tag:blogger.com,1999:blog-18554257757555950712024-03-19T09:17:00.675+01:00MusivumLGBT, gender, feminizm; opowieści o ludziach, książkach i SzczecinieMusivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.comBlogger83125tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-13982002419924384722024-03-11T18:03:00.001+01:002024-03-11T18:04:15.834+01:00Czternaście lat „Musivum” – czas ruszyć dalej (ale wciąż razem)<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBVSlwg3I0QRRsI5phrQ02g9-cGSNLjfSKGjrizg7pHTu8n88-ON00mCGY-GtPfEPv8jxMvesO3JdSqCyrayJ-SDGcsJnH_8hHOqt1HME70eAbTlobNhoJ6tf0-0rF9xn0v9Zf4onJp79Uopa3MATzZ0GuRPOi68cH38QQrUA7OcpC56OnlQcAOmgqUg_C/s5525/pexels-suzy-hazelwood-1930686.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3376" data-original-width="5525" height="392" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBVSlwg3I0QRRsI5phrQ02g9-cGSNLjfSKGjrizg7pHTu8n88-ON00mCGY-GtPfEPv8jxMvesO3JdSqCyrayJ-SDGcsJnH_8hHOqt1HME70eAbTlobNhoJ6tf0-0rF9xn0v9Zf4onJp79Uopa3MATzZ0GuRPOi68cH38QQrUA7OcpC56OnlQcAOmgqUg_C/w640-h392/pexels-suzy-hazelwood-1930686.jpg" width="640" /></a></span></div><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><br /></span></span><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marzec to czas
oficjalnych urodzin „Musivum” – pierwszy tekst pojawił się w marcu 2010. Czyli
w tej chwili mija czternaście lat. Czternaście lat razem z tymi bohaterami
(nawet w czasie zawieszek oraz teoretycznego porzucenia strony) i z ich historiami.<span></span></span></span></p><a name='more'></a><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I wiecie co? Mam dość.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie, nie „Musivum”. Po
dziesięciu miesiącach od powrotu do tego projektu mam go ciągle w głowie,
historie się namnażają, przebywanie z tymi bohaterami mnie cieszy. Ale mam dość
blogu – blogu jako miejsca publikacji i bycia z tym wszystkim tylko tutaj
(nawet próby z Wattpadem niczego nie zmieniają). Po prostu – blog mi nie
wystarcza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zdecydowałam się więc na
coś, czego przez lata naprawdę nie miałam w planie odnośnie do „Musivum”, bo
zupełnie mi nie pasowało do całej koncepcji. Chcę to wydać. Tak normalnie,
zwyczajnie, jako książkę (a raczej książki). Udało mi się znaleźć rozwiązanie,
jak łączyć teksty, by nie zagubić (przynajmniej nie tak w zupełności) tego
patchworkowego charakteru całego cyklu. Utrzymanie swobody czytania na blogu to
łatwizna, w innej formie będzie trudniej, ale mam nadzieję, że się uda.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wybrałam na razie pewne
teksty, zrobiłam dokładny przegląd, poprawiłam, dopisałam parę scen (bo dopiero
w pełnym czytaniu razem konkretnych tytułów widać, że te sceny są potrzebne).
Jeszcze pracuję nad wersją do oficjalnego zaprezentowania potencjalnym
wydawnictwom.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na blogu już się nic
więcej nie pojawi – ani ostatnie rozdziały „Ostatnich chwil”, ani „Betty”, ani
ten ekskurs, który pisałam pod koniec stycznia i który mnie zwyczajnie na parę
dni zatruł, ani nic innego. Na razie zostawiam dotychczasowe teksty, z myślą,
że i tak stają się częściowo nieaktualne z uwagi na wprowadzane zmiany i
uzupełnienia w wersjach ostatecznych (zaczęłam na przykład pisać zupełnie od
nowa „Priamel” i to jest kompletnie inny tekst, pełen ludzi, kobiet i mężczyzn
z otoczenia Olgi, zaplanowany na trzy rozdziały, które w sumie dadzą
samodzielną powieść na jakieś trzysta stron, jak podejrzewam, bo pierwszy
rozdział już dobija setki. Jest tam dużo Olgi. Andrzeja. Michała. Elizy.
Agnieszki i Agaty. Olka, Sebastiana i Michała. Krysi. Hanki. Marty i Marysi.
Jest tam dużo ludzi, a oni jeszcze nawet nie przyszli na parapetówkę
narratorki).</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mam ogromną sympatię do
tego blogu, nie chciałabym go tracić, nawet jeśli jest tu tak bardzo cicho. Gdy
coś się wyklaruje, na pewno poinformuję. Na razie daję sobie z tym wszystkim
czas do końca wakacji. Będę w tym czasie też pisać – poprawiać stare teksty,
opracowywać nowe, tylko po prostu nie pojawią się one tutaj. Napisanymi
fragmentami mogę się czasem podzielić, gdy ktoś będzie chciał zerknąć, mailowo
czy na Google Docs.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak jak mówi tekst na
obrazku – rezygnowanie nie wchodzi w grę. Nie rezygnuję. Powiedziałabym raczej,
że idę o krok dalej niż dotąd.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Więc trzymajcie za mnie
kciuki, obym wróciła z tarczą. Bo ta nowa sytuacja wywołuje i sporo ekscytacji,
i sporo lęku – a także odrobinę nadziei.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">fot. <a href="https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/maszyna-do-pisania-1930686/" target="_blank">Pexels</a></span></span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-32551575089501469962024-03-01T09:00:00.034+01:002024-03-11T02:04:45.079+01:00OSTATNIE CHWILE CIĄGNĄ SIĘ NAJDŁUŻEJ. ROZDZIAŁ V: PRZEDZIWNE KOŁYSANIE<p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1LAsQErfjqnukq4lBzp0wdc_EpaGDukgkNckIXNgDA0NwrtmdMFY4KYEwrC1H3O1PIlwAh_3zTyW1-GQ8msIvto9wgxhKjZVtLBcJXZgN9NtDU2UanlX22dYe6K_m0Fw1gW6hhXAi9dOEdltcsPUpNsfmnWOLvmEsVGaKUkDx0yf4VB6TMsZgo5bWdozU/s1920/pexels-bess-hamiti-36487.jpg" style="font-family: inherit; font-size: x-large; margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1307" data-original-width="1920" height="436" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1LAsQErfjqnukq4lBzp0wdc_EpaGDukgkNckIXNgDA0NwrtmdMFY4KYEwrC1H3O1PIlwAh_3zTyW1-GQ8msIvto9wgxhKjZVtLBcJXZgN9NtDU2UanlX22dYe6K_m0Fw1gW6hhXAi9dOEdltcsPUpNsfmnWOLvmEsVGaKUkDx0yf4VB6TMsZgo5bWdozU/w640-h436/pexels-bess-hamiti-36487.jpg" width="640" /></a></p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br /></span><p></p><p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">OSTATNIE CHWILE CIĄGNĄ SIĘ NAJDŁUŻEJ</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">ROZDZIAŁ V: PRZEDZIWNE KOŁYSANIE</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">This is Major Tom to Ground Control</span></i><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">I’m stepping through the door</span></i><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">And I’m floating in a most peculiar way</span></i><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">And the stars look very different today</span></i><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-size: medium;">David Bowie, „<a href="https://www.youtube.com/watch?v=iYYRH4apXDo" target="_blank">Space Oddity</a>”</span><span style="font-size: large;"></span></span></span></p><a name='more'></a><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marzec minął
błyskawicznie. W kwietniu Andrzej znów zostawał dłużej w awaryjniaku. Nie
chodziło o złość ani o wyrzucenie z siebie tego, co przygniatało. Chodziło o
relaks. Uderzanie, miarowe, regularne, spokojne uderzanie dłońmi w worek
wyciszało, uspokajało, odprężało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pan Przemek zajrzał do
awaryjniaka któregoś dnia. I jak zwykle – zrozumiał. Zawsze rozumiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„W porządku, to ci nie
przeszkadzam” – to była cała jego odpowiedź na wyjaśnienie, że kilkanaście lub kilkadziesiąt
minut walenia w worek pozwalało się odprężyć, wyciszyć, skoncentrować później
na nauce. Przyjął, zrozumiał, zaakceptował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie przeszkadza mi pan
– powiedział Andrzej, gdy pan Przemek już wychodził z sali. Chciał powiedzieć
więcej. Poprosić, żeby został. Podziękować, że rozumie. Posiedzieć z nim, tak
bez słowa, bez oczekiwań, po prostu posiedzieć. Ale wszystko, co potrafił, to
były te banalne „nie przeszkadza mi pan” wtedy i „do widzenia”, gdy już
wychodził.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Czasem czuł się jak
werbalny analfabeta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W kwietniu też czas
przelatywał przez palce. Andrzej z niedowierzaniem spojrzał na kalendarz:
dopiero była Wielkanoc, a już jest siedemnasty. Połowa miesiąca za nim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Oderwał wzrok od
kalendarza nad biurkiem i wrócił do podręcznika do historii. Druga wojna
światowa, temat niezbyt wdzięczny, ale powtórki się same nie zrobią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uczysz się? – usłyszał
nagle. Spojrzał w bok: ojciec stał w otwartych drzwiach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czemu ojciec nie puka?
– spytał ostro.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pukałem – odparł
ojciec obronnie. – Pewnie nie słyszałeś. Uczysz się?</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mam za dwa tygodnie maturę, pomyślał Andrzej z irytacją. Siedzę w pokoju nad
podręcznikami. Mam na ścianie przy biurku przyklejoną kartkę A3 z rozpisanym
planem powtórek. Co ja niby mogę kurwa robić?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – burknął. –
Tańczę kankana.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie jesteś zabawny –
powiedział ojciec z wyraźnym niezadowoleniem. – Nie umiesz normalnie
odpowiadać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co to ojca zdaniem
znaczy „normalnie”? – prychnął. – Wszystko, co nie jest po ojca myśli, co ojcu
nie pasuje, nie jest „normalne”. Czyli w sumie definicja mnie każdego dnia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Znowu zaczynasz te
swoje fochy i głupoty? – Ojciec wsadził ręce do kieszeni, oparł się ramieniem o
framugę. – Naprawdę potrafisz człowieka wykończyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Z wzajemnością.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek – warknął
ojciec – może nie takimi słowami i nie tym tonem. Jestem twoim ojcem, jakieś
minimum szacunku mi się należy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej odłożył
podręcznik, gwałtownie obrócił się na krześle w stronę drzwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Za co? – zapytał
napastliwie. – Za co się niby ojcu należy szacunek? Za spłodzenie mnie, kilka
prostych biologicznych czynności? Za pracę w milicji, za którą ciągle ojca nie
rozliczyli, jak należy? Za lanie mnie od małego, żebym nie ważył się oddychać
bez pozwolenia? No, za co konkretnie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Brak mi do ciebie słów
– syknął ojciec, zrobił krok do tyłu i mocno zatrzasnął za sobą drzwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na resztę sobotniego
popołudnia miało się spokój.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pod wieczór do pokoju
weszła mama. Delikatnie zamknęła za sobą drzwi, podeszła do biurka, bez
komentarza przełożyła książki na blat i usiadła na zwolnionym krześle przy
biurku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek, odłóż teraz na
chwilę naukę i spójrz na mnie – powiedziała. Jej głos był spokojny, ale
stanowczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O co chodzi? – zapytał
Andrzej podejrzliwie, zamykając podręcznik do historii.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O ciebie –
odpowiedziała. – I o tatę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uniósł brwi, oparł się
wygodnie o tylną część krzesła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, słucham – rzucił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama milczała dłuższą
chwilę; patrzyła na swoje ręce, obracała obrączkę i pierścionek na palcu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co ty dokładnie
powiedziałeś dziś tacie? – spytała wreszcie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A co? – prychnął
Andrzej. – Ojciec przyleciał do mamy się poskarżyć?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Dalej patrzyła
na obracaną w palcach obrączkę. – Tata nigdy nie mówi, co mu powiedziałeś.
Nigdy. Ale widzę po nim, kiedy się pokłócicie. Widzę po jego minie, po tym, jak
się przygarbia, jak później na ciebie patrzy. I słyszę, w jego głosie to bardzo
słychać. Tylko on nigdy nie chce powiedzieć dokładnie, dusi to w sobie. I
chodzi taki przybity, struty, smutny. I nigdy nic nie mówi. – Podniosła głowę.
– Jesteście tacy podobni, to ci się nawet w głowie nie mieści, jak bardzo, tak
samo wszystko w sobie dusicie i kisicie. I czasami mam was obu przez to dość. –
Znów spuściła wzrok na swoje dłonie. – Ty zresztą zawsze taki byłeś, albo nic
nie mówiłeś, albo jak już powiedziałeś, to tak, że w pięty poszło. Ale teraz, Jędrek…
– palce znieruchomiały – teraz to ty tak przesadzasz, że brak mi słów. Słyszę
czasem, jak do taty mówisz, jakim tonem, jakie rzeczy. Nie wtrącam się, tata
zawsze mówił, że takie sprawy to jego działka. Ale od zeszłego roku… –
Przymknęła oczy, wzięła głęboki oddech. – Od zeszłego roku, Jędrek – podjęła
bardzo wolno – z ciebie się robi po prostu potwór.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej nie wytrzymał,
roześmiał się krótko. Mama spojrzała na niego z zaskoczeniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Potwór? – powtórzył. –
Bo co, bo już się nie daję ojcu lać, ile mu się spodoba? Bo mu pokazuję, że
jest granica? Bo mu mówię, co o nim myślę? – Pochylił się trochę do przodu. –
Chce mama wiedzieć, co powiedziałem ojcu? Mogę to mamie wszystko powtórzyć.
Powiedziałem mu, że nim gardzę. Że go nienawidzę. – Mama otworzyła szeroko
oczy, wzięła gwałtowny oddech. Andrzej uśmiechnął się lekko i kontynuował: – Że
wstydzę się, że jestem jego synem. Że brzydzę się go, jego i jego metod
wychowawczych polegających na laniu słabszego, dopóki ten słabszy nie potrafi
oddać. – Zacisnął pięści. Pobladła, wyraźnie zszokowana twarz mamy prowokowała
do dalszych słów. – I że widzę, jak żałuje, że się urodziłem. Nie moja wina, że
mieliście z ojcem pecha – dodał złośliwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jakiego pecha? –
zapytała mama tak cicho, że ledwo ją usłyszał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wpadkę – wyjaśnił
uprzejmie. – Bardzo się ojciec wściekał, gdy się zorientował, że nie chce mama
tej wpadki usunąć? Niech mama nie patrzy na mnie takim zranionym wzrokiem –
dodał ostro. – Jest mama w gruncie rzeczy taka sama jak ojciec, zakłamana i
fałszywa. Nic mamie nie przeszkadzało, że ojciec mnie leje, gdy tylko krzywo
spojrzę, ale jak się postawiłem, to nagle zaczęła mama krzyczeć, że takie
zachowanie to u jakiejś patologii. Jak mnie ojciec gnoi słownie, to jest
dobrze, ale jak odpowiem tym samym, to przychodzi mi mama prawić kazania. –
Przysunął trochę swoje krzesło do tego, na którym siedziała mama. – Obojga was
nie cierpię – podjął cichszym, dobitnym głosem. – I jak stąd wyjadę, mam
nadzieję, że już nigdy więcej nie będę musiał oglądać żadnego z was. Ani ojca,
ani mamy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To o mamie nie było
prawdą – nie tak do końca. Ale od marca zeszłego roku żal i złość na nią
powracały, gdzieś się przebijały przez myśl. Teraz, akurat dzisiaj, zderzenie z
ojcem i ta powtórka typowego „jak możesz się tak zachowywać wobec najlepszego
ojca na świecie!” mamy zwyczajnie coś uruchomiły. Coś, co raz wprawione w ruch
– nie dawało się zatrzymać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama wpatrywała się w
niego przez chwilę w milczeniu. W twarzy miała coś, czego nie umiał określić –
coś, co wyglądało bardziej na niedowierzanie niż na ból.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jaki ty jesteś podły –
odezwała się nagle cicho. – I jaką ci to sprawia przyjemność… Jędrek, opanuj
się, dziecko, przecież ty tak nie myślisz…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jakie „nie myślisz”? –
przerwał jej napastliwie. – Chce to mama usłyszeć jasno i wyraźnie? Nienawidzę
was. Obojga. I ojca, i mamy. Chce to mama dostać na piśmie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama siedziała bez
słowa, z szeroko otwartymi oczami, jeszcze bledsza niż przed momentem. Broda
trochę jej drżała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – powiedziała
wreszcie dziwnym, głuchym tonem. – Nie chcę, Jędrek. Powiedziałeś już dosyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wstała jakby z trudem,
podpierając się dłonią o blat biurka. Wyszła z pokoju bez słowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przygryzł usta.
Chyba się trochę zagalopował. Ale to było przyjemne, to było tak cholernie
przyjemne, wyrzucić wszystko, bez hamulców, bez wahania, nawet z przesadą,
wyrzucić to wreszcie z siebie i przyłożyć tym z całych sił. Tak przyjemne, aż
miało się przez moment ochotę pójść za mamą i powiedzieć jeszcze więcej, a
jeśli już nie było co mówić – to powiedzieć to samo, jeszcze raz, ostrzej,
dosadniej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pojawiające się gdzieś
momentami wrażenie dyskomfortu najlepiej ignorować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jakieś pół godziny później
Andrzej właśnie zaczął czytać o kampanii francuskiej 1940, gdy nagle drzwi od
pokoju otworzyły się tak gwałtownie, że aż klamka uderzyła o bok szafy. Ojciec
stanął w progu; miał czerwoną twarz, wściekłą minę, a rękę, którą trzymał na
drzwiach, zaciskał w pięść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idź natychmiast
przeprosić matkę – powiedział takim tonem, że Andrzeja przeszedł dreszcz. To
nie był krzyk ani gniew, ani nawet groźba. To był cichy, lodowaty głos, w
którym czaiła się furia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co niby… – zaczął
Andrzej, ale umilkł pod wpływem wzroku ojca. W taki sposób ojciec jeszcze nigdy
na niego nie patrzył. Nawet w marcu. Nawet w grudniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idź natychmiast
przeprosić matkę – powtórzył ojciec jeszcze dobitniej. – Nie dyskutuj ze mną. W
ogóle się do mnie nie odzywaj. Wyciągnąłem z matki wszystko, co jej
powiedziałeś. Wobec mnie jesteś chamowaty i bezczelny, trudno, ja sobie z tym
poradzę. Nie robią już na mnie wrażenia twoje gówniarskie numery. Ale do matki…
– Wziął głęboki oddech, powoli wypuścił powietrze. – Do matki takich rzeczy
mówić nie będziesz. Jeżeli jeszcze raz zrobisz coś takiego, naprawdę za siebie
nie ręczę. A teraz rusz dupę i idź matkę przeprosić, i to nie tak na odwal,
tylko porządnie, bo jeśli od tego płaczu dostanie jakiegoś ataku, to naprawdę,
Jędrek… – Zamilkł na moment; wydawało się, że z trudem powstrzymuje się przed
wypowiedzeniem jakichś słów. I chyba zgrzytnął zębami, sądząc po ruchu szczęki
oraz nieprzyjemnym, stłumionym dźwięku, który się przy tym rozległ. – Idź
przeprosić matkę, gówniarzu – powiedział jeszcze raz, w taki sposób, że było
wiadomo: lepiej nie czekać na ponowne powtórzenie tego polecenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wstał; to, co
zostało powiedziane na temat mamy, zaniepokoiło, i to bardziej, niż chciał sam
przed sobą przyznać. Minął ojca w drzwiach, starając się zapanować na wzdrygnięciem
– ta fizyczna bliskość była zdecydowanie odpychająca, nawet w tak banalnej
sytuacji jak przechodzenie obok. Poszedł do pokoju rodziców, zapukał, uchylił
drzwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama siedziała na brzegu
łóżka, pochylona, wsparta łokciami o kolana, z twarzą zasłoniętą dłońmi.
Płakała. Płakała cicho, bardzo cicho, w zasadzie ten płacz zdradzało tylko
drganie ramion, spazmatyczne wciąganie powietrza i tłumiony szloch. I łzy,
które spływały między palcami po rękach, co zauważył, gdy do niej podszedł
przyklęknął na podłodze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mamo… – Nie wiedział
za bardzo, jak nawiązać z nią kontakt, gdy wydawała się tak odcięta w tej
pozycji, w tym płaczu. Ujął lekko jej nadgarstek. – Mamo… niech mama nie
płacze. Przepraszam, przesadziłem… – Próbował odsunąć jej dłoń od twarzy, ale
mama wyszarpnęła nadgarstek z jego palców.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zostaw mnie, Jędrek –
odezwała się dość ostro jak na siebie. – Zostaw mnie, idź sobie. Nie chcę
twoich przeprosin. – Przycisnęła dłonie mocniej do twarzy, pokręciła głową. –
Myślisz, że przyjdziesz, rzucisz „Przepraszam” i wszystko będzie załatwione –
dodała po chwili. Głos jej drżał. – W ogóle się nie zastanowisz, co inni czują.
W ogóle cię to nie obchodzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W pierwszym odruchu miał
ochotę powiedzieć „Nieprawda”, ale się powstrzymał. W gruncie rzeczy to była prawda,
przynajmniej w sporej części. Nie obchodziło go, co myśli i czuje ojciec. Co
myśli i czuje większość ludzi wokół. Tylko przy niektórych osobach miało sens
uwzględnianie ich myśli i odczuć. Mama należała do tej kategorii; a mimo to nie
zdołał się wcześniej powstrzymać przed powiedzeniem pewnych rzeczy i nadal w
jakimś stopniu wcale nie żałował, że je powiedział. Żałował tylko, że
doprowadził mamę do takiego stanu</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nikt cię nie obchodzi
– podjęła mama cicho. Odsunęła ręce od twarzy, sięgnęła po paczkę chusteczek na
łóżku. – Nikogo nie kochasz i nikim się nie przejmujesz. Jesteś zawsze tylko
ty, ty i ty, na innych zwracasz uwagę tylko wtedy, gdy czegoś od nich chcesz. A
potem niech się z nimi dzieje, co chce. Jesteś takim paskudnym egoistą,
zapatrzonym w siebie, widzisz tylko czubek własnego nosa i to, co ciebie
interesuje. Moglibyśmy paść z ojcem trupem, a ty byś się tylko przejął, czy to
ci nie będzie przeszkadzać w czytaniu. Może nawet byś się ucieszył, bo wreszcie
miałbyś spokój i mógł robić, co chcesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nieprawda – przerwał
Andrzej. Bo to nie była prawda. Nie w odniesieniu do mamy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem, co zrobiłam
źle, Jędrek – odezwała się mama po kolejnej chwili ciszy. Teraz wpatrywała się
w niego szeroko otwartymi, pełnymi łez oczami. – Ale coś musiałam zrobić źle,
koszmarnie źle, gdy cię wychowywałam, skoro jesteś teraz taki… – zawahała się –
no właśnie taki. Właśnie taki, jaki jesteś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej ujął jej dłonie,
którymi darła na kawałki chusteczkę. Tym razem się nie wyszarpywała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mamo… naprawdę
przepraszam. – Był zmęczony, zmęczony tą awanturą i zmęczony rodzicami. Może i
sobą. Niepotrzebnie się w ogóle do ojca odzywał, tym bardziej niepotrzebnie
mówił cokolwiek mamie. Trzeba było to zachować dla siebie, jak kiedyś. – Nie
chciałem mamy zranić…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chciałeś – przerwała
sucho. – Co jak co, ale to było po tobie widać. Chciałeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie aż tak – mruknął,
bo niestety miała rację. Chciał, w tamtym momencie bardzo chciał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, trzeba było
milczeć. Zostawiać swoje myśli dla siebie. To bezpieczniejsze, spokojniejsze,
lepsze. Niepotrzebnie się odzywał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama westchnęła głęboko,
delikatnie wysunęła dłonie z jego rąk.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idź do siebie –
powiedziała spokojnym, smutnym głosem. – Nie mam teraz siły ani ochoty z tobą
rozmawiać. I nie chcę twoich przeprosin. – Uniosła głowę, spojrzała na niego
tak, jakby starała się zapanować nad kolejnymi łzami. – Nie teraz. Nie dlatego,
że tata ci kazał, a ty chcesz mieć spokój. Kocham cię, synku – dodała ciszej i
wyciągnęła dłoń; jej palce przesunęły się delikatnie po włosach i policzku
Andrzeja. – Kocham cię, ale przeraża mnie to, jaki się robisz nieprzyjemny i
bezwzględny. I jak nic cię nie obchodzi poza tobą samym. – Zabrała rękę. – Idź
do siebie – powtórzyła i znów sięgnęła po chusteczkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej jeszcze przez
chwilę czekał; liczył, że mama, jak to mama, za moment ochłonie i wszystko
wróci do normy. Ale nie wróciło. Mama wzięła nową chusteczkę i obracała ją w
palcach, nie patrząc już na niego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wstał i wyszedł z
pokoju; nie było na razie sensu tu dłużej siedzieć. Ojciec stał w przedpokoju,
wsparty ramieniem o ścianę. Z pewnością wszystko słyszał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam nadzieję, że
jesteś z siebie dumny – warknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wytrzymał jego
wzrok, ale nie było to ani łatwe, ani przyjemne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co się tak gapisz? –
syknął ojciec i ruszył w kierunku pokoju, w którym siedziała mama. – Idź do
siebie i tam rób te swoje pełne wyższości miny. I jak nie masz matce nic
dobrego do powiedzenia, to może lepiej w ogóle się nie odzywaj. – Zamknął drzwi
ostrożnie, cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wrócił do
swojego pokoju i sięgnął po podręcznik od historii, lecz skupienie się na
czytanej treści szło kiepsko. Jednak przegiął, w przypadku mamy. Nieprzyjemne
uczucie bycia nie w porządku wobec niej nie chciało odpuścić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale powinno jej wkrótce
przejść, pomyślał. Jutro, pojutrze wszystko wróci do normy. Po prostu będę się
już gryzł w język. Szybko jej przejdzie, na pewno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A jednak wcale tak
szybko nie przeszło. Przez cały przedostatni tydzień kwietnia mama była przygaszona,
milcząca, unikała jego wzroku. Podawała mu śniadania z krótkim: „Jedz, bo się
spóźnisz”; przy obiadach nie pytała, co w szkole; przy kolacjach siedzieli całą
trójką w ciszy, rodzice wymieniali jakieś niezobowiązujące uwagi, jego
praktycznie ignorowali. To nie miało posmaku zamierzonego, ostentacyjnego
wykluczenia – po prostu tak jakby nie mieli ochoty z nim rozmawiać. W sumie to
było całkiem wygodne, mógł spokojnie przy jedzeniu czytać – ale w atmosferze
wokół stołu czuło się jakieś takie nieprzyjemne, kłopotliwe napięcie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie potrzebuję, pomyślał
ze złością któregoś wieczoru, gdy już leżał w łóżku z książką. Nie potrzebuję.
Żadnego z nich. Niczego od nich nie potrzebuję. W ogóle ich nie potrzebuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A jednak wieczornego
zaglądania mamy do pokoju brakowało. Tego „Nie czytaj do późna, Jędrek, bo rano
nie wstaniesz”. Tych „Dobranoc, synku” albo „Śpij dobrze, Jędruś”, połączonych
z czułym uśmiechem. Tej troski, z jaką na niego patrzyła, gdy jeszcze go
zastawała przy biurku, nad podręcznikami, „Wystarczy już tej nauki, Jędrek,
przecież ty musisz w końcu odpocząć”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie potrzebuję,
powtórzył zawzięcie, odłożył książkę i wyłączył światło. Po prostu nie
potrzebuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***<br />
<br style="mso-special-character: line-break;" />
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><br style="mso-special-character: line-break;" />
<!--[endif]--></span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zakończenie roku dla
klas maturalnych było patetyczne, pretensjonalne i nastawione na wywoływanie
idiotycznych wzruszeń. To, że pani Beata się popłakała, można jeszcze zrozumieć
– jak sama mówiła, byli jej pierwszą klasą z wychowawstwem, którą doprowadziła
do matury, znała ich przez cztery lata, użerała się z nimi tak długo – choć
oczywiście tak tego nie określiła, zamiast „użerała się” powiedziała „tyle
razem przeszliśmy”. To, że Anita ocierała łzy, też dawało się przyjąć, Anita
była do pani Beaty mocno przywiązana. Ale ryki niektórych osób stanowiły zwykłą
pokazówkę. Zwłaszcza Gośki, która oczywiście beczała głośno i z zapałem, lecz
jednocześnie tak, by makijaż jej się nie rozmazał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na zakończenie roku i
pożegnanie znów dostali książki. Andrzej ogromnie lubił ten pomysł pani Beaty,
polubił go od samego początku, bo była w tym pewna kwintesencja samej
polonistki: fascynacja literaturą, którą starała im się przekazać przez całe
liceum oraz gotowość wychodzenia poza schematy, bo nie wybierała lektur, często
nawet nie wybierała znanych autorów, za to wynajdywała rzeczy „poza kanonem”,
zaskakujące, zachwycające, zastanawiające.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Od nich jako klasy pani
Beata dostała bujany fotel i nieduży, ozdobny regał na książki. Wydawała się
zadowolona. Trudno powiedzieć, czy naprawdę, choć Andrzej podejrzewał, że
rzeczywiście się cieszy – umiała się cieszyć najdrobniejszą bzdurą. Prezenty
wybierała grupka pod dowództwem Gośki, więc nauczony doświadczeniem z pierwszej
klasy, w ogóle nie komentował ich decyzji. Gośka według własnego uznania zawsze
wiedziała lepiej, nie miało sensu dyskutować. Zresztą regał zawsze się przyda.
Bujany fotel… od biedy można upchnąć do piwnicy albo gdzie indziej. W gruncie rzeczy chyba najsensowniejszy był trzeci prezent, księga pamiątkowa, którą opracowali Anita z Maksem, Gośką i Izą i do której każdy z klasy wpisał coś od siebie. Wymyślenie czegoś sensownego, co miało pozostać na piśmie, okazało się dość trudne, bo wymagało ujęcia w słowa tego, czego często nie umiało się powiedzieć, niekiedy nawet pomyśleć.</span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rozmowa z panią Beatą po
klasowym zakończeniu roku była krótka i mało komfortowa, bo ludzie ciągle się
wokół niej kręcili. Podziękował, dał jej kwiaty i poszedł. Mama, która jako
członek komitetu rodzicielskiego wraz z kilkoma innymi rodzicami uczestniczyła
w przygotowaniach klasowego spotkania, czekała na niego przy schodach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wracamy? – zapytała.
Gdy pokiwał głową, wzięła go delikatnie pod rękę. – To chodź. Strasznie tu
duszno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wyszli ze szkoły,
zaproponowała, by przejść się do parku, a gdy już tam doszli – by na chwilę
usiąść. Zajęli jedną z ławek przy pomniku Szewczenki. Mama poprawiła ozdobną
apaszkę na szyi – było jeszcze dość chłodno – przez chwilę milczała, w końcu wzięła
jego rękę w swoje dłonie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeszcze to do mnie
dociera – odezwała się. – Że właśnie skończyłeś liceum. Dopiero co kupowaliśmy
ci nowy plecak do pierwszej klasy. Pamiętasz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pogłaskała go po ręce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Strasznie szybko ten
czas leci – podjęła. – Taki byłeś drobny na początku pierwszej klasy, a teraz
tak wyrosłeś…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I wtedy mniej gadałem,
a teraz gadam za dużo – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czasem – przyznała
mama. – Czasem mówisz tak, jakbyś za wszelką cenę chciał zranić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mamo… – Andrzej
zawahał się, bo nie wiedział, jak to sensownie sformułować. Spojrzał na swoje
buty. Nie glany, oczywiście, że nie glany, przecież miał garnitur. Ale trochę
dziwnie się chodziło w butach, które nie były glanami, tymi rozchodzonymi,
trochę podniszczonymi, tak dobrze obejmującymi stopy glanami. – Przepraszam. –
Koniec końców, nie potrafił wymyślić niczego lepszego. – Naprawdę przepraszam.
Nie tylko, żeby „mieć spokój”. Żałuję, że to mamie powiedziałem, w taki sposób.
Niech się mama już na mnie nie gniewa. To jest… przykre, gdy się mama prawie w
ogóle do mnie nie odzywa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama uścisnęła jego
dłoń.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem – powiedziała
cicho. – Za bardzo się zezłościłam. Ale tak mnie strasznie to wszystko
zabolało, to, co powiedziałeś i ten twój ton. Ja też cię przepraszam – dodała,
objęła go i przyciągnęła do siebie. – Mój głuptasie. Bardzo cię kocham, Jędrek,
oboje z tatą bardzo cię kochamy. Wiesz o tym? Wiesz o tym? – powtórzyła z
naciskiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – mruknął dla
świętego spokoju. Wiedział, że w jej przypadku to prawda. I wiedział, że co do
ojca – zupełnie go to nie obchodziło. Nie potrzebował. Miał to gdzieś. Ale tego
lepiej już mamie nie mówić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Objął ją w pasie. Była
taka drobna i szczupła; pachniała perfumami, które tak lubiła i które dostawała
od ojca parę razy w roku, w ozdobnych, kolorowych flakonikach, przechowywanych
później na parapecie w kuchni. Kilka kosmyków włosów wysunęło się z upiętego
wysoko koka i opadało na szyję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kiedy wychodziłam za
twojego tatę – odezwała się mama po chwili, z głową na jego ramieniu – to
myślałam, że nie będę mogła mieć dzieci. Tak mi mówiono… lekarze i tacy tam. Ze
względów zdrowotnych. I jak mi się twój tata oświadczył, to mu od razu o tym
powiedziałam, żeby wiedział i żeby… no wiesz, nie czuł się potem rozczarowany
czy oszukany. Mężczyźni bardzo różnie na coś takiego reagują. Nie chciałam,
żeby sobie zmarnował ze mną życie. – Pokiwała lekko głową, jakby sama sobie
przytakiwała. – Ale twój tata od razu powiedział, że to nie ma znaczenia. Że w
takim razie będziemy sobie sami, we dwoje, i będziemy szczęśliwi. I byliśmy,
Jędrek, byliśmy bardzo szczęśliwi, przez parę lat tak tylko ja i on.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A potem ja się
pojawiłem – mruknął kpiąco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. – Mama
najwyraźniej nie wychwyciła jego tonu, bo w jej głosie brzmiała czułość. – To
było takie nieoczekiwane, jak się nagle okazało, że jednak będziemy mieć
ciebie. Taka niespodzianka od losu. Tak się cieszyłam, nie mogłam się doczekać,
kiedy się pojawisz. A jak już się pojawiłeś, to się nie mogłam tobą nacieszyć,
taki byłeś śliczny, taki mały i bezbronny. I taki śmieszny momentami. – Objęła
jego rękę obiema dłońmi. – Miałeś taki zielony smoczek i ciągle go wyrzucałeś z
łóżeczka, a potem machałeś ze złością rączkami i nóżkami, bo chciałeś go z
powrotem. Pewnie nie pamiętasz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – stwierdził
Andrzej z niesmakiem. – Zdecydowanie nie pamiętam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama niesmaku też nie
dosłyszała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tata stawał nieraz nad
twoim łóżeczkiem – podjęła – i tak stał, kilka, kilkanaście minut, i tylko
patrzył. Bał się, że jak cię weźmie na ręce, to cię upuści, więc tylko tak stał
i patrzył, i czasem podnosił ten twój smoczek z ziemi, wycierał i ci podawał, a
ty go znowu wyrzucałeś i tata się śmiał, że już teraz rośnie z ciebie mały
łobuz. – Na moment zamilkła. – Tata się cieszył z twojego powodu – dodała po
chwili ciszej. – Musisz to zrozumieć, Jędrek, żeby więcej takich głupot nie
opowiadać. Tata się cieszył. Tylko… no, trochę się bał. Jak to mężczyzna, tak w
ogóle. I przez wiek, to najbardziej. Bał się, że jest za stary na ojca. Że nie
da rady cię dobrze wychować. – Pogłaskała go po łokciu. – Ale widzisz, mylił
się. Przecież ty jesteś dobry chłopak. Dobry, mądry. Tylko taki… narowisty
czasem. Ale to przecież normalne, który chłopak w twoim wieku taki nie jest?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ile ojciec ma
właściwie lat? – spytał Andrzej, bo nagle sobie uświadomił, że wcale tego
dokładnie nie wie. Nie znał roku urodzenia ojca. A swoje urodziny ojciec zawsze
kwitował stwierdzeniami w rodzaju „no, znów rok starszy, bywa”, nigdy wyraźnie
nie mówiąc, ile w zasadzie ma lat. Na jego tortach, czy raczej ciastach
urodzinowych, mama umieszczała za każdym razem trzy świeczki, jak tłumaczyła –
jako symbol ich rodziny, całej trójki. Ani razu nie pojawiła się świeczka w postaci
konkretnej liczby. I jakoś wcześniej ta kwestia nieszczególnie interesowała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No teraz, w maju,
skończy sześćdziesiąt pięć – odparła mama.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec nie wyglądał na
przekroczoną sześćdziesiątkę. Andrzej zakładał, że ma koło pięćdziesiątki. Może
dlatego, że ojciec był wciąż szczupły, miał gęstą czuprynę – wprawdzie
szpakowatą, ale bez cienia łysiny. Może dlatego, że zawsze się prosto trzymał i
był w dobrej kondycji. A może po prostu wiek powyżej trzydziestki czy
czterdziestki wydawał się tak nierealny, tak „stary”, że to już było bez
różnicy: czterdzieści, pięćdziesiąt, sześćdziesiąt. Co za różnica, to wszystko
to wiek, którego, jak się wydawało z pozycji osiemnastu lat – nigdy się nie
osiągnie. Nieprawdopodobne, by miało się kiedyś być tak starym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wygląda na tyle –
mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, nie wygląda –
zgodziła się mama. – Nigdy nie wyglądał na swój wiek. Pewne dlatego, że jest
taki przystojny. – Szturchnęła go lekko palcami w bok. – Masz to po nim –
powiedziała z czułym uśmiechem. – Jesteś jak skóra zdarta z taty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pewnie jej zdaniem to
był komplement, więc Andrzej zdusił w sobie mało życzliwy komentarz.
Wystarczająco już w ostatnich tygodniach komentował. Teraz chciał mieć spokój.
I mamę z powrotem, tak jak w tej chwili: bliską, uśmiechniętą, akceptującą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Więc wbij sobie do
głowy – powiedziała mama po krótkiej chwili – że nie było żadnego żałowania
czy, jak ty to brzydko nazwałeś, „wpadki”. Była niespodzianka, to prawda. Ale
bardzo radosna niespodzianka. – Obróciła się, ujęła jego twarz w obie dłonie. –
Bardzo się na ciebie cieszyłam. I tata też. I każdego dnia się cieszymy, że cię
mamy. Nawet gdy jesteś taki strasznie paskudny i nieprzyjemny, że tylko cię
kapciem pogonić. – Uśmiechnęła się lekko, ciepło. – I jestem z ciebie tak
ogromnie dumna. Tak ładnie skończyłeś liceum.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeszcze matura –
przypomniał, trochę zakłopotany tą czułością, trochę nią uspokojony. Brakowało
tego jednak w ostatnich dniach. Brakowało mamy, tej atmosfery, którą wokół
siebie roztaczała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Maturę też ładnie
zdasz – zapewniła. Objęła go, przyciągnęła do siebie, pocałowała w skroń. –
Zdasz maturę, dostaniesz się na wymarzone studia, poznasz wspaniałych ludzi,
znajdziesz świetną pracę i będziesz szczęśliwy. Zobaczysz, Jędruś, będziesz
bardzo szczęśliwy w życiu. A ja i tata będziemy się cieszyć z twojego
szczęścia. – Odsunęła się trochę. Otarła palcami oczy. – Ale jestem niemądra,
aż się wzruszyłam. Strasznie trudno uwierzyć, że jesteś już taki duży… taki
dorosły. Wracamy do domu? Chłodno się robi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wstali z ławki, mama
znów ujęła go pod ramię. Nawet na szpilkach, w których szła, była o tyle
niższa. Niska, drobna, delikatna. Andrzej poczuł złość na samego siebie.
Powinien się wtedy ugryźć w język przy mamie. Nie powinien jej tak ranić. To
była sprawa między nim a ojcem – i tak powinno pozostać. Mieszanie w to mamy,
uderzanie w nią przy okazji uderzania w ojca było parszywe. Ciągle uzasadnione,
często kuszące, nieraz trudne do opanowania – ale jednak parszywe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie zrobię tego więcej,
zdecydował. Nie jej. Nie zasługuje na to. Mimo wszystko mama nie zasługuje na
to.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Szli powoli, bo
wyjściowe, eleganckie szpilki mamy były bardzo wysokie i dość zdradliwe w
czasie spaceru. Zresztą nie było powodów do pośpiechu. Skończył się rok
szkolny, zaczynała się majówka – a matura, paradoksalnie, wydała się nagle tak
odległa, tak nierzeczywista, jakby miała się odbyć za rok lub dekadę, nie za
cztery dni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Majówka minęła
błyskawicznie. Powtórki, powtórki, powtórki. W niedzielę po południu pojechał
do Kamila – jego rodzice poszli do znajomych, więc szkoda nie skorzystać z
wolnego mieszkania. Seks odprężał. Chociaż Kamil trochę marudził.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kurde, co ty taki
agresywny dzisiaj? – zapytał w którymś momencie. – Weź zwolnij, tak to boli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zwolnił. Ale
prawda była taka, że miał ochotę właśnie na szybsze, może i nieco
agresywniejsze tempo. Odprężyć się. Nie myśleć przez chwilę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Denerwujesz się przed
wtorkiem? – spytał Kamil kilkanaście minut później, gdy już leżeli na kołdrze.
Kleił się. Często się kleił. Obejmował za szyję, w pasie, przysuwał się mocno.
I gadał. Ciągle gadał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odparł Andrzej
spokojnie. Nie denerwował się. Czuł się… pobudzony. Pobudzony tym, co matury
kończyły, rozpoczynały, obiecywały.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Będę trzymał za ciebie
kciuki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poczekać na ciebie pod
szkołą?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – powiedział
ostro. Jeszcze tego mu brakowało. Po kilku godzinach pisania będzie pewnie
zmęczony, będzie chciał odpocząć, będzie chciał pomyśleć. Ostatnie, czego w
takim momencie potrzebuje, to trajkoczącego Kamila.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czemu nie? – I
najwyraźniej urażonego, sądząc po tonie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo wracam do domu
powtarzać historię – uciął. Na tego chłopaka działały tylko takie banały.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobra…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No właśnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">We wtorek rano Andrzeja
obudził ojciec, niezbyt delikatnym szarpaniem za ramię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wstawaj – powiedział.
– Żebyś się nie spóźnił na maturę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na
zegar.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ustawiłem budzik na
siódmą – mruknął. – Mam jeszcze kwadrans. Po co mnie ojciec szarpie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty ten swój budzik
często ignorujesz – odparł ojciec. – To przyjdę za kwadrans.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rzeczywiście, wrócił wraz
z dźwiękiem budzika i znów zaczął człowiekiem potrząsać. Andrzej niechętnie
usiadł, przeciągnął się i odsunął kołdrę. Z samego rana, zaraz po pobudce,
kiepsko funkcjonował. Potrzebował jeszcze z pół godziny, żeby się dobudzić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W kuchni czekało
śniadanie. Ojciec parzył kawę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Też chcesz? – spytał,
nie odwracając się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. – Andrzej usiadł,
zdjął serwetkę, którą przykryte były kanapki, i sięgnął po tę z serem. – Mama
już poszła do szkoły?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zawiozłem ją – odparł
ojciec i zalał kawy. – Już tam siedzi i robi wam kanapki z innymi mamami.
Pewnie będzie tego tyle, że do końca matur nie przejecie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama należała do
komitetu rodzicielskiego i oczywiście zgłosiła się do przygotowywania kanapek
dla tegorocznych maturzystów. Andrzej podejrzewał, że słowa ojca się sprawdzą,
przy udziale mamy tych kanapek pewnie starczy do zakończenia roku dla całego
pokoju nauczycielskiego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zjedli, wypili kawę;
ojciec przerzucał gazetę, coś pod nosem komentował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powiedz, jak będziesz
gotowy – rzucił nagle znad zasłaniających go stron. – Zawiozę cię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie idzie ojciec do
pracy? – zdziwił się Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Ojciec pokręcił
lekko głową, nie odrywając wzroku od gazety. – Wziąłem urlop na dziś i jutro.
Mama będzie się cały czas denerwowała twoimi maturami, nie chcę, żeby tak sama
siedziała. Wyciągnę ją gdzieś na spacer, żeby się trochę odprężyła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Fajnie – mruknął
Andrzej i dopił kawę. No cóż, ojciec jaki był, taki był, ale przynajmniej dbał
o mamę. A mama pewnie rzeczywiście będzie przeżywać pisemne matury bardziej,
niż gdyby sama siedziała na sali egzaminacyjnej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dwadzieścia minut
później był gotów. Kończył właśnie wiązać krawat przed lustrem w przedpokoju,
gdy ojciec, który wyszedł z łazienki, zapytał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Już? To zakładam buty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie musi mnie ojciec
odwozić – odparł Andrzej sucho. – Mogę się spokojnie przejść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie zaczynaj akurat
dzisiaj, Jędrek – uciął ojciec. – Podwiozę cię i koniec dyskusji. Dowód masz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. – Poprawił
marynarkę i usiadł na siedzisku, by założyć buty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Długopis?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A jakiś zapasowy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam kilka. – Tak
naprawdę wziął dziesięć długopisów, tak na wszelki wypadek. Pewnie przesadzał,
ale trudno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze. Lepiej mieć
porządny zapas – mruknął ojciec, sam założył buty i wziął z komódki przy
wieszaku klucze od samochodu. – No dobrze, pokaż się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej, który właśnie
wstał, odwrócił się ze zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O co ojcu chodzi?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O nic, po prostu się
pokaż. – Ojciec przyjrzał się tak, jakby szukał możliwości przyczepienia się o
coś. – Dobrze. Porządnie wyglądasz. Włosy masz znowu trochę za długie, mówiłem,
żebyś poszedł do fryzjerki przed majówką.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ojciec by mnie
najchętniej obcinał na zapałkę jak w wojsku – zirytował się Andrzej. Spodziewał
się ostrej reprymendy, ale ojciec tylko pokręcił głową i machnął ręką.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze, dobrze –
mruknął. – Niech będzie po twojemu. Wiem, dziewczyny teraz lubią takie
czupryny. Jesteś gotowy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec stał chwilę bez
słowa; wydawało się, że błądzi gdzieś myślami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie denerwuj się –
odezwał się wreszcie. – Dasz sobie radę. Jesteś trudny i pyskaty jak diabli,
ale masz poukładane w głowie i jesteś inteligentny. Dobrze ci pójdzie. Tylko
nie trać głowy, nie panikuj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie denerwuję się –
odparł Andrzej z niesmakiem. – I nie będę panikował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec uśmiechnął się
lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pewnie nie – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W ogóle czemu
zawdzięczam to, że ojciec znów się do mnie odzywa? – nie wytrzymał Andrzej. –
Mama ojcu kazała, z powodu matur?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uśmiech zniknął, ale
ojciec pozostał spokojny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Książkowo jesteś
bardzo inteligentny, ale życiowo nadal strasznie głupi – stwierdził; w jego
głosie nie było śladu złości, jedynie zmęczenie. – Idziemy, bierz plecak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do szkoły dojechali w
milczeniu, ale gdy ojciec zaparkował, położył Andrzejowi rękę na ramieniu i
uścisnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powodzenia, Jędrek –
powiedział. – Bez nerwów. Będzie dobrze. Jak spotkasz mamę, powiedz, że na nią
czekam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym – mruknął Andrzej
i wysiadł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W szkole po korytarzach
kręcili się rodzice, nauczyciele i ludzie z czwartych klas. Na mamę natknął się
zaraz przy wejściu. Wyściskała go, wycałowała, wypytała, czy zjadł śniadanie,
kazała się nie denerwować, zjeść kanapki przygotowane dla maturzystów, nie
martwić się, nie myśleć o niczym niepotrzebnym, nie przejmować, gdyby nagle
zgubił myśl…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mamo – przerwał w
końcu Andrzej i położył jej ręce na ramionach – niech mama już nie panikuje.
Dam sobie radę. Niech mama już idzie, ojciec zaparkował przy boisku i na mamę
czeka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze, dobrze. – Mama
uścisnęła jego nadgarstki. – Nie wychodź przed końcem czasu, nie oddawaj za
wcześnie pracy, może ci się w ostatniej chwili jeszcze coś przypomnieć. Sprawdź
wszystko dokładnie, przeczytaj parę razy, nie oddawaj pracy, ledwo skończysz
pisać…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze. Niech mama już
nie panikuje – powtórzył. – Dam radę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przyciągnęła go,
pocałowała w czoło, życzyła powodzenia i w końcu wyszła ze szkoły. Andrzej
pokręcił głową, poprawił plecak na ramieniu i poszedł do swojej klasy. Musiał
przyznać ojcu rację – mama denerwowała się bardziej niż on.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W klasie było już
kilkanaście osób, kolejne doszły w ciągu następnych minut. Pani Beata krążyła
wokół nich, pocieszała tych bardziej zestresowanych, żartowała z innymi,
zapewniała wszystkich, że będzie dobrze. O ósmej trzydzieści zarządziła: „Już
czas” – i poszli całą grupą do auli, w której mogli się pomieścić wszyscy
czwartoklasiści na maturze z polskiego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokazywanie dowodów.
Losowanie numeru stolika. Czekanie na wybicie dziewiątej i na otwarcie koperty
z tematami. Butelka wody i dwie bułki zawinięte w ozdobny papier na biurku,
napis „Powodzenia, maturzyści 1999! Trzymamy za Was kciuki! Wasze kochające
rodziny i wcale nie tacy straszni nauczyciele” wraz z rysunkiem czerwonego
serca na tablicy ogłoszeniowej, która zwykle stała na korytarzu na parterze. Grupa
nauczycieli przy stole komisji egzaminacyjnej – bez polonistek, oczywiście – i
cała aula wypełniona maturzystami przy pojedynczych stolikach. Anita siedziała
cztery rzędy z przodu, przy oknie. Obejrzała się, uśmiechnęła się do Andrzeja,
uniosła ręce z palcami zaciśniętymi wokół kciuków. Odpowiedział uśmiechem i też
uniósł na moment prawą dłoń, w tym samym geście.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dyrektor z komicznie
podniosłą miną otworzył kopertę z tematami z polskiego. I nagle ten paskudnie
ciągnący się czas przyspieszył – gwałtownie, bezlitośnie, wyzywająco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przeczytał
wszystko i uśmiechnął się sam do siebie. Jeden z tematów wyglądał tak, jakby
wymyślono go na zamówienie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uniósł głowę, spojrzał w
kierunku okna. W myślach układały się już pierwsze zdania, pojawiały się kolejne
możliwe powieści do wykorzystania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To nie egzamin,
pomyślał, popatrzył znów na kartkę z tematami i podpisał się na papierze, który
zamierzał wykorzystać jako brudnopis. To czysta zabawa. Pięć godzin, trzeba się
pospieszyć, przecież o tym można by pisać cały tydzień.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rozpoczynał się początek
końca pewnej epoki – rozpoczynał się w wyjątkowo przyjemnych klimatach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trudno uwierzyć, że
pisemne matury mogą tak wymęczyć, pomyślał Andrzej w czwartek. We wtorek polski
– wrócił do domu, położył się na moment i spał prawie do dwudziestej. W środę
historia – wrócił do domu, wziął szybki prysznic, usiadł z książką na łóżku i
gdy otworzył oczy, było już po dziesiątej w czwartek rano.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzień dobry, śpiochu –
powiedziała mama, gdy wszedł do kuchni. – Chcesz jajka na miękko czy wolisz
kanapki?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chciał jajka. Był
głodny, zmęczony, trochę zdezorientowany. Trudno uwierzyć, że pisemne egzaminy
się skończyły. W środę po maturze poszli z Anitą i Maksem do pobliskiej
cukierni, Anita zamówiła herbatę i jakąś bezpieczną dla niej bułkę, oni z
Maksem po ptysiu do herbaty, wypili, zjedli, wymienili parę mało błyskotliwych
uwag – Maks narzekał na tematy z geografii, Anita analizowała głośno to, co
napisała na historii, Andrzej stwierdził krótko, że tematy bardzo mu podeszły –
i rozeszli się do domu, zgodni w jednej kwestii: nadal do nich nie docierało,
że pisemne już za nimi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Cały czwartek i piątek
spędził z „Dziennikami gwiazdowymi” Lema; nie miał siły ani ochoty gdziekolwiek
wychodzić. Judo, kick-boxing, nawet seks z Kamilem – to się wydawało zbyt
męczące. Chciał pobyć sam, w ciszy, poczytać tak zupełnie niematuralnie,
odetchnąć. Mama przynosiła mu kanapki, herbatę i soki owocowe, wołała do kuchni
na obiad, wyganiała z książką do ogrodu, by czytał na leżaku lub huśtawce, na
świeżym powietrzu, tylko niech weźmie koc, bo wcale nie jest aż tak ciepło, jak
się wydaje…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W piątkowy wieczór mama
postawiła na stole w salonie ulubione ciasto ojca, bezowe z malinami; pomiędzy
owocami ułożonymi na czubku tkwiły trzy świeczki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I znowu o rok starszy
– mruknął ojciec, patrząc na ciasto z zadowoleniem. – Nakładaj, Jadzia, ja od
rana o tej bezie myślałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama jednak oświadczyła,
że najpierw prezenty, i wręczyła ojcu ozdobną torebkę. Prezenty dla ojca były
co roku podobne: jakieś kosmetyki, których na co dzień używał, skarpetki,
krawaty, butelka czerwonego półsłodkiego wina. Ojciec, pytany czasem, co
chciałby dostać – na urodziny, pod choinkę, na Wielkanoc – zawsze odpowiadał,
że nic nie potrzebuje, ma wszystko, mogą być skarpetki. „Mógłby mi tata raz
ułatwić życie i powiedzieć, co chciałby na święta”, zirytował się Andrzej w
pierwszej klasie. „Przecież o czymś tata musi marzyć”. Ojciec wtedy spojrzał
znad gazety, którą czytał w salonie, i uśmiechnął się jakoś dziwnie. „Ja już
mam wszystko, o czym marzyłem”, powiedział stanowczo. „Mogą być skarpetki,
Jędrek. Skarpetki strasznie szybko się zużywają, a mama nie pozwala mi nosić
cerowanych. Czarne i szare, te są najlepsze”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Sześćdziesięcioletni
facet marzący o skarpetkach. To tak żałosne, że aż brakuje słów, pomyślał
Andrzej, patrząc, jak ojciec rozpakowuje teraz prezent od mamy i cieszy się z
tych swoich skarpetek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tym razem wino ojciec
dostał od Andrzeja. Rozpakował, pokiwał z zadowoleniem głową, a potem nagle
spojrzał ostro i zapytał podejrzliwie:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdzie kupowałeś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W Polseku – odparł
Andrzej, zaskoczony taką reakcją na prezent.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tam przy schronie
bojowym? – upewnił się ojciec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No a gdzie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kazali ci pokazać
dowód, zanim sprzedali ci alkohol?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A, czyli o to chodziło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kazali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na pewno?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na pewno – powiedział
Andrzej, starając się zapanować nad irytacją. – Sprzedawczyni jeszcze sobie
pokomentowała moje zdjęcie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze. – Ojciec
pokiwał głową, najwyraźniej uspokojony. – Bo jakby tak ci sprzedali bez
sprawdzania dowodu, to poszedłbym sobie z nimi pogadać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tego już nawet nie było
sensu komentować. Ojciec zawsze musiał się o coś przyczepić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Sobota też była leniwa.
W niedzielę Andrzej poszedł do Kamila – mieli przez parę godzin mieszkanie dla
siebie, bo rodzice Kamila pojechali do znajomych w Brzeźnicy. Co prawda Kamil,
jak zawsze, gadał – tym razem ciągle wypytywał o pisemne matury – ale
wyłączanie się na niego szło coraz lepiej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W kolejnym tygodniu
Andrzej wrócił na treningi. Dobrze było znów poczuć ten rytm uderzeń, porządek
następujących po sobie zadań, odprężające zmęczenie w ciele. Pan Przemek
podpytał o matury, z zaciekawieniem, za to bez zbędnego dociekania i wymuszania
szczegółów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Za to Maciek
rozśmieszył. Co to miało być, ta propozycja pomocy z zakładaniem bandaży?
Ponowna próba „na zgodę”? Niech sobie w dupę wsadzi swoją propozycję pomocy,
swoją „zgodę”, swoją chęć dogadania się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie potrzebuję debili w
swoim życiu, pomyślał Andrzej, kończąc owijanie lewej ręki. Takich debili jak
ty w szczególności.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wyniki pisemnych matur
ogłoszono w środę i Andrzej z satysfakcją stwierdził, że jego założenia się
sprawdziły, i pod względem ocen – sześć z polskiego, pięć z historii – i pod
względem egzaminów ustnych: z polskiego oraz historii był zwolniony, pozostawał
tylko ustny z angielskiego. Co prawda poradziłby sobie bez problemu z tamtymi
dwoma, ale to jednak zawsze jakieś odciążenie i dodatkowe wolne dni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak jak tydzień
wcześniej, poszli z Anitą i Maksem do kawiarni. Anita dostała piątki z obu
przedmiotów, Maks – szóstkę z polskiego i czwórkę z geografii.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiedziałem, że ta
geografia wyjdzie mi bokiem – mruknął, zanurzając palec w ptysiu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Będzie dobrze – pocieszyła
go Anita. – Geografia na ustnych podobno zawsze tak odpytuje, żeby podkierować
na właściwą odpowiedź.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie no, wiem – zgodził
się Maks. – Ale już mi się tego wszystkiego tak nie chce powtarzać. Chcecie w
tym tygodniu do mnie wpaść na powtórki speechów z anglika?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Prawdopodobne tematy
samodzielnych wypowiedzi z angielskiego anglistka podała czwartym klasom w
marcu. Andrzej do połowy kwietnia opracował je wszystkie w notesie i porządnie
opanował, ale powtórka z pamięci, w obecności Anity i Maksa, wydawała się
dobrym pomysłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No to toast –
zarządziła Anita, unosząc filiżankę z herbatą. – Za matury pisemne, które za
nami, i za ustne, które przed nami. I żebyśmy nie oszaleli przez rodziców,
którzy się bardziej stresują od nas.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I żebym na ustnej gerze
trafił na pytania z geomorfologii – dodał Maks. – I żeby to cholerstwo z
przemysłu trzymało się ode mnie z daleka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W każdym razie teraz
to już będzie spokojniej – podsumowała Anita.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W czwartek rano Andrzej
przyjrzał się mamie podejrzliwie. Stała w kuchni nad zlewem, z rozbitym
talerzem w rękach i z zaczerwienionymi oczami. Wyraźnie płakała. Ale uparcie
twierdziła, że nic się nie stało, nie skaleczyła się, tak jej trochę talerza
szkoda, a poza tym tylko mu się wydaje, wcale nie płakała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odpowiedź przyszła wraz
z telefonem, który Andrzej odebrał kilka minut później.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czy to pan komendant
Weredecki? – rozległ się męski głos. – Może pan skomentować tę tragedię?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jaką tragedię? –
spytał odruchowo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ten chłopiec, który
się powiesił – wyjaśnił głos. – Przygotowuję artykuł o samobójstwach młodzieży
w okresie maturalnym. On się powiesił wczoraj wieczorem, prawda?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jakiś dziennikarz. To
nie była pierwsza taka sytuacja, w ostatnich latach już kilka razy mieli
podobne telefony, gdy wydarzało się coś poważniejszego. Ojciec wprawdzie
zastrzegł ich numer domowy, ale najwyraźniej niektórzy ludzie umieli obejść
takie zabezpieczenia dzięki znajomościom.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pomylił pan numer
telefonu – powiedział Andrzej spokojnie i się rozłączył. Podstawowa zasada
ojca: nie pytaj, skąd ma ten numer, nie tłumacz, nie komentuj. Mówisz, że
pomyłka i się rozłączasz. Nie daj się wciągnąć w rozmowę, nie daj się
sprowokować, nie daj się przytrzymać przy słuchawce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale teraz nastrój mamy
zaczynał się wyjaśniać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wrócił do
kuchni, podał mamie ścierkę i powiedział:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jakiś dziennikarz
przed chwilą dzwonił do ojca, chciał wypytać o samobójstwo jakiegoś chłopaka.
Powie mi mama sama, o co chodzi, czy mam się przejść po sąsiadach i sklepach,
żeby usłyszeć dziesięć różnych wersji?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama otarła oczy,
pokręciła głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Boże, Jędrek, to jest
straszne… Ja o tym myśleć spokojnie nie mogę. A co powiedziałeś temu
dziennikarzowi? – dodała z zaniepokojeniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Że pomylił numery. I
się rozłączyłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze – odetchnęła
z ulgą. – Pewnie i tak powymyślają w tych gazetach masę głupot, przez które
tata będzie się złościł…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wyciągnął ją z
kuchni, posadził na kanapie w salonie, dał paczkę chusteczek, usiadł obok i
zażądał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niech mi mama powie, o
co chodzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama w gruncie rzeczy
niewiele wiedziała. Z samego rana, trochę przed siódmą, ojciec odebrał telefon
z pracy. Jakiegoś nastolatka znaleziono w lesie, najwyraźniej się powiesił.
Ojciec natychmiast się ubrał, wypił tylko kawę, w pośpiechu, aż się trochę
oparzył, nawet kanapki nie chciał na drogę, i pojechał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic więcej nie mówił,
bo sam jeszcze niewiele wiedział – zakończyła mama. – Wiesz, jaki jest, zawsze
powtarza, że policjant, który sobie buduje obraz sytuacji, zanim ją pozna, to
niezły baran. Tylko zajrzał do ciebie na chwilę przed wyjściem – dodała i
uścisnęła jego dłoń. – I powiedział, żebym ci dała zjeść tę resztę ciasta z
wczoraj, bo tak je lubisz, a on już i tak zjadł sporo. I że pewnie nie wróci na
obiad, więc mamy na niego nie czekać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec rzeczywiście wrócił
późno, po godzinie, o której zwykle jedli kolację. Był wyraźnie zły. Siedział w
kuchni, palił papierosa za papierosem, grzebał bez przekonania widelcem w
parówkach, które mu odgrzała mama, i nic nie mówił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Władziu, zjedz –
poprosiła mama już chyba szósty raz. – Ty pewnie cały dzień tylko na kawie i
papierosach. Zjedz, bo wystygną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak przyjechałem, już
go zdjęli – odezwał się nagle ojciec. Mama się wzdrygnęła. – Jeden z tych
nowych chłopaków, tych, co ich ostatnio przyjęliśmy do posterunku na Słupskiej,
porzygał się w krzaki. Im się zawsze na początku wydaje, że praca w policji to
takie amerykańskie filmy, mundur, pistolety i pościgi samochodami, a potem
muszą zdjąć powieszonego nastolatka i okazuje się, że nie jest tak różowo.
Zobaczył mnie i aż się purpurowy zrobił ze wstydu, i zaczyna mi się tłumaczyć,
wiesz, przepraszam, panie komendancie, to się nie powtórzy, to tak jakoś… Miał
chłopak chrzest bojowy, że gorszego nie można życzyć. – Westchnął i odkroił
kawałek parówki. – Biedny dzieciak. Ten powieszony. Syn Kaszewskiego, tego
lekarza z przychodni, pamiętasz? Chodziłaś kiedyś do niego z Jędrkiem, jak był
mały, ale potem przepisałaś nas do Taraszaka, bo mówiłaś, że ten Kaszewski
jakiś taki nieprzyjemny, nadęty i traktuje człowieka jak idiotę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Był bardzo
nieprzyjemny – zgodziła się mama cicho. – Ale to jest straszne, muszą być z
żoną załamani… Co się stało?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec przez chwilę
jadł, w końcu odłożył widelec na talerz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chłopak nie zdał
matury – odpowiedział powoli. – I najwyraźniej nie wytrzymał. Pamiętasz, syn
tej z piekarni był z nim w podstawówce, mówiłaś, jak ona opowiadała o
wywiadówkach i ciągłych pretensjach Kaszewskiego o wszystko. I że ciągle kazał
synowi poprawiać oceny, nawet czwórki plus, i ciągle się o to kłócił z
nauczycielami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama pokiwała głową i
podsunęła ojcu musztardę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak się chłopaki
zorientowali, czyj to syn, to zadzwonili od razu do Solskiego, a Solski do mnie
i mi mówi: z tego może być gruba sprawa, Kaszewski się uważa za lokalnego
hrabiego. Więc pojechałem, żeby w razie czego nie było, że coś zaniedbaliśmy i
żeby mi się moich chłopaków nie mógł czepiać. – Ojciec zanurzył kawałek wbitej
na widelec parówki w słoiczku z musztardą. Mama, która zwykle go za to
beształa, teraz nic nie powiedziała. – On miał przy sobie list – dodał ojciec
po chwili. – Pożegnalny. Chociaż dla mnie to bardziej oskarżycielski. Wyliczał
tam wszystko, wypunktował Kaszewskiego krok po kroku. To było takie „za co
nienawidzę mojego ojca i dlaczego cieszę się, że się zabiję”. I zaraz potem
przeprosiny, że zawiódł, że nie zdał matury, że popsuł plany rodziców.
Koszmarnie się to czytało. – Sięgnął po kubek z herbatą. – Nienawidzę takich
spraw. To nie jest normalne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama położyła rękę na
dłoni ojca, uniosła głowę i ściągnęła brwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek? – powiedziała
z mieszaniną niezadowolenia i przestrachu. Ojciec się odwrócił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Długo tak tam stoisz?
– spytał ostro.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej, który opierał
się ramieniem o ścianę przy wejściu do kuchni, prychnął cicho i wszedł do
pomieszczenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Od początku – odparł
spokojnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie uczyłem cię
podsłuchiwania – warknął ojciec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Byłem ciekaw –
powiedział. – I chyba lepiej, żebym usłyszał o tym od ojca zamiast od gromady
obcych ludzi, którzy od jutra będą to pewnie omawiać na wszystkie strony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec pokręcił głową,
westchnął, odwrócił się plecami do wejścia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może i lepiej –
mruknął. – Ale tyle powinno ci wystarczyć. I lepiej z nikim o tym nie
rozmawiaj. Założę się, że za kilka dni po mieście będzie krążyć dziesięć wersji
całej historii.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Koło dziesiątej
dzwonił jakiś dziennikarz – rzucił Andrzej. Ojciec znów się odwrócił, bardzo
gwałtownie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Prosił o komentarz
ojca, bo chciał napisać artykuł o samobójstwach maturzystów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No patrz – warknął
ojciec, zerkając na mamę. – Już o dziesiątej jakiś gnojek wiedział, kto się
zabił. I co mu powiedziałeś? – Spojrzał na Andrzeja surowo. Andrzej wzruszył
ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Że pomylił numer.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I coś jeszcze?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, od razu po tym
się rozłączyłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze. – Twarz ojca
złagodniała. – Dobrze. Tego się zawsze trzymaj. Milczenie jest
najbezpieczniejsze. Oni z jednego słowa potrafią zrobić całą opowieść. A teraz
wracaj do siebie – dodał stanowczo. – Usłyszałeś już, co chciałeś, i wystarczy,
więcej nie potrzebujesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ton ojca sugerował
wyraźnie, że nie ma sensu dyskutować. Zresztą Andrzej wcale nie czuł takiej
potrzeby – rzeczywiście, tyle informacji mu wystarczyło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Inna sprawa, że przez
kolejne dni te informacje napływały same, nieproszone, nawet niechciane. W
sklepie. Na judo. Na powtórkach z angielskiego u Maksa. W szkole, podczas
ustnej geografii, jak opowiadał Maks. Na ustnym angielskim, gdy siedzieli całą
klasą w sali i czekali na swoją kolej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodź się schować w
kiblu na parterze – rzuciła wreszcie Anita ściszonym głosem. – W damskim,
bo mniej śmierdzi. I tak wchodzimy na końcu. Ja się zaraz porzygam od tego
wałkowania tematu Filipa na wszystkie strony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przeczekali w damskiej
toalecie większość czasu; przeglądali notatki ze speechami, Anita trochę
rysowała, Andrzej czytał. Siedzieli na podłodze przy umywalkach, z plecakami
pod pośladkami, i mieli święty spokój, bo matury z angielskiego odbywały się na
drugim piętrze, a poza maturzystami tego dnia w szkole nie było innych uczniów
– młodsze klasy poszły z wychowawcami na wycieczki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może to zabrzmi paskudnie
– powiedziała w pewnym momencie Anita – ale ja już nie mam siły słuchać o tym.
Wszyscy mają teraz coś do powiedzenia. Wszyscy wiedzą najlepiej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A póki żył, wszyscy
mieli w dupie jego i jego problemy – dokończył Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No właśnie. Strasznie
mi go żal. Ale moje gadanie o tym nic mu nie pomoże.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzejowi nie było
Filipa żal. Filip był słaby, psychicznie słaby. Uległy wobec ojca, bez
gotowości walki o swoje. Żył tak, jak mu kazano. Gdyby ojciec kazał mu
przefarbować włosy na różowo i odciąć sobie rękę, Filip zrobiłby to bez
wahania. Jedyny protest, jedyny gest walki o siebie, na jaki było go stać, to
to samobójstwo – a nawet to trudno uznać za coś wartościowego, bo wynikało
tylko ze strachu przed ojcem, z przerażenia z powodu oblanej matury. Zamiast
cisnąć tymi pałami z polskiego i biologii ojcu w twarz, z komentarzem „Pierdol
się ty, twoja medycyna i twoje układanie mojego życia” – Filip wybrał ucieczkę,
która niczego nie rozwiązywała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale to lepiej było
zachować dla siebie. Gdy powiedział to w domu, reakcje rodziców, choć różne,
wyraźnie dowodziły tego, co ostatnio powiedział ojciec: milczenie jest
najbezpieczniejsze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama parę dni temu
weszła do jego pokoju z talerzem kanapek i kubkiem świeżo wyciśniętego soku z
pomarańczy, postawiła to na biurku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uczysz się? – spytała
domyślnie i pogłaskała go po głowie. – Ucz się, Jędruś, ale bez stresu. Te
pisemne tak ci ładnie poszły, angielski też pójdzie dobrze. Zresztą… Synku,
spójrz na mnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej oderwał wzrok od
podręcznika do gramatyki angielskiej, popatrzył na mamę ze zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co jest?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pamiętaj, że to tylko
oceny – powiedziała mama łagodnie. – Oceny zawsze można poprawić. Wszystko
zawsze można poprawić. Nie ma takiej rzeczy, przez którą warto popadać w
rozpacz, dopóki ma się rodzinę przy sobie. Rozumiesz? – Przysunęła się, objęła
jego głowę obiema rękami i pocałowała go w czoło. – Cokolwiek się stanie,
zawsze masz nas, a my ciebie i tylko to się liczy. Rozumiesz mnie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodzi mamie o tego
Filipa? – spytał Andrzej z niesmakiem i trochę się odsunął wraz z krzesłem. –
Niech mama da spokój. Skoro był głupi i słaby, to jego problem, nie mój. Jeśli
coś mi się nie uda, to się ogarnę i zrobię jeszcze raz tak, żeby było dobrze.
Niech się mama przestanie o mnie martwić dlatego, że jakiś dureń się powiesił,
bo nie umiał zdać matury.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie mów tak –
poprosiła mama stanowczo. – To biedny chłopak i to straszne, że tak zrobił.
Należy współczuć i jemu, i jego rodzicom.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja im nie współczuję –
odparł Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie mów tak –
powtórzyła mama, nieco ostrzej. – Wiem, że lubisz pokazywać, jaki jesteś
twardy, ale nie bądź przy tym paskudny, Jędrek. I jedz kanapki. Musisz mieć sił
do tej nauki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Powstrzymał się od
dalszych komentarzy. Nie było sensu dyskutować o tym z mamą, ona nie chciała
patrzeć na sprawy trzeźwo i konkretnie, bez zbędnych sentymentów. Trudno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dwa dni później Andrzej
wszedł z herbatą i talerzem sałatki do salonu. Ojciec siedział na kanapie, z
gazetą na kolanach, i wpatrywał się w okno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mama kazała to ojcu
dać, gdy ojciec wróci – powiedział Andrzej, stawiając naczynia na ławie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co? – mruknął ojciec
takim tonem, jakby nie zrozumiał, spojrzał na ławę i wreszcie zaskoczył. – A,
tak. Dziękuję. A mama gdzie jest?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– U sąsiadki. Coś jej
obiecała skrócić czy poszerzyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– U Ujazdowskiej? –
spytał ojciec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No to poszerzyć,
Jędrek, i to bardzo poszerzyć – oświadczył ojciec z rozbawieniem. – U
Ujazdowskiej to zawsze trzeba poszerzać. Gdzie ty znowu leziesz? – zapytał
ostro, gdy Andrzej chciał wyjść. – Nie możesz usiąść na chwilę normalnie? Ledwo
z pracy wróciłem, znowu się chcesz zamknąć w swoim pokoju jak obrażony jeż?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej prychnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Z reguły jak spędzimy
razem pięć minut sam na sam, wychodzi z tego awantura – zwrócił uwagę. – A poza
tym się uczę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cały czas się uczysz –
burknął ojciec. – A awantury wychodzą, bo wiecznie musisz pyskować. Usiądź na
chwilę na tyłku i posiedź z własnym ojcem jak normalny człowiek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To prośba czy rozkaz?
– zapytał Andrzej złośliwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chryste, Jędrek –
jęknął ojciec. – Nie mam na to siły. Nie po dzisiejszym. Usiądź na chwilę i się
zlituj, nie dręcz mnie teraz tym swoim pyskowaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na twarzy ojca widać
było zmęczenie – coraz wyraźniejsze, coraz większe. W głosie też się czuło.
Nagle ojciec wydał się starszy, znacznie starszy niż zwykle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej usiadł w fotelu
naprzeciwko ojca. Przyglądał mu się bez słowa, gdy ojciec dość łapczywie jadł
sałatkę z kurczakiem, zagryzał kolejnymi kawałkami pokrojonej w cząstki bułki,
popijał herbatą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic ojciec nie jadł w
pracy? – zapytał wreszcie. Ojciec pokręcił głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niezbyt –
odpowiedział, gdy przełknął kolejny kawałek bułki. – Rano kanapki. Potem
piliśmy z Solskim kawę za kawą. Kazia, ta moja sekretarka, ganiała z dzbankiem
od kuchni do gabinetu i z powrotem. W końcu się wkurzyła i zagroziła, że
zadzwoni do naszych żon ze skargą, że tyle kawy żłopiemy. To potem Solski po
cichu sam chodził do kuchni zrobić nowy dzbanek. Wiesz – sięgnął po kubek – jak
jest tyle roboty i takie nerwy, to człowiek zapomina, że jest głodny, zwłaszcza
jak pije przy tym dużo kawy. – Upił trochę i odstawił kubek na ławę. – A potem
człowiek wraca do domu, widzi domowe jedzenie i rzuca się na nie jak prosiak,
bo nagle mu się przypomina, że ma pusty żołądek. – Westchnął, spojrzał na
talerz. – Przyniósłbyś mi jeszcze jedną bułkę? – poprosił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej bez słowa wstał
i poszedł do kuchni. Wrócił z bułką i miską, w której mama trzymała sałatkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dołożyć ojcu? –
zapytał. Ojciec pokiwał głową, więc Andrzej nałożył mu pięć łyżek sałatki,
odstawił miskę na skraj ławy i wrócił na fotel.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję – wymruczał
ojciec i jadł dalej. Po kilku chwilach dołożył sobie jeszcze trzy łyżki
sałatki. Andrzej westchnął, wstał, wziął pusty kubek z ławy. Gdy wrócił z
kolejną bułką i świeżą herbatą, ojciec tylko pokiwał głową, wymruczał kolejne „Dziękuję”
i dalej jadł. Wreszcie skończył, odsunął od siebie talerz. – Jakie to było
dobre – powiedział. – Twoja matka z najprostszego dania umie zrobić coś
wyjątkowego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przyglądał mu
się przez moment z namysłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co się takiego dzisiaj
stało? – zapytał. – Jak ojciec wszedł do domu, wyglądał ojciec na wściekłego. A
teraz na wykończonego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jestem i wściekły, i
wykończony – mruknął ojciec i dopił herbatę, po czym dość głośno odstawił
kubek. – Mam dosyć tej całej sprawy. Wszyscy mamy dosyć. Dzieciak się powiesił
z rozpaczy i strachu przed własnym ojcem, a ten dureń teraz chodzi i robi
awantury, że czegoś nie dopatrzyliśmy, że coś jest niewłaściwie poprowadzone,
że coś jest podejrzane. Mieliśmy dziś z Solskim ochotę spuścić go kopniakami ze
wszystkich schodów na komendzie. I jeszcze te kretyńskie historyjki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jakie historyjki?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie słyszałeś? –
zdziwił się ojciec. – Że był jakiś drugi list, którego nie ujawniono. Że umarł
o innej godzinie, niż stwierdzili na sekcji. Że dzieciaka zdejmowała straż
pożarna i coś źle udokumentowano, chociaż nasi go zdejmowali, straż pożarna po
prostu też tam była, pomagali. I jeszcze kilka takich głupot.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A – mruknął Andrzej. –
I że wieźliście tę kobietę, która go znalazła, w karetce razem ze zwłokami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec huknął pięścią w
stół.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No właśnie – warknął.
– Jakie „razem”, ją w ogóle wcześniej zabrano, żeby spisać zeznanie. I nie
wiezie się świadka wraz z trupem. Jasna cholera, pilnujemy takich rzeczy, żeby
było wszystko zgodnie z procedurami. A potem przychodzę do pracy i czytam w
gazecie jakieś bzdury, a jeszcze większe bzdury słyszę wokół od osób, które
guzik wiedzą, ale mają zawsze najwięcej do powiedzenia. Gdzie ty usłyszałeś o
tej karetce? – zapytał ostro.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na judo – odparł Andrzej
obojętnie. – Chłopacy z mojej grupy wałkowali to przed zajęciami, w trakcie i
po.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam dosyć – powtórzył
ojciec. – Stała się paskudna tragedia, a wszystkim odbiło. Ludzie ględzą, jakby
wszystko wiedzieli najlepiej, a ten durny Kaszewski lata i próbuje zwalić na
innych własną winę, zamiast się żoną zająć. Przecież jak się dowiedzieli, to
Kaszewska dostała takiej histerii, że do niej też trzeba było wzywać karetkę i
ładować w nią całą walizkę środków uspokajających. – Przez moment ojciec
milczał, po czym spytał podejrzliwie: – Rozmawiasz z kimś o tym? Ze szkoły albo
tych treningów?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze. – Ojciec
westchnął. – Uważaj. Ludzie lubią ciągnąć za język, a potem będą ci dopisywać
nawet takie rzeczy, których nie powiedziałeś. Jak chcesz z kimś o tym
porozmawiać, to nie wiem… mamy na komendzie psychologa, całkiem przyzwoity
człowiek, chociaż czasem dziwne rzeczy opowiada. Może… – zawahał się – może,
nie wiem… chcesz do niego pójść?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Po co? – zapytał
Andrzej ze zdumieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No wiesz – ojciec
wzruszył ramionami. – Porozmawiać o tym. Jak cię to męczy. Od prawie trzech lat
go mamy, przez te nowe przepisy, co to mówią, że zawód policjanta jest
stresujący. Odkrycie zrobili – roześmiał się krótko. – No ale jest. W sumie
jest tak na kilka punktów, dojeżdża to tu, to tam, ale u nas jest zawsze w
poniedziałki. Ludzie nawet do niego chodzą, ci młodsi, bo tacy w moim wieku to
już niezbyt… – Pokręcił głową, wzruszył ramionami. – Mnie inaczej uczyli. Że z
takimi sprawami dorosły człowiek, dorosły mężczyzna powinien radzić sobie sam.
Ale teraz jest inna moda. Może to i nie tak źle. Tego, co mi rzygał teraz w
krzakach po zdejmowaniu zwłok, to posłaliśmy z Solskim do tego psychologa,
chyba chłopakowi pomogło. Więc jakbyś chciał… to nawet w ten poniedziałek
możesz ze mną do pracy pojechać, od ręki cię przyjmie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Po co? – powtórzył
Andrzej, tym razem kpiąco. – Niby o czym miałbym z nim rozmawiać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec zrobił tak
bezradną minę, jakby mu kazano powiedzieć coś w języku, którego nie zna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ogólnie – mruknął. – O
tym, co się stało. Jak sobie z tym radzisz. Albo nie radzisz. Jakoś tak to ten
facet zawsze ujmuje. O tym, co cię męczy albo martwi przy tej sytuacji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale mnie nic nie męczy
ani nie martwi – odparł Andrzej z rozbawieniem. – Ta sprawa zupełnie mnie nie
rusza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Daj spokój, Jędrek –
przerwał ojciec. – Wszystkich nas to ruszyło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mnie nie – oświadczył
Andrzej twardo i pochylił się na fotelu w kierunku ławy. – Niech to do ojca
dotrze w pełni. Ta „sytuacja”, jak to ojciec określił, zupełnie mnie nie
ruszyła i zupełnie mnie nie obchodzi. Jakiś idiota w moim wieku słuchał na
każdym kroku tego, co mu kazał jego ojciec. Zdawał na maturze jakiś przedmiot
tylko z powodu pomysłu swojego ojca. Zawalił obie pisemne matury, bo
spanikował. A potem spanikował, że przez te zawalone matury jego ojciec będzie
się złościł. I w ramach radzenia sobie z problemami powiesił się, bo nie miał
dość jaj, żeby posłać wszystkich wokół do wszystkich diabłów i zacząć jeszcze
raz, tylko po swojemu. Więc nie, nie mam ani współczucia, ani zrozumienia dla
Filipa – podsumował zdecydowanie. – I jego dyndanie na drzewie ani mnie nie
męczy, ani nie martwi, w ogóle mnie nie rusza. Był słabym, żałosnym dupkiem
przez całe swoje życie i jako słaby, żałosny dupek umarł. Nie będę się kimś
takim przejmował. Ani teraz, ani kiedykolwiek w przyszłości. Rozumie ojciec?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec siedział przez
dłuższą chwilę sztywno, z ponurą miną, z zaciśniętymi ustami. Patrzył na ławę;
wreszcie uniósł głowę i wbił w Andrzeja mało przyjemne spojrzenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idź do swojego pokoju,
Jędrek – powiedział cicho. – Miałeś rację, my dwaj przez pięć minut razem w
pokoju to kiepski pomysł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mówiłem ojcu –
wypomniał Andrzej z rozbawieniem, wstał i wyszedł z pokoju, ignorując to, jak
ojciec nagle się garbi i ukrywa twarz w dłoniach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Hej – usłyszał głos
Anity – ziemia do Andrzeja. Co tak odpłynąłeś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak jakoś – mruknął i
poprawił się na plecaku. – Nie lubię takiego czekania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, ja też – zgodziła
się Anita. – Patrz, z tego wszystkiego zrobiłam karykatury angielskich czasów.
Zobacz, jaki mi wyszedł Present Continuous.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pochylili się nad dużym
blokiem, który Anita trzymała pomiędzy nimi. Karykatury czasów były świetne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Drzwi do toalety
otworzyły się gwałtownie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ej, ruszcie się! –
wykrzyknął Maks w progu i nagle umilkł. Zrobił jakąś dziwną, wyjątkowo
podejrzliwą minę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, co jest? –
zapytała Anita, unosząc głowę znad bloku. – Już wchodzimy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – odpowiedział
Maks powoli. – Mateusz właśnie wszedł. Po nim wchodzi Maja, a potem jesteś ty i
Andrzej. Więc lepiej już chodźcie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra, trzeba iść. –
Anita zamknęła blok i wstała, Andrzej też. Otrzepali plecaki, Anita spojrzała w
lustro i poprawiła włosy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ej, słuchajcie… –
odezwał się naraz Maks. – Weźcie powiedzcie, ale tak szczerze… Zanim wszedłem…
całowaliście się?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na
niego z zaskoczeniem. Anita parsknęła śmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie –
powiedziała. – Jezu, Maks, nie wymyślaj, i to akurat przed ustnym anglikiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale ja pytam na
poważnie – upierał się Maks. – Tyle mi się chyba należy, że powiecie szczerze,
nie? Po prostu chcę wiedzieć. No, Andrzej, miej jaja i bądź szczery – dorzucił
z wyraźnym gniewem. – Całowałeś się teraz z Anitą? Albo w ogóle?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedział
Andrzej spokojnie, choć miał ochotę się roześmiać. Sytuacja była kuriozalna. A
Maks zachowywał się jak w jakimś tandetnym dramacie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie? – spytał Maks z
doskonale wyczuwalnym powątpiewaniem. – A w sumie niby czemu miałbym w to
uwierzyć?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej sam do końca nie
wiedział, co go sprowokowało. Może świadomość, jak idiotyczne są podejrzenia
Maksa. Może rozbawienie tą sytuacją. Może fakt, że miał przed sobą ostatni
egzamin maturalny i zaraz cała licealna historia zostanie zamknięta. A może coś
innego – chęć wykroczenia poza dotychczasowy lęk, ukrywanie się, milczenie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Podszedł do Maksa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No? – powtórzył Maks
ze złością. – W sumie czemu mam ci wierzyć, co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej oparł się
przedramieniem o ścianę tuż przy twarzy Maksa i pochylił się nieco – Maks był o
parę centymetrów niższy. Chłopak patrzył ponuro, z zawziętą miną, ale było
widać, że taka bliskość jest dla niego niezbyt komfortowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No? – odezwał się ponownie,
choć mniej agresywnie. – Słucham, czemu mam wierzyć, że nie lecisz na Anitę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo ja, Maksiu – odparł
Andrzej możliwie najuprzejmiejszym tonem, pochylając się przy tym jeszcze
trochę, tak że prawie się dotykali czołami – wolę chłopców. – Odsunął się i
klepnął Maksa w ramię. – Rusz się, idziemy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zdumiona, pełna
zaskoczenia mina Maksa była warta szczerości. Roześmiał się, idąc korytarzem w
stronę schodów. Za sobą słyszał kroki tamtych dwojga. Biedny Maks, zderzył się
dziś z rzeczywistością gorszą niż ból zębów albo czwórka z pisemnej geografii.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poczekał na nich przed
salą, w której czekała reszta klasy. Maks szedł z taką miną, jakby dopiero do
niego docierało, co usłyszał. Rzucił Andrzejowi dziwne spojrzenie, otworzył
drzwi i wszedł do sali. Anita przystanęła na korytarzu, pokręciła głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zszokowałeś go –
mruknęła. – Trzy razy pytał, czy ty tak na poważnie. Ale obiecał, że nikomu nie
powie, więc się nie martw.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie martwię się –
odparł Andrzej spokojnie. – Ale dzięki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita pokiwała głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A w sumie co cię tak
nagle wzięło, że mu powiedziałeś? – spytała po chwili. – Nie musiałeś, jeśli
chodzi o mnie. Zaraz by przestał marudzić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie to – powiedział
Andrzej z namysłem. – Chyba po prostu mam ochotę móc o tym powiedzieć czasem
głośno. No i – przyznał z rozbawieniem – mina Maksa była tego warta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita roześmiała się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Żebyś wiedział.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Drzwi znów się otworzyły
i wyjrzał Maks.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Majka już tam jest –
powiedział, spojrzał na Anitę, potem na Andrzeja i uśmiechnął się blado. –
Zaraz wy. Nie wylosujcie tematu o hobby, ja go chcę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Będę się trzymał od
hobby z daleka – odparł Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki. – Maks znów
się uśmiechnął, tym razem już bardziej po swojemu, wyszedł z sali, zamknął
drzwi i stanął obok Anity. – Kurde, mam coraz większego stresa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Będzie dobrze. – Anita
pogłaskała go po ramieniu. – Za godzinę już nas tu nie będzie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">We wtorek po ustnej
maturze z angielskiego – zdanej przez niego i Maksa na piątki, przez Anitę na
czwórkę – Andrzej zrobił sobie przerwę w nauce do egzaminu na filologię i wczesnym
popołudniem poszedł na Wał. Tam się dobrze myślało, odpoczywało, odcinało od
wszystkiego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zjawienie się
kilkadziesiąt minut później Marcina było jak cofnięcie się w czasie. Marcin
niewiele się zmienił – nadal nadmiernie wrażliwy, nadal przejmujący się innymi,
nadal taki… łatwy w rozmowie. Już nie tak pociągający jak kiedyś, choć wciąż
całkiem atrakcyjny. Może nie na tyle, by iść z nim znów do łóżka, ale na tyle,
by patrzeć na niego z przyjemnością.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I, oczywiście, koniec
końców też chciał gadać o Filipie. Też się nim przejmował. Ale Marcinowi można
było powiedzieć pewne rzeczy nieco szczerzej. To, co wcześniej tak Andrzeja
denerwowało – fakt, że Marcin zbyt dobrze poznał pewne szczegóły jego domowych
spraw i najwyraźniej niektórych kwestii się domyślał – teraz okazało się
swoistym ułatwieniem, nie musiało się tak pilnować każdego słowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z Filipa Marcin
przeskoczył do tematu studiów i – co było do przewidzenia – na początku trochę
się obraził, gdy Andrzej nie chciał mu nic konkretnego powiedzieć. Potem mu przeszło,
ale w tej początkowej urażonej reakcji było tyle typowego Marcina, że aż się
chciało roześmiać. Ludzie się jednak nie zmieniają.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy się pożegnali,
Andrzej ruszył w drogę powrotną z tenisówkami w dłoni. Lubił chodzić po lesie
boso. Było w tym coś odprężającego i przyjemnego, to uczucie chłodnej ziemi,
zabawnie kłujących w stopy liści, gałązek, kamyków, ocierającego się o opuszki
palców piasku. Marcin zawsze marudził, gdy chodzili razem po lesie, „Po co
znowu zdejmujesz buty, chcesz sobie stopy rozwalić, chcesz wdepnąć w jakieś
gówno dzika, co ci odwala z tym łażeniem boso jak w jakiejś sekcie?”. Andrzej
raz nie wytrzymał i zapytał: „Wolałbyś, żebym łaził bez spodni?”. „Tak”, odparł
wtedy Marcin, „przynajmniej miałbym z tego jakiś pożytek. Lubię patrzeć na
twoją gołą dupę, twoje gołe stopy jakoś niezbyt mnie podniecają”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W gruncie rzeczy, przy
różnych swoich wkurzających zachowaniach i tak dalej, Marcin był zawsze w
porządku, pomyślał nagle Andrzej. Wobec mnie był zawsze w porządku. Nawet gdy
ja byłem nie w porządku wobec niego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tknięty jakimś dziwnym
wrażeniem, zawrócił i podszedł z powrotem do miejsca, w którym siedział Marcin,
zamyślony, obejmujący ramionami skrzyżowane nogi, wpatrzony gdzieś przed
siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Hej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcin obrócił się,
popatrzył ze zdziwioną miną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powodzenia na
egzaminach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To właściwie nie było
to, przez co Andrzej zawrócił. Ale tego, przez co zawrócił, nie umiał wyjaśnić;
może nawet nie umiał nazwać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wzajemnie! – usłyszał,
gdy już odszedł kawałek. Uśmiechnął się do siebie, machnął trzymanymi w ręku
tenisówkami. Cóż, pewne rzeczy naprawdę się nie zmieniły. Przy Marcinie
człowiek nie musiał nazywać pewnych spraw, pewnych odczuć. Mogły one po prostu
być – takie, jakie były: nienazwane, nie do końca zrozumiane, czasem nawet
niechętnie zauważane.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">U pana Przemka temat
Filipa był oficjalnie zakazany, albo raczej – zablokowany. Gdy po raz pierwszy
wypłynął w czasie treningów, pan Przemek zwołał ich wszystkich, ostro opieprzył
za powtarzanie plotek, komentowanie spraw, których w pełni nie rozumieją i
opowiadanie bzdur, które naganiają kolejne bzdury. Zapowiedział, że nie życzy
sobie o tym słuchać, nie życzy sobie ich wymądrzania się o tak tragicznej
sprawie, a jeśli nie mają niczego lepszego do roboty i się nudzą, to mogą
ruszyć tyłek po szczotkę i mopa w składziku i wypucować całą szkołę na błysk.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Widać było, że pana
Przemka sprawa Filipa mocno ruszyła. Po raz pierwszy od początku całej historii
Andrzeja dopadło współczucie – ale nie dla Filipa, tylko dla pana Przemka.
Musiał mu się przypomnieć własny syn, choć tamten umarł w zupełnie innych
okolicznościach. I może pan Przemek czuł wściekłość na innego ojca, który
pewnie z jego punktu widzenia kompletnie nawalił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na treningach temat
Filipa zatem więcej nie wypływał, ale w szatni żył własnym życiem. To było tak
nudne i męczące, te komentarze, teorie i głupawe dowcipy, którymi niektórzy się
przerzucali. Andrzej starał się jak najszybciej przebrać i iść na salę
treningową albo do domu, bo atmosfera w szatni zwyczajnie drażniła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak jak dzisiaj, gdy
całą grupą wyszli spod pryszniców i się ubierali. Kilku chłopaków coś omawiało
półgłosem, imię Filipa padło parę razy, a potem jeden z nich, chyba Tadek,
obejrzał się i powiedział głośno:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty, Andrzej, twój
stary jest w policji, nie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. – Nawet nie
uniósł głowy, zawiązywał dalej lewy but. Brak kontaktu wzrokowego i lapidarne
odpowiedzi nieraz zniechęcają drugą stronę do dalszych prób nawiązania
kontaktu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak on jest tym
głównym szefem u nas i w Szczecinku, to pewnie wie, co się odpierdala, nie? –
naciskał Tadek. – Co gliny zjebały, że jest taki syf z tą sprawą Filipa?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej uniósł głowę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nikt nic nie zjebał –
powiedział spokojnie. – I nie ma żadnego syfu. Jest tylko gromada kretynów,
którzy im bardziej nic nie wiedzą, tym więcej mają do powiedzenia. Jeśli chcesz
dostać ich legitymację członkowską, to muszę przyznać, że masz spore szanse.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pierdol się –
odparował Tadek. – Mój wujek się kumpluje z tatą Filipa i mówił ostatnio, że
tam się na komendzie niezłe rzeczy odjebały. Ci na górze to chyba mają w tym
jakiś interes, że tak kombinują z dowodami. Twój stary to pewnie skasował
niezłą kopertę za to, że to wszystko tak ładnie kryje, nie? Albo sam coś
spierdolił i innym każe to zamiatać pod dywan.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dwóch chłopaków
stojących obok roześmiało się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej powoli skończył
z lewym glanem. Prawy już był zawiązany. Mieszanina dziwnych wrażeń nie
pozwalała oderwać wzroku od trzymanego w palcach sznurowadła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec był głupim
komuchowskim gnojem, to fakt. Milicyjnym, ubeckim dupkiem. Pierdolonym
skurwysynem, który potrafił tylko lać, dopóki nie trafił na opór. Nie zasługiwał
ani na szacunek, ani na sympatię, ani na współczucie. Nigdy. Nawet teraz, gdy
ktoś tak po nim jechał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale ojciec to była jego,
Andrzeja, prywatna sprawa. Nic nikomu do tego. Co sam mówił i myślał o ojcu –
to jego prawo. I tylko jego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poza tym w tym akurat
przypadku to było zwykłe kurestwo, ta gadanina. Jeśli chodzi o pracę, ojciec
był strasznym służbistą, był cholernie rzetelny, bardzo zaangażowany, przejęty,
miał ogromne poczucie odpowiedzialności. Nie za siebie i swoje stanowisko – za
swoich ludzi. Im niższych w hierarchii, tym bardziej. Ile razy ojciec powtarzał
to „moje chłopaki” w odniesieniu do zwykłych, najniższych stopniem ludzi z
posterunków, ile razy jechał, już jako komendant powiatowy, żeby się spotkać z
nowymi, świeżo przyjętymi pracownikami, bo „co to za szef, jak go ludzie nigdy
na oczy nie zobaczą”, bo „mają wiedzieć, że jak cokolwiek, to ja jestem, nie
tylko na tabliczce i na podpisanym rozkazie”, bo „siedzeniem na dupie za
biurkiem nie buduje się zaufania i dyscypliny”. Przed świętami objeżdżał
wszystkie punkty w powiecie, żeby złożyć osobiście życzenia. Jak się parę lat
temu zrobił na posterunku w Barwicach problem, dość poważny, między tamtejszym
kierownikiem a dwoma dzielnicowymi, ojciec stanął po stronie dzielnicowych i
ostro przywołał kierownika do porządku. „To on jest szefem”, mówił potem mamie
przy kolacji, „to on ma obowiązek pilnować, żeby mogli ze sobą normalnie
pracować. Jak szef strzela fochy i histeryzuje jak obrażona nastolatka, to jaki
on przykład daje swoim ludziom? Już jeden rzucił przez to papierami, dobrzy
dzielnicowi mają mi odchodzić z posterunku, bo kierownik jest przewrażliwioną
na swoim punkcie damulką?”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec lubił swoją
pracę. Może nawet więcej: ojciec uwielbiał swoją pracę. Po raz pierwszy Andrzej
spojrzał na to pod tym kątem. Dotąd myślał, że w byciu policjantem ojciec lubi
mundur, władzę, prestiż, wywoływanie strachu. Chyba jednak nie – chyba było w
tym coś więcej, coś innego. Ojciec odnajdywał w tej pracy coś, co dawało mu
poczucie, że robi wartościowe rzeczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec lubił swoją
pracę. Wkładał w nią serce, to zdecydowanie można było zauważyć, o ile chciało
się temu przyjrzeć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A w sprawie Filipa
ojciec dawał z siebie wszystko nawet podwójnie, chociaż nie musiał, chociaż
miał od tego ludzi. Poza tym sugerowanie, że ojciec połakomiłby się na jakieś
łapówki czy podobne, było tak debilne…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nienawidzę go, pomyślał
Andrzej. Ale za inne rzeczy. Za to, co mnie dotyczy. Pod względem tego, jak
wykonuje swoje obowiązki w pracy, ja się nie mam o co przyczepić. Dobra, jasne,
milicyjny komuch i tak dalej, ale w sumie… to mnie nie dotyczy. Dotyczy mnie
tamto, w domu. I z tym sobie poradziłem sam. I przy tym nie potrzebuję
czyjegokolwiek komentarza, nic nikomu do tego. A tutaj…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uniósł głowę i spojrzał
na Tadka, który właśnie szturchał łokciem jednego z dwóch stojących obok
chłopaków.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty, zobacz, jak go
zatkało – zakpił Tadek. – Wujek mówił, że tata Filipa to i twojego starego, i
jego przydupasów wykopie z tych stołków na komendzie za to, co zjebali. Aż się
będzie kurzyło, tak będą spierdalać w podskokach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wstał i wolnym
krokiem podszedł do Tadka. Był spokojny; czuł ten zimny, dokonujący błyskawicznych
kalkulacji w głowie spokój, który już znał, który pamiętał sprzed roku, z
poprzedniego marca, ze sprawy z tamtym debilem z maturalnej. Szybkie
oszacowanie wzrokiem otoczenia. Miarowy oddech. Rozluźnienie mięśni, zanim się
je napnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tylko nad wyrazem twarzy
najwyraźniej nie zapanował, bo choć się lekko uśmiechnął, dwóch kretynów
stojących dotąd obok Tadka nagle powstrzymało głupie chichoty i się odsunęło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co, kurwa? – rzucił
Tadek zaczepnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej stanął tak
blisko, że tamten musiał się oprzeć o ścianę. Jeszcze krok, niech się wciśnie w
ścianę bardziej. I jeszcze krok. Ręce w kieszeniach, ale ramieniem zablokował
go z boku, tak by chłopak nie mógł się przesunąć. Teraz miał go ładnie
zagonionego w róg sali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co tak nagle uciekasz?
– zapytał cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pojebało cię? –
warknął Tadek. – Weź się odsuń albo ci przypierdolę. – Wyciągnął ręce i
próbował odepchnąć Andrzeja od siebie. Andrzej chwycił go szybko za nadgarstki
i przycisnął do ściany tak, żeby dłonie Tadka wbijały się chłopakowi w klatkę piersiową.
Jedną nogę ustawił pod takim kątem, by w razie potrzeby móc szybko kopnąć tego
kretyna w krocze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Masz kiepski refleks –
powiedział uprzejmie. – Obyś słuch miał lepszy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Spierdalaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie szarp się –
poradził. – To nic nie da, a ja się zrobię nieprzyjemny. Jak grzecznie
posłuchasz, to puszczę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czego, kurwa, chcesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przyglądał mu
się przez chwilę. Tadek wyraźnie zaczynał się bać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ej, weźcie tego pojeba
ode mnie! – rzucił w stronę kolegów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jeden z chłopaków się
ruszył, ale ledwo zrobił krok czy dwa, rozległ się głos Maćka:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak się któryś do nich
zbliży, to ma wpierdol ode mnie, i to zanim zdąży tam podejść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej obejrzał się
przez ramię. Kumpel Tadka zawahał się, po czym wrócił na ławkę i zaczął grzebać
w swoim plecaku z taką miną, jakby w ogóle go tu nie było.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał
ponownie na Tadka i przycisnął go jeszcze mocniej do ściany.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wracając do tematu –
podjął takim tonem, jakby prowadzili towarzyską rozmowę, i uśmiechnął się.
Tadek się wzdrygnął. – Jeszcze jedno słowo o moim ojcu, o jego pracy, o jego
związku z całą tą sprawą Filipa i tak dalej, a zrobię ci krzywdę. Nie będę ci
wyliczał, co dokładnie, nie potrzebuję cię straszyć. Po prostu najzwyczajniej w
świecie zrobię ci krzywdę, tak bardzo, jak tylko będę umiał. A uwierz, umiem.
Jeśli masz problem z wiarą, podam ci imię i nazwisko chłopaka, któremu rok temu
zafundowałem bardzo długi pobyt w szpitalu. Kojarzysz? – Tadek pokiwał głową,
szybkim, krótkim, nerwowym ruchem. – To dobrze. A pamiętaj, że od tamtego czasu
minął dobry rok. A na kick-boxing chodzę cały czas. Jakieś pytania?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tadek pokręcił głową.
Andrzej znów się uśmiechnął, puścił go, zrobił dwa, trzy kroki do tyłu, wsadził
ręce do kieszeni spodni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To spierdalaj –
doradził, wskazując głową w kierunku drzwi od szatni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tadek gwałtownie oderwał
się od ściany, chwycił szybko swoje rzeczy i z butami w ręku dopadł wyjścia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jesteś pojebanym
psycholem – rzucił wściekle, już z dłonią na klamce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jestem – zgodził się
Andrzej z rozbawieniem i zorientował się, że już kompletnie nie panuje nad
uśmiechem, który, czuł to wyraźnie, jakoś dziwnie wykrzywia mu usta. – Jestem
pojebanym psycholem, a jeśli mnie sprowokujesz, to się przekonasz, że jestem
bardziej pojebany, niż ci się wydawało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tadek najwyraźniej
chciał coś powiedzieć, ale się rozmyślił; spojrzał na swoich kolegów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A wy kurwa co, nic? –
zapytał ze złością.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Weź się odwal –
burknął ten, którego wcześniej zastopował Maciek. – Muszę iść do domu, mam
jutro sprawdzian z fizy, nie będę dla ciebie dupy nadstawiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Drugi chłopak udawał, że
w ogóle nie słyszał pytania. Tadek popatrzył ponuro na wszystkich w szatni –
dużo ich nie było, paru innych chłopaków siedziało cicho, tylko obserwując
rozwój sytuacji – splunął ostentacyjnie na podłogę i wyszedł, zatrzaskując za sobą
mocno drzwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spokojnie
podszedł do ławki, na której miał swoje rzeczy, i zaczął powoli pakować strój
treningowy do plecaka. Potrzebował chwili, żeby odetchnąć, żeby ten dziwny
nastrój, który go ogarnął, wreszcie odpuścił. Stał tyłem do chłopaków w szatni,
więc tylko słyszał, jak jeden po drugim wreszcie wychodzą, niektórzy bez słowa,
niektórzy z krótkim „Cześć” albo „Na razie”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W końcu w szatni zrobiło
się cicho. Odetchnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przestałeś się już
uśmiechać jak psychopata? – usłyszał głos Maćka. Odwrócił się. Maciek siedział
tam, gdzie był cały czas, na ławce tuż przy przejściu do pryszniców, ubrany, za
to bez butów, z plecakiem na kolanach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przestałeś –
stwierdził Maciek, patrząc na niego uważnie. – I dobrze. Uśmiechałeś się tak,
że mi się przypomniał Lecter z „Milczenia owiec”, też się tak uśmiechał. A
potem patroszył ludzi. Odwaliło ci trochę, wiesz? Za mało miałeś kłopotów w
zeszłym roku?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył
ramionami i zapiął plecak. Teoretycznie Maciek miał rację. Ryzykowanie kolejnej
awantury, kolejnej takiej historii jak w marcu zeszłego roku, zwłaszcza teraz,
tuż przed egzaminami na studia, tuż przed wyjazdem stąd – było idiotyczne.
Pozbawione sensu. Bezzasadne, biorąc pod uwagę powód. Ale jakoś…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poniosło mnie –
powiedział.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trzeci raz. Za pierwszym
poniosło go w czasie tamtej bójki z debilem – w którymś momencie kompletnie
stracił nad sobą kontrolę, pamiętał tamto wrażenie, jakby się wszystko
odłączyło, albo raczej jakby on się od wszystkiego odłączył. Taki psychiczny stan
nieważkości. Zachwycający. Przerażająco zachwycający.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Za drugim razem parę
godzin później, przy starciu z ojcem. Wtedy dominowała furia, przez którą
prawie nie widział i ledwo mógł złapać oddech.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A teraz trzeci raz.
Zupełnie zimny, lodowato spokojny. Wręcz – bawiący. Ale w pewnym momencie
Andrzej miał wrażenie, że stoi na jakiejś krawędzi, krawędzi, którą może nawet
chciałoby się przekroczyć, wystarczy nieco mocniej docisnąć dłonie, mniej do
klatki piersiowej, bardziej do szyi…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie mogę tak tracić nad
sobą kontroli, pomyślał. Dopiero teraz docierało do niego, że przesadził, że
mógł przesadzić. Należało się jakoś kontrolować, pilnować, nie poddawać takim
dziwnym napadom, zwłaszcza tak bez powodu i bez sensu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, nieźle cię
poniosło – zgodził się Maciek. – Ale w sumie rozumiem. Ja się z moim starym
często kłócę i nieraz mnie wkurwia równo, ale jakby mi ktoś tak po nim jechał,
to też bym przyjebał. Rodzina powinna się trzymać razem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bzdura, pomyślał
Andrzej. I nie o to chodziło. Zupełnie nie o to.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tyle że w sumie sam nie
wiedział, o co w takim razie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Założył kurtkę. Nie
chciał tego robić. Ale trzeba było, żeby nie pozostawiać spraw niezamkniętych.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki za pomoc –
odezwał się i zapiął zamek. – Jak się ten drugi chciał wtrącić. To było
niepotrzebne, sam bym sobie poradził. Ale dzięki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Spoko – odparł Maciek.
– W końcu wiesz… kumplowaliśmy się, nie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wziął plecak,
sprawdził, czy jest dobrze zapięty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – mruknął po
chwili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej… co się stało?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzał na Maćka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sensie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No… – Maciek wykonał
ręką jakiś bezradny ruch. – No kurwa, w ogóle. Nagle się kompletnie przestałeś
do mnie odzywać. I jakbyś mnie w ogóle nie widział, nie znał. A jak już, jak
ćwiczymy czy coś, to jakbyś był ciężko obrażony. O co ci chodzi?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O nic.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Weź nie pierdol –
zdenerwował się Maciek, wstał i cisnął swój plecak na ławkę. – Jak masz jaja,
żeby wciskać Tadka w ścianę jak rodzynkę w ciasto, to miej też jaja, żeby
powiedzieć, co masz do mnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zarzucił własny
plecak na ramię. A pieprzyć to. Będzie jazda bez trzymanki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra – powiedział,
podszedł do Maćka i stanął przed nim z rękami w kieszeniach kurtki. Maciek był
kilka centymetrów wyższy, dość zwalisty. Ale znało się jego słabe punkty, więc
w razie starcia… – Chcesz wiedzieć, co mam do ciebie? To sobie przypomnij listopad.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co „listopad?” –
zapytał Maciek ze zdziwioną, zagubioną miną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Twój kuzyn –
przypomniał mu Andrzej. – Wasze komentarze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jezu, serio? – jęknął
Maciek. – Kurwa, o to poszło? Że ten głupek tak walnął? Przecież to nie było do
ciebie…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – przerwał mu
Andrzej spokojnie. – Nie chodzi o to, co on powiedział, tylko o to, co ty
powiedziałeś. A powiedziałeś, że takich jak ja powinno się odstrzelić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Widać było, jak Maciek
próbuje połączyć wątki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przecież to nie było o
tobie, tylko… – zaczął i nagle urwał. Najwyraźniej właśnie zaskoczył. Otworzył
szerzej oczy, zrobił taką minę, jakby zderzył się z czymś wyjątkowo
przerażającym. – Pierdolisz – odezwał się po chwili cicho. – Przecież ty nie
jesteś… – Znów zrobił nieokreślony ruch ręką.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej darował sobie
komentarz. Zresztą najwyraźniej lekkie uniesienie brwi wystarczyło, bo Maciek
urwał, opuścił rękę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja pierdolę –
powiedział jeszcze ciszej. – Ty tak na poważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gratuluję refleksu –
odparł Andrzej sucho. – I zakładam, że teraz masz już swoją odpowiedź. Więc tak
w imię dawnego kumplowania się uprzedzam, że jeśli będziesz kiedyś próbował
mnie „odstrzelić”, w dowolny sposób, to odpłacę ci dokładnie tym samym. A
jeżeli będziesz chciał na treningach zmienić osobę do sparingów, to nie ma
problemu, ja cię siłą nie trzymam. Cześć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odwrócił się i ruszył do
wyjścia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Głos Maćka zatrzymał go
już w drzwiach. Obejrzał się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co? – zapytał krótko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maciek stał, trochę
przygarbiony, z rękami wepchniętymi w kieszenie bluzy. Patrzył jakoś dziwnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie powiem nikomu –
powiedział cicho. Było w tym więcej prośby niż obietnicy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiesz co – odparł
Andrzej, poprawiając plecak na ramieniu – mam to w dupie. Rób sobie, co chcesz.
Mam w dupie ciebie i mam w dupie wszystkich wokół. Rzygam tym miastem. Rzygam
baniem się, że ktoś się dowie. I rzygam udawaniem, że wcale mnie to nie
dotyczy, gdy ktoś mówi, że takich jak ja powinno się odstrzelić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdzieś to jednak nadal
tkwiło, nadal tak idiotycznie bolało. Wydobyło się teraz, w narastającej w
głosie złości, w dłoni zaciśniętej na klamce, w napięciu mięśni pleców.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Patrzyli na siebie przez
moment w milczeniu. I nagle do Andrzeja dotarło, jakie to jest bezsensowne. Tak
jakby można było cokolwiek zmienić. Tak jakby można było zmienić ludzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uśmiechnął się kpiąco –
to była kpina z samego siebie, nie z Maćka – wzruszył ramionami, pokręcił
głową, odwrócił się i wyszedł z szatni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na przystanku było
pusto. Usiadł na ławce pod wiatą, wyciągnął papierosa, zapalił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Naprawdę zaczyna mi
odbijać, stwierdził, wydmuchując dym; oparł łokcie na kolanach i pochylił się
trochę. Jeszcze tylko powinienem po powrocie do domu stanąć przed ojcem i mu
powiedzieć: jestem gejem, niespodzianka, cieszysz się? Aha, i prawie pobiłem
dzisiaj jakiegoś dupka, tym razem naprawdę dlatego, że po tobie jechał, chociaż
w sumie nie wiem, czemu mnie to tak ruszyło, sam jadę po tobie znacznie gorzej
od wielu lat.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zaciągnął się mocno. Od
kwietnia świat stawał się coraz bardziej… chwiejny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Potrzebuję gruntu pod
nogami, pomyślał i spojrzał na swoje glany. Trzeba je znowu wyczyścić. I
sznurówka w prawym zaczyna się strzępić. Potrzebuję gruntu pod nogami, twardego
i jednoznacznego, konkretu, czegoś pewnego. Studiów na polonistyce. Innego
miasta, jak najdalej stąd. Jak najmniej ludzi. Książek, książek zamiast rozmów.
I panowania nad sobą. Chwilami je tracę. A jak je tracę, to jakbym spadał w
przepaść, nie jestem w stanie się niczego złapać, żeby to zastopować. Kurwa,
nie mogę tak tracić kontroli, jak stracę kontrolę, wszystko jebnie. Co jest ze
mną nie tak, że momentami tak mi się mózg odłącza, jakbym przechodził w jakiś
inny tryb, zupełnie poza zasięgiem zdrowego rozsądku?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Hej. Coś już jechało?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maciek usiadł obok na
ławce. Andrzej strzepnął popiół na ziemię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeszcze nic.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Siedzieli przez dłuższą
chwilę w milczeniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dasz zapalić? – spytał
wreszcie Maciek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wyjął paczkę z
kieszeni kurtki i uniósł ją w jego kierunku. Patrzył wciąż na buty. Maciek
wyjął papierosa; pstryknęła uruchamiana zapalniczka. Andrzej wepchnął paczkę z
powrotem do kieszeni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiedziałem –
odezwał się nagle Maciek takim tonem, jakby się bronił. – Nigdy nie widziałem
nikogo takiego, nie przyszłoby mi do głowy, że akurat na kick-boxingu… – Urwał.
– No wiesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może to była jakaś próba
zrozumienia. A może usprawiedliwienia się. A może zrzucenia odpowiedzialności
na kogoś innego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tyle że to nie miało
znaczenia. Nie potrzebowało się tego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem – powiedział
Andrzej spokojnie i spojrzał na Maćka. – Cytując, „pedały nie chodzą na
kick-boxing”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej… – zaczął
Maciek prosząco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Spoko. – Andrzej
wstał, uśmiechnął się kpiąco i wzruszył ramionami. – Mnie tu w zasadzie nie ma.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odwrócił się i ruszył
przed siebie chodnikiem. Odechciało mu się czekania na autobus.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wrócił do domu, w
pierwszej chwili pomyślał, że nikogo nie ma – wszędzie było ciemno. Chociaż
nie, w salonie świeciło się jakieś słabe światło. Przedpokój tonął w mroku.
Andrzej włączył światło, rozebrał się, podszedł do pokoju.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jestem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec siedział na
kanapie, tylko przy świetle stojącej obok lampy. Nie ruszał się, patrzył przed
siebie. Pokiwał wolno głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdzie mama?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– U Ujazdowskiej. – Głos
ojca brzmiał… nawet nie obojętnie, raczej tak, jakby mówiący był myślami gdzieś
obok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Znowu jej coś
poszerza?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Chwila
milczenia. – Teraz coś szyje. Ujazdowska ma jakąś uroczystość rodzinną. Chce
się pokazać odstawiona jak stróż w Boże Ciało. Pewnie mama będzie z nią
siedzieć do wieczora.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Można było odnieść
wrażenie, że każde słowo sporo ojca kosztuje. Jakby mówił wbrew sobie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może powie ojciec
mamie, żeby przestała się dawać wykorzystywać jako darmowa maszyna krawiecka? –
rzucił Andrzej na próbę. To powinno ojca rozruszać, przywrócić do normy. Sam
przecież czasem mamie powtarzał: „Za dobra jesteś, wiecznie komuś coś skracasz,
przedłużasz, zwężasz, poszerzasz, robią sobie z ciebie krawcową na telefon”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Właściwie Andrzej nie
był pewien, czemu chce wybić ojca z tego dziwnego nastroju, w którym go
widział. To było po prostu jakieś takie… nienaturalne, to, jak siedział, jak
milczał, jak mówił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niech mama robi, co
chce – odezwał się teraz ojciec. – Jak chce pomóc sąsiadce, to jej prawo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zmęczenie w jego głosie
było wręcz namacalne. Zmęczenie i coś jeszcze, coś, czego nie dawało się
określić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył ramionami,
odwrócił się. Nie to nie. Zresztą nie potrzebował rozmów z tym człowiekiem. Ale
po paru krokach zawahał się, zatrzymał. Coś dziwnego tkwiło w tej atmosferze
wokół ojca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wyłączył światło w
przedpokoju, stanął znów w drzwiach salonu. Jazda bez trzymanki, cały ten dzień
jest jakiś zwariowany. Podszedł do kanapy, usiadł w rogu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Coś się stało?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec przez chwilę
milczał. Siedział sztywno, wyprostowany, z rozstawionymi szeroko nogami, z
rękami na udach. Oddychał powoli. Wzrok miał cały czas wbity w okno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie mam już siły –
odezwał się wreszcie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zmęczenie i rezygnacja.
I zniechęcenie. To było w jego głosie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie mam już siły do
tej całej sprawy – podjął po chwili. – Do ludzi. Do ludzkiej głupoty. Ten
biedny dzieciak nie żyje, doprowadzony do granic wytrzymałości przez własnego
ojca, jego matka leży ciągle w szpitalu na lekach, a ten pier… – Ojciec urwał,
przymknął na chwilę oczy, wziął głęboki oddech, bardzo wolno wypuścił
powietrze. – A Kaszewski zachowuje się tak, jakby mu ukradli samochód i lokalna
policja nic nie robi, bo ma układy ze złodziejami. Awantury. Pisma z zarzutami.
Bzdury opowiadane na prawo i lewo. Wydzwanianie gdzieś do góry. – Znów na
moment umilkł. – Byłem dziś od rana w Szczecinie. – Zacisnął dłonie na
kolanach. – W wojewódzkiej. Z Solskim. Bo już do nich doszły te różne pisma i
inne, i wezwali nas, żeby to wyjaśnić. Możesz sobie wyobrazić, w jakim nastroju
jechaliśmy. Jest kupa roboty, nadchodzą wakacje, mamy tyle rzeczy do zrobienia,
takie zaległości przez tę sprawę, a teraz trzeba wszystko rzucić i jechać się
tłumaczyć, że nie jest się wielbłądem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przyglądał się
dłoniom ojca. Zaciskały się na materiale spodni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcą ojca zwolnić? –
zapytał cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dłonie puściły materiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odparł ojciec
spokojnie, pokręcił lekko głową. – Nie. Nasz wojewódzki rozumie. Ale musiał
zareagować. Przemaglował nas, posprawdzaliśmy papiery, przeszliśmy punkt po
punkcie wszystko, co i jak zostało zrobione. I na końcu nam mówi, ja rozumiem,
ja wiem, znam takich jak ten wasz Kaszewski, wszędzie tacy są. Ale musiałem
sprawdzić, żebyśmy wszyscy mieli kryte tyłki. Wiem, że dobrze pracujecie. Wiem,
że sytuacja jest trudna. Trzeba przeczekać, w końcu do faceta dotrze, że nie ma
się o co awanturować, bo wszystko było prawidłowo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec znów zamilkł.
Lampa stała po drugiej stronie kanapy, więc od strony Andrzeja twarz ojca była
słabiej oświetlona. Ale widać było na tej twarzy zmęczenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam naprawdę dość. – W
głosie pojawiła się gorycz. – Nigdy nie miałem takiej ochoty pieprznąć tym
wszystkim jak właśnie teraz. Zawsze lubiłem tę pracę. Dalej ją lubię. Pracę.
Ale nie ludzi, na których się w tej pracy czasem natykam. Ludzie są najgorszą
częścią wszystkiego. Głupi, bezmyślni, przekonani, że wszystko wiedzą lepiej,
wiecznie z pretensjami, roszczeniami i jednocześnie zdziwieni, że od nich się
czegokolwiek wymaga. Sami zniszczą, a potem są obrażeni, że zniszczone i szukają,
na kogo zrzucić winę. – Pokręcił wolno głową. – Dzisiaj przez moment miałem
ochotę wstać i powiedzieć wojewódzkiemu: ja mam już wypracowane lata do
emerytury, więc dziękuję i od pierwszego odchodzę, sami się dalej w tym
babrajcie. Ale nie mogę tak. – Zacisnął prawą dłoń w pięść, uderzył lekko w
kolano. – Nie mogę. Nie można wyrzucić przez okno wszystkiego, co wartościowe,
przez jednego idiotę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może niepotrzebnie się
ojciec w to tak angażuje? – zapytał Andrzej niepewnie. – W końcu to jest chyba
sprawa policji w tym miejscu, gdzie to się wydarzyło, a nie ojca?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec spojrzał na
niego. W tym wzroku nie było nagany, kpiny ani złości. Jedynie zmęczenie. I
może rozbawienie, takie minimalne, ledwo zauważalne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak „nie moja”,
Jędrek? – powiedział łagodnie. – Przecież to moi ludzie. Zresztą koniec końców
do mnie i tak by doszło, hierarchia jest określona, najpierw Solski odpowiada
przede mną, potem ja przed wojewódzkim i tak dalej. Ale przede wszystkim jak
mam go tak samego z tym zostawić, co mam mu powiedzieć, że co, że o, twój
rewir, twój problem, nie zawracaj mi dupy i sam się z tym męcz? Nie mogę tak. –
Znów zwrócił głowę w stronę okna. – Pracujemy z Solskim razem od lat. Był moim
zastępcą, jak jeszcze ja byłem tutaj kierownikiem. Jak mnie awansowali na
powiatowego, to go rekomendowałem na swojego następcę. I mu mówiłem: znamy się,
pracujemy tyle lat, dogadujemy się, będzie dobrze, ja mogę polegać na tobie, ty
możesz polegać na mnie. Przynajmniej o jeden rewir mogę być zupełnie spokojny,
jak mam tu ciebie, to tak, jakbym sam tu siedział. I co? – Ponownie spojrzał na
Andrzeja. – Teraz mam się na niego wypiąć i mu powiedzieć, żeby sobie sam
radził, ja go będę tylko rozliczał, bo mogę, od reszty umywam ręce? Nie mogę
tak. Nie chcę. – Opuścił głowę, westchnął. Lewą dłonią potarł czoło. – No
dalej, Jędrek – rzucił nagle sucho. – Dawaj te swoje mądrości. Że jestem
naiwny, głupi albo nie wiem, co. Że nie umiem sobie ustawić ludzi tak, żeby
obrywali po dupie za mnie. Że sam jestem sobie winien i powinienem się nauczyć
zarządzać ludźmi. Czy nie wiem, co tam wymyślisz. Nasłuchałem się już tego od
jednego z zastępców wojewódzkiego, jak mnie po wszystkim wziął na chwilę na
stronę i zaczął pouczać, jak powinienem pracować, jak powinienem „ustawiać
sobie ludzi”, żeby moje było na wierzchu. Gówniarz ze dwadzieścia lat młodszy
ode mnie, a jakby wszystkie rozumy pozjadał. Powiedziałem mu tylko, że
najwyraźniej wybrał niewłaściwą komendę, bo nasz wojewódzki tak ludźmi nie
zarządza, to się uśmiechnął kretyńsko i wzruszył ramionami. No, słucham. –
Popatrzył na Andrzeja. Miał zdecydowanie nieprzyjemną minę. – Nie krępuj się.
Ostatnio miałeś mi sporo różnych rzeczy do powiedzenia, pewnie jeszcze nie
skończyłeś. Poużywaj sobie, masz świetną okazję, dzisiaj nie mam siły się
bronić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przyglądał się
ojcu przez chwilę. Wzruszył powoli ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie no – mruknął i
przeniósł wzrok na ławę. – Myślę, że to akurat jest fajne. Że jest ojciec ze
swoimi pracownikami i ich wspiera, a nie się nimi wysługuje i na nich zrzuca
cały syf.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez moment było
słychać tylko oddech ojca. I własny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pierwszy raz w życiu
usłyszałem od ciebie komplement – odezwał się ojciec bardzo cicho. – Dzięki.
Nie masz pojęcia, jak czasami człowiek potrzebuje jednego dobrego słowa, żeby
się nie rozpaść na kawałki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Możliwe, pomyślał
Andrzej. Na pewno czasem jedno słowo wystarczy, żeby jakoś się rozpaść. Jedno
zdanie. Strzelone tak bezmyślnie, tak swobodnie, a potem wielkie zdziwienie. „Bo
ja nie wiedziałem”. „Bo nikogo takiego nie znałem”. „Bo, bo, bo”, bo nagle stanąłem
twarzą w twarz z własną głupotą i nie spodobało mi się to, co zobaczyłem.
Ciekawe, czy Maciek na następnym treningu będzie co chwila sprawdzał, czy mu
się nie gapię na dupę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To co teraz ojciec
zrobi? – zapytał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To, co radził
wojewódzki – padła ponura odpowiedź. – Przeczekam. Przeczekamy to wszyscy. W
końcu świat wróci do normy. Tylko cholera wie, ile będziemy musieli na to
czekać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zapadła cisza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przyniósłbyś mi
papierosy? – zapytał ojciec po chwili. – Muszę zapalić. Potrzebuję się odprężyć.
Są u mnie w kurtce. Zapalniczka jest w drugiej kieszeni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wstał, poszedł
do przedpokoju, wrócił z papierosami i zapalniczką. Podał ojcu otwartą paczkę.
Ojciec wyjął papierosa, wsadził do ust. Andrzej uniósł zapalniczkę, przypalił
mu tego papierosa, ojciec zaciągnął się mocno, równie mocno wydmuchał dym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wyjął drugiego
papierosa, przytrzymał w zębach i pstryknął zapalniczką. Ojciec gwałtownie
odwrócił głowę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co ty robisz? –
zapytał ostro.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej znieruchomiał, z
zapalniczką uniesioną na wysokość podbródka i z niezapalonym papierosem w
ustach. Cholera. Zapomniał się na moment, właśnie to do niego dotarło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Patrzyli na siebie z
ojcem przez chwilę bez słowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nagle ojciec się
roześmiał. Krótko, cicho. Pokręcił głową. Spojrzał znów na okno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie widzę tego –
powiedział spokojnie, z rozbawieniem w głosie. – I módl się, żeby mama nie
wróciła za wcześnie od sąsiadów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie odrywając wzroku od
ojca, Andrzej przypalił papierosa, odłożył paczkę Marlbolo i zapalniczkę na
ławę, powoli się zaciągnął. Wolał mieć sytuację pod kontrolą. Cholera wie, czy
ojciec nie zmieni nagle zdania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zresztą nie ma co
udawać – odezwał się ojciec, przysunął sobie leżącą na rogu ławy popielniczkę i
strzepnął do niej popiół. – Wiem, że popalasz za moimi plecami. Próbuję tego za
bardzo nie widzieć, nie czuć. Mam już dość awantur w domu. Nie udało mi się nauczyć
cię, żebyś nie palił, muszę się tym pogodzić. Zresztą… – Wzruszył
ramionami. – Nie jestem pod tym względem dobrym przykładem. – Znów się
zaciągnął. – Jak widać na załączonym obrazku – dorzucił, gdy wydmuchał dym. –
Ale to niezdrowe, Jędrek. Nie powinieneś palić. W moim wieku to już nie ma
znaczenia, ale ty jesteś młody, zdrowy, całe życie przed tobą. Powinieneś
przestać. Spróbuj rzucić po tych swoich egzaminach na studia. – Przesunął
popielniczkę bardziej w jego kierunku. – I nie strzepuj popiołu na dywan.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez dłuższą chwilę
palili w milczeniu. Ojciec wyglądał już odrobinę lepiej, nie taki napięty i
przybity.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może nalać ojcu wina?
– zaproponował Andrzej. – W lodówce jest ciągle ta niedokończona butelka z ojca
urodzin.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec zgniótł
niedopałek w popielniczce i wyjął z paczki kolejnego papierosa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – powiedział
stanowczo. – Alkohol to nie jest dobry sposób, żeby się odprężyć. – Zapalił,
odłożył zapalniczkę na ławę i spojrzał na Andrzeja surowo. – Nigdy nie jest.
Zapamiętaj to sobie. Z dwojga złego, jak masz palić albo pić, to lepiej pal.
Papierosami zatruwasz tylko siebie. I tylko ciało, nie głowę. Nie spotkałem się
jeszcze z żadnym przestępstwem popełnionym dlatego, że ktoś wypalił parę
papierosów za dużo. Ale takich, co komuś albo sobie zrobili krzywdę, bo wypili
o parę kieliszków za dużo, spotkałem aż nadto. Jak będziesz za dużo palił, to
co najwyżej będziesz śmierdział i będziesz miał pożółkłe palce. A jak będziesz
za dużo pił, to się stoczysz. I pociągniesz za sobą wszystkich, którzy są dla
ciebie ważni. Albo ich stracisz. – Zaciągnął się, wypuścił z ust dym, spojrzał
na swoją dłoń. – Jak mój ojciec – dodał ciszej. – W domu ciągle czegoś
brakowało, ale wódka zawsze była. Moja matka się zarzynała, żeby było co jeść, a
mój ojciec potem… – urwał, wzruszył ramionami. – Nieważne. W każdym razie z
alkoholem uważaj. I z prochami. Mogą ci mówić, że to lekkie, że tylko od czasu
do czasu, że to fajna zabawa. Gówno prawda. – W jego głosie pojawiło się coś
zawziętego. – Trzymaj się od tego syfu z daleka. Pal, jak już musisz palić, ale
z alkoholem obchodź się jak z niewypałem w rękach, a od prochów z miejsca
uciekaj, bo to już nawet nie niewypał, to tykająca bomba, tylko czasem z
opóźnionym zapłonem. Rozumiesz? – spytał ostro i popatrzył tak, jakby był zły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – odparł Andrzej,
wytrzymując jego wzrok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze. – Twarz ojca
złagodniała, ton też. – Jesteś inteligentny, to nie trzeba ci dwa razy
powtarzać. Po prostu uważaj. Patrz ludziom na ręce. Nie miej za dużo zaufania
do wszystkich, bo się przejedziesz. To nawet nie to, że ludzie zawsze chcą źle.
Ludzie w większości nie są źli, tylko głupi. Ale to często gorzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zdusił
niedopałek w popielniczce. Z tym mógł się zgodzić. Ludzie są przede wszystkim i
najczęściej głupi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec przyglądał mu się
przez moment, po czym uniósł paczkę Marlboro w jego kierunku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcesz jeszcze
jednego?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej popatrzył na
ojca z zaskoczeniem. Ojciec uśmiechnął się, wyraźnie rozbawiony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bierz, przecież widzę,
że masz ochotę – powiedział.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To jakiś test? –
spytał Andrzej podejrzliwie. – Czemu mi ojciec sam proponuje?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec wzruszył
ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jesteś pełnoletni. I
tak palisz, nie ma co grać komedii. – Zerknął na trzymanego w drugiej dłoni
papierosa. – I chcę z tobą posiedzieć. Bez awantur. Naprawdę nie mam dziś siły
na awantury. I naprawdę nie chcę siedzieć sam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mama pewnie niedługo
wróci – mruknął Andrzej, zakłopotany ostatnimi słowami. Ojciec popatrzył na
niego dziwnie. Dziwnie łagodnie. Uśmiechnął się znów, bardzo lekko, to w
zasadzie było tylko drgnięcie kącików ust.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Weź tego papierosa,
Jędrek – odpowiedział cicho. – Weź papierosa, zapal, posiedź tu ze mną i nie
szukaj dziury w całym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wyjął jednego
Marlboro z paczki, uniósł do ust, nie odrywając wzroku od ojca. Ojciec wziął zapalniczkę
z ławy, przechylił się w bok i przypalił mu papierosa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I nie wygadaj się
przed matką – dodał. – Bo obaj będziemy mieli przechlapane.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec oparł się plecami
o tył kanapy. Popielniczkę położył na siedzeniu, pomiędzy nimi. Palił w milczeniu,
wpatrzony przed siebie, trudno powiedzieć, czy w okno, czy w ścianę, czy w
sufit. Dalej wyglądał na zmęczonego i smutnego, ale zniknęło to dziwne
napięcie, które czuło się kilkanaście minut wcześniej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej usiadł po
turecku, zwrócony przodem do ojca. Tytoń przyjemnie wgryzał się gardło, z dymem
wyrzucało się z siebie wszystko, co się tego dnia wydarzyło. To odprężało,
palenie naprawdę odprężało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A w ogóle co u ciebie?
– zapytał nagle ojciec. Pytanie było spokojne, nienapastliwe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku – mruknął
Andrzej odruchowo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A tak naprawdę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec się nie poruszył.
Nie zmienił też tonu. Ale było w tym pytaniu coś, co sprawiało, że człowiek tym
razem chciał się zastanowić nad odpowiedzią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przez chwilę się
wahał. Ale to był naprawdę dziwny dzień. Jakby się za mocno, za długo kręciło
na karuzeli, tak jak w dzieciństwie, i po zejściu z niej nie mogło się utrzymać
równowagi. Wszystko się kołysało. Gdy był mały, w takich momentach po prostu
siadał na ziemi i czekał, aż to minie. Niech się wykołysze. Próba utrzymania za
wszelką cenę pozycji pionowej kończyła się zwykle upadkiem. Niech się
wykołysze, aż się uspokoi, mówiła mama, siadając obok niego. Czasem trzeba po
prostu poczekać, aż świat się przestanie kołysać, i dopiero wtedy wstać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak naprawdę to nie
wiem – powiedział szczerze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec zerknął na niego,
pokiwał głową, znów spojrzał na okno. Uniósł papierosa do ust.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. Ja też tak
naprawdę nie wiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dopalili w milczeniu
papierosy, niemal jednocześnie zgnietli ich resztki w popielniczce. Ojciec
sięgnął po paczkę, wyjął sobie kolejnego i wyciągnął paczkę w kierunku
Andrzeja. Andrzej wziął trzeciego Marlboro, przysunął się trochę, przypalił
papierosa ojcu, potem sobie. Odłożył zapalniczkę na ławę, ale nie odsunął się z
powrotem na koniec kanapy. Jakoś tego dnia bliskość ojca nie przytłaczała ani
nie odpychała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To był naprawdę dziwny
dzień. Dziwaczny. Rozchwiany. Kończony w dymie palonych wspólnie papierosów, w
ciemności lekko rozcinanej światłem lampy w rogu pokoju, w milczeniu zmieszanym
z dwoma spokojnymi oddechami. Nie wiadomo, co myśleć o takim dniu. Nie wiadomo,
po co, dlaczego on jest. Nie wiadomo, co z nim zrobić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może nie ma sensu
analizować. Może po prostu trzeba go przeżyć. A potem wstać i iść dalej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej strzepnął popiół
do popielniczki. Ojciec się mocno zaciągnął. Dym unosił się, rozsnuwał wokół
coraz cieńsze nitki, powoli rozmywał się w powietrzu. Było cicho. I mimo
wszystko – nie aż tak źle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">fot. <a href="https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/czerwony-i-niebieski-balon-na-gorace-powietrze-unoszacy-sie-w-powietrzu-na-zbiorniku-wodnym-w-porze-nocnej-36487/" target="_blank">Pexels</a></span></span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-81129969604461469852024-02-16T09:00:00.004+01:002024-02-16T09:00:00.170+01:00OSTATNIE CHWILE CIĄGNĄ SIĘ NAJDŁUŻEJ. ROZDZIAŁ IV: SZOKI DOROSŁOŚCI<p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjI5g_r17NTtEHn4f3lubFEpD2me0Qo-NxqFze8G7WAOV_5GnY4Y5b7JFmcR1kTxldctHW9M86b1B9wbi84JYKgc5HRHJu3nmUQo5RF8a2Nh-sTplNcWl2CiRbgGGb5p6CYIH7OEIRPLs7kuHyef9NzMjsWnMJueTZFtYrSwEgg2rJn5-mr2tUO_D9ZsKKW/s6240/pexels-nataliya-vaitkevich-6120220.jpg" style="font-family: inherit; font-size: x-large; margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="4160" data-original-width="6240" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjI5g_r17NTtEHn4f3lubFEpD2me0Qo-NxqFze8G7WAOV_5GnY4Y5b7JFmcR1kTxldctHW9M86b1B9wbi84JYKgc5HRHJu3nmUQo5RF8a2Nh-sTplNcWl2CiRbgGGb5p6CYIH7OEIRPLs7kuHyef9NzMjsWnMJueTZFtYrSwEgg2rJn5-mr2tUO_D9ZsKKW/w640-h426/pexels-nataliya-vaitkevich-6120220.jpg" width="640" /></a></p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br /></span><p></p><p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-large;">OSTATNIE CHWILE CIĄGNĄ SIĘ NAJDŁUŻEJ</span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">ROZDZIAŁ IV: SZOKI DOROSŁOŚCI</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">This
is Ground Control to Major Tom<o:p></o:p></span></span></i></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">You’ve
really made the grade<o:p></o:p></span></span></i></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">And
the papers want to know whose shirts you wear<o:p></o:p></span></span></i></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">Now it’s time to leave the capsule if you dare<o:p></o:p></span></span></i></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right;"><span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: medium;">David Bowie, „<a href="https://www.youtube.com/watch?v=iYYRH4apXDo" target="_blank">Space Oddity</a>”<span></span></span></span></span></p><a name='more'></a><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: large;"><o:p></o:p></span></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W drugim semestrze
poniedziałki były całkiem dobre: na ósmą pięćdziesiąt, pięć lekcji, w tym dwa
polskie, jedna geografia i dwie historie, o wpół do drugiej można było wracać
do domu. Do tego geografia, dzieląca polski i historię, stanowiła obecnie
dodatkowy czas na czytanie. Geografica na pierwszej lekcji po feriach
oświadczyła: „Komu odpowiada ocena z tamtego semestru i nie chce więcej, a nie
zdaje geografii na maturze, może mieć tę ocenę przepisaną na koniec roku i ma
już wolne. Siedzicie tu i nie przeszkadzacie, robicie, co sobie chcecie, byle
był spokój. Kto chce lepszą ocenę, robi rzeczy razem z tymi, którzy zdają
maturę z geografii. A kto zdaje maturę z geografii, może już teraz przestać
spać, mamy do powtórzenia wszystko”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej miał w pierwszym
semestrze czwórkę z geografii. Wystarczająco. Nie potrzebował z tego piątki i
nie miał zamiaru tracić czterdziestu pięciu minut co poniedziałek na przedmiot,
który go nie interesował. Geografię wykorzystywał zatem na czytanie. Siedział
wtedy w ławce z Anitą, która też nie zdawała geografii i też uznała, że więcej
niż trójki, którą dostała w zimie, nie potrzebuje. Anita czasem również coś
czytała, czasem rozwiązywała zadania z matematyki, czasem rysowała. Maks, który
z kolei zdawał geografię, przenosił się na czas tej lekcji do rzędu pod oknem,
gdzie siedziała pozostała szóstka osób rozwiązujących maturalne zadania z tego
przedmiotu. Czasem Maks oglądał się na Anitę i Andrzeja, robił znękaną minę i
głęboko wzdychał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale zrzędzi – mruknęła
raz Anita z rozbawieniem. – On za to na historii ma spokój.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Niekiedy w czasie
geografii robili z Anitą cichą powtórkę z historii właśnie. Z Anitą całkiem
dobrze się uczyło. Andrzej w pewnym momencie uświadomił sobie, że lubi tę
dziewczynę, lubi ją już od dłuższego czasu, w gruncie rzeczy chyba od początków
liceum, kiedy przez jakiś czas razem siedzieli, jeszcze wówczas, gdy
wychowawczynią była pani Ania, która co chwila wszystkich przesadzała. Lubi
Anitę za jej spokój, konkretność, rzeczowość, inteligencję, poczucie humoru i
umiejętność milczenia, gdy akurat nie było o czym mówić. I jednak w jakimś
stopniu czuje wdzięczność za to, co zrobiła w zeszłym roku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ta ostatnia myśl
powracała już parę razy. I trochę męczyła, męczyła wrażeniem, że trzeba to
jakoś wyrazić. To było w pewien sposób irytujące – a może kłopotliwe? – to
uczucie, że jest się komuś coś winnym, dłużnym, coś się zawdzięcza, za coś
trzeba być wdzięcznym. Choć Anita, należy przyznać, nigdy nie dała do
zrozumienia, że w jakikolwiek sposób tej wdzięczności oczekuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Teraz więc, gdy po
porównaniu notatek z Wiosny Ludów podyktował Anicie to, co miał zapisane na
temat powstania wielkopolskiego, zawahał się przez moment, po czym powiedział
cicho:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak w ogóle to dzięki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Za co? – spytała
Anita, unosząc głowę znad zeszytu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Za to w kwietniu rok
temu. Tę waszą przesiadkę do mnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O – mruknęła Anita i
uśmiechnęła się lekko. – A taki byłeś wtedy obrażony, jakbyśmy cię
sprofanowali, bo ty nie potrzebujesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo nie potrzebowałem –
odparł Andrzej. – Poradziłbym sobie bez tego. Ale jestem ci wdzięczny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita patrzyła na niego
chwilę w milczeniu, po czym znów się uśmiechnęła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Spoko. Cieszę się.
Chcesz przepisać te moje rzeczy o Frankfurckim Zgromadzeniu Narodowym?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To masz. – Podsunęła
mu zeszyt. – Ty się ze mnie pewnie rozczytasz, to ci nie muszę dyktować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zerknął na
zeszyt, a potem ponownie na Anitę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Właściwie dlaczego to
zrobiłaś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo cię lubię –
odpowiedziała dziewczyna spokojnie. Musiał mieć zdziwioną minę, bo roześmiała
się cicho. – Mówię poważnie. Lubię cię. Zawsze byłeś wobec mnie w porządku. I
ogólnie uważam, że jesteś fajny. Czasem trochę dziwaczny, ale nie w jakimś złym
sensie, i poza tym po prostu fajny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie wiedział za bardzo,
co na to odpowiedzieć. Anita znów się uśmiechnęła i popchnęła zeszyt jeszcze
trochę w jego stronę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Weź przepisuj, zanim
będzie dzwonek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy kończył przepisywać
odpowiedni fragment, zapytała:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ty myślałeś, że
czemu to zrobiłam?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zapisał ostatnie zdanie,
odłożył długopis, zastanowił się przez chwilę. Wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie miałem pojęcia –
stwierdził i podał jej zeszyt. – Dzięki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Spoko. Nie
zastanawiałeś się?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Popatrzył na
Anitę i, pod wpływem jakiegoś dziwnego wrażenia, może wywołanego jej uważnym
spojrzeniem, dodał szczerze: – Czasem kompletnie nie rozumiem, o co ludziom
chodzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita pokiwała głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja też – powiedziała.
– Czasem trochę, a czasem tak zupełnie, że za cholerę nie wiem, w czym rzecz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To mu jakoś nigdy dotąd
nie przyszło do głowy – że nie tylko on miewa takie odczucia. Trochę jak
niedawno przy Kamilu: że nie tylko on się czuje chwilami zagubiony. Chyba w
ogóle nie zastanawiał się wcześniej, jak inni ludzie, z jego klasy, z jego grup
treningowych, odnajdują się – lub właśnie się nie odnajdują – w tej
codzienności, która go niekiedy przytłaczała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W każdym razie –
dodała Anita, zamykając zeszyt – o jedno możesz być spokojny, nie próbowałam
cię poderwać ani teraz nie próbuję. Więc się nie stresuj, że zaraz będziesz
miał na karku drugą Gośkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej uśmiechnął się
lekko, rozbawiony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty się tak nie
zachowujesz. Zresztą masz Maksa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No – przyznała Anita.
– Fakt. Ja mam Maksa, a ty… – Urwała raptownie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co „ja”?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No… ty nie jesteś
Maksem – zakończyła i otworzyła notatnik, w którym zwykle rysowała na lekcjach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przyglądał jej
się przez chwilę podejrzliwie. Jakoś dziwnie to zabrzmiało, jakby chciała
powiedzieć coś innego i w ostatniej chwili się powstrzymała, a później
zakończyła byle czym, co akurat zdołała wymyślić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mniejsza z tym, uznał
wreszcie. Rozległ się dzwonek na przerwę. Anita sięgnęła po torbę, którą, jak
się pochwaliła kilka dni temu, sama uszyła. Torba była pozszywana z różnych
kawałków kolorowych materiałów o rozmaitych wzorach i fakturze. Na pierwszy
rzut oka wyglądała jak chaotyczny zestaw przypadkowych skrawków, ale gdy się
patrzyło na nią dłużej, zaczynało się widzieć w tym jakiś trudny do określenia
sens.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idziesz ze mną i
Maksem do sklepiku po zapiekanki? – spytała Anita. – Zjemy na naszej ławce.
Idziesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mogę pójść – odparł i
spakował rzeczy do plecaka. „Ich” ławka to była ławka na parterze, w rogu
korytarza, obok tablicy z ogłoszeniami. Dobre miejsce, by się trochę schować
przed ludźmi, mieć spokój, móc poczytać czy, jak w przypadku Anity, porysować.
Maks siadał z nimi i głównie gadał, ale to było takie mało przeszkadzające
gadanie, bo Maks nie oczekiwał, że ktoś mu będzie odpowiadał, reagował na jego
słowa. Andrzej go z reguły ignorował, czasem coś odpowiadał. Anita przez jakiś
czas prowadziła z Maksem rozmowę, potem się wyłączała, Maks gadał sobie dalej,
sam do siebie, a potem znów omawiali coś we dwoje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, przerwa obiadowa na
tej ławce, z Anitą i Maksem, była sensownym pomysłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W środę poranny WF
chłopaków został odwołany. Wuefistka dziewczyn stwierdziła: „Nie mam czasu ani
siły was niańczyć, posiedźcie cicho na korytarzu i nie zawracajcie mi głowy”.
Maks zaproponował wyjście z grupą, która właśnie wybierała się na boisko. Marcin
mruknął: „Zrywam się do spożywczego, chcesz też iść?”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idę do biblioteki –
oświadczył Andrzej. Nie miał ochoty znosić przez dwie godziny gadulstwa Maksa
ani nadal dość mimo wszystko kłopotliwej obecności Marcina. W bibliotece
przynajmniej będzie cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rzeczywiście, w
bibliotece było bardzo cicho. Nie było nawet bibliotekarki. Za to przy jednym
ze stolików siedziała pani Beata, z dwiema stertami kartek po obu stronach
blatu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cześć – powiedziała z
uśmiechem, gdy go zauważyła. – Chcesz się przysiąść czy wolisz posiedzieć sam?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Teoretycznie wolał sam.
Tyle że z panią Beatą, tak jak z panem Przemkiem, można było wspólnie siedzieć
i jednocześnie być z własnymi myślami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie będę pani
przeszkadzał? – spytał, odsuwając krzesło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Pani Beata
odłożyła czytaną wcześniej kartkę na wyższą stertę. – Potrzebuję przerwy. Od
rana siedzę i sprawdzam wypracowania, bo mam zaległości, i już mi mózg paruje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie ma pani lekcji?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam dopiero od piątej
lekcji – wyjaśniła. – Przyszłam specjalnie wcześniej, żeby spokojnie nad tym
posiedzieć. W domu nie mogę się skupić. A w pokoju nauczycielskim ciągle ktoś
mnie zagaduje. Tu jest spokojniej, no i pani Łucja dzięki temu może się wyrwać
na papierosa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To wyjaśniało
nieobecność bibliotekarki. Andrzej pokiwał głową, po czym spojrzał na niższą
kupkę wypracowań.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To te nasze ostatnie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. O, chcesz swoje?
– Przejrzała kupkę i podała mu kilka kartek. – Mało oryginalnie, jeśli chodzi o
ocenę. Bardzo mi się podoba to, jak umiesz spojrzeć na powieści.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Celujące z polskiego
były akurat tymi ocenami, które naprawdę miały znaczenie. Do tego pani Beata
zawsze pisała recenzję wypracowania: co dobrze, co do poprawy, co i dlaczego
zwróciło jej uwagę. Czytanie tych uwag sprawiało, że człowiek utwierdzał się w
przekonaniu: to właśnie umie robić. Czytać i pisać o czytaniu. Myśleć o
literaturze. Rozgryzać książki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pani Beata oparła
podbródek na splecionych dłoniach i popatrzyła na niego uważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak przygotowania do
matury?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku. Codziennie
robię trochę powtórki. I czytam rzeczy z list od pani.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pani Beata przechyliła
lekko głowę i uśmiechnęła się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A zdradzisz w końcu,
na jakie studia idziesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zawahał się. W
gruncie rzeczy mógłby jej powiedzieć. Pani Beata najlepiej by ten wybór
zrozumiała. Może nawet w jakimś stopniu się domyślała?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To wahanie nie było
nowe. Już kiedyś pojawił się taki moment, pod koniec drugiej klasy, w czasie
tamtej głupiej dyskoteki szkolnej, gdy rozmawiali na korytarzu. Gdy
powiedziała, jak to ona ujęła?… „Zawsze możesz ze mną pogadać i to nigdzie
dalej nie pójdzie”. I jeszcze „Nie umiem wszystkiego rozwiązać, ale umiem
wysłuchać”. Tak, umiała słuchać. I wierzył, że umiałaby zachować cudze sprawy
dla siebie. Wtedy właśnie dopadła go ochota, pokusa wręcz, by jej powiedzieć –
o sobie, o Marcinie, może nawet o ojcu. To była chwila, krótka chwila, i na
szczęście zaraz potem pojawił się Marcin, który rozbił tamtą dziwną atmosferę
swoim marudzeniem. Dobrze, że tak się stało. Gdy później Andrzej sobie
uświadamiał, jak był blisko przekroczenia pewnej granicy, aż nie mógł w to
uwierzyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Możliwe, że ta reakcja
była przesadzona. Z drugiej strony – Maciek też się wydawał świetnym kumplem,
„jakby co, to jestem po twojej stronie”, a potem pokazał, co potrafi, z tym
swoim „takich powinno się odstrzelić”. Chociaż pani Beata to nie Maciek. Tego
akurat Andrzej był pewien.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W każdym razie – nie,
studia chciał zachować tylko dla siebie. Na razie tylko dla siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wolałbym nie –
powiedział cicho. – Niech się pani nie gniewa, nie chodzi o to, że nie chcę
pani powiedzieć… po prostu w ogóle nie chcę. Nie teraz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uśmiech pani Beaty był
życzliwy, wyrozumiały.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne – powiedziała
łagodnie. – Nie gniewam się ani nic. Mogę trzymać za ciebie kciuki w ciemno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jak to jest, pomyślał,
patrząc na jej dłonie, z paznokciami pomalowanymi jasnoniebieskim lakierem –
jak to jest, że niektórzy potrafią przyjąć czyjeś „to moja sprawa” tak
spokojnie, bez obrazy majestatu i jeszcze powiedzieć coś takiego, że człowiek
czuje się lepiej, pewniej, nawet jeśli to jest zwykłe „w porządku” czy
teoretycznie bezsensowne „trzymam za ciebie kciuki”? I to potrafią dwie tak
różne osoby jak pani Beata i pan Przemek? Są tak kompletnie inni, pod każdym
względem, nic ich w sumie nie łączy. Tylko właśnie to, że jak się z nimi
rozmawia, więcej: jak się kończy z nimi rozmawiać, człowiek wciąż czuje się
człowiekiem. Czasem nawet lepszym niż na początku rozmowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Lubię panią –
powiedział pod wpływem jakiegoś dziwnego impulsu, unosząc głowę. Zwykle takie
impulsy go nie dopadały. Albo nad nimi panował. Ale teraz ten brak zapanowania
nie przeszkadzał. – Chciałbym, żeby pani o tym wiedziała. I że jeśli o czymś
nie mówię, to po prostu… – Wzruszył ramionami. – Bo w ogóle nie chcę. Albo nie
umiem. To nie jest przeciwko pani.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jasnoniebieskie oczy
pani Beaty czasami wydawały się przewiercać człowieka. Tak jak teraz. Tyle że
nie wywoływało to niechęci czy poczucia zagrożenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki, Andrzej –
powiedziała ciepło. – Będę o tym pamiętać. A ty pamiętaj, że ja też cię lubię.
Cały czas. I jak potrzebujesz pogadać albo cokolwiek, to cały czas jestem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokiwał głową. Pani
Beata sięgnęła po kartkę z wyższej sterty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To co, bierzemy się do
roboty? – zaproponowała. – Ja mam stosy wypracowań, a ty pewnie zaplanowałeś
sobie jakąś książkę. Czekaj, czemu ty w sumie nie jesteś na lekcji?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Odwołali nam WF –
wyjaśnił, wyciągając „Syreny z Tytana”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Farciarze –
powiedziała pani Beata zazdrośnie. – Jakby mi odwołali dziś lekcje, wyrobiłabym
się z wszystkimi zaległościami do sprawdzenia. O rany, i masz Vonneguta, nie
no, ty masz po prostu dzisiaj za dobrze. – Westchnęła komicznie i wzięła
czerwony długopis do ręki. – No to miłego czytania, i tobie, i mnie. Dwunaste
wypracowanie o „Innym świecie”, żyć, nie umierać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Roześmiał się krótko.
Pani Beata rzuciła mu porozumiewawcze spojrzenie, po czym wróciła do pracy.
Andrzej otworzył książkę w miejscu zaznaczonym starą sieciówką autobusową i
zaczął czytać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Niektóre popołudnia i
wieczory spędzał u Kamila. Za pierwszym razem nawet się nie rozejrzał wokół, za
bardzo go męczyła tęsknota za ciałem Kamila, więc tylko zdjął buty, powiesił
kurtkę na wieszaku, rzucił plecak pod ścianę, zapytał: „Gdzie masz pokój?”, a
gdy znaleźli się już w tym pokoju – przyciągnął chłopaka siebie, na propozycję
„Pokazać ci moje gry? Mam dwójkę i trójkę Mortal Kombat” mruknął tylko:
„Później” i całkiem nieźle sobie powetował ostatnie tygodnie bez seksu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W czasie kolejnych wizyt
trochę się już przyglądał otoczeniu. Kamil mieszkał z rodzicami w dwupokojowym
mieszkaniu, na drugim piętrze czteropiętrowego budynku. W tej okolicy takie
czteropiętrowce stały jeden obok drugiego, z balkonami wychodzącymi na małe
place zabaw. Mieszkanie było nieduże. Pokój Kamila też; biało-brązowe tapety,
zestaw jasnobrązowych mebli, z biurkiem, na którym królował komputer, duża
paproć na szafie i sterta kaset oraz opakowań z grami, zielony dywan, plakaty
zespołów na ścianie przy łóżku, trochę książek, głównie szkolnych. Nic
specjalnego, pokój jak pokój, może trochę przytłaczający z powodu tych plakatów
i bałaganu, czy raczej pewnego chaosu, bo wszystko tu stało jakoś tak
przypadkowo i na zasadzie „a bo jest wolne miejsce”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poznał też rodziców
Kamila, nie dało się tego uniknąć. Czasem ci rodzice właśnie wychodzili do
pracy albo z niej wracali, czasem gdzieś szli do znajomych.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To jest Andrzej –
przedstawił go Kamil podczas drugich odwiedzin i niemal jednym tchem wyrzucił z
siebie dalsze informacje: chodzą razem na kick-boxing, Andrzej mu pomaga z
polskim, bo teraz zdaje maturę i ma od razu powtórkę, chcą sobie potem pograć
na komputerze i czy zostało jeszcze ciasto z wczoraj, bo mogliby zjeść do gry?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama Kamila była
niewysoka, przy kości, z mocną trwałą na ciemnoblond włosach. Nosiła duże
klipsy i wzorzyste bluzki. Czasem rzucała: „Kamil, przestań już tak trajkotać,
daj koledze dojść do głosu” i niestety za wszelką cenę próbowała wciągnąć
człowieka w rozmowę, ciągle o coś pytała. Oczywiście pytanie „Idziesz na
studia? Na jakie, na jakie?” musiało paść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeszcze się
zastanawiam – powiedział Andrzej obronnie i aż się zjeżył przez jej „No ale
jakie dokładnie rozważasz?”. Czy ludzie muszą naprawdę wiecznie się wtrącać w
cudze sprawy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Daj chłopakom spokój –
wtrącił się ojciec Kamila, który właśnie zakładał kurtkę w przedpokoju. –
Wrócili ze szkoły, a ty im znowu szkołą dokładasz. Chłopak ma jeszcze czas, na
razie to się pewnie do studniówki szykujesz, co? Dziewczyna już zaproszona?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jak nie z jednej, to z
drugiej strony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W gruncie rzeczy jednak,
poza tym, że namolni i gadatliwi, rodzice Kamila byli dość znośni. Jego mama na
widok gościa uśmiechała się i mówiła: „Fajnie, że wpadłeś, nie zeżryjcie
wszystkiego z lodówki, chociaż masło zostawcie”. Jego ojciec chyba lubił
Kamilowi dokuczać, tak żartobliwie, i przyjmował podobne dokuczanie syna z
wyraźnym zadowoleniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wy tu panienek sobie
nie sprowadzajcie, jak nas nie będzie – powiedział raz, gdy wychodził wieczorem
z matką Kamila do znajomych. – A jak już je jednak sprowadzicie, to po nich
posprzątajcie. I najpierw schowajcie te brudne skarpety Kamila, które się walają
po całym pokoju, bo każda dziewczyna zwieje w podskokach, jak zobaczy taki
bajzel.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie mam bajzlu –
obraził się Kamil. – Tato, musisz mi zawsze robić obciach przed kolegami?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Muszę – odparł jego
ojciec poważnie. – Od tego są rodzice. Od kasy, wywiadówek i robienia obciachu
przed kolegami. No, młody, bądźcie grzeczni – dodał z uśmiechem. – I nie
wkuwajcie za dużo, to niezdrowe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Babcia mówiła, że ty w
dzieciństwie nigdy nie chorowałeś – odciął się Kamil. – To już wiem, dlaczego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No widzisz – zgodził
się jego ojciec i założył kurtkę. – Ja byłem dobrym dzieckiem, nigdy nie
sprawiałem rodzicom kłopotów. Chyba że jak się już obudziłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Roześmiał się,
rozczochrał Kamilowi włosy, podał Andrzejowi rękę ze słowami: „Nie rozwalcie
chałupy” i wraz z matką Kamila wyszedł z domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Starzy są obciachowi –
mruknął Kamil, gdy zamknął za nimi drzwi. – Twoi też tacy są?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył
ramionami. Mama nie była „obciachowa”. Ojciec natomiast prezentował poziom,
przy którym „obciachowy” byłoby komplementem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Najważniejsze jednak, że
mieli gdzie się spotykać, gdzie się pieprzyć. Mieszkanie, pokój, łóżko.
Wygodnie, spokojnie, bezpiecznie, bez sprawdzania, czy ktoś nie idzie, czy ktoś
nie zauważy. Gdyby jeszcze Kamil umiał siedzieć cicho po seksie, zamiast gadać,
byle tylko gadać, byłoby naprawdę fajnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamil, niestety, był
straszną gadułą. Takim najgorszym rodzajem gaduły, gadającym o niczym, byle
tylko zagadać ciszę. I ciągle o coś wypytywał, zupełnie jak jego mama. Poza tym
miał jakieś dziwaczne napady zwierzeń czy pseudozwierzeń, a potem oczekiwał rewanżu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na początku, przed
feriami, już cię chciałem do siebie zaprosić – powiedział raz, gdy leżeli po
wszystkim pod kołdrą i Andrzej próbował się zdrzemnąć. – Ale się trochę bałem.
Wiesz, dlaczego?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – To była krótka
i niezachęcająca do kontynuowania tematu odpowiedź, ale Kamil nigdy nie
potrzebował zachęty, więc podjął:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo tak się obawiałem
chwilami, że może się wygłupiasz. Albo, nie wiem, wiesz, że tak… trochę mnie
pomacasz za garażem i koniec. I że jak ci zaproponuję, żebyś przyszedł, to mnie
wyśmiejesz. Albo coś głupiego sobie o mnie pomyślisz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez chwilę było cicho
i Andrzej już prawie przysnął, ale wyrwało go szturchnięcie w żebro i pytanie:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ty?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co ja? – mruknął
niechętnie. Cholera, cały dzień lekcji, potem trening, potem seks, człowiek
jest zmęczony i chciałby kilka minut poleżeć w spokoju, w ciszy, a ten zaczyna
znowu z tą swoją gadaniną…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co ty sobie o mnie
myślałeś na początku?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Że mniej gadasz –
uciął. – Kamil, zlituj się, daj mi się zdrzemnąć. Nie mam siły teraz ględzić o
niczym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie jest o niczym –
burknął Kamil, położył mu rękę na biodrze i dodał: – Ale ty jesteś czasem
nieprzyjemny. Jakbyś poza seksem miał mnie gdzieś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie mam cię gdzieś –
odpowiedział. – Jestem zmęczony. A ty rozgrzebujesz różne rzeczy tak kompletnie
bez sensu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nieprawda – mruknął mu
Kamil w pierś, bo właśnie się przytulił, niemal przykleił do człowieka, ale
przynajmniej wreszcie na trochę umilkł i dał się zdrzemnąć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej naprawdę nie
miał go gdzieś. Ten chłopak podniecał, ogromnie podniecał. Jak niby „mieć
gdzieś” taki tyłek, takie nogi?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Niestety gadanina Kamila
męczyła. Do tego Kamil zdecydowanie się kleił, tak bez sensu. Na przykład gdy
siedzieli w pokoju, a jego rodzice wciąż byli w mieszkaniu. Andrzej mu coś
tłumaczył z polskiego, Kamil niby słuchał, ale nagle usiadł Andrzejowi za
plecami, pocałował w ucho, potem w szyję, przesunął dłonią od uda do rozporka
dżinsów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Lubisz, jak tak robię?
– zapytał cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, jak masz zaraz
przerywać – odparł Andrzej z irytacją i odsunął jego dłoń. – A na razie musisz,
twoi rodzice mogą w każdej chwili wejść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie lubisz czułości? –
zdziwił się Kamil.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie lubię pozbawionych
sensu gestów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A to jest niby bez
sensu?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Skoro nie możesz
dokończyć, to jest bez sensu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To jest czułość –
burknął Kamil. – Czułość nie musi się od razu kończyć seksem, wiesz? Ale dobra,
jak chcesz tak, żeby dokończyć… to masz. – I dźgnął dość boleśnie palcem pod
żebrami. – To dokończyłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Miał chwilami naprawdę
durne pomysły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poza tym w idiotyczny
sposób przyczepił się do wymyślonego przez siebie określenia. Raz, gdy Andrzej
siedział na brzegu łóżka i czytał, Kamil znów za nim usiadł, objął w pasie,
pocałował w szyję i wymruczał w ucho:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mój dziki tygrys
siedzi sobie i czyta… a jak rodzice pójdą, to rzuci książkę i się do mnie dobierze.
Mam rację, Tygrysku?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kurwa, Kamil –
powiedział Andrzej ze zniecierpliwieniem – przestań już z tym debilnym
określeniem. Ja mam imię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale ty wiecznie
marudzisz – skwitował chłopak pobłażliwie i dalej używał tego idiotycznego
przezwiska.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Były jednak i lepsze
momenty. Czasem, gdy Andrzej tłumaczył mu coś z polskiego, Kamil – który
rzeczywiście dość kiepsko ogarniał lektury, głównie dlatego, że nie chciało mu
się ich czytać – słuchał uważnie, w skupieniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jesteś cholernie
inteligentny – powiedział raz cicho, z wyraźnym podziwem. Przesunął dłonią po
jego kolanie. Siedzieli przy biurku, z podręcznikiem rozłożonym na blacie.
Kamil się pochylił. – Weź mnie teraz szybko pocałuj i możesz mówić dalej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Powoli wychodził poza
początkową granicę tego, na co się zgadzał w łóżku. Któregoś dnia, gdy jego
mama już poszła do pracy, a ojciec z pracy jeszcze nie wrócił, Kamil usiadł na
brzegu łóżka i zapytał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zrobisz coś dla mnie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co? – spytał Andrzej z
roztargnieniem, bo wśród chaotycznej zbieraniny książek na regale przy drzwiach
znalazł całkiem ciekawą rzecz: „Palacza zwłok” jakiegoś czeskiego pisarza. –
Mogę to pożyczyć?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Możesz to sobie nawet
wziąć – odparł Kamil zniecierpliwionym tonem. – Ej, możesz na mnie spojrzeć,
jak do ciebie mówię?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej włożył książkę
do swojego plecaka, wstał i popatrzył na Kamila.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, słucham. Co
chcesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamil uśmiechnął się
jakoś dziwnie, jakby z zakłopotaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Rozbierzesz się?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej roześmiał się.
Pytanie było komiczne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I to jest to twoje
„zrób dla mnie coś”? – spytał, ściągając bluzę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcę na ciebie
popatrzeć – wyjaśnił Kamil cicho. – Tak po prostu… napatrzeć się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wciąż rozbawiony,
Andrzej zdjął koszulkę, spodnie i bieliznę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zadowolony? – zapytał,
gdy już stał przed nim nago. – Skarpetek nie chce mi się ruszać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Skarpetki mogą zostać
– odparł Kamil. Wpatrywał się tak, jakby widział człowieka pierwszy raz w
życiu. Oddychał powoli. – Ja pierniczę – odezwał się po chwili. – Jaki ty
jesteś seksowny… Ty się tak nie wstydzisz? – zapytał naraz z jakimś
niedowierzaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedział
Andrzej niemal bez zastanowienia, po czym wzruszył ramionami i dodał: – Niby
czego?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No tak – mruknął
Kamil. – Ty się nie masz czego wstydzić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wstyd wywoływany przez
własne ciało należał już do przeszłości. Do okresu z podstawówki, z początku
liceum, gdy zmiany były tak intensywne, wyraźne, poza kontrolą. Po wakacjach –
po tamtych wakacjach we Włoszech, po tym, co się wydarzyło tuż przed wyjazdem,
i z tamtym chłopakiem na zapleczu jakiegoś sklepu, i w łazience, gdy się na
nowo odkrywało właśnie to ciało, to samo, ale już nie takie samo – po tamtych
wakacjach wstyd zniknął. Zniknęło uczucie pokawałkowania, niespójności,
fizycznego dyskomfortu. Andrzej w którymś momencie zorientował się, że polubił
swoje ciało – polubił jako sprzymierzeńca, jako tę część siebie, która nie
budziła wątpliwości, która była jasna i zrozumiała, wysyłała proste,
jednoznaczne sygnały, nie wymagała dodatkowego analizowania i stanowiła
skończoną, zamkniętą formę. W głowie ciągle coś się działo, wciąż też czuło się
niedosyt – książek, wiedzy, opinii. W ciele wszystko było uporządkowane,
określone, wyraziste. Zaspokoić głód, zaspokoić potrzebę snu, zaspokoić
pożądanie. Ciało miało niewielkie wymagania, inaczej niż umysł. A odkąd miało
się kogoś, wcześniej Marcina, teraz zaś – Kamila, na poziomie ciała czuło się
zupełny spokój.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodź tu – odezwał się
Kamil po dość długiej chwili wpatrywania się tak intensywnie, że z zabawnej cała
sytuacja stała się dość podniecająca. Andrzej podszedł, ale gdy chciał usiąść,
Kamil położył mu ręce na biodrach. – Poczekaj – powiedział cicho. – Czekaj.
Chcę to zrobić tak jak ty… w sensie, że ustami. Tylko nie tak do końca –
zastrzegł się szybko. – Ale trochę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie musisz –
powiedział Andrzej spokojnie. – Nie mam ochoty potem znowu słyszeć, że robiłeś
to, żebym nie był zły czy obrażony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Weź spadaj – burknął
Kamil. – Już się odczep od tamtego. Chcę spróbować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Próba poszła całkiem
dobrze. Podobnie jak reszta wieczoru.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Właściwie lepsze momenty
przeważały. Seks z Kamilem był fajny, coraz fajniejszy. W sumie szkoda, że nie
mógł być częstszy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To byłoby doskonałe
połączenie wszystkiego, pomyślał Andrzej, gdy któregoś dnia późnym popołudniem
wracał już do domu. Siedział na samym końcu autobusu, przy oknie, przyglądał
się mijanym budynkom i ulicom, ale chwilami zamiast nich miał przed oczami
jakiś moment sprzed kilkunastu, kilkudziesięciu minut. Kamil rozpinający
spodnie. Kamil leżący nago na łóżku, z nogami na ramionach Andrzeja. Kamil
zaciskający dłonie na zagłówku łóżka, odchylający głowę trochę w bok,
przesuwający językiem po wargach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, to byłoby wspaniałe
połączenie, gdyby można mieć to wszystko codziennie, zawsze, w każdej chwili,
gdy tylko ma się ochotę. Podniecającego, chętnego chłopaka. Książkę, dużo
książek i dużo czasu na czytanie. Papierosy. Móc czytać i palić, potem iść z
kimś do łóżka, po wszystkim znów czytać i palić. To byłoby wspaniałe
połączenie. To byłaby pełnia życia. To byłaby wolność.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Od tej wolności wciąż
jeszcze dzieliło sporo czasu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jak to pan Przemek wtedy
powiedział, w listopadzie? Andrzej oparł czoło o szybę. Jak on to… a tak, że
ostatnie chwile ciągną się najdłużej. Cholerna prawda. Im bliżej matury, tym ma
się wrażenie, że czas płynie coraz wolniej. Tyle czekania, przebijania się
przez kolejne lekcje, kolejne dni, kolejne myśli „to liceum się nigdy nie
skończy”. Maks ostatnio oświadczył w czasie przerwy obiadowej: „Wam też tak
czas przelatuje między palcami? Ledwo był piątek, już jest czwartek w kolejnym
tygodniu, a ja ciągle się przebijam w powtórce z gery przez plutonizm i
wulkanizm, już tym rzygam”. Anita się zgodziła, jej też czas uciekał jak
szalony. Andrzej mruknął: „Mnie się ciągnie”. Spojrzeli na niego oboje z
zaskoczeniem, Maks stwierdził: „Zazdroszczę, zamień się”. Jacek, który tego
dnia wraz ze swoją dziewczyną dosiadł się do nich przy stoliku w szatni,
powiedział: „A mnie też się ciągnie jak stara guma do żucia” i uśmiechnął się
lekko. Ta jego Didi dopiła sok, objęła Jacka ramieniem i dorzuciła: „No, my
cię, Andrzej, rozumiemy. Życie się strasznie czasami ciągnie”. Też się
uśmiechnęła, tylko jakoś dziwnie, jakby próbowała coś tym uśmiechem czy tymi
słowami zasugerować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W każdym razie tak, to
się strasznie ciągnie, te ostatnie miesiące przed maturą, przed egzaminami.
Ciągnie się. Ale przecież w końcu się to skończy, w końcu nadejdą – matura,
egzaminy, wyjazd do Krakowa. Już coraz bliżej. Już naprawdę coraz bliżej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pisk zatrzymującego się
na przystanku autobusu wyrwał z zamyślenia. Trzeba było wysiadać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rodzice, oczywiście,
zauważyli te wyjścia. Zauważyli i komentowali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No pewnie, idź! –
powiedziała mama radośnie, gdy za pierwszym razem zapytał, czy może wrócić po
kolacji, bo umówił się z kolegą po lekcjach. – Idź, pobaw się z kolegami, ty
tak ciągle siedzisz i się uczysz. A co to za kolega?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Pobaw się z kolegami”
było dość komiczne; dla mamy wciąż był na etapie zabaw. Może zresztą nie umiała
tego inaczej określić. W każdym razie wydawała się zachwycona tym, że on gdzieś
wychodzi, z kimś się spotyka. Pytanie „Co to za kolega?” dało się zbyć dość
łatwo: treningi, powtórki do matury. Trochę dookoła prawdy, ale w sumie bez
mijania się z prawdą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak ja się cieszę, że
znowu masz przyjaciela – powiedziała mama innego dnia, gdy wrócił od Kamila i
właśnie jadł w kuchni kanapki, które mama zrobiła. – A może któregoś dnia
zaproś go tutaj, Jędruś, chętnie go poznam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To akurat kompletnie
odpadało. Pomijając nawet kwestie organizacyjne – rodziców Kamila często nie
było, mama była w domu praktycznie cały czas – Andrzej zwyczajnie nie chciał
wpuszczać nikogo do swojego domu. Wystarczy, że Marcin był tu tyle razy i
wyniósł z tych wizyt zdecydowanie zbyt wiele obserwacji, wniosków, domysłów. To
się momentami czuło, zwłaszcza w trzeciej klasie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec też wydawał się
zadowolony. Któregoś ranka, gdy Andrzej już zawiązywał glany, ojciec stanął w
przedpokoju.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pospiesz się z tymi
twoimi głupawymi butami – powiedział – to cię podwiozę do szkoły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie trzeba – mruknął
Andrzej, walcząc z supłem na jednej ze sznurówek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja cię nie pytam, czy
trzeba – uciął ojciec. – Pospiesz się i do samochodu. Jakbyś nosił normalne
buty, to już dawno byś je zawiązał, a nie te wasze nastoletnie dziwaczne
kozaki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie są kozaki –
zirytował się Andrzej i spojrzał na ojca z niesmakiem. – To są glany.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, takie kozaki –
upierał się ojciec z dość złośliwym uśmiechem. – Kozaki udające wojskowe
oficerki. I widzisz, nawet się tego założyć porządnie nie da.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sznurówka mi się
poplątała – zwrócił uwagę. – Przy zaplątanej sznurówce żadnych butów się nie
zawiąże. Może się ojciec przestać mnie wiecznie czepiać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie czepiam się –
burknął ojciec. – Pożartować z tobą nie można? Pospiesz się, Jędrek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W samochodzie na
początku milczał, ale gdy wyjechali z Człuchowskiej, zapytał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co to za kolega?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jaki kolega? –
odpowiedział Andrzej pytaniem; domyślał się, że ojciec pyta o Kamila, ale
chciał zyskać na czasie, by pomyśleć nad odpowiedzią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To ja zadaję pytania –
oświadczył ojciec nieprzyjemnym tonem. – To co to za kolega?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Taki jeden – mruknął
Andrzej, wzruszając ramionami. – Z treningów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Z judo?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, z kick-boxingu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodzi z tobą do
szkoły?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, do dwójki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co robicie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pieprzymy się, pomyślał
Andrzej ze złością. Ciekawe, jaką by ten stary komuch zrobił minę, gdybym
powiedział to głośno: pieprzę się z chłopakami. Pewnie wypchnąłby mnie z
rozpędzonego samochodu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gadamy – odpowiedział.
– Pomagam mu z polskim. Czasem coś oglądamy. Ma sporo gier na komputer.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym – mruknął ojciec
i przerzucił biegi. – To dobrze. Dzisiaj po lekcjach też do niego idziesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze. – Ojciec
milczał przez resztę drogi, ale gdy dojechali do szkoły i Andrzej odpinał pas,
dorzucił: – Cieszę się, że znów masz kolegów. Postaraj się nie popsuć tych
znajomości tym swoim typowym paskudnym zachowaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Znowu się ojciec
czepia?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie czepiam się. – W
głosie ojca pobrzmiewało zmęczenie. – Dziecko, nie każda zwrócona ci uwaga czy
rada jest „czepianiem się”. Idź już na lekcje, bo się spóźnisz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wysiadł szybko,
żeby uniknąć kolejnych przemądrzałych uwag ojca. Tyle dobrego, że nie musiał
się jakoś poważniej tłumaczyć z odwiedzania Kamila.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jednego wieczoru od
czytania o francuskich modernistach oderwało Andrzeja pukanie. Ojciec wszedł do
pokoju, zamknął za sobą drzwi, podszedł do biurka, przełożył książki z krzesła
na biurko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wszędzie rozkładasz te
swoje książki – mruknął, usiadł i położył na blacie jeszcze jeden tom. – Tę
zostawiłeś w salonie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zapomniałem zabrać. –
Andrzej wziął „Biednych ludzi” Dostojewskiego i odłożył na stos, który
pierwotnie leżał na krześle. – I co, to taki problem? – zapytał z irytacją po
krótkiej chwili, bo ojciec siedział dalej, milczał i wyglądał tak, jakby chciał
coś jeszcze powiedzieć. – Szukałem czegoś w plecaku, wyciągnąłem parę rzeczy i
zostawiłem książkę na ławie, mam napisać list z przeprosinami za to czy co?
Poza moim pokojem nie wolno mi korzystać z mieszkania?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przestań się ciskać,
Jędrek – odparł ojciec spokojnie. – I nie chodzi o książkę. Ale jeszcze coś
zostawiłeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wsadził rękę do
kieszeni, wyjął i położył na brzegu blatu jakąś folię. Dopiero po kilku
sekundach do Andrzeja dotarło, na co patrzy. To była prezerwatywa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzał na ojca ostro.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dlaczego ojciec
grzebie mi w rzeczach? – zapytał wściekle. – A rewizje to się chyba
przeprowadza w obecności rewidowanego, prawda? Chyba że u ojca w pracy są inne
zasady?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uspokój się, Jędrek –
powiedział ojciec, najwyraźniej nieporuszony. – Nie grzebię ci w rzeczach.
Nigdy nie grzebałem. To wypadło z tej twojej książki. Dość oryginalna zakładka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej poczuł, że się
czerwieni. Zdradliwe uderzenie krwi w twarz, w uszy i policzki. Gwałtownym
ruchem zabrał prezerwatywę ze stołu i schował do kieszeni bluzy, którą miał na
sobie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Musiała się zaplątać w
plecaku – mruknął, nie patrząc na ojca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ta – odmruknął ojciec.
– Zdarza się. Pilnuj bardziej takich rzeczy. I pamiętaj, żeby wyjąć to z bluzy,
zanim ją dasz do prania – dodał wyraźnie rozbawionym głosem. – Bo inaczej mama
zawału dostanie, jak przy sprawdzaniu kieszeni to znajdzie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wyjmę. – Wciąż unikał
wzroku ojca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo wiesz – powiedział
ojciec nagle poważniejszym tonem – dla mamy ty w sumie wciąż jesteś małym
chłopcem. Może nie za dużo naraz, na razie musi się oswoić z myślą o twoim
wyjeździe na studia po maturze. Dawkuj matce szoki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jakie szoki? –
Spojrzał na ojca ze zdumieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Szoki dorosłości –
odparł ojciec dziwnie łagodnym głosem. – Tego twojego dorastania. Ty już w
sumie jesteś dorosły, przynajmniej wiekowo, bo w głowie to chwilami masz
różnie. Czasem bardziej jak dzieciak niż jak pełnoletni chłopak… – Kilkukrotnie
uderzył palcami prawej dłoni w blat. – No nic. W każdym razie nie przytłocz
matki wszystkim naraz. Ona chwilami nadal jest trochę zaskoczona, gdy sobie
uświadamia, że ty się już golisz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przecież mama wie, ile
mam lat – mruknął Andrzej. Kłopotliwe to było, ta cała gadanina ojca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No wie, wie – odparł
ojciec, patrząc na stos książek. Poprawił Dostojewskiego tak, by leżał równo z
pozostałymi. – I co z tego. Wiedzieć to jedno, a uwierzyć to drugie. Matki
takie są, trudno im uwierzyć, że ich dzieci dorosły. – Znów uderzył palcami w
stół. – Ojcom czasem też.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Znów przez chwilę
milczał. Andrzej zerknął na niego: ojciec dalej patrzył na książki, z jakąś
taką dziwną, trudną do zrozumienia miną; w pewnym momencie pokiwał głową, jakby
sam sobie przytakiwał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No nic – odezwał się
wreszcie i przeniósł spojrzenie z książek na Andrzeja. – W każdym razie cieszę
się, że masz głowę na karku. I że zachowujesz się rozsądnie. Musisz myśleć, co
robisz w takich sprawach. Na wszystko jest właściwy czas. A matura i początek
studiów to nie jest właściwy czas na dziecko z wpadki. Niechciane dzieci to
jest w ogóle kiepska sprawa. Więcej z tego smutku i pretensji niż czegokolwiek
innego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mówi ojciec z własnego
doświadczenia? – podsunął Andrzej złośliwie. – Ze mną tak było?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Twarz ojca zamieniła się
w nieruchomą, pozbawioną wyrazu maskę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie dam ci się więcej
sprowokować, Jędrek – odparł sucho. – Jak chcesz być dalej głupi, to sobie
bądź. Tak, mówię z doświadczenia, bo widzę w pracy różne rzeczy. Rzeczy,
których ty nigdy nie widziałeś i które ci nawet do głowy nie przyjdą, że mogą
istnieć. I oby tak zostało, obyś nigdy nie miał okazji się przekonać, jak
ludzie potrafią być parszywi, podli i brutalni dla innych, nawet dla własnych
dzieci. – Wstał, poprawił sweter. – To pilnuj swoich rzeczy, tak jak mówiłem. I
nie siedź nad książkami do późna, wysypiać się musisz. Ta muzyka ci nie
przeszkadza? – dodał nagle, odwracając głowę w stronę magnetofonu. – Czemu to w
kółko to samo leci?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak nastawiłem płytę –
odparł Andrzej obronnie. „Space Oddity” Bowie’ego ustawił na zapętlenie, więc
owszem, od ponad pół godziny słuchał tej piosenki. Po części uspokajała, po
części wywoływała nieokreśloną tęsknotę, tęsknotę za tym momentem, gdy człowiek
już się wyrwie, uwolni, odetnie od wszystkiego, co jest dotąd.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie przeszkadza ci w
nauce?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobrze – mruknął
ojciec. – Rób sobie tak, żeby ci się było dobrze uczyć. Mnie by się znudziło
tak w kółko katować to samo, ale jak wolisz. Działa bez problemów? – dorzucił,
wskazując palcem magnetofon.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Magnetofon z
odtwarzaczem na płyty był prezentem od rodziców na poprzednie święta. Od tego
czasu Andrzej uważnie przeglądał wszystkie płyty CD w każdym sklepie. Rzadko
się udawało znaleźć coś fajnego, ale czasem trafiała się dobra rzecz. A czasem
ojciec coś przywoził, z tych swoich służbowych wyjazdów na odprawy czy narady,
w Komendzie Wojewódzkiej albo w Komendzie Głównej Policji. Składankę Bowie’ego
przywiózł na początku września z Warszawy. Nie było go trzy dni i to były miłe
trzy dni, tylko z mamą. Fantazje o tym, że ojciec z tej Warszawy nie wróci, że
gdzieś się po drodze wpakuje samochodem na drzewo albo pod ciężarówkę, parę
razy przeszły Andrzejowi przez głowę. Nie byłoby czego żałować. Ale ojciec,
oczywiście, wrócił, wrócił cały i zdrowy, trochę zły na „te durne pomysły tych
nadętych dupków ze stolicy, oni pojęcia nie mają, co się na co dzień dzieje i
jak normalni policjanci pracują, co ja mam moim ludziom powiedzieć, że cholerne
papierki są ważniejsze od prawdziwej roboty?”, trochę zmęczony, bo nie lubił
służbowych podróży, trochę zniesmaczony, bo „wieczorami to co chwila któryś na
wódkę i na wódkę, ciągle na tę wódkę chcieli iść, jakby tam się tylko na
moczenie mordy przyjechało. No nie, Jadzia, nie wszyscy, jasne, że nie wszyscy,
ale czterech jak się zebrało, to wiecznie łazili po pokojach w hotelu i o tej
wódce gadali, ja z tym ze Szczecina to myślałem, że ich w końcu kopniakami
spuścimy ze schodów aż do baru”. Wziął prysznic, zjadł kolację, pomarudził,
potem wyciągnął z walizki dużą torebkę dla mamy. „Zobacz, Jadzia”, powiedział z
wyraźnym zadowoleniem, „to z tych modnych sklepów, jak zobaczyłem, to
pomyślałem, że by ci się spodobała, jest taka, jak lubisz, a ta twoja
dotychczasowa to już się trochę zużyła”. Mama była torebką zachwycona.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To akurat był jeden z
tych niewielu momentów, gdy Andrzej czuł do ojca cień sympatii. Ojciec zawsze
wiedział, co mama lubi: jakich perfum i kremów używa, jaką biżuterię nosi,
jakie torebki preferuje. I zawsze coś mamie przywoził, kupował. Kwiaty, owszem,
to nieraz, lilie, bo to były mamy ulubione. Ale kwiaty głównie na oficjalne
okazje. Natomiast tak od siebie i nawet bez okazji – ojciec wybierał prezenty
praktyczne, codzienne, „takie babskie przyjemności”, jak to kiedyś określił,
gdy Andrzej, jeszcze w podstawówce, go o to zapytał. „Co ja mamie będę jakieś
bzdurne niespodzianki kupował, jakieś durnostójki do pokoju czy inne? Co jej z
tego? A patelnie czy garnki, jak ten ojciec twojego kolegi, o którym mówisz, to
głupota, to są rzeczy do domu, dla wszystkich, a nie dla mamy. Co mama jest,
przedłużenie kuchni? Mama jest człowiek i też chce coś ładnego dla siebie. Jest
kobietą, to jej daję te takie babskie przyjemności, torebka, futro, wisiorek,
perfumy, to jest coś, co mama ma dla siebie i co jej sprawia radość”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po torebce ojciec wyjął
z walizki coś jeszcze i podał Andrzejowi. Dwie płyty. „A to dla ciebie,
Jędrek”, powiedział, „masz teraz ten magnetofon na płyty, to żebyś miał czego
słuchać. Tę jedną to wiem, że masz, ale na kasecie, ta kaseta to już ci się chyba
tyle razy wkręciła w magnetofonie, że pewnie same szumy już tylko słychać. A tę
drugą to kojarzę, że takiego dziwaka słuchasz, to pomyślałem, że się z jego
płyty ucieszysz”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pierwszą płytą było</span><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;"> „Made in heaven” Queen. </span><span style="color: black; line-height: 150%;">Rzeczywiście, ta kaseta, podobnie jak „Innuendo”, ledwo już dawała się
odtworzyć, a taśma wkręcała się co chwila. Queen zresztą było w dużej mierze
wyeksploatowane już przez ojca, który gdzieś kiedyś niektóre kasety dostał czy
kupił i swego czasu podobno dość często słuchał. Drugą płytą była składanka
Bowie’ego. Ojciec, jak się okazało, pamiętał, że Andrzej nagrał w wakacje dwie
piosenki Bowie’ego z radia na kasetę i ze słownikiem na kolanie próbował
rozgryźć sens utworów. Więc teraz, gdy był w Warszawie, popatrzył, co jest w
sklepie muzycznym na Krakowskim Przedmieściu i wybrał te dwie płyty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Teraz Bowie, z
zapętlonym na ciągłe powtarzanie „Space Oddity”, kręcił się w magnetofonie.
Andrzeja dopadło nagle nieprzyjemne uczucie, że od ojca nie sposób się uwolnić.
Jest wszędzie, nawet w takich drobiazgach, nawet tam, gdzie człowiek chce mieć
coś tylko dla siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze – mruknął
ojciec, najwyraźniej zadowolony. – To porządny sprzęt, nie jakiś tani badziew z
bazaru, to powinien porządnie chodzić jeszcze parę lat.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Podszedł do drzwi,
położył rękę na klamce i obejrzał się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może ją kiedyś zaproś
– powiedział.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kogo? – zapytał
Andrzej, zaskoczony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tę dziewczynę – odparł
ojciec z rozbawioną miną. – Tę, przez którą gubisz pewne rzeczy. To siostra
tego twojego nowego kolegi?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – mruknął, przesuwając
wzrok z twarzy ojca na jego ramię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze, już się nie
będę nad tobą znęcał i dopytywał – powiedział ojciec. – Nie chcesz, to nie mów.
Ale przyprowadź ją kiedyś. Mama się ucieszy. Tylko uprzedź swoją dziewczynę, że
mama wypyta ją o wszystko i o wszystkich, tak z dziesięć pokoleń wstecz. –
Roześmiał się krótko i w końcu wyszedł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wziął głęboki
oddech. Mogło być gorzej. Wyjął prezerwatywę z kieszeni bluzy, wziął plecak i
wysypał wszystko na podłogę. No tak, kilka prezerwatyw wrzucił ostatnio luzem
na dno plecaka. Błąd. Dobrze, że się któraś nie zaplątała w jakiś zeszyt i nie
wypadła przy pokazywaniu zadania domowego. Wyobraził sobie reakcję nauczycieli:
pani Beata pewnie by się roześmiała i oświadczyła, że tego akurat w omawianej
lekturze nie było. Historyczka prawdopodobnie nawet by nie skojarzyła, co to
jest. Anglistka zażądałaby wyjaśnienia po angielsku, czym jest przedmiot,
którego wcale nie powinno być w zeszycie, i uważaj na akcent, chłopie, uważaj
na akcent. Matematyczka popatrzyłaby tak, jak zawsze patrzyła, pogardliwie, po
czym zaproponowałaby jadowicie: „Skoro już takie rzeczy masz ogarnięte, to może
teraz spróbowałbyś wreszcie ogarnąć logarytmy? Nie są wcale trudniejsze niż
prawidłowe założenie prezerwatywy”. Dyrektor… Tu Andrzej z trudem powstrzymał
śmiech. Dyrektor dostałby zawału, szału i histerii jednocześnie. To byłby
niezły widok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W każdym razie należało
zachować więcej ostrożności. Schował wszystkie prezerwatywy do jednej z
wewnętrznych kieszeni plecaka, zapiął jej zamek i odetchnął. No dobrze.
Sytuacja opanowana.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Swoją drogą, ciekawe,
jak zareagowałby ojciec, gdyby usłyszał: „Nie mogę przyprowadzić dziewczyny,
ale mogę przyprowadzić chłopaka. No wie ojciec, chłopaka, dla którego zakładam
te prezerwatywy”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To pewnie byłby koniec
świata.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tym razem Andrzej
roześmiał się cicho i odstawił plecak pod biurko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Studniówka była
idiotyzmem, który Andrzej miał szczery zamiar zignorować. Nie potrzebował, nie
chciał, nie czuł najmniejszej ochoty, by w tym uczestniczyć. Od nowego roku
niemal cała klasa tym żyła, bardziej lub mniej, ale temat studniówki powracał i
powracał. Jakieś rozmowy o sukienkach i makijażu. Polonez ćwiczony na WF-ie.
Narady „komitetu organizacyjnego”, którym oczywiście przewodziła Gośka i który
zwoływany był co trzecią przerwę. Anita dość chętnie przyjęła rolę
„koordynatora wystroju sali balowej”, jak to zostało zapisane przez Gośkę w
„protokole obrad komitetu organizacyjnego”, czyli w nieużywanym już zeszycie od
geografii, i przez wiele dni szkicowała plany urządzenia auli na studniówkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Któregoś dnia mama
weszła do jego pokoju z koszem suchych rzeczy, które zaczęła układać w szafie i
szufladach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, wszystko jest –
powiedziała, gdy skończyła, po czym zapytała oskarżycielsko: – Jędrek, czemu ty
mi nie przypominasz, że studniówka coraz bliżej? Przecież trzeba ci kupić nowy
garnitur, koszulę, może jakieś buty…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niech mama da spokój –
mruknął znad książki. – Nie idę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak to nie idziesz? –
W głosie mamy niedowierzanie mieszało się ze zgrozą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No normalnie, nie idę
na żadną studniówkę – wyjaśnił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No i wtedy się zaczęło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama się prawie
rozpłakała. Kilka dni chodziła za nim i tłumaczyła, namawiała, prosiła.
Próbowała w to wciągnąć ojca, ale ten natychmiast oświadczył: „Nie mieszam się
w to, niech sobie dzieciak robi, jak chce. Jak chce być jak zawsze, nadęty,
niekoleżeński i odizolowany, to niech sobie będzie i niech sobie później ponosi
tego konsekwencje”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z braku poparcia w domu
mama poszukała innego sprzymierzeńca. I znalazła: panią Beatę. Ale zanim pani
Beata została w to zaangażowana, wtrąciła się też Gośka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gośka na którejś
geografii dosiadła się do nich, półgłosem omówiła z Anitą pomysły dotyczące
sali, a potem zapytała:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A jak sukienka, masz
już?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Szyję – odparła Anita.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Że co, sama szyjesz? –
zdumiała się Gośka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No – powiedziała Anita
z pewną dumą. – Wymyśliłam sobie, jaka ma być, cały tydzień szukałam w sklepach
odpowiedniego materiału, a teraz już szyję. W weekend siadam do rękawów, to
będzie najgorsze, ale mam zapas materiału w razie czego. W najgorszym razie,
jak mi się spartolą, to zrobię wersję bez rękawów i dorobię sobie narzutkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Łał – mruknęła Gośka.
– Podziwiam. Ja kupuję, mam trzy na oku. Idziesz z Maksem, nie? Co za pytanie,
pewnie, że idziesz z Maksem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – powiedziała
Anita z jakąś dziwną nutą w głosie. – Idziemy z Maksem razem. A ty?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gośka westchnęła w dość
teatralny sposób.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeszcze rozważam, kogo
zaprosić – wyjaśniła, odgarniając włosy. – Jest kilku kandydatów, ale wiesz,
muszę się jeszcze zastanowić… A ty? – rzuciła obojętnie w kierunku Andrzeja. –
Zaprosiłeś kogoś czy żadna nie jest tak zdesperowana, żeby wytrzymać z tobą
cały wieczór?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja nie idę –
odpowiedział Andrzej spokojnie, nie odrywając wzroku od książki. – Więc nie
narażam nikogo na trudny wybór pomiędzy desperacją a samoobroną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak to „nie idziesz”?
– zapytała Gośka z niedowierzaniem. – Jaja sobie robisz? Jak możesz nie iść?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej uniósł głowę.
Gośka miała taką minę, jakby się dowiedziała, że właśnie odwołano teorię
Kopernika i z heliocentryzmu wracamy do geocentryzmu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Po prostu mogę –
powiedział sucho. – A skoro mogę, to nie idę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dlaczego? – spytała
Anita. Andrzej spojrzał na nią i odparł uprzejmiej:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo nie mam ochoty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No jasne – warknęła
Gośka. – Zawsze musisz pokazywać, jaki jesteś lepszy, mądrzejszy i ponad
innymi, nie? Mam już dosyć tego, jak się wozisz i obnosisz z tym swoim „jestem
ponad wami”, i nie tylko ja mam tego dosyć. Więc bardzo dobrze, że nie idziesz,
dupków na studniówce nam nie potrzeba. – Wstała gwałtownie, wywołując
podirytowane „Ej, ciszej mi tam!” geograficy, i szybko wróciła do swojej ławki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita przez chwilę
szkicowała coś w milczeniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A tak serio to czemu
nie idziesz? – zapytała wreszcie cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo nie mam ochoty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I serio tylko dlatego?
– Anita spojrzała na niego uważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Serio. Po prostu nie
chcę. Nie lubię takich imprez.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W jej dopytywaniu czuło
się zaciekawienie, nie atak. Na zaciekawienie można było odpowiedzieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Źle się na nich czuję
– powiedział szczerze. – Męczą mnie. Za dużo ludzi, za dużo hałasu, za dużo
wszystkiego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Za dużo Gośki, co? –
mruknęła Anita i mrugnęła porozumiewawczo. – Nie no, spoko, rozumiem. Jak nie
chcesz, to nie ma sensu na siłę. Ale szkoda – dodała, znów przenosząc wzrok na
swój szkicownik. – Myślałam, że sobie z tobą tak po koleżeńsku raz zatańczę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja nie tańczę – odparł
Andrzej i przysunął sobie książkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo nie lubię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Szkoda – powtórzyła
Anita filozoficznym tonem. – Myślałam, że sobie z tobą tak po koleżeńsku raz
nie zatańczę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej roześmiał się
cicho. Uwagi Anity potrafiły nieźle rozbawić, zwłaszcza gdy wygłaszała je takim
poważnym tonem. Tak, lubił tę dziewczynę. W sumie też mógłby z nią „po
koleżeńsku raz nie zatańczyć”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Parę dni później do
sprawy włączyła się pani Beata. Poprosiła, żeby po lekcjach zajrzał do
biblioteki, chce coś przegadać. Gdy usiedli przy stoliku – bibliotekarka, jak
zwykle, wykorzystała ich obecność jako okazję do wyskoczenia „na jeden krótki
dymek” – pani Beata westchnęła i powiedziała łagodnie:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Twoja mama do mnie
ostatnio dzwoniła. Bardzo się martwi, że nie chcesz iść na studniówkę. Nie,
poczekaj – dodała, unosząc dłonie, gdy Andrzej spojrzał na nią ostro. – Tak,
dobrze się domyślasz, twoja mama prosiła, żebym cię namówiła, żebyś jednak
poszedł. Nie obiecałam, że to zrobię, obiecałam tylko, że z tobą pogadam. Nie
chcę cię przymuszać, to ma być zabawa, a nie przymus. Ale twoja mama się
martwi, że tak się odcinasz od ludzi… i szczerze mówiąc, ja chwilami też –
przyznała. – Andrzej, bardzo się martwię. Wiem, że ty ogólnie jesteś taki
bardziej zamknięty w sobie i nie brylujesz w towarzystwie, wolisz pojedyncze osoby
wokół siebie, ale… ale przez ostatnie dwa lata mam wrażenie, że odsuwasz się od
ludzi coraz bardziej. Od Marcina się zupełnie odsunąłeś, prawda? – Popatrzyła
uważnie, tak uważnie, że trudno było wytrzymać jej spojrzenie, więc w końcu
odwrócił wzrok. – No właśnie. Nie chcę cię wypytywać, to są sprawy między wami,
ale to jednak mnie uderzyło. Cieszę się, że teraz przynajmniej masz Anitę i
Maksa, zwłaszcza Anitę. Ale mimo wszystko… Andrzej, ludzie potrzebują ludzi,
pamiętaj o tym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niekoniecznie – mruknął,
spoglądając na porysowany brzeg stolika. – Można żyć tak, żeby nie potrzebować
ludzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzał na polonistkę,
przygotowany na wszelkie „nieprawda”, „głupoty gadasz” i podobne. Ale pani
Beata odchyliła się na krześle, spojrzała jakoś dziwnie – współczująco, niemal
czule? – i powiedziała tylko:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam nadzieję, że jak
najmniej boleśnie przekonasz się, że jest inaczej. – Westchnęła, zerknęła na
okno. – Zaraz miną cztery lata mojej pracy tutaj – odezwała się po chwili. –
Niesamowite, jak ten czas mija. A wy jesteście moim pierwszym wychowawstwem. –
Znów na niego spojrzała. – Jesteście moją pierwszą własną klasą, którą mam jako
wychowawstwo praktycznie od początku. I zaraz was doprowadzę do końca, do
skończenia szkoły, do matury. I wiesz, dlatego ta wasza studniówka jest dla
mnie taka wyjątkowa. Bo to studniówka mojej pierwszej własnej klasy. I dlatego
chciałabym, żeby byli wszyscy. Żebym mogła się bawić wraz z wami tuż przed
waszą maturą i żebym za ileś lat mogła sobie wspominać, jak się świetnie razem
bawiliśmy. Dlatego tak mi zależy, żeby każdy z was przyszedł. Każdy –
powtórzyła z naciskiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Każdy, czyli ja też? –
zapytał Andrzej, starając się utrzymać kpiący ton. Ale pani Beata na ten kpiący
ton nie zareagowała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – powiedziała
zdecydowanie. – Każdy. Czyli ty też. Bardzo bym chciała, żebyś też przyszedł,
też tam był i żebym ciebie też mogła wspominać z tej studniówki, gdy będę na
stare lata do niej wracać pamięcią. A nawet nie na stare lata, nawet w wakacje
po waszej maturze, bo pewnie będę przez cały lipiec siedzieć i beczeć ze
wzruszenia, że moja „c” poszła już w dorosły świat.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przez chwilę
przyglądał się jej bez słowa. Nos pani Beaty trochę się błyszczał, włosy
związane w koński ogon kołysały się przy ruchach głowy. Nie uśmiechała się, ale
w jej twarzy było coś życzliwego – i było tam zawsze, od samego początku, od
pierwszej lekcji polskiego, na którą weszła ze słowami „Dzień dobry, od dziś
będę waszą polonistką i wychowawczynią, mam nadzieję, że zdołacie ze mną
wytrzymać”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Coś życzliwego, na co
chciało się jakoś odpowiedzieć, za co chciało się jakoś odwdzięczyć. Kwiaty na
koniec roku i pocztówki w wakacje to bzdury, mało znaczące, nic szczególnego.
Tu, w tej chwili, miał możliwość odwdzięczenia się tak naprawdę – wychodząc
poza swoją strefę komfortu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzał na stolik,
przesunął palcami po skraju blatu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku –
powiedział spokojnie. – Przyjdę. Ze względu na panią. Ale nie będę tańczył
poloneza – dodał stanowczo, unosząc głowę. – Na to nawet pani mnie nie namówi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie będę, obiecuję – odparła
i uśmiechnęła się tak, że aż w kącikach oczu zrobiły jej się zmarszczki. –
Dziękuję, Andrzej. Ogromnie się cieszę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A właściwie… – spytała
ostrożnie – to czemu nie chciałeś iść? Coś się stało? Możesz mi powiedzieć?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wzruszył ramionami.
Tłumaczenie się było męczące, irytujące, ludzie z reguły nie słuchali. Albo
zakładali z góry, że wiedzą lepiej. Jak Gośka, z tym swoim „wozisz się,
uważasz, że jesteś ponad wszystkimi, pokazujesz, jaki jesteś lepszy”. Albo
ojciec, z podobnym zestawem haseł. Ludzie nie potrafili przyjmować rzeczy
takimi, jakie są. A te związane ze studniówką były akurat bardzo proste.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale Anita jakoś
potrafiła zrozumieć. I pani Beata – tego akurat był pewien – też potrafi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic się nie stało –
odezwał się po krótkiej chwili. – Po prostu nie lubię takich imprez. Są
męczące. Przytłaczające. Jest tłok, hałas, wszystko miga, nie ma spokoju.
Pamięta pani tę dyskotekę szkolną sprzed dwóch lat? – Pokiwała głową. – No
właśnie. To jest to samo. Nie da się spokojnie posiedzieć, nie da się poczytać,
nie da się nawet porozmawiać, bo jest taki chaos i hałas. Mam po czymś takim
wrażenie przez cały kolejny dzień, że porozbijało mnie na kawałki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Rozumiem – stwierdziła
pani Beata łagodnie. – W takim razie tym bardziej jestem ci wdzięczna, że mimo
to przyjdziesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie chcę robić pani
specjalnie przykrości – odparł i wstał. – Przeżyję jedną imprezę. Skoro pani
będzie się z tego cieszyć… to dla mnie ważniejsze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Teraz to mnie
wzruszyłeś – powiedziała pani Beata cicho. – Dzięki. To uciekaj do domu. Sam
powiesz swojej mamie czy ja mam do niej zadzwonić?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powiem. – Zarzucił
plecak na ramię. – Pewnie od jutra zacznie mnie ciągać po sklepach po nowy garnitur.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pani Beata roześmiała
się. Miała przyjemny dla ucha, niezbyt głośny, sympatyczny śmiech.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trzymaj się – rzuciła,
gdy się pożegnał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama na informację o
zmianie decyzji co do studniówki zareagowała wielkim entuzjazmem. Ojciec,
któremu powiedziała o tym przy kolacji, tylko uniósł brwi i mruknął „No i
dobrze”. I rzeczywiście szybko zaczęły się wędrówki po sklepach, na szczęście
równie szybko zakończone, bo garnitur znalazł się dość łatwo. Buty też.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jakie ty masz duże
stopy – powiedziała mama dziwnie zasmuconym głosem, gdy przymierzał buty. – Jak
tata. Jak czasem widzę wasze kapcie obok siebie, to nie wiem, które są które.
Dobrze, że masz te swoje glany, które łatwo rozpoznać, bo z rana tata, jak jest
jeszcze zaspany, mógłby niechcący założyć do pracy twoje buty zamiast swoich –
dodała z uśmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W piątek podczas
odwołanej historii Andrzej zajrzał do szkolnej biblioteki, kupił w sklepiku
drożdżówkę i zszedł do szatni. W głębi pomieszczenia, przy stoliku, który
zwykle zajmowali z Anitą i Maksem, siedziała Anita – i Gośka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cześć – powiedział
Andrzej i usiadł obok Anity.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cześć – powiedziała
Gośka chłodno. – Obawiam się, że nasza rozmowa może cię przytłoczyć, rozmawiamy
o studniówce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przeżyję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sumie to nie wiem,
czy powinnyśmy o tym rozmawiać przy kimś, kto nie idzie na studniówkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gośka, nie wygłupiaj
się – jęknęła Anita. – I daj mu spokój.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale ja mu nic nie
robię – odparła Gośka obronnie. – Po prostu nie rozumiem, dlaczego się dosiadł,
skoro temat rozmowy go nie będzie interesował…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja tu jestem –
przerwał Andrzej. – I słyszę, więc jak masz coś do mnie, to możesz mówić prosto
do mnie, a nie przez pośredników.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O, naprawdę? – Gośka
wystudiowanym ruchem oparła łokieć o blat stolika, a podbródek podparła
wyprostowanymi palcami dłoni. – A jeśli ci się nie spodoba to, co ci powiem, to
co, pobijesz mnie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej uniósł brew. Co
za idiotka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gośka, odwal się od
niego – powiedziała Anita ostro. – I już ani słowa, koniec. Albo rozmawiamy
dalej o oświetleniu na sali, albo nie rozmawiamy w ogóle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra, dobra –
mruknęła Gośka, jakimś cudem usadzona słowami Anity. Przez kolejne kilkanaście
minut omawiały tę kwestię oświetlenia, przyglądając się co jakiś czas szkicom
Anity. Gdy skończyły, Gośka wzięła swoją torbę z krzesła i znów spojrzała na
Andrzeja. – No to zostawiam cię z nim… A w ogóle czemu ty się wiecznie do niej
przysiadasz, jak ona ma chłopaka?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej, który właśnie
skończył jeść drożdżówkę, przyjrzał się Gośce ze zdziwieniem. Naprawdę idiotka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przyszło ci kiedyś do
głowy, że można się z kimś przyjaźnić bez żadnych damsko-męskich podtekstów? –
zapytał sucho. – Czy taki poziom kontaktów międzyludzkich przekracza twoje
zdolności pojmowania?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jezu, ale z ciebie
cham – warknęła Gośka. – Pojęcia nie masz, jak się cieszę, że przynajmniej na
studniówce nie będę musiała oglądać twojej zarozumiałej gęby.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Muszę cię rozczarować
– odparł Andrzej i nie zdołał powstrzymać złośliwego uśmiechu. – Idę na
studniówkę. Postaram się przyjść z najbardziej zarozumiałą gębą, jaką potrafię
przybrać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idziesz na studniówkę?
– powtórzyła Gośka jakimś dziwnym tonem. – No po prostu super. Już mi zepsułeś
imprezę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Do usług –
odpowiedział uprzejmie. Gośka, najeżona, rzuciła tylko „Cześć” Anicie i wyszła
z szatni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Serio idziesz jednak
na studniówkę? – spytała Anita po chwili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A czemu zmieniłeś
zdanie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W gruncie rzeczy z Anitą
można było rozmawiać szczerze, więc wyjaśnił:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pani Beata prosiła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A – mruknęła Anita. –
To rozumiem. Ja dla niej też bym zrobiła coś, na co nie mam za bardzo ochoty,
gdyby to było dla niej ważne. Bardzo ją lubię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja też.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Fajnie, że będziesz –
odezwała się Anita, po kolejnej chwili milczenia. – W sumie najwyraźniej wszyscy
będą. Nawet Jacek, mimo że ma żałobę. Didi powiedziała, że gadali o tym i
uznali, że mama Jacka by chciała, żeby przyszedł, chociaż na trochę. Nie będzie
tańczył poloneza, bo nie ma ochoty, ale jednak będzie. Myślę, że to fajne z
jego strony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Naszkicowała na czystej
kartce zwiniętego w kłębek kota. Andrzej przeglądał podręcznik do historii.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idziesz z kimś? –
spytała nagle Anita.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To oficjalnie możesz
iść z nami – zaproponowała. – Ze mną i Maksem. Pójdziemy jako Dziki Trójkącik z
Ostatnich Ławek pod Ścianą. Oficjalna nazwa, oflagujemy się. Chcesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej roześmiał się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra – powiedział. –
Mogę być waszą przyzwoitką.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ta – mruknęła Anita. –
Fajnie. To idziemy w trójkę. – Przewróciła kartkę w szkicowniku i zaczęła
rysować coś nowego. – Ty, słuchaj, jak przed chwilą to powiedziałeś, o tej
przyjaźni damsko-męskiej… – odezwała się po paru minutach i uniosła głowę. – Ty
tak serio? W sensie, że uważasz mnie za przyjaciółkę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na nią
i zastanowił się przez moment.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To słowo jest
strasznie mocne – stwierdził wreszcie. – Nie chcę co chwila nim machać na
wszystkie strony. Ale powiedziałbym, że jesteś go bliżej niż większość ludzi, z
którymi miałem kiedykolwiek do czynienia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita uśmiechnęła się.
Miała ładny uśmiech, teraz to sobie uświadomił. Dodający jej inteligentnej,
zwykle poważnej twarzy czegoś ujmującego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki – powiedziała.
– Ja o tobie myślę podobnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokiwała głową i wróciła
do rysowania. Andrzej zaczął czytać rozdział o rewolucji w 1905 roku w Rosji.
Zignorowali dzwonek na przerwę i grupę uczniów, którzy zeszli do szatni i
usiedli przy innych stolikach. Dopiero dzwonek na lekcję oderwał ich od książki
i od szkicownika.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czas na matmę –
westchnęła Anita. – Powtórki z funkcji, co za koszmar. Masz, to dla ciebie –
dodała i podała mu kartkę wyrwaną chwilę wcześniej ostrożnie z bloku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wziął kartkę.
Narysowane na niej karykatury jego i Anity siedziały oparte o siebie plecami, z
niezadowolonymi minami, każda z chmurką nad głową. „Ludzie chcą ze mną
rozmawiać i nie dają mi czytać”, głosiła chmurka nad Andrzejem. „Ludzie chcą ze
mną rozmawiać i nie dają mi rysować”, głosiła chmurka nad Anitą. Dookoła
wirowały głowy nauczycieli i różnych osób z ich klasy, niektórych też z innych
klas. W prawym dolnym rogu znajdowała się karykatura pani Beaty. „Chodźcie,
możemy wspólnie nie rozmawiać”, głosiła jej chmurka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idealnie pasuje –
stwierdził. – Wszystko. Dziękuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita znów się
uśmiechnęła i pokiwała głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodź, będziemy
cierpieć na funkcję liniową – powiedziała. – Ja już zaczynam czuć ten ból. Po
maturze nie ruszę funkcji kijem, choćby mi za to płacili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I logarytmów – dodał
Andrzej, idąc za nią. – Po maturze nigdy więcej logarytmów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita uniosła ręce nad
głowę i parę razy zaklaskała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chciałbym móc iść z
tobą na studniówkę – powiedział Kamil we wtorek po południu. Siedzieli na
podłodze przy łóżku, Kamil na udach Andrzeja, i właśnie w najlepsze się
całowali. A ten nagle wyskakuje z głupotami. Standard. – Chciałbyś, żebym z
tobą poszedł? – zapytał i odsunął się trochę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chciałbym, żebyś zdjął
sweter – mruknął Andrzej. – I spodnie. I gacie. Możesz przestać gadać, jak cię
rozbieram?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A możesz przestać mnie
rozbierać, jak z tobą gadam? – odbił piłeczkę Kamil. – Chciałbyś, żebym z tobą
poszedł na studniówkę, gdybym mógł?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak to nie? – obraził
się chłopak. No tak, lepiej byłoby się ugryźć w język.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja sam nie mam ochoty
na to iść – wyjaśnił Andrzej i wsunął dłonie pod ten sweter, który naprawdę
przeszkadzał. Tak jak przeszkadzały spodnie. – Tym bardziej z kimś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To po co idziesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo obiecałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Komu?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nieważne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No ale powiedz, komu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To moja sprawa –
zirytował się i ściągnął z niego w końcu sweter.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czemu ty taki jesteś?
– zapytał Kamil urażonym głosem, gdy wyplątał lewą rękę z rękawa swetra. –
Czemu ciągle jest „nieważne”, „to moja sprawa”, „przestań gadać”? Czemu ty nie
chcesz ze mną normalnie pogadać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej westchnął i
odłożył sweter na podłogę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo mam dosyć gadania –
powiedział, starając się zachować spokój. – Ciągle wszyscy gadają, ciągle
oczekują ode mnie takiego samego gadania. Przy seksie chciałbym mieć ciszę i
spokój.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co, tak jak przy
czytaniu? – zakpił Kamil. Pewnie nie zdawał sobie sprawy z tego, jak dobrze
trafił tym porównaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, tak jak przy
czytaniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Teraz to Kamil
westchnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty mnie kiedyś
wykończysz – oświadczył. – Serio. Trudno czasem z tobą wytrzymać. Ale – dodał i
pociągnął lekko za skraj koszulki, którą Andrzej miał na sobie – jak nie masz
ciuchów, to jest łatwiej. Zdejmuj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy już skończyli i
leżeli na podłodze, Kamil przewrócił się na plecy, położył głowę na
wyciągniętej ręce Andrzeja i oświadczył:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale moi rodzice
zrobiliby minę, jakbym im powiedział: „Andrzej mnie zaprosił na studniówkę”! –
Roześmiał się, po czym natychmiast spoważniał. – W sumie to nie jest śmieszne –
mruknął. – Pewnie wywaliliby mnie z domu. Albo nie wiem. Ale pewnie byliby
wściekli. Albo wysłaliby mnie do psychiatry. Czy gdzieś tam. Kurwa. – Umilkł na
chwilę. - Kurwa, serio, jakby się dowiedzieli, to pewnie nie miałbym życia. –
Przesunął palcami po brzuchu Andrzeja. – W życiu im nie powiem. W każdym razie
nie w liceum. Ale później pewnie też nie. A ty? – spytał nagle, patrząc
uważnie. – Powiesz kiedyś swoim rodzicom?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odparł Andrzej
krótko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To miał już od dłuższego
czasu przemyślane. Nie, zdecydowanie nie. W obu przypadkach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama by nie zrozumiała.
Dla mamy byłoby to tak dziwne, nieprawdopodobne, niecodzienne… nie umiałaby
sobie tego umiejscowić we własnej wizji świata. No i pewnie zamartwiałaby się
do upadłego. Bez sensu. Poza tym pewnie by nawet nie uwierzyła, uznałaby, że
„nie znalazł jeszcze odpowiedniej dziewczyny”. Albo że wymyśla. Albo że
„naczytał się dziwnych rzeczy i teraz mu takie dziwactwa w głowie”. W każdym
razie nie zdołałaby tego pojąć ani przyjąć, za to męczyłaby się z tą
informacją, z którą nie mogłaby niczego zrobić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec… Ojcu nic do jego
spraw. Nic do jego studiów, do jego życia, do jego orientacji. Ojcu nic do
niego. I koniec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pod tym „koniec” czaiło
się jednak coś więcej i Andrzej chwilami z niechęcią to dostrzegał. Jakaś
obawa. Tak, na pewnym poziomie, w pewnym zakresie, z pewnego punktu ojciec
wciąż wzbudzał strach. Niechciany, obrzydliwy, upokarzający strach. I Andrzej
potrafił sobie wyobrazić powrót tego strachu, jego potężną, zwalającą z nóg
falę, gdyby ojciec się dowiedział.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wtedy naprawdę byłby w
stanie mnie zabić, pomyślał, przyciągając Kamila do siebie. Gdyby zobaczył, jak
całuję innego chłopaka. Jak go rozbieram, robię mu laskę, pieprzę się z nim.
Gdyby się dowiedział, zorientował, domyślił. Zatłukłby mnie, dostałby takiego
szału, że wtedy rzeczywiście nawet judo i kick-boxing to mogłoby być za mało,
żeby się obronić. Zatłukłby mnie, żeby się pozbyć takiego wstydu i żeby nigdy
przed nikim nie wyszło na jaw, że jego syn jest ciotą. Pamiętam, jak tyle razy
mówił z niesmakiem: „Mały jesteś, niski jesteś, co ty tak wolno rośniesz, inne
chłopaki w twoim wieku są o połowę wyższe od ciebie, taki kurdupelek z ciebie,
takie małe, chude popychadło”. Tak przeżywał, że nie wyglądam tak, jak uważał,
że powinienem, jak według niego powinien wyglądać mężczyzna. Nie przeżyłby,
gdyby wiedział, że pod względem seksualności jestem kompletnie nie taki, jaki
„powinien być” mężczyzna. Ale może mu to kiedyś powiem prosto w twarz. Gdy już
mnie tu nie będzie, gdy będę zupełnie wolny i niezależny, gdy już nie będzie
mógł mnie dosięgnąć. Może mu wtedy wyrzucę to wszystko prosto w twarz i tak go
zostawię, żeby się męczył z tą świadomością, aż go szlag trafi. A może nawet
wtedy od razu szlag go trafi, pierdolonego gnoja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Au! – syknął Kamil i
się szarpnął. – Weź mnie tak nie ściskaj, to boli. Chcesz mi nadgarstek
zmiażdżyć czy co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszam –
powiedział Andrzej i puścił jego rękę. – Nie kontrolowałem się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zauważyłem. – Kamil
wsunął mu drugą dłoń we włosy. – Zrobiłeś taką dziwną minę. O czym myślisz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O niczym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamil westchnął,
pogłaskał go po skroni i policzku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ta, jasne, „o niczym”,
bo uwierzę. Ale wiem, że i tak nie powiesz. Nigdy nie mówisz. – Położył mu dłoń
na karku i przyciągnął do siebie. – Nigdy nic nie mówisz – wymruczał w usta. –
Nigdy…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Całując Kamila, Andrzej
pomyślał, że seks jest najlepszym sposobem na powstrzymanie tego chłopaka od
gadania. A poza tym ma coraz bardziej dosyć ludzi, którzy wiecznie chcą
wiedzieć, co on myśli, co czuje, co planuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale to już długo nie
potrwa. Parę miesięcy. Da się wytrzymać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Studniówka była
dokładnie taka, jak się Andrzej spodziewał: tłum ludzi w auli, migające
światła, hałas, tłok, przytłaczające dekoracje, stoliki pościskane obok siebie,
krzesła uderzające przy każdym ruchu w inne krzesła. Jak wtedy na szkolnej
dyskotece, tylko kilkukrotnie gorzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zaraz przed wejściem na
aulę Anita spojrzała na Andrzeja, wzięła go pod rękę, drugą ujęła za łokieć Maksa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, chłopaki,
wchodzimy – zarządziła. – Przetrwamy. I nie pijcie niczego, co poda wam Wojtek,
bo zapowiadał, że będzie wszędzie hojnie dolewał wódki, którą rąbnie ojcu z
lodówki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita miała na sobie tę
sukienkę własnej roboty, o której wspominała. Materiał w różnych odcieniach
fioletu był częściowo udrapowany, częściowo luźno zwisał, ogólnie krój wydawał
się w pierwszej chwili chaotyczny i nieprzemyślany – ale zaraz potem zaczynał
nabierać charakteru, zdradzać jakiś konkretny, choć nie do końca rozumiały
zamysł. Maks na widok Anity wypalił od razu: „Wyglądasz pięknie!”. Anita
uśmiechnęła się, jakby trochę zniecierpliwiona, po czym zwróciła się do
Andrzeja: „A ty co myślisz? Ty nie będziesz słodził”. Andrzej przyjrzał się jej
z namysłem, przez chwilę się zastanawiał nad tym, jakie wrażenie robi na nim
to, co widzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To jest dziwne –
powiedział wreszcie szczerze i, ignorując żachnięcie się Maksa, kontynuował: –
Ale dziwne w pozytywnym sensie. Ciekawe. I bardzo ci pasuje. Mam wrażenie, że
bez tego czegoś na lewym ramieniu byłoby… jakby uboższe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To bufka – oświadczyła
Anita z zadowoleniem. – Ale tylko jedna, na jednym ramieniu. Asymetria daje
fajne efekty. Cieszę się, że ci się podoba.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie powiedział, że mu
się podoba – mruknął Maks trochę kąśliwie. Anita spojrzała na niego, na
Andrzeja i odparła z uśmiechem:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Właśnie że powiedział.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W gruncie rzeczy miała
rację, podobała mu się ta suknia, z całą jej dziwacznością, asymetrią i
niezrozumiałością.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pani Beata też
skomplementowała sukienkę Anity w sposób, który dziewczynie wyraźnie przypadł
do gustu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Widać, że to twoje
dzieło i twój zmysł artystyczny – stwierdziła. – Wyglądasz olśniewająco, a
najlepsze, że człowiek patrzy i patrzy, i nie rozumie, dlaczego go to tak
olśniewa, ale go olśniewa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita promieniała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pani Beata też wyglądała
ładnie, choć jej sukienka, jak sama przyznała, pochodziła ze zwykłego sklepu.
Chwaliła sukienki innych dziewczyn, garnitury chłopaków, zachwycała się wystrojem
sali. Stolik nauczycieli stał pod jednym z okien, ale pani Beata, tak jak inni
nauczyciele, krążyła po sali, przysiadała się do stolików uczniów, rozmawiała,
żartowała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To był naprawdę męczący
wieczór, ale mimo wszystko Andrzej nie żałował tego, że jednak przyszedł. Pani
Beata na jego widok uśmiechnęła się po swojemu i powiedziała: „Cieszę się, że
jesteś”. Anita po cichu wygłaszała zabawne komentarze o strojach, fryzurach i
minach uczestników. To nawet nie było złośliwe, po prostu celnie podsumowujące i
zwyczajnie bawiące. Maks napił się czegoś, co przyniósł mu Wojtek, i
najwyraźniej trochę się wstawił, co wyglądało nawet komicznie, gdy próbował
potem wyjaśnić wszystkim przy stole, dlaczego zdawanie geografii na maturze
było najgłupszą decyzją jego życia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pierwszy raz
wyszedł z auli jakąś godzinę po rozpoczęciu. Stanął przy otwartym oknie na
drugim końcu korytarza, odetchnął parę razy. Ciszej, ciemniej, spokojniej.
Można za chwilę wrócić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Za drugim razem, koło
północy, wyszedł tylnymi drzwiami i usiadł na ławce przed szkolnym boiskiem.
Trochę ludzi się tu kręciło, w tę i z powrotem, ale było o wiele spokojniej niż
w budynku. Wyciągnął papierosy i zapalił. Nie tylko on palił; inni maturzyści,
korzystając z tego, że są pełnoletni i w gruncie rzeczy dyrektor może im już
podskoczyć, też stali lub siedzieli z papierosami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chwilę później Anita
usiadła obok niego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O, kopcisz –
stwierdziła z rozbawieniem. – Biedny dyr, jak wychodziłam, to słyszałam, jak
mówi do pedagogicy: „Te cholerne smarkacze robią to specjalnie, bo myślą, że im
nic za te pety nie mogę zrobić”, a pedagogica mu na to: „A daj im dzisiaj
spokój, mają studniówkę, ty się zawsze musisz ich czepiać. Niech sobie palą,
przynajmniej nie piją”. Dobrze, że nie widziała, co Wojtek przyniósł w kurtce –
dodała i roześmiała się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Siedzieli przez chwilę w
milczeniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uwierzysz, że zaraz
koniec szkoły? – odezwała się Anita. – Bo mnie trudno. Niby tak się ten czas
ciągnie, ale w sumie to leci.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I tak za wolno –
mruknął Andrzej. – Ale masz rację. Jak o tym myślę, to mam wrażenie, że dopiero
co był początek pierwszej klasy i pani Beata wchodziła na pierwszy polski, a
teraz odliczamy ostatnie tygodnie do matury.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No – zgodziła się
Anita, oparła się na ławce i westchnęła głęboko. – Piękne niebo. Tyle gwiazd.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Siedzieli znów w
milczeniu. Andrzej dokończył papierosa, zgniótł go w piasku przy ławce i
wrzucił do stojącego obok śmietnika.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mogę ci o czymś
powiedzieć? – odezwała się znów Anita. – Bo potrzebuję. Dotąd mówiłam tylko
pani Beacie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zerwałam z Maksem. –
Gdy spojrzał na nią, zaskoczony, podjęła: – Nie, nie teraz, nie jestem świnią,
żeby tak w trakcie studniówki. Zerwaliśmy tuż po nowym roku. Ale nie mówiliśmy
nikomu, bo wiesz, co to kogo w klasie obchodzi. Poza tym uznaliśmy, że i tak
chcemy się dalej przyjaźnić, to możemy zostać tak, jak jesteśmy. I
postanowiliśmy, że pójdziemy na studniówkę razem, tak jak wcześniej
planowaliśmy. Wiesz, ja go nadal ogromnie lubię i świetnie mi się z nim gada. –
Westchnęła. – Ale tak… coś się jakby skończyło. W sensie, że wiesz, nadal jest
fajnie, ale to już nie to. Życie, nie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chyba tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A poza tym trochę się
chyba za bardzo różnimy – dodała. – Maks jest kochany, ale czasem… nie wiem,
czasem mam wrażenie, że się rozmijamy. Ja patrzę na pewne rzeczy inaczej i on
inaczej, ja chcę czegoś innego i on też. I czasem mnie złościł, chociaż
wiedziałam, że wcale nie miał takiego zamiaru, że chciał dobrze. Miałeś kiedyś
tak? – spytała po krótkiej chwili. – Że z jednej strony kogoś lubisz i wiesz,
że tej osobie na tobie zależy, i jakoś chcesz z nią być, a z drugiej strony już
nie chcesz i już cię to męczy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pomyślał o
Marcinie. I o Kamilu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita spojrzała na niego
i pokiwała głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No właśnie. Maks jest
nadal trochę rozżalony na mnie – dodała. – Jemu jakoś nadal zależy. Ale to nie
miało sensu. Nie tak na siłę. Tak myślę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Masz rację. To byłoby
bez sensu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Znów przez chwilę
milczeli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Fajnie, że mogłam ci
to powiedzieć – odezwała się. – Tak sądziłam, że ty zrozumiesz. Tak jak pani
Beata. I nie będziesz mówił za moimi plecami jakichś głupot, że wiesz, że to
pewnie on mnie rzucił i nic dziwnego, bo jestem gruba i to pewnie dlatego, i
dziwne, że nie zrobił tego wcześniej. – W jej głosie pojawiła się jakaś gorycz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co cię obchodzi, co
inni ludzie mówią albo myślą? – mruknął Andrzej. – Olej to.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita uśmiechnęła się
lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zwykle olewam –
przyznała. – Ale czasem jest trudno. Pewnie wiesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pokiwał głową i
spojrzał na swoje buty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. Czasem wiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wyjął znów papierosy i
zapalił drugiego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Daj mi spróbować –
poprosiła Anita. – Chcę zobaczyć, jak smakuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trochę zaskoczony, podał
jej paczkę i przypalił papierosa. Anita zaciągnęła się, zakaszlała zaciągnęła
się jeszcze dwa razy i ze skrzywionymi ustami oddała mu papierosa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Obrzydliwe –
stwierdziła. – Nie wiem, jak można to palić. Sorry, zmarnowałam ci peta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie ma sprawy – odparł
z rozbawieniem, ugasił go w ziemi i wrzucił do śmietnika. – Dym ci nie będzie
przeszkadzał?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. Ale do gęby już
tego nigdy więcej nie wezmę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Roześmiał się i palił
dalej. Siedzieli obok siebie, oparci o tył ławki, mijani niekiedy przez
przechodzących na boisko lub do budynku ludzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na marginesie, Maks
zaczął ostatnio podpytywać, czy na ciebie lecę – powiedziała Anita po kilku
minutach. – Więc nie zdziw się, jeśli teraz, jak się wstawił tym od Wojtka, by
cię o to pytał. Pogoń go jakoś, jak tam chcesz. Bo żeby było jasne, nie lecę na
ciebie – dodała i popatrzyła jakoś dziwnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie zakładam, że
każdy, kto mnie spotka, na mnie leci – odparł Andrzej, rozbawiony jej poważnym
tonem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie o to mi chodzi –
odparła Anita. – Po prostu wiem, że u ciebie to raczej Maks by miał szanse niż
ja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej znieruchomiał,
wypuścił powoli dym z ust.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To miał być żart? –
zapytał cicho, spoglądając na nią. Anita się nie uśmiechała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedziała
spokojnie. W jej głosie brzmiało coś… życzliwego. – Wiem o tobie i Marcinie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Skąd?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Z lasu. – Teraz na jej
ustach pojawił się lekki uśmiech. – Kiedyś, w drugiej klasie, poszłam do lasu
poszkicować, w sobotę albo niedzielę. I natknęłam się na was, jak siedzicie na
kocu i gadacie. Ale szybko przestaliście gadać, więc ja szybko sobie stamtąd
poszłam, żeby nie wyszło na to, że podglądam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej odwrócił wzrok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki, że zachowałaś
to dla siebie – powiedział, zgniatając niedopalonego papierosa w ziemi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie ma sprawy –
odparła. – Ej, Andrzej, spójrz na mnie, dobra?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wrzucił niedopałek do
kosza i popatrzył na Anitę. Znów miała poważną minę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Już ci mówiłam, lubię
cię – oświadczyła stanowczo. – I nie mam z tym problemu. Serio. To twoja
sprawa, nie moja. I właściwie… nic mi do tego. – Wzruszyła ramionami. – Krzywdy
mi tym nie robisz. Ty się w moje sprawy nie wtrącasz, ja w twoje też nie. I w
ogóle, gdy tak o tym na początku myślałam… – Urwała, popatrzyła przed siebie,
wsparta łokciem o tylne oparcie ławki. – Jak o tym wtedy myślałam, to tak mnie
naszło, że w ogóle co to za problem. Ja mam chłopaka. Ty masz chłopaka. I co
się wielkiego, strasznego dzieje, nie? – Znów przeniosła na niego wzrok i
uśmiechnęła się łagodnie. – Ty zerwałeś z chłopakiem. Ja zerwałam z chłopakiem.
Świat się kręci dalej i komuś jest przykro, a ktoś czuje ulgę. Ktoś z kimś
jest, ktoś z kimś nie jest. Co za różnica, co się ma w majtkach?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej uśmiechnął się
do niej lekko, pokiwał głową. Spojrzał na śmiejącą się głośno i coś
wykrzykującą grupę kilka metrów dalej. Światła latarnii i porozstawianych na
ziemi lampek sprawiały, że cienie ruszających się ludzi przesuwały się na
wszystkie strony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Żałujesz, że jednak
przyszedłeś na studniówkę? – spytała po chwili Anita.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odparł Andrzej
zdecydowanie, dalej patrząc na cienie. – Nie żałuję. Ani trochę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Fajnie. Pani Beata się
cieszy. I ja też się cieszę. Fajnie jest móc z tobą tak po koleżeńsku nie
zatańczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Roześmiała się; Andrzej
się uśmiechnął. Znów minęło ich parę osób w drodze na boisko, parę osób w
drodze do budynku. Zza okien dobiegały dźwięki muzyki, jakiegoś wolnego utworu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzał na Anitę;
pomysł, który mu przyszedł przed momentem do głowy, wydał się całkiem sensowny,
choć był w gruncie rzeczy dość wariacki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A chcesz zatańczyć?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita wbiła w niego
zdumiony wzrok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sensie, że z tobą?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. Tylko że ja nie
umiem tańczyć – zaznaczył szybko. – Umiem się przesuwać dookoła i trochę
kołysać, nic więcej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tyle w zupełności
wystarczy – zapewniła. – Szczerze to tak, chciałabym z tobą zatańczyć. Ale
mówiłeś, że nie lubisz tańczyć. I że cię kijem do tańca nie zagonią. Wuefistce
tak powiedziałeś, jak ci truła, że czemu nie tańczysz poloneza choćby na
próbach, żeby któraś z dziewczyn mogła z tobą poćwiczyć. Że cię kijem do tego
nie zagoni i że już prędzej ten kij zatańczy niż ty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zawsze usłyszysz coś
ciekawego – mruknął z rozbawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No – przyznała. – To
chyba taki specjalny dar, zawsze wlezę gdzieś, gdzie mnie nie proszą i usłyszę
coś nie dla moich uszu. W każdym razie wiem, że nie lubisz tańczyć, więc nie
chcę cię zmuszać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie zmuszasz. Sam
proponuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita przez krótki
moment patrzyła na niego z namysłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Serio mnie teraz
prosisz do tańca? – zapytała poważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Serio cię teraz proszę
do tańca – odpowiedział takim samym tonem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita uśmiechnęła się
nagle szeroko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra – powiedziała. –
Przyjmuję zaproszenie. Możemy złamać wcześniejszą umowę i jednak po koleżeńsku
ze sobą zatańczyć zamiast nie zatańczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wstali; Anita poprawiła
sobie sukienkę z tyłu i na ramionach, po czym wyciągnęła do Andrzeja rękę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No to idziemy –
oświadczyła, gdy ujął jej dłoń. – Zobaczymy, ilu osobom opadną szczęki, gdy
zobaczą, że ze sobą tańczymy. Obiecuję trzymać łapy przy sobie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej roześmiał się
cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Doceniam, że potrafisz
być dżentelmenem – mruknął. Ruszyli w stronę budynku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja doceniam, że
potrafisz być fajnym kumplem – odparła Anita poważnie. – W sumie przyjacielem.
Właśnie dlatego miałam z tobą ochotę nie zatańczyć albo zatańczyć, w
zależności, jak wolisz. – Zerknęła na niego i dodała: – Ale cieszę się, że
jednak z tobą zatańczę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej uśmiechnął się
do niej, otworzył drzwi i weszli do szkoły. Hałas, migotanie świateł i tłumy
ludzi wokół już nie wydawały się tak przytłaczające.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W gruncie rzeczy tej
nocy świat w ogóle wydawał się o wiele mniej przytłaczający. Raczej – obiecujący.
Obiecujący niemal wszystko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może to tylko taka
łudząca atmosfera studniówki. Nie szkodzi. Andrzej i tak nie żałował, że na nią
przyszedł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">fot. <a href="https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/reszta-szansa-zmiana-zmieniac-6120220/" target="_blank">Pexels</a></span></span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-41392745819034659432024-02-02T09:11:00.001+01:002024-02-02T09:13:24.076+01:00OSTATNIE CHWILE CIĄGNĄ SIĘ NAJDŁUŻEJ. ROZDZIAŁ III: SPACERY WE MGLE<p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQ994ePJWjJSTa8x-2V9pZWyDxo2-VPoRvgKo9bdKfyAF7KsgFu6IA8WLfDRfgRgGpIWFSen8FdRkzA9acXzEYG51PG-DW4hEVsDQzAuE1dAlL6scdK7qajbWT9QShDjG1sJ3Ckgb3vxMVyYwIIUdpbg6dslPaWuiGqKMhSjWVj2rmYObqoSZrYC7-PcJP/s4320/pexels-aleks-magnusson-3071474.jpg" style="font-family: inherit; font-size: x-large; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4320" height="512" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQ994ePJWjJSTa8x-2V9pZWyDxo2-VPoRvgKo9bdKfyAF7KsgFu6IA8WLfDRfgRgGpIWFSen8FdRkzA9acXzEYG51PG-DW4hEVsDQzAuE1dAlL6scdK7qajbWT9QShDjG1sJ3Ckgb3vxMVyYwIIUdpbg6dslPaWuiGqKMhSjWVj2rmYObqoSZrYC7-PcJP/w640-h512/pexels-aleks-magnusson-3071474.jpg" width="640" /></a><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br /><br /></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W tym tekście tytuły do poszczególnych rozdziałów pojawiały się
pod koniec pisania każdego z nich. Tytuł tego przyszedł, jakoś naturalnie, po
scenie w szatni, po słowach Kamila. A w chwili publikacji tej części mam też
już skończoną całą „Betty” i jeszcze jeden, inny tekst, który pojawi się zaraz
po niej.<span></span></span></span></p><a name='more'></a><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="line-height: 150%;"> <o:p></o:p></span></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">OSTATNIE CHWILE CIĄGNĄ
SIĘ NAJDŁUŻEJ</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">ROZDZIAŁ III: SPACERY WE
MGLE</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br /></span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br /></span></o:p></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Castle westchnął, spoglądając na wieczorne niebo.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak kręci się ten świat.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Proszę?</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– My, bokononiści, mówimy tak, kiedy widzimy, że wokół nas dzieją się różne
dziwne i niezrozumiałe rzeczy.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pan? – spytałem zdumiony. – Pan też jest bokononistą?</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Castle popatrzył na mnie spokojnie.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pan też. Tylko pan jeszcze o tym nie wie.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-size: medium;">Kurt Vonnegut, „Kocia
kołyska”, przekł. L. Jęczmyk, Poznań 2004, s. 109.</span></span><span style="font-size: x-large; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pozostanie samemu w domu
na ferie było świetną decyzją. Spokój. Cisza. Brak ludzi. Własny rytm. Własna
przestrzeń. Zupełna swoboda.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wstawał między
dziewiątą a dziesiątą, jadł śniadanie z książką w ręku – żadnego pouczania, że
przy jedzeniu się nie czyta. Coś spoza list do przeczytania: Vonnegut, </span><span style="line-height: 150%;">Cort</span><span style="line-height: 150%;">á</span><span style="line-height: 150%;">zar</span><span style="color: black; line-height: 150%;">, Steinbeck, świeżo odkryta w bibliotece „Druga płeć” de Beauvoir, która
wywołała dziwne, podejrzliwe spojrzenie bibliotekarki podczas wpisywania
wypożyczonych pozycji do karty. Po śniadaniu powtórki: trochę polskiego, trochę
historii, zestaw zadań z matematyki do rozwiązania,</span><span style="color: black; line-height: 150%;"> słówka i gramatyka z angielskiego</span><span style="color: black; line-height: 150%;">. Obiad i książki z list
od pani Beaty – tych list lektur, które miała na studiach – oraz z listy, którą
sam od prawie roku sobie spisywał na podstawie bibliografii w niektórych
publikacjach. I tak do kolacji. Potem przed snem znów coś spoza listy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mógłby tak przeżyć
kolejne miesiące. W sumie całe życie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tylko domowa codzienność
bywała męcząca. Momentami w dość żenujący sposób. Albo głupi. Tak, papier
toaletowy w ubikacji sam się nie uzupełniał, mydło się samo nie dokładało na
mydelniczkę. Skarpetki się same nie prały i nie składały. Niestety pralka też się
nie chciała sama nastawić, więc parę razy trzeba było wyprać skarpetki w
rękach. Potem udało się namierzyć miejsce, w którym mama składała suche ciuchy
do złożenia – no i okazało się, że czystych rzeczy jest sporo, tylko znów: nikt
tego nie wyciągnął, nie poskładał, nie ułożył w szufladach i szafkach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nieprzyjemna myśl, że w
zasadzie mama organizuje całą jego domową codzienność i we wszystkim wyręcza,
pojawiła się gdzieś z tyłu głowy. Szczególnie w kuchni, gdy przychodziło do
odgrzania przygotowanych obiadów. Kiepska sprawa. Jeden posiłek się spalił,
drugi się nie dogotował, trzeci został potraktowany zbyt hojnie olejem. Andrzej
szybko się poddał i po prostu poszedł kilka razy do pobliskiej pizzerii po
pizzę na wynos. Przynajmniej zaliczył spacer w ciągu dnia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Muszę to jakoś ogarnąć
przed wyjazdem, pomyślał w którymś momencie. Ale ta sprawa za bardzo nie
pociągała, więc odsunął ją na bok i skupił się na istotniejszych kwestiach.
Książki do przeczytania. Materiały do powtórzenia. Treningi. Judo było w porządku,
ale takie dość techniczne i bez czegokolwiek więcej poza samym treningiem, za
to kick-boxing – tak, tu znajdował coś więcej. Pana Przemka, który się
uśmiechał, rzucał: „Weredecki, pilnuj lewego łokcia”, rzeczowo i spokojnie
oceniał jakiś sparing, patrzył tak życzliwie, dwa czy trzy razy zapytał na
korytarzu: „Ferie dobrze?”, raz w socjalnym podszedł, uścisnął w ramię i
powiedział cicho: „Pamiętaj, żeby się na maturze nie dać zjeść nerwom, Andrzej.
Dasz sobie radę, jesteś mądry chłopak”. Andrzej siedział wtedy przy stole, pił
sok i czytał, korzystając z tego, że do rozpoczęcia zajęć jego grupy zostało
jeszcze kilkanaście minut, po prostu za wcześnie przyszedł. Może właśnie po to,
by trochę pobyć z trenerem tak pozatreningowo. To było miłe, ten uścisk, te
słowa, ten ciepły ton.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chciałbym coś dla niego
zrobić, pomyślał wtedy. Tylko nie mam pojęcia, co. Nie mam nic, czym mógłby mu
się odpłacić za to, że… że jest taki, jaki jest. Ojciec miał rację, umiem tylko
brać, nie umiem dawać, nawet nie mam co dawać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po treningu pan Przemek
uśmiechnął się po swojemu, rzucił: „Dobra robota, chłopaki, a teraz myć się, do
domu i lenić się przez kolejny dzień ferii”. Jego życzliwy wzrok odprowadzał
człowieka aż do szatni, a potem do głównych drzwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez moment Andrzej się
zawahał. Miał ochotę zostać, jeszcze chwilę posiedzieć razem, porozmawiać.
Chociaż nie miał w zasadzie o czym. No i już wystarczająco pozawracał mu
ostatnio głowę. Pchnął więc drzwi i wyszedł ze szkoły, z niezbyt przyjemną
myślą, że to, co robi, nie jest tym, co chciałby zrobić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale nie powinien się
ciągle komuś ładować ze swoimi sprawami. Problemami. Rzeczami. Zwłaszcza że
nawet nie wiedziałby, co właściwie o tym powiedzieć. O czym powiedzieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po prostu na następny
trening też przyjdzie trochę wcześniej. Może trafi się okazja, by zamienić w
socjalnym parę słów. O czymkolwiek. O niczym. Nieważne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No i jeszcze był Kamil.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamil wrócił do Białego
Boru w połowie pierwszego tygodnia ferii, po kilku dniach spędzonych u ciotki
czy ciotecznej babci. Wrócił w środę, przyszedł w czwartek po południu, został
na noc.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cześć – powiedział z
uśmiechem, gdy w czwartek tuż przed szesnastą stanął w progu. Wszedł do
przedpokoju, zdjął kurtkę i buty, wyciągnął ręce. – Przywitaj się ze mną
porządnie. Tęskniłeś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, Andrzej tęsknił. Za
jego skórą. Za jego ciałem. Za jego zapachem. Za tym wszystkim, co wprawdzie
można było przywołać w wieczornych wspomnieniach, ale co miało pełen smak
dopiero na żywo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy klęczał przed
Kamilem, z jego rękami na ramionach i z własnymi dłońmi na jego pośladkach,
miał przez moment wrażenie takiego kompletnego poukładania się różnych spraw.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Niestety potem było
gorzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po pierwsze, Kamil był
namolny. Ciągle domagał się uwagi, zainteresowania, koncentracji na sobie. I
ciągle chciał „być razem”, jak to określał. „Posiedź ze mną, pogadaj ze mną,
wyjdź ze mną, obejrzyj ze mną, odłóż książkę, przestań się uczyć, teraz
jesteśmy razem, nie możesz tego na chwilę zostawić, odłożyć, przerwać?”. Od
powrotu z wyjazdu przychodził niemal codziennie, kilka razy został na noc i to
wcale nie było takie fajne, jak się na początku wydawało. Te dwa dni, gdy w
ogóle nie mógł się zjawić – raz w niedzielę, kolejny raz w środę – Andrzej
przywitał z ulgą. Jak dobrze było znów odzyskać własną przestrzeń i pobyć
samemu. I nie słuchać nieustannego gadania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No właśnie, bo po drugie
– Kamil gadał. Dużo gadał. Wtedy w awaryjniaku jeszcze się widocznie pilnował
czy powstrzymywał, potem na przystanku, za garażem pana Przemka albo w zaułku
między blokiem, w którym mieszkał a kioskiem, nie za bardzo miał warunki do
gadania, za to gdy się po raz pierwszy pojawił w czasie ferii u Andrzeja…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zatłukę go, pomyślał
Andrzej w piątek. Zaraz go po prostu zatłukę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Było piątkowe południe.
Kamil przyszedł w czwartek, został na noc i jeszcze przesiedział część piątku.
Mówił. Dużo mówił. Prawie ciągle mówił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie mówił niczego
szczególnego. Właściwie mówił same banały, to było takie paplanie o niczym. O
szkole, bo chodził do tego drugiego liceum, więc miał masę rzeczy do
opowiedzenia o swoich kolegach i koleżankach z klasy, o swoich nauczycielach, o
swoich lekcjach. O domu, o swoich rodzicach, rybkach, które hodował i
komputerze, który dostał na ostatnie urodziny, dosłownie wybłagał ten komputer,
cała rodzina się składała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty nie masz komputera?
– spytał współczująco. – Możesz zawsze wpaść do mnie i pograć. Mam fajne gry,
pokażę ci.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z wyraźnym zdumieniem
przyjął informację, że Andrzej komputera nie chce i nie potrzebuje, a gry go
nie interesują.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">O tych grach to się
rozgadał na dobrą godzinę. Andrzej dyskretnie otworzył książkę i czytał, co
jakiś czas mrucząc tylko „Aha” i „Yhym”. Kamil, zajęty własnym wątkiem,
zupełnie tego nie zauważył.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W kolejnych dniach wcale
nie było lepiej. Kamil mówił dużo, nie umiał posiedzieć w milczeniu, a widok
czytającego człowieka chyba był dla niego równoznaczny z sygnałem „Nudzę się,
mów do mnie”, bo od razu rozkręcał się bardziej. I nie docierały do niego
wyraźnie sformułowane komunikaty w rodzaju: „Zamknij się na trochę, czytam”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Całe ferie tak
będziesz czytał? – odpowiedział raz z rozbawieniem. – Jest wolne od budy,
trzeba odpocząć! Zostaw tę książkę, chodź tu do mnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Innego dnia zareagował
bardziej agresywnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak się ma gości, to
się nie siedzi z nosem w książce – oświadczył z irytacją. – Albo jak się je.
Weź teraz przestań czytać, jak jemy pizzę, przecież to niekulturalne, taki brak
wychowania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam w dupie
wychowanie, jeśli czytanie jest jego brakiem – warknął Andrzej. – I mam maturę,
jakbyś nie pamiętał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No ale przecież nie
musisz się tak ciągle uczyć, nie? – jęknął Kamil. – A ty wiecznie z tą książką
w łapie, jakbyś był uzależniony. Weź ją odłóż, puścimy sobie jakiś film i
normalnie zjemy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Włączaj sobie, co
chcesz – odparł Andrzej niecierpliwie. – I daj mi czytać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ej no. – Kamil
szturchnął go stopę w stopę. Siedzieli na podłodze w salonie, naprzeciwko
siebie, z kartonem z pizzą rozłożonym na dywanie, Andrzej jedną nogę
wyprostował, drugą ugiął i łokciem przytrzymywał rozłożoną na kolanie książkę.
Kamil usiadł najpierw po turecku, potem wyciągnął nogi przed siebie i nagle
znalazł sobie nową zabawę w postaci tego szturchania. Znowu szturchnął. – No
weź odłóż. Ej, no nie bądź taki, odłóż i pogadaj ze mną albo coś. – I nagle
dorzucił czulszym, zachęcającym tonem: – No zrób to dla mnie, Tygrysku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej prawie się
zakrztusił kawałkiem pizzy. Jasna cholera, zaraz naprawdę temu chłopakowi
przyłoży…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To było po trzecie:
Kamil wymyślił sobie to durne przezwisko. Najpierw chciał za wszelką cenę
zdrabniać człowiekowi imię, „Ty, jakie jest zdrobnienie od Andrzeja?”, a na
informację, że zagadnięty zdrabniania sobie nie życzy, wyraźnie się zasępił. Po
czym, niestety, znalazł rozwiązanie, bo gdy wieczorem leżeli na łóżku i się w
najlepsze całowali, wypalił:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Z ciebie to jest taki
dziki tygrys, jak się do mnie dobierasz!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej to zignorował,
miał ciekawsze rzeczy do roboty. Ale Kamil uchwycił się swojego porównania i
drążył dalej:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak wtedy przy garażu
pierwszy raz się do mnie dobrałeś, to miałeś taką minę, jakbyś właśnie robił
taki ostateczny skok na ofiarę. I w sali wcześniej, jak wtedy do mnie
podchodziłeś, co nie, to w ogóle tak, jakby drapieżnik się do mnie skradał.
Mogę cię tak nazywać? Tygrysem? Moim Tygryskiem?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – warknął Andrzej.
– I zamknij się. Chyba że mam przestać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O kurwa, nie – jęknął
Kamil i przyciągnął jego głowę do swojego krocza. – Nie przerywaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wreszcie przestał gadać.
Na kilka minut. Po czym…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale zostaw moją dupę!
– krzyknął wściekle i się szarpnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I to by było na tyle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Czyli po czwarte.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po czwarte, ten seks był
w sumie beznadziejny i na dłuższą metę nawet trudno go było nazwać seksem.
Przez większą część ferii to, co się rozgrywało między nimi, bardziej
frustrowało niż zaspokajało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamil najwyraźniej miał
zerowe pojęcie o tym, jak wygląda seks między dwoma facetami – a raczej jak
może wyglądać, poza ręcznymi pieszczotami wzorowanymi na masturbacji. I
najwyraźniej nie chciał wcale wiedzieć, jeśli wymagało to od niego wyjścia poza
dotychczasowe własne założenia. Obciąganie jeszcze przyjmował, ale tylko wtedy,
gdy to jemu obciągano, w drugą stronę nawet nie zamierzał próbować. Bo „to go
jakoś brzydzi”. Andrzej, usłyszawszy to, nie wytrzymał i zapytał: „Ale jak ja
ci tak robię, to cię nie brzydzi?”. Kamil wzruszył ramionami, spojrzał w bok i
mruknął: „Ty widać tak lubisz”. No po prostu tylko wziąć i trzepnąć kretyna w
łeb.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kilka prób podejścia do
seksu analnego skończyło się totalnym fiaskiem. Kamil najpierw kompletnie nie
wiedział, o co chodzi i odsunął się, bardziej zaskoczony niż niechętny, a gdy
Andrzej – zdziwiony z kolei, że można nie wiedzieć – wyjaśnił krótko, w czym
rzecz, Kamil zrobił się czerwony, odsunął się jeszcze bardziej i burknął: „To
jakieś pojebane, zapomnij”. I przy każdej kolejnej próbie reagował tak samo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty tak w ogóle z kimś
robiłeś? – zapytał w poniedziałkowy wieczór, gdy po dłuższej przepychance na
łóżku skończyli tak, jak za każdym poprzednim razem: ręcznie. – Tak jak teraz
chciałeś… w sensie, że w dupę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Leżeli obok siebie,
przykryci kołdrą. Górne światło było wyłączone, tylko nocna lampka oświetlała
pokój.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – odpowiedział
Andrzej i podłożył sobie lewą rękę pod głowę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamil, dotąd obrócony
plecami, przewrócił się gwałtownie na drugi bok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Z kim? – zapytał
podejrzliwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Z jednym chłopakiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodziłeś już z kimś?
– Ton znów był podejrzliwy, a pytanie sformułowane tak głupio, że Andrzej
parsknął krótkim śmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie „chodziłem” –
poprawił. – Pieprzyłem się z nim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sumie to to samo –
mruknął Kamil.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, to nie to samo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może… Spotykasz go
jeszcze?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdzie? Na treningach?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odparł Andrzej,
zniecierpliwiony tym wypytywaniem. – Chodzę z nim do klasy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamil uniósł się na
łokciu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Rozmawiasz z nim?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Teraz to już naprawdę
zadawał durne pytania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodzę z nim do klasy
– powtórzył Andrzej dobitnie, patrząc na Kamila z irytacją.– Raczej trudno
czasem nie zamienić paru słów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamil mruknął coś, co
zabrzmiało jak „Jasne”, ale dość obrażonym tonem. Po krótkiej chwili podjął:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co, z nim tak
robiłeś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W taki sposób, jak
wtedy mówiłeś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – powtórzył
Andrzej, z trudem powstrzymując się przed dodaniem: „Mam ci to rozrysować?”.
Rany boskie, jaki ten chłopak potrafił być wkurzający.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamil na moment zamilkł,
a potem oświadczył:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Musiał być nieźle
zboczony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na
niego z niedowierzaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">– Idziesz ze mną do
łóżka – zwrócił mu uwagę – a innego chłopaka, z którym spałem, nazywasz
zboczonym?<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamil wzruszył
ramionami, podciągnął trochę kołdrę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mówię, że w sensie
tego, co z tobą robił. Czy tam ty z nim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie pogrążaj się już –
powiedział Andrzej ze znużeniem. – Nie chcesz tak, to nie, ale odwal się od
ludzi, którym to sprawiało przyjemność.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jesteś na mnie zły? –
zapytał Kamil cicho po krótkiej chwili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej patrzył na
sufit. Nagle poczuł się kompletnie do wszystkiego zniechęcony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, był zły. Był na
tego chłopaka zły. Seks, którego tak brakowało i o którym się marzyło, ten
pełny, prawdziwy, przyjemny seks, jakiego w miarę możliwości lokalowo-czasowych
doświadczało się z Marcinem – tu był niemożliwy. Przy tych wszystkich „tak nie
chcę”, „nie rób mi tak”, „to jakieś dziwne, zboczone, pojebane” Kamila seks
zamieniał się w pole minowe. Ręką, ciągle ręką, jak wieczorami pod prysznicem,
po to się tyle znosi czyjąś obecność? Albo jemu obciągnij, ale on tobie nie, bo
„to go brzydzi”. I to akurat w takim momencie jak teraz, gdy na tyle dni ma się
puste mieszkanie, gdy można robić, co się chce i gdzie się chce…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z Marcinem
pieprzylibyśmy się po kolei przy każdej ścianie, pomyślał Andrzej z irytacją i
naraz dopadła go dość nieprzyjemna tęsknota za byłym przyjacielem. Tak, z
Marcinem to wszystko było proste, bezproblemowe, jasne, oczywiste. Od początku.
Od samego początku, gdy tylko mieli warunki, a czasem nawet wtedy, gdy nie
mieli – próbowali, sprawdzali, eksperymentowali. Marcin był… jak to określić?
Otwarty na pomysły. Chętny na coś nowego, nieznanego. Gotowy przyjąć to
pożądanie, jakie wzbudzał, w taki sposób, na jaki Andrzej w danym momencie miał
ochotę. Z Marcinem nie było idiotycznych przepychanek w łóżku, gdy akurat mieli
do dyspozycji łóżko. I nie było żadnego „tak mi nie rób, bo to jakieś zboczone,
chociaż nawet nie sprawdziłem, czy będzie mi tak przyjemnie”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z Marcinem świat był
prostszy. Kiedyś w ogóle świat był prostszy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jestem zmęczony –
powiedział Andrzej, gdy poczuł lekkie szturchnięcie w ramię i usłyszał: „No ej,
to jesteś na mnie zły?”. – Męczy mnie to, że na cokolwiek poza ręką reagujesz
takim atakiem paniki i złości, nawet nie spróbujesz, żeby zobaczyć, czy jednakby
ci się spodobało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Miły jesteś – burknął
Kamil.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pytałeś, to
odpowiadam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wal się z taką
odpowiedzią. – Kamil gwałtownie odwrócił się na bok, plecami do rozmówcy,
naciągnął kołdrę niemal na głowę. – Ciekawe, czy ty jemu też się tak dawałeś,
jak się teraz mądrzysz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej darował sobie
odpowiedź. Po pierwsze, nie było warto, widać po dotychczasowej reakcji. A po
drugie, Kamil by nie zrozumiał. Nie zrozumiałby, nawet gdyby mu się
wytłumaczyło. Tylko że nie chciało się tłumaczyć. W jakimś sensie nie umiało
się wytłumaczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Seks z Marcinem, gdy
Marcin był na dole, sprawiał ogromną przyjemność. Marcin przyjął ten rozkład
sił bez słowa sprzeciwu. Za którymś razem – w jeden z tych rzadkich dni, gdy
okoliczności ułożyły się wyjątkowo pomyślnie, bo jego babcia gdzieś poszła na
cały dzień, a ojciec siedział do późna w pracy i mieli mieszkanie dla siebie aż
do wieczora, więc niby się wspólnie uczyli do dwudziestej pierwszej czy
dwudziestej drugiej – za którymś więc razem, gdy już leżeli nago na łóżku,
mocno pobudzeni, Marcin zaproponował: „Zamieńmy się dziś miejscami”. Andrzej
się zgodził – w końcu co mu szkodziło spróbować, mogło być fajnie, w gruncie
rzeczy ciekawiło go, jak się będzie czuł w tym odwróconym układzie. Ale
wystarczyło kilka minut, by stwierdził: mowy nie ma. Nigdy więcej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie chodziło o to, co i
jak Marcin robił i czy coś źle robił. Bo niczego źle nie robił: był delikatny,
ostrożny, czuły – może nawet za bardzo, ta jego czułostkowość niekiedy
śmieszyła, niekiedy irytowała. Po prostu cała sytuacja wywoływała… koszmarny
dyskomfort.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Najpierw Marcin leżący
za nim, całujący plecy, przesuwający palcami po skórze – to jeszcze było
przyjemne. Ale im stawało się to dłuższe i intensywniejsze, tym bardziej
zaczynało… przyduszać? Niepokoić? Tak, było w tym coś niepokojącego, coś, co
sprawiało, że mimo starań człowiek nie mógł się rozluźnić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Weź się połóż”, szepnął
mu w końcu Marcin do ucha i ten szept – podbródek wbijający się nieco w szyję,
usta przy uchu, nacisk ciała na plecy – jakoś podrażnił. A potem, gdy już się
leżało na brzuchu, to przygniatanie przez drugie ciało i cała reszta – nie, to
zdecydowanie odpychało. Jakby się traciło kontrolę. Jakby się miało za sobą,
nad sobą, na sobie jakieś zagrożenie, coś denerwującego, coś, od czego się
chciało uwolnić. Dyskomfort, niepokój, zagrożenie, tak cholernie wyraziste, że
aż prowokowało do ucieczki. Albo do ataku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pamiętał, że się
wtedy dość mocno szarpnął, aż uderzył Marcina łokciem w żebra. Marcin jęknął z
bólu, „Co ty, kurwa, z tym łokciem?” i się trochę odsunął; Andrzej odwrócił
się, usiadł i warknął: „Nie chcę tak”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez moment patrzyli na
siebie w milczeniu; Marcin był wyraźnie zaskoczony, trochę zmartwiony, zapytał,
czy coś źle zrobił. „Nic źle nie zrobiłeś”, odburknął Andrzej, odwracając
wzrok. Poczuł się nie w porządku z powodu tonu, jakim wcześniej się odezwał.
„Po prostu tak nie chcę. Jest jakoś… nie wiem, po prostu nie chcę”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po krótkiej chwili
poczuł dłoń na prawej kostce. Marcin przesunął delikatnie palcami po jego
nodze, aż do kolana, i z powrotem do stopy. „Dobra”, powiedział spokojnie, z
łagodnym uśmiechem, z tym czymś w spojrzeniu, co Andrzej zrozumiał dopiero rok
temu, gdy z nim zrywał. „Spoko, jak tak nie chcesz, to nie. Możemy tak jak
dotąd, ja lubię, jak mi tak robisz”. Kilka minut później, gdy znów leżeli na
łóżku, objęci, Andrzej mruknął Marcinowi w ramię: „Przepraszam”. „Nie ma
sprawy”, odpowiedział Marcin cicho, pocałował go w szyję i na tym się
skończyło. Więcej nie próbowali zamienić się miejscami. Marcin nigdy nie dawał
do zrozumienia, że jest z tego powodu niezadowolony, rozczarowany czy obrażony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W sumie, pomyślał
Andrzej, zerkając na wciąż leżącego do niego plecami Kamila, może przesadziłem.
Dla niego to jest początek tego wszystkiego. A mnie też nie wszystko odpowiada.
I jak ja czegoś nie chciałem, Marcin umiał to zrozumieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszam –
powiedział, przysunął się trochę i położył dłoń na biodrze Kamila. – Nie
chciałem… zrobić ci przykrości tym, co mówiłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamil wziął głęboki
oddech, po chwili powoli przewrócił się na drugi bok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Potrafisz być paskudny
– stwierdził cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale nadal mnie lubisz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – odparł cierpliwie.
Tak, lubił tego chłopaka. Ogólnie lubił. Pomijając nadmierne gadulstwo i te
różne łóżkowe opory, dawało się go lubić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamil też się przysunął,
objął Andrzeja w pasie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przytul mnie porządnie
– zażądał. – To zapomnę, jaki potrafisz być wstrętny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Te przytulanki były
męczące i w sumie po nic, ale dla świętego spokoju Andrzej go objął. Kamil
przez dłuższy czas milczał, w końcu odsunął się nieco, poprawił kołdrę i
poprosił:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zgaś lampkę, chce mi
się spać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy zapadła ciemność,
znów się przysunął, ale już się tak nie kleił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobranoc – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobranoc.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam dla ciebie nowe
przezwisko – odezwał się Kamil po chwili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie chcę wiedzieć,
jakie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Urocze – zapewnił i
przysunął się jeszcze trochę. – Bardzo Paskudny Tygrysek. Podoba ci się?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamil roześmiał się
cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I mam jeszcze jedno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Miałeś spać, a nie
wymyślać głupoty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale to ci się bardziej
spodoba, serio. Kompletne Beztalencie Kuchenne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tym razem to Andrzej się
roześmiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To akurat ma sens –
przyznał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, to niestety miało
sens. Widział przecież, jak sobie nie radzi w kuchni. I widział to też Kamil,
który był parokrotnie świadkiem tych kuchennych zmagań. Za pierwszym razem
tylko spytał ze zgrozą: „Ja pierdolę, co ty robisz z tymi pierogami?”. Za
drugim próbował podpowiadać, co i jak należy zrobić. Za trzecim nie wytrzymał i
oświadczył:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;"> – Ty weź się odsuń
od tej kuchenki, ja to podgrzeję, to jest jakaś porażka, co ty robisz, zaraz to
wszystko spalisz. – Kilka minut później, gdy opanował sytuację, dorzucił: – Ty
w ogóle nie umiesz gotować?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedział
wtedy Andrzej; siedział przy stole i z pewnym uznaniem obserwował, jak Kamil
sprawnie sobie radzi. – Mama gotuje. U ciebie nie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– U mnie to zależy, kto
pierwszy wróci – wyjaśnił chłopak i przewrócił krokiety na patelni na drugą
stronę. – A starzy nieraz długo siedzą w pracy, to zwykle muszę sam sobie coś
zrobić na obiad. Umiem zrobić kilka rzeczy, to nie padnę z głodu. Ty padniesz –
dodał ze złośliwym uśmiechem, oglądając się przez ramię. – Może poczekaj trochę
z tym wyjazdem na studia, aż ja zdam maturę, to wyjedziemy razem i przynajmniej
będzie miał ci kto zrobić żarcie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To był kiepski żart, ale
tkwiło w nim trochę prawdy. Będzie trzeba jakoś te kwestie ogarnąć po maturze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To co? – odezwał się
teraz Kamil cicho, z rozbawieniem. – Kompletne Beztalencie Kuchenne może być?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może – zgodził się
Andrzej. – I daj już spać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra. – Dłoń Kamila
przesunęła się po brzuchu, biodrze, udzie. – To dobranoc… Tygrysku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przestań z tym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra. – Dłoń
przesunęła się z powrotem do góry i zatrzymała na klatce piersiowej. – Ja też
cię lubię – dodał Kamil szeptem. – Bardzo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej już nie
odpowiedział. Chciał spać. Poza tym gdzieś na obrzeżach świadomości kołatała mu
się myśl: wolałbym, żebyś lubił seks ze mną, pełny seks, a nie tylko obmacywanie
się. Ale lepiej było tego głośno nie mówić. No i mimo wszystko ta myśl była nie
do końca wobec Kamila w porządku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trudno. Nie ma się
wszystkiego. Ale coś się jednak ma – drugie ciało, cudze dłonie, inną skórę,
mięśnie, zapach. A to więcej niż nic.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W czwartek Kamil
przyszedł wczesnym popołudniem. Zrobił jajecznicę – bardzo dobrą, to trzeba
przyznać; zjedli, potem usiedli w salonie i włączyli telewizor, bo Kamil
koniecznie chciał Andrzejowi pokazać „fajny film”, który przyniósł na kasecie.
„Siedem” okazało się rzeczywiście dość ciekawe jak na film teoretycznie
sensacyjny, z całkiem interesującym nawiązaniem do „Boskiej komedii” Dantego.
Jednak po raz kolejny Andrzeja uderzyła myśl: motywację i charakter bohaterów o
wiele łatwiej zrozumieć w tekście. Chyba że znało się książkowy pierwowzór, jak
przy niektórych zekranizowanych lekturach, wtedy śledzenie wątków nie sprawiało
trudności. Historia poznawana od zera przez ekran wydawała się zmuszać do
większego wysiłku, by za wszystkim nadążać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale, koniec końców, film
rzeczywiście był niezły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W trakcie oglądania
Kamil odezwał się tylko raz, na początku:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Brad Pitt mi się
bardzo podoba.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej odmruknął tylko
„Yhym”, bo co niby miał zrobić z tą informacją? Jemu zresztą ten akurat aktor
średnio się podobał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Potem już oglądali w
milczeniu, tylko Kamil w pewnym momencie położył się na podłodze, z głową na
kolanach Andrzeja. No, jeśli tak mu było wygodnie, to jego sprawa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy pojawiły się napisy
końcowe, Kamil przewrócił się z boku na plecy i zapytał z lekkim uśmiechem:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Obraziłeś się za tego
Brada Pitta?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odparł Andrzej ze
zdziwieniem. – Niby dlaczego?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A nie wiem, tak
pomyślałem, że może się obraziłeś – stwierdził chłopak. – Ale jakby co, to ty
mi się bardziej podobasz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja jestem pod ręką –
zwrócił mu uwagę Andrzej, nieco rozbawiony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie w tym rzecz. –
Kamil spoważniał. – Ty mi się po prostu bardziej podobasz. Najbardziej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pokiwał głową,
sięgnął po pilota, zatrzymał kasetę i wyłączył telewizor.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I jak film?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Całkiem dobry –
przyznał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Następnym razem możemy
obejrzeć znów coś fajnego – zaproponował Kamil. – Moja mama lubi takie filmy,
zawsze jak lecą, to nagrywa na kasetę, ma dwie półki kaset z thrillerami i
horrorami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W gruncie rzeczy nie
za bardzo lubię oglądać filmy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No przecież nie musimy
co chwila. – Kamil usiadł. – Ale co jakiś czas możemy. – Przez chwilę milczał.
Siedział zwrócony do Andrzeja plecami, nieco pochylony do przodu. – Słuchaj –
odezwał się naraz ciszej. – Tak sobie myślałem… moglibyśmy spróbować tak, jak
wtedy chciałeś. W łóżku. W sensie… no wiesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcesz? – zapytał
Andrzej, szczerze zaskoczony. Po ostatniej sytuacji zakładał, że prędko do tego
tematu nie wrócą. Jeśli w ogóle wrócą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamil obejrzał się przez
ramię, uśmiechnął się z zakłopotaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No chciałbym spróbować.
– Uciekł wzrokiem w bok. – Tylko wiesz… będziesz musiał sam ogarniać, co i jak…
bo ja serio nie za bardzo to w ogóle widzę. Ale spróbujmy. – Znów spojrzał na
Andrzeja. – Po prostu chciałbym… no, żeby nam obu było fajnie, a nie tylko
mnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To nie był powalający na
kolana seks. Ale też nie było jakoś tragicznie. Przede wszystkim Kamil już się
nie wyrywał co chwila i nie reagował tym „Ale weź, to jest jakieś zboczone” na
każdy gest, tylko na wazelinę spojrzał podejrzliwie i zapytał: „A to serio jest
potrzebne?”. Wprawdzie był dość spięty, zwłaszcza na początku, później jednak
zdołał się trochę rozluźnić. Pod koniec chyba zaczęło mu się podobać, bo gdy
skończyli, położył dłoń na obejmującej go w pasie ręce Andrzeja i powiedział
cicho: „Fajnie było. Serio, nie myślałem… że w taki sposób może być fajnie”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rzeczywiście, w ogólnym
rozrachunku było fajnie. Dobrze. I przecież pierwsze razy z Marcinem też nie
należały do jakichś nadzwyczajnych – poznawali dopiero nawzajem swoje ciała i
ich reakcje, próbowali różnych rzeczy, i to z reguły w mało sprzyjających
warunkach. Tylko fakt, że Marcin wszystko przyjmował z taką… pełną gotowością
na to, co ze sobą robili. Ale Marcin miał większą świadomość pewnych spraw –
może dlatego, że obejrzeli razem „Maurycego” i „Moje własne Idaho”, nagrane
przez Marcina na wideo po cichu, w tajemnicy przed ojcem i babcią, może
dlatego, że sam szukał pewnych informacji… a może tak się wydawało, bo obaj
zaczynali z tego samego punktu, zupełnie od początku, i dla nich obu wszystko,
co ze sobą robili, odbywało się po raz pierwszy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dla Kamila – jak sam na
początku przyznał – seks między facetami sprowadzał się do tego, co kojarzył z
paru krótkich scen w paru filmach, takich, w których wątki męsko-męskie albo
były na obrzeżach, albo były potraktowane bardzo „przyzwoicie”. Pocałunki,
przytulenie się, jakieś drobne pieszczoty dłonią. I to, co kojarzył z
masturbacji. Niczego więcej nie znał, nie kojarzył, nie szukał. Co się zatem
dziwić, że w pierwszej chwili zareagował tak, jak zareagował?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale dobrze jest móc się
tak normalnie, w pełni z nim pieprzyć, pomyślał Andrzej późnym wieczorem, gdy
już zasypiali. To była ostatnia taka wspólna noc, rodzice mieli wrócić w piątek
po południu. Może jeszcze rano zrobią powtórkę. A potem? Cholera wie. Znów szukanie
miejsca, znów ściana za garażem albo gdzieś za przystankiem? Jakie to jest
wykańczające i wkurzające, tak się wiecznie szarpać z powodu podstawowych
potrzeb…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co tak ciężko
wzdychasz? – spytał Kamil cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Myślę, co będzie po
feriach – odparł Andrzej niechętnie. – Garaż, krzaki czy gdzie jeszcze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamil przez chwilę
milczał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mógłbyś czasem przyjść
do mnie – powiedział wreszcie. – Mówiłem, starzy nieraz późno wracają.
Moglibyśmy mówić, że mi pomagasz w polskim – dodał z ożywieniem. – W sumie nawet
by się przydało. Chcesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na
niego. W pokoju było ciemno, ale światło zza okna pozwalało dojrzeć zarysy
twarzy leżącego obok chłopaka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie obiecuję, że
zawsze będą warunki – zastrzegł Kamil. – Ale starzy mi też nie wchodzą co
chwila do pokoju, więc jak powiem, że się uczymy i jak będziemy cicho… A jak
mają wrócić później z pracy, to zawsze uprzedzają.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No, to już była jakaś
sensowna, obiecująca perspektywa. Z myślą, że ma się jednak jakieś możliwości,
dobrze się zasypiało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I dobrze się budziło
następnego ranka ze świadomością, że można ten poranek zacząć od seksu. Takiego
seksu, jaki się lubi. I to byłoby naprawdę miłe zakończenie ferii, gdyby Kamil
go nie zepsuł swoim gadaniem. A zepsuł całkowicie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jesteś zadowolony? –
zapytał, gdy po wszystkim się ubierali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. – Andrzej zapiął
spodnie i sięgnął po podkoszulkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To fajnie. – Kamil
naciągał właśnie skarpetkę na lewą stopę. – Bo tak od poniedziałku nad tym
myślałem i w środę, jak byłem z rodzicami u drugich dziadków, to stwierdziłem,
że dam ci już zrobić tak, jak chciałeś, żebyś się więcej nie złościł. Skoro tak
masz na to ochotę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej założył
podkoszulkę i przez chwilę wpatrywał się w ubierającego się dalej Kamila bez
słowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Myślałem, że też
chciałeś – odezwał się wreszcie, nadal bardziej zaskoczony niż zły, choć gdzieś
już czuł narastający gniew.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak szczerze to
niezbyt – odparł Kamil, wciągnął sweter przez głowę i poprawił rękawy. – Ale
jak ci tak zależało… Ale koniec końców było fajnie – dodał, spojrzał na Andrzeja
i zapytał z niepokojem: – Co masz taką minę, jakbyś był wkurzony?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo jestem –
odpowiedział, starając się zapanować nad wściekłością, którą sam słyszał we
własnym głosie. – Bo wyobraź sobie, że nie potrzebuję jakieś pieprzonej ofiary
składanej z twojej dupy. Nie chciałeś w ten sposób, to nie chciałeś, trudno.
Nie mówię, że byłem z tego zadowolony…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, byłeś wkurwiony i
obrażony – wtrącił Kamil jadowicie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie byłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Byłeś, byłeś – upierał
się. – Powinienem ci zrobić wtedy zdjęcie, żebyś zobaczył, jak wyglądałeś,
jakbyś chciał mnie wyrzucić przez okno, bo nie chciałem ci się dać pieprzyć po
twojemu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Więc co – podjął
Andrzej, powoli tracąc nad sobą panowanie – w końcu się dałeś, żeby mieć spokój
od mojego złego humoru?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamil wzruszył
ramionami; miał zakłopotaną minę, uśmiechnął się jakoś nerwowo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sumie można tak
powiedzieć… znaczy chodziło mi bardziej o to, żebyś po prostu był zadowolony –
dodał szybko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez chwilę mierzyli
się wzrokiem; Kamil szybko uciekł spojrzeniem w bok, znów wzruszył ramionami.
Andrzej wziął głęboki oddech.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wyobraź sobie –
powiedział ostro – że jak ktoś idzie ze mną do łóżka, to chciałbym, żeby szedł,
bo ma ochotę iść ze mną do łóżka, a nie dla setki innych niezwiązanych z seksem
powodów. I jak ktoś coś konkretnego ze mną w łóżku robi, to też chciałbym mieć
pewność, że robi to, bo ma na to ochotę, a nie dlatego, że chce mieć spokój
albo „żebym ja nie był zły”. Bo w tej chwili to nie jestem zły, tylko
wkurwiony, rzeczywiście wkurwiony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne – burknął Kamil,
rzucając mu nieprzyjemne spojrzenie. – Bo wcześniej to wcale wkurwiony nie
byłeś, jak nie chciałem po twojemu. Nie, wcale.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z tym chłopakiem w ogóle
nie było sensu dyskutować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idź do domu, Kamil –
powiedział Andrzej z rezygnacją. – Jesteś skończonym idiotą. Jak czegoś nie
chcesz, a robisz wbrew sobie, bo „ktoś będzie zły”, to pretensje możesz mieć
tylko do siebie. I ja nie będę ci dziękował na kolanach za coś, na co się sam
zdecydowałeś, a teraz twierdzisz, że w sumie to na tobie wymusiłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra – warknął Kamil,
wstał i chwycił swój plecak. – Pierdol się. Jesteś naprawdę głupim fiutem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przy wychodzeniu
trzasnął drzwiami chyba najmocniej, jak tylko potrafił. Dupek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pokręcił głową i
zabrał się do porządkowania pokoju oraz reszty domu przed powrotem rodziców. Uczucie
niesmaku – i do Kamila, i do samego siebie – starał się odsunąć na bok. Z
miernym skutkiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rodzice wrócili wczesnym
wieczorem, bus z lotniska miał opóźnienie. Byli w bardzo dobrych humorach,
zwłaszcza mama. Wyściskała Andrzeja, wycałowała, wypytała, czy jadł, czy się
wysypiał, czy się pouczył tyle, ile chciał, czy odpoczął i czy wychodził z
domu, taka ładna, zimowa pogoda, aż szkoda kisić się w domu…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec powiedział tylko:
„Cześć, Jędrek”, zapytał, czy nie było żadnych problemów z niczym, wniósł
walizki do domu i poszedł się umyć, bo stwierdził, że po tym przegrzanym busie
jest cały mokry i chce się jak najszybciej położyć. Mama rozpakowała część
rzeczy, też się szybko umyła i uznała, że resztę bagaży uporządkuje jutro.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W sobotę przy śniadaniu
opowiedziała szczegółowo o wyjeździe. Ojciec dorzucał czasem krótkie uwagi,
uzupełnienia czy komentarze, ale głównie milczał. Wydawało się, że myślami jest
gdzie indziej. Dopiero gdy mama pozbierała talerze i odkręciła w kuchni kran,
ojciec spojrzał na Andrzeja i zapytał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak sobie radziłeś
sam?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze – odpowiedział
Andrzej obronnie. – O co ojcu znowu chodzi? Niczego nie zniszczyłem, niczego
nie zgubiłem, żadnych imprez nie robiłem, nic się nie wydarzyło, a ojciec musi
zaraz…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek – przerwał
ojciec spokojnie – ja tylko zapytałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej umilkł,
przygryzł usta. No tak, w gruncie rzeczy trochę się na ojcu wyżył za Kamila.
Wczorajsza sytuacja nadal jakoś męczyła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Było w porządku –
mruknął wreszcie. Ojciec pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze. Zostały ci
jakieś pieniądze?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. Sporo. Zaraz ojcu
oddam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Ojciec machnął
ręką. – Zostaw sobie. Miej jakiś zapas, na te swoje książki czy co tam chcesz.
Przywieźliśmy ci coś. Nic specjalnego, ale uznaliśmy, że może ci się spodobać.
Mama ci da, jak wypakuje resztę bambetli. – Przez chwilę milczał. –
Przemyślałeś sobie to, co ci mówiłem przez telefon? – zapytał naraz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na
niego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie uważam, żebym miał
cokolwiek do przemyślenia w tej kwestii – oświadczył twardo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spodziewał się mniej lub
bardziej gwałtownej reakcji, ale ojciec jedynie pokręcił głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie mam do ciebie
siły, dziecko – powiedział cicho, wstał i wyszedł z salonu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No jasne, pomyślał
Andrzej, dopijając herbatę. Zawsze musi być źle i to zawsze musi być moja wina.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ze Słowacji, jak się
okazało kilkadziesiąt minut później, przywieźli mu zestaw notesów: sześć w
formacie A4, sześć w formacie A5 i trzy w formacie A6. Część w kratkę, część w
linie, część czysta. Wszystkie w twardych okładkach, ozdobionych zdjęciami
słowackich zabytków. I wszystkie z długopisami, doczepionymi na gumowych
pętelkach do okładek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co? – zapytała mama
niepewnie. – Może być? To takie w sumie nic, po prostu notesy, ale te okładki i
długopisy ładnie wyglądają…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Są świetne –
powiedział Andrzej, wertując je. Notesy były grube, papier mocny, dobrej
jakości. Notes, na którego okładce znajdował się zamek Spiski, nadawałby się do
dalszej powtórki z historii, bo dotychczasowy zeszyt się kończył. Te formatu A6
będą w sam raz do matematyki. Chociaż nie, jeden, ten z zamkiem Orawskim, można
zostawić do notowania tytułów książek, zmieści się nawet do kieszeni spodni czy
kurtki w razie potrzeby. Ten A4 z zamkiem w Czachticach mógłby być na notatki z
lektur z listy pani Beaty albo do angielskiego… – Bardzo mi się przydadzą.
Dziękuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tacie też podziękuj –
zwróciła mu uwagę mama. – Tata je zauważył, gdy buszowaliśmy po sklepikach, od
razu mnie zawołał i mówi, o zobacz, Jędrkowi by się spodobały, on lubi te
wszystkie notesy, zeszyty i notatniki. Z pół godziny wybieraliśmy zestaw z
najładniejszymi okładkami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej z niechęcią
musiał przyznać, że ojciec dobrze trafił. Przez moment poczuł pokusę, by oddać
mamie te notesy ze słowami: „Nie potrzebuję”. Ale potrzebował. I podobały mu
się. I już chyba nie chciał prowokować kolejnej sprzeczki i pretensji, w
ostatnich tygodniach było tego wystarczająco dużo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zajrzał więc do salonu,
gdzie ojciec znów siedział przed telewizorem, z pilotem i gazetą w ręku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję za notesy –
rzucił ponuro. Dziękowanie ojcu miało w sobie coś uwłaczającego, bo
przypominało, że ciągle się czegoś od niego potrzebuje. Najlepiej w takim razie
podziękować i natychmiast wyjść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek – głos ojca
zatrzymał go w progu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Słucham.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Podobają ci się?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec patrzył na niego
uważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przydadzą się?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze – powiedział
po chwili. – To się cieszę. – Po czym znów wbił wzrok w telewizor.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W przedpokoju stała
jeszcze jedna nierozpakowana walizka. Andrzej przeniósł ją do pokoju rodziców i
postawił przy szafie, w której mama właśnie coś przewieszała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeszcze ta walizka –
przypomniał. – Mam ją rozpakować?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co? – rzuciła mama z
roztargnieniem. – A tak, otwórz, wyłóż rzeczy na łóżko. – Przyjrzała się bluzce
wyciągniętej z szafy wraz z wieszakiem, odwróciła się, uniosła bluzkę w
kierunku okna. – A nie – mruknęła do siebie. – Myślałam, że plama, a to jakiś
cień… – Spojrzała na Andrzeja i nagle powiedziała ni to z irytacją, ni to z
jakąś paniką: – Nie otwieraj mi tego, Jędrek! Zabieraj łapy od tej walizki!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej, klęcząc przy
walizce, właśnie do połowy odpiął zamek; zaskoczony bardziej tonem niż słowami,
przerwał i popatrzył na mamę ze zdumieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mówiła mama, żeby otworzyć
i wyjąć rzeczy na łóżko…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pomyliłam się –
odparła niecierpliwie. – Zostaw to. Sama to zrobię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przecież mogę pomóc.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek, zostaw tę
walizkę – zażądała stanowczo. – Nie grzeb mi w niej. Idź sobie, idź się pouczyć
albo coś, daj mi to wypakować po mojemu. Sio mi stąd.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył
ramionami, wstał, spojrzał na mamę – wyglądała na zakłopotaną i jednocześnie
zirytowaną – uznał, że nie warto dopytywać i wyszedł z pokoju rodziców. W
przedpokoju natknął się na ojca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co się dzieje? –
zainteresował się ojciec. – Czym mamie podpadłeś, że aż tu słychać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niczym – odburknął. –
Chciałem pomóc z rozpakowaniem ostatniej walizki, to najpierw mi mama
powiedziała, żebym ją otworzył i wypakował, a zaraz potem, że mam jej nie
dotykać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec wyglądał tak, jakby
z trudem powstrzymywał śmiech.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Daj mamie rozpakowywać
rzeczy tak, jak ona chce – poradził i wszedł do łazienki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z rodzicami trudno dojść
do ładu, stwierdził Andrzej, gdy zamknął się w swoim pokoju. Czasem nawet z
mamą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W ogóle z ludźmi trudno
dojść do ładu. Wspomnienie wczorajszego starcia z Kamilem, całej tej sytuacji z
Kamilem i jej bezsensowności, powróciło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Fajny koniec ferii.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez pierwsze dwa
tygodnie po feriach minęli się z Kamilem podczas treningów kilkukrotnie na
korytarzu i w szatni. Andrzej nie miał za bardzo pomysłu, co powiedzieć, ochoty
zresztą też szczególnie na rozmowę nie miał, więc po prostu rzucił: „Cześć”.
Kamil nie odpowiedział. Może nie usłyszał – to była pierwsza myśl. Ale za
drugim i trzecim razem słyszał, musiał słyszeć, nawet spojrzał, z taką miną,
jakby chciał powiedzieć „Spadaj”. I znów nie odpowiedział.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Aha. Czyli zamierzał
człowieka ignorować. Dobra, proszę bardzo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trochę złośliwie, a
trochę dlatego, że nie zamierzał pozwalać, by ktoś mu narzucał sposób
zachowania – Andrzej dalej mówił Kamilowi „Cześć”, gdy się mijali. Nie będzie
robił cyrków, bo jakiś głupek udowadnia, jak bardzo jest głupi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W trzecim tygodniu
został po treningu w awaryjniaku. Ojciec, Kamil, szkolna codzienność, wszystko
razem i osobno – co jakiś czas dobrze to było wyrzucić z siebie prosto w worek.
Wyrzucił więc porządnie, aż ręce bolały, w ten przyjemny, odprężający sposób;
musiał się trochę zasiedzieć, bo gdy przeszedł z sali do szatni, ludzie z
ostatnich w harmonogramie grup już się ubierali i wychodzili. Andrzej wziął
prysznic; po powrocie z łazienki do przebieralni zobaczył ostatnie parę osób,
które właśnie opuszczały pomieszczenie. Został tylko jeden chłopak. Kamil.
Siedział na ławce naprzeciwko łazienki, w butach, z kurtką na kolanach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cześć – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cześć. – Andrzej
podszedł do ławki po drugiej stronie szatni, gdzie leżały jego rzeczy. – Znowu
się do mnie odzywasz czy to przez przypadek? – Nie patrząc na niego, rozwiązał
ręcznik, którym był owinięty, i zaczął się ubierać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszam – odezwał
się Kamil po dłuższej chwili. Andrzej założył sweter na podkoszulkę, usiadł na
ławce, poprawił podwiniętą nogawkę spodni i sięgnął po buty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku – odparł,
zawiązując pierwszy glan. – Przeżyję bez twojego „cześć” na korytarzu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie o to mi chodzi –
powiedział Kamil. – Tylko wiesz, o co. Serio. Strasznie głupio wyszło, nie
chciałem tak. Nie chodziło o to, że to było na siłę czy coś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wziął drugi
glan, założył i zaczął sznurować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale wyszło na to, że
było na siłę – stwierdził sucho. – A wyobraź sobie, że to żadna przyjemność
dowiadywać się, że ktoś coś z tobą robi, bo uważa, że musi, a nie dlatego, że
chce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale ja chciałem –
zapewnił Kamil i dodał ciszej: – Naprawdę chciałem. Tylko… kurde, nie wiem, jak
ci to wytłumaczyć. Tobie jest łatwiej, ty już to robiłeś, dla ciebie to nie
jest wszystko takie nowe… i czasem przerażające. Ty masz to wszystko już
poukładane, wszystko wiesz, nie tylko w sensie łóżka, już się nad niczym w tych
sprawach nie musisz zastanawiać. A ja ciągle… czasem się czuję tak, jakbym
szedł we mgle i nie wiedział, na co wpadnę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Porównanie było całkiem
niezłe. I w gruncie rzeczy…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wcale nie wiem
wszystkiego, pomyślał Andrzej, patrząc na swoje buty. Prawy był bardziej
ubłocony niż lewy. Wcale nie mam wszystkiego poukładanego. I wcale nie jest
tak, że już się nad niczym nie muszę zastanawiać. Nadal się boję. Że ktoś się
dowie. Że ojciec się dowie. Że jak ktoś się dowie, to mi jakoś przeszkodzi,
utrudni przygotowania do matury, do egzaminów. Że będę się musiał bronić, głośno,
publicznie bronić i jednocześnie przyznawać, a w sumie wcale nie czuję się na
to gotowy i wcale nie wiem, czy umiałbym się bronić. Nadal mnie boli ta sprawa
z Maćkiem, jedna głupia sprawa, nad którą nie umiem przejść do porządku
dziennego, zignorować, wykasować z głowy. Chciałbym mieć to wszystko w dupie,
chciałbym móc, umieć głośno wszystkim powiedzieć: jestem gejem i gówno mnie
obchodzi, co wy na to, i iść dalej z własnymi sprawami, własnym życiem, własną
potrzebą. Ale nie umiem. Nie mam jak, gdzie, w sumie też po co. Bo to mi nic
nie da, nie teraz, nie tutaj, żadnej wolności ani ulgi, tylko problemy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszam cię –
powiedział spokojnie i spojrzał na Kamila. Chłopak siedział na ławce,
przygarbiony, miętosił w dłoniach rękaw kurtki. – Też przesadziłem. I to
nieprawda, z tym poukładaniem wszystkiego i resztą. – Zawahał się na moment,
ale wzrok, jakim Kamil teraz na niego patrzył, mina, jaką zrobił, jakoś
sprowokowały kolejne słowa. – Ja też mam często wrażenie, że idę jak we mgle i
wpadam w najdurniejsze dziury, jakie się trafią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poważnie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na twarzy Kamila
pojawiła się mieszanina ulgi i wdzięczności.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie gniewaj się już na
mnie – poprosił chłopak. – Ja naprawdę chciałem. I naprawdę było fajnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku. – Andrzej
wstał, założył kurtkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie gniewasz się już?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. Chodź, trzeba już
wychodzić, pan Przemek pewnie zaraz będzie chciał zamknąć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamil wstał, ale kurtkę
zostawił na ławce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poczekaj. – Zatrzymał
go w połowie drogi do wyjścia. – Andrzej, czekaj… Tęsknię za tobą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, od tęsknoty trudno
się było uwolnić. Tęsknoty za drugim ciałem, tak bliskim, tak podniecającym. Za
zapachem i fakturą cudzej skóry. Za naciskiem innych palców, innych dłoni na
własnym ciele. Za dotykiem, czyimś dotykiem. Za świadomością, że ten chłopak
jest, chce, pragnie. Że nie jest się z tym pożądaniem samemu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przyciągnął
Kamila, objął mocno w pasie, wsunął mu dłoń we włosy, pocałował. Poczuł jego dłonie
przesuwające się po materiale swetra, pod rozpiętą kurtką. Tak, tego właśnie
brakowało w ostatnich tygodniach, tej rozbudzonej na nowo spełnionej fizycznej
bliskości. Najchętniej przeleciałby Kamila tutaj, teraz, jak najszybciej i jak
najmocniej. Ale trzeba było wyjść – z szatni, ze szkoły. Zaraz. Za moment.
Jeszcze chwila, jeszcze dosłownie chwila, całowanie tego chłopaka jest tak
diabelnie podniecające…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Za ścianą rozległ się
naraz dość głośny huk, jakby sporo rzeczy pospadało na podłogę, połączony z
donośnym „Cholera jasna!” pana Przemka. Andrzej przerwał, rozluźnił uścisk,
zerknął na drzwi szatni. Kamil zabrał ręce, odsunął się nieco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co jest? – zapytał
cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trzeba iść – odparł
Andrzej spokojnie, spojrzał na Kamila i dodał: – Weź swoje rzeczy i idź, ja
zaraz też wyjdę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poczekać na ciebie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra. Przed szkołą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamil założył kurtkę,
zarzucił plecak na ramię i wyszedł. Andrzej wziął kilka głębszych wdechów,
pomyślał o lodowcu. Białym, zimnym, nieruchomym lodowcu. Odsuwającym na bok, w
tył, gdzieś w zawieszenie ciepłą skórę Kamila, jego gorący oddech, dłonie przesuwające
się po plecach…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dosyć. Nie teraz. Nie
tutaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zapiął kurtkę, założył
plecak i wyszedł z szatni. W sali pan Przemek stał obok parapetu i miał taką
minę, jakby na coś czekał. Cholera, pomyślał Andrzej, jakby coś wiedział.
Jakby…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No co? – odezwał się pan
Przemek. Wydawał się rozbawiony. – Uciekaj do domu, jutro szkoła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Był pan teraz w
szatni? – zapytał Andrzej podejrzliwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A powinienem? – odparł
pan Przemek, najwyraźniej jeszcze bardziej rozbawiony. Coś w jego tonie kazało
uznać, że odpowiedź brzmiałaby „tak”. Andrzej spojrzał w bok; poczuł się trochę
nie w porządku. Co prawda nie przesadzili, ani teraz, ani wtedy na początku
stycznia, w awaryjniaku, ale jednak… – Andrzej – odezwał się znów pan Przemek –
podejrzewam, że ktoś na ciebie czeka przed budynkiem. Więc może lepiej niech
nie czeka za długo, bo dziś jest dość zimno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W jego głosie było coś
łagodnego; w spojrzeniu – życzliwego i przyjaznego. To coś dawało do
zrozumienia dwie rzeczy: po pierwsze, tak, pan Przemek był w szatni i wiedział,
widział, co robili. A po drugie – nie miał o to pretensji. Nawet więcej,
wydawało się, że to akceptuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Do widzenia –
powiedział Andrzej cicho i wyszedł z sali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamil czekał przed
głównym wejściem, z szalikiem owiniętym wokół szyi i zasłaniającym podbródek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wszystko OK? –
zapytał, gdy Andrzej do niego podszedł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. Chodź.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez dłuższą chwilę
szli w milczeniu w kierunku przystanku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcesz jutro po
lekcjach do mnie przyjść? – zapytał nagle Kamil. – Mama ma jutro popołudniową
zmianę w sklepie i wróci późnym wieczorem, a tata umówił się z kolegami na piwo
i też będzie późno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – odparł Andrzej.
– O której kończysz lekcje?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O trzynastej
czterdzieści, a ty?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O czternastej
dwadzieścia pięć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To poczekam na ciebie
– zaproponował Kamil. – W parku przy twojej budzie. Będziesz mógł przyjść od
razu czy najpierw musisz iść do domu?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zastanowił się
przez moment.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Będę mógł od razu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Super – ucieszył się
Kamil, spojrzał w kierunku przystanku i krzyknął: – Kurwa, mój autobus! Lecę,
bo mi zwieje, to do jutra!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przyglądał się
Kamilowi, gdy ten dobiegał do przystanku, wskakiwał do autobusu i przeciskał
się pomiędzy innymi pasażerami w głąb pojazdu. Autobus odjechał. Na przystanku
pozostało kilka osób.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej stanął parę
metrów przed wiatą, wyciągnął papierosa i zapalił. Jutro. Jutro będzie mógł
znów Kamila rozebrać, poczuć. Dziś po powrocie kolacja, skończenie
„Buddenbrooków”, jutro na polskim odda „Buddenbrooków” pani Beacie, na
geografii poczyta, może dalej „Drugą płeć”, którą czytało się trudno i powoli,
z wieloma nieprzyjemnymi refleksjami po drodze, ale i z fascynacją, z
wrażeniem, że odkrywa się sprawy, o których wcześniej nawet się nie myślało. A
po lekcjach – Kamil.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie jest tak źle,
pomyślał. Gdyby można mieć na co dzień te trzy rzeczy: książki, seks i
papierosy, bez konieczności wysłuchiwania cudzego marudzenia, chowania się,
kombinowania, uważania, czy nikt nie widzi – gdyby można je mieć tak po prostu
i zawsze pod ręką – byłoby wspaniale. Na razie tylko z książkami nie ma
problemu. Ale kiedyś nie będzie problemu z żadnym z tych elementów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kiedyś. Za parę
miesięcy. Po maturze, po egzaminach, po wyjeździe stąd. Ale na razie to, co
jest, i tak jest dobre.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Widząc nadjeżdżający
autobus, Andrzej rzucił niedokończonego papierosa na ziemię, przydeptał i
ruszył do przystanku. Jakoś się to wszystko wytrzyma, ten ostatni okres do
skończenia liceum, zdania wszystkiego, wyniesienia się do Krakowa. Nie jest
źle. Da się wytrzymać. Da się nawet czerpać z tych ostatnich miesięcy jakąś
przyjemność.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wsiadł, stanął na końcu
autobusu, spojrzał przez tylną szybę. Przystanek zaczął się powoli oddalać. Na
dworze było dość ciemno; ogrzewanie w autobusie albo wysiadło, albo w ogóle nie
zostało włączone; jutrzejszy dzień miał się rozpocząć od sprawdzianu z
matematyki, znowu z tych cholernych funkcji. Ale mimo wszystko nie było źle.
Zdecydowanie nie było źle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">fot. <a href="https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/pusta-droga-z-mgla-3071474/" target="_blank">Pexels</a></span></span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-18068162745695145182024-01-19T09:07:00.005+01:002024-01-21T07:59:23.632+01:00OSTATNIE CHWILE CIĄGNĄ SIĘ NAJDŁUŻEJ. ROZDZIAŁ II: SPRAWY, DLA KTÓRYCH BRAKUJE SŁÓW<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ5M6H9vvJZTrDi607VyyS4_zMRnvlFJSvo5Gy83U8CgyIo8N8KILg2fuhttCx_9kWYUggvXids6kyUTtvYYbh7q1UfxCB6o_N3TifBxlkwad75ITkd1_nZYKYxyaNm3kOOAdbOr7sEifc2g_QTYiBDaCM3hz05SAVRXKsbSq51KrMCsC4sxrYe6VcStCu/s4096/pexels-bob-price-764880.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2732" data-original-width="4096" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ5M6H9vvJZTrDi607VyyS4_zMRnvlFJSvo5Gy83U8CgyIo8N8KILg2fuhttCx_9kWYUggvXids6kyUTtvYYbh7q1UfxCB6o_N3TifBxlkwad75ITkd1_nZYKYxyaNm3kOOAdbOr7sEifc2g_QTYiBDaCM3hz05SAVRXKsbSq51KrMCsC4sxrYe6VcStCu/w640-h426/pexels-bob-price-764880.jpg" width="640" /></a></span></div><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br /><span style="color: black; line-height: 150%;"><br /></span></span><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chciałabym, żeby 2024 był dla „Musivum” rokiem pełnym nowych tekstów. Na razie idzie nieźle.<span></span></span></span></p><a name='more'></a><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span><p></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">OSTATNIE CHWILE CIĄGNĄ
SIĘ NAJDŁUŻEJ<o:p></o:p></span></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">ROZDZIAŁ II: SPRAWY, DLA
KTÓRYCH BRAKUJE SŁÓW</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzień dobry. Podziwiałem właśnie pański obraz.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czy poznał pan, co on przedstawia?</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">–- Myślę, że każdy może go odczytać po swojemu.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– To jest kocia kołyska.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ach, tak – powiedziałem. Bardzo dobrze. – Te zadrapania to sznurek, tak?</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jedna z najstarszych gier na świecie. Znana nawet wśród Eskimosów.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co pan powie?</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Od czterech tysięcy lat albo dłużej dorośli splatają zawiłe pętle ze
sznurków przed nosami swoich dzieci.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Newt siedział nadal skulony w leżaku. Wyciągnął przed siebie upaćkane
dłonie, jakby miał na nich rozpiętą kocią kołyskę.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic dziwnego, że dzieci wyrastają potem na wariatów. Kocia kołyska to
tylko kilka iksów ze sznurka pomiędzy czyimiś palcami i dzieciak patrzy, i
patrzy na te iksy…</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co?</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– I nic. Nie ma żadnego cholernego kota, żadnej cholernej kołyski.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: black; font-size: medium; line-height: 150%;">Kurt Vonnegut, „Kocia
kołyska”, przekł. L. Jęczmyk, Poznań 2004, s. 103–104.</span><span style="font-size: x-large; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ostatnie dni przed
feriami były dziwnie leniwe. Czy w zeszłym roku wyglądało to podobnie? Andrzej
nie potrafił sobie przypomnieć. Chwilami miał wrażenie, że gdzieś się gubią
albo wymazują niektóre wspomnienia sprzed roku, sprzed dwóch lat – wspomnienia
samego siebie, świadomość swoich dawniejszych myśli, uczuć, spraw.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może po prostu człowiek
chciałby zapomnieć o tym, co już nie było potrzebne. Co było zbędne. Co w żaden
sposób nie przydawało się obecnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Szkoda, że nie o
wszystkim dawało się zapomnieć. Na przykład o tym, jak niekiedy przykra bywa
strata.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tego popołudnia Andrzej
szybciej skończył, bo z powodu rady pedagogicznej cztery ostatnie lekcje
skrócono z czterdziestu pięciu do trzydziestu pięciu minut. Nie miał ochoty
wracać do domu, więc prosto ze szkoły pojechał na trening, przebrał się w
szatni, wziął książkę, usiadł w pokoju socjalnym z kubkiem herbaty i zjadł
kanapki, które mu został z przerwy obiadowej. „Solaris” wciągało, więc zupełnie
się wyłączył na ludzi, którzy kręcili się po pomieszczeniu. Nagle od Lema
oderwał go znajomy głos:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty, o co chodzi w tym „Tangu”,
bo to jakieś głupie jest?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uniósł głowę. Do stolika
przysiadł się Maciek. Przysiadł się i zagadnął, jakby nigdy nic.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Sam jesteś głupi,
pomyślał Andrzej nieżyczliwie. Mało że debil od „to się powinno odstrzelić”, to
jeszcze nie potrafisz zrozumieć Mrożka. Niech ci twój równie inteligentny
inaczej kuzyn wytłumaczy, o co chodzi w „Tangu”, co ci jakiś pedał będzie
wyjaśniał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maciek patrzył
wyczekująco. Prosząco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W zeszłym roku, w marcu,
gdy doszło do tamtego idiotycznego starcia, przyjął przeprosiny z krótkim „Ale
z ciebie głupi złamas. Walić to, jest OK”. W kwietniu, gdy Andrzej już wrócił
na treningi, Maciek zapytał cicho: „Jak tam?”. Potem, gdy się przebrali po
treningu, szturchnął w ramię i powiedział: „Ty, chodź zapalić”. Stanęli za
garażem, zapalili, przez chwilę milczeli, wreszcie Maciek rzucił: „Nie wiem, za
co tamtemu tak przyjebałeś, ale jakby co, to jestem po twojej stronie”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wtedy, przez moment,
Andrzej w to uwierzył.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No cóż, jak się było
naiwnym idiotą, to się ponosiło tego konsekwencje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A przeczytałeś to w
ogóle? – zapytał teraz, trochę po to, by zyskać na czasie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No tak średnio – mruknął
Maciek z dość wyraźnym zakłopotaniem. – Kawałek. Tego się nie da czytać, jakieś
głupie jest. To pomyślałem, że cię zapytam, bo ty ogarniasz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W ciągu ostatniego roku
Andrzej wyjaśniał mu parę razy jakieś kwestie dotyczące lektur. Maciek z
polskim radził sobie średnio, wolał matematykę, geografię i WF. Nie lubił
większości lektur, podobało mu się tylko „Ogniem i mieczem”, bo „Przynajmniej
dobra przygodówka, ciągle coś się działo”, oraz „Przedwiośnie”, tyle że
przeskakiwał fragmenty o polityce. Ale kiedy mu się coś tłumaczyło, słuchał
uważnie. „Dzięki”, powiedział, gdy kiedyś kilka metrów za przystankiem palili i
Andrzej właśnie skończył mu wyjaśniać symbolikę „Wesela”, tak podobno
niezrozumiałą. „Jak ty mówisz, to nagle to jakoś zaczyna mieć sens i nawet mi
zostaje w głowie. Zajebisty z ciebie kumpel”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zajebisty kumpel.
Którego powinno się odstrzelić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej odłożył Lema na
stół i zaczął mówić o „Tangu”. Niech sobie Maciek ma to wyjaśnienie, po które
przyszedł. Niech je sobie weźmie i wraca z nim do świata, w którym „pedały nie
chodzą na kick-boxing”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jakie to jest żałosne,
że mnie to ciągle boli, pomyślał Andrzej. Jaki ja jestem żałosny. Nie
potrzebuję go przecież. Nikogo nie potrzebuję, nie chcę potrzebować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maciek słuchał, kiwał
głową, popijał herbatę ze swojego kubka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobra – odezwał
się, gdy wyjaśnianie dobiegło końca. – W sumie teraz to zaczyna mieć sens.
Dzięki. Wiedziałem, że jak ciebie zapytam, to coś zacznę jarzyć. – Uśmiechnął
się tak, jak uśmiechał się czasem za garażem czy przystankiem, gdy o czymś
rozmawiali i naraz stwierdzał: „Ale ty masz dziwaczne skojarzenia z tymi swoimi
książkami. Nie no, fajne, tylko dziwaczne”. – Dzięki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym – mruknął Andrzej
i przysunął z powrotem Lema. Nie chciał jego podziękowań. Niczego od niego nie
chciał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty, Andrzej – odezwał
się Maciek po krótkiej chwili. W jego głosie zabrzmiało coś dziwnego, jakby
prośba. – Słuchaj, nie wiem, o co poszło, że tak się na mnie obraziłeś, ale
sorry, cokolwiek to było. Serio. To co, zgoda?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zapomnieć o tamtym.
Pominąć, zignorować. Kusiło. Udawać, że pewne słowa nie padły, że nic się nie
wydarzyło. Odzyskać kumpla, z którym się dobrze spędzało czas.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Usłyszeć znów w szatni
czy na ringu to „Śnieżka”, które na początku trochę irytowało, a potem nawet
zaczęło bawić. „Ty, Śnieżka, nie wal we mnie jak rozpędzony tir, jak tylko się
na chwilę rozproszę”. „Śnieżka, Kamila dalej za tobą lata jak siedem napalonych
krasnoludków, ty weź ją raz puknij w szatni, bądź dżentelmenem”. „Rusz dupę z
tej ławki i zostaw książkę, Śnieżka, to nie czytelnia, tu się samce po mordach
leją”. To bawiło. Tworzyło całkiem sympatyczną atmosferę porozumienia, oni
dwaj, najlepsi w grupie, starający się z całych sił pokonać tego drugiego
podczas treningu, potem ramię w ramię idący za garaż, za przystanek, by
zapalić. Pozwalało poczuć się dobrze z drugim człowiekiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zwodziło. Zawodziło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie potrzebuję, pomyślał
Andrzej, patrząc na wyciągniętą rękę Maćka. Nie potrzebuję cię. Ani ciebie, ani
nikogo takiego jak ty. Nie potrzebuję, nie zapomnę, nie będę udawał, że tego
nie było.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jestem zajęty – uciął,
otwierając książkę. Wrócił do czytania, ignorując wciąż jeszcze podaną nad
stołem dłoń. Nieważne. Tak jak nieważny był ten wyraz smutku na twarzy Maćka,
nieważne jego słowa, nieważny miniony rok znajomości. Nieważny. Niepotrzebny.
Nieistotny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maciek w końcu zabrał
rękę, wstał, poszedł sobie. I dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nikogo nie potrzebuję,
pomyślał Andrzej zawzięcie. Wolę być sam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po chwili poczuł na
ramieniu lekki uścisk. Uniósł głowę. Obok stał pan Przemek – no tak, w którymś
momencie wszedł do socjalnego i coś sobie robił do jedzenia czy do picia. Pan
Przemek umiał uszanować to, że człowiek jest zajęty, że czyta, że chce mieć
spokój: nie zagadywał bez potrzeby, nie przeszkadzał, nie narzucał się. Ale
teraz stał z tą ręką na ramieniu, z czymś dziwnym w twarzy, w oczach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O co chodzi? – zapytał
Andrzej niepewnie. Czasem czuł się przy tym człowieku tak… wybity ze zwykłego
rytmu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O nic – odpowiedział
pan Przemek łagodnie. Patrzył jakoś… współczująco? – Po prostu tak ci przypominam,
że jak potrzebujesz pogadać, to jestem. – Zabrał rękę. – I zbieraj się powoli,
Andrzej, zaraz zaczynamy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wyszedł z socjalnego i
chyba zajrzał do szatni, bo po chwili rozległ się jego głos: „No przebierać
się, leniwce, i na salę! Nie ociągać się, bo w samych gaciach będziecie
ćwiczyć!”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zamknął Lema,
wstał, przysunął krzesło do stołu. Tak, pan Przemek potrafił wybić z rytmu.
Wybić z tego przekonania, że się nikogo nie potrzebuje. I to wybić w taki
sposób, by myśl, że jego akurat się potrzebuje, chce się potrzebować – wcale
nie odpychała. Wręcz przeciwnie, wydawała się oczywista, zrozumiała, ważna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I jakoś dziwacznie
cieszyła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rodzice wyjechali w
niedzielę rano. Cisza, która zapadła w domu, była niesamowita.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">O tym, że nie chce
nigdzie wyjeżdżać na ferie i w tym roku zamierza wywalczyć sobie do tego prawo,
Andrzej myślał już od urodzin. Spodziewał się pretensji ojca, smutku mamy i ich
wspólnego „mowy nie ma”, więc powoli gromadził argumenty. Ma maturę. Jest pełnoletni
i ma prawo sam decydować. Zmęczy się podróżą w jedną i drugą stronę. Straci
dostęp do podręczników, przecież nie będzie ich taszczył ze sobą na Słowację.
Zresztą był już na Słowacji. Próbna matura z matmy poszła mu średnio, musi się
porządnie douczyć pewnych działów. Chce mieć dwa tygodnie spokoju i odpoczynku,
by móc się skupić wyłącznie na nauce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">O dziwo, poszło o wiele
łatwiej, niż się spodziewał. W każdym razie pod względem samego wyjazdu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zaczął od mamy, ale ta
po pierwszych słowach przerwała mu krótkim: „Porozmawiaj z tatą, Jędrek. On tak
myślał, że możesz nie chcieć jechać”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Smutek, który brzmiał w
jej głosie, niewiele Andrzeja obchodził. Obchodziło go wywalczenie sobie ferii
zgodnie z własną wizją i potrzebą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To był czwartkowy czy
piątkowy wieczór w połowie grudnia. Ojciec siedział w salonie przed
telewizorem, jak zwykle. Telewizor, gazeta, której nawet nie czytał, a trzymał
w jednej ręce, papieros w drugiej, przydeptane w piętach kapcie. Odrażający
typ.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam do ojca sprawę –
powiedział Andrzej, stając przy fotelu. Ojciec uniósł głowę, puścił gazetę,
sięgnął po pilota, ściszył film, którego pewnie zresztą i tak nie oglądał, bo
wcześniej gapił się nie w telewizor, a w okno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co chcesz, Jędrek?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszam, że ojcu
przeszkadzam – rzucił, rozdrażniony. Jasne, telewizor i gazeta, ojca świętość
po powrocie do domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie przeszkadzasz –
odburknął ojciec. – Czemu ty zawsze musisz prowokować jakąś awanturę, nie
umiesz normalnie rozmawiać? I co tak nade mną stoisz, weź sobie krzesło i
usiądź jak normalny człowiek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Normalny”. Jedno z
ulubionych słów ojca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Alebyś się zdziwił,
gdybyś wiedział, jak bardzo nie pasuję do tego twojego „normalnie”, pomyślał
Andrzej z pewnym złośliwym zadowoleniem, gdy krzesło od stołu przysunął w
kierunku fotela i usiadł. Pod żadnym względem nie pasuję do twojego „normalnie”.
I wolałbym umrzeć niż kiedykolwiek pasować do twojej wizji normalności.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, to co chcesz? –
ponaglił ojciec. Jasne, pewnie spieszyło mu się do powrotu do gazety i
telewizora.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie chcę nigdzie z
wami jechać na ferie – wypalił Andrzej i w tym momencie miał ochotę kopnąć w
tyłek samego siebie. Nie tak powinien to powiedzieć. Cholera.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jak to jest, pomyślał z
irytacją, że jak mam coś napisać, to to ma ręce i nogi, ale jak mówię, a nie
chodzi o książki, to jakby mi się pół mózgu zawieszało, a drugie pół gubiło?
Gdybym miał to napisać jako wypracowanie, to wiedziałbym, jak ma wyglądać
wstęp, jak zbudować argumentację i kontrargumentację, jak podsumować, jak to
sensownie i przekonująco ułożyć. A gdy zamiast pisania otwieram gębę, to jestem
debilem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W zasadzie nie było już
sensu czegokolwiek dodawać do tego, co miało stanowić wniosek z pominiętej
argumentacji, więc milczał i czekał na reakcję ojca. To był ten moment, w
którym ojciec powinien wybuchnąć pretensjami i serią haseł „Będziesz robił, jak
ja mówię, gówniarzu!”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale ojciec zamiast tego
tylko pokręcił głową, westchnął i spojrzał na ściszony telewizor.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty co roku mówisz, że
nie chcesz z nami jechać – powiedział cicho. – Wakacje, ferie, ferie, wakacje.
– Znów pokręcił głową. – No dobrze, czemu nie chcesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam maturę. Chcę się
spokojnie pouczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cały czas się uczysz,
Jędrek. – W tonie ojca zabrzmiało coś dziwnego. Coś dziwnego było też w
spojrzeniu, które przeniósł z telewizora na Andrzeja. – Może właśnie przydałby
ci się krótki odpoczynek od tej nauki, żebyś się nie wykończył?</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tylko taki milicyjny bezmózg jak ty może połączyć naukę z „wykańczaniem się”,
pomyślał Andrzej z niesmakiem. Ale czego się spodziewać po kimś, kto ledwo
podstawówkę skończył.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie potrzebuję żadnego
odpoczynku – burknął. – Potrzebuję spokoju, żeby czytać dalej na polski, robić
powtórkę z historii i douczyć się z matematyki, żeby jej nie spieprzyć w kwietniu
tak jak na próbnej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek, język –
warknął ojciec. – Nie wyrażaj mi się tak w domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył
ramionami i dla świętego spokoju rzucił:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No – mruknął ojciec. –
A poza tym czego ty chcesz od tej próbnej matematyki, trójkę dostałeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie będę miał na
świadectwie maturalnym trói z czegoś takiego jak matematyka – powiedział
Andrzej dobitnie. –Nie ma mowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec zrobił taką minę,
jakby próbował się nie roześmiać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trójka to przyzwoita
ocena – stwierdził. – Nic się strasznego nie stanie, jak dostaniesz trójkę z
matematyki. Na studia z matematyką przecież nie idziesz?…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W ostatnich słowach ojca
zabrzmiało bardzo wyraźne pytanie. No tak, od jakiegoś czasu próbował sondować:
jakie studia, jakie miasto, jakie plany. Andrzej z ogromną przyjemnością
odpowiadał za każdym razem: „Jeszcze nie wiem”. W którymś momencie ojciec nie
wytrzymał i burknął: „Kłamiesz”. Andrzej uśmiechnął się na to i zaproponował
uprzejmie: „Niech mi to ojciec udowodni”. Ojciec wyszedł wtedy z jego pokoju i
trzasnął drzwiami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeszcze nie wiem –
powtórzył zatem Andrzej standardową kwestię, ale się zawiódł: ojciec, zamiast
zacząć się tradycyjnie ciskać, znów pokręcił głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– „Nie wiesz, nie wiesz”
– powiedział cicho, patrząc na telewizor. – Ty dobrze wiesz, Jędrek, pewnie od
dawna dobrze wiesz. Tylko nie chcesz mówić. Innym to może i mówisz, innym,
obcym ludziom, ale własnym rodzicom to słowa nie piśniesz. Jakbyśmy byli twoimi
najgorszymi wrogami. Nie mam do ciebie czasem siły, dziecko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie rozumiał. Jak zwykle
nie rozumiał. Andrzej nikomu nie powiedział, nawet pani Beacie, od której wciąż
pożyczał jakieś materiały. Bo to było jego. Jego plan, jego marzenie, jego
kierunek, coś tylko jego i tylko dla niego, nie chciał się tym dzielić, chciał
mieć coś tylko dla siebie, tylko swojego, bez konieczności dzielenia się
własnymi myślami i uczuciami z kimkolwiek. To było jego, ta filologia polska,
ten Uniwersytet Jagielloński, ten Kraków, o których myślał wieczorami przed
zaśnięciem, które wyobrażał sobie czasem na przerwach, schowany na ławce w
kącie korytarza na parterze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec nie rozumiał, bo
ojciec nigdy niczego nie rozumiał. Durny stary dziad.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No nic – odezwał się
ojciec po chwili milczenia. – Może jak dorośniesz, to trochę pójdziesz po rozum
do głowy. Teraz to w ogóle nie warto z tobą rozmawiać. To wracając do ferii, to
co, jednak nie chcesz jechać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec pokiwał głową,
uderzył parę razy palcami o poręcz fotela.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobrze – powiedział
wreszcie. – Dobrze, niech będzie po twojemu. Jesteś pełnoletni. Zostań sobie w
domu. Może i masz rację, że to ci potrzebne, takie dwa tygodnie spokoju od
szkoły i od wszystkich. W sumie… – spojrzał nagle z wyraźnym rozbawieniem – ja
przed swoją maturą zrobiłem tak samo. W ostatni tydzień przed egzaminami
wziąłem urlop, nakupowałem rzeczy, żeby mieć co jeść i pić, i tak przez tydzień
twardo siedziałem u siebie, nigdzie nie wychodziłem, tylko wkuwałem i wkuwałem.
Ale nie popisałem się jakoś szczególnie, miałem na świadectwie same trójki. Ale
mnie trójki wystarczyły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ojciec ma maturę? –
spytał Andrzej z niedowierzaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No mam, mam. Co się
tak dziwisz? – W tonie ojca pobrzmiewała uraza. – Mam maturę, chociaż później
robiłem niż ty. Inne czasy były, jak byłem w twoim wieku, to nie miałem jak. A
potem w milicji mój szef naciskał, to w końcu zrobiłem. I później mu byłem za
to naciskanie ogromnie wdzięczny, bez matury bym później z awansami miał
problem. No co robisz taką zdziwioną minę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Myślałem, że ojciec ma
tylko podstawówkę skończoną – mruknął Andrzej. – Jak mama.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, ja nie – odparł
ojciec i odłożył gazetę na stolik kawowy obok fotela. – Mama tak, mama ma
podstawówkę. Trudno wtedy było ludziom z małych miejscowości zdobyć lepsze
wykształcenie, dziewczynom pewnie nawet bardziej. Ale wbij sobie do tego
swojego zarozumiałego łba – dodał ostro, ostrzegawczo – że twoja matka z tą „tylko”
podstawówką jest mądrzejszym i lepszym człowiekiem niż wielu ludzi z różnymi
dyplomami uniwersyteckimi. I żebyś mi nigdy nie ważył się matki obrazić w
jakikolwiek sposób z tego powodu. Dociera to do ciebie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przecież jej nie
obrażam – zirytował się Andrzej. – Czemu się ojciec znowu mnie czepia?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja się nie czepiam –
zdenerwował się ojciec. – Ja ci tylko przypominam, żebyś matkę szanował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Szanuję – odpowiedział
sucho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze – burknął
ojciec i popatrzył zdecydowanie nieprzyjemnie. – Matka świata poza tobą nie
widzi, skacze wokół ciebie bez końca, żyły sobie dla ciebie wypruwa. Byłoby
dobrze, gdybyś to czasem zauważył. I może podziękował. I docenił. A jak nie
umiesz być uprzejmy i się zachowywać wobec matki jak normalny człowiek, to
chociaż się pilnuj, żeby z szacunkiem się odnosić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Odnoszę się z
szacunkiem – powiedział Andrzej, już mocno zniecierpliwiony tym pouczaniem. –
Akurat to, że mama zasługuje na szacunek, to wiem. Tak jak wiem, że dla niej
jestem ważny – dodał, kładąc nacisk na słowa „dla niej”. Ale ojciec nie
zauważył tego albo nie zrozumiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze – mruknął
tylko. – Przynajmniej tyle wiesz. To niech ci będzie, zostań na ferie w domu,
poucz się spokojnie. Tylko jakichś głupot nie narób – dodał surowo, sięgnął po
pilota i włączył znów dźwięk.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Audiencja skończona,
pomyślał Andrzej. Łaskawie wyrażona zgoda i przypomnienie z serii „uważam cię
za debila” na pożegnanie. Skurwysyn.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wstał, odstawił krzesło
na miejsce, zrobił kilka kroków, po czym odwrócił się i zapytał:</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dlaczego ojciec tak mnie nie lubi?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec gwałtownie
chwycił pilota, wyłączył dźwięk, spojrzał i zapytał ostro:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wsadził ręce do
kieszeni dżinsów, popatrzył na ojca pogardliwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pytam, dlaczego ojciec
tak mnie nie lubi. Nie żeby mnie to obchodziło, po prostu jestem ciekaw. Bo
widzę to od lat. O co chodzi? – Przechylił trochę głowę i zapytał kpiąco: –
Jestem nieplanowaną wpadką, na którą nie miał ojciec ochoty, ale nie udało się
ojcu namówić mamy na aborcję, chociaż była wtedy legalna?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez moment myślał, że
ojciec dostanie na tym fotelu zawału. Ojciec zrobił się purpurowy, wytrzeszczył
oczy niemal jak Halecki chwilę przed upadkiem w klasie, wciągnął gwałtownie
powietrze i zacisnął dłoń na pilocie. A potem rzucił tym pilotem o podłogę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty cholerny gówniarzu
– powiedział cicho, bardzo cicho, ale w jego głosie było tyle furii, że Andrzej
odruchowo cofnął się o dwa czy trzy kroki i wyjął ręce z kieszeni, bo odniósł
wrażenie, że zaraz będzie się musiał osłonić przed uderzeniem. Jednak ojciec
nie ruszył się z fotela, tylko popatrzył, popatrzył z taką miną, jakiej nie
miał nigdy, nawet rok temu po marcowej awanturze. – Ty cholerny, bezmyślny
gówniarzu. Z tymi wszystkimi książkami, które przeczytałeś, z tymi swoimi
wypracowaniami i nagrodami za nie, z tym wszystkim jesteś tak chamowaty, podły
i głupi, że to się w głowie nie mieści. Wynoś się do swojego pokoju, nie chcę
cię dziś więcej widzieć na oczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie tak miała się ta
rozmowa skończyć. Andrzej w gruncie rzeczy sam nie wiedział, dlaczego zadał to
pytanie – pytanie, które od pewnego czasu chodziło mu po głowie i dość bawiło,
było po prostu zwykłym stwierdzeniem faktu. Chyba zwyczajnie napadła go nagle
ochota, by o to zapytać, by sprawdzić reakcję, by wreszcie zrozumieć. Ale z
ojcem, jak zwykle, nie dało się rozmawiać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wrócił do siebie i
starał się zignorować wrażenie, że przesadził. Miłe to wrażenie nie było. Ale
przynajmniej tyle dobrego, że sprawa z feriami załatwiona – zostaje w domu.
Niemal dwa tygodnie spokoju, w samotności, bez nikogo – to będzie wspaniałe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z pół godziny później
rozległo się krótkie pukanie i ojciec uchylił nieco drzwi od pokoju. Widać
było, że nadal jest zły, bardzo zły. Andrzej popatrzył na niego znad zeszytu od
angielskiego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co ojciec chce?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Lepiej, żebyś nie
wiedział, co bym chciał – warknął ojciec. – Przyszedłem ci tylko powiedzieć,
żebyś z takimi kretyństwami jak przed chwilą nie wyskoczył mi kiedykolwiek
przed matką. Bo jak matce coś takiego powiesz, to tak cię strzelę po pysku, że
zębów będziesz szukał po całym Borze. Dotarło do ciebie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Proponuje mi ojciec
powrót do swoich metod wychowawczych? – nie wytrzymał Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec zacisnął dłoń na
klamce. I zgrzytnął zębami, dało się to usłyszeć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie przeginaj, Jędrek –
powiedział cicho. – Coraz bardziej przekraczasz pewne granice, ale są takie,
których zwyczajnie nie dam ci przekroczyć. Przy matce ta twoja niewyparzona
gęba ma być zamknięta na kłódkę, jeśli chodzi o takie kretyństwa jak to przed
chwilą. Jesteś bezmyślny, podły i głupi, potrafisz tylko brać, bo przecież ci
się należy, wydaje ci się, że pozjadałeś wszystkie rozumy, nie masz za grosz
szacunku dla nikogo i widzisz tylko czubek własnego nosa. I jeśli chcesz
wiedzieć, to tak, nie lubię cię teraz, nie lubię tego, jakim człowiekiem się
stajesz. I jeśli dalej masz się taki robić, to wolałbym, żeby mnie szlag
trafił, zanim zobaczę efekty. – Zrobił krok w tył i częściowo przymknął drzwi,
ale zaraz się zatrzymał, znów je uchylił i dorzucił: – I zostań sobie sam na ferie,
pokiś się we własnym sosie, może to ci dobrze zrobi. Zobacz, jak to jest, jak
będziesz zupełnie sam i nie będziesz miał do kogo gęby otworzyć. Zobacz, jak ty
żyjesz, nie masz żadnych kolegów, straciłeś przyjaciela, bo już nawet Marcin
widać z tobą nie wytrzymuje, z nikim nie umiesz utrzymać jakiejś znajomości.
Nikt cię nie lubi, nikt nie chce spędzać z tobą czasu i nic dziwnego,
zapracowałeś sobie na to. Jesteś nadętym, egoistycznym, podłym gówniarzem,
który niczego nie potrafi dać od siebie ludziom. I takie samo nic będziesz od
tych ludzi dostawał, bo na nic innego nie zasługujesz. Patrzeć na ciebie
chwilami nie mogę, na tę twoją zarozumiałą minę, tę obrazę na cały świat o
wszystko, tę pogardę, którą musisz każdemu machać przed nosem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wysłuchał tego
monologu bez słowa, nie odrywając od ojca spojrzenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To już wszystko? –
zapytał chłodno, gdy tamten umilkł. – To dziękuję za szczerość. I uprzejmie
informuję, że mam kompletnie w dupie, co ojciec o mnie myśli. I też ojca
szczerze nie lubię, więc cieszę się, że przynajmniej w tej kwestii jesteśmy
jednomyślni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec przez dłuższą
chwilę stał w progu bez ruchu, bez słowa. Przez twarz przemknęło coś dziwnego,
jakiś grymas, którego nie dawało się zrozumieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziecko – odezwał się
wreszcie; w jego głosie smutek mieszał się ze zmęczeniem. – Jaki ty jesteś
głupi. Ja tego pojąć nie mogę, że można być tak inteligentnym i jednocześnie
tak głupim jak ty. – Znów zrobił krok do tyłu. – Idź spać, Jędrek – dorzucił
spokojnie. – Mam nadzieję, że kiedyś w końcu dorośniesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zamknął drzwi
delikatnie, wręcz ostrożnie. Przez kolejne parę dni prawie się do Andrzeja nie
odzywał i na niego nie patrzył. I dobrze. Kontakt z ojcem nie był człowiekowi
do niczego potrzebny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale ustaleń dotyczących
ferii dotrzymał. Wyjazd zorganizował tylko dla dwóch osób, dla siebie i mamy.
Kilka dni przed wyjazdem zrobił z mamą duże zakupy, bo mama uparła się, że
przygotuje zapasy na te dwa tygodnie. Wieczorem, gdy mama wciąż szalała w
kuchni, przyszedł do pokoju Andrzeja i położył mu na biurku kopertę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Masz tu pieniądze na
ten czas, jak nas nie będzie – powiedział, zdjął z drugiego krzesła książki,
odłożył je na blat i usiadł na zwolnionym miejscu, z boku biurka. – Ja nie
wiem, czemu ty wszędzie musisz te swoje książki rozkładać, na krześle, na
parapecie, o, tam na podłodze przy kaloryferze też masz dwa stosy. Nie możesz
tego normalnie na półki na regale postawić?<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie ma miejsca –
zwrócił mu uwagę Andrzej. – Mówiłem ojcu, że potrzebuję nowego regału.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziecko, gdzie ja ci
mam wcisnąć nowy regał? – zirytował się ojciec. – W twoim pokoju to już się
ledwo można ruszyć przez te regały. W salonie też nie ma miejsca. Nigdzie nie
ma. Może przestań jak uzależniony kupować te książki, masz bibliotekę w szkole
i w mieście, a ten twój pokój to już zaczyna przypominać magazyn. Wiesz, ile ty
kurzu z tych książek wdychasz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mniej niż ojciec dymu
z papierosów – odciął się. Ale to nie był dobry pomysł, bo ojciec spojrzał
uważnie i zapytał cicho:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek, chcesz
porozmawiać o papierosach? Czy ty myślisz, że w moim wieku człowiek już nie ma
węchu? Czy może myślisz, że jak się spsikasz cały moją wodą kolońską, to już
nic od ciebie nie czuć?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przygryzł usta.
To nie był dobry ruch, tamta uwaga.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Znowu się ojciec musi
czepiać? – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – odparł ojciec,
wpatrując się tak, jakby chciał przewiercić człowieka wzrokiem na wylot. – „Znowu
się ojciec musi czepiać”. Pieniędzy pilnuj. Zostawiłem ci z zapasem, tak na
wszelki wypadek. Ale nie wydawaj niepotrzebnie na bzdury. I nie poleć zaraz
pierwszego dnia kupić za wszystko książek, bo będziesz je później jadł i się
nimi podcierał, jak ci zabraknie na zwykłe zakupy. Rozumiesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie jestem idiotą –
nie wytrzymał Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nigdy nie uważałem cię
za idiotę – powiedział ojciec spokojnie. – Różne mało pochlebne określenia do
ciebie pasują, ale akurat nie to. Tyle dobrego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przesunął kopertę z
pieniędzmi w kierunku Andrzeja, wstał, podszedł do drzwi, położył rękę na
klamce i naraz obrócił się trochę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeszcze jedno – dodał,
znów takim tonem, jakby rozpoczynał przesłuchanie. – Czy ty jakieś imprezy
planujesz robić, jak nas nie będzie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na
niego, szczerze zaskoczony, po czym uśmiechnął się z rozbawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie rób tej swojej
miny – burknął ojciec. – Już mnie ten twój krzywy uśmieszek i to unoszenie brwi
zaczyna drażnić. Tak, ty. Nie masz kolegów, ale będziesz miał puste mieszkanie,
na taką okazję nawet taki paskudny egzemplarz jak ty znajdzie chwilowych
znajomych. Więc pytam, czy coś planujesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przesunął się
nieco na obrotowym krześle, tak by mieć ojca dokładnie naprzeciwko siebie,
oparł wygodnie głowę o zagłówek i skrzyżował ręce na piersi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przecież bez zgody
ojca nie odważyłbym się oddychać – rzucił kpiąco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek – warknął
ojciec, puścił klamkę i podszedł ze dwa kroki do biurka – przestań się
popisywać i mnie prowokować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">– Bo co? – zapytał
Andrzej uprzejmie. – Bo będzie lanie?<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec podszedł bliżej,
położył dłoń na brzegu biurka, pochylił się trochę. Andrzej odruchowo odsunął
się trochę, odepchnął krzesło do tyłu, ale ojciec przytrzymał drugą ręką
podłokietnik.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No i co się tak
odsuwasz, Jędrek? – zapytał bardzo cicho. – Najpierw tak podskakujesz i
prowokujesz, a teraz jednak się boisz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niech się ojciec nie
waży mnie dotknąć – wycedził Andrzej przez zaciśnięte zęby. Tak, bał się. Nadal
się go bał, właśnie to sobie uświadomił. Gdzieś w środku wciąż tkwiły jakieś
resztki tamtego dawnego strachu, takie czysto fizyczne uczucie niepewności,
dyskomfortu, zagrożenia w pobliżu tego człowieka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ta świadomość wywołała
wyjątkowo paskudne poczucie poniżenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No widzisz – odezwał
się ojciec, nadal cicho i jakoś ostrzegawczo. – Jednak jesteś strasznie głupi.
– Puścił krzesło, wyprostował się. – A teraz może spróbuj się zachować przez
chwilę jak chłopak w twoim wieku, a nie jak rozwydrzony bachor. Pytam, czy
planujesz jakieś imprezy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odburknął
Andrzej, patrząc na niego niechętnie. Odpychała go ta dominatorska postawa
ojca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze. – Ojciec
pokiwał głową. – Ale jakby ci się jednak nagle zachciało, to najpierw pochowaj mamy
kolekcję filiżanek i cukiernic z witrynki w salonie, żeby się nie potłukły. I
co cenniejsze rzeczy gdzieś schowaj. Na takich imprezach zawsze się znajdzie
ktoś, kto coś poniszczy albo ukradnie. I uważaj z alkoholem, żebyś się nie
zachlał i czegoś durnego po pijaku nie zrobił. Albo żebyś się nie zatruł. Trzy
i pół promila to dawka śmiertelna, wiesz o tym? To tak z litr wódki wypity
naraz. Więc jak już chcesz pić, to myśl. I daj mi znać, to uprzedzę chłopaków
na komisariacie, żeby w razie czego nie przyjeżdżali na sygnale, tylko jakoś
dyskretnie, jeśli się sąsiedzi poskarżą na hałasy. Nie potrzebujesz przed
maturą mandatu za zakłócanie porządku. I żadnych prochów od nikogo nie bierz.
Dzieciakom w twoim wieku wydaje się, że nic im nie grozi i wszystko mogą,
wszystkiego spróbować i nie będzie żadnych konsekwencji, a potem musimy ich
pakować do karetki, do radiowozu albo do worka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył
ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może sobie ojciec
darować tę wzruszającą troskę – powiedział sucho. – Nie będę robił żadnych
imprez. Chcę mieć spokój, ciszę i zero ludzi wokół przez kilka dni.</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec westchnął, pokręcił głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze – mruknął. – I
tak zrobisz po swojemu. W każdym razie uważaj. A teraz idź się myć i spać, bo
rano nie wstaniesz. Nie siedź znowu z książką do późna, matka cię potem rano
dobudzić nie może.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy był już przy
drzwiach i znowu kładł rękę na klamce, Andrzej otrząsnął się z wcześniejszego
nieprzyjemnego wrażenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niech ojciec zaczeka –
zażądał. Ojciec odwrócił się w jego stronę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, co chcesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zacisnął pięści,
pochylił się trochę do przodu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wyjaśnijmy sobie jedną
rzecz – powiedział twardo. – Ja się ojca nie boję. Ja się ojca brzydzę. Brzydzę
się, gardzę i nienawidzę. Jest ojciec kwintesencją wszystkiego, co najbardziej
odrażające i godne pogardy. Jedyne, co ojciec potrafi, to straszyć, wyzywać i
bić. Jest ojciec typowym komuchowskim milicjantem, który umie tylko machać
milicyjną pałką i robić ludziom ścieżkę zdrowia. I jedyne, czego będę się w
życiu wstydził, to właśnie tego, że jestem synem kogoś takiego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Twarz ojca wyglądała jak
maska. Bez wyrazu. Jakby nie usłyszał. Ale usłyszał. Wziął głęboki oddech.
Powoli wypuścił powietrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uwierz mi, Jędrek –
odezwał się głosem pełnym niechęci – ja też cię chwilami nie cierpię. I czasami
naprawdę żałuję… – Urwał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Że się urodziłem? –
podchwycił Andrzej ze złośliwą satysfakcją. Wreszcie gnoja przyłapał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Że nie umiałem cię
lepiej wychować – odparł ojciec ostro. – Jesteś tak podły, głupi i wstrętny, że
z góry współczuję każdemu, kto będzie miał kiedyś z tobą do czynienia. I
rozumiem, dlaczego ludzie się od ciebie odsuwają. Nikt nie zasługuje na to,
żeby musieć znosić kogoś tak parszywego jak ty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Za kilka miesięcy się
stąd wyniosę i nie będzie ojciec mnie musiał więcej znosić – odciął się
Andrzej. – Pewnie już ojciec odlicza dni do tego momentu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec przez chwilę
milczał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pomyliłem się –
stwierdził wreszcie zmęczonym głosem. – Jednak jesteś idiotą. Skończonym
idiotą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odwrócił się i wyszedł,
zanim udało się znaleźć jakąś sensowną ripostę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pierdol się – mruknął
Andrzej pod nosem w kierunku zamkniętych drzwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do wyjazdu nie odzywali
się do siebie poza niezbędnym minimum. Mama chyba coś zauważyła, bo spoglądała
dziwnie, raz czy dwa poprosiła: „Jędrek, bądź milszy dla taty”, ale nie
komentowała i nie dopytywała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W niedzielę rano, gdy
już czekali na taksówkę, mama przez dobrych dwadzieścia minut przypominała, co
ugotowała, gdzie to jest w lodówce, jak to odgrzać i czym w razie potrzeby
doprawić. I żeby jadł porządnie i regularnie. I żeby się wysypiał. I żeby nie
zarywał nocy na naukę, przecież cały czas się uczy. I żeby wychodził z domu. I
żeby się ciepło ubierał, gdy wychodzi. I żeby zamykał drzwi na klucz, nawet w
ciągu dnia, skoro jest sam. I żeby spał w skarpetkach, jeszcze jest zimno. I
żeby po kąpieli uważał w łazience, żeby się nie poślizgnąć na mokrej podłodze.
I żeby…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dam sobie radę –
wtrącił Andrzej, gdy mama na chwilę umilkła. – Poradzę sobie, naprawdę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dbaj o siebie –
poprosiła mama, objęła go i mocno uściskała. – Boże, synku, pierwszy raz cię
tak zostawiamy. Strasznie się martwię. Uważaj na siebie, Jędrek, nie zostawiaj
czajnika czy garnków na ogniu bez nadzoru. Okna na noc zamykaj, żeby się przez
sen nie zaziębić. Bierz witaminy, to te, co ci rano zawsze daję, a ty tak
marudzisz, że cię szprycuję jak gęś, są w apteczce, na kartce na lodówce masz
wypisane, które i po ile brać. Teraz jest taka paskudna pora roku, można coś
złapać, witaminy cię trochę ochronią. Tylko nie zapomnij.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mamo – powiedział
Andrzej, starając się powstrzymać zniecierpliwienie – niech mama da spokój. Nie
jestem małym dzieckiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Łagodny, rozbawiony
uśmiech sprawił, że twarz mamy wydała się nagle o wiele młodsza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jestem twoją mamą –
przypomniała i pogładziła go delikatnie dłonią po policzku. – Zawsze będziesz
moim małym chłopcem. Nawet taki wyrośnięty i z maturą na karku. – Przyciągnęła
go, pocałowała w czoło i znów przytuliła. – Dbaj o siebie, Jędruś. Będziemy
bardzo tęsknić. Ucz się spokojnie i niczym się nie martw, wszystko będzie
dobrze, pięknie zdasz maturę, jesteś zdolny, mądry, wspaniały chłopak. Bardzo
cię kochamy, pamiętaj o tym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Musiał się ugryźć w
język, by nie odpowiedzieć: „Niech mama mówi za siebie”. Nie chciał jej psuć
humoru.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jadzia, taksówka już
jest – mruknął ojciec, który właśnie wyjrzał przez drzwi w przedpokoju. –
Zapnij się i wsiadaj, ja wezmę walizki. Zostaw to! – dodał z naciskiem, gdy
mama chwyciła małą, podręczną walizkę obok stojaka na kurtki. – Ile razy ja ci
mam mówić, że masz nie dźwigać? My to z Jędrkiem zapakujemy. Masz swoją
torebkę, to jej pilnuj i wystarczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze, dobrze –
odparła mama z rozbawieniem. – Już tak nie krzycz. Jędrek, kurtkę załóż, nie
wyłaź mi z domu taki porozbierany! – dorzuciła surowo, więc Andrzej z
rezygnacją sięgnął do wieszaka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy już mama siedziała w
taksówce, a oni zapakowali ostatnie rzeczy do bagażnika, ojciec spojrzał
uważnie i nagle zapytał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">– Co ty masz na twarzy?<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej odruchowo
dotknął palcami lewej strony podbródka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zaciąłem się przy
goleniu – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec zrobił dziwną
minę. Pewnie miał ochotę rzucić jakiś głupi komentarz o cudzym gapiostwie albo
coś w tym stylu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gardła sobie kiedyś
nie poderżnij – burknął i zatrzasnął bagażnik. – Uważaj na siebie i na dom. Nie
rób nic głupiego. I przemyśl sobie może kilka spraw.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Miłego braku
konieczności znoszenia mnie przez dwa tygodnie – odparował Andrzej złośliwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie masz pojęcia, jaka
to będzie ulga – warknął ojciec, odwrócił się na pięcie i wsiadł do taksówki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie obejrzał się, gdy
odjeżdżali. Mama za to cały czas spoglądała przez tylną szybę i machała ręką.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy Andrzej wrócił do
domu, zachwycił się ciszą i spokojem. Zjadł śniadanie, czytając przy tym „Rzeźnię
numer pięć” Vonneguta, bez konieczności znoszenia uwag ojca w stylu „Nie czytaj
przy stole, Jędrek!”. Zrobił sobie kawę – żadnego „Nie pij takiej siekiery,
przecież ty sobie wątrobę i serce uszkodzisz, dziecko!” mamy – wyciągnął się
wygodnie na kanapie w salonie – żadnego telewizora szumiącego w tle – i czytał
dalej. Jakieś trzydzieści stron przed końcem powieści rozległ się dźwięk
telefonu. Niechętnie wstał, poszedł do przedpokoju, zdjął słuchawkę z bazy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Słucham? – Ruszył z
powrotem do salonu. Telefon bezprzewodowy miał swoje zalety. Gdy ojciec go
kupił, mama twierdziła, że to niepotrzebne wyrzucanie pieniędzy, dotychczasowy
aparat dobrze się sprawdzał. Ale ojciec lubił różne gadżety, ciągle powtarzał „Moja
rodzina ma prawo mieć nowoczesne rzeczy!” i często kupował do domu coś takiego,
jak ten bezprzewodowy Panasonic.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek? – W słuchawce
rozległ się głos mamy, trochę zagłuszany przez szmery. – Już dolecieliśmy,
jesteśmy w hotelu, wszystko dobrze, podróż świetna! Tu jest ślicznie. Tak
żałuję, że cię z nami nie ma. Jak w domu?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie ma was tu od paru
godzin, pomyślał Andrzej z rozbawieniem. Co się niby miało wydarzyć w tym
czasie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jest w porządku –
odpowiedział cierpliwie, siadając na kanapie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zjadłeś śniadanie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wziąłeś witaminy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zaraz wezmę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kilka kolejnych minut
minęło na upomnieniach mamy co do witamin i reszty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobrze, kończę –
powiedziała wreszcie. – Tata chce jeszcze z tobą porozmawiać. Daję mu słuchawkę
i sobie idę, mówi, że to męska rozmowa, a ja mam wziąć prysznic i porozwieszać
sukienki, żeby mi się nie pogniotły. Kocham cię, synku. Uważaj na siebie. Daję
ci tatę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Baw się dobrze –
zdążył odpowiedzieć Andrzej. Czego ojciec mógł znowu chcieć?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek? – Głos ojca
stanowił nieprzyjemny zgrzyt po głosie mamy. – W domu wszystko w porządku?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze. Zjadłeś
śniadanie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. – Najwyraźniej
raport z posiłków stanowił podstawowy punkt do odhaczenia. – Co ojciec chce?
Wszystko już powiedziałem mamie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Teraz ja ci chcę coś
powiedzieć – odparł ojciec i zamilkł na dłuższą chwilę. – Jesteś tam?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. Czekam. Niech
sobie ojciec nie żałuje – dorzucił kąśliwie. – Ostatnio nieźle ojcu idzie
gnojenie mnie werbalnie zamiast fizycznie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Znów cisza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czasem człowieka
poniosą nerwy – odezwał się ojciec wreszcie. – I nie zawsze powie to, co
naprawdę myśli. Tylko ze złości, bo straci nad sobą kontrolę. I czasem po
prostu czuje się tak bezradny, że chce kogoś zranić, z nerwów. A potem jest mu
z tego powodu przykro. Rozumiesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie jest mi przykro –
oświadczył Andrzej stanowczo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale mnie jest –
warknął ojciec. – Dociera to do ciebie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dociera – odparł
Andrzej pogardliwie. – A do ojca niech dotrze, że mam to kompletnie w dupie.
Dobrej zabawy, niech ojciec korzysta z tego, że mnie nie ma, bo po powrocie
niestety znów będę psuł ojcu krajobraz. – Odsunął słuchawkę od ucha, wyłączył
przycisk połączenia i uśmiechnął się złośliwie. Dobrze tak skurwysynowi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Reszta niedzieli minęła
spokojnie. Żadnych telefonów, żadnych ludzi, żadnego zawracania głowy. Można
było cały dzień czytać, również przy jedzeniu, czytać w łóżku, dopóki się nie
przysnęło, obudzić się w nocy, wyłączyć światło i znów zasnąć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale dopiero w
poniedziałek Andrzej poczuł w pełni wspaniałość tej pustki, ciszy i samotności.
Coś cudownego. Nikogo w pobliżu. Wszystko według własnego rytmu, własnych
decyzji, własnej ochoty. Przedsmak studiów, przedsmak swobody w Krakowie,
przedsmak wolności z dala od domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mógłby tak spędzić
resztę życia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">We wtorek po zajęciach
Andrzeja jakoś nie ciągnęło do powrotu do domu. Nie chodziło o to, że nie
chciał być sam; po prostu miał ochotę jeszcze chwilę pobyć w towarzystwie pana
Przemka. Czasami go to dopadało, czasami chciał przy tym człowieku posiedzieć,
posłuchać go, pomilczeć z nim. Tylko zorganizowanie tego nie było łatwe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dał się więc zagonić
pani Marcelinie do noszenia kartonów, potem do porządkowania magazynku. No i w
końcu się udało, poszli do gabinetu, usiedli. Problem w tym, że właściwie nie
miał niczego konkretnego do powiedzenia. Po prostu chciał spędzić z panem
Przemkiem trochę czasu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na szczęście pan Przemek
sam zaczął pytać. Banalna wymiana uwag o feriach. Porada „wyjdź gdzieś, nie
siedź ciągle w domu”, która zabrzmiała życzliwie, a nie pouczająco czy
atakująco. I to „robisz tak, jak wolisz, masz prawo”, przywracające człowiekowi
poczucie własnej godności.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pan Przemek miał
niesamowitą umiejętność traktowania człowieka jak człowieka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Atmosferę popsuł przez
moment temat ojca. Ale to trwało krótko. Potem uścisk na ramieniu – też krótki.
W sumie szkoda.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chwilę później,
słuchając opowieści trenera o jego synu, Andrzej zaczął się zastanawiać: czy to
jest zazdrość? Jeśli tak, to jest niepodobna do czegokolwiek, co wcześniej
czuł. I więcej niż spodziewanej agresji czy złości – ma w sobie jakiejś
dziwacznej, bolesnej tęsknoty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Co za bzdura.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy pan Przemek zaczął
mówić o wypadku, o śmierci tego swojego syna, pojawiło się coś innego.
Zakłopotanie, że zmusiło się kogoś do takiego obnażenia. Współczucie, bezradne,
zrezygnowane współczucie, z którego nic nie wynikało, którym w żaden sposób nie
można było komukolwiek pomóc. Wstyd, że się weszło cierpiącemu człowiekowi
buciorami w jego prywatność.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszam –
powiedział Andrzej cicho, gdy trener umilkł, zasłonił oczy dłońmi. – Nie
powinienem był pytać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przepraszam, że nie
umiałem się ugryźć w język z tą moją ciekawością, co się wydarzyło i dlaczego.
Że władowałem się w to jak w rozdział powieści, w oczekiwaniu, że poznam całą
fabułę. Że nie pomyślałem, jak to może boleć, tak bezmyślnie i podle nie
pomyślałem, tak bezmyślnie i podle, jak mi to ostatnio wytykał ojciec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale głos pana Przemka
był znów spokojny. I stanowczy. „Albo ja to będę opowiadać, albo to będzie
opowiadać mnie”. To drugie byłoby gorsze, miał rację.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie chcę, żeby to życie
opowiadało mnie, pomyślał Andrzej zawzięcie. Albo będę opowiadał moje życie
sam, albo nikt go nie będzie opowiadał. Kurwa, rzeczywiście jestem
egocentrycznym dupkiem, skoro w takim momencie znowu myślę o sobie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Słuchał tego człowieka,
naprawdę go uważnie słuchał. Tylko jednocześnie gdzieś z tyłu głowy płynęły
inne myśli, częściowo powiązane z tą rozmową, częściowo nie. Nie dawało się
tego powstrzymać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pan Przemek skończył i
przez chwilę siedział w milczeniu. Andrzej spojrzał na niego. Średniego
wzrostu, krępy facet, na oko po czterdziestce, o ile dobrze się oceniało.
Trochę łysiejący na czubku głowy, kilka siwych kosmyków wśród jasnobrązowych
włosów. Oczy o trudnym do określenia kolorze, ni to niebieskie, ni to zielone,
sporo zmarszczek w zewnętrznych kącikach. Mocna, pozioma bruzda na czole,
pogłębiająca się, gdy pan Przemek marszczył cienkie, jasne brwi. I coś w
spojrzeniu, w twarzy, w całej postawie – coś takiego, że chciało się przy nim
być. Nawet gdy mówił niezbyt przyjemne rzeczy. Może dlatego, że mówił je w ten
swój specyficzny sposób. Mówił je tak, że człowiek dalej czuł się człowiekiem.
Nie czuło się potrzeby szukać sposobów na odparcie ataku. Nie czuło się
zaatakowanym. Nie czuło się przegranym, gdy się przyjmowało jego słowa,
zgadzało z nimi, reagowało na nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie tak, jak przy ojcu.
O którym pan Przemek właśnie znów wspomniał i właśnie znów popsuł dotychczasową
atmosferę. I jeszcze się do niego porównywał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niech pan nie obraża
sam siebie – nie wytrzymał Andrzej. – Na takie porównanie zdecydowanie pan nie
zasłużył.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej – głos pana
Przemka był łagodny, życzliwy – twój ojciec cię kocha, nawet jeśli nie umie
tego za bardzo okazać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jak miłe,
satysfakcjonujące, uwalniające wręcz było uczucie towarzyszące odpowiedzi: „Mam
to w dupie”. Jak dobrze było powiedzieć to głośno, wyraźnie, przed świadkiem.
Nie potrzebował ojca. Nie chciał. Nie przyjmował. Jak dobrze. Jak dobrze, jak
swobodnie, jak przyjemnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pan Przemek uparł się
przy odwiezieniu do domu. To był sympatyczny gest, a do tego podczas jazdy
trener nie gadał, byle zagadać ciszę; można się było przy nim odprężyć,
spokojnie zamyślić. Szkoda tylko, że po dotarciu na miejsce znów wrócił do
tematu ojca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ile razy twój ojciec
mi o tobie mówi, jest w tym ogromnie dużo dumy z ciebie. I troski. I miłości.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, jasne, pomyślał
Andrzej, słysząc te słowa. Już to widzę. Zresztą nie potrzebuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ja niczego z tego od
niego nie potrzebuję – powiedział i w tym momencie zauważył w twarzy pana
Przemka jakiś cień. Nie, ten człowiek nie zasługiwał na to, by go zasmucać kimś
takim jak ojciec. – Ale dziękuję, że tak się pan mną przejmuje. Dobranoc.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Miał ochotę dodać
jeszcze kilka rzeczy – że lubi z nim rozmawiać, że jest wdzięczny za ten czas
na sali, w gabinecie, w samochodzie, że wierzy w jego dobre intencje, po prostu
lepiej zna własnego ojca – tylko znów brakowało słów na opowiedzenie tego. Tak
często brakowało słów na opowiedzenie pewnych spraw.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po zamknięciu bramy
uniósł rękę. Pan Przemek pomachał przez szybę, zanim zaczął wykręcać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W domu panowała cisza,
ciemność i spokój. Andrzej włączył tylko kinkiety przy drzwiach wejściowych; po
prysznicu zrobił sobie kanapki i herbatę, zabrał wszystko do swojego pokoju i
zjadł na łóżku, przy włączonej lampce nocnej i z „Doktorem Faustusem” w ręku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Lubię być sam, pomyślał,
gdy już się położył i wyłączył światło. Wspomnienie Kamila pojawiło się na
chwilę, w kilku krótkich obrazach, ale był zbyt zmęczony, by cokolwiek z tym
robić. Zresztą Kamil wróci z wyjazdu za dwa dni. Da się wytrzymać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Lubię być sam, powtórzył
i przeciągnął się. Dlaczego ludzie reagują na samotność agresją, strachem lub
podejrzliwością? Przecież to jest wspaniałe, móc pobyć z własnymi myślami sam
na sam, w takim stanie wolnym od ludzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chociaż, rzecz jasna,
były osoby, z którymi lubiło się przebywać, których obecność nie męczyła, nie
niszczyła. Mama. Pan Przemek. Pani Beata. W sumie Anita. Marcin, kiedyś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I przy nich nie trzeba
za wszelką cenę szukać słów, stwierdził, podciągając kołdrę pod szyję. A tych
słów naprawdę nieraz brakuje. Trochę idiotyczne, by brakowało słów komuś, kto
tyle czyta. Ale literatura jest łatwiejsza niż codzienny kontakt z ludźmi, to
akurat wiadomo od dawna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zdecydowanie łatwiejsza,
pomyślał sennie. W powieści umiałbym powiedzieć panu Przemkowi rzeczy, których
w rzeczywistości nawet nie umiem porządnie pomyśleć. Z drugiej strony wcale nie
mam przy nim wrażenia, że muszę koniecznie coś powiedzieć. Po prostu czasem
chciałbym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tylko czasem. Ale
jednak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trudno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">fot. <a href="https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/mezczyzna-idacy-na-podlodze-764880/" target="_blank">Pexels</a></span></span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-35955005630762565392024-01-05T09:00:00.050+01:002024-01-05T09:59:20.050+01:00OSTATNIE CHWILE CIĄGNĄ SIĘ NAJDŁUŻEJ. ROZDZIAŁ I: MAŁOMIASTECZKOWY IDIOTA<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUOmnZvcKnzAKGEICslMLxfv_7t4-yAEAghpGu4GHb5il9F0Do0Q16lEtqic9Ipu5Ne1RZDK9Fs0oNjnyNb6mLFsMjZNlsUxZjHyxuCLbKpF8Nyd629O6SSK3HKZBXA6sReAh3I3RHfb775banNCdyx_-WDI84tV8QCPw0V4f4z49-aRte0tdo4FKZZp_y/s3072/pexels-rene-asmussen-25763.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2304" data-original-width="3072" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUOmnZvcKnzAKGEICslMLxfv_7t4-yAEAghpGu4GHb5il9F0Do0Q16lEtqic9Ipu5Ne1RZDK9Fs0oNjnyNb6mLFsMjZNlsUxZjHyxuCLbKpF8Nyd629O6SSK3HKZBXA6sReAh3I3RHfb775banNCdyx_-WDI84tV8QCPw0V4f4z49-aRte0tdo4FKZZp_y/w640-h480/pexels-rene-asmussen-25763.jpg" width="640" /></a></span></div><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To też miał być ekskurs
i też się rozrósł. Z Andrzejem skończyłam poprzedni rok i zaczynam ten.</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Całość tego tekstu liczy siedem rozdziałów – i w tej chwili, gdy publikuję pierwszy, mam już wszystkie skończone. Chwilami nie wiem, czy się zachwycać tempem, z jakim wyrywają się ze mnie słowa, czy się tego bać.</span></span></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trochę zmieniłam formę terminarza </span></span><span style="text-indent: 47.2667px;">– jest na dany rok kalendarzowy; zamieszczam w nim nie tylko daty, lecz również tytuły tekstów / rozdziałów, które się ukażą. Jeżeli coś jest w terminarzu, to oznacza, że zostało już napisane i zaplanowane do publikacji, jednym słowem – że po prostu już jest tu, na blogu, i czeka na zamieszczenie zgodnie z oznaczeniem w ustawieniach. I tak, w tej chwili „Musivum” ma zaplanowane teksty do końca marca. Szaleństwo.<span></span></span></span></span></span></span></p><a name='more'></a><p></p><p></p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;">
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">OSTATNIE CHWILE CIĄGNĄ
SIĘ NAJDŁUŻEJ</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">ROZDZIAŁ I:
MAŁOMIASTECZKOWY IDIOTA</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdybym był młodszy, napisałbym historię ludzkiej głupoty; potem wszedłbym
na szczyt Góry McCabe’a i położył się na wznak z moją historią pod głową; potem
podniósłbym z ziemi szczyptę błękitnobiałej trucizny, która zamienia ludzi w
posągi, i zmieniłbym się w posąg człowieka, który leży na plecach i z upiornym
uśmiechem gra na nosie sami wiecie komu.</span></i><i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-size: medium;">Kurt Vonnegut, „Kocia
kołyska”, przekł. L. Jęczmyk, Poznań 2004, s. 174.</span></span><span style="font-size: x-large; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Klasa maturalna miała
być czasem wolności, swobody, uwolnienia się od dotychczasowego wrażenia
skrępowania przez codzienność. Miała. Nie była.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uczucie zawodu powracało
często. Podczas lekcji. Podczas przerw. Podczas wieczorów i weekendów w domu.
Podejrzliwie, kontrolujące spojrzenie ojca. Zmartwiony wzrok mamy. Czujna,
pełna troski twarz pani Beaty. Niechętne czy głupie miny osób w klasie.
Purpurowa gęba dyrektora, który na początku roku wezwał go do swojego gabinetu
i warknął: „Pamiętaj, że mam cię na oku, smarkaczu, żadnych durnych numerów jak
w poprzedniej klasie. W tym roku mam cię nie widzieć, nie słyszeć, jakbyś w
ogóle nie istniał, rozumiesz?”. Andrzej nie wytrzymał i odpowiedział: „Oczywiście,
przy czyimś kolejnym zawale obiecuję nie ruszać się z miejsca”. Wtedy właśnie
dyrektor zrobił się purpurowy. „Nie pyskuj”, syknął. „Nie zawsze ojciec
wyciągnie cię z syfu, jaki narobisz. Wynocha na lekcję”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec, dobre sobie.
Ojciec przejmował się tylko własną reputacją i tym, czy wszyscy mu się
odpowiednio głęboko kłaniają. I czy ma nad wszystkim i wszystkimi wystarczającą
kontrolę. Machanie człowiekowi przed oczami ojcem było idiotyczne i pozbawione
jakiegokolwiek sensu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Czasami, siedząc na
lekcji – zwłaszcza na matematyce, wtedy najłatwiej odpływało się myślami –
Andrzej przypominał sobie to upajające poczucie wyzwolenia, które czuł przez
pierwsze dwa, może trzy tygodnie po marcowej awanturze. Zwłaszcza przez
pierwsze dni. To było wspaniałe. Przekonanie o zerwaniu wszelkich więzów, o
przełamaniu jakichkolwiek ograniczeń, o wyzwoleniu się ze strachu, obaw,
cudzych ram – to zwracało człowiekowi godność, dawało prawdziwą satysfakcję.
Ale potem…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Potem to wszystko się
rozmyło. Wyblakło. Zaczęło zanikać. Świat się wcale nie zmienił – te same ramy,
w których człowiek się obijał i ściskał; ci sami ludzie, z którymi musiało się
wytrzymać; te same obawy, z którymi się mierzyło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kuriozalna sytuacja na
zakończeniu roku. Miał się przejąć tym ostentacyjnym brakiem oklasków, serio? A
może wzruszyć się tymi oklaskami, które się rozległy? Pierwsze go nie
obchodziło, drugiego nie potrzebował. Bezsensowna uwaga mamy, gdy wracali do
domu, „Widzisz, jakich masz dobrych kolegów w klasie?”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ta sprawa z Haleckim na
początku czerwca. Do tego Andrzej niechętnie wracał myślami. Nie obchodził go
Halecki, ale cała sytuacja naprawdę wytrąciła z równowagi. Na chwilę. Pamiętał
zduszony głos Jacka, „Ty, on chyba nie oddycha”, i nieprzyjemne uczucie podczas
uciskania klatki piersiowej nieprzytomnego nauczyciela, uczucie, jakby się
próbowało złamać kości. I panią Beatę, która na drugi dzień podeszła w czasie
przerwy do ławki na parterze, gdzie czytał. Nie potrzebował jej „Chciałam ci
tylko powiedzieć, że z ciebie też jestem dumna z powodu wczorajszego”. I nie
potrzebował podobnych słów mamy, która dowiedziała się o tamtym wydarzeniu
właśnie od wychowawczyni. Ani ojcowego spojrzenia i kiwnięcia głową, jakby
akceptującego. Akceptacji ojca nie potrzebował w ogóle, w żadnej kwestii.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak samo jak nie
potrzebował wakacyjnego wyjazdu, na który wcale nie miał ochoty. Owszem,
Bułgaria była piękna, ale chaos przy podróży w obie strony męczył. Poza tym
wolałby zostać w domu, pobyć sam, mieć trochę spokoju i swobody. Ale na tę
sugestię mama zrobiła zmartwioną minę, a ojciec warknął: „Nie denerwuj mnie
tymi swoimi głupotami, Jędrek. Jedziesz ze mną i mamą, koniec dyskusji. Nie po
to wydaję kupę pieniędzy na bilety, pokoje i całą resztę, żebyś mi tu teraz
wymyślał jak rozkapryszony bachor”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A w Bułgarii nie dało
się uwolnić od podejrzliwego, kontrolującego wzroku ojca. Takim wzrokiem
spojrzał na Andrzeja wtedy na zakończeniu roku, gdy siedział z mamą w jednym z
rzędów dla rodziców. I takim wzrokiem patrzył w ogóle przez ostatnie miesiące,
od marcowej awantury. Na początku wydawało się, że w tym spojrzeniu jest obawa,
respekt, uznanie własnej przegranej. Niestety w którymś momencie Andrzej
uświadomił sobie, że źle to dotąd interpretował. W spojrzeniu ojca nie było
strachu ani niczego podobnego; były w nim, ponownie, kontrola, nadzór,
dominacja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie można się od tego
uwolnić, pomyślał w czasie czwartkowej matematyki. Nie ma szans. Dopóki się nie
wyjedzie z tego miasta, nie odetnie od nich, nie ma szans.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej – zirytowany
głos matematyczki wyrwał go z zamyślenia. – Może byś tak uważał, jak tłumaczę?
To może być na maturze, tak łaskawie przypomnę.</span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Problem z matematyczką
polegał na tym, że za skandaliczny uważała brak obowiązkowej matury z
matematyki, więc znalazła rozwiązanie: na początku kwietnia wszystkie klasy
maturalne pisały u niej „maturę dodatkową”, jak to nazywała, czyli wielką,
obejmującą cały licealny program pracę klasową z matematyki, opartą na zasadach
maturalnych. Do tej „matury dodatkowej” przygotowywała czwartoklasistów już od
września. I tak rok w rok, pomimo nieśmiałych sprzeciwów rodziców i ku
wyraźnemu zadowoleniu dyrektora. A ocena z „matury dodatkowej” była
rozstrzygająca dla oceny końcowej na świadectwie. „Dla tych, co zdają maturę z
matmy, to świetna ostateczna powtórka, a dla tych, co nie zdają, to
przynajmniej szansa na porządne opanowanie najważniejszej dziedziny nauki”,
powtarzała uparcie, takim tonem, że miało się ochotę czymś w nią rzucić.</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uważam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></span></p><span style="font-family: inherit; font-size: large;">
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No to chodź do tablicy
– powiedziała matematyczka głosem ociekającym jadowitą słodyczą. – Sprawdzimy
sobie, na ile twoje uważanie coś dało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na
tablicę, próbując się zorientować, co właściwie było omawiane.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wyliczenie objętości
walca – wymruczała Anita, gdy odsuwał krzesło. – Na podstawie pola przekroju
osiowego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co mówiłaś? – spytała
matematyczka podejrzliwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Żeby mnie nie uderzył
znowu krzesłem, jak ostatnio – odparła szybko Anita. – Zauważyła pani, jacy
faceci są niedelikatni? Zawsze muszą czymś człowiekowi przyłożyć, bo nie
patrzą, co robią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita była niezłą
aktorką. Zabrzmiała przekonująco, tak przekonująco, że matematyczka pokiwała
głową i stwierdziła: „Tak, masz rację, moglibyście, chłopaki, bardziej uważać,
co robicie, jesteście już pełnoletni, a jak małe dzieci, lecą i nie patrzą, ja
nie wiem, co się dzieje z dzisiejszymi nastolatkami”. W tym samym czasie Anita
przesunęła w stronę Andrzeja swój zeszyt, z rozwiązanym już zadaniem. Andrzej
przyjrzał się zapisanej kartce uważnie, podszedł do tablicy i jakoś sobie z tym
nieszczęsnym zadaniem poradził.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, udało ci się –
mruknęła matematyczka. – Siadaj. Skup się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wrócił do ławki, usiadł
i mruknął do Anity:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Spoko – odparła Anita
cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maks, który tego dnia
siedział sam, w ławce przed nimi, obejrzał się przez ramię i uśmiechnął. Miał
dość ładny uśmiech. W ogóle był niezły, chociaż trochę za lalusiowaty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na początku ta obecność
Anity i Maksa obok wydawała się Andrzejowi bez sensu. Przesiedli się do niego
jakoś w połowie kwietnia, zaraz po tym, gdy inne osoby wyraźnie się odsunęły.
To był poniedziałek albo wtorek, Andrzej przyszedł normalnie rano do szkoły,
usiadł na swoim miejscu i nagle zobaczył, że Anita i Maks rozsiadają się w
ławce przed nim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cześć – rzucił Maks i
wyszczerzył się, tak jak się zawsze wyszczerzał, jakby był chodzącą reklamą
gabinetu stomatologicznego swojej matki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No hej – dorzuciła Anita.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co wy robicie? –
zapytał Andrzej podejrzliwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przesiedliśmy się do
ciebie – wyjaśnił Maks, dalej z wszystkimi zębami na wierzchu. – Cieszysz się?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odparł sucho. –
Nie potrzebuję waszej… łaski, litości czy co to ma być. Możecie wracać do swojej
ławki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maksowi uśmiech zszedł z
ust. Wyglądał jak balonik, z którego spuszczono powietrze. Anita tylko uniosła
lekko brwi, przysunęła się, pochyliła trochę i powiedziała cichym, stanowczym
głosem:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Siedzimy teraz z tobą
i nie masz nic do gadania, więc lepiej się zamknij i oswajaj z sytuacją.
Zwłaszcza że jutro ja się do ciebie dosiadam, a pojutrze Maks. Zacznij się już
dzisiaj przyzwyczajać do tej myśli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po czym odwróciła się do
niego plecami, wyciągnęła zeszyt i sok, a Maks znów się idiotycznie wyszczerzył.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rzeczywiście, na drugi
dzień Anita usiadła na miejscu, które kilka tygodni wcześniej zajmował Marcin.
Na trzeci dzień usiadł tam Maks. Kolejnego dnia Maks znów siedział z Anitą. I
tak w kółko, regularne zmiany, do których po paru tygodniach Andrzej
rzeczywiście się przyzwyczaił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z Anitą dobrze się
siedziało, nie gadała bez sensu i umiała podpowiedzieć, gdy człowiek się
wyłączył na chwilę. Maks był nieco irytujący, komentował coś ciągle pod nosem i
lubił zaglądać człowiekowi przez ramię, gdy czegoś nie zanotował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W pewnym momencie
Andrzej musiał sam przed sobą przyznać, że obecność tej dwójki jest… całkiem
miła. Nie potrzebował ich, naprawdę nie potrzebował nikogo, ale jednak ta
ściana, którą zwłaszcza na początku wyczuwał ze strony innych osób z klasy,
była trochę… no, niekomfortowa. Wcześniej był po prostu pozostawiany przez
większość w spokoju. Po marcowej sytuacji – został zablokowany. W pewnych
momentach to wywoływało dyskomfort – dyskomfort, za który miał do siebie
pretensje, bo naprawdę nie chciał nikogo potrzebować, ale też na który nie
umiał nic poradzić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Obecność Anity i Maksa
stanowiła psychiczne odprężenie. Zwłaszcza Anity, która była zdecydowanie
sensowną, inteligentną osobą i z którą można było pomilczeć. Parę razy Andrzeja
naszła myśl, że może powinien jej coś powiedzieć, podziękować – tylko nie
wiedział, jak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pojawienie się w tym
wszystkim Marcina wydało się natomiast zwyczajnie idiotyczne. Marcin w którymś
momencie usiadł w ławce przed Anitą i Maksem. Po cholerę? Liczył na coś, chciał
coś pokazać? Trudno powiedzieć, po jego zachowaniu nie widziało się niczego
takiego. Ale znów poczuło się dyskomfort – krótki i słaby, ale jednak.
Dyskomfort wywołany nagłą myślą „Na Marcina zawsze można liczyć” i kłopotliwą
wdzięcznością, która się w tym stwierdzeniu czaiła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie chcę potrzebować
ludzi, pomyślał Andrzej, gdy zapisywali zadanie domowe. Nie chcę ich
potrzebować. Nie chcę wiecznie być, czuć się od kogoś zależny. Chcę być sam,
bez ludzi wszędzie dookoła i bez potrzebowania ich. Chcę się od tego uwolnić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Łatwiej było powiedzieć
niż zrobić. Zwłaszcza że pewnych ludzi nie chciał stracić – a pewnych chciał
odzyskać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pan Przemek. Pan
Przemek, którego coraz bardziej lubił i z którym coraz swobodniej się czuł. Pan
Przemek, z tym „awaryjniakiem”, jak nazywał małą salkę z tyłu, z tym workiem
treningowym, który rzeczywiście się sprawdzał jako miejsce na wyrzucenie
wszystkiego, co w człowieku siedział, buzowało, dusiło. Andrzej zostawał po
treningach w awaryjniaku, przez kilkanaście, czasem kilkadziesiąt minut tłukł
ten worek, a gdy kończył, czuł nie tylko zmęczenie. Czuł ulgę. Niesamowite, jak
wiele rzeczy schodziło z człowieka po czymś takim. Choćby ten nieszczęsny
Halecki ze swoim zawałem. Nie było jak o tym opowiedzieć, mimo że pani Beata
zaproponowała: „Jeśli chcesz przegadać to z wtorku, to daj znać”. Nie, nie
chciał. Nie chciał tego przegadywać, nie chciał o tym myśleć, nie chciał
głośno przyznawać, jak bardzo go w pierwszym momencie tamta sytuacja… no tak,
przeraziła. Nie chciał do tego wracać. Chciał się tego pozbyć z głowy, z
pamięci, z ciała. Worek pomógł. Pan Przemek za którymś razem przyłapał Andrzeja
w awaryjniaku bez rękawic, w samych bandażach, i po swojemu przyjął do
wiadomości, że człowiek ma akurat taką potrzebę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Było coś ujmującego w
tym, jak pan Przemek potrafił powiedzieć: „Masz, jak masz, i to jest w
porządku” bez mówienia tego. Więc tak, Andrzej nie chciał pana Przemka stracić.
I dlatego bardzo się na treningach pilnował. Nigdy więcej takiego numeru jak
wtedy, gdy stracił nad sobą panowanie i zaatakował Maćka. I dlatego w ogóle
więcej żadnych numerów. Pan Przemek zasługiwał na to, by zachowywać się wobec
niego w porządku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pani Beata. Tak jak
napisał jej na tamtej pocztówce z Bułgarii – naprawdę chciał wtedy, po
zakończeniu roku, przeprosić. I naprawdę nie wiedział, jak. Trudno to zrobić
bez wyjaśniania, skąd się wzięła cała marcowa sytuacja, bez zagłębienia się w
rzeczy, o których nie chciał mówić. Poza tym brakowało mu tamtej wcześniejszej
swobody rozmów z nią, o książkach albo o jakichś zwykłych, bieżących szkolnych
sprawach, które potrafiła tak zabawnie, niebanalnie spuentować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pani Beata, na
szczęście, najwyraźniej pozwalała się odzyskać. We wrześniu na rozpoczęciu roku
przywitała go na korytarzu swoim zwyczajnym, życzliwym uśmiechem,
podziękowaniem za pocztówkę i słowami: „Zawsze możesz ze mną pogadać, wbij to
sobie do głowy na cały ten rok szkolny, OK?”. „W porządku”, mruknął wtedy i
zwiał, zwyczajnie zwiał do auli, bo idiotyczne poczucie wdzięczności było zbyt
kłopotliwe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na polskim zrobiło się
bardziej jak kiedyś, w czasie przerw też. Można było podejść, pogadać, wymienić
się książkami. Ale uważne, troskliwe spojrzenie pani Beaty czasem za bardzo
przypominało zaniepokojony wzrok mamy i Andrzej miał wtedy ochotę powiedzieć
głośno: „Niech pani tak na mnie nie patrzy, nie jestem małym dzieckiem, dam
sobie radę sam”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pan Przemek, pani Beata,
Anita z Maksem. I gdzieś tam Marcin z boku. Pięć osób. Pięć osób obok siebie,
po swojej stronie – to było zdecydowanie dużo. Czasem miał wrażenie, że za
dużo. Czasem dochodził do wniosku, że za bardzo ich potrzebuje, żeby móc się
poczuć wolnym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A czasami był zbyt
zmęczony, żeby z tym walczyć i po prostu przyjmował to bez sprzeciwu. Tak jak
dzisiaj. Podsunięty zeszyt Anity na matmie. „To gramy razem?” Maksa podczas
ustawiania się w pary do kosza na WF-ie. Uśmiech pani Beaty na korytarzu w
czasie przerwy obiadowej. „Siedź, ile chcesz, młody” pana Przemka zaglądającego
do awaryjniaka. Nawet to „Chcesz pół Twixa?” Marcina, gdy w południe siedzieli
większą grupą przed salą od angielskiego. Wziął od niego tę połowę Twixa.
Marcin uśmiechnął się lekko. „Niech wam w dupy pójdzie”, mruknęła Anita,
rozpakowując kanapkę. „W zęby”, poprawił ją Maks i odkręcił butelkę z sokiem. „Moja
mama to doceni”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej ugryzł kawałek
batonu, otworzył wyciągniętą z plecaka książkę i zaczął czytać. Nie potrzebował
ludzi. Nie chciał ich potrzebować. Ale nie umiał nic poradzić na to, że
obecność tych paru osób – tu przed salą, gdzieś w szkole, tam na treningach –
dawała poczucie… sam w sumie nie wiedział, jakie. Nie wolności, niestety.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zadowolenia?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W listopadzie Andrzej
miał zdecydowanie kiepski humor.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po pierwsze, miał ochotę
na seks i już go tak zwyczajnie nużyło i irytowało, że wszystko, na co znów
mógł liczyć, to masturbacja. Chwilami kusiło, by zaproponować Marcinowi powrót
do sypiania ze sobą, ale to nie miało sensu. Marcin już nieszczególnie na niego
działał, a przede wszystkim – Marcin pewnie od razu uruchomiłby te swoje
sentymenty, oczekiwania i inne, którymi w zeszłym roku tak męczył.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale mimo wszystko…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdzie się podziało to
uczucie, że trzepanie sobie pod prysznicem jest lepsze?, pomyślał Andrzej z
irytacją któregoś wieczoru, gdy już się wycierał w łazience ręcznikiem.
Zwyczajnie brakuje mi drugiego ciała. Chciałbym się z kimś pieprzyć. Z kimś,
nie z własną ręką. Jak ja nienawidzę tej dziury, w której strach czegokolwiek
spróbować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jedyne, na co mógł sobie
pozwolić, to przyglądanie się niektórym chłopakom, zwłaszcza na treningach.
Ostrożne, dyskretne, stale kontrolowane przyglądanie się. Można było potem
przywoływać to, co się wcześniej zaobserwowało, właśnie pod prysznicem.
Gwarantowało to parę przyjemnych fantazji w trakcie – i poczucie kompletnej
żałosności potem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jak już stąd wyjadę…,
pomyślał, odwieszając ręcznik na jeden z haczyków na ścianie przy wannie. Tak,
jak już wyjadę, tylko ile jeszcze do tego wyjazdu pozostało? Wieki. Niecały
rok, ale to jak wieki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po drugie, Maciek i ten
jego durny kuzyn pod koniec października. Na samo wspomnienie tamtego
popołudnia Andrzej miał ochotę uderzyć w coś pięścią. „To tak pedalsko brzmi”
kuzyna Maćka w sumie nie miało wielkiego znaczenia – nie aż tak wielkiego, jak
tamto z marca. Ale już reakcja Maćka – „Czy któryś z nas wygląda ci na ciotę?”,
„Pedały nie chodzą na kick-boxing, pedały kręcą dupą w damskich szmatach” i „To
się powinno leczyć albo odstrzelić” – to było parszywe. Zwłaszcza ostatnie
zdanie. Zabolało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, przyznał Andrzej,
to zabolało. Maciek wydawał się całkiem sensownym kolegą. Kumplem, nawet jeśli
to określenie brzmiało trochę jak z podstawówki. Fajnie się z nim trenowało,
przed zajęciami albo po dobrze się wypalało papierosa na przystanku
autobusowym. Maciek nie zagadywał bez potrzeby ciszy. Ostatnio sporo mówił o
Malwinie, z którą się zaczął spotykać, ale nie wymuszał na człowieku podobnych
opowieści w klimatach „a tobie która się podoba?”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez jakiś czas
wydawało się, że Maciek może w pewnym zakresie wypełnić brak po Marcinie. Bo
Andrzejowi brakowało chwilami Marcina, jako przyjaciela, jako tego, z którym od
lat mógł rozmawiać albo milczeć. Był zły na siebie za to poczucie braku, ale
nie umiał się od niego uwolnić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Teraz był też zły na
siebie za to, że czuł rozczarowanie. Może nawet żal. Żal, bo z Maćkiem trafił
kulą w płot.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„To się powinno leczyć
albo odstrzelić”. Trudno się było uwolnić od tych słów. Przez moment, wtedy na
ringu, miał ochotę powiedzieć Maćkowi: „Czyli uważasz, że powinno się mnie
odstrzelić, no to dawaj, pokażę ci to pedalskie kręcenie dupą w damskich
ciuchach, jak ci przerobię mordę na miazgę”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokusa była gwałtowna.
Przypomniała wszystko z marca. Na moment zablokowała oddech, uderzyła paskudnym
gorącem do gardła, do głowy, odcięła od wszystkich myśli poza jedną: żeby
przyłożyć. Raz a dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokusa była jednak też –
krótka. Pojawiła się na moment, jak ból po oparzeniu – i naraz zniknęła; a
raczej nie tyle zniknęła, ile – opadła. Błyskawicznie i ciężko. Zostawiła po
sobie tylko nieprzyjemny posmak – w głowie, w ustach, jakoś w rękach. Posmak
bezradności i bezsensu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bezradności. Bo co mógł,
miał zrobić? Uderzyć teraz, uderzyć następnym razem – uderzać za każdym razem, gdy
coś takiego usłyszy? Musiałby co chwila z kimś się bić. Poza tym – jak to
wyjaśnić? Ile można wyszukiwać bzdurne wymówki, by usprawiedliwić taką
sytuację? A może powiedzieć wprost, za co ten cios w czyjąś gębę, i zafundować
sobie w ten sposób reakcje i sytuacje, o których wolał nawet nie myśleć?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bezsensu. Bo wtedy
właśnie, gdy stał na ringu i patrzył na Maćka, czując, jak pierwsza fala gniewu
uchodzi – wtedy właśnie dotarło do niego, jak bardzo marzec nie miał sensu. To,
co parę miesięcy temu wydawało się aktem wielkiej odwagi, wolności i niezgody –
nagle zaczęło wyglądać jak pozbawiona sensu, wartości i znaczenia histeryczna
zagrywka. Po co mu to było i co mu to dało? Nic. Niczego to nie zmieniło, nie
naprawiło, nie uwolniło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chociaż nie, pomyślał
Andrzej i odkręcił tubkę pasty do zębów. Coś jednak zmieniło. Bez tamtej
awantury nie byłoby tego starcia z ojcem. Nie pokazałbym mu granic. Nie
przestałbym się bać. Więc nie, to nie było tak zupełnie bezsensowne i
niepotrzebne. Miało swój sens i cel.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale tylko pod tym
względem, pod względem ojca. Natomiast poza tą sprawą – niestety było to
zbędne, bezsensowne, pozbawione wartości. Niczego nie zmieniło, niczego nie
zmienia i niczego nie zmieni, jeśli chodzi o ludzi, którzy na hasło „gej” toczą
pianę z pyska.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mógłbym go zabić i
niczego by to nie zmieniło, pomyślał Andrzej wtedy na ringu. Jakie to wszystko
jest bez sensu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jedyne, co mógł zrobić,
to odsunąć od siebie takich ludzi. No więc odsunął od siebie Maćka, ograniczył
kontakty z nim do samych treningów. Maciek zaczął to zauważać, ostatnio
komentował, pytał. Andrzej go zbywał i przeganiał. I nie umiał nic poradzić na
to, że chwilami uczucie żalu powracało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To jest właśnie efekt
tego głupiego potrzebowania ludzi, stwierdził, myjąc zęby. Nie chcę ich
potrzebować. Jasna cholera, chcę wreszcie przestać potrzebować ludzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I nie chcę się bać,
przyznał, gdy zakładał piżamę. To jest w tym wszystkim najpaskudniejsze. Ten
strach, ta obawa, to upokarzające przerażenie, że się można zdradzić, że ktoś
zauważy, domyśli się, dowie się, że będzie się miało przez to problemy. Nie
chcę się bać. Chcę mieć w dupie, czy ktoś wie, czy nie. Chcę móc mieć w dupie,
co ludzie wiedzą, myślą i robią. Nie chcę ani ich potrzebować, ani musieć się z
nimi liczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dobrze, że był ten worek
treningowy. Naprawdę pomagał. Ale i tak człowiek czuł się żałosnym, tchórzliwym
i bezradnym dupkiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po trzecie, do kolekcji
przyczyn psujących nastrój w listopadzie doszły te wszystkie cyrki wokół
urodzin. Najpierw mama, która naciskała, żeby zrobić jakąś „imprezę dla
kolegów”, bo przecież to osiemnaste urodziny. Potem ojciec, który na jego „Nie
chcę żadnej imprezy dla kolegów” mruknął „No tak, bo nie masz żadnych kolegów,
zadbałeś o to”. Potem znów mama, która chodziła za nim i dalej namawiała, no bo
jak to, tylu rówieśników miało, a on ma nie mieć? I potem znów ojciec, z
prezentem, za którego nieprzyjęcie tak się okropnie obraził.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chociaż to ostatnie było
dość zabawne. Właściwie wszystko się zaczęło w poprzednim roku – gdy na
siedemnaste urodziny ojciec chciał mu kupić komputer. Andrzej komputera nie
chciał, nie widział sensu, nie potrzebował czegoś takiego. Po co, będzie na tym
czytał czy co? Potrzebował paru książek z listy lektur pani Beaty. O tym, że
nie chce komputera, powiedział niemal odruchowo, bez głębszego namysłu; dopiero
gdy zobaczył rozzłoszczoną twarz ojca, usłyszał jego obrażony głos – dopiero
wtedy zrozumiał, że zrobił ojcu przykrość. To była zdecydowanie miła
świadomość, zaskakująca w swojej prostocie. Z przyjemnością zatem sięgnął po
odmowę i tym razem, gdy ojciec zaczął mówić o prezencie na osiemnastkę. Nie,
nie chce kursu prawa jazdy, nie potrzebuje, nie interesuje go to, ma na głowie
ważniejsze sprawy, maturę, a nie takie bzdury. Ależ ojciec był zły. Coś
pięknego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tylko potem, oczywiście,
trzeba było jeszcze znosić narzekanie mamy. „Jak ty możesz tak tacie
odpowiadać, Jędrek, dlaczego mu taką przykrość musisz robić, czemu ty nie
chcesz nigdy docenić, ile tata dla ciebie robi?”. Mama była wyraźnie
rozżalona. Zrobienie mamie przykrości teoretycznie nie należało do planu – ale
fakt, że się tę przykrość zrobiło, okazał się nagle dziwnie… zadowalający.
Zasłużyła sobie. Stawała zawsze po stronie ojca. Dobrze jej tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Niczego od was nie
potrzebuję”, wypalił w którymś momencie Andrzej, bo już nie wytrzymał. Mama
spojrzała tak, jakby się miała rozpłakać, i wyszła z pokoju. Nie powiedziała
nic ojcu – gdyby powiedziała, ojciec pewnie przybiegłby z godzinnym kazaniem –
ale przez kolejne parę dni chodziła smutna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Naprawdę dobrze jej tak,
chciał wytrwać w tej myśli. Nie zdołał. O ile relacji z ojcem nie potrzebował i
obrażone miny ojca nie dotykały go w żaden sposób, o tyle był przyzwyczajony,
że mama… no, po prostu zawsze jest. Brakowało mu jej porannego zagadywania przy
śniadaniu i całej reszty. Ale nie chciał też przepraszać – nie miał za co
przepraszać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wybrał w końcu drogę
pośrednią: parę dni po tamtej rozmowie wszedł wieczorem do kuchni, spojrzał na
zmywającą mamę i zapytał: „Zrobiłaby mi mama kakao?”. Proszenie mamy o
zrobienie czegoś do jedzenia czy picia było zawsze dobrym ruchem. I tu również
okazało się prawidłowym zagraniem – mama uśmiechnęła się lekko, odparła: „Dobrze,
Jędrek, skończę tylko te talerze i ci zrobię, siadaj i poczekaj”, potem zrobiła
to kakao, postawiła na stole, usiadła obok i wreszcie się uśmiechnęła tak
normalnie, w pełni. „Jaki ty czasami jesteś niedobry”, powiedziała cicho i
pogłaskała go po głowie. „Pij, póki gorące. Nie kłóć się z tatą. Pomyśl czasem,
zanim coś powiesz. Przecież z ciebie jest dobry chłopak, tylko czasem taki
impulsywny jesteś”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie był impulsywny.
Dobry też nie. Był po prostu zmęczony, sfrustrowany i wszystko mu działało na
nerwy. Ale mama tego nie rozumiała. Rozumiała tylko proste rzeczy – kakao,
szkoła, nauka. Chociaż to zawsze coś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec nie rozumiał
absolutnie nic.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zresztą nie
potrzebował z jego strony jakiegokolwiek zrozumienia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Czy kiedykolwiek czuł
się tak skrępowany jak po tej rozmowie? Chyba nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może nawet nie
skrępowany, to nie było właściwe słowo. Obnażony. Tak kompletnie obnażony. I
jeszcze sam w sumie przyłożył do tego rękę, bo zamiast trzymać się
dotychczasowego „Nie potrzebuję” – zaczął mówić. A gdy zaczął, wszystko już
popłynęło samo z siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No, prawie wszystko.
Poza tą kwestią z ojcem. Choć był taki moment, gdy miał ochotę powiedzieć i o
tym, wyrzucić z siebie już naprawdę wszystko, tak doszczętnie. Miał wrażenie,
że może. I że chce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zdołał jednak nad tym
zapanować – i dobrze. To było zbyt osobiste, bardziej niż wszystko inne, o czym
mówił. Osobiste – i wstydliwe. Wspomnienie tamtych sytuacji, tamtych lań z
dawniejszych i niedawnych lat, wywoływało wstyd. Nie chciał o tym myśleć,
pamiętać, tym bardziej – mówić. I nie chciał, żeby ktokolwiek widział go,
patrzył na niego, myślał o nim przez pryzmat tamtego. Mowy nie ma.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojca zatem przemilczał.
Ale resztę… Resztę opowiedział, tak dokładnie, szczegółowo i szczerze, że
teraz, gdy o tym myślał, aż nie mógł uwierzyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chyba kompletnie
zdurniałem, rzucił nieżyczliwie pod własnym adresem. W szybie po swojej stronie
widział chwilami rozmazane odbicie pana Przemka. Jechali powoli. Światła
latarni o tej porze roku zawsze wydawały się za słabe, jakby na wyczerpaniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może rzeczywiście
zdurniał. Ale było w tej rozmowie, w panu Przemku, coś takiego, że po prostu…
chciało się mówić. Powiedzieć, raz, tak całkowicie. Wypowiedzieć pewne rzeczy
na głos, przed inną osobą, przed kimś, kto tak wyraźnie pokazywał, że jest
gotów posłuchać. I nie pouczać, nie mądrzyć się, nie oceniać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">On naprawdę tego nie
robił, pomyślał Andrzej, gdy wjeżdżali w Człuchowską. Po prostu siedział i
słuchał. Trochę jak kiedyś Marcin, tylko lepiej, bo bez tej potrzeby
natychmiastowego pocieszania. I umiał milczeć, gdy nie miał nic sensownego do
powiedzenia, gdy widział, że tu się nie da ani pocieszyć, ani doradzić, ani
nic. Po prostu siedział i słuchał. Gdyby więcej ludzi tak umiało, to może tak
by mnie wszyscy wiecznie nie wkurzali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W sumie, uznał, gdy
podjechali pod dom i pan Przemek powiedział: „Jesteśmy” – to chyba jednak nie
żałuję. Nie, nie żałuję. Nigdy więcej przed nikim innym nie chcę się tak
obnażać, ale tym razem… tym razem nie żałuję. Nie cofnąłbym tego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I – ta myśl była niemal
zaskakująca – chciałbym mu o tym powiedzieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie wyszło jakoś
szczególnie dobrze, sam to wiedział. Nie umiał mówić o takich rzeczach i nadal
czuł się dość skrępowany. Ale pan Przemek zareagował tak, jak dotąd zawsze
reagował: przyjął to, co było, takim, jakie było, bez komentarzy, bez
pretensji, bez zalewania swoimi oczekiwaniami. Przyjął, i tyle. Dlatego na jego
„Możesz mi to obiecać, Andrzej? Że jak będziesz potrzebował, to przyjdziesz?”
można było odpowiedzieć szczerze, że tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Lubię, gdy mówi do mnie
po imieniu, stwierdził Andrzej z pewnym zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ręka na ramieniu,
najpierw lekko ściskająca, potem klepiąca, przypomniała tamten moment z sali
treningowej, gdy pan Przemek go objął. Tak, w pierwszej chwili to było
nieprzyjemne, takie władowanie się bez uprzedzenia w czyjąś przestrzeń. I
bezsensowne, po co mu to obejmowanie, czy był małym dzieckiem, czy co? Ale
później… później jakoś przestało drażnić. Nawet, śmieszna sprawa, zaczęło
sprawiać przyjemność. Odprężało. Andrzej z niechęcią musiał przyznać, że przez
głowę przeszło mu „Szkoda”, gdy pan Przemek go puścił, odsunął się, powiedział,
że czas wracać do domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chciał jeszcze coś
powiedzieć, zanim wysiądzie – ale już naprawdę nie wiedział, co. Albo jak. Więc
tylko się pożegnał i wysiadł. Po przejściu przez bramę i zamknięciu jej
obejrzał się jeszcze, odmachał panu Przemkowi i wszedł do domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Lubię go, pomyślał, gdy
usiadł na półko-siedzisku, które stało przy drzwiach i na które mama zawsze go
zaganiała, „Czemu siedzisz na podłodze, jak możesz normalnie usiąść na
siedzisku i zdjąć buty?”, i zaczął rozwiązywać sznurowadła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty i te twoje glany –
mruknął ojciec, który właśnie wyszedł z kuchni z kubkiem w ręku. – Więcej
zawiązywania i rozwiązywania, niż to wszystko warte. Nie możesz nosić
normalnych butów?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Są normalne – uciął
Andrzej i zdjął prawy glan. – Musi się ojciec zawsze o wszystko czepiać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie czepiam się.
Pytam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czepia się ojciec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie pyskuj, ledwo
wróciłeś – burknął ojciec i poszedł do salonu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dupek. Najlepiej
ignorować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Lubię go, powtórzył,
wracając myślami do pana Przemka. Nie myślałem, że można tak polubić faceta w
wieku ojca. Chociaż on jest zdecydowanie młodszy. Ciekawe, czy jego syn go
lubił. Chyba tak, z tego, co pan Przemek mówił, tak to wyglądało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zdjął drugi but, ustawił
oba obok siedziska i wstał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Musiało być fajnie mieć
takiego ojca, stwierdził, rozpinając kurtkę. Odwiesił ją na wieszak, podszedł
do drzwi salonu i spojrzał na ojca, który pił w fotelu herbatę i oglądał
telewizję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie potrzebuję cię,
pomyślał zawzięcie. Nie potrzebuję ani ciebie, ani niczego od ciebie. Jak
umrzesz, będę przeszczęśliwy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec odwrócił głowę w
jego stronę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcesz coś, Jędrek?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odparł Andrzej
twardo. – Niczego od ojca nie chcę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Miło się patrzyło na tę
mieszaninę urazy i bólu na twarzy ojca. Bardzo miło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tobie nigdy nic o sobie
nie powiem, dodał w myślach, gdy już szedł do swojego pokoju. Wolę rozmawiać z
obcymi ludźmi niż z tobą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chociaż, szczerze
mówiąc, pan Przemek zdecydowanie nie był obcy. I to od dłuższego czasu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zdecydowanie tego
dzisiejszego nie żałuję, pomyślał Andrzej i usiadł przy biurku. Chciał jeszcze
przejrzeć ostatnie notatki powtórkowe z historii. Nie żałuję. To było naprawdę…
uspokajające, tak wszystko z siebie wyrzucić. Tak bez wahania, bez obaw, bez
oceny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I z takim całkowitym,
zaskakującym poczuciem bezpieczeństwa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Awaryjniak odprężał,
zdecydowanie. I dotąd nikt się tu nie kręcił, nie przeszkadzał. Dotąd. Do
początku grudnia, dopóki jakiś chłopak nie zaczął zaglądać, cholera wie, po co.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po raz pierwszy pojawił
się właśnie na początku grudnia. Wszedł, rzucił „Cześć”, oparł się ramieniem o
ścianę obok worka i tak stał. I się gapił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czego chcesz? –
zapytał Andrzej podejrzliwie, gdy poprawił lewą rękawicę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A nic – odparł tamten
i uśmiechnął się głupkowato. – Chciałem zobaczyć, co tu się dzieje. Trener mi
mówił, że tu czasem ktoś ćwiczy i żeby nie przeszkadzać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No to nie przeszkadzaj
– powiedział Andrzej sucho. – I odsuń się, bo stoisz za blisko worka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne. – Chłopak
uśmiechnął się jeszcze szerzej, jakby usłyszał doskonały żart, ale przynajmniej
się odsunął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej uderzył parę
razy w worek i spojrzał na intruza z irytacją.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czekasz na coś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, tak chciałem
popatrzeć. – Dalej durny uśmiech. – Widziałem ostatnio, jak ćwiczyliście na
ringu, ty i ten drugi, taki wielki. Fajne to było. Ja dopiero niedawno
dołączyłem do początkującej grupy, nie mogę się doczekać, jak też będę umiał
tak przywalić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No tak, ci nowi
przychodzili czasem popatrzeć na sparingi. Andrzej przypomniał sobie i tego
chłopaka: pojawił się dwa czy trzy razy w listopadzie w czasie zajęć grupy
zaawansowanej. Miło się na niego patrzyło. Miał ładny tyłek i nogi. Trochę
zadarty nos, rudawo-brązowe włosy, kilka delikatnych piegów pod oczami. Był
wzrostu Marcina, może nieco niższy. Całkiem przyjemne wspomnienie pod
prysznicem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I cholernie
przeszkadzająca obecność teraz, w awaryjniaku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przeszkadzasz mi –
oświadczył stanowczo. – Idź sobie stąd.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chciałem popatrzeć. –
Chłopak nie wydawał się urażony tymi słowami, nawet jakby rozbawiony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie jestem eksponatem
na wystawie – warknął Andrzej. – Zjeżdżaj stąd.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra, dobra. –
Jeszcze bardziej rozbawiona mina, szerszy uśmiech, ton, który sugerował „Nie
traktuję twoich słów poważnie”. – Zjeżdżam. Na razie – podkreślił. – Pewnie
jeszcze wrócę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I, niestety,
rzeczywiście wrócił. Do przerwy świątecznej zajrzał jeszcze parę razy. Dawał
się dość szybko wyganiać, ale naprawdę irytował. Stał, gapił się, rzucał „Fajnie
ci idzie” i ogólnie psuł całą przyjemność z awaryjniaka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej miał nadzieję,
że po świętach chłopak da sobie spokój, ale niestety już na początku stycznia
sytuacja się powtórzyła. Andrzej został po swoim treningu w awaryjniaku, przez
jakiś kwadrans zdążył się trochę odprężyć i nagle usłyszał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja pierdzielę, ale ty
potrafisz przywalić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przerwał i spojrzał w
bok. Ten cholerny chłopak znowu przylazł, tym razem stał jakoś w rogu sali,
można go było nie zauważyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Długo tu stoisz? –
zapytał Andrzej ostro.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kilka minut. – Znowu
taki uśmiech, jakby to był powód do dumy. – Pomyślałem, że jak nie będę się
odzywał, to nie będę ci tak przeszkadzał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale przeszkadzasz –
uciął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czemu? – zdziwił się
tamten szczerze. – Przecież nie gadam ani nic. Tylko patrzę. To ci chyba nie
przeszkadza?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przeszkadza. –
Przytrzymał kołyszący się worek obiema rękami. – Idź się gapić gdzie indziej i
na kogo innego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak nie
odpowiedział; przechylił nieco głowę w bok, uśmiechnął się lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To serio taki problem?
– zapytał spokojnie i podszedł. Trzymał ręce w kieszeniach krótkich spodenek
gimnastycznych. Miał zdecydowanie ładne nogi. Stanął przy worku, położył na nim
jedną dłoń, drugą nadal trzymał w kieszeni. – Ja tylko patrzę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Coś dziwnego pojawiło
się w jego tonie. A może tak się jedynie wydawało?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spoglądali na siebie
przez chwilę w milczeniu. Andrzej nagle poczuł, że jest zmęczony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przeszkadza mi to –
powiedział ze znużeniem. – Chcę być sam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poważnie? – zapytał
chłopak i znów się lekko uśmiechnął. – Aż tak masz dość ludzi?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra, to sobie pójdę.
Tylko najpierw trochę uprzejmości. – Wyciągnął z kieszeni prawą rękę i podał ją
Andrzejowi. – Jestem Kamil.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam rękawice –
przypomniał. Chłopak opuścił dłoń i znów się uśmiechnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Spoko. Zresztą i tak
wiem, jak masz na imię. Miłego treningu. – Odwrócił się i wreszcie wyszedł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ma cholernie ładny
tyłek, pomyślał Andrzej, odprowadzając Kamila wzrokiem. Chciałbym go zobaczyć
nago. Kurwa, jak ja mam dość takiego żałosnego podpatrywania ludzi po kryjomu,
bo na nic więcej nie można liczyć. Jakbym lizał szybę w piekarni i udawał, że
czuję smak ciasta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uderzył parę razy w
worek. Tak, to odprężało. Z każdym kolejnym uderzeniem, coraz mocniejszym i
gwałtowniejszym, odprężało coraz bardziej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W kolejnym tygodniu
Kamil znów wszedł jakoś wyjątkowo cicho, tak że Andrzej zauważył go dopiero
wtedy, gdy zrobił sobie przerwę i otarł czoło przedramieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcesz chusteczkę?
Albo ręcznik? – rozległo się ciche pytanie. Kamil siedział w kącie sali, ze
skrzyżowanymi nogami, oparty plecami o ścianę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. Znowu tu jesteś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na to wygląda. –
Chłopak uśmiechnął się po swojemu, jakby za każdym razem bawiło go to, że
przeszkadza. – Jesteś zły?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył
ramionami. Ta nieproszona obecność była irytująca, ale z drugiej strony – sam
widok był miły. Cholernie miły. Kamil znów miał na sobie krótkie spodenki
gimnastyczne, ciemną podkoszulkę bez rękawów i gdy tak obejmował skrzyżowane
nogi rękami, widać było ładny zarys mięśni. Pchnąć go na plecy, wsunąć palce
pod nogawkę spodenek…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pokręcił głową.
Nie teraz. Z takimi myślami trzeba poczekać do wieczora, do prysznica.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czyli nie jesteś zły?
– usłyszał. No tak, Kamil musiał to kręcenie głową zinterpretować po swojemu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Taka odpowiedź
była najprostsza. I w jakimś zakresie prawdziwa. – Tylko nie gadaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zignorował radosne „No
jasne, mnie tu w ogóle nie ma!” i wrócił do worka. Z kolejnymi uderzeniami
schodziły kolejne kwestie. Nudne lekcje poza polskim, historią i angielskim.
Durny dyrektor. Jakieś klasowe dramaty, które go nic nie obchodziły. Uczucie
duszenia się w tej dziurze. Ojciec. Ojciec, ojciec, ojciec. Maciek i to jego „to
się powinno leczyć albo odstrzelić”. Gośka, która znów się zaczęła czepiać i
której miał chwilami ochotę odpowiedzieć tak nieuprzejmie, jak tylko potrafił.
Znowu ojciec. Pedagogica, która go wczoraj dorwała na korytarzu i zmarnowała mu
całą przerwę idiotycznymi pytaniami, zwłaszcza tym „Dlaczego nie chcesz rozmawiać
o swoich uczuciach?”. Aż dziwne, że nie pobiegła na skargę do dyrektora, gdy
burknął: „Bo ich nie mam”. Lepiej byłoby się ugryźć w język, ale nie wytrzymał.
Gdyby chciał rozmawiać o takich sprawach, poszedłby do pani Beaty albo pana
Przemka, nie do tej nawiedzonej kretynki, która o wszystkim donosiła
dyrektorowi. A poza tym nie chciał rozmawiać o takich sprawach. Nie
potrzebował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z każdym uderzeniem to
schodziło – niewiele i na krótko, jednak schodziło. Wyciszało się. Uspokajało.
Przez moment tak nie przytłaczało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Niestety nie można było
walić w worek nieprzerwanie do matury.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej w końcu
przerwał. Już nie miał siły, bolały go ręce, a poza tym zrobił się głodny.
Prysznic, kolacja, książka. Trzeba wracać do domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trzymaj – powiedział
Kamil, który nagle pojawił się obok, zamiast siedzieć jak dotąd w kącie, i
właśnie podawał ręcznik. – Pod koniec to się tak rozkręciłeś, że myślałem, że
rozwalisz ten worek. Cały jesteś mokry. – Przesunął rogiem złożonego ręcznika
po czole i policzku Andrzeja. – Zawsze tak walisz, jakbyś komuś spuszczał
wpierdol?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czasem – mruknął
Andrzej, odsunął się nieco, zdjął szybko rękawice, rzucił je na podłogę i wziął
od Kamila ręcznik. Otarł twarz i szyję, przerzucił ręcznik przez ramię i zaczął
odwiązywać bandaże z dłoni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie bolą cię po tym
ręce?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trochę. Czasem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamil roześmiał się
cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale ty jesteś rozmowny
– powiedział z rozbawieniem. – Taki typowy sportowiec, nie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na
niego, trochę zdziwiony, i wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie jestem sportowcem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">– Nie? – W tonie
chłopaka zabrzmiało coś prowokacyjnego. – To kim jesteś?<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Idiotą, pomyślał Andrzej
i rzucił bandaże na podłogę. Idiotą, który przez moment uwierzył, że jedno
rozwalenie komuś mordy przetarło szlak do wolności. Małomiasteczkowym idiotą,
któremu zrobiło się przykro, bo inny idiota, z którym lubiłem palić, coś o mnie
niemiło powiedział. I najwyraźniej naiwnym idiotą, bo myślałem, że temu
dzieciakowi znudzi się przyłażenie tutaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czego ty ode mnie
chcesz? – zapytał spokojnie, patrząc na Kamila uważnie. Chłopak przez moment
wydawał się zmieszany, ale szybko odzyskał rezon: uśmiechnął się, zmrużył
trochę oczy, przechylił nieco głowę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo ja wiem – odparł
takim tonem, jakby się głęboko zastanawiał. – Może chcę zapytać, dlaczego
czasem gapisz się na mnie tak, jakbyś próbował rozebrać mnie wzrokiem?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej znieruchomiał,
wstrzymał na moment oddech, spojrzał na kołyszący się wciąż worek. Powoli.
Spokojnie. Bez paniki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale przecież należało
się tego spodziewać wcześniej czy później. Ktoś w końcu zauważył. Jak to pan
Przemek powiedział? „Dobrze się pilnujesz”. Najwyraźniej jednak nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Obrzydliwe, to uczucie
przerażenia, które się przez chwilę pojawiło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie chcę się bać,
pomyślał z nagłą złością. Nie chcę się wiecznie, kurwa, bać. Niech sobie
będzie, co chce, awantura, ataki, durne uwagi. Nie potrzebuję ludzi, nie
potrzebuję ich akceptacji ani podobnych. Wolę awanturę niż strach. Mam gdzieś,
co się stanie, nie będę się chował i udawał, że to mnie nie dotyczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale może uda się
zminimalizować straty. Bo mimo wszystko na wielką aferę teraz, parę miesięcy
przed maturą, też nie miał siły ani ochoty. A jeśli się nie uda?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gówno mnie to obchodzi,
stwierdził. Dam radę. Umiem się obronić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przeniósł wzrok z worka
na twarz Kamila.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszam –
powiedział spokojnie. – Więcej nie będę. A teraz się wynoś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Koniec końców, dodał w
myślach, ja cię tu nie zapraszałem ani nie zachęcałem, żebyś tu przyłaził.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak uśmiechnął się
dziwnie – jakoś tak łagodnie, delikatnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie powiedziałem, że
mi to przeszkadza – odparł cicho. – Wręcz przeciwnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trudno stwierdzić, co
najsilniej zadziałało. Mieszanina zachęty i wyzwania w tonie, jakim te słowa
zostały wypowiedziane? Wspomnienie skrzyżowanych nóg, ręki przesuwającej
ręcznikiem po czole? Tęsknota, taka fizyczna, bolesna niemal tęsknota za drugim
ciałem?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Czy to w ogóle było
ważne? Wystarczyło przecież kilka kroków. Podejść, nie odrywając wzroku od
twarzy, od szerzej otwartych oczu, nieco rozchylonych ust. Pchnąć ku ścianie,
zacisnąć dłonie na ramionach, potem przesunąć ręce, jedną na szyję, drugą na
plecy, pośladki, udo. Pocałować, mocno, może nawet trochę agresywnie, ale nie
dawało się nad tym zapanować, to był niemal głód fizyczny, ten brak drugiego
ciała, to pragnienie, by pod palcami poczuć skórę, włosy, mięśnie. Cudze, nie
własne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamil się temu poddał, w
zasadzie od razu. Objął mocno, przyciągnął, odpowiedział na pocałunek, nieco
nieporadnie, może zaskoczony gwałtownością, którą wywołał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kurwa – powiedział
bardzo cicho, gdy Andrzej zdołał odzyskać jakąś minimalną kontrolę nad sobą i
przerwał. – Przez chwilę myślałem, że mi przywalisz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dlaczego?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem. – Uśmiechnął
się lekko i przesunął palcami po jego policzku. – Miałeś jakąś taką minę… można
się było przestraszyć. To co? – dodał i drugą dłoń położył na gumce spodni, w
których Andrzej ćwiczył. – Dokończymy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przymknął oczy.
Szczerze mówiąc, o niczym innym w tym momencie nie marzył. Dokończyć to.
Odwrócić Kamila twarzą do ściany, rozebrać go i przelecieć. Tutaj, teraz,
zaraz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wziął głęboki oddech,
odsunął się trochę i spojrzał uważnie na wpatrującego się w niego chłopaka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie tutaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czemu nie tutaj? –
zdziwił się Kamil. – Tu jest właśnie świetne miejsce, nikt tu nie łazi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie tutaj – powtórzył
stanowczo i zrobił krok w tył. – Poza tym muszę wziąć prysznic.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Serio? – prychnął
Kamil z rozbawieniem, ale niemal natychmiast uśmiechnął się wyrozumiale. –
Dobra, spoko, jak tak wolisz… Poczekać na ciebie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – mruknął Andrzej,
zebrał swoje rzeczy z podłogi i ruszył do wyjścia. – Przy głównych drzwiach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie myślałem, że
jesteś taki wstydliwy – usłyszał, gdy już wychodził z sali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ten chłopak nie
rozumiał. Nie chodziło ani o wstyd, ani o nic innego. Po prostu Andrzej miał
wrażenie, że akurat coś takiego tutaj byłoby nadużyciem zaufania pana Przemka.
Byłoby wobec niego nie w porządku. A wobec tego człowieka nie chciało się być
nie w porządku – więc nawet rozsadzające głowę i spodnie pożądanie musiało
ustąpić przed tym, co ważniejsze. Bo pan Przemek był ważniejszy od przypadkowej
fajnej dupy, którą się chciało przelecieć. Był ważniejszy i przynajmniej takie
minimum przyzwoitości wobec niego można było zachować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamil czekał przy
głównych drzwiach, w kurtce, z szalikiem okręconym wokół szyi i w czapce.
Patrzył wyczekująco, uważnie, jakby sprawdzał, czy w ciągu ostatnich kilkunastu
minut nic się nie zmieniło. Już się nawet nie uśmiechał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nagle Andrzeja uderzyła
ta myśl. Nie tylko on się obawia. Nie tylko on sonduje wzrokiem sytuację. Nie
tylko on. Nie jest sam z tym strachem, tak jak nie jest sam z tym pragnieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W jakimś stopniu było to
pocieszające. Żałośnie pocieszające, ale zawsze jednak – pocieszające.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodź – rzucił w
kierunku Kamila, pchnął drzwi i wyszedł z budynku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W jednej chwili zimne
powietrze uderzyło w twarz, zapiekło w oczy, zakręciło w nosie. Ale ten chłód
dotykał tylko powierzchnię. W środku ciała pulsowało, paliło pożądanie,
pożądanie tego chłopaka, który szedł bez słowa z tyłu, którego oddech dawało
się usłyszeć za plecami. Wspomnienie jego rąk obejmujących nogi, odchylonego
nieco materiału spodenek na udzie, języka dotykającego języka w czasie
pocałunku…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdzie idziemy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Za garażem jest
spokojnie – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Za garażem pana Przemka
chowali się czasem z Maćkiem, by zapalić, przed treningiem lub po. Jakoś
przestrzeń za garażem wydawała się mniej osobista, nienadużywająca zaufania
właściciela. Z Maćkiem fajnie się paliło, można było postać kilkanaście minut
bez słowa, z papierosem w ręku, czasem Maciek coś mówił i przyjmował „Aha” albo
inną krótką odpowiedź bez marudzenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Lubiłem go, pomyślał
Andrzej z nagłym smutkiem. Nie chciał tego smutku, nie chciał tego żalu, nie
chciał tej głupkowatej, tak pozbawionej sensu tęsknoty za wspólnym paleniem w
milczeniu albo za wymienianiem się krótkimi uwagami o treningu pomiędzy jednym
a drugim zaciągnięciem się papierosem. Nie chciał tej myśli, ale nie mógł się
od niej uwolnić. Lubił go, lubił Maćka i to było tak cholernie, tak wkurwiająco
durne, to poczucie straty, poczucie braku, chociaż żadnej straty w tym nie
było, po co człowiekowi taki debil, jak to szło, „takich to powinno się leczyć
albo odstrzelić”, „takich”, czyli „takich jak ty”, takich jak ty, Andrzej,
takich jak ty powinno się odstrzelić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ciekawe, czy Maciek
potrafiłby to powiedzieć człowiekowi prosto w oczy. Po prostu ciekawe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ej – poczuł na łokciu
lekki uścisk – co cię tak zamurowało?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odwrócił się. Kamil, z
czapką nasuniętą niemal na oczy, miał zaniepokojoną minę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic – odparł Andrzej,
wyciągnął rękę i zsunął mu tę czapkę z głowy. W świetle rzucanym przez lampę z
boku garażu włosy chłopaka wydawały się bardziej rude niż brązowe. – Chodź tu –
powiedział cicho, objął go, przyciągnął do siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, to było to, do
czego od prawie roku tęsknił. Drugie ciało, tak blisko, tak mocno. Dłoń wsuwana
pod kurtkę, sweter i koszulkę, palce rozpinające zamek od spodni. Oddech
ogrzewający szyję, ciche jęki niemal w ucho, skóra pod ustami. Cudze dłonie,
obejmujące, pieszczące, zaciskające się na ciele. Krótka, szybka, gwałtowna
przyjemność, gdy przyciskało się tego chłopaka do ściany garażu, gdy lodowate
powietrze nadal szczypało w uszy, gdy w oddali słychać było ciężki, tępy zgrzyt
przejeżdżającego autobusu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Było zimno. Niezbyt
wygodnie. Trochę ryzykownie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Było wspaniale.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z czołem opartym na
ramieniu Kamila, z brązowo-szarą kratką jego szalika przed oczami, z wciąż
jeszcze łapanym oddechem – Andrzej poczuł taką wyciszającą, łagodzącą gdzieś od
środka ulgę. Jasne, w gruncie rzeczy nic się nie zmieniło. Miesiące dzielące do
matury, ciągnące się niczym stara gumka. Coraz bardziej nudząca szkoła.
Irytujący ludzie w klasie. Ojciec, o którym nawet szkoda myśleć. Wrażenie
zduszenia, przytłoczenia codziennością, przygniatającego ograniczenia, które
pojawiało się wraz z pobudką i trwało aż do zaśnięcia. Tęsknota za czymś
uwalniającym, wypełnionym anonimowością, skupiającym się wyłącznie na tym, co
fascynuje. Marzenie o odcięciu, odcięciu się od ludzi, od przeszłości, od
samego siebie w obecnej formie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale przy tym wszystkim –
mimo tego wszystkiego – wreszcie, nareszcie uczucie ulgi. W końcu inne ciało,
czyjaś skóra, cudze dłonie. Choć jeden element bez udawania, bez żałosnego
substytutu, autosubstytutu w sumie, bez konieczności zamykania oczu, by
przynajmniej przez moment uwierzyć, że jest się z kimś, a nie z samym sobą pod
prysznicem, by chociaż na chwilę zapomnieć o tym, jak się jest żałośnie
skazanym na zastępniki prawdziwego życia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W końcu seks z
prawdziwym, namacalnym, tak realnie obecnym chłopakiem, na którego się miało
ochotę, a nie z wyobrażeniem, które przywoływało się pod litościwym strumieniem
gorącej wody.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O kurwa – odezwał się
Kamil stłumionym głosem. – Ja pierdolę. – Uniósł głowę, uśmiechnął się w
zaskakująco nieśmiały sposób. – Było super.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej nie był w stanie
zapanować nad tą dziwną mieszaniną odprężenia i wdzięczności, która go
ogarnęła. Objął Kamila mocniej w pasie, zacisnął drugą rękę na jego karku,
pocałował. „Super” to zdecydowanie za mocne określenie, miał na koncie bardziej
satysfakcjonujące doświadczenia. Ale one należały do przeszłości. To tutaj, z
Kamilem, sprzed paru chwil – było teraźniejsze, realne, osiągalne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Książki – do nich nie potrzebował
nikogo. Papierosy – fajnie się je paliło z kimś, równie fajnie samemu. Ale do
seksu zdecydowanie potrzebował drugiego człowieka, dopiero wtedy udawało się
wykroczyć poza proste rozładowanie napięcia i równie prostą przyjemność. Dłoń
Kamila, choć o tyle mniej umiejętnie pieszcząca – wygrywała przez to właśnie,
że była dłonią Kamila, a nie własną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Czasem jednak potrzebuję
ludzi, przyznał Andrzej sam przed sobą, gdy paręnaście minut później szli razem
na przystanek. Czasem będę ich potrzebował. Do czytania nie. Do palenia
niekoniecznie. Ale do seksu tak, zdecydowanie. Nie potrzebuję przyjaciół.
Obejdę się, poradzę sobie sam. Ale potrzebuję facetów, z którymi będę mógł się
pieprzyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pan Przemek to inna
sprawa. Pani Beata też. Ewentualnie jeszcze Anita. To inna sprawa. To…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Brakuje mi słowa,
pomyślał, gdy już stali na przystanku. Naprawdę brakuje mi słowa. „Przyjaźń” to
za mało, za banalnie, za słabo. To…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdyby można sobie samemu
budować rodzinę, pomyślał, to wywaliłbym ojca, a w jego miejsce wstawił pana
Przemka i panią Beatę. I mógłbym dodać Anitę. Tak, z mamą i tym zestawem ludzi
mógłbym funkcjonować. Nawet mógłbym zrobić tę idiotyczną osiemnastkę, którą
mama tak przeżywała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej – usłyszał i
jednocześnie poczuł na swoim nadgarstku palce Kamila. – Powtórzymy to jeszcze?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzał na stojącego
obok chłopaka – czapka znów była nieco nasunięta na oczy, nos trochę
zaczerwieniony, wzrok uważny, uśmiech ni to niepewny, ni to zachęcający.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne – powiedział
spokojnie. Jasne, że chciał to powtórzyć. Powtórzyć to, z tym chłopakiem,
poczuć go w pełni, zobaczyć nago, przelecieć tyle razy, ile tylko się da. Coś
realnego, intensywnego, zbliżającego do tej wolności, o której się marzyło. –
Jak jutro kończysz lekcje?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do pełnej wolności
jeszcze trochę brakowało. Na razie należało się zadowolić tym, co się miało. Bo
lepsza namiastka wolności niż jej kompletny brak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A poza tym, tak
zwyczajnie i banalnie, Kamil mu się bardzo podobał. I bardzo podniecał. I po
prostu – był dostępny. Naprawdę, lepiej być nie mogło. Przynajmniej na razie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chciałbym go w końcu
zobaczyć zupełnie nago, pomyślał Andrzej z rozbawieniem, gdy wsiadali do
autobusu. Bo ta lampa od garażu była beznadziejnie słaba. I byłem tak napalony,
że w tamtym momencie nie zauważyłbym słonia, nawet gdybym na niego wlazł. Ale
rzeczywiście, to było super. Super, bo prawdziwe, a nie wyobrażane.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ten początek roku
zaczął się jednak całkiem nieźle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">fot. <a href="https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/osoba-idaca-droga-miedzy-drzewami-25763/" target="_blank">Pexels</a></span></span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></p></span><p></p></span></span><p></p></span></span><p></p></span></span><p></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-19123615133003538462023-12-29T12:09:00.002+01:002023-12-29T14:24:15.077+01:00EKSKURS. OSTATNIE DNI DWUDZIESTEGO TRZECIEGO<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3Laj-jugSZ3z57SWKHZyiVzDrn55l2nGg6O3VP1YnpauEVvR-n30zczrymLK_5Dp4bIG_zOHK5AfaD9xvDA0mvHmn7S9t98IDBI23iXO5r_D3c13yYFEA6InpBr_DWDU8b7KX51wO-HRRtiIgTYBw9T0SnKut5Ec8WMjH_rOYP35Lrn-lx1PZ3ciaCvHU/s5184/pexels-wallsio-19387254.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3888" data-original-width="5184" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3Laj-jugSZ3z57SWKHZyiVzDrn55l2nGg6O3VP1YnpauEVvR-n30zczrymLK_5Dp4bIG_zOHK5AfaD9xvDA0mvHmn7S9t98IDBI23iXO5r_D3c13yYFEA6InpBr_DWDU8b7KX51wO-HRRtiIgTYBw9T0SnKut5Ec8WMjH_rOYP35Lrn-lx1PZ3ciaCvHU/w640-h480/pexels-wallsio-19387254.jpg" width="640" /></a></span></div><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><br /></span></span><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tu już od dłuższego
czasu był zaplanowany inny tekst, ale dwa dni temu dopadł mnie ten pomysł i nie
chciał odpuścić, w zasadzie sam się napisał. Pomyślałam, że może być miłym
zamknięciem tego roku. Od końcówki kwietnia do dziś – mam dwadzieścia dwa
opublikowane teksty, a napisanych – w sumie dwadzieścia siedem. Czyli pięć
rozdziałów nowego tekstu już jest gotowych do publikacji od stycznia. Niezły
wynik jak na osiem miesięcy reaktywacji strony.<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">Szczęśliwego 2024!<span></span></span></span></p><a name='more'></a><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><o:p></o:p></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">EKSKURS</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">OSTATNIE DNI DWUDZIESTEGO TRZECIEGO</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: #202124; line-height: 150%;">Happy New Year</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span lang="EN-GB" style="color: #202124; line-height: 150%;">Happy New Year</span></i><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span lang="EN-GB" style="color: #202124; line-height: 150%;">May we all have a vision now and then</span></i><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span lang="EN-GB" style="color: #202124; line-height: 150%;">Of a world where every neighbour is a friend</span></i><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span lang="EN-GB" style="color: #202124; line-height: 150%;">Happy New Year</span></i><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span lang="EN-GB" style="color: #202124; line-height: 150%;">Happy New Year</span></i><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span lang="EN-GB" style="color: #202124; line-height: 150%;">May we all have our hopes, our will to try</span></i><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: medium;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">ABBA, „</span><span lang="EN-GB" style="color: #202124; line-height: 150%;"><u><a href="https://www.youtube.com/watch?v=3Uo0JAUWijM" target="_blank">Happy New Year</a></u>”</span></span><span lang="EN-GB" style="font-size: x-large; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z wyjazdu wigilijnego
wróciliśmy w poniedziałek wieczorem. Wigilię spędziliśmy u mojej siostry. W
ciągu tych siedmiu lat Weronika trochę się Andrzeja nauczyła, on jej zresztą
też, więc może nie mają jakiejś świetnej relacji, ale przynajmniej są w stanie
ze sobą wytrzymać w jednym pomieszczeniu przez dłuższy czas. Oczywiście nie
obeszło się bez standardowych sytuacji: Średnik, ukochany kot Weroniki, ciągle
właził Andrzejowi na kolana; Andrzej ze stoickim spokojem tego kota wciąż
zdejmował i strzepywał ze spodni jego sierść; Weronika robiła minę mówiącą, że
Andrzej profanuje jej kota; Andrzej pytał, czy doczeka się dnia, w którym
będzie mógł dostać w tym domu rolkę do ubrań, żeby oczyścić się z kocich
kłaków; Weronika odpowiadała, że poza nim nikt w tym domu takiej rolki nie
potrzebuje i czemu on się znowu czepia; Misiek przynosił rolkę, bo oczywiście
była, tylko gdzieś schowana, i śmiał się, bo ledwo Andrzej doczyścił spodnie,
Średnik wracał i się znów na niego ładował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ten kot cię uwielbia –
powiedział w którymś momencie Misiek i to był bardzo zły komentarz, bo Weronice
ta sympatia Średnika do Andrzeja niezbyt się podoba. Tak jak imię, które
Andrzej wymyślił, pod jej zresztą naciskiem, a które ona potem wylosowała, ku
własnemu utrapieniu. A mówiłem, żeby dała Andrzejowi spokój i nazwała kota, jak
chce, zamiast organizować wielkie rodzinne nadawanie kotu imienia i zmuszać
Andrzeja do udziału w czymś, co uważał za bzdurę. No to Andrzej się odegrał,
proponując jako imię nazwę znaku interpunkcyjnego. A mściwi bogowie się
odegrali, sprawiając, że spośród siedmiu karteczek z propozycjami Weronika
wylosowała właśnie karteczkę Andrzeja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ten kot ma niestety
równie spaczony gust, jak imię – mruknęła. – Tak, wiem – dodała, gdy
podchwyciła moje spojrzenie – sama jestem sobie winna. Nigdy więcej nie będę go
prosić o nadawanie imienia komukolwiek czy czemukolwiek, nawet puszce na kawę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W gruncie rzeczy te ich
starcia należą już do folkloru rodzinnego, więc się nie przejmuję. Weronika
lubi się Andrzeja czepiać, ale po paru poważniejszych sytuacjach – mojej
obronie licencjatu, moim padniętym laptopie w połowie pisania magisterki, moim
wypadku samochodowym i chorobie naszego taty – obejrzała sobie Andrzeja w takim
świetle, że musiała kompletnie zrewidować swoje wcześniejsze opinie na jego
temat. Andrzej, jak to Andrzej, zupełnie w tym nie pomagał. Ale uprzedzałem ją
parę razy, że nie ma na to szans, on tego zwyczajnie nie umie. Miał gdzieś, że
go nie lubi, gdy go nie lubiła. Ma gdzieś, że go lubi, gdy go polubiła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku –
powiedziała ze dwa czy trzy lata temu, chyba na Wielkanoc, gdy wieczorem
wypiliśmy dwie butelki wina i gadaliśmy o wszystkim. – Wiem, rozumiem, jest
dziwaczny, ma w dupie, czy go lubię i ma mnie w dupie. Ja też mam go w dupie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– On cię nie ma w dupie
– poprawiłem wtedy. – On cię po prostu nie rozważa pod tym względem. Jesteś
moją siostrą, więc jesteś istotna, bez względu na to, co o tobie myśli. I ze
względu na mnie stanie dla ciebie na głowie, jeśli będzie trzeba, tylko że
będzie miał gdzieś, czy to widzisz, czy to rozumiesz i czy to doceniasz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Krystian – Weronika
pochyliła się wtedy i poklepała mnie po policzku – twój facet jest cholernym
dziwakiem. To już dawno ustaliliśmy. Najlepszy dowód, jakie on filmy ogląda.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Twój mąż robi to samo
– odparowałem i zaczęliśmy się śmiać. Śmialiśmy się jak opętani, ze
świadomością, że Andrzej siedzi z Miśkiem w pokoju obok i oglądają wspólnie „Sens
życia według Monty Pythona”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To jest coś, co łączy
mojego szwagra z Andrzejem: ogromne upodobanie do tego idiotycznego
angielskiego poczucia humoru. Za każdym razem, gdy przyjeżdżamy do Słupska,
nadchodzi moment, gdy zostawiamy Andrzeja z Miśkiem, żeby sobie pooglądali te
głupoty, a sami z Weroniką idziemy na drinka, na pizzę albo do innego
pomieszczenia. W tę Wigilię późnym wieczorem, gdy już wszyscy byli zmęczeni i
przejedzeni, też ich zostawiliśmy w salonie, żeby katowali na Netflixie „Monty
Pythona i Świętego Graala”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zauważ pewną zasadę –
powiedziała Weronika, gdy poszliśmy na krótki spacer po najbliższych ulicach i
oglądaliśmy świąteczne ozdoby w ogródkach sąsiadów. – Lipscy wybierają
partnerów z durnym poczuciem humoru.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czyli poznałaś już
nową dziewczynę Pawła? – zaciekawiłem się. Nasz młodszy brat ma szczególną
zdolność wynajdywania dziwnych dziewczyn.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie zdążyłam. –
Weronika wzruszyła ramionami. – Rzuciła go trzy dni przed świętami. Paweł
narzeka, że mogła cztery dni przed świętami, bo wtedy jeszcze nie kupił jej
prezentu pod choinkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzeliśmy na siebie i
już nic nie musieliśmy dodawać. Nasz młodszy brat jest idiotą. Od zawsze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A nasz starszy brat jest
pierdolonym homofobem, więc oboje udawaliśmy, że temat Tomka nie istnieje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wróciliśmy, z salonu
rozlegał się dziki śmiech Miśka. Zajrzałem do pokoju: Misiek się dalej śmiał,
na ekranie jakiś rycerz bez rąk skakał i kopał innego, Andrzej siedział
spokojnie, z lekkim uśmiechem na ustach. Po raz kolejny uderzyło mnie coś, co już
wielokrotnie zauważyłem: Andrzej nie śmieje się przy filmach. A może raczej:
Andrzej nie śmieje się do filmów, do ekranu. Przez to reakcja Miśka wyglądała
jeszcze komiczniej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zrobiliśmy z Weroniką
cztery kubki grzańca, zanieśliśmy dwa do salonu i zamknęliśmy się w drugim
pokoju, wraz ze Średnikiem, który nie lubi hałasu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Biedny kitku –
wymruczała Weronika, głaszcząc go uspokajająco po brzuchu. – Ale przynajmniej
ja nie muszę oglądać z Miśkiem tych bzdur. Andrzej się przynajmniej do czegoś
przydaje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zignorowałem tę
złośliwość. Weronika sama kiedyś przyznała, że lubi czasem Andrzejowi
podokuczać. Myślę, że głównie dlatego, że on to dokuczanie kompletnie ignoruje.
Raz go zapytałem, czy nie lubi Weroniki. Spojrzał wtedy na mnie ze zdziwieniem,
powiedział: „To twoja siostra, więc jakie to ma znaczenie?” i wrócił do tego,
co robił, czyli do pisania artykułu. Nie drążyłem tematu. Ja też się przez te
parę lat nieźle Andrzeja poduczyłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W każdym razie święta u
mojej siostry minęły fajnie, wróciliśmy w dobrych nastrojach, nieźle zmęczeni,
ze stertą pojemników z jedzeniem, które moja mama wciskała każdemu ze słowami „Weźcie,
trzeba zjeść, bo się zmarnuje”. W drugi dzień świąt pomogłem rano Andrzejowi
składać regał, który dostał ode mnie pod choinkę, ustawiliśmy go salonie, a
właściwie wcisnęliśmy pomiędzy pozostałe regały, stwierdziłem, że mieszkanie
wygląda coraz bardziej jak biblioteka, zapytałem, po co mu czytnik, skoro i tak
dalej kupuje książki w każdej księgarni, której mu nie zamkną – to go trochę
wkurzyło, widziałem po ponurym spojrzeniu, jakie mi rzucił, nadal nie przebolał
zamknięcia Fiki dwa tygodnie temu – po czym objąłem go i powiedziałem, że
cieszę się, że regał mu się podoba.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I to jest ostatni
regał, jaki wpuszczam do domu przez resztę dekady – zakończyłem. Andrzej
roześmiał się cicho, też mnie objął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Będę kupował więcej
e-booków – obiecał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kochanie, wiem, że
będziesz kupował więcej e-booków – odparłem z rezygnacją. – Problem w tym, że
to wcale nie oznacza, że będziesz kupował mniej zwykłych książek. Skończy się
na tym, że będziemy musieli wykupić mieszkanie sąsiada i tam się przebić, żebyś
się pomieścił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Albo się przeprowadzić.
Ale tego nie powiedziałem głośno. Ten temat został już dawno zamknięty. Gdy
zasugerowałem przeprowadzkę jakiś czas temu, Andrzej stanowczo odmówił – tak
stanowczo, że od razu wiedziałem: nie ma co do tego wracać. Trudno. Z pewnymi
rzeczami trzeba się pogodzić, więc pogodziłem się z tym, że pali, z tym, że
bywa trudny i z tym, że nie chce się przeprowadzać. Nie chce mieszkać w innym
mieszkaniu, więc tu zostajemy. I nie chce mieszkać w innym mieście – więc gdy
wkrótce po studiach pojawiła mi się bardzo fajna oferta pracy poza Szczecinem,
wysondowałem Andrzeja, przemyślałem sprawę i skasowałem przygotowaną aplikację.
Andrzej nie chce żyć w innym mieście. A ja nie chcę żyć z innym facetem. Koniec
tematu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po południu poszliśmy na
świąteczny obiad do Adama i Wioli. Śmiesznie się ogląda dzieciaki Adama
próbujące nawiązać kontakt z Andrzejem, który patrzy na nie jak na dwa
ufoludki. Andrzej nie lubi dzieci. Jego prawo. Tyle że to są dzieci Adama, więc
domyślam się, że w razie potrzeby Adam zawsze może liczyć na pomoc Andrzeja.
Oczywiście to nie oznacza, że Andrzej będzie się z nimi bawił czy coś w tym
stylu – ale jeśli pojawi się jakaś kryzysowa sytuacja, zrobi, co będzie
konieczne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przyszła też Martyna,
siostra Wioli, ale bez Emilii, bo ta pojechała do rodziny swojego chłopaka.
Szkoda. Córka Martyny jest ode mnie nieco młodsza i uwielbia Andrzeja. Czasem
mu dokuczam, że całe wsparcie, jakie przez ponad dziesięć lat otrzymywała od
niego Martyna, było nastawione tak naprawdę na to, by wychować jej córkę w
Andrzejokulcie. Określenie „Andrzejokult” wymyśliliśmy z Emilią, gdy tylko się
poznaliśmy i do dziś ogromnie nas ono bawi. Bawi też Martynę, Adama i Wiolę.
Nie bawi jedynie Andrzeja, który po usłyszeniu go po raz pierwszy uniósł po
swojemu lewą brew, spojrzał na Emilię i powiedział:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Po prostu pomagałem ci
z polskim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedziała
wtedy Emilia, z poważną twarzą i czymś twardym w głosie. – Robiłeś znacznie
więcej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Miałaś spore
zaległości w epokach – mruknął Andrzej, wzruszając ramionami, i zajął się
zawartością swojego talerza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Widziałem, jak Emilia na
niego popatrzyła. Z takim czułym, wyrozumiałym uśmiechem. Zna go dłużej ode
mnie, więc też już doskonale wie, że Andrzej nie lubi, gdy mu się dziękuje.
Albo gdy się w ogóle robi aluzję do tego, że pomógł. Emilia to wie, przyjmuje,
szanuje, nie wymusza na nim zmian. Ani ona, ani reszta rodziny Adama. Chyba
dlatego tak szybko i tak bardzo ich polubiłem – bo widziałem, że przyjmują
Andrzeja takim, jaki jest, bez żadnych warunków, prób przerobienia, oczekiwań
zmiany. Są po jego stronie. Zawsze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mimo wczorajszego braku
Emilii atmosfera była świetna, więc siedzieliśmy do późna. Andrzej, jak to
Andrzej, potrzebował w pewnym momencie przerwy od ludzi; poszedł z książką,
którą dostał od Adama – gdy ją rozpakował, o mało nie jęknąłem „Nie no, jasne,
kolejna książka, przecież na pewno się zmieści w domu”, ale ugryzłem się w
język, ma nowy regał, niech kombinuje, jak to wszystko upchać – w każdym razie
poszedł z tą książką do pokoju dzieciaków i tam z pół godziny posiedział. Nie
zwróciliśmy na to uwagi, nie wołaliśmy go, Adam nawet w pewnej chwili
powiedział do Dawida: „Wujek jest teraz w waszym pokoju i chce odpocząć, na
razie tu się bawcie”. Andrzej w czasie takich spotkań niemal zawsze osiąga
punkt, w którym ludzi – nawet w nielicznym gronie – robi się dla niego za dużo.
Musi wtedy na chwilę wyjść, pobyć trochę sam, złapać oddech; potem wraca i może
siedzieć z ludźmi dalej. Moja siostra średnio to rozumie. Adam i jego rodzina
rozumieją bardzo dobrze i traktują to jak wyjście do toalety. Jak Andrzej
potrzebuje, to wychodzi; jak już będzie gotów, to wróci.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To też bardzo w nich
lubię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z pokoju chłopaków
Andrzej wrócił wyraźnie odprężony. Usiadł przy mnie, dołożył sobie ciasta,
odpowiedział na jakieś pytanie Martyny. Ta przerwa wystarczyła mu do końca
wizyty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A po powrocie do domu
przytrzymał mnie w przedpokoju i kompletnie zignorował sugestie, że może najpierw
powinniśmy wsadzić do lodówki ciasto i rybę po grecku od Wioli, zdjąć buty,
umyć ręce, włączyć choinkę, zrobić cokolwiek jak cywilizowani ludzie, zanim
zaczniemy się do siebie dobierać jak dzikie zwierzęta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Prowokowałem go. Lubię
go tak czasem podrażnić. On też to lubi – widziałem to po jego uśmiechu, po
spojrzeniu, jakie mi rzucił, po sile, z jaką mnie docisnął do ściany.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cywilizacja się kończy
– mruknął mi w usta. – I nie ma w niej miejsca na twoje spodnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zbliżając się do
trzydziestki, stwierdzam coś, w co w wieku dwudziestu jeden lat bym nie
uwierzył: po ponad siedmiu latach związku seks jest równie dobry jak na
początku. A może nawet lepszy. Wtorkowy wieczór w przedpokoju to zdecydowanie
głos po stronie „nawet lepszy”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W środę pracowałem, więc
z bólem serca wstałem rano, możliwie cicho, żeby Andrzeja nie obudzić, ale
niepotrzebnie się starałem: gdy wyszedłem z łazienki, Andrzej już był w kuchni
i robił mi kanapki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kurde, nie musiałeś –
powiedziałem, opierając się o ścianę przy lodówce. – Masz wolne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zignorował to.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale dziękuję –
dodałem, podszedłem i objąłem go od tyłu w pasie. Tego już nie zignorował:
stwierdził, że w tym momencie mu przeszkadzam. I jak nie mam nic do roboty, to
mogę zapakować te kanapki, które już skończył robić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zapakowałem. I po raz
kolejny pomyślałem, że przy Andrzeju warto się jednak dwa razy zastanowić,
zanim się coś powie. Albo i trzy. O tych kanapkach powiedziałem w pierwszych
tygodniach mojej pierwszej pracy w banku, tak żartem: że mam tryb pracy od
rana, a nie, jak on, w elastycznych godzinach, że o siódmej to mi się nawet
myśleć nie chce i że byłoby super, gdyby mój facet zrobił mi czasem kanapki,
żebym nie padł z głodu przed powrotem do domu. To był żart. Może taka
zawoalowana prośba, żeby czasem się zainteresował, czy pamiętałem o wzięciu
jedzenia. Początki w banku naprawdę wykańczały. Ale Andrzej wziął to dosłownie
– co zresztą powinienem przewidzieć, bo poza literaturą Andrzej wszystko bierze
dosłownie. Wziął to więc dosłownie i na drugi dzień zrobił mi kanapki. I
kolejnego dnia, i kolejnego, i kolejnego. I tak od paru lat. Jak mu po paru
pierwszych tygodniach powiedziałem, że tak codziennie nie musi, to się
zirytował i mało uprzejmym tonem poprosił, żebym się, do ciężkiej cholery,
zdecydował, czego chcę, albo tak, albo tak, a nie raz tak, raz trochę nie tak,
a raz w kropki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcesz te kanapki czy
nie? – zapytał podsumowująco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcę, chcę –
zapewniłem uspokajającym tonem, bo widziałem, że to moje zmienianie zdania go
wkurzyło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To przestań marudzić –
uciął, podał mi kanapki i wrócił do łóżka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Od tej pory trzymamy się
kompromisu: ja z reguły nie podważam zasadności tych kanapek, a on ignoruje
moje słowa, gdy czasem strzelę coś w rodzaju „Ale dziś to serio nie musiałeś”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zatem zrobił mi
kanapki, ja je zapakowałem, Andrzej wyjął worek ze śmietnika, zawiązał na supeł
i podał mi ze słowami „Będziesz miał co robić w drodze do samochodu”, po czym
wrócił do łóżka. Zajrzałem do niego jeszcze przed wyjściem – leżał z
czytnikiem, przy zgaszonym górnym świetle i włączonej lampce przy szafce
nocnej, zakopany pod kołdrą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Za dobrze masz –
mruknąłem, usiadłem na brzegu łóżka i pochyliłem się. – A potem jeszcze macie
na uniwerku wolny cały pierwszy tydzień stycznia. Po prostu wstyd. – Pocałowałem
go i wstałem. – Miłego lenienia się, gdy ja będę ciężko pracował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O której wrócisz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Późno. Po pracy
idziemy z Sylwią na obiad i drinka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na drinka – powtórzył
Andrzej z rozbawieniem. – Czyli wrócisz wstawiony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wrócę w stanie
wskazującym na spożycie – poprawiłem go z godnością. – I pewnie będę łatwy i
chętny. Inteligentny mężczyzna będzie umiał to wykorzystać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej popatrzył na
mnie z tym dziwnym, nieco niepokojącym uśmiechem, który czasem u niego widuję.
Kojarzy mi się wtedy z drapieżnikiem szykującym się do skoku na ofiarę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze – powiedział
cicho. – Postaram się wykazać odrobiną inteligencji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po pracy poszliśmy z
Sylwią na sushi, tym razem do Koku Sushi, bo tam dawno nie byliśmy. To się już
zrobiło taką naszą tradycją: mniej więcej raz w miesiącu wspólny wypad na
sushi, parę godzin przy jedzeniu i drinkach, obgadanie tematów z pracy, z domu,
cokolwiek. Z Sylwią dobrze się gada. No i z Sylwią da się pozachwycać sushi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak twój facet? –
zapytała, gdy już złożyliśmy zamówienie. – Zadowolony z prezentu?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Parę razy oglądałem te
regały przy niej. Miała niezły ubaw. „Na urodziny kupujesz mu książki, a pod
choinkę regały na książki, cwaniak z ciebie”, stwierdziła. „To taki
samonapędzający się mechanizm”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jest bardzo zadowolony
– odparłem. – Teraz pewnie układa na nowo wszystkie książki w domu, bo skoro ma
nowy regał, może zmienić koncepcję ich posegregowania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Sushi było świetne.
Drinki też.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam pomysł –
oświadczyła Sylwia przy drugim drinku. – Następnym razem weźmiemy naszych
facetów ze sobą na sushi. Będą wspólnie cierpieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">O mało się nie
zakrztusiłem alkoholem. Chłopak Sylwii twierdzi, że na słowo „sushi” ma
mdłości. Ile razy Andrzej widzi mnie jedzącego sushi, robi taką minę, jakby
zobaczył błąd ortograficzny, i odwraca oczy. Zabranie ich na sushi byłoby
zwykłym znęcaniem się nad niewinnymi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przy trzecim drinku
odpłynęliśmy w plany urlopowe. Na czwartego drinka nie dałem się namówić.
Przerabiałem już siebie po więcej niż trzech drinkach, wystarczy mi
jednorazowego bycia debilem, więcej się na to nie piszę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wróciłem do domu
wstawiony w granicach stosowności, w świetnym humorze i w oczekiwaniu na miły
wspólny wieczór. Andrzeja zastałem w salonie, obłożonego książkami, bo
oczywiście jak już je pozdejmował z regałów i zaczął segregować na nowo, to
zaczął je też czytać, tu kawałek, tam kawałek, i tak sobie od paru godzin
siedział w tej stercie. Spojrzał na mnie z zaskoczeniem, spojrzał na zegar,
znów na mnie i mruknął niezbyt bystro: „Już wróciłeś?”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Stanąłem na środku tego
całego pierdolnika i się rozejrzałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powiem ci tyle –
oświadczyłem z rękami w kieszeniach spodni. – Wypiłem trzy aperole. Idę wziąć
prysznic. Jak wrócę, to albo będziesz inteligentny, albo idę spać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wyszedłem z
łazienki, walające się wcześniej po podłodze w całym salonie książki były
ułożone w kilka stosów przy nowym regale, a Andrzej wykazał się ogromną
inteligencją.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Oczywiście później
wrócił do swoich książek i dalej je układał. W nocy musiałem go trzy razy
wołać, żeby łaskawie przyszedł do sypialni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja jutro nie idę do
pracy – przypomniał mi, gdy już się położył. – Mogę posiedzieć dłużej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ja lubię przy tobie
zasypiać – uciąłem. – Jutro możesz sobie siedzieć cały dzień i układać książki,
teraz jest czas dla mnie. Dawaj rękę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Objął mnie w pasie.
Lubię, gdy mnie przytula przed snem. Po Andrzeju nie należy oczekiwać
domyślania się i czytania w myślach, to już dawno zrozumiałem, więc jak chcę,
żeby mnie przytulił, po prostu mu o tym mówię. „Mało romantyczne”, skwitowała
kiedyś Weronika. Trudno, mam w dupie romantyzm, wolę Andrzeja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W czwartek wróciłem do
domu zaraz po pracy. Andrzej siedział w swoim gabinecie, pisał recenzje prac
olimpijskich. Był tym tak pochłonięty, że nie usłyszał ani dźwięku domofonu –
tego krótkiego pikania, które rozlega się, gdy otwieramy bramę i drzwi od klatki
schodowej elektronicznym kluczem-czipem – ani zwykłego klucza przekręcanego w
drzwiach, ani mojego „Cześć”. Dopiero gdy podszedłem i pocałowałem go w szyję,
oderwał się od laptopa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak ci idzie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Znośnie. – Spojrzał na
mnie, uśmiechnął się lekko, ujął palcami mój krawat tuż przy kołnierzyku. –
Trochę podokuczałem Oli. – Przyciągnął mnie i pocałował. – A u ciebie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W miarę spokojnie.
Czym jej podokuczałeś, draniu?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej puścił mnie i
wskazał ręką stos prac na biurku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dyskutowaliśmy o
pracach, których nie przepuszczamy. Mówiłem ci, jeśli jeden recenzent odrzuca
pracę, drugi musi też napisać recenzję. Jestem w parze z Olą, więc ja opiniuję
jej odrzucone, a ona moje. Zgodziłem się ze wszystkimi jej odrzuconymi, ale ona
przy dwóch z mojej partii chciała koniecznie dać minimum punktów wymaganych do
zakwalifikowania do kolejnego etapu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co? – Usiadłem mu na
kolanach i oparłem się ramieniem o jego klatkę piersiową. Często tak robię.
Lubię posiedzieć z nim w tym jego gabinecie, do którego nie wpuszczał wcześniej
żadnego faceta, z którym sypiał. Andrzej czasem nawet nie przerywa pracy, tylko
mnie obejmuje tak, by móc pisać dalej. Teraz akurat przerwał. Na ekranie
laptopa widziałem fragment którejś recenzji. – Zgodziłeś się w końcu?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zgodziłem się. – Pokiwał
głową. – Niech będzie. Dałem minimum.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Długo cię musiała
namawiać? – spytałem podejrzliwie. Nieco rozbawiony, a nieco złośliwy uśmiech
Andrzeja zdradził mi odpowiedź, zanim ją usłyszałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W zasadzie byłem gotów
zgodzić się z nią po drugim zdaniu, ale wiesz, jak Ola się rozkręca z
argumentacją, gdy już zacznie – powiedział. – Więc dałem jej się wygadać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I pewnie ją
podpuszczałeś – wytknąłem mu. Znam te ich rozmowy, Andrzej naprawdę potrafi
powiedzieć coś, czego wcale nie myśli, tylko po to, by sprowokować człowieka do
jeszcze gwałtowniejszego bronienia własnego stanowiska. Nawet Olga daje się na
to czasem złapać. Kurde, nawet ja, choć naprawdę rzadko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Odrobinę – odparł
Andrzej. Wiedziałem, przez ile to jego „odrobinę” należy pomnożyć i współczułem
Oldze. – Szkoda było przerywać. Ola potrafi budować argumentację na wzór swoich
ulubionych rzymskich mówców, dobrze się tego słucha. Gdy się już zmęczyła,
zlitowałem się i powiedziałem, że się zgadzam, dam minimum punktów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pewnie się ucieszyła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. – Andrzej objął
mnie prawą ręką. – Ale potem niepotrzebnie sobie popsuła humor, bo zapytała, po
ilu zdaniach byłem gotów się zgodzić. Trochę się wkurzyła, gdy przyznałem, że
już po drugim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jesteś wrednym
draniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jestem bardzo miły i
ugodowy, skoro się zgodziłem na podciągnięcie punktów – poprawił Andrzej. – W
ten sposób z jej dziesięciu prac odpadają tylko trzy, a z moich dwunastu tylko
pięć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chciałeś odrzucić
siedem?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sadysta – mruknąłem. –
A Olek też w tym roku uczestniczy w olimpiadzie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. – Andrzej położył
lewą rękę na moim kolanie. – Ale Olek jest w parze z kim innym. Byłem z nim w
parze kilka lat temu, jeden raz, i nigdy więcej nie zamierzam tego powtarzać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czemu nie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Olek przepuściłby
wszystko – powiedział Andrzej z niesmakiem. – Truł mi wtedy dupę o
przepuszczenie pracy, która była pełna błędów stylistycznych, praktycznie nie
miała przypisów i była jednym wielkim plagiatem, nie mówiąc o tym, że pomijała
jedną z epok wskazanych w temacie. Ale „widać, że się autorka starała”. Przy
kolejnej pracy: „bo autor zna Arystofanesa”, co z tego, że przytacza go i bez
sensu, i bez przypisu. I tak przy każdej pracy, którą chciałem odrzucić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co? – zapytałem z
zaciekawieniem, bo tej historii nie znałem. Andrzej wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powiedziałem mu, że
jako juror jest niekompetentny, niepoważny i nierzetelny. On mi powiedział, że
jako juror i nie tylko juror jestem nadęty, zarozumiały i pozbawiony
człowieczeństwa. Skończyło się na skierowaniu tych kilku prac do trzeciego
recenzenta, którym okazała się Ola. Ola jedną pracę przepuściła, pozostałe
odrzuciła i jakoś tak nas obu skołowała, że dalej jesteśmy w stanie ze sobą
rozmawiać. – Spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko. – Lubię Olę. A jak się
lubi Olę, trzeba tolerować Olka. Więc go toleruję. Co nie zmienia faktu, że za
nim nie przepadam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja tam go lubię –
powiedziałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty wszystkich lubisz –
mruknął Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niekoniecznie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na przykład?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak ogólnie –
wykręciłem się. Andrzej spojrzał na mnie uważnie, uśmiechnął się jakoś dziwnie,
jakby z naganą, pokręcił głową. Możliwe, że się domyślił. O Poldku
rozmawialiśmy raz, za to bardzo szczerze. Nic nie poradzę na to, że mimo
wszystko – mimo tej rozmowy i mimo lat, które minęły od ich rozstania, nie
mówiąc o siedmiu latach naszego związku – nadal nie umiem uwolnić się od pewnej
niechęci do Poldka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poczułem dłoń Andrzeja
na udzie, jego usta na karku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie piszesz
przypadkiem recenzji? – spytałem z rozbawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przerwa dobrze mi
zrobi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na pewno – zgodziłem
się i uniosłem dłoń do szyi, ale przytrzymał mnie za nadgarstek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Krawat zostaw –
mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">OK, krawat zostawiłem.
Było warto.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wieczorem mogłem
obejrzeć efekty układania książek na nowym regale. Pozostało tam jeszcze trochę
miejsca. Trochę miejsca pojawiło się też na półkach w gabinecie. Regał w
sypialni był dalej zapchany po brzegi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Super – stwierdziłem.
– Tylko pamiętaj, że ściany nie są z gumy. Nie damy rady wciskać tu regałów bez
końca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej udawał, że nie
słyszy niewygodnej uwagi. Podgrzał całą butelkę grzańca, wrzucił do obu kubków
kawałki pomarańczy ponabijanych goździkami, zalał winem, podał mi jeden kubek.
Grzaniec był pyszny. A goździki…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czemu w szufladzie
jest sześć opakowań goździków? – spytałem ze zdziwieniem, gdy chował to otwarte
opakowanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo tyle znalazłem
przed świętami w Netto.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wykupiłeś wszystkie
goździki w Netto? – roześmiałem się. – Samolub.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył
ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W innych sklepach ich
nie znalazłem. Wziąłem na zapas.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wyobraziłem sobie
gromadę babć szukających goździków do ciast czy herbat i pomstujących gniewnie,
bo Andrzej zwinął wszystko do swojego ulubionego grzańca. Wyobrażenie było
komiczne. A grzaniec z goździkami naprawdę świetny, więc… cóż, cel uświęca
środki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W piątek miałem wolne,
obudziłem się tuż przed dziesiątą. Andrzej leżał obok, z czytnikiem w ręku.
Miałem ochotę powiedzieć: „A nie mówiłem?”, ale ugryzłem się w język. Tak, obaj
wiemy, kto kogo namawiał na wypróbowanie czytnika. Obaj wiemy, kto się przed
tym bronił przez niemal trzy lata. I obaj wiemy, kto miał ostatecznie rację.
Nie muszę pchać tego Andrzejowi przed oczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak jak nie muszę mu
przypominać, że z okularami do czytania też miałem rację. Tego to już
szczególnie nie będę mu mówił. Wystarczy mi cała batalia, jaką musiałem z nim
stoczyć: najpierw, by poszedł do lekarza, zbadał wzrok i zrobił sobie okulary,
a potem – by zaczął ich regularnie używać. Kilka razy byłem już na granicy
wytrzymałości przez jego upór i to zacięte „nie potrzebuję, nie potrzebuję”. W
końcu jednak przyznał, że potrzebuje. Cholerny uparciuch.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Podoba mi się w tych
okularach. Wygląda tak… poważnie, surowo i podniecająco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przysunąłem się do
niego, wsunąłem dłoń pod jego spodnie od piżamy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Odłóż czytnik –
powiedziałem. – Okulary zostają.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zerknął na mnie,
wyłączył czytnik, powoli odłożył na szafkę nocną. Przekląłem się w myślach za
złe rozwiązanie logistyczne: najpierw trzeba było ściągnąć własne portki,
dopiero potem dobierać się do cudzych. Andrzej patrzył na mnie, wyraźnie
ubawiony moimi wysiłkami, by nie przerywać pracy lewej ręki i jednocześnie
ściągnąć dół piżamy prawą ręką.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pomóc ci? – zapytał w
końcu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poradzę sobie –
oświadczyłem, przerwałem, szybko ściągnąłem górę i dół piżamy i wróciłem do
przerwanej czynności. – Miałeś jakieś wątpliwości, czy sobie poradzę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty? – Położył mi dłoń
na biodrze. – Nigdy w życiu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I to – wymruczałem mu
w usta – jest jedyna poprawna odpowiedź. Zawsze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uwielbiam się z nim
kochać rano. Zresztą o każdej innej porze też. Po prostu uwielbiam się z nim
kochać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy skończyliśmy,
objąłem go mocno. Jest ode mnie czternaście lat starszy, trzynaście centymetrów
wyższy i jakieś dwadzieścia kilogramów cięższy. I gdy ta filologiczna, od
niedawna habilitowana masa mięśni na mnie leży i wgniata mnie w materac, jestem
tak szczęśliwy, że po prostu brak mi słów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kocham cię –
powiedziałem cicho, głaszcząc go po głowie. Nie odpowiedział, tylko mnie
mocniej przytulił i pocałował w ramię. No cóż, tegoroczny limit już
wyczerpałem, powinienem się spodziewać tych słów dopiero w kolejnym roku. A
Andrzej tego rodzaju rzeczy mówi naprawdę rzadko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy w końcu wstaliśmy,
Andrzej zapytał, czy chcę się z nim przejść do biblioteki. Bo musi oddać
książki. I odebrać nowe zamówione. I moglibyśmy zjeść coś na mieście.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne – powiedziałem.
– Chcesz iść czy bierzemy samochód?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wolę się przejść –
odparł. – Przecież to blisko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Fakt, do biblioteki na
placu Lotników jest od nas z kwadrans na piechotę. Do kampusu polonistyki jest
dziesięć minut, tylko w drugą stronę. Kwadrans do Galaxy, do Kaskady, na deptak
Bogusława, dziesięć minut do Turzyna, pięć do biblioteki Promedia. Dlatego
Andrzej tak lubi to mieszkanie. „To centrum centrum”, stwierdził raz. Dziś
wiem, że nie chciałby już mieszkać gdzie indziej. W porządku. Tu zostaniemy,
skoro to go uszczęśliwia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Powiedziałem kiedyś
Weronice: Andrzej potrzebuje niewielu rzeczy do szczęścia. Ale te, których
potrzebuje, są dla niego wielkie. Więc będę to szanował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Strzeliło cię na zabój
– mruknęła wtedy Weronika. – Mam wrażenie, że jesteś w stanie stanąć dla niego
na głowie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A on dla mnie nie? –
zapytałem ostro. To było wkrótce po pogrzebie taty. Weronika spuściła wzrok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– On dla ciebie też –
przyznała cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie musiała nic więcej
dodawać. Oboje pamiętamy, jak Andrzej w środku nocy prowadził tatę do łazienki,
robił mu zastrzyki, siedział z nim, dopóki środki przeciwbólowe nie zaczęły
działać. Bez cienia pretensji, irytacji, zniecierpliwienia. „To twój ojciec”,
powiedział mi raz, gdy próbowałem mu za to podziękować. „Śpij, nie wygaduj
bzdur”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Byłem więcej niż pewien,
że myślał wtedy o własnym ojcu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W bibliotece skończyło
się tak, jak mogłem to przewidzieć: Andrzej zamówił kilka książek plus znalazł
kilka kolejnych i koniec końców jego karty na to nie starczyło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Weźmiesz te trzy na
swoją? – zapytał. Pokiwałem głową. Już dawno dałem mu upoważnienie do używania
mojej karty, bo wiedziałem, jak to wygląda: Andrzej wchodzi do biblioteki i
chce wynieść wszystko. Jest uzależniony. Uzależnienie od książek to w sumie
fajna rzecz, więc nie mam z tym problemów, pod tym względem traktuję Andrzeja
wyrozumiale. Znam jego wersję: jeśli miałby wybierać między książkami a
powietrzem, wybrałby książki, bo przecież nie da się żyć bez powietrza. A ja
wiedziałem, z kim się wiążę: z cholernie ambitnym, cholernie inteligentnym,
cholernie seksownym i cholernie uzależnionym od książek facetem. Który
doskonale pamięta każdą przeczytaną powieść, za to w relacjach z ludźmi jest z
reguły jak daltonista. Wpakowałem się w to świadomie, z gotowością przyjęcia
wszelkich konsekwencji. Umożliwienie mu korzystania z własnej karty
bibliotecznej to i tak drobnostka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trzymamy się zasady, że
zostawia mi dwa miejsca wolne na mojej karcie, chyba że sytuacja jest krytyczna
i naprawdę potrzebuje wszystkich siedmiu wolnych miejsc. Wtedy zawsze dzwoni z
pytaniem, czy może wykorzystać te dwa awaryjne. Tę zasadę narzuciłem mu na
początku, żeby nie naciąć się na moment, gdy ja będę potrzebował kryminału na
odprężenie, a tu cała karta zapchana przez Andrzeja. Teraz w sumie już
machnąłem na to ręką, ale Andrzej jest bardzo rzetelny i za każdym razem
dzwoni, żeby zapytać, czy może te dwa awaryjniaki jednak wykorzystać. Nie robi
tego zbyt często – doceniam te starania – ale się zdarza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wziąłem jego trzy
książki i trzy moje thrillery, po czym chwyciłem Andrzeja za łokieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wychodzimy –
powiedziałem łagodnie. – Nie możesz zabrać wszystkiego, co mają na półkach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Roześmiał się cicho,
pokiwał głową i wyszliśmy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pogoda była całkiem
niezła, niezbyt chłodno, bez deszczu i bez śniegi, który mnie tak wkurzył na
początku grudnia. Byłem głodny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Możemy zjeść w tym
punkcie na rogu Krzywoustego – zaproponowałem. – Naprzeciwko ProMedia. Tam
kiedyś było coś innego, Coffee coś, nie pamiętam, teraz jest nowy punkt.
Jeszcze tam nie byliśmy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku – zgodził
się Andrzej i ruszyliśmy z Lotników w stronę domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Lubię chodzić z nim do
restauracji, kawiarni, bistro. Od paru lat trzymamy się zasady, że przynajmniej
raz w miesiącu gdzieś razem wychodzimy na miasto, by zjeść. Często testujemy
nowe miejsca. Odkąd skończyłem studia i mam pracę, taką normalną, etatową, a
nie zleceniówki w sklepie, lubię tak wychodzić. Bo mogę płacić. Płacimy na
zmianę, ale gdy Andrzej płaci, nie czuję się niekomfortowo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wyjścia do teatrów są po
stronie Andrzeja. W to się nie wtrącam. Ma swoje znajomości i zawodowe relacje
w teatrach szczecińskich, więc tu nie wchodzę mu w kompetencje. Poza tym to
właśnie teatrom zawdzięczam jedną z naszych pierwszych prawdziwych randek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do kina nie chodzimy
razem, do kina chodzę z Julkiem, z Sylwią albo z kimś innym. Z Andrzejem
byliśmy w kinie dwa razy, bo ja chciałem, i za każdym razem Andrzej wyszedł w
połowie seansu. Za pierwszym razem wymigiwał się od odpowiedzi. Za drugim był
szczery.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie mogę wytrzymać –
przyznał, gdy znalazłem go w holu w Multikinie. – Kiedyś jeszcze dawałem radę,
teraz już nie. Jest za głośno, za bardzo miga, mam wrażenie, że eksploduje mi
głowa. Przepraszam cię, Krystian, po prostu nie dam rady.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trzeba było od razu
powiedzieć – odpowiedziałem ze współczuciem. Zdążyłem go już wtedy poznać na
tyle, by wiedzieć, że to nie jest kłamstwo. I że z pewnymi rzeczami, niby
prostymi, Andrzej ma zwyczajnie problem. – Wracamy do domu. Pójdę na to kiedy
indziej sam. Albo obejrzę później w telewizji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Od tamtej pory nie
ciągnę go do kina. Za to do teatrów chodzimy często. A potem na kolację. I
słucham rzeczy, które parę dni później Andrzej umieszcza w recenzjach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Od kilku lat jestem jego
pierwszym odbiorcą. I jestem z tego ogromnie dumny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nowy lokal w starym
punkcie – to chyba był kiedyś Columbus Coffee – nazywa się Bon Bon. Tyle
przynajmniej zdążyłem zauważyć, gdy przeszliśmy przez rozkopaną część
Krzywoustego obok biblioteki ProMedia na drugą stronę ulicy. Ledwo weszliśmy,
Andrzej od razu ruszył na sam koniec pomieszczenia. Lubi miejsca w rogu, z dala
od innych stolików. I najlepiej tak, by za plecami mieć ścianę, więc wybrał
właśnie taki fotel, przy oknie na ulicę. Wziąłem menu od chłopaka przy kasie i
usiadłem obok Andrzeja. Zamówiliśmy to samo: śniadanie po florencku i sezonową
herbatę, czarną z pomarańczą i goździkami. Gdy czekaliśmy na zamówienie,
Andrzej przez dłuższą chwilę patrzył na okno, w milczeniu, zamyślony. Nie
dopytywałem go, o czym myśli. Nie lubi tego. Jeśli będzie chciał, sam powie. A
jeśli nie będzie chciał – ma prawo do własnych myśli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mieszkam tu od
dwudziestu czterech lat – odezwał się nagle. – I co jakiś czas uderza mnie, jak
to miasto się zmienia. A jednocześnie ciągle zachowuje swój charakter,
charakter takiego patchorwku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzałem na niego, ale
nie odezwałem się. Nie lubi poganiania. Chłopak, który przyjął zamówienie,
przyniósł nam herbaty. Niechcący strąciłem łyżeczkę i po chwili dostałem nową.
Podziękowałem; nie potrzebowałem łyżeczki, nie słodzę, nie mieszam, ale to było
miłe, taka natychmiastowa reakcja na moją nieuwagę. Chłopak miał ukraiński
akcent, trochę deformował niektóre słowa. Przez moment, sprowokowany odruchowym
skojarzeniem, próbowałem sobie wyobrazić, jak to jest: musieć porzucić swój
dom, swoją rodzinę, swoją codzienną normalność. I szybko to od siebie odepchnąłem,
nie chciałem o tym myśleć, nie chciałem tego czuć, nie chciałem tego rozumieć.
Chciałem być tutaj, w kawiarni, z Andrzejem. Spojrzałem znów na niego i
dostrzegłem to, co zauważyłem już parę miesięcy temu: kilka siwych włosów w
jego czuprynie. Kilka, dosłownie kilka, takie parę białych, błyszczących nitek
w jednolitej czarnej masie. Pierwszy raz wpadły mi w oczy w wakacje, gdy
przyniosłem mu sok z kostkami lodu. Rozczulił mnie ten widok. Mam świadomość
różnicy wieku, ale rzadko dociera ona do mnie tak mocno. Pocałowałem go wtedy w
ucho, podałem sok, powiedziałem, żeby nie siedział nad tymi pracami
magisterskimi do nocy. Teraz miałem ochotę go objąć, mocno, jak najmocniej,
powiedzieć mu, że go kocham, że żaden facet nigdy tak na mnie nie działał, że
uwielbiam samą świadomość, że jest gdzieś obok, że nie wyobrażam sobie życia
bez niego i że zatłukę go gołymi rękami, jeśli on kiedykolwiek wyobrazi sobie
życie beze mnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak z Bon Bon podał
nam talerze ze śniadaniem po florencku. Po dwa tosty z jajkami w koszulkach i
sałatka warzywna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pycha – powiedziałem
po zjedzeniu pierwszego kawałka. – Nie myślałem, że będzie takie dobre. Jedz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pokiwał głową,
ukroił kawałek tostu, zjadł, ukroił kolejny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobre – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">On patrzył w okno, a ja
trochę w okno, trochę na niego. Gdy go poznałem, miał trzydzieści pięć lat. Gdy
się z nim oficjalnie związałem, miał trzydzieści sześć. Teraz ma świeżo
skończone czterdzieści trzy. Ja w styczniu skończę trzydziestkę. Ponad siedem
lat razem. Od ponad siedmiu lat zasypiam przy nim i się przy nim budzę,
pomyślałem. Od ponad siedmiu lat ciosam mu kołki na głowie, żeby mniej palił.
Od ponad siedmiu lat ze stoickim spokojem znoszę jego przynoszenie do domu
kolejnych i kolejnych książek. Od ponad siedmiu lat go kocham.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pamiętam, jak tam
jeszcze był Empik – odezwał się nagle Andrzej, wskazując widelcem na szybę. –
Tam, gdzie teraz jest ProMedia. To była właściwie taka filia Empiku, tylko z
książkami i muzyką, bo właściwy Empik był w Galerii Centrum, przy Bramie
Portowej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodziłeś tam na
randki? – zażartowałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Andrzej
uśmiechnął się lekko. – Ale kiedyś umówiłem się tam z jakimś facetem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co? – zapytałem z
zaciekawieniem. – Randka się udała?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To właściwie nie była
randka – poprawił mnie. – Takie spotkanie zapoznawcze. Pogadaliśmy chwilę. On
mi się spodobał, ja się jemu spodobałem, więc szybko wyszliśmy i poszliśmy do
niego. Albo do mnie. W każdym razie do łóżka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Fajny był?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie pamiętam. – W
głosie Andrzeja brzmiało rozbawienie. Zjadł kolejny kawałek tostu. – Nie
pamiętam, jak się nazywał, nie pamiętam, jak wyglądał, nie pamiętam, jaki był w
łóżku. Pamiętam, jaką książkę wtedy kupiłem. „Muzeum bezwarunkowej
kapitulacji”, pierwszą rzecz Ugrešić, jaką czytałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jesteś paskudny –
stwierdziłem. – Facet stanął przed tobą w pełnej gotowości bojowej, a ty
pamiętasz tylko książkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Widocznie książka była
lepsza – mruknął i zjadł resztę pierwszego tostu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie wytrzymałem,
szturchnąłem go butem w but.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ja? – zapytałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co „ty”?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jakaś książka była ode
mnie lepsza? – zapytałem prowokująco. Andrzej spojrzał na mnie niemal surowo,
bez cienia uśmiechu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie –
odpowiedział krótko, twardo, odwrócił wzrok i ukroił kawałek drugiego tostu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No cóż. Zadałem głupie
pytanie, na które odpowiedź znam od siedmiu lat. Andrzej nie lubi głupich
pytań. A tym bardziej nie lubi pytań kłopotliwych.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A jednak czasem zadaję
głupie, kłopotliwe pytania i cieszę się z jego zirytowanej reakcji na nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Skończyliśmy tosty i
sałatkę, dopiliśmy herbatę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pamiętasz, jak w
styczniu dziewiętnastego jechaliśmy na plac Adamowicza? – zapytałem, gdy
Andrzej odstawił pusty kubek. – To znaczy wtedy plac… kurde, nie pamiętam, jak
to się wtedy nazywało, ten plac przy Filharmonii i Centrum Przełomy. Pamiętasz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powiedziałeś mi wtedy
– podjąłem – jak już wracaliśmy do samochodu, powiedziałeś mi jakoś tak: „Nie
martw się, ostatecznie będzie dobrze”. Pamiętasz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Myślałem wtedy, że
pierwszy raz w życiu powiedziałeś litościwe kłamstwo – przyznałem. – I przez
kolejne lata im więcej PiS-u, tym bardziej myślałem, że to było cholernie
litościwe kłamstwo. I cholernie chybione. A teraz powoli zaczynam mieć
wrażenie, że może jednak ani nie chybione, ani nie kłamstwo. Spodziewałeś się
wtedy tego, co jest teraz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przez dłuższą
chwilę milczał, ze wzrokiem utkwionym w pustym kubku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem, czego się
spodziewałem – odezwał się wreszcie cicho. – Chyba po prostu miałem nadzieję.
Że to wszystko znormalnieje. I nawet nie wiem, czy teraz się czegokolwiek
spodziewam. Mam tylko nadzieję, że nie będzie gorzej. Zresztą… – Wzruszył
ramionami. – Ja sobie poradzę. Uniwersytet, przynajmniej nasz wydział, jest
mocno otwarty na te kwestie. Krytyka feministyczna, gender studies, teorie
queer, na US-ie to jest część programu studiów i badania literatury, a nie
tylko grzecznościowego gadania w kuluarach. Bardziej się martwię o ciebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wziąłem go za rękę,
uścisnąłem lekko jego palce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ej, nie panikuj –
powiedziałem łagodnie. – Pokazywałem ci ostatnio dwie reklamy dwóch różnych
banków w klimatach LGBT, nie? Targety działają nieraz lepiej niż hasła
polityczne i społeczne razem wzięte. Jest popyt, jest podaż. Będzie dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na mnie
i uśmiechnął się łagodnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Teraz to ty litościwie
kłamiesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedziałem
cicho, dalej ściskając jego rękę. – Teraz to ja mam nadzieję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przesunął kciukiem po
moim nadgarstku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pozwolisz mi zapłacić?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, kochanie –
odparłem stanowczo. – Według astrologii zaczął się już miesiąc Koziorożca,
czyli mój miesiąc. Nie wtrącaj mi się w rachunek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Widziałem, że Andrzej ma
ochotę coś powiedzieć, ale się powstrzymał. Tak, wiem, astrologia jest
idiotyczna. Ale mamy do niej z Weroniką pewną słabość, do której nie przyznaję
się nikomu poza Andrzejem. Wiem, co Andrzej myśli o astrologii. I doceniam, że
myśląc, co myśli – daje mi myśleć co innego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zapłaciłem za nasze
śniadanie i wyszliśmy z Bon Bon.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcę tu wrócić –
oświadczyłem, gdy szliśmy Krzywoustego w stronę domu. – Bardzo mi smakowało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Możemy przyjść po
Nowym Roku – zaproponował Andrzej. – Drugiego. Masz wolne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, ja mam wolne
drugiego stycznia, za szóstego. On ma wolny cały pierwszy tydzień stycznia.
Życie nie jest sprawiedliwe. Do tego Andrzej ma więcej urlopu jako nauczyciel
akademicki. Trudno. Nie chcę już teraz wykorzystywać mojego urlopu z
dwudziestego czwartego, bo nic mi nie zostanie na wakacje. A na wakacje
zamierzam go gdzieś zabrać, z dala od ludzi, żeby odpoczął i był tylko dla
mnie. OK, bywam zaborczy i samolubny. Lubię go mieć w czasie urlopu tylko dla
siebie. Jest mój. Mam prawo czasem się nim nie dzielić z nikim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra, przyjdziemy tu
we wtorek na śniadanie – zgodziłem się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wróciliśmy do domu,
Andrzej usiadł do laptopa, by skończyć resztę recenzji. Przyniosłem mu herbatę,
pomarudziłem, że ma teraz wolne i powinien odpocząć, opieprzyłem, że zapalił
papierosa. Spojrzał na mnie, strzepnął trochę popiołu do popielniczki, którą
kiedyś dostał od Emilii.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty naprawdę lubisz rozstawiać
mnie po kątach – mruknął, zaciągnął się i wrócił do pisania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Cholera, coś w tym jest.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pogłaskałem go po
głowie. Jedna z białych nitek przesunęła mi się między palcami. Przytrzymałem
ją na moment.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Liczysz mi siwe włosy?
– zapytał nagle Andrzej z zaciekawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez chwilę się
zawahałem. Ale z Andrzejem zawsze lepsza była szczerość.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie liczę. Ale widzę –
przyznałem. – Myślałem, że ty ich jeszcze nie zauważyłeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uśmiechnął się, oderwał
dłonie od klawiatury, odwrócił się na fotelu, objął mnie w pasie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wyobraź sobie, że
umiem korzystać z lustra – powiedział.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wsunąłem mu ręce we
włosy, pochyliłem się trochę. Chciałem mu powiedzieć tyle rzeczy. Że go kocham.
Że czuję się przy nim jak seksbomba. Że mu ufam. Że wiem, że mogę na niego
liczyć. Że wiem, że jak jest sytuacja kryzysowa, to on zachowa spokój, zrobi,
co trzeba, zignoruje wszelkie histerie. Że jak nawalę, to zrozumie i wybaczy.
Że jak on nawali, to się przyzna. Że jak będzie dobrze, to będzie dobrze, a jak
będzie źle, to on i tak będzie przy mnie. Że to było wspaniałe siedem wspólnych
lat, a kolejne będą tylko lepsze. Że jak wracam do domu, to czuję, że wracam w
bezpieczne miejsce, w którym mogę powiedzieć wszystko. Że wysłanie mu wtedy
wiadomości na forum, z propozycją spotkania, było najlepszą rzeczą, jaką mogłem
zrobić. Poza powrotem z nim do domu ze Słupska, gdy po mnie przyjechał. I że,
tak jak mu kiedyś mówiłem, zawsze będę po jego stronie. Bez względu na
wszystko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kocham cię –
powiedziałem i przesunąłem palcami po jego twarzy. – Zawołam cię na obiad. W
sumie raczej na kolację. Daj znać, jak będziesz chciał kolejną herbatę. I nie
pal peta za petem, obiecałeś ograniczać. Idę poczytać. Jak będziesz miał dosyć
tych recenzji, to przyjdź do salonu, zrobię ci masaż.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pocałowałem go i
wyszedłem z gabinetu. Położyłem się na narożniku w salonie i zacząłem czytać
jeden z wypożyczonych thrillerów. A potem najwyraźniej przysnąłem, bo gdy się
obudziłem, dochodziła osiemnasta. Książka leżała na ławie. Ja byłem okryty
kocem. A Andrzej dalej pisał, słyszałem, jak szybko, mocno uderza w klawiaturę
na drugim końcu mieszkania. Czasem się zastanawiam, jakim cudem jego laptop
jeszcze wytrzymuje. I rozumiem, dlaczego ma tak pościerane litery na
klawiaturze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Naraz uderzenia ustały,
za to rozległy się kroki. Andrzej poszedł do toalety. Usiadłem, przeciągnąłem
się, zsunąłem koc. Zachciało mi się zrobić to, co robiłem już parę razy i co
Andrzeja najwyraźniej nieźle bawiło, tak samo jak mnie. Poszedłem cicho do
gabinetu. Laptop był włączony, plik otwarty. Jakiś czas temu przekonałem
Andrzeja, że Google Docs to fajna sprawa; teraz sam z tego korzysta i jest
zadowolony. Pomińmy historię z jednym pechowo skasowanym plikiem, który zresztą
szybko mu odzyskałem. W każdym razie na Google Docsie był otwarty plik Worda z
recenzją. Spojrzałem na ostatni zapisany akapit.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Szczególną uwagę zwraca
brak jakiegokolwiek rozróżnienia przez autora pojęć recyklingu, parafrazy,
pastiszu i nawiązania, co powoduje wrzucenie do jednego worka wszelkich
wymienianych w pracy zjawisk literackich jako tożsamych i za wszelką cenę –
nierzadko wręcz na siłę – określanie ich mianem recyklingu, bez choćby
śladowego uzasadnienia merytorycznego. Pozostawmy na boku kwestię nazbyt
ogólnikowego, nadmiernie silącego się na nowoczesność i miejscami wręcz
pretensjonalnego sposobu budowania niektórych tematów prac tegorocznej edycji
Olimpiady Literatury i Języka Polskiego <i>[Olu, jeśli przesadziłem, zaznacz,
usunę, nie chcę kolejnej godzinnej dyskusji na ten temat na styczniowym
spotkaniu jurorów]</i>; niemniej już sam brak przedstawienia przez autora
sposobu, w jaki rozumie / definiuje on pojęcie recyklingu na potrzeby własnej
pracy, wskazuje wyraźnie, że nie został tu przyjęty żaden konkretny, świadomy
kierunek analizowania literatury, a pod pojęcie recyklingu zostaje podpięte
wszystko, co autor czytał, oglądał, słyszał”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokręciłem głową,
ustawiłem czcionkę na kursywę i niebieski kolor, bo tak od początku wyróżniałem
swoje dopiski, zastanowiłem się chwilę, po czym szybko wystukałem:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Ja też nie odróżniam
recyklingu od całej reszty, ale odróżniam seks z Tobą od braku seksu z Tobą.
Czekam w salonie pod kocem, za który dziękuję. Jeśli szybko przyjdziesz, to
zrobię ci jeszcze masaż dłoni, tak jak lubisz. A ten fragment przed nawiasem
wywal już teraz, przesadziłeś, a jeśli nawet nie, to i tak daj spokój, nie
warto. Masz fajny towar w łóżku, na tym się skup”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zdążyłem wskoczyć pod
koc, zanim Andrzej wyszedł z łazienki. Kilka chwil później usłyszałem jego
kroki. Stanął w wejściu do salonu. Był wyraźnie rozbawiony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Naprawdę przesadziłem?
– zapytał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sam mówiłeś, że
Warszawa ma was w dupie – przypomniałem. – Każe wam podpisywać umowy jurorskie
już po terminach, z datami wstecz, i najpierw w ogóle chciała dostać punkty z
prac przed świętami, choć prace przekazała wam późno. Olej to, skasuj tamten
fragment, nie marnuj swojego czasu na rzucanie grochem o ścianę. I chodź do
mnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy już skończyliśmy się
kochać, zrobiłem mu ten obiecany masaż dłoni. Lubi to. W każdym razie gdy ja to
robię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może w przyszłym roku
zrezygnujesz? – zasugerowałem. Siedziałem na brzegu narożnika, z kocem na
udach, i masowałem jego lewą dłoń. Andrzej rozciągnął się na dłuższej części
narożnika, zupełnie nagi, z przymkniętymi oczami. Gdyby nie to, że przed chwilą
mnie wykończył, zwyczajnie bym się na niego rzucił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Narzekacie, że kiepsko
płacą – przypomniałem. – Że terminy idiotyczne, że w umowie jest durny zapis,
że na jedną pracę przewiduje się dwadzieścia pięć minut, a to absurdalne.
Słyszałem waszą rozmowę podczas zebrania na Teamsach przed świętami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja nie narzekałem –
mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No nie – przyznałem. –
Ty milczałeś. Ale jak dostałeś umowę, sam powiedziałeś, że te terminy to kpina.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej otworzył oczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Lubię to – powiedział
spokojnie. – Tę olimpiadę. To nie jest kwestia pieniędzy. Ale z terminami w tym
roku rzeczywiście przegięli. I poziom mnie czasem dobija. Zwłaszcza w tych
pracach, w których nie ma prawie żadnego przypisu, jakby licealiści wszystko
sami wymyślili od początku do końca, a ich nauczyciele to przyklepali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To może jednak za rok
zrezygnujesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Powiedział to tak
stanowczo, że wiedziałem: nie ma dyskusji. Chce to robić i będzie to robił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Daj drugą rękę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy masowałem mu prawą
dłoń, Andrzej nagle zapytał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uważasz, że powinienem
zrezygnować?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedziałem
szczerze. – Jeśli lubisz to robić, to nie. Po prostu się o ciebie martwię.
Jesteś zmęczony po całym roku, a teraz siedzisz i tłuczesz recenzję za
recenzją. W zeszłym tygodniu siedziałeś do nocy nad tymi pracami, żeby
opracować punktację. Jeśli się od tego wszystkiego pochorujesz, pojadę do
Warszawy i skopię organizatorom tyłki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej roześmiał się
cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jestem w stanie w to
uwierzyć – stwierdził.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Skończyłem masować jego
prawą dłoń, położyłem się obok niego i okryłem nas obu kocem. Objął mnie,
przyciągnął do siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czy ta choinka musi
się dalej świecić? – zapytał po chwili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Musi – oświadczyłem
stanowczo. – Do Trzech Króli chcę mieć choinkę. Świecącą. Bez dyskusji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze, dobrze –
mruknął i zamknął oczy. – Tylko pytałem. Rozumiem, że sam ją wyniesiesz na
śmietnik?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne – zgodziłem się.
– Na Wielkanoc. Jeśli ma wylecieć wcześniej, ty ją wynosisz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pokręcił lekko
głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jesteś małym domowym
terrorystą – powiedział sennie. – Jak zawsze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ty jesteś dużym
domowym marudą – odciąłem się. – Też jak zawsze. Zdrzemnij się, to potem zjemy
resztę sałatki, jutro już będzie niedobra.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Yhym” Andrzeja
zabrzmiało jeszcze senniej. Zasnął szybko, tak głęboko, że nie miałem serca go
budzić. W końcu wstałem ostrożnie, ubrałem się i sam dojadłem sałatkę, w
towarzystwie całkiem niezłego thrillera i cichego pochrapywania mojego faceta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W sobotę Andrzej
skończył i wysłał recenzje, zrobiliśmy trochę domowych porządków, poszliśmy na
spacer na Jasne Błonia, zrobiliśmy zakupy. Potem Andrzej poszedł na siłownię,
po jego powrocie zjedliśmy obiad, włączyłem sobie na laptopie film, Andrzej
czytał. Leżał na tej części narożnika, którą obaj uważamy za jego część i na
której, w ramach jakiejś niepisanej umowy, nigdy nie siadam sam, nawet gdy
nikogo w domu nie ma. Andrzej niekiedy przypomina mi kota Weroniki: Średnik nie
cierpi, gdy ktoś siada na jego ulubionym fotelu, Andrzej nie znosi, gdy ktoś go
podsiada na narożniku, przy biurku, przy stole. Gdy Julek kiedyś nas odwiedził
i usiadł w aneksie kuchennym, przegoniłem go na inne krzesło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To jest krzesło
Andrzeja – wyjaśniłem. Julek spojrzał na mnie jak na świra.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co, nie może raz
usiąść na którymś z dwóch pozostałych? – zapytał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To jest krzesło
Andrzeja – powtórzyłem cierpliwie. – Jego miejsce przy stole. Julek, nie
dyskutuj ze mną, zabieraj dupę i przesiadaj się, gdzie chcesz, tylko nie tu,
gdzie teraz się rozsiadłeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Julek wstał, usiadł na
krześle pośrodku stołu. Miał taką minę, jakby nie wiedział, czy mnie wyśmiać,
czy skląć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jesteście obaj
rąbnięci – mruknął. – Nie wiem, który bardziej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Możesz to analizować,
jak długo chcesz, o ile nie siadasz na jego miejscu – odpowiedziałem życzliwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Julek popatrzył na mnie,
pokręcił głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czasem nie wiem, za co
tak cię lubię – stwierdził.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mógłbym mu przypomnieć.
Ale w sumie lepiej, żebyśmy nie ruszali tego tematu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W każdym razie tak,
Andrzej jest mocno przywiązany do swoich miejsc i bardzo nie lubi, gdy ktoś mu
je zajmuje. Średnik też. Syczy na każdego, kto siada na jego ulubionym fotelu –
chyba że to Andrzej. Gdy Andrzej raz tam usiadł, Średnik ze szczęścia zaczął mu
się ocierać o nogi. Andrzej, niestety, nie był z tego powodu zadowolony,
zwłaszcza gdy się zorientował, że fotel i tak jest już cały w kocich kłakach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasna cholera –
powiedział, gdy wstał. – Czy kawałki tego kota naprawdę muszą być wszędzie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zaraz kawałki ciebie
będą wszędzie – wymruczała Weronika, gdy niosła z łazienki rolkę do ubrań.
Podchwyciła mój wzrok, pokręciła głową, westchnęła z rezygnacją i podała
Andrzejowi rolkę. – Na przyszłość może po prostu nie siadaj na fotelu Średnika,
to nie będzie problemu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej nic nie
powiedział, ale jego spojrzenie wystarczyło. Inna sprawa, że od tej pory
rzeczywiście nie siada na kocim fotelu. Ja też nie. Bo jak ja tam raz usiadłem,
to Średnik osyczał mnie z podłogi, z parapetu, z najwyższego legowiska na
drapaku i spod fotela.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na szczęście gdy leżymy
razem, Andrzejowi moja obecność na jego połowie narożnika nie przeszkadza. Ale
wiem, że gdybym go tam podsiadł w czasie wieczornego czytania, nie byłby
zadowolony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Akceptuję pewne jego
dziwactwa i przyzwyczajenia. W końcu on też akceptuje moje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W niedzielę obudziłem
się o barbarzyńskiej porze, bo gdy spojrzałem na komórkę leżącą na szafce
nocnej, była siódma czterdzieści dwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mowy nie ma, nie ruszam
się z łóżka, pomyślałem i odwróciłem się na drugi bok. Andrzej spał. Leżał na
plecach, z kołdrą zsuniętą na brzuch, z głową zwróconą w moją stronę.
Przysunąłem się, okryłem go porządnie, pogłaskałem po policzku. Cieszę się, że
w wakacje zgolił brodę. Pojawienie się tej brody w sumie sam sprowokowałem, bo
wcześniej parę razy ponarzekałem, że drapie, jak się tak przez weekend z
lenistwa nie goli i mógłby się zdecydować, albo w tę, albo w tę. No to Andrzej
uznał, że zapuszczenie brody będzie świetnym dowcipem. Bardzo dla niego
typowym, bo zrozumiałym i zabawnym właściwie wyłącznie dla niego. No i dla
mnie, fakt, bo ile razy na tę jego brodę patrzyłem czy jej dotykałem, miałem
ochotę się roześmiać. Sam ją wywołałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poza Andrzejem i mną
nikt tego żartu nie łapał. Ale żartów Andrzeja ludzie z reguły nie łapią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ponosił tę brodę parę
miesięcy, a potem się znudził. Gdy w lipcu wróciłem ze szkolenia w Warszawie,
przyjechał po mnie na dworzec już ogolony. W pierwszej chwili aż go nie
poznałem, tak się już do tej brody przyzwyczaiłem, a tu proszę: brody nie ma.
Roześmiałem się na jego widok, on się uśmiechnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Całkiem interesująco
wyglądał z tą brodą, ale wolę go jednak bez niej. Wygląda młodziej. I jakoś
tak… po prostu lepiej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przesunąłem dłoń z
policzka na czoło. Było ciemno, ale nie potrzebowałem światła, znam jego twarz
na pamięć, niemal widziałem ją pod palcami. Dwie bruzdy przy nasadzie nosa,
które się pojawiają, gdy marszczy brwi. Czarne brwi i rzęsy. Kilka zmarszczek w
kącikach oczu. Wąskie usta, teraz nieco rozchylone, bo trochę pochrapywał.
Połaskotałem go delikatnie w podbródek; mruknął coś przez sen, poruszył lekko
głową, chrapanie ucichło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Objąłem go w pasie,
położyłem głowę na jego piersi. Miarowy oddech, spokojne bicie serca, ciepło
ciała wyczuwalne pod piżamą. W zwykłym biegu pod poniedziałku do piątku umyka
mi czasem świadomość tej domowej codzienności, którą przecież uwielbiam; odkrywam
ją na nowo w chwilach przerwy – w weekend, w czasie świąt, w wolny dzień. Jak
teraz. Był wczesny niedzielny ranek, Andrzej spał, było spokojnie, ciepło,
dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Było tak dobrze, że
przysnąłem i gdy się znów obudziłem, dochodziła dziesiąta. Andrzej obudził się
chwilę po mnie, przeciągnął się, ziewnął. W końcu wstaliśmy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W niedzielę jemy jajka
na miękko na śniadanie. Wśród różnych dziwactw, nawyków i przyzwyczajeń, które
zaobserwowałem u Andrzeja w pierwszym okresie związku, było i to: Andrzej w
niedzielę je jajka na miękko na śniadanie. Praktycznie w każdą niedzielę. Bo
lubi jajka na miękko, bo lubi je zjeść spokojnie, a w niedzielę zwykle ma
najwięcej spokoju, bo w weekend ma ochotę na dłuższe, leniwsze śniadanie. I tak
od lat. No dobra. Ma też ściśle wyliczony czas gotowania, by jajka były
idealnie takie, jak chce. Podpinam się pod te niedzielne jajka, bo wychodzą mu
świetnie, więc teraz to w sumie i mój zwyczaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zjedliśmy jajka i
kanapki, wypiliśmy herbatę. Ustawionego na stole czytnika nie skomentowałem. Do
tego, że Andrzej przy jedzeniu czyta, też już się przyzwyczaiłem dawno temu.
Czytnika przynajmniej nie opiera o solniczkę czy serwetki, bo kupił stojące
etui.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po śniadaniu rozłożyłem
się na narożniku z kolejną herbatą, zeszytem i kolorowymi długopisami. Andrzej
poszedł z kawą do siebie. Zacząłem wypisywać rzeczy, które chcę zrobić w
kolejnym roku: przynajmniej cztery nowe szkolenia, wynegocjować podwyżkę, urlop
w miejscu, w którym jeszcze nie byliśmy, dalej raz w miesiącu wyjście do
restauracji z Andrzejem, zrobienie czegoś z moim niemieckim, żeby być w stanie
chociaż się dogadać na podstawowym poziomie – mój niemiecki od czasu liceum
jest do kitu i jakoś nie mogę się zebrać, by go ogarnąć – wyjazd gdzieś z
Weroniką na nasz siostrzano-braterski wypad, może w majowy weekend, odmalowanie
mieszkania, bo farba trochę wyblakła, a w przedpokoju jest parę plam, wiem, że
przeze mnie, otarłem się niedawno o ścianę ubłoconym fragmentem płaszcza, za
późno się zorientowałem i nie dało się porządnie doczyścić. Minę i zirytowane „Mogłbyś
patrzeć, co robisz” Andrzeja pomijam. O, minimalna kwota, którą w kolejnym roku
chcę odłożyć na konto oszczędnościowe. I jeszcze jeden kwiat do salonu. Andrzej
się załamie, nie lubi roślin w domu, toleruje je jedynie dlatego, że ja chciałem
mieć kilka kwiatów. I odmawia podlewania ich, bo „to twoje zielsko”. Ale
jeszcze jeden wielki zamiokulkas przy ławie wyglądałby super. Rozpoczniemy
styczeń od wycieczki do Ikei po roślinę i osłonki. A, i przerzucić Andrzeja z
papierosów na IQOS-y. Przekonałem go do czytnika, do okularów, to dam radę i do
tego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez kolejne dwie
godziny rozpisywałem sobie wszystko w zeszycie. Lubię spisywać plany, rzeczy do
załatwienia, projektować sobie na piśmie to, co chcę mieć, zrobić, kupić. Po
prostu lubię, zawsze lubiłem. Weronika podśmiewała się ze mnie w liceum, że
jeszcze tylko powinienem rozpisywać krok po kroku jedzenie śniadania albo mycie
zębów. I że „noworoczne postanowienia” to bzdura. Tylko że to nie są noworoczne
postanowienia, to są plany, konkretne, oparte na tym, co robiłem w poprzednim
roku i czego potrzebuję albo chcę w kolejnym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jeden z moich byłych
chłopaków stwierdził, że nie umiem w spontaniczność. Nieprawda, umiem. Tylko
nie zawsze chcę. Spontaniczny mogę być w łóżku albo na urlopie, a nie wtedy,
gdy się zastanawiam, jak dostać awans.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pamiętam, że kiedy
pierwszy raz zobaczyłem jakąś listę Andrzeja – chyba spis konferencji, na które
chciał pojechać w danym roku – o mało nie wybuchnąłem śmiechem. Tyle nas
różniło – na początku byłem szczerze przekonany, że mamy bardzo niewiele
wspólnego – a tu proszę, taka niespodzianka. On też spisuje listy. Od lat. Od
zakupów po noworoczne plany.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wiedziałem, że w tym
momencie, w gabinecie, Andrzej robi to, co ja. Wprawdzie bez kilkunastu
kolorowych długopisów, bez notesu w kropki – mnie idea Bullet Journalu uwidoła
parę lat temu i chociaż nie umiem rysować ani nie mam potrzeby dodawać naklejek
czy podobnych, to jednak trochę się tymi kropkami i kolorami bawię – ale robi.
Coś sobie na kolejny rok planuje. W tym, jak podejrzewam, skończenie książki,
którą teraz pisze, o narracji pierwszoosobowej we współczesnych powieściach. Z
góry współczuję autorom, którzy trafią pod jego pręgierz. Andrzej w swoich
analizach literatury jest bezlitosny. Nie czepia się, byle się czepiać – ale
jeśli już się przyczepi, to koniec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Widziałem kilka takich
jego całorocznych zeszytów z planami. Grube, w kratkę, z twardą okładką,
zabazgrane tym niemal nieczytelnym pismem, prowadzone metodą zapisz – wykreśl,
pozbawione jakichkolwiek ozdobników. Z terminami, miastami, pomysłami. Surowe i
konkretne. On mi się właśnie tak kojarzy: surowy i konkretny. I twardy. Chociaż
ma swoje miękkie miejsca. Bardzo starannie schowane przed większością ludzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy skończyłem,
zajrzałem do gabinetu. Andrzej własne planowanie też już najwyraźniej
zakończył, bo siedział na fotelu bokiem, z nogami przerzuconymi przez jedno z
bocznych oparć, z książką w rękach. I z ołówkiem. I coś tym ołówkiem pisał po
książce. Każda książka w domu, która miała kontakt z Andrzejem, nosi jakiś
ołówkowy ślad: notatkę, podkreślenie, oznaczenie krzyżykiem lub wykrzyknikiem.
Albo znakiem zapytania. Albo wielokropkiem. Wielokropek widziałem w paru
powieściach Julka. A w pewnej powieści Dominika Morsztyna znalazłem nawet
kombo: znak zapytania, wielokropek i słowa „Zlituj się…”. No cóż, to był jeden
z tych fragmentów, w których Dominik dowodził, że istnieje coś takiego jak „modelowa
wersja geja”, jedyna właściwa. Do tej „modelowej wersji” nie pasujemy ani ja,
ani Andrzej. W sumie nie pasuje do niej żaden gej, którego znam, poza
Dominikiem. Dochodzę do wniosku, że nie lubię „modelowych wersji” ludzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeżeli mamy zrobić to
żarcie, na które się umówiliśmy z Adamem i Wiolą – powiedziałem – to odłóż już
książkę i chodź do kuchni. Umyję pieczarki, ty kroisz cebulę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zrobiliśmy krokiety i
sałatkę, chociaż oczywiście nie obeszło się bez starć, jak zawsze w kuchni.
Moim zdaniem Andrzej ma upierdliwy zwyczaj mycia co chwila każdej rzeczy,
zamiast najpierw zrobić, a potem umyć. Zdaniem Andrzeja ja mam upierdliwy
zwyczaj robienia dookoła siebie totalnego bajzlu i sprzątania dopiero na
koniec, gdy już wszystko jest uwalone.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Możesz najpierw umyć
te miski, a dopiero potem kroić resztę? – zapytał w którymś momencie z
irytacją.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A możesz dać mi
najpierw pokroić, a potem umyć, a nie, że będę co chwila latał od deski do
zlewu? – odparowałem, też wkurzony. – Odsuń mi się od tego i daj robić po
mojemu, ja się w twoją kolejność nie wtrącam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dlatego z reguły nie
gotujemy razem. Któryś z nas skończyłby w garnku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale koniec końców jakoś
wszystko ogarnęliśmy, przygotowaliśmy, sprzątnęliśmy. Po umyciu naczyń Andrzej
posadził mnie na blacie pod oknem i stwierdził, że brak seksu w ostatni dzień
starego roku i pierwszy dzień nowego roku to bardzo zła wróżba, a chyba nie
chcę kiepsko zaczynać dwudziestego czwartego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Od kiedy ty niby
wierzysz we wróżby? – prychnąłem, rozpinając mu spodnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W taką akurat mogę
uwierzyć – odpowiedział.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No więc zadbaliśmy, żeby
dwudziesty trzeci kończył się dobrze. Gdy o dziewiętnastej stawiliśmy się u
Adama, byliśmy w świetnych humorach. Adam z Wiolą też, zwłaszcza że synów
podrzucili dziadkom.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Lubię te domowe
składkowe sylwestry, które urządzamy. Kiedyś miałem ochotę zabrać Andrzeja na
jakąś dziką imprezę sylwestrową, ale gdy sobie uświadomiłem, jak on reaguje na
imprezy, zwłaszcza większe i z ludźmi, których nie zna, zrezygnowałem. Nie
miałby z tego żadnej przyjemności, a znęcanie się nad nim to żadna frajda.
Chyba że w łóżku, ale w łóżku znęcamy się nad sobą tak, jak obaj lubimy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przyszło jeszcze kilkoro
znajomych Adama i Wioli, no i Martyna, tym razem nie sama, bo z nowym facetem,
z którym się od paru tygodni spotyka. Całkiem sympatyczny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O – powiedział, gdy
się witaliśmy. – To taki sylwestrowy look? – Wskazał palcem na moje oczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedziałem
spokojnie. – To heterochromia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Popatrzył na mnie
niepewnie, potem rzucił wzrokiem na Andrzeja, który zdejmował buty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale Martyna mówiła, że
wy jesteście, no wiesz… razem. – Machnął ręką jakoś tak nerwowo, że aż zrobiło
mi się go żal. Biedny facet, nikogo tu nie zna, a ja mu jeszcze dowaliłem
pojęciem medycznym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Heterochromia nie ma
nic wspólnego z byciem hetero – wyjaśniłem z rozbawieniem. – Dwa kolory oczu na
jednej gębie, to wszystko. Od urodzenia. To nie jest żadna choroba.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Aha – mruknął, podał
rękę Andrzejowi z krótkim „Cześć, Janek, miło poznać” i ruszył do kolejnych
gości. Pewnie miał nadzieję, że reszta znajomych Martyny jest mniej problemowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy byłem mały, te
dwukolorowe oczy czasem mnie dobijały. Dzieciaki bywają paskudne. Jeden ciągle
i ciągle wołał za mną „ufoludek”, dopóki raz mu nie przywaliłem tak, że się
poryczał. Mój starszy brat też lubił mi tak dokuczać, ale jemu nie mogłem
przyłożyć, zawsze był wyższy i silniejszy, więc nauczyłem się odcinać wrednie i
skutecznie, zwłaszcza w obecności dziewczyn, które do niego przychodziły. W
gimnazjum było już trochę lepiej, choć raz jakiś kretyn w kiblu zaczepił mnie
pytaniem: „Ty jakiś upośledzony jesteś?”. „Jak patrzę na ciebie, to tak”,
odpowiedziałem, trochę się poprzepychaliśmy i na tym się skończyło. W liceum
świat się pod tym względem uspokoił; dziewczyna, z którą w pierwszej klasie
chodziłem, powiedziała nawet, że najpierw zakochała się właśnie w moich oczach.
Cóż, ja nie zakochałem się ani w niej, ani w żadnej innej dziewczynie, ale
przez prawie całe liceum próbowałem wpasować się w tę „normalność”, którą
widziałem wokół siebie. A potem w końcu do mnie dotarło, że nie pasuję i nie
będę pasował, i nawet nie chcę się już starać pasować. Ani kolorem oczu, ani
orientacją, ani niczym innym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W dorosłym życiu
heterochromia nie jest problemem, zwykle wywołuje najwyżej zaciekawienie. Albo
takie błędne założenie, jakie najwyraźniej zrobił Janek: że mam kolorową
soczewkę na którymś oku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przy naszym
pierwszym spotkaniu przyglądał mi się przez chwilę z zainteresowaniem, gdy już
usiedliśmy przy stoliku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To heterochromia –
powiedziałem wtedy, trochę zirytowany, bo ogólnie byłem zestresowany tą randką-nierandką
w ciemno. – Jedno oko ma inny kolor, drugie inny, taka wada genetyczna, bez
żadnych konsekwencji…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem, co to jest
heterochromia – przerwał mi Andrzej spokojnie. – Podoba mi się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zamilkłem. Nie
wiedziałem wtedy jeszcze, czy ja mu się w ogóle podobam, czy nie podobam, czy
spotykamy się, bo zawracałem mu głowę wiadomościami na forum i uznał, że niech
będzie, czy sam też miał ochotę, czy przyszedł z nastawieniem „pogadamy i
koniec”, czy na coś liczył i czy w sumie ja na coś liczę, i czy to, co powiedział,
to miał być komplement, podryw czy po prostu zakończenie tematu, który go nie
interesował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Teraz już znam
odpowiedzi na te wszystkie pytania. I wiem, że podobają mu się nie tylko moje
oczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ponieważ wciąż byłem
wtedy zestresowany, palnąłem Andrzejowi swój standardowy wykład o aktorach,
piosenkarzach i innych znanych osobach, które miały heterochromię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Właściwie czego
próbujesz dowieść? – zapytał Andrzej, gdy zabrakło mi tchu, i podał mi menu. –
Że mając heterochromię, dalej można żyć i robić coś sensownego?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zatkało mnie. Wtedy
właśnie sobie uświadomiłem, że dotąd mój wykład pod tytułem „Nie macie pojęcia,
ilu fajnych, znanych i bogatych ludzi miało albo ma heterochromię!”
rzeczywiście służył mi do przekonania innych, że dwukolorowe oczy to całkiem
fajna i nawet godna pozazdroszczenia cecha. David Bowie. Jane Seymour. Dan
Aykroyd. Nie wspominając o przecudownych husky. Nie jestem gorszy przez to, że
mam takie dziwne oczy. Może nawet należę do bardziej elitarnej grupy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chyba po prostu czuję
się przez to mniej dziwaczny – przyznałem. – Jestem gejem, jestem leworęczny i
mam oczy w dwóch kolorach, trochę dużo się tego robi. A ty? Masz jakieś
dziwactwa?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odparł Andrzej
spokojnie, zupełnie nieświadom tego, że właśnie powiedział największe kłamstwo
w swoim życiu. Ale on naprawdę uważa, że jego dziwactwa wcale nie są
dziwactwami. Myślę, że po tym można poznać prawdziwego ekscentryka: jest
przekonany, że jego ekscentryczność to zupełna norma i nie rozumie, czemu
cokolwiek z jego nawyków czy upodobań kogokolwiek dziwi. Okrzyki „jestem taki
dziwny, ekscentryczny, niezwykły” z reguły wznoszą ludzie, którzy obok
ekscentryczności nawet nie stali, choć bardzo by chcieli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Żadnych dziwactw? –
powtórzyłem niedowierzająco. – A jakieś wady? Czy tych też nie masz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ciągle wtedy nie mogłem
go rozgryźć. Nie wydawał się sympatyczny. Gorzej, najwyraźniej nawet nie chciał
się wydawać. Praktycznie się nie uśmiechał, patrzył tak, jakby zamierzał przewiercić wzrokiem i jakby oceniał kawałek po kawałku. Nie próbował podrywać, flirtować.
Nie reagował na moje niepewne próby flirtu, odpowiadał na nie tak rzeczowo i
poważnie, jakby zeznawał przed sądem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nic dziwnego, że gdy pod
koniec posiłku zapytał, czy chcę iść z nim do łóżka, o mało nie spadłem z
krzesła. Nic w jego wcześniejszym zachowaniu nie zapowiadało tego pytania. Nic,
co wtedy umiałem zobaczyć. Po siedmiu latach mam lepszy wzrok. Albo raczej
wiem, na co patrzeć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W każdym razie na moje
pytanie o wady też zareagował po swojemu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam – powiedział. –
Jestem zarozumiały, złośliwy i czepialski, lubię mieć ostatnie słowo, nie mam
za grosz empatii i jestem arogancki. I mam bezsensowne poczucie humoru.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Patrzyłem na niego przez
moment niepewnie. Chwalił się, kajał, skarżył? Brzmiało to bardziej jak
wyliczenie cech przedmiotu na aukcji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co? – zapytałem w
końcu. – Jak się żyje z takim zestawem wad?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej nagle się
uśmiechnął, trochę łobuzersko, uniósł odrobinę lewą brew.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja sobie radzę –
odparł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z tym uśmiechem,
uniesioną brwią, rozbawionym spojrzeniem – był tak cholernie atrakcyjny. Cały
czas jest. Tak jak teraz, gdy podczas rozmowy z Adamem roześmiał się, pochylił
głowę, pokręcił nią lekko. Adam dalej coś opowiadał, mocno gestykulując dłońmi.
Zostawiłem ich tak, poszedłem pogadać z innymi gośćmi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po pierwszej partii
jedzenia i drinków wyciągnęliśmy planszówki. W zeszłym roku w którymś momencie
pożyczyliśmy planszówki od synów Adama i okazało się, że świetnie się bawimy,
więc dziś parę osób przyniosło swoje. Graliśmy w grupach, wymieniając się
planszówkami, chociaż Adam przy Monopoly oświadczył, że nie wie, czy bankierzy
nie powinni się trzymać od tej gry z daleka, bo wszystkich ograją. Roześmiałem
się i obiecałem, że będę grzeczny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej i Martyna
schowali się w kącie i niemal cały czas grali w Dobble. Kupiliśmy je dzieciakom
Adama na ostatni Dzień Dziecka, ale Sławek i Dawid szybko się znudzili,
zwłaszcza że gdy w końcu namówili do wspólnej gry Andrzeja, ten ograł ich bez
litości. Powiedziałem mu: „Jak możesz tak bezwzględnie grać z dziećmi?”.
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem, mruknął: „Niech się uczą” i nie dał się
przekonać, żeby z czterolatkami grać trochę łagodniej. My z Adamem i Wiolą też
szybko mieliśmy dość, Andrzej za każdym razem wygrywał. Jedyną osobą, która
potrafi dotrzymać mu kroku i z którą on czasem przegrywa, a czasem remisuje,
jest Martyna, więc teraz daliśmy im Dobble, świeże drinki i zostawiliśmy ich w
kącie. Martyna co jakiś czas wybuchała śmiechem. Śmiech Andrzeja –
spokojniejszy, cichszy, krótszy – słychać było rzadziej, ale gdy na niego
spoglądałem, widziałem, że się dobrze bawi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ej. – Adam w pewnym
momencie lekko mnie szturchnął, gdy graliśmy w Ramzesa. – Twój ruch. Nie musisz
ciągle kontrolować sytuacji, Andrzej jest w dobrych rękach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Roześmiałem się i
rzuciłem kostką. Tak, wiem, Martyna zna Andrzeja dobrze i dobrze go rozumie. Po
prostu lubię się upewniać, że jest OK. Jestem trochę control freakiem. Andrzej
zresztą też. Myślę, że przez to pod pewnymi względami rozumiemy się wzajemnie o
wiele lepiej, niż rozumieją nas inni ludzie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pograliśmy, wróciliśmy
do stołu, jedzenie i drinki zmieszały się z rozmowami. Siedzący obok nas facet
Martyny próbował gadać z Andrzejem. Kiepsko szło. Krótkie, rzeczowe, pozbawione
osobistych elementów odpowiedzi Andrzeja nie ułatwiają obcym ludziom nawiązania
z nim kontaktu. Zacząłem się wtrącać, żeby trochę ich obu wspomóc, na co
Andrzej, wyraźnie zadowolony, kompletnie się z rozmowy wycofał i po chwili
przesiadł się do Adama.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Twój chłopak się o coś
obraził? – zapytał wreszcie Janek podejrzliwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – zapewniłem. – Po
prostu wolno się aklimatyzuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej siedział z
Adamem przy rogu stołu. Pili whisky i milczeli. Czasem Adam coś rzucił, czasem
Andrzej coś powiedział. Widziałem – po jego minie, po pozycji, w jakiej
siedział, po rozluźnionych ramionach – że Andrzej się odprężył. No cóż, o ile
nie jest w pracy, nie czuje się zbyt komfortowo w gromadzie ludzi ani nie umie
prowadzić towarzyskich rozmów o wszystkim i o niczym, zwłaszcza z obcymi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Martyna mi opowiadała,
że z nim się świetnie gada – mruknął Janek tonem tak pełnym powątpiewania, że o
mało się nie roześmiałem. – Bez obrazy, ale to chyba nie jest jego dzień.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W tym momencie już nie
wytrzymałem, parsknąłem śmiechem. W takim ujęciu żaden dzień nie był „jego
dniem”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zależy, o czym się
gada – wyjaśniłem. – Towarzyskie pitu-pitu odpada. Jak chcesz zobaczyć ten „jego
dzień”, to pogadaj z nim o książkach. Ale uprzedzam, dostaniesz szczegółowy
wykład, więc jeśli nie masz na to ochoty, to po prostu daj mu spokój. Andrzej
nie ma nic przeciwko milczeniu. Na pewno woli to od rozmowy na siłę. I lubi
słuchać, o ile nie wymusza się na nim odpowiedzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Widziałem po minie
Janka, że nie do końca go to przekonało. A to naprawdę proste. Andrzej lubi
przebywać z ludźmi, których zna i lubi. Może nawet przebywać z częścią ludzi,
których nie zna. Tylko trzeba dać mu spokój, żeby obserwował, słuchał, odzywał
się, gdy ma ochotę mówić i milczał, gdy nie ma ochoty mówić. Wiele naszych
wspólnych wyjść do restauracji, w czwórkę czy piątkę, wygląda tak, że ja, Adam,
Wiola i Martyna gadamy, Andrzej słucha, milczy i czasem coś wtrąca. Wcale nie
bawi się gorzej od nas. Po prostu bawi się po swojemu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie jest duszą
towarzystwa. Nigdy nie był i nie będzie. Trzeba go zaakceptować takim, jaki
jest albo się od niego odwalić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kilka minut przed
północą wyszliśmy na podwórko przed budynkiem. Sąsiedzi z innych bloków też już
wyszli. Trzymaliśmy w rękach butelki szampana. Adam miał na komórce włączony
jakiś program sylwestrowy z Youtube’a.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak ten rok zleciał –
powiedziała stojąca obok mnie Martyna. – Aż trudno uwierzyć. Dopiero co
staliśmy tu rok temu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O rok starsi i o rok
wcale nie mądrzejsi – zażartowałem. Roześmiała się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale przynajmniej w
nowy rok wejdziemy bez PiS-u – stwierdziła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Oby. Już tak na amen i
do końca stulecia. – Stuknąłem swoją butelką w jej butelkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tysiąclecia –
poprawiła. – Przynajmniej tysiąclecia. Krystian – dodała po chwili, pochylając
się ku mnie – może jak wprowadzą związki partnerskie, to weźmiecie ślub?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzałem na Andrzeja.
Stał zapięty pod szyję, z rękami w kieszeniach płaszcza, patrzył w niebo, na
pierwsze wypuszczane sztuczne ognie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sumie nie potrzebuję
na niego papierka – powiedziałem. – Ale może na stare lata coś mi odbije.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Martyna znów się roześmiała.
Wiola zaczęła wraz z Adamem odliczać czas do północy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na
mnie, uśmiechnął się lekko i wyjął mi butelkę z rąk. No tak, z korkami od
szampana idzie mu lepiej niż mnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Okrzyki „Zero!” i „Szczęśliwego
nowego roku!” zmieszały się z hukiem strzelających korków i dudniących
sztucznych ogni. Porozlewaliśmy szampana do tekturowych kubków, zaczęliśmy się
ściskać i składać sobie życzenia. To ten moment, którego Andrzej szczerze nie
lubi: gdy gromada ludzi, po części kompletnie obcych, włazi mu w przestrzeń
osobistą i próbuje obejmować, klepać, całować. Szybko wyściskałem się ze
wszystkimi i podszedłem do niego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodź tu –
powiedziałem i przyciągnąłem go do siebie. – Trzymaj się blisko, będę brał
frontalny atak życzeniowy na siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uśmiechnął się, objął
mnie i pocałował w ucho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrego roku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak najlepszego –
odpowiedziałem. – Powodzenia w pisaniu książki, w upychaniu nowych tomów w domu
i w wytrzymywaniu ze mną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Objął mnie mocniej,
spojrzał na moje ramię, poprawił mi kołnierz kurtki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kocham cię –
powiedział spokojnie, dalej ze wzrokiem wbitym w moją kurtkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zaskoczył mnie. To było
poza wymaganym minimum.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej rzadko mówi o
swoich uczuciach, zwłaszcza tych, które należą do kategorii „pozytywne”. A
jeśli już raz o nich powie, to uważa, że to wystarczy, przecież gdyby coś się
zmieniło, to poinformowałby o tej zmianie. Jednym słowem – skoro siedem lat
temu powiedział mi, że mnie kocha, i dotąd tego nie odwołał, to znaczy, że
tamto oświadczenie jest nadal aktualne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na poziomie rozumowym
jestem w stanie to przyjąć. Na poziomie emocjonalnym to mi kompletnie nie
wystarcza. I to mu w pierwszym roku związku powiedziałem wyraźnie: rozumiem
jego przekonanie, wierzę w to, ale zwyczajnie mam inne potrzeby, potrzebuję od
czasu do czasu usłyszeć ponownie to, co już kiedyś powiedział i o czym wiem, że
jest wciąż prawdą, no ale potrzebuję małej powtórki. Więc raz w roku musi się
wysilić i tę powtórkę zrobić. Na co dzień tego nie oczekuję, na co dzień wiem,
pamiętam, mam świadomość, widzę to, co do mnie czuje, w różnych gestach,
zachowaniach, spojrzeniach, ale po prostu raz w roku potrzebuję usłyszeć te dwa
konkretne słowa. Jeden jedyny raz w roku, w zupełności mi to wystarczy. Sam
wybiera moment, gdy będzie chciał to powiedzieć. Nie mam żadnych dodatkowych
wymogów, oczekiwań ani preferencji poza tym, by raz na trzysta sześćdziesiąt
pięć dni te słowa padły. Ja będę mu to mówił często, bo mam taką ochotę, nie
wymagam żadnego „ja ciebie też”, może moje emocjonalne wylewy kompletnie
ignorować, ale raz na dwanaście miesięcy jego kolej. Przez cały rok jestem w
stanie dostosować się do jego potrzeb w tym zakresie. Raz w roku on musi się
dostosować do moich potrzeb, żebyśmy zachowali harmonię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zgodził się. Wbrew temu,
co niektórzy – jak Julek czy Weronika – twierdzą, z Andrzejem można się
normalnie dogadać i można go do różnych rzeczy przekonać, tylko trzeba umieć mu
to sensownie uargumentować. Argumenty oparte na samych emocjach to dla niego
żadne argumenty, raczej histeria. Argumenty zbudowane na zasadzie „ja chcę tak,
ty chcesz tak, tu są punkty wspólne obu naszych chceń, a to jest proponowane
rozwiązanie” potrafi zrozumieć i przyjąć. Argumenty z serii „bo ty zawsze /
nigdy” odbiera jako atak, na atak zaś reaguje albo kontratakiem, albo –
zwłaszcza w ostatnich latach – wycofaniem się i zablokowaniem kontaktu.
Argumenty w formie „ja chcę tak, co ty na to i na ile możesz to znieść” jest
gotów rozważyć, omówić, zaakceptować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przekonałem się, że kurs
mediacji i negocjacji, który jakiś czas temu zrobiłem, bardzo mi się w
rozmowach z Andrzejem przydaje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W każdym razie zgodził
się na moją zasadę „raz w roku te konkretne dwa słowa” i się jej trzyma.
Wybiera różne momenty, raczej nie te „oczywiste”, jak urodziny czy rocznica. A
czasem mówi to dodatkowo. Jak wtedy po moim wypadku. Albo rok temu, właśnie na
sylwestra, gdy najpierw mnie opieprzył, bo zapomniałem o szaliku, potem mnie
tym szalikiem owinął niemal po nos, a na koniec, przy składaniu noworocznych
życzeń, powiedział, że mnie kocha. Zapytałem, czy to nadprogramowa porcja w
dwudziestym drugim, czy postanowił już mieć za sobą zadanie z dwudziestego
trzeciego, na co Andrzej mruknął, że to jest poza protokołem, tak pomiędzy starym
a nowym rokiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To bonus świąteczny? –
spytałem teraz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzał na mnie,
uśmiechnął się lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Coś w tym stylu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chwyciłem go za poły
płaszcza i przyciągnąłem, tak by się pochylił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodź tu –
powiedziałem stanowczo. – Ja też cię kocham. Obiecuję, że będziemy mieli dobry
rok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pocałowałem go. Sztuczne
ognie dalej rozbłyskiwały na niebie z głośnym hukiem, ludzie kręcili się i
dolewali sobie szampana, Adam puścił „Happy New Year” ABBY z telefonu. Martyna
uściskała nas po kolei z radosnym „Milka was całuje!”, Wiola piła szampana
prosto z butelki. Na którymś balkonie w bloku naprzeciwko wisiał wielki,
świecący transparent „Szczęśliwego 2024 roku!”. Andrzej stanął za mną, położył
ręce na moich ramionach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dopadło mnie to uczucie,
które mam każdego sylwestra: że wszystko, co złe, nieudane, przykre,
pozostawiam za sobą. Przede mną cały nowy rok, czysty, pełen możliwości, niczym
nieograniczony. Wiem, że to naiwne. Wiem, że w nowy rok wchodzę z tym, co
wyniosłem ze starego roku. Wiem, że całe moje nagłe wzruszenie jest złudne,
wywołane mieszaniną alkoholu, klimatycznej muzyki i obecności bliskich ludzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wiem. Trudno. Nie chcę z
tego rezygnować. A poza tym w tym roku, po raz pierwszy od paru lat – znów mam
nadzieję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">fot. <a href="https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/swiateczne-dekoracje-z-kieliszkami-do-szampana-na-bialym-tle-i-lightboxem-z-hashtagiem-happy2024-19387254/" target="_blank">Pexels</a></span></span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-5088888603740054592023-12-15T09:00:00.003+01:002023-12-15T09:00:00.135+01:00BETTY OD POLSKIEGO. KLASA TRZECIA „B”: KATASTROFY WLICZONE W CENĘ (SEMESTR LETNI)<p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1giCKsL7WKQ4MMFttyCB4Zop1YPZqr3y7HcrT1IywNTPChbKOUndBg4QiQCXuPERUwpptC0mlKf7Hkq6xuCDieH8rvCK6a4q_gwbijGH4kIivJFu0VDadEuxcCE5xUBHWd4HxATwMnH5hUAyZUURbF68d7ai7_IeU1-VCqbvbFFvlfdW2LIO7yoAD3kh8/s4272/pexels-rahime-g%C3%BCl-9443914.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2848" data-original-width="4272" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1giCKsL7WKQ4MMFttyCB4Zop1YPZqr3y7HcrT1IywNTPChbKOUndBg4QiQCXuPERUwpptC0mlKf7Hkq6xuCDieH8rvCK6a4q_gwbijGH4kIivJFu0VDadEuxcCE5xUBHWd4HxATwMnH5hUAyZUURbF68d7ai7_IeU1-VCqbvbFFvlfdW2LIO7yoAD3kh8/w640-h426/pexels-rahime-g%C3%BCl-9443914.jpg" width="640" /></a></span></div><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br /></span><p></p><p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">BETTY OD POLSKIEGO<o:p></o:p></span></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">KLASA
TRZECIA „B”: KATASTROFY WLICZONE W CENĘ (SEMESTR LETNI)</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czuje się niepewnie.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– A któż ze zwykłych śmiertelników może się czuć pewnie? – spytałem. Nie
wiedziałem wówczas, że było to pytanie bardzo w duchu Bokonona.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-size: medium;">Kurt Vonnegut, „Kocia
kołyska”, przekł. L. Jęczmyk, Poznań 2004, s. 78.<span></span></span></span></span></p><a name='more'></a><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: x-large; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ferie minęły spokojnie i
dobrze. Pojechali z Konradem na parę dni do Nowogardu, na pierwsze oficjalne
spotkanie z rodziną Beaty <i>–</i> było wesoło, miło, mama zachwycała się
Konradem, tata też go wyraźnie polubił, nawet siostra mamy, ciotka Wanda, która
nieraz lubiła się czepiać ludzi, zachowywała się wobec Konrada całkiem
sympatycznie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pobyt w domu, z
rodzicami, z ukochanym facetem i wśród wspomnień z dzieciństwa, pozwolił
odzyskać równowagę i poczucie sensu, które w ostatnich tygodniach semestru
zimowego semestru tak się zgubiły. Potem jeszcze trzy dni w Przechlewie, u
babci Konrada – jedynej osobie, która mu pozostała z rodziny i która
rozpieszczała swoich gości przez cały pobyt wręcz karygodnie – kolejne trzy dni
w Toruniu, żeby pozwiedzać, i reszta ferii na miejscu, z powrotem w Białym
Borze, razem w mieszkaniu, w łóżku, wszędzie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wracam do normy,
pomyślała Beata w niedzielę rano. Dochodziła dziewiąta. Za dwadzieścia cztery
godziny będzie w szkole, w codziennym licealnym rytmie, ze starymi i nowymi
sprawami. Da radę. I znów potrafi się cieszyć na myśl o tym wszystkim, co na
nią czeka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Plan na letni semestr
był prosty i oszczędny pod względem punktów, ale z pewnością intensywny pod
względem związanej z tym roboty. Wspierać Jacka, gdy już wróci do szkoły.
Przyjrzeć się Hani, bo coś się dzieje, do Hani trzeba dotrzeć. Porozmawiać z
Andrzejem i jakoś go ogarnąć. Mieć na oku Kamila, na razie wydaje się, że jest
lepiej, ale jego ojciec z pewnością w najbliższym czasie znów mu zafunduje
huśtawkę emocjonalną. I zająć się Martą, ta jej zapłakana twarz sprzed paru miesięcy
wciąż wracała we wspomnieniach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poza tym, oczywiście,
cała trzecia „b” na bieżąco. Maturzyści. Młodsze klasy. Przywrócić kółko
polonistyczne do życia. Konkurs polonistyczny, może tym razem na nieco innych
zasadach, żeby było więcej nagród i wyróżnień. Jakaś wycieczka. Wszystkie inne
semestralne sprawy. Będzie co robić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jacek siedział na
lekcjach cicho, rzadko się zgłaszał, ale nawiązywał kontakt wzrokowy, słuchał
uważnie, wykonywał zadania. Czasem rozmawiał przyciszonym głosem z Wojtkiem, raz
czy dwa uśmiechnął się blado na jakąś jego uwagę. Przerwy spędzał z Didi; na
początku trzymali się tylko we dwoje, ale po paru tygodniach wokół zaczęły się
pojawiać inne osoby: przyjaciółki i koledzy Didi z klasy, Wojtek ze swoją
dziewczyną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata rozmawiała z nim
kilka razy. W pierwszym tygodniu po feriach Jacek tylko słuchał, popatrzył na
nią w pewnej chwili, szepnął: „Dziękuję”, potem dodał: „Mama bardzo panią
lubiła” i dalej słuchał bez słowa. Podczas kolejnych rozmów odpowiadał na
pytania – krótko, spokojnie, ze smutkiem. Nie unikał kontaktu, choć też go nie
szukał. Ale gdy w czasie ostatniej rozmowy Beata powiedziała: „Pamiętaj, że
zawsze jestem, jeśli będziesz mnie potrzebował” – Jacek uśmiechnął się lekko i
pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z Martą udało się
porozmawiać w drugim tygodniu letniego semestru.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Rafał ze mną zerwał –
wyjaśniła dziewczyna cicho, patrząc na swoje dłonie. – Codziennie wtedy
płakałam. Nieważne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ważne. – Beata
przytuliła ją i powtórzyła: – Jasne, że ważne. Ogromnie mi przykro.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mój tata mówi, że to
takie szkolne zakochania, nie mają żadnego znaczenia – wyznała Marta po
krótkiej chwili. W jej głosie słychać było żal. – I że jestem głupia, jak tak
beczę bez powodu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A twoja mama?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Westchnienie Marty
zmieszało się z krótkim szlochem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mama mówi, że rozumie
i że to smutne, ale że to nie koniec świata. I że spotkam jeszcze wielu fajnych
chłopaków. I żebym się teraz skupiła na nauce, bo to ważniejsze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rodzice chcą dobrze,
pomyślała Beata. Moja mama też mi tak mówiła, gdy pierwszy chłopak ze mną zerwał.
Chciała dobrze. Teraz wiem, że chciała dobrze. Ale wtedy jej przez chwilę wręcz
nienawidziłam za to, co powiedziała. To straszne, jak można niechcący kogoś
zranić, gdy chce się go zapewnić, że będzie dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pod koniec lutego Beata
zauważyła Marcina na ławce w parku; siedział przygarbiony, w niedopiętej
kurtce, z rękawiczkami w dłoniach. Gdy podeszła, uniósł głowę, uśmiechnął się z
przymusem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzień dobry jeszcze
raz – powiedział. – Też się pani nie chce wracać po szkole do domu?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pomyślałam, że się
przespaceruję – odparła i usiadła obok. – Wyglądasz na przybitego. Co się
stało?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bo że coś się stało – że
coś się działo – widziała od jakiegoś czasu. W semestrze zimowym Andrzej
wyraźnie się od Marcina odsuwał; tuż przed feriami Marcin zmienił miejsce,
usiadł w środkowym rzędzie, w drugiej ławce, między Mateuszem i Kamilem a
Karoliną i Martą. Andrzej pozostał tam, gdzie był dotąd, w ostatniej ławce pod
ścianą, i wydawało się, że cała sytuacja zupełnie go nie interesuje. Odwrotnie
niż Marcina, który nieraz się odwracał, zerkał przez ramię, ale na przerwach
już trzymał się z daleka od dotychczasowego przyjaciela.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pokłóciliście się z
Andrzejem? – zapytała łagodnie. Marcin przez kilka chwil milczał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – odezwał się
wreszcie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To poważne?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czasem nawet bardzo
dobrzy przyjaciele się kłócą – powiedziała łagodnie. – To normalne, zdarza się.
Ale jak się ludzie przyjaźnią, to nawet takie kłótnie potrafią sobie wybaczyć i
wrócić do przyjaźnienia się dalej…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej nie chce się
już ze mną przyjaźnić – przerwał jej Marcin ponuro.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dlaczego? – To było
zaskakujące, ogromnie zaskakujące. Jedną z rzeczy, które wydawały się jej tak
pewne, stanowiła właśnie przyjaźń między tą dwójką. – Co się stało?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak pokręcił głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak po prostu –
odpowiedział cicho. – On już mnie nie chce. To znaczy nie chce się ze mną już
przyjaźnić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Aż tak? – spytała
współczująco. – Aż się musiałeś przesiąść?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcin zerknął na nią,
po czym wbił wzrok w swoje rękawiczki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie… to ja. – Obrócił
rękawiczki w dłoniach. – Sam się przesiadłem. Trudno przy nim teraz wytrzymać.
Po tym, co powiedział, i w ogóle… – Westchnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Musi ci być ciężko z
tym – powiedziała Beata po dłuższej chwili, bo Marcin zamilkł; jego lewa noga
podrygiwała nerwowo, palce miętosiły materiał rękawiczek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jest paskudnie –
mruknął wreszcie. – Brakuje mi go.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zabrzmiało to tak
bezradnie, smutno – i miało w sobie nutę jakiejś dziwnej tęsknoty. Tęsknoty,
którą Beata gdzieś już słyszała. I nagle do niej dotarło: znała ten ton. Marta
mówiąca o byłym chłopaku. Michalina, po trzecim kieliszku wina wspominająca
byłego męża. Alicja, córka ciotki Wandy, opowiadająca o zerwaniu z narzeczonym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzała na Marcina
uważnie. Czy rzeczywiście?… To było tak nieprawdopodobne – Marcin nie pasował
do czegokolwiek, co wiedziała na temat takich ludzi. Ale w sumie co o nich
wiedziała? Trochę przykładów z dawniejszej literatury, z reguły nic
wyrazistego, raczej swoisty klimat egzotyki albo specyfiki jakiegoś środowiska,
na przykład tancerzy baletowych, jak w „Maszeńce” Nabokova. Kilka głupich
żartów, parę plotek, niektóre uwagi rzucane w liceum, na studiach. Co
wiedziała? Tacy ludzie ubierają się w szczególny sposób. Tylko w jaki?
Poruszają się w specyficzny sposób, mówią piskliwym głosem, są zniewieściali,
zmanierowani. Tylko co to dokładnie oznacza i na ile w ogóle odpowiada
rzeczywistości?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie wiem, pomyślała. Nie
wiem, tak bardzo nic nie wiem. Wiem tylko, że mam przed sobą chłopaka, który
wyraźnie cierpi. I jakie ma znaczenie, z jakiego dokładnie powodu, z czyjego
powodu cierpi? Liczy się tylko ten ból w jego głosie i ta przygarbiona,
zrezygnowana sylwetka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A Andrzej?, uderzyło ją
nagle. Jakie jest w tym wszystkim miejsce samego Andrzeja – albo raczej jego
podejście do całej sytuacji? Wie o tym, nie wie? Dowiedział się i dlatego się
od Marcina odsunął? Potrafił być dość bezwzględny, więc niewykluczone. I w
takim razie – podłe. A może zrozumiałe, może jedyne, co umiał lub chciał zrobić
w sytuacji, której kompletnie nie rozumiał?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Objęła Marcina ramieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bardzo mi przykro –
powiedziała cicho. – Chcesz o tym opowiedzieć? Czasem dobrze robi, jak się tak
wszystko z siebie wyrzuci.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez parę minut Marcin
milczał i szarpał jeszcze mocniej palce rękawiczek. Wydawało się, że się
zastanawia. I waha.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odezwał się w
końcu powoli, nieco niechętnie. – Nie… nie mogę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dlaczego nie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzał na nią krótko,
z zakłopotaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo to nie tylko moja
sprawa – mruknął, odwracając wzrok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie wiedziała, jak to
dokładnie rozumieć, więc nie skomentowała jego słów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale wie pani – odezwał
się Marcin nagle, nadal na nią nie patrząc – z Andrzejem się ostatnio w ogóle
coś niedobrego dzieje. Może niech pani z nim pogada. Może z panią będzie chciał
pogadać, bo ze mną to już nie chce od dłuższego czasu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Cały Marcin, pomyślała
Beata i nagle dopadło ją poczucie winy. No tak, cały Marcin. Zawsze życzliwy,
zwracający uwagę na innych, na to, czy komuś nie zrobił przykrości. Zawsze po
stronie ludzi, których lubił, nawet jeśli przez to sam obrywał – i nawet jeśli
ci ludzie mieli go gdzieś. Tak jak teraz – martwiący się o Andrzeja, mimo że
były przyjaciel go odepchnął. I zawsze taki trochę z boku: nie narzucał się,
nie wymagał, nie zwracał na siebie za bardzo uwagi. Łatwo go było przegapić,
zgubić – jako jednego z tych zwykłych, sympatycznych dzieciaków, które ogólnie
nie sprawiają kłopotów, nie wyróżniają się ani na minus, ani na plus, nie
należą ani do wybitnych, ani do najgorszych, po prostu są. Marcin po prostu
był. Był przeciętnym uczniem, przeciętnym chłopakiem, zwykłym nastolatkiem,
jednym z wielu. Pewnie jednym z wielu tych, których większość nauczycieli
zapomina w ciągu roku czy dwóch po maturze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale przecież przeciętny
czy nie – dalej był człowiekiem. Siedemnastolatkiem, którego coś dręczyło. Jej
uczniem, z jej klasy, jej pierwszej własnej klasy. Dorastającym chłopakiem,
który siedział teraz taki przybity, zrezygnowany, osamotniony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Marcin – odezwała się
łagodnie – pogadam z Andrzejem, obiecuję, ale teraz pomyśl o sobie, dobrze?
Myślisz o innych, martwisz się o ważne dla ciebie osoby, ale teraz raz pomyśl
najpierw o sobie. Chciałabym ci pomóc. Tylko nie wiem, jak. Ale jeśli będziesz
chciał, to zawsze możesz do mnie przyjść, pogadać. O wszystkim. Rozumiesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokiwał głową, ze
wzrokiem spuszczonym na własne buty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Marcin, mówię poważnie
– zapewniła. – Nie jestem jeszcze taką starą i zramolałą babą, żeby prawić
kazania i pouczać. – Chłopak parsknął krótkim, niewesołym śmiechem. – Po prostu
cię wysłucham. Jak będziesz chciał, to coś doradzę czy podpowiem, czy pocieszę.
A jak będziesz wolał, to się zamknę i po prostu będę słuchać. – Pogłaskała go
po głowie. – I zapamiętaj, naprawdę możesz mi powiedzieć o wszystkim. Naprawdę
o wszystkim – dodała z naciskiem. – I cokolwiek mi powiesz, nikomu nie powtórzę
ani nie będę robić nigdy jakichś aluzji, które by cię postawiły w głupiej
sytuacji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcin podniósł głowę i
spojrzał na nią podejrzliwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co pani wie? – zapytał
cicho. Zabrzmiało w tym coś, co przypominało lęk.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic nie wiem – odparła
łagodnie. – Nic nie wiem i nic nie będę wiedzieć, dopóki nie postanowisz, że
sam mi powiesz. Rozumiesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wpatrywał się w nią
przez dłuższą chwilę bez słowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – powiedział
wreszcie jeszcze ciszej, spojrzał na swoje ręce i założył rękawiczki. –
Dziękuję. – Poprawił materiał na kilku palcach. – Musi pani już iść do domu?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To pytanie zabrzmiało
jak ostrożne badanie terenu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – To nie do końca
była prawda, powinna już wracać, dziś jej kolej robienia obiadu, no i mieli z
Konradem coś wieczorem obejrzeć. Ale Konrad może sam sobie zrobić coś do
jedzenia. Film może zaczekać. Marcin, w tym kiepskim nastroju i z wyraźną
potrzebą wsparcia – nie. – Możemy posiedzieć tu razem, jeśli chcesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Robiło się chłodno;
Beata naciągnęła na głowę kaptur kurtki, Marcin poprawił szalik. Milczeli.
Możliwe, że tego właśnie ten chłopak potrzebował, przynajmniej w tej chwili –
kogoś, z kim mógł pomilczeć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chociaż tyle była w
stanie mu dać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata przyglądała się
panu Weredeckiemu ze współczuciem. Był spokojny, opanowany, ale pod tym
spokojem i opanowaniem dawało się wyczuć coś innego. Złość, gniew?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Od paru dni Beata
próbowała poskładać w całość kawałki, które w ostatnich tygodniach się
gromadziły. Tygodniach, a może miesiącach? Sama już nie wiedziała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Co miała? Zerwaną
przyjaźń Andrzeja z Marcinem. Coraz większe odsuwanie się Andrzeja od
wszystkiego, od kolegów i koleżanek, od klasowego życia, wycofywanie się i
chowanie w sobie. Parę prób rozmowy w tym semestrze zupełnie nie wypaliło –
zagadnięty, Andrzej zbywał ją krótkimi odpowiedziami w rodzaju: „Nic mi nie
jest, wszystko w porządku, nie chcę o niczym rozmawiać, nie ma o czym
rozmawiać, niczego nie potrzebuję”. Porozumienie, które, jak sądziła, nawiązali
pod koniec poprzedniej klasy – gdzieś się ulotniło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Co jeszcze? Wzrastające
napięcie i coś nerwowego w ruchach, w spojrzeniu Andrzeja w ostatnich
tygodniach. Niezauważalne w pierwszej chwili, dopiero po dłuższej obserwacji,
gdy się to porównywało z wcześniejszym jego zachowaniem. Z reguły był przecież
bardzo opanowany, bardzo powściągliwy; a jednak od niedawna dawało się
dostrzec, że to opanowanie ma przetarcia, przetarcia coraz mocniejsze, grożące
pęknięciem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No i – to było
zdecydowanie dziwne – przez jakieś ostatnie dwa, może trzy tygodnie Andrzej
znalazł sobie na przerwach nowe towarzystwo. On, który dotąd spędzał przerwy
albo z Marcinem, albo sam, gdzieś w kącie z książką, ewentualnie w bibliotece –
nagle zaczął w czasie przerw wystawać na korytarzach z uczniami z klas
maturalnych. Na samym początku, gdy Beata to zauważyła, poczuła nawet
zadowolenie: może znalazł sobie nowych kolegów, może rozmowy z osobami, które
zaraz będą zdawać maturę i iść na studia, które już się zastanawiają nad
wyborem dalszej drogi życiowej, nad studiami – może takie rozmowy dają mu
więcej satysfakcji. Może zainteresowała go jakaś maturzystka, z którą łatwiej
znalazł wspólny język niż z rówieśnicą. Może po prostu jest mu w tej grupie
dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Najwyraźniej się myliła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Środowa awantura na
przerwie obiadowej naprawdę Beatą wstrząsnęła. Wielu rzeczy mogła się
spodziewać, ale nie czegoś takiego – nie po Andrzeju. Taka zwykła, fizyczna
agresja wydawała się zupełnie nie w jego stylu, i to mimo tych sztuk walki, na
które chodził i które też jakoś Beacie do niego nie pasowały. Ale możliwe, że
tu także się myliła. W tak wielu sprawach się w tym roku myliła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A poza tym poczuła się
wtedy tak kompletnie bezradna – i to pod wieloma względami. Najpierw dyrektor,
który oświadczył: „Niech mi się pani nie wtrąca, sam to załatwię z tym
gówniarzem, nie będzie pani z nim rozmawiać, sam sobie z nim porozmawiam”.
Rozmowa w wykonaniu dyrektora nic nie dała; stary wyszedł ze swojego gabinetu
czerwony, warknął: „Paskudny gówniarz, bezczelny, paskudny gówniarz” i wysłał
tam wicedyrektora. Wicedyrektor, ogólnie człowiek miły, nieco nieśmiały i
sterroryzowany na co dzień przez przełożonego, posiedział w gabinecie z
dziesięć minut, wyszedł i powiedział ze smutkiem: „On się w ogóle nie odzywa,
jakby nic nie słyszał, co się do niego mówi. A może pani Beata z nim
porozmawia?”. Stary natychmiast to zablokował, pani Beata z nim nie porozmawia,
pani Beata już dała popis swoich umiejętności wychowawczych, czego efekt
właśnie oglądamy, pani pedagog sobie z nim porozmawia. Ma iść do gabinetu
pedagoga.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przeszedł z
gabinetu dyrektora do gabinetu pani pedagog spokojny, niewzruszony, jakby
zupełnie wyłączony z całej historii. Na nikogo nie patrzył, minę miał tak
obojętną, że aż trudno było uwierzyć w opowieść starego o tym, jak Andrzej
wyglądał kilkadziesiąt minut wcześniej za boiskiem. „Jak rozjuszony byk”, to to
określił dyrektor. „Podbiegam do gówniarza, chwytam go za ramię, odciągam, a
ten się odwraca i patrzy na mnie z taką furią w oczach, z taką miną, jakby
chciał zabić. Mówię do niego, co ty robisz, debilu jeden, co ci w tym durnym
łbie odwaliło, a ten patrzy dalej i nagle się uśmiecha, jak jakiś psychol, nie
jak normalny człowiek, aż mi się słabo zrobiło i przez chwilę myślałem, że ten
mały gnojek i mnie uderzy”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Próba przeprowadzenia
rozmowy przez panią pedagog też nic nie dała. Wanda, wychowawczyni czwartej
„a”, też poniosła porażkę; wpadła do gabinetu, gdy tylko pani pedagog z niego
wyszła i pokręciła z rezygnacją głową. „Mirka, ty to nic nie umiesz załatwić”,
burknął dyrektor, na co Wanda chwyciła za klamkę i z krótkim „Ja sobie z nim
pogadam, do cholery” weszła do środka. Siedziała dość długo; dyrektor machnął
ręką i wraz z wicedyrektorem wrócił do siebie, Beata poszła do pokoju
nauczycielskiego, zrobiła kawę, wypiła kilka łyków i odstawiła, bo zrobiło jej
się niedobrze. Od całej historii żołądek jej się ściskał. Była wdzięczna Michalinie
za to, że przyjaciółka przygarnęła jej klasy w ramach zastępstwa na te parę
godzin. „Przecież ty myśli nie możesz zebrać”, powiedziała współczująco na
samym początku całego wydarzenia. „Idź, ogarniaj, co tam się dzieje, pieprzyć
oficjalne zastępstwa i inne, poradzę sobie z twoimi dzieciakami”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wanda wróciła do pokoju
nauczycielskiego blada i wściekła. „Ten cholerny chłopak chyba jest głuchy”,
powiedziała i cisnęła torebkę na stół. „Mówię do niego, mówię, krzyczę nawet, a
ten nic, jakby nic nie słyszał. Miałam ochotę przyłożyć mu czymś w głowę, żeby
zaczął reagować”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata dostrzegła szansę
dla siebie; zerwała się z krzesła, szybkim krokiem wyszła z pokoju i podbiegła
do gabinetu pedagoga. Była pewna – była tak bardzo pewna – że komu jak komu,
ale jej się uda z Andrzejem porozmawiać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A jednak i jej się nie
udało. Wprawdzie do niej się odzywał, ale to były pojedyncze słowa, monosylaby,
którymi ją zwyczajnie zbywał. Nic się nie stało. I tyle. Nawet na nią nie
patrzył.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Naprawdę go zgubiłam,
pomyślała Beata z żalem, gdy wychodziła z gabinetu. Przy drzwiach jeszcze się
obejrzała: Andrzej siedział wyprostowany, nieporuszony, wpatrywał się w
reprodukcję „Krzyku” Muncha, który wisiał na jednej ze ścian i który stanowił
obiekt cichych żartów w pokoju nauczycielskim – „idziesz do Mirki jako normalny
człowiek, po pięciu minutach wyglądasz jak ten z jej obrazu, wiesz, taka praca
pedagogiczna” – i milczał. Wydawał się odcięty, obojętny, całkowicie zamknięty
w sobie. Nie było możliwości, by do niego dotrzeć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Co się stało? I
dlaczego? Te dwa pytania męczyły Beatę od środy. Czy rzeczywiście, jak mówiło
parę osób, poszło o coś związanego z ojcem Andrzeja? Między tą dwójką nie widać
było jakiegoś szczególnego przywiązania – chociaż w gruncie rzeczy co Beata
mogła o tym więcej wiedzieć? Widziała ich razem zaledwie dwa razy, słyszała
raptem parę uwag Andrzeja o jego ojcu. Z tego, co mówiła pani Weredecka,
wyłaniało się coś więcej, ale to coś też nie sugerowało zbyt dobrych relacji. Z
drugiej strony – Andrzej wszystko chował w sobie, więc niewykluczone, że
również swoje uczucia do ojca trzymał w ukryciu. Mimo wszystko jednak – czy
raczej w stylu Andrzeja nie byłoby zmiażdżenie przeciwnika słowem zamiast
pięścią?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie mogę zrozumieć, co
się stało – powiedziała szczerze, gdy pan Weredecki się z nią przywitał i
usiadł w pierwszej ławce. Beata zajęła miejsce przy biurku. Spotkali się w sali
trzeciej „b”; rozmowa w pokoju nauczycielskim nie byłaby możliwa bez świadków,
a świadków zdecydowanie w tej chwili nie potrzebowali. – Mam ogromne poczucie
winy, bo w ostatnich tygodniach widziałam pewne sygnały, że coś się dzieje, ale
nie sądziłam…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jakie sygnały? –
zapytał komendant ostro. Słuchał z uwagą, ze zmarszczonymi brwiami, czasem
uderzał palcami w blat ławki. Gdy skończyła opowiadać, pokręcił głową. – To, co
pani mówi, to takie zwykłe nastoletnie dąsy, w żaden sposób nie wyjaśnia, co mu
tak nagle odbiło… Nieważne – uciął stanowczo. – Są ważniejsze sprawy. Ja teraz
szukam rzeczy, które przemawiają za Jędrkiem, a nie przeciw niemu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To znaczy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzał na nią; to było
uważne, ciężkie, zmęczone spojrzenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Z tego może być sprawa
w sądzie – powiedział spokojnie. – Może sobie pani o mnie myśleć, co pani chce,
ale do sądu mojego syna nie dam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W jego głosie Beata
wychwyciła nutę, która wreszcie pozwoliła jej zrozumieć, co się kryło pod
spokojem i opanowaniem. Nie złość ani nie gniew. Strach. Strach o Andrzeja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nagle pewne rzeczy stały
się jasne i proste. O ile trudno powiedzieć, jakimi uczuciami Andrzej darzył
swojego ojca, o tyle w drugą stronę było to oczywiste.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata opowiedziała o
wszystkim, co mogło świadczyć na korzyść Andrzeja. W pewnym momencie dopadła ją
nieprzyjemna myśl: czy to w porządku wobec tego drugiego chłopaka? Ale przecież
nie kłamała; to, co przytaczała, było prawdą, to raz. Dwa – miała przecież
prawo bronić własnego ucznia. Trzy – no dobrze, może i była stronnicza, nawet
na pewno była stronnicza, ale sama pamiętała, jakie na lekcjach i przerwach
były problemy z Adamem z czwartej „a”, słyszała o kilku skargach i problemach
poza szkołą, dlaczego w sumie miałaby bronić chłopaka, którego sama parę razy
musiała wyganiać z damskiej toalety, bo „on sobie tylko tak z dziewczynami
żartował”, chociaż sądząc po minie i łzach jednej z dziewczyn z pierwszej klasy
podczas ostatniej interwencji, nie miało to nic wspólnego z żartami? „Takie tam
głupie końskie zaloty”, skwitował dyrektor, gdy mu o tym powiedziała, „pani to
jak typowa baba nie ma za grosz poczucia humoru”. Trudno było uwolnić się od
myśli, że Adam dostał od losu to, na co zasłużył. To cholernie niepedagogiczna
myśl, ale ciągle gdzieś tkwiła Beacie w głowie. Szkoda tylko, że Andrzej się w
to wpakował…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poza tym przecież znała
Andrzeja. Mimo wszystko jakoś go jednak znała – i wiedziała, to na pewno
wiedziała, że nie był ani agresywny, ani rozmyślnie podły. Nie zasługiwał na
to, co mogło z tej całej sprawy wyniknąć. Z pewnością nie zasługiwał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant słuchał
uważnie, niekiedy kiwał głową albo pomrukiwał, jakby na znak, że się zgadza.
Niczego nie notował; wyglądało na to, że zapamiętywał, zapamiętywał każde
słowo, które padało i dopasowywał je do tego, co miał w głowie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy Beata umilkła, pan
Weredecki przez dłuższą chwilę wpatrywał się bez słowa w ławkę. W końcu uniósł
głowę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję pani –
powiedział spokojnie. – Rozumiem, że w razie potrzeby mogę to dostać od pani na
piśmie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Oczywiście.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy komendant wyszedł,
Beata westchnęła głęboko. Chciała dobrze. Zrobiła dobrze?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Diabli wiedzą. Mogła
mieć tylko nadzieję, że to się uda jakoś uporządkować, przywrócić do
normalności. Jakoś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie są twoje
problemy i twoje życie – przerwał Konrad. Był wyraźnie zły. – Czy ty naprawdę
nie umiesz rozmawiać o niczym innym, tylko o swojej pracy? Szczerze, co mnie
obchodzi gromada cudzych dzieciaków i ich problemy? Mam swoje, ty masz swoje,
tylko ty ciągle żyjesz tymi ich sprawami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata zamilkła i
popatrzyła na niego z urazą. Kończyli późny obiad. Konrad od kilku dni chodził
podminowany; praca, którą wykonywał tu, w Białym Borze, denerwowała go coraz
bardziej i bardziej, nie dawała ani sensownych pieniędzy, ani żadnych
perspektyw, jak sam twierdził; a na dorywczą robotę w Niemczech, którą załatwił
sobie w zeszłym roku, na razie nie było ponownych szans. Przez chwilę była
szansa na zmianę miejsca, w innym sklepie, u znajomego – ale właśnie się
okazało, że nic z tego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To jednak nie był powód,
żeby tak reagował, gdy ona chciała się wygadać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie chodzi o to, że
chcesz się wygadać – wytknął, gdy mu to powiedziała. – Ale pracujesz od
konkretnej godziny do konkretnej godziny, potem zamykasz za sobą drzwi i na
dziś koniec. A ty tym żyjesz i po pracy. Kończysz lekcję o czternastej, to do
następnego dnia o ósmej nie ma tematu pracy, tak to powinno wyglądać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Praca nauczyciela nie
wygląda jak w sklepie, że „od-do” – powiedziała z irytacją. – To jest praca z
ludźmi, z młodzieżą. I tu w zasadzie jesteś cały czas w pracy, zwłaszcza jako wychowawca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To zmień pracę –
burknął Konrad, nabijając kawałek ziemniaka na widelec. – Na taką, w której jak
masz szesnastą, to koniec roboty i koniec myślenia o robocie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może na taką, jak
twoja? – odgryzła się. – Taką, że jak ją kończysz, to myślisz o tym, jak jej
nie cierpisz i jak nie chcesz do niej iść następnego dnia?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Odczep się – warknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dokończyli obiad w
milczeniu. Beata zebrała talerze, wstawiła do zlewu. Konrad usiadł na łóżku, z
książką, i był wyraźnie obrażony. Beata westchnęła. Nie taki wspólny wieczór
planowała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Otworzyła butelkę
czerwonego słodkiego wina, nalała dwa kieliszki i podeszła do łóżka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trzymaj – powiedziała,
podając mu kieliszek. – Przepraszam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Konrad spojrzał na nią z
wyraźnym zakłopotaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja też. – Wziął wino i
uśmiechnął się tym rozbrajającym, nieśmiałym uśmiechem, który ją tak ujął przy
pierwszym spotkaniu. – Przeprasza, Betka. Wyżywam się na tobie za durny sklep z
durnym szefem. Chodź tu do mnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Usiadła obok. Konrad
objął ją ramieniem. Upili trochę wina.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Życie bywa tak
strasznie dobijające – odezwał się Konrad. – Szukasz roboty, zaczepiasz się
gdzieś, wiesz, że to nie twoje klimaty, ale mówisz sobie, że to tylko na
chwilę, żeby mieć na rachunki i jakoś stanąć na nogi, taka robota na
przechowanie, niedługo znajdziesz coś innego, coś, co ci pasuje, i się stąd
zwiniesz. A pięć lat później patrzysz i dalej jesteś w tej robocie, której nie
lubisz, nie czujesz, masz z niej gówniane pieniądze i żadnych perspektyw. –
Pocałował ją w głowę. – Nie wiem, może jak cię słucham, to ci czasem
zazdroszczę, że tak jesteś zatopiona w tej swojej pracy i tak ją czujesz, że
nawet po wyjściu ze szkoły umiesz nią żyć. Ale to czasem jest męczące, serio,
mam wrażenie, że nie istnieją dla ciebie żadne inne sprawy, nawet ja, tylko
twoi uczniowie i ich problemy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nieprawda.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No może nieprawda. Ale
czasem serio to tak wygląda.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata oparła się o jego
ramię. Może rzeczywiście. Czasami. Tylko, koniec końców – komu miałaby o tym
wszystkim opowiadać, jeśli nie własnemu facetowi?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A przez te dwa miesiące,
przez kwiecień i maj, zebrało się sporo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Karolina. Karolina dała
się w końcu wciągnąć w rozmowę, tuż przed Wielkanocą, i w końcu wyrzuciła z
siebie, co ją bolało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mama poznała kogoś –
powiedziała cicho, gdy siedziały z Beatą w pustym już pokoju nauczycielskim. –
Na sylwestra u koleżanki. Ten pan jest bardzo miły, i dla mamy, i dla mnie,
ale…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale to nie twój tata?
– podsunęła Beata domyślnie, gdy dziewczyna urwała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. – Karolina
pokiwała głową i zaczęła się bawić wisiorkiem na szyi. – Oni się z tatą
ostatnio jakoś zaczęli bardziej dogadywać, już się tak nie kłócili co chwila.
Tak jakby im bliżej oficjalnego rozwodu, tym między nimi lepiej. I tak sobie
myślałam, że w końcu zrezygnują albo nawet jak się rozwiodą, to do siebie
wrócą, bo jest lepiej. A potem się pojawił ten cały pan Wojtek. – Uniosła
wzrok; jej oczy błyszczały, była najwyraźniej na granicy łez. – I teraz, jak
już jest po rozwodzie, to chyba w ogóle nie ma szans, żeby było jak wcześniej.
A tata ostatnio mówił, jak u niego byłam, że myślał, że mama jednak w ostatniej
chwili zmieni zdanie z tym rozwodem…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata położyła jej dłoń
na ramieniu. Karolina przysunęła się, dała się objąć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A wie pani, co jest
najgorsze? – podjęła cicho. – Mama się przy panu Wojtku często śmieje. Nie
przez dowcipy, on jej nie opowiada kawałów, tylko jakoś tak z nią rozmawia i
tak do niej mówi, że ona się często śmieje albo uśmiecha. Tak całą twarzą, nie
tylko ustami. – Pociągnęła nosem. – Przy tacie to się dawno nie śmiała ani nie
uśmiechała w taki sposób. Nie pamiętam w sumie, kiedy się ostatni raz razem
śmiali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może tak jest lepiej?
– szepnęła Beata ostrożnie. – Czasami ludzie są lepszymi przyjaciółmi, nawet
rodzicami, gdy nie są razem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem. – Karolina
otarła oczy wierzchem dłoni. – Może. On jest miły, ten pan Wojtek. Chciał,
żebym mówiła do niego po imieniu, ale nie chcę. Żeby tacie nie było przykro,
jakby się dowiedział. On jest naprawdę miły, ostatnio mi tłumaczył zadanie z
chemii, to było fajne z jego strony. I zawsze pyta: „Co dziś było
niecodziennego w szkole, Karo?”, takim zabawnym głosem, i naprawdę słucha, jak
mu opowiadam. Ale wolałabym, żeby tata był w domu zamiast niego. Chociaż mama
najwyraźniej nie – dodała ze smutkiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Więc Karolina, zderzona
z ponurą rzeczywistością związków, zmagająca się z własnym rozdarciem między
rodzicami, ich potrzebami i własnymi pragnieniami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcin. Marcin dalej był
smutny i wycofany, choć ostatnio najwyraźniej zaczął się nieźle dogadywać z
Jackiem i Wojtkiem. Spędzał nieraz przerwy z nimi, Didi i tą rudą dziewczyną
Wojtka, której imienia Beata ciągle zapominała. Asią, Anią? W każdym razie
przynajmniej nie był sam. Ale czasem spoglądał na Andrzeja – ze smutkiem, nad
którym wyraźnie nie był w stanie zapanować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zagadnięty kilkakrotnie,
stwierdzał, że wszystko jest dobrze. Że nie potrzebuje rozmowy. Że sobie radzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale dziękuję, że pani
pyta – powiedział ostatnim razem. – Jak coś, to wiem… że mogę do pani przyjść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Więc Marcin, po cichu
zmagający się z własnym smutkiem i stratą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Hania. To Agata przyszła
któregoś dnia do Beaty i zapytała:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdyby pani wiedziała,
że ktoś robi sobie coś złego, ale obiecała pani tej osobie, że nic nikomu nie
powie, ale widziała pani, że to jest jakieś niedobre i ta osoba dalej to robi,
to co by pani zrobiła?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z tego dość pogmatwanego
gramatycznie zdania Beata szybko wyłapała główną myśl.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powiedziałabym komuś w
zaufaniu – oświadczyła stanowczo. – Żeby się poradzić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A co z przyrzeczeniem,
że się nic nie powie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przyrzeczenie się nie liczy,
jeśli jest szkodliwe. – Beata przysunęła krzesło do swojego biurka i poklepała
je dłonią. – Agata, siadaj i mów. Co się stało?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Agata usiadła ciężko i
powoli, niechętnie, zaczęła mówić. Hania robi taką dziwną rzecz. Po jedzeniu,
często. Taką, że jak zje, to wymiotuje to, co zjadła. Zawsze wszystko je, jak
idą na pizzę, jak jest w gościach albo sama przyjmuje gości, bo teraz się z
Agatą często odwiedzają i nieraz u siebie nocują. I Hania zawsze wszystko je,
aż mama Agaty parę razy powiedziała: „Zobacz, twoja przyjaciółka to nigdy przy
jedzeniu nie marudzi, że za dużo, za tłusto, niesmacznie”. A potem Hania to
wszystko wymiotuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wypija dużo wody –
wyjaśniła Agata, patrząc na Beatę z zakłopotaniem. – Już wiem, że będzie to
robić, jak prosi o duży kubek wody, a zaraz potem idzie do łazienki. Kiedyś ją
przyłapałam wieczorem, jak zjadłyśmy pizzę do filmu i ona zaraz wypiła tę wodę
i poszła do ubikacji. I wtedy mi wszystko opowiedziała i kazała przysiąc, że
nikomu nie powiem. Ona mówi, że w ten sposób pilnuje linii, żeby nie utyć. Ale
ostatnio na biologii pani Warzecka powiedziała, jak omawialiśmy choroby serca,
że częste wymiotowanie jest groźne dla serca. I teraz nie mogę przestać myśleć,
że Hania może dostać od tego jakiegoś zawału czy coś…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Sprawa była dziwna.
Beata wiedziała, że dziewczyny potrafią ograniczać jedzenie do minimum, a nawet
przestają jeść, żeby nie utyć – ale wymiotowanie? Chociaż chyba jakiś czas temu
coś czytała… ale słabo pamiętała tamten artykuł czy książkę. Zresztą mniejsza o
to. W tej chwili ważniejszy był fakt, że Hania potrzebowała pomocy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Niestety najwyraźniej
nie według jej rodziców. Beata odwiedziła ich w weekend zaraz po rozmowie z
Agatą. Mama Hani przyjęła ją z uśmiechem, usadziła w dużym salonie, wyciągnęła
ciasta, zrobiła świetną kawę. Taty Hani nie było – wyjechał na kilka dni w
delegację, jak wyjaśniła pani Domańska.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mąż ciągle gdzieś
służbowo wyjeżdża – powiedziała pobłażliwie. – No ale jak się chce utrzymać
rodzinę na jakimś poziomie, to nie ma wyjścia, wie pani.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Całe wyposażenie domu
wyraźnie sugerowało ten wysoki poziom. Nowoczesne meble, dużo drogiego sprzętu
elektronicznego. O ile Beata umiała rozpoznać, i ubrania Hani, i stroje jej
mamy były markowe. Zresztą o mamie Hani i jej zakupach słyszała już trochę
złośliwych uwag od matek innych uczniów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No to co panią
sprowadza? – zagadnęła pani Domańska. – Co ta moja modnisia zmajstrowała?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata starała się
wyjaśnić to w możliwie najdelikatniejszy i łagodny sposób. Nie udało się. Mama
Hani słuchała z coraz bardziej niezadowoloną miną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Skończyła pani już
opowiadać bzdury? – zapytała lodowato, gdy Beata zamilkła. Czuło się, że
temperatura w pokoju spadła od tych słów o kilkanaście stopni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie są bzdury…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Oczywiście, że bzdury
– przerwała pani Domańska. – Skąd ma pani takie durne informacje? Od tej całej
Agaty pewnie? Albo od Gośki? Obie siebie warte, zarozumiałe gówniary, które
zazdroszczą Hani wszystkiego, i ubrań, i urody, i figury.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tu nie chodzi o to, od
kogo wiem, tylko że Hania ma problem i potrzebuje pomocy – powiedziała Beata z
naciskiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jakiej pomocy? –
żachnęła się rozmówczyni. – Co mi pani tu insynuuje, że my jesteśmy jakąś
patologią czy co? Pewnie, rodzice tamtych to by chętnie z nas zrobili coś
takiego. W tym mieście to nie można mieć czegoś więcej niż przeciętny
nieudacznik, bo zaraz się ktoś przyczepi i będzie chciał zniszczyć, obgadać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Próby skierowania
rozmowy na samą Hanię i propozycja wspólnego poszukania dla niej pomocy
rozsierdziły panią Domańską jeszcze bardziej. Koniec końców Beata została
zwyczajnie wyproszona z tego domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niech mi pani nie
rozpowiada takich bzdur o mojej córce, bo doniosę na panią do dyrektora –
ostrzegła pani Domańska w drzwiach. – A tej całej Agaty i Gośki więcej za próg
nie wpuszczę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gwałtowne zatrzaśnięcie
drzwi stanowiło ponure podsumowanie: nie udało się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W poniedziałek Beatę
czekała bardzo przykra rozmowa z Agatą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem wszystko –
powiedziała Agata, gdy Beata przed pierwszą lekcją zrelacjonowała jej w skrócie
sytuację. – Hanka do mnie zadzwoniła wczoraj i strasznie na mnie krzyczała, że
cokolwiek pani powiedziałam i że jestem zazdrosną zdrajczynią i podłą… no,
takie tam różne. I że od dziś nie będzie ze mną siedzieć, mam się wynosić z jej
ławki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bardzo cię
przepraszam. – Beata popatrzyła na nią z poczuciem winy. – Powinnam była jakoś
inaczej to rozegrać, nie pomyślałam o tym. Ale wydawało mi się, że mama Hani
tym bardziej się przejmie, gdy będzie wiedziała, że przyjaciółka jej córki też
się martwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie pani wina. –
Agata pokręciła głową i uśmiechnęła się blado. – Ja wczoraj rozmawiałam z
rodzicami, bo jak Hanka się rozłączyła, to się strasznie popłakałam i wszystko
ze mnie wyciągnęli. I powiedzieli, że bardzo dobrze zrobiłam, że pani wszystko powiedziałam
i że pani powiedziała mamie Hani. I żebym się nie obwiniała ani nie obwiniała
pani, bo to Hanka się zachowała nie w porządku, a jej mama jest… – Agata urwała
i się trochę zaczerwieniła. – No, mój tata nazwał mamę Hani w taki sposób, że
moja mama mu powiedziała, że o kobiecie to jednak nie wypada tak mówić. Poradzę
sobie – dodała ciszej. – Tylko Hani mi strasznie szkoda, bo się o nią martwię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Agata przesiadła się do
wolnej ławki z przodu w rzędzie pod ścianą. Hanka na lekcjach milczała i
patrzyła wyniośle, na przerwach rzucała Beacie tylko równie wyniosłe „Dzień
dobry” i szła dalej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Więc Hanka, z którą
Beata nie wiedziała, jak rozmawiać. Spróbowała się poradzić pani pedagog, ale
ta tylko wzruszyła ramionami. „Dziewczyny w tym wieku zawsze robią coś
głupiego, żeby być szczupłe”, stwierdziła. „Przejdzie jej, jak będzie starsza i
będzie miała w życiu prawdziwe problemy”. Michalina, z którą ten temat też był
przerabiany, od razu oświadczyła: „Nie mam pojęcia, co z tym zrobić, ale
Domańskiej to lepiej nie ruszaj, stary jej i jej mężowi bardzo nadskakuje, bo
są dziani”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pozostało uczucie, że
ignoruje się problem, który na razie się przyczaił, ale w każdej chwili jest
gotów wrócić z wyjątkowo paskudną siłą. Beata czasem spoglądała na Hanię
podczas lekcji i myślała: przepraszam, że nie wiem, jak ci pomóc.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, więc Hanka, której
widok wywoływał paskudne poczucie winy i jakąś niepokojącą obawę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej. Andrzej wrócił
do szkoły parę dni po tamtej awanturze; miał odgórnie obniżone sprawowanie do
poprawnego – dyrektor sam to wpisał do dziennika trzeciej „b” – co tydzień
musiał się stawiać u pani Mirki w gabinecie pedagoga i nie mógł uczestniczyć w
tegorocznych konkursach ze sztuk walki. Poza tym cała sprawa jakoś przycichła,
nawet rodzice Adama z czwartej „a”, którzy pod koniec marca byli u dyrektora na
długiej i dość głośnej rozmowie, już się więcej nie pojawili. Co zrobił
komendant – Beata nie miała pojęcia, choć Michalina skwitowała to któregoś dnia
w pokoju nauczycielskim słowami: „Stary Weredecki pociągnął pewnie za wszystkie
sznurki, za które mógł, a dyrektor jest wyraźnie tym wkurzony. Ty zauważyłaś,
że dyr niby się tak z komendantem koleguje, ale jego syna to by najchętniej pod
byle pretekstem wykopał ze szkoły?”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na zewnątrz sprawa
została więc uporządkowana. Ale wewnątrz…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wewnątrz pozostały rysy,
to uderzyło Beatę dość szybko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej stał się jeszcze
bardziej zamknięty w sobie i wycofany. Próby rozmowy ucinał suchym „Wszystko w
porządku”. Siedział sam w ostatniej ławce pod ścianą, jeszcze bardziej odizolowany
od reszty po tym, jak dwie siedzące dotąd przedostatniej ławce osoby przeniosły
się gdzie indziej. Wyglądało to dość… ostentacyjnie, akurat te dwie dziewczyny,
Julka i Maja, miewały takie ostentacyjne zagrywki, choć zwykle zachowywały je
na przerwę. Zresztą sporo innych osób z klasy też zaczęło Andrzeja unikać,
jakby sama jego obecność miała być zagrożeniem. W którymś momencie Beata
zorientowała się, że Gosia rzuca na forum złośliwe uwagi odnośnie do marcowej
awantury – czasem na przerwach, czasem na lekcjach. W czasie rozmowy w cztery
oczy, gdy Beata ją zapytała, po co to robi, Gosia oświadczyła:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo sobie zasłużył.
Taki był zawsze zarozumiały, nadęty i nieuprzejmy, a wyszedł z niego zwykły
agresywny prostak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Małgosiu – poprosiła
Beata zmęczonym głosem – cokolwiek myślisz o Andrzeju, albo powiedz mu to w
twarz, albo zostaw temat, bo teraz niepotrzebnie wszystko nakręcasz. Jest już
wystarczająco trudno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gosia spojrzała ze
zdziwieniem i najwyraźniej zobaczyła na twarzy Beaty coś, co ją przekonało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– OK – mruknęła. –
Postaram się. Ale to nie jest normalne, że on tak kogoś pobił i nikt mu za to
nic nie zrobił. To co, teraz każdego z nas tak może pobić?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej nikogo z was
nie pobije – ucięła Beata stanowczo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Skąd pani niby to wie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Po prostu wiem – odparła
twardo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, tego była akurat
pewna. Cokolwiek się wydarzyło, cokolwiek wywołało tamtą awanturę – albo
minęło, albo straciło na znaczeniu. Andrzej wydawał się znacznie spokojniejszy
niż na początku roku, z upływem kolejnych tygodni wyglądało na to, że schodzi z
niego to dziwne napięcie, które wcześniej zdawało się narastać. A poza tym, tak
zwyczajnie i po prostu, Beata sądziła, że wszystko, co się wydarzyło po bójce,
było dla Andrzeja wystarczającą nauczką. Owszem, konsekwencje w gruncie rzeczy
były niewielkie – oficjalnie. Ale przecież nie od razu miał pewność, jak to się
dla niego skończy, musiał odczuwać jakiś lęk, wyrzuty sumienia, musiał żałować
tego, co zrobił. Musiał. Była pewna, że musiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Najwyraźniej jednak
opinię Małgosi „to nie jest normalne” podzielała spora część klasy i przez parę
tygodni było to dość wyraźnie widać. Beata obserwowała to z niepokojem – takie
coś, takie odizolowanie od siebie jednej osoby, nie służyło nikomu. Ale zanim
wpadła na pomysł, jak na to wychowawczo zareagować – sprawy wzięła w swoje ręce
Anita.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Któregoś dnia po wejściu
na polski do trzeciej „b” Beata z zaskoczeniem zobaczyła, że na dotychczasowym
miejscu Julki i Mai siedzą – Anita i Maks. Za nimi Andrzej, najwyraźniej też
zdziwiony, choć starał się tego nie okazywać. Anita, podchwyciwszy wzrok Beaty,
uśmiechnęła się uspokajająco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W pierwszej chwili Beata
nie do końca rozumiała, co się dzieje, ale po paru dniach to do niej dotarło.
Anita i Maks stanęli po stronie Andrzeja. Właściwie podejrzewała, że to była
decyzja Anity, Maks pewnie po prostu poszedł w ślady swojej dziewczyny, bo
zawsze był gotów ją wspierać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jednego dnia Anita i
Maks siedzieli razem, kolejnego Anita usiadła z Andrzejem, następnego – usiadł
z nim Maks. Potem znów przetasowanie. I tak dzień w dzień. Andrzej poddawał się
temu bez słowa. Po jakimś tygodniu dosiadł się do nich jeszcze Marcin – usiadł
w środkowej ławce w tamtym rzędzie, dotąd wolnej. Nie uczestniczył w zamianach
prowadzonych przez Anitę i Maksa, nawet nie patrzył na Andrzeja, ale wydawał
się zdeterminowany w swojej decyzji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie powinno mnie to
dziwić, pomyślała w którymś momencie Beata. Ani u Marcina, ani u Anity. Marcin
jest lojalny wobec osób, które są dla niego ważne – więc będzie stał po stronie
Andrzeja, nawet jeśli ten nie doceni takiego gestu. A Anita… Jest coś, co łączy
Anitę i Andrzeja: obojętność na to, co powiedzą i pomyślą inni, obojętność tak
całkowita i głęboka, że chwilami trudno ją zrozumieć. I jeszcze jedno: gotowość
wspierania tych, którzy wcześniej byli w porządku wobec niej, wobec niego. Tak,
Anita z pewnością cały czas pamięta o tych momentach, gdy Andrzej stawał po jej
stronie – bezinteresownie, bez proszenia, bez oczekiwania czegokolwiek. Może
nawet bez głębszej refleksji na temat tego, co robił. Anita o tym pamięta i
teraz robi to samo, bo tak chce, bo tak potrzebuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale Andrzej pozostał
zamknięty w sobie, wycofany, milczący. Pani Mirka – Beata nadal nie przeszła z
nią na „ty”, zresztą nie ona jedna, większość pokoju nauczycielskiego trzymała
się tego „pani” twardo i bez ochoty na zmianę sytuacji – pani Mirka skarżyła
się czasem podczas wspólnego picia kawy: „Ten pani Andrzej zupełnie nie
wykazuje chęci do współpracy, za każdym razem mówi, że wszystko w porządku, o
co bym go nie zapytała, zawsze ta sama odpowiedź. W ogóle nie chce się
otworzyć”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata mogłaby jej
powiedzieć, że Andrzej nie otworzy się na zawołanie. Większość uczniów nie
otworzy się na zawołanie. A na pewno nie wtedy, gdy wiadomo, że każde słowo
wypowiedziane w gabinecie pedagoga trafi prosto do dyrektora.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mogłaby jej to
powiedzieć, ale nie miało to sensu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Więc Andrzej, schowany
za murem, który sam wokół siebie wybudował, odrzucający każdą próbę nawiązania
kontaktu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A przecież to nie
wszyscy. Było tylu innych uczniów, i w jej klasie, i w innych klasach, z
problemami – drobnymi albo dużymi, chwilowymi albo długotrwałymi, banalnymi
albo poważnymi; tylu innych, którzy potrzebowali uwagi, rozmowy, pomocy.
Człowiek musiałby się rozdwoić, roztroić, zwielokrotnić, żeby to wszystko
ogarnąć. I czasem naprawdę potrzebowało się o tym opowiedzieć, wyrzucić z
siebie, żeby ktoś z boku wysłuchał. Nawet nie doradził, ale po prostu
wysłuchał, przez chwilę towarzyszył w tym wszystkim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Konrad nie chciał. Miał
dość własnych problemów, jak sam mówił. Pewnie miał rację.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale to nie zmieniało
faktu, że niekiedy – jak w ten majowy wieczór – Beata czuła się samotna. Choć
siedzieli we dwoje na łóżku, objęci, przytuleni do siebie – wrażenie
osamotnienia nie chciało zniknąć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na początku czerwca
wydawało się, że wszystko powoli wraca do normy. Nastroje w klasie się
uspokoiły, przynajmniej na tyle, by to dziwne napięcie z poprzednich tygodni
się trochę rozmyło. Sporo osób złożyło pracę na tegoroczny konkurs
polonistyczny – w tym Andrzej, który znów dawał się wciągać w rozmowy o
książkach, i na forum, i w czasie przerw. Jacek był wciąż spokojny i dość
wyciszony, ale najwyraźniej jego przyjaźń z Wojtkiem się pogłębiała, a czas
spędzany z Didi wprawiał go w dobry humor. Hanka porzuciła swoją wyniosłą minę,
chociaż nadal trzymała się z daleka i od Beaty, i od Agaty. Karolina, jak sama
któregoś dnia przyznała, godziła się z tym, że rodzice do siebie nie wrócą i
próbowała oswoić się z myślą, że mama chce zamieszkać z panem Wojtkiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja już do niego mówię
na „ty” – dodała. – Ale przy tacie staram się tego unikać. Mama powiedziała, że
chcą poszukać nowego mieszkania, to nawet fajnie, bo teraz mam mały pokój, może
w nowym będę miała większy. Dziwne to wszystko, wie pani? Tata chyba też kogoś
poznał, bo ostatnio mnie pytał, czy chciałabym poznać jedną jego koleżankę z
pracy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Karolina wzruszyła
ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No powiedziałam, że
mogę poznać. Może będzie OK.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, czerwiec rozpoczął
się w miarę spokojnie i dawał nadzieję na spokojne zakończenie roku. Do wtorku,
dwa dni przed Bożym Ciałem, gdy Halecki dostał zawału na lekcji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Całą historię Beata
poznała z opowieści swojej klasy, która wtedy miała fizykę. To była czwarta
lekcja. Było bardzo ciepło, dzieciaki wachlowały się zeszytami, Halecki
posapywał ciężko, tłumacząc coś na tablicy. W którymś momencie się zdenerwował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czy wy, głupki
skończone, przepisujecie tępo to, co napisałem? – krzyknął. – Przecież źle wzór
wyprowadziłem, a żadne z was, ślepe barany, tego nie widzi i nie zwróci uwagi?
Osły patentowane, żadne mózgu nie użyje, tylko się gapi na tablicę i nic!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poczęstował klasę
jeszcze kilkoma epitetami. Trzecia „b” milczała i pokornie to przyjmowała, bo
tak było najbezpieczniej. Jako profil humanistyczny i tak kończyli fizykę w tym
roku, więc było im już wszystko jedno, chcieli tylko dotrwać do końca roku i
nie podpaść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nagle Halecki chwycił
ręką za koszulę na wysokości serca. Gosia twierdziła, że chwytał się tak już
kilka razy od początku lekcji, przystawał, przerywał mówienie i dyszał ciężko,
ale myślała, że to z gorąca. Karolina powiedziała, że wtedy, gdy ostatni raz
tak chwycił, zrobił się cały czerwony i popatrzył gdzieś na ścianę z
przerażeniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A potem upadł na ziemię
z ciężkim, głuchym huknięciem. Na szczęście głowa poleciała mu w bok, więc nie
uderzył w kant biurka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trzecia „b” zamarła.
Jacek ujął to tak: „Na moment zrobiło się tak cicho, że słyszałem, jak mi serce
bije”. Dwadzieścia parę par oczu wpatrywało się w leżącego bez ruchu Haleckiego
z niedowierzaniem. „To było takie nierealne, wie pani”, wyjaśniła później Magda.
„Takie, no… takie rzeczy się w szkole nie zdarzają, nie? Wydawało mi się, że to
jakiś durny kawał, ale pan Halecki nigdy nie żartuje…”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pierwszy zerwał się z
krzesła Jacek, zaraz za nim Andrzej. Położyli Haleckiego w bezpiecznej pozycji.
Anita jako kolejna odzyskała przytomność; krzyknęła na grupkę, która wstała i
właśnie otoczyła kołem nauczyciela:<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ej, weźcie się
odsuńcie, bo przez was robi się duszno! Okna pootwierajcie, idioci! – po czym
sama rzuciła się do najbliższego okna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gośka, dla której krzyk
Anity był jak przebłysk zdrowego rozsądku – tak to sama określiła – zaczęła
odpychać stojących do tyłu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Odsuńcie się, cholera!
– zarządziła. – Wszyscy siadają! Izka, leć po panią Beatę! Albo po dyra!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Iza wybiegła, o mało nie
wywróciła się na korytarzu o własne nogi. Pobiegła prosto do sekretariatu, ale
zanim zdołała z siebie wydusić, co się stało i o co chodzi, sekretarka musiała
ją posadzić na krześle i uspokoić. Gdy karetka została wezwana, Iza się
rozpłakała z nerwów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W sali do fizyki było
gorzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty – powiedział Jacek
cicho, patrząc na Andrzeja. – On chyba nie oddycha.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita i Gośka, które
stały między biurkiem nauczycielskim a ławkami, by pilnować porządku – „Wie
pani, każdy chciał podchodzić i zobaczyć, jak sytuacja, czy pomóc i takie tam,
można było zwariować, więc stałyśmy z Gośką jak dwa Cerbery i warczałyśmy, żeby
siedzieli na tyłkach i nie przeszkadzali”, wyjaśniła Anita – obejrzały się na
te słowa i spojrzały na siebie z przerażeniem. Gośka zbladła. Anita cicho
przeklęła. Maks, który właśnie na wcześniejszą sugestię dziewczyn nalał do
kubka trochę wody ze zlewu pod oknem, zamarł w miejscu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na plecy – rzucił
Andrzej. – Pamiętasz pierwszą pomoc?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – powiedział Jacek
zduszonym głosem. – Trzydzieści ucisków, dwa wdechy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty uciskasz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej rzucił mu
krótkie spojrzenie, pokiwał głową i szybko rozpiął Haleckiemu koszulę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie będziesz miał
problemu z robieniem wdechów? – spytał, układając odpowiednio ręce na klatce
piersiowej nieprzytomnego nauczyciela.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. Dam radę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Wie pani”, wyjaśnił
Jacek, „Andrzej jest silniejszy, a pan Halecki jest… no… dosyć gruby. Ja bym
nie dał rady tak mocno uciskać, żeby to coś dało”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Robili resuscytację
przez kilka minut, chociaż Jacek miał wrażenie, że trwało to godziny. Anita
też. Gosia nawet nie patrzyła w tamtą stronę, było jej niedobrze z nerwów.
Reszta klasy siedziała cicho, Agata szlochała w chusteczkę. Hanka przesiadła
się do niej i mocno przytuliła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Halecki w końcu znów
zaczął oddychać. Jacek i Andrzej położyli go ostrożnie z powrotem na boku;
fizyk dalej był nieprzytomny, ale najważniejsze, że pierwsza pomoc pomogła.
Jacek klęczał na ziemi i nie odrywał wzroku od nauczyciela, z obawy, że gdy
przestanie pilnować, ten ponownie przestanie oddychać. Andrzej usiadł pod
tablicą, skrzyżował nogi, objął je rękami i patrzył w podłogę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W końcu usłyszeli
nasilający się sygnał karetki; ratownicy wpadli do sali niemal równocześnie z
dyrektorem i Beatą, którą z okienka spędzanego na dworze ściągnęła zapłakana
Iza. Dyrektora trzeba było uspokoić, niemal spacyfikować, żeby się odsunął od
Haleckiego i dał działać pogotowiu. Dopiero kiedy do sali wbiegła jeszcze pani
Mirka i sekretarka, zdołały we trzy wyprowadzić starego i zaciągnąć go do
gabinetu pedagogicznego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Masz – powiedziała
pani Mirka surowo, wciskając dyrektorowi do rąk szklankę z wodą, do której
wsypała jakieś proszki. – To na uspokojenie. Nie dyskutuj, pij, bo zaraz cię
razem z Edkiem będą musieli odwieźć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zostawiamy go z panią
– mruknęła sekretarka. – Ja muszę spróbować zawiadomić rodzinę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Edek nie ma rodziny –
wykrztusił dyrektor. – Tylko córkę. Ale ona się do niego nie odzywa. Nie masz
gdzie dzwonić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No ktoś w papierach
musi być podany do pierwszego kontaktu – zirytowała się sekretarka. – Jak
poszukam, to znajdę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata też wyszła, poszła
prosto do sali od fizyki. Trzecia „b” dalej siedziała cicho, choć napięcie już
trochę zeszło, przynajmniej z większości. Parę osób przeglądało jakieś zeszyty,
Magda z Kasią rozmawiały szeptem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Karetka już pojechała
i lekarze się wszystkim zajmą – powiedziała Beata łagodnie. – Wszystko będzie
dobrze. Bardzo dobrze się spisaliście, jestem z was dumna. A teraz idźcie do
domu, zwalniam was z reszty lekcji, bo i tak wszyscy jesteście rozbici nerwowo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Informację o zwolnieniu
z lekcji przyjęli spokojnie, bez zbędnej, niestosownej w tym momencie radości.
Większość szybko się spakowała i wyszła. Parę osób zostało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wtedy właśnie – przez
resztę lekcji i całą przerwę – Beata wysłuchała relacji z całej historii.
Anita, Maks, Gosia, Jacek, Iza – wyraźnie potrzebowali to z siebie wyrzucić. Z
grupy najbardziej zaangażowanych w całą sytuację osób brakowało tylko Andrzeja,
który bez słowa wyszedł z resztą klasy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jezu, to było straszne
– jęknęła Iza i otarła kolejne łzy. – Nie lubię pana Haleckiego, ale to byłoby
straszne, jakby umarł. Tak w szkole, na lekcji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po opowiedzeniu
wszystkiego najpierw wyszli Anita z Maksem, chwilę po nich Iza. Gosia spojrzała
na Jacka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Byliście z Andrzejem
super – stwierdziła. – Zwłaszcza ty. Nie wiem, czy ja bym się umiała przemóc,
żeby robić usta-usta panu Haleckiemu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Taaa… – Jacek
roześmiał się z zakłopotaniem. – Do matury będę znany jako ten, który się
całował z Haleckim, nie dadzą mi żyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niech spróbują –
odparła Gosia ostrzegawczym tonem. – Byłeś naprawdę super. Powiem Didi, żeby
wiedziała, jakiego ma faceta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jacek się zaczerwienił.
Gosia pożegnała się i wyszła – wyciszona i zamyślona, nadal trochę blada.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gosia ma rację –
zgodziła się Beata. – Byliście z Andrzejem super.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, dziewczyny też –
zaznaczył Jacek. – Jakby Gosia z Anitą nie ogarnęły wszystkich, to byśmy nic
nie mogli zrobić. Przez moment prawie wszyscy zaczęli się tłoczyć, ja sam ledwo
mogłem oddychać, tak się duszno zrobiło. A bez Andrzeja to bym nie dał rady.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– On bez ciebie też nie
– zwróciła mu uwagę Beata. – Twoja mama byłaby z ciebie ogromnie dumna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jacek uśmiechnął się
lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Myślę, że tak –
powiedział i sięgnął po plecak. – Ale to było naprawdę straszne. Do widzenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wyszedł, Beata
usiadła na najbliższym krześle, oparła łokcie na ławce, a głowę na dłoniach.
Wzięła głęboki oddech. Rany boskie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dopiero dzwonek na
kolejną lekcję zmusił ją do wstania, wyjścia z sali od fizyki i jakiegoś
zebrania myśli. Pytania pierwszaków, z którymi zgodnie z planem miała teraz
zajęcia, zbyła krótkim: „Nie teraz, jestem za bardzo rozbita, żeby o tym mówić,
wszystko będzie dobrze, tylko już mnie teraz nie pytajcie”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trzy lekcje później z
ulgą zabrała swoje rzeczy z pokoju nauczycielskiego, wyszła szybko ze szkoły i
w drodze do domu kupiła butelkę wina. Chciała zapomnieć o tym dniu,
przynajmniej do jutra.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co roku czekam na
zakończenie roku z jeszcze większą niecierpliwością niż poprzedniego roku –
oświadczyła Michalina podczas przygotowywania auli. – To brzmi trochę jak jakaś
myśl Leca. Może ją zapiszę, opublikuję i stanę się sławną aforystką.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jestem za – mruknęła
Beata, stukając w mikrofon, który znowu źle działał. – Albo możemy to sobie
kazać wyryć na nagrobkach. Złote myśli polonistek po kolejnym roku walki ze
wszystkim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Był piątkowy poranek –
ostatni dzień szkoły. Nareszcie. Kilkoro nauczycieli i kilkunastu uczniów
ustawiało dekoracje, krzesła, sprawdzało sprzęt. Pod jednym z okien Gosia z
Karolem z trzeciej „a”, obecnym wiceprzewodniczącym samorządu szkolnego,
czytali półgłosem swoje wystąpienia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dotarcie do ostatniego
dnia roku szkolnego wydawało się niezłym wyczynem. Cały semestr zimowy, jakby
wyjęty z życia. Semestr letni, w ciągłym napięciu. Jakby prawo serii, wszystko
się cały czas musiało walić. A może wcześniej było podobnie, tylko widziało się
więcej tych pozytywnych stron?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale są takie okresy,
jakby wszystko się sprzysięgło przeciwko człowiekowi. Stwierdziły to zgodnie z
Michaliną podczas zeszłotygodniowego wypadu do kawiarni. Naprawdę są. Zdarza
się taki dzień, tydzień, miesiąc. A czasem rok. I pozostaje jedynie przeczekać,
przetrwać, by nie zwariować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Oby tylko wakacje były
lepsze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy zbliżała się
dziesiąta i większość osób już usiadła, do auli wszedł Halecki. Szedł powoli,
podpierał się laską. Przywitał go głośny, pełen sympatii szmer, kilka okrzyków
„Pan profesor!” i sporo uśmiechów. Zdecydowanie więcej, niż sobie zasłużył swoim
dotychczasowym sposobem traktowania uczniów, pomyślała Beata kwaśno. Ale
dzieciaki były mniej pamiętliwe niż dorośli. A już na pewno trzecia „b”, która
przeżyła grozę podczas tamtej lekcji fizyki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Halecki chyba zdawał
sobie sprawę z tego, co chodziło Beacie po głowie, bo przystanął w połowie
drogi, rozejrzał się po uczniach z pewnym niedowierzaniem – a potem nagle się
uśmiechnął. Niepewnie, ostrożnie. Pomachał ręką paru dziewczynom z pierwszej
„c”, które wołały „Dzień dobry, dzień dobry!”, kiwnął głową nauczycielom w
pierwszym rzędzie i rozejrzał się niepewnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Edek, chodź, siadaj
tutaj – powiedziała stanowczo Wanda i zabrała torebkę z krzesła obok siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Halecki zaczerwienił się
nieco – jego słabość do Wandy najwyraźniej nie zniknęła – usiadł i powiedział:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale dzieciaki ładnie
zrobiły dekoracje. Musieli się nieźle napracować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Halecki wyrzekł dobre
słowo o uczniach – szepnęła Michalina do Beaty. – Albo przy zawale serca dostał
też zawału mózgu, albo go w tym szpitalu podmienili. Jeśli powie jeszcze coś
dobrego, ja dostanę zawału.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata nie skomentowała.
Pamiętała ponurą uwagę Wiesi, sekretarki, na drugi dzień po zwale Haleckiego:
„Zadzwoniłam do jego córki, bo była podana w papierach do pierwszego kontaktu,
a ta mówi, że guzik ją obchodzi ojciec, dla niej nie żyje od dziesięciu lat i
możemy co najwyżej się odezwać, jak będzie trzeba zapłacić za pogrzeb. Jaka
córka mówi takie rzeczy o własnym ojcu?”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Co Halecki musiał
zrobić, żeby córka mówiła coś takiego, pomyślała wtedy Beata, ale pozostawiła
tę uwagę dla siebie. Nie było sensu dyskutować, to by w niczym nie pomogło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Haleckim zajął się
dyrektor. Załatwił jakąś dziewczynę, która pracowała w pobliskim domu opieki
społecznej, żeby odwiedzała chorego w szpitalu, zaglądała do jego mieszkania,
karmiła kota – bo Halecki, jak się okazało, miał kota, pięknego persa, grubego
i naburmuszonego jak właściciel – a potem, gdy fizyka wypisano ze szpitala, by
pomagała w codziennych czynnościach, robiła zakupy, dotrzymywała towarzystwa.
Załatwił też pielęgniarkę, która przychodziła podawać leki i kontrolować stan
rekonwalescenta. Stary nawet sam raz zawiózł kota do weterynarza na kontrolę i
podobno zrobił tam straszną awanturę, bo kot miauczał okropnie podczas podcinania
pazurów, co to za weterynarz, że kot się przez niego drze jak obdzierany ze
skóry?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Oni się od lat bardzo
przyjaźnią – wyjaśniła pani Mirka Beacie któregoś dnia, gdy piły w pokoju
nauczycielskim kawę. – Ja wiem, że Zbyszek bywa trudny i czasem jest szorstki,
ale dla swoich zawsze jest na sto procent.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nawet jak klepie ich w
tyłek przy innych pracownikach? – nie wytrzymała Michalina.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nawet – odburknęła
pani pedagog, odwróciła się do niej plecami i przez resztę przerwy wytrwale
ignorowała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Haleckiego odwiedzała
jeszcze jedna osoba – Mateusz. Mateusz, który od momentu założenia aparatu
słuchowego zaczął się na fizyce wykazywać coraz lepszym rozeznaniem w
omawianych tematach i jako jeden z niewielu od dwóch lat nie dorobił się ani
jednej uwagi w dzienniku od Haleckiego, pierwszy raz poszedł do szpitala dzień
po Bożym Ciele, z mamą, bo sam nie miał śmiałości. Halecki podobno zareagował
na jego widok sporym wzruszeniem. Od tej pory Mateusz zaglądał tam, już sam,
codziennie po szkole. Potem wpadał, nieraz z mamą, do mieszkania Haleckiego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pan profesor nie jest
taki straszny – powiedział któregoś dnia Beacie, gdy rozmawiali o tych
wizytach. – Tylko bardzo nerwowy. Mówił, że z tego miał ten zawał, z tej
nerwowości i nadwagi, i zbyt tłustego jedzenia. I zbyt wielu piw wieczorami.
Teraz narzeka, że każą mu jeść same warzywa i pić wodę, jakby był królikiem.
Kota ma fajnego, ma na imię Amper i lubi, jak się go klepie po zadku, unosi
wtedy tak śmiesznie ten zadek i pomrukuje. Tylko strasznie wychodzi, trzeba go codziennie
czesać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jesteś wspaniały, że
do niego zaglądasz – stwierdziła Beata. Mateusz się trochę zaczerwienił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie no, tak po prostu
pomyślałem, że może zajrzę, pan profesor mi w tym roku dawał tyle fajnych
dodatkowych materiałów z fizyki do ćwiczeń i zawsze mi to potem sprawdzał i
mówił, co dobrze, a co źle i czemu… – Uśmiechnął się lekko. – A jak zobaczyłem,
że się ucieszył, że przyszedłem, to pomyślałem, że co mi szkodzi, mogę
częściej, też bym nie chciał tak sam w szpitalu leżeć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No popatrz, pomyślała
Beata z zaskoczeniem. Halecki robił Mateuszowi praktycznie korepetycje z
fizyki, zupełnie po cichu, nieodpłatnie i słowem nie pisnął, żeby się pochwalić
czy coś. Ludzie zaskakują na każdym kroku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To mu teraz robimy z
mamą czasem jakieś zakupy – dodał Mateusz. – I mama ostatnio się uparła i
zrobiła u pana profesora w mieszkaniu wielkie sprzątanie. Strasznie się
irytował, że nie potrzebuje, żeby mu z litości sprzątano, ale mama tak na niego
spojrzała, że od razu umilkł i tylko mruczał, że wszystkie kobiety muszą zawsze
postawić na swoim. I żebym się nigdy nie żenił, bo potem tylko taki terror w
domu trzeba znosić. Ale to do mnie mówił, po cichu, bo jak mama raz zajrzała i
zapytała, co mówił, to powiedział, że nic. Ale jak wychodziliśmy – dodał z
rozbawieniem – to pocałował mamę w rękę. Śmieszny jest czasami. Mama mówi, że w
sumie go lubi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z kilku kolejnych rozmów
z Mateuszem wyłaniała się dziwna historia dziwnej relacji, która powoli się
rozwijała. Halecki, o ile Beata wiedziała, od kilkunastu lat rozwiedziony, z tą
córką, dla której był martwy. Mama Mateusza, która owdowiała jakieś osiem,
dziewięć lat temu i mieszkała z teściową oraz synem. Mateusz, który nigdy nie
wspominał o ojcu, chociaż według słów własnej mamy cały czas trzymał przy łóżku
ostatnie zdjęcie, jakie mu z ojcem zrobiono. Coś się pomiędzy tą trójką rodziło
– jakieś porozumienie, poczucie wspólnoty, może przyjaźń. Halecki namawiał
Mateusza do matury z fizyki i już teraz robił plan wspólnej nauki i powtórek w
czwartej klasie. Bezkosztowo. Na pytanie mamy Mateusza o stawkę za godzinę
obraził się i zrobił, po swojemu, małą awanturę, która została przyjęta bez
większego wrażenia. Mama Mateusza popatrzyła na ciskającego się po pokoju
fizyka i stwierdziła: „Może się pan na mnie obrażać, ale ma pan na mnie nie
krzyczeć, bo ja też zacznę krzyczeć, a jestem młodsza i zdrowsza od pana, więc
będę się wydzierać głośniej”, na co Halecki z miejsca się uspokoił i z wyrzutem
odparł: „Pani to umie zepsuć człowiekowi przyjemność”. Po czym usiedli z
Mateuszem do jakiegoś nowego działu z fizyki i przez dwie godziny się nim
zajmowali, dopóki nie zostali zawołani na obiad.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Czymkolwiek było to, co
się tworzyło na linii Halecki – mama Mateusza – Mateusz, najwyraźniej dawało im
coś dobrego. Więc teraz, patrząc na fizyka siedzącego obok Wandy, Beata nie
czuła ochoty, by przyłączyć się do kpin Michaliny. Miała raczej ochotę podejść
do Edka i powiedzieć mu: „Nie schrzań tego”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale o to, by nie
schrzanić tego – czymkolwiek owo „to” było lub mogło być – Edek musiał już
zadbać sam. Można doradzać nastolatkom, nie facetowi, który dobija wieku
emerytalnego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chyba.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty, zobacz – szepnęła
jej nagle do ucha Michalina. – Komendant przyszedł na zakończenie roku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata, zaskoczona,
odwróciła się i szybko wyłapała wzrokiem masywną sylwetkę pana Weredeckiego.
Był w mundurze. Szedł pod rękę z żoną, z taką surową, stanowczą miną. Przywitał
się z paroma osobami, inne minął z krótkim kiwnięciem głowy. Beacie posłał
lekki uśmiech i ukłon. A potem usiadł z panią Weredecką w siódmym czy ósmym
rzędzie i patrzył twardo przed siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uczniowie jeszcze się
schodzili. Zza dekoracji przygotowanych do krótkiego przedstawienia wyszło parę
osób – dwie dziewczyny z drugiej „b”, chłopak z pierwszej „a”, Anita, Maks,
Andrzej. Coś jeszcze przed chwilą sprawdzali i poprawiali, Maksa i Andrzeja
Anita zagoniła do przeniesienia paru cięższych przedmiotów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra, jest OK –
rozległ się głos Anity. – Możemy siadać. Andrzej, a ten głośnik to na pewno nie
poleci?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przywiązałem go do
drabinki – odparł Andrzej. – Musiałaby polecieć razem z nim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita się roześmiała i
całą trójką, wraz z Maksem, poszli sobie znaleźć miejsca. Beata znów się
odwróciła i podchwyciła moment, gdy Andrzej zauważył wśród zgromadzonych
rodziców swojego ojca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To było dziwne
spojrzenie, i z jednej, i z drugiej strony. Komendant poparzył jakoś tak
ostrzegawczo, surowo. Andrzej – jakby z kpiną, nawet się lekko uśmiechnął, w
zdecydowanie niesympatyczny sposób. Trwało to chwilę i pozostawiło po sobie
trudne do sprecyzowania wrażenie, kojarzące się ni to z próbą sił, ni to z
prowokacją.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Właściwie po co on
przyszedł?, zastanawiała się Beata, gdy stawali do hymnu, a potem usiedli. Chce
dopilnować, czy Andrzej nie robi jakichś numerów, problemów? Czy może chciał
się upewnić, że Andrzej w ogóle przyszedł na zakończenie roku?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dopiero podczas
rozdawania nagród za osiągnięcia przyszło jej do głowy coś, co mogło być wyjaśnieniem.
Andrzej dostał pierwszą nagrodę w konkursie polonistycznym – w kategorii dla
trzecich i czwartych klas, bo w tym roku postanowiły z Michaliną podzielić
uczestników na grupy wiekowe, żeby młodsze klasy też miały szansę zdobyć
pierwsze miejsca. I dodały więcej kategorii tematycznych, żeby dzieciaki mogły
znaleźć coś dla siebie. Andrzej pozostał wierny zeszłorocznemu wyborowi –
esejowi popularnonaukowemu – i ponownie wygrał tu w przedbiegach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy Andrzej, wyczytany,
wstał, na sali zapadła cisza – brzmiąca wręcz nienaturalnie po tych falach
oklasków, które towarzyszyły wcześniej wręczaniu każdej nagrody. Przez kilka
sekund stojąca przy mównicy Beata nie wiedziała, o co chodzi, i nagle do niej
dotarło: nie zapomnieli mu w szkole tego. Ani uczniowie, ani nauczyciele. Nie
zapomnieli tego, co zrobił i – przede wszystkim – tego, jak łatwo uniknął
konsekwencji. Nie zapomnieli i teraz, gdy mieli okazję, wyraźnie mu to
zamierzali okazać – takim swoistym bojkotem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dostrzegła nagły
rumieniec na twarzy pani Weredeckiej. Ona też musiała zdawać sobie sprawę z
tego, co się działo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale jakieś oklaski
jednak się rozległy. Klaskali Anita i Maks. I Marcin. Jacek. Ojciec Andrzeja,
patrzący na Beatę tym swoim twardym spojrzeniem, z nieporuszoną twarzą. Pani
Weredecka, która powoli bladła, z zaciśniętymi ustami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Halecki. To Beata
przyjęła ze sporym zaskoczeniem. Ale może podczas którejś wizyty w szpitalu czy
w domu Mateusz opowiedział fizykowi, co się działo przed przyjazdem pogotowia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kolejne osoby z trzeciej
„b”. Właściwie wszystkie. Może to, co się wydarzyło na fizyce na początku
czerwca, odbudowało w klasie poczucie wspólnoty. A może uruchomiła się taka
zwykła klasowa lojalność, zgodnie z którą można się wzajemnie nie lubić i tak
dalej, ale oficjalnie staje się jednym murem. A może po prostu kilka osób –
Anita, Maks, Gosia, Iza – zdołało pociągnąć za sobą resztę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Paru nauczycieli. Trochę
pierwszaków, którzy sami chyba nie wiedzieli, o co dokładnie chodzi. Łucja.
Michalina, która popatrzyła na Beatę współczująco, pokręciła głową i uniosła
ręce z taką miną, jakby chciała powiedzieć: „Ale robię to tylko dla ciebie”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Reszta nie klaskała.
Trudno. Można ich zrozumieć. Chyba. Beata nie była do końca pewna, co właściwie
czuje i myśli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej podszedł,
odebrał od niej dyplom. Wydawał się nieporuszony – i wtedy, gdy panowała cisza,
i wtedy, gdy rozległy się oklaski. Przez moment Beata miała ochotę przyłożyć mu
książką po głowie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Doceń to, że masz
ludzi, którzy są po twojej stronie – syknęła, podając nagrodę. Dopiero te słowa
wybiły Andrzeja z dotychczasowej postawy „mam wszystko gdzieś”; spojrzał ze
zdziwieniem, przez twarz przemknął jakiś cień, jakby zakłopotanie. Pokiwał
głową, machinalnie podał rękę dyrektorowi, zignorował jego „W przyszłym roku
będę cię miał na oku, smarkaczu” i wrócił na miejsce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po to tu jest, pomyślała
Beata, gdy po rozdaniu nagród polonistycznych podchodziła do swojego krzesła i
podchwyciła na moment wzrok komendanta. Nie pilnuje Andrzeja. Pilnuje nas. I
daje wszystkim znać, że jest po stronie syna. Że bez względu na wszystko będzie
po jego stronie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ciekawe tylko, czy
Andrzej zdaje sobie z tego sprawę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Obawiała się, że nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Reszta uroczystości
przebiegła spokojnie, jeśli pominąć jeszcze parę mało zabawnych komentarzy
dyrektora pod adresem nagradzanych uczniów i momentu, gdy mikrofon działać,
akurat podczas przemówienia przedstawicieli samorządu szkolnego. Ale Gosia z
Karolem przyjęli to ze stoickim spokojem, rzucili jakąś żartobliwą uwagę,
postukali w mikrofon, skrzywili się, gdy rozległ się zgrzytliwy pisk, po czym
podjęli przemówienie od przerwanego miejsca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przedstawienie
pierwszych i drugich klas, do którego Anita zrobiła dekoracje, wyszło świetnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chyba w końcu założę
oficjalnie to kółko teatralne – mruknęła Michalina podczas oklaskiwania
uczniów. – Tyle dzieciaków mi się w to wkręciło, że już chyba nie mam wyjścia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Załóż – zgodziła się
Beata. – Są świetni. – Z żalem pomyślała o własnym kółku, polonistycznym,
którego nie zdołała reaktywować w letnim semestrze. Wszystko się tak
porozłaziło na boki… Może w kolejnym roku uda się wrócić?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Klasowe zakończenie roku
też poszło dobrze – przede wszystkim spokojnie i bez jakiegokolwiek starcia
między poszczególnymi osobami z trzeciej „b”. Rozłożone na ławkach książki znów
zostały przyjęte z uśmiechem. A kwiat, który Beata dostała – piękny, wielki
„ficus Benjamina Exotica”, jak głosiła tabliczka na doniczce, o skręconych
gałęziach i drobnych, owalnych liściach – zachwycał. I ważył swoje. Gdy już
było po wszystkim, Beata z cichym stęknięciem podniosła doniczkę i wyszła z
pustej sali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Sama nie wiedziała, czy
się zdziwiła, czy jednak nie, gdy na korytarzu zobaczyła Andrzeja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pomóc pani? – zapytał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odstawiła kwiat na
podłogę i wzięła głęboki oddech.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ciężkie to –
stwierdziła. – Tak, będę wdzięczna, jak mi to zaniesiesz na dół, do samochodu
pani Michaliny. Wolę już więcej w tym roku nie schodzić z kwiatem w doniczce po
schodach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Te może pani nieść bez
obaw – powiedział, podał jej bukiet lilii, po czym schylił się i podniósł
doniczkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W milczeniu zeszli na
parter, wyszli bocznym wyjściem na mały parking obok boiska i podeszli do
samochodu. Michalina, która już przy nim czekała, zrobiła zdziwioną minę, ale
tylko otworzyła tylne drzwi i rzuciła:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Postaw na podłodze za
siedzeniem pasażera, to nie spadnie ani się nie połamie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej ustawił fikusa.
Michalina rzuciła Beacie uważne spojrzenie, po czym wsiadła za kierownicę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki – powiedziała
Beata, ostrożnie zamykając drzwi od strony fikusa. – I dzięki za lilie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez chwilę patrzył na
bukiet, który trzymała w rękach, potem spojrzał na nią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chciałem panią
przeprosić – powiedział cicho. – Za ten rok, ogólnie, zwłaszcza za początek
tego semestru. Wiem, że chciała mi pani pomóc i że narobiłem pani problemów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sobie przede wszystkim
narobiłeś problemów – poprawiła. – A mogłeś narobić jeszcze gorszych.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jest w porządku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Miała ochotę powiedzieć
mu kilka rzeczy – że nie „jest w porządku” tak po prostu, tylko ktoś o to
zadbał, za niego i dla niego; że sądząc po zachowaniu części szkoły na auli,
sporo osób będzie mu to jeszcze długo pamiętać, a to w pewnym momencie może się
okazać dość nieprzyjemne; że chyba nadal pewne rzeczy do niego nie dotarły,
może właśnie dlatego, że nie oberwał porządnie konsekwencjami po głowie. I że
oczywiście, że chciała pomóc, ale on wyjątkowo umiejętnie tę pomoc odrzucał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie czuła się jednak na
siłach, by to teraz poruszać, omawiać, przywoływać, zwłaszcza tu, na szkolnym
parkingu, z czekającą w samochodzie Michaliną, która już pewnie chciała jechać
do domu, z kręcącymi się wokół innymi ludźmi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uważaj na siebie –
powiedziała krótko. – Mam nadzieję, że będziesz miał dobre wakacje. I że w
przyszłym roku będzie lepiej. – Wydało jej się to dość suche, więc dorzuciła
łagodniej: – Jak będziesz chciał pogadać, to daj znać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokiwał głową, mruknął
„Dobrych wakacji, do widzenia” i poszedł w stronę szkoły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co, obiecał, że
będzie już grzeczny? – zapytała kpiąco Michalina, gdy Beata wsiadła i zapięła
pas.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Coś w tym stylu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chłopak się jeszcze
doigra – stwierdziła. – Teraz go ojciec wybronił, to zobaczysz, jakie cyrki
będą w klasie maturalnej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie będzie żadnych
cyrków – zaprotestowała Beata stanowczo. – Nie będzie już żadnych cyrków.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Michalina prychnęła z
niedowierzaniem i uruchomiła silnik. Beata patrzyła przez okno; pomachała
Magdzie i Kasi, które stały przy bramie wjazdowej, rzuciła jeszcze spojrzenie
na szkolny budynek, a potem przeniosła wzrok na przednią szybę. Zaczęły się
wakacje. Trzeba się zresetować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I tak, bez względu na
niedowierzanie Michaliny naprawdę wierzyła, że w przyszłym roku nie będzie
żadnych cyrków. W każdym razie nie takich.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ani też, miała nadzieję,
gorszych.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wyjazd pod namiot,
długie, leniwe dni u babci Konrada, parę wypadów wraz z jego i jej znajomymi
nad morze albo nad jezioro – wakacje mieli zdecydowanie udane. A po każdym
powrocie w skrzynce czekało parę nowych pocztówek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Magda wysłała swoją z
Portugalii. Wspominała przed wakacjami, że tata zamierza zabrać ją i mamę w
mały rejs, bo jest taka szansa dla rodzin marynarzy. „Tu są piękne domki,
wyglądają jak puzzle”, napisała Magda. „Rodzice Panią pozdrawiają, a ja
ściskam”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pocztówka Maksa z
Zakopanego przedstawiała stada owiec. Trzy pocztówki Agaty przyszły z Kaszub,
bo Agata prawie całe wakacje siedziała tam u babci. Marcin swoją przysłał… z
Białego Boru. „W domu też można mieć fajne wakacje, a takiej pocztówki na pewno
Pani jeszcze nie dostała. Do spotkania na mieście!”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata roześmiała się i
umieściła pocztówkę Marcina na samym środku tegorocznej kolekcji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pocztówka od Andrzeja
przyszła z Bułgarii. Gdy Michalina ją zobaczyła, powiedziała kwaśno:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Piękne olanie metod
wychowawczych ciepłym moczem, po co dawać gówniarzowi szlaban na przyjemności
przez całe wakacje, lepiej zabrać go na zagraniczne wakacje, niech zbierze siły
na mordobicie kolegów w kolejnej klasie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Daj spokój – mruknęła
wtedy Beata. – Może właśnie taki wspólny rodzinny wyjazd dobrze mu zrobi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uwierzę, jak mi tu
kaktus wyrośnie – odparła Michalina, machając otwartą dłonią. – Napisał coś
ciekawego?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Takie tam,
pozdrowienia i podobne – skłamała Beata.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To się chłopiec
wysilił. – Michalina prychnęła, dolała sobie wina i dodała: – Dobra, w cholerę
z uczniami, babski wieczór trzeba wykorzystać na fajniejsze rzeczy. Dobrze, że
upchnęłaś Konrada na jedną noc u kumpla, świętujmy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata uśmiechnęła się,
upiła trochę wina i w myślach przeprosiła przyjaciółkę za drobne kłamstwo. Ale
to, co Andrzej napisał na swojej pocztówce, wydawało się zbyt osobiste,
przeznaczone tylko dla jednej osoby.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pozdrowienia z Sofii,
owszem, były. Ale potem następowały jeszcze trzy zdania. „Naprawdę chciałem
wtedy Panią przeprosić, tylko nie wiedziałem za bardzo, jak. Mam nadzieję, że w
przyszłym roku dalej będzie Pani chciała ze mną rozmawiać. Nie tylko o
książkach”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata przyczepiła tę
pocztówkę obok pocztówki od Anity, ze Szczecina, zapisanej drobnym maczkiem.
„Jestem tu u cioci. Ciocia mówi o Szczecinie: »miasto nadziei«. Nie wiem, o co
jej chodzi. Ale jak chodzę po tym wielkim cmentarzu tutaj – wie Pani, że to
największy cmentarz w Polsce? – to rzeczywiście mam chwilami wrażenie, że czuję
nadzieję. W sumie nie wiem, na co. Chyba tak ogólnie, że czeka mnie coś
dobrego. Nawet po wakacjach. Ale na razie dobrych wakacji!”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, pomyślała Beata,
patrząc teraz na te dwie pocztówki obok siebie i na wszystkie pozostałe, i na
dwa znów pełne kieliszki wina, bo Michalina nalewała od serca, i na samą
Michalinę, która pięknie się opaliła w ostatnich tygodniach – tak, ja też czuję
nadzieję, że czeka mnie coś dobrego. Mnie, ich, nas wszystkich. Czuję nadzieję,
że przyszły rok będzie dobry, lepszy. Że w ogóle będzie dobrze, tak po prostu i
ogólnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W końcu bez nadziei
nauczyciel nie ma punktu zaczepienia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To za nas –
powiedziała Michalina, unosząc kieliszek. – Za to, że znów przetrwałyśmy i za
to, że znów przetrwamy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata stuknęła się z nią
lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I że mamy nadzieję –
dodała, bo to słowo wciąż tkwiło jej w głowie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nadzieję na co? – zdziwiła
się Michalina.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No… tak ogólnie. Na
coś dobrego. Że wszystko się prędzej czy później dobrze ułoży.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nadzieja matką głupich
– przypomniała Michalina. – W sumie do nauczycieli pasuje idealnie. No to za
nadzieję!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ta wersja nie do końca
zgadzała się z intencją Beaty, ale co tam. Stuknęły się kieliszkami jeszcze
raz. Grunt to mieć punkt zaczepienia. Jakikolwiek. Nawet najsłabszy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">fot. <a href="https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/kwiat-flora-rozbite-lustro-ujecie-z-gory-9443914/" target="_blank">Pexels</a></span></span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-31073603725702126212023-12-01T09:09:00.008+01:002023-12-07T19:30:56.594+01:00BETTY OD POLSKIEGO. KLASA TRZECIA „B”: KATASTROFY WLICZONE W CENĘ (SEMESTR ZIMOWY)<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 24px;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="color: black; line-height: 24px;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGV9WM-vbtCK6CVxJ4_rnJkMP6hpdOJWmYJu9mqIH9ZVjEFCt7ooVE28lyZRSMQTvORoB95OVfpT6WE7BvL9yxjuad-3Dvc8c7rlS0eaIGJy0_ak7wjeW0v14Nryu_hSH6eRJprhHSlOzEus7vJNgRYx6gcClgrwevnc2TEBiP894l4LlpCygvZvdfRClq/s1125/pexels-photo-762558.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="750" data-original-width="1125" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGV9WM-vbtCK6CVxJ4_rnJkMP6hpdOJWmYJu9mqIH9ZVjEFCt7ooVE28lyZRSMQTvORoB95OVfpT6WE7BvL9yxjuad-3Dvc8c7rlS0eaIGJy0_ak7wjeW0v14Nryu_hSH6eRJprhHSlOzEus7vJNgRYx6gcClgrwevnc2TEBiP894l4LlpCygvZvdfRClq/w640-h426/pexels-photo-762558.jpeg" width="640" /></a></span></div><span style="color: black; line-height: 24px;"><br /><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br /></span></span><p></p><p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 24px;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">BETTY OD POLSKIEGO<o:p></o:p></span></span></p><p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">KLASA TRZECIA „B”: KATASTROFY WLICZONE W CENĘ (SEMESTR ZIMOWY)</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 27px;">– Wszyscy dużo przepuściliśmy – zgodził się doktor Breed. – Wszystkim nam dobrze by zrobiło, gdybyśmy mogli zacząć jeszcze raz od początku, najlepiej od przedszkola.</span></i><span style="line-height: 27px;"><o:p></o:p></span></span></p><p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: black; line-height: 24px;"><span style="font-size: medium;">Kurt Vonnegut, „Kocia kołyska”, przeł. L. Jęczmyk, Warszawa 1991, s. 2.<span></span></span></span></span></p><a name='more'></a><p></p><p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-large; text-align: left;"> </span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Rok szkolny dziewięćdziesiąt siedem – dziewięćdziesiąt osiem zaczął się paskudnie. Przynajmniej dla Beaty. Na początku drugiego tygodnia września, ledwo naszkicowała swoim klasom plan działania na ten rok i uspokoiła obecnych maturzystów, że dadzą radę – spadła ze schodów. Z ostatnich czterech schodów na półpiętrze, we wtorek rano, gdy taka zadowolona szła do pracy, z torbą pełną książek i nowym kwiatem do swojej klasy.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Właściwie zawinił ten cholerny kwiat. Storczyk. Wysunął jej się nagle z rąk, więc zrobiła gwałtowny ruch do przodu, by przytrzymać doniczkę – i poleciała. Miała jeszcze na tyle przytomności, by nie łapać storczyka za wszelką cenę, zamiast tego zasłoniła rękami głowę, i dobrze, przynajmniej oczy, nos i wszystkie zęby miała na miejscu, jak stwierdziła chwilę po wylądowaniu na ziemi. Pierwsza myśl: uf, nic się nie stało, ale fart. A potem druga myśl: coś cholernie boli. A potem…</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Potem z mieszkania na parterze wyskoczyła sąsiadka, starsza pani; choć raz jej „Słyszałam jakiś hałas, wie pani” się przydało.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Pani Beatko – powiedziała z przerażeniem – pani żyje? Boże, ja dzwonię po karetkę. Pani się nie rusza, ja już dzwonię!</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Beata zacisnęła zęby i położyła się ostrożnie na posadzce. Bolało coraz bardziej. A upuszczony storczyk rozpadł się na drobne, wraz z doniczką. Przez chwilę miała ochotę się rozpłakać – nie z bólu, ale właśnie z powodu tego kwiatu. Kupiła go poprzedniego popołudnia specjalnie dla swojej trzeciej „b”.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Złamanie kości strzałkowej, wyjaśnił lekarz w szpitalu.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Parę tygodni w gipsie i będzie dobrze – zapewnił tak beztrosko, że miała ochotę kopnąć go zdrową nogą. Parę tygodni? Ona już miała szczegółowo rozplanowane te parę tygodni dla każdej klasy!</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">W ten sposób w pierwszej połowie września Beata wylądowała na długim zwolnieniu lekarskim, w gipsie, z kulami i z pełnym jakże życzliwego zrozumienia „Nie miała się pani kiedy połamać, tylko teraz, ledwo się szkoła zaczęła?” dyra, gdy zadzwoniła z informacją, co się stało.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Bardzo panu dyrektorowi dziękuję za troskę – nie wytrzymała. Stary się trochę pohamował.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– No współczuję, współczuję – wymruczał. – Ale pani wie, ile mi pani teraz kłopotu narobiła? Muszę zastępstwa poorganizować, chyba kogoś na kawałek etatu znaleźć, bo pani Michalina pewnie będzie jęczeć, że nie udźwignie wszystkiego…</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Specjalnie sobie nogi nie złamałam, proszę mi wierzyć – powiedziała Beata z irytacją. – Wiem, że to kłopot. Też jestem zła na tę całą sytuację. Ale człowiek nie zawsze przewidzi wypadki.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– A powinien – burknął stary. – No dobrze, dobrze, niech się pani szybko tam zrasta. Jakoś to uporządkuję…</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Jakbym umarła, pomyślała Beata, odkładając słuchawkę na widełki, to pewnie by nad trumną mi marudził: „No nie miała pani kiedy umrzeć? Człowiek powinien takie rzeczy przewidzieć!”.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Ale dyrektor to był pikuś w porównaniu z innym problemem, który zaczęła sobie uświadamiać, gdy już najgorszy ból został przyćmiony lekami.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Była kompletnie sama. Nikogo do pomocy. Uziemiona. Przez pierwsze trzy tygodnie miała nakazane „oszczędzanie nogi” – czyli żadnych wycieczek po zakupy, zresztą z kulami bałaby się schodzić po schodach. A jak te siaty przytargać? Nawet wstanie do łazienki czy do kuchni było wyzwaniem.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Na Konrada nie mogła liczyć, nie z jego winy zresztą. Konrad wyjechał na trzy miesiące, od września właśnie do listopada, do Niemiec, podłapał tam jakąś dobrze płatną robotę. Miała go stamtąd ściągać, by wokół niej skakał? Starał się o tę pracę przez ostatnie pół roku, swojej pracy tu w Białym Borze miał już serdecznie dość, tak bardzo chciał pojechać… nie mogła mu tego popsuć.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Dzwonić do rodziców? Mogłaby, ale to już by była naprawdę ostateczność. Pozostawała Michalina, która na szczęście obiecała pomóc, gdy Beata zadzwoniła do niej zaraz po rozmowie z dyrektorem. Ale Michaliny też nie można zajechać.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Będzie ciężko. Trudno, trzeba jakoś przetrwać.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">A potem zaczęły się telefony i wizyty.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Najpierw zadzwoniła pani Weredecka, na drugi dzień po wypadku. Najwyraźniej wieści rozeszły się już po całej szkole.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Pani Beatko – powiedziała pełnym zgrozy głosem – co pani sobie narobiła? Jak się pani czuje? Czemu panią już wypuścili ze szpitala, przecież to jakieś kpiny są. – Wyjaśnienia dotyczące leczenia zachowawczego i braku konieczności operacji chyba niezbyt ją przekonały, ale szybko przeszła do innej sprawy. – Jak pani ma sobie poradzić, taka sama w domu? Jędrek, przestań mi wyrywać telefon – dodała nieco ostrzej. – Przepraszam, Jędrek tu obok mnie stoi, poczekaj, pani Beata teraz ze mną rozmawia. Niech mi pani powie, co pani potrzebuje, mąż właśnie wrócił, to zrobimy i przywieziemy pani zakupy.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Beata najpierw próbowała zapewnić, że nie trzeba, proszę sobie nie robić kłopotu, ale po chwili się poddała. Pani Weredecka nie chciała odpuścić, no i w sumie – miała rację. A w lodówce zostało parę smętnych resztek. A Beata marzyła o dużej czekoladzie z orzechami, by zajeść ból.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– To pani się niczym nie przejmuje – zarządziła pani Weredecka, gdy już się dogadały. – Zaraz wsiadamy i jedziemy do sklepu. Dam pani na chwilę Jędrka, dobrze? Bo on tu wychodzi ze skóry.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Dzień dobry – rozległ się głos Andrzeja. – Kiedy pani wróci do szkoły?</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Cześć. Za kilka tygodni, jak dobrze pójdzie – odparła Beata. – Do końca października raczej mowy nie ma.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– To kiepsko – mruknął.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– A z kim macie zastępstwo?</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Z panią Michaliną. Jak się pani czuje?</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Źle – powiedziała szczerze. – Boli, trudno się ruszać i ogólnie jestem wściekła sama na siebie, że nie umiem normalnie schodzić po schodach. Za kilka dni pewnie będzie lepiej, na razie jest tak sobie.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Yhym. Muszę kończyć, mama pogania, żebyśmy już wychodzili. Będziemy u pani niedługo.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Rzeczywiście, po niecałych dwóch godzinach rozległ się dzwonek. Beata dokuśtykała o kulach do drzwi, otworzyła i zobaczyła panią Weredecką otoczoną siatkami.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Pani Weredecka zagoniła ją do łóżka, pownosiła siatki i zaczęła układać rzeczy w lodówce.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Chłopaków zostawiłam na dole – wyjaśniła. – Mówię im, jest pani chora, może nieuczesana, może w piżamie, to dla kobiety żadna przyjemność, żeby ją w takim stanie obcy mężczyźni oglądali. Tu nie ma co oglądać. Mężowi powiedziałam, żeby się nawet nie ruszał z samochodu, Jędrek mi tylko wniósł tu na pani piętro zakupy i pogoniłam go z powrotem do auta. O, te marchewki to już takie zdechłe, to wyrzucimy, tu ma pani świeże. Zrobię pani kanapki na wieczór, gdzie ma pani deskę do chleba?</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Nie dała sobie tego wyperswadować, zrobiła stos kanapek, zaparzyła herbatę, przysunęła do łóżka stolik kawowy i postawiła na nim talerz oraz kubek.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– No – powiedziała z zadowoleniem. – To teraz mogę panią zostawić. Niech pani dzwoni, jak coś będzie potrzebne albo będzie pani chciała pogadać. Jędrek kazał panią pozdrowić, strasznie jest przybity, że pani tyle w szkole nie będzie.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Gdy wyszła, Beata ostrożnie ułożyła zagipsowaną nogę na łóżku, oparła się o poduszki, wzięła jedną z kanapek i książkę. Może jednak da się jakoś przetrwać te parę tygodni.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">***</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Pani Weredecka nie była jedyną gotową do pomocy. Beata ze sporym wzruszeniem uświadomiła sobie w tym okresie, że w jej klasie nie tylko uczniowie ją lubią – ich rodzice też.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Mamy Magdy i Kasi stawiły się wspólnie, z ciastem upieczonym przez panią Azorską i zupą ugotowaną przez panią Adamek.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– My to wszystko znamy – powiedziała uspokajająco pani Azorska. – Chłopy zawsze wyjeżdżają akurat wtedy, gdy coś się dzieje. Jak ja i Magda miałyśmy ospę, to mąż oczywiście w rejsie, Jagoda wokół mnie biegała. Jak Jagoda sobie złamała rękę, to mąż oczywiście w rejsie, ja ją woziłam do lekarza. Niech pani siada, ta zupa Jagody jest pyszna, a ciasto to dziś rano dla pani piekłam.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Dziewczyny kazały panią wycałować – dodała pani Adamek. – Przyniosłam pani jeszcze olejek z rozmarynu, jest świetny na takie siniaki, niech pani sobie twarz nim smaruje.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Beata odruchowo uniosła rękę do lewego policzka. No tak, trochę sobie poobijała twarz podczas tego upadku.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Pani Żakowska najpierw przyjechała i obejrzała recepty, zabrała je do zrealizowania, a gdy wróciła, podała Beacie siatkę ze słowami:</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Zadzwoniłam jeszcze do koleżanki z przychodni i załatwiłam pani taki fajny środek przeciwbólowy, nie rozwali pani wątroby. A jak zęby? Jak pani jakiś ząb po tym upadku się ukruszył czy coś, to ja panią wezmę do siebie na fotel, załatwimy po znajomości.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Beata zapewniła, że zęby na szczęście nie oberwały, ale bardzo dziękuje.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 24px;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">Pani Kmieciak przyjechała z Kamilem, który wniósł siatkę, rozejrzał się i powiedział z podziwem:<o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Ale pani ma książek!</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Jego mama chwyciła za odkurzacz i nie dała się przekonać, że nie trzeba. Beata się poddała, usiadła na łóżku i patrzyła, jak w gruncie rzeczy kompletnie obca osoba odkurza jej aneks kuchenny, pokój, a potem wychodzi z odkurzaczem do przedpokoju.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Kiedy pani wróci? – zapytał Kamil.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– W listopadzie. Albo w grudniu.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Słabo – mruknął. – Mam już trzy uwagi u pani Michaliny – dodał, patrząc na nią przepraszająco. – Za wygłupianie się. Sorry.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– To nie mnie twoje uwagi zaszkodzą – zauważyła. – Tylko tobie.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– No wiem – wymruczał, odwracając głowę. – Ale jakoś tak wyszło.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Gdzie pani ma Cifa? – rozległ się głos pani Kmieciak z łazienki. Zanim Beata zdążyła odpowiedzieć, ten sam głos oświadczył: – A nie, już znalazłam!</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Ale nie może mi pani jeszcze łazienki sprzątać! – zaprotestowała Beata. – Boże, Kamil, powstrzymaj swoją mamę, przecież to przesada.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Chłopak się roześmiał.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Mamy nic nie powstrzyma, jak chodzi o sprzątanie – odparł. – Niebezpiecznie nawet próbować.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Beata pokręciła głową. Czuła się naprawdę głupio. Po chwili jednak spojrzała na Kamila i zapytała podejrzliwie:<o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– A jak z twoim tatą?</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Kamil przez dłuższy moment milczał, w końcu wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Standardowo – stwierdził niechętnie. – Ma nową żonę i nowe dziecko, to mama i ja guzik go obchodzimy. Znaczy zabrał mnie w sierpniu na tydzień na wyjazd, tak jak było umówione, ale tamtą panią i tego małego też zabrał, i w sumie nie zwracał na mnie uwagi.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Przykro mi – powiedziała Beata ze współczuciem. – Czasem ludzie przy czymś nowym na jakiś czas zapominają o dawniejszych relacjach i ludziach. Ale potem się ogarniają. I twój tata dalej cię kocha, tylko nie umie jakoś tego… no, równomiernie poukładać.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Nie wiem – odezwał się Kamil cicho. – Czasem myślę, że mnie kocha. A czasem, że wolałby, żebyśmy z mamą nie istnieli, to miałby więcej swobody i mógłby się zajmować tylko tamtym nowym dzieciakiem. Kiedyś chciałem mieć brata – dodał. – Ale teraz tamtego małego to nienawidzę. On ma tatę cały czas, a ja tylko na trochę i wtedy i tak jestem jakby na doczepkę.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Może się polubicie, gdy będzie trochę większy? – zasugerowała. – Pomyśl, będzie miał takiego fajnego starszego brata jak ty, na pewno będzie chciał się z tobą bawić i cię naśladować.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Może. – W głosie Kamila drgnęła jakaś inna nuta, jakby minimalnego zadowolenia. – Czyli co? – Zerknął na nią z łobuzerskim uśmiechem. – Mam teraz być na lekcjach śmiertelnie poważny, żeby nie narobić obciachu młodszemu bratu?</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Nie. – Beata pochyliła się nieco do przodu i położyła mu rękę na ramieniu. – Po prostu chcę, żebyś naprawdę rozumiał, że nie musisz się wygłupiać i ciągle żartować, żeby ludzie cię lubili. I zasługujesz na to, żeby ludzie cię lubili, nie musisz im tego za wszelką cenę ciągle udowadniać.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Kamil bez słowa pokiwał głową, patrząc na stolik. Potem spojrzał na Beatę i zapytał:</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Mogę się pani podpisać na gipsie?</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Zgodziła się. Kamil wygrzebał z plecaka długopis, przez chwilę się zastanawiał, po czym napisał: „Najfajniejszy Kamil na świecie!”.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– No tak – stwierdziła Beata, oglądając podpis. – Sama prawda.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Kamil uśmiechnął się do niej.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">***</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Rodzice zaglądali, pomagali, dzwonili. Beata chwilami czuła się naprawdę głupio, a czasami nieco nierealnie.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– To małe miasto, wszyscy się praktycznie znają – wyjaśniła jej któregoś dnia Michalina. – Więc w sumie się nie dziw. Poza tym po prostu to kwestia szczęścia. Rodzice twojej trzeciej „b” są ogólnie w porządku. Ja mam takich fajnych w mojej czwartej. A na przykład rodzice z pierwszej „c”, którą teraz ma Wanda, są tak w większości beznadziejni i tylko się kłócą na zebraniach.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Michalina też często zaglądała, przynosiła nowiny, zakupy i trochę wsparcia. Tak jak dziś: kupiła trochę gotowców ze sklepu do odgrzania, pocieszyła, że to dobrze, że pod gipsem swędzi, bo to znaczy, że się goi, ustawiła na stole przy łóżku całą furę jedzenia, przysunęła sobie fotel i rozpoczęła relację z minionego tygodnia. Był piątkowy wieczór. Idealna pora na podsumowania tego, co się wydarzyło od poniedziałku.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Michalina przejęła część klas Beaty, w tym trzecią „b”; pozostałe dostała dotrudniona tymczasowo polonistka z drugiego liceum.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Stary nadal na mój widok mruczy pod nosem, że jakbym się postarała, to ogarnęłabym wszystkie twoje klasy, a nie, że mu niepotrzebny wydatek robię – oświadczyła z wymowną miną. – Facet powinien być poganiaczem niewolników, idealnie by się sprawdził.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– A jak ta Ala sobie radzi? – Beata poprawiła się na łóżku, okryła kocem i sięgnęła po ciastko.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Dobrze. Dzieciaki ją lubią. Ale ciągle pytają o ciebie. Zwłaszcza twoja klasa – dodała. – A ta twoja klasa to mnie doprowadza momentami do szału. Jak jeszcze raz Gośka zacznie jakąś wypowiedź od „bo ja jestem gospodarzem klasy” czy „bo ja jestem przewodniczącą samorządu”, to chyba walnę ją dziennikiem.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Beata roześmiała się.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Gosia lubi to poczucie, że jest znamienitą osobistością.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Tak, aż za bardzo. Iza już chyba też ma tego dość, ostatnio za każdym razem wywraca oczami, jak Gośka to mówi. Iza jest całkiem sympatyczna. – Wrzuciła do herbaty dwa kawałki cytryny. – Karolinę lubię, siedzi spokojnie i robi swoje. Mateusz i Marta też. O, i Marcin, kiepskie te jego wypracowania, ale przynajmniej chłopak się zawsze uśmiechnie. Nawet ta twoja Anita zaczęła się uśmiechać, chociaż ciągle na mnie zerka tak podejrzliwie, jakby myślała, że chcę przejąć od ciebie ich klasę na dobre.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– A Andrzej?</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Michalina uśmiechnęła się nieco złośliwie.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Wiedziałam, że zapytasz o swojego ulubieńca. Twój Andrzej wkurza mnie niemiłosiernie. Obrażony na cały świat i z tym spojrzeniem, jakby się go sprofanowało. On zawsze mówi takim tonem, jakby wygłaszał odczyt przy odbieraniu Nobla?</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Beata roześmiała się.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Wcale tak nie robi. Po prostu mówi dość stanowczo.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Robi, robi. – Michalina pokręciła głową. – Ma taki ton, jakby mówił do gromady imbecyli, do których nie warto się zniżać. Jak zaczyna te swoje wywody, to mam ochotę rzucić w niego kredą.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Ale sensownie mówi – wytknęła jej Beata.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Wiem. – Michalina wzruszyła ramionami. – Tylko widzisz, Jacek też sensownie mówi, a miło się go słucha. Gośka, jak nie wyskakuje z gospodarzem łamanym przez przewodniczącą, tak samo, można posłuchać z przyjemnością. Maksa się miło słucha. Hanki. A jak Andrzej zaczyna mówić, to wszystkie flaki we mnie podskakują i aż mnie odpycha.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Nie lubisz go.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Nie – zgodziła się. – Nie lubię go. To jest jedyna osoba w twojej klasie, której naprawdę i z całego serca nie lubię. Nawet Kamila lubię, mimo że ma te durne odzywki i idiotyczne żarty. Ale Andrzej to mnie wkurza samym swoim widokiem.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">W kolejnych dniach Beata miała możliwość porównać wrażenia Michaliny z wrażeniami uczniów. Najpierw, we wtorek po południu, wpadli Anita z Maksem.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Przynieśliśmy pani zapiekankę od mojej mamy – wyjaśnił Maks, gdy weszli. – I mama mówi, żeby po zdjęciu gipsu pani do niej wpadła do gabinetu, bo lepiej zawsze po takich złamaniach sprawdzić zęby, bo organizm różnie reaguje.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Niech pani już zdejmie ten gips i wraca – poprosiła Anita, siadając przy kuchennym stole. – Pani Michalina mi ciągle zwraca uwagę, że coś rysuję, gdy ona tłumaczy. A mnie się łatwiej skupić, jak słucham i sobie szkicuję. Przecież notatki z tablicy i tak robię. Przecież pani wie.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Znaczy pani Michalina jest OK – dorzucił szybko Maks. – Ale to nie pani.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Bądźcie mili – zwróciła im uwagę Beata. – Ciężko się wchodzi na zastępstwo do cudzej klasy, zwłaszcza tak jak teraz, nie na parę dni, ale też nie na zawsze. To jest jak w jakimś zawieszeniu, nauczyciel też się stresuje.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Pewnie tak – mruknęła Anita. – Dobra, postaram się pilnować z tym rysowaniem.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Dwa dni później wpadł Jacek w towarzystwie Didi. Przynieśli paczkę pasztecików zrobionych przez babcię Jacka i jakiś dziwny kwiat w doniczce.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– To trzykrotka – wyjaśniła Didi. – Moja ciocia ma kwiaciarnię przy poczcie, powiedziała, że to świetny kwiat, ma niewielkie wymagania. Tylko nie wolno jej stawiać w przeciągu. Pani zobaczy, jakie ma ładne liście.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Jest śliczna – zgodziła się Beata. – Ogromnie dziękuję. Postawisz ją na stoliku kawowym? Jacek, twoja babcia musiała się strasznie narobić, uściskaj ją ode mnie.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Jasne. Mama panią pozdrawia – powiedział Jacek. – Mówi, że jak się choruje, to najważniejsze, żeby nie być samej. Dlatego Didi wymyśliła, że przyniesiemy pani kwiatka.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Bo z kwiatami człowiek nie jest sam – uzupełniła dziewczyna radośnie. – Mamie Jacka też wybraliśmy ostatnio śliczną roślinę, sępolię, ma fioletowe kwiatki. Mama Jacka lubi fioletowy. Bardzo się ucieszyła.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Jacek wygląda na szczęśliwego, pomyślała Beata, przyglądając się tej dwójce. Chłopak zawsze był taki cichy i smutny, nic dziwnego, biorąc pod uwagę chorobę matki. Wycofany, starał się nie rzucać w oczy. Nieśmiały, wyraźnie nie chciał nigdy sprawiać kłopotu. Sam pewnie nigdy by nie zagadał do żadnej dziewczyny, która mu się spodobała. Ale to Didi zrobiła pierwszy krok, Didi wyraźnie się wokół Jacka zakręciła, dała mu do zrozumienia, że jest interesujący, atrakcyjny, wart uwagi – i Jacek, co za szczęście, Jacek to przyjął. Przyjął, uwierzył, odpowiedział na to.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Nadal był spokojny i cichy, ale częściej się uśmiechał, w klasie zgłaszał do odpowiedzi, na przerwach rozmawiał z innymi uczniami. Michalina, która uczyła Didi, stwierdziła w którymś momencie: „Moja Dagmara robi z twojego Jacka faceta. On teraz nawet inaczej chodzi. Już nie ma takiego »przepraszam, że żyję« w każdym ruchu”.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Teraz, gdy oboje siedzieli przy kuchennym stole, wyglądali po prostu jak para zakochanych nastolatków. Jacek opowiadał, co w klasie, Didi dorzucała ogólnoszkolne plotki, dokuczali sobie, kto bardziej ostatnio podpadł fizykowi, pochwalili się, że w weekend jadą z rodzicami Didi do Szczecina do teatru, na spektakl i potem na jakąś fajną kolację w restauracji.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Moja mama mówi, że Jacek to prawdziwy dżentelmen – zdradziła Didi cicho, gdy Jacek poszedł do toalety. – Dlatego sama zaproponowała, żeby z nami pojechał. Moje poprzedniego chłopaka nie cierpiała. Ale to był taki głupol – dorzuciła, wzruszając ramionami. – Nic poważnego, takie tam, z początku liceum. Fajnie się było razem powygłupiać i tyle. A z Jackiem to można o wszystkim pogadać. I przychodzi na moje mecze siatki – dodała z zadowoleniem. – Nigdy nie mówił, że sport dziewczyn jest mniej ważny i tylko siatkówka facetów się liczy. I zawsze głośno bije brawo, jak ja serwuję.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– To jest ważne – przyznała Beata. – Właśnie tak, żeby obie strony szanowały to, co kręci tę drugą. On nie musi grać w siatkę, ale rozumie, że dla ciebie to jest ważne. A ty możesz nie interesować się jego rzeczami, ale rozumiesz, że to ważne dla niego.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– No pewnie, że rozumiem – zapewniła Didi stanowczo. – On myśli o czymś z historią albo z polityką, wie pani, na studiach. Lubię, jak mi o tym opowiada. I lubię, jak słucha, jak ja mu opowiadam o moich rzeczach.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Gdy wychodzili, Jacek podał Didi płaszcz, a Didi poprawiła mu szalik na szyi. Było coś ciepłego i czułego w sposobie, w jaki na siebie nawzajem patrzyli.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Niech pani szybko do nas wraca – powiedział Jacek przy pożegnaniu. – Pani Michalina jest fajna, ale wie pani… pani jest nasza.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Niech pani rozmawia z kwiatem – zaleciła Didi. – One to lubią. Od tego lepiej rosną. Może mu pani nadać imię, ja swoim zawsze nadaję!</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Beata zamknęła za nimi drzwi i uśmiechnęła się lekko. W sumie to całkiem sympatyczny pomysł. W końcu tak człowiek oswaja świat – nazywając każdy z jego elementów.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Trzykrotka dostała zatem imię. Pat. Jak Pat Gardiner z „Pat ze Srebrnego Gaju”, według Beaty najlepszej powieści Montgomery.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Cześć, Pat – przywitała się z kwiatem następnego dnia. – Witaj w nowym dniu mojego L4 i gipsu na nodze. Ciesz się, że ciebie nikt nie zagipsuje.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">W kolejnym tygodniu wpadła pani Weredecka, wraz z Andrzejem, który przyniósł torby z zakupami i pod okiem matki układał je w lodówce. Potem pani Weredecka uparła się, że powyciera kurze w całym mieszkaniu.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– A Jędrek dotrzyma pani towarzystwa – zarządziła. – Mężczyźni nie potrafią porządnie wytrzeć kurzu.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Andrzej wzruszył ramionami i usiadł na brzegu łóżka.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– U nas w domu mężczyźni nie mają dostępu do ścierki do kurzu – mruknął.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Twoja mama bardzo o was dba – zauważyła Beata.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Tak. – Rozmasował sobie prawy nadgarstek. – Kiedy pani wraca?</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Na początku listopada zdejmą mi gips – odparła. – I wtedy lekarz powie, jak sytuacja. Ale pewnie przed grudniem nie wrócę.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Szkoda. – Nie patrzył na nią, wzrok miał wbity w stół przy łóżku. – Polski z panią Michaliną to nie to samo. Zresztą ona mnie nie lubi. – To było stwierdzenie pozbawione emocji, suche i dość obojętne, choć zaraz potem w głosie Andrzeja zabrzmiała irytacja: – To zresztą nie ma znaczenia, nie potrzebuję, żeby mnie lubiła, ale jest nie w porządku.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Daj spokój – załagodziła. – Ty po prostu nie lubisz zmian. A to jest spora zmiana. I przez to jesteś rozdrażniony.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Nie, nie o to chodzi. – Pokręcił głową. – Pani Michalina nie lubi, gdy odpowiadam. Parę razy mi przerwała tak, jakby już miała dość słuchania mnie, ostatnim razem powiedziała: „Już się skończyłeś popisywać i udowadniać, jak bardzo pozjadałeś wszystkie rozumy?”. – Dopiero teraz na nią spojrzał. – I od tego czasu w ogóle mnie nie pyta, nawet jak jestem jedyną osobą, która się zgłasza. Wczoraj do niej podszedłem po lekcji i zapytałem, o co chodzi, to mi powiedziała, że wie, że wiem, postawiła mi plusa za aktywność i mam jej dać spokój, bo ma na lekcji ważniejsze rzeczy na głowie niż słuchanie mojego wymądrzania się. – Odwrócił głowę w bok i dodał z rozgoryczeniem: – Mam gdzieś tego plusa za aktywność, chciałem coś powiedzieć o sonetach Kasprowicza. A wyszło tak, jakbym w ogóle przeszkadzał w lekcji, bo miałem coś do powiedzenia na temat przerabianego tekstu.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Był wyraźnie rozżalony. Beata popatrzyła na niego ze współczuciem.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Wiesz, trudno się dźwiga tyle zastępstw za kogoś – powiedziała łagodnie. – Pani Michalina jest przywalona robotą, swoją i moją. I jeszcze tymczasowo ogarnia was wychowawczo. Naprawdę można przy takim nawale roboty mieć już dość i czasem niechcący zrobić komuś przykrość, bo się nie wie, w co ręce wsadzić. Wytrzymaj jeszcze trochę.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Andrzej spojrzał na nią z dziwnym, chyba nieco kpiącym uśmiechem.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Pani zawsze wszystkich broni. – Zabrzmiało to trochę jak zarzut. – I za wszelką cenę chce pani widzieć w ludziach coś dobrego. Wyłącznie coś dobrego. A tak się nie da.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Widzę nie tylko te dobre rzeczy – odparła obronnie. – Po prostu wolę zwracać uwagę przede wszystkim na te dobre. Bo ludzie ogólnie są dobrzy, tylko popełniają błędy.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Nie są – mruknął, znów odwracając wzrok. – Ludzie są z reguły głupi, bezmyślni i męczący.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Beata zmarszczyła brwi. Nie podobał jej się ten zawzięty ton.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Andrzej, co się dzieje? – zapytała cicho.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Zerknął na nią, wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Nic – mruknął. – Pewnie ma pani rację, jestem rozdrażniony. Wszystko mnie ostatnio wkurza.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Co konkretnie?</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Zawahał się, znów wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Tak ogólnie – stwierdził. – Nic szczególnego. Nieważne.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Może gdyby byli sami, zdołałaby go bardziej przycisnąć i wyciągnąć z niego, o co chodzi; ale pani Weredecka właśnie zajrzała do pokoju, oświadczyła radośnie, że teraz wszystkie kurze zostały wykurzone, kazała synowi zabrać worek ze śmieciami z kuchni i uściskała Beatę na pożegnanie. Kilka minut później, gdy wychodzili, Andrzej sprawiał wrażenie, jakby jeszcze bardziej zamknął się w sobie.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Wieczorem Beata położyła się do łóżka z książką, ale nie mogła się skupić na czytanej stronie. To rzeczywiście było nie w porządku ze strony Michaliny; może jednak lepsze niż zmuszanie się do słuchania osoby, której się tak bardzo nie lubi? Może.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Jedną z gorszych rzeczy w byciu nauczycielem, pomyślała, jest to, że musisz wziąć za mordę swoje antypatie. I sympatie też, ale sympatiami się tak nie skrzywdzi. Albo przynajmniej, zwykle, skrzywdzi się mniej. Ale antypatiami możesz skrzywdzić bardzo, więc teoretycznie powinnaś nad nimi panować, właściwie w idealny układzie w ogóle nie powinnaś ich mieć. Przecież jesteś nauczycielką. Ale przecież jesteś też człowiekiem – najpierw zresztą jesteś człowiekiem, dopiero potem nauczycielką. Każdy człowiek ma swoje sympatie i antypatie. Oczekiwanie, że nauczyciel ich nie ma, jest nie tylko idiotyczne, bezsensowne i irracjonalne – jest też w pewnym sensie odczłowieczające. Jestem nauczycielką, człowiekiem, a nie maszyną. A jednocześnie jak najbardziej można zrozumieć oczekiwanie, że nie masz tych antypatii albo nad nimi panujesz, odsuwasz je, nie pozwalasz im mieć jakiegokolwiek wpływu na twoją pracę z uczniami – przecież jesteś nauczycielką, pedagogiem, osobą dla nich. Masz być wobec nich jak najbardziej ludzka, a zarazem masz skasować u siebie jedno z najbardziej ludzkich odczuć – niechęć, którą niektórzy ludzie wywołują u ciebie z poważnego powodu, niektórzy z mało poważnego, a jeszcze niektórzy – w zasadzie zupełnie bez powodu.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Michalina nie lubi Andrzeja, tak naprawdę, głęboko i zdecydowanie go nie lubi. Nie obniża mu z tego powodu złośliwie ocen, ale ucina z nim kontakt, ogranicza interakcję do minimum, nawet kosztem jego prawa do udziału w lekcji.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– To nie jest w porządku – powiedziała Beata, patrząc na liście Pat. – A jednocześnie na jakimś poziomie mogę to zrozumieć. I to jest straszne, mieć w głowie dwa zupełnie sprzeczne ze sobą punkty widzenia i oba rozumieć, nawet jeśli z jednym się nie zgadzam.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Może na tym polega ta boleśniejsza część bycia dorosłą.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Albo może przedawkowała leki przeciwbólowe i już nie panuje nad własnymi myślami.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">***</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Konrad dzwonił prawie co wieczór. Po raz pierwszy zadzwonił trzy dni po wypadku i wtedy się o wszystkim dowiedział. No i, trzeba przyznać, trochę się wkurzył, że Beata nie zadzwoniła od razu, nie powiadomiła go, nie dała znać, że czegoś potrzebuje. Przecież mógłby przyjechać, jakoś pomóc…</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Jakie „przyjechać”? – przerwała mu wtedy. – Jesteś tam od dwóch tygodni, nagle wszystko rzucisz? Miałeś tam już wszystko rozplanowane, jeszcze by ci podziękowali za obecność i nie miałbyś gdzie wracać.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">W końcu skończył z tym „Przecieżbym przyjechał się tobą opiekować!” i przyznał, że w sumie fakt, nie ma teraz jak się ruszyć. W ramach zadośćuczynienia zaangażował kilkoro swoich przyjaciół, w tym Gabrysię i Kazika, więc i z tej strony Beata mogła liczyć na zrobienie zakupów, pomoc w ogarnięciu mieszkania i towarzyskie wizyty, które pomagały przetrwać to zamknięcie w domu. I na wożenie do lekarza: raz jechała z Michaliną, raz z Gabrysią albo Kazikiem. To była ogromna ulga, zostać zawiezioną i mieć kogoś obok siebie podczas siedzenia w poczekalni, kuśtykania na prześwietlenie czy skręcania się z bólu.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Rozmowy z Konradem z reguły nie trwały długo, ale dobrze było usłyszeć jego głos, opowiedzieć o swoim dniu, nawet jeśli oznaczało to tylko: noga w porządku, spałam i czytałam, nic się nie działo.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Tęsknię za tobą – powiedział tego wieczoru Konrad. – Niedługo wrócę. Zrobimy sobie święta w domu, żebyś nie forsowała nogi, będziemy się lenić i nauczę cię porządnie schodzić po schodach.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Beata się roześmiała.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Nie mogę się tego doczekać – zapewniła czule.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">***</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Pod koniec października wpadła pani Jankowska wraz z Małgosią. Pani Jankowska wykładała zakupy w kuchni, natomiast Małgosia usiadła na brzegu łóżka obok Beaty i oświadczyła rozmarzonym tonem:</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Nigdy pani nie zgadnie, co się stało.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– No, co? – zapytała Beata z zaciekawieniem. Dziewczyna spojrzała na nią, przeniosła wzrok na okno i, utrzymując ten sam ton, zdradziła:</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Poznałam niesamowitego chłopaka.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">No nareszcie, pomyślała Beata. W końcu do ciebie dotarło, że nie warto tak się ciągle dobijać do drzwi, których nie chcą ci otworzyć.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Opowiadaj.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Małgosi nie trzeba było tego powtarzać. Popłynęła szczegółowa opowieść – o chłopaku z drugiego liceum, którego spotkała parę tygodni temu podczas wyjścia z Anitą i Izą do kawiarni, naprawdę niesamowitym chłopaku, ogromnie przystojnym, inteligentnym, zabawnym, takim szarmanckim I W OGÓLE. Czuło się, że to „i w ogóle” zostało wypowiedziane wielkimi literami. Bardzo wielkimi.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– No i chodzimy ze sobą – zakończyła Małgosia, nie wychodząc z rozmarzonego tonu. – On uważa, że jestem niesamowita, taka pełna energii, pomysłów, pasji i w ogóle.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Wspaniale – odparła Beata; w ostatniej chwili ugryzła się w język, by nie palnąć „niesamowicie”, to słowo przewijało się przez całą opowieść Małgosi jak lejtmotyw. – Cieszę się, że spotkałaś kogoś, kto widzi cię tak, jak na to zasługujesz.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Ja też. – Małgosia spojrzała na nią i dodała wyniośle: – I powiem pani, że teraz, jak poznałam Artura, to Andrzej po prostu przestał dla mnie istnieć. Tak wie pani, z miejsca, tak „pyk” i go nie ma. Nawet nie ma co porównywać. – Zrobiła wzgardliwy ruch ręką, jakby odsuwała od siebie coś odpychającego, po czym, ponieważ była siedemnastolatką, która właśnie uwolniła się od nieodwzajemnionego zakochania na rzecz odwzajemnionego, zaczęła porównywać. – Artur jest zawsze miły, uprzejmy i dla każdego ma jakieś dobre słowo, a nie jak Andrzej, że wiecznie obrażona mina i z nikim nie pogada. Artur jak się z czymś nie zgadza, to tak spokojnie to powie, wyjaśni, wie pani, tak żeby kogoś nie urazić, a nie jak Andrzej, że pojedzie po człowieku jak kosiarka po trawniku i nawet nie spojrzy, czy komuś przykrości nie zrobił. Jak Arturowi opowiadam o moich pomysłach albo coś, to on się interesuje i zachwyca, chwali albo coś doradzi, a nie jak Andrzej, że się go o coś poprosi, a on burknie to swoje „Wykluczone” albo „Daj mi spokój, jesteś namolna”. Po prostu nie ma porównania – powtórzyła stanowczo. – Z wyglądu zresztą też. Artur jest ogromnie przystojny. Przy nim Andrzej jest po prostu brzydki.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Małgosiu – powiedziała Beata łagodnie, gdy dziewczyna przerwała – znasz wiersz Szymborskiej „Pod jedną gwiazdką”? Tam jest taki piękny wers: „Przepraszam dawną miłość, że nową uważam za pierwszą”*.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Małgosia popatrzyła na nią niepewnie.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– No i?</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Nie musisz tego robić – wyjaśniła. – Nie musisz tak zupełnie deptać wszystkiego, co czułaś kiedyś, bo już tego nie czujesz. Andrzej ci się podobał, teraz spotkałaś Artura, coś między wami zaiskrzyło, Andrzej już przestał się liczyć, to normalne. Ale to nic złego, że kiedyś się liczył. Masz prawo do własnej historii. Nie wyrzucaj jej przez okno ani nie udawaj, że jej nie było, bo to nie w porządku wobec ciebie samej.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Małgosia spuściła trochę głowę, wzruszyła ramionami.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Tamto to nie była miłość – mruknęła. – Takie tam… zauroczenie.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– W porządku – zgodziła się Beata. – Ale tamto też kiedyś było, prawda? Jakiś element twojego życia, jakieś doświadczenie, które należy do ciebie. Niech sobie dalej będzie, gdzieś na dnie, już nieużywane, ale jednak twoje.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Dziewczyna pokiwała powoli głową. Po chwili uniosła wzrok i uśmiechnęła się tym swoim szerokim, zwycięskim uśmiechem.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Ale mówię pani – powiedziała – jak pani zobaczy Artura i go posłucha, to sama pani przyzna, że przy nim wszyscy inni chłopacy przestają istnieć.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Cieszę się – odparła Beata szczerze. – I wierzę.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">***</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Pod koniec pierwszego tygodnia listopada znów wpadła pani Weredecka. Andrzej przyszedł z nią, wniósł zakupy do kuchni i został przez matkę wygoniony stanowczym: „Wracaj do domu, Jędrek, podgrzejcie sobie z tatą zupę, jak wróci. Ja sobie z panią Beatą chcę poplotkować na babskie tematy. I szalik porządnie sobie zawiąż, bo się przeziębisz”.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Gdy Andrzej wyszedł, pani Weredecka rozpakowała zakupy, zrobiła dwie herbaty, usiadła w fotelu i powiedziała:</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Potrzebuję z panią pogadać, dlatego Jędrka wygoniłam, bo to o niego chodzi. Możemy? Nie chcę się narzucać, ale naprawdę potrzebuję.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Jasne – odparła Beata, zaniepokojona, i usiadła wygodniej na łóżku. Nogę w gipsie trzymała na kilku poduszkach. – Co się dzieje?</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Pani Weredecka wzięła kubek z herbatą w obie ręce i przez chwilę milczała.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Właśnie w gruncie rzeczy nie wiem – odezwała się wreszcie cicho. – Nie wiem. – Spojrzała na Beatę; miała w twarzy coś ogromnie smutnego. – Jędrek w ostatnim czasie, w ostatnich tygodniach, zrobił się jakiś taki… okropnie rozdrażniony. Nie wiem, czy to dobre słowo, może raczej zdenerwowany. Taki… jakby wszystko mu nie pasowało. Z mężem się ciągle o coś spiera, mówi takim tonem do niego, że to aż momentami wstyd, żeby się do własnego ojca tak odzywać. Ze mną prawie nie chce rozmawiać, najwyżej mówi, że wszystko w porządku, ale jak pytam konkretnie o różne rzeczy, to zaraz się zasłania, że ma dużo nauki i żebym go nie katowała pytaniami. – Westchnęła. – Z Marcinem się zawsze tak przyjaźnił i blisko trzymał, a ostatnio coraz rzadziej się z nim spotyka. Zresztą w zeszłym miesiącu, jak Marcin u nas był, to się chyba o coś pokłócili, jak przechodziłam przez przedpokój, to niechcący usłyszałam, jak Jędrek się brzydko do niego odezwał. Ja go takich słów nie uczyłam. – W jej głosie słychać było naganę. – Mówię do niego później: „Synku, nie można się tak odzywać do przyjaciół, pomyśl, jak ty byś się czuł, gdyby Marcin mówił do ciebie w taki sposób”, a on aż się żachnął i tylko, żebym mu dała spokój, a Marcin jest przewrażliwionym na własnym punkcie idiotą. – Odstawiła kubek i pochyliła się trochę w kierunku Beaty. – Wie pani, ja nie wiem już, jak mam z nim rozmawiać. I nie wiem, co się dzieje. Zawsze był małomówny i taki dość skryty, ale teraz to chwilami mam wrażenie, jakby go ktoś powypychał dynamitem i tylko czekać, kiedy ten dynamit zacznie wybuchać.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Coś w szkole się dzieje? – zasugerowała Beata niepewnie.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Nie wiem. – Pani Weredecka pokręciła głową. – Pytałam ostatnio na zebraniu panią Michalinę, ale powiedziała, że Andrzej jest taki, jak zawsze, przynajmniej na tyle, na ile ona go zna. Myślałam, wie pani, że może chodzi o jakąś dziewczynę – dodała po krótkiej chwili – ale jak go o to zaczęłam podpytywać, to spojrzał na mnie z taką miną, jakbym mu jakieś śmieszne rzeczy opowiadała, i tylko się roześmiał. Jakoś tak nieprzyjemnie. – Przesunęła kubek delikatnie w bok i parę razy uderzyła palcami w uszko. – Naprawdę nie wiem, co się dzieje. Oceny ma w porządku, na zebraniu nic o żadnych szkolnych problemach nie było. Nie jest chory. Niczego mu nie brakuje. Chodzi na te swoje treningi, kupuje ciągle książki, mąż już ostatnio stwierdził, że chyba kolejny regał to mu do łazienki wstawimy, bo zaraz w domu się miejsce skończy, siedzi po nocach i czyta, rano to go dobudzić nie mogę do szkoły. Miał urodziny w niedzielę. – Popatrzyła na Beatę z taką miną, jakby próbowała zapanować nad bólem. – Mąż wymyślił, że mu kupi komputer, teraz ten świat tak pędzi naprzód i są takie nowoczesne narzędzia, pewnie mu się przyda. To przecież dobry prezent dla chłopaka w jego wieku, prawda? Każdy by się ucieszył. I razem by wybrali, taki, jaki Jędrek by chciał. – Zamilkła na chwilę; spojrzała na swoje dłonie i zaczęła okręcać obrączkę na palcu. – A Jędrek w niedzielę mówi, że nie chce żadnego komputera, w ogóle nie chce żadnego prezentu i żebyśmy mu dali spokój. I sobie poszedł i zamknął się w swoim pokoju, nawet tortu nie chciał zdmuchnąć, znaczy świeczek. Mąż się strasznie zdenerwował, bo to naprawdę było paskudne, człowiek coś wymyśla, cieszy się, chce dobrze, a Jędrek w taki sposób… I wie pani – uniosła wzrok – mam wrażenie, że on to zrobił specjalnie. Jędrek. Żeby mężowi zrobić przykrość. Żeby zrobić przykrość własnemu ojcu. Oni się momentami trudno dogadują, ale nie myślałam nigdy, że Jędrek w taki sposób się zachowa…</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Urwała, pokręciła powoli głową. Znów patrzyła na obrączkę.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Powiedziała mu to pani? – zapytała Beata cicho. – Andrzejowi? Jak pani widzi jego zachowanie?</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Jemu się nie daje nic powiedzieć – odparła pani Weredecka z żalem. – On się potrafi tak wyłączyć, jak się do niego mówi, że chyba naprawdę nic nie słyszy. Jakby się otoczył murem. Ja już chyba nie wiem, jak z nim rozmawiać.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Beata przez chwilę milczała.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Nie wiem, jak w tym momencie pomóc – przyznała wreszcie niechętnie. – Przez tę przeklętą nogę jestem kompletnie wyłączona z tego, co się dzieje w szkole. Ale obiecuję, że jak tylko wrócę do pracy, będę miała Andrzeja na oku. Może uda mi się jakoś z nim pogadać, pomóc…</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Będę pani wdzięczna. – Pani Weredecka uśmiechnęła się tak, jakby z trudem powstrzymywała łzy. – Bo wie pani, to jest naprawdę dobry chłopak. Mądry, zdolny. Tylko taki… nie wiem, taki najeżony na wszystko ostatnio. Jakby wszystko i wszyscy go denerwowali. Wcześniej taki nie był. Szkoda, że go pani nie widziała, gdy był mały – dodała i wyraźnie poweselała. – Jak miał kilka lat, taki był mały, drobny, i jak już się zorientowałam, że umie czytać i zaczęliśmy chodzić razem do biblioteki, to w dziale dziecięcym zawsze długo stał i z taką poważną miną oglądał każdą książkę, zanim którąś wybrał. Raz do nas podeszła bibliotekarka i go pyta: „Co, chłopczyku, wybierasz książkę, którą ci mamusia poczyta?”, a Jędrek na to takim obrażonym tonem: „Sam umiem czytać” i się odwrócił do niej plecami. Niezbyt to ładne było, ale takie śmieszne, jak taki maluch to zrobił. – Roześmiała się cicho. – I zawsze chciał robić po swojemu. Jak chodziliśmy do parku na huśtawki, to były dwie, czerwona i żółta. Zawsze chciał się huśtać na czerwonej. Raz czerwona była zajęta, żółta wolna, ja mu mówię, idź, ta druga jest wolna, pohuśtaj się, a on: nie, on się na czerwonej chce huśtać, na żółtej nie będzie, poczeka, aż ta czerwona będzie wolna. Tylko tak teraz myślę – dorzuciła po chwili poważniej – że chyba ciągle tak ma. On chce albo tak, albo w ogóle. Może ja już mu wtedy powinnam wyraźnie wytłumaczyć, że nie zawsze ta czerwona huśtawka będzie wolna i czasem trzeba się pohuśtać na innej, bo inaczej w ogóle się nie pobawi.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Beata wierzyła w rozmowę, w dialog – ale dwa lata pracy w liceum nauczyły ją, że czasem najlepszą formą tego dialogu jest milczenie i pozwolenie drugiej stronie na monolog. Czasem uczniowie – a nawet ich rodzice – chcą się po prostu wygadać. Nie chodzi o to, co ty im możesz powiedzieć; chodzi o to, że oni wreszcie mogą coś powiedzieć i chcą to powiedzieć właśnie tobie.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Więc siedź cicho, Betty, pomyślała. Siedź cicho, słuchaj i daj mówić. Pani Weredecka wyraźnie potrzebuje się wygadać.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Ale wie pani – podjęła pani Weredecka – łatwo tak analizować, jak się patrzy wstecz. Jak coś jest teraz, na bieżąco, to wcale tak łatwo nie jest. Mąż czasem mi powtarza, że ja Jędrka za bardzo rozpieszczam i za bardzo wokół niego skaczę, że chłopakowi to trzeba więcej dyscypliny. On bardziej pilnuje dyscypliny – dodała i znów obróciła obrączkę na palcu. – Ale mężczyźnie to łatwiej. Poza tym… – zawahała się przez krótki moment, spojrzała na Beatę i uśmiechnęła się delikatnie – może ja Jędrka rzeczywiście trochę rozpieszczam. Pewnie tak. Ale nie umiem inaczej. Bo widzi pani, jego miało w ogóle nie być.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Jak „nie być”? – zapytała Beata ze zdziwieniem. Pani Weredecka popatrzyła ponownie na obrączkę, po czym zaczęła okręcać na palcu pierścionek.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Miałam nie móc mieć dzieci – wyjaśniła cicho. – Mówiono mi… przez takie zdrowotne sprawy. Że nie będę mogła. Mój mąż wiedział. Jak mi się oświadczył, to mu od razu powiedziałam, bo nie chciałam, żeby się łudził, a potem się rozczarował. A on mi wtedy powiedział, że to nie ma znaczenia, to po prostu będziemy sobie sami, we dwoje, i będziemy razem szczęśliwi. I byliśmy. – Uniosła głowę. – I tak przez kilka lat, byliśmy sobie we dwoje. A potem nagle się okazało, że jednak jestem… przy nadziei. – Uśmiech, który pojawił się na jej ustach, odmłodził całą twarz jakby o dwadzieścia lat. – To była taka niespodzianka, jak coś, czego miała pani nigdy nie dostać, a jednak ostatecznie pani dostała. Nie mogłam cały czas uwierzyć, aż do ostatniego dnia, że to jednak prawda. Dopiero jak mi w szpitalu przynieśli pierwszy raz Jędrka, jeszcze tak poowijanego w te wszystkie beciki, i jak go zobaczyłam, a był taki do męża podobny, to uwierzyłam. Ale poród był ciężki – dodała poważniejszym tonem. – Pokroili mnie tam w końcu na tym stole, i to tak mocno, i potem mi lekarz powiedział: no ale teraz to pani naprawdę już więcej dzieci nie będzie miała. Ale to już było bez znaczenia. – Uśmiechnęła się do Beaty ponownie. – Miałam Jędrka, tę moją niespodziankę od losu, już niczego więcej nie potrzebowałam i nie chciałam. I po prostu zawsze, jak na niego patrzę, to gdzieś z tyłu głowy mam myśl, że to jest ten mój nieoczekiwany prezent od losu czy od życia. Takie moje największe szczęście.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Beata odwzajemniła uśmiech. W głosie pani Weredeckiej było coś tak czułego, że od razu pomyślała o własnej mamie.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Kiedyś Jędrek więcej ze mną rozmawiał – podjęła pani Weredecka. – Opowiadał, co w szkole, na treningach, o zabawach z kolegami. Może nie tak sam z siebie, ale jak go pytałam o konkretne rzeczy, to mówił. A teraz ciągle się tylko zamyka u siebie w pokoju i na każde pytanie mówi tylko, że wszystko w porządku, że nie ma o czym opowiadać i że ma naukę. – Westchnęła. – A potem wchodzę do niego do pokoju, a on siedzi przy biurku albo leży na łóżku i czyta, prawie go nie mogę wygonić z domu. Dobrze chociaż, że ma te swoje treningi, bo inaczej poza szkołą w ogóle by z domu nie wychodził. I ciągle taki rozzłoszczony na wszystko. Martwię się o niego. Niech pani po powrocie do szkoły z nim porozmawia – poprosiła po krótkiej chwili, patrząc na Beatę z nadzieją. – Może z panią będzie bardziej otwarty. W tym wieku to się dzieciom pewnie wydaje, że rodzice nic nie rozumieją…</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Porozmawiam z nim – obiecała Beata. – Obiecuję, porozmawiam i postaram się jakoś pomóc.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Dziękuję. – Pani Weredecka uśmiechnęła się z wyraźną ulgą. – On panią lubi, na pewno będzie z panią szczery.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Gdy wychodziła, wydawało się, że jest spokojniejsza i mniej zmartwiona.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">***</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Gips został zdjęty w połowie listopada, zwolnienie dostała jeszcze do końca miesiąca. Dobrze było wreszcie uwolnić się od gipsu i powoli ćwiczyć chodzenie bez kuli. Do tego pod koniec listopada wrócił Konrad i od razu stawił się u Beaty z walizkami.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Wprowadzam się do ciebie, przynajmniej na razie – oświadczył, gdy tylko wszedł. – Tyle ostatnio o tym gadaliśmy i gadaliśmy i nic, a w sumie nie ma co czekać, zwłaszcza jak potrzebujesz pomocy.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Miłe było to wspólne mieszkanie, choć chwilami nieco męczące. Beata musiała przyznać, że przyzwyczaiła się do mieszkania samotnie i nieraz tęskni do tego odprężającego sam na sam, które miała dotąd.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Ale przecież go kocham, pomyślała którejś nocy, gdy Konrad już spał. Trochę chrapał. Kocham go, chcę z nim być, a to jest nowa sytuacja, po prostu muszę się przyzwyczaić do tych zmian. Oboje musimy. Jakoś to będzie, musimy się dotrzeć tak na co dzień.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">***</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Powrót do pracy po tak długiej przerwie nie był łatwy, głównie pod względem fizycznym. Beata przyzwyczaiła się już do spania do dziewiątej lub dziesiątej, do spokojnych posiłków, do długich godzin na łóżku z książką. Ale z drugiej strony – jak dobrze znów być w szkole, wśród gromady uczniów, którzy witali ją z taką radością, znów opowiadać o książkach, pisarzach, powiązaniach literatury z kulturą, sztuką, historią.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Trzecia „b” zareagowała pełnymi satysfakcji „No nareszcie!” i „Ale super, że pani wróciła!”. Beata popatrzyła na nich z rozczuleniem, rzuciła: „Wyciągać zeszyty, czas na Wyspiańskiego!” i poczuła, że świat wrócił w pełni do normy.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Do szkoły przyjeżdżała z Konradem, nawet gdy miała na późniejszą godzinę – tak było łatwiej i wygodniej, nie obciążała nogi. Potem powrót do domu albo z Michaliną, albo z Konradem, na którego czekała w pokoju nauczycielskim lub w bibliotece. Po budynku poruszała się z jedną kulą – to było pomocne, a poza tym ochraniało, bo nastolatki w szkole zawsze się spieszyły i tylko widok kuli spowalniał trochę ich bieg po schodach czy korytarzach. Wicedyrektor, który odpowiadał za robienie planów, zdjął z Beaty dyżury na przerwach do końca semestru, co też stanowiło spore ułatwienie.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Przez kolejne dni Beata przyglądała się uważnie swojej klasie. Dzieciaki może się trochę fizycznie zmieniły – w tym wieku trzy miesiące to sporo – ale poza tym wydawały się takie same, przynajmniej ogólnie.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">A jednak przy uważniejszej obserwacji dawało się coś zauważyć. Jacek, częściej aktywny na lekcji, czasem żartujący z Wojtkiem, z którym teraz siedział. Kamil, który z kolei żartował mniej, dosiadł się do Mateusza i wydawał się nieco mniej zainteresowany skupianiem na sobie uwagi klasy. Hanka, mniej agresywnie odnosząca się do innych, chyba powoli odnajdująca wspólny język z Agatą. Magda i Kasia, jak zawsze ciche i spokojne, ale wyraźnie odważniejsze, chętniej włączające się w to, co się działo w klasie. Karolina, z takim smutno-zawziętym wyrazem twarzy, jakby zdecydowała, że wytrzyma. Marcin, wyraźnie osowiały i spięty, spoglądający często w czasie lekcji na Andrzeja, jakby coś sprawdzał. I Andrzej, pochmurny, zirytowany, gdy Marcin próbował nawiązać kontakt, milczący, ignorujący innych, podejmujący dyskusję tylko z Beatą.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Beata próbowała zrealizować obietnicę daną pani Weredeckiej i porozmawiać z Andrzejem, ale te trzy tygodnie przed świętami minęły tak szybko… Tylko raz miała okazję zostać z nim dłużej sam na sam, podczas zaliczania wiersza – Andrzej nie chciał go recytować wcześniej, podczas zastępstwa Michaliny – ale na pytanie, czy coś się dzieje i czy chciałby pogadać, spojrzał tylko na nią niechętnie, mruknął, że nie, wszystko jest w porządku; wyrecytował dwa wiersze – „Kowala” Staffa i „Jeśli kto nie rozumie czego” Wyspiańskiego – podziękował za ocenę, zignorował kolejną propozycję rozmowy i wyszedł z klasy.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Po świętach, pomyślała Beata ze zmęczeniem. Po świętach to ogarnę. Po nowym roku. To była wykańczająca końcówka tego roku, niech już nadejdzie styczeń, nowy rok, wszystko od początku, na czysto, od zera. Już będę bez kuli, bez tych nerwów, a dzieciaki też będą w lepszym stanie, trochę wypoczęte, może niektóre rzeczy poukładają się same.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">***</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">W czwartek ósmego stycznia Beata spojrzała rano na kalendarz zawieszony przy lodówce i pomyślała: minął już tydzień nowego roku. Jak ten czas leci. Trzeba ogarnąć sprawy, które odkładała „na po świętach”. Sporo tego lenistwa było, najwyższy czas ruszyć już tyłek.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Przed pierwszą lekcją miała dyżur na korytarzu na pierwszym piętrze i to właśnie tam dopadła ją Didi.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Pani już wie? – zapytała pełnym zgrozy tonem i zanim Beata zdążyła zareagować, dodała ciszej: – Mama Jacka wczoraj umarła.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Beata przez chwilę wpatrywała się w dziewczynę z uczuciem, że nie do końca rozumie, co zostało powiedziane. Mama Jacka miała lepsze i gorsze okresy. Ciągle walczyła z rakiem. Ale ostatnio było lepiej, przecież jeszcze na klasowej Wigilii Jacek przekazywał jej życzenia świąteczne od mamy, która tak się dobrze teraz czuje…</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Boże – powiedziała Beata i zabrakło jej słów.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Didi stała, wciąż z palcami zaciśniętymi na lewym rękawie swetra Beaty, kiwała głową i miała tak szeroko otwarte oczy, jakby tylko w ten sposób nad sobą panowała.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– On do mnie wczoraj zadzwonił – odezwała się wreszcie. – To było jakoś tak zaraz po dobranocce, zaganiałam moją siostrę do mycia zębów po bajce. I wtedy zadzwonił. I powiedział. I tata mnie od razu do niego zawiózł, i siedziałam z nim prawie do jedenastej w nocy, tata po mnie wtedy przyjechał. I on płakał, wie pani? – W jej głosie pojawiła się mieszanina zaskoczenia i współczucia. – Usiadłam przy nim, objęłam go, a on się nagle rozpłakał i nie mógł przestać.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Kilku chłopaków przebiegło przez korytarz z głośnymi okrzykami. Jeden wyrwał drugiemu z rąk plecak. Powinno się im zwrócić uwagę, uspokoić, jakoś zareagować. Ale to naprawdę nie było teraz istotne.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Muszę do nich pójść – powiedziała Beata bardziej do siebie.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– No, ja tam zaraz znowu idę – podchwyciła Didi. – Mama powiedziała, że mnie zwolni, tylko żebym już napisała tę poprawkę z biologii, bo teraz mamy najpierw biolę, to mama powiedziała, żebym już napisała, jak się uczyłam, żeby było z głowy, i potem mogę od razu jechać do Jacka. Mam zwolnienie w plecaku, to zaraz dam wychowawczyni. I jadę do Jacka, będę z nim siedzieć, żeby nie był sam.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Jedź – zgodziła się Beata. – Ja się niestety nie mogę tak zerwać, pojadę zaraz po lekcjach. Uważaj na siebie po drodze.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– No – obiecała Didi, puściła sweter, odwróciła się i szybko zbiegła po schodach.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Boże, pomyślała Beata, wchodząc na pierwszą lekcję do maturzystów. Boże, co ja mam powiedzieć siedemnastoletniemu chłopakowi, któremu właśnie zmarła mama? Jakie to jest koszmarne i nienormalne, być nastolatkiem i patrzeć, jak twoja matka umiera. Boże, co ja mam mu powiedzieć, żeby to miało jakikolwiek sens i cokolwiek mu dało, pomogło?</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Brakuje mi słów, przyznała, gdy zaczęła oddawać kartkówki z poniedziałku. W obliczu czegoś takiego tak mi kompletnie brakuje słów…</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Po sześciu lekcjach zabrała swoje rzeczy z pokoju nauczycielskiego, zadzwoniła po taksówkę i pojechała na Sosnową, gdzie Jacek z rodzicami i dziadkami mieszkał w niedużym, jednopiętrowym domu. Dopiero gdy nacisnęła dzwonek, dopadła ją nieprzyjemna myśl: może się tu pcha zupełnie niepotrzebnie, nieproszona. Bo właściwie jak miała, chciała pomóc? Nic tu po niej, powinna dać ludziom święty spokój w takim momencie. Ale z drugiej strony myśl, by zostawić Jacka samego, wydawała się paskudna.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Otworzyła babcia Jacka, niewysoka, chuda kobieta o trójkątnej, mocno pomarszczonej twarzy. Jej siwe włosy miały na końcach ten różowawy kolor, który Beata tak dobrze kojarzyła z własną babcią, też z upodobaniem stosującą kolorowe płukanki. Bladoniebieskie oczy były zapuchnięte, zaczerwienione.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Co powiedzieć?, przemknęło Beacie przez głowę. Przecież nie zacznę od „Dzień dobry”, jaki on niby dobry, do cholery…</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Pani Beatko – odezwała się w tym momencie babcia Jacka i wyciągnęła dłonie. – Jaka pani jest kochana, że przyszła…</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Ściskając tę drobną, nieco przygarbioną staruszkę, Beata przypomniała sobie słowa własnej matki. Ludzie po prostu chcą mieć obok siebie ludzi. Zwykle im jest gorzej, tym bardziej ich potrzebują.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Słowa są takie banalne, gdy się je wypowiada. Wyrazy współczucia. Żal. Smutek. Niedowierzanie. Ból. Przykrość. Leksemy prosto ze słownika języka polskiego, każdy z odpowiednią definicją, zdolne opisać stan, niezdolne oddać emocji. Można się tylko domyślać uczuć, wyobrażać sobie rozpad świata, próbować się wczuć w tę pustkę, jaką wywołuje śmierć najbliższej osoby. A ona stoi tutaj, w środku cudzej tragedii, i próbuje nie być słoniem w składzie porcelany.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Zapukała do pokoju Jacka i uchyliła lekko drzwi. Siedząca na łóżku Didi obejrzała się przez ramię; blady, skrzywiony uśmiech, bardziej nawet grymas, pojawił się na jej ustach. Obiema rękami obejmowała Jacka, wtulonego w nią, cichego, nieruchomego.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Beata podeszła, usiadła z drugiej strony Jacka, też objęła go ramieniem.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Tak mi potwornie przykro – powiedziała cicho. – Nie wiem, co ci powiedzieć, jest mi po prostu tak koszmarnie przykro…</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Jacek milczał. Parę razy wziął głębszy oddech – słychać było, że ten oddech jest na pograniczu szlochu, a może i był już szlochem, trudno powiedzieć. Didi też nic nie mówiła; prawą dłonią gładziła jasnobrązowe włosy Jacka, raz pocałowała go w skroń.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Po jakimś czasie Beata ostrożnie wstała.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Pójdę porozmawiać z twoim tatą – szepnęła, pogładziła chłopaka po ramieniu i wyszła z pokoju. Miała wrażenie, że Didi sobie poradzi – może i lepiej niż ona sama.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Tata Jacka siedział w kuchni, wpatrywał się w pusty kubek po kawie. Przez dłuższą chwilę się nie odzywał; w końcu uniósł głowę, popatrzył trochę nieprzytomnie.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Chce pani coś do picia? – zapytał nieobecnym tonem, jakby nie słyszał kondolencji albo nie do końca wiedział, skąd ona się tu wzięła.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Nie, dziękuję – odparła Beata cicho. – Chciałabym jakoś pomóc, jeżeli tylko bym mogła.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Tata Jacka pokręcił bezradnie głową i znów wbił wzrok w kubek. Przypominał człowieka w szoku po wypadku, kompletnie zdezorientowanego, ogłuszonego.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Babcia Jacka weszła do kuchni, nastawiła czajnik, po chwili zalała herbatę w dwóch kubkach.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Niech pani ze mną pójdzie – poprosiła.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Usiadły w dużym pokoju na dole. Starsza pani bez pytania dosypała cukru do obu herbat.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Nie ma co próbować rozmawiać z Karolem – powiedziała. – Nic do niego nie dociera. Do mojego mężą zresztą też nie, dałam mu coś na uspokojenie i położyłam w naszym pokoju. Niby wszyscy się z tym liczyli, ale człowiek jednak ma ciągle nadzieję… I córka ostatnio czuła się lepiej, naprawdę myśleliśmy, że najgorsze za nami… – Otarła wierzchem dłoni oczy i podjęła: – Ale z małym jest najgorzej. On to wszystko tak dzielnie znosił przez ostatnie lata, zawsze się starał pomóc, nie robić kłopotów, nie przeszkadzać, a teraz… – Łez, które zaczęły płynąć, już nawet nie wycierała. – Ja nie wiem, jak on to udźwignie. Ja tego nie mogę udźwignąć, mąż i zięć nie mogą, a co dopiero dziecko.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Beata upiła trochę herbaty, starając się nie skrzywić z powodu zbyt dużej ilości cukru. Najpierw posłuchać. Więc słuchała, tej opowieści, którą już w sporej części znała, ale którą babcia Jacka najwyraźniej potrzebowała opowiedzieć ponownie, od początku, z pewnymi powtórkami. Dopiero po dłuższym czasie, gdy starsza pani wyrzuciła z siebie część bólu i rozpaczy – przynajmniej na chwilę – można było porozmawiać o Jacku. Indywidualne nauczanie, nauka w domu, dopóki nie poczuje się gotów wrócić do szkoły. Załatwienie formalności i dogadanie nauczycieli Beata mogła wziąć na siebie – i to już była jakaś ulga, ta myśl, że rzeczywiście może coś zrobić, jakoś pomóc. I dogadanie, by oceny wystawić Jackowi w semestrze zimowym z tego, co ma w tej chwili, odpuszczenie mu tych ostatnich tygodni przed feriami.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Jacuś ma coś z tą fizyką do uporządkowania – zwróciła uwagę babcia. – Ten wasz fizyk to taki dziwny chyba trochę, dziecko się go boi.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Załatwię wszystko z panem Haleckim – zapewniła Beata, dodając w myślach: choćbym miała mu wsadzić w dupę to jego ukochane wahadło rezonansowe, które trzyma na tyłach swojej sali i z którego nigdy nie korzysta na lekcjach.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Babcia Jacka pokiwała głową.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Ta mała to takie dobre dziecko – powiedziała nagle. – Ta Dagmara. Marysia się tak cieszyła, gdy Jacek zaczął ją przyprowadzać, mówiła, że wreszcie chłopak robi to, co powinien nastolatek, spotyka się z dziewczyną, gdzieś z nią wychodzi, czerwieni się, jak o niej mowa… Raz Dagmara jej kwiatka przyniosła i długo o nim opowiadała, i potem Marysia mi mówi: jak dobrze z kimś pogadać o takich normalnych rzeczach, o kwiatach, o kotach, o modzie, a nie ciągle tylko o chorobie i „jak się czujesz, jak się czujesz?”.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Opowiadanie o zmarłej córce najwyraźniej przynosiło babci Jacka ulgę. Więc Beata siedziała, słuchała, zgodziła się wypić drugą herbatę i słuchała dalej. Przynajmniej tyle mogła zrobić, gdy nie można już było nic zrobić.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">***</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Trzecia „b” umiała się znaleźć. W piątek na krótką informację o śmierci mamy Jacka klasa zareagowała szokiem i ciszą. Wiadomość, że w poniedziałek pogrzeb i według Beaty powinni wszyscy pójść, przyjęto bez sprzeciwu. Gosia z wyjątkową jak na siebie powściągliwością porozdzielała szybko zadania: kto niesie wieniec, po ile składka. Przez resztę lekcji było cicho.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">W poniedziałek na cmentarzu ustawili się całą klasą nieco z boku, by nie przeszkadzać rodzinie. Beata obserwowała Jacka: stał z ojcem i dziadkami, blady, przygarbiony. Didi trzymała go za rękę. Wyglądali razem tak nierealnie, tak nie pasowali do otoczenia: do gromady dorosłych w żałobie, do trumny spuszczanej w głąb ziemi, do nagrobków wokół.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– To jest takie bez sensu – usłyszała Beata za plecami słowa Hanki. – Jakie to chore, żeby rodzice ci umierali…</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Nie płacz – rozległ się łagodny głos Agaty. – Masz chusteczkę. Nie płacz, Hania…</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Płacz, Haniu, pomyślała Beata i poczuła, że jej samej łzy płyną z oczu. Płacz. W płaczu z powodu cudzego bólu jest tak parszywie mocna lekcja człowieczeństwa, niewiele znajdziesz lepszych.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">***</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Ustalenie z nauczycielami, by wystawili Jackowi oceny z tego, co już mają w dzienniku i odpuścili końcówkę semestru, poszło łatwo. Oczywiście z wyjątkiem Haleckiego, który postanowił być bardziej papieski niż sam papież i przez dobre pół godziny wykłócał się z Beatą o klasówki, które jeszcze planował aż do rady pedagogicznej, pracę klasową, którą Jacek miał poprawić i w ogóle co to są za wstawiennictwa za prawie pełnoletnim chłopakiem?</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Temu chłopakowi umarła matka, po długiej i ciężkiej walce z paskudną chorobą – zdenerwowała się Beata. – Bądź człowiekiem, pedagogiem, zlituj się, czy tobie sprawia przyjemność traktowanie uczniów jak bydła?</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Ja po prostu trzymam się zasad – odparł Halecki obrażonym tonem.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– W dupę sobie wsadź swoje zasady – warknęła Kaśka, stojąca przy ekspresie do kawy. – To nie są żadne zasady, to jest zwykłe skurwysyństwo.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Pani Katarzyno – odezwał się surowo dyrektor, który właśnie wszedł do pokoju nauczycielskiego. – Pani to doprawdy daje piękny pokaz języka w gronie pedagogicznym.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Kaśka, rozjuszona, odstawiła kubek z kawą i wyjątkowo dosadnie wyjaśniła, dlaczego „dała ten popis języka”. Dyrektor popatrzył na nią, przeniósł wzrok na Beatę i zażądał, jak to określił, wyjaśnienia z pierwszej ręki. Beata, zmęczona już i nieźle wyprowadzona z równowagi, streściła rozmowę z ostatnich paru minut. Halecki próbował się wtrącić, ale dyrektor warknął:</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Zamknij się na chwilę, Edek – i ze strony fizyka zapadła cisza.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Gdy Beata skończyła mówić, dyrektor popatrzył na nią, popatrzył na Haleckiego.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Wstaw mu tróję na semestr i daj mu spokój do drugiego semestru – zarządził wreszcie.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Jemu ledwo dwója wychodzi – zaprotestował Halecki. – Ostatnią pracę klasową ma do poprawy. A ja mam jeszcze trzy klasówki do ferii rozplanowane w dzienniku…</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Edek – głos dyrektora był spokojny, dość cichy i zdecydowanie groźny – powiedziałem wyraźnie. Wstaw mu trzy i koniec dyskusji do końca ferii. Rozumiemy się?</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Halecki, choć wyraźnie zły, pokiwał bez słowa głową.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Dobrze – mruknął dyrektor. – Jak chcesz katować kogoś klasówkami na ostatnią chwilę, to masz w szkole całą gromadę dzieciaków, którym rodzice nie umarli na raka. A pani niech się wyraża jak nauczycielka – rzucił w stronę Kaśki i wyszedł z pokoju.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Kaśka wzruszyła ramionami, podeszła do Beaty i powiedziała cicho:</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Rzadko kiedy widzę, żeby stary się zachował jak pedagog, ale teraz to mu się akurat udało.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Beata pokiwała głową. Tak, tym razem dyrektor pozytywnie ją zaskoczył.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Przez resztę okienka obie z Kaśką z wredną satysfakcją ignorowały Haleckiego, który z obrażoną miną pił kawę przy drugim końcu długiego stołu.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">***</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Za bardzo się tym wszystkim przejmujesz – stwierdził Konrad. Był czwartkowy późny wieczór, leżeli w łóżku. Beata miała marny nastrój, marną ochotę na wspólny film i równie marną ochotę na seks. – Nie możesz tak się ciągle i wszystkim przejmować. To są cudze sprawy i cudze problemy, nie twoje.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– To są moi uczniowie, więc moje sprawy – odparła Beata z irytacją. Leżała na boku, plecami do Konrada, z kołdrą nasuniętą aż po szyję. – I tak mi okropnie żal tego chłopaka. I nie umiem mu pomóc.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Nie pomożesz całemu światu. – Konrad położył się obok, objął ją ręką. – Musisz się nauczyć oddzielać pracę od własnych spraw.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Nie chcę – mruknęła Beata. – Chcę, żeby moja praca była moją sprawą także po pracy.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– No ale nie tak, że płaczesz przez to w poduszkę – zirytował się Konrad. – Wczoraj słyszałem, jak beczysz, dopóki nie zasnąłem.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Rozkleiłam się – przyznała Beata cicho. – Ciągle myślę, jak ten biedny chłopak musi cierpieć.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Betka, przestań – poprosił Konrad łagodnie. – Przecież to cię wykończy. Nie możesz tak przeżywać każdego cudzego problemu.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Jego dłoń, przesuwająca się po jej biodrze i udzie, działała uspokajająco.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Może i miał rację.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Zaraz będą ferie – odezwał się cicho. – Odpoczniesz, oderwiesz się od tego. Miałaś trudny semestr. Nie myśl o tym, nie możesz uratować całego świata.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Zawaliłam ten semestr, pomyślała Beata ponuro; od paru dni nie mogła się uwolnić od tej myśli. Nic nie zrobiłam. Pogubiłam te moje dzieciaki. Rozleniwiłam się na tym zwolnieniu lekarskim i z tą nogą. Poprzegapiałam jakieś ważne momenty. Jacek ze swoją żałobą. Hania, jakaś ostatnio taka smutna i podejrzanie spokojniejsza. Karolina, jeszcze bardziej zamknięta w sobie. Andrzej, odcięty i podminowany. Marcin, w ostatnich tygodniach dziwnie niespokojny. Marta, przecież ona zaraz na początku roku wyszła z toalety taka zaczerwieniona, z podpuchniętymi oczami, czemu ja jej nie zatrzymałam, nie zapytałam, o co chodzi? Kółko polonistyczne mi się rozwaliło, po kilku miesiącach mojej nieobecności odzwyczaili się i nie mogę tego pozbierać. I nawet nie mam siły tego pozbierać.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Nawaliłam. Poprzednie dwa lata były takie dobre, a teraz tak totalnie dałam dupy ze wszystkim. Rany boskie, żeby to się po feriach dało ogarnąć. Ja się muszę ogarnąć.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Będzie dobrze, Betka – szepnął jej Konrad w ramię. Jego usta musnęły delikatnie skórę. – Zobaczysz, będzie dobrze. Nie martw się tak. Nie płacz.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Jestem gównianym nauczycielem, uznała Beata, z trudem powstrzymując szloch. Gównianym i rozwalonym emocjonalnie, rozhisteryzowanym nauczycielem. Jestem idiotką, taka byłam z siebie dumna, że co to nie ja, jak ja wspaniale przez te dwa lata sobie radziłam, a tu proszę, spieprzyłam wszystko na całej linii. Niech już ten semestr się skończy, niech będą ferie, ja się muszę pozbierać, uporządkować, przygotować. Przecież nie mogę tego tak zostawić. Następny semestr musi być lepszy, będzie lepszy.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Zacisnęła palce na dłoni Konrada. Miała ochotę schować się pod kołdrą i poczekać aż do ferii, nie wstawać jutro rano, nie iść do szkoły, nie pogłębiać jeszcze bardziej tego poczucia własnej porażki i własnego nawalenia na całej linii. Gdzie się podziało to cudowne przekonanie o kolejnym roku podbijania świata z początku września?<o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Spieprzyłam ten semestr, pomyślała z pełnym rezygnacji smutkiem. Tak strasznie spieprzyłam. Nie chciałam, ale tak wyszło. Myślałam, że jestem taka super i na swoim miejscu, a jestem taka byle jaka i taka głupia. Mam dosyć. Mam tak strasznie dosyć. Niech już będą ferie. Niech ten semestr wykasuje mi się z pamięci, przecież to jest jakaś porażka, moja porażka.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">I właściwie beczę nie nad Jackiem, tylko nad sobą. Mam dwadzieścia osiem lat i beczę jak dzieciak, bo się okazało, że się przeliczyłam. W swoim dobrym zdaniu o sobie. Jestem głupia i żałosna.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">– Będzie dobrze, Betka – wymruczał Konrad w jej kark. – Nie płacz. Będzie dobrze.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Przerażające, jak chwilami trudno w to uwierzyć.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">Może to tylko gorszy dzień. Gorszy semestr. Może taki chwilowy spadek energii, nastroju, poczucia sensu. Może następnego dnia, w kolejnym tygodniu, w przyszłym semestrze będzie lepiej. Bo w tej chwili jest paskudnie.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 36px;">I naprawdę wszystkiego się odechciewa.</span><span style="line-height: 36px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><span style="color: black; line-height: 27px;">PRZYPISY:</span><span style="line-height: 27px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><span style="color: black; line-height: 27px;">* Wisława Szymborska, „Pod jedną gwiazdką”, w: Wisława Szymborska, „Wiersze wszystkie”, Kraków 2023, s. 356.</span><span style="line-height: 27px;"><o:p></o:p></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 24px;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"> </span></o:p></span></p><p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: medium;"></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 24px;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">fot. <a href="https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/pekniete-szklane-lustro-762558/" target="_blank">Pexels</a></span></span></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-17672260870699828432023-11-17T09:00:00.013+01:002023-11-17T17:17:31.140+01:00EKSKURS. PUNKT CZWARTY: PRZEPROSIĆ<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRHpjYkYuiR23prZWVD2eVqnWbf_wlrGWP77WcV-SoDuf26dComVpBNkmesHjpIm6-vgExkQiHXM7Bb5DR8Y06EBHJP0MwwNW6cLiQ_EuxqZP1jsRE-dbZWXauD-__zV56h2ZRggQf6m9lPb7DgMAHBnWWzxV1Ykn1BRimmduUAux2vPQFiGDM-1thysoy/s640/pexels-suzy-hazelwood-1226398%20(1).jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="360" data-original-width="640" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRHpjYkYuiR23prZWVD2eVqnWbf_wlrGWP77WcV-SoDuf26dComVpBNkmesHjpIm6-vgExkQiHXM7Bb5DR8Y06EBHJP0MwwNW6cLiQ_EuxqZP1jsRE-dbZWXauD-__zV56h2ZRggQf6m9lPb7DgMAHBnWWzxV1Ykn1BRimmduUAux2vPQFiGDM-1thysoy/w640-h360/pexels-suzy-hazelwood-1226398%20(1).jpg" width="640" /></a></div><br /> <p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W końcu tekst, który
pozostał ekskursem, tak jak to było początkowo planowane.<span></span></span></span></p><a name='more'></a><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">EKSKURS</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">PUNKT CZWARTY:
PRZEPROSIĆ</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Nigdy razem nie będziemy szukać winy ani odpowiedzialności, ani też
niewyobrażalnego zaczynania od początku.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: medium;"><span style="background: white; color: black; line-height: 150%;">Julio
Cortázar, </span><span style="color: black; line-height: 150%;">„Dwie strony medalu”, w: <span style="background: white;">Julio
Cortázar, </span>„Opowiadania”, tom 2, Warszawa 2009, s. 265.</span></span><span style="font-size: x-large; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Podróż trwała prawie
cztery godziny i przez te cztery godziny Andrzej nie był w stanie przeczytać
nawet jednej strony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie mógł się skupić.
Słowa się rozmywały, zdania gubiły sens. Przesuwał wzrokiem po szeregu liter i
po linijce, kilku linijkach, akapicie orientował się, że nie rozumie, na co
patrzy. Próbował parę razy, trochę odczekał, znów otworzył książkę – i znowu
nic. Jakiś czas później – to samo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W końcu się poddał,
schował książkę do aktówki, aktówkę wcisnął między siebie a ścianę przedziału i
spojrzał w okno. Nagie drzewa, trochę roztopionego śniegu i błota, tory, tory.
Monotonny stukot i świst pociągu. Kilka osób w przedziale, na ostatniej stacji
wsiadła jakaś para w jego wieku, przy oknie naprzeciwko siedział facet chyba w
wieku Remigiusza, choć wyglądał zdecydowanie starzej, przy kości i z łysiną na
czubku głowy. Lekki zaduch, tak typowy dla przedziałów, ale próby otwarcia okna
skończyły się na histerycznym krzyku: „Niech pan nie otwiera, jest koszmarnie
zimno, jaka ta młodzież dzisiaj egoistyczna!” starszej kobiety siedzącej przy
drzwiach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wszystko mi jedno,
pomyślał wtedy Andrzej, wzruszył ramionami i usiadł. Nie chce mi się spierać z
tym babsztylem. Nic mi się nie chce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zapomniał kupić na
dworcu czegoś do picia. Gdy tylko wysiadł z samochodu, gdy tylko zabrał walizkę
z bagażnika, ruszył szybko przed siebie, z jedną myślą w głowie: jak najdalej.
Jak najdalej od wściekłego Remigiusza w aucie, jak najdalej od tych wspólnych
świąt, jak najdalej od tego namawiania, proszenia, czułości i pretensji, tej
podstępnej mieszanki, w którą się zapadał jak w jakieś ruchome piaski. Jak
najdalej – na dworzec, na peron, do pociągu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jednostajny obraz za
oknem przesuwał się i przesuwał. Czasem szereg drzew przerywały domy, ulice,
samochody przed szlabanem; a potem wszystko wracało z powrotem, drzewa i tory,
tory i drzewa. Było w tym coś odprężającego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie mógł się więc skupić
na czytaniu. Myśli też nie mógł za bardzo zebrać. Może nie było sensu się teraz
wysilać, może należało sobie na chwilę odpuścić. Pomyśli o tym w domu. U
rodziców. Później. Podejście Scarlett O’Hary, „pomyślę o tym jutro”, wcale nie
było takie głupie – czasem lepiej zostawić coś na moment, nabrać dystansu. A do
tej sytuacji potrzebował bardzo dużo dystansu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pić mi się chce,
pomyślał z irytacją. Trzeba było na tym dworcu choć na chwilę przystanąć w
którymś sklepie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, trzeba było
przystanąć, ale gdzieś z tyłu głowy tkwiła obawa, że Remigiusz za nim pójdzie,
zatrzyma i… nie, nawet nie to, że zrobi awanturę – z awanturą Andrzej by sobie
poradził – ale że zacznie mówić, po swojemu, namawiać, prosić i przepraszać,
mieszać czułość z pretensjami, oczekiwaniami i wszystkimi „czuję, czujesz,
czujemy”, aż w końcu człowiek znów się w to zaplącze jak w jakąś cholerną
siatkę i nie będzie wiedział, jak się wycofać. Czasami nawet milczenie nie
pomagało, Remigiusz potrafił obrócić czyjeś milczenie w potwierdzenie albo w
podważenie negacji, i nagle było się tak kompletnie bezradnym, bo już się
naprawdę nie wiedziało, co mówić albo czego nie mówić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wstał; zostawił
płaszcz na swoim miejscu, wziął aktówkę i wyszedł z przedziału. Toaleta w
wagonie na szczęście była pusta; wszedł, zamknął drzwi i odkręcił kran. Woda
była chłodna i łagodziła to palące uczucie, które od dłuższego czasu rozrastało
się w gardle. Mama pewnie przeraziłaby się, gdyby go teraz zobaczyła, „Boże,
Jędrek, nie pij wody z kranu, i to jeszcze w pociągu, przecież to brudne, jakie
tam świństwa muszą pływać!”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Woda jak woda. Przesunął
po twarzy mokrą dłonią. Dobrze. Chłodniej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W całym wagonie było duszno
i za ciepło. Może dlatego momentami miał wrażenie, że pali go twarz. A może
dlatego, że chwilami wciąż czuł na lewym policzku tamto uderzenie. Bardziej
nawet dość mocne trzepnięcie niż uderzenie, Remigiusza z pewnością byłoby stać
na więcej i wyraźnie miał ochotę na więcej, tylko się powstrzymał. Cóż, może
należy podziękować, że nie jedzie się teraz do rodziców z obitą gębą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To nawet jakoś
szczególnie nie zabolało – nie fizycznie. Ale gdzieś na granicy świadomości
pojawiło się, na moment, coś znanego. Cień tamtego starego strachu, który się
uruchamiał przy ojcu. Wstręt do samego siebie, gdy się przyjmowało uderzenia
bez słowa, w milczeniu, posłusznie. Wściekłość, dławiąca i oślepiająca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wtedy, w mieszkaniu
Remigiusza, przez chwilę – kilka, kilkanaście sekund? – miał ochotę zrobić to,
co zrobił dwa i pół roku wcześniej we własnym domu. Oddać. Z nawiązką. Tak,
żeby ten cholerny gnój wiedział, że jeśli jeszcze raz spróbuje…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Opanował się szybko. To
nie był ojciec. To nie była tamta sytuacja. I tu, niestety, musiał przyznać:
zasłużył sobie. Tym, co powiedział, a powiedział to z pełną świadomością
paskudnego wydźwięku każdego słowa i bólu, jaki tym zada. Wiedział, że
Remigiusza to zrani. A skoro zrani – to może zablokuje dalsze słowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Należało mi się, pomyślał
kilka godzin temu i nadal tak myślał, gdy spoglądał w brudne, pokryte smugami
lustro w pociągowej toalecie. Należało mi się i mam szczęście, że nie walnął
pięścią. Już nic nie widać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Należało mu się. Ale
mimo to jakiś niesmak do Remigiusza pozostał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wrócił do przedziału,
podłożył złożony płaszcz pod głowę. Drzewa i tory za oknem, tory i drzewa.
Szlaban, samochody, dachy kilku domów, znowu drzewa i tory. Monotonny stukot,
który uspokajał, niemal usypiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W domu będzie musiał
pomyśleć, co dalej. Jak to ogarnąć, rozwiązać. Przerwa świąteczna przecież się
skończy, trzeba będzie wrócić do Szczecina, na uczelnię – i do Remigiusza. I
zmierzyć się z tym wszystkim, co się przez ostatnie miesiące nawarstwiło, jakoś
to… uporządkować. Jakoś. Cholera wie, jak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Czuł się rozbity, to
chyba było najlepsze określenie. Rozbity tak we własnej głowie. Żeby już
dojechać do domu, zamknąć się we własnym pokoju, mieć kilka chwil absolutnej
ciszy, spokoju, samotności. Tego chyba szczególnie mu brakowało – samotności,
bez czyjejś obecności ciągle i ciągle obok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzał na zegarek.
Jeszcze prawie półtorej godziny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez moment przyglądał
się własnemu nadgarstkowi, po czym powoli rozpiął pasek, zdjął zegarek i
schował go do jednej z bocznych kieszonek aktówki. Nie miał dziś na to siły. Za
dużo Remigiusza. Nie chciał jeszcze bardziej sobie o nim przypominać za każdym
razem, gdy będzie sprawdzał czas.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Oparł splecione dłonie
na udach, popatrzył przez okno i odetchnął głęboko. Półtorej godziny i będzie
na miejscu. Przymknął oczy. Ten dzień był koszmarnie męczący.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do Białego Boru pociąg
dotarł kilka minut po wpół do dziewiątej. Z dworca do domu szło się około
dwudziestu minut, więc Andrzej chwycił walizkę, minął parę taksówek
wyczekujących na postoju i wolnym krokiem ruszył Dworcową. Było zimno, ale
przynajmniej nie padało. Po prawie czterech godzinach w pociągu miał dość,
potrzebował spaceru. Po drodze zapalił, choć trochę trudno się trzymało w
jednej ręce aktówkę i papierosa; w końcu przystanął, aktówkę położył na
walizce, spokojnie dopalił i dopiero ruszył dalej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zazwyczaj gdy
przyjeżdżał ze Szczecina, widok domu wywoływał głównie irytację i niechęć. Nie
lubił tu przyjeżdżać. Nadal miał do mamy sporo żalu i złości, za to, że nigdy
się ojcu nie sprzeciwiała, gdy chodziło o jego „metody wychowawcze”. I za to,
że zawsze stawała po stronie ojca. A na ojca zwyczajnie nie mógł patrzeć, w
każdym razie nie bez wstrętu, obrzydzenia, niechęci.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale tym razem widok
ciemnobrązowych dachówek i białej elewacji – ojciec w lecie odmalował cały
budynek, a pogoda jeszcze nie zdążyła efektu tej pracy zniszczyć – podziałał
jakoś tak… uspokajająco. Okno kuchenne wychodziło na ogród właśnie od strony
bramy i zza firanki widać było światło oraz cień poruszającej się sylwetki.
Mama przez kilka dni przed świętami niemal nie opuszczała kuchni, jakby na
Wigilię spodziewali się zawsze tłumów ludzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Świerk, który rósł
między płotem a kuchennym oknem, został owinięty paroma sznurami kolorowych
lampek. Kiczowato to wyglądało, ale przynajmniej paliły się ciągłym światłem,
nie mrugały. Sąsiedzi dwa domy wcześniej mieli znacznie gorsze pomysły – lampki
na trzech czy czterech drzewach migały wściekle, do tego pomiędzy nimi
upchnięto podświetlonego renifera z podświetlonymi saniami i z Mikołajem, który
co prawda nie świecił – chociaż tyle – ale za to miał uśmiech kogoś, kto przed
chwilą zadźgał parę osób nożem kuchennym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec owijał świerk
lampkami z tydzień przed Wigilią. Mama lubiła te wszystkie świąteczne akcenty,
ozdoby, klimaty. Choinka w domu pewnie będzie, jak zwykle, na pół pokoju.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej otworzył bramę,
wszedł, zamknął ją za sobą ponownie na klucz – ojciec bardzo tego pilnował, po
co komu brama, mówił, skoro nie jest zamknięta, może od razu otwórzmy na oścież
wszystkie drzwi i wystawmy wartościowe rzeczy do ogrodu, bo ci się nie chce
zamknąć wieczorem bramy na klucz, Jędrek? – podszedł do domu, postawił walizkę
i przez chwilę patrzył na drzwi wejściowe. Świąteczny wieniec już wisiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jeszcze w sumie mogę
zawrócić, pomyślał. Zawrócić, wrócić na dworzec, złapać jakiś pociąg… gdzie? Do
Szczecina? Wrócić do Szczecina oznaczało w tym momencie wrócić do Remigiusza,
bo gdzie miałby nocować? A wrócić do Remigiusza… nie, teraz, w tej chwili, tak
koszmarnie nie miał na to siły, ochoty, aż go odrzucało na samą myśl o tym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ja tu mieszkam, do
cholery, stwierdził z irytacją i zadzwonił. Dopiero po naciśnięciu dzwonka
uświadomił sobie, że mógł zwyczajnie otworzyć drzwi kluczami. A, pal diabli. W
każdym razie mieszkał tu i tu miał gwarancję odrobiny spokoju we własnym
pokoju. I miał prawo tu być, bez żadnego obowiązku poczucia wdzięczności czy
zależności.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Drzwi otworzył ojciec.
Otworzył, popatrzył ze zdumieniem i zapytał z niedowierzaniem:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie, cholera, IPN na
lustrację, pomyślał Andrzej z irytacją. A kogo, kurwa, widzisz przed tymi
drzwiami?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cześć – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co tu robisz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odmrażam sobie dupę,
miał ochotę odpowiedzieć, ale się opanował. Ojciec miał prawo być zaskoczony, w
końcu Andrzej wcześniej zapowiadał, że na święta zamierza wyjechać ze znajomymi
i do domu tym razem nie przyjedzie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zmieniły mi się plany
– wyjaśnił zatem spokojnie. – Z wyjazdu nic nie wyszło. Więc pomyślałem, że przyjadę.
– Wzruszył ramionami, spojrzał w bok, na ten nieszczęsny, obwieszony kablami
świerk. – Jak wam to nie zrobi problemu. Nie zdążyłem zadzwonić, żeby zapytać,
czy mogę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co ty wygadujesz,
Jędrek – odparł ojciec dziwnym tonem, którego nie dawało się sensownie
określić. – Przecież to twój dom. Możesz tu przyjeżdżać, kiedy chcesz, nie
potrzebujesz się zapowiadać ani pytać. – Otworzył szeroko drzwi i wyciągnął
rękę. – Wchodź, daj tę walizkę. Pewnie zmarzłeś. Czemu ty czapki nie nosisz?
Jadzia! – krzyknął, odwracając się w stronę przedpokoju. – Chodź, zobacz, kto
przyjechał!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co tam? – zapytała
mama po chwili, wychodząc z kuchni i wycierając w ścierkę kuchenną dłonie, gdy
Andrzej właśnie zdejmował płaszcz. Przystanęła, otworzyła szeroko oczy. – Boże,
Jędrek! – powiedziała takim tonem, jakby wrócił z wojny, a nie z miasta, w którym
studiował. Podeszła, wcisnęła ojcu ścierkę w ręce i objęła Andrzeja z całych
sił. – Jędruś, przyjechałeś jednak! Synku…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No i się rozpłakała. W
sumie mógł się tego spodziewać, mama łatwo się wzruszała byle bzdurą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Potem wszystko się
odbyło w znajomy sposób: mama namawiała, by coś zjadł, ojciec nic nie mówił,
tylko patrzył, jakby mu coś nie pasowało, mama robiła herbatę, ojciec siedział
w kuchni przy stole i przerzucał gazetę, mama pytała, opowiadała i się
uśmiechała, ojciec palił przy oknie. Andrzej zabrał walizkę do swojego pokoju,
otworzył ją, wypakował kilka rzeczy, po czym usiadł na łóżku, objął rękami
głowę i odetchnął głęboko. Trochę ciszy. Trochę spokoju. Trochę czasu bez
ludzi, na litość boską, trochę czasu bez ludzi wokół.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Usłyszał pukanie i zaraz
potem cichy zgrzyt drzwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek? Źle się
czujesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uniósł głowę. Ojciec
stał w drzwiach, z ręką na klamce. Patrzył podejrzliwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – powiedział
Andrzej sucho. – Jestem zmęczony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Miałeś miejsce
siedzące w pociągu?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co ojciec chce? –
spytał Andrzej niecierpliwie, bo tamten wciąż stał w drzwiach, bez słowa, z tą
swoją policyjno-węszącą miną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zamknąłeś bramę na
klucz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jeszcze jedno „to
dobrze” i coś mnie trafi, pomyślał Andrzej. Idź stąd, zostaw mnie w spokoju.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chce ojciec coś
jeszcze poza tą bramą?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec przez chwilę
patrzył na niego tak, jakby chciał coś powiedzieć. W końcu przeniósł wzrok na
swoją dłoń i poruszył klamką.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. Umyj się i połóż.
Jak się wyśpisz, to się jutro lepiej poczujesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No genialna rada, po
prostu genialna. Sam by na to nie wpadł. I na pewno jak się wyśpi, to cała ta
cholerna szczecińska sytuacja zniknie albo sama się rozwiąże. Brakuje jeszcze
tylko standardowego „I nie czytaj po nocy”, które ojciec tak lubił wciskać
wszędzie, gdzie się dało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec przymknął do
połowy drzwi i dodał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I nie siedź po nocy z
książką, Jędrek, połóż się jak normalny człowiek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No i jest, ulubiony
tekst ojca jak zawsze musiał się pojawić. Ale przynajmniej po tej złotej myśli
wreszcie zamknął za sobą drzwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na
częściowo rozpakowaną walizkę, kilka rzeczy wyłożonych na łóżko i na krzesło.
Powinien to pochować do szafy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie chce mi się,
pomyślał. Zmęczenie było coraz większe. Tak mi się cholernie nic nie chce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zgarnął rzeczy z łóżka i
krzesła, wrzucił byle jak z powrotem do walizki, walizkę przesunął w róg między
łóżkiem a regałem i wyciągnął z szafy jedną z piżam. Rozpakuje się jutro.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wrócił z łazienki do
pokoju, popatrzył na klęczącą przy jego walizce mamę z niedowierzaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mamo, nie jestem małym
dzieckiem – powiedział, starając się zapanować nad irytacją. – Sam się
rozpakuję, jutro.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie marudź – odparła
mama, wstała z kilkoma koszulami i podkoszulkami w rękach, przyjrzała mu się i
stwierdziła z niezadowoleniem: – Schudłeś, Jędrek. Ty w ogóle coś tam jesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie schudł. Ale za
każdym razem, gdy przyjeżdżał, słyszał to „schudłeś, schudłeś”, po czym mama
przystępowała do zawziętego wpychania w niego całej zawartości lodówki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jem, mamo – zapewnił,
siląc się na cierpliwość. – I nie schudłem. Ta piżama zawsze była trochę za
luźna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama ułożyła ubrania w
jednej z szuflad komody i wskazała ręką na nocny stolik.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zrobiłam ci herbatę z
miodem, malinami i mlekiem. Masz to wypić – dodała surowo, zanim zdążył coś
powiedzieć. – Jest świetna na przeziębienia. Na pewno cię na tych dworcach i w
pociągu przewiało, jeszcze bez czapki chodzisz, złapiesz coś na święta i tyle z
tego będzie. Pij, nie dyskutuj ze mną – zarządziła i wróciła do walizki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spieranie się z mamą w
tych kwestiach było bez sensu, zawsze znajdowali się na przegranej pozycji, i
on, i ojciec. A poza tym nie miał siły. Usiadł na łóżku, wziął kubek; herbata
była dobra, choć trochę za słodka, mama ładowała tam miód i maliny chyba
łopatą. Pił, patrzył, jak mama dalej rozpakowuje walizkę i układa rzeczy w
komodzie oraz w szafie, ale gdy dogrzebała się do bielizny, nie wytrzymał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mamo, błagam cię, moje
gacie zostaw w spokoju. Sam je schowam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama uniosła głowę,
spojrzała ze zdziwieniem, po czym się roześmiała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A co ty się taki
wstydliwy zrobiłeś? – zapytała tak, jakby to był świetny dowcip.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam dwadzieścia lat –
mruknął. – Trochę za dużo, żebyś mi majtki składała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama przez chwilę
patrzyła na niego, dalej z uśmiechem, ale w tym uśmiechu pojawiło się coś smutnego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem, że masz
dwadzieścia lat, Jędrek – powiedziała w końcu łagodnie i zamknęła walizkę. –
Dobrze, to resztę sobie jutro poukładasz. Wypiłeś już?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dopił herbatę, mama
zabrała kubek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Myj zęby i spać –
zarządziła. – Zajrzę jeszcze za chwilę do ciebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rzeczywiście, kilka
minut później zapukała cicho, weszła i przysiadła na brzegu łóżka. W świetle
rzucanym przez lampkę nocną jej twarz była widoczna tylko częściowo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak się cieszę, że
przyjechałeś – powiedziała cicho i przesunęła palcami po jego policzku. –
Przykro mi, że ci wyjazd z przyjaciółmi nie wyszedł, ale nie martw się, jeszcze
będą inne okazje. – Wsunęła mu dłoń we włosy. – Ale ci urosły. Może pójdziesz
do fryzjera między świętami?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym – mruknął. Leżał
na plecach, z głową obróconą w kierunku mamy; był już senny. Mama się
pochyliła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trudno mi było
wyobrazić sobie święta bez ciebie – przyznała z łagodnym uśmiechem. – Tak się
cieszę, że jednak jesteś. Będziemy mieć miłe święta, odpoczniesz sobie, zjesz
coś porządnego. Śpij, Jędruś, wyśpij się, zrobię ci jutro coś dobrego na
śniadanie. – Pochyliła się jeszcze trochę, pocałowała go w policzek. –
Dobranoc.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobranoc, mamo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wyszła, wyłączył
lampkę nocną. W ciemności, która zapadła, było coś wyciszającego i łagodzącego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy się obudził, było
już po dziesiątej. Światło przebijało się przez firankę w oknie. Przeciągnął
się, ziewnął, odsunął włosy sprzed oczu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dobrze się spało we
własnym łóżku, samemu. Nagle go to uderzyło: jak dobrze się spało samemu. Dawno
nie spał sam, bez drugiej osoby obok; było wygodnie, spokojnie, cicho, tak
jakoś… swobodnie. Bez tego ciągłego klejenia się Remigiusza przed snem i po
pobudce, bez jego „No gdzie mi się tak wyrywasz”, gdy człowiek chciał mieć
trochę przestrzeni, bez oczekującego spojrzenia, jakie czasem Remigiusz rzucał,
gdy przynosił rano kawę i mówił: „Fajnie, jak ktoś wokół ciebie tak skacze,
prawda?”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odwrócił głowę do ściany
przy łóżku. Wskazówki zawieszonego na niej kwadratowego zegara wskazywały
dziesiątą dwadzieścia trzy. W gruncie rzeczy nieszczególnie chciało mu się
wstawać, ale przecież nie będzie leżał cały dzień pod kołdrą. Poza tym był
głodny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dzień minął spokojnie.
Trochę pomógł mamie w przygotowaniach – obrał i pokroił parę warzyw, umył kilka
naczyń, nastawił, a potem powiesił pranie. Co prawda powtarzała: „Jędrek, nie
trzeba, poradzę sobie, odpocznij, idź sobie poczytać, zostaw, nie trzeba”, ale
ignorował ją. Od jakiegoś roku docierało do niego, jak dotąd mama wokół niego
skakała; na początku studiów aż do bólu odczuł, że to w pewien sposób
upośledzało, a poza tym gdy obserwował ją podczas tej domowej krzątaniny,
dochodził też coraz bardziej do wniosku, że ojciec jest nadętym dupkiem, który
jak jaśnie pan daje się mamie obsługiwać. Nie chciał być jak ojciec. Nie chciał
traktować mamy jak darmowej służącej. I nie chciał się więcej czuć tak, jak
czuł się w pierwszych miesiącach w akademiku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek, daj spokój –
powiedziała mama wręcz z wyrzutem, gdy właśnie rozstawił u siebie deskę do
prasowania i rozłożył pierwszy obrus ze sterty obrusów i ozdobnych serwet,
którymi miały być udekorowane stoły i stoliki na święta. – Ja to później
zrobię, po co sobie tym głowę zawracasz. Mam wolne, odpocznij.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic mi nie będzie od
wyprasowania paru rzeczy – odpowiedział z pewną irytacją. – Niech mnie mama nie
traktuje jak dzieciaka, który nic nie umie wokół siebie zrobić. Jak mama ma
jeszcze coś do wyprasowania, to niech mama przyniesie. I tak ma mama teraz masę
roboty, pomóc nie mogę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Możesz, możesz –
odparła z uśmiechem. – No to prasuj, ale jak będziesz miał dosyć, to zostaw,
odpocznij sobie. Ale ty się dorosły zrobiłeś. Dziękuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dorosły, dobre sobie. Po
prostu nauczył się robić podstawowe rzeczy wokół siebie sam, zamiast czekać, aż
mama je zrobi. Choć musiał przyznać – w ostatnich miesiącach w pewien sposób
wrócił do punktu wyjścia, bo skakał wokół niego Remigiusz. Andrzej czasem to
zauważał, uświadamiał sobie, i starał się wtedy sam coś zrobić – ale częściej,
niestety, częściej odruchowo wchodził w stary rytm, do którego był
przyzwyczajony, i dopiero post factum orientował się, że znów pozwala się
obsługiwać jak w domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Czasem miał ochotę
powiedzieć Remigiuszowi, żeby ten przestał tak robić – ale wtedy musiałby
pewnie wyjaśnić, dlaczego go to denerwuje i dlaczego, jednocześnie, dotąd się
na to godził. Nie chciał rozmawiać z Remigiuszem o swoich rodzicach; w zasadzie
z nikim nie miał ochoty o nich rozmawiać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A czasem – musiał to
przyznać – tak było zwyczajnie wygodniej. Mieszkanie w akademiku rzeczywiście
sporo nauczyło z tego codziennego odpowiadania za siebie w kwestiach, które ani
nie były szczególnie ciekawe, ani wciągające, za to żmudne i na początku
chwilami wręcz trudne; nauczyło i jednocześnie zmęczyło. Remigiuszowa troska i
skakanie wokół ułatwiały życie, pozwalały skupić się wyłącznie na nauce, na
studiach, na książkach, ignorować codzienność i jej wymogi, jeśli w danym
momencie tak było wygodniej. To było naprawdę przyjemne. Tak przyjemne i
dogodne, że Andrzej się temu poddawał, a potem w którymś momencie dopadała go
irytacja i na Remigiusza, i na siebie. Na Remigiusza – paradoksalnie za to
właśnie, że tyle robił, tak skakał i dbał, bez słowa, jakby mu to sprawiało
wielką frajdę. Na siebie – za to, że bezrefleksyjnie to wszystko przyjmował,
wchodził w to tak, jakby było zupełnie naturalne, momentami nawet nie zauważał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Upupiasz mnie, pomyślał
raz, patrząc na Remigiusza w czasie kolacji, zrobionej oczywiście przez
Remigiusza, po tym, jak Remigiusz zrobił pranie, wyczyścił łazienkę, umył
naczynia. Upupiasz mnie, a ja się daję, i żaden z nas nie potrafi powiedzieć:
„Może już wystarczy, Andrzej, rusz dupę i też zrób coś w mieszkaniu, to nie
hotel z obsługą”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jasne, to nie była wina
Remigiusza – albo przynajmniej to była mniej wina Remigiusza. Bardziej jego
własna. Ale nie miał szczególnej motywacji, by to zmienić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W domu było łatwiej –
może dlatego, że widział ojca, rozpartego wygodnie w fotelu w salonie, z gazetą
albo pilotem od telewizora w ręku, pozwalającego, by mama wokół niego biegała,
obsługiwała jak jakiegoś cholernego hrabiego, kompletnie niezainteresowanego
zrobieniem czegokolwiek z „kobiecych prac”. Patrzenie na ojca sprawiało, że od
razu uruchamiała się świadomość tego, jak mama wokół nich obu skacze oraz
niechęć do ojca, a zaraz za tym – pełna wstrętu myśl, że nie chce być taki jak
ojciec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie ma mi mama za co
dziękować – powiedział niezbyt uprzejmym tonem, bo myśl o ojcu w salonie znów
zdenerwowała. – Ja tu mieszkam, więc chyba normalne, że też powinienem coś w
domu robić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale przyjechałeś na
święta – skarciła go mama po swojemu, łagodnie, z uśmiechem, jakby głucha na
sens jego słów i podtekst w nich zawarty. – Masz odpoczywać i zbierać siły na
nowy rok, na studia, a nie zajmować się domowymi porządkami. Ale prasuj sobie, jak
ci to sprawia przyjemność, tylko się nie przemęcz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na to brakowało mu już
riposty. Zanim wstał, mama zrobiła i powiesiła jedno pranie, poskładała suche
ubrania, ugotowała kilka rzeczy, wysprzątała kuchnię i zrobiła śniadanie; gdy
wstał, przejechała odkurzaczem całe mieszkanie, umyła podłogę w łazience i jego
pokoju i właśnie się zabierała za podłogę w przedpokoju. Ale to on miał się
„nie przemęczać” przy prasowaniu kilku rzeczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Te domowe czynności
miały też pewną zaletę: pozwalały nie myśleć. W jakiś dziwaczny sposób odrywały
od mętliku w głowie i uspokajały; może właśnie dzięki tej monotonii i rutynie,
które wprowadzały, a może dzięki temu, że tak mocno zajmowały ręce i wymagały
pewnej uwagi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co się z ciebie taka
gosposia zrobiła, Jędrek? – zakpił ojciec po południu, gdy Andrzej zmywał po
obiedzie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej rzucił ojcu
ponure spojrzenie. Już przeszedł batalię z mamą, która narzekała, że
„niepotrzebnie się przemęcza”. A teraz ten przylazł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Korona mi z głowy nie
spadnie, jak pozmywam parę garów, zamiast siedzieć na dupie i dawać się
obsługiwać – burknął. Ojcu wyraźnie się ta uwaga nie spodobała, ale tylko
wzruszył ramionami, mruknął:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uważaj na język – i
sobie poszedł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej też wzruszył
ramionami i zaczął szorować garnek po kluskach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trzy dni przed Wigilią
minęły spokojnie i dość leniwie, mimo ciągle powtarzanego przez mamę „Jędrek,
zostaw, sama to zrobię, po co się za to bierzesz, odpocznij”. Odpoczywał.
Czytał – co prawda o wiele wolniej niż zwykle, ale znów mógł się skupić i
rozumieć, co w ogóle ma przed oczami. Miał dwie książki z romantyzmu, z listy
lektur dodatkowych, które chciał przerobić przed sesją, pożyczoną od profesor
Zielewskiej nową publikację z serii Universitas, ksero kilku artykułów z
gramatyki historycznej i ten nieszczęsny podręcznik z gramatyki opisowej, który
kawałek po kawałku wkuwał, żeby podejść w lutym do testu, który wymyślił sobie
Witczyk. Pod koniec listopada Witczyk oświadczył, że zrobi test z zimowego
semestru dla chętnych; kto zda, będzie zwolniony z tej części materiału na
egzaminie. Tego egzaminu Andrzej szczerze się obawiał: Witczyk formułował
pytania w dziwaczny, mało zrozumiały sposób, podobny do tego, w jaki tłumaczył
gramatyczne zagadnienia. Warto więc spróbować z tym testem, uznał: jeśli go
zaliczy, będzie o jeden semestr na egzaminie do przodu; jeśli nie zaliczy,
przekona się przynajmniej nieco wcześniej, jak wygląda egzamin u Witczyka,
czego się spodziewać po jego pytaniach i co jeszcze trzeba dokuć. Plus jeszcze
przywiózł trzy książki, które ostatnio znalazł w antykwariacie: zbiór
japońskich opowiadań, „Oszusta” Melville’a i jeden z tomów „Komedii ludzkiej”
Balzaca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jednym słowem, miał co
czytać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Miał też spokój. We
własnym pokoju, w ciszy, przy zamkniętych drzwiach, bez obecności innej osoby –
miał prawdziwy spokój. Niekiedy odkładał książkę i przez jakiś czas wpatrywał
się w sufit lub w ścianę, bez tego całego „o czym myślisz, czemu milczysz, co
tak nic nie mówisz?”. Gdy mama czasem do niego zaglądała, rzucała tylko „O,
czytasz sobie, czytaj, Jędruś, chcesz kanapkę?” albo patrzyła przez chwilę, nie
przerywała jego zamyślenia, wycofywała się i cicho przymykała drzwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Miał warunki, by
przemyśleć całą sprawę. Tylko ochoty na to nie miał, koszmarnie nie miał ochoty
myśleć o Remigiuszu, o ostatnich miesiącach i o wszystkim, co doprowadziło do
środowej sytuacji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dom okazał się niezłym
miejscem do schowania się przed tymi myślami. Tylko że w domu nie można było
zostać na zawsze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W wigilijny poranek
obudził go zapach kakao. Pewne rzeczy się nie zmieniały.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Od lat mama robiła mu w
Wigilię oraz w oba świąteczne dni kakao i przynosiła do pokoju, gdy jeszcze
spał. Stawiała je na podgrzewaczu, więc pozostawało gorące aż do jego pobudki.
Kakao było mocne, słodkie, pachniało intensywnie, świetnie smakowało. Andrzej
usiadł, ułożył sobie poduszkę za plecami, wziął kubek i upił kilka łyków.
Rozleniwiająca atmosfera domu sprawiała, że niemal zniknęło napięcie z
ostatnich tygodni. Niemal.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kubek przyjemnie
ogrzewał dłonie. Andrzej nagle uświadomił sobie, że nie ma prezentów dla
rodziców. Cholera. No tak, przecież planował w tym roku nie przyjeżdżać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Inna sprawa, że dla
Remigiusza też nie miał. W ogóle kiepsko sobie radził z prezentami; co roku
wymyślanie czegoś dla rodziców było męką. Prezenty w zasadzie były strasznym
zawracaniem głowy, bezsensownym i powodującym zakłopotanie: i wtedy, gdy miał
je dawać, i wtedy, gdy je dostawał. Od paru lat; gdy był młodszy, jeszcze go to
bawiło, ale od liceum zaczęło ciążyć. Domyślanie się lub zgadywanie, co ktoś
chce; przyjmowanie, dziękowanie, zmaganie się z pełnymi oczekiwania
spojrzeniami, takimi „no pokaż, że się cieszysz” i „gdzie twój entuzjazm?”.
Beznadziejnie sobie z tym radził. Kompletnie tego nie czuł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nad prezentem dla
Remigiusza zastanawiał się, odkąd padło hasło „wspólny wyjazd do Lublina na
święta”. Właściwie nie tyle się zastanawiał, ile próbował parę razy wymyślić,
co mógłby mu dać. Irytujące to było, ten „prezentowy przymus” przy różnych
okazjach. Przyjemność z dawania komuś czegoś czuł wtedy, gdy dawał coś pod
wpływem własnej decyzji, bez jakiejś narzuconej okazji. Kwiaty czy tamten
wachlarz z Włoch dla pani Beaty. Kubek przed wyjazdem dla pana Przemka. Kwiaty
na urodziny mamy i na Dzień Matki, wprawdzie przy konkretnej okazji, ale to
była mama, więc…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No i nie lubił świąt.
Wymuszony klimat radości i rodzinności, idiotyczne dekoracje i kolędy, sztuczne
rytuały – kompletny bezsens. Pseudoreligijna atmosfera, w domu, w którym na co
dzień ta religia przecież nie miała znaczenia; mama chodziła do kościoła
rzadko, sama, bez jakiegoś szczególnego powodu; ojciec podchodził do kościoła
katolickiego jak typowy milicjant. Andrzej wprawdzie został ochrzczony –
podejrzewał, że mama się przy tym upierała – ale od podstawówki nie chodził na
religię, nie zaliczył też ani komunii, ani bierzmowania. Mimo to obchodzili w
domu i Boże Narodzenie, i Wielkanoc – znów z inicjatywy mamy, dla niej to była
tradycja i coś, z czego nie zamierzała rezygnować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Święta kojarzyły się
Andrzejowi głównie z wielkim sprzątaniem, wielkimi zakupami i wielkimi przygotowaniami,
nadmiarem jedzenia, zbyt dużą choinką i głupimi świątecznymi filmami, które
rodzice uwielbiali oglądać. No i te nieszczęsne prezenty…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Co ty chcesz pod
choinkę?”, zapytał Remigiusza raz czy dwa, zirytowany. Remigiusz oświadczył:
„Buzi, seksu i możesz przez pięć minut być dla mnie miły”. Bardzo pomocne,
bardzo, kurwa, pomocne. W końcu Andrzej stwierdził, że nad prezentem pomyśli w
tym cholernym Lublinie. Po czym humor popsuł mu się na resztę dnia, bo na słowo
„Lublin” zaczynał już czuć obrzydzenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Remigiusz też wpadał w
ten klimat „święta, jak cudownie”. Facet miał czterdziestkę na karku, a
zachowywał się, jakby był dzieckiem wierzącym w Mikołaja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Czepiam się, pomyślał
Andrzej i wypił jeszcze trochę kakao. Wiem, że się czepiam. Lubi święta, to
lubi, jego prawo. Tylko szkoda, że nie umie przyjąć, że ktoś inny ma prawo ich
nie lubić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To był w ogóle problem z
Remigiuszem: nie umiał przyjmować rzeczy takimi, jakie są. Koniecznie chciał je
przerabiać, naginać, dopasowywać do tego, jak chciał je widzieć. Miał
niesamowitą umiejętność niewidzenia niewygodnych, niepasujących mu faktów i
selekcji informacji tak, by wychwytywać tylko to, co mu się podobało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na co dzień dobrze się z
Remigiuszem żyło. Był świetny w łóżku. Był troskliwy i nieźle zorganizowany,
ogarniał wszystkie domowe sprawy. Lubił dbać o drugą osobę. Szanował cudze
sprawy, cudze studia; ile razy w czasie nauki Andrzej dostawał kanapki, ciasto,
herbatę czy kawę i słyszał: „Ucz się, czytaj, nie przeszkadzaj sobie, powiedz,
jak będziesz czegoś potrzebował”. To było miłe. Tak jak miłe było podwożenie,
poranna kawa do łóżka, nawet te nieszczęsne weekendowe wycieczki do różnych
miejsc. Nauka obsługi komputera. Nauka jazdy samochodem. Cała masa innych
drobiazgów, które tak ułatwiały życie, sprawiały przyjemność, wspierały.
Dusiły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Cholera, pomyślał
Andrzej. W takich momentach czuł się wobec Remigiusza dość nie w porządku.
Naprawdę często widział, co i ile ten facet dla niego robił. Ale nic nie mógł
poradzić na to, że zamiast wdzięczności częściej dopadała go irytacja – albo
właśnie ta myśl o duszeniu, przygniataniu, nadmiarze. Pewnie rzeczywiście był
niewdzięcznym dupkiem, jak mu to parę razy wytknął Remigiusz, choć nie użył
słowa „dupek”. „Jesteś niewdzięcznym draniem”, mruknął kiedyś. „Takim
egoistycznym i skupionym tylko na sobie”. A niedawno, po tej awanturze
związanej z wyjazdem, tej pierwszej, pod koniec listopada, jak on to ujął…
„Jesteś paskudnym, egoistycznym smarkaczem, widzisz tylko czubek własnego nosa,
nie masz za grosz empatii, za to masz parszywy charakter i niewyparzony język.
Potrafisz być naprawdę wstrętny”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie w tym rzecz, że te
uwagi zabolały – słyszał już gorsze i naprawdę coraz bardziej miał w nosie, co
ludzie o nim myślą. Ale jednak było coś przykrego w usłyszeniu ich od
człowieka, z którym tyle miesięcy mieszkał i który teoretycznie już go trochę
poznał, więc mógłby pewne rzeczy choć minimalnie zrozumieć… Gdyby słuchał. Ale
Remigiusz nie słuchał. Nie wtedy, gdy słyszał coś, co mu nie pasowało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No i nie jest fajnie
zawsze być tym gorszym i paskudniejszym, przyznał Andrzej, dopijając kakao. Ale
może to dlatego, że człowiek ogólnie lubi o sobie dobrze myśleć i nie lubi, gdy
ktoś mu to dobre myślenie podważa. A faktom trzeba wcześniej czy później stawić
czoła, pogodzić się z nimi. Żeby nie zacząć, jak Remigiusz, widzieć tylko tę
część faktów, która pasuje, jest miła, pokazuje człowiekowi jego samego w
dobrym świetle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No więc jestem egoistycznym,
paskudnym dupkiem, bez empatii, z parszywym charakterem i wiecznie się czepiam,
pomyślał Andrzej spokojnie. Jestem dobry w tym, co robię na studiach, potrafię
dobrze rozgryzać literaturę, dobrze piszę. Umiem dobrze zorganizować sobie
pracę. Jestem dobry w łóżku. Jestem beznadziejny w tych towarzyskich układach
na studiach i mam je w dupie, nie potrzebuję. I jestem beznadziejny w takich
relacjach jak ta z Remigiuszem. Po prostu do pewnych rzeczy człowiek się
nadaje, a do pewnych nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ta część była prosta.
Dalej było gorzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Lubił Remigiusza. To
było coś, co dobrze wiedział, wbrew tym wszystkim „może ty jeszcze nie wiesz,
co czujesz” samego Remigiusza; lubił go, i jako faceta do łóżka, i jako
człowieka tak po prostu. Seks z Remigiuszem był świetny. Z reguły dobrze się z
nim rozmawiało. Miał niezłe poczucie humoru. Był praktyczny i rozsądny, w
takich codziennych, drobnych sprawach, które potrafią dokuczyć, jeśli się ich
nie umie ogarnąć. Potrafił ciężko pracować i wymagał najpierw od siebie, a
dopiero potem od innych. Był przewidujący i umiał szukać wyjść awaryjnych. Miał
swoje zainteresowania, konkretne poglądy, był otwarty na nowe rzeczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Naprawdę dawał się
lubić. I Andrzej go lubił, w ostatnich miesiącach uświadamiał sobie coraz
wyraźniej, że zdecydowanie go lubi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Szkoda tylko, że
Remigiuszowi to nie wystarczało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No i dochodzimy do
sedna, pomyślał z niechęcią. Rany boskie, nie chcę o tym myśleć. Nie chcę. Nie
mam siły. Nie mam pojęcia, co z tym zrobić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odrzucił kołdrę i wstał.
Trzeba się czymś zająć. W wigilijne przedpołudnie mama zawsze robiła sałatkę
warzywną, więc może jej pokroić wszystkie rzeczy. Zajmie ręce, mama będzie o
czymś opowiadać, więc wyłączy głowę. O Remigiuszu pomyśli po Wigilii. Albo w ogóle
po świętach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jestem też tchórzem,
dorzucił do swojego wcześniejszego spisu. Jestem tchórzem i odsuwam od siebie
nieprzyjemny temat. Ale po prostu nie chcę, jasna cholera, nie chcę teraz o tym
myśleć. Po prostu nie teraz. Już z dwojga złego wolę pomyśleć o teście z
gramatyki opisowej. To łatwiejsza sprawa i tu przynajmniej wiem, co mogę
zrobić, żeby to ogarnąć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Literatura zawsze była
łatwiejsza do zrozumienia niż ludzie, stwierdził, gdy odstawiał kubek po kakao
do zlewu i zalewał wodą. W literaturze jest jakiś porządek, narracja, która
wyznacza punkt podstawowy, o który można się zaczepić. A na co dzień? Jego
narracja, moja narracja, narracja gromady innych ludzi, a i tak to, co można by
nazwać „prawdą fabularną”, jest gdzieś poza nami wszystkimi. Ja swoje.
Remigiusz swoje. Każdy przekonany, że ma rację i ma monopol na rację, a ten
drugi po prostu jeszcze tego nie rozumie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odstawił umyty kubek na
ociekacz. Test z gramatyki opisowej. Powtórzy dzisiaj predykaty, żeby mieć to z
głowy, a przez resztę dnia może poczytać Melville’a. W końcu jest Wigilia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Prezenty dla rodziców,
przypomniał sobie. Cholera. Nie cierpię świąt.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Koniec końców nie wyszło
tak źle, choć miał poczucie, że załatwił sprawę na odwal. Sklepy były czynne do
czternastej, a mama jak zawsze w ostatniej chwili uznała, że potrzebuje jeszcze
paru rzeczy. Ojciec westchnął tylko, wziął od niej listę, rzucił: „Jędrek,
chcesz pomóc w targaniu tego?” i pojechali. Na miejscu Andrzej wybrał jedno z
lepszych czerwonych półsłodkich win dla ojca – to był jedyny alkohol, jaki
ojciec pił, i to rzadko, przy jakichś większych okazjach – oraz zestaw
kosmetyków dla mamy. Tyle dobrego, że sprzedawczyni w drogerii mamę znała, więc
uprzejmie wyjęła mu z rąk jeden z zestawów, podała drugi i wyjaśniła: „Pana mama
woli tę markę, na tamtą ostatnio dostała uczulenia”. Przekleństwo tego miasta,
to, że wszyscy znali wszystkich – czasem okazywało się błogosławieństwem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poszedłem na żałosną
łatwiznę, pomyślał, gdy pakowali z ojcem trzy torby „jeszcze paru ostatnich
rzeczy” z listy. Nie znoszę takiego kupowania na ostatnią chwilę i z łapanki.
Nie cierpię improwizowania. W domu przynajmniej można liczyć na taryfę ulgową,
w Lublinie pewnie byłoby gorzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To nie był jeszcze czas
na myślenie o Lublinie, a raczej o tym, co się kryło pod słowem „Lublin”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek – odezwał się
ojciec. – Modlisz się do tych toreb czy co? Zamknij bagażnik i jedziemy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej popatrzył na
ojca, na zakupy, wzruszył ramionami, zatrzasnął drzwi bagażnika i wsiadł do
samochodu. Gdy ruszyli, ojciec parę razy rzucił mu dziwne spojrzenie, jakby
wyczekujące. W końcu Andrzej nie wytrzymał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niech ojciec
przestanie tak na mnie zerkać – powiedział z irytacją. – Tak, kupiłem prezenty
na ostatnią chwilę. Nie planowałem tu być, nie miałem kiedy tego wcześniej ogarnąć
i nie miałem pomysłu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przecież nic nie mówię
– odparł ojciec obronnym tonem. Przez chwilę prowadził w milczeniu, wreszcie
podjął: – I przecież nie chodzi o prezenty, tylko że przyjechałeś. Nie widzisz,
jak mama się cieszy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – mruknął Andrzej,
odwracając głowę do szyby po swojej stronie. – Widzę po dodatkowych torbach z
zakupami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec roześmiał się
krótko. Rzadko się śmiał. W każdym razie Andrzej niewiele pamiętał sytuacji, w
których by słyszał, jak ojciec się śmieje. Ten śmiech jakoś do ojca nie
pasował, był za łagodny, za zwyczajny. </span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– My w zasadzie też nie
jesteśmy zbyt przygotowani – odezwał się ojciec, gdy wjeżdżali już w
Człuchowską. – Myśleliśmy, że wpadniesz dopiero w styczniu. Mamy dla ciebie
jakiś drobiazg, ale nic specjalnego…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie potrzebuję –
mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale nie przerywaj mi,
Jędrek – napomniał ojciec, i to już był ten jego znany ton, ton „ja tu rządzę”,
który wzbudzał agresję. Po krótkiej przerwie ton jednak się zmienił,
złagodniał. – Ale tak pomyślałem, pomyśleliśmy z mamą wczoraj, że może
chciałbyś jednak w końcu ten prezent z osiemnastki, przed którym tak się wtedy
broniłeś. – Ojciec zaparkował przed garażem, wyłączył silnik i zabębnił palcami
w kierownicę. – To co, Jędrek, chciałbyś? Ten kurs na prawo jazdy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wpatrywał się w
przednią szybę. Zaczynało kropić. Kilka drzew rosnących przy krawężniku
wyglądało jak powyginane kościotrupy. A śnieg na ulicy zamienił się w burą
breję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kurs na prawo
jazdy był prezentem, który dostał od rodziców na osiemnaste urodziny. </span><span style="color: black; line-height: 150%;">Dostał i nie przyjął. Wiedział, że to pomysł ojca, więc z wielką, złośliwą
satysfakcją oświadczył, że przecież jest w klasie maturalnej, ma na głowie
przygotowania do matury z kilku przedmiotów i nie ma mowy, żeby marnował czas
na naukę jazdy, która mu teraz nie jest do niczego potrzebna. Poza tym wcale
nie ma ochoty. Nie potrzebuje. Nie chce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przyjemnie się
obserwowało zawód i złość na twarzy ojca. Trochę mniej – zmartwienie i żal na
twarzy mamy. Ale w sumie też sobie zasłużyła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Temat powrócił rok
później, na dziewiętnaste urodziny. I powróciła odpowiedź, choć tym razem uciął
to krótko: nie jest zainteresowany. Przyjemność ze zranienia ojca była może
nieco mniejsza niż poprzednio, ale nadal dawała się poczuć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na dwudzieste urodziny
już nie próbowali. A jednak ojciec musiał ciągle o tym myśleć, skoro właśnie
podjął tę rozmowę po raz trzeci.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie mam siły się
szarpać, pomyślał Andrzej. Nie teraz. I nie chce mi się w tej chwili szukać
sposobów, żeby mu zrobić przykrość. Chyba mnie to chwilowo nie bawi. Mam
większe problemy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze – powiedział
zatem spokojnie, nie odrywając wzroku od szyby. – W sumie się przyda. Dziękuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec przez chwilę
milczał, też patrzył przed siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze – odezwał
się wreszcie. Znów uderzył palcami w kierownicę. – Jeden mój znajomy prowadzi
teraz szkołę jazdy właśnie w Szczecinie. Też policjant. Nie wytrzymał na
emeryturze – dorzucił wyraźnie rozbawionym głosem. – Tak się zarzekał, jak
odchodził, że będzie teraz tylko siedział na działce, bawił się z wnukami i
takie tam, a po pół roku już zaczynał chodzić po ścianach z nudów. Mówi, że tak
się nie da, jak się tyle lat w służbie było i nagle nie ma nic. Pogadam z nim.
Dobrze uczy. – Pokiwał głową, jakby do siebie. – Jak mi parę razy chłopaków
szkolił, to bardzo byli zadowoleni, że konkretnie, zrozumiale i z pomysłem
wszystko. Pogadam z nim, żebyś mógł zacząć, jak tylko wrócisz po świętach do
Szczecina. Pasuje ci to?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – mruknął Andrzej.
– Wjeżdża ojciec do garażu czy zostawiamy samochód przed bramą?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wjeżdżam, wjeżdżam. –
Ojciec na nowo uruchomił silnik. – Pada coraz bardziej, brudny będzie jak
nieboskie stworzenie. Chyba że chcesz go umyć między świętami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nieszczególnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec prychnął z
rozbawieniem. No tak, on też nie lubił myć samochodu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy już w garażu wyciągali
torby z bagażnika, ojciec nagle rzucił:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Możemy między świętami
pojeździć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co? – Andrzej właśnie
wyciągał z bagażnika pomidory, które postanowiły urwać się z reklamówki i
poturlały się we wszystkie strony; obejrzał się przez ramię i zapytał: – Gdzie
pojeździć?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tu gdzieś. – Ojciec
zrobił ręką nieokreślony ruch. – Po bocznych uliczkach, po lesie. Tak na
rozgrzewkę. Pokażę ci kilka podstawowych rzeczy, żebyś nie był taki kompletnie
zielony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zauważył w
bagażniku dwa ostatnie samobieżne pomidory, wsadził je z powrotem do
reklamówki, wyjął torbę i spojrzał na ojca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie trzeba –
powiedział spokojnie. – W wakacje znajomy mnie sporo poduczył. Całkiem nieźle
już jeżdżę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec wyraźnie
zmarkotniał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Aha – mruknął. – No
jak uważasz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jakoś sprawienie ojcu
zawodu nie dało tym razem żadnej satysfakcji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Choinka w salonie
oczywiście była za duża. Jak zawsze. Mama uwielbiała wielkie choinki. Wielkie,
rozłożyste obwieszone bombkami, łańcuchami i wszystkim, co przez cały rok
przechowywali w garażu. Na czubku tkwiła wielka, czerwono-żółta gwiazda. Ojciec
pewnie potrzebował drabiny, by ją tam umieścić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej darował sobie
uwagę, że choinka jest za wielka. I że jedzenia jest za dużo. I że „Kevin sam w
domu” w tle to udręka, co roku to włączali, bo zawsze na którymś kanale była
powtórka. I że…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A co za różnica, pomyślał
przy barszczu. Przynajmniej wiem, na czym stoję, czego się spodziewać. I jest
spokój. Są tacy jak zawsze, chwilami męczą i wkurzają, ale przynajmniej
obejdzie się bez żadnych niespodzianek i nie trzeba się mierzyć z czymś nowym,
na co się nie ma ochoty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec wydawał się
zadowolony z wina. Mama cieszyła się z kosmetyków tak, jakby to było coś
naprawdę wartościowego i sensownego, a nie kilka kremów i balsamów na krzyż.
Andrzej podziękował mamie za sweter – tym razem czarny z czerwonymi wtrętami,
ładny, z miłej w dotyku włóczki – ojcu za ten kurs i gdy tylko mógł, przeniósł
się od stołu na kanapę. Oni mieli telewizor, on miał książkę. W czasie
ostatnich wizyt zauważył, że nie reagują tym standardowym, pełnym wyrzutu „Ty
znowu czytasz, nie możesz z rodzicami posiedzieć?”, jeżeli przynajmniej przez
część dnia czytał przy nich, w salonie, zamiast w swoim pokoju. No więc dobrze,
Melville’a mógł poczytać tutaj, film dawało się nieźle ignorować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama co jakiś czas
donosiła mu coś do jedzenia albo robiła nową herbatę. Ojciec siedział twardo w
fotelu, popijał to podchoinkowe wino. Zaproponował nawet: „Może ci nalać
kieliszek?”, ale Andrzej nie miał ochoty. Alkohol nie był pomocnym sposobem na
odprężenie się w sytuacji, gdy człowiek czuł się kiepsko sam ze sobą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bo Andrzej czuł się
kiepsko sam ze sobą, musiał to przyznać. Czuł się nie w porządku wobec
Remigiusza, i nawet nie chodziło już o tamtą środową sytuację, tylko o całość.
W sumie facet tak wiele nie oczekiwał, mieli po prostu pojechać razem na te
święta, do tego Lublina, do tej jego siostry…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pojechać na święta,
przeprowadzić się razem do nowego mieszkania, poznawać jego krewnych i
znajomych, robić sobie emocjonalno-psychiczne negliże i cholera wie, co
jeszcze, pomyślał nagle z irytacją. Jakbym teraz tam z nim był, to pewnie bym
już z dziesięć razy usłyszał ten jego repertuar o uczuciach. Albo
zaliczylibyśmy kolejne starcie z serii „powiedz mi to, co chcę usłyszeć, nawet
jeśli wcale tego nie myślisz, a w ogóle dlaczego tego nie myślisz i czy wiesz,
jaki jesteś paskudny, bo tego nie myślisz”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Momentami pewne elementy
wracały, niektóre fragmenty tej wspólnej codzienności, jakieś drobiazgi.
Większe i mniejsze, ważniejsze i bardziej błahe, lubiane i od biedy tolerowane.
Dłoń Remigiusza, przesuwająca się po brzuchu i rozpinająca spodnie. Papieros,
który zostawiał w popielniczce, gdy zrywał się, by odebrać telefon. Płaszcz,
który zarzucił Andrzejowi na ramiona, gdy w wyjątkowo zimny październikowy
wieczór wysiedli z samochodu. To akurat było wkurzające, Andrzej natychmiast
zdjął ten płaszcz i zapytał z irytacją, czy jest jakąś cholerną
dziewiętnastowieczną pensjonarką, że nie może przejść paru metrów od samochodu
do klatki schodowej w tej kurtce, którą ma na sobie. Remigiusz się obraził.
„Człowiek do ciebie z sercem, a ty zawsze musisz zrobić na złość”, mruknął,
wziął płaszcz, ale też go nie założył, tylko przerzucił przez ramię, i tak,
wzajemnie na siebie rozzłoszczeni, wrócili do mieszkania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może przesadziłem,
pomyślał Andrzej. Ale to się momentami naprawdę robi męczące i wkurzające,
jeszcze szkoda, że nie rzucił mi tego płaszcza pod nogi, żebym sobie butów nie
zamoczył w kałuży.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Sposób, w jaki Remigiusz
go obejmował, gdy zasypiali. To czasem przeszkadzało, zwłaszcza w lecie, przy
wysokich temperaturach, ale teraz, gdy się zrobiło zimniej, było przyjemne. To,
jak całował, gdy zaczynali się rozbierać. To, jak zaciskał dłonie na ramionach,
biodrach albo pośladkach Andrzeja, gdy już dochodził. To, jak wyglądał nago.
Ten dreszcz, przyjemny, pobudzający dreszcz, który przebiegał gdzieś między
połową kręgosłupa a krzyżem, gdy Remigiusz klękał przed siedzącym Andrzejem,
kładł mu ręce na kolanach, rozsuwał nogi i pochylał się z porozumiewawczym
uśmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To nieco kłopotliwe
uczucie wdzięczności, pojawiające się, gdy Remigiusz podjeżdżał po niego na
uczelnię w te dni, gdy Andrzej późno kończył. Do mieszkania nie było w sumie
daleko, parę przystanków. Ale wygodniej, przyjemniej wracało się samochodem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Te wspólne ćwiczeniowe
jazdy, podczas których Remigiusz ani razu nie wyskoczył z czymś w rodzaju „nie
rozwal mi samochodu”. I zdecydowanie miał sporo cierpliwości przy uczeniu
prowadzenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Te wrześniowe trzy dni,
gdy Andrzej odchorowywał szczepienie. Remigiusz skakał wokół niego i nieźle tym
drażnił, bo nieświadomie przypominał co chwila, że jest się od kogoś zależnym.
Ale ta opieka była jednak dość miła. Zwłaszcza gdy pierwszego dnia nie miało
się siły nawet na to, by zrobić sobie coś do jedzenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Te jego niektóre słowa,
zdania, wypowiadane czasem z podnieceniem, czasem z czułością, czasem z
rozbawieniem. „Dostaniesz kajdanki, draniu, jak ja dostanę na ciebie knebel”.
„Nie przerywaj, tylko teraz nie przerywaj, błagam cię, mocniej i nie
przerywaj”. „Połóż się, młody, przecież widzę, że lecisz z nóg, zrobię ci jakąś
kanapkę”. „Wybitnie ten wstrętny egzemplarz lubię”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie, to ostatnie szło
nieco inaczej. „Nadal ten wybitnie wstrętny egzemplarz kocham”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej westchnął. No i
właśnie, dotarliśmy do sedna problemu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W tak wielu słowach,
spojrzeniach, zachowaniach Remigiusza z ostatnich miesięcy wyłaziło oczekiwanie
„kiedy odpowiesz mi tym samym?”. W tak wielu, że czasami łatwiej, wygodniej,
bezpieczniej było te słowa, spojrzenia, zachowania przemilczeć, zignorować,
udawać, że się ich nie widzi. Bo jak się odpowiadało na to oczekiwanie szczerze,
zgodnie z prawdą – to Remigiusz się obrażał. Albo, gorzej – unieważniał to, co
zostało powiedziane. „Może ty jeszcze nie wiesz, może nie jesteś pewien, może
potrzebujesz czasu, może musisz to sobie uporządkować”. Jednym słowem: może to,
co mówisz, można olać, poczekam, aż zaczniesz mówić tak, jak ja chcę, żebyś
mówił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I to były te momenty,
gdy Andrzej czuł do Remigiusza naprawdę silną niechęć. Ile, kurwa, można coś
mówić i patrzeć, jak to zostaje przerobione tak, by jednak pasowało do cudzego
odgórnego założenia?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co tak wzdychasz,
Jędrek? – zapytała mama, siadając na brzegu kanapy. – Masz jakiś problem? Coś
na studiach?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, mamo. Jest w
porządku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Miała dość
niedowierzającą minę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przecież widzę, że coś
cię dręczy – powiedziała z wyrzutem. – Dlaczego nie powiesz? No, Jędrek… –
Pogłaskała go po policzku. – Powiedz mi, co się dzieje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zerknął w bok.
Fotel był pusty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdzie ojciec?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tata poszedł zapalić –
odparła i uśmiechnęła się nieco złośliwie. – Przed garażem. Tam go teraz
wyganiam z papierosami. </span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No tak, mama od pewnego
czasu próbowała ograniczyć palenie ojca. Zakazywanie mu palenia w domu
stanowiło jeden z punktów tej antynikotynowej kampanii.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, powiedz, o co
chodzi – podjęła. Pochyliła się trochę, znów pogłaskała po policzku. – Coś się
dzieje na studiach?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodzi o jakąś
dziewczynę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama znowu zaczynała. I
z tematem dziewczyn, i z tymi pytaniami jak na przesłuchaniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedział
cierpliwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może z kolegami? Z
tymi znajomymi, z którymi miałeś wyjechać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Potrafiła się
niebezpiecznie zbliżyć do prawdy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Koniec końców,
ci znajomi nie istnieli, więc nie kłamał. Chociaż gdy wcześniej mówił, że
wyjeżdża ze znajomymi, też w zasadzie nie kłamał, bo miał wyjechać z
Remigiuszem i spędzić czas z jego znajomymi. Po prostu to „znajomi” miało
bardzo szerokie pole znaczeniowe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale motanie się w tych
półprawdach i nie do końca nieprawdach męczyło. Nie lubił tego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No to co się dzieje? –
zapytała mama z wyraźnym smutkiem. – Przecież widzę, że chodzisz jakiś przybity
i nie w sosie. Oboje z tatą widzimy. No, Jędrek, powiedz, o co chodzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O nic – odparł
znużonym głosem. – Mamo, jestem po prostu zmęczony. Tuż przed świętami miałem
duże zaliczenie, mam nowe przedmioty, uczę się na sesję, bo w lutym będę miał
kilka dużych egzaminów, mam masę rzeczy do przeczytania i długo siedzę w
bibliotekach. Jestem po prostu zmęczony i teraz to wszystko ze mnie schodzi,
zmęczenie i stres.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chyba nie do końca
uwierzyła. Ale wreszcie przestała dopytywać; pocałowała go w policzek,
powiedziała „No dobrze, dobrze, to odpoczywaj sobie, nałożę ci jeszcze trochę
sernika, chcesz świeżą herbatę?” i zaczęła się kręcić wokół wciąż zastawionego
stołu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej usiadł, wziął od
mamy talerzyk z ciastem. Sernik nie rozwiąże kłopotliwych sytuacji z innymi
ludźmi. Ale wyszedł mamie świetny, jak zawsze, więc zjeść można. Niczego to nie
polepszy, ale też przynajmniej nie pogorszy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dwa dni świąt minęły
spokojnie, leniwie i znajomo. Kubek kakao czekający rano na szafce nocnej;
pierwszego dnia obok kubka leżała też koperta – mama co roku zostawiała mu taki
dodatkowy prezent, „parę groszy na rozrywki”, mówiła, pamiętał te koperty
jeszcze z początku podstawówki. Zawartość koperty wzrastała wraz z nim. Na
kopertach mama zawsze rysowała jakieś świąteczne obrazki, choinki, bombki,
zielono-czerwone serca i gwiazdki, i Andrzej nigdy nie umiał tych kopert od
razu wyrzucić, jakoś nie miał ochoty. Usuwał je ze swojego pokoju wraz z innymi
niepotrzebnymi papierami dopiero po kilku, czasem kilkunastu dniach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Stół zastawiony po
brzegi jedzeniem. I nieustanne „No zjedz jeszcze, co tak mało zjadłeś?”, gdy
człowiek już nie miał siły nawet na to jedzenie patrzeć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Film za filmem,
telewizor włączony prawie bez przerwy, jeśli nie coś z ramówki, to kaseta z
którymś z mamy ulubionych świątecznych tytułów. Albo wiadomości i seriale ojca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Krycie się z paleniem.
Andrzej palił za garażem, gdy wynosił śmieci. I palił mało, w domu starał się
jak najbardziej ograniczać, by mama się nie zorientowała. Jeden papieros
dziennie, musiało wystarczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spokój i cisza. Jasne,
mama rozmawiała, ojciec coś mruczał, ale jak się chciało mieć trochę spokoju i
ciszy, można było zawsze pójść do własnego pokoju. Albo położyć się z książką
na kanapie. I można się było wyłączyć, bez obaw, że ktoś się zaraz strasznie
obrazi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Lenistwo. Leniwe dwa
dni, gdy nawet mama pozwalała sobie wreszcie odpocząć, odpuszczała, siadała w
fotelu i coś oglądała albo czytała gazetę czy książkę z biblioteki, bo ostatnio
wciągnęła się w jakieś angielskie romanse w wiejskich klimatach. Ojciec czytał
gazety, zaczął też od niedawna kupować „Politykę” i „Nie”, i czasem pomrukiwał
nad nimi tak, jakby coś go zdenerwowało, a czasem kiwał z zadowoleniem głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej dał sobie urlop
od nauki, skończył Melville’a i wziął się za japońskie opowiadania. Czytał
wolno, jakby to lenistwo przeniknęło go na wskroś; chwilami przysypiał, książka
wysuwała się z rąk, osuwała się na twarz, czasem mama wyjmowała mu ją z rąk i z
cichym „Śpij, Jędrek, prześpij się” okrywała go kocem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wszystko to było takie…
swojskie, znajome, nieobciążające. I w którymś momencie pomyślał: jednak dobrze
było przyjechać na święta do domu. Przyjechać, odpocząć, wyłączyć głowę.
Chociaż przez te parę dni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jeszcze tylko dzisiaj,
obiecał sobie w drugi dzień świąt. Dochodziło południe. Jeszcze tylko dzisiaj,
lenistwo, czytanie dla rozrywki, ignorowanie tamtego tematu. Jutro już zacznie
się ogarniać: pomoże mamie w międzyświątecznych porządkach, przerobi kolejny
dział z gramatyki, zajmie się opracowaniami z romantyzmu. Wróci do środowej
sytuacji i tego, co się z nią wiąże. Jeszcze tylko dziś to wyłączenie się na
wszystko wokół, to lenistwo, to udawanie, że nie ma żadnego problemu. Jeszcze
tylko dziś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po świętach ten nastrój
rozleniwienia jeszcze się utrzymywał, ale dawało się już robić coś sensownego.
Trochę gramatyki, trochę romantyzmu, trochę pomocy w porządkach, bo mama z
miejsca rzuciła się w wir przygotowań do sylwestra. Trochę ciszy i spokoju. Możliwość
zamyślenia się przy biurku bez ciągłych „O czym myślisz?”. Komfort wieczornych
ćwiczeń; jakoś przy Remigiuszu człowiek czuł się skrępowany, a może nawet nie
skrępowany, tylko tak niekomfortowo, podobnie jak wcześniej w akademiku, w
obecności durnego współlokatora. Andrzej nie umiał sam sobie wyjaśnić, w czym
rzecz, po prostu ta druga osoba podczas ćwiczeń przeszkadzała. W akademiku
czekał z ćwiczeniami na wieczorne wypady współlokatora do innych pokoi czy na
miasto; u Remigiusza wybierał ten czas, gdy Remigiusz albo już, albo jeszcze
był w pracy, albo wychodził gdzieś do znajomych. Trochę inaczej to wyglądało na
siłowni, gdy parę razy poszli tam we dwóch – może dlatego, że na siłowni
wszyscy coś robili, nikt nie siedział obok na kanapie czy na krześle i nie
zadawał pytań, nie komentował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Siłownia byłaby w sumie
niezłym pomysłem po powrocie do Szczecina.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Powrót do Szczecina,
niestety, też wymagał jakiegoś pomysłu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie wiem, co mam zrobić,
przyznał Andrzej sam przed sobą, gdy kończył myć zlew w kuchni. Mam go
przepraszać, że nie chciałem jechać? Tyle razy mówiłem, że nie chcę, nie chcę
poznawać jego znajomych, nie chcę spotykać jego siostry, nie chcę jechać na te
cholerne święta, i za każdym razem stawało na tym, czego on chce. Co jeszcze i
jak mam powiedzieć, żeby przestał ciągle sobie dorabiać, a mnie wciskać to
„uczucia, relacje, związki”?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z drugiej strony –
trzeba to było zablokować wcześniej, wyraźnie, twardo, zamiast ustępować
kawałek po kawałku, aż się doszło do ściany.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie umiem z nim
rozmawiać, stwierdził, wycierając ręce. Albo on nie umie słuchać. Albo jedno i
drugie. Bo czego bym nie powiedział, on to sobie przerabia pod siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dlatego milczenie było
często lepszy rozwiązaniem. Milczenie – albo kpina, ironia, sarkazm, bo to
przynajmniej do Remigiusza docierało we właściwej, oryginalnej formie.
Natomiast próby rzeczowej dyskusji kończyły się hasłami z serii „może ty
potrzebujesz czasu”. Ewentualnie obrazą majestatu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przeszedł z
kuchni do salonu, usiadł na kanapie, oparł łokcie na kolanach i zacisnął dłonie
na skroniach. To było takie męczące i bezsensowne, to szarpanie się z cudzymi
emocjami, oczekiwaniami, pretensjami. Z cudzymi i własnymi, żeby być szczerym.
I z wrażeniem, że naprawdę nie ma się pojęcia, jak to rozwiązać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Źle się czujesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej uniósł głowę.
Ojciec stał w drzwiach pokoju. Przez ten międzyświąteczny okres pojechał na
chwilę do pracy, podobno by sprawdzić, czy nic się nie dzieje i czy nie trzeba
pomóc, ale pewnie w gruncie rzeczy po to, by zaspokoić potrzebę kontroli. Lubił
mieć wszystko pod kontrolą i kontrolę nad wszystkim. Poza tym trochę siedział
na fotelu z gazetą, trochę się włóczył po domu bez celu i trochę przeszkadzał
mamie w porządkach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Najwyraźniej teraz
postanowił poprzeszkadzać komuś innemu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic mi nie jest –
odparł Andrzej tonem, który, miał nadzieję, wyraźnie sygnalizował brak chęci do
jakiejkolwiek rozmowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec jeszcze przez
moment stał bez słowa; w końcu się ruszył, ale niestety nie wyszedł z pokoju –
tylko podszedł i usiadł obok na kanapie. Andrzej nieco się odsunął; wprawdzie
już od ponad dwóch lat nie czuł strachu, ale nadal nie lubił mieć tego
człowieka blisko siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Siedzieli w milczeniu
dłuższą chwilę. Ojciec trochę się zgarbił, uderzył palcami prawej dłoni w
kolano. Nagle spojrzał jakoś z ukosa, jakby próbował na czymś drugą osobę
przyłapać, i zapytał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co się z tobą dzieje,
Jędrek?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic – mruknął Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A mówiłem ci już
kiedyś, że nie umiesz kłamać? – Ton ojca zdradzał lekkie rozbawienie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mówił mi ojciec o wielu
rzeczach, których nie umiem robić – odburknął. – Pewnie łatwiej byłoby wymienić
te, które według ojca umiem, lista byłaby krótsza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No nie przesadzaj. –
Tym razem ojciec był wyraźnie urażony. Przez chwilę znów milczeli; ojciec
spojrzał w stronę telewizora, ale niestety nie przesiadł się na fotel i nie
włączył wiadomości, tylko znów zwrócił głowę w stronę Andrzeja. – Słuchaj,
Jędrek… – zaczął z wahaniem, jakby nie wiedział, co dokładnie chce powiedzieć –
przecież widzę… oboje z mamą widzimy, że coś jest nie tak. Nie tylko teraz,
jakoś w ostatnich miesiącach w ogóle, jak przyjeżdżałeś, byłeś jakiś taki… nie
wiem, jakby przybity, osowiały. Taki cichy i bez słowa często siedziałeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej popatrzył na
ojca ze szczerym zaskoczeniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A niby kiedy ja tryskałem
entuzjazmem jak zepsuty kran wodą? – prychnął. Ojciec roześmiał się, tak jak
parę dni wcześniej w samochodzie, jakoś tak zwyczajnie i życzliwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No nie, nie ty –
przyznał. – Ty wszystko chowasz w sobie. Ale ostatnio widać było, że coś cię
gryzie – dodał, poważniejąc. – Zwłaszcza teraz to widać. A jak po tobie coś
widać, to znaczy, że sprawa jest już naprawdę poważna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył
ramionami i wbił wzrok we własne ręce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic mi nie jest –
mruknął. – I nic się nie dzieje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I nic z tego, co
mówisz, nie brzmi przekonująco – dorzucił ojciec spokojnie. – Dziecko,
naprawdę, ty nie umiesz kłamać, już się nie wysilaj, bo mi się ciebie
zwyczajnie żal robi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To niech mi ojciec
przestanie wiercić dziurę w brzuchu – odparł z irytacją.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Martwię się o ciebie –
odezwał się ojciec ciszej. – Martwimy się, oboje z mamą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niepotrzebnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec znów zaczął
wystukiwać palcami jakiś rytm na kolanie. Czasem tak robił, gdy się nad czymś
zastanawiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek, słuchaj… – W
jego tonie pojawiła się jakaś niepewności i chyba ostrożność. – Ja wiem, że ty
sobie te studia wybrałeś według tego, co cię interesuje i w czym jesteś dobry.
Ale wiesz, czasem jedno się wydaje, a drugie okazuje. To żaden wstyd ani żadna
wina. Można być w czymś dobrym, ale niekoniecznie w taki sposób, że na studia.
– Palce na chwilę zamarły, po czym podjęły inny, wolniejszy rytm. – Jak ci się
z czymś nie powiodło, to trudno. Można poprawić, nawet parę razy, jak trzeba. A
jak się nie udaje… – Ojciec przerwał to stukanie w kolano, splótł dłonie i
wziął głębszy oddech. – Jak się nie udaje, to czasem trzeba sobie umieć
powiedzieć: może to nie dla mnie. I dać sobie spokój. To naprawdę żaden wstyd
ani żadna wina. I nie ma sensu tkwić w czymś na siłę tylko dlatego, że się to
zaczęło i już się w tym siedzi. Mówię poważnie, Jędrek. Jak czegoś nie czujesz,
tych studiów czy innych, to ciągniecie ich na siłę, bo już zacząłeś, to zwykła
strata czasu. I niepotrzebna męka. Odpuść sobie, zostaw, jak to ci nie idzie i
się w tym nie odnajdujesz. Za rok możesz zacząć coś innego, spróbować gdzie
indziej. Słuchasz mnie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze. – Ojciec
westchnął, podrapał się po szyi. – I się nie martw o niepotrzebne rzeczy.
Możesz wrócić na jakiś czas do domu, jeśli chcesz. A jak nie chcesz, to sobie
zostań w tym Szczecinie. Jak chcesz się spokojnie przygotować na jakieś inne
egzaminy, to powiedz, damy ci pieniądze, żebyś sobie tam spokojnie mógł dalej
mieszkać i się uczyć, zanim zaczniesz coś nowego. – Prawa dłoń znów zaczęła coś
wystukiwać na kolanie. – Bo pewnie wolisz tam zostać. Więc sobie zostawaj, jak
ci to odpowiada. Tylko już nie kłam – dodał surowiej. – Jak w wakacje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na
niego z konsternacją.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O co ojcu… – zaczął,
ale ojciec przerwał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W wakacje – odparł
twardo. – Te twoje przełożone egzaminy. Ty i przekładanie czegoś na tych twoich
studiach, bo uwierzę. I reszta wymówek, mówiłem ci przecież, że nie umiesz
kłamać. Albo nie zdałeś i nie chciałeś się przyznać, albo na wakacje chciałeś
zostać w Szczecinie, a nie siedzieć w domu. Jak to pierwsze, to jesteś tchórz,
że nie umiesz się przyznać do jakiejś porażki, a jak to drugie, to jesteś
głupi, że nie umiesz normalnie powiedzieć, że czegoś chcesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie było to przyjemne
podsumowanie. Andrzej odwrócił głowę w bok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To drugie – mruknął po
chwili, bo czuł, że ojciec przewierca go wzrokiem i oczekuje odpowiedzi. –
Chciałem zostać w Szczecinie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Więc jesteś głupi –
stwierdził ojciec. – I podły, mama się przez trzy miesiące tym twoim
„przełożonym” egzaminem przejmowała. Powiedzieć normalnie nie umiesz, że chcesz
tam zostać i potrzebujesz pieniędzy na ten czas? Co ty myślisz, że ja bym ci na
złość nie dał i zmuszał, żebyś tu siedział? Co ja, nie wiem, że w twoim wieku
woli się spędzić czas z kolegami i dziewczynami niż z rodzicami?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył
ramionami. Nie umiał znaleźć sensownej odpowiedzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No więc. – Ojciec
uderzył ręką w kolano. – Nie próbuj mi więcej kłamać, przecież ja zawsze widzę,
kiedy próbujesz coś kręcić. I już mnie to ani nie złości, ani nie bawi, jesteś
w tym tak beznadziejny, że to naprawdę aż żal patrzeć. Tylko mama daje się
nabierać, bo jest naiwna i prostolinijna. To po pierwsze. Po drugie, jak chcesz
na coś pieniędzy, to powiedz normalnie, przecież ja ci nie będę wydzielał ani wypominał.
Po co ja pracuję, do cholery, jak nie dla was? – dodał ostrzej. – Naprawdę,
jakbyś się wczoraj urodził… – Westchnął. – No nic. Po trzecie… – zawahał się,
po czym podjął łagodniej: – Po trzecie, Jędrek, naprawdę nie ma sensu ciągnąć
czegoś na siłę tylko dlatego, że się to robi i tylko po to, żeby ciągnąć. Nie
możesz się z czymś męczyć wbrew sobie. Będziesz tylko coraz bardziej
nieszczęśliwy, coraz bardziej zły na wszystkich i wszystko, w tym na siebie, i
będzie coraz gorzej. Odpuść sobie, jak to ci się nie sprawdza. Nikt nie będzie
miał do ciebie pretensji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dłoń ojca była ciężka,
zacisnęła się na ramieniu Andrzeja jakoś tak nieporadnie, jakby na próbę. Po
chwili się cofnęła. Ojciec miał dziwną minę, chyba wyczekującą. Andrzej
przyglądał mu się bez słowa; nie miał pojęcia, co odpowiedzieć, cała ta rozmowa
była taka jakaś… normalna, zwyczajna? Mało przypominała sposób, w jaki zwykle
ze sobą rozmawiali. A przynajmniej on nie pamiętał, by kiedyś tak rozmawiali.
Czy raczej: żeby ojciec mówił w ten sposób.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zastanów się nad tym,
co ci powiedziałem – odezwał się wreszcie ojciec. Wstał, wsadził lewą rękę do
kieszeni spodni, wyciągnął paczkę papierosów. – Zastanów się na spokojnie.
Mówię, nie ma sensu, żebyś się męczył tak po nic, jak możesz bez problemu coś zmienić.
Młody jesteś, masz czas, po co ci takie rzeczy na siłę i wbrew sobie. Idę
zapalić – dodał, unosząc lekko papierosy. – W ogrodzie. Mama mnie coraz
bardziej goni, jak chcę palić w domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wyszedł; po chwili dało
się usłyszeć, jak zakłada kurtkę, buty, otwiera wejściowe drzwi. Klamka
szczęknęła lekko przy zamykaniu. W kuchni mama włączyła mikser.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na
podręcznik do gramatyki, który od południa czekał na ławie obok kanapy. Gruby
tom w żółtej okładce, swoimi brązowymi literami, „Gramatyka współczesnego
języka polskiego. Morfologia”, przypominający o zbliżającym się teście u
Witczyka. Ale w tej chwili nawet test u Witczyka wydawał się łatwiejszy i
bardziej zrozumiały niż wszystko, z czym się człowiek mierzył w ostatnich
dniach. Wliczając w to rozmowę sprzed paru minut.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie mam siły do ludzi,
pomyślał Andrzej. Nie ogarniam tego. Naprawdę, literatura jest o wiele bardziej
uporządkowana i o wiele bardziej zrozumiała niż to wszystko, z czym się trzeba
użerać w kontaktach z ludźmi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wziął podręcznik z ławy,
otworzył na zaznaczonej zakładką stronie i zaczął czytać. Morfologia była
paskudna, ale i tak lepsza niż pewne tematy, o których nadal nie chciało się
myśleć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Minęła dwudziesta
trzecia. Andrzej nie mógł zasnąć. Czytać też nie mógł – jak z zeszłym tygodniu,
w pociągu, słowa gubiły się zaraz po przeczytaniu, a zdania rozmywały się w
bezsensownym ciągu liter. Było strasznie duszno, mimo otwartego okna. I było
jakoś niespokojnie, niekomfortowo, gdzieś we własnej głowie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie dawało się już chyba
dłużej tego odsunąć. Kwestię Remigiusza i wszystkiego, co się z tym wiązało,
trzeba było wreszcie uporządkować. Przemyśleć. Zmierzyć się z nią. Bo ciągle
wisiała nad człowiekiem i coraz bardziej przygniatała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale tu jest naprawdę
duszno, pomyślał Andrzej, gwałtownie odsunął kołdrę, usiadł na łóżku i nagle
uderzyło go wrażenie, że znalazł źródło tej duchoty. Nie chodzi o okno. Ani o
powietrze. Za duszno jest w ścianach, w ograniczonej przestrzeni, w miejscu
wyładowanym wspomnieniami o młodszych wersjach siebie. U Remigiusza nie dawało
się pewnych rzeczy przemyśleć, zobaczyć, bo przytłaczała obecność samego
Remigiusza. A tu przytłacza własna przeszłość, do niczego w tej chwili
niepotrzebna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Muszę się przejść,
stwierdził. Muszę wyjść. Muszę pobyć sam, naprawdę sam, bez kogokolwiek obok. W
ciszy, w spokoju, w ciemności właśnie, żeby mnie nic nie rozpraszało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ubrał się szybko, wziął
jeszcze z aktówki papierosy i zapalniczkę, cicho przeszedł do przedpokoju,
założył buty. Sięgnął po kurtkę, tę starą, domową, w której wychodził na
papierosa. Zamek zgrzytnął przy zapinaniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej drgnął,
zaskoczony, obejrzał się i zmierzył stojącego w progu salonu ojca niechętnym
spojrzeniem. W pokoju było ciemno, w przedpokoju paliły się tylko kinkiety przy
drzwiach wejściowych, więc sylwetka ojca tonęła w dziwnych półcieniach. Ojciec
trzymał jedną rękę na framudze, drugą w kieszeni szlafroka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek, co ty
wyprawiasz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W jego głosie nie było
złości. Ani pretensji. Chyba nawet nie było zaskoczenia. Tylko coś… coś jakby
niepokój. I zmęczenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej też poczuł się
zmęczony. Zmęczony ludźmi, którzy wiecznie czegoś od niego chcieli i którym
ciągle coś nie odpowiadało w jego decyzjach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wychodzę – powiedział
spokojnie. – Muszę się przejść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O tej porze? Jest
północ.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zerknął na zegar
przy wieszaku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dwudziesta trzecia
dwadzieścia osiem – poprawił. – Jeszcze sporo do północy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec puścił framugę,
podszedł kilka kroków. Teraz już obie ręce trzymał w kieszeniach szlafroka.
Szlafrok był brązowo-beżowy, dość stary, ale ojciec nie pozwalał mamie go
wyrzucić; twierdził, że się do niego przyzwyczaił i nie chce żadnego nowego. Na
wysokości obojczyków, po lewej stronie, wciąż widać było ślad po kawie, którego
mama nie mogła doprać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdzie idziesz? –
zapytał ojciec cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył
ramionami, popatrzył na drzwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przed siebie. Tak po
okolicy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Po co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcę się przejść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O tej porze?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – odpowiedział
niecierpliwie. – O tej porze. Teraz, w tej chwili. – Spojrzał na ojca. – Chcę
po prostu wyjść, do cholery, i przez chwilę pobyć sam. I żeby było jasne, nie
proszę o pozwolenie, tylko informuję, że idę – dodał ostro. – Więc jeżeli
zamierza ojciec bawić się znowu w jakieś zamykanie mnie na klucz, to radzę
zapomnieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No właśnie, już
wiedział, skąd w pierwszej chwili pojawiło się to uczucie déjà vu. Włochy kilka
lat temu. Chłopak, który miał czekać na niego tamtego wieczoru na plaży. Ojciec
zamykający drzwi pokoju na klucz. Wściekłość i poczucie kompletnej bezradności
w zderzeniu z tamtą kontrolą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jesteś dorosły –
mruknął ojciec, wzruszając ramionami. – Możesz chodzić, gdzie chcesz. Tylko że
jest późno. I zimno. Nie możesz poczekać do jutra, żeby sobie za dnia pójść na
spacer?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Patrzyli na siebie przez
chwilę bez słowa. Zmęczenie w twarzy ojca wydawało się jeszcze wyraźniejsze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Muszę wyjść –
powtórzył w końcu Andrzej spokojnie. – Potrzebuję się przejść. Teraz, nie
jutro.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeśli aż tak, to idź –
odezwał się zrezygnowanym tonem, po czym dodał stanowczo: – Ale kurtkę zmień.
Załóż tę drugą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Po co? – zdziwił się
Andrzej; polecenie dotyczące kurtki zaskoczyło go chyba bardziej niż zgoda
ojca, zgoda, której zresztą wcale nie potrzebował ani nie szukał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zimno jest –
przypomniał ojciec. – A ty nigdy nie chcesz czapki założyć, chociaż mama tyle
prosi. To chociaż kurtkę weź z kapturem i ten kaptur załóż, żeby ci głowy nie
przewiało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie było sensu się
spierać. Andrzej zdjął jedną kurtkę, założył drugą, która wisiała obok płaszcza
mamy, zapiął się pod szyję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kaptur – powiedział
ojciec z naciskiem, więc trudno, trzeba było naciągnąć kaptur na głowę. Kaptur
miał zapięcie pod brodą, taki dodatkowy niby-szalik, i widząc wyczekujące,
uparte spojrzenie ojca, Andrzej dla świętego spokoju to też zapiął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Już? – zapytał z
irytacją. – Teraz jest ojciec zadowolony?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powiedzmy – mruknął
ojciec. – Nie zdejmuj go na dworze. Zawsze zdejmujesz, jak myślisz, że już z
mamą nie widzimy. Rękawiczki masz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To też załóż.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie jestem małym
dzieckiem – odparł, wyciągnął je z odwieszonej wcześniej kurtki i założył. Na
twarzy ojca pojawił się dziwny, słaby uśmiech.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Klucze masz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie włócz się długo –
powiedział ojciec, gdy Andrzej przekręcił pierwszy zamek. – I uważaj, kilka
latarni na środku ulicy ma powybijane żarówki, żebyś się nie wywalił po ciemku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dopiero przy ostatnim
zamku Andrzeja uderzyła pewna myśl. Odwrócił się i spojrzał na ojca uważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czemu właściwie ojciec
nie śpi?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec przez krótką
chwilę milczał; wydawał się zakłopotany.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No wiesz – odezwał się
wreszcie, wzruszając ramionami i uciekając wzrokiem nieco w bok. – Jakoś nie
mogłem zasnąć. Muszę pomyśleć… chociaż wystarczy mi w pokoju po ciemku, nie
muszę wyłazić na taką zimnicę – dodał i spojrzał na Andrzeja z rozbawieniem. –
Jak będziesz w moim wieku, też będziesz wolał łamać sobie nad czymś głowę w
ciepłym pokoju zamiast gdzieś na dworze i śniegu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Coś się stało? –
spytał Andrzej podejrzliwie. To było jakieś dziwne, i słowa, i ton, jakimi
zostały wypowiedziane.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, nic się nie
stało… – Ojciec spojrzał na podłogę, znów wzruszył ramionami, uniósł głowę i
podjął tak, jakby z trudem przechodziło mu to przez gardło: – Myślę nad
emeryturą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W ciszy, która na moment
zapadła, dźwięk poruszających się wskazówek zegara wydał się wyjątkowo głośny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idzie ojciec na
emeryturę? – spytał Andrzej z niedowierzaniem. Jakoś nie mógł tego dopasować,
połączyć. Ojciec i jego praca, to się wydawało nienaruszalne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zastanawiam się –
odparł ojciec i westchnął. – Nie robię się młodszy, Jędrek. I tak się tam
trochę zasiedziałem. Już mi zaczynają dawać do zrozumienia, u góry, że już
czas. Zastępczynię mam dobrą, ile ma dziewczyna czekać, by awansować. I
zmęczony jestem. – Spojrzał na drzwi sypialni. – Tak to bym z mamą posiedział,
może w ogrodzie coś porobił, nigdy nie było na to czasu, bo ciągle praca i
praca. No więc tak nad tym myślę. – Przeniósł wzrok na Andrzeja. – Ale to nie
jest łatwa decyzja, Jędrek. Nie po tylu latach. Jak to jest w sumie część człowieka.
– Zawahał się, po czym dodał: – Ale w przyszłym roku już chyba to zrobię. Za
kilka miesięcy, jak wszystko przygotuję, uporządkuję po sobie. Bo to nie ma co
ciągnąć na siłę. – Umilkł na chwilę. – Ale to już mój problem, nie twój –
dorzucił bagatelizującym tonem. – Idź już na ten swój spacer. I wracaj szybko.
I nie zdejmuj kaptura.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy Andrzej zamykał za
sobą drzwi, dobiegło go ponownie „Nie zdejmuj kaptura, Jędrek”. W twarz
uderzyło zimne, ostre powietrze. Oczy przez chwilę przyzwyczajały się do ciemności,
rozdzieranej tylko światłami latarni i paroma gwiazdami na niebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej odetchnął
głęboko. Gdy wyszedł przez bramę, otworzyła się przed nim przestrzeń. Cisza.
Ciemność. Samotność. Spokój. Przestrzeń do myślenia o tym, o czym w końcu
musiał pomyśleć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wreszcie był na to
gotów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W ciemności, rozmywnej
tylko światłami latarni, miejsca znane od dzieciństwa wydawały się nieco inne.
Cisza, ta specyficzna cisza zimowej nocy w małym mieście, miała w sobie coś z
opowiadań Schulza – tak samo zakrzywiała czas i przestrzeń, rozbijała poczucie
znajomości własnego otoczenia, wywracała do góry nogami przekonanie, że
doskonale się wie, gdzie się jest. Nawet wciąż włączone w niektórych ogrodach
świąteczne ozdoby – te nieszczęsne lampki na drzewach i cała reszta – nie
potrafiły przekonać, że to te same okolice, które się przemierzało kilka dni,
kilka tygodni, kilka lat temu. Ileś czasu temu, za dnia. Za dnia, gdy w
zasadzie nie było tu żadnej atmosfery – ot, taka zwyczajność i banalność,
której się nie dostrzegało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale teraz, gdy granica
między ciemnością a mdłym, białawym światłem przypominała kawę w momencie, gdy
Remigiusz zaczynał mieszać dolane do niej mleko – teraz najpierw najbliższy
kawałek Człuchowskiej, a potem kolejne jej odcinki zdecydowanie nabierały charakteru.
Stawały się trudne do rozpoznania, dość odrealnione, może wręcz nieco
niepokojące.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Choć nie, niepokój był w
nim, nie wokół. Niepokój ciągnął się za nim jak szczekanie psa z jednego z
mijanych ogrodów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zatrzymał się w
pewnym momencie. Teoretycznie wiedział, gdzie jest. Trafiłby z powrotem bez
problemu. Ale w jakimś stopniu czuł się oderwany od prostej drogi do domu – i
to uczucie oderwania, niemalże zagubienia, było zwyczajnie odprężające.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jakby się człowiek na
chwilę wyrwał z codziennego rytmu i schował przed wszystkim. Przyjemne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Naprawdę brakowało mu
samotności.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Śniegu, który spadł w
czasie świąt, pozostało już niewiele, choć wciąż jego resztki skrzypiały pod
butami. Andrzej przetarł dłonią siedzisko ławki, przy której się zatrzymał,
usiadł, zdjął rękawiczki, zsunął z głowy kaptur, wyjął papierosy i zapalił.
Powietrze było zimne, dość ostre, uderzało w place, nos i usta. W tym chłodzie
dym z papierosa pachniał jakoś zabawnie, łagodnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ciemność rozpraszana
latarniami. Cisza dopełniana drobnymi odgłosami – szczekanie psa, tupot
przebiegającego kota, szum samochodów przejeżdżających gdzieś w oddali.
Uwolnienie od ciągłej cudzej obecności. W porządku, teraz można pomyśleć o tym,
o czym tak nie chciało się myśleć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie chciałem się
zachować jak skończony dupek, pomyślał Andrzej, wydmuchując dym. Ale przykrość
chciałem mu zrobić, fakt. Ale nie tak dla sportu, po prostu chciałem, żeby
wreszcie do niego dotarło, co mówię. Że nie chcę nigdzie jechać. Że nie chcę
poznawać jego rodziny, szukać z nim mieszkania, mówić słów, które są dla mnie
puste i zbędne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może to, co i jak
zostało powiedziane, wreszcie uświadomi Remigiuszowi, na czym stoją. A może
nie. Może obaj wrócą po nowym roku do Szczecina i cała historia zacznie się od
nowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej rzucił
niedopalonego papierosa na ziemię i przygniótł go butem. Myśl o powrocie – nie
do Szczecina, a do tej sytuacji, do tamtego mieszkania, do Remigiusza –
odpychała. Tak, naprawdę odpychała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wyciągnął z paczki
drugiego papierosa i przez chwilę obracał go w palcach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I nagle uderzyła go inna
myśl: przecież wcale nie musiał wracać. Nie do Remigiusza. Mógł wrócić do
miasta, na uczelnię, do swojego studenckiego życia – ale nie musiał wracać do
Remigiusza. Przecież to nie były naczynia połączone, to były dwa zupełnie
odmienne elementy szczecińskiej rzeczywistości, które mogły funkcjonować
oddzielnie. Więcej – można było funkcjonować bez jednego z nich. Uniwersytet i
wszystko, co się z tym wiązało, było niezbędne do życia – ale Remigiusz nie. Remigiusz
był z zupełnie innej części życia, był jednym z elementów tej części, był
wyborem, a nie koniecznością.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I to wyborem, którego
Andrzej w gruncie rzeczy coraz bardziej nie chciał wybierać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W co ja się wpakowałem?,
pomyślał, patrząc na papierosa w dłoni. To jest fajny, w sumie świetny seks,
dobra, to prawda. Facet jest w porządku, daje się lubić, w gruncie rzeczy
zdecydowanie daje się lubić. Jest miły, troskliwy i tak dalej. I co? I nic.
Fajny facet, z którym dobrze się pieprzy i który zrobił tę znajomość tak
wygodną, że się przyzwyczaiłem, więc w dalej w niej siedzę. Ale coś za coś. Ja
dostałem, co chciałem, nawet jeśli nie do końca wiedziałem, że tego chcę albo
że może mi to odpowiadać. A teraz on chce dostać to, czego chce. Tylko że on
nie chce prostej i jasnej znajomości na seks, on chce wielkiej historii
miłosnej, z sentymentalną scenografią, wyznaniami rodem z komedii romantycznych
i uczuciowym striptizem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A ja się nawet nie mam z
czego rozbierać, stwierdził z nagłym rozbawieniem. Lubię go jako człowieka i
zdecydowanie lubię się z nim pieprzyć. To jest wszystko, co mogę zrobić w
ramach emocjonalnego obnażania się. I przecież mówiłem to za każdym razem, gdy
mnie pytał, mówiłem szczerze, jak to widzę, i za każdym razem…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Za każdym razem jakby
się człowiek odbijał od ściany. Za każdym razem to „a może ty jeszcze nie
jesteś pewien, a może potrzebujesz czasu, a może sam nie wiesz, co czujesz”. Za
każdym razem okazywało się, że zostanie się wysłuchanym dopiero wtedy, gdy
zacznie się mówić to, czego druga strona oczekuje, a nie to, co się naprawdę
myśli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Jesteś podły i
największą przyjemność sprawia ci powiedzenie czegoś, co drugą osobę zaboli,
jakbyś sobie tym leczył jakieś swoje dziwne kompleksy”. Kiedy Remigiusz to
powiedział? Jakoś w połowie listopada, pod koniec? To był właśnie jeden z tych
momentów, gdy najpierw wymusił tę swoją „rozmowę o uczuciach”, a potem się
obraził, bo nie zostało powiedziane to, co chciał usłyszeć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie chodziło o żadne
kompleksy. Zresztą Andrzej nie miał żadnych kompleksów. Powiedział to, co
myślał, co mówił już wcześniej tyle razy i co po prostu było faktem. Co miał
zrobić, udawać, że czuje do Remigiusza to, co Remigiusz – przynajmniej we
własnym mniemaniu – czuje do niego? Chodzić od mieszkania do mieszkania i
wybierać nowy lokal, bo Remigiusz sobie wymyślił, że „przeprowadzą się razem”?
Jechać do Lublina i poznawać rodzinę faceta, z którym po prostu sypiał i
mieszkał, bo Remigiusz się uparł, jak to ujął, że „jego siostra musi wreszcie
poznać jego chłopaka”?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Kocham cię”, to Remigiusz
powtarzał ostatnio dość często. „Kocham cię, więc się o ciebie troszczę, więc
się martwię twoim brakiem przyjaciół, więc chcę cię trochę porozpieszczać”. Ta
wyliczanka była niepełna. Żeby stała się kompletna i prawdziwa, Remigiusz
powinien ją uzupełnić w ten sposób: „Kocham cię, więc nie będę cię słuchał i
będę wybierał z tego, co mówisz, tylko to, co mi pasuje, bo reszta mi się nie
podoba”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej z irytacją
cisnął papierosa na ziemię i dopiero po chwili uświadomił sobie, że jeszcze go
nawet nie zapalił. Cholera.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do dupy z takimi
„uczuciami” i z takim „związkiem”. Zwłaszcza że człowiek nie prosił się o żadne
uczucia i o żaden związek. To, co było w pierwszych miesiącach znajomości, było
najlepsze i w zupełności by wystarczyło do teraz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie chcę tych jego
wszystkich wyznań uczuć, wałkowania „czuję, czujesz, czujemy”, tego wspólnego
mieszkania, tego skakania wokół mnie, tych ciągłych prób zaglądania mi do głowy
i tego wymuszania na mnie kontaktów z ludźmi, na które nie mam ochoty. I nie
chcę tego podprogowego prowokowania we mnie poczucia winy, bo widzę tę
znajomość inaczej niż on. I nie chcę ciągle wysłuchiwać, że mój styl życia czy
moje życiowe wybory są gorsze, głupsze, mniej wartościowe, bo są inne niż jego.
I nie chcę się ciągle opowiadać z tego, o czym myślę i dlaczego nie chcę o tym
mówić. Kurwa, przynajmniej we własnej głowie człowiek chciałby mieć trochę
prywatności i spokoju.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Najgorsze, pomyślał,
wyciągając następnego papierosa z paczki, że w sumie go lubię. Gdyby nie tamto
wszystko, te wszystkie akcje, byłoby naprawdę fajnie. Gdybym miał teraz iść z
nim do łóżka, z gwarancją, że będzie chodziło tylko o seks, a nie o całą tę
otoczkę sentymentalno-romantyczną, z miejsca wyskoczyłbym z ciuchów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zapalił. Głęboko
wciągnięty dym rozgrzewał od środka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wpakowałem się jak debil
i jak jeszcze większy debil nie wiem, co mam teraz zrobić, stwierdził,
wydmuchując po chwili dym. Nie nadaję się do tych wszystkich relacyjnych czy
okołorelacyjnych rzeczy. Nie umiem sobie w ten sposób radzić z ludźmi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W sumie to była jedna z
takich spraw, którą byłoby nieźle przegadać z panem Przemkiem. Albo z panią
Beatą. Oni potrafili zrozumieć, że ktoś widzi daną kwestię inaczej, że
nieszczególnie sobie radzi z ludźmi, że się czasem zwyczajnie gubi w tych
dziwacznych grach towarzyskich. Można by to przegadać…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej się skrzywił.
Nie. To była powtórka z zeszłego roku – z tych pierwszych miesięcy na uczelni,
gdy czuł się tak idiotycznie zagubiony i nieporadny. To była ta żałosna
słabość, która go wtedy dopadła, która sprowokowała parę razy całkiem poważne
rozważania, by z kimś porozmawiać o tym wszystkim, co się wtedy działo.
Słabość, której nie chciał czuć ani wtedy, ani tym bardziej teraz i której
nadal wstydził się sam przed sobą. Nie potrzebował tego. Nie chciał tego.
Postanowił przecież, że studia i nowe miasto to moment zupełnego odcięcia się
od tego, co było wcześniej. I moment, gdy już przestaje kogokolwiek
potrzebować. Bez względu na wszystko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A przede wszystkim –
moment, gdy pozostawia za sobą jakąkolwiek słabość. Chciał radzić sobie sam i
potrafił radzić sobie sam. Nie potrzebował ludzi. Nawet tych, których kiedyś
lubił. Nie potrzebował przeszłości, którą pozostawił za sobą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A mimo to siedzę tutaj i
przeżywam głupoty, pomyślał z kpiącym uśmiechem. Pochylił się, ugasił niedopałek
w śniegu. Cichy syk i niewielka kałuża, i już po wszystkim. Gdyby każdy problem
dawało się tak prosto rozwiązać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Oparł łokcie na kolanach
i zacisnął dłonie na głowie. Robiło się zimno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Trzeba sobie umieć
powiedzieć: to nie dla mnie. I dać sobie spokój”. Co to jest, że te słowa ojca
tak nagle wróciły?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uniósł powoli głowę.
Kilkanaście metrów przed sobą widział pozbawione liści, nieco pochylone w prawo
drzewo. I betonowy kosz na śmieci, wyraźnie przepełniony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Nie ma sensu tkwić w
czymś na siłę tylko dlatego, że już się to zaczęło i się w tym siedzi”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To jest w sumie racja,
pomyślał Andrzej. Z kosza wystawało coś, co wyglądało jak połamana figurka
Świętego Mikołaja. To jest w gruncie rzeczy cholerna racja, chociaż ojciec jak
zwykle trafił kulą w płot, bo mówił to w kontekście polonistyki. Nic nie wie o
polonistyce, nic nie wie o studiach, nic nie wie o mnie. Ale to akurat jest
prawda, nie ma sensu tkwić w jakiejś relacji i jej na siłę ciągnąć tylko po to,
żeby ciągnąć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Odpuść sobie, jak się w
tym nie odnajdujesz”. Jakoś tak to ojciec ujął. Tak, nie odnajduję się w tym
związkoczymś z Remigiuszem, nie w takiej formie, w jakiej Remigiusz chciałby to
związkocoś widzieć. Nie odnajduję się w tych wszystkich jego oczekiwaniach
wobec mnie, mojego postępowania, mojego myślenia. I nie chcę tego, czego on
chce, zwyczajnie i po prostu tego nie chcę. I nie chcę udawać, że jest inaczej.
I nie chcę czuć się winny, gorszy czy nie w porządku, bo nie chcę czegoś, czego
on chce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Nie ma sensu ciągnąć
czegoś, żeby to ciągnąć. Nie ma sensu. Nie można męczyć się z czymś wbrew
sobie”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zdecydowanie nie ma
sensu, pomyślał Andrzej. Jak to było? Będę od tego nieszczęśliwy, zły i będzie
coraz gorzej. No więc tak, jestem już tą całą sytuacją zmęczony, wkurzony i
zdecydowanie jest coraz gorzej, skoro nagle w bzdurnych i przemądrzałych
monologach ojca zaczynam odnajdywać odrobinę sensu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odpuścić sobie. Nikt nie
będzie miał pretensji. No, nie do końca, ktoś zawsze będzie miał. Ale trzeba
wybierać, co ważniejsze: ja czy inni. Bo to za każdym razem jest i będzie
konieczność wyboru, konieczność zdecydowania, czy zadbać o siebie, czy o kogoś
innego. A mam prawo dbać najpierw o siebie. I mam prawo być dla siebie
ważniejszy, być dla siebie na pierwszym miejscu, nawet jeśli ktoś inny będzie z
tego powodu niezadowolony, zły, nawet nieszczęśliwy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Nie ma sensu męczyć się
po nic, jak można coś zmienić”. Czy to jest po nic? W gruncie rzeczy tak.
Przecież ja nie chciałem od niego niczego więcej niż to, na co się początkowo
umawialiśmy. A już na pewno nie chciałem tego wszystkiego, co w ostatnich
tygodniach, miesiącach próbował mi wepchnąć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Po co ci takie rzeczy
na siłę, wbrew sobie”. Gdyby ojciec wiedział, co kryje się pod tym pojęciem
„takie rzeczy”… Andrzej roześmiał się cicho. Pewnie milicyjny dupek dostałby
jednocześnie ataku furii i ataku serca. To byłby nawet zabawny widok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale fakt, po co mu taka
relacja, skoro ma coraz większe wrażenie tego „na siłę” i „wbrew sobie”.
Zdecydowanie i coraz bardziej wbrew sobie. Jakby z każdym kolejnym słowem i
gestem Remigiusz przesuwał jeszcze trochę i jeszcze trochę granice, które mu
wcześniej pokazano.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może nawet robi to
nieświadomie, pomyślał Andrzej, i w dobrej wierze – tylko co z tego? Przesuwa
te granice, wpycha mi się coraz bardziej swoją wizją życia w moją i ma
kompletnie w dupie, że ja tego nie chcę. Nie chcę, więc co tam, on przesunie
granicę jeszcze trochę, a potem zrobi wielką scenę o to, że nie jestem z tego
zadowolony i nie dziękuję za taką piękną kolonizację.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Założył rękawiczki.
Czubki palców trochę zdrętwiały z zimna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To w gruncie rzeczy
przerażające, uznał, jak bardzo słowa ojca pasują do całej sytuacji. Aż tak po
mnie widać, jak ta sprawa mnie męczy? Bo męczy. Koszmarnie już męczy i
zwyczajnie mam dość.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dość. No właśnie. Miał
dość: tej sytuacji, Remigiusza i samego siebie w całej tej sprawie. Nie czuł do
Remigiusza niczego poza prostą sympatią i zwyczajnym pożądaniem, nie
potrzebował i nie chciał tych jego wszystkich „kocham” oraz związanych z tym
słów i zachowań, nie miał ochoty na wspólne szukanie i urządzanie nowego
mieszkania, na poznawanie rodziny, na zwierzenia i podobne. I nie…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I nie chcę już w tym
tkwić, pomyślał. To była nagła, krótka, wyraźna myśl – niemal elektryzująca.
Nie chciał tkwić w tej relacji, nie chciał ciągnąć tej znajomości, nie chciał
być z tym człowiekiem. Tak zwyczajnie i po prostu: nie chciał już Remigiusza w
swoim życiu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W sumie dlaczego to jest
takie olśnienie? Naprawdę, jakby nagle założył okulary i wreszcie zaczął dobrze
widzieć. Co się zadziało przez ostatnie miesiące, że potrzebował aż przyjechać
do domu i wysłuchać mądrzenia się ojca, by wreszcie dotarło do niego coś tak
oczywistego?</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokręcił powoli głową. Rozdeptany śnieg pod butami zamieniał się w burą breję.
Zdecydowanie to było kiepskie połączenie, on sam i inni ludzie, przynajmniej w
takiej konfiguracji. Za dużo oczekiwań, na które nie umiał i nie chciał
odpowiadać. Za dużo emocjonalnej żonglerki, która go kompletnie nie
interesowała. Za dużo cudzej obecności, przez którą zaczynał się dusić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wolę jasne, proste
znajomości na seks i nic więcej, stwierdził, poprawiając lewą rękawiczkę. Jest
konkret, jest jasna sytuacja, nie ma niedopowiedzeń, oczekiwań ani pretensji.
To z Remigiuszem to jest jedna wielka pomyłka, on ma swoją wizję tej
znajomości, ja swoją i te wizje się kompletnie wykluczają.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trzeba to po prostu
zakończyć. Wrócić po świętach do Szczecina, ogarnąć sprawy organizacyjne,
zakończyć znajomość i zająć się swoimi sprawami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rozstać się. To było
odpowiednie słowo, choć sugerowało znacznie poważniejsze znaczenie i samej tej
relacji, i jej zakończeniu. Ale w porządku, niech zostanie. Rozstać się z
Remigiuszem. I tyle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wstał. Zabawna
sprawa, słowa „rozstać się z Remigiuszem” wywołały takie wrażenie, jakby się
wzięło głęboki oddech. Kojarzyły się ze spokojem, z odprężeniem, z
przestrzenią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie chcę z nim być,
cokolwiek by pod słowami „być z nim” rozumieć. Po prostu nie chcę go już w moim
życiu, w jakikolwiek sposób.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wolnym krokiem ruszył w
kierunku domu. Ciemność ciemnością, klimaty z Schulza klimatami z Schulza, ale
w gruncie rzeczy doskonale się orientował, gdzie jest i którędy ma wrócić.
Dobrze było wiedzieć, dokąd się idzie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dobrze było wiedzieć,
czego się chce – i czego się nie chce. To drugie może nawet bardziej. Jakoś to
w minionych miesiącach zagubił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale teraz, tutaj, w tym
punkcie – odzyskał. I nie zamierzał już więcej tracić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec stał przed
frontowymi drzwiami, w kurtce, z papierosem w ręku. Andrzej zauważył go dopiero
wtedy, gdy już zamknął za sobą bramę i odwrócił się w stronę domu. Ojciec
uniósł papierosa do ust, zaciągnął się, powoli wydmuchał dym. Patrzył na
człowieka tak, jakby przygotowywał się do przesłuchania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nachodziłeś się? –
zapytał, gdy Andrzej podszedł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I znowu łaziłeś bez
kaptura – powiedział z wyrzutem. – Miałeś go nie ściągać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył
ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie jest aż tak zimno.
Co ojciec tu robi? – Nagle, tknięty czymś dziwnym w twarzy ojca, czymś, czego
nie rozumiał, spytał podejrzliwie: – Czeka ojciec na mnie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec spojrzał w bok,
strzepnął popiół na śnieg.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak wyszedłem, zapalić
– mruknął. – I tak przy okazji patrzyłem, czy już wracasz. Jest już po północy
i coraz chłodniej. – Położył drugą rękę na klamce, otworzył drzwi. – Właź do
domu, Jędrek, zanim się pochorujesz. Wystarczy tego szwendania się z gołą głową
w środku nocy i po mrozie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zdjął w
przedpokoju kurtkę i buty; ojciec poszedł do kuchni, pewnie chciał tam w
ukryciu przed mamą dopalić papierosa. W domu było ciepło, tak przyjemnie,
odprężająco ciepło; gorąca woda w łazience niemal parzyła w dłonie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W swoim pokoju Andrzej
przebrał się z powrotem w piżamę, usiadł przy biurku i otworzył górną szufladę.
Potrzebował jakiejś kartki. Na szczęście stare, nie do końca wykorzystane
notesy nadal były na swoim miejscu. O, ten, w którym ćwiczył przed maturą
zadania z matematyki, nadawał się, pozostało jeszcze sporo czystych stron.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rozległo się ciche,
krótkie pukanie i ojciec wszedł do pokoju z kubkiem w dłoni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czemu ojciec jeszcze
nie śpi? – spytał Andrzej z irytacją. Żeby człowiek nie mógł mieć pięciu minut
spokoju we własnym pokoju…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A czemu ty jeszcze nie
śpisz, mądralo? – odciął się ojciec i postawił kubek na biurku. – Masz. To ta
herbata, którą mama robi. Mam nadzieję, że w dobrych proporcjach dałem miód i
mleko. Wypij.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie chcę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wypij – powtórzył
ojciec twardo. – Włóczyłeś się po nocy w środku zimy, z gołym łbem, mogło cię
przewiać albo coś. Jak się pochorujesz, to mama da nam obu popalić, tobie za to
łażenie, a mnie, że cię puściłem. Pij.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dla świętego spokoju
Andrzej wziął kubek i upił trochę herbaty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I jak?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Za dużo miodu, za mało
malin – mruknął. – Ale da się wypić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze. – Ojciec
rozejrzał się, podszedł do łóżka i usiadł na brzegu materaca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co ojciec jeszcze
chce? – spytał Andrzej z niepokojem, bo wyglądało na to, że prędko się tego
człowieka nie pozbędzie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec siedział przez
chwilę bez słowa, przyglądał się kwiatom na parapecie, przeniósł wzrok na regał
z książkami pod oknem, potem wreszcie spojrzał na Andrzeja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przemyślałeś sobie to,
co chciałeś przemyśleć? – zapytał spokojnie. – Na tym dworze?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zawahał się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powiedziałem, że chcę
się przejść – odpowiedział w końcu. – Nie mówiłem, że chcę coś przemyśleć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie musiałeś –
stwierdził ojciec z lekkim, ni to rozbawionym, ni to zrezygnowanym uśmiechem. –
To jak, przemyślałeś sobie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył
ramionami, popatrzył na wyciągnięty notatnik.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uporządkowałeś to
sobie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez dłuższą chwilę
obaj milczeli. Andrzej zerknął na ojca. Ojciec dalej siedział na brzegu łóżka,
trochę przygarbiony, palcami lewej ręki okręcał obrączkę na prawym serdecznym
palcu. Patrzył znów na regał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiesz, Jędrek… –
odezwał się nagle – tak sobie pomyślałem, jak poszedłeś, że może nie chodzi o
te twoje studia. Tylko o jakieś prywatne sprawy. O jakąś dziewczynę. – Spojrzał
na Andrzeja, minę miał dość zakłopotaną. – A ty sobie pewnie kiepsko radzisz w
takich sprawach, rozmowach, randkach i tak dalej. W ogóle beznadziejnie sobie
radzisz w kontaktach z ludźmi, takich zwyczajnych, koleżeńskich. Powtarzałem ci
ciągle, żebyś nie siedział wiecznie w tych swoich książkach, tylko poszedł
gdzieś normalnie z kolegami czy coś… – Urwał, pokręcił głową. – No nic, teraz
już się na to nic nie poradzi, co było, to było. Po prostu… jak potrzebujesz
jakiejś pomocy, to powiedz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez moment Andrzej
miał ochotę się roześmiać. Pomocy, rzeczywiście. Pomocy w sprawie Remigiusza.
Pomocy od ojca. To już nawet nie było zabawne, to było zwyczajnie groteskowe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie potrzebuję żadnej
pomocy – odparł stanowczo. – Niech ojciec już idzie, dopiję herbatę i położę
się spać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze, dobrze –
wymruczał ojciec, wstał, podszedł do biurka. Popatrzył na wyciągnięty notatnik,
ale nie skomentował tego. Poklepał Andrzeja po ramieniu. – To kładź się jak
najszybciej, Jędrek. Zagrzej się po tym dworze. I załóż skarpetki do spania – dodał,
podchodząc do drzwi. – Zimno jest, żebyś od stóp nie zmarzł, bo to najgorzej.
Pamiętaj, załóż zaraz skarpetki. Nie zapomnisz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, nie zapomnę –
odparł Andrzej ze zniecierpliwieniem, patrząc na ojca, który stał przy drzwiach
z ręką na klamce i najwyraźniej oczekiwał wyraźnej deklaracji w sprawie tych
cholernych skarpetek. – Ile ja według ojca mam, pięć lat?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedział
ojciec cicho, znów z tym dziwnym, niezrozumiałym wyrazem twarzy. – Masz
dwadzieścia lat, Jędrek. Dwadzieścia lat, od prawie dwóch miesięcy. – Nacisnął
klamkę. – Dobranoc.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobranoc – mruknął
Andrzej, już do zamkniętych drzwi. Odetchnął. Wreszcie odrobina spokoju. Upił
jeszcze trochę herbaty – zdecydowanie za dużo miodu, a za mało malin – odstawił
kubek na bok, przysunął notes, otworzył na czystej stronie, wyciągnął jeden z
długopisów z pojemnika stojącego w prawym rogu biurka. No dobrze. To teraz do
rzeczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Musiał to sobie
uporządkować. Rozplanować. Spisać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Listy rzeczy do
zrobienia, spraw do załatwienia, problemów do rozwiązania od kilku lat
sprawdzały się naprawdę dobrze. I to nie dopiero wtedy, gdy należało wziąć się
do pracy – zaczynały działać już w momencie ich spisywania. Pozwalały ułożyć
myśli, uszeregować priorytety, odzyskać poczucie kontroli nad sytuacją. Po
spisaniu listy okazywało się, że o cokolwiek chodziło – dawało się to
pozałatwiać. I w chwili spisania wszystkiego pojawiał się pewien spokój –
spokój wynikający z tego, że człowiek wiedział, co musi zrobić oraz od czego
zacząć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Więc tak, lista. Lista
rzeczy do zrobienia, ogarnięcia, uporządkowania w związku z Remigiuszem. Nie,
cholera, nie to słowo. W sprawie Remigiusza. Tak lepiej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A właściwie, stwierdził,
zapisując na środku „Pilne po Nowym Roku”, tak będzie jeszcze lepiej. Odsunąć
na bok Remigiusza, skupić się na czasie. No właśnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Punkt pierwszy: załatwić
stancję. Trzeba się odezwać do Maurycego, tego, z którym chodził od roku na
angielski do szkoły językowej. Maurycy miał małe mieszkanie, które wynajmował
na czas swoich wyjazdów, a wyjeżdżał dość często, a to do Niemiec, a to do
Holandii na jakieś dorywcze prace. Proponował wynajem już w czasie wakacji, a
ostatnio znów na zajęciach rzucił: „Ej, jak znacie kogoś, kto od stycznia albo
lutego chciałby wynająć pokój na parę tygodni, to dajcie znać, planuję wyskoczyć
znowu na trochę na fuchę”. Jak sam mówił, wolał nie zostawiać pustego
mieszkania i „pustych przebiegów” w postaci czynszu za okres, gdy go nie było.
Ale nie szukał też na siłę, poza tym był kiepski organizacyjnie, więc istniała
spora szansa, że nadal z nikim nie dogadał wynajmu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do Maurycego można
zadzwonić już jutro, żeby nie czekać z tym na ostatnią chwilę. Jeśli nic z tego
nie wyjdzie, trzeba będzie szukać dalej. Może w najgorszym razie Maurycy
pozwoli mu u siebie przemieszkać kątem parę dni. Był łasy na pieniądze, więc
perspektywa zdobycia dodatkowych paru groszy w tak prosty sposób z pewnością go
skusi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Punkt drugi: zabrać
swoje rzeczy z mieszkania Remigiusza. Z ubraniami i innymi prywatnymi
drobiazgami nie będzie problemu, ale do książek trzeba zorganizować trochę
kartonów. Albo toreb. Albo wziąć od rodziców tę dużą walizkę, którą zawsze
nadawali na bagaż w samolocie podczas wyjazdów. W tej walizce zmieści się dużo
książek, więc szybciej będzie można to pozałatwiać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Niestety trzeba przy tym
będzie znieść konfrontację z Remigiuszem. No trudno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po trzecie: oddać
Remigiuszowi klucze do jego mieszkania. To w zasadzie była najprostsza i
najszybsza sprawa, ale oznaczała to samo, co punkt drugi: konfrontację z
Remigiuszem. W sumie można by te klucze może jakoś wsunąć do skrzynki pocztowej
czy nawet wysłać pocztą, czy zostawić w jakiejś paczce pod drzwiami, ale…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale to by było takie
szczeniackie i tchórzliwe, pomyślał Andrzej z niesmakiem. Jakbym był jakimś
żałosnym gówniarzem. Potrafię stanąć przed nim twarzą w twarz i oddać mu te
klucze jak dorosły człowiek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Więc punkt trzeci
zostaje w takiej formie, w jakiej był: oddać Remigiuszowi klucze do mieszkania.
Osobiście.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I tyle. Trzy punkty do
załatwienia i sprawa zamknięta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej sięgnął po kubek
i wypił jeszcze trochę herbaty. Czegoś brakowało. Albo inaczej: coś jeszcze
pozostawało, coś, co nie dawało spokoju i obijało się gdzieś z tyłu głowy.
Jeszcze coś było do zrobienia, do zapisania, do uwzględnienia. Chociaż
nieszczególnie miał na to ochotę – nie mógł się od tego uwolnić i nie potrafił
tego zignorować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No więc dobrze, niech
będzie. Odstawił kubek, wziął z powrotem długopis.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Punkt czwarty:
przeprosić. Za to, co powiedział przed wyjazdem. I za co dostał w twarz. Pal
diabli tamten policzek, to się naprawdę nie liczyło i było w zasadzie
zrozumiałe, jeśli chodzi o reakcję Remigiusza. Andrzej po prostu nie czuł się
dobrze ze wspomnieniem tamtych słów, ze wspomnieniem miny Remigiusza – widać
było, jak to go ugodziło – i z całą tamtą sytuacją. Powiedział to rozmyślnie,
złośliwie, w ramach ślepej, agresywnej obrony, miał tego świadomość i wtedy, i
tym bardziej teraz. Chciał go zranić, nie ma co udawać, że „to niechcący”.
Chcący, jak najbardziej chcący. Ale żałował, już wtedy żałował, że nie umiał
znaleźć czegoś innego, żeby dotrzeć do Remigiusza. Albo może nie postarał się
znaleźć czegoś innego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I co więcej, tamte słowa
były bzdurą. Nie oceniał znajomości z Remigiuszem, nie sprowadzał tego
wszystkiego, co między nimi było przez tyle miesięcy, do poziomu wygodnego
mieszkania, czyjegoś skakania wokół i podobnych. Cenił w tej znajomości to, o
czym przecież tyle razy mówił: świetny seks i fajne towarzystwo. Z Remigiuszem
dobrze się żyło, nieźle się spędzało czas, wspaniale się pieprzyło. To lubił w
tej relacji, po to tyle w niej był.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przeproszę go, pomyślał
Andrzej, patrząc na czwarty punkt listy. Mogę być głupim dupkiem, ale w pewnych
granicach. I nie chcę, żeby myślał, że tak myślałem o nim i o tym, co mi dawał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ostrożnie wyrwał
zapisaną kartkę z notatnika, złożył na pół i wsunął do Melville’a, który leżał
obok pojemnika z długopisami. Tu się nie zgubi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Lista zatem była gotowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W tym momencie pojawiło
się coś, co znał, co pojawiało się za każdym razem, gdy miał gotową listę –
wrażenie, że sytuacja już zaczęła się nieco uporządkowywać. Jeszcze nic nie
zrobił, ale wiedział, co ma zrobić, krok po kroku, jak i kiedy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z tą listą – z tym
wszystkim, co uporządkował sobie tej nocy – mógł po Nowym Roku wrócić do
Szczecina.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do Szczecina Andrzej
wrócił pierwszego stycznia późnym popołudniem. Mama była rozczarowana, bo
liczyła, że zostanie jeszcze trochę; ojciec popatrzył na niego podczas rozmowy
o tym w sobotę jakoś dziwnie, jakby coś rozważał, i wreszcie stwierdził: „Jak
Jędrek chce jechać w poniedziałek, to niech jedzie”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Stancja była dogadana
właśnie od soboty. Maurycy odebrał rano, zapytał: „Czego, kurwa, dzwonisz o tak
barbarzyńskiej porze, ja mam jeszcze przedsylwestrowego kaca”, ale szybko
zmienił ton i bardzo się ucieszył na pytanie o wynajem. Bo znów planował wyjazd
na dwa, może trzy miesiące, i tak, szukał ciągle tymczasowego lokatora na ten
czas, i nie, jakoś dotąd nie ogarnął, więc super, że lokator ogarnął się sam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maurycy był bardzo
wygodną znajomością. Na początku zeszłego roku, gdy się poznali w ProfiLinguie
podczas zajęć z angielskiego, poszli parę razy do łóżka. W łóżku było fajnie.
Maurycy nie miał żadnych oczekiwań poza dobrym seksem i porządnym ćwiczeniem
konwersacji na zajęciach, bo do angielskiego podchodził bardzo poważnie. Nie
miał pretensji, gdy Andrzej akurat nie miał ochoty iść z nim do łóżka. W ogóle
niemal wszystko, poza angielskim i pieniędzmi, traktował bardzo na luzie i z
pewną obojętnością. A teraz okazał się pomocny przy kwestii nowego lokalu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Wprowadzaj się choćby
dzisiaj”, powiedział. „Dobra, pierwszego też może być. Ja tak koło dziesiątego
planuję wyjechać. To się na razie przemęczymy we dwóch, mnie i tak prawie w
domu nie ma. Pobzykamy się trochę, zanim wyjadę, jak masz ochotę”. Informację,
że Andrzej raczej nie ma ochoty, przyjął z rozbawieniem, „Nie to nie, twoja
strata, ale grunt, że chałupa nie będzie mi stała pusta”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, to Andrzej sobie
uświadomił już parę dni wcześniej: nie miał chwilowo ochoty na seks. Nie na
taki z kimś w każdym razie. Kilka razy szybkie, bezosobowe rozładowanie
napięcia w łazience czy w łóżku, we własnej dłoni, to wystarczyło. W tym
momencie nawet czysto fizyczna bliskość z innym człowiekiem wydawała się zbyt
męcząca i przygniatająca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak więc punkt pierwszy
został odhaczony jeszcze przed Nowym Rokiem. Punkt drugi udało się załatwić
drugiego stycznia, parę rund taksówką, Maurycy miał u siebie sporo pustych
kartonów, no i była ta duża walizka rodziców. Ciuchy, notatki, wszystkie
książki wyjechały z mieszkania Remigiusza i znalazły się w kawalerce Maurycego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kurewsko dużo masz
tych książek – stwierdził Maurycy. – Ale dobra, twój problem, jak to sobie
pownosić tutaj, a potem powynosić gdzie indziej. – I wyszedł na piwo, bo umówił
się ze znajomymi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej na początku nastawiał
się na to, że zastanie w mieszkaniu Remigiusza, ale ten najwyraźniej postanowił
zostać w Lublinie tyle, ile pierwotnie planował. I dobrze. Co prawda wynoszenie
swoich rzeczy pod nieobecność Remigiusza było takie… słabe, gówniarskie trochę,
ale Andrzej wolał mieć to już za sobą. Nie chciał scen. I trochę się obawiał,
że Remigiusz może tak go zagadać, przekręcić sprawę, przydusić tymi wszystkimi
słowami i prośbami, aż powrócą do status quo. Łatwiej będzie wyjaśnić, zamknąć
pewne sprawy, gdy już zabierze się z mieszkania własne rzeczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Te pierwsze dni stycznia
po powrocie do Szczecinie były zatem dość intensywne, ale jednocześnie
uspokajające. Porządkowało się sytuację. I wracało się tu już w zupełnie innym
humorze, z poczuciem, że ma się kontrolę nad własnym życiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do tego od niemal roku
Andrzej coraz bardziej myślał o Szczecinie jako o swoim mieście. Już nie jako o
obcym, nieciekawym, denerwującym; już nie jako o nędznym substytucie Krakowa;
już nie jako o przestrzeni własnej porażki. To było miasto, w którym się
odnalazł, na studiach, wśród wykładowców, w podejmowanych działaniach. To było
miasto, w którym układał własne życie, krok po kroku tak, jak chciał. To było
miasto, w którym zdobył wolność – i teraz miał ją znów odzyskać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To miasto przywitało go
roztopioną śnieżną breją, niską temperaturą, mżawką i tramwajem, który nie
przyjechał zgodnie z rozkładem. A także pomnikiem kolejarza na tle nieruchomej
Odry, zapachem czekolady ciągnącym się od Łasztowni i podniszczonym plakatem
Kontrapunktu z zeszłego roku, wciąż zawieszonym na bocznej ścianie kiosku przy
dworcu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Był u siebie. Z
kolejnymi miesiącami ta myśl stawała się coraz bardziej prawdziwa, naturalna,
przyjemna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy u Maurycego, w
kawalerce na Przyjaciół Żołnierza, ustawiał w przedpokoju kartony z książkami
tak, by mieć pod ręką przede wszystkim materiały z przedmiotów z tego semestru,
w pewnym sensie poczuł się bardziej „u siebie” niż przez ostatnie miesiące, a
przynajmniej tygodnie, w mieszkaniu u Remigiusza. Może właśnie dlatego, że tu
nie oczekiwano od niego niczego, czego nie czuł, nie myślał, nie chciał dać.
Wprawdzie Maurycy trochę kpiąco, a trochę prowokująco stwierdził pierwszego
wieczoru: „Ej, ale serio mamy spać w jednym łóżku i się nie pieprzyć? To chyba
będziesz spał na podłodze”, ale potem dał człowiekowi spokój. Teoretycznie
można było położyć jakiś materac i poduszkę na podłodze, można by też postawić
łóżko polowe, gdyby Maurycy takie miał. Ale ten facet mało co miał z
praktycznych i potrzebnych rzeczy, nawet obieraczki do ziemniaków nie posiadał,
bo po co, i tak obiera ziemniaki w kwadrat, to nóż wystarczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trudno mówić o
komfortowych warunkach, ale w sumie niekomfortowo też nie było, jeśli się
przyjęło, że jeszcze z tydzień przemęczą się na tym jednym łóżku, dopóki
Maurycy nie wyjedzie. Za dnia miało się mieszkanie dla siebie, ten facet ciągle
gdzieś wychodził, i dobrze. Można było palić, Maurycy wprawdzie próbował ciągle
rzucić, ale jakoś bez przekonania i gdy tylko widział cudzego papierosa, od
razu wyciągał własną awaryjną paczkę z pojemnika na lodówce. Nie miał
telewizora, a radia słuchał w słuchawkach. Nie bałaganił za bardzo i zawsze po
sobie zmywał, chociaż z praniem było gorzej, z kosza w łazience brudne ciuchy
wręcz się wylewały. No i gdy widział, że człowiek czyta, to siadał przed
komputerem, by w coś pograć, nie przeszkadzał ani nie domagał się uwagi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Za to we wtorek, gdy
Andrzej już się rozpakował, poustawiał kartony z książkami i jakoś wcisnął
swoje ubrania do szafy – właściciel miał zdecydowanie za dużo ciuchów jak na
jedną osobę, przechowywał rzeczy sprzed lat, bo, jak przyznawał, nie umiał się
z nimi rozstać – we wtorek wieczorem Maurycy przyniósł zgrzewkę piwa, pizzę z
pobliskiej pizzerii i chipsy, rozstawił to wszystko na stole w kuchni, podał
Andrzejowi puszkę Żywca, sobie wziął drugą i oświadczył:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To za lokatora, który
pod moją nieobecność nie rozjebie mi ściany w łazience.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maurycy miewał pecha do
lokatorów. Ostatni rozbił w łazience kilka ozdobnych kafelków nad wanną.
Historia była dziwna, nie do końca jasna i Andrzej nie czuł potrzeby, by ją
dokładniej poznawać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wypili, zjedli, ponownie
padła propozycja seksu – „Mały numerek przy pudełku po pizzy?” – ponownie
została odrzucona, wypili drugie piwo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co z tobą? – zapytał
Maurycy. – Co się zrobiłeś taka cnotka niewydymka?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie mam ochoty – uciął
Andrzej. Nie zamierzał się wdawać w wyjaśnienia. Maurycy wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Szkoda – powiedział. –
Mam nadzieję, że jak wrócę, tobie wróci ochota.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty masz jakiś problem
– stwierdził nagle Maurycy, mrużąc oczy nad uniesioną puszką. – Ale spoko, to
twój problem. Ja się na cudze problemy nie piszę. Grunt, żebyś opłaty robił na
czas, nie rozwalił mi chałupy i nie wkurwił sąsiadów, zwłaszcza tej starej z
drugiego piętra, bo ta to się wiecznie o wszystko czepia, i to mi wystarczy.
Jak będę chciał poruchać, to sobie znajdę dziesięciu takich jak ty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powodzenia – mruknął
Andrzej, rozbawiony tą wyliczanką. Cóż, trafiała w sedno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcesz ten ostatni
kawałek pizzy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To musimy podzielić,
bo ja też chcę. – Maurycy sięgnął po nóż, rozciął kawałek pizzy na dwa kawałki
i wziął sobie ten nieco większy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Połowa spraw z listy
załatwiona, pomyślał Andrzej, sięgając po drugi kawałek. Stancja dogadana,
książki i reszta rzeczy przewieziona. Pozostała druga połowa spraw, którą
trzeba będzie się zająć pojutrze. Ale jeszcze dzisiaj i jutro można odpocząć,
zebrać siły. Przygotować się na to, co czeka człowieka w czwartek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Według biletu Remigiusz
miał wrócić w czwartek przed południem. Andrzej postanowił dać mu czas na jakiś
odpoczynek po podróży i – szczególnie – na oswojenie się z widokiem mieszkania,
z którego zniknęła część rzeczy. Poza tym, szczerze mówiąc, czuł pewną niechęć
do tych dwóch punktów, które czekały na realizację. Nie z powodu samej ich
treści; odpychająca i zniechęcająca była myśl o całej emocjonalnej huśtawce,
która się mogła uruchomić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale trzeba to wreszcie
zrobić i mieć za sobą, pomyślał, gdy zbliżała się osiemnasta. Trzeba się
ruszyć, pojechać, oddać klucze, przeprosić i wrócić. Zamknąć sprawę i iść
dalej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przebrał się, wziął z
wieszaka w przedpokoju płaszcz, sprawdził, czy w miejscu przy kołnierzu, które
rano czyścił, ta mała plama zupełnie zniknęła, założył płaszcz i zerknął do
lustra. W porządku, kołnierz wyglądał dobrze. Włosy też. W sobotę rano ojciec
zaciągnął go do fryzjera ze słowami: „Zaczynasz wyglądać jak jakiś hipis,
Jędrek, chodź, pani Kasia mnie podcina o jedenastej, to poprosimy, żeby
wcisnęła cię po mnie, przecież to parę chwil, ona nigdy nie robi problemu”.
Andrzej i tak zamierzał w najbliższym czasie przystrzyc włosy, bo rzeczywiście
zrobiły się za długie, więc tylko mruknął, że OK i poszedł z ojcem.
Przynajmniej było z głowy. I bez żadnych udziwnień; pani Kasia, niewiele chyba
młodsza od ojca, miała mocno konserwatywne podejście do męskich fryzur i
dzieliła włosy na te do przejechania maszynką oraz na te do przycięcia nożyczkami.
Pewnie dlatego ojciec od lat chodził tylko do niej i nie pozwalał się dotknąć
innym fryzjerkom w tym zakładzie. Gdy przyszli wtedy parę minut przed
jedenastą, przywitał się, podszedł do pani Kasi i wskazał ręką na Andrzeja.
„Syna przyprowadziłem”, powiedział takim tonem, jakby zdradzał ważną
informację. Pani Kasia tylko pokiwała głową, uśmiechnęła się lekko i spytała,
czy obu tak samo, nożyczkami, nie maszynką, standardowo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej upewnił się, że
ma w kieszeni płaszcza klucze Remigiusza, założył rękawiczki, wyszedł z
mieszkania i zamknął drzwi na oba zamki. Maurycy był gdzieś na mieście,
zapowiedział, że wróci w nocy. Przynajmniej nie trzeba tłumaczyć, gdzie się
wychodzi albo skąd się wraca. Chociaż Maurycy jakoś namolnie nie dopytywał,
przyjmował też bez dąsów krótkie „To moja sprawa”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do przystanku
autobusowego było niedaleko. Andrzej zerknął na zegarek, stwierdził, że nie
musi pędzić, i spokojnie ruszył po schodach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na Mazurską dotarł
kilkanaście minut przed dziewiętnastą. Przeszedł przez bramę wejściową – zawsze
była otwarta, często niedomknięta choćby na klamkę, nic dziwnego, że w zimne
dni tak ciągnęło – i ruszył po schodach na pierwsze piętro. W połowie kondygnacji
przystanął. To naprawdę nie była kusząca perspektywa, to spotkanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale chciał to jakoś
sensownie załatwić. Nie miał za bardzo ochoty, fakt, ale chciał, chciał to
porządnie, jasno zakończyć, no i chciał się poczuć trochę lepiej z samym sobą.
Bo po tamtej środzie zdecydowanie dobrze się ze sobą nie czuł. Oddać klucze.
Wyjaśnić. Przeprosić. Nie mieć tego wrażenia, że zachował się jak kompletny
dupek i zupełny tchórz w jednym. Nie omijać potem w myślach okresu między lutym
a grudniem dwutysięcznego niczym pola minowego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Powoli przeszedł resztę
schodów i stanął przed drzwiami Remigiusza. Numer cztery, zawieszony nad
wizjerem, znowu się trochę przekrzywił, Remigiusz miał go przykręcić od
początku grudnia. Andrzej lekko przesunął numer palcami, by wisiał prosto, ale
czwórka znów opadła nieco w lewo. Trudno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jeszcze można się było
wycofać. Zostawić klucze na wycieraczce, wrzucić do skrzynki czy coś. Jeszcze
można było uniknąć tej konfrontacji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie no, nie będę aż tak
żałosny, pomyślał z irytacją. Jasne, że to nie będzie przyjemne. Ale sam jestem
sobie winien i zwyczajnie sobie na to zasłużyłem. A on zasłużył na minimum
przyzwoitości z mojej strony przynajmniej na koniec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej uniósł rękę,
jeszcze przez moment się zawahał – wreszcie zadzwonił. Znajomy dźwięk dzwonka,
szmer za drzwiami, zgrzytnięcie przekręcanego zamka i naciskanej klamki – to
wszystko przywoływało pewne wspomnienia z ostatnich miesięcy. W dużej mierze
dość dobre wspomnienia. Wspomnienia, do których może nie będzie się chciało
specjalnie wracać – lecz przed którymi nie chciałoby się też za wszelką cenę
uciekać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale dopiero widok
Remigiusza, jego wysokiej, barczystej sylwetki, jego twarzy z cieniem zarostu –
musiał się ze dwa dni nie golić, czasem sobie robił takie „parę dni wolnych od
podcinania gardła”, jak to określał, i wtedy ze złośliwą uciechą drapał
człowieka w ramię czy w udo kłującym podbródkiem – dopiero ten widok wywołał w
Andrzeju coś wyjątkowo wyrazistego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zwykłą fizyczną
tęsknotę. Widok Remigiusza w starych dżinsach i nieco wypłowiałym swetrze,
który tak lubił nosić po domu, a który się tyle razy się z niego zdejmowało –
to działało pobudzająco. Przynajmniej przez moment. Poczuć go znowu tak, jak
kilkanaście dni wcześniej – gdyby można na tym poprzestać…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pewność. Pewność
decyzji, którą się podjęło. Fizyczna tęsknota fizyczną tęsknotą, ale zaraz za
nią przypomniało się to nieprzyjemne wrażenie duszności, przygniecenia z
ostatnich tygodni. Andrzej nie chciał do tego wracać. Nawet wyjątkowo dobry
seks nie był tego wart.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spokój. Bo właśnie teraz, gdy patrzył na Remigiusza, na mieszaninę zaskoczenia i nadziei w jego
twarzy, poczuł ten spokój – dziwny, smutny, wyciszający spokój po całej
huśtawce myśli i wrażeń z ostatnich tygodni, zwłaszcza z ostatnich dni.
Decydujące kroki zostały zrobione, nie było już odwrotu. I to naprawdę
uspokajało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mogę wejść na chwilę?
– zapytał spokojnie. Remigiusz nie odpowiedział, tylko otworzył szerzej drzwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I dopiero w tym
momencie, gdy Remigiusz nieco się odsunął, otworzył drzwi, wykonał głową jakiś
taki lekki, zapraszający gest – dopiero w tym momencie Andrzej poczuł coś
jeszcze, to, czego mu dotąd cały czas brakowało. Gotowość do tej rozmowy. Do
wyjaśnienia. Do przeproszenia. Do zamknięcia tej historii w taki sposób, aby
móc spojrzeć w oczy i Remigiuszowi, i samemu sobie. To pewnie nie będzie miły
widok, ale nie będzie też odpychający i wywołujący niesmak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Punkt trzeci i czwarty
do zrobienia. Oddać klucze. Przeprosić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">Andrzej był gotów.<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">fot. <a href="https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/notatnik-1226398/" target="_blank">Pexels</a></span></span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-38732638110990278042023-11-03T09:00:00.006+01:002023-12-24T09:58:38.591+01:00LIGHT CONTACT, FULL CONTACT, KONTAKT. ROZDZIAŁ IV: WIĘCEJ NIŻ KONTAKT<p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvOtOJYRwo-7kfvttBMKNmmI2RDxMwvvlcXypVIXHP28st_4KNwt3BUR1xklU0H6ETq3P5WIadKbQfIqMwPVMXfWa0YUz2qezGifGtyyJXPyYuROUoc8x3LKouSrErG-vvm_NFylJh36undai-4hkUFBqlUUiwfBDSXOQE3tDEFQTXqPZ7a6JqFLLlJlrW/s6720/Kontakt%20-%204.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4480" data-original-width="6720" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvOtOJYRwo-7kfvttBMKNmmI2RDxMwvvlcXypVIXHP28st_4KNwt3BUR1xklU0H6ETq3P5WIadKbQfIqMwPVMXfWa0YUz2qezGifGtyyJXPyYuROUoc8x3LKouSrErG-vvm_NFylJh36undai-4hkUFBqlUUiwfBDSXOQE3tDEFQTXqPZ7a6JqFLLlJlrW/w640-h426/Kontakt%20-%204.jpg" width="640" /></a></span></div><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br /></span><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ogromnie lubię to, co w
trzecim i w tym rozdziale wydarza się na linii Andrzej – Przemek. No i kolejny
tekst zakończony. Miłe uczucie.<span></span></span></span></p><a name='more'></a><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">LIGHT CONTACT, FULL CONTACT, KONTAKT</span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">ROZDZIAŁ IV: WIĘCEJ NIŻ KONTAKT</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Zaufanie, n I</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">1. rzecz. od zaufać.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">2. przeświadczenie, że komuś można ufać; ufność</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Całkowite, bezgraniczne zaufanie.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Osoba godna zaufania.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Budzić, zdobyć, zyskać, stracić, zawieść czyjeś zaufanie.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Okazać komuś zaufanie.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Darzyć kogoś zaufaniem.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Mieć, żywić zaufanie do kogoś.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Zasłużyć na czyjeś zaufanie.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-size: medium;">„Słownik języka
polskiego PWN”, Warszawa 2004.</span></span><span style="font-size: x-large; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Końcówka
dziewięćdziesiątego ósmego minęła spokojnie; grudzień był dość mroźny, spadło
sporo śniegu, Marcela z irytacją mruczała „Cholerne odśnieżanie podjazdu”,
Przemek ulepił na tyłach domu bałwana i obraził się, gdy Marcela uznała:
„Wygląda zupełnie jak ty!”. Dzieciaki przychodziły na treningi okręcone
szalikami po czubek głowy, wychodziły rozgrzane i udawały, że nie słyszą
napominań trenerów: „Wy się zapnijcie porządnie i załóżcie czapki, do diabła!”.
Policjanci wpadali i okupowali socjalny, wypijając litry kawy. „Za zimno na
trenowanie”, upierali się i flirtowali z Marcelą, która usadzała ich z uroczym,
ale stanowczym uśmiechem. Komendant wpadł tylko raz, też uznał, że jest za
zimno na cokolwiek poza kawą i ciastkiem, ale wyraźnie nie czuł się komfortowo
w grupie swoich podwładnych, którzy zresztą również byli trochę skrępowani
przez obecność szefa, więc Przemek zaprosił go do swojego gabinetu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, trochę spokoju –
westchnął komendant z ulgą, gdy usiadł przy małym stoliku z boku. – Powiem
panu, że po całym roku pracy z ludźmi mam takie momenty, że już mnie ci ludzie
męczą. I tylko czekam, albo na urlop w wakacje, albo na przerwę świąteczną teraz.
Chociaż w święta to i tak zawsze musimy być w gotowości, ludzie takie rzeczy
potrafią wtedy robić… – Wypił trochę kawy i spojrzał na Przemka. – I jeszcze
zakupy na święta, co roku wiem, że żona kupi za dużo. Pańska też?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, Marcelina lubi
mieć wszystko wyliczone co do sztuki w notesie – odparł Przemek z uśmiechem. –
To ja mam tendencję do kupowania na zapas i potem trzeba wyrzucać, bo się nie
da tego dojeść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant pokiwał głową
i zjadł kolejne ciastko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak tam nastroje
przedmaturalne? – zagadnął Przemek po chwili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A, wie pan – mruknął
komendant. – Ja tak w sumie nie do końca czuję, że Jędrek ma teraz maturę.
Siedzi, uczy się, całą stertę zeszytów zapisuje, ciągle coś czyta, i tyle.
Ostatnio dostałem w pracy taki duży notes – postukał palcami w kubek – wie pan,
przyjechała delegacja, poprzywozili jakieś upominki, kubki, kalendarze, no i
taki duży, gruby notes w twardej okładce, to go wziąłem do domu i dałem
Jędrkowi, on lubi takie rzeczy, zawsze tych zeszytów i notesów ma więcej, niż
potrzebuje. To przywiozłem, dałem mu, parę dni później patrzę, a on już ten
notes do połowy pozapisywał tymi swoimi bazgrołami. Koszmarnie bazgroli, nie
wiem, jak się jego polonistka z niego rozczytuje. Pytam go, coś ty tam
powypisywał, że już tyle kartek zajętych, a ten sobie tam powtórkę z historii
notuje. Ma nawet rozpiskę tego, co i kiedy chce powtórzyć. – Roześmiał się
cicho i pokręcił głową. – Żona się bardziej stresuje niż on. W sumie tylko
mniej wychodzi z domu. Właściwie – dodał po krótkim namyśle – to poza tymi
treningami u pana i judo to on w ogóle nie wychodzi. Szkoła, biblioteka,
trening i dom. Może i dobrze, skoro się musi uczyć. Ale… – sięgnął po następne
ciastko – trochę mnie martwi, że od kolegów się poodcinał. Miał przyjaciela od
podstawówki, to od jakiegoś czasu w ogóle go unika. Z nikim się tak poza szkołą
nie koleguje. – Ugryzł kawałek ciastka, popił je kawą. – Mam wrażenie, że coraz
bardziej dziczeje, taki się odludek robi. Tak nie można.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może to taki okres –
pocieszył Przemek. – Pojedzie na studia, pozna nowych ludzi, z podobnymi
zainteresowaniami do jego, znajdzie nowych przyjaciół.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Oby – mruknął
komendant. – On tak średnio umie przyjaźnie nawiązywać, mam wrażenie. Ja też –
dodał po krótkiej chwili, patrząc na swoje ręce, w których trzymał niemal już
pusty kubek. – Żona umie, ona się z każdym potrafi dogadać, zagadać, jakoś tak
złapać porozumienie. Ale Jędrek wdał się we mnie, też tak nie umie sam, nie ma
takiej łatwości jak niektóre dzieciaki, że tylko gdzieś pójdą i już znają
wszystkich, ze wszystkimi pożartują, zakolegują się. Martwię się, że tak zawsze
będzie sam i sam, a jak będzie potrzebował pomocy, to nie będzie miał kogo
poprosić. A rodzice nie są wieczni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mówił mu pan o tym? –
spytał Przemek łagodnie. Komendant uniósł wzrok, miał w twarzy coś zmęczonego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pewnie, że mu mówiłem
– odparł. – Mówię mu, siedzisz wiecznie sam, ciągle tylko nos w książkę albo w
zeszyt, i ciągle tylko taka mina, jakby był obrażony na cały świat. Mówię, że
mógłby ruszyć tyłek z domu, iść gdzieś z kolegami jak normalny nastolatek, a
nie tylko taki naburmuszony siedzieć w pokoju jak w celi. Na treningach tu ma
przecież tylu kolegów w grupie, ma kolegów w klasie, czy to tak trudno sobie
towarzystwo znaleźć? Ale nie, on zawsze musi wiedzieć lepiej i nigdy nie
posłucha, uparty jest jak osioł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Aha, pomyślał Przemek.
No tak, jeśli to jest tak powiedziane jak teraz, to Weredecki pewnie reaguje
tak, jak można się po nim spodziewać, gdy się go trochę poznało. Kolce
najeżone, blokada ustawiona, rozmówca ignorowany.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant zjadł jeszcze
jedno ciastko, dopił resztkę kawy, podziękował i wyszedł. Przemek zaniósł jego
i swój kubek do socjalnego, umył i odstawił do szafki. Może powinien był coś
powiedzieć, podpowiedzieć. Ale zasugerowanie komendantowi czegokolwiek na temat
sposobu rozmawiania z jego synem oznaczałoby też zasugerowanie w jakimś
stopniu, że samemu się z tym chłopakiem rozmawiało. A tego, jak Przemek miał
wrażenie, Weredecki zdecydowanie by nie chciał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Od tamtej listopadowej
rozmowy Weredecki chodził normalnie na treningi, ale rzadziej zostawał w
awaryjniaku, nie zdradzał też ochoty na kolejną rozmowę. Właściwie trochę
Przemka unikał – a raczej unikał kontaktu wzrokowego i przebywania sam na sam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Krępuje się, pomyślał
Przemek w którymś momencie. Może nawet trochę się wstydzi, sam przed sobą.
Tamtego wieczoru kompletnie opuścił gardę, pewnie jak rzadko kiedy. I teraz
musi to sobie jakoś uporządkować, może trochę się zdystansować. Trzeba dać
chłopakowi spokój, niech to sobie ogarnie w swoim tempie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale po ostatnich
zajęciach przed świętami, gdy już cała grupa pozabierała rzeczy z szatni,
pożegnała się i wyszła, Weredecki sam podszedł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wesołych świąt –
powiedział, spojrzał na Przemka krótko i przeniósł wzrok trochę w bok, chyba na
ścianę. – W sumie nie wiem, czy pan tak naprawdę je obchodzi, bo ja nie. Ale to
zawsze trochę wolnego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To wolne jest
najfajniejsze – zgodził się Przemek. – I barszcz z uszkami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak roześmiał się
cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trzymaj się, młody. –
Przemek poklepał go po ramieniu. – Do zobaczenia w nowym roku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki znów spojrzał,
uśmiechnął się lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Do widzenia –
odpowiedział, poprawił plecak na ramieniu i ruszył do wyjścia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Najwyraźniej, pomyślał
Przemek, patrząc na odchodzącego chłopaka, już sobie to poukładał, przynajmniej
w takim najważniejszym zakresie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po nowym roku dzieciaki
żyły końcem semestru i nadchodzącymi feriami. Niektórzy maturzyści odeszli, inni zapowiedzieli, że po feriach nie wrócą, bo przygotowania do matury pożerają
cały wolny czas. W grupie Weredeckiego z maturzystów zostali tylko on i
Szymski. Weredecki przed treningami siedział w szatni lub w socjalnym z książką
albo zeszytem w ręku. Raz, gdy Przemek właśnie robił sobie kawę, Szymski
podszedł, usiadł przy stoliku naprzeciwko Weredeckiego i zapytał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty, o co chodzi w tym
„Tangu”, bo to jakieś głupie jest?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki spojrzał na
niego znad książki dość niechętnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A przeczytałeś to w
ogóle?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No tak średnio –
przyznał. – Kawałek. Tego się nie da czytać, jakieś głupie jest. To pomyślałem,
że cię zapytam, bo ty ogarniasz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki przez chwilę
patrzył na niego bez słowa; w końcu zamknął książkę, odłożył na stolik i zaczął
wyjaśniać. Szymski siedział cicho, słuchał, kiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobra – stwierdził,
gdy tamten skończył. – W sumie teraz to zaczyna mieć sens. Dzięki. – Uśmiechnął
się. – Wiedziałem, że jak ciebie zapytam, to coś zacznę jarzyć. Dzięki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym – mruknął
Weredecki i sięgnął po książkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty, Andrzej –
powiedział Szymski. – Słuchaj, nie wiem, o co poszło, że tak się na mnie
obraziłeś, ale sorry, cokolwiek to było. Serio. To co, zgoda? – Wyciągnął rękę
przez stół.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki rzucił mu
nieprzyjemne spojrzenie, otworzył książkę i odparł zimno:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jestem zajęty. – Po
czym wbił wzrok w kartki i ignorował Szymskiego. Ten jeszcze przez chwilę
czekał z wyciągniętą ręką, ale w końcu chyba zrozumiał, że to bez sensu; cofnął
rękę, wzruszył ramionami, wstał i wyszedł z pomieszczenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie masz wyrozumiałości
dla cudzych błędów, pomyślał Przemek ze smutkiem. Jak ci ktoś raz podpadnie, to
naprawdę go skreślasz, bez możliwości odwołania. Obyś się kiedyś na tym nie
przejechał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W ferie sporo dzieciaków
powyjeżdżało, ale dla tych, które zostały w mieście i nie miały co ze sobą
zrobić, uruchomiono półkolonie: trochę treningów, trochę zabaw dla młodszych i
gier dla starszych, parę filmów do wspólnego obejrzenia. „Chodzi o to, żeby nie
było pustych przebiegów”, tłumaczyła Marcela. „I przyzwyczajają się, że tu się
zawsze coś dla nich dzieje. Jak się niektórym spodoba, to się zapiszą, czy po
feriach, czy od kolejnego roku”. Po południu odbywały się treningi według
standardowego rozkładu zajęć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">We wtorek po zajęciach
grupy zaawansowanej Weredecki, już przebrany, podszedł do Marceliny, która na
korytarzu sprawdzała świeżo przywiezione kartony z gadżetami reklamowymi, i
zapytał, czy pomóc to gdzieś pozanosić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A pewnie – ucieszyła
się Marcela. – To otwieraj mi każdy, mów, co jest, odhaczę na fakturze i potem
zabierzemy do magazynku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek rzucił na nich
okiem, uśmiechnął się i poszedł na zajęcia z kolejną grupą. Gdy skończył, w
korytarzu nie było już żadnego kartonu – za to Marcelina w najlepsze dyrygowała
Weredeckim w magazynku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zobacz – powiedziała z
zadowoleniem, gdy Przemek do nich zajrzał. – Andrzej jest tak miły, że się
zgodził pomóc mi uporządkować to wszystko, przecież od tylu tygodni mieliśmy to
zrobić, żebym się mogła bez problemu wszędzie dostać. Tamten na samą górę –
rzuciła, na co chłopak bez słowa uniósł duży karton i umieścił we wskazanym
miejscu. – Zaraz tu będzie idealny porządek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie daj się wykończyć,
młody – poradził Przemek. – Bo zanim się obejrzysz, po kartonach dostaniesz
łopatę do odśnieżania podjazdu i farbę do odmalowania elewacji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki uśmiechnął
się, podniósł kolejny karton i zapytał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ten gdzie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek zostawił ich
tam, Marcelina wyraźnie zamierzała rzeczywiście wysprzątać magazynek dzięki
darmowej sile roboczej. Poszedł ogarnąć sale, przygotował rzeczy na jutrzejsze
zajęcia z półkolonii, przetarł stół w socjalnym i pozmywał. Gdy wycierał
ostatni kubek, do pomieszczenia zajrzała Marcelina.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Magazynek lśni –
oświadczyła z satysfakcją, po czym dodała konspiracyjnym szeptem: – A on chyba
chce z tobą pogadać, bo tak się kręci po korytarzu bez celu i jakoś nie
wygląda, żeby chciał iść do domu. Nie chcę go pytać wprost, bo jeszcze się
spłoszy i zwieje. Idź do niego albo rzeczywiście dam mu farbę, naprawdę musimy
odmalować elewację, jak tylko zrobi się cieplej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wyszli na korytarz,
Weredecki stał przy oknie i oglądał ulotki wyłożone na parapecie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To jeszcze raz
dziękuję, Andrzej – powiedziała Marcelina wesoło. – Bez ciebie ten magazynek
czekałby do lata.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie ma sprawy – odparł
Weredecki; zerknął na nich i zaczął układać równo ulotki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idę na górę, obejrzę
sobie coś – oświadczyła Marcela, rzucając Przemkowi porozumiewawcze spojrzenie.
– Jak masz coś jeszcze do zrobienia, to zostawiam ci przetestowaną pomoc.
Cześć, Andrzej!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Do widzenia. –
Weredecki poczekał, aż Marcelina zamknie za sobą drzwi, które oddzielały szkołę
od schodów prowadzących na piętro domu, i spojrzał na Przemka. – To w czym
pomóc?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W niczym – odparł
Przemek spokojnie. – Chcesz pogadać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak zawahał się,
wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sam nie wiem –
mruknął, patrząc znów na ulotki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zdecydowanie potrzebował
zachęty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodź – powiedział
Przemek. – Usiądziemy u mnie, nie ma pośpiechu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Najwyraźniej trafił, bo
Weredecki wprawdzie się nie odezwał, ale ruszył za nim. Weszli do gabinetu,
chłopak powiesił kurtkę i plecak na wieszaku przy drzwiach, usiadł na tym
krześle, które zawsze wybierał, oparł przedramiona na kolanach, pochylił się
nieco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek usiadł na
krześle obok. Milczenie. Tak, niektórych trzeba w rozmowie prowadzić za rękę,
przynajmniej na początku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak ferie? – zapytał
zatem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku – odparł
chłopak, nie odrywając wzroku od podłogi. – Spokojne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wyjeżdżasz gdzieś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Splótł dłonie.
– Rodzice wyjechali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sami?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. – Trudno było nie
wychwycić nuty zadowolenia w jego głosie. – Raz w życiu ojciec posłuchał, gdy
mu mówiłem, że nie chcę nigdzie jechać, i dali mi zostać w domu. – Spojrzał na
Przemka z kpiącym uśmiechem. – Nadchodząca matura jest lepszym argumentem niż
to, czy mam na coś ochotę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Rodzice lubią spędzać
czas z własnymi dziećmi – zwrócił uwagę Przemek, ale starał się, by nie
zabrzmiało to jak pouczanie. – Nie lubisz podróżować?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie lubię tego
bałaganu – odparł Weredecki i spojrzał na swoje ręce. – Chaos przy pakowaniu,
chaos przed wyjazdem, chaos na lotniskach, tłumy ludzi i cała reszta. Samo
zwiedzanie jest fajne, ale to wszystko, co się dzieje wokół, wykańcza. Nie
lubię tego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie każdy lubi –
zgodził się Przemek. – To co, ile teraz masz chatę sam dla siebie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Prawie dwa tygodnie.
Do przyszłego piątku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nieźle. I co, jaki
plan na te wolne dni?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak uśmiechnął się
lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uczę się. Mogę
spokojnie zapalić. I nie mam co chwila w pokoju wizyt mamy, która próbuje
wcisnąć we mnie jeszcze jeden talerz kanapek czy ciasta. Albo ojca – dodał
sucho. – Który stoi i się gapi, jakby nie mógł zdecydować, czego chce. Albo
zadaje niezwykle sensowne pytania, w stylu „Uczysz się?”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wyjdź gdzieś –
powiedział Przemek, pomijając temat komendanta milczeniem. – Nie siedź ciągle w
domu. Mózg potrzebuje ruchu, powietrza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem. Przecież tu
przychodzę. I na judo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A koledzy? – zapytał.
– Jakiś spacer, kino, cokolwiek? Idź gdzieś z kolegami, odprężysz się trochę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie potrzebuję kolegów
– odmruknął Weredecki. – Jak się chcę odprężyć, to czytam coś, co nie jest na
maturę ani do egzaminów. Teraz mi polonistka pożyczyła dwie powieści Updike’a,
dobrze się przy nich bawię. – Uniósł głowę, spojrzał na Przemka i zapytał
kąśliwie: – Uważa pan, że jestem głupi i nadęty, bo nie robię tak, jak mi
mówicie, pan czy ojciec?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odparł Przemek
spokojnie. – Robisz tak, jak wolisz. Masz prawo. A ja czy twój ojciec mamy
prawo się martwić, że możesz sobie w ten sposób zrobić krzywdę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki odwrócił
głowę, wzruszył lekko ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie robię sobie żadnej
krzywdy. Po prostu tak wolę. Ale ojciec musi mi każdego dnia przypominać, że
robię źle, nie myślę i jestem głupi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie zabrzmiało to jak
skarga – raczej jak znużone wyliczenie czegoś irytującego, czego nie można się
pozbyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Troszczy się o ciebie
– powiedział Przemek. – Naprawdę się o ciebie troszczy, Andrzej. Za każdym
razem, gdy tu jest i trenujemy, to o tobie mówi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Doprawdy? – mruknął
Weredecki. – To współczuję wysłuchiwania tej listy skarg i zażaleń.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie jest nic
takiego. – Położył mu rękę na ramieniu. – Chwali cię. Martwi się o ciebie. Jest
z ciebie dumny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak spojrzał na
Przemka z uniesionymi brwiami i kpiącym, pełnym niedowierzania uśmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uwierzę, jak sam to
usłyszę – odparł. – Bo słyszę zupełnie co innego. Zresztą… – Wzruszył
ramionami, znów odwrócił głowę. – Nie obchodzi mnie to. Nie potrzebuję jego
podziwu, chwalenia czy troski, czy czegokolwiek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Potrzebujesz, pomyślał
Przemek współczująco. Każdy dzieciak potrzebuje. Ale to nie ja powinienem cię
przekonywać, że jest tak, jak powiedziałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uścisnął ramię
Weredeckiego, westchnął i zabrał rękę. Ile człowiek robi błędów, gdy chce
zrobić coś dobrze dla kogoś bliskiego. Ile on musiał porobić błędów przy
Mateuszu. A te dzieciaki, gdy tylko staną się nastolatkami, tak bezlitośnie
człowieka rozliczają, bez choćby minimalnej taryfy ulgowej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pan mówił takie rzeczy
swojemu synowi? – zapytał Weredecki po chwili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. Pewnie rzadziej,
niż powinienem. Na pewno rzadziej, niż chciałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dlaczego?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobre pytanie – powiedział
Przemek, patrząc na odsłonięte okno. Za szybą świecił taki blady, mały kawałek
Księżyca. – Czasem nie chciałem, żeby mu woda sodowa uderzyła do głowy. Wiesz,
chwalisz, chwalisz i nagle ten chwalony myśli, że pozjadał wszystkie rozumy.
Albo osiada na laurach. Nie chciałem, by tak z nim było. A czasem, bo wydawało
mi się, że to takie oczywiste i nie trzeba mówić, przecież on na pewno wie.
Czasem, bo w zasadzie co tu chwalić, zrobił, co powinien, niby czemu mam za to
chwalić. A czasami… – Westchnął ciężko. – Czasami, bo się wstydziłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czego?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wstydziłem się to
powiedzieć – wyjaśnił. – Albo raczej nie umiałem tego powiedzieć, nie wiem.
Miałem wrażenie, że zrobię z siebie albo histeryka, albo jakiegoś
przewrażliwionego starego dziada, który się ekscytuje jak dzieciak. Że stracę
jakiś taki autorytet u niego, jak mu coś takiego powiem. Teraz trudno mi w to
uwierzyć, teraz jakbym mógł cofnąć czas, to kopnąłbym sam siebie w dupę i
wrzasnął, żebym chwalił Mateusza za każdym razem, w ogóle żebym mu za każdym
razem mówił, jaki jest dla mnie ważny, bez względu na to, co i jak zrobi. W
sumie – dodał po krótkim namyśle – zacząłem mu to jakoś częściej mówić przez
ostatnie dwa lata, odkąd mi o sobie powiedział.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Milczeli przez chwilę,
wreszcie Weredecki zapytał, nie odrywając wzroku od podłogi:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Właściwie jak się pan
dowiedział? Sam przyszedł?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. – Przemek
odchylił się, oparł o tył krzesła. – Przyszedł parę dni po szesnastych
urodzinach, jak moja żona wyjechała na weekend do przyjaciółki. Chciał mi to
powiedzieć w urodziny, mówił potem, że sobie obiecywał, że to będzie ten dzień
zero, kiedy powie, i mnie, i swojej mamie. Ale spanikował, jak mówił, urodziny
były takie fajne, wszystko super, bał się, że to zepsuje. No i żony się bał. To
znaczy jej reakcji. Moja żona… moja pierwsza żona, mama Mateusza, była z takiej
mocno katolickiej rodziny. I bał się, jak ona zareaguje na coś takiego. Więc
poczekał, aż wyjechała na weekend, żeby najpierw ze mną pogadać i w ogóle
sprawdzić, co z tego wyjdzie. – Przypomniał sobie twarz Mateusza z tamtego
dnia, bladą, napiętą. – Przestraszyłem się w pierwszej chwili, gdy go
zobaczyłem, miał taką minę, jakby szedł na ścięcie. I głos mu się mocno
załamywał, to było widać i słychać, że się boi. Ale mi powiedział. Powiedział
mi, „Tato, wolę chłopaków, podobają mi się chłopacy, tak jak tobie dziewczyny,
od zawsze tak było, ja tego nie zmienię”. To było takie bezradne i niemal
przepraszające, aż teraz mi się serce ściska, jak sobie przypomnę jego ton.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co pan zrobił?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Szczerze to najpierw
nie uwierzyłem – przyznał. – Myślałem, że się wygłupia. Albo nie wiem, że mu
się wydaje, w tym wieku ludzie mają różne dziwne pomysły. Ale potem popatrzyłem
na niego, to nie była mina ani głos kogoś, kto się wygłupia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Może ci się tak
wydaje”, powiedział wtedy, „Mati, co ty wymyślasz, przyjaźnie ci się pomieszały
z czymś innym”. Nie wierzył. Nie chciał wierzyć. Przecież Mateusz wyglądał
normalnie, zachowywał się normalnie, jak normalny chłopak, nie był żadnym…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Nic mi się nie wydaje”,
przerwał wtedy Mateusz ze złością, ale patrzył ciągle przed siebie, w okno.
„Ani nic mi się nie pomieszało. Mam kogoś. Chłopaka. Cztery dni przed
urodzinami pierwszy raz się z nim kochałem”. Dopiero w tym momencie spojrzał na
Przemka. Twardo, ponuro. „Jestem po czymś takim w stanie stwierdzić, że wiem,
co mówię i że mówię tak, jak jest. Chciałem ci powiedzieć, bo… W sumie nie
wiem, bo myślałem, że mogę. Ale to najwyraźniej było bez sensu. Możemy udawać,
że tej rozmowy nie było, poczekamy do matury, zdam ją, wyprowadzę się i możesz
udawać, że mnie w ogóle nie ma, że nie istnieję, tak wam będzie wygodniej”. I
wyszedł, poszedł do swojego pokoju, zatrzasnął drzwi, włączył głośno muzykę,
któryś z tych wyjących zespołów, które tak lubił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek sam nie wiedział,
ile czasu siedział wtedy w salonie, przetrawiając to, co usłyszał. Pewnie
długo. Ale gdy w końcu wstał z kanapy, bardziej myślał o tym, jak blady i
smutny był Mateusz niż o tym, co dokładnie powiedział. I gdy kilka chwil
później siedzieli razem w pokoju Mateusza, na jego byle jak zasłanym łóżku, z
zeszytami, książkami, czasopismami i ciuchami porozrzucanymi po podłodze, na
krześle i na parapecie, z kilkoma kubkami po herbacie i kakao z ostatnich dwóch
dni upchniętymi na jednej z półek, z przepełnionym śmietnikiem pod biurkiem –
Przemek wprawdzie nadal nie do końca w to wierzył, nadal był przerażony i nadal
miał nadzieję, że zaraz usłyszy „Tato, to tylko taki żart, sorry”, ale gryzł
się w język i starał się jedynie słuchać. A Mateusz mówił. O tym, co czuł i
myślał od połowy podstawówki, gdy to do niego docierało. O chłopaku, którego
poznał, gdy kupował nową kasetę jednego z ulubionych zespołów. O dniu, gdy się
pierwszy raz pocałowali i wreszcie poczuł się nie taki samotny, kompletnie inny
i niepasujący, wreszcie się okazało, że ktoś ma podobnie, że ten konkretny
chłopak ma podobnie, że można być tak szczęśliwym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak go słuchałem –
powiedział Przemek po krótkiej przerwie, bo ujęcie w słowa tamtego dnia sporo
kosztowało, nadal ściskało boleśnie gdzieś w środku – i tak mi gdzieś z tyłu
głowy ciągle powracała myśl, że przecież ja chcę przede wszystkim, żeby on był
szczęśliwy. Żeby żył tak, jak chce żyć, żeby był ze swojego życia zadowolony i
żeby miał przy sobie dobrych, bliskich ludzi. Kogoś, kogo będzie kochał i kto
jego będzie kochał. – Westchnął. – No i tak przesiedzieliśmy w sumie cały
wieczór, poryczeliśmy się obaj, dawno przy mnie nie płakał. Obiecałem, że nic
nie powiem mamie, że poczekamy z tym, aż skończy osiemnastkę i zda maturę, żeby
na razie mógł się bez nerwów skupić na nauce i tym, co jest. W sumie sam
chciałem to sobie jeszcze poukładać na spokojnie, żeby wiedzieć, jak rozmawiać
z Dorotą, z moją żoną, jak jej to wyjaśnić, żeby nie myślała, że to koniec
świata czy coś. Nawet potem poznałem tego chłopaka, z którym się spotykał –
dodał. – Przyprowadził go parę razy. Dorota myślała, że kolega, oni się
pilnowali, ale Mateusz się cieszył, że może go tak po prostu zaprosić,
posiedzieć z nim. Miły dzieciak, taki… taki zwyczajny, normalny, jak każdy
chłopak. Po paru miesiącach to się skończyło, bo tamten się wyprowadził z
rodzicami i się rozpadło, w tym wieku takie relacje na odległość to jest za
duże wyzwanie. Ale mówiłem Mateuszowi, że ważnych dla siebie ludzi spotyka się
przez całe życie, jeszcze spotka inną osobę, z którą będzie szczęśliwy. Nie
zdążył. – Przygryzł na moment dolną wargę. – Ale przynajmniej mi powiedział i
wiedział, że ma we mnie wsparcie. To potem… to była myśl, która momentami
pozwalała nie zwariować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Milczeli obaj przez
dłuższą chwilę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co się z nim stało? –
zapytał wreszcie Weredecki cicho. Przemek uniósł głowę, spojrzał na sufit.
Biało, biało. Wtedy przez kilka sekund miał taką biel przed oczami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mieliśmy wypadek –
powiedział powoli. – Jechaliśmy na zakupy, tak normalnie, w środku dnia.
Wjechał w nas samochód, gnój się władował, rozpędzony, z podporządkowanej, i to
nawet nie tak, że był pierwszy do skrętu, tylko wyprzedził na dziko dwa
czekające już samochody, wskoczył przed nie, wyskoczył na główną ulicę i tak w
nas uderzył, że przelecieliśmy kilkanaście metrów, aż do pobliskiego bloku. Nie
miałem jak tego zauważyć, jak przewidzieć, to były sekundy, w jednym momencie
normalnie jechałem, a samochody z bocznej uliczki stoją i czekają na swoją
kolej, a w drugiej obrywamy maską jakiegoś auta, które nie wiadomo skąd się
wzięło. Ten skurwysyn nawet nie był pijany ani nic – dodał wściekle. – Po
prostu uznał, że nie chce mu się czekać, że na pewno zdąży i taki sobie zrobi
sprytny manewr, bo on się spieszy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pamiętał ten nagły huk,
który się rozległ, jakby gdzieś poza nimi. Utratę kontroli nad kierownicą, nad
kołami, nad czymkolwiek. Szuranie, takie piskliwe, kaleczące uszy szuranie
samochodu, zakończone kolejnym hukiem. Prędkość, paraliżującą i wywołującą
mdłości. Biel, tę biel, która przez chwilę zamroczyła. I ciszę, która nagle
zapanowała, na kilka sekund, zanim wszystko zaczęło eksplodować: ból w lewej
nodze, pisk klaksonu, krzyki ludzi, jazgot kogutów policji i pogotowia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tylko Mateusz był cichy.
Cichy, paskudnie ranny, z trudem chwytający oddech, przerażony i coraz słabiej
kontaktujący.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jestem przy tobie,
powtarzał Przemek, trzymając go za rękę, obejmując ramieniem na tyle, na ile
był w stanie się przysunąć, bo fotel i pas nie dawały się ruszyć. Jestem przy
tobie, Mati, jestem z tobą, jestem obok, jestem tu. Nie jesteś sam. Zaraz
przyjdą, zaraz nas stąd zabiorą, wszystko będzie dobrze. Nie zamykaj oczu.
Powoli, oddychaj powoli, nie tak gwałtownie. Jestem tu, tata tu jest, wszystko
będzie dobrze. Nie jesteś sam, słyszysz, nie jesteś sam, jestem tu, wszystko
będzie dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Powtarzał to i starał
się nie widzieć, w jakim stanie jest połowa twarzy Mateusza, ta od strony okna,
nie słyszeć, jak oddech staje się coraz cięższy, nie czuć, jak krew przesiąka
przez koszulkę i zlepia dłonie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Umarł w karetce. – Za
każdym razem, gdy mówił o śmierci Mateusza, miał przez moment wrażenie, że
wpada w jakąś pustkę, spada bez końca w coś, co nie ma dna. – Kilka minut po
tym, jak ruszyli na sygnale. Oberwał tak mocno, był po złej stronie, w niego
poszło całe uderzenie tamtego skurwiela. I tamtą stroną samochodu walnęliśmy w
budynek. Nie miał szans, tak mi potem powiedzieli, powiedzieli, że to aż
dziwne, że nie zginął na miejscu. Nawet nie zdążyłem się z nim pożegnać – dodał
ciszej. – A ja miałem tylko złamaną nogę, dwa pęknięte żebra i trochę
pokaleczoną twarz, w sumie nic przy takim uderzeniu. To było jak takie
splunięcie losu w twarz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Opuścił głowę, zakrył
oczy dłońmi. Głęboki oddech. Jeden, drugi. Powoli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszam – odezwał
się Weredecki. – Nie powinienem był pytać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jeszcze raz wdech i
wydech.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – powiedział
Przemek, zabrał ręce, uniósł głowę. Głos może drżał, ale minimalnie. – Nie masz
za co przepraszać. Jeden znajomy mi kiedyś powiedział, że albo ja to będę
opowiadał, albo to będzie opowiadać mnie. A to drugie rozwiązanie jest gorsze.
– Wyprostował się. – Wiesz, po czymś takim cały świat się sypie. Nagle pojawia
się taka kompletna pustka, że gdy się kładziesz, masz nadzieję, że już się nie
obudzisz, a gdy się budzisz, żałujesz, że się obudziłeś. Nie radziłem sobie z
tym, a moja żona nie radziła sobie jeszcze bardziej. Obwiniała mnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Za co? – Zdziwienie w
głosie chłopaka zdradzało, jak bardzo był jeszcze młody i jak bardzo nie
rozumiał jeszcze niektórych zachowań, sytuacji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Za to, że Mateusz
umarł – wyjaśnił Przemek spokojnie. – To chyba normalna reakcja, a w każdym
razie zrozumiała reakcja rodziców: winisz każdego, kto przeżył zamiast twojego
dziecka. Nawet drugiego rodzica. Nie mówiła tego wprost, ale widziałem, czułem,
że czasem patrzy na mnie i myśli: „Czemu nie ty?”. Sam tak wiele razy myślałem.
Dlaczego Mateusz, a nie ja. Dlaczego jechałem tamtą ulicą. Dlaczego nie
przepuściłem któregoś samochodu z bocznej ulicy, wtedy nie bylibyśmy na prostej
linii do uderzenia. Czemu w ogóle wziąłem Mateusza na zakupy, sam je mogłem
zrobić, po co go wyciągałem z domu. Dlaczego nie próbowałem jakoś inaczej
chwycić kierownicy, zapanować nad samochodem, cokolwiek. Dlaczego szlag mnie
nie trafił w tym samochodzie, dlaczego to było tylko kilka niegroźnych urazów,
a cały cios poszedł na niego. Nie mogłem na siebie patrzeć w lustrze, Dorota
też nie mogła na mnie patrzeć, zamienialiśmy się w dwa takie żywe trupy, które
mijają się w mieszkaniu. Chcesz tego dalej słuchać? – dodał, spoglądając na
Weredeckiego, który siedział bez ruchu, wpatrzony w podłogę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – odpowiedział
chłopak cicho. – Jeśli pan chce dalej mówić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Najwyraźniej nie
rozumiał, że kiedy się tę historię zaczęło, trzeba było doprowadzić ją do
końca. Inaczej znów mogłaby człowieka pochłonąć i wyssać z wszelkich sił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zacząłem pić, bo to
był najłatwiejszy sposób, by przez chwilę nic nie czuć i nie myśleć – podjął
zatem Przemek. – To oczywiście rozwalało nasze małżeństwo jeszcze bardziej.
Piłem coraz więcej, straciłem pracę, Dorota się spakowała i odeszła, ja się
któregoś dnia wpakowałem do samochodu, jej samochodu, bo go zostawiła, nieźle
nawalony, i wjechałem w drzewo. Nawet nie wiem, czy rozmyślnie, tak byłem
narąbany. Potraktowali mnie w miarę łagodnie, bo żałoba i to było tylko drzewo,
ale i tak na jakiś czas straciłem prawo jazdy. To mnie trochę przyhamowało, bo
pomyślałem, że dzisiaj drzewo, a jutro mógłbym sam wjechać w jakiegoś
rówieśnika Mateusza. Ale i tak jeszcze jakiś czas tak się ciągnęło, bo picie
było zbyt pomocne i ułatwiające sprawę, by z niego rezygnować. Na szczęście
miałem przy sobie kilkoro przyjaciół – dodał po chwili. Księżycowy skrawek
światła za oknem został zasłonięty przez chmury. – Byli cały czas, nawet jak
ich z bluzgami przeganiałem. W którymś momencie doszedłem do takiej kompletnej ściany,
już nawet nie miałem siły ani ochoty wstać, żeby się napić, chociaż chciało mi
się pić, to zaczęli mnie ciągnąć w drugą stronę. Jakoś mnie pozbierali, tak
trochę, żebym był w stanie przynajmniej pójść na spotkanie AA. I tam już to
jakoś zaczęło się układać, tak kawałek po kawałku. Jak już się pozbierałem na
tyle, żeby nie myśleć ciągle tylko o tym, że nie mogę się napić, byłem w stanie
znów pracować, chociaż to na początku było takie automatyczne, zrobić swoje,
bez myślenia i czucia, powrót do domu i telewizor włączony aż do nocy, żeby
zagłuszyć ciszę i pustkę. I tak przez jakiś czas wracałem dalej do
codzienności. A potem poznałem Marcelinę. Robiła u mnie kurs na trenera
samoobrony. Fajnie się gadało, dobrze się z nią spędzało czas. I w którymś momencie
okazało się, że można budować życie od nowa. Nie to samo, bo tamto nigdy nie
wróci, ale inne, w którym ciągle jest miejsce na najważniejsze elementy z
tamtego dawnego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zielono-brązowe oczy
Marceliny, na to zwrócił uwagę najpierw. Taki zabawny kolor. Głos, stanowczy,
zdecydowany, a jednocześnie uspokajający. Jej obecność, która stawała się coraz
bardziej potrzebna. Jej dłoń z krótkimi, kolorowymi paznokciami, przesuwająca
się delikatnie po policzku, po szyi, po ramieniu. Jej słowa, „Opowiedz mi o
swoim bagażu. Ja ci opowiem o moim. A potem pomyślimy, czy będziemy chcieli
pójść jeszcze kiedyś razem na kawę czy na cokolwiek innego”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Już wtedy wiedział, że
będzie chciał. Na kawę, na cokolwiek innego, na wszystko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcelina nie chciała
mieć dzieci, to wyszło podczas którejś późniejszej rozmowy. Po prostu nie
chciała. W porządku, uznał, jej decyzja, jej prawo. On też nie chciał, już nie.
Miał dziecko. Myśl, by po śmierci Mateusza mieć kolejne, inne dziecko, wydawała
się wręcz podłością. I zdradą. A ona to rozumiała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak się o tym mówi –
powiedział Przemek po chwili – to pewnie brzmi tak… sucho, banalnie, sam nie
wiem. Ale jak się w tym siedzi w samym środku wszystkiego, to to jest koszmar,
możesz mi wierzyć. Taki koszmar, z którego nie możesz się obudzić, chociaż
bardzo byś chciał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki pokiwał bez
słowa głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dlatego teraz
najbardziej lubię uczyć nastolatków – dodał Przemek. – Zwłaszcza takich w jego
wieku. Mam wtedy wrażenie, że jestem trochę z nim. Brakowało mu do osiemnastki
czterech miesięcy, gdy umarł. Miałem mu kupić gitarę na tę osiemnastkę. Chciał
grać, komponować, uwielbiał muzykę. Szczerze mówiąc, do dziś, gdy widzę gdzieś
gitarę, odwracam wzrok, bo robi mi się niedobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Westchnął, rozmasował
sobie dłonią szyję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I dlatego mówiłem o
twoim ojcu, że się o ciebie troszczy – podjął. – Ja też się o Mateusza
troszczyłem. I też nie zawsze umiałem mu to okazać czy powiedzieć tak, by to go
nie wkurzało. Czasami ludzie są jak słoń w sklepie z porcelaną, tacy niezgrabni
i ciamajdowaci mimo najlepszych chęci. Twój ojciec może taki bywać, ja taki
bywałem. Jesteśmy tacy sami <span style="text-indent: 47.2667px;">–</span> zakończył z rozbawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki uniósł głowę,
spojrzał na niego niemal surowo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niech pan nie obraża
sam siebie – powiedział nieprzyjemnym tonem. – Na takie porównanie zdecydowanie
pan nie zasłużył.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej – odparł
Przemek łagodnie – twój ojciec cię kocha, nawet jeśli nie umie tego za bardzo
okazać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak uniósł lekko
jedną brew, z taką miną, jakby właśnie usłyszał, że Ziemia jest płaska.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam to w dupie –
oświadczył twardo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam nadzieję, że
kiedyś przestaniesz mieć to w dupie – odpowiedział Przemek spokojnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki odwrócił
wzrok, wzruszył ramionami. Siedzieli przez chwilę w milczeniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pójdę już – odezwał
się wreszcie Weredecki. – Późno jest, pewnie chce pan iść spać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Podrzucę cię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie trzeba. – Zawahał
się, spojrzał z zakłopotaną miną. – Nie chcę pana wykorzystywać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pogadajmy o
wykorzystywaniu – zaproponował Przemek, wstając. – Ja zacznę. Kogo moja żona
użyła jako bezpłatnego tragarza i czyimi rękami zaprowadziła sobie w magazynku
idealny porządek?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak roześmiał się,
pokręcił głową, ale już nie oponował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kilkanaście minut
później, gdy miał wysiadać z samochodu, Przemek przytrzymał go za łokieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem, że zabrzmię jak
stary pierdziel – powiedział – ale wbij to sobie do głowy. Ile razy twój ojciec
mi o tobie mówi, jest w tym ogromnie dużo dumy z ciebie. I troski. I miłości.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki uśmiechnął się
z wyraźną pogardą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ja niczego z tego od
niego nie potrzebuję – odparł z trudną do przeoczenia satysfakcją w głosie. Po
chwili jednak i wyraz jego twarzy, i jego ton złagodniały. – Ale dziękuję, że
tak się pan mną przejmuje. Dobranoc.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wysiadł, zanim Przemek
zdołał znaleźć jakąś sensowną odpowiedź na te słowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po feriach wszystko
wróciło do normy: codzienne zajęcia z grupami w różnym wieku, mundurowi z
doskoku, choć niektórzy zaczęli się pojawiać dość regularnie, dużo papierkowej
roboty oraz groźby Marceliny, że jeszcze kilka stopni więcej i odmalują
wreszcie tę nieszczęsną elewację.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Któregoś wieczoru, gdy
już skończyły się zajęcia, Przemek zajrzał do szatni, by upewnić się, że nikogo
tam nie ma. No i jednak ktoś tam był. Nawet dwie osoby.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To właściwie nie było
nic nowego ani zaskakującego. Dzieciaki nieraz to robiły. Szymski tuż przed
wakacjami, z Malwiną na kolanach, z dłońmi pod jej bluzką. Dębowski, ten akurat
w damskiej szatni, z jedną z dziewczyn z samoobrony, tą z krótko ściętymi
czarnymi włosami. Kamila, która okręciła sobie wokół małego palca nowego chłopaka
z piątkowej grupy. Dzieciaki flirtowały, zakochiwały się, całowały, szukały
miejsca na eksperymenty z bliskością. Szatnie czasem stawały się jednym z
takich miejsc. Niezbyt się to Przemkowi podobało, ale trudno, należało
delikwentów po prostu w miarę delikatnie stamtąd wyganiać i po kłopocie. Dopóki
nie przeginali, mógł udawać, że nic nie widział.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tym razem to był
Weredecki. Stał na środku szatni, jedną ręką obejmował w pasie jakiegoś
chłopaka, drugą rękę trzymał na jego głowie, zaciskał palce na włosach. Tamten
wsunął dłonie pod rozpiętą kurtkę Weredeckiego. Całowali się powoli, jakby
zapomnieli, gdzie są.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek wycofał się
cicho z szatni do sali. Nigdy nie chciał narobić tym dzieciakom wstydu. Nie tak
powinny im się kojarzyć takie chwile.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przeszedł ostrożnie do
parapetu i mocnym ruchem zrzucił na ziemię kilka leżących tam rękawic.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cholera jasna –
powiedział możliwie głośno. Powinno wystarczyć. Już bez dodatkowych efektów
dźwiękowych pozbierał rękawice, ułożył z powrotem na parapecie, a potem wymienił
worek w śmietniku pod oknem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tamten chłopak wyszedł z
szatni pierwszy. Dopiero teraz Przemek go rozpoznał – jeden z tegorocznej grupy
początkującej. Sympatyczny, dość ogarnięty dzieciak, starannie wykonywał
ćwiczenia, nie wydurniał się jak parę innych osób z jego grupy. I – to nagle do
Przemka dotarło – jakiś czas temu interesował się awaryjną salą i kręcił się w
jej okolicach mniej więcej wtedy, gdy Weredecki tam przebywał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobry – rzucił chłopak
z uśmiechem dość kiepsko maskującym niepewność. – I do widzenia, fajnie dziś
było.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Do widzenia – odparł
Przemek. </span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po paru chwilach z
szatni wyszedł też Weredecki, już zapięty pod szyję, z plecakiem na ramieniu.
Zatrzymał się po paru krokach, spojrzał podejrzliwie, jakby oczekiwał
pretensji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No co? – zapytał
Przemek, dość rozbawiony. – Uciekaj do domu, jutro szkoła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Był pan teraz w
szatni? – spytał chłopak, marszcząc brwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A powinienem? – odbił
pytanie pytaniem. Weredecki uciekł wzrokiem w bok, był wyraźnie zakłopotany. –
Andrzej – odezwał się Przemek łagodnie, bo ogarnęło go to życzliwe współczucie,
które tak często dopadało podczas pracy z nastolatkami – podejrzewam, że ktoś
na ciebie czeka przed budynkiem. Więc może lepiej niech nie czeka za długo, bo
dziś jest dość zimno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Lekki, wciąż zakłopotany
uśmiech i krótkie, przyjazne spojrzenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Do widzenia –
powiedział chłopak i ruszył do wyjścia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po maturze to będą
kiepskie nastroje, jak będą się musieli rozstać, pomyślał Przemek współczująco,
gdy drzwi się zamknęły. Tamten, o ile pamiętał, był z drugiej klasy. W tym
wieku związki na odległość mają raczej marne szanse.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale ważne było to, co
teraz. A teraz, najwyraźniej, Weredecki nie był tak bardzo sam, jak się
wcześniej wydawało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W połowie kwietnia
Przemek zajrzał pomiędzy zajęciami do awaryjniaka i zobaczył to, co czego już
zdążył się przyzwyczaić: Weredeckiego uderzającego w worek treningowy. Na
szczęście w rękawicach. I uderzającego dość spokojnie, bez napięcia w twarzy,
bez tego agresywnego spojrzenia, które pojawiało się wcześniej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nerwy? – zapytał
Przemek, podchodząc. – Przez maturę czy inne sprawy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak przerwał, otarł
czoło przedramieniem i uśmiechnął się lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odparł. – To
mnie po prostu jakoś tak ostatnio odpręża. Wycisza. Łatwiej mi się potem skupić
na nauce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Aha. – Przemek pchnął
lekko worek. – W porządku. To ci nie przeszkadzam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dopiero gdy odszedł
kilka kroków, usłyszał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie przeszkadza mi
pan.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek uśmiechnął się
do siebie, zamykając drzwi od awaryjniaka. Niech chłopak się wycisza tak, jak
mu odpowiada.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na początku maja do
Przemka dotarło, że to matury: ani Weredecki, ani Szymski nie pojawili się
przez pierwszy tydzień na zajęciach. W drugim tygodniu Weredecki przyszedł
normalnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie miałem siły po
pisemnych – przyznał przed zajęciami, gdy tłumaczył swoją nieobecność. – Nie
spodziewałem się, że to może tak wykończyć, nawet nie fizycznie, tylko
psychicznie. Jak tylko wracałem do domu, z miejsca zasypiałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie ma sprawy – odparł
Przemek uspokajająco. – Nie dziwię się, że potrzebowałeś odpoczynku. Jak
poszło?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak wzruszył lekko
ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chyba dobrze –
powiedział. – Tematy mi bardzo podeszły, i z polskiego, i z historii.</span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To teraz tylko ustne?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeśli dostanę piątki,
to z większości ustnych będę zwolniony. – Uśmiechnął się lekko. – Mam tylko nadzieję, że
się ze mnie rozczytają.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No to chodź, do
roboty. – Przemek wskazał ręką kilka osób z grupy, które już rozpoczynały
rozgrzewkę. – Trochę ruchu po takim intensywnym pisaniu dobrze ci zrobi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W kolejnym tygodniu
wrócił też Szymski. Narzekał, że mózg go boli po pisemnych, a żołądek się
skręca przed ustnymi. Poza obowiązkowymi zdawał geografię, więc ledwo wszedł,
oświadczył, że do końca życia nie chce słyszeć o mapach, rzekach, górach i
amplitudzie temperatur.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A tobie jak poszło? –
zapytał Weredeckiego, który wzruszył ramionami i, nie patrząc na kolegę,
odparł:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zobaczę, jak będą
wyniki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bandażował sobie dłonie.
Szymski wyciągnął rękę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pomóc ci?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – uciął Weredecki,
odwrócił się trochę bokiem i skończył owijać lewą dłoń. – Zajmij się sobą, bo
nigdy nie zaczniemy ćwiczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Szymski pokręcił głową,
spojrzał na Przemka, wzruszył ramionami i poszedł po swoje rękawice. Gdy
wrócił, był spokojny, ale dość smutny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Szymski skończył chodzić
na zajęcia wraz z końcem czerwca. Weredecki chodził też w wakacje, choć parę
razy opuścił treningi na czas egzaminów na studia. Czasem jeszcze zostawał w
awaryjniaku. W sierpniu, gdy Marcelina wywiesiła na tablicy informacyjnej ogłoszenie
o poszukiwaniu paru chętnych do dorobienia przy malowaniu elewacji, podszedł po
zajęciach do Przemka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mogę pomóc z tą
elewacją – powiedział. – Mam teraz dużo czasu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To super – ucieszył
się Przemek. – Samemu mi się nie chce, a musimy ją jednak odmalować w tym roku.
Podejdź do mojej żony, dogadacie się na termin i kasę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie chcę pieniędzy –
odparł Weredecki urażonym tonem. – Chcę po prostu pomóc.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra – załagodził
Przemek. – Sorry. To powiedz, kiedy ci pasuje. Może być jakoś w weekend?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Umówili się na
najbliższy weekend i rzeczywiście, w sobotę rano Weredecki stawił się
punktualnie, ustawił drabinę, wziął farbę i pędzel i zaczął malować. Przemek
wszedł na drabinę z drugiej strony tej samej ściany i też zabrał się do pracy.
Obaj mieli na sobie jakieś stare, długie spodnie; Przemek założył przetartą
koszulkę z krótkim rękawem, która już od dłuższego czasu nadawała się w gruncie
rzeczy do wyrzucenia, Weredecki – ciemny podkoszulek bez rękawów. Malowali
sprawnie, czasem wymieniali jakieś niezobowiązujące uwagi. Marcelina przyniosła
im radio i włączyła kasetę z mieszanką rocka, potem przygotowała lemoniadę
cytrynową z lodem i zapowiedziała, że w południe mają zrobić przerwę, żeby ich
słońce nie poparzyło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do południa dużo
pomalowali. Po zejściu z drabin usiedli w ogrodzie z tyłu domu, w cieniu pod
drzewami, Marcelina przyniosła kolejny dzbanek lemoniady i ciasto.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jesteśmy ci ogromnie
wdzięczni za pomoc – powiedziała do Weredeckiego. – Od tygodni próbowałam
Przema zmotywować, żeby się ruszył do tej elewacji, a na ogłoszenie nikt nie
reagował. Bez ciebie pewnie nadal by straszyły te zacieki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie ma sprawy –
mruknął chłopak. Jadł ciasto i chyba czuł się trochę skrępowany obecnością
Marceliny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcela szybko wyczuwała
takie rzeczy. Teraz też: posiedziała jeszcze chwilę, po czym wstała, rzuciła:
„Dobra, chłopaki, zostawiam was z robotą, idę sobie odpocząć na górze” i poszła
do domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak egzaminy? –
zapytał Przemek po chwili. Weredecki przez moment milczał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku –
odpowiedział wreszcie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jakoś mało
entuzjastycznie brzmisz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jestem zmęczony. –
Odstawił pusty talerzyk na stolik ogrodowy. – Te ostatnie miesiące były dość
wyczerpujące.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na pewno – zgodził się
Przemek. – Musiałeś się sporo napracować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dosyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To co, teraz już
możesz głośno mówić, na co idziesz i gdzie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. – Pokiwał głową,
spojrzał na dzbanek z lemoniadą. – Na filologię polską. Na Uniwersytecie
Szczecińskim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O – zdziwił się
Przemek. – Na to chciałeś iść?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. – Uniósł wzrok,
uśmiechnął się lekko. – W zasadzie od drugiej klasy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No to super. A czemu
akurat Szczecin?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki spojrzał na
swój lewy nadgarstek, który ubrudził wcześniej farbą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak wybrałem –
mruknął. – Moja polonistka tam studiowała, ciekawie opowiadała o tej uczelni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No to dawaj. – Przemek
uniósł swoją szklankę z lemoniadą i wyciągnął w jego kierunku. – Za ciebie i za
twoje wymarzone studia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki najpierw
zrobił zdziwioną minę, potem się krótko roześmiał i wziął do ręki drugą
szklankę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– OK – powiedział.
Stuknęli się lekko. – Dziękuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powodzenia. Baw się
dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zjedli jeszcze trochę
ciasta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Słuchaj – zaczął
Przemek ostrożnie, bo nie był pewien, czy powinien o to pytać. – A co z tym
chłopakiem z początkującej… On ma na imię Kamil, prawda?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – mruknął
Weredecki, patrząc podejrzliwie. – A co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No… co z wami? Jak się
dogadaliście, będziesz do niego przyjeżdżał na weekendy czy jakoś inaczej?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki przez chwilę
patrzył bez słowa, z trochę dziwną miną. W końcu parsknął śmiechem, pokręcił
głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie chcę pana oburzyć
czy zniesmaczyć – powiedział z rozbawieniem – ale to nie było nic poważnego.
Podobał mi się, było fajnie, nic więcej. Wyjadę stąd za parę tygodni i koniec.
Poszukam sobie innych możliwości na miejscu, w Szczecinie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W sumie niewiele się tym
różnił od wielu swoich rówieśników, którzy chcieli poderwać jak najwięcej
dziewczyn. Nie było się o co czepiać. Niezbyt to miłe, jasne, ale ten akurat
chłopak należał raczej do grupy szczerych niż miłych.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A Kamil o tym wie? –
zainteresował się Przemek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wie. To znaczy… –
Weredecki się zawahał. – Ja mu niczego nigdy nie obiecywałem, żadnych
sentymentalnych głupot. On sobie chyba w którymś momencie dorobił własną
interpretację. Ale niedawno mu to wyraźnie wyjaśniłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uśmiechnął się trochę łobuzersko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I od tej pory się do
mnie nie odzywa – podsumował. Obojętność w jego głosie była podszyta kpiną. –
Przynajmniej mam to już z głowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jak to było inne od słów
Mateusza wtedy, gdy opowiadał o swoim chłopaku. „Tato, ja go kocham. Stanąłbym
dla niego na głowie”. Ale przecież parę miesięcy później można było zobaczyć,
że związki na odległość, zawsze trudne, dla nastolatków są jeszcze większym
wyzwaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No cóż, ten tutaj był
może niezbyt miły i dość niedelikatny, ale przynajmniej szczery i pozbawiony
potrzeby upiększania samego siebie w oczach innych.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej, obiecaj mi
coś, jak już tam w Szczecinie będziesz sobie szukał tych „innych możliwości” –
odezwał się Przemek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co? – zapytał
Weredecki ze zdziwieniem, może nieco podejrzliwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zabezpieczaj się –
poradził mu Przemek łagodnie. – Nieplanowanego dzieciaka nikomu nie
zafundujesz, ale zawsze można złapać jakieś świństwo. Więc po prostu pilnuj
się, żeby nic nie złapać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak przez chwilę
miał taką minę, jakby nie wiedział, czy potraktować to poważnie, czy jako żart.
W końcu uśmiechnął się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Będę, obiecuję –
powiedział.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dopili lemoniadę,
posiedzieli jeszcze dłuższą chwilę w milczeniu, a potem wrócili do malowania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W niedzielę znów
malowali od rana. Było upalnie. W którymś momencie Weredecki położył pędzel na
szczeblu drabiny, jednym ruchem ściągnął podkoszulek i rzucił na ziemię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gotuję się – mruknął
wyjaśniająco, wziął pędzel i wrócił do malowania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sumie ja też –
stwierdził Przemek i zrobił to samo ze swoją koszulką. O wiele lepiej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kilka minut później
Marcelina przyszła z dzbankiem świeżej lemoniady.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Łał – powiedziała,
zadzierając głowę. – Malowanie i striptiz w pakiecie. Super. Zawołajcie mnie,
gdy będziecie ściągać portki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki roześmiał się
cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Marcela – Przemek
pogroził jej pędzlem – ja ci przypominam, że jesteś zamężna. Bez zbereźnych
myśli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcela wybuchnęła tym
swoim głośnym, urzekającym śmiechem i wróciła do domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Skończyli malowanie
elewacji późnym popołudniem. Weredecki dał się namówić i został na obiedzie,
który zjedli w ogrodzie. Niewiele mówił, ale gdy Marcelina wypytywała go o
maturę i studia, odpowiadał, po swojemu – krótko, treściwie i oszczędnie. Potem
Przemek się uparł, że go odwiezie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bez dyskusji –
oświadczył, gdy usłyszał „Nie trzeba, poradzę sobie”. – Odwaliłeś kawał dobrej
roboty i natyrałeś się wokół cudzej chałupy jak wół roboczy, więc chociaż
odwiozę cię do domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak ustąpił. W
samochodzie znów milczał, ale wydawał się zadowolony i odprężony. Gdy dojechali
na miejsce, Przemek poklepał go po ramieniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeszcze raz dziękuję –
powiedział. – Jestem ci ogromnie wdzięczny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie ma sprawy – odparł
Weredecki i uśmiechnął się takim trochę zakłopotanym uśmiechem. – Fajnie było.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po powrocie do domu
Przemek wziął prysznic, przebrał się i usiadł obok Marceli w ogrodzie. Zrobiło
się chłodniej. Marcela piła wino, on nalał sobie kolejną szklankę lemoniady.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak teraz to pięknie
wygląda – zachwyciła się Marcela, wskazując na dom. – Czysta, świeża elewacja.
Cudo. Narobiliście się obaj, świetnie wyszło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Taaa… – mruknął
Przemek. – Wygląda super. Ale wiesz, ciągle mam trochę wyrzuty sumienia, że go
nie namówiłem na przyjęcie chociaż paru groszy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Próbowali z Marcelą
wrócić do tematu zapłacenia za pomoc, i przed weekendem, i w sobotę, ale
bezskutecznie, Weredecki za jednym i za drugim razem wyraźnie się najeżył na tę
sugestię. Trzeba było zostawić temat.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiesz co… – odezwała
się Marcela po krótkiej chwili i dopiła wino. – Mnie się wydaje, że on po
prostu chciał ci pomóc, tak wiesz, po przyjacielsku. On cię lubi – dodała,
patrząc na Przemka. – I może to była dla niego taka możliwość podziękowania ci
za to, że mógł z tobą gadać, jak potrzebował, i tyle czasu siedzieć w
awaryjniaku i mordować worek, nie? Ty za to nie chciałeś kasy, no to teraz on
chciał coś dla ciebie zrobić też bez kasy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może – zgodził się.
Rzeczywiście, coś w tym było. – Ja też go lubię – powiedział.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja też. – Marcelina
uśmiechnęła się i odstawiła pusty kieliszek na stół. – Dzieciak jest trochę
mruk i smutas, ale uprzejmy. I taki… nie wiem, taki jakby wycofany. I naprawdę
widzę, że cię lubi, widzę, jak na ciebie patrzy i jak cię słucha. Przemo –
dorzuciła nagle, marszcząc brwi – coś u niego w domu jest chyba nie za fajnie,
nie? Jak go raz czy dwa zagadnęłam o jego ojca, to zrobił taką minę, jakbym go
obraziła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek westchnął i
postawił szklankę z niedopitą lemoniadą obok pustego kieliszka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tam jest chyba dosyć
surowa dyscyplina i trzymanie twardą ręką – powiedział. – A ja mam wrażenie, że
temu chłopakowi potrzeba czasem mniej rygoru, a więcej takiej zwykłej
życzliwości. Czułości nawet.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Komendant wydawał mi
się całkiem sympatyczny – mruknęła Marcela.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jest sympatyczny –
zgodził się Przemek. – W granicach, na które sobie i innym pozwala. Powiem ci,
że ogólnie faceta lubię, dobrze się z nim rozmawia. I on dużo o Andrzeju mówi,
i to tak mówi, że widzisz, że syn jest dla niego ważny. Tylko już synowi tego
powiedzieć nie umie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez chwilę siedzieli w
milczeniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Biedny facet –
odezwała się wreszcie Marcelina. – To musi być straszne, nie umieć komuś
powiedzieć, że jest dla ciebie ważny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – zgodził się
Przemek cicho. Patrzył na koniczynę, która znów zarastała trawnik. – To musi by
straszne. Męczące. I bolesne. Dla nich obu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na rosnącym wśród
koniczyny mleczu przysiadł motyl. Gdzieś za ich plecami z jabłoni spadło
jabłko. I drugie. Pomalowane na fioletowo paznokcie u stóp Marceli odcinały się
zabawnie od opalonej skóry. Elewacja – odświeżona, jasna, czysta – przypominała
o dwóch dniach wspólnej pracy, o godzinach spędzonych z Weredeckim na drabinach
i o uśmiechu tego chłopaka, gdy wysiadał z samochodu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki chodził na
treningi także we wrześniu; raz dołączał do tej grupy, raz do innej, bo na
początku miesiąca gdzieś jeszcze wyjechał z rodzicami. W ostatnim tygodniu
września przyszedł w poniedziałek. Po zajęciach został na trochę w awaryjniaku.
Przemek skończył trening z kolejną grupą, zrobił sobie kawę i poszedł do
gabinetu, żeby poczytać propozycję prowadzenia kursów, którą dostał ze
Szczecinka. Zdążył jednak tylko usiąść i wyciągnąć dokumenty z koperty, gdy
rozległo się pukanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki, już przebrany,
z plecakiem na ramieniu, stanął w drzwiach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mogę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne. – Przemek
odłożył kopertę na bok, wskazał mu krzesło i sam wstał, by się tam przenieść. –
Siadaj i mów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak usiadł, plecak
położył na podłodze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przyszedłem się
pożegnać, bo jutro wyjeżdżam – wyjaśnił. – Od jutra można się już meldować w
akademiku, a w piątek jest inauguracja. W sumie będę miał prawie tydzień na
takie wstępne ogarnięcie, gdzie co jest, zanim się zaczną zajęcia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Świetnie. – Przemek
przysunął sobie krzesło od stolika dla gości i usiadł naprzeciwko. –
Zdenerwowany?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – mruknął
Weredecki, patrząc w bok. – Raczej… czuję ulgę, że wreszcie stąd wyjadę i
wreszcie się zaczną studia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Rodzice cię odwożą?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. – Skrzywił się
zabawnie. – Będzie dobrze, jeśli moja mama nie wpakuje do samochodu połowy
domu, bo „może mi się przyda tam na miejscu”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uważaj tam na siebie –
powiedział Przemek łagodnie. – A jak będziesz odwiedzał rodziców, to w każdej
chwili możesz tu wpaść, worek w awaryjniaku zawsze na ciebie czeka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki uśmiechnął się
lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zapamiętam. – Sięgnął
po plecak. – Mam coś… to w sumie głupie – zastrzegł się, wyciągając nieduże
opakowanie. – A ja jestem beznadziejny, gdy chodzi o prezenty. Ale w czasie
wyjazdu pomyślałem, że może się panu spodoba.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To był kubek, duży, z
ciemnoniebieskim uszkiem i wnętrzem, z wierzchu biały, z rysunkiem latarni,
dwóch statków i foki. I z napisem „Hel” na dole. No tak, w tym roku komendant
zabrał rodzinę nad Bałtyk.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Świetny – ucieszył się
Przemek. – Idealny na poranną kawę. Dzięki. Ale nie musiałeś, serio.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chciałem – mruknął. –
Ale nic mniej banalnego nie przyszło mi do głowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie jest banalne –
zapewnił Przemek. – Kubek jest super.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki znów się
uśmiechnął. Szkoda, pomyślał Przemek, że nie uśmiecha się częściej, właśnie tak
jak teraz: życzliwie, lekko, bez napięcia. Może tam, w innym mieście, wśród
innych ludzi, na tych swoich wymarzonych studiach, znajdzie więcej powodów do uśmiechu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chciałem panu
podziękować – podjął Weredecki. Spoważniał. – Ogólnie za te dwa lata, ale
szczególnie za ostatnie półtora roku. Za cierpliwość do mnie. – Tym razem to,
co pojawiło się na jego ustach, trudno nawet nazwać uśmiechem, to był raczej
taki delikatny, nieco smutny grymas. – Za ten awaryjniak. I… – Przeniósł wzrok
nieco w bok, gdzieś w okolice stolika dla gości. – Za rozmowy. Dobrze mi się z
panem rozmawiało. Zwłaszcza za tamtą pierwszą rozmowę… – Spojrzał na swoje
ręce. – Nie wiem, mam wrażenie, że wtedy zeszło ze mnie spore ciśnienie. Nie
mówię, że wszystko się zrobiło łatwiejsze i tak dalej, ale jakoś… – Wzruszył
ramionami. – Po prostu przestałem mieć wrażenie, że zaraz wybuchnę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek pochylił się,
ujął jego dłonie w swoje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Szukaj sobie ludzi, z
którymi będziesz chciał rozmawiać – poradził łagodnie. – I którzy będą umieli
cię wysłuchać. Nie obraź się, Andrzej, ale beznadziejnie sobie radzisz z
własnymi emocjami, potrzebujesz czasem poprowadzenia za rękę. Znajdź sobie
przyjaciół, chłopaka, ludzi, którym będziesz umiał zaufać. Mówiłeś kiedyś, że
nie chcesz potrzebować ludzi, ale naprawdę warto mieć choć jedną zaufaną osobę
obok siebie. Nie mówię, że masz się od razu rzucić w pogoń za kimś na siłę, ale
jak już kogoś takiego spotkasz, to go po prostu nie odrzucaj. OK?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak pokiwał głową,
nadal nie unosząc wzroku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Spróbuję – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I baw się dobrze –
dorzucił Przemek weselszym tonem. – Nie zostawiaj nauki na noc tuż przed sesją,
ale też nie siedź w książkach dniami i nocami, poużywaj trochę studenckiego
życia. Nie pal za dużo. I uważaj na alkohol, wiem po sobie, że to jest
najgorsze skurwysyństwo, gdy się nie dopilnuje. I nie bierz niczego, żadnych
narkotyków, nawet miękkich, nawet jak ktoś ci będzie mówił, że od jednego razu
się nie da uzależnić, a coś fajnie pomaga przy nauce. Mózg sobie podziurawisz,
a nie warto. I pilnuj, żeby nie złapać jakiegoś świństwa w czasie podrywów. –
Weredecki roześmiał się cicho. – No, to chyba byłoby tyle z listy nakazów i
zakazów starego pryka. O czymś zapomniałem?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chyba nie – mruknął
chłopak, unosząc głowę. – Nie spieprzę, obiecuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tego akurat jestem
pewien – odparł Przemek łagodnie. – Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy. Na
tych swoich studiach i później, w ogóle, w życiu. Zasługujesz na to, żeby mieć
fajne życie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję. – Znów ten
lekki, zakłopotany uśmiech. Jaki ten chłopak wydawał się momentami bezradny,
wtedy, gdy odsuwał na bok swój codzienny dystans i przez chwilę nie chował
wszystkiego tak bardzo w sobie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wstali. Weredecki
wyciągnął rękę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeszcze raz dziękuję –
powiedział. – Za wszystko. – Gdy Przemek uścisnął jego dłoń, dodał: – Zwłaszcza
za to, o czym nie umiem mówić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek przyciągnął go
do siebie i objął mocno obiema rękami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trzymaj się, Andrzej –
powiedział cicho. – Fajny z ciebie chłopak. Cieszę się, że cię poznałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poczuł na plecach jego
ręce. Weredecki miał mocny uścisk.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja też.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Stali tak dłuższą
chwilę, już bez słowa. Świadomość, że nie zobaczy tego chłopaka na
październikowych treningach, właściwie dopiero teraz zaczęła do Przemka
naprawdę docierać. Szkoda. Ogromna szkoda. Będzie się odczuwało ten brak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wsunął Weredeckiemu dłoń
we włosy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dbaj o siebie –
powiedział cicho i pocałował go w czoło. – Dbaj o siebie, dzieciaku. A jak
będziesz miał jakiś problem i będziesz chciał pogadać, to wiesz, gdzie mnie
szukać. Mówię poważnie, Andrzej, po prostu pamiętaj o tym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki nie
odpowiedział, ale jego uścisk stał się mocniejszy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jeszcze kilka chwil. W
końcu chłopak opuścił ręce, odsunął się nieco. Przemek też, z żalem, nad którym
starał się zapanować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję – powtórzył
Weredecki spokojnie. Tym razem patrzył prosto w oczy. – Do widzenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Do widzenia –
powiedział Przemek. – Powodzenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy za Weredeckim
zamknęły się drzwi, Przemek usiadł za biurkiem z ciężkim westchnieniem. Odsunął
wszystkie papiery na bok, wyciągnął z najniższej szuflady biurka awaryjną
paczkę i zapalił papierosa. Mało palił w ostatnim roku, bardzo rzadko palił w
biurze, ale teraz potrzebował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trudno się wypuszcza
dzieci z domu, pomyślał, wydmuchując dym. Nawet jeśli to nie są twoje dzieci.
Ale się przywiązałeś. Złapałeś kontakt. Polubiłeś. Przebiłeś się przez jakiś
mur i dotarłeś do czegoś, co jest na co dzień, dla innych, schowane,
niedostępne, chronione.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dotarłem do niego,
stwierdził, zaciągając się ponownie. Może nie jakoś niesamowicie i w pełni, ale
trochę do niego dotarłem. Mam wrażenie, że coś mi się udało dla niego zrobić,
coś mu dać. Nawet nie umiem tego nazwać, ale mam wrażenie, że to naprawdę coś
dobrego. Oby mu się przydało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzał na rozżarzony
czubek trzymanego w palcach papierosa. Wydmuchał powoli dym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trzymaj się, Andrzej,
pomyślał. Będzie dobrze. Wierzę w ciebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><span style="color: black; line-height: 150%;">fot. <u><a href="https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/sport-rekawice-bokserskie-ring-bokserski-sprzet-sportowy-9944239/" target="_blank">Pexels</a></u></span></span></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-68756522704607083482023-10-27T09:00:00.001+02:002023-10-27T09:00:00.162+02:00LIGHT CONTACT, FULL CONTACT, KONTAKT. ROZDZIAŁ III: KONTAKT<p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></p><div style="text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgIfD-sdnOZ84QBm-po3SG5AsS0bxVHqtZxwdAZZ2eZ7HkYMdmtx-2fsA_ho3_wGrHEzcJBrDs1US1rBaJard7v3DNgBfQe_Sy8uSze8GprdM7GHQQJOgZw9VTMWALyqNLaIMFSP7PMjA8s_o2RBH3NSJB-dDKKBGGd1ivp3X5VZN4UmFzHd7HqBnlILc3/s5903/Kontakt%20-%203.jpg" imageanchor="1"><img border="0" data-original-height="3941" data-original-width="5903" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgIfD-sdnOZ84QBm-po3SG5AsS0bxVHqtZxwdAZZ2eZ7HkYMdmtx-2fsA_ho3_wGrHEzcJBrDs1US1rBaJard7v3DNgBfQe_Sy8uSze8GprdM7GHQQJOgZw9VTMWALyqNLaIMFSP7PMjA8s_o2RBH3NSJB-dDKKBGGd1ivp3X5VZN4UmFzHd7HqBnlILc3/w640-h428/Kontakt%20-%203.jpg" width="640" /></a></span></div><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br /></span><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">LIGHT CONTACT, FULL CONTACT, KONTAKT</span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">ROZDZIAŁ III: KONTAKT<span></span></span></span></p><a name='more'></a><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><i><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></i></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><i><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></i></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><i><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></i></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Kontakt, m IV, D. -u, Ms. ~kcie; lm M. -y, D. -ów</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">1. bliższe zetknięcie się z kimś lub z czymś; styczność, łączność, związek</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Kontakty osobiste, towarzyskie, koleżeńskie.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Być z kimś w kontakcie.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Nawiązać, utrzymywać z kimś kontakt. […]</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-size: medium;">„Słownik języka
polskiego PWN”, Warszawa 2004</span></span><span style="font-size: x-large; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W wakacje komendant
wpadł trzy razy. Za pierwszym prawie nic nie mówił, wspomniał jedynie o
planowanym wyjeździe urlopowym, tym razem do Bułgarii. Za drugim, tuż po jego
powrocie, wymienili parę luźnych uwag, wrażenia z wyjazdu, pogoda w mieście,
nowy podział województw. Dopiero za trzecim razem, pod koniec sierpnia,
komendant nie zabrał się zaraz po ćwiczeniach, tylko usiadł w socjalnym z kawą,
stuknął parę razy palcami w kubek i zapytał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak Jędrek? Jak się
zachowuje?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze – odparł
Przemek, siadając naprzeciwko rozmówcy. – Wszystko jest w porządku. Spokojny,
skoncentrowany, dogaduje się z kolegami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kwestię małej sali, w
której Weredecki spędzał dodatkowy czas, Przemek wolał pominąć milczeniem. Miał
wrażenie, że komendant mógłby tego nie zrozumieć – albo zrozumieć źle, jako
dowód, że z jego synem jest coś nie tak. Poza tym nie mógł się uwolnić od
myśli, że chłopak wolałby zachować to dla siebie, a przekazanie tej informacji
swojemu ojcu potraktowałby jak zdradę zaufania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze – mruknął
komendant.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A jak w szkole i w
domu? – zapytał Przemek po krótkiej chwili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku. – Ton
odpowiedzi niewiele zdradzał, ale dawało się w nim wyczuć coś na kształt zmęczenia.
– Siedzi jeszcze bardziej z nosem w książkach. Pewnie dobrze, matura przed nim,
niech się uczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jakie ma plany?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant uniósł głowę;
jego uśmiech był nieco kpiący, spojrzenie smutne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobre pytanie.
Jakiekolwiek ma plany, skrzętnie je chowa dla siebie. – Spuścił wzrok na kubek.
– Jak większość rzeczy w ostatnich latach. – Westchnął, uniósł kubek i upił
trochę kawy. – Ale pewnie myśli o studiach. I dobrze. Wie pan – dodał,
spoglądając na Przemka – kiedyś było trochę inaczej. Ja zrobiłem maturę, ale
dopiero w pracy, mój pierwszy szef bardzo na to naciskał. Jak się miało maturę,
to już było bardzo dużo. A jak człowiek miał pewny, stały zawód, jak ja, to już
więcej nie trzeba było. Zresztą ja bym się na studia nie nadawał. Nigdy mnie za
bardzo nie ciągnęło do nauki – dorzucił i uśmiechnął się lekko. – Ale teraz są
inne czasy, inne wymagania. Człowiek musi mieć więcej dyplomów, zaświadczeń,
znać języki. Więc niech idzie na studia. – Znów wypił kilka łyków. – Zdolny
jest, to sobie pewnie poradzi. – Ujął kubek w obie ręce i pokiwał głową. – Tak,
Jędrek jest zdolny. Inteligentny, umie i lubi się uczyć. W każdym razie tego,
co go interesuje, resztę robi na tyle, by nie mieć w szkole problemów. Pewnie
sobie na tych studiach poradzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mnie się marzyło, żeby
mój syn poszedł na jakieś inżynierskie – powiedział nagle Przemek. Sam nie
wiedział, dlaczego miał ochotę o tym wspomnieć; od jakiegoś czasu myślenie o
Mateuszu stawało się łatwiejsze, a mówienie o nim nie wydawało się już takim
rozdrapywaniem rany jak kiedyś. – Na politechnikę. Mówiłem mu, że dobrze mieć
taki konkretny, ścisły zawód w ręku, tytuł inżyniera, zawsze się wtedy znajdzie
pracę. Ale Mateuszowi marzyło się studiowanie muzyki. Chciał komponować. –
Wzruszył ramionami. Komendant wpatrywał się w niego w milczeniu. – I wie pan,
tak mnie w którymś momencie uderzyło: a co ja mu będę tę politechnikę wciskał
na siłę, jak go to nie interesuje. A niech sobie idzie na tę muzykę, jak chce.
Może coś z tego będzie. A jak nie będzie, to zawsze przecież może zacząć od
nowa. Niech sobie studiuje tę swoją muzykę, co ja mu będę życie układał. –
Spojrzał na ciastka stojące na środku stoliku, wziął jedno, ugryzł kawałek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – mruknął
komendant i też sięgnął po ciastko. – No właśnie. Tak sobie właśnie myślę.
Niech sobie dzieciak układa po swojemu. Będzie chciał iść na studia, to niech
sobie idzie. Na co tam chce. Biedny nie będzie. – Wzruszył ramionami, zjadł
ciastko powoli, krusząc przy tym trochę na blat. – Nie musi robić na chybcika
byle czego, żeby mieć za co żyć, może sobie na razie spokojnie postudiować,
poszukać – podjął. – Pieniądze zawsze mu dam. Jak będzie wolał iść od razu do
pracy, to niech idzie. Jak będzie wolał studia, niech idzie na studia. Byle
później miał jakąś przyzwoitą pracę, której nie będzie musiał się wstydzić i do
której nie będzie chodził ze wstrętem, i będzie mógł się utrzymać, to w sumie
czego więcej chcieć od życia. – Wziął kolejne ciastko. – Dobre. To z naszej
piekarni?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. Marcela ugadała
sobie zniżkę u właścicielki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant uśmiechnął się
z sympatią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pańska żona to niezły
biznesmen. Solski mi mówił po pierwszym spotkaniu z nią, że bał się, że ona mu
zaraz spróbuje sprzedać pomnik Szewczenki, ten, co stoi na skwerze na
Dworcowej, a on nie będzie umiał jej odmówić i go kupi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek roześmiał się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cała Marcela –
przyznał. – To dzięki niej cały interes tak się dobrze kręci.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze. – Sięgnął
znów po kubek z kawą. – Cieszę się, że Jędrek tu do pana chodzi. Chyba dobrze
mu to robi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek uśmiechnął się
lekko. Zdecydowanie dobrze to chłopakowi robiło. Weredecki chodził na zajęcia
przez całe wakacje, ojciec zapisał go na już początku czerwca. W ramach
wakacyjnych kursów szkoła oferowała wersję standardową, z zajęciami raz w
tygodniu, wersję rozbudowaną z zajęciami dwa razy w tygodniu i wersję
„premium”, jak nazwała ją Marcelina, z zajęciami trzy razy w tygodniu. Przemek
wątpił, by dużo osób wybrało tę trzecią, bo była o wiele droższa, ale Marcela
powiedziała: a niech wybierze choćby jedna osoba, to zawsze jakaś kasa.
Przecież i tak ciągle są jakieś grupy, dzieciaki dołączą się raz tu, raz tu, a
kasa leci. Miała rację. A trzecią opcję wybrało aż kilkunastu rodziców. W tym
komendant, który przy zapisach powiedział: „Niech się chłopak trochę rozrusza,
bo inaczej będzie znów całymi dniami siedział na tyłku z nosem w książkach.
Zacznie się szkoła, to będzie musiał wkuwać do matury i się nasiedzi w domu nad
książkami, ale teraz niech ma trochę ruchu. Sam chciał w wakacje częściej tu
chodzić, więc co mu mam żałować”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poza zajęciami Weredecki
wciąż korzystał z awaryjniaka, choć już rzadziej. Na treningach był spokojny,
wyglądało na to, że napięcie i gniew z początku roku opadły. </span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ogarniasz się,
dzieciaku, pomyślał Przemek któregoś dnia, przyglądając się, jak Weredecki i
Szymski ćwiczą wspólnie. Zimna precyzja ruchów, pełna koncentracja,
wyprzedzanie partnera o te ułamki sekund, które bywają nieraz decydujące dla
zwycięstwa – to wszystko w czasie samej walki. A po skończonym sparingu – lekki
uśmiech, uderzenie dłonią w rękawicy w rękawicę Szymskiego, jakiś komentarz,
który wywoływał rozbawione „Wal się, Śnieżka, następnym razem przerobię cię na
kiełbaski” kolegi, uważne spojrzenie i czasem kiwnięcie głową, gdy Przemek
oceniał ich starcie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ogarniasz się,
dzieciaku. Chyba cię odzyskaliśmy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po raz pierwszy Przemek
zwrócił na to uwagę na początku września. Wcześniej się to nie zdarzało?
Podejrzewał, że mogło, po prostu nie zauważył.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wraz z rozpoczęciem roku
szkolnego powstały nowe grupy, pojawili się nowi uczniowie. Dzieciaki mieszały
się w poczekalni, na korytarzu między salami, w szatni. Czasem osoby z
początkujących grup zaglądały na treningi w grupach zaawansowanych, żeby
popatrzeć, pokomentować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Któregoś dnia chłopak z
grupy początkującej wszedł pod koniec zajęć do Przemka; usiadł w kącie i
przyglądał się uważnie ćwiczącym razem na macie Weredeckiemu i Szymskiemu. Gdy
ci dwaj skończyli, podszedł i powiedział głośno:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Odjazdowe to było!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Szymski popatrzył na
niego z szerokim uśmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Podobało się, co,
dzieciaku? Tak się biją zawodowcy!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek prychnął pod
nosem. Na turnieju Szymski zajął w swojej kategorii wagowej pierwsze miejsce i
od tego momentu uwielbiał podkreślać swój „profesjonalizm”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak z początkującej
grupy zachwycał się jeszcze chwilę, o coś dopytywał. Szymski opowiadał,
wskazywał raz na siebie, raz na Weredeckiego. Weredecki milczał, przyglądał się
słuchającemu chłopakowi uważnie. Wreszcie tamten pożegnał się, odwrócił i
ruszył do wyjścia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wtedy właśnie Przemek to
podchwycił i zrozumiał. Weredecki przez chwilę patrzył za odchodzącym
chłopakiem. Jego spojrzenie prześlizgnęło się po całej sylwetce, w taki sposób,
w jaki zwykle chłopacy przyglądali się dziewczynom. Przemek znał to spojrzenie,
na treningach trudno było nie zauważyć, jak niektóre dziewczyny je przyciągają,
a chłopacy nie potrafią nad nim zapanować. Weredecki, przez moment, też nie
potrafił. Tyle że nie patrzył tak na dziewczynę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po krótkiej chwili
odwrócił wzrok. Szymski nic nie zauważył, nikt nic nie zauważył. To były
sekundy, dosłownie moment. Nie do dostrzeżenia, o ile uważnie się kogoś nie
obserwowało. A Przemek obserwował Weredeckiego, miał tego świadomość;
obserwował go coraz uważniej i z coraz większym zainteresowaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Potem takie spojrzenia
powtórzyły się jeszcze dwa razy, na przełomie września i października. Jeszcze
jeden nowy w grupie dla początkujących, jeden z grupy średnio zaawansowanej.
Przelotne momenty, szybkie otaksowanie wzrokiem, jakby zapisanie czegoś w
pamięci, na później. Po czym Weredecki odwracał wzrok i wbijał go w coś
zupełnie neutralnego, jak mata na podłodze, własna rękawica, którą bez powodu
poprawiał, okno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Więc to tak z tobą
jest?, pomyślał Przemek. Nawet nie umiał stwierdzić, czy poczuł się zaskoczony.
Kompletny brak reakcji na względy okazywane przez niektóre dziewczyny z
treningów dawał się wytłumaczyć zwykłym brakiem zainteresowania tymi akurat
dziewczynami ze strony samego Weredeckiego, jego ogólnym dystansem i
wycofaniem, może też prywatnymi problemami, które pochłaniały uwagę. Albo –
właśnie tym, co sugerowało to spojrzenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale poza tymi paroma
momentami nie było nic. Chłopak musiał świetnie nad sobą panować i doskonale
się pilnować, bo ani na sali treningowej, ani w szatni nie zdarzyła się żadna
kłopotliwa sytuacja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trzeba ciągle uważać,
tato, powiedział kiedyś Mateusz. Bo jak ktoś się w szkole dowie, to co ja
zrobię?, nie będę miał życia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jesteście chyba jeszcze
bardziej podobni, niż mi się dotąd wydawało, pomyślał Przemek, patrząc na
biorącego skakankę do rąk Weredeckiego. Obok niego Szymski już skakał, z pełną
cierpienia miną, bo ciągle uważał, że „skakanki są dla bab”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pod koniec października
na trening przyszedł jakiś obcy chłopak. Kuzyn Szymskiego, jak się okazało,
przyjechał w odwiedziny, sprawy rodzinne, no i chciał koniecznie popatrzeć na
te treningi. I czy może, niech się trener zgodzi, trzeba rodzinie pokazać, co się
umie. Przemek pokiwał głową, uprzedził: żadnych głupot w stylu „dołącz się do
nas”, chłopak siedzi na tyłku na ławce, może podejść do ringu, nic więcej.
Szymski pokiwał entuzjastycznie głową, jego kuzyn – podobnego wzrostu i
postury, choć młodszy o dwa lata – też, po czym trening ruszył zgodnie ze
stałym harmonogramem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pod koniec Szymski
namówił Weredeckiego do małego sparingu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie będę cię
oszczędzał, bo kuzyn na ciebie patrzy – zastrzegł Weredecki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gówniany z ciebie
kumpel, Śnieżka – odparł Szymski z uśmiechem. – Naucz się koleżeństwa. I chodź,
tym razem spiorę ci dupę, aż miło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No cóż, nie sprał.
Punktowo wyszedł remis. Kuzyn Szymskiego kibicował raz jednemu, raz drugiemu,
cała trójka najwyraźniej dobrze się bawiła. Po wszystkim Szymski objął Weredeckiego
ramieniem i powiedział, dłonią w rękawicy uderzając go lekko w pierś:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Patrz, Karol, my razem
to jesteśmy taki podwójny Terminator. Nie do pokonania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– On jest chyba trochę
lepszy – stwierdził kuzyn, wskazując na Weredeckiego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– On nie jest lepszy –
obraził się Szymski. – On jest po prostu jak góra lodowa, zimny i bez litości.
Nie, Śnieżka? Jak się człowiek przy tobie rozproszy, to rozjedziesz go jak
lodowiec Titanica. Zero litości.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie dla ciebie –
odciął się Weredecki. – Ty się zapalasz i nakręcasz, aż nie patrzysz, co
robisz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pokazałbym ci środkowy
palec, gdyby nie był schowany w rękawicy – odparował Szymski. – W sumie już ci
pokazuję, tylko nie widać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czemu „Śnieżka”? –
spytał nagle Karol.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A – roześmiał się
Szymski – dziewczyny go tak nazwały. Nie, Andrzej? Kamila, jak za tobą latała.
Że masz takie kolorki jak królewna Śnieżka. – Trącił go delikatne rękawicą w
policzek. Weredecki pokręcił głową z lekkim uśmiechem. – A ja jej mówię, że ta
Śnieżka wali po ryju jak rozpędzony tir.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale weźcie –
powiedział Karol, krzywiąc się. – To tak pedalsko brzmi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uśmiech momentalnie
zszedł z ust Weredeckiego; chłopak zmarszczył brwi, spojrzał ponuro na kuzyna
Szymskiego i zapytał chłodno:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Słucham?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie no, to nic do
ciebie – zastrzegł się szybko Karol, unosząc ręce w obronnym geście. – Tak po
prostu mówię, że to przezwisko tak brzmi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja pierdzielę, Karol,
weź daj spokój – prychnął Szymski. – Spójrz na niego. Albo na mnie. Czy któryś
z nas wygląda ci na jakąś ciotę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chłopaki – wtrącił się
Przemek, podchodząc. Weredecki wyraźnie zesztywniał; obrzucił Szymskiego
zdecydowanie nieprzyjemnym spojrzeniem i trochę się odsunął. – Starczy takich
komentarzy o sprawach, o których nie macie zielonego pojęcia. Ty na ławkę –
zwrócił się do Karola – a wy na matę, zostało kilka minut, potem wynocha do
szatni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Już, już – zgodził się
Szymski i przeszedł przez liny ringu na drugą stronę. – Weź ty normalnych ludzi
nie wyzywaj – dodał, szturchając kuzyna rękawicą w ramię. – Pedałki nie chodzą
na kick-boxing, pedałki chodzą na jakieś szydełkowanie czy balet, żeby potem
dupą kręcić w damskich szmatkach. Nie, Andrzej? – Obejrzał się przez ramię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki stał dalej na
ringu, z opuszczonymi rękami, i patrzył na kolegę z coraz wyraźniejszą
niechęcią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mieszasz homoseksualistów
z transwestytami – powiedział spokojnie. Szymski zrobił zdziwioną minę, po czym
roześmiał się i machnął ręką.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeden chuj –
stwierdził. – I to, i to powinno się leczyć albo odstrzelić. Pokażemy młodemu
coś jeszcze?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odparł Weredecki
sucho. – Idę wziąć prysznic.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zszedł z ringu i ruszył
do szatni, po drodze zdejmując rękawice.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, i mi kumpla
obraziłeś – mruknął Szymski do kuzyna, patrząc za odchodzącym. – Weź ty się
czasem ugryź w język.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy Przemek zajrzał do
szatni, Weredecki już był przebrany, pakował rzeczy do plecaka. Jego twarz
niewiele zdradzała; w gruncie rzeczy można by uznać, że jest zamyślony albo
zmęczony, gdyby nie lekkie ściągnięcie brwi i coś napiętego w linii szczęki, co
kazało podejrzewać, że zaciska zęby.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To jest takie gówniane,
tato, powiedział kiedyś Mateusz, ludzie mówią takie rzeczy przy tobie, o tobie,
nawet nie wiedzą, że mówią o tobie, ale mówią, bo przecież mogą, bo kto im
zabroni. I nic nie możesz zrobić, bo co, masz powiedzieć, że to o tobie, że ty
też jesteś tym „zboczeńcem”, „pedałem”, „ciotą”? Życia byś nie miał. Więc nie
mówisz. A oni nie wiedzą. I dalej myślą, że nie znają żadnego geja, bo przecież
nie jest nim ten „normalny” facet, którego znają. A on się nie przyzna, że
jest, bo nie chce mieć problemów. I tak bez końca. Czasami wszystkiego się
odechciewa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Młody. – Przemek
przytrzymał Weredeckiego za ramię, gdy ten wychodził z szatni. – Masz kiepską
minę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jestem zmęczony –
mruknął chłopak, unikając kontaktu wzrokowego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak będziesz jednak
potrzebował pogadać, to daj znać – powiedział Przemek łagodnie. Weredecki
wreszcie na niego spojrzał, ale to nie było miłe spojrzenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niczego od nikogo nie
potrzebuję – warknął, odsunął dość gwałtownie rękę i szybko ruszył do głównego
wyjścia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek pokręcił głową
ze współczuciem, a potem spojrzał w stronę szatni. Przy drzwiach stali Szymski
i jego kuzyn, coś sobie opowiadali, śmiali się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kretyni, pomyślał
Przemek nieżyczliwie. Taka bezinteresowna, bezrefleksyjna głupota jest najgorsza.
Człowiek jest wobec niej kompletnie bezradny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może to się unormuje.
Kuzyn Szymskiego wyjedzie, Szymski nie będzie robił więcej takich uwag,
Weredeckiemu przejdzie złość. Może.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kuzyn Szymskiego
wyjechał, Szymski nie robił więcej takich uwag, ale Weredeckiemu złość nie
przeszła. A może raczej nie złość, tylko uraza. Przez kolejne tygodnie widać
było to na treningach, i to dość wyraźnie. Nadal ćwiczył z Szymskim, ale już
nie żartował, nie podtrzymywał rozmowy, gdy tamten zagadywał. Stawał na macie
lub na ringu, robił, co miał powiedziane, i tyle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Szymski zaczął w końcu
coś zauważać; parę razy zapytał w czasie zajęć: „Ty, co jest?”, na co uzyskiwał
krótką odpowiedź „Nic”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty, jak nic – nie
wytrzymał któregoś dnia Szymski i odsunął się trochę, bo właśnie trenowali. –
Ty weź powiedz, co jest, obraziłeś się na mnie czy co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki opuścił ręce i
przez chwilę patrzył na kolegę uważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ćwiczysz czy nie? –
zapytał w końcu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak mi powiesz, za co
jesteś na mnie taki obrażony, że się w ogóle nie odzywasz – odparł tamten.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki jeszcze przez
moment milczał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie jestem na ciebie
obrażony – odpowiedział wreszcie spokojnie. – Po prostu doszedłem do wniosku,
że cię nie lubię. Ćwiczysz czy nie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Szymski, wyraźnie
zaskoczony wyjaśnieniem, z ociąganiem wrócił do ćwiczenia. Szło mu kiepsko,
widać było, że jest zdekoncentrowany. A Weredecki, jak zawsze, bezlitośnie to
wykorzystał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy zajęcia tej grupy
dobiegły końca, Szymski kręcił się po sali bez celu, dopóki wszyscy nie wyszli.
Wtedy podszedł do Przemka i zapytał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trenerze, pan wie, o
co Andrzejowi chodzi? Najpierw normalnie z człowiekiem rozmawia, a teraz od
paru tygodni się boczy, jakbym mu chomika zabił. I teraz słyszał pan, nagle
„doszedłem do wniosku, że cię nie lubię”, powaliło go?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek miał szczerą
ochotę powiedzieć, żeby sobie Szymski przemyślał, co wygadywał ze swoim
kuzynem. I że jak się obnosi z bezmyślną głupotą, to takie są efekty. Ale
wiedział, że jakakolwiek sugestia dotycząca przyczyn obecnego zachowania
Weredeckiego zaszkodziłaby tylko temu ostatniemu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To są wasze sprawy –
uciął zatem. – Co ja jestem, Szymski, wasza niańka? Jak masz problem, to idź z
nim pogadać. A jak on nie chce z tobą gadać, to miej jaja, pogódź się z tym i
znajdź sobie innego kolegę. Nie musicie się tu wszyscy tulić jak troskliwe
misie, to nie przedszkole. Wystarczy, jak potraficie zachować minimum
uprzejmości i wytrzymać ze sobą przez półtorej godziny w jednej sali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Taaa… – mruknął
chłopak, spuścił głowę i poszedł do szatni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W ciągu tych paru
tygodni Weredecki znów częściej korzystał z awaryjniaka. Tego dnia też tam
został po swoich zajęciach; i to został na długo, bo gdy skończyły się treningi
ostatnich wieczornych grup, nadal tam siedział. Dzieciaki już poszły, trenerzy
się pożegnali, Przemek wraz z Marceliną ogarnęli pobieżnie sale – porządne
sprzątanie i tak odbywało się z samego rana przed zajęciami, teraz już mieli
dwie sprzątaczki, które przychodziły o dziewiątej i w dwie godziny doprowadzały
wszystko do idealnego stanu – Przemek jeszcze umył kilka zalegających naczyń w
socjalnym, a Marcelina zrobiła krótki obchód.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przemo – powiedziała,
gdy weszła do socjalnego. – Ten twój ulubieniec ciągle siedzi w awaryjniaku i
wali w worek. Nocujemy go?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Przemek
pokręcił głową z lekkim uśmiechem, odstawił ostatni kubek na ociekacz i wytarł
ręce w wiszącą nad zlewem ścierkę. – Ale dajmy mu jeszcze chwilę. Idź już, ja
na niego poczekam i wszystko zamknę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra. – Marcelina
oparła się ramieniem o stojącą obok lodówkę. – Ale słuchaj, co się dzieje?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek westchnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No wiesz, nastolatki.
Różne problemy. On tak sobie średnio radzi z własną złością, to mu pokazałem…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, to wiem –
przerwała. – Już mi to mówiłeś. I jasne, spoko, rozumiem, ale czemu on dzisiaj
tyle siedzi? Coś się nowego stało?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Najwidoczniej
potrzebuje – mruknął. Nie chciał się w to zagłębiać, nie miał prawa wyciągać
prywatnych spraw innego człowieka. Nawet przed Marcelą. – Pogadam z nim, jak
skończy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra. – Marcela
uśmiechnęła się ciepło, ze zrozumieniem. – Naprawdę masz do tego dzieciaka
słabość.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mówiłem ci… – zaczął z
zakłopotaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, wiem – znów mu
przerwała. – Wiem, przypomina ci Mateusza. Rozumiem. Spoko. – Podeszła,
pocałowała do w usta. – Utnijcie sobie męską pogawędkę. Pozamykaj wszystko, jak
skończycie. I skończcie przed północą, a jak się zasiedzicie dłużej, to mnie
potem nie budź, bo się wścieknę. Nienawidzę wyrywania ze snu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem. Będę cicho jak
myszka, jak wrócę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcelina rzeczywiście
rozumiała. Na samym początku, w kwietniu, gdy wyjaśniał jej – dość nieporadnie,
sam to czuł – dlaczego jeden z uczniów zostaje po zajęciach i w awaryjniaku
uderza do upadłego w worek treningowy, i dlaczego on, Przemek, na to pozwala,
właściwie sam to zaproponował, i nie wrzuca tego w koszty – po prostu
wysłuchała, pokiwała głową i stwierdziła: „Mam wrażenie, że tobie samemu jest
to jakoś potrzebne. Dobra, chcesz dzieciakowi tak pomóc, to pomagaj, nie mam z
tym problemu. Ten akurat jest zawsze grzeczny, zawsze się kulturalnie przywita
i jak ostatnio potrzebowałam przenieść kartony ze starymi dokumentami do
piwnicy, to bez słowa mi je dźwigał, a ten drugi, którego też mi dałeś, to
tylko narzekał, że o jakie ciężkie”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, Marcela rozumiała.
Rozumiała tę sytuację i rozumiała samo zainteresowanie Przemka Weredeckim,
rozumiała, że odnajdywał podobieństwo między tym chłopakiem a Mateuszem, i że
to podobieństwo stanowiło kolejny element pozwalający myśleć, mówić o Mateuszu
już bez takiego potwornego bólu, wściekłości na niesprawiedliwe życie,
wrażenia, że dokonuje się pewnej profanacji, wymawiając głośno imię zmarłego
syna. Ból i poczucie braku były nadal, oczywiście, że były – oczywiście, że
nigdy nie znikną – ale powoli wspominanie Mateusza stawało się czymś, co
wzbogacało codzienność, a nie ją niszczyło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcela rozumiała. Miał
nadzieję, że wiedziała też, jak bardzo był jej za to zrozumienie wdzięczny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Sprawdził okna w salach,
zrobił sobie herbatę i usiadł z kubkiem na ławce w tej sali treningowej, przez
którą trzeba było przejść z awaryjniaka. Po kilku minutach usłyszał kroki.
Weredecki, już przebrany, stanął w progu, z plecakiem i kurtką w ręku; miał
wyraźnie zakłopotaną minę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czeka pan przeze mnie?
– zapytał domyślnie. – Straciłem poczucie czasu, dopiero teraz się
zorientowałem, która godzina. Przepraszam, trzeba było mnie wcześniej wyrzucić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie przejmuj się –
pocieszył go Przemek, odstawiając kubek na podłogę. – Jakbyś nie pamiętał, ja
tu mieszkam, to nie tak, że teraz muszę wracać do domu ileś kilometrów,
wystarczy, że wejdę na piętro.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – mruknął chłopak
ze słabym uśmiechem. – Ale mimo wszystko…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mimo wszystko
najwyraźniej tego potrzebowałeś – przerwał mu Przemek. – Nie ma problemu. W
domu nie będą źli?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki wzruszył
ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mówiłem, że zostaję po
treningach… na takie dodatkowe. Zresztą ojciec pewnie mnie u pana sprawdzał –
dodał sucho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Fakt, komendant
sprawdzał. Parę razy zadzwonił i zapytał: „Jędrek tam u pana jest? Nie, w
porządku, mówił, że tam sobie dodatkowo ćwiczy, to nie problem, tak tylko się
chciałem upewnić, wie pan, jak to jest z chłopakami w tym wieku…”. Przy
płaceniu za treningi nie mógł za to zrozumieć, dlaczego w kosztach nie ma tych
dodatkowych ćwiczeń, więc Przemek uciekł się do niewinnego kłamstwa: tak ich
tam wpuszcza do awaryjniaka, tych bardziej ogarniętych i rozćwiczonych
chłopaków, niech tam sobie rozładują dodatkowo energię i trochę się poruszają,
jak potrzebują. To niezła reklama dla szkoły. I w razie potrzeby zawsze można
poprosić, by coś pokazali innym dzieciakom podczas ćwiczeń.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sprawdzał – przyznał
Przemek. – Troszczy się o ciebie, pewnie chciał się upewnić, czy wszystko u
ciebie OK.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki znów wzruszył
ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Raczej czy ma kontrolę
nad sytuacją – poprawił. – Nade mną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zabrzmiało to dość
nieprzyjemnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Usiądź na chwilę –
poprosił Przemek, wskazując ręką miejsce obok siebie. Weredecki uniósł lekko
brwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chce mi pan palnąć
kazanie o szanowaniu ojca i tak dalej? – zapytał kpiąco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. Mam coś innego.
Usiądź, proszę cię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak popatrzył
podejrzliwie, ale w końcu podszedł, usiadł na ławce, choć w pewnej odległości –
między nimi spokojnie mógłby się zmieścić jeszcze Szymski – oparł po swojemu
łokcie na kolanach i wbił wzrok w podłogę. Plecak i kurtka leżały z boku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, słucham – mruknął.
– Co jest nie tak?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty mi powiedz – odparł
Przemek spokojnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki uniósł głowę,
spojrzał z wyraźnym zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sensie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przez wakacje miałem
wrażenie, że schodzi z ciebie to napięcie z początku roku – wyjaśnił. – I na
początku roku szkolnego, wrzesień, październik, było wyraźnie lepiej. A teraz
znowu próbujesz zabić worek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sam mi pan pozwolił –
odparł Weredecki obronnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem, i nie o to
chodzi, że to robisz – powiedział Przemek łagodnie. – Tylko że znowu
najwyraźniej coś cię nosi i potrzebujesz tego bardziej, jak w kwietniu, w maju.
Coś się znowu wydarzyło, prawda?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki odwrócił
głowę, wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Stres przed maturą –
mruknął mało przekonującym tonem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne. A jak już obaj
wiemy, że ci kłamstwo nie wyszło, to co tak naprawdę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Milczenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ktoś cię chyba
ostatnio czymś wkurzył, nie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dalej milczenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mogę cię o coś
zapytać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki prychnął
cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak jakby dotąd pan
tego nie robił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale to jest bardziej
osobiste pytanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak wreszcie oderwał
wzrok od podłogi, uniósł głowę, popatrzył ze zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czyli?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek przez krótką
chwilę się wahał. Zamierzał zapytać wprost, ale nie chciał dzieciaka
wystraszyć. Może chłopak sam nie był pewien. Może dopiero się z tym godził.
Może nie przyznał się jeszcze sam przed sobą. Może to pytanie go przerazi, tak
przerazi, że zamknie się w sobie jeszcze bardziej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A z drugiej strony –
może potrzebuje tego pytania, by wiedzieć, że odpowiedź „tak” nie jest końcem
świata?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jesteś gejem, prawda?
– zapytał Przemek łagodnie, tak łagodnie, jak potrafił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trzeba przyznać, że
Weredecki świetnie nad sobą panował. Na jego twarzy niemal nie było widać
reakcji na pytanie; może minimalnie ściągnął brwi, zacisnął usta. Nie drgnął.
Odwrócił powoli głowę, wbił wzrok gdzieś przed siebie. Jakby w ogóle nie
usłyszał tych trzech słów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dlaczego akurat to
przyszło panu do głowy? – odezwał się po krótkim milczeniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Niezły unik, pomyślał
Przemek. Ani nie zaprzecza, ani nie potwierdza. Chociaż w sumie właśnie
potwierdził, bo gdyby nie był, najpewniej zareagowałby jakimś oburzonym „Jak
pan może w ogóle coś takiego sugerować!”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zauważyłem parę razy,
jak patrzysz na niektórych chłopaków – wyjaśnił spokojnie. – Twoi koledzy tak
patrzą na dziewczyny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ten dzieciak byłby
świetnym pokerzystą, pomyślał. Zero ruchu. Pełne panowanie nad mimiką. Cholera,
gdyby go teraz ukłuć szpilką, pewnie by nie zareagował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak to widać? –
zapytał cicho Weredecki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W tym momencie do
Przemka dotarło: to jest postawa obronna. Zamarcie w bezruchu, z takim
bezwyrazowym wyrazem twarzy, w milczeniu. Niektóre zwierzęta tak robią, zamierają
w bezruchu, gdy coś im zagraża; i to jest właśnie to – zastygnięcie, w
napięciu, przy jednoczesnej obserwacji otoczenia i z pełną gotowością rzucenia
się do ucieczki lub do walki, w zależności od tego, co okaże się konieczne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ten chłopak się boi, pomyślał
ze współczuciem. I ciągle się pilnuje. To musi męczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – powiedział
uspokajającym tonem. – Dobrze się pilnujesz. Po prostu jak ktoś się uważnie i
często przygląda, może zauważyć. A ja to robię – dodał przepraszająco. –
Mówiłem ci kiedyś, przypominasz mi mojego syna. Pod wieloma względami. I
okazuje się, że pod tym konkretnym też.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dopiero teraz Weredecki
na niego spojrzał. Uważnie, z namysłem. Bez słowa, bez uśmiechu. Jakby oceniał,
jakby podejmował decyzję, co dalej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wreszcie odwrócił powoli
głowę, znów wbił wzrok przed siebie, może w ścianę naprzeciwko, może w
zawieszony na środku sali worek treningowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku – odezwał
się po krótkiej chwili. Głos miał spokojny, nieco twardy. – Jestem. Wolałbym,
żeby zachował pan to dla siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne – odparł
Przemek. – Nie musisz się bać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki rzucił mu krótkie,
wyjątkowo nieprzyjemne spojrzenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja się nie boję –
warknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie? – zapytał Przemek
łagodnie. – Nigdy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie chciał go prowokować
ani zawstydzać; chciał po prostu przebić się przez ten ochronny mur, tak jak
kiedyś przebijał się przez ochronny mur Mateusza. Przez wiele ochronnych murów,
w wielu sytuacjach, z różnych powodów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Najwyraźniej podziałało,
bo chłopak wycofał się z tamtej niemal agresywnej reakcji; spuścił głowę,
wzruszył ramionami. Dłonie, splecione między kolanami, nie były nawet zaciśnięte.
Pochylony, milczący, wydawał się przez chwilę kompletnie bezradny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czasami – odezwał się
wreszcie. W jego głosie zabrzmiało coś, co przywodziło na myśl zmęczenie. – Nie
ma pan pojęcia, jakie to obrzydliwe uczucie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wyobrażam sobie –
powiedział Przemek. – Chociaż pewnie rzeczywistość jest gorsza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przez moment myślałem,
że to przełamałem – powiedział, nie odrywając wzroku od podłogi. – W
poprzedniej klasie. Wtedy, w marcu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przy tej awanturze w
szkole?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O co właściwie poszło?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak przez chwilę
milczał; wreszcie zaczął mówić. To była krótka, prosta, oszczędna relacja – ale
sądząc po pewnych drganiach głosu, pod suchymi faktami kryło się, nadal, sporo
gniewu. Przemek nie przerywał; rzeczy, których nie mógł zrozumieć kilka
miesięcy wcześniej, teraz zaczynały się układać w logiczną całość. Nieprzyjemną
i zdecydowanie niepokojącą, ale wreszcie pozwalającą zobaczyć całą sprawę w
szerszym świetle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Miałem wtedy przez
parę tygodni takie wrażenie, że to wszystko się uporządkowało, tak zupełnie i
całkowicie – podjął Weredecki po krótkiej pauzie. – Ja to sobie uporządkowałem,
wszystko wokół i samego siebie. Wszystko jest jasne, zrozumiałe, wreszcie
wyprostowane i takie… wolne. Wolne od tego cholernego strachu, od tego poczucia
przygniatania przez codzienność, dom, szkoła, te wszystkie schematy,
oczekiwania, pretensje, nuda, ograniczenia, to wszystko jest właściwie za mną
albo już prawie za mną. Zwłaszcza ten strach. – Zerknął na Przemka i z powrotem
odwrócił wzrok. – To jest taka paskudna, upokarzająca obawa, która się za
człowiekiem ciągnie. Że ktoś zauważy, ktoś się zorientuje. I że trzeba ciągle
uważać. I gryźć się w język, nawet gdy ma się ochotę powiedzieć jakiemuś
debilowi, że jest debilem, który mówi o rzeczach i ludziach, o których nie ma
pojęcia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zamilkł, wzruszył
ramionami. Nadal patrzył w podłogę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Więc jak mu wtedy
rozwaliłem gębę – podjął – to przez moment naprawdę uwierzyłem, że sprawa jest
zamknięta. Zareagowałem, zamiast siedzieć cicho jak przerażony dzieciak, zrobiłem
to, na co miałem ochotę, zamiast tylko to sobie wyobrażać, i pokazałem temu
debilowi, jak te odmieniane przez niego przez wszystkie przypadki „cioty”
potrafią przywalić. Tylko że to wszystko nie miało jednak zupełnie sensu. –
Wyprostował się, oparł plecami o ścianę. Patrzył przed siebie. – On nie
wiedział, za co naprawdę oberwał. Ale nawet mniejsza o to. Po prostu to był
taki jednorazowy zryw, który niczego nie zmienił i nie zmieni. Przez Maćka to
sobie uświadomiłem. – Znów spojrzał na Przemka, uśmiechnął się dziwnie, ni to z
rezygnacją, ni to z kpiną. – Bo przecież gdybym miał tak robić za każdym razem,
gdy trafiam na jakiegoś homofoba albo zwyczajnie idiotę, który gada takie
rzeczy, bo nie myśli, to musiałbym codziennie dawać komuś w zęby. I nawet gdyby
mi się zachciało takiego czegoś, to co to da? I jakie ja mam szanse w zderzeniu
z całymi tabunami takich jak Maciek czy tamten dupek?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek pokiwał głową.
Nie miał za bardzo pomysłu, co odpowiedzieć – ale chyba nie musiał. Zwykle
milczący i niechętny do rozmów, dziś Weredecki najwyraźniej się odblokował i
chciał mówić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No więc pobawiłem się
raz w Don Kichota – podsumował chłopak, znów odwracając głowę. – Gówno z tego
wyszło, jak w każdej zabawie w Don Kichota. Cała tamta historia kompletnie nie
miała sensu… – Urwał nagle. Coś dziwnego przemknęło po jego twarzy,
przynajmniej na tyle, na ile Przemek mógł zauważyć z profilu. – Prawie nie
miała sensu – poprawił się. – Prawie. Z drobnym wyjątkiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jakim?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nieważne – odparł. W
jego głosie i uśmiechu pojawiło przez moment coś nieprzyjemnego; coś, co
wywoływało wrażenie, że to „nieważne” jest jednak bardzo ważne. Ale to coś
szybko zniknęło, zastąpione znów zniechęceniem i rezygnacją. – Tylko parę
miesięcy później znów jestem w tym samym miejscu: słyszę, jak ktoś po mnie
jedzie jak po skończonym śmieciu i muszę milczeć, żeby nie mieć problemu. Znów
się czuję jak żałosny, tchórzliwy dupek i znów muszę wybierać, czy mam
zareagować, czy unikać ryzyka. Wie pan – dodał, jakby ta myśl dopiero teraz go
uderzyła – tym razem było mi też chyba przykro. Tamtego chłopaka w sumie nie
znałem i z miejsca pokazał mi się jako skończony dupek, więc sprawa była
prosta. Ale Maćka polubiłem. – Zwrócił głowę w stronę Przemka i dodał kpiąco: –
Nie, nie w takim sensie, że chciałbym się do niego dobrać czy coś. Serio.
Potrafię lubić ludzi bez seksualnego podtekstu, nawet jeśli nie może pan w to
uwierzyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mogę – odpowiedział
Przemek spokojnie. – Potrafiłem uwierzyć mojemu synowi, tobie też potrafię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To chyba podziałało
trochę ostudzająco, bo Weredecki przygryzł usta, pokiwał głową i dodał
spokojniej, patrząc na swoje ręce:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Naprawdę go polubiłem.
Dobrze się z nim ćwiczy i nie gada, byle gadać, można z nim spokojnie
posiedzieć i zapalić. – Umilkł nagle, spojrzał na Przemka, wyraźnie zakłopotany,
i dodał szybko: – Nie powiedziałem tego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie powiedziałeś –
zgodził się Przemek wyrozumiale. – A ja wcale nie czułem od was czasem dymu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak roześmiał się
krótko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki. – Uniósł
głowę, spojrzał znów przed siebie. Chyba na worek. – W każdym razie myślałem,
że całkiem fajny z niego kumpel. A potem słyszę, że ten „całkiem fajny kumpel”
uważa, że takich jak ja powinno się odstrzelić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To było takie
bezmyślne – powiedział Przemek cicho. – Takie, wiesz, bez żadnej refleksji. Nie
zna nikogo takiego albo myśli, że nie zna, to wtedy łatwo sobie dzielić świat
na białe i czarne. Gdyby wiedział, że to, co mówi, dotyczy kogoś, kogo lubi, to
zacząłby myśleć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Albo i nie – mruknął
Weredecki. – Zresztą. – Wzruszył ramionami. – Nie będę się prosił o to, żeby
ktoś zaczął myśleć. Po prostu będę kasował takich ze swojego otoczenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może ci zostać
niewiele osób wokół – zauważył Przemek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam to gdzieś. Nie
potrzebuję ludzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie? – Spojrzał na
niego uważnie. – Jakoś z tego, co mówisz, wynika, że trochę ich jednak
potrzebujesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki przez chwilę
milczał, nie odrywając wzroku od jakiegoś punktu na ścianie naprzeciwko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie chcę potrzebować
ludzi – powiedział twardo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak się raczej nie da.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zrobię tak, żeby się
dało. – W jego głosie zabrzmiało coś niemal wyzywającego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek uznał, że nie ma
sensu tego drążyć. Nastolatki są radykalne. Zwłaszcza wtedy, gdy czują się
zranione czy zawiedzione.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ktoś jeszcze o tobie
wie? – zapytał. Weredecki zerknął na niego, chyba zaskoczony zmianą tematu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chłopak z klasy –
odpowiedział po krótkiej chwili. – W sumie… – Rozmasował sobie prawy nadgarstek
lewą dłonią – można powiedzieć, że byliśmy ze sobą. Przez jakiś czas. –
Wzruszył ramionami. – Nic ważnego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic? – Przemek sam
czuł, że w jego głosie zabrzmiało niedowierzanie. Weredecki zawahał się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może przez moment –
przyznał wreszcie. – Sam już nie wiem. Może to kwestia przyzwyczajenia,
przyjaźniliśmy się od podstawówki. A potem zaczął mnie męczyć. W ogóle przez
ostatni rok coraz bardziej mnie ludzie męczą. Nie wszyscy, ale większość.
Ludzie, szkoła, ta cholerna dziura, w której wszyscy się znają i patrzą
wszystkim na ręce. Chciałbym się już stąd wydostać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wyjedziesz na studia?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. – Tym razem w
głosie chłopaka zabrzmiała ulga. – Jak najdalej stąd. I nie zamierzam tu nigdy
wracać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mało realne, pomyślał
Przemek. Przecież będziesz wracał czasem do rodziców. Ale nie ma co teraz tego
wspominać, tylko cię to rozdrażni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zamierzasz powiedzieć
o sobie rodzicom? – spytał, bo przez myśl o wracaniu do rodziców nasunęła mu
się właśnie ta kwestia. – Przed wyjazdem albo później?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak roześmiał się
cicho i pokręcił głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie ma sensu – odparł.
– Mama by nie zrozumiała w ogóle, o co mi chodzi. Martwiłaby się, że coś sobie
wymyśliłem albo że coś źle zrobiła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A twój ojciec?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek miał wrażenie,
że za każdym razem, gdy pojawia się temat komendanta, stąpa się po cienkim
lodzie. Albo chodzi się po polu minowym. Teraz też. Weredecki uniósł głowę,
spojrzał z jakimś dziwnym, złośliwym uśmiechem; minę miał taką, jakby się
świetnie bawił, ale to nie była miła zabawa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ojciec by mnie pewnie
zabił – powiedział; w jego głosie pogarda mieszała się z zadowoleniem. – Albo przynajmniej
by próbował, bo teraz już nie poszłoby mu ze mną tak łatwo. Nie po tylu
treningach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przykro mi – wyrwało
się Przemkowi, bo to, co sugerowały te słowa – forma i jakość tej relacji –
zwyczajnie go zasmuciły. Gdyby Mateusz miał tak kiedykolwiek powiedzieć,
pomyśleć o nim – przecież to byłoby paskudne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Obejdzie się – odparł
Weredecki sucho, odwracając głowę. – Nie potrzebuję pańskiego współczucia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Paradoksalnie właśnie po
tych słowach Przemek poczuł, że ogarnia go ogromne współczucie. Dzieciak nie
powinien być z tym wszystkim sam, bez względu na to, jak bardzo uważał, że chce
być sam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To był impuls. Chociaż
może raczej odruch? Czasem, gdy nie wiedział, co ma powiedzieć, a Mateusz coraz
bardziej i bardziej się w sobie zamykał, pozostawało tylko to: objęcie go,
przytulenie, posiedzenie razem w milczeniu. Jezu, tata, za stary jestem na
takie przytulanki, mruczał czasem Mateusz, ale jakoś nigdy się nie odsuwał.
Siedzieli tak, Przemek obejmował go ramieniem, niekiedy w końcu znajdował
jakieś sensowne słowa, ale nawet jeśli nie – miał wrażenie, że i tak jest
trochę łatwiej. Im obu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może impuls, może
odruch, nieważne. Przysunął się na ławce, objął Weredeckiego ramieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodź tu, dzieciaku –
powiedział łagodnie i przyciągnął go do siebie. Chłopak znieruchomiał, wyraźnie
się spiął, lekko szarpnął. – Nie wyrywaj się – uspokoił go Przemek. – Nie
zrobię ci krzywdy. Ani się do ciebie nie dobieram – dodał dla rozładowania
atmosfery.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki prychnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem – mruknął. –
Przecież ma pan żonę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A, zdziwiłbyś się, co
ludzie potrafią robić, mając żonę czy męża – odparł Przemek z rozbawieniem. –
Naprawdę dziwne rzeczy. Nieważne. Nie spinaj się tak, nie musisz się teraz
przed niczym bronić. Siadałem tak czasem z moim synem – dorzucił po krótkiej
chwili. – Jak był mniej więcej w twoim wieku, to zawsze marudził, że jest już
za stary, żebym go tak przytulał jak malucha. Ale jakoś koniec końców nigdy się
nie odsuwał. Ile ty masz właściwie lat, skończyłeś już osiemnaście?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kiedy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na początku miesiąca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Teraz, w listopadzie?
– upewnił się Przemek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No to spóźnione
wszystkiego najlepszego – powiedział i roześmiał się. – Umiesz trzymać język za
zębami, nic się nie chwaliłeś. Impreza była?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czemu nie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki wzruszył lekko
ramionami. Już nie był tak spięty, ale nadal siedział dość sztywno, jakby nie
wiedział, co ma zrobić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie potrzebowałem –
mruknął. – Nie lubię imprez.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie każdy lubi –
zgodził się Przemek. – Ja akurat w twoim wieku uwielbiałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A pański syn? – spytał
chłopak po krótkiej chwili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. Mateusz wolał
posiedzieć sam albo w małym gronie, z paroma osobami, które lubił. Nie lubił
dużych spędów ludzi. Ty pewnie też nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No właśnie. – Przemek
westchnął. Czasem te podobieństwa aż bolały. – Każdy ma inne upodobania.
Posłuchaj mnie… – Objął go drugą ręką od przodu, oparł podbródek na jego głowie
i podjął: – Posłuchaj mnie teraz, młody, i przez chwilę nie przerywaj. I nie
siedź taki zesztywniały jak u dentysty, jakbym ci zaraz miał pięć zębów wyrwać.
Ojciec cię w domu nie przytula?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Raczej nie – mruknął
Weredecki. Trudno powiedzieć, czy w jego tonie więcej było zakłopotania, czy
niechęci.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przykro mi –
stwierdził Przemek łagodnie. – I daruj sobie w tej chwili wszelkie „nie
potrzebuję” i podobne, po prostu siedź cicho i słuchaj. Zgoda?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym. – Nie
zabrzmiało to zbyt zachęcająco, ale też nie zniechęcało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jesteś w porządku
taki, jaki jesteś – powiedział stanowczo. – Z tym, co lubisz i nie lubisz, z
tym, co chcesz robić po szkole, z tym, kto ci się podoba i z całą resztą. Nie
potrzebujesz żadnego zielonego światła, certyfikatu czy błogosławieństwa od
innych na samego siebie. Od nikogo, nawet od własnych rodziców. Nie musisz mieć
niczyjej zgody, żeby sobie ułożyć życie tak, jak sam chcesz. Dopóki nie
przekraczasz cudzych granic i nie robisz komuś krzywdy, takiej prawdziwej
krzywdy, a nie wymyślonej, to nic nikomu do twoich wyborów i decyzji. –
Weredecki milczał, ale trochę się rozluźnił. – Nie potrzebujesz nikogo prosić o
pozwolenie, żeby czuć tak, jak czujesz. I masz rację, nie potrzebujesz w życiu
głupich ludzi, którzy nie myślą. Ale czasem możesz dać im szansę, żeby
sprawdzić, czy jednak pomyślą. Ale nie musisz w sumie, jeśli nie chcesz. I nie
potrzebujesz nikogo przepraszać ani nikomu się usprawiedliwiać z tego, jaki
jesteś. Potrzebujesz tylko trochę oleju w głowie, żeby to sobie wszystko
ogarnąć. I silnej pięści – dodał z lekkim uśmiechem. – Żebyś mógł walnąć tą
pięścią w stół, gdy ktoś będzie cię próbował przerobić na swoje kopyto. Albo, w
razie potrzeby, nawet walnąć tą pięścią w czyjąś gębę, jeśli to będzie naprawdę
potrzebne. Ale to już tylko w ostateczności, pamiętaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak parsknął
krótkim, cichym śmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– OK – mruknął. – Ale ja
to wszystko sam wiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze – odparł
Przemek spokojnie. – Ale co, źle to usłyszeć jeszcze od kogoś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki przez chwilę
milczał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – przyznał
wreszcie cicho. – W gruncie rzeczy dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No widzisz. – Objął go
mocniej. Tym razem nie było już żadnego napięcia mięśni. – Więc zapamiętaj to
sobie, Andrzej. To twoje życie i ty je sobie układasz. I przed sobą będziesz
się najsurowiej z tych wyborów rozliczał, więc lepiej, żebyś wybierał tak, żeby
potem nie żałować. I nie chodzi nawet o samo to, co wybierzesz, takie „mogłem
pójść w lewo, a poszedłem w prawo”, tylko o to, czy w ogóle będziesz miał
odwagę się ruszyć i gdzieś pójść, czy tylko będziesz stał i miał pretensje, że
coś samo nie przyszło albo że inni po to poszli i im się udało. Rozumiesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale najważniejsze to
to, co powiedziałem wcześniej. Jesteś w porządku taki, jaki jesteś. I nie daj
sobie nigdy wmówić, że jest inaczej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Siedzieli przez chwilę w
milczeniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To powiedział pan
swojemu synowi? – zapytał nagle Weredecki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – odparł Przemek
cicho. – Może nie od razu, ja też musiałem sobie poukładać pewne rzeczy w
głowie. Ale w końcu tak, mniej więcej to. Może nie tak składnie. Ale sens był
ten sam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak zareagował?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek uśmiechnął się
do siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trochę nas poniosło.
Najpierw on się rozpłakał, potem ja się rozpłakałem. Pewnie wyglądaliśmy
idiotycznie, jakby się nas zobaczyło z boku. A potem Mateusz coś skomentował,
już nawet nie pamiętam, co, i zaczęliśmy się śmiać jak głupi, przez te łzy.
Siedzieliśmy w jego pokoju, w tym koszmarnym bajzlu, jaki zawsze miał,
przytulałem go i tak mnie nagle uderzyło, taka myśl, że mam takie cholerne
szczęście, że on mi w ogóle chciał o tym wszystkim powiedzieć, że mi ufał na
tyle, żeby to zrobić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki milczał.
Siedział spokojnie, bez ruchu, oddychał też spokojnie, można by uznać, że się
wyłączył. Ale nie; oparł się trochę o Przemka, wziął w którymś momencie głębszy
oddech.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dasz sobie radę –
powiedział Przemek cicho po dłuższej chwili. – Wszystko sobie poukładasz.
Zobaczysz.To tylko jeszcze parę miesięcy do matury.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To się strasznie
ciągnie – odezwał się Weredecki. – Czas. Mam wrażenie, że ta czwarta klasa
nigdy się nie skończy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W jego głosie zabrzmiało
coś zmęczonego, smutnego, tak nastoletnio udręczonego. Mateusz parę razy mówił
takim tonem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ostatnie chwile ciągną
się najdłużej – odparł Przemek pocieszająco. – Niestety. Ale w końcu wszystko
się kończy, nawet klasa maturalna. Obiecuję ci, za kilka miesięcy będzie po
wszystkim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Oby.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jakie to jest straszne w
tym wieku, nie mieć kompletnie poczucia proporcji, pomyślał Przemek. Każdy
problem urasta do rozmiarów Mount Everest, każdy zły nastrój zatapia jak
Atlantyk. A każda pomyłka czy przeszkoda wydają się lodowcem rozrywającym
Titanica na kawałki. Pamiętał to u Mateusza, pamiętał to u siebie. Mieć naście
lat, być na pograniczu między dzieciństwem i dorosłością, z tym wielkim
zamieszaniem w głowie – jakie to jest wykańczające.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A jeśli jeszcze jest w
tym jakaś wrażliwość, niedopasowanie, inność – co to musi być za męka. I jak
bardzo musi się wydawać, że nie ma ona końca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jedną ręką objął
chłopaka jeszcze trochę mocniej, drugą wsunął mu we włosy i przyciągnął jego
głowę do swojej piersi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Będzie dobrze –
powtórzył łagodnie. Przymknął oczy. Tamtego dnia, po tamtej rozmowie, po „Tato,
bo ja ci chciałem coś powiedzieć…” i po wszystkim, co się z tym wiązało –
tamtego dnia trzymał tak Mateusza. Mateusza, który miał wtedy szesnaście lat,
męczył się z chemią, z której dostawał kiepskie oceny, chciał pojechać na
wakacje sam, autostopem, bo widział to w jakimś filmie i jakie to było fajne, w
pokoju ciągle robił straszny bajzel i katował rodziców, a przy okazji też
sąsiadów, jakąś dziką muzyką, którą ciągle puszczał za głośno. Mateusza, który
miał oczy po matce, wielkie, jasnoniebieskie, jak to morze, nad którym Przemek
zobaczył Dorotę po raz pierwszy. Mateusza, który przyszedł wtedy taki blady, z
jakąś zawziętą determinacją w twarzy, i zaczął mówić, patrząc uparcie w okno,
jakby spojrzenie na własnego ojca było zbyt trudne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ten chłopak nie był
Mateuszem, Przemek o tym wiedział. Ale były w nim elementy tak podobne, tak
przypominające Mateusza, że nie dawało się przejść obok tego obojętnie. Nie
chciało się przejść obojętnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tyle podobieństw mimo
różnic. Zupełnie inna budowa – Mateusz był niższy, nie tak szeroki w barach i
nie tak umięśniony, choć przez dwa lata wspólnych ćwiczeń trochę sobie te
mięśnie rozwinął. Inny koloryt – Mateusz miał takie zabawne, drobne piegi na
nosie i pod oczami, gdy był mały, Dorota mówiła, że wygląda jak nakrapiane
jajko. Inna czupryna – czarne, proste włosy, które Przemek czuł teraz pod
ustami, to nie były te mocno poskręcane, jasnobrązowe kędziory Mateusza. Ale
milczenie, gdy miał problem, gdy coś go dręczyło, milczenie i wycofywanie się,
chowanie się we własnej skorupie, właśnie wtedy, gdy najbardziej potrzebował
rozmowy czy pomocy – było takie samo. Kiepskie radzenie sobie z własną złością
– było takie samo. I takie skrywane pogubienie, zagubienie, w tym świecie, w
który coraz bardziej samodzielnie wchodził i z którym musiał się jakoś mierzyć,
i nie zakłamać przy tym samego siebie – było takie samo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Siedzieli tak jeszcze
dłuższą chwilę, bez słowa. W końcu Weredecki westchnął głęboko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powinienem już iść –
powiedział cicho. Nie brzmiało to wcale tak, jakby mu się spieszyło. – Ostatni
autobus mi ucieknie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Odwiozę cię – odparł
Przemek spokojnie. – Chyba że już masz dosyć mojego trucia i chcesz po prostu
wyjść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak milczał przez
kilka sekund.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. I nie truje pan.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek uśmiechnął się
lekko. Nie rozluźnił uścisku, a Weredecki się nie odsuwał. Przesiedzieli
jeszcze kilka minut – a może dłużej? Gdzieś w tej panującej na sali ciszy,
rozbijanej tylko dwoma oddechami, rozmywało się poczucie czasu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mateusz tamtego dnia, w
którymś momencie takiego wspólnego siedzenia, zaczął płakać. Weredecki był pod
tym względem twardszy – może bardziej nad sobą panował, a może w trudnych
momentach szedł silniej w kierunku ukrywania wszystkiego w sobie? Siedział bez
ruchu, ale już w zasadzie nic nie pozostało z początkowego napięcia i
zesztywnienia. Oddychał spokojnie. Milczał. Ale było w tym coś
nieodrzucającego, wręcz akceptującego sytuację.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Robiło się późno.
Chłopak powinien jednak wrócić już do domu. Przemek rozluźnił uścisk.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Weź swoje rzeczy –
powiedział z westchnieniem. – Twoi rodzice zaraz się zaczną martwić, gdzie
jesteś. – Puścił go, wstał. – Ja tylko wezmę płaszcz i klucze, i jedziemy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki, nie patrząc
na niego, podniósł z podłogi plecak i kurtkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mogę wrócić sam – mruknął.
– Na piechotę to nie jest tak daleko. Nie musi pan robić sobie kłopotu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Siedział na ławce, z
rzeczami na kolanach, ze wzrokiem wbitym we własne buty. Wydawał się
zakłopotany.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zamknij się, Andrzej –
powiedział Przemek ciepło. – Rusz tyłek, do samochodu i jedziemy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Podchwycił jego
spojrzenie, zanim wyszedł z sali. Zakłopotanie, tak. Ale i coś, co wyglądało na
wdzięczność.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wrócił z gabinetu,
już w płaszczu i z kluczami, chłopak czekał przy drzwiach wejściowych, w
zapiętej po szyję kurtce, z plecakiem na ramieniu – na jednym ramieniu, czy te
dzieciaki naprawdę muszą tak nie szanować własnych kręgosłupów? – i nadal z
jakimś cieniem zakłopotania na twarzy. Chyba sobie przetrawiał ostatnie
kilkadziesiąt minut.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W samochodzie przez całą
drogę obaj milczeli. Weredecki siedział z głową zwróconą w stronę okna. Było
ciemno, latarnie oświetlały ulice słabym, jakby przybrudzonym światłem. Przemek
ostrożnie wjechał w Człuchowską, podjechał pod właściwy dom i zatrzymał się
przed bramą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jesteśmy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki odpiął powoli
pas i przez chwilę siedział bez ruchu. Wydawało się, że nieszczególnie ma
ochotę wysiadać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję – odezwał się
cicho. Patrzył przed siebie, tak jakby za szybą dało się zobaczyć cokolwiek
więcej poza kawałkiem słabo oświetlonej ulicy. – Za to… dzisiaj. – Rzucił
Przemkowi szybkie spojrzenie, uśmiechnął się niepewnie i odwrócił wzrok. – Nie
myślałem, że powiedzenie tego wszystkiego na głos może tak… nie wiem. –
Wzruszył ramionami. – Chyba przynieść ulgę. Niczego w sumie nie zmienia, ale przez
moment jest jakoś mniej… chaotycznie. Mniej wkurzająco. Jakby – zawahał się –
jakby łatwiej. – Roześmiał się krótko i pokręcił głową. – Wiem, to idiotycznie
brzmi. Trudno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie brzmi idiotycznie
– odparł Przemek i położył mu dłoń na ramieniu. – Mówiłem ci to już parę razy,
ale odbierałeś to jako takie gadanie dla gadania. A ja mówiłem poważnie. Jak
będziesz chciał porozmawiać, to przyjdź. Nie obiecuję, że uda mi się
odpowiedzieć coś mądrego, ale mogę cię chociaż posłuchać. Albo możemy obaj
pomilczeć, jak będziesz wolał pomilczeć w towarzystwie niż sam. Możesz mi to
obiecać, Andrzej? Że jak będziesz potrzebował, to przyjdziesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki pokiwał powoli
głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku – mruknął.
– Obiecuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze. – Poklepał go
delikatnie po ramieniu. – A teraz zasuwaj do domu. Idź spać i pamiętaj, co
mówiłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak znów pokiwał
głową, uniósł wzrok; przez chwilę sprawiał wrażenie, jakby chciał coś jeszcze
powiedzieć, ale w końcu tylko znów się lekko uśmiechnął, rzucił cicho
„Dobranoc” i wysiadł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek jeszcze nie
uruchomił samochodu. Weredecki doszedł do bramy, otworzył ją, zamknął za sobą i
obejrzał się. Przemek pomachał, chłopak uniósł rękę, odwrócił się i ruszył do
domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dopiero gdy wysoka,
tonąca już w mroku sylwetka zniknęła za drzwiami, Przemek włączył silnik.
Wykręcił ostrożnie, wyjechał wolno z Człuchowskiej na Dworcową, przerzucił
bieg. Trzeba wracać do siebie. Ziewnął. Było diabelnie późno. Był zmęczony,
trochę już senny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale przede wszystkim –
zadowolony. Udało się dotrzeć do tego chłopaka, chociaż odrobinę. I chyba udało
się uświadomić mu, że nie jest sam. Że nie musi być sam. Że, jeśli tylko
zechce, ma gdzie przyjść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To pewnie było mało,
bardzo mało. Ale jednak – to było coś. W każdym razie więcej niż nic.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Czasem wystarczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">fot. <u><a href="https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/sport-boks-silownia-wewnatrz-6296118/" target="_blank">Pexels</a></u></span></span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-56670290549846265032023-10-13T09:00:00.005+02:002023-10-13T09:00:00.163+02:00LIGHT CONTACT, FULL CONTACT, KONTAKT. ROZDZIAŁ II: FULL CONTACT<p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzoz8VwolBrDP7jHOJdnqAzm0LMmvp4JKasvIE_EGmBzV8_ztdkgGZRSv4Ge5VkfLdVej9ajvRQo9-rxerz8LdPZrbDKGcQfsI1dejqLauC-rtxtKxGFI19LWoWCVmLHWiIhkjQyoMCe2avhtOQRX9VQSbsuvChCVLBjCoF0Vtx4lkI60HpYtLbP-ljXwU/s5852/Kontakt%20-%202.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3907" data-original-width="5852" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzoz8VwolBrDP7jHOJdnqAzm0LMmvp4JKasvIE_EGmBzV8_ztdkgGZRSv4Ge5VkfLdVej9ajvRQo9-rxerz8LdPZrbDKGcQfsI1dejqLauC-rtxtKxGFI19LWoWCVmLHWiIhkjQyoMCe2avhtOQRX9VQSbsuvChCVLBjCoF0Vtx4lkI60HpYtLbP-ljXwU/w640-h428/Kontakt%20-%202.jpg" width="640" /></a></span></div><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br /></span><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No to połowa „Kontaktu”
opublikowana.<span></span></span></span></p><a name='more'></a><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><o:p></o:p></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">LIGHT CONTACT, FULL CONTACT, KONTAKT</span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">ROZDZIAŁ II: FULL CONTACT<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="background: white; color: black; line-height: 150%;">Full contact jest najbardziej wyczynową forma walki w
kick-boxingu. Udział w turniejach rozgrywanych w tej formule wymaga doskonałego
przygotowania siłowego, kondycyjnego, ale i też dobrej techniki, bowiem
zawodnik słabszy fizycznie, lecz dysponujący lepszymi umiejętnościami
technicznymi może wygrać dzięki temu walkę, zdobywając większą ilość punktów,
bardziej panując nad przebiegiem pojedynku bądź zostać korzystniej oceniony
przez sędziów. Jednak walka jest pełnokontaktowa, stąd też pojedynek może być
rozstrzygnięty przed czasem przez tak zwany knock-out techniczny.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit;"><span style="background: white; color: black; line-height: 150%;"><u><a href="http://forum-kulturystyka.pl/topic/79048-light-semi-i-full-contact/"><span style="font-size: medium;">Forum-kulturystyka.pl</span></a></u></span><span style="font-size: x-large; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pękło na początku marca.
Przemek już parę razy zwracał uwagę: „Weredecki, chyba chcesz przegiąć, ogarnij
się”. Chłopak tylko kiwał głową, mruczał, że OK, i wracał do normy. A potem
znów trochę przesadzał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zrób mu tak jeszcze
raz, a sam ci tak zrobię – zagroził Przemek za którymś razem. Innego dnia
krzyknął: – Cholera jasna, Weredecki, wynocha mi z ringu! Dziesięć wdechów i
dopiero mi tu wracasz!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie wyglądało to na
rozmyślne działanie, raczej na tracenie nad sobą kontroli. Ale w ten wtorek to
już było świadome, rozmyślne i przekraczające granice.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki od początku
wydawał się w złym humorze, ale przez pierwsze kilkanaście minut ćwiczył
normalnie. Następnie stanęli z Szymskim naprzeciwko siebie, mieli poćwiczyć
parę rzeczy. Kilka chwil szło spokojnie, zwyczajnie; a potem Weredecki zaczął
tracić panowanie nad sobą, i to nie w taki sposób, by popełniać błędy, tylko w
gorszy. Robił się coraz bardziej agresywny, tak bezsensownie agresywny. Szlag
trafił całe to jego „zimno i spokojnie”, atakował z coraz większą furią, w
wyrazie twarzy miał coś paskudnego. Nie zareagował na polecenie przerwania
walki, zignorował „Weredecki, cholero, w tej chwili złaź z maty!”, a gdy
Szymski, zgodnie z usłyszanym nakazem, chciał się stamtąd wynieść – Weredecki
się na niego rzucił, obezwładnił jakimś chwytem z judo i przygniótł do ziemi.
Szymski krzyknął z bólu i zaskoczenia, a tamten trzymał, najwyraźniej głuchy na
wszystko wokół.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Całość rozegrała się tak
szybko, że Przemek ledwo spojrzał na dwóch stojących chłopaków i już widział
ich na podłodze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kurwa – warknął i
poszedł zrobić porządek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odciągnął Weredeckiego;
Szymski natychmiast się zerwał i odbiegł ładny kawałek. A Weredecki, zamiast
się uspokoić – odwrócił się, szarpnął się i zamachnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">O, nie ze mną takie
numery, gówniarzu, pomyślał Przemek, automatycznie blokując cios i atakując.
Nie tylko ty znasz chwyty z innych walk. I możesz sobie być wyższy, mocniej
zbudowany, ale umiejętności i lata doświadczeń robią swoje. A poza tym jesteś
wyprowadzony z równowagi i robisz głupie błędy. O właśnie. Proste podcięcie,
którego się nie spodziewałeś, i leżysz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki wylądował na
macie, na brzuchu, i został unieruchomiony podobnym chwytem do tego, którego
wcześniej sam użył. Przemek przytrzymał go chwilę; obaj ciężko oddychali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No i co? – powiedział
wreszcie ostro. – Przyjemnie ci teraz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki się szarpnął,
więc Przemek wzmocnił uścisk.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uspokój się, gówniarzu
– warknął, pochylając się nad nim. – Pytam jeszcze raz. Przyjemnie ci teraz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Palce zaciśnięte na
wykręconej ręce, kolano wbite w ciało, to musiało boleć. Ale chłopak zawzięcie
milczał; tylko głośny oddech zdradzał emocje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek wykręcił mu rękę
jeszcze trochę – na tyle, by nie zrobić krzywdy. Weredecki syknął z bólu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przyjemnie ci? –
powtórzył Przemek groźnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chwila ciszy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – wydusił z siebie
wreszcie chłopak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co „nie”?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, trenerze –
wycedził.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I o to chodziło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No widzisz –
powiedział Przemek cicho. – Jeszcze raz tak komuś zrobisz, to ja tak zrobię
tobie. Tylko bardziej. Masz to sobie na przyszłość zapamiętać. Nie jesteś tu
najsilniejszy i nie będziesz mi wprowadzał swoich zasad. Teraz cię puszczę i
wstanę, a jak mi znów wyskoczysz z pięściami, to rozkwaszę ci gębę tak, że cię
rodzona matka nie pozna. Rozumiesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. – To już zostało
powiedziane spokojniej, najwyraźniej wcześniejsza furia opadła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek wstał. Weredecki
podniósł się powoli, rozmasował sobie wykręconą rękę; patrzył na matę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na ławkę pod ścianę –
zarządził Przemek. – Siedzisz tam do końca treningu. Potem sobie z tobą
porozmawiam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki pokiwał głową
i, nie patrząc na nikogo, poszedł na wskazane miejsce. Przemek ruszył za nim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeszcze jedno –
uzupełnił, gdy chłopak usiadł. – Nie wyciągasz mi teraz żadnej książki. To nie
jest odpoczynek ani czas wolny. Spierdoliłeś na całej linii i masz do końca
zajęć siedzieć tu i uświadamiać sobie, jak bardzo spierdoliłeś. Rozumiemy się?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak znów pokiwał
głową, patrząc w podłogę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja cię chyba nie
słyszę – warknął Przemek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, trenerze –
wymruczał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No. – Teraz mógł go
zostawić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do końca zajęć pozostali
robili, co należało, ale co jakiś czas zerkali w stronę ławki pod ścianą.
Weredecki nie podnosił wzroku; siedział z rękami wspartymi na kolanach,
pochylony, z opuszczoną głową. Właściwie, pomyślał Przemek z irytacją, gdy w
którymś momencie tam spojrzał, dodać mu tylko kartkę z napisem „Dziś jestem
skończonym kretynem” i obrazek gotowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po skończonym treningu
chłopaki poszły do szatni; Weredecki wstał i też tam ruszył.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ty dokąd? – zapytał
Przemek ostro, zastępując mu drogę. Jeszcze tego brakowało, żeby urządził
kolejną awanturę w szatni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcę go przeprosić –
odpowiedział chłopak spokojnie; w tonie i w spojrzeniu było coś… zmęczonego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra. – Przemek
odsunął się. – Tylko bez głupich numerów. Mam cię na oku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki pokiwał głową
i wszedł do szatni. Przemek stanął w progu pomieszczenia; nie spodziewał się
już problemów, ale chciał zobaczyć te przeprosiny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki podszedł do
Szymskiego; inni zajmowali się swoimi rzeczami albo przynajmniej udawali, ale
parę osób obrzuciło spojrzeniem tę dwójkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Maciek. – Weredecki
stanął naprzeciwko Szymskiego z rękami w kieszeniach krótkich spodni, w których
ćwiczył. – Przepraszam. Odpierdoliło mi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Szymski, który na dźwięk
swojego imienia obrócił się, skrzyżował ręce na piersi i spojrzał niechętnie na
kolegę, milczał. Mierzyli się przez chwilę wzrokiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Odjebało ci totalnie –
mruknął wreszcie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W tym „Wiem” było coś…
chyba zrezygnowanego. I znów – zmęczonego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Szymski jeszcze chwilę
milczał; naraz roześmiał się krótko i pokręcił głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja pierdzielę,
Andrzej, ale z ciebie głupi złamas – oświadczył dość rozbawionym tonem i
klepnął Weredeckiego mocno w ramię. – Dobra, walić to. Jest OK.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Słaby uśmiech
Weredeckiego i lekkie kiwnięcie głową były jedyną odpowiedzią na to
stwierdzenie. Najwyraźniej wystarczającą, bo Szymski jeszcze raz go klepnął,
sam szeroko uśmiechnięty, i sięgnął po ręcznik.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Starczy czułości –
odezwał się Przemek. – Weredecki, do mojego gabinetu. Reszta pod prysznic i do
domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Oba polecenia zostały
wykonane błyskawicznie, tylko Szymski się ociągał. Gdy reszta chłopaków
zniknęła z tej części szatni, podszedł do drzwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trenerze… pan go nie
wyrzuca – poprosił. – Odwaliło mu, ale to fajny kumpel. I widział pan,
przeprosił. Pan go nie wyrzuca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek popatrzył na
niego z uprzejmym zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przypomnij mi, od
kiedy ty prowadzisz moją szkołę – zasugerował. Szymski się zmieszał i coś
zaczął mruczeć. – Dosyć – przerwał Przemek sucho. – Nie wtrącaj się. Pod
prysznic i do domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy Szymski z przybitą
miną poczłapał w stronę pryszniców, Przemek wyszedł z szatni i poszedł do
swojego gabinetu. Weredecki już tam czekał, dalej w niebieskich spodenkach i
czarnej podkoszulce do ćwiczeń; siedział na jednym z trzech krzeseł ustawionych
przed biurkiem, tym po prawej, od strony okna, w pozycji podobnej do tej, w
której wcześniej siedział na ławce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek stanął przed
biurkiem, skrzyżował ręce na piersi i popatrzył na tego kretyna, którego miał
przed sobą. Nie był do końca pewien, co powiedzieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem, co ci odbiło
– odezwał się wreszcie. – Ale zakładam, że nie chodziło o Szymskiego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedział
Weredecki, nie podnosząc głowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Więc o co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chwila ciszy, wzruszenie
ramion.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ogólnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co „ogólnie”? –
zapytał ostro. – Ogólnie zachciało ci się lać go, jak się da? Na przyszłość też
mam się tego spodziewać, gorszy humor i zaczniesz prać kolegów albo podskakiwać
do mnie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Weredecki
uniósł głowę, spojrzał z zakłopotaniem. – Nie widziałem pana. To znaczy za
późno do mnie dotarło, że to pan, ręka mi poleciała tak już z rozpędu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To było dość prawdopodobne,
bo wtedy, na macie, wyglądało to tak, jakby chłopak kompletnie się przez tę
swoją wściekłość wyłączył. Albo jakby go zamroczyło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Co nie zmienia faktu, że
przegiął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Z rozpędu czy nie,
poleciała – zwrócił mu uwagę Przemek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiesz, wiesz –
powtórzył za nim z irytacją. – A ja bym chciał wiedzieć, czemu ci tak odbiło. I
żeby było jasne, widzę, że od jakiegoś czasu coś się z tobą dzieje i to dzisiaj
to była już tylko kulminacja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Milczenie. Znowu,
cholera, milczenie. I wzruszenie ramion. I wzrok w podłogę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kurde, człowieku –
powiedział Przemek z ciężkim westchnieniem, podszedł, przesunął drugie krzesło
i usiadł naprzeciwko Weredeckiego, na tyle blisko, że miał jego głowę na
wyciągnięcie ręki. – Co się z tobą dzieje?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, jasne. Bardzo przekonujące.
Zwłaszcza tym zmęczonym tonem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Coś się dzieje w domu?
– naciskał Przemek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Coś w szkole?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zaraz mnie szlag trafi,
pomyślał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Coś z przyjaciółmi? Z
dziewczyną?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Krótkie prychnięcie i
znowu:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Młody – Przemek nie
panował już nad irytacją w głosie – podnieś łeb, spójrz mi w oczy i powiedz
wyraźnie: „U mnie w domu, w szkole i z przyjaciółmi jest wszystko dobrze i nie
mam żadnych problemów”. No, dawaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki uniósł głowę i
spojrzał uważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, dawaj – powtórzył
Przemek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak patrzył w
milczeniu jeszcze chwilę, przygryzł dolną wargę, zwrócił głowę lekko w bok i
powiedział bez przekonania:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wszystko jest OK.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Twój ojciec to miał
rację – mruknął Przemek. Weredecki gwałtownie zwrócił ku niemu spojrzenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Że niby co? – zapytał
ostro.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Że nie umiesz kłamać –
odparł Przemek spokojnie, choć ten ton go zaskoczył. – Rzeczywiście nie umiesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Znów ucieczka wzrokiem w
bok i znów milczenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To co, powiesz mi, z
czym masz problem? – zaproponował Przemek łagodniej. Weredecki pokręcił lekko
głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale przynajmniej
doszliśmy do tego, że masz jakiś problem – stwierdził. – Nie chcesz mówić, to
nie, trudno. Ale takimi numerami jak dziś to sobie tego problemu raczej nie
rozwiążesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek westchnął.
Ciężko się z tym dzieciakiem rozmawiało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki ponownie
uniósł głowę i spojrzał uważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam zabrać rzeczy i
się więcej nie pokazywać? – zapytał cicho, takim tonem, jakby się spodziewał
potwierdzenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A tego chcesz? – odbił
Przemek pytanie pytaniem. – Narobiłeś syfu, zwiniesz manatki i więcej nie
musisz o tym myśleć?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie… – Chłopak
popatrzył na niego ze zdziwieniem. – Myślałem, że pan mnie wyrzuci.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A chcesz wylecieć?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki powoli
pokręcił głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedział,
nadal cicho. – Nie chcę. Chciałbym zostać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek uśmiechnął się
kwaśno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Teoretycznie
powinienem cię wywalić na zbity pysk – przyznał. – Jeden głupi numer już
zrobiłeś, chociaż na to można machnąć ręką, to był taki wasz szczeniacki
wybryk. Ale dzisiejsze to było przegięcie pały na całego. I nie mów mi znowu,
że wiesz – dodał, widząc, że chłopak otwiera usta. – W dupie mam to twoje
„wiem” po fakcie, takie rzeczy trzeba wiedzieć przed, a nie po.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki spuścił wzrok
i się nie odezwał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Problem w tym, że nie
chcę cię wyrzucać – oświadczył Przemek po krótkiej chwili. – Jesteś dobry, to
raz. Dwa, dotąd nie było z tobą żadnych problemów. Trzy, załagodziłeś to jakoś
z Szymskim, i to bez mojego ganiania, tyle dobrego, że umiesz się przyznać do
błędu. Cztery…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki zerknął na
niego z wyczekiwaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cztery – podjął
Przemek – widzę, że masz jakiś problem. I nie sądzę, żeby rzucenie treningów
pomogło ci ten problem rozwiązać. Więc wolę mieć cię dalej na oku, w razie
potrzeby kopnę cię w tyłek tak, że się ogarniesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Słaby, nieco rozbawiony
uśmiech przemknął po ustach Weredeckiego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję – powiedział
cicho. – Przepraszam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie szafuje tym słowem,
pomyślał Przemek. Może dlatego w tym momencie zabrzmiało ono tak szczerze i
przekonująco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idź do domu – polecił.
– Ogarnij się. Na następnych zajęciach chcę cię widzieć w dawnej, ogarniętej
formie, a nie w tej wersji machającego na wszystkie strony pięściami kretyna,
którego mi dzisiaj pokazałeś. Rozumiesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze. – Wstał. –
No już, przebieraj się i zjeżdżaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak pokiwał głową,
podniósł się, mruknął „Do widzenia” i wyszedł z gabinetu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na następnych zajęciach
był wyciszony i wycofany, najwyraźniej też trochę zawstydzony, zwłaszcza gdy
Szymski na jego widok uniósł ręce i wykrzyknął: „Andrzej, chłopie, żyjesz,
trenerze, jest pan wielki! Bałem się, że pan go zjadł!”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zamknąć się i na
miejsca do rozgrzewki – uciął Przemek. – I lepiej sobie zapamiętajcie, że dzień
dobroci dla zwierząt mam raz na ruski rok, więc na powtórkę w tym tysiącleciu
nie macie co liczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez kolejne zajęcia
Weredecki trzymał się w ryzach, z niczym nie wyskakiwał. Za to parę razy
poprosił o powtórzenie i przećwiczenie konkretnych chwytów i ciosów,
niekoniecznie tych, nad którymi obecnie pracowali. Przemek był wprawdzie
zaskoczony, ale uznał: dobra, skoro prosi. Chociaż miał dziwne wrażenie, że coś
jest nie do końca w porządku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant wydawał się
znacznie starszy niż przed paroma tygodniami. Przyszedł koło południa i
poprosił o rozmowę. Przemek był wtedy wolny, więc zaprosił do gabinetu, podał
kawę – i czekał. Choć podejrzewał, o co chodzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">O aferze dowiedział się
od paru chłopaków, którzy chodzili z Weredeckim do liceum, wprawdzie do innych
klas, ale najwyraźniej historia obiegła już sporą część uczniów. Było kilka
wersji, ale ogólny zarys taki sam: Weredecki pobił się z chłopakiem ze starszej
klasy, a właściwie pobił tego chłopaka, i to tak skutecznie, że tamtego trzeba
było zbierać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Coś naprawdę totalnie w
nim pękło, pomyślał Przemek, gdy usłyszał o tym po raz pierwszy. Koszmarnie
pękło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant usiadł przy
stoliku w rogu gabinetu, takim kąciku dla gości; wziął kubek z kawą i przez
chwilę milczał. Potem zaczął pytać: jak się jego syn w ostatnich tygodniach
zachowywał, czy coś takiego się zdarzało. Siłą rzeczy trzeba było mu
opowiedzieć o tej historii z początku miesiąca. Był nieprzyjemnie zaskoczony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale chłopak od razu
się ogarnął, przeprosił i kolegę, i mnie – dorzucił szybko Przemek. – I od tego
czasu jest spokojnie, grzecznie, bez żadnych sytuacji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant kiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie rozumiem, co się
stało – powiedział po chwili cicho. – To jest naprawdę porządny dzieciak.
Siedzi w tych swoich książkach, w najgorszym razie coś odpyskuje, nigdy sam nie
szukał zaczepki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem – zgodził się
Przemek. – Widziałem wiele razy, jak reagował, gdy ktoś się go czepiał czy mu
dokuczał, to były takie głupie żarty, wie pan, a on to z reguły ignorował,
jakby nie słyszał albo nie przyjmował, czasem coś powiedział, aż w pięty
poszło. Ale nigdy w ten sposób. Co teraz będzie? – zapytał z niepokojem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzenie komendanta
było dziwne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Teraz jest pytanie,
czy będzie z tego sprawa w sądzie – padła sucha odpowiedź. – Kto zawinił, kto
jest ofiarą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wzruszenie ramion, które
kogoś przypominało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na plus dla Jędrka jest
to, co sam pan powiedział. – Komendant upił trochę kawy. – Nie awanturował się,
nie reagował na zaczepki i tak dalej. To, co w szkole mówi jego wychowawczyni i
paru innych nauczycieli. Spokojny chłopak, grzeczny, dobry uczeń, nie ma
problemów. To, co ma w papierach, czyli nic, żadnych zatargów z prawem, czysta
kartoteka. A przeciwko… – westchnął ciężko. – Przeciwko jest stan, do jakiego
doprowadził tamtego chłopaka. I to, że koledzy musieli go od tamtego odciągać,
tak go poniosło. To jest bardzo przeciwko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale… – Przemek zawahał
się. – Coś słyszałem, że w sumie poszło o pana. Że tamten chłopak sprowokował
pana syna jakimiś uwagami na pański temat.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant popatrzył
uważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – powiedział
powoli. – Też tak słyszałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W jego tonie było coś,
co zdecydowanie zniechęcało do kontynuowania tego tematu, więc Przemek zamiast
tego zapytał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To co pan teraz
zamierza zrobić?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zamiast odpowiedzieć,
komendant stwierdził, jakby właśnie to sobie uświadomił:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pan go lubi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek, zaskoczony,
przez chwilę milczał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – przyznał. –
Lubię go. Lubię go tak ogólnie, a poza tym… chwilami przypomina mi mojego syna.
Nie z wyglądu, Mateusz sporo się od niego różnił. Z zachowania. – Spojrzał na
własny kubek z kawą. Przesadził z mlekiem, była za mdła. – Z tego dystansu do
ludzi i milczenia. I takiego czegoś… nie wiem, jak to nazwać, takiego
schowanego w sobie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kochał pan swojego
syna, prawda? – zapytał cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pewnie, że tak –
odpowiedział Przemek z mieszaniną bólu i złości. Co za durne pytanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pewnie zrobiłby pan
dla niego wszystko. I bez względu na wszystko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No właśnie. –
Komendant wypił jeszcze trochę kawy i odstawił kubek na stolik. – Ja też. I to
właśnie zamierzam zrobić, uratować mojemu synowi tyłek. Bez względu na
wszystko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek domyślał się,
przynajmniej ogólnie, jaki jest sens tej wypowiedzi. Z ręką na sercu musiał
przyznać, że wcale się temu człowiekowi nie dziwił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mogę jakoś pomóc?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant spojrzał na
niego i pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. Może być
potrzebne jakieś oficjalne oświadczenie od pana, na piśmie, o tym, co pan
wcześniej mówił. Że spokojny, opanowany i tak dalej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję. – Komendant
odwrócił wzrok na bok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale było jeszcze coś, co
Przemek uświadamiał sobie coraz bardziej, i to tym jednak należało wspomnieć.
Dopił kawę – naprawdę wyszła za słaba – i powiedział niechętnie:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powinien pan jeszcze
coś wiedzieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co? – Niepokój w
głosie i wzroku komendanta był wyraźny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przez ostatnie
tygodnie pański syn prosił mnie, żebyśmy powtórzyli albo dopracowali pewne
rzeczy. Pewne uderzenia, ciosy – wyjaśnił. – To nie były rzeczy, które
robiliśmy w tym momencie i które wymagały akurat teraz dodatkowej pracy. To
wyglądało tak… – zawahał się – jakby on się na coś przygotowywał. Do czegoś.
Jakby coś… planował i szykował się na to.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Cisza, która zapadła,
była wyjątkowo nieprzyjemna. Twarz siedzącego naprzeciwko mężczyzny wydawała
się jeszcze starsza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Rozumiem – powiedział
komendant powoli. – Jeśli ktoś pana zapyta, będzie pan musiał o tym wspomnieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, nie rozumie pan –
odparł Przemek łagodnie. – Panu to mówię, żeby pan wiedział. Tak na wszelki
wypadek. Ale przecież mogło mi się wydawać, chłopaki nieraz proszą, żeby coś
jeszcze poćwiczyć, przygotowujemy się do tego turnieju, a ja mam dziesiątki
tych dzieciaków dziennie i skąd niby mam pamiętać, kto co ze mną ćwiczył dwa
czy trzy tygodnie temu. Ja nie mam nic nikomu do powiedzenia. To jest tylko dla
pana.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W oczach komendanta
błysnęło zrozumienie, napięcie na twarzy złagodniało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję – powiedział
cicho. Wstał, odsuwając krzesło z głośnym szuraniem. Przemek też się podniósł.
Komendant wyciągnął rękę i mocno uścisnął mu dłoń. – Muszę się zbierać.
Dziękuję panu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wyszedł, Przemek znów
usiadł, podparł głowę ręką. Miał cichą nadzieję, że komendant ogarnie sytuację.
Szkoda byłoby chłopaka, po prostu szkoda. Ale co mu odbiło?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jeżeli to się wyprostuje
i dzieciak tu wróci, obiecał sobie Przemek, to już mu nie odpuszczę. Trzeba go
ogarnąć. Trzeba mu jakoś pomóc, pokazać, że… kurde, nie wiem. Że nie jest sam,
po prostu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Że nie jest sam. To
przecież powtarzał wtedy Mateuszowi, w tych ostatnich chwilach, zanim ich
wyciągnęli z samochodu. Nie jesteś sam, Mati. Tata jest przy tobie. Wszystko
będzie dobrze, wszystko będzie dobrze. Jeszcze chwila, wytrzymaj. Oddychaj
powoli, nie zamykaj oczu, wszystko będzie dobrze, nie jesteś sam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek wstał tak
gwałtownie, że krzesło z hukiem upadło na podłogę; podszedł do biurka, szarpnął
najniższą szufladę po prawej stronie, wyciągnął paczkę papierosów i zapałki,
zapalił. Wgryzający się w gardło dym uspokajał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Oby tylko udało się to
ogarnąć, pomyślał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dwa tygodnie później
Weredecki znów pojawił się na treningu. Przez całe zajęcia był spokojny, cichy,
skupiony na tym, co kazano mu robić; ignorował spojrzenia, jakie rzucało mu
parę osób, a pytanie Szymskiego „Ej, jak tam?” zbył wzruszeniem ramion i
krótkim „Ujdzie”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek obserwował go
uważnie. Wydawało się, że chłopak wrócił do normy. Wydawało się. Po tym
egzemplarzu najwyraźniej pewnych rzeczy nie widać – dopóki nie wybuchną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mateusz taki był. Dusił
w sobie, aż w końcu się ulewało. Dusił, zamiast powiedzieć. Bo nie umiał
powiedzieć, bo się bał, bo nie wiedział, jaka będzie reakcja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek pokręcił głową.
Nastolatki są jak niewybuchy, które saper stara się rozbroić i nigdy nie wie,
czy zaraz nie wyleci z całym tym majdanem w powietrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zajdź do mnie, jak się
umyjesz i przebierzesz – rzucił Weredeckiemu, gdy ten szedł do szatni. Chłopak
spojrzał ze zdziwieniem, może z lekkim niepokojem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic nie zrobiłem –
powiedział obronnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Po prostu przyjdź –
uciął Przemek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kilkanaście minut
później rozległo się pukanie i do gabinetu wszedł Weredecki. Usiadł – zawsze
siadał na tym samym krześle – i przyjął tę samą pozycję, co zwykle: pochylony
do przodu, z rękami opartymi na rozstawionych nogach, z nieco opuszczoną głową.
Trochę gotów do ataku, trochę schowany, tak się kojarzył.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poczekaj chwilę –
poprosił Przemek. – Tylko skończę tę papierologię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Podpisał resztę
dokumentów, które Marcelina rzuciła mu rano na biurko z radosnym: „Podpisy,
pieczątki, dawaj, produkujemy znów makulaturę rozliczeniową, wiem, że się
cieszysz”. Ciągle trzeba było podpisywać jakieś papiery. A ona ciągle musiała
jakieś papiery produkować. Była genialna i święta, bo ogarniała to wszystko i
nadal nie miała dość prowadzenia tego biznesu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobra. – Z ulgą
odłożył ostatnie papiery, wstał, podszedł do chłopaka. Przysunął sobie krzesło
i usiadł, tak jak ostatnio, naprzeciwko niego, blisko. Weredecki uniósł głowę,
patrzył wyczekująco. – Jak się skończyła ta awantura w szkole?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak wzruszył
ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Obniżone sprawowanie,
cotygodniowe spotkanie z panią pedagog, zakaz udziału w konkursach judo do
końca roku – wyrecytował obojętnym głosem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic więcej? – upewnił
się Przemek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic więcej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant dobrze to
rozegrał, pomyślał. Cholera wie, za ile sznurków pociągnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Podziękowałeś ojcu?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Za co? – zapytał
Weredecki tak nieprzyjemnym tonem i z tak nieprzyjemnym spojrzeniem, że Przemek
nie wytrzymał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Za ratowanie ci skóry,
kretynie – warknął. – Wypadałoby.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wzruszenie ramion, wzrok
w bok. Jasna cholera.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ojciec przejmował się
swoją opinią – mruknął Weredecki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jaki ty głupi jesteś –
powiedział Przemek łagodniej. No tak, jaki był głupi – tak nastoletnio ślepy,
nierozumiejący, widzący tylko skrajności.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tym razem wzruszenie
ramion miało w sobie coś z przyznania się do własnej niewiedzy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sumie po co kazał mi
pan przyjść? – zapytał chłopak po chwili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek westchnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chciałem zapytać, jak
sytuacja, to raz. I upewnić się, jak u ciebie, to dwa. Więc jak u ciebie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Znów patrzył w bok i
używał tego pozbawionego emocji tonu. Czasem się miało wrażenie, że się obijało
o ścianę. I znało się to wrażenie, przy Mateuszu pojawiało się tyle razy, odkąd
dzieciak skończył trzynaście lat.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A po trzecie – podjął
Przemek sucho – to jestem na ciebie porządnie wkurzony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No, to przynajmniej
wywołało jakąś reakcję – chłopak uniósł głowę, spojrzał ze zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">– Dlaczego?<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo ten zakaz udziału w
konkursach obejmuje nie tylko to twoje judo, ale i moje zajęcia – wyjaśnił z
irytacją. – Twój ojciec dzwonił do mnie dwa dni temu, mówił, że wracasz na
treningi, ale nie możesz brać udziału w niczym na zewnątrz. Więc dziękuję,
swoją szkolną awanturą rozwaliłeś mi zespół pewniaków. Mam Dębowskiego i
Szymskiego, ale Szymski jest do wyższej kategorii wagowej, a Dębowski nie
dorasta ci do pięt pracą nóg. Naprawdę na ciebie liczyłem, a ty mi właśnie
pokazałeś środkowy palec, na miesiąc przed turniejem. Więc bądź łaskaw mieć na
przyszłość świadomość, że twoje działania wpływają też na innych ludzi, i to
nieraz w naprawdę gówniany sposób.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki przygryzł
dolną wargę, tak jak zawsze robił, gdy docierało do niego, że z czymś nawalił.
Zacisnął splecione dłonie, uciekł wzrokiem w bok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszam –
powiedział cicho, spokojnie, takim tonem, jakim parę tygodni temu przepraszał Szymskiego. – Tego akurat nie chciałem. I nie przyszło mi do głowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Siedzieli przez chwilę w
milczeniu. Chłopak uniósł głowę, spotkali się wzrokiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jest mi naprawdę
przykro – dodał. – Ze względu na pana.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ze względu na siebie
nie? – spytał Przemek spokojniejszym tonem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki wzruszył
ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przeżyję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O co w ogóle poszło? –
Nie wytrzymał, to pytanie cały czas do niego wracało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O nic.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wciskaj mi
głodnych kawałków – powiedział ze zniecierpliwieniem. – Jeśli nie chcesz mówić,
to powiedz, że nie chcesz, ale nie pieprz mi tu „o nic, o nic”, za „nic” to się
nie przerabia komuś mordy na mielone.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak parsknął krótkim
śmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Więc o co poszło? O
coś ważnego?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Cierpliwości, pomyślał
Przemek. Mateusz też tak robił, odpowiadał monosylabami, trzeba było z niego
wyciągać informacje, gdy miał problem, wyciągać krok po kroku. Taka praca
dentystyczna, wygrzebywanie kawałków ułamanego korzenia zęba, żeby wyczyścić
dziąsło. Tak to zawsze określała Dorota. Jesteśmy rodzicami, więc jesteśmy
stomatologami, nie tylko ja z zawodu, ale my oboje z udzietnienia, powtarzała
uspokajająco, gdy Przemek czasem mówił: no wołami z niego wszystko trzeba
wyciągać, przecież mnie zaraz szlag trafi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale to wyciąganie
wołami, po zdaniu, po odpowiedzi, dobrze Mateuszowi robiło. Pomagało.
Umożliwiało zrozumienie go. Było mu potrzebne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek popatrzył na
siedzącego przed nim chłopaka. W pochylonej sylwetce i zwróconej nieco w bok
głowie było coś takiego, że miał ochotę objąć tego dzieciaka ramieniem,
powiedzieć: będzie dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Należało drążyć dalej.
Wytrwale. Bez względu na wszystko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O twojego ojca?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki rzucił mu
krótkie, uważne spojrzenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Oficjalnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A nieoficjalnie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Znów spojrzał, wyraźnie
się zawahał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O coś innego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcesz o tym pogadać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Nie” należało
uszanować, przynajmniej na razie. Zostało wypowiedziane tak twardo i pewnie, że
w tej chwili zdecydowanie nie było sensu wałkować tego elementu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I ta jatka rozwiązała
sprawę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek nie spodziewał
się takiej reakcji: Weredecki uniósł głowę, uśmiechnął się – w tym uśmiechu
było coś paskudnego, tak jak w triumfalnym spojrzeniu, którym obdarzył
rozmówcę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – powiedział
dziwnym, niepokojąco zadowolonym tonem. – Rozwiązała bardzo wiele spraw.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To nie był dobry sygnał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Teraz ci się tak
wydaje – wytknął mu Przemek surowo. – Ale jak jeszcze parę razy odstawisz taki
numer, to zobaczysz, że to niczego nie rozwiązuje, tylko narobi ci w życiu
syfu. I jeśli chodzi ci po głowie załatwianie swoich problemów dalej w taki
sposób, to wypierdalasz mi z treningów w ciągu pięciu minut i na dobre.
Rozumiemy się?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki wyraźnie
stracił rezon; przygryzł usta, pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pytam, czy rozumiesz –
naciskał Przemek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – mruknął,
odwracając wzrok. – Rozumiem. To był jeden raz, nie zamierzam tego powtarzać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Oby. – Nie do końca mu
wierzył. A może inaczej: wierzył w intencję, nie wierzył w realizację. Chłopak
ulżył sobie w parszywy sposób, w sumie nie poniósł za to szczególnych
konsekwencji, może mu znów wpaść do łba tak się zachować. Ale to wymagało
innego działania niż gadanie. Za chwilę. – Jeszcze mam dwie sprawy. Wytrzymasz
czy już cię wystarczająco na dziś wymaglowałem?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak spojrzał na
niego, wzruszył ramionami, uśmiechnął się blado.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niech pan mówi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pomijając twoje durne
akcje – zaczął Przemek powoli – i cały obecny syf, naprawdę jesteś dobry. Nie
mówię, że doskonały, zwłaszcza po niecałym roku treningu, ale jesteś naprawdę
dobry jak na ten czas nauki i z bardzo porządnym zapleczem. Może chciałbyś
pójść w to poważniej?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sensie? – spytał
chłopak nieco podejrzliwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sensie w bardziej
zaawansowane treningi, może w zawodowstwo – wyjaśnił. – Jesteś zdyscyplinowany,
rzetelny, a pomijając to, co odwaliłeś, potrafisz świetnie nad sobą panować na
ringu. Idziesz w zimną precyzję zamiast w rozemocjonowane walenie na oślep.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki nagle krótko
się roześmiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze, że nie widział
mnie pan trzy tygodnie temu – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Też się cieszę –
odburknął Przemek. – I mam nadzieję, że w tamtej wersji już cię nikt nigdy nie
zobaczy. Lepiej sam się zapomnij z tamtej wersji, dobrze ci radzę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak pokiwał głową,
patrząc na podłogę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To co? – podjął
Przemek. – Co o tym myślisz? O tym, żeby wejść w kick-boxing tak na poważnie.
Interesowałoby cię to?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki przez chwilę
milczał; uniósł głowę, patrzył gdzieś obok ramienia Przemka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedział w
końcu z namysłem. Spojrzał Przemkowi w oczy, uśmiechnął się lekko. – Nie, ale
dziękuję. Doceniam tę propozycję, serio. To… miłe, co pan powiedział. I pomysł
sam w sobie dobry. Ale nie dla mnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czemu? – zapytał
Przemek z zaciekawieniem. – Masz już jakieś plany?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. – Znów odwrócił
wzrok, właściwie ześlizgnął się spojrzeniem w bok. – Mam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jakie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Inne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wracamy do punktu
wyjścia, pomyślał Przemek z rezygnacją, monosylaby i przekaz między wierszami
„odwal się, nie twoja sprawa”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– „Inne” w sensie
„konkretne” czy „inne” w sensie „dajcie mi spokój”?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki znów na niego
spojrzał, uśmiechnął się całkiem sympatycznie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– „Inne” w sensie
„konkretne” – odparł. – Po prostu nie chcę o tym mówić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czemu?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo to moje. – W tym
słowach zabrzmiało coś… niemal obronnego. Jakby spodziewał się, że ktoś mu na
to napadnie, popsuje. – Będę o tym mówił, jak już to będę miał. Teraz nie chcę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku –
powiedział Przemek łagodnie. – Nie będę naciskał. Grunt, że masz coś, do czego
dążysz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tym razem w uśmiechu
siedzącego naprzeciwko chłopaka pojawiła się jakaś nuta wdzięczności.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jest pan na mnie zły?
– zapytał Weredecki po krótkiej chwili, patrząc uważnie. – Że się nie zgodziłem
na pańską propozycję?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – zapewnił. – Nie
ma mowy, żebym miał pretensje, bo masz własny pomysł na życie. Fajnie, że masz.
Szczerze, szkoda, że nie chcesz, bo trenowanie cię byłoby ogromną
przyjemnością. Ale nie ma sprawy, chcesz ćwiczyć tak dla siebie, to sobie tak
ćwicz. I powodzenia z tym, co sobie zaplanowałeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję. – Weredecki
znów się lekko uśmiechnął. Miał ładny uśmiech, łagodzący zwykle dość ponury
wyraz twarzy. Mateuszowi też uśmiech tak rozjaśniał twarz. – A ta druga sprawa?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek zastanawiał się
dłuższą chwilę. Spojrzał na dłonie siedzącego przed nim chłopaka – duże, silne
dłonie, które mogły stanowić poważne zagrożenie dla innych ludzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam wrażenie, że od
dłuższego czasu chodzisz podminowany i naładowany złością – odezwał się
wreszcie. Weredecki rzucił mu krótkie, niechętne spojrzenie i zwrócił wzrok na
bok. – Nie martw się, nie zamierzam o nic dopytywać. Po prostu mówię. Widać to
chwilami, chociaż zwykle wszystko w sobie chowasz i całkiem nieźle ci to
wychodzi. Ale momentami widać. A momentami, jak sam niedawno dowiodłeś, to się
wydostaje na zewnątrz i wtedy jest trzęsienie ziemi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki prychnął
cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I w sumie zastanawiam
się, czy to, co się wydarzyło w szkole, nie było mimo wszystko jakąś kumulacją
wcześniejszych elementów – podjął Przemek. – Wiesz, efekt kuli śnieżnej.
Nawarstwiło się i coś, co w innej sytuacji może tylko by cię trochę wkurzyło,
teraz sprawiło, że kompletnie straciłeś nad sobą panowanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki milczał, nie
odrywał wzroku od podłogi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam wrażenie, że nie
radzisz sobie z własną złością – dodał Przemek łagodnie. – Znałem takich jak
ty, którzy też sobie z nią nie radzili. Dusili wszystko w sobie, tak długo, aż
nie mogli wytrzymać, a jak już się przelało, to nie potrafili nad tym
zapanować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wzruszenie ramion.
Jakieś takie – bezradne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak szczerze to nie
wierzę, że ta jedna sytuacja wszystko w tobie rozładowała. Może to, co dotąd,
ale później znów się różne rzeczy zaczną kumulować. I znowu dojdziesz do
momentu, gdy cię to wszystko przygniecie i nie zapanujesz nad sobą. Bo nie
umiesz tego rozładowywać na bieżąco i sensownie. Nie radzisz sobie z tym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To co mam niby zrobić
– mruknął chłopak; to nie było pytanie, raczej stwierdzenie, tym razem słowne
przyznanie się do bezradności.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Znam fajny sposób –
odparł Przemek. – Może nie jest jakiś najlepszy i dla każdego, ale dla takich
jak ty, którzy nie potrafią albo nie chcą pogadać o problemach, jest w sam raz.
Wstawaj, pokażę ci.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki wstał,
obejrzał się na zegar za plecami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powinienem już iść –
stwierdził z wyraźną niechęcią. – Ojciec mi teraz dość sztywno pilnuje godzin.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, tym się nie
przejmuj – uspokoił go Przemek. – Jak rozmawiałem przedwczoraj z twoim ojcem,
uprzedziłem go, że zostaniesz dłużej po zajęciach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– On pana prosił, żeby
pan ze mną pogadał i coś mi pokazywał? – zapytał chłopak ostro.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – zapewnił szybko.
– Powiedziałem mu po prostu, że po takiej przerwie powinieneś sobie odświeżyć i
uzupełnić parę rzeczy, więc zostawię cię na indywidualną turę. Słowo, na nic
się z twoim ojcem nie zmawiałem w związku z tobą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra. – Weredecki
najwyraźniej się odprężył. – To co to ma być?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek zaprowadził go
do najmniejszej sali treningowej, tej zapasowej, w której zawiesili tylko kilka
worków i gruszek bokserskich.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zakładaj rękawice –
rzucił. – Nie, nie dyskutuj – dodał, gdy chłopak zamierzał coś powiedzieć. – Bandaże,
rękawice i stawaj przy worku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Stanęli po dwóch
stronach worka. Przemek ujął materiał w dłonie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To jest taki sposób na
wyrzucenie z siebie wkurwa – wyjaśnił z lekkim uśmiechem. – Jak cię szlag
trafia, często masz ochotę komuś przyłożyć. Albo i przykładasz – dorzucił
kąśliwie. Weredecki uśmiechnął się krzywo. – No właśnie. I potem są efekty. A
za walenie w worek nikt nie będzie miał pretensji. To pomaga, uwierz mi. Walisz
do oporu. Nie tak, jak to robicie na treningach, spokojnie, uważnie, tylko tak
mocno, wściekle i intensywnie, jak potrzebujesz. Czasem ludzie przy tym nawet
krzyczą albo płaczą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki miał taką
minę, jakby mu właśnie opowiadano, że Święty Mikołaj istnieje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Serio, młody. –
Przemek objął worek. – Wiem, na początku to się wydaje głupawe i śmieszne, ale
powiem ci z własnego doświadczenia: to pomaga. To cholernie pomaga.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co? – zapytał
chłopak sceptycznie. – Mam teraz powalić w worek i koniec problemów?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A skąd. – Pokręcił
głową. – Plan jest inny. Za każdym razem, gdy czujesz, że coś cię wkurza i ta
złość zaczyna cię dusić, przychodzisz tu i walisz w worek albo i wszystkie
worki. Przed treningiem, po treningu, w dni, kiedy nie masz treningu, nieważne.
Kiedy chcesz i ile chcesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Został obdarzony mocno
podejrzliwym spojrzeniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Raczej nie stać mnie
na tyle, ile chcę – mruknął chłopak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie jest oferta
handlowa – uciął Przemek. – To jest poza treningami, poza cennikiem i poza
oficjalnym harmonogramem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki przyglądał mu
się dłuższą chwilę bez słowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Po co pan to robi? – zapytał
wreszcie zdecydowanie nieprzyjemnym tonem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo już widziałem takie
duszenie złości i problemów w sobie – odparł Przemek spokojnie. – U mojego
syna. Przypominasz mi go momentami tak bardzo… – urwał. Wziął głęboki oddech. –
Jemu to bardzo pomagało – podjął. – Gdy mu to pierwszy raz pokazałem, miał taką
minę jak ty, takie „ale bzdura, ojciec, co ty mi tu za głupoty wciskasz”. Ale
szybko się okazało, że wcale nie bzdura, że właśnie mu to pomaga. I korzystał z
tego bardzo często, gdy miał gorszy okres.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co, nadal korzysta?
– spytał chłopak trochę kpiąco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Przemek
spojrzał na worek. – Umarł parę lat temu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zapadła cisza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszam –
powiedział Weredecki wyraźnie zakłopotanym głosem. – Nie chciałem…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – przerwał mu
Przemek. – Nie masz za co przepraszać. Nie wiedziałeś, zapytałeś. A ja… uczę
się chyba mówić o nim na nowo. – Uderzył prawą ręką w worek. – W każdym razie
to mu naprawdę pomagało – powtórzył. – I myślę, że tobie też pomoże. – Spojrzał
na chłopaka, który stał z opuszczonymi rękami, z nadal sceptyczną miną. – A
przynajmniej warto sprawdzić, spróbować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To chyba nie ma sensu
– wymruczał Weredecki, kręcąc głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Spróbuj – naciskał
Przemek. – Po prostu spróbuj. No, Andrzej – dodał; chłopak spojrzał na niego,
widocznie zaskoczony tą formą – zaufaj mi przez moment i spróbuj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wzruszenie ramion,
lekkie pokręcenie głową, jakby z rezygnacją. Uniesienie rąk. Jednak spróbował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na początku uderzał
słabo i bez przekonania, tak, jakby chciał odbębnić nieprzyjemny obowiązek.
Przemek trzymał worek, zasłaniał się nim i powtarzał: „Jeszcze raz. No, jeszcze
raz”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mówiłem, że to bez
sensu – powiedział wreszcie Weredecki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bez sensu, jeśli
blokujesz się w głowie – odparł Przemek. – Nie chodzi o to, żeby po prostu
uderzać w worek jak na treningu. Chodzi o to, żeby walić z emocjami, w emocje.
No, wczuj się trochę, młody. Pomyśl o tym, co cię ostatnio wkurzyło. I w to
walnij.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kilka kolejnych uderzeń
miało więcej pary.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O właśnie – ucieszył
się Przemek, puścił worek i odsunął się parę kroków na bok. – No, dawaj. Pomyśl
o domu, o szkole… Pomyśl o tym chłopaku, który tak cię wkurwił, że mu
rozwaliłeś gębę – dorzucił naraz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">O, to był dobry
kierunek, uderzenia stały się mocniejsze, gwałtowniejsze. Coraz bardziej i
bardziej zapalczywe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki w końcu
chwycił, w czym rzecz – i najwyraźniej wreszcie się odblokował. Walił w worek z
całych sił, w milczeniu, w takim zaciętym, wściekłym milczeniu, ze złością
bijącą i z twarzy, i z całej sylwetki. Przemek stanął pod oknem, obserwował go
z boku. Miał rację. Widział to, co widział kiedyś u Mateusza: tłumiony gniew,
jakieś pogubienie, frustrację, duszenie w sobie złości, nieumiejętność poradzenia
sobie z tym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jaki ty musisz się czuć
samotny, pomyślał ze współczuciem. Na pewno masz wokół siebie ludzi, którym
mógłbyś zaufać, pogadać, ale zupełnie tego nie widzisz. Jacy wy dwaj jesteście
podobni do siebie. Jakbym przechodził powtórkę z pewnych sytuacji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ciosy były coraz
wolniejsze i słabsze. W końcu Weredecki przerwał, pochylił się, oparł ręce o
kolana i wziął kilka głębokich wdechów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zmęczony?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – wydyszał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze. – Przemek
podszedł do niego. – Chcesz chwilę przerwy i powtórkę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak wyprostował się,
otarł czoło przedramieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – powiedział,
patrząc na worek. – Wystarczy. – Rzucił Przemkowi krótkie spojrzenie i dodał ze
słabym uśmiechem: – W każdym razie na dzisiaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek wziął od niego
zdjęte rękawice.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak się czujesz? –
zapytał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki odwinął
bandaże z lewej dłoni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sumie… dziwnie –
mruknął i zaczął odwijać z prawej. – Może trochę… odprężony. I dziwnie,
naprawdę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przyjdź, gdy znowu
będziesz potrzebował – powiedział Przemek i oddał mu rękawice.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Młody. – Przytrzymał
go za ramię, gdy chłopak wykonał taki ruch, jakby chciał już odejść. – Mówię
poważnie. Możesz mi to obiecać? Że jak kolejny raz tak cię coś wkurzy, to
przyjdziesz walić pięściami tu, a nie w kogoś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki pokiwał głową.
Milczał, wzrok miał utkwiony w trzymanych w dłoniach rękawicach – ale jednak
potwierdził.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra. – Przemek
puścił jego ramię. – Trzymam cię za słowo. Uciekaj do domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przyglądał się, jak
chłopak zmienia buty, pakuje rzeczy do plecaka, zakłada kurtkę i zarzuca plecak
na ramię. Mateusz też tak nosił plecak, na jednym ramieniu, mimo ciągłego
powtarzania, że to niedobre dla kręgosłupa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki ruszył do
wyjścia, ale w drzwiach się zatrzymał i obrócił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trenerze…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, co tam? – zapytał
Przemek łagodnie. Chłopak uśmiechnął się z zakłopotaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I wyszedł, tak szybko,
że nawet nie zdążyło się odpowiedzieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pozostawało mieć
nadzieję, że dotrzyma obietnicy. I że będzie miał cały czas z tyłu głowy, że
jest wentyl bezpieczeństwa, z którego może skorzystać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki dotrzymał
obietnicy. Korzystał z małej sali często po swoim treningu, a nieraz
przychodził też w inne dni, czasem zaraz po lekcjach, czasem pod koniec dnia.
Zaglądał do sali, w której Przemek miał zajęcia albo do jego gabinetu, rzucał
„Mogę?” i szedł do „awaryjniaka”, jak nazywała tamto pomieszczenie Marcelina.
Przemek po paru tygodniach powiedział mu: „Nie pytaj, zawsze możesz, po prostu
idź”. Później nieraz przekonywał się, że Weredecki tam jest, dopiero gdy sam
zaglądał do tej sali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Parę razy Przemek stawał
w progu i obserwował. Chłopak go nie zauważał; uderzał w worek długo,
zawzięcie, z całych sił, cały czas w milczeniu, bez jednego słowa czy okrzyku;
słychać było tylko ciosy w materiał i gwałtowny, rwany oddech. Potrafił tak bić
długo, aż w końcu przerywał, siadał ciężko na macie, zdejmował rękawice i
odwijał bandaże. Raz czy dwa po uwolnieniu rąk oparł je na ugiętych kolanach,
pochylił głowę i siedział tak kilka minut. Przemek miał w którymś momencie
ochotę podejść do niego, poklepać po ramieniu, coś powiedzieć – ale uznał, że
lepiej będzie zostawić chłopaka w spokoju.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy w połowie czerwca
zajrzał do sali, Weredecki w najlepsze walił w worek pięściami owiniętymi tylko
w bandaże. Rękawice leżały parę metrów za nim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Człowieku – powiedział
Przemek, gdy tamten przerwał i próbował złapać oddech. – Wiesz, że w ten sposób
możesz sobie uszkodzić dłonie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki przytrzymywał
worek obiema rękami i opierał o niego czoło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem – mruknął. – Ale
tak jest lepiej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Aż tak? – zapytał
Przemek cicho. Chłopak zerknął na niego, uśmiechnął się blado.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czasem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek westchnął
ciężko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku. Ale
pamiętaj, jeśli sobie rozwalisz ręce, to dupę będziesz sobie podcierał stopą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki parsknął
śmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Będę pamiętał –
powiedział, wziął głęboki oddech i odsunął się parę kroków od worka. – Jeszcze
chwilę – dodał, wskazując ręką na worek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne, młody – odparł
Przemek. – Siedź tu, ile potrzebujesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zostawił go tam, dalej
wbijającego w worek to wszystko, o czym nie umiał rozmawiać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">fot. <u><a href="https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/bialy-zloto-rekawice-bokserskie-zloty-6296114/" target="_blank">Pexels</a></u></span></span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-30663192714910676752023-09-29T09:00:00.012+02:002023-09-29T09:00:00.147+02:00LIGHT CONTACT, FULL CONTACT, KONTAKT. ROZDZIAŁ I: LIGHT CONTACT<p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgB2wDtx0If2V9Mbdp5xU6k6BZXS2Sx7W3fNpE-j1qYayLPvSoOpJYWipAkp0PLvXFz42xR-iZqoLf_JTpixYS8KPgoZX5NXqisbQAakxqmP8mkShV1XBhWsk_1-fQKZu8DDSLoxbZ25Dau2eHzja9qEQxou4W2lTzRvcFGEFiRQis6fTdfYpMP3GJvPYRC/s6665/Kontakt%20-%201.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4443" data-original-width="6665" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgB2wDtx0If2V9Mbdp5xU6k6BZXS2Sx7W3fNpE-j1qYayLPvSoOpJYWipAkp0PLvXFz42xR-iZqoLf_JTpixYS8KPgoZX5NXqisbQAakxqmP8mkShV1XBhWsk_1-fQKZu8DDSLoxbZ25Dau2eHzja9qEQxou4W2lTzRvcFGEFiRQis6fTdfYpMP3GJvPYRC/w640-h426/Kontakt%20-%201.jpg" width="640" /></a></span></div><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br /></span><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kolejny
tekst z serii „miałem być ekskursem, ale mi się urosło”. I zrobiły się cztery
rozdziały. I kolejna postać, która pierwotnie była bardzo dalszoplanowa, teraz
zażądała własnego głosu, własnej historii, własnego spojrzenia na całość
musivowego świata. I która, mam nadzieję, pokaże Andrzeja z jeszcze trochę
innej strony.<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na
marginesie, „Kontakt” sprowokował pomysły na dwa kolejne teksty – tym razem mam
nadzieję, że będą to jednak, zgodnie z pierwotnym planem, ekskursy. I jednak
najpierw chciałabym skończyć „Betty”…<span></span></span></span></p><a name='more'></a><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><o:p></o:p></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">LIGHT CONTACT, FULL CONTACT, KONTAKT</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">ROZDZIAŁ I: LIGHT CONTACT<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="background: white; color: black; line-height: 150%;">Light contact (lekki kontakt) </span></i><i><span style="color: black; line-height: 150%;">–<span style="background: white;"> jest formą walki ciągłej. W tej formule
zawodnicy są oceniani po każdej rundzie. Najwyżej punktuje się wszechstronność
techniczną. Walka prowadzona jest z kontrolowaną siłą uderzeń. […] nokauty
przez uderzenie w głowę są zabronione, chyba że sędzia ringowy stwierdzi, że
cios agresora nie był zadany z pełną siłą. Rywalizacja toczy się na macie lub w
ringu. Poza przygotowaniem technicznym i szybkościowym wymaga się od zawodników
znakomitej kondycji.</span></span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit;"><span style="background: white; color: black; line-height: 150%;"><u><a href="https://kickboxingpl.wordpress.com/2009/06/16/przedstawienie-i-charakterystyka-formul-w-kickboxingu/"><span style="font-size: medium;">Kickboxingpl.wordpress.com</span></a></u></span><span style="font-size: x-large; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To był pomysł Marceli, z
tą szkołą, tak jak nazwa była jej pomysłem, jej robotą było załatwienie
wszystkich papierów, pozwoleń, zezwoleń, nadzorów, sanepidów, cholera wie,
czego jeszcze, bo nawet nie miał nerwów tego zapamiętywać. Marcelina wymyśliła
biznes, Marcelina znalazła fachowców, by dostosować część domu na potrzeby sal
treningowych, Marcelina załatwiła całą papierologię, Marcelina skonstruowała
ulotki, ofertę wysłaną do szkół i porozlepianą w różnych częściach miasta.
Marcelina odwaliła całą czarną robotę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Aż miał chwilami poczucie
winy, choć przecież powiedziała mu wyraźnie: ona ogarnie wszystko do
uruchomienia, on skupi się na prowadzeniu treningów. Ona się do prowadzenia
zajęć dołączy, ale najpierw i przede wszystkim zajmie się rozkręceniem biznesu,
żeby furczał, aż miło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Każdy robi to, co umie
– przypomniała w którymś momencie. – Więc zasuwaj z tymi pudłami i pilnuj, by
wszystko porządnie nam ustawili i podłączyli, kurwica mnie strzeli, jak dopiero
na jakichś zajęciach wyjdzie, że coś nawala, bo przy odbiorze nie sprawdziłeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Więc zasuwał z pudłami.
Pilnował ludzi od dostaw, rozstawiał i sprawdzał sprzęt, odhaczał na fakturach
kolejne elementy zamówień. Parę razy stawał w którejś sali, rozglądał się wokół
i próbował sobie wyobrazić to, co pamiętał z Łodzi i z Olsztyna: gromadę
młodszych i starszych dzieciaków, hałas uderzeń, gwar śmiechów i rozmów,
atmosferę skupienia. Treningi, które kiedyś prowadził w dużych, dobrze
zarządzanych ośrodkach, gdy interesowało go tylko to, ile grup w tygodniu
dostanie; teraz będzie musiał ogarniać też inne kwestie, również te
organizacyjno-finansowo-administracyjne. Całe szczęście, że wraz z Marcelą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ta dziewucha miała taki
poziom energii i pomysłów, że czasem się zastanawiał, gdzie ona to w sobie
mieści. Ledwo pomysł na szkołę sportową się dobrze zarysował, ona już dogadała
się z lokalnym posterunkiem, że policja będzie miała zniżki na korzystanie ze
sprzętu, jeśli powstanie stała grupa członków. Z paroma innymi placówkami też
zawarła jakieś porozumienia. Gdy sprzęt dopiero nadjeżdżał, po mieście już
rozeszła się oferta, jeszcze przed feriami weszli z pokazami do poszczególnych
szkół. Zainteresowanych, zgodnie z wcześniejszym rozpoznaniem przeprowadzonym
przez Marcelinę, było sporo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W marcu odbyły się
spotkania z rodzicami, którzy chcieli zapisać dzieci do „Boks&Kick-boxing
Biały Bór School”. Ciągle miał pewne wątpliwości co do tej nazwy, wydawała się
taka… pretensjonalna, ale Marcelina zapewniła: trochę angielskiego, nazwa
miasta i hasło „kick-boxing”, i chwyci, słowo. Może być pretensjonalnie, grunt,
żeby zapadało w pamięć. No dobra. Byle znaleźli się uczniowie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Teraz miał przed sobą
dużą grupę rodziców – dziś rodziców dzieci ze szkół średnich. Przedstawił
siebie i Marcelinę – ciekawe, czy nadal mówił „moja żona” takim tonem, jakby
wygrał w Totka, jak mu zwróciła uwagę dwa lata temu, zaraz po ślubie –
wyjaśnił, czym jest kick-boxing, jak będą wyglądać treningi tej sztuki walki
oraz paru innych, które mieli w pakiecie, zaprezentował dwójkę pozostałych
nauczycieli i rzucił: to teraz czekamy na pytania od państwa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pytania były
standardowe: a czy dziewczyny też mogą, a czy dzieci sobie zębów nie
powybijają, a czy to prawda, że można sobie uszkodzić żebra, kręgosłup,
czaszkę, a po co ten cały sprzęt typu rękawice, ochraniacze na zęby i czemu to
takie drogie, a co to w sumie daje, a czy zwracają pieniądze, jak się dziecku w
połowie miesiąca odechce. I wiele innych, które znał na pamięć i na które
odpowiadał niemal automatycznie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na pewno zainteresowanie
było spore. W Białym Borze znajdowała się już szkoła sztuk walki, ale
podłączona do jednej z miejscowych szkół i z bardziej znanym zestawem: judo,
karate, aikido. Boks i kick-boxing były tu nowością.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy pytania się
skończyły, wraz z Marceliną oprowadzili całą grupę rodziców po szkole.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ten wielki facet na końcu
to komendant policji – szepnęła Marcelina, gdy w pierwszej sali stanęli z boku,
a rodzice oglądali ring i sprzęty. – Nie ten, z którym gadałam, nie ten stąd,
to ten główny, nad nimi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wojewódzki?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, powiatowy. Siedzi
w Szczecinku, ale mieszka tutaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Obejrzał się. Komendant
był w cywilu, ale rozglądał się z taką miną, jakby robił rewizję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mamy się bać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co ty, Przemo –
powiedziała z rozbawieniem. – Niby czego? Ten, z którym gadałam, Solski,
powiedział, że dzieciak jego zwierzchnika też pewnie będzie zainteresowany.
Idź, pogadaj z nim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ciekawe, czy widział
moją kartotekę – mruknął. Marcelina zgromiła go wzrokiem. – Dobra, dobra,
jestem pozytywnie nastawiony. Ale może najpierw pokażmy im wszystko, niech się
nakręcą, że takie wypasione sale.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Sale były wypasione.
Sale ćwiczeniowe, szatnie z prysznicami, poczekalnia dla rodziców, część
biurowa. Rodzicom się wyraźnie podobało. Koniec końców nawet wcześniejsze
narzekania z serii „ale jakie to drogie!” nie przeszkodziły temu, by sporo osób
zapisało swoje dzieci na miesiąc próbny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dzień dobry, panie
komendancie – przywitała się Marcelina z olśniewającym uśmiechem, gdy ten
wielki facet podszedł do stołu, przy którym prowadzili zapisy. – Kogo pan chce
zapisać, syna, córkę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Plus, że się facet nie
przepycha w kolejce z powodu stanowiska, pomyślał Przemek. A mógłby, widać, że
go ludzie znają, parę osób nawet chciało go puścić. Ale ten nie, pokręcił
głową, wstrzymał ręką to „proszę, puścimy”, czekał normalnie jak wszyscy. Czyli
chyba nie będzie robił cyrków. A tacy rodzice na stanowiskach potrafią robić
cyrki, awantury i wyskoki z serii „mnie się należy”, znał to doskonale z wielu
lat pracy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Syna – odparł
komendant. Podyktował Marcelinie wymagane dane, imię dziecka, datę urodzenia,
telefon kontaktowy, preferowaną formę płatności, preferowany dzień i godzinę
treningów. Podpisał, co trzeba, podziękował, rozejrzał się jeszcze raz po sali.
– To tu nasze chłopaki z komisariatów mają mieć treningi? – upewnił się, a gdy
Marcelina potwierdziła, pokiwał głową. – Ładnie. Porządnie. Pan kiedyś pracował
z policjantami? – spytał nagle, patrząc na Przemka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No nie, z policjantami
nie – przyznał. Komendant uśmiechnął się z rozbawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niech się pan nie da
zapędzić w kozi róg – powiedział. – Czasem lubią się popisać. Jak będą jakieś
problemy, to dzwonić do mnie – dodał, przenosząc wzrok na Marcelinę. – Albo do
Solskiego. Wypionujemy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak jest – odparła
Marcelina, nadal uśmiechnięta jak reklama pasty do zębów. Potrafiła się tak
uśmiechać kilkadziesiąt minut bez przerwy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant znów pokiwał
głową, uśmiechnął się krótko, podziękował, pożegnał się i wyszedł, jeszcze po
drodze rzucając „Do widzenia” i „Cześć” paru osobom.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To będzie ładna
reklama po znajomościach – stwierdziła Marcelina, gdy po zakończonym spotkaniu
podsumowywali wyniki i wrażenia. – Syn komendanta, syn kierownika posterunku
tutaj, córka tego z Barwic, mamy już parę dzieciaków od wojskowych i dwie
sztuki ze straży pożarnej. Zobaczysz, rozreklamują nam to lepiej niż te nasze
ulotki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Miał nadzieję, że ma
rację, bo władowali w to sporo pieniędzy, w tym całą jej odprawę ze starej
pracy, no i przerobili pół domu, który odziedziczyła po rodzicach, na potrzeby
szkoły. Musiało się udać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pierwsze zajęcia w
„Boks&Kick-boxing Biały Bór School” ruszyły z początkiem kwietnia.
Uprzedził od razu: na początku nie ma fajerwerków, na początku jest nauka
odpowiedniej postawy, pracy z własnym ciałem, przy okazji trochę wskazówek, jak
pracować w domu, by lepiej się przygotować na kolejne etapy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I nie ma – zaznaczył
ostro – mowy o popisywaniu się, wygłupach czy innych. Żeby było jasne, zasady
są proste. Pierwsze, środkowe i ostatnie słowo mam ja. Jak mówię, że coś
robicie, to to robicie; jak mówię, że nie robicie, to nie robicie. To nie
taniec towarzyski, można sobie zrobić krzywdę przy braku ostrożności albo
wygłupach, i to sporą krzywdę. Jasne? Będziecie się bardzo dobrze bawić, ale na
zasadach i w granicach, które ja wam wyznaczę, tak żebyście potem nie płakali.
A kto nie będzie umiał zrozumieć i się stosować do zasad, ten się bawić nie
będzie. Jak zobaczę, że któreś z was dostaje małpiego rozumu, to wystawię za
drzwi bez możliwości powrotu. Rozumiemy się?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rozumieli. Przynajmniej
na razie. W najbliższych tygodniach na pewno wyleci paru niesubordynowanych,
zawsze tak było, ale większość pewnie wkręci się tak, że nie będzie problemu z
utrzymaniem dyscypliny. A na dyscyplinę i bezpieczeństwo zawsze zwracał uwagę
najbardziej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przy każdej pierwszej
lekcji zrobił to, co robił kiedyś i co zawsze się przydawało w dalszych
treningach: kilka minut rozmowy z każdym dzieciakiem, podpytanie, dlaczego chce
trenować akurat tę konkretną sztukę walki. To pozwalało nie tylko poznać lepiej
same dzieciaki i złapać trochę ich motywację, lecz również dowiedzieć się
czegoś więcej o ich zapleczu – uprawiali wcześniej jakiś sport, mają jakieś
blokady? – i czasem od razu coś doradzić, a czasem zastrzec jeszcze raz: nie ze
mną te numery. Fakt, przez to pierwsze zajęcia musiały być dłuższe, co nie
przekładało się na kasę, ale wyjaśnił Marcelinie przy układaniu harmonogramu:
to się zawsze sprawdzało i chce to utrzymać. To mu zwyczajnie pomagało dobrze
budować zespoły treningowe od samego początku. I Marcelina powiedziała: dobra,
to twój teren, robimy po twojemu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Żeby to jednak nie
trwało wieki, brał dzieciaki jedno po drugim w trakcie treningu, po rozgrzewce
i zaprezentowaniu pierwszych ćwiczeń. Pokazał, poobserwował, zostawił ich z drugim
trenerem i zaczął akcję „wstępna rozmowa treningowa”. I tak się nie wyrobi w
czasie jednego spotkania, ale zawsze trochę to przyspieszy robotę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ogólnie rozmowy
potwierdzały to, co pamiętał z dawnej pracy: dzieciaki były fajne. Ta mała ruda
dziewczyna, która weszła na początku; tamten krótko ścięty, tęgi chłopak, który
wyszedł parę minut temu; ten chudy okularnik, który przed chwilą uśmiechał się
podczas rozmowy. A teraz ten, egzemplarz, na który Przemek czekał z pewnym
zainteresowaniem i na który szybko zwrócił uwagę. Syn komendanta, wysoki,
dobrze zbudowany i najwyraźniej z jakimś niezłym zapleczem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Weredecki – powiedział
Przemek; uprzedził dzieciaki już na początku, że standardowo będzie się do nich
zwracał nazwiskami. Do imion miał kiepską pamięć, do nazwisk lepszą. Poza tym
miał wrażenie, że nazwiska brzmią poważniej, trochę po wojskowemu, i lepiej
utrzymują dyscyplinę. – No, to co powiesz? Czemu się zapisałeś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak spojrzał na
niego uważnie. To było coś, co dało się zauważyć tylko u niektórych osób w
każdej grupie: uważne, skupione spojrzenie, skoncentrowane na słowach i
pokazywanych ruchach. Żadnego strzelania oczami w bok na kolegów i na
koleżanki, żadnego popisywania się, żadnej głupiej reakcji. Choćby przy
rozgrzewce: paru chłopaków na hasło „skakanie przez skakankę” zareagowało
śmiechem i urażonym: „A co ja jestem, dziewczynka w piaskownicy?”, a ten
popatrzył, wzruszył ramionami, wziął skakankę i skakał twardo, póki mu kazano.
Zignorował też głupawe: „Ty, z dziewczynami się w przedszkolu bawiłeś?” jednego
z chłopaków, zupełnie jakby nie słyszał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Podobała mi się lekcja
pokazowa w szkole – wyjaśnił Weredecki. Nie uśmiechał się. Siedział, nieco
pochylony do przodu, z przedramionami opartymi na kolanach lekko rozstawionych
nóg, ze splecionymi dłońmi i z tym uważnym, jakby oceniającym spojrzeniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I? – podsunął Przemek.
Chłopak wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I pomyślałem, że
spróbuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No, rozmowny to ty nie
jesteś, pomyślał Przemek. Ale gadatliwych to już miałem za wielu, ci mocni w
gębie często są słabi nawet nie w pięści, a w dyscyplinie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co dotąd trenowałeś? –
zapytał. Skoro dzieciak sam nie mówi, to się z niego wyciągnie, co trzeba.
Żadna nowość.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mój ojciec panu mówił?
– Coś podejrzliwego zabrzmiało w tonie tego pytania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Przemek sięgnął
po szklankę wody. Po tylu rozmowach już mu zasychało w gardle. – Nie muszę
pytać, by umieć rozpoznać takie rzeczy. Postawa, ruchy, sprawność, reszta. No,
co masz na koncie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Judo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ile?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dwa i pół roku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czemu przerwałeś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tym razem chłopak
wyraźnie się zdziwił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie przerwałem –
odpowiedział. – Cały czas chodzę. I chcę dalej chodzić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">O, to było dobre.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku. To po co
kick-boxing?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Znów wzruszenie ramion.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wyglądało fajnie.
Pomyślałem, że spróbuję. Że jest… nieco ostrzejsze niż judo. Może wyjść z tego
fajne połączenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek pokiwał głową.
Jeśli dzieciak nie rzucił judo, bo zobaczył nową zabawkę, to znaczy, że umie w
wytrwałość.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Coś jeszcze?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak jak podejrzewał,
było coś jeszcze – całkiem porządny domowy trening, od ładnych paru lat.
Nieźle, pomyślał, słuchając wyliczanki wykonywanych ćwiczeń, nieźle. Ciekawe,
czy każdy policjant tak tresuje swoje dzieci, czy to akurat ich komendant jest
taki zawzięty. Ale dobrze, dobrze, chłopak najwyraźniej ma wypracowaną
dyscyplinę treningów i jest ogarnięty. Będzie się z nim dobrze pracowało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pijesz? – Czas na
pytania nieoficjalne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki spojrzał na niego
znów ze zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sensie, czy alkohol?
– upewnił się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek parsknął
śmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie zgrywaj się na
niewinną panienkę – przygryzł mu z rozbawieniem. – To jest nieoficjalna część
pytań i nie wszystkim je zadaję. I odpowiedzi nie wychodzą dalej. Pijesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne, a teraz
szczerze, młody. Uprzedzam, mnie się nie opłaca okłamywać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki wbił w niego
twarde, zdecydowanie niesympatyczne spojrzenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie piję – warknął. –
I nie kłamię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Cóż, możliwe. Coś było w
twarzy tego dzieciaka, co sugerowało, że oba „nie” są prawdziwe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bierzesz coś? Jakieś
prochy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Palisz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez chwilę milczał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uf, a już się wydawało,
że się pieprzony święty trafił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ile?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zależy, jak mi się
chce i uda – mruknął, patrząc w podłogę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek roześmiał się.
No, to było szczerze – i tak nastoletnio rzeczywiste.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Masz paczkę –
powiedział, wyciągając paczkę papierosów z szuflady. Chłopak uniósł głowę,
zaskoczony. – Jak ci ją dziś dam, to na ile ci starczy? Zakładamy, że nikogo
nie częstujesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zastanawiał się przez
moment.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trzy do pięciu dni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Cholerny smok wawelski.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To od dzisiaj ma ci
starczać na minimum siedem dni. Jasne?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokiwał głową; patrzył
tak, przemknęło Przemkowi przez głowę, jakby sobie programował na nowo
ustawienia w tym nastoletnim łbie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Najlepiej, żebyś
rzucił. Ale nie wierzę w cuda i sam mam swoje za uszami, też palę, więc
przynajmniej tyle: ograniczasz. Grunt, że nie chlejesz i nie ćpasz, to znacznie
większe gówno, z którego można się w ogóle nie pozbierać. Ogranicz, z ciebie
może wyjść coś fajnego. A teraz zmiataj na salę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak pokiwał głową i
wyszedł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mało mówi, więcej robi,
pomyślał Przemek i dopił wodę. Lubię takich. Są konkretni. Ciekawe, czy ten się
po paru lekcjach rozmyśli, czy zostanie. Ale wygląda na takiego, który
zostanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki został. I
dobrze sobie radził. Rzeczywiście mało mówił, dużo robił, słuchał i wyraźnie
nieźle się bawił. Jego ojciec też.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Policjanci odwiedzali
„Boks&Kick-boxing” coraz częściej i coraz chętniej. Ci z wyższej półki
także. Komendant wpadał ze dwa, trzy razy w miesiącu, trochę korzystał ze
sprzętu do indywidualnej pracy, trochę sobie boksował w worek, trochę biegał na
bieżni, którą dokupili w maju. Trochę ćwiczył z innymi, jakieś chwyty, choć bez
większego przekonania; wyraźnie wolał ćwiczyć sam, a jego podwładni powtarzali
ze śmiechem: „Przegrać z szefem to wstyd, wygrać z szefem to strach”. Komendant
śmiał się, groził palcem i wracał do samotnych ćwiczeń. Jeśli już wykonywał
jakieś ćwiczenia w parze tak porządnie, to z Przemkiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Całkiem szybko złapali
niezłą nić porozumienia, ku zaskoczeniu Przemka. Komendant nie wyglądał na
takiego, który szuka kumpli. Ale może potrzebował jakiejś odskoczni, luźnej
znajomości, gdzie mógł sobie trochę pogadać, nie o pracy i nie z ludźmi z
pracy. Może chciał czasem pogadać z kimś o synu, tak z innej perspektywy niż
domowa czy szkolna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak się Jędrek
sprawuje? – spytał w czasie jednego z pierwszych wspólnych sparingów, które w
sumie trudno nazwać sparingami, ot, taka rozgrzewka we dwóch.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, Andrzej – wyjaśnił
komendant. – My go w domu nazywamy „Jędrek”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A – mruknął Przemek ze
zrozumieniem. Jakoś nie umiał połączyć tego zdrobnienia z chłopakiem, którego
znał z treningów. – Dobrze. Bardzo dobrze. Jeden z moich lepszych, tak szczerze
mówiąc. Ma chłopak i siłę, i dyscyplinę, a to się nie zawsze łączy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze. – Komendant
uderzył parę razy w worek. – To dobry chłopak. Ale wie pan, chłopakom w tym
wieku różne rzeczy chodzą po głowie. Jakby coś – spojrzał uważnie – to proszę
mówić. Uporządkuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Było to spokojnie,
krótkie i pozbawione emocji stwierdzenie, ale w tym momencie Przemek pomyślał:
no, tu to pewnie jest niezła dyscyplina w domu. Oj, niezła. Nie chciałbym
takiego tatusia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Parę tygodni później
zobaczył sprawę w nieco innym świetle. Była połowa czerwca; komendant wpadł we
wtorek późnym popołudniem, pobiegał, porobił pompki, a gdy Przemek zaproponował
mu parę wspólnych ćwiczeń, ochoczo zerwał się z maty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A jak Jędrek? –
zapytał, gdy zrobili sobie przerwę. – Nie opuszczał się ostatnio?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. Punktualny i
rzetelny jak szwajcarski zegarek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze. Pytam, bo
miał ostatnio konkurs w szkole i siedział po nocach nad pracą, to byłem ciekaw,
czy na treningach przez to nie nawalał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O. – Przemek spojrzał
na niego z zaciekawieniem. Siedzieli w kąciku socjalnym, który Marcela niedawno
wygospodarowała, można tu było sobie zrobić kawę czy herbatę, coś sobie
podgrzać w mikrofali. Wielu dzieciakom ułatwiło to organizację czasu, nie musiały
lecieć najpierw do domu na obiad.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. – Komendant
pokiwał głową nad kubkiem kawy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kurde, obaj Weredeccy,
starszy i młodszy, byli tak samo gadatliwi. Jak, nie przymierzając, kamień na
drodze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A z czego ten konkurs?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Z polskiego. Jakieś
większe wypracowanie, o książkach. – Komendant uniósł głowę. – Jędrek zajął
pierwsze miejsce w całej szkole.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Duma w głosie.
Zadowolenie w spojrzeniu. To coś w twarzy, takie „moje dziecko coś osiągnęło”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek poczuł znajomy
ból. Sam kiedyś tak mówił, tak patrzył, robił takie miny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gratuluję – mruknął i,
żeby przegonić ten ból, dodał szybko: – Myślałem, że to taki typ sportowca, wie
pan, sport tak, szkoła nie, ulubiona lekcja: WF.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant roześmiał się
krótko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, to nie Jędrek –
powiedział i upił trochę kawy. – Znaczy wie pan, on sportowo jest dobry i to
lubi. Ale to nie jest ta jego główna pasja. On przede wszystkim czyta. –
Spojrzał na Przemka z rozbawioną miną. – Na pewno gdzieś go pan między
treningami widywał z książką.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jasne, że widywał. W
sumie cały czas. Weredecki przed treningiem, siedzi na korytarzu albo w szatni
z nosem w książce. Weredecki na przystanku obok szkoły po treningu, książka w
ręce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Myślałem, że wkuwa coś
w wolnych chwilach – przyznał Przemek. – Albo lektury nadgania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant prychnął w
kubek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Lektury to on ma już
dawno przeczytane, pewnie z tymi z klasy maturalnej włącznie – mruknął. – Nie,
on ciągle coś czyta. Powieści, nie powieści, ciągle. Polonistkę ma dobrą, taką
z zacięciem, ona mu ciągle coś pożycza. I całe kieszonkowe na te książki
wyrzuca. – Wypił trochę kawy i dodał: – Musiałem ostatnio dokupić mu regał na
książki, bo ten, który był dotąd, już jest zapchany. On ciągle kupuje książki,
jak nawiedzony. Ale w sumie – dodał i znów się napił – to lepiej, że wydaje
pieniądze na książki, niż żeby miał kupować jakieś głupoty czy świństwa. No, w
każdym razie – podjął, odstawiając kubek na bok – miał ten konkurs. Nic nie
mówił. Pisał tę pracę, nie wiem, kiedy, pewnie trochę po nocach, bo go czasem
przyłapywałem, jak siedzi w nocy nad książkami i coś skrobie, ale myślałem, że
ma jakąś poprawkę czy duży sprawdzian. A ten pisał, napisał, oddał i wygrał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie mówił nic, że
bierze udział w konkursie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uśmiech komendanta był
ni to rozbawiony, ni to smutny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– On mało mówi, wie pan.
W sensie, on tak wszystko chowa w sobie. Nic nie mówił o tym konkursie, nawet
że wygrał, nic nie powiedział, żona się dowiedziała dopiero, jak wychowawczyni,
ta polonistka, zadzwoniła z gratulacjami. I żona pyta: ale co, jak, jaki
konkurs, o co chodzi, my nic nie wiemy. – Pokręcił głową. – Coraz bardziej się
taki robi, im jest starszy, tym bardziej taki zamknięty. Tu u pana pewnie też
za dużo nie gada?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek nie wytrzymał,
parsknął śmiechem. </span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jego najdłuższa
wypowiedź to było wyliczenie ćwiczeń, których go pan nauczył w domu – wyjaśnił.
– A swoją drogą, to podziwiam, świetnie pan chłopaka wytrenował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant uśmiechnął się
lekko, jakby do siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Martwiłem się o niego
– powiedział cicho. – Mały był. – Uniósł głowę i podjął głośniej: – Długo był
taki mały, chudy, niepozorny. Żona się kiedyś martwiła, że długo nie zaczyna
mówić, ja jej wtedy zawsze powtarzałem, że widocznie nie ma jeszcze o nic
pretensji, to się nie odzywa. Ale potem ja się zacząłem martwić, że tak wolno
rośnie i taki jest maluch, zupełnie nie wygląda na swój wiek. – Podrapał się za
uchem. – Z ludźmi to jest tak, że wystarczy im to, co na wierzchu. Jak przy
psach. Jak ma pan wilczura czy dobermana, to może być łagodny jak ciapa, ale
większość ludzi na ulicy pana ominie z daleka, bo to takie duże bydlę, groźnie
wygląda, może ucapić. A jak ma pan jamnika czy te takie małe, ratlerki i inne,
to kto by się tam bał. A jednak jak dobrze pan takiego małego kundla wytresuje,
to to potrafi być groźne i sprawne. Ale najpierw każdy myśli, a co tam, taki
drobiazg, kto by się przejmował. No i z ludźmi jest tak samo – dodał. Odchylił
się na krześle i spojrzał w bok, na szafkę z herbatami. – Dużemu chłopakowi
nikt nie podskoczy tak bez namysłu. Ale małemu to łatwo coś zabrać, zrobić,
uderzyć. Znam to – dodał sucho. – Aż za dobrze. I tak pomyślałem, mały jest,
łatwy cel z niego, musi się umieć bronić. Może zawsze już taki będzie, taki
niski, drobny, takie chuchro, trudno. Ale bronić się musi umieć. Musi być
silny, wysportowany, wyćwiczony, żeby nie był takim o, jak tu u pana, takim
workiem treningowym. – Obejrzał się, wskazał ręką na wiszący niedaleko worek. –
No to go uczyłem. Szybko łapał. I są efekty. – Znów spojrzał na Przemka i
uśmiechnął się nagle o wiele weselej. – Ale w ciągu ostatniego roku to nam
nagle tak wystrzelił, że szok. Urosło chłopaczysko i się rozrosło, żona przez
pierwsze miesiące to nie mogła przeboleć, że jej mały chłopczyk nagle zniknął.
Ale dobrze. – Pokiwał głową. – Dobrze. Teraz ma i posturę, i siłę, no i trochę
oleju w głowie. Ale powiem panu – dodał – że do mnie to też powoli docierało,
że to już nie taki dzieciak i że… no, dorasta. W wakacje teraz, rok temu, jak
byliśmy, do Włoch ich zabrałem, i tam mnie nagle olśniło, jak on się zmienił.
Dziewuchy, to panu powiem, na tej plaży się za nim często oglądały.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant przerwał,
wstał, podszedł do kuchenki i nastawił czajnik. Woda była wciąż gorąca, więc
czajnik szybko zaczął gwizdać; komendant zrobił sobie nową kawę, zapytał „Panu
też?”, a gdy Przemek podziękował, że nie, komendant wrócił z kubkiem do
stolika.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na czym ja… a, że
dziewuchy na plaży – podjął. – Powiem panu, była taka sytuacja, stałem w
kolejce po coś, chyba po lody czy picie, w którejś budce na plaży właśnie, a
przede mną jakieś dwie dziewczyny. Polki. Gadają, maturzystki, bo rozmawiają
też o tym, że ojej, w tym roku będzie matura i takie tam. Ja nic, siedzę cicho,
nie moja sprawa. A mój Jędrek akurat gdzieś tam obok był, przechodzi, nawet na
nie nie spojrzał, ale one za nim od razu. I jedna mówi: „Ty, niezły”, a ta
druga, uwierzy pan, ta druga takim sugestywnym tonem: „No, ja bym mu chętnie te
kąpielówki zdjęła”. – Parsknął śmiechem i spojrzał na Przemka z zakłopotaniem.
– Żeby dziewczyny takie rzeczy… Ale może ja już stary jestem, świat się
zmienia. W każdym razie to był jeden z momentów, gdy mnie uderzało, że mi
chłopak dorasta. Ale w zasadzie bardziej na zewnątrz niż wewnątrz, w środku to
dalej bardziej dzieciak, nic tego babskiego zainteresowania sobą nie zauważa. A
jak zauważa, to jest wielce obrażony, jakby mu krzywdę robiono. Tu to pewnie
też żadnej nie podrywa?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W ogóle z nikim się
nie trzyma – odparł Przemek niemal przepraszająco. – Ćwiczy, z kim ma wskazane,
i tyle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ta – mruknął
komendant, spoglądając w bok. – Zawsze się tak izoluje. Ma jednego przyjaciela
w szkole, to z nim się ciągle trzyma, ale żeby jakichś nowych kolegów sobie
znaleźć, to nie. Ale – dorzucił, jakby podsumowując rozmowę. – Młody jest.
Sporo przed nim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek pokiwał głową w
zamyśleniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A pan ma dzieci? –
zapytał nagle komendant z zainteresowaniem. – Bo rękę do nich to ma pan
wyraźnie dobrą, ma pan swoje?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek przygryzł usta i
pokręcił głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A – mruknął komendant
przepraszającym tonem. – Jasne. Nie każdy musi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez chwilę milczeli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Miałem syna – odezwał
się wreszcie Przemek, nie odrywając wzroku od obrusa na stole. Obrus był
ceratowy, łatwo się czyścił. – Też był taki. Trochę wyciszony, zdystansowany,
trochę skryty. Zdolny, lubił muzykę. Umarł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tym razem cisza była
wyraźnie napięta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Współczuję –
powiedział komendant. W jego tonie zabrzmiało coś, co nie potrzebowało więcej
słów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może dlatego Przemek
miał ochotę mówić dalej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Też go uczyłem. Żeby
się umiał bronić. Lubił muzykę, marzyła mu się gitara. Najpierw mu odmawiałem,
mówiłem, że pewnie teraz ma zachciewajkę, a zaraz potem mu się odwidzi. Potem
obiecałem, że dostanie gitarę na osiemnastkę. Ciągle prosił, żeby już, że tak
chce, a ja nie, że dopiero na osiemnastkę. Umarł parę miesięcy przed
osiemnastymi urodzinami. – Uderzył palcami w krawędź stolika. – Mało czego tak
w życiu żałuję jak tego, że mu, kurwa, nie kupiłem tej gitary wcześniej, żeby
sobie trochę pograł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po chwili spojrzał na
komendanta. Komendant też patrzył w stół, ściskał w dłoniach kubek, milczał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Potem się sporo rzeczy
spieprzyło – podjął Przemek. – Trudno się normalnie żyje dzień po dniu, jak
miejscem, w którym można spotkać własnego syna, jest cmentarz. Łatwiej się
żyje, jak jest się tak narąbanym, że się nie wie, gdzie się jest. Więc zacząłem
chlać, żeby nie pamiętać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant uniósł głowę,
mierzyli się przez chwilę wzrokiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A potem się potoczyło
szybko – dokończył Przemek. – Żona odeszła, mnie wywalili z pracy, prawo jazdy
też skasowali, jak się po pijaku władowałem samochodem na drzewo. Nikomu nic
nie zrobiłem, no ale byłem za kółkiem na procentach. Parę awantur po chlaniu
też zaliczyłem. W sumie jakby mi pan zrobił prześwietlenie u was w tych
policyjnych danych, to pewnie by się tam jakieś informacje znalazły. I tak parę
lat, coraz niżej. A potem się wreszcie ogarnąłem, przestałem chlać,
uporządkowałem, wróciłem do normalności. Ale za każdym razem, jak myślę o tym
moim dzieciaku, to aż mnie boli i przez moment mam ochotę znowu sięgnąć po
wódkę, żeby przestało. – Spojrzał za siebie, na salę, na której grupa
dziesięciolatków pod opieką Janki, trenerki maluchów, ćwiczyła nowy ruch. – I
dlatego chyba jeszcze bardziej niż kiedyś lubię pracować z dzieciakami. Kiedyś
prowadziłem też kursy dla dorosłych, teraz już wolę dzieciaki i nastolatki. Tak
trochę jakbym znów był z tym moim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A… pani Marcelina… –
zaczął komendant; chyba próbował to sobie uporządkować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Marcela to moja druga
żona – wyjaśnił Przemek, przenosząc wzrok na rozmówcę. Uśmiechnął się lekko. –
Mówię, że moja druga szansa na życie. Nie takie, jak było, inne, ale też dobre.
A to – zrobił dłonią małe kółko – to wszystko jest jej pomysł i wykonanie. Ja
tu tylko siedzę i pokazuję dzieciakom, jak sobie fachowo obijać gęby.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Roześmiali się obaj; nie
był to wesoły śmiech, miał w sobie coś wymuszonego, ale jednak rozładował
atmosferę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dopili kawę i wrócili do
ćwiczeń. Komendant już więcej nic nie mówił ani nie pytał; ale czasem rzucał
Przemkowi spojrzenie, które trudno było nazwać inaczej niż współczującym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek już się
przyzwyczaił do takich spojrzeń; już nie denerwowały ani nie prowokowały do
wściekłości i awantur, jak kiedyś. Już umiał je zignorować – a czasami nawet
przyjąć. Teraz, w sumie, mógł zrobić to drugie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek przyglądał się
im obu bez słowa. Stał przed biurkiem, oparty pośladkami o krawędź blatu, z
założonymi na piersi rękami. Chłopacy siedzieli na krzesłach kilka kroków przed
nim. Przygarbione plecy, pochylone głowy, oczy utkwione gdzieś w podłogę.
Szymski nerwowo poruszał prawą nogą, kolano podskakiwało mu dość mocno. Weredecki
trzymał woreczek z lodem przy lewym oku, patrzył w bok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gratuluję głupoty –
powiedział Przemek surowo. – To teraz konkrety, co wam odwaliło. Szczegóły. I
bez kręcenia, bo od razu wyczuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trening zaczął się
zupełnie zwyczajnie. W którymś momencie Przemek kątem oka zauważył, że ta
dwójka się przepycha w kącie ringu; rzucił „Spokój tam”, pokazał coś paru innym
uczniom, obejrzał się – tamci ciągle coś kombinowali. Ruszył do nich, ale zanim
zdążył podejść, Szymski już wykonał jakiś idiotyczny zamach, a Weredecki
oberwał. Oczywiście byli bez kasków. Dobrze, że też bez rękawic.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No cóż, przynajmniej
obaj natychmiast się uspokoili; Szymski, wyraźnie wystraszony, dopytywał:
„Kurwa, nic ci nie jest? Ja pierdolę, boli cię?”. Weredecki nie histeryzował;
zepchnął ze swojego ramienia dłoń kolegi, burknął: „Zamknij się, nic mi nie
jest”, tylko zakrywał dłonią uderzone miejsce. „Kurwa”, mruczał Szymski,
„kurwa, ja pierdolę”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek podszedł,
warknął, żeby się obaj zamknęli i z miejsca zmiatali do jego gabinetu. Zamknęli
się, posłusznie poszli. Marcelina, wywołana ze swojego gabinetu, w którym nad
czymś pracowała ze stertą papierów na biurku, szybko zorganizowała woreczek
lodu i poszła zerknąć, czy pozostali z grupy czekają, jak zarządził. Obejrzał
oko Weredeckiego – nie wyglądało jakoś tragicznie – i kazał im obu siedzieć w
pokoju do końca treningu. „Pogadam sobie z wami po zajęciach”, ostrzegł. No to
teraz gadał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, czekam – pogonił,
bo najwyraźniej żadnemu z nich się nie spieszyło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wygłupialiśmy się –
wymruczał wreszcie Szymski. – Chciałem mu pokazać jeden cios, który wczoraj
widziałem na filmie, i tak jakoś…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To był wypadek –
dorzucił Weredecki. – Źle stanąłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cios z filmu –
powtórzył Przemek z niedowierzaniem. – Durnot z filmów wam się zachciało. Kretyni.
Mogłeś mu oko rozwalić, wiesz o tym?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Szymski, wysoki i
barczysty, aż się skurczył w sobie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem – wymruczał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To też moja wina –
wtrącił Weredecki, przesuwając lód pod okiem. – Niepotrzebnie się zgodziłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne, że obaj
jesteście winni – warknął Przemek. – I obaj głupi jak cholera. Mówiłem, jakie
są zasady. I mówiłem, że nie toleruję ich łamania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wywali nas pan,
trenerze? – spytał Szymski, patrząc na niego z niepokojem. Weredecki uniósł
głowę, przygryzł usta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedział
Przemek po chwili sucho. – Do jednej pomyłki każdy ma prawo, zwłaszcza że dotąd
wam nie odwalało. Ale to jest pierwszy i ostatni raz. Jeszcze jeden taki numer
i obaj dostaniecie kopa w dupę, tak że stąd dotrzecie do domu bez autobusu.
Jasne?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne – odparł szybko
Szymski. Weredecki pokiwał głową i cicho syknął, najwyraźniej uraził się w
uderzone miejsce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek przyjął ich
„Przepraszam” i wskazał drzwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty – zwrócił się do
Szymskiego – zbieraj rzeczy i do domu. – Ty – spojrzał na Weredeckiego –
zostań, obejrzymy sobie jeszcze raz to twoje oko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Szymski zmył się
błyskawicznie. Przemek podszedł do Weredeckiego, ujął go za podbródek i uniósł
mu głowę, odsuwając drugą ręką worek z lodem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie jest tragicznie –
stwierdził. – Oko masz całe, to grunt, uderzenie poszło niżej. Siniak będzie
pokaźny. Rodzice będą zachwyceni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poklepał go po policzku,
przysunął sobie inne krzesło i usiadł naprzeciwko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W każdym razie
gratuluję, tak się właśnie kończą durne zabawy – podjął. Weredecki znów
przyłożył sobie worek z lodem do twarzy i patrzył pod nogi. – Jeden wygłup i
masz nieco przeflancowaną tę ładną buźkę. Mam nadzieję, że to cię czegoś
nauczyło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze. Mówiłem,
raz można zrobić błąd, to się zdarza. Jak zrobisz taki numer jeszcze raz,
będziesz po prostu idiotą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie zrobię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze. – Przez chwilę
zastanawiał się, czy coś jeszcze dodać. – Boli?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I dobrze, zasłużyłeś
sobie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki zerknął na
niego i uśmiechnął się krzywo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobra. – Wstał. –
Bierz rzeczy. Podrzucę cię do domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak miał zaskoczoną
minę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie trzeba.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zamknij się – poradził
Przemek. – Masz obity pysk i lepiej, żebyś ten worek jeszcze sobie potrzymał.
Znokautowanego pacana wolę sam odstawić do rodziców.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kolejny krzywy uśmiech,
trochę rozbawiony, trochę zawstydzony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W samochodzie Weredecki
milczał, trzymał przy oku nowy worek, który przed wyjściem dała mu Marcela. Gdy
podjechali pod jego dom, odpiął pas i zawahał się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdzie to odłożyć?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Do popielniczki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odłożył, znów chwilę
milczał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszam, trenerze
– odezwał się wreszcie, patrząc na na pokrętło od szyby, po którym przesuwał
palcami. – Nie chciałem się zachować jak debil. To się nie powtórzy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To nie był ton na
odczepnego, byle tylko przeprosić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wierzę – powiedział
Przemek spokojnie. – Poniosło was. Bywa. Zjeżdżaj do domu, mam nadzieję, że ci
mama porządnie zmyje głowę za to oko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki zerknął na
niego, uśmiechnął się kącikiem ust.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pewnie tak. Dziękuję
za podwózkę. Do widzenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cześć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No tak, pomyślał,
wyjeżdżając z Człuchowskiej. Jutro koniec roku szkolnego, dzieciaki już czują
wakacje i już zaczyna im trochę odbijać. Bywa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wakacje zawsze były
trudniejszym okresem dla takich szkół jak ta, ale najwyraźniej dobra passa
sprzyjała, bo sporo dzieciaków zapisało się na wakacyjne turnusy. I trochę
dorosłych też. Marcelina z zadowoleniem ruszyła z kursami samoobrony dla
kobiet.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant wpadł na
początku lipca i zrobili sobie z Przemkiem dłuższy trening.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Muszę się dobrze
trzymać – wyjaśnił komendant z uśmiechem. – Mamy aktywny urlop w planach, muszę
za tymi moimi nadążyć, wie pan.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie przeszli na „ty”;
komendant nigdy nie proponował, Przemek nie chciał się narzucać. Komendant
wyglądał na takiego, który woli trzymać pewien dystans, mimo wszystko. Ale o
synu się rozgadał. Najpierw skomentował jego podbite oko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Żona mało się nie
popłakała, jak Jędrka zobaczyła – stwierdził z rozbawieniem. – Mówię jej,
normalne, że dzieciak czasem na takich treningach oberwie, przynajmniej
wiadomo, że coś robi, a nie siedzi z boku i się gapi. No i w końcu nic się
takiego nie stało, małe limo, szybko zejdzie. Ale była przerażona. A na drugi
dzień koniec roku – dorzucił. – I „jak on tak ma iść, jak jakiś młodociany
przestępca, z taką obitą twarzą”. No i, niech pan sobie wyobrazi, uznała, że mu
to tymi swoimi babskimi kosmetykami zasmaruje, żeby nie było tak widać. Szkoda,
że rano musiałem być w pracy, bo chętnie bym zobaczył, jak wyglądało to
starcie, Jędrek kontra pudry żony. Szczęśliwy na pewno nie był. Jak już
wróciłem, to mówię, pokaż mi się z tym mamy makijażem, a ten, wielce obrażony,
burczy, że zmył to, gdy tylko wrócił do domu. – Komendant roześmiał się. – Ale
już mu schodzi. Rozumiem, że już się więcej nie wydurniał z kolegami? – Ton
głosu zmienił się minimalnie, ale pojawiło się w nim coś twardego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – zapewnił
Przemek. – Raz mu się zdarzyło, teraz już się pilnuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po skończonym treningu
usiedli razem przy kawie. Komendant wyraźnie polubił to wspólne picie kawy co
jakiś czas; w socjalnym o tej porze rzadko się ktoś kręcił, a kawę Marcela
kupowała dobrą, w ziarnach, codziennie mieloną w ręcznym młynku, który miała po
babci.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek opuści dwa
tygodnie na przełomie lipca i sierpnia – powiedział komendant. – Wyjeżdżamy.
Ale nadrobi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek pokiwał głową.
To był dobry pomysł, na który wpadła Marcelina: zapisywać dzieciaki na cały
turnus i dać im odrabiać nieobecność z wakacyjnych wyjazdów wcześniej lub
później, z innymi grupami. W ten sposób cały czas mieli zajęcia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdzie państwo jadą?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Do Czech.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Całą rodziną?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Lubię z nimi wyjechać
na paręnaście dni – powiedział, patrząc na kubek w dłoniach. – Przez cały rok
jest tyle roboty, czasem się człowiek z nimi widzi w ciągu dnia raptem moment.
A tak jesteśmy razem tydzień czy dwa, nic nie przeszkadza, mogę z nimi pobyć i
odpocząć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Rozumiem – mruknął
Przemek. – Przy pana odpowiedzialności…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant znów pokiwał
głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A młodego nie myślał
pan wysłać gdzieś na kolonie? – zainteresował się Przemek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Komendant upił
trochę kawy. – On nie lubi kolonii. Raz go wysłaliśmy, parę lat temu, wrócił
bardzo niezadowolony. Głupie zabawy, za dużo ludzi, chaos, tak to podsumował. –
W głosie mówiącego zabrzmiało rozbawienie. – Za to w zeszłe ferie był na wyjeździe
treningowym, z tej szkoły judo, i to mu się podobało. Bo konkretnie, trening od
do, potem czas wolny, nie wymuszali „głupich zabaw”. Co pewnie oznacza, że nie
odrywali go od książki i dawali czytać, jak nie trenowali. – Komendant się
roześmiał, Przemek się dołączył. – Ale tak to on woli sam. W sumie trochę zły
wtedy byłem, po tamtych koloniach, człowiek się stara, załatwia, wysyła, a ten
wraca zły jak osa i co go zapytam, to tylko „źle, źle, nie chcę więcej”. I w
kolejnym roku: nie, za nic nie chce jechać. Najpierw w sumie chciałem, żeby
jednak jechał, bo on tak w kółko sam, powinien pobyć z większą grupą dzieciaków
w swoim wieku. A potem tak pomyślałem… – Stuknął parę razy palcami w kubek. –
Co ja go będę przymuszał. Nie chce, to nie chce. Nie lubi, jego prawo. Co go
będę zmuszał. Przecież nie o to chodzi, żeby na siłę robił coś, co mu nie
sprawia przyjemności. – Wzruszył ramionami. – Tylko mnie martwi, że taki dzikus
z niego ciągle, prawie w ogóle z ludźmi, głównie sam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tu jest z ludźmi –
pocieszył Przemek. Komendant pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. Przynajmniej
trochę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pod koniec sierpnia
komendant znów wpadł, opalony, wyraźnie odprężony. Urlop, jak mówił, bardzo się
udał. Potem podpytał, jak się kręci szkoła, a Przemek opowiedział o pomyśle
zrobienia za parę miesięcy większego turnieju, ściągnęłoby się dzieciaki z paru
zaprzyjaźnionych ośrodków.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pański syn jest w tej
grupie, którą chciałbym wystawić – wyjaśnił. – Dobrze sobie chłopak radzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant, który tym
razem pił herbatę, pokiwał głową; miał wyraźnie zadowoloną minę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I ma dobrą dyscyplinę
wewnętrzną – dodał Przemek. – No i nie faszeruje się żadnymi świństwami. – Z
żalem pomyślał o jednym z chłopaków, którego w połowie wakacji wyrzucił z
zajęć. Czego ten dzieciak się naćpał? No, to już ustalali sobie wezwani przez
Marcelę policjanci, którzy chłopaka przejęli. Pełnoletni, to się nie będą
cackać. – Sam zresztą tak twierdził, jak go kiedyś podpytywałem. Najwyraźniej
nie kłamał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek nie kłamie –
mruknął komendant, trochę zamyślony. – Nie umie. Jakoś mu nigdy nie wychodziło.
Jak nie chce czegoś powiedzieć, to będzie milczał albo próbował zmienić temat,
kłamstwa mu nie idą. Tak ogólnie jak ma powiedzieć, jak w szkole czy coś, to
powie, że w porządku, że nic ciekawego. Ale jak będą konkretne pytania, to już
nie ma jak uciec. Wie pan – dorzucił z lekkim uśmiechem – żona się przez to
wyćwiczyła niemal w technikach przesłuchań, jak z nim rozmawia. Już konkrety,
krok po kroku, a czy klasówka była, a czy pałę dostał, a czy uwaga wleciała. I
albo mówi, albo milczy, no i wtedy wiemy, że coś jest na rzeczy. – Pokiwał
głową sam do siebie, po czym nagle spojrzał i zapytał spokojnie: – A że pali,
to się przyznał?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek, zaskoczony,
pożałował, że się wyrwał z wcześniejszą uwagą. Komendant uśmiechnął się,
rozbawiony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pewnie się przyznał,
jak go pan zapytał, a pan nie chce smarkacza wkopać. Wiem, że pali. – Westchnął
ciężko. – Przyłapałem go jakiś czas temu. Strasznie mnie tym wkurzył.
Szesnaście lat i będzie się truć. Pogoniłem go ostro, ale podejrzewałem, że po
cichu i tak będzie popalał. Czuję przecież. – Upił znów herbatę, odstawił
kubek. – Czuć od niego czasem te pety. Ale co mam w sumie mu powiedzieć więcej,
za rękę go już nie złapałem, a sam też palę, święty nie jestem. Trudno, tak
sobie myślę, że jakoś się te dzieciaki muszą buntować w tym wieku, to w sumie
lepiej, żeby w ramach buntu kopcił niż, nie wiem, chlał, nawalał w szkole czy
robił jakieś burdy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mówiłem chłopakom, że
jeśli palą, to mają przynajmniej ograniczyć – mruknął Przemek. Komendant
spojrzał na niego i uśmiechnął się porozumiewawczo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może pomoże. Czasem
chętniej słuchają obcych niż własnych rodziców. – Dopił herbatę i odstawił
głośno kubek. – Dzieciaki. No nic, zbieram się. Dziękuję. Dobrze mi robi tak tu
wpaść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O, wie pan –
przypomniał sobie Przemek, gdy komendant już wychodził – od września ruszamy z
nowymi grupami na samoobronie dla kobiet. Może pana żona też by chciała
spróbować?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant uśmiechnął się
lekko, pokręcił głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, zdecydowanie nie.
Żona jest delikatna, sama myśl, że miałaby kogoś uderzyć, wywołałaby w niej
ból. Nie. Fajny pomysł – dodał z uznaniem. – Dziewczyny powinny się umieć
bronić. Ale moja żona to nie. Zresztą powiem jej, ale wiem z góry, że nie
będzie chciała. Ale Jędrka niech pan nie oszczędza. Niech się chłopak porządnie
zmęczy, to nie będzie miał siły popalać za moimi plecami. – Uśmiechnął się znów
porozumiewawczo i wyszedł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Każdy człowiek ma jakąś
swoją granicę, blokadę czy jak to tam nazwać. Na treningach niektóre z tych
blokad trzeba było przełamać – jak opór jednej z nastolatek przed porządnym
używaniem nóg – a z innymi się pogodzić. Jak z tym, że Weredecki nie uderzy
dziewczyny. Nawet na niby.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcela poprosiła na
początku września o „pożyczenie” kilku większych chłopaków na odbywające się
równolegle z kick-boxingiem zajęcia z samoobrony dla grupy licealistek. Chciała
pokazać uczestniczkom parę chwytów i sytuacji z udziałem osób o odpowiednich
gabarytach. Szymski i dwóch pozostałych całkiem nieźle się wczuło, dziewczyny
mogły się z nimi porządnie poszarpać. Weredecki stał jak słup soli i tylko
blokował ciosy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, Andrzej, wczuj się
trochę – poprosiła Marcela. – Spróbuj jej przyłożyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wykonał ruch tak
sztuczny i słaby, że ćwicząca z nim dziewczyna aż się roześmiała. W końcu
chwycił ją tak, jak prosiła Marcela, i trzymał, ale gdy partnerka się broniła i
uwalniała, dalej tylko robił uniki, by nie oberwać, mimo upomnień, żeby, jak
choćby Szymski, podstawił jej nogę czy coś. W końcu nie wytrzymał, odsunął się
i oświadczył z irytacją:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie będę jej bił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No przecież nie chodzi
o to, żebyś ją bił – jęknęła Marcela. – Tylko żebyś poudawał, jak ona ma się
inaczej nauczyć bronienia się?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Coś taki sztywny,
jakbyś kij połknął? – dorzucił Przemek, który stał z boku i obserwował całą
akcję z rozbawieniem. – Z kolegami się tak nie cackasz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki spojrzał
ponuro.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie będę się bił z
dziewczynami – powiedział twardo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O, dżentelmen –
syknęła zaczepnie Kamila, która dotąd ćwiczyła z Szymskim. Teraz podeszła,
podparta pod boki. – Jaśnie pan za delikatny czy za ważny, żeby z dziewczynami
ćwiczyć? Co, ujma na męskim honorze będzie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki popatrzył na
nią ze zdziwieniem, wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – powiedział
spokojnie. – Po prostu z dziewczynami się nie biję. Nawet na żarty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamili, która od wakacji
dołączyła do nowej damskiej grupy kick-boxingowej i do grupy samoobrony,
wyraźnie nie spodobała się ta odpowiedź. Podeszła jeszcze parę kroków,
zacisnęła pięści.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Och jej, „z
dziewczynami się nie biję”. No to chodź, zobaczymy, co powiesz na to.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W tym momencie Przemek
miał ochotę wkroczyć, ale Marcela dała mu znak ręką, żeby poczekał. Kamila
wyskoczyła z kilkoma uderzeniami, a raczej próbami uderzeń. Weredecki,
zdziwiony, powoli się odsuwał, parę razy zablokował ciosy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No co? – nakręcała się
Kamila. – Taki jesteś delikatny, boisz się, że ci gębę uszkodzę? Rusz się, bo
pomyślę, że nie masz jaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie będę się z tobą
bił – powtórzył uparcie, po czym przytrzymał jej rękę, zanim zdążyła nią trafić
w brzuch.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamila spróbowała
jeszcze parę razy, a brak konkretniejszej reakcji najwyraźniej prowokował ją
dalej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kamila, wystarczy –
rzuciła Marcela. – Zostaw go, wracaj do Maćka, zrobimy jeszcze jeden chwyt.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale Kamila najwyraźniej
nie chciała przestać – a Weredecki najwyraźniej miał dość, bo gdy znów
uderzyła, chwycił ją za rękę, lekko wykręcił, przytrzymał dziewczynę od tyłu i
syknął:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wystarczy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zabieraj łapy z moich
cycków, zboczeńcu – warknęła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trzymam cię za ramiona
– zwrócił uwagę, zgodnie z prawdą zresztą, i puścił ją. Kamila odsunęła się,
poprawiła bluzkę i rzuciła pogardliwie:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idę poćwiczyć z
prawdziwymi mężczyznami, a nie z takimi delikatnymi laluniami jak ty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Szymski, słysząc to
„prawdziwi mężczyźni”, rozłożył ręce z radosnym uśmiechem. Weredecki, z
obojętną miną, wzruszył ramionami i zapytał, czy może wrócić do swojej grupy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek w sumie szybko
by o całej sytuacji zapomniał, gdyby nie to, że nie zapomniała o niej Kamila.
Od tamtego dnia często zaglądała do chłopaków, czasem w przerwie siadała i
obserwowała ich treningi, przed zajęciami lub po zagadywała. I zawsze, za
każdym razem, musiała się o coś przyczepić do Weredeckiego. Czasem to było
proste i głupie, jak „Ty, nie udawaj, że umiesz czytać”, gdy siedział z książką
na ławce, czasem bardziej złośliwe, a czasem zwyczajnie agresywne. Weredecki ją
z reguły ignorował, czasem tylko patrzył, kręcił głową i wzruszał ramionami,
niekiedy odpowiadał krótko i stanowczo, w klimatach „daj mi spokój”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co jest z Kamilą? –
zapytał raz Przemek Marcelę przy kolacji. – Co ona mi się tak chłopaka
uczepiła? Przecież nic jej nie zrobił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcelina roześmiała
się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– On jej się podoba –
wyjaśniła. – W sumie on się podoba i jej, i Malwinie, tylko wiesz, Malwina jest
trochę inna, więc będzie próbowała go łagodnie zagadać, jak ostatnio, co czyta.
A Kamila jest jak ostra papryka, lubi naskakiwać, no i naskakuje na niego, a im
bardziej on nie reaguje, tym bardziej ona naskakuje. Już jej zwracałam uwagę,
może się trochę uspokoi. Wiesz, pewnie jakby jej odpowiadał w takich klimatach,
w jakich ona do niego mówi, to pewnie już by się znudziła. Ale on ją tym swoim
milczeniem i brakiem reakcji nakręca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">O tak, zdecydowanie
Kamila się nakręcała. Parę razy Przemek sam ją pogonił z sali. Zresztą od
września miał z tymi nastolatkami sporo cyrków, dzieciaki po powrocie do szkoły
znów dostawały małpiego rozumu. Raz paru chłopaków uznało, że fajnie będzie
zajrzeć dziewczynom do szatni, co wywołało zrozumiałe piski i wściekłość.
Przemek opieprzył czterech frajerów z góry na dół i zawiesił na tydzień w
prawie do uczestniczenia w zajęciach. Potem musiał zrobić to samo z trzema
dziewczynami, które uznały, że odpłacą chłopakom pięknym za nadobne. W tej
trójce była Kamila, która nawet nie udawała, że żałuje swojego wybryku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ona to wymyśliła –
powiedziała Marcelina z irytacją, gdy w sobotę podsumowywali miniony tydzień. –
Namówiła Aśkę i Krysię, ale to był jej pomysł. W sumie trochę się z nią
zgadzam, że w sumie chłopacy dostali piękne za nadobne, ale musiałam ją
opieprzyć. A ta wiesz, co mi powiedziała?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No? – zapytał Przemek
z zaciekawieniem, bo w głosie żony usłyszał i rozbawienie, i zniesmaczenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Że Witek ma nogi chude
jak patyk, a Andrzej ma ładny tyłek i warto było sobie jedno i drugie sprawdzić
na żywo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Roześmiali się, po czym
Przemek westchnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nastolatki – mruknął.
– Brak słów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W kolejnych tygodniach
sytuacja się uspokoiła, dzieciaki wróciły do szkolnej rutyny, a zadania domowe
najwyraźniej trochę je utemperowały. Jednak coś dalej się działo. Szymski
wyraźnie podrywał Malwinę, która chyba uznała, że da sobie spokój z niedostępnym
egzemplarzem i swoje zainteresowanie przekierowała z Weredeckiego na Szymskiego
właśnie. Kilka innych osób też lawirowało wokół siebie, z mniejszym lub
większym skutkiem. Zawsze tak było, zawsze na takich zajęciach wcześniej czy
później tworzyły się pary, niektóre trwały, niektóre się rozpadały.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kamila się uspokoiła; od
czasu do czasu rzucała jakiś zaczepny tekst w kierunku Weredeckiego, a czasem
zagadywała go tak normalnie. Gdy była złośliwa, chłopak ją ignorował albo się
odcinał, jak wtedy, gdy wytknęła mu: „A w ogóle to może tak nie podskakuj
komuś, kto widział twój goły tyłek”, na co Weredecki zareagował natychmiast:
„Nie będę ci opłacał terapii z powodu przeżytego przez to szoku”. Kamila
parsknęła śmiechem. Gdy zagadywała normalnie, też odpowiadał normalnie – jak
wówczas, gdy go zapytała o czytaną książkę i Weredecki się rozgadał. Siedzieli
w socjalnym, pili sok; Przemek, który wszedł tam po kawę, stanął przy czajniku
i także sobie posłuchał. Dzieciak nieźle opowiadał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Koniec końców, tu się
sytuacja unormowała. Za to zaczęły się starcia między dzieciakami z ostatniej
klasy podstawówki, więc w listopadzie Przemek miał ręce pełne roboty z
młodszymi nastolatkami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dzieciaki, myślał
chwilami z mieszaniną zniecierpliwienia i rozczulenia. Dzieciaki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Raz przy ćwiczeniach z
komendantem wspomniał o całej sytuacji, tak pobieżnie: najpierw, że jego syn
się paru dziewczynom podoba – to się komendantowi wyraźnie spodobało, pokiwał z
uśmiechem głową – a potem o tych ćwiczeniach. Tu komendant nagle przerwał uderzanie
w worek i spojrzał uważnie na Przemka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co? – zapytał dość
groźnie. – Bił dziewczyny?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie miało być bicie
– wyjaśnił Przemek szybko. – Ćwiczyły parę rzeczy z samoobrony na chłopakach.
Miał tak się tylko z nimi na niby poszarpać. Ale nawet tego nie chciał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I dobrze – burknął
komendant, wracając do worka. – Proszę go więcej do takich rzeczy nie brać.
Nauczyłem go wyraźnie, jak ma się zachowywać wobec dziewczyn i co facetowi
wolno, a czego nie. I tego ma się trzymać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– OK – mruknął Przemek,
zaskoczony. – Nie wiedziałem. Więcej go nie wezmę do tego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Będę wdzięczny. –
Komendant uderzył jeszcze parę razy, zerknął na Przemka i dodał: – Nie podważam
pańskich metod nauki. Po prostu chcę, żeby się stosował do zasad, których go
nauczyłem. Bez względu na wszystko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To jednak, pomyślał
Przemek, patrząc na zdejmującego rękawice komendanta, musi być w domu niezły
rygor.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do turnieju, nad którego
organizacyjną stroną czuwała Marcelina, Przemek miał swoje typy już od
dłuższego czasu. Z dziewczyn Kamila, Hania i Dominika. Z chłopaków miał więcej
do wyboru, męskie grupy były liczniejsze. Z cięższych kategorii wagowych do
jego faworytów należeli Dębowski, Szymski i Weredecki. Trójka, z którą coraz
ciekawiej się pracowało. I trójka tak od siebie różna, i fizycznie, i
osobowościowo, że gdy czasem stawali razem obok siebie na ringu, miał wrażenie,
jakby patrzył na trzy różne światy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dębowski był najniższy z
nich, ale rozrośnięty wszerz porządnie. Taki trochę nabity w sobie.
Jasnobrązowe włosy, sięgające ramion, wiązał na treningi w kucyk. Miał rzadki,
cienki zarost na policzkach, małe, bystre zielone oczy, piegowatą okrągłą twarz
i czasem problemy z zachowaniem dyscypliny na zajęciach, ale widać było, że się
stara. Po prostu nie umiał usiedzieć na miejscu. Był sprawny, silny, dobrze
pracował rękami, nogami trochę gorzej. Chwilami zapał przewyższał u niego
technikę, ale chłopak miał potencjał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Szymski był najwyższy i
przypominał Przemkowi niektórych ochroniarzy na bramkach w klubach. Taki kawał
byka. Jasne włosy ścinał często na zapałkę, nosił koszulki z nazwami zespołów,
o których Przemek w życiu nie słyszał, marzył o tatuażu na ramieniu i
czerwienił się jak panienka, ile razy Malwina z damskiej grupy mówiła mu jakiś
komplement. Był porządnie nakręcony na kick-boxing; podczas omawiania sparingu
na jego pociągłej twarzy malowało się wielkie skupienie i powaga. Szymski był
technicznie świetny, ale miał jedną wadę: kiepsko panował nad emocjami. Jak się
rozkręcił i przejął, to tracił koncentrację i robił niekiedy wręcz głupie
błędy. Łatwo byłoby go sprowokować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki był od
Szymskiego niższy o parę centymetrów i nie tak rozrośnięty. Czasem Przemkowi
przychodziło do głowy porównanie, za które chyba odpowiadał trochę komendant –
do psów. Dębowski kojarzył się z pitbullem, Szymski z rottweilerem, Weredecki z
dobermanem. Gdy Marcela o tym usłyszała, dostała ataku śmiechu, a potem
wygrzebała w bibliotece atlas psów i zaczęła dopasowywać rasy do swoich
uczennic. W następnych tygodniach rzucała mu czasem w przelocie na korytarzu
czy w socjalnym: „Twoje trzy dogi czekają na ringu na swojego pana”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Smuklejszy i nieco
drobniejszy od Szymskiego, Weredecki był jednak bardzo dobrze, harmonijnie
zbudowany, miał też lepiej wyrobione mięśnie. Ciemna czupryna, niebieskie oczy
i jasna cera – to kiedyś sprowokowało Kamilę do złośliwego stwierdzenia: „Ty z
gęby to jesteś taka ładna królewna Śnieżka”. Weredecki tylko prychnął i
zignorował uwagę, za to Szymski rzucił: „Ty lepiej uważaj, ta Śnieżka wali po
mordzie jak rozpędzony tir”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Szymski zdecydowanie coś
o tym wiedział. Weredecki był lepszy w nogach niż Dębowski, w rękach od
Szymskiego nieco słabszy, ale nadrabiał czym innym: opanowaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, Weredecki świetnie
nad sobą panował. Był spokojny, skoncentrowany, działał bez emocji. Zakładał
ochraniacze, kask, rękawice, wchodził na ring i od początku do końca zachowywał
spokój; tylko przyspieszony oddech i pot spływający po ciele zdradzały jego
wysiłek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">On jest zimny, pomyślał
w którymś momencie Przemek. I działa na zimno, uważnie, precyzyjnie. Dlatego
nieraz z Szymskim wygrywał, ku zaskoczeniu tego ostatniego. Bo Szymski był
gorący, zapalczywy, podkręcał się i przegapiał momenty, gdy mógł zaatakować albo
tracił czujność, gdy należało się bronić. A Weredecki z tą swoją zimną,
skupioną uwagą wszystko to wychwytywał – i wykorzystywał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty, Śnieżka – rzucił
raz Szymski po zakończonym starciu, opierając się o liny – weź ty się raz
zlituj i nie wal we mnie za każdym razem, jak się rozproszę, co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To się nie rozpraszaj
– odparł Weredecki ze złośliwym uśmiechem. – Nie bawię się w taryfę ulgową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trenerze – jęknął
Szymski, ściągając kask. – Przecież toto jest ode mnie mniejsze i lżejsze, a
taranuje człowieka jak traktor.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo ten traktor patrzy,
gdzie jedzie – uciął Przemek. – A ty się rozglądasz na boki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powinienem ci wtedy w
czerwcu mocniej przywalić – mruknął Szymski w stronę kolegi. – Zmarnowałem
dobrą okazję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Historia twojego życia
na tym ringu – odgryzł się Weredecki. Po czym Szymski się roześmiał, Weredecki
się uśmiechnął, pomogli sobie ze zdejmowaniem rękawic i poszli do szatni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Najwyraźniej się
polubili; może nie na tyle, by poza zajęciami utrzymywać kontakt, ale na
treningach dobrze się dogadywali i najczęściej razem ćwiczyli. Przemek miał
nadzieję, że Szymski trochę podłapie tego zimnego podejścia Weredeckiego, bo
zdecydowanie by mu się to przydało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale w tym zimnym,
opanowanym zachowaniu Weredeckiego było coś, co czasem Przemka zastanawiało.
Coś jakby… buzującego w środku i powstrzymywanego. W każdym razie w ostatnich
miesiącach nabrał takiego wrażenia. Od października, listopada? A może to było
obecne od samego początku, tylko chłopak na tyle dobrze nad sobą panował, że
nie dawało się od razu zauważyć?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdzieś pod spodem
dystansu, spokoju i opanowania coś tkwiło. I od końcówki zeszłego roku chwilami
wyłaziło na wierzch. Nie wprost – raczej tak przy okazji, z boku. Nagłe,
krótkie napięcie mięśni. Zaciśnięte szczęki. Ponure, nieprzyjemne spojrzenie,
rzucone którejś dziewczynie czy któremuś chłopakowi, przy jakichś głupich
uwagach czy żartach. Jakaś tłumiona złość, którą zdradzał wyraz twarzy, gdy
Weredecki siedział sam i patrzył na ścianę czy jakiś przedmiot – jakby na
moment przestawał się pilnować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A ostatnio, jakoś od
nowego roku, momentami aż się czuło to coś, takie napięcie bijące od tego
chłopaka. Nadal był na ringu opanowany i uważny – ale zaczynał robić błędy.
Sekundy, to były sekundy – zawieszenie koncentracji, zgubienie opanowania –
jednak się zdarzały. Szymski parokrotnie na to natrafił i nawet nieźle
wykorzystał, choć Weredecki szybko się ogarniał i wracał do swojej zwykłej
formy. Mimo wszystko – coś było. Coś się działo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek parę razy
zagadał go o to, tak na luzie: czy w porządku, czy coś się dzieje. Chłopak
odwracał wzrok i mruczał, że wszystko jest OK. Raz, przyciśnięty mocniej,
powiedział stanowczo: „Nie chcę o tym rozmawiać”. O tym. Czyli coś jednak było.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Młody – Przemek
przytrzymał go wtedy za ramię w socjalnym – jak masz jakiś problem, to możesz
ze mną pogadać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weredecki spojrzał z
taką miną, jakby zaproponowano mu coś wyjątkowo odpychającego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne – odparł. Kpina
w jego głosie była wręcz namacalna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przemek próbował wybadać
delikatnie komendanta, więc przy najbliższym spotkaniu zapuścił sondę. Jak tam
w domu, jak syn w trzeciej klasie, matura za pasem, pewnie już powoli zaczynają
się nerwy… Ale komendant twierdził, że wszystko jest w porządku. „Jędrek
marudzi, że znowu mu brakuje miejsca na książki, ja nie wiem, gdzie mam mu kolejny
regał wstawić, chyba w łazience”, to najwyraźniej był największy problem w ich
rodzinie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale tu jest jakaś rysa,
stwierdził Przemek parę dni później, patrząc na ćwiczące dzieciaki. Jest jakaś
rysa w tym jego opanowaniu i robi się coraz większa, coś się rozwala. I w końcu
coś pęknie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No i pękło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">fot. <u><a href="https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/polka-rekawice-bokserskie-zblizenie-8363748/">Pexels</a></u></span></span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-57978177869773711782023-09-15T09:00:00.019+02:002023-09-15T10:06:36.288+02:00BETTY OD POLSKIEGO. KLASA DRUGA „B”: ŚWIAT SIĘ ZMIENIA (ALBO I NIE) (SEMESTR LETNI)<p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjk39zt_JN5Ncw4k15da5uQbG7vjWg3_BhB6PfCNeq6lFqkG181J6AVZY4LMWYY9oQTSqcNu_-7OPjztfvg2zpwcm5GELpou_n3NOIgWtUHBSQmzba6NYlECQAK5mm_22Ylt7bBYxiGm3INXAxeAJcOYUTjMRozpb4Nw33dKDsejUY7TbW_4kNnNyEXfJXO/s3975/Betty%20-%20r.%203.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3500" data-original-width="3975" height="564" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjk39zt_JN5Ncw4k15da5uQbG7vjWg3_BhB6PfCNeq6lFqkG181J6AVZY4LMWYY9oQTSqcNu_-7OPjztfvg2zpwcm5GELpou_n3NOIgWtUHBSQmzba6NYlECQAK5mm_22Ylt7bBYxiGm3INXAxeAJcOYUTjMRozpb4Nw33dKDsejUY7TbW_4kNnNyEXfJXO/w640-h564/Betty%20-%20r.%203.jpg" width="640" /></a></span></div><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br /></span><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Znów mi się coś w „Betty”
wcięło, więc następny tekst (już w całości napisany!) będzie związany z pewnym drobnym elementem jednej
z ostatnich scen tego rozdziału.<span></span></span></span></p><a name='more'></a><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><o:p></o:p></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">BETTY OD POLSKIEGO</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">KLASA DRUGA „B”: ŚWIAT
SIĘ ZMIENIA (ALBO I NIE) (SEMESTR LETNI)</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Fascynuje mnie obserwowanie tego, jak moi uczniowie się zmieniają. Mam
chwilami wrażenie, że oglądam bez końca ten sam cykl: pojawia się zmiana –
pojawia się coś znanego – pojawia się zmiana – pojawia się coś znanego. Czasami
tych moich uczniów niemal nie rozpoznaję; chwilę później robią coś, przez co
myślę: no jasne, nic się nie zmieniło, są tacy, jak zawsze.</span></i><i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może to takie ustawienia domyślne nauczyciela: siedzieć w samym środku tej
mieszanki nieznane – znane. Uwielbiam to.</span></i><i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-size: medium;">Betonowa Aga, „Kilka
słów o byciu belfrzycą od kuchni”, genderowy-beton.blogspot.com</span></span><span style="font-size: x-large; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Semestr letni w drugiej
„b” zaczął się od wielkiej bomby: do klasy doszedł Maks.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Samo w sobie dołączenie
nowego ucznia nie byłoby może niczym szczególnie wyjątkowym, ale Maks… Maks to
był Maks. Maks naprawdę zasługiwał na określenie „bomba”, wzdłuż i wszerz w
pozytywnym sensie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">O tym, że będzie miała
nowego ucznia, Beata dowiedziała się od dyrektora pod koniec semestru zimowego.
Zdążyła nawet spotkać się z rodzicami chłopaka, bo sam Maks wyjechał już na
ferie do dalszej rodziny. Państwo Żakowscy byli sympatycznymi ludźmi: ona,
dentystka, wesoła, energiczna i przyjazna, ledwo weszła, wyciągnęła rękę i
mocno uścisnęła dłoń Beaty, „To pani jest wychowawczynią? Dyrektor bardzo panią
chwali!” – Beata czuła, że ma dość głupią minę z zaskoczenia, stary ją chwali?,
stary w ogóle kogoś chwali?, ale możliwe, że na zewnątrz pieje na cześć swoich
pracowników peany, jebanie ich jak bure suki pozostawia na służbową
codzienność; on, znacznie spokojniejszy, ale za to z dość ironicznym poczuciem
humoru, objawiającym się niekiedy w rzucanych nagle uwagach, był księgowym i i
wyraźnie lubił hawajskie koszule.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przeprowadziliśmy się
tutaj ze względu na moją mamę – tłumaczyła pani Żakowska – wie pani, starsza
kobieta już średnio sobie radzi, a ja stąd pochodzę, stęskniłam się za
rodzinnymi stronami. Henio – wskazała na męża – znalazł tu dobrą posadę w
Nadleśnictwie w Miastku, miał już dosyć księgowości w handlu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I vice versa –
dorzucił pan Żakowski. – W sumie nie wiadomo, kto kogo miał bardziej dosyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A moje kuzynki mają tu
swój gabinet, wie pani, u mnie w sumie to cała taka linia dentystów jest. Już
mnie parę razy zachęcały, żebym tu wróciła i do nich dołączyła, ale jakoś się
nie mogło złożyć. A teraz się złożyło. No więc się zabraliśmy z tego
Inowrocławia i jesteśmy. Tylko o Maksa się martwię, miał tam w szkole i na
podwórku tylu kolegów, mam nadzieję, że się tu odnajdzie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Odnajdzie się –
wtrącił pan Żakowski, zanim Beata zdążyła się odezwać. – Maks jest bardzo
przebojowym dzieciakiem, łatwo nawiązuje kontakty. Jakby go wpuścić do klatki
lwa, na drugi dzień oglądałby z tym lwem filmy i grał w piłkę. Zobaczy pani.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No i rzeczywiście
zobaczyła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maks pojawił się
pierwszego dnia nowego semestru z pół godziny przed pierwszą lekcją, zgodnie z
wcześniejszymi ustaleniami, zapukał do drzwi pokoju nauczycielskiego i
przywitał się z Beatą olśniewającym, filmowym wręcz uśmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzień dobry, pani
profesor – powiedział. – Ja jestem Maks. Mama mówiła, żebym przyszedł
wcześniej, to mnie pani przygotuje na wrzucenie na głęboką wodę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maks był piękny. Inaczej
nie dało się tego określić. Był wysoki, szczupły, miał owalną twarz z wielkimi,
ciemnozielonymi oczami, takimi jak jego tata, ładnie wykrojonymi ustami – tu z
kolei przypominał swoją mamę – kilka delikatnych piegów u nasady nosa,
jasnoblond czuprynę i coś ujmującego w wyrazie twarzy. Wyglądał trochę jak
nastoletnia gwiazda filmowa z amerykańskich seriali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To będzie pogrom w
klasie, pomyślała Beata. Dziewczyny będą padać z wrażenia. Nie tylko w drugiej
„b”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maks był też bardzo
przystępny i pełen energii, przypominał tym swoją mamę. Wysłuchał z
zaciekawieniem wyjaśnień Beaty na temat klasy, rozkładu materiału, podstawowych
zasad szkolnych, zresztą pewnie takich, jak wszędzie, zadał kilka sensownych
pytań, a na koniec oświadczył:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra, dam radę. Może
mnie pani prowadzić na rzeź.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uśmiechnął się przy tym
tak, jakby ta „rzeź” – poznanie nowej klasy – była imprezą, na którą czekał
całe ferie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W tym semestrze druga
„b” zaczynała poniedziałek od dwóch polskich. Beata weszła do klasy chwilę po
dzwonku, wolała odczekać, aż dzieciaki już usiądą i się trochę uspokoją. Maks
wszedł za nią – zauważyła miny kilku dziewczyn, tak, to będzie pogrom.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wspominałam wam pod
koniec zeszłego semestru, że będziemy mieć nowego ucznia – wyjaśniła po krótkim
powitaniu. – No i wreszcie mamy. To jest Maks, przyjechał do nas z
Inowrocławia. Mam nadzieję, że szybko złapiecie dobry kontakt. Maks, chcesz coś
powiedzieć na powitanie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kiwnął energicznie głową
i spojrzał z uśmiechem na klasę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No cześć – powiedział
wesoło. – Ja mam tylko jedną prośbę, możecie do mnie mówić, jak chcecie,
„Maksymilian”, „Maks” albo cokolwiek, tylko nie „Maksio”, bo brzmi jak
„Reksio”. – Kilka osób się roześmiało, kilka uśmiechnęło. Hanka, dotąd w
kucyku, zdjęła gumkę i przeczesała palcami rozpuszczone włosy. Kamil
zaszczekał. – No właśnie o tym mówię – podchwycił Maks, czym wzbudził jeszcze
większy śmiech.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dzieciak sobie poradzi,
stwierdziła Beata z rozbawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Siadaj, gdzie chcesz,
jest kilka wolnych miejsc – powiedziała. – I bierzemy się do roboty. Opowieści
o feriach jutro na wychowawczej! – dorzuciła szybko, by uciszyć kilka jękliwych
„Ale nie tak od razu lekcje, pogadajmy o feriach!”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maks rozejrzał się jeszcze
raz po klasie, zrobił kilka kroków i usiadł na wolnym miejscu. W środkowym
rzędzie. W ławce z Anitą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita spojrzała na niego
podejrzliwie i powiedziała surowo:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja nie siadam z
chłopakami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, ja też –
podchwycił Maks pełnym zrozumienia tonem. – Z reguły strasznie śmierdzą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita parsknęła krótkim
śmiechem, obrzuciła Maksa kolejnym podejrzliwym spojrzeniem i pochyliła się nad
zeszytem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maks w drugiej „b”
zaaklimatyzował się szybko. Wręcz błyskawicznie. Dziewczyny podbił wyglądem i
przyjaznym zachowaniem, chłopaków żartami i bezpretensjonalnością. Szybko też
zdobył sympatię większości nauczycieli, poza Haleckim, który chyba za młodu
złożył śluby nienawidzenia uczniów jak leci. U Haleckiego Maks błyskawicznie
dorobił się swojej pierwszej i na długo jedynej uwagi: „Żakowski durnowato się
uśmiecha do tablicy przy tłumaczeniu wzorów!!!!!!!!!”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ignoruj – poradziła
Beata zakłopotanemu Maksowi, który po wychowawczej podszedł zapytać o tę uwagę
i co ma zrobić. – To taka forma tradycji. Uczeń bez uwagi u profesora
Haleckiego jest jak żołnierz bez karabinu. O, zapytaj Andrzeja – dorzuciła z
rozbawieniem, bo Andrzej właśnie stanął parę kroków dalej w kolejce do niej. –
Prawda, Andrzej? Każdy musi zarobić u fizyka uwagę, nawet gdy milczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak gdy milczy? – zdziwił
się Maks i obejrzał się na Andrzeja. – Dostałeś uwagę za milczenie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na
niego, uśmiechnął się nieco kpiąco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Za bezczelne,
aroganckie, obraźliwe i napastliwe milczenie, którym próbowałem podważyć
autorytet nauczycielski – zacytował gładko swoją najnowszą uwagę. – Pani Beata
ma rację, ignoruj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może go przeproszę? –
zasugerował Maks, najwyraźniej nieprzekonany, przenosząc wzrok to na swoją
wychowawczynię, to na kolegę z klasy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – powiedziała
szybko Beata.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – stwierdził jednocześnie
Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uwierz, Maks, nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dostaniesz kolejną
uwagę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Za co niby? – zdumiał
się chłopak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem – odparł
Andrzej, wyraźnie rozbawiony. – Za próbę przekupstwa, za podważanie decyzji o
uwadze, za napastowanie w czasie przerwy. Możliwości są nieskończone.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty sobie jaja robisz,
nie? – zapytał Maks niemal błagalnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uwierz – wtrąciła się
Beata. – Po prostu to zostaw, nie przejmuj się i nie komentuj. Tak jest
najbezpieczniej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Witamy w pierwszym LO
w Białym Borze – podsumował Andrzej ironicznie. – „Przeminął wiek złoty”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra – powiedział
Maks takim tonem, jakby zgadzał się potrzymać odbezpieczony granat. – Niech
będzie. Na pani i jego odpowiedzialność.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pomijając jednak
Haleckiego, Maks już po pierwszych tygodniach był w drugiej „b” jak u siebie.
Nie dawało się go nie lubić. Był wesoły, bezkonfliktowy, przyjazny, pomocny,
zachowywał się tak, jakby nie zdawał sobie sprawy z tego, jakie robi wrażenie
na dziewczynach – może dlatego chłopacy bez problemu go zaakceptowali. A może
dlatego, że po prostu Maksa naprawdę nie dawało się nie lubić. Przekonały się
do niego nawet dwie najbardziej zdystansowane i oporne na Maksowy urok osoby w
klasie: Andrzej i Anita.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej w gruncie rzeczy
Maksa ignorował, a może raczej – nie zwracał na niego uwagi tak samo, jak nie
zwracał uwagi na inne osoby. Jeśli Maks go o coś zapytał – odpowiadał. Sam nie
szukał kontaktu; jeszcze bardziej niż w poprzednim roku trzymał się Marcina i
tylko Marcina, przerwy spędzał albo z nim, albo sam, zaszyty gdzieś z książką.
Czasem Beatę dopadał niepokój: Andrzej strasznie się alienuje, może aż za
bardzo. Z drugiej strony – nie jest przecież małym dzieckiem, nie powie mu się:
„Masz się iść pobawić z innymi kolegami”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I trochę dlatego, a
trochę z innych powodów Beata wrobiła Andrzeja w pomaganie Maksowi z polskim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maks, jak się okazało po
pierwszym tygodniu, był trochę do tyłu z materiałem z paru przedmiotów. Druga
„b” kończyła romantyzm, u niego w szkole doszli do połowy oświecenia. Z
matematyki dopiero zaczynał ten dział, który druga „b” właśnie zakończyła pracą
klasową zaraz po feriach. Z fizyki, jak sam stwierdził, rozumiał tylko literki,
ale osobno, razem plus liczby już nie miały dla niego sensu. No i z angielskiego
stał słabo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trochę sobie przez
zimę odpuściłem – przyznał z przepraszającym uśmiechem podczas rozmowy w
bibliotece. – Chyba przez to, że ciągle żyliśmy przeprowadzką i tak już w sumie
myślałem, że się nie liczy, w sensie w szkole. I że może mi podniosą trochę
oceny, bo zaraz odchodzę. Ale nauczyciele to sadyści – dodał z pełną udręki
miną – i do śmierci traktują człowieka jak ucznia. – Uśmiechnął się tym swoim
urzekającym uśmiechem. – Ale poprawię to, obiecuję, mama już mi palnęła takie
kazanie pod koniec ferii, że myślałem, że mi nie da kolacji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na dobrą sprawę w
nadgonieniu tych braków powinni mu pomóc nauczyciele, Beata dobrze o tym
wiedziała. Wiedziała też jednak o wszystkich „ale”. Angielski: Majkel – tak
naprawdę anglista miał na imię „Michał”, ale ledwo przyszedł do szkoły,
oświadczył: „Mówcie do mnie Majkel, jak mieszkałem w Anglii i Irlandii, to się
przyzwyczaiłem do tej formy”, no i tak został „Majkelem”, zapisywanym
fonetycznie, z czystej złośliwości, jak stwierdziła Michalina, za to obnoszenie
się z „och jej, mieszkałem w Anglii i Irlandii” – w każdym razie Majkel
beznadziejnie prowadził lekcje, puszczał dzieciakom filmy i kazał wkuwać na
pamięć jakieś przypadkowe teksty, wiele pożytku z indywidualnych zajęć nie
będzie. Halecki i zajęcia indywidualne czy konsultacje to był pomysł tak dziki,
że aż bolał, tylko biedny Jacek w zeszłym roku tak się męczył z fizyką
prowadzoną indywidualnie. I Jacek, sądząc po jego minie i uwagach, które udało
się z niego wyciągnąć, zdecydowanie tego nie polecał. Matematycy byli w porządku,
i Mariola, i Mirek, ale zarobieni tak, że już nie wiedzieli, w co ręce wsadzić.
Polonistki podobnie – Michalina użerała się jeszcze z własnymi problemami
małżeńskimi, a Beata miała w tym roku swoją pierwszą klasę maturalną i
wiedziała, że jak najwięcej wysiłku musi włożyć w pracę z czwartą „c”, żeby
dobrze zdali i pisemny, i ustny polski.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Po prostu nas jest za
mało, roboty za dużo, a jeszcze po pracy wszyscy chcieliby choć trochę pożyć –
zgodziła się Michalina podczas cotygodniowego środowego wypadu do kawiarni,
który już wszedł im w nawyk. W każdym semestrze wybierały dzień, który
najbardziej im obu pasował, szły po lekcjach do tej kawiarni, w której
rozmawiały po raz pierwszy, zamawiały ciastka, herbatę lub kawę, czasem drinka.
Może to nie była jakaś niezwykle głęboka przyjaźń, nie spędzały razem zbyt
wiele wolnego czasu, ale zdecydowanie Michalina była najlepszą przyjaciółką z
pracy, jaką można sobie wymarzyć. I chętnie dzieliła się swoim doświadczeniem,
pomysłami, a nawet materiałami, które miała opracowane. Beata w gruncie rzeczy
na obecnym etapie zawodowym mogła odwdzięczyć się głównie braniem zastępstw,
gdy Michalinie coś wypadło – i słuchaniem o jej problemach, gdy ta miała ochotę
i potrzebę się wygadać. – Słuchaj, a może niech jakieś bardziej ogarnięte
dzieciaki mu trochę pomogą? Możesz to podciągnąć pod ten nowy wymysł
pedagogicy, wiesz, to „tworzenie przyjaznego środowiska koleżeńskiego w szkole”
– zacytowała kpiącym tonem. No tak, Michalina nie lubiła pani pedagog. Bycie
krewną starego nikomu nie przysporzyłoby sympatii. – Maks dostanie pomoc,
dzieciaki dostaną plusy do sprawowania, ty będziesz miała spokój, pedagogica
będzie wyć z rokoszy, dyr się nie wkurzy, bo wszystko w ramach „pedagogicznego
planu rozwoju szkoły”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pomysł był dobry. Bardzo
dobry. I od razu było wiadomo, kogo o co poprosić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marta od razu zgodziła
się pomóc Maksowi z angielskim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Moja mama uczy
angielskiego – wyjaśniła. – To w sumie jak będzie trzeba, to ona mu to wyjaśni,
tak jak mi zawsze wyjaśnia. Nie ma sprawy, chętnie. Lubię Maksa. Mój chłopak
też go lubi. Maks jest bardzo miły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marta umówiła się z
Maksem na spotkania u siebie w domu i po kłopocie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z fizyki, jak się
okazało w zeszłym roku, najlepszy był Mateusz – odkąd miał aparat i dobrze
słyszał, Halecki patrzył na niego z niechętnym zadowoleniem. „Głuchy, a nie
głupi, to już z dwojga złego lepiej”, burknął raz fizyk w pokoju
nauczycielskim, gdy Beata podpytała, jak tam postępy Mateusza na lekcji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Co za cham i prostak –
pomyślała wtedy ze złością, patrząc na nalewającego sobie kawę kolegę. – Jak
tacy zostają nauczycielami, to jest jakaś porażka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mateusz w każdym razie
jako jedyny nie miał z fizyki niższej oceny niż czwórka, a i to rzadko. I jako
jeden z niewielu od roku nie dostał od Haleckiego żadnej uwagi do dziennika.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mateusz prośbę Beaty
przyjął z zakłopotanym uśmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak pani myśli, że dam
radę… – powiedział niepewnie. – Znaczy tak, mogę mu wytłumaczyć, nie ma
problemu. Tylko nie wiem, czy umiem tak wytłumaczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jesteś świetny z
fizyki, na pewno sobie poradzisz z tłumaczeniem – zapewniła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No… lubię fizykę. –
Mateusz znów się uśmiechnął, trochę swobodniej. – Fajna jest. Spróbuję, może
Maksowi też się spodoba.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata widziała ich potem
parę razy przy jednym ze stolików na dole w szatni. Siedzieli obok siebie,
pochyleni nad zeszytami i podręcznikiem, Mateusz tłumaczył, Maks słuchał, kiwał
głową, zadawał pytania. Najwyraźniej tłumaczenia Mateusza działały, bo Maks w
miejsce jedynek z początku semestru zaczął dostawać trójki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do matematyki Beata
zaprzęgła Karolinę, która tylko zmrużyła oczy, upewniła się: „Maksowi? Temu
nowemu?”, wzruszyła ramionami i powiedziała: „No OK”. Karolina z reguły była
znacznie bardziej towarzyska i przyjazna, ale w styczniu jej rodzice
postanowili się rozwieść i od tego czasu widać było, że się bardzo mocno
wycofuje, chowa w sobie. Parę razy dała się wyciągnąć do biblioteki na rozmowę,
raz, tuż przed feriami, rozpłakała się – miała spędzić połowę ferii z mamą,
połowę z tatą, który już zdążył się wyprowadzić, i odechciewało jej się żyć,
jak wyszlochała Beacie w ramię. Beata obejmowała ją, słuchała pełnych żalu i
pretensji uwag pod adresem rodziców, dała się dziewczynie wypłakać i gryzła się
w język, by nie wystrzelić z jakimś wprawdzie życzliwym, ale banalnym i mało
pomocnym banałem. Po kilkunastu minutach Karolina się uspokoiła, wydmuchała
nos, wytarła twarz, wymruczała zawstydzona: „Dziękuję, przepraszam, że tak pani
wyłam i zaryczałam bluzkę”, obiecała, że jak będzie potrzebowała, to znów
przyjdzie pogadać, a potem przytuliła Beatę mocno i znów się rozpłakała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po feriach podeszła na
chwilę po pierwszym polskim i mruknęła tylko: „Było znośnie, tata już nie gadał
na mamę, a mama nie gadała na tatę. Chyba się trochę ogarnęli”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata skwitowała to
krótkim „Cieszę się, Karola”. Zachowała dla siebie fakt, że po tamtej rozmowie
z Karoliną zadzwoniła do jej mamy i powiedziała wprost: może się bezczelnie
wtrącam w państwa prywatne sprawy, ale mam to gdzieś, bo widzę, jak rozwalacie
Karolinę na kawałki. Przestańcie opowiadać przed nią jedno o drugim, jaki to
gnój, idiotka, sukinsyn i kopia własnej matki, przecież robicie dziewczynie
krzywdę. Rozwodzicie się, to się rozwodzicie, ale przestańcie robić z Karoliny
kozetkę u psychiatry na swoje małżeńskie problemy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trzeba przyznać, że mama
Karoliny się przejęła. I zrozumiała. Sama przyznała: zupełnie o tym nie
pomyślała. Małżeństwo rozpadało się od paru lat, robiło się coraz gorzej,
ostatnie miesiące to było takie napięcie, że atmosferę można by nożem kroić, no
i… chyba po prostu rzeczywiście nawalili. Porozmawia z mężem. Mąż jest
wprawdzie jako mąż skończonym debilem, ale jako ojciec jest w porządku, kocha
Karolinę, ogarną się jakoś, żeby małej nie dobijać jeszcze bardziej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję, że się pani
przejmuje – zakończyła mama Karoliny. – W sumie na początku, jak pani
zadzwoniła, to miałam pani ochotę powiedzieć, żeby się pani odpieprzyła i nie
wtrącała w nie swoje sprawy, jak się pani sama będzie rozwodzić, to pani
zobaczy, jakie to przyjemne. Ale potem, jak pani mówiła, to tak mnie ruszyło:
przecież pani się martwi o Karolinę. A nie każdy nauczyciel by się martwił.
Więc dziękuję. Ogarniemy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Sądząc po słowach
Karoliny i jej nastroju po feriach, rzeczywiście ogarnęli, przynajmniej trochę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Karolina w każdym razie
zgodziła się pomóc Maksowi i siadali razem czasem w szatni, czasem w
bibliotece. Maks podgonił materiał, napisał pracę klasową z tego działu, dostał
cztery minus i był zadowolony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">O pomoc w polskim Beata
poprosiła Andrzeja. Znalazła go zaraz po lekcjach w szkolnej bibliotece,
wyjaśniła sytuację i zapytała, czy mógłby Maksowi pomóc.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Widzisz – dodała, gdy
Andrzej patrzył w milczeniu na półkę, najwyraźniej zastanawiając się nad
odpowiedzią – przy polskim mam do wyboru albo ciebie, albo Małgosię. Ale…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale Małgośka by go
zjadła – dokończył Andrzej i spojrzał na nią z lekkim rozbawieniem na twarzy. –
Nie, ja też mam trochę litości dla ludzi, nie będę go na to skazywał. W
porządku, pomogę mu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję. Bardzo ci
jestem wdzięczna. Powiem Maksowi jutro, żeby do ciebie podszedł i dogadał się,
kiedy wam obu pasuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam ciągle pani Cort</span><span style="color: #4d5156; line-height: 150%;">á</span><span style="color: black; line-height: 150%;">zara – powiedział po krótkiej chwili. – Mogę jeszcze potrzymać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czytam go teraz w
czwartym układzie – wyjaśnił. – W przypadkowej kolejności rozdziałów. Sprawdza
się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata miała sporą
satysfakcję, gdy po pierwszej rozmowie w styczniu na temat „Gry w klasy”
zorientowała się, że zaraziła Andrzeja tą książką. I najwyraźniej w ogóle Cort</span><span style="color: #4d5156; line-height: 150%;">á</span><span style="color: black; line-height: 150%;">zarem i literaturą iberoamerykańską, bo zaraz po „Grze w klasy” Andrzej
zaczął pochłaniać wszystkie dostępne w szkolnej i miejskiej bibliotece tomy
Cort</span><span style="color: #4d5156; line-height: 150%;">á</span><span style="color: black; line-height: 150%;">zara, M</span><span style="color: #4d5156; line-height: 150%;">á</span><span style="color: black; line-height: 150%;">rqueza i innych autorów, których zdołał
znaleźć. I tylko narzekał, że niewiele może w sumie znaleźć, a właściciel
księgarni tak wolno realizuje zamówienia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Następnego dnia Maks, po
sygnale od Beaty, podszedł na przerwie do Andrzeja. Beata miała dyżur na
korytarzu i zdołała podchwycić tę rozmowę. Andrzej siedział na ławce pod
ścianą, z książką, Marcin obok niego, przeglądał zeszyt.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Hej – powiedział Maks.
– Andrzej, sorry za odrywanie cię od książki, pani Beata powiedziała, że mi
pomożesz z polakiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej podniósł głowę,
spojrzał na niego uważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maks chyba spodziewał
się po tym „Tak” czegoś więcej, bo czekał chwilę bez słowa, ale Andrzej też się
nie odzywał. Maks rzucił okiem na Marcina, popatrzył znów na Andrzeja,
uśmiechnął się niepewnie i dorzucił:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– E… to kiedy ci pasuje?
Ja się dostosuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przeniósł wzrok
gdzieś obok ramienia rozmówcy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wtorki i czwartki po
lekcjach – powiedział. – W bibliotece, wtedy jest tam spokój.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra, dla mnie spoko.
To wolisz wtorki czy czwartki?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej znów na niego
spojrzał, tym razem z lekką irytacją.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powiedziałem: wtorki i
czwartki – odparł, kładąc nacisk na spójnik. – Jesteś do tyłu o półtorej epoki,
ile chcesz to nadrabiać, cały semestr? Za kilka lekcji zaczniemy pozytywizm, a
ty nie masz pojęcia o przełomie romantycznym i jego konsekwencjach dla
literatury.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maks miał taką minę,
jakby nie wiedział, czy się roześmiać, czy przeprosić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No fakt, nie mam –
zgodził się. – OK. Dobra. To wtorki i czwartki po lekcjach. Fajnie. Dzięki. To
jutro po lekcjach będę gotów. – Pokiwał głową, raczej już sam do siebie, bo
Andrzej wrócił do książki. – No to dzięki – dodał, uśmiechnął się do Marcina i
przeszedł od ławki do parapetu, gdzie Anita coś rysowała w notesie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcin odprowadził Maksa
niezbyt życzliwym spojrzeniem, potem powiedział coś cicho do Andrzeja, który
tylko wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Korepetycje z polskiego
były akurat tym, co Beata miała ochotę zobaczyć na własne oczy, więc następnego
dnia wpadła do biblioteki w czasie, gdy tamci dwaj powinni już siedzieć nad
materiałem. I rzeczywiście, usiedli naprzeciwko siebie przy jednym ze stolików
– ale zanim dobrze wyjęli książki, do biblioteki gwałtownie wparował Marcin,
rzucił Łucji: „Dzień dobry”, rozejrzał się, podszedł, z nieco za głośnym „Cześć
wam”, przysunął sobie krzesło z sąsiedniego stolika i usiadł pomiędzy kolegami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cześć – powiedział
Maks ze zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co ty tu robisz? –
zapytał Andrzej, marszcząc brwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcin wzruszy
ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uznałem, że też mi się
przyda trochę powtórki z polaka – oświadczył. – A co? – dodał zaczepnym tonem,
patrząc na Andrzeja. – Przeszkadzam wam?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej popatrzył na
niego, wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak sobie chcesz –
mruknął i przeniósł wzrok na Maksa. – Pokaż mi najpierw swój zeszyt.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, ale wiesz – odparł
Maks z mieszaniną zakłopotania i rozbawienia – ja w sumie na polskim w zeszłym
semestrze za wiele nie notowałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przejrzał podany
zeszyt, spojrzał na Maska tak, jakby chciał sytuację niezbyt życzliwie
skomentować, oddał zeszyt i powiedział sucho:<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To teraz lepiej
zacznij. Co pamiętasz z oświecenia?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sumie niewiele –
przyznał Maks, uśmiechając się tym swoim pięknym, rozbrajającym uśmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Piękny, rozbrajający
uśmiech, który działał na tyle osób, zupełnie nie podziałał na Andrzeja.
Andrzej wyglądał tak, jakby się właśnie trochę wkurzył.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czyli jesteś opóźniony
o dwie epoki – podsumował kwaśno. – To może przestań się szczerzyć jak do
zdjęcia i się skup.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maks natychmiast
przestał się uśmiechać, choć widać było, że ma ochotę się roześmiać. Marcin
patrzył na niego ponuro. Andrzej, najwyraźniej obojętny na humory ich obu,
zaczął tłumaczyć Maksowi początki oświecenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie notujesz, bo
zapamiętasz czy nie notujesz, bo ci się nie chce? – zapytał po kilku minutach
dość ostrym tonem. – Bo ja nie będę powtarzał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sorry – zreflektował
się Maks i sięgnął po długopis. – Fajnie mówisz, zagapiłem się. Jak się ten
facet od encyklopedii nazywał?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej powtórzył, Maks
zapisał, Marcin skrzyżował ręce na piersi i oparł się o tył krzesła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej dobrze
tłumaczył, to mu trzeba przyznać. Beata, z pełną świadomością, że zachowuje się
trochę nie w porządku, kręciła się między regałami i starała się nie rzucać w
oczy. Po dłuższej chwili dostrzegła, że Łucja przywołuje ją ręką, i obie
przeszły na zaplecze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Siadaj – powiedziała
Łucja cicho, wskazując mały stolik. – Zrobię nam kawę. Niech się chłopaki uczą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z tego miejsca, w którym
siedziały, dobrze było widać stolik w bibliotece i całą trójkę: Maksa,
siedzącego do Beaty plecami, trochę pochylonego, zapisującego kolejne rzeczy w
zeszycie, czasem unoszącego głowę i pytającego o coś; Andrzeja, który
najwyraźniej wciągnął się w to objaśnianie, bo nie miał już zirytowanej miny,
nawet się raz czy dwa lekko uśmiechnął i pokiwał głową, widocznie Maks coś
dobrze zrozumiał albo skojarzył; i Marcina, który siedział bez ruchu,
przenosząc tylko spojrzenie z jednego chłopaka na drugiego, z dość pochmurnym
wyrazem twarzy, jakby był zły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">On jest chyba zazdrosny,
pomyślała nagle Beata. Może się boi, że jego najbliższy przyjaciel nagle
znajdzie sobie nowego kumpla. Maks jest przebojowy i łatwo nawiązuje
przyjaźnie, może Marcin się obawia, że straci ten swój monopol na Andrzeja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wypiły z Łucją kawę,
wymieniły półgłosem kilka uwag o ostatnich wydarzeniach w szkole: chodziła
plotka, że Majkel zamierza rzucić liceum po tym roku i znowu planuje gdzieś
wyjechać, do Anglii czy Irlandii; Michalina chyba się rozwiedzie – po tych
słowach Łucja spojrzała z nadzieją i oczekiwaniem, ale Beata tylko wzruszyła
ramionami i stwierdziła, że nic o tym nie wie; nie zamierzała zachowywać się
wobec przyjaciółki nielojalnie, co usłyszała na temat męża Michaliny przy
kawie, było sprawą jej i Michaliny; stary podszczypywał tę praktykantkę z
biologii, chyba zrobi się z tego grubsza afera, chyba że stary, jak zwykle,
dzięki swoim znajomościom zamiecie wszystko pod dywan; Malwina z czwartej „a”
ma podobno faceta w wieku swojego ojca, ostatnio ten facet przyjeżdżał po nią
pod szkołę, ciekawe, czy rodzice wiedzą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Skoczę sobie na
papierosa – powiedziała Łucja, odstawiając pusty kubek na stolik. – Oni się tam
uczą, ty sobie dopij spokojnie, ja sobie zapalę, wszyscy będą szczęśliwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wyszła, Beata wzięła
swój kubek, przeszła do biblioteki i zaczęła przeglądać regał z nowościami. W
zasadzie to była półka z nowościami. I w zasadzie te nowości zbyt nowe nie
były.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bo najłatwiej oszczędzać
na książkach, pomyślała Beata z irytacją i przeniosła się do działu z
literaturą obcą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tamta trójka wciąż
siedziała przy stoliku, ale Marcin właśnie wstał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idę do kibla – rzucił.
– Zaraz wracam – dodał jakoś dziwnie, jakby ostrzegawczo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maks odprowadził go
wzrokiem, a potem zerknął na Andrzeja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie ogarniam, po co w
sumie przyszedł – powiedział z rozbawieniem. – Nie słucha cię, tylko się gapi w
sufit, w blat albo na mnie, jakbym mu kogoś zabił. Zawsze jest taki rąbnięty?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej uniósł wzrok
znad książki i spojrzał na Maksa w wyjątkowo nieprzyjemny sposób.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Odwal się od Marcina –
warknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra. – Maks miał
zdziwioną minę. – Sorry, tylko żartowałem. To twój przyjaciel, nie? Anita mi
wspominała, że wy się od dawna przyjaźnicie. – Najwyraźniej starał się
załagodzić sytuację. – Ma zły dzień?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej chyba
zastanawiał się, co odpowiedzieć; wreszcie wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dalej – zadecydował. –
Zapisz sobie: „Deizm i ateizm”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maks jęknął komicznie,
pochylił się nad zeszytem i zaczął pisać. Kilka chwil później Marcin wrócił do
biblioteki, usiadł na swoim miejscu, nadal dość naburmuszony, wyjął z plecaka
zeszyt, podręcznik do matematyki i zaczął rozwiązywać jakieś zadanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata zdjęła z półki
„Córkę proboszcza” Orwella. Tego nie znała. Kątem oka zauważyła, że Łucja
wchodzi do biblioteki, siada za biurkiem, zaczyna przeglądać rozłożoną na
blacie gazetę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beatę tak wciągnął
początek opowieści o Dorothy Hare, że się na dłuższą chwilę wyłączyła. Przeszła
kawałek w głąb regałów, by spokojnie czytać dalej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Starczy na dzisiaj –
wyrwał ją naraz z tego zaczytania głos Maksa. – Mózg mi zaraz pęknie. Ja to
sobie poczytam jeszcze parę razy w domu i wkuję, słowo, ale dzisiaj już nie
mogę więcej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak chcesz –
odpowiedział Andrzej. Pomiędzy półkami widać było, jak wzrusza ramionami i
odchyla się na krześle. – Rozumiesz to przynajmniej?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – zapewnił Maks i
uśmiechnął się szeroko. – Fajnie opowiadasz, Anita miała rację, jak mi mówiła,
że ciebie się dobrze słucha. Dzięki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata już od jakiegoś
czasu miała wrażenie, że Andrzej nie radzi sobie z komplementami, i teraz po
raz kolejny się o tym przekonała. W najlepszym razie reagował zakłopotanym
uśmiechem; częściej jednak, jak teraz, miał taką minę, jakby się go raczej
obraziło niż pochwaliło. Wzruszył ramionami, mruknął: „W porządku” i tyle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dzięki za pomoc –
powtórzył Maks, schował swoje rzeczy do plecaka, wstał i dodał z wyraźnym
rozbawieniem: – I za urocze towarzystwo, chłopaki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zarzucił plecak na
ramię, odwrócił się, pożegnał się z Łucją i wyszedł. Gdy zamknęły się za nim
drzwi biblioteki, Marcin zerknął na Andrzeja, pakującego właśnie swoje rzeczy
do plecaka, i mruknął:<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idiota.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem, z czym masz
problem – odmruknął Andrzej. – I po cholerę przyszedłeś, żeby siedzieć i się
nudzić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie nudziłem się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pakuj się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Łucja wstała, wyszła na
zaplecze; rozległ się szczęk zbieranych naczyń i szum odkręconej wody. Beata
odstawiła „Córkę” na półkę; wróci do tego, ale później, bo jeśli teraz ją
wypożyczy, to zamiast sprawdzania wieczorem wypracowań maturzystów będzie
czytać. I tak już zużyła trochę czasu na to podglądanie pomocy w polskim, ale
nieźle się bawiła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No dobra, jeszcze tylko
zerknie na półkę obok. Jest kilka interesujących rzeczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– … ci się podoba? –
dobiegła ją po chwili końcówka wypowiedzianego przez Marcina zdania,
przygłuszonego wcześniej szumem wody i innymi dźwiękami z zaplecza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej – z tego punktu
przy regałach widziała go wyraźnie – spojrzał na Marcina ze zdziwieniem. I
chyba z lekkim zniecierpliwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – powiedział takim
tonem, jakby miał dosyć słuchania głupot. Ale po krótkiej chwili dodał
łagodniej: – Nie świruj. Bierz rzeczy, idziemy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcin trochę się
rozchmurzył, błyskawicznie wepchnął zeszyt i podręcznik do plecaka, po czym
zerwał się od stolika tak raptownie, że wywrócił krzesło. Łucja krzyknęła z
zaplecza „Nie rozrabiajcie mi tam!”, Marcin rzucił „Przepraszam!” i podniósł
krzesło; Andrzej, kręcąc głową, ruszył do wyjścia, Marcin szybko poszedł za
nim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcin chyba
rzeczywiście jest zazdrosny, pomyślała Beata i jednak wzięła „Córkę proboszcza”
z półki. Och, pal diabli, poczyta w domu tylko chwilę, a potem siądzie do
wypracowań. W końcu też ma prawo żyć po pracy. Ale, wracając do Marcina,
widocznie nie chodzi o Maksa, na Maksie akurat sobie odbijał. „Ci się podoba?”,
pewnie na początku było jakieś imię. Czyli, być może, jakaś dziewczyna jednak
się pojawiła albo Marcinowi się wydaje, że się pojawiła. I teraz jest niepokój,
że tę wieloletnią męską przyjaźń rozbije jakieś zakochanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale muszę sprawdzić
dzisiaj te wszystkie wypracowania – uświadomiła sobie Beata ze zgrozą i
uczuciowe rozterki drugiej „b” zeszły na bok. – Przecież jutro zaraz po
lekcjach jedziemy z Konradem na weekend do jego rodziców. Nie mogę zabrać tam
sterty wypracowań. A poniedziałek powinnam je oddać i omówić. Cholera, nie
wolno mi tknąć Orwella, dopóki ostatnie wypracowanie czwartej „c” nie zostanie
sprawdzone, ocenione i opisane. Cholera, cholera, cholera.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W kolejnych tygodniach
Maks podsumował efekty i wrażenia z tych klasowych korepetycji. Marta jest
świetna, a jej mama genialnie tłumaczy czasy z angielskiego. Z Mateuszem się
fajnie gada, no i fizyka przestaje być taka dziwna. Karolina jest ciągle dość
smutna, ale ma świętą cierpliwość do ludzi, dla których wielomiany to jakieś
chore projekcje zboczonej świadomości, a zdaniem Maksa właśnie tym są
wielomiany. Natomiast Andrzej…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej jest trochę
straszny – powiedział Maks po pierwszych paru posiedzeniach w bibliotece. –
Znaczy jak tłumaczy, to jest OK, fajnie się tego słucha i się to łapie. Ale
poza tym to ja w sumie nie wiem, jak z nim rozmawiać. Czasem w sumie nie wiem,
czy jak on coś mówi, to mówi na poważnie, czy żartuje. A poza tym wkurza się,
jak mówię, że coś rozumiem, a potem się okazuje, że jednak tak średnio
rozumiem. Jak od razu powiem, że nie rozumiem, to jest OK, po prostu tłumaczy,
ale jak mi się wydaje, że rozumiem, a potem jednak wychodzi, że nie, to on ma
taką minę, jakby uważał, że robię mu na złość. To już na wszelki wypadek
proszę, żeby tłumaczył wszystko jak leci, żeby go szlag nie trafił. Serio, ja
się go chyba trochę boję - dodał ze śmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej jest w
porządku – mruknęła stojąca obok Anita. – Tylko nie lubi bzdur.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No – powiedział Maks,
uśmiechając się ciepło. – Ty też nie lubisz bzdur. To jest fajne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita zrobiła się
czerwona, wzruszyła ramionami, ale nie zdołała powstrzymać lekkiego uniesienia
kącików ust.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No i teraz już nie
siada z nami Marcin, więc jest spokojniej – dodał Maks. – Ale na początku ciągle
się dosiadał i czułem się jak na jakiejś komisji wojskowej, jakby mnie oglądał
pod szkłem i oceniał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita nagle uśmiechnęła
się pod nosem, jakby sama do siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W każdym razie coraz
lepiej ogarniam – zakończył Maks. – On mnie teraz katuje romantyzmem i zaczyna
mi się to układać jakoś w głowie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pomoc Andrzeja
zdecydowanie wyszła Maksowi na plus, szybko nadgonił dwie epoki i na
pozytywizmie odnajdywał się już całkiem dobrze. Beata z ulgą mogła zamknąć
temat zaległości nowego ucznia i skupić się na bieżących sprawach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Swoją drogą, Maks umiał
się ładnie zachować. Po zakończonych korepetycjach podziękował każdej z
czterech pomagających mu osób i wręczył po dużej czekoladzie. Marta była
wzruszona, Mateusz się roześmiał, Karolina po raz pierwszy od paru tygodni
uśmiechnęła się uśmiechem zupełnie wolnym od smutku, który dotąd jej nie
opuszczał, Andrzej spojrzał na Maksa z zakłopotaniem i mruknął, że nie trzeba.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bierz, nie dyskutuj –
poradził Maks. – Jeszcze pewnie kiedyś przyjdę o coś zapytać, to sobie zabezpieczam
powrót.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy na przerwie Beata
pochwaliła Maksa za pomysł z takim miłym podziękowaniem, chłopak wyraźnie się
ucieszył.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mój tata mi to
poradził – powiedział. – Mówił, że takie drobne gesty najbardziej zapadają
ludziom w pamięć. A w ogóle Mateusz jest fajny, też gra w szachy, umówiliśmy
się, że będziemy ze sobą grać przynajmniej raz w tygodniu. Karolina i Marta są
bardzo miłe. A Andrzeja wreszcie się przestałem bać, jak mu dawałem tę
czekoladę, to on miał taką spłoszoną minę, że aż mi się go żal zrobiło i miałem
mu ochotę powiedzieć, żeby się nie bał, ta czekolada mu krzywdy nie zrobi. –
Roześmiał się. – Ale tak ogólnie Anita twierdzi, że Andrzej jest w porządku, a
ja wierzę Anicie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z Andrzejem zatem Maks
może nie odnalazł wielkiego porozumienia dusz, ale jakoś się dogadywał. I
najwyraźniej Marcin też się uspokoił, może dlatego, że jego przyjaciel nie
zdradzał chęci znalezienia sobie nowego najlepszego kumpla – w każdym razie
Marcin zaczął się wobec Maksa zachowywać znacznie sympatyczniej. Wtedy, przy
wręczaniu czekolady, podszedł, zerknął na Andrzeja – który naprawdę miał
zakłopotaną minę – i powiedział: „Bierz, nie rób człowiekowi wrednych numerów,
będziesz mógł mnie poczęstować”. Andrzej w końcu wziął, wymruczal połączenie
„Dzięki” i „Nie trzeba było”, Maks się uśmiechnął, Marcin odpowiedział
uśmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z Andrzejem poszło
Maksowi w gruncie rzeczy dość łatwo. Największym wyzwaniem okazała się Anita.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, Anita była dla
Maksa prawdziwym wyzwaniem. A może odwrotnie, może to raczej Maks stał się
wyzwaniem dla Anity?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dopiero patrząc wstecz,
Beata uświadomiła sobie, że już pierwszego dnia semestru letniego stała się
świadkiem narodzin klasowej historii miłosnej. Jeśli krążenie Małgosi wokół
Andrzeja należałoby nazwać nieudanym romansem, to spotkanie Maksa i Anity
zasługiwało na miano prawdziwej licealnej love story.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wyglądało na to, że
Anita wpadła Maksowi w oko od samego początku, od tej pierwszej lekcji, gdy
usiadł obok niej. Jasne, najpierw mogło to się wydawać po prostu zwykłą
koleżeńską uprzejmością, jest nowy, stara się pokazać od dobrej strony,
zachowuje się uprzejmie. Ale on wyraźnie Anitę zagadywał, pytał, okazywał zainteresowanie:
jej rysunkami, jej opiniami, jej osobą. Beata przyglądała się temu podczas
lekcji i przerw z zaskoczeniem, za które ostatecznie sama siebie opieprzyła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kurde, Becia, Betty,
pomyślała na którejś obiadowej, patrząc na Maksa, który usiadł na ławce obok
Anity i z zapałem o czymś jej opowiadał. Betty, cholera jasna, sama najpierw
tej dziewczynie mówisz, że chłopakom podobają się nie tylko Małgosie, a teraz
gapisz się ze zdziwieniem, że jakiemuś chłopakowi spodobała się Anita? Weź się
ogarnij.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale mimo wszystko, z
pewnym wstydem, musiała przyznać sama przed sobą – była trochę zaskoczona.
Bardzo pozytywnie. Ale jednak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I nie tylko ona była
zaskoczona – kilka dziewczyn z drugiej „b” też miewało dziwne miny, zwłaszcza
na początku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita natomiast nie była
zaskoczona – Anita była podejrzliwa, zdystansowana i chyba nawet trochę zła. W
pierwszym okresie patrzyła na Maksa z niechęcią, irytacją, nieufnością, jakby
czekała na moment, gdy rozlegnie się okrzyk: „Ale się dałaś nabrać!”. Parę razy
powiedziała mu coś niemiłego, aż Maks spojrzał ze zdziwieniem i zapytał:
„Dlaczego jesteś na mnie zła?”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo się ze mnie
nabijasz – odwarknęła raz, gdy stali na korytarzu obok tablicy z planami
lekcji. Beata, po drugiej stronie tablicy, zawieszała właśnie szczęśliwy numerek
na ten dzień.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie nabijam się z
ciebie – rozległ się głos Maksa. – Pomyślałem, że fajnie będzie zjeść na
obiadowej na dworze, jest ciepło, a przy boisku są wygodne ławki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I niby ze mną chcesz
tam siedzieć? – burknęła Anita.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No. – W tej krótkiej
odpowiedzi było coś takiego, że Beata aż się uśmiechnęła. Rany, dziewczyno,
zgódź się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak sobie chcesz –
wyburczała po chwili Anita. – Jak ci się do tego czasu nie odwidzi. Idę do
kibla.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie daj się, Maks,
pomyślała Beata i zeszła ostrożnie z krzesła, na którym dotąd stała, by
dosięgnąć górnego rogu tablicy. Nie daj się zbyć, Anita jest warta wysiłku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Powoli opór Anity został
przełamany. Już nie siedziała na lekcjach taka spięta, nie patrzyła na kolegę z
ławki tak podejrzliwie. Wymieniali czasem jakieś ciche uwagi, parę razy
pokazała mu coś, co narysowała. Na przerwach pozwalała się Maksowi zagadywać.
Któregoś dnia na polskim, podczas pracy w parach, Maks coś cicho powiedział – a
Anita się głośno roześmiała. Zaraz potem rzuciła spłoszone spojrzenie na Beatę,
wymruczała „Przepraszam” i pochyliła zaczerwienioną twarz nad zeszytem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Parę dni później Beata
wyszła z pokoju nauczycielskiego, już w płaszczu, i prawie wpadła na stojącą
pod drzwiami Anitę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ma pani czas? –
zapytała dziewczyna z dziwną miną. – Bo ja… ja mam problem. Poważny problem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Był czwartek. Beata
czuła się już wykończona po całym tygodniu, a jeszcze miała w perspektywie
piątkowe lekcje i konieczność przygotowania się z jednego tematu. Trochę się
ostatnio posprzeczała z Konradem o to, które z nich za dużo pracuje i ma za
mało czasu dla tego drugiego, i popsuło jej to humor. I zaczynała ją boleć
głowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale w twarzy Anity było
coś błagalnego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kawa, pomyślała Beata, i
trochę się wypionuję. Ten temat na jutro nie zajmie dużo czasu. Z Konradem i
tak nie ma sensu dziś gadać, oboje jesteśmy jeszcze nabuzowani po ostatniej
rozmowie. Mam gdzieś w torebce aspirynę, wezmę dwie. A ten dzieciak mnie
zwyczajnie potrzebuje. Nie mogę się tak na nią wypiąć, bo o, mam gorszy dzień,
więc spadaj, mała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zabrała Anitę do
kawiarni, do której zwykle chodziła z Michaliną, zamówiła dużą kawę, połknęła
dwie tabletki i oświadczyła:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mów. Wszystko. Jak na
spowiedzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita obracała filiżankę
z herbatą to w jedną, to w drugą stronę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo… – zaczęła,
zerknęła na Beatę, spojrzała znów na filiżankę i wymruczała: – Bo Maks mnie
zaprosił w sobotę. Na spacer.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O! – ucieszyła się
Beata. – Jak fajnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem, czy fajnie –
burknęła Anita. – W sumie nie wiem, po co to zrobił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może cię lubi –
podpowiedziała. – Może ma ochotę z tobą pospacerować i pogadać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może sobie robi ze
mnie jaja – dorzuciła Anita.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata upiła trochę kawy.
Tabletki chyba powoli zaczynały działań, obręcz uciskająca głowę zmniejszyła
się wreszcie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Maks jakoś nie
zachowuje się tak, jakby lubił sobie robić z ludzi jaja – zauważyła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niby nie – zgodziła
się Anita dość niechętnie. Dalej wbijała wzrok w filiżankę. – Ale może ze mnie
sobie robi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A jeśli nie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To pytanie wywołało
reakcję, której Beata się nie spodziewała: Anita uniosła głowę i zrobiła taką
minę, jakby się miała rozpłakać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– On mi się podoba –
odezwała się cicho. – Ale przecież w drugą stronę… – Wzruszyła nerwowo
ramionami. – No wie pani.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wszystkie wspomnienia
własnego poczucia niepasowania do idealnego kobiecego piękna wróciły do Beaty z
ogromną siłą. Liceum. Studia. Te momenty, gdy stała przed lustrem w bieliźnie i
zastanawiała się, dlaczego nie może mieć szczuplejszych ud, mniejszego brzucha,
większego wcięcia w talii. Dlaczego nie może być taka jak koleżanka z klasy, z
podwórka, z grupy, z roku niżej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Te dni zmarnowane na
zamartwianie się, że „nie pasuję”, że „jestem nie dosyć” albo odwrotnie, że
„jestem za bardzo”. To poczucie winy, że coś się zjadło i pewnie od tego tyłek
zrobi się jeszcze większy. Ten brak umiejętności postawienia granic, nie tylko
innym, lecz również samej sobie, granic dotyczących komentowania wyglądu,
rozliczania z wyglądu, katowania się wyglądem. Ta wykańczająca myśl, że jest
tym, jak wygląda, a dopóki nie wygląda, dopóty jest niczym – myśl, która nawet
w ostatnich latach lubiła powracać i psuć dobry humor.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Anita, popatrz na mnie
– powiedziała Beata surowo, a gdy tamta spojrzała, wyraźnie zaskoczona tonem,
Beata podjęła: – Jesteś człowiekiem, a nie podczłowiekiem. Wbij to sobie do
głowy. Człowiekiem, w tym rozmiarze, w większym albo mniejszym. W każdym.
Fajnym, mądrym, utalentowanym człowiekiem. Sympatycznym i spostrzegawczym.
Ciekawym i wartościowym. Nastoletnim człowiekiem, który za jakiś czas będzie
dorosłym człowiekiem. I mam gdzieś, czy będziesz chudym, szczupłym, grubszym
czy bardzo grubym człowiekiem. Bo wiem, że będziesz człowiekiem, o którym z
dumą powiem, że kiedyś cię uczyłam. I wbij sobie jeszcze do tego
zakompleksionego łba – dodała ostrzej, pochylając się ku dziewczynie – że
jesteś warta tego, żeby cię szanować, cenić, lubić, a nawet się w tobie
zakochać. Bo jesteś fajną, miłą, ładną, niebanalną osobą. A Maks jest widocznie
facetem, który ma już trochę poukładane we własnym łbie i umie zauważyć takie rzeczy.
Dociera to do ciebie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita patrzyła na nią
niepewnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sumie czemu
„człowiekiem”, a nie „dziewczyną”? – zapytała po chwili cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo najpierw jest się
człowiekiem, a potem dziewczyną czy chłopakiem – odparła łagodniej. – I to, co
powiedziałam, dotyczy każdego, bez względu na płeć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita spuściła wzrok,
wzruszyła lekko ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Rzadko się czuję
człowiekiem – mruknęła. – Zwykle czuję się wielorybem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata wyciągnęła ręce i
położyła na jej dłoniach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uwierz, znam to. I
rozumiem. I uwierz, że jednak jesteś człowiekiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita powoli pokiwała
głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A pani ma chłopaka? –
spytała, zerkając na nią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To wyraźnie Anitę
zaciekawiło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A fajny jest?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jest wspaniały –
powiedziała Beata. – I trochę na mnie teraz zły, bo się pokłóciliśmy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O różne takie
codzienne rzeczy. Praca, czas, ktoś coś nie tak powiedział albo nie tak
zrozumiał. Takie, wiesz, normalne codzienne sprawy, z których się czasem robią
normalne codzienne kłótnie. Niegroźne, chociaż niefajne. I wiesz co? – dodała z
lekkim uśmiechem. – Gdybym była szczupła jak modelka, też byśmy się o to
pokłócili. Chudy tyłek nie gwarantuje życia z folderu podróży.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To, co pojawiło się na
twarzy Anity, trudno nazwać uśmiechem, przypominało raczej grymas – ale grymas
rozbawienia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To co ja mam robić? –
zapytała dziewczyna po chwili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A chcesz iść w sobotę
z Maksem?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No… Chcę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To idź – poradziła
Beata. – Bez nerwów, bez spiny, bez nastawiania się na cokolwiek po prostu idź
sobie z nim na spacer. W najgorszym razie trochę pochodzisz i się zmęczysz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita parsknęła krótkim
śmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O, i weź dezodorant –
dodała Beata.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Po co? – spytała Anita
ze zdumieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To taki babski sposób
na zapewnienie sobie bezpieczeństwa – wyjaśniła. – Gdyby cokolwiek się
wydarzyło takiego… niefajnego, zawsze możesz durniowi psiknąć w oczy
dezodorantem i zwiać. Nie mówię, że akurat na spacerze z Maksem, ale tak
ogólnie. Ja tak całe studia nosiłam w torebce lakier do włosów, zwłaszcza gdy
gdzieś wieczorem wychodziłam ze znajomymi. A jak się wydarzy coś fajnego, to
zawsze się możesz odświeżyć albo, jak ja, poprawić fryzurę. Na studiach mocno
tapirowałam włosy – dodała, uśmiechając się na samo wspomnienie swoich
ówczesnych fryzur. – I potem pryskałam sobie na ten tapir z pół pojemnika
lakieru za jednym razem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita wreszcie
uśmiechnęła się porządnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wyobrażam sobie
pani z natapirowanymi włosami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I dobrze. Wyglądałam
jak wściekły kot kopnięty prądem. – Puściła dłonie Anity, podniosła filiżankę i
dopiła kawę. – To co? – podjęła, odstawiając filiżankę na spodeczek. –
Zastanowisz się, czy masz ochotę na ten sobotni spacer?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita przez chwilę
milczała. Na palcu okręcała końcówkę jasnobrązowych włosów, związanych nisko na
karku w koński ogon. Kilka kosmyków opadało jej na czoło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam ochotę –
powiedziała wreszcie cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No to już coś wiemy –
stwierdziła Beata łagodnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita pokiwała głową.
Siedziały w milczeniu jeszcze przez dłuższą chwilę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W piątek niewiele dało
się stwierdzić, poza tym, że Maks chyba dostał pozytywną odpowiedź na swoją
propozycję, bo cały dzień miał wyjątkowo zadowoloną minę. Za to w poniedziałek
rano Beatę powitał przed pierwszą lekcją zakłopotany uśmiech i ciche „Fajnie
było” Anity, rzucone po przywitaniu na korytarzu – a potem najwyraźniej cała
sprawa ruszyła z kopyta. Anita coraz częściej się uśmiechała. Maks albo spędzał
czas z nią, albo ciągnął ją do innych osób z innych klas. Parę razy dało się
zauważyć, jak trzymają się na korytarzu za ręce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata nie chciała
naciskać i wyciągać zwierzeń na siłę, ale niebawem Anita sama przyszła. Właściwie
poczekała po dzwonku, aż wszyscy wyjdą z klasy, Maksowi mruknęła: „Ja zaraz
przyjdę”, wyjęła z plecaka kartkę, podeszła i powiedziała:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Moje wypracowanie. Wie
pani… – zawahała się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No mów, bo się skręcam
z ciekawości – zachęciła Beata. Anita roześmiała się krótko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodzimy ze sobą –
wyjaśniła. Wzruszyła lekko ramionami, jakby chciała trochę odjąć powagi temu
stwierdzeniu, ale jej rumieniec wskazywał, że wcale nie traktuje tego
obojętnie. – W sumie to trochę w to nie wierzę, no ale… Maks jest super.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty też jesteś super –
przypomniała jej. – Cieszę się. Czyli tamta sobota była udana?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No – mruknęła Anita,
uciekając spojrzeniem w bok. – Mega.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Mega”. To było całkiem
dobre podsumowanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kilkanaście dni po tej
rozmowie Beata przeżyła mały szok. Anita, dotąd zawsze chodząca w szerokich
spodniach i w za dużych bluzach – poza uroczystościami szkolnymi, gdy zakładała
długą czarną spódnicę i luźną białą bluzkę – w wyjątkowo ciepły dzień przyszła
do szkoły w sukience. Innego dnia w dżinsach, ale najwyraźniej nowych, i ładnej
bluzce. Potem w spódnicy, niebieskiej, do kolan – i nagle okazało się, że ma
całkiem zgrabne nogi, tęgie, ale ładne, proste i zwyczajnie miłe dla oka.
Później znów w sukience. I znów w spodniach, z kolorowym paskiem. Jednym słowem
– Anita wreszcie przestała się chować w swoich ubraniach niczym w worku. To
zresztą stwierdziła pani Walewska, która któregoś dnia zadzwoniła do Beaty i
najpierw wypytała o Maksa – czy to porządny chłopak, jak się uczy, jak się w
szkole zachowuje – a potem powiedziała:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chciałam się upewnić,
bo pani ich tak na co dzień widzi i wie, kto jaki jest. Ale wydaje mi się miły.
I Anita jest taka inna, przypomniała sobie, jak się uśmiechać. Nie uwierzy
pani, ale ostatnio mi powiedziała, że chce iść na zakupy i jakieś nowe ciuchy
kupić, bo ma same takie namioty i pokrowce. A jak ją wcześniej namawiałam, że
pójdziemy kupić coś ładnego, fajnego, przecież są fajne ubrania w różnych
rozmiarach, to mi zawsze mówiła: „Po co, na co, i tak będzie widać, że jestem
gruba, najlepiej mnie zakryć jakąś wielką płachtą”. A teraz mnie po pięciu
sklepach przegoniła, bo chce nowe dżinsy. A jak jej wczoraj mąż rano
powiedział, że ładnie wygląda, to zamiast jak zwykle burczeć, że ma oczy i
widzi w lustrze, że wygląda jak ciężarówka, to się wreszcie normalnie
uśmiechnęła i powiedziała: „Fajnie, tato, dzięki”. Mąż mało zawału z wrażenia
nie dostał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez kolejne tygodnie
Beata przyglądała się Anicie z coraz większą satysfakcją. Nie, Anita nie
zmieniła się w seksbombę, duszę towarzystwa czy coś w tym stylu. Pozostała
taka, jaka była – spokojna, uważnie obserwująca, zachowująca swoje przemyślenia
głównie dla siebie, trochę zdystansowana. Ale jednocześnie widać było coś
nowego: odrobinę więcej pewności siebie, częstszy uśmiech, chęć dzielenia się
myślami z Maksem. I przede wszystkim – więcej życzliwości dla samej siebie. Gdy
Beata któregoś dnia powiedziała: „Jak ci fajnie w tej sukience”, Anita odparła,
trochę zakłopotana: „No, fajnie się w niej czuję. W ogóle ostatnio tak się
fajniej ze sobą czuję”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maks powoli,
nienachalnie, ale jednak wyciągał Anitę z jej skorupy. Rozmawiali na przerwach
z osobami z innych klas. Chodzili w weekendy na spacery z rodzicami Maksa.
Stworzyli większą stałą grupę w drugiej „b”: Maks z Anitą, Gosia z Izą,
Karolina, Mateusz i Wojtek. Siadywali w siódemkę przy stoliku w szatni, przed
stołówką, na trawie na szkolnym podwórku, rozmawiali, śmiali się, dawali sobie
odpisywać zadania domowe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Początek funkcjonowania
tej grupy w takim składzie Beata kojarzyła z pewną rozmową na korytarzu. Anita
z Maksem stali przy oknie, kilka osób z drugiej „b” gdzieś obok; do okna
podeszła Hanka, ciągnąca za sobą jakąś dziewczynę z innej klasy, i zrobiła
całkiem sprytnie zakamuflowaną złośliwą uwagę pod adresem Anity, a konkretnie
spódnicy, w której Anita przyszła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W takich momentach Beata
zawsze czuła się rozdarta: najchętniej wpadłaby w sam środek rozmowy i dała
komuś po łbie, a jednocześnie miała poczucie, że to nie pomoże – dzieciaki
muszą się nauczyć radzić sobie z tym same, to raz; dwa, nauczyciel grożący
palcem „Jak ty się zachowujesz!” w tego typu sytuacjach raczej zaszkodziłby
ofierze niż oddziałał na agresora. Rozmowa z Hanką musiała zaczekać – i musiała
być rozmową w cztery oczy. Kolejną. Hanka zdecydowanie lubiła atakować
słabszych, a jej rodzice, niestety, nie widzieli w tym problemu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Hania – odezwał się
wtedy Maks, uprzejmie, ale stanowczo – masz jakiś problem?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Do niej mówię –
odparła Hanka, wskazując brodą na Anitę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No – zgodził się Maks
i objął Anitę ramieniem. – Mówisz do mojej dziewczyny. A jak masz coś do mojej
dziewczyny, to masz coś do mnie. To co masz za problem?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Hanka szybko się
wycofywała, gdy widziała, że potencjalna ofiara umie się bronić albo jest
broniona. Wtedy też się wycofała, coś mruknęła i odeszła, wraz z koleżanką, z
którą wcześniej przyszła. Do Anity i Maksa podeszły za to Gosia z Izą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Olej ją – poradziła
Gosia pocieszającym tonem. – Hanka ma zły dzień. Tak od urodzenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Roześmiali się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idziemy do sklepiku po
serowe chipsy i posiedzieć w szatni – dodała Gosia. – Anita, idziesz? Anita
zawsze z nami chodziła – dorzuciła w kierunku Maksa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dopóki ktoś nam jej
nie ukradł – dodała Iza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale możesz się
przyłączyć – uzupełniła Gosia łaskawie. – Jeśli Anita za ciebie poręczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poręczysz za mnie? –
spytał Maks komicznie błagalnym tonem, patrząc na Anitę. Ta tylko pokiwała
głową z cichym śmiechem – i całą czwórką ruszyli do sklepiku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Potem do tej grupki
przyłączył się Mateusz. Chwilę później Karolina. Na końcu Wojtek, który
najwidoczniej już wybaczył Gosi dawnego nieuprzejmego kosza. Zrobiła się z tego
fajna, sympatyczna paczka, trzymająca się razem na przerwach i na lekcjach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale Maks najwyraźniej
potrafił dawać Anicie trochę przestrzeni, bo czasem Beata widziała ich osobno.
Anita coś szkicowała, Maks z kimś rozmawiał, grał w coś z kolegami na boisku,
chodził po szkole od ludzi do ludzi. Na kolejnej przerwie znów byli we dwoje. A
potem znów się rozdzielali, tak bez pretensji, bez oczekiwania, że to drugie
będzie ciągle pod ręką.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Któregoś dnia w połowie
maja Beata w czasie dyżuru na parterze znalazła na ławce – tej ławce „od
chowania się”, jak to kiedyś nazwała Anita, stojącej za tablicą z ogłoszeniami
– właśnie Anitę, szkicującą coś zawzięcie w dużym notesie. Oraz Andrzeja,
opartego plecami o ścianę i z nogami na ławce, zatopionego w książce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No proszę, to tu mi
się skitraliście – powiedziała Beata z rozbawieniem. – Andrzej, dobra rada,
zabieraj nogi z ławki, zanim cię dyrektor zobaczy. Wiesz, że tego zabrania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej bez słowa zsunął
nogi na podłogę. Anita roześmiała się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chowamy się –
wyjaśniła. – Powiedziałam Maksowi, żeby sobie poszedł pogadać z ludźmi, bo ja
mam chwilowo dość gadania i słuchania. Więc poszedł. A Andrzej – dodała,
patrząc na kolegę współczująco – chowa się przed Gośką. Nie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Historia mojego życia
– mruknął Andrzej, nie odrywając wzroku od książki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No wie pani –
dorzuciła Anita wyjaśniająco. – Zbliża się ta dyskoteka na pierwszego czerwca.
Gośka chciała wciągnąć kilka osób do komitetu organizacyjnego. Niech pani
zgadnie, kogo chciała wciągnąć najbardziej. – Wskazała ołówkiem na Andrzeja,
który tylko pokręcił głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie mam dla was cienia
współczucia – odparła Beata. – Mieliście wolne dni przez całe pisemne matury,
gdy ja siedziałam w komisjach, a potem sprawdzałam sterty prac maturalnych. A
teraz będę siedzieć na ustnych maturach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trudne były? – spytała
Anita.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Da się przeżyć. W
czerwcu omówimy sobie na spokojnie tematy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mnie się nie spieszy –
mruknęła Anita i obróciła szkicownik w stronę Beaty. – Niech pani spojrzy.
Nazwę to „Cierpienia młodego Andrzeja”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na rysunku widać było
Andrzeja w tej pozycji, w jakiej chwilę wcześniej siedział, z nogami na ławce,
zatopionego w książce. Nad jego głową znajdowała się chmura, z której wychylał
się trójgłowy potwór: coś przypominającego ośmiornicę, z głową dyrektora po
lewej, głową fizyka po prawej i głową Gosi pośrodku. Beata roześmiała się.
Anita pokazała rysunek Andrzejowi, który uniósł brwi, uśmiechnął się lekko i
stwierdził:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem, która z tych
głów jest gorsza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Widziałam twoją nową
uwagę z fizyki – przypomniała sobie Beata.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nawet się nie
odezwałem – powiedział obronnie. – Chyba przestanę na fizyce oddychać, bo za to
w końcu też zarobię uwagę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Najnowsza uwaga
brzmiała: „Weredecki patrzy bez szacunku, gdy mu się tłumaczy, dlaczego z
fizyki jest durniem!!!!!!!!!!!”. Beata pokazała tę uwagę Michalinie i zapytała,
czy Michalina też ma wrażenie, że Halecki coraz bardziej się odkleja od
rzeczywistości i przegina. „Jak dla mnie powinien już w zeszłym roku iść na
emeryturę”, odparła Michalina. „Najgorsze, że do tej emerytury jeszcze mu parę
lat zostało. Ale facet już nie daje rady. Nie dźwiga po prostu tej licealnej
codzienności i się wyżywa na dzieciakach. U mnie już trzech rodziców było z
pretensjami, że fizyk obraża ich dzieci. Ale stary go lubi i nie da ruszyć,
więc wiesz…”. Tak, Beata wiedziała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bez komentowania –
powiedziała zatem Andrzejowi i Anicie. – I bez nerwów. Rozumiecie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne – odparła Anita.
– Maks też zarobił znów uwagę, ale on nie „patrzy bez szacunku”, on się
„uśmiecha bez szacunku”. Czemu pan Halecki zawsze wstawia tyle wykrzykników?<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem – mruknęła
Beata. Też ją to zastanawiało. Zawsze z Michaliną liczyły, ile który uczeń
dostał wykrzykników przy danej uwadze. W drugiej „b” najwięcej wykrzykników
dostawali Andrzej, Gosia i Hania. – Idę, mam dyżur. Andrzej, żadnych nóg na
ławce. Anita, schowaj ten rysunek, bo jest po szkolnemu niecenzuralny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy odchodziła, do ławki
właśnie podszedł Marcin.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co się tak chowasz? –
zapytał Andrzeja z pretensją, usiadł pomiędzy nim a Anitą i wyciągnął z plecaka
jabłko. – Weź odłóż tę książkę, przejdziemy się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie chcę – mruknął
Andrzej i zasłonił się książką. Anita otworzyła znów szkicownik i rysowała.
Marcin, wyraźnie zirytowany, jadł jabłko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do Małgosi może powoli
docierało, że jej starania nic nie dadzą, ale wciąż próbowała. Gdy pojawił się
Maks, uznała to chyba za niezłą okazję do kolejnej próby „rozruszania”
Andrzeja. Może myślała, że zdoła wywołać jakąś zazdrość, poruszyć męską
ambicję? W każdym razie w pierwszych dniach podeszła do Andrzeja w czasie
przerwy między dwoma polskimi – Andrzej siedział w klasie, w swojej ławce, z
książką, Beata przy biurku uzupełniała dziennik, paru innych uczniów też
pozostało na miejscach, reszta wyszła na korytarz; Małgosia podeszła, oparła
się ręką o ławkę, postukała palcem w książkę, a gdy zwróciła na siebie uwagę,
odezwała się nieco prowokacyjnie:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zauważyłeś pewnie, że
Maks bije cię na głowę w uprzejmości i wyglądzie? Chyba znalazłam lepszą osobę
niż ty do reprezentowania klasy na uroczystościach. No i co ty na to?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wspaniale – odparł
Andrzej spokojnie i zasłonił się książką. – Cieszę się, że teraz jemu będziesz
zatruwać życie zamiast mnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Małgosia wyprostowała
się, wsadziła ręce do kieszeni dżinsów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty to jednak jesteś
chamowaty – oświadczyła głośno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej uniósł wzrok
znad książki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo co? – zapytał,
nieporuszony. – Bo nie mam ochoty podporządkowywać się każdej twojej zachciance
i każdemu pomysłowi? Bierz sobie Maksa do reprezentowania klasy, będę wam
obojgu dozgonnie wdzięczny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jesteś totalnie
aspołeczny – zarzuciła mu Gosia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wreszcie zauważyłaś,
gratulacje – mruknął i wrócił do czytania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I chamowaty –
powtórzyła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A w ogóle to facet
powinien wstać, gdy kobieta do niego mówi – nie wytrzymała Małgosia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej znów uniósł
głowę, spojrzał wyjątkowo nieprzyjemnie, wstał, pochylił się nad Gosią – aż się
nieco cofnęła – i powiedział dobitnie:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Daj mi spokój.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo mnie męczysz –
odparł takim tonem, jakby uświadamiał jej oczywistą prawdę. – Daj mi wreszcie
spokój. Jesteś namolna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ty… – zaczęła Gosia
zapalczywie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wy dwoje, dosyć! –
wtrąciła się ostro Beata. – Oboje już przeginacie. Macie się zamknąć i omijać
jak mafia urząd skarbowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Siedząca przy oknie
Agata parsknęła śmiechem nad zeszytem. Małgosia patrzyła przez ramię z urażoną
miną, Andrzej wzruszył ramionami, ze wzrokiem utkwionym gdzieś w połowie
środowego rzędu ławek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I nie chcę więcej
słyszeć waszych wzajemnych uprzejmości – dodała Beata surowo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne – odparła Gosia
wyniośle, zwróciła się do Andrzeja i jeszcze bardziej wyniosłym tonem dodała: –
Dla mnie i tak już nie istniejesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Widać było, że Andrzej
ma na końcu języka jakąś ripostę, ale zerknął na Beatę i najwyraźniej uznał, że
lepiej się ugryźć w język. Wzruszył ponownie ramionami, usiadł i zasłonił się
książką. Małgosia zarzuciła swój szaro-fioletowy plecak na jedno ramię i wyszła
z klasy z podniesioną głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez jakiś czas był
spokój – Gosia rzeczywiście Andrzeja omijała, do wydarzeń szkolnych wciągnęła
Maksa, który z kolei wciągał Anitę, dzięki czemu kilka imprez zostało
uświetnionych jej pięknym śpiewem, na przykład obchody rocznicy urodzin Tarasa
Szewczenki, patrona szkoły, o którym dyrektor przypominał sobie, tak jak i o
wszystkich relacjach białoborsko-ukraińskich, gdy akurat było mu to na rękę. W
każdym razie Anita wraz z nauczycielką muzyki przygotowała trzy wiersze
Szewczenki, zaśpiewała, dostała gromkie brawa i wyglądało na to, że wyrazy
uznania ze strony innych uczniów zaczęły jej sprawiać przyjemność.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale ja mam zdolną
dziewczynę, nie? – szepnął z dumą Maks do Gosi podczas jednej z prób.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Anita jest wspaniała –
zgodziła się Gosia, spojrzała na Maksa z uśmiechem i dodała: – Farciarz z
ciebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Służy ci zakończenie
przyjaźni z Hanią, pomyślała Beata z pewnym smutkiem. Zrobiłaś się bardziej
koleżeńska, mniej złośliwa i sympatyczniejsza dla ludzi, Gosiu. A że jesteś
trochę apodyktyczna, lubisz stawiać na swoim, lubisz się rządzić – to już taki
twój urok. Tylko z Andrzejem daj sobie spokój, i będzie po kłopocie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Najwyraźniej jednak tego
ostatniego Gosia zrobić nie potrafiła albo nie chciała. Przez parę tygodni od
tamtej rozmowy w klasie zachowywała się tak, jakby Andrzej nie istniał –
chwilami aż do przesady, nawet przestała odpowiadać na jego „Cześć”, rzucane
zresztą ogólnie, do wszystkich, a gdy coś mówił na polskim, ostentacyjnie
oglądała sobie paznokcie lub patrzyła w okno. W pewnym momencie Beata
uświadomiła sobie, co ma przed sobą: grę w obojętność. Bardzo licealną grę w
obojętność, prowadzoną w formie „czy widzisz, że cię ignoruję?”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Potem Gosia chyba się
zorientowała, że gra w obojętność nie jest z jej punktu widzenia najlepszą
drogą, bo gwarantuje Andrzejowi dokładnie to, czego chciał: święty spokój. Więc
zaczęła grać w kolejną grę – tym razem coś, co Beata na własny użytek określiła
jako „maska niewinności i nieśmiałości”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ta gra zaczęła się na
kółku polonistycznym. Założenie kółka polonistycznego chodziło Beacie po głowie
już od semestru zimowego, jednak dopiero na początku kwietnia udało jej się z
tym ruszyć. Zebrała niedużą, ale fajną grupę – parę osób z pierwszych i drugich
klas, dwie z trzeciej, jedną maturzystkę. Zaczęli się spotykać w poniedziałkowe
popołudnia, w sali samorządu szkolnego, bo tam ławki były ustawione w kwadrat i
nie musieli co chwila ustawiać ich na nowo. Początkowy plan składał się z paru
skromnych punktów: rozmowy o książkach spoza kanonu lektur, poznanie kilku
ciekawych opracowań dotyczących literatury, obejrzenie wspólnie ekranizacji i
analiza przekładu intersemiotycznego. Szybko się rozkręcili: część osób chciała
pisać własne opowiadania, padł pomysł gazetki szkolnej, „ale wie pani, nie
takie parę bzdetów na tablicy ogłoszeń, tylko taka normalna, drukowana,
regularna”. Zawiązało się kilka nowych znajomości, atmosfera zrobiła się tak
miła, że Jola z maturalnej powiedziała w którymś momencie: „Jak ja żałuję, że
zaraz matura i już mnie tu nie będzie, czemu pani nie uruchomiła tego koła rok
temu? Jest tak fajnie, a za kilka dni maj”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z drugiej „b” na koło
chodzili: Gosia, Andrzej i Jacek. Jacek się rozkręcał, bardzo powoli, ale
jednak. Więcej i głośniej mówił, podrzucił kilka ciekawych propozycji książek.
Po pierwszej bardziej intensywnej dyskusji o paru powieściach Andrzej spojrzał
na Jacka z wyraźnym zaciekawieniem, jakby go po raz pierwszy zobaczył, i
poprosił o pożyczenie tej książki, o której Jacek właśnie wspominał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Daj znać, jak ją
skończysz – wtrąciła wtedy Małgosia spokojnie. – Jacek, chcę pożyczyć po nim,
OK?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jacek pokiwał głową,
najwyraźniej zadowolony, że znalazł się w centrum uwagi. Andrzej rzucił Gosi
podejrzliwe spojrzenie, ale ta uśmiechnęła się tylko uprzejmie i odwróciła się
do Joli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W czasie kolejnych
spotkań kółka Beata z zaciekawieniem obserwowała dynamikę całej grupy. Jola,
początkowo trochę wycofana – w końcu najstarsza, z maturą na karku, no i zaraz
jej tu nie będzie – zaprzyjaźniła się z Gosią, i jedną z pierwszorocznych, Alą,
namiętną wielbicielką powieści grozy. Jacek nabierał pewności siebie, coraz
częściej się odzywał i wyraźnie sprawiało mu to przyjemność. W jego spory z
Andrzejem – zawzięte spory, bo mieli zdecydowanie odmienny gust literacki –
wtrącała się Magda z trzeciej „c”, stająca raz po stronie Jacka, raz Andrzeja,
a raz torpedująca ich stanowczo: „Obaj się mylicie!”. Daria i Maciek z drugiej
„a”, Gosia z drugiej „c” i bliźniaczki z pierwszej „a” – Beata nigdy nie umiała
rozróżnić, która z nich jest Dorotą, a która Krystyną – odzywali się rzadziej,
ale wyglądało na to, że dobrze się bawią. Mocny polonistyczny kwartet z
pierwszej „c” – Damian, Tosia, Renata i Błażej – naciskali, by wreszcie poza
czytaniem i rozmawianiem o książkach zająć się pisaniem własnych.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata świetnie się
bawiła. Do tego wymyśliły z Michaliną konkurs polonistyczny dla całej szkoły,
pod wpływem nacisków kółka podzielony na dwie kategorie: esej o wybranej
powieści oraz autorskie opowiadanie. Do jury konkursowego zaprosiły Łucję ze
szkolnej biblioteki, polonistkę z drugiego liceum – dyrektor burczał, że po co,
tamci na pewno zaraz ukradną pomysł – oraz dziennikarza z lokalnej gazety,
który był znajomym pani pedagog.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zobaczymy, co z tego
wyjdzie – stwierdziła Michalina, gdy dyrektor na radzie pedagogicznej zapytał
mało zachęcającym tonem, jak wygląda sytuacja. – Termin jest do drugiego
czerwca, dzieciaki mają jeszcze czas. Kilka prac na pewno się pojawi, a chyba
najważniejsze, że coś się dzieje, prawda?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dyrektor wzruszył
ramionami i mruknął, że uwierzy, jak zobaczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kółko polonistyczne
działało, rozmowy o książkach się rozkręcały, prace konkursowe, sądząc po
odpowiedziach w różnych klasach, powoli się pisały, a Gosia kontynuowała grę w
„niewinna i nieśmiała”, tylko że ta gra trochę kiepsko jej wychodziła. Gosia
była za energiczna, za stanowcza i za silna na taką maskę. Więc owszem,
najpierw parę razy zadawała Andrzejowi jakieś pytania o książki, patrzyła z
uśmiechem i podziwem, znów o coś pytała w klimatach „ojej, jesteś taki mądry,
powiedz mi” – po czym w którymś momencie nie wytrzymywała i wracała do
prawdziwej siebie. Jak przy przygotowywaniu zakończenia klas maturalnych, gdy
chciała, by Andrzej coś zrobił. Andrzej się zgodził, bo chodziło o wybór
tekstów, ale zastrzegł: przygotowanie tak, odczytywanie nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niech Maks czyta –
zasugerował i uśmiechnął się nieco złośliwie. – Jest milszy i ładniejszy, sama
mówiłaś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A co? – podchwyciła
Gosia swoim typowym, zaczepnym tonem, i na moment zgubiła maskę „niewinna i
nieśmiała”. – Przykro ci, że tak powiedziałam?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Skądże. – Andrzej
dalej uśmiechał się z rozbawieniem. – Sam tak uważam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gosia musiała sobie
przypomnieć o przyjętej taktyce, bo nagle odpowiedziała łagodnie:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze, jak chcesz.
Dzięki, że to przygotujesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej najwyraźniej
tego się nie spodziewał, więc spojrzał na Gosię z zaskoczeniem – i trochę
podejrzliwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Skaczesz humorami ze
skrajności w skrajność – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kobieta zmienną jest –
zacytowała Gosia gładko, odwróciła się do niego plecami i oświadczyła: – No to
ten punkt mamy załatwiony, lecimy dalej?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata zerknęła na
Michalinę, która właśnie odhaczała coś na liście. Organizację zakończenia roku
dla klas maturalnych dyrektor zrzucił na nie, historyka i panią pedagog.
Samorząd szkolny się wykruszył, bo sporo w nim było tegorocznych maturzystów,
więc obie z Michaliną zagoniły do roboty więcej osób z klas, w których miały
wychowawstwo, a także uczniów z kółka polonistycznego. Gosia automatycznie
objęła przywództwo i w najlepsze rozdzielała zadania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Strasznie się ta twoja
Gośka rządzi – skomentowała Michalina, gdy zostały z Beatą w sali same i
podsumowywały ustalenia. – Ale jest konkretna i potrafi ogarnąć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gosia jest
organizacyjnie świetna – zgodziła się Beata.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I dalej sobie ostrzy
zęby na Andrzeja? – upewniła się Michalina. – Rany, niech sobie znajdzie
jakiegoś milszego chłopaka, ten ma wiecznie taką minę, jakby mu ktoś wbił
szpilkę w dupę. Tak, wiem – dodała szybko – to twój ulubieniec i nie wolno go
ruszać, ale serio, wkurza mnie tą swoją postawą „walcie się wszyscy” i „zmusili
mnie do siedzenia z plebsem”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie to – odparła
Beata spokojnie. – Andrzej po prostu… on jest trochę wycofany i zamknięty w
sobie. Trochę jak Anita.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ta – mruknęła
Michalina z rozbawieniem. – Twoja dwójka ulubieńców z drugiej „b”. Lubisz
dziwaków.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Coś w tym było, Beata
musiała to przyznać. Rzeczywiście, Anita i Andrzej należeli do jej ulubieńców,
nie tylko z drugiej „b”. I rzeczywiście oboje byli dość specyficzni. Anitę
zaczęła już bardziej rozgryzać, Andrzeja nadal nie mogła konkretniej uchwycić.
Ale oboje ich ogromnie lubiła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po zakończeniu roku
maturzystów Małgosia bardzo ładnie podziękowała wszystkim uczniom zaangażowanym
w przygotowania. Na lekcji wychowawczej podziękowała jeszcze raz, poszczególnym
osobom z klasy. Andrzej w tych podziękowaniach nie został ani pominięty, ani
jakoś przesadnie wyróżniony, Gosia znów twardo trzymała się maski „miło,
niewinnie, nieśmiało i subtelnie”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maska ponownie spadła,
gdy pojawił się pomysł szkolnej dyskoteki i Gosia z wielkim zaangażowaniem
przystąpiła do jej organizowania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na szkolne dyskoteki
dyrektor zgadzał się niechętnie, po długich namowach i z taką miną, jakby
kosztowało go to ze trzy pensje. Ale w końcu dał się namówić, przyciśnięty
przez panią pedagog, kilkoro wychowawców i delegację szkolną, z Gosią na czele.
Z Gosi wylazł rasowy polityk skrzyżowany z dyplomatą, przedstawiła całą prośbę
tak, że w gruncie rzeczy dyrektor nie miał jak odmówić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ładna dziewucha, ale
za dużo gada – mruknął, gdy delegacja szkolna wyszła z jego gabinetu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– On też za dużo gada, a
nawet nie jest ładny – skwitowała Michalina, gdy też wyszły z gabinetu. – Boże,
jak ja mam dosyć tych wszystkich komentarzy o ładnych dziewczynach, które
najlepiej, by się nie odzywały i tylko dalej ładnie wyglądały.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dyskoteka została
zaakceptowana. Gosia zebrała sobie „Dyskotekowy Komitet Organizacyjny”, jak go
nazwała, i ruszyła do działania. I, jak zdradziła Anita na którejś przerwie,
próbowała namówić Andrzeja do pomocy, na co Andrzej oświadczył twardo: „Po moim
trupie”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I znowu Gośka jest na
Andrzeja zła, a Andrzej chowa się przed nią na przerwach – zakończyła Anita z
rozbawieniem. – Wie pani, w sumie to mi ich obojga żal, ale Andrzeja bardziej.
Maks Gosi pomaga, przez Maksa mnie też tym trują, no to obiecałam zrobić
dekoracje i niech będzie, ale ostrzegłam, że na żadne zebrania komitetu i
narady chodzić nie będę, mają mi powiedzieć, co zrobić, i tyle. Gosia strasznie
lubi prowadzić zebrania komitetów, pani zobaczy, że ona wyląduje kiedyś w
Sejmie czy w czymś takim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale przyjdziesz na
dyskotekę? – spytała Beata podstępnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No przyjdę – mruknęła
Anita z uśmiechem. – Będę miała z kim tańczyć, a nie podpierać ściany, to w
sumie czemu mam nie przyjść. Ale to w sumie straszny obciach, że w liceum mamy
dyskotekę z okazji Dnia Dziecka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Straszny obciach,
pomyślała Beata z rozbawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Obciach czy nie obciach,
dyskoteka była udana. Pierwszy czerwca wypadał w niedzielę, więc odbyła się w
ostatni piątek maja. Aula została ładnie przygotowana, stoły zapełniły się
miskami ze wszystkim, co niezdrowe, tuczące i wymagające popicia gazowanymi
napojami. Dzieciaki wystrojone, nauczyciele zresztą też.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Halecki założył muchę!
– szepnęła Michalina Beacie na ucho. – Odstawił się jak stróż w Boże Ciało.
Zakładamy się, czy poprosi Wandę do tańca?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Niewykluczone, uznała
Beata. Nauczycielka geografii wyraźnie się fizykowi podobała. Bez wzajemności.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na parkiecie kręciły się
już pierwsze pary, w tym Maks i Anita, wtuleni w siebie. Niektórzy podpierali
ściany, inni w mniejszych i większych grupkach rozmawiali, jedli, śmiali się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Niektórzy znosili
egzystencjalną udrękę, jak to złośliwie określali inni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej dziś cierpi
egzystencjalnie – oświadczył Marcin wesoło, wskazując na przyjaciela, gdy Beata
ich spotkała przed aulą. – Bo musi tu być.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Musisz? – zdziwiła
się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mama mi kazała –
mruknął Andrzej i rzeczywiście miał niezadowoloną minę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I przed wyjściem
zabrała mu książkę z kieszeni kurtki – dodał Marcin, który chyba coraz lepiej
się bawił. – Powiedziała, że idzie na zabawę, a nie do czytelni. Całą drogę z
domu tutaj miał strasznego focha na cały świat.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Biblioteka jest pewnie
zamknięta? – spytał Andrzej, a gdy usłyszał potwierdzenie, spochmurniał jeszcze
bardziej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Masz mnie –
przypomniał Marcin. – I chipsy. To ci musi wystarczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej nie wyglądał
tak, jakby miało mu to wystarczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dyskoteka się
rozkręcała, coraz więcej osób tańczyło albo chociaż wygłupiało się na
parkiecie. Beata zatańczyła z paroma nauczycielami – Majkel najwyraźniej
postanowił obtańczyć wszystkie koleżanki przed zakończeniem pracy – kręciła się
po auli i po korytarzu, sprawdziła toalety, znów wróciła na aulę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maks tańczył ciągle z
Anitą, a gdy Anita nie chciała tańczyć, siadał na krześle czy podłodze obok
niej. Marta bawiła się z grupką ze starszych klas, ze swoim chłopakiem. Hanka
brylowała w innej grupce. Jacek, ku wielkiemu zdumieniu Beaty, najwyraźniej
oczarował krótko ściętą blondynkę z pierwszej „a”, bo tańczyli już czwarty
taniec z rzędu, a Jacek miał taką minę, jakby świat nabierał kolorów. Blondynka
coś do niego powiedziała, na ucho, Jacek się zaczerwienił i pokiwał głową.
Blondynka się roześmiała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak ma na imię ta
blondynka w zielonej sukience? – spytała Beata Izę, która stała obok i wyjadała
chipsy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Didi – odparła Iza, a
na zdziwioną minę Beaty wyjaśniła: – To znaczy Dagmara, ale ma nazwisko też na
„D” i mówi zawsze, żeby mówić na nią „Didi”. A co? – Rzuciła okiem na parkiet.
– A. No, ona jest w porzo. Gra w siatkę. Gośka mówiła, że Tośka z „c” się z nią
przyjaźni i jej opowiadała, jaki Jacek jest inteligentny i ile ma ciekawych
rzeczy do powiedzenia na kółku. A Didi powiedziała, że lubi takich mózgowych,
bo są kulturalni, wrażliwi i delikatni. – Nagle Iza spojrzała w drugą stronę i
dodała nieco złośliwie: – Ale jak widać, nie wszyscy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata powędrowała
wzrokiem za spojrzeniem Izy. Po drugiej stronie stał Andrzej i zdecydowanie nie
wyglądał ani na wrażliwego, ani na delikatnego. Wyglądał na obrażonego na cały
świat. Przy nim stał Marcin, też w niezbyt dobrym humorze. Podeszła do nich
Gosia, coś powiedziała, Andrzej odpowiedział; nagle Marcin coś się wtrącił,
chwycił Małgosię za rękę i pociągnął na parkiet.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Czy teraz będzie gra w
„podrywam twojego przyjaciela na twoich oczach”?, zastanowiła się Beata,
patrząc na tańczącą parę. A może Marcinowi się Gosia podoba, a Andrzej o tym
wie i nie chce robić przyjacielowi przykrości? A może…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A może ja oglądam
kiepską telenowelę, pomyślała i sięgnęła po chipsy. Nastolatki i ich
nastoletnie dramy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Iza zniknęła, przy
chipsach pojawiła się grupa trzecioklasistów. Wolna piosenka się skończyła,
jakiś szybki, młodzieżowy kawałek zaczął się wwiercać w uszy. Beata usiadła w
kącie na krześle i czekała. Nauczyciele pilnujący dyskoteki podzielili się
dyżurami na korytarzu, ona na razie miała trochę wolnego – dopóki kilkanaście
minut później nie wróciła Michalina, która z ciężkim westchnieniem usiadła obok
i rzuciła:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Teraz twoja kolej
polować na nielegalne rozrywki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata przeszła się
najpierw po parterze, potem po pierwszym piętrze. Minęła Majkela, który
zaraportował: „Męski kibel czysty, do damskiego nie odważę się zajrzeć”.
Zajrzała do damskiego – czuć było papierosy, ale żadnej żywej duszy – obeszła
korytarz, sprawdziła, czy drzwi do klas są zamknięte. Weszła na drugie piętro,
tam samo sprawdziła damską toaletę, do męskiej tylko wetknęła głowę. Cisza,
spokój. I też czuć papierosy. Dzieciaki są za sprytne, by dać się tak łatwo
przyłapać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przeszła do końca
korytarza i wreszcie coś znalazła, choć zupełnie legalnego: Andrzeja, który
siedział w kącie między ścianą a ławką, ze skrzyżowanymi nogami, oparty o
ścianę, i chyba spał, bo miał zamknięte oczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Hej, zgubo –
powiedziała cicho, podchodząc. – Śpisz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Otworzył oczy, spojrzał
na nią i uśmiechnął się lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To co tu robisz? –
Usiadła na ławce tak, by go widzieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Łapię oddech –
mruknął. – Dużo ludzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Raczej się dobrze nie
bawisz – stwierdziła współczująco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – przyznał. –
Mówię, dużo ludzi. Koszmarny hałas. Te kretyńskie kule, które przynieśli,
migają na wszystkie strony, można szału dostać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dyskotekowe kule,
załatwione przez kogoś z trzeciej klasy, Gosia uważała za jeden ze szczególnie
udanych elementów dekoracyjnych.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Inny poziom potrzeb,
przemknęło Beacie przez myśl. Gosia lubi intensywność, kolor, kołowrotek
wydarzeń, gwar, tłumy. Andrzej woli spokój, ciszę, pojedyncze osoby wokół.
Trudno o większe zestawienie przeciwieństw.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może byłoby lepiej,
gdybyś wrócił do domu? – zasugerowała łagodnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokręcił głową, patrząc
przed siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Byłoby. Ale potem mama
cały weekend by się martwiła, że siedzę sam i nie spędzam czasu z ludźmi.
Dlatego kazała mi przyjść. – Spojrzał na nią, uśmiechnął się krzywo. – Więc
przyszedłem, żeby się nie martwiła. Niech jej pani w razie czego nie mówi, że
zwiałem z auli, bo następnym razem przyjdzie pilnować, żebym nie zwiewał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Troszczy się o ciebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Taaa. – Znów pokręcił
głową i spojrzał na ścianę przed sobą. – Wiem. Niepotrzebnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mamy takie są –
odparła z rozbawieniem. – Moja do dziś potrafi do mnie zadzwonić i zapytać, czy
zjadłam obiad, czy wszystko OK, czy o siebie dbam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Szczerze mówiąc,
wyglądasz na smutnego – odezwała się po chwili. Andrzej przez chwilę milczał,
wreszcie zapytał, nie odrywając wzroku od ściany:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie miała pani kiedyś
wrażenia, że się pani dusi? W sensie, w danym miejscu, w danym momencie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Miałam – przyznała,
trochę zaskoczona tym pytaniem. – W liceum tak, parę razy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A później?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na studiach już nie. –
Sama czuła, że w jej głosie rozległo się coś czułego, rozmarzonego. –
Uwielbiałam moje studia. Poczułam się tam wreszcie taka… u siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Znów pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pożyczyłaby mi pani te
spisy lektur z zajęć, o których pani kiedyś wspominała? – spytał, dalej nie
zmieniając pozycji. – Mówiła pani, że wciąż je pani gdzieś przechowuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ze studiów? – upewniła
się, a gdy mruknął „Yhym”, odparła: – Jasne. Tak, mam je ciągle w
segregatorach, razem z różnymi notatkami. Pewnie, mogę ci przynieść, mogę ci je
nawet skserować w pokoju nauczycielskim, tak po cichu, żeby dyrektor nie
krzyczał, że zużywamy tusz i papier.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dopiero teraz odwrócił
głowę i spojrzał na nią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mogłaby pani? –
zapytał cicho. – Będę wdzięczny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne. – Uśmiechnęła
się życzliwie. – Myślisz o filologii?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Znów wbił wzrok w
ścianę, wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem – mruknął. –
Tak chciałbym przejrzeć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku. Przyniosę
w poniedziałek – obiecała. Nie było sensu naciskać na zwierzenia. Podejrzewała,
że przyciśnięty, Andrzej zamknąłby się w sobie jeszcze bardziej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Siedzieli przez dłuższą
chwilę w milczeniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bierzesz udział w
konkursie? – zapytała wreszcie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Oddałeś już pracę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokręcił głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcę ją jeszcze przez
weekend przejrzeć – wyjaśnił. Dalej patrzył na ścianę naprzeciwko. – W
poniedziałek przyniosę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cieszę się. Chętnie ją
przeczytam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zerknął na nią z lekkim
rozbawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I tak nie będzie pani
wiedziała, która to – przypomniał. Miał rację, prace miały być anonimowe,
oznaczone tylko wylosowanymi numerami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Podejrzewam, że
rozpoznam cię po stylu – stwierdziła. – Choć po interpunkcji już nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mówiłem, że ogarnę –
mruknął z uśmiechem, ponownie przenosząc spojrzenie na ścianę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Fakt. Ogarnąłeś.
Jestem z ciebie dumna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokiwał głową, nadal ze
śladem uśmiechu na ustach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Fajnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W pierwszej klasie
interpunkcja Andrzeja pozostawiała sporo do życzenia, zresztą interpunkcja innych
uczniów też. Beata trochę poprawiała, trochę podpowiadała, trochę tłumaczyła,
ale braki sięgały jeszcze okresu podstawówki i wiedzy z gramatyki. Niektórzy
prawie nie stawiali przecinków, niektórzy stawiali ich za dużo; Andrzej należał
do tej drugiej grupy, a jego przecinki pojawiały się nieraz w wyjątkowo
dziwnych miejscach. W którymś momencie, gdy zapytał, jak ma to ogarnąć, Beata
podała mu tytuły kilku książek, jedną też pożyczyła. Podobno przeczytał ją
cztery razy. W każdym razie od końca pierwszej klasy jego interpunkcja zaczęła
wyglądać coraz lepiej, a w połowie drugiej osiągnęła naprawdę dobry poziom.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jak się zaweźmie, że coś
zrobi, to to zrobi, pomyślała Beata. Sam, bez proszenia o pomoc, po cichu, bez
obnoszenia się z tym, że coś robi. Zrobi i pójdzie dalej, nawet nie będzie
pytał, czy ktoś zauważył, że to zrobił.<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W ciszę, która znów
zapadła, wdzierały się słabe dźwięki z parteru. Zerknęła na Andrzeja. Ugiął
nogi w kolanach, objął je rękami i pochylił się trochę; patrzył wciąż na
ścianę. W twarzy miał coś dziwnego, ni to zmęczonego, ni to smutnego – i nagle
Beatę dopadła chęć, by go pogłaskać po głowie i zapewnić, że to mija, ten
nastoletni okres kiedyś się kończy, to uczucie bycia ciągle niepełnym,
zduszonym, ograniczonym, niedopasowanym. To mija, to minie, to nie trwa
wiecznie. Tylko w wieku nastu lat każdy miesiąc wydaje się wiecznością.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeszcze tylko dwa lata
do matury – odezwała się w końcu cicho. – Wytrzymasz. Potem już jest inaczej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uniósł głowę i spojrzał
na nią; najwyraźniej wcale nie był zdziwiony tym, co powiedziała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam nadzieję –
mruknął; patrzył jej w oczy, z tym czymś smutno-zmęczonym w twarzy, aż miała
ochotę wyciągnąć rękę, objąć go, poklepać pocieszająco po ramieniu. – Bo mam
dość.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czego dokładnie? –
zapytała łagodnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zawahał się, przygryzł
dolną wargę, ześlizgnął się spojrzeniem nieco w bok. Znała to – to wahanie, to
zagryzanie lub zaciskanie ust, czasem uciekanie wzrokiem; obserwowała te
reakcje u Anity, u Jacka, u Małgosi, u Karoliny, u innych uczniów. Moment
zawieszenia przed decyzją, czy mówić, czy milczeć. Parę, paręnaście sekund
niepewności, obawy. Ostrożne sondowanie, czy można powiedzieć, co można
powiedzieć, ile można powiedzieć. Niektórzy ostatecznie się wycofywali,
rezygnowali; niektórzy rzucali ogólne hasła, by choć wstępnie zasygnalizować
sprawę; a niektórzy wylewali z siebie wszystko, niczym fala powodziowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wyrzuć to z siebie,
zachęcała go w myślach. Wyrzuć to z siebie, dzieciaku, cokolwiek cię dręczy,
przecież nie można się tak w sobie kisić. Nawet Anita czasem coś z siebie
wyrzucała i widać było, że chociaż to, o czym mówiła, bolało – to jednak
opowiedzenie o tym trochę ją odciążało. Mów, przecież zrozumiem, a nawet jeśli
nie zrozumiem, to po prostu wysłucham.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może powinnam mu to
powiedzieć wprost, pomyślała nagle. Może powinnam przypomnieć, tak krótko i
wyraźnie: jestem, słucham, nie oceniam, zachowuję dla siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Hej, Andrzej. –
Dotknęła delikatnie palcami jego ramienia. – Możesz ze mną w każdej chwili
pogadać. A jak coś mi powiesz, to to nigdzie dalej nie pójdzie. Nie umiem
rozwiązać wszystkich problemów, ale umiem ich wysłuchać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem – powiedział
cicho, znów na nią spojrzał, znów się zawahał. – Ja w sumie… – zaczął wreszcie
i urwał, chyba szukając właściwych słów. Beata nie odrywała od niego wzroku;
miała wrażenie, że w końcu, nareszcie, przebije się przez jakąś warstwę,
ścianę, od której dotąd mniej lub bardziej się odbijała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I w tym momencie, do
ciężkiej cholery, kurwa mać i niech to szlag jasny trafi, pomyślała wściekle –
w tym właśnie momencie rozległy się głośne, szybkie kroki i na korytarzu
pojawił się Marcin. Akurat w tym momencie. Bo nie mógł, cholera jasna, poczekać
choćby paru minut.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tu jesteś – powiedział
Marcin ze złością, podchodząc. – Widzi pani, a ja go szukam jak głupi po całej
szkole.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nikt cię nie prosił –
warknął Andrzej, nie patrząc na niego; na Beatę też już nie patrzył, wbił wzrok
w siedzisko ławki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Coś się stało? –
spytał Marcin podejrzliwie, przenosząc spojrzenie z przyjaciela na
wychowawczynię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odparła Beata
spokojnie. – Tak siedzimy i się wyciszamy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Aha. – Marcin przez
chwilę się zastanawiał. – Ej, chodź, przejdziemy się wokół szkoły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Żadnego wychodzenia z
budynku – przypomniała Beata. – Zresztą drzwi są zamknięte, a klucz ma pan
Halecki. Bawicie się w szkole, nie wokół szkoły, sorry.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No tak. – Marcin
westchnął z rezygnacją. – Zapomniałem. To chodź, przejdziemy się po
korytarzach, jak nie chcesz siedzieć na auli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zostaw mnie w spokoju
– odpowiedział Andrzej zmęczonym głosem. – Nie chcę nigdzie z tobą łazić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra – odburknął
Marcin, wyraźnie zdenerwowany. – Mogę sobie znaleźć inne towarzystwo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To sobie znajdź, czy
ja ci zabraniam? – mruknął Andrzej, wzruszając ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To wyraźnie sprawiło
Marcinowi przykrość. Też wzruszył ramionami, spojrzał na Beatę, uśmiechnął się
słabo, mruknął „Wracam na dół” i poszedł, nieco przygarbiony, z rękami w
kieszeniach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Znów zapadła cisza,
przerywana dźwiękami muzyki i głosów z dołu. Beata czekała. Tamten nastrój się
ulotnił, ale może Andrzej będzie chciał wrócić do rozmowy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie chciał. Po chwili
wstał, rzucił Beacie krótkie spojrzenie – znowu miał w twarzy to coś
smutno-zmęczonego, i znowu poczuła, że zwyczajnie jest go jej żal – wsadził
ręce do kieszeni spodni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pójdę go ogarnąć –
powiedział, patrząc w stronę korytarza, tam, gdzie już nie było widać Marcina.
– Zanim się kompletnie obrazi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej! – zawołała
Beata, gdy odszedł kilkanaście kroków. Odwrócił się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Słucham.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pamiętaj, co ci
powiedziałam – przypomniała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokiwał powoli głową;
znów patrzył trochę obok, nie w oczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję – powiedział
po krótkiej chwili i ruszył dalej korytarzem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy jego kroki ucichły,
Beata westchnęła. Było blisko, było naprawdę blisko, by zrozumieć lepiej
kolejną osobę z własnej klasy. Naprawdę miała wrażenie, że Andrzej wreszcie się
trochę otworzy, choć odrobinę, i że uda się choć minimalnie go wesprzeć. Było
tak blisko. Co za szkoda, że Marcin nie pozostał na auli, że akurat teraz
zachciało mu się szukać przyjaciela.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trzeba wracać do roboty,
pomyślała z kolejnym westchnieniem. Jeszcze jedna runda po piętrach,
sprawdzenie drzwi na szkolne podwórko na parterze, obwąchanie toalet. Szkolne
dyskoteki to jednak wykańczająca sprawa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A jeszcze bardziej
wykańczająca jest myśl, że się w jakiś sposób – nie z własnej winy, ale jednak
– zawiodło. Bo to uczucie nie opuszczało jej podczas kontroli drugiego i
pierwszego piętra: że w pewnym sensie pozwoliła kilka chwil temu, by Andrzej
się jej zgubił. Niestety.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Posiedzenie jury
konkursowego odbyło się w drugi poniedziałek czerwca, gdy cała trójka jurorów
przeczytała i oceniła prace. Beata i Michalina, jako organizatorki, w jury nie
zasiadały, ale też sobie te prace podczytały. Pracę Andrzeja Beata rozpoznała
od razu, najpierw po piśmie – wyraźnie starał się pisać czytelnie, ale znała to
pochylenie w prawo, te zamaszyście rozpoczynane zdania, to zwężanie się i
ścieśnianie liter w kolejnych słowach – a potem po stylu. Styl miał dość
wyrazisty, specyficzny, prowadził wywód bardzo konkretnie i w uporządkowany
sposób. Jasne, jeszcze wiele musiał się nauczyć, sporo udoskonalić – ale już
teraz było widać, że ma z czym pracować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niech zgadnę –
mruknęła Michalina, patrząc jej przez ramię. – Weredecki, co? Dobrze, że nie
jesteśmy w jury, bo ty na pewno nie byłabyś bezstronna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pewnie nie – przyznała
Beata. – Ale to się dobrze czyta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Za pismo powinien
dostać pasem po dupie – oświadczyła Michalina. – Też mam u siebie parę takich
sztuk, które powinno się lać pasem za pismo. A my powinnyśmy mieć dodatek na okulistę
za pracę w ciężkich warunkach z tymi ich bazgrołami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy jury się zebrało i
podsumowano oceny, Beata nie zdołała powstrzymać pełnego satysfakcji uśmiechu.
Trzy bezstronne osoby, które – no, poza Łucją – Andrzeja nie znały i które –
tym razem wszystkie – nie wiedziały, czyja praca jest czyja – w zupełności się
z nią zgadzały. W kategorii „esej popularnonaukowy” praca Andrzeja była
najlepsza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Drugie miejsce zajęła
Magda z trzeciej „c”, trzecie – Anka z drugiej „c”. Jacek dostał wyróżnienie. W
kategorii „autorski tekst literacki” pierwsze miejsce zajęła Dorota z pierwszej
„a”, drugie Małgosia, trzecie Wioletta z drugiej „c”. Błażej z pierwszej „c”
dostał wyróżnienie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Rozumiem, że dzisiaj
jesteś w siódmym niebie – powiedziała Michalina z rozbawieniem, gdy wypisywały
na dyplomach nazwiska zwycięzców. – Twój naburmuszony ulubieniec wygrał w
przedbiegach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata roześmiała się.
Była z Andrzeja ogromnie dumna, to fakt. I z Małgosi też. W ogóle była dumna ze
wszystkich, i tych, którzy wygrali, i tych, którzy w ogóle coś napisali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zrobimy ten konkurs w
kolejnym roku – oświadczyła stanowczo. – Dwie edycje, zimową i letnią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra – zgodziła się
Michalina. – Ale dwa warunki. Po pierwsze, kto bazgrze jak kura pazurem, ma
napisać pracę na maszynie do pisania. Po drugie, Weredecki ma zakaz udziału,
żeby inni mogli się wykazać. No tak, czytałam jego pracę – dodała, gdy Beata
spojrzała na nią ze zdziwieniem. – Jak na dzieciaka w jego wieku to był
naprawdę cholernie dobry kawałek tekstu. Nadal gówniarza nie lubię, nadal mnie
odpycha tą swoją obrażoną na cały świat miną, ale przyznaję, umie pisać. I umie
rozgrzebywać powieści. Zobaczysz, wyrośnie z niego jakiś zarozumiały krytyk
literacki, który będzie łamał życie młodym pisarzom.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – zaprzeczyła
Beata, wkładając dyplomy do ozdobnych szkolnych teczek. – Z Andrzeja wyrośnie
coś ciekawego. Chciałabym zobaczyć na własne oczy, co.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Współczuję jego
przyszłej żonie – mruknęła Michalina i podpisała protokół z obrad komisji. – I
współczuję przyszłemu mężowi twojej Gośki. I współczuję przyszłym mężom i żonom
połowy dzieciaków z tej szkoły. Jezu, Beata, czy my też byłyśmy takimi wkurwiającymi
smarkulami i nam nauczyciele też tak obrabiali dupy w pokoju nauczycielskim? –
Uniosła głowę i zrobiła pełną niedowierzania minę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pewnie tak. – Beata
włożyła ostatni dyplom do ostatniej teczki. – Spotkałam w czasie Wielkanocy
moją matematyczkę z liceum, od razu mnie poznała w parku. I powiedziała: „Nie
masz męża? Oj, to dobrze, ty zawsze taka pyskata byłaś, tak kiedyś pomyślałam,
że żaden facet z tobą dłużej nie wytrzyma”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Konrad jakoś
wytrzymuje – przypomniała Michalina, gdy przestały się śmiać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Konrad twierdzi, że
pyskate są seksowne – odparowała Beata.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – mruknęła
Michalina, nagle poważniejąc. – Nie chcę cię zniechęcać, ale mój mąż kiedyś też
tak twierdził. Teraz najwyraźniej seksowne są te dziesięć lat młodsze i
mówiące: „Och, Areczku, jaki ty mądry jesteś”. Nie, nie patrz na mnie z takim
współczuciem – dodała ostrzej. – Są sytuacje, gdy rozwód to lepsze rozwiązanie.
Dobrze, że nie mamy dzieci. Niech sobie bierze tę o dekadę młodszą laskę i
niech spada. Teraz przynajmniej nie muszę słuchać pretensji, że wszystko robię
źle, nawet za głośno oddycham.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata odłożyła teczki na
biurko, usiadła obok Michaliny i objęła ją ramieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak to się robi, że z
takiego pięknego razem nagle robi się takie paskudne gówno? – spytała cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem – odparła
Michalina jeszcze ciszej, mnąc w palcach mankiet bluzki. – Może po prostu to
normalne życie, a nie amerykański serial. Ej, ale serio – dorzuciła,
spoglądając na Beatę. – Nie żałuj mnie. Teraz mnie boli, ale dam radę. I wiem,
że będzie lepiej. A jak cię ktoś tu od nas będzie podpytywał z takim obraźliwym
współczuciem, jak mnie wczoraj nasza urocza inaczej katechetka, jak ja sobie
radzę „z tym tragicznym końcem małżeństwa”, to powiedz to samo, co ja jej
powiedziałam: że radzę sobie świetnie, codziennie wznoszę toast za nowe
wspaniałe życie, a co weekend wyrywam osiemnastoletnią dupę na szybki
kawalerski numerek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata roześmiała się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Naprawdę jej to
powiedziałam – zapewniła Michalina. – I od razu mi się humor poprawił, bo
Blaneczka, zamiast patrzeć na mnie z politowaniem i protekcjonalnym
współczuciem, zaczęła patrzeć na mnie potępiająco i z niesmakiem. Mówię ci,
warto było. Cały wieczór się w domu śmiałam, jak mi się przypominała jej mina.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata objęła ją mocniej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czasem jest mi
kurewsko smutno – powiedziała Michalina po chwili trochę ciszej. – Zwłaszcza
jak sobie przypomnę jakieś fajne chwile. Wczoraj puszczali ten odcinek
„Columbo”, który tak lubiliśmy, o pisarce, która zabiła męża swojej zmarłej
siostrzenicy. I się przy nim poryczałam. Ale wiesz, lepiej płakać za zakończoną
piękną przeszłością niż przez gównianą teraźniejszość. – Odsunęła się, otarła
palcami oczy i dodała spokojnie: – To taka rada starszej koleżanki, na wszelki
wypadek. Jeśli teraźniejszość robi się gówniana, nie przez coś z zewnątrz, typu
choroba, problemy z kasą i takie tam, tylko przez coś między wami w środku… –
Wzięła głęboki oddech i dokończyła, patrząc na protokół na biurku: – To serio,
lepiej zakończyć niż ciągnąć na siłę, bo kiedyś było fajnie. Bo żyjesz tym, co
jest teraz, a nie tym, co było kiedyś. To, co było kiedyś, jest pomocne, jak
jest jakaś nadzieja dla tego, co teraz. A jak to, co teraz, jest o kant dupy
potłuc… – Westchnęła. – To pieprzyć wszystko. Dobra, koniec mazgajenia się,
chowajmy te papiery i do domu. Mam ochotę na naleśniki, chyba sobie zrobię na
kolację.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kilkanaście minut
później wyszły z pokoju nauczycielskiego, w którym odbywało się spotkanie jury,
wyszły ze szkoły, uścisnęły się na podwórku i każda poszła w swoją stronę.
Beata po paru krokach obejrzała się; Michalina obejrzała się dosłownie kilka
sekund później, pomachała jej ręką i poszła dalej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dwa dni później wyniki
konkursu polonistycznego zostały wywieszone na tablicy ogłoszeń. Beata natknęła
się na Andrzeja na parterze, na tej ławce „do chowania się”; tym razem był sam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Widziałeś wyniki? –
zapytała, a gdy kiwnął głową, oświadczyła: – Gratuluję, jestem z ciebie dumna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Fajnie, że się
rozczytali z mojego pisma – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Fajnie to byłoby
widzieć, że się cieszysz – wytknęła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cieszę się – przyznał.
Wertował w tę i z powrotem trzymaną w rękach książkę. – Czytała ją pani? Tę
moją pracę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co? – Spojrzał na
nią uważnie, jakby w napięciu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uważam, że była
świetna – odparła Beata. – Ale co tam ja, profesjonalne i niezależne jury cię
oceniło najwyżej ze wszystkich!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam gdzieś inne opinie
– odpowiedział Andrzej wręcz nieuprzejmie. – Interesuje mnie pani zdanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W tym momencie Beatę
uderzyła myśl, która pojawiała się już parokrotnie: Andrzej nie umie udawać. I
jest beznadziejny, gdy trzeba się wykazać pewną dyplomacją. I najwyraźniej w
swoich sympatiach jest równie radykalny, jak w swoich antypatiach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Byłam zachwycona twoją
pracą – odpowiedziała zatem spokojnie, poważnie. – Dla mnie od razu byłeś
zwycięzcą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dopiero teraz wreszcie
się uśmiechnął, z jakimś rozczulającym zakłopotaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję – mruknął,
znów patrząc na książkę w rękach. – Fajnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zostawiła go tam, na
ławce, samego, najwyraźniej przetrawiającego wygraną. Miała wrażenie, że
potrzebuje takiej chwili dla siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Podczas polskiego wyniki
konkursu zostały przyjęte sporymi brawami. To był jeden z momentów, gdy Beatę
urzekała ogólna dobra atmosfera w klasie: potrafili cieszyć się wzajemnie ze
swoich sukcesów. To było coś, co próbowała im uświadamiać od początku wspólnej
nauki: fajnie być z kimś, gdy temu komuś się udaje. Bo potem ktoś jest z tobą,
gdy tobie się udaje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Małgosia, wyściskana
przez koleżanki, odwróciła się w ławce i powiedziała głośno do Jacka:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jacek, będę mogła
przeczytać twoją pracę? Jestem ciekawa, co napisałeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jacek uśmiechnął się,
najwyraźniej mile zaskoczony, i powiedział, że jasne, a on chętnie przeczyta
pracę Gosi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gosia rzuciła okiem na
Andrzeja, ale nic nie powiedziała. Dopiero na przerwie podeszła do niego i
oświadczyła:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Twoją też bym chciała
przeczytać. Masz coś przeciwko?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odmruknął,
pakując rzeczy do plecaka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ty chcesz przeczytać
moje opowiadanie? </span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na nią
uważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Lepiej nie –
odpowiedział spokojnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dlaczego? – Gosia była
wyraźnie zaskoczona.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo się obrażasz za
prawdę – wyjaśnił krótko. – Nie mam ochoty kłamać, żeby ci zrobić przyjemność.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gosia, wyraźnie
zirytowana, znów zgubiła swoją maskę „słodka i delikatna”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty zwyczajnie nie
umiesz być uprzejmy – odcięła się. – Mam nadzieję, że wiesz, że nikt cię w
klasie nie lubi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja go lubię – wtrącił
się Marcin, który dotąd stał bez słowa obok. – Odczep się od niego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty – w głosie Małgosi
zabrzmiało coś jadowitego. – Ty to chyba powinieneś być jego dziewczyną, tak go
zawsze bronisz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcin spurpurowiał.
Andrzej patrzył na Małgosię tak, jakby się zastanawiał, gdzie teraz uderzyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Hej, wy z tyłu –
powiedziała Beata ostro, przerywając szukanie w podręczniku stron, które
chciała skserować na lekcję z trzecią klasą. – Znowu przeginacie. Było miło, a
teraz psujecie klimat.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Małgosia rzuciła jej
przepraszające spojrzenie, Andrzej spuścił wzrok na swój plecak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszamy –
powiedział Marcin za całą trójkę. – Odbija im po tych wygranych. Chodź –
dorzucił, szturchając przyjaciela w ramię. – Zaraz będzie sprawdzian z fizy,
trzeba się pogapić na wzory, może to pomoże.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wyszli, Małgosia
podeszła do Beaty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– On naprawdę jest
nieuprzejmy – poskarżyła się. – Słyszała pani, co powiedział? A wtedy na kółku
to się po prostu podle mnie czepiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Parę poniedziałków
wcześniej, na spotkaniu kółka polonistycznego, Małgosia dała wszystkim do
przeczytania swoje nowe opowiadanie. Od większości osób zebrała ochy i achy;
Jacek łagodnie zasugerował, że byłoby dobrze, gdyby trzymała się jednego czasu
w narracji, co Gosia przyjęła ze spokojem i uśmiechem. Kilka uwag Beaty, też
delikatnych, spotkało się z podobną reakcją.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ty co myślisz,
Andrzej? – zapytała wreszcie Małgosia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I to w pewnym sensie był
błąd, bo Andrzej powiedział, co myśli. Dokładnie, szczegółowo i bezlitośnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rzecz nie w tym, że był
złośliwy. Był szczery. I najwyraźniej zupełnie nieświadom tego, jak jego słowa,
ton, sformułowania mogą zranić nastoletnią autorkę. Zrobił kompletną wiwisekcję
opowiadania Małgosi i chyba mu nawet do głowy nie przyszło, że przesadził.
Małgosia pochmurniała z każdym jego zdaniem, a gdy skończył, oświadczyła:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Już, skończyłeś się
znęcać? Fajnie było udowodnić, że wszyscy są głupsi od ciebie? Więcej cię nie
pytam o zdanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Reszta grupy była
rozdarta; parę osób poparło Małgosię, parę próbowało złagodzić sens wypowiedzi
Andrzeja. Beata starała się skierować to na tory „zobaczcie, jak różnie można
odbierać ten sam tekst”, ale sama czuła, że słabo jej wyszło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Małgosia wyszła z zajęć
zła i bliska łez. Andrzej poczekał, aż wszyscy opuszczą salę, spojrzał na Beatę
i zapytał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może mi pani
powiedzieć, o co chodzi? Przecież sama mnie pytała, co myślę o jej opowiadaniu.
A teraz jest znowu obraza majestatu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata poprosiła, żeby
usiadł obok niej, i próbowała wyjaśnić. Kwestia tonu. Kwestia doboru
słownictwa. Trochę empatii i złagodzenie pewnych sformułowań. Uwzględnienie
starań, nie tylko efektów. I jeszcze parę innych elementów, które jej po drodze
przyszły do głowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej słuchał w milczeniu,
patrząc na biurko. Gdy skończyła, uniósł głowę, uśmiechnął się słabo, jakby z
rezygnacją.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie umiem tak, jak
pani mówi – stwierdził spokojnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Myślę, że warto, żebyś
się trochę nauczył – zwróciła mu łagodnie uwagę. – To byłoby z korzyścią i dla
ciebie, i dla innych.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokręcił głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ja myślę, że lepiej,
żebym się jednak nie odzywał – odparł. – Serio. Bo potem co chwila ktoś ma
pretensje. Poza panią – dorzucił po krótkiej chwili i wstał. – Fajnie, że przy
pani człowiek nie musi się zastanawiać, czy ma prawo myśleć to, co myśli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wyszedł z sali, zanim
Beata zdołała wymyślić sensowną odpowiedź.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pamięta pani? –
naciskała teraz Małgosia. – Jak mnie zjechał z góry na dół?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata westchnęła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Małgosiu, niektórzy
mówią to, co myślą, bardzo szczerze i bardzo dosadnie, bo inaczej nie potrafią.
Nie specjalnie, żeby zranić. Może Andrzej uznał, że zasługujesz na taką
kompletną szczerość? A gdy się okazało, że odebrałaś ją jako atak, to woli
teraz nic nie mówić, żeby cię znowu nie zranić?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Myśli pani, że się
wtedy przejął? – podchwyciła Małgosia. – Może… Dobra, to jest w sumie możliwe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jakby się nie obrócić,
dupa z tyłu, pomyślała Beata z niezadowoleniem, patrząc na wychodzącą szybko z
klasy Małgosię. Teraz jej chyba niechcący zasugerowałam, że to jakiś sygnał
„jesteś wyjątkowa” ze strony Andrzeja. Coraz bardziej mam dosyć tej ich afery
pseudoromansowej. Niech któreś z nich znajdzie sobie kogoś, zacznie oficjalnie
z tą osobą chodzić i położy kres tej idiotycznej sytuacji. Żal mi jednego, żal
mi drugiego, ale razem to już mnie wkurzają.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rada klasyfikacyjna w
roku szkolnym tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąt sześć – dziewięćdziesiąt
siedem okazała się się wielkim wybuchem, od którego w gruncie rzeczy powinien
się narodzić nowy wszechświat, a przynajmniej nowy Biały Bór. Z winy fizyka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Podczas zatwierdzania
ocen Halecki milczał. Dopiero gdy zatwierdzono ostatnią trzecią klasę, wstał i
oświadczył, że absolutnie się nie zgadza z ocenami z zachowania wielu uczniów,
o tu, na kartce, ma wypisane, których. Z każdej klasy. Bo, chciałby zwrócić
uprzejmie uwagę, ci uczniowie dorobili się u niego wielu negatywnych ocen z
zachowania. A to najwyraźniej zostało zignorowane przez wychowawców. To jest
skandal. Więc teraz on odczyta te nazwiska, wraz z proponowanymi na radzie
ocenami z wychowania, i uważa, zaleca, żąda wręcz, tak, to odpowiednie słowo –
żąda obniżenia zachowania o przynajmniej jeden stopień. A w zasadzie o dwa. Co
najmniej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nauczyciele, zaskoczeni,
wysłuchali wyliczanki Haleckiego. Gdy skończył, na moment zapadła cisza. A
potem…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty sobie chyba, Edek,
żartujesz – wycedziła Kasia od biologii, wstając. – Nie, panie dyrektorze, ja
bardzo przepraszam – dodała szybko, tonem zupełnie niepasującym do przeprosin,
gdy dyrektor zaczął coś mówić – ale to są, do ciężkiej cholery, zwykłe jaja.
Łagodnie mówiąc. Oświadczam państwu, że nie obniżę Ninie Frankowskiej z mojej
klasy oceny ani o jedną setną z powodu uwag w rodzaju – tu uniosła ręce,
zrobiła palcami w powietrzu znak cudzysłowu i zacytowała piskliwie: – „Frankowska
patrzy w okno bez szacunku! Frankowska przeszkadza w lekcjach, udając, że
kicha! Frankowska ma czelność wykłócać się o ocenę!”. Edek – dodała spokojniej
– Nina się nie wykłócała o ocenę, tylko zapytała, czemu postawiłeś jej dwóję i
nie uwzględniłeś trzech punktów, które sam zapisałeś w któryś zadaniu i z
którymi wychodziło jej trzy plus. A ty się wydarłeś, że jest bezczelna, bo ci
zwróciła uwagę, że się pomyliłeś na jej niekorzyść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I wtedy lawina ruszyła.
Wszyscy wychowawcy się wkurzyli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co to ma być,
„Niedźwiecki jest chamowaty i przeszkadza w lekcji”, jak Maciek wybiegł z
klasy, żeby się na ławkę nie porzygać?! – krzyczał historyk. – Dzieciak miał
grypę żołądkową, rzygał tak, że prawie wyrzygał sobie żołądek, wybiegł z klasy,
żeby ci lekcji nie zarzygać, przyszedł przeprosić i wyjaśnić, a ty mu uwagę
wpisujesz?!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdzie Weronika podważa
twój autorytet, bo poprosiła, żebyś jeszcze raz wytłumaczył? – warczała Kaśka.
– Jak prośba o wyjaśnienie czegoś podważa twój autorytet, to w dupę sobie wsadź
taki autorytet!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co to kurwa jest „mina
słodkiej idiotki”? – napadła na Haleckiego Michalina. – Co to ma być w ogóle za
uwaga, „Skowrońska robi minę słodkiej idiotki podczas opowiedzi”, czy ty
normalny jesteś? Jak ja mam niby jej rodzicom wytłumaczyć taką uwagę? Mogę
powiedzieć, że nauczyciel jest idiotą? Mogę? No, mogę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Możesz się zdecydować,
czego w ogóle od nich oczekujesz? – dołączyła rozwścieczona Beata. – Raz widzę
„Weredecki bezczelnie pyskuje”, zaraz potem „Weredecki arogancko milczy”, a
gdzieś pomiędzy jest „Żakowski odpowiada zarozumiałym tonem i kryguje się do
dziewczyn”, to są uwagi z zachowania czy hiszpańska inkwizycja?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Halecki milczał, słuchał
i chyba był bliski apopleksji. Dyrektor też milczał i patrzył, najwyraźniej
niepewny, czy wtrącenie się jest rozsądnym pomysłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak ja się cieszę, że
to już mnie nie dotyczy… – wymruczał siedzący obok Beaty Majkel.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Podsumujmy –
powiedziała ostro Kaśka, gdy na moment zapadła cisza. – Uprzejmie oświadczam i
proszę panią pedagog o wpisanie tego do protokołu, że wszelkie uwagi pana
profesora Haleckiego – ostatnie dwa słowa wymówiła wyjątkowo jadowicie – na
temat zachowania uczniów z mojej klasy na fizyce mam głęboko w dupie, tak,
powtarzam, głęboko w dupie, panie dyrektorze, i nie będą one miały
jakiegokolwiek wpływu na ocenę z zachowania któregokolwiek z moich uczniów.
Amen. – Usiadła gwałtownie i dostała brawa od wszystkich poza Haleckim,
dyrektorem i panią pedagog.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rozległo się kilka
głosów „U mnie tak samo”, a potem odbyło się ponowne głosowanie w celu
zatwierdzenia ocen. Przeciwko utrzymaniu ocen z zachowania wystawionych przez
wychowawców głosowali tylko Halecki, dyrektor i pani pedagog, przynaglona
zirytowanym sykiem starego. Reszta głosowała za utrzymaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trzy głosy przeciw,
wszystkie inne za, dziś stary znienawidził demokrację – mruknęła Michalina.
Beata z trudem powstrzymała śmiech.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wyszły ze szkoły,
Michalina powiedziała:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To była najdurniejsza
rada w moim życiu. Niech Edek idzie na emeryturę. Albo do psychiatry.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A widziałaś minę
pedagogicy, jak ją zapytałam, czy to pedagogiczne wpisywać uczniowi w uwadze
„jest durniem z fizyki”? – przypomniała Beata. – Widziałam, że ma ochotę
powiedzieć „a w życiu”, ale stary na nią patrzył i wiła się jak węgorz, żeby
nie podpaść odpowiedzą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcę wakacje – jęknęła
Michalina. – Chodź do mnie, mam fajne wino, po tej radzie trzeba się odkazić. W
sumie już na radę człowiek powinien przychodzić narąbany, na trzeźwo to
naprawdę jakiś horror.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do końca roku szkolnego
Halecki chodził ciężko obrażony, a w pokoju nauczycielskim nie odzywał się do
nikogo poza panią pedagog i dyrektorem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I jakoś nikomu nie było
z tego powodu przykro.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Już ostatnio myślałam,
że ten dzień nigdy nie nadejdzie – powiedziała Michalina, gdy spotkały się rano
na auli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zakończenie roku
szkolnego zaczynało się o dziesiątej, ale już trochę po ósmej uczniowie
prowadzący uroczystość i odpowiedzialni za to nauczyciele sprawdzali, czy
wszystko jest gotowe i robili ostatnią próbę. Kręcąca się wszędzie Małgosia
była w swoim żywiole. Anita, która miała śpiewać, stała na boku, z Mirką od
muzyki, właśnie przegrywającą sobie na pianinie utwór. Gromada ubranych na
galowo nastolatków i dorosłych powiększała się co kilkanaście minut.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trudno mi uwierzyć, że
to znowu koniec – stwierdziła Beata. – Mam, jak rok temu, takie: „ale jak,
gdzie, kiedy to minęło”?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja też. – Michalina
skończyła sprawdzać teczki z dyplomami za osiągnięcia w poszczególnych
kategoriach. – I dzieciaki nam się znowu postarzały.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dorastają – wtrąciła
Kaśka od biologii, która właśnie stanęła obok. – Patrzę na tych moich, pamiętam
ich, jak wyglądali na początku pierwszej klasy, stado dzieciaków prosto z podstawówki,
a teraz siedzi mi w klasie tabun młodych kobiet i młodych mężczyzn. Trzy lata,
a pozmieniali mi się nie do poznania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, zmienili się,
pomyślała Beata, gdy rozpoczęła się uroczystość. Wyżsi. Bardziej kobiecy,
bardziej męscy. Z twarzami już nie dzieci, choć jeszcze nie dorosłych. Mieli w
sobie to coś „pomiędzy”, pomiędzy dzieckiem a dorosłym, to coś
„starszonastoletniego”, co powoli, dzień po dniu, zmierzało do pełnej
dojrzałości. Mieli inne twarze, inne ciała, inne problemy, inne myśli, inne marzenia,
inne spojrzenie na świat.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maks, otoczony dwiema
pierwszoklasistkami, niósł sztandar. Gosia prowadziła uroczystość tak sprawnie,
jakby cały rok nie robiła niczego innego. Anita, śpiewając, patrzyła czasem na
Beatę – a czasem na Maksa. I na innych ludzi. Patrzyła, uśmiechała się i
najwyraźniej to, jak reagowano na jej głos, sprawiało jej przyjemność.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Grupa uczniów z
pierwszej klasy, pod opieką Michaliny, przygotowała zabawny skecz „Do wakacji
jeden dzwonek”. Kilku sparodiowanych nauczycieli śmiało się do łez. Dobrze, że
nie sparodiowali dyrektora ani fizyka, ani chemicy, bo ci raczej by się
obrazili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rozdanie świadectw z
czerwonym paskiem oraz nagród i dyplomów poszło sprawnie. Parę dni wcześniej
Beata przypomniała swojej klasie: „Nie komentować, nie ripostować, nie robić
min, brać świadectwa i nagrody i spadać w podskokach na miejsca”. Zrozumieli,
bo teraz tylko dziękowali, ściskali podaną przez dyrektora rękę i odchodzili.
Chociaż widać było, że niektórych kusi, by odpyskować. Na przykład Anitę, która
podczas odbierania nagrody za artystyczny wkład w szkolne życie usłyszała: „No,
w końcu zaczynasz wyglądać jak dziewczyna”. Albo Magdę, zapytaną: „A ty się w
końcu nauczysz głośno mówić jak normalny człowiek?”. Albo Andrzeja, najpierw,
przy nagrodzie za kolejną wygraną w konkursie judo, skwitowanego: „Ty to chyba
niczym poza laniem innych po mordzie to się nie umiesz wykazać, co?”, a potem,
gdy nadeszły nagrody za konkurs polonistyczny, podsumowanego niechętnym:
„Przynajmniej czegoś się jednak nauczyłeś”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uczniowie z innych klas
też byli uszczęśliwiani pseudozabawnymi uwagami dyrektora. Siedzący w
pierwszych rzędach nauczyciele wywracali oczami. Kaśka od biologii w pewnym
momencie bardzo energicznie postukała się palcem w czoło; dyrektor chyba tego
nie widział, ale widziało sporo osób wokół i wywołało to zduszone śmiechy, a
biedna Gosia, stojąca przy mównicy, wytrzeszczyła oczy i zakryła usta ręką.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wytrzymać, powtarzała
sobie Beata i starała się nie patrzeć na Michalinę, bo wiedziała, że grozi to
obustronnym atakiem śmiechu. Wytrzymać. Jeszcze tylko mowa pożegnalna starego,
mowa pożegnalna samorządu i koniec oficjałki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Do hymnu – zarządziła
Gosia po kilkunastu minutach i rozległo się szuranie odsuwanych krzeseł, gdy
wszyscy wstawali. – Poczet sztandarowy, sztandar wyprowadzić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Maks, o wiele wyższy od
obu towarzyszących mu pierwszoklasistek, niósł sztandar z szerokim uśmiechem. W
gruncie rzeczy Maks nie umiał się nie uśmiechać. Obie pierwszoklasistki miały
przejęte miny, a jedna z nich miała też wyjątkowo profesjonalnie zrobione
kreski na oczach, aż Beata pomyślała zazdrośnie: też bym chciała umieć takie
robić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jednak tym, na co Beata
oczekiwała z największą niecierpliwością, było spotkanie w klasie. Bo tam już
coś na drugą „b” czekało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na pomysł prezentu dla
każdego ucznia na koniec roku Beata wpadła w czasie ferii. Pojechali wtedy z
Konradem na kilka dni do Torunia, wpadli do kilku antykwariatów, Beata znalazła
sporo ciekawych tytułów za śmiesznie niskie ceny. Kilka z tych pozycji spodobałoby
się niektórym uczniom, uznała wtedy; nawet miała już swoje typy. Po powrocie
zaczęła robić remanent we własnych zbiorach; miejsce na regałach powoli się
kończyło, miejsca na regały też jakoś nie przybywało, poza tym do części
książek wcale już nie miała ochoty ani zamiaru wracać, więc stały na półkach
tak siłą przyzwyczajenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W którymś momencie, gdy
spojrzała na spory stos książek do pożegnania, pomyślała: a może zamiast
oddawać do antykwariatu czy po ludziach, dać je uczniom? Może zaniosę je do szkoły
i powiem moim dzieciakom, żeby sobie powybierały, co kto chce?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chwilę później pojawiła
się inna myśl: sama im dam. Sama dam każdemu z nich książkę. Każdej osobie z
drugiej „b”. Każdy uczeń dostanie na koniec roku książkę ode mnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bo w sumie, uderzyło ją
nagle, czemu tylko ci nagradzani mają dostawać książki? Książka to dobro, które
powinien dostać każdy, z osiągnięciami czy bez. I od kogo mają na takiej
zasadzie dostać książkę, jeśli nie od własnej polonistki?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez cały letni semestr
gromadziła książki, które mogły się nadać do tego celu. Dopasowywanie tytułu do
ucznia okazało się świetną zabawą, czasem było proste i wręcz automatyczne,
czasem wymagało pewnego namysłu, czasem zmuszało do kilkudniowego
zastanowienia. Ale w końcu udało się wybrać coś dla każdego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pod koniec maja Beata
usiadła z pożyczoną wcześniej od rodziców podróżną maszyną do pisania przy
swoim biurku i przepisała tekst, który wcześniej sobie opracowała w notesie. To
było wyjaśnienie – że książka używana to książka, która ma już swoją historię i
zasługuje na kolejnego czytelnika, którego uszczęśliwi; że książka jest według
niej najlepszym prezentem, na który każdy zasługuje; i że warto tej książce dać
szansę. Może ucieszy i zaciekawi. A może po prostu będzie jakimś
doświadczeniem. Można ją zatrzymać, na zawsze lub na trochę, można też
przekazać ją dalej. Ale warto sprawdzić, jakie wrażenia będzie się miało po jej
przeczytaniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przepisała ten tekst na
kartkę A4 – zmieścił się trzykrotnie – potem po cichu zrobiła kopie na
kserokopiarce w szkole, porozcinała zadrukowane kartki na trzy paski, każdy
pasek z tekstem złożyła na pół, podpisała imieniem i nazwiskiem ucznia, po czym
każdą książkę z dołączoną do niej kartką owinęła wstążką. Wyszły jej ładne
książkowe pakiety; co prawda kokardki były takie sobie, raz większe, raz
mniejsze, ale i tak wyglądało to uroczo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W piątek rano z torbą
książkowych pakietów weszła do szkoły i od razu poszła do swojej sali.
Poukładała książki na ławkach; dzieciaki z reguły nie zmieniały miejsc, a po
tylu lekcjach doskonale pamiętała, kto gdzie siedzi. Przyjrzała się ławkom, na
wszelki wypadek sprawdziła z dziennikiem, czy każdy ma prezent, wyszła z sali,
zamknęła drzwi na klucz i ruszyła na aulę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Teraz, gdy uczniowie
drugiej „b” wchodzili do sali, Beata z uwagą przyglądała się ich twarzom.
Ciekawość, jak zareagują, jak im się spodoba ten pomysł, wręcz zżerała. W
ostatnich tygodniach miała chwilami ochotę powiedzieć: „Mam coś dla was na
koniec roku”, ale gryzła się w język, by nie zepsuć niespodzianki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Podoba im się,
pomyślała, widząc i słysząc reakcje uczniów. Cieszą się, naprawdę się cieszą.
Nawet ci, którzy mało czytają, najwyraźniej są ujęci tym, że o nich pomyślano.
Jak fajnie dawać ludziom książki. Za rok też to zrobię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Za to gdy zobaczyła swój
prezent od klasy, popłakała się ze śmiechu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Duży, bardzo duży
kieliszek do wina. Z zaznaczonymi miarkami. Poziom pierwszy, najniższy, nosił
nazwę: „Zebranie z rodzicami”. Poziom drugi, nieco wyżej: „Druga B znów ma
uwagi z fizyki”. Poziom trzeci, wyższy: „Rada pedagogiczna”. Poziom czwarty,
najwyższy, tylko odrobinę poniżej krawędzi kieliszka: „Wypisywanie świadectw”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jest idealny –
oświadczyła, wciąż ocierając łzy ze śmiechu. – Aż tak bardzo jęczałam, jaka to
męka wypisać świadectwa bez robienia co chwila błędów?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mieliśmy różne pomysły
– wyjaśniła Małgosia. – Ale niektóre były takie… mniej stosowne. Możemy pani
pokazać listę z pomysłami, ale dopiero po maturze, bo inaczej wszyscy wylecimy
z budy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Grupa rodziców, z którą
kilka minut później Beata się ściskała, najwyraźniej uznała, że taki kieliszek
powinien być wypełniany często i dobrze, więc z torbie z upominkiem znów
znalazło się parę butelek dobrego wina.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie sugerujemy, że
nauczyciele chleją – powiedziała konspiracyjnym szeptem mama Małgosi. – Ale
powiem pani, że jakbym miała tyle dzieciaków na głowie dzień w dzień, to
piłabym na umór. Czasem patrzę na moją Gośkę i się dziwię, że ja w ogóle
trzeźwa jestem, tak potrafi dać człowiekowi do wiwatu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata ściskała na
pożegnanie swoich uczniów, a gdzieś z tyłu głowy pojawiła się myśl: w gruncie
rzeczy oni wcale się tak nie zmienili. Pod pewnymi względami owszem, byli już
inni – ale w pewnym ogólnym, głównym sensie dalej pozostali sobą, pozostali
tacy, jacy byli. To coś, co stanowiło kwintesencję danego człowieka, nie zmienia
się – po prostu ujawnia się coraz wyraźniej i coraz konkretniej się zarysowuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jak Jacek. Trochę
ośmielony, częściej i głośniej mówiący, mniej wycofany – nadal spokojny,
opanowany, nieco nieśmiały.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jak Anita.
Swobodniejsza, z większą życzliwością dla siebie, mniej blokująca ludzi już na
wstępie – nadal obserwująca uważnie, trochę sarkastyczna, ograniczająca swoje
zaufanie do wybranych osób.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jak Małgosia.
Życzliwsza, bardziej zważająca na innych, częściej gotowa na dyskusję w miejsce
wcześniejszego „Tak ma być, bo tak mówię!” – nadal pełna energii, niekiedy
przytłaczająca, zawzięta, gdy czegoś pragnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jak Kamil. Trochę w tym
roku spokojniejszy, rzadziej wyżywający w niezbyt zabawnych żartach i mało
śmiesznych zachowaniach swoje żale z powodu relacji z ojcem, budujący lepsze
kontakty z kolegami z klasy – nadal z tym zranieniem, które czasem widać było
na jego twarzy, szukający w łatwym śmiechu ucieczki od trudniejszych emocji,
najwyraźniej przekonany, że rola błazna chroni przed bólem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jak Karolina. Smutniejsza
w ostatnich miesiącach, nieco wycofana, wyciszona – nadal bardzo konkretna,
świadoma, czego chce, obojętna na towarzyskie gierki uprawiane przez niektóre
koleżanki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jak Andrzej. Nieco
bardziej otwarty niż w zeszłym roku, udzielający się trochę w tym szkolnym
życiu, częściej gryzący się w język – nadal mocno zdystansowany,
niedopuszczający większości osób bliżej, skupiony wyłącznie na tym, co go
interesuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jak oni wszyscy się
zmieniają – i jednocześnie jak się nie zmieniają. Jak trudno uwierzyć, że minął
cały rok, że minął drugi rok tego wspólnego licealnego życia. Połowa za nimi.
Połowa przed nimi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I całe życie przed nami,
pomyślała Beata, gdy sala opustoszała. Przed nimi, przede mną, przed nami
wszystkimi. Całe życie, przez cały czas, aż do samego końca. Ta myśl zachwyca –
i sprawia, że ma się ochotę rozpłakać. Z wrażenia, ze wzruszenia, z radości. Z
oczekiwania na to, co będzie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A pewne rzeczy
najwyraźniej będą ciągle takie same, stwierdziła z uśmiechem, gdy po wyjściu z
klasy zobaczyła na korytarzu, pod oknem, Andrzeja. Z kwiatami. Tak, pewne
rzeczy pozostaną takie same. Jak Andrzej, który swoimi myślami i uczuciami nie
chce się dzielić z osobami wokół i chowa je tylko dla siebie. A jeśli już się
ma nimi dzielić – to tylko po swojemu i wyłącznie na swoich warunkach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To co, wesołych
wakacji – powiedziała, gdy do niej podszedł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – odpowiedział z
uśmiechem, który już znała, takim trochę zakłopotanym, trochę ostrożnym,
sondującym. – Dobrych wakacji. – Podał jej kwiaty. – Dziękuję. Za ten rok. I za
książkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jestem ciekawa, jak ci
się spodoba. Daj znać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokiwał głową, znów z
uśmiechem, tym razem pewniejszym – tym, który pojawiał się podczas rozmów o
książkach. „Kocią kołyskę” Vonneguta trzymał w lewej ręce. To było wydanie
sprzed paru lat, z serii „Klub Interesującej Książki”, które ogromnie lubiła;
sama miała takie samo, tylko starsze, z lat siedemdziesiątych. Ten egzemplarz
znalazła właśnie w Toruniu i od razu pomyślała: o, w sam raz dla Andrzeja.
Vonnegutem go jeszcze nie próbowałam zarazić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzała na niego
uważniej i w tym momencie zauważyła wyraźnie to, co wcześniej, na auli, podczas
wręczania nagród, wydawało się tylko cieniem: Andrzej miał podbite lewe oko.
Ślad nie był zbyt mocny, ale jednak zauważalny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co ci się stało? –
zapytała z niepokojem. – Biłeś się?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ściągnął brwi, jakby nie
wiedział, o co chodzi, po czym nagle uśmiechnął się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To? – Uniósł rękę i
dotknął palcami podbitego miejsca. – To nic.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wygląda na „nic”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zacząłem chodzić na
kick-boxing – wyjaśnił. – Wczoraj trochę się wygłupialiśmy, ja się źle
ustawiłem, a mój partner źle wyprowadził cios, no i oberwałem. Trener palnął
kazanie nam obu. Mama prawie się popłakała, gdy mnie wczoraj zobaczyła, a
dzisiaj rano mnie sterroryzowała i nałożyła mi na to jakieś swoje pudry, żebym
nie wyglądał „jak jakiś młodociany przestępca” – zakończył z
rozbawieniem. </span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie dziwię się, że się
przejęła – powiedziała Beata. Wyobrażała sobie, co musiała poczuć pani
Weredecka, gdy zobaczyła swojego syna z czymś takim. – A co na to twój tata?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uśmiech zniknął z twarzy
Andrzeja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mój ojciec uważa, że
oberwanie parę razy na treningach to dowód, że coś się na tych treningach robi
– odparł sucho, wzruszając ramionami. – To naprawdę nic wielkiego – dodał już
przyjaźniejszym tonem. – Za parę dni zejdzie. Niech się pani nie przejmuje. To
jest fajne, tylko muszę bardziej uważać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata pokręciła głową i
westchnęła. Chłopaki. Żeby uwolnić się od tego tematu, uniosła bukiet do
twarzy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Są piękne – odezwała
się po krótkiej chwili, gdy powąchała kwiaty. – Słuchaj – uniosła głowę – a w
sumie czemu lilie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzał na nią ze
zdziwieniem, chyba zaskoczony tym pytaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Moja mama lubi lilie –
wyjaśnił. – Mówi, że są bardziej eleganckie i ładniejsze od róż i innych. –
Wzruszył ramionami. – Nie znam się na kwiatach. Uznałem, że też się pani
spodobają.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Są piękne – zapewniła.
– I na pewno o wiele oryginalniejsze niż róże. Twoja mama ma sporo racji.
Dzięki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kiwnął głową, znów się
lekko uśmiechnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrych wakacji –
powtórzył. – Do widzenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy odchodził, ponownie
powąchała różowo-fiołkowy bukiet. Lilie pachniały wyjątkowo przyjemnie.
Przywoływały myśli o gorących dniach, leniwych porankach i wakacyjnym poczuciu
zupełnej swobody.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pierwsze pocztówki
nadeszły już w pierwszych dniach lipca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata zbierała pocztówki
przez niemal całe liceum; na studiach straciła do tego serce, ale gdy niedawno
podczas odwiedzin u rodziców przejrzała swoje stare zbiory, wszystko powróciło.
Kupiła dużą korkową tablicę, którą zawiesiła z boku łóżka, i co weekend
zmieniała na niej pocztówkowe kolaże. W przedostatnim tygodniu czerwca, gdy rozmawiali
w klasie o wakacjach, powiedziała: „Jak będziecie mieli czas i ochotę, to
przysyłajcie mi pocztówki, uwielbiam je i zbieram”. Zapisała swój adres na
tablicy. W gruncie rzeczy nie liczyła za bardzo na to, że coś dostanie. A
jednak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pierwsza pocztówka była
od Karoliny, z Gdańska. „Pozdrowienia znad morza!”. Kolejne dwie – przyszły
jednocześnie – od Izy i od Kamila. „Dobrej pogody, pozdrowienia znad morza!”,
pisała Iza z Helu. „Pozdrowienia z gór, owce są super!”, pisał Kamil z Tatr.
Anita wysłała pocztówkę najpierw z Kołobrzegu, a potem z Krakowa. „Niech pani
za nami nie tęskni, wrócimy jak podatek”, zapisała na pierwszej. „Smoki są
przereklamowane, a w Sukiennicach można zbankrutować. Weszłam na Wieżę
Mariacką. Cały świat u stóp, a ludzi nie widać ani nie słychać, polecam!”,
wcisnęła drobnym maczkiem na drugiej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Pozdrowienia z
kolonii!”, napisała Małgosia z Barlinka. „Mamy super ludzi, jestem
przewodniczącą naszej grupy, narzucamy tu rytm!”. A to niespodzianka. „I faceci
są świetni!”. Dobrze, niech znajdzie chłopaków, którzy będą gotowi odpowiedzieć
na jej zainteresowanie pozytywnie, tak jak na to zasługuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pocztówka od Andrzeja
została nadana z Pilzna. Pani Weredecka wspominała, że w tym roku mają w
planach Czechy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Dziękuję za Vonneguta,
jest świetny. Człowiek leżący na plecach i grający na nosie bogu/bogom jako
gest absolutnego sprzeciwu jest tak komiczny w swym bezsensie i bezsilności, że
aż nabiera sensu i siły. Czasem też mam ochotę tak zrobić. Szukam jego
kolejnych książek”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata przypięła
pocztówkę z Pilzna obok pocztówek z Barlinka, Krakowa, Kołobrzegu, Helu, Tatr i
Gdańska. Ten kolaż był śliczny. I wzruszający.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kilka dni później, gdy
wyjechali z Konradem do Międzyzdrojów i siedzieli wieczorem na plaży, na kocu,
przytuleni do siebie, z butelką wina i ciastkami w plecaku, Beata westchnęła
głęboko. Zachód słońca rozlewał się czerwienią, żółcią i pomarańczą na
niebieskiej wodzie. Było pięknie. Spokojnie. Cicho. Wydawało się, że cały świat
składał się tylko z zachodzącego słońca, morskich fal, ciepłego piasku i ich
dwojga, objętych, wyciszonych, szczęśliwych.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W takich momentach
myślę, że wszystko ma swój cel, jakiś powód – odezwał się Konrad. – Jakąś dobrą
przyczynę. – Pocałował ją w głowę. – Że zawsze coś jest po coś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam nadzieję, że tak
jest – powiedziała i uścisnęła jego rękę. – Coś po coś. Choćby po jakiś
drobiazg.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zapach morza. Słońce
podświetlające fale. Piasek pod palcami stóp. Dłoń Konrada na biodrze.
Skrzeczenie mew. Szum morza. Drobiazgi, które tak cieszą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">fot. <u><a href="https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/natura-ziemia-model-uszkodzic-5217883/" target="_blank">Pexels</a></u></span></span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com2Szczecin, Polska53.4285438 14.552811653.4214615411188 14.544228531152344 53.4356260588812 14.561394668847656tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-54453667237927824072023-09-01T09:00:00.007+02:002023-09-11T21:35:34.562+02:00BETTY OD POLSKIEGO. KLASA DRUGA „B”: ŚWIAT SIĘ ZMIENIA (ALBO I NIE) (SEMESTR ZIMOWY)<p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYuAxQBiX0qrM9KtqDEtdz7kf-TkLhvEsq2JE_gG_3vI5Oz6OkTFP0b8laZUd4YnGrZ0kyIZkEFGxrdVOVU4rQXj5_h8j97253KpOAdoTbX6Prd19Da1QoihrAA33rUiihoihdmKvZfYeH17dvbDBR4eyBJYpaXfUKmp5BixEZwAwdaiux131w9Ym9yend/s4000/Betty%20-%20r.%202,%20cz.%201.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3500" data-original-width="4000" height="560" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYuAxQBiX0qrM9KtqDEtdz7kf-TkLhvEsq2JE_gG_3vI5Oz6OkTFP0b8laZUd4YnGrZ0kyIZkEFGxrdVOVU4rQXj5_h8j97253KpOAdoTbX6Prd19Da1QoihrAA33rUiihoihdmKvZfYeH17dvbDBR4eyBJYpaXfUKmp5BixEZwAwdaiux131w9Ym9yend/w640-h560/Betty%20-%20r.%202,%20cz.%201.jpg" width="640" /></a></span></div><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br /></span><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">Wrzesień upłynie pod
znakiem „Betty”. Coraz bardziej ją lubię.<span></span></span></span></p><a name='more'></a><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><o:p></o:p></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">BETTY OD POLSKIEGO</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">KLASA DRUGA „B”: ŚWIAT
SIĘ ZMIENIA (ALBO I NIE) (SEMESTR ZIMOWY)</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">W większości przypadków
gdy jakiś mój uczeń mówi mi komplement na temat moich lekcji, tak naprawdę mówi
mi, mniej lub bardziej wprost – coś pozytywnego na temat tego, jak się na tych
lekcjach czuje. Jako uczeń. Jako człowiek. Jako nastolatek, który musi spędzać
w szkole kilkadziesiąt godzin w tygodniu i przez te kilkadziesiąt godzin miewa
czasami tylko kilka, w czasie których czuje się potraktowany po ludzku, a nie
po „szkolnemu”.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak często mówimy o
konieczności doskonalenia zawodowego nauczycieli, o poszerzaniu naszej wiedzy,
kwalifikacji, procesu dydaktycznego. Tak bardzo skupiamy się na stronie
merytorycznej naszego zawodu – tak bardzo, że niekiedy umyka nam to, co
ważniejsze. A ważniejsze od wszystkich merytorycznych kwestii są kwestie
ludzkie. W edukacji szczególnie. Moja obecna dyrektorka powiedziała mi kiedyś: „Wolałabym
zatrudnić kiepskiego nauczyciela, który jest świetnym człowiekiem niż świetnego
nauczyciela, który jest kiepskim człowiekiem. Bo braki merytoryczne da się
uzupełnić, nadrobić, naprawić. Braków w człowieczeństwie – nie da się”.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Staram się ciągle mieć w
głowie te słowa, za każdym razem, gdy wchodzę do którejś klasy na lekcję. Nie
twierdzę, że zawsze jest łatwo. Ale zawsze – warto.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-size: medium;">Agnieszka
Wisłok-Karecka, „Etyka jako odruch pedagogiczny”, „Refleksje. Zachodniopomorski
Dwumiesięcznik Oświatowy”, nr 1/2018.</span></span><span style="font-size: x-large; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej stał przed nią
wyprostowany, z założonymi za plecy rękami, ze wzrokiem wbitym w okno, i
recytował wiersz. W szyby uderzały duże krople deszczu – ten ostatni tydzień
października był paskudnie deszczowy – jedna z halogenowych lamp na suficie
chwilami migała lekko z niepokojącym pomrukiem, w pustej sali zrobiło się dość
chłodno, a Beata z mieszaniną współczucia i życzliwości obserwowała kolejną
osobę, która musiała odhaczyć semestralne wiersze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dyrektor to sobie
wymyślił. Lubił co radę plenarną lub klasyfikacyjną wymyślać coś nowego i
narzucać nauczycielom. W sierpniu nakazał polonistkom wprowadzić obowiązkową
recytację dwóch wierszy co semestr. Każdy uczeń ma to zrobić, nie ma wyjątków.
Na uwagę Beaty i Michaliny, że niekoniecznie jest to najlepszy pomysł,
przynajmniej w takiej formie, oświadczył: „Pomysł jest bardzo dobry, dzieci
mają ćwiczyć pamięć, uczyć się wierszy i koniec. Proszę wprowadzić do PSO i
koniec dyskusji”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata z mieszanymi
uczuciami wpisała do Przedmiotowego Systemu Oceniania z polskiego punkt o
wierszach. Pomysł sam w sobie nie był zły, ale nie w takiej przymusowej i
obejmującej wszystkich formie. Nie wyobrażała sobie niektórych uczniów
recytujących na zawołanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja swoim pozwolę to
robić indywidualnie, a nie na forum – powiedziała Michalina, gdy dopinały PSO.
– Zapisz tu na wszelki wypadek, w nawiasie: „recytacja przed klasą lub
indywidualnie”, żeby potem nie darł ryja, jak kiedyś wejdzie na indywidualną
recytację. Kojarzysz moją Wiesię z trzeciej „c”? Znaczy teraz już z czwartej.
Ta dziewczyna w życiu nie stanie przed całą klasą, żeby klepać wiersz. I ja jej
nie będę do tego zmuszać. I na pewno nie będę im narzucać wierszy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata postanowiła
wykorzystać ten sposób i w swoich klasach również zapowiedziała: recytujecie
przed klasą albo indywidualnie przede mną, jak wolicie. Sami wybieracie
wiersze. Jedyna zasada: nie może mieć mniej niż pięć linijek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Sporo osób skorzystało z
możliwości recytowania tylko przed nią. Magda i Kasia na przykład – weszły
razem, każda powiedziała wiersz, wyszły razem. Jacek swój powiedział tak cicho,
że musiała się pochylić, by usłyszeć. Anita wkroczyła z niepewnym uśmiechem,
upewniła się, że drzwi są zamknięte, stanęła i… zaśpiewała „Nic dwa razy”
Szymborskiej. Bez podkładu muzycznego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jaki ty masz ładny
głos – powiedziała Beata, gdy występ dobiegł końca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ta. – Dziewczyna
wzruszyła ramionami. – Jak pani następnym razem zamknie oczy, to będzie lepiej,
będzie pani słyszała piosenkę i będzie nie widziała wieloryba.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Teraz też nie widzę
wieloryba – odparła Beata łagodnie. – Widzę fajną Anitę z pięknym głosem, z
talentem do rysowania i z takim uśmiechem, że człowiek aż chce na ten uśmiech
odpowiedzieć. I bardzo dzielną, bo radzisz sobie ze swoją chorobą lepiej niż
niejeden dorosły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I z grubą dupą –
mruknęła Anita.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja też nie pasuję do
wzorca modelek z okładek. – Beata rozłożyła ręce. – Też mam duże dupsko. I mam
wzorce modelek w moim dużym dupsku, bardzo im tam wygodnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita roześmiała się
cicho i spojrzała na nią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na drugi wiersz
wybrałam jeden z „Trenów” Kochanowskiego – powiedziała. – Ten, który pani tak
lubi. Też go zaśpiewam. Tylko się tych dziwnych słów muszę porządnie nauczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To już się nie mogę
doczekać – zapewniła Beata.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita zarzuciła plecak
na ramię, podeszła do drzwi, zatrzymała się i popatrzyła na Beatę z
zastanowieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wie pani co? –
odezwała się po krótkiej chwili. – Ja nie lubię polskiego. Ale lubię lekcje z
panią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To chyba jeden z
najpiękniejszych komplementów, jakie nauczyciel może usłyszeć, pomyślała Beata,
gdy Anita zniknęła za drzwiami. </span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A teraz Andrzej. Też nie
chciał recytować przed całą klasą. Zapytał dziś rano, czy może przyjść po
lekcjach z wierszem; po południu przepuścił Martę, która także chciała
indywidualnie i chciała już mieć to za sobą, wszedł po niej do klasy, wbił
wzrok w okno i zaczął. Recytował poprawnie, wyraźnie, bez zająknięcia, choć
nieco za szybko. I bez wczuwania się, choć uwzględniał podział na wersy, znaki
interpunkcyjne i ogólny sens poszczególnych strof, więc nie leciał
bezrefleksyjnie od początku do końca, jak na przykład wcześniej Wojtek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W te obowiązkowe wiersze
Beata wprowadzała swoje klasy krok po kroku, więc zapowiedziała: w pierwszym
semestrze każdy wiersz musi mieć minimum pięć wersów. W lecie musi mieć minimum
dziesięć wersów. Do tego czasu już się oswoicie. Część uczniów skorzystała z „pakietu
minimum” i wybierała pięciowersowe teksty albo ich fragmenty, ale sporo osób
postarało się bardziej. Magda i Kasia przykładowo, każda miała jeden sonet
Petrarki. Anita wybrała Szymborską. Hania „Do trupa” Morsztyna, ten utwór
spodobał jej się w zeszłym roku, gdy omawiali barok. Andrzej też nie poszedł na
łatwiznę – i nauczył się liczącego dziesięć strof, każda po cztery wersy, „Do
czytelnika” Baudelaire’a.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie do końca ten wiersz
do niego pasuje, pomyślała Beata, słuchając recytacji. Chociaż nie,
niezupełnie, poprawiła się, gdy Andrzej kończył. W przedostatniej strofie coś w
jego głosie drgnęło, zabrzmiało silniej, jakby ze złością.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Jest potwór –
potworniejszy nad to bydląt plemię,</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nuda, co chociaż
krzykiem nie utrudza gardła,</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chętnie by całą ziemię
na proch miałki starła,</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Aby jednym ziewnięciem
połknąć całą ziemię”*.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ostatnia strofa znów
była poprawna i obojętna. Ale ta przedostatnia na moment chyba trochę Andrzeja
odsłoniła. Beata już wielokrotnie w ciągu całego roku pracy ze swoją klasą
miała wrażenie, że pewne sytuacje odsłaniają jej uczniów, tak jakby uchylała
zasłonę i zaglądała w nich nieco głębiej. Krótko, przez chwilę, ukradkiem. To
było fascynujące.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej odsłaniał się
rzadko. Zwykle raczej chował – siebie, swoje myśli, swoje wrażenia, swoje
uczucia. Chyba że chodziło o książki; przemyśleniami na temat książek,
literatury w ogóle, dzielił się coraz chętniej, coraz dłużej i coraz dojrzalej.
Beata wciąż miała w pamięci lekcję z początku września, gdy Andrzej przygotował
wprowadzenie do oświecenia. Zaraz na pierwszym polskim zaproponowała, by chętni
przygotowali na dodatkową ocenę coś na temat epoki, lektury, autora, i sami
poprowadzili kawałek lekcji. Chętni się znaleźli, ale nikt nie chciał być
pierwszy ani podejmować tematu na „za tydzień”. Nikt poza Andrzejem, który od
razu podniósł rękę i powiedział, że on chce oświecenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Odważnie –
skomentowała Beata, gdy na przerwie ustalali, co ma zostać uwzględnione. –
Idziesz na pierwszy ogień. Chcesz to już mieć za sobą?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odmruknął,
zapisując jej ostatnie uwagi dotyczące filozofii oświeceniowej. – To po prostu
sensowna epoka. Romantyzm jest idiotyczny. A pozytywizm będzie dopiero w drugim
semestrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja też nie lubię
romantyzmu – przyznała Beata – ale aż tak idiotyczny nie jest. To też Poe,
rozwój moich ukochanych powieści gotyckiej i początki kryminalnej, a poza tym
Norwid, który jest cudowny. Spróbuj być otwarty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zerknął na nią i
uśmiechnął się lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Spróbuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata była ciekawa, jak
pójdą te wystąpienia przed klasą. W poprzednim roku skupiała się na ogarnianiu
różnych uczniowskich braków, problemów i atmosfery na lekcjach, poza tym sama
dopiero się w to wszystko wdrażała, więc wolała mieć pełną kontrolę nad
przebiegiem lekcji. Teraz, gdy staż był już za nią, chciała spróbować czegoś
nowego – stąd pomysł na włączenie uczniów w prowadzenie lekcji. Miała pewne
podejrzenia, jak kto wypadnie, ale te podejrzenia opierały się na
zeszłorocznych spostrzeżeniach – a przecież dzieciaki się zmieniały. Więc w
gruncie rzeczy te słowa o otwartości powinna zastosować też do samej siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przygotował
wprowadzenie do oświecenia naprawdę bardzo dobrze. Uwzględnił elementy
historii, filozofii, najważniejsze kraje i autorów, poezję, powieści, nawet
rozwój prasy. Wyraźnie też rozplanował sobie całość, bo miał konspekt, do
którego parę razy zerkał, i zmieścił się w czasie, skończył parę chwil przed
dzwonkiem na przerwę. Wyglądało na to, że nie ma żadnych oporów, by stanąć
przed całą klasą i przez niemal czterdzieści pięć minut mówić, coś zapisywać na
tablicy, coś pokazywać na kilku przygotowanych przez siebie planszach.
Zdecydowanie zainteresował sporą część klasy. I okazało się, że umie nieźle
sobie poradzić z przeszkadzającymi. Kamil, który z reguły musiał trochę poprzeszkadzać,
zaczął w pewnej chwili coś mówić do siedzącego obok Arka. Andrzej obejrzał się
i warknął ostro: „Zamknij się”. Kamil zrobił trochę zdziwioną, trochę
rozbawioną minę, uniósł ręce w geście poddania się i przez dłuższą chwilę
siedział cicho. Potem znów zaczął się wygłupiać. Andrzej, który właśnie
przyczepił do tablicy planszę z filozofami oświeceniowymi i omawiał Woletra,
przerwał, odwrócił się twarzą do klasy i wbił w Kamila zdecydowanie
nieprzyjemne spojrzenie. Nic nie mówił, tylko patrzył. Kilka osób najpierw się
cicho roześmiało, a potem spora grupa odwróciła się w kierunku Kamila. Ten
wreszcie zdał sobie sprawę, że znalazł się pod obstrzałem spojrzeń, i
najwyraźniej cisza panująca w klasie stała się niewygodna, bo zapytał obronnie:
„No co?”. W tym momencie Małgosia zawołała: „Weź się zamknij i daj posłuchać!”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Muszę się nauczyć tego
sposobu, pomyślała Beata, patrząc na Kamila, który przez resztę lekcji siedział
cicho, choć z dość urażoną miną. Gdy sami się wzajemnie uciszają, efekt jest
znacznie lepszy, niż gdy ucisza ich nauczyciel. Szkoda tylko, że Andrzej nie
rzucił Małgosi choćby prostego „Dziękuję”, zupełnie ją zignorował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W każdym razie Andrzej
zaskoczył pozytywnie, choć może to zaskoczenie wcale nie powinno być takie
wielkie. Przecież już w zeszłym roku, gdy odpowiadał z ławki, mówił sporo,
sensownie i dość chętnie. Ale jednak tak udanego wystąpienia frontem do klasy
Beata się nie spodziewała. Ani tego, że Andrzej najwyraźniej tak dobrze będzie
się czuł w tej sytuacji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Za to teraz, przy recytacji,
nie wykazywał żadnej chęci do występowania na forum. Gdy go wcześniej, rano,
zapytała, czy nie chciałby recytować przed klasą, uciął krótko: „Wykluczone”.
No cóż, nie można mieć wszystkiego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ładnie – powiedziała,
wpisując piątkę w odpowiedniej rubryce w dzienniku. – Przy następnym trochę
zwolnij, bo masz tendencję do rozpędzania się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem – przyznał. –
Mówiła pani. Za szybko mówię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, jak się
rozkręcisz, to przyspieszasz – zgodziła się. – Jakbyś gonił swoje myśli. Ale
teraz to raczej jakbyś chciał jak najszybciej przybić do brzegu. A może –
dodała z uśmiechem – chcesz spróbować jeszcze raz, na przykład za kilka dni?
Wolniej i z większym… no wiesz, wczuciem się, zagraniem trochę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jakim zagraniem?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak na przykład
Małgosia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na nią,
wyraźnie rozbawiony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie jestem Gośką –
oświadczył. – Nie będę odstawiał aktorskich popisów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Fakt, nie był Małgosią.
Małgosia wyrecytowała pierwszy wiersz w połowie września, przed całą klasą, z
piękną interpretacją, z wykorzystaniem głosu, gestów, mimiki. Drugi wiersz
zaliczyła na początku października, równie zachwycająco. Dostała wtedy brawa od
prawie całej klasy. I świetnie się bawiła, choć pod koniec humor jej się
popsuł, przez Andrzeja właśnie. Bo gdy brawa umilkły, zapytała głośno:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej, ty się tak
zawsze lubisz mądrzyć na polskim, to teraz masz okazję. Jak ci się podobało?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej uniósł głowę i
popatrzył na nią poważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Było dobrze i z
pomysłem. Za bardzo machasz rękami podczas mówienia. W czwartej strofie się
zacięłaś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rzeczywiście, Małgosia w
czwartej strofie zgubiła słowo i na moment się zawiesiła. Beata nie miała serca
nawet o tym wspominać. Andrzej, niestety, miał. Małgosia skrzywiła się i
powiedziała ze złością:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale z ciebie jest
świnia! – po czym wróciła do ławki, zła jak osa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej, wyraźnie
zdziwiony reakcją, wzruszył ramionami i przysunął sobie zeszyt.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Oj, Weredecki, ślepy
jesteś i niedomyślny, pomyślała wtedy Beata. Przecież to coraz bardziej widać.
Przynajmniej z mojej strony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, od początku drugiej
klasy stawało się widoczne, że Andrzej wpadł Małgosi w oko. I to bardzo.
Zresztą nie ma się co dziwić. Pod koniec pierwszej klasy Andrzej, dotąd dość
niski i raczej niepozorny, zaczął gwałtownie rosnąć. Po wakacjach Beata niemal
go nie poznała: zrobił się nie tylko wyższy, lecz również szerszy w barkach,
rysy twarzy nieco się zaostrzyły, straciły tamtą chłopięcą miękkość. Judo, na
które chodził, też pewnie zrobiło swoje, sądząc po jego sylwetce. Włosy miał
trochę krócej ścięte, już tak nie zasłaniały twarzy, i przez to widoczniejsze
się stały jasnoniebieskie oczy w ciemnej oprawie brwi i rzęs, prosty nos,
wąskie, ale ładnie zarysowane usta. I uszy – Beata nie wiedziała, dlaczego, ale
fascynowały ją ludzkie uszy. Swoje bardzo lubiła, po cichu uważała, że
wyjątkowo pasują do jej głowy. Uczniowskim uszom przyglądała się ukradkiem,
czasem z uznaniem, czasem z rozbawieniem, niekiedy ze współczuciem, bo mieć
takie uszy, jak na przykład Kasia, dość mocno odstające, to jednak nie za
fajnie… Andrzej w każdym razie uszy miał ładne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Małgosia najwyraźniej
doszła do podobnych wniosków, nie tylko w kwestii uszu. Chyba pierwszym
momentem, gdy Beata uświadomiła sobie, że właśnie na jej oczach rodzi się
klasowe zakochanie, był tamten wrześniowy polski, podczas którego Andrzej
prowadził lekcję. Małgosia wpatrywała się w niego z podziwem, zachwytem i…
zaskoczeniem. No tak, pewnie porównywała Andrzeja z pierwszej klasy, niższego
od niej, chudego, raczej drobnego, jeszcze trochę ze śladami mutacji w głosie –
z Andrzejem obecnym, wysokim, postawnym, z niskim, męsko już brzmiącym głosem,
z czymś nieco drapieżnym w tej odsłoniętej dzięki krótszym włosom twarzy.
Andrzeja, który z taką pewnością, płynnie i wciągająco mówił. Andrzeja, który
usadził Kamila najpierw słowami, a potem spojrzeniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzeja, któremu, gdy
tylko skończył – Małgosia zaczęła bić brawo z głośnym: „Super było, ludzie,
oklaski!”. Część klasy się przyłączyła. Andrzej nie wyglądał na zadowolonego.
Spojrzał na Małgosię tak, jakby zobaczył wyjątkowo dziwny okaz, uniósł lekko
lewą brew, popatrzył na Beatę i powiedział, że to wszystko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wiedząc, że jemu akurat
zwykłe „było super” nie wystarczy, Beata wskazała szczegółowo, co jej się
podobało i kilka rzeczy, które jeszcze warto by uwzględnić w przyszłych
prezentacjach. Andrzej słuchał uważnie, czasem kiwał głową; nie zareagował na
dzwonek na przerwę, został, by wysłuchać do końca. Nie widział obrażonego
spojrzenia, jakim podczas wychodzenia z klasy obdarzyła go Małgosia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No, ty to się jeszcze
musisz nauczyć postępowania z kobietami, pomyślała wówczas Beata z
rozbawieniem. Pod tym względem to jeszcze nadal dzieciak z ciebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W każdym razie było
ładnie – powiedziała teraz. – Ale wiesz, jednego jestem ciekawa. – Odłożyła
długopis. – Jak to jest, że wprowadzenie do oświecenia bez problemu
poprowadziłeś przed całą klasą, a wiersza nie chcesz recytować na forum?
Przecież wcale cię to publiczne występowanie nie krępowało, było widać, że się
dobrze bawisz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej właśnie zarzucał
plecak na ramię; spojrzał na nią z namysłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To było co innego –
powiedział powoli. – Oświecenie to było coś mojego, ja to przygotowałem,
mówiłem o tym, czego się dowiedziałem i co myślałem. A to – wskazał głową w
kierunku dziennika – ta cała recytacja, to jest odklepanie pamięciówki. Nie ma
tam nic mojego poza wkuciem na pamięć. Więc nie ma czego pokazywać na forum,
nie ma w tym żadnej merytorycznej wartości.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W jego głosie pojawiła
się jakaś zawzięta nuta, coś niemal niesympatycznego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No nie zgodziłabym się
– odparła Beata spokojnie. – Jeśli odklepane na odwal, byle tylko, to jasne.
Ale jeśli na przykład tak jak Małgosia czy Anita, z pomysłem i własną
interpretacją, to moim zdaniem jest tam głębsza wartość.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej odwrócił lekko
wzrok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może – przyznał. – To
znaczy dla nich, jeśli coś w tym takiego znajdują, to ich prawo i ich sprawa.
Ale ja dla siebie tam nic nie znajduję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, to prędzej –
zgodziła się. – One w tym coś znajdują, ty znajdujesz coś w czymś innym.
Widzisz – dodała wesoło, zamykając głośno dziennik. – To kolejna wielka siłą
literatury: każdy znajdzie tam coś dla siebie, nawet jeśli inni tego nie
odnajdują.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem – powiedział;
znów na nią spojrzał, krótko, z lekkim uśmiechem, a potem odwrócił się w stronę
drzwi. – Coraz bardziej to widzę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przytrzymał jej drzwi,
gdy wychodzili, mruknął „Do widzenia” i ruszył korytarzem. Pewnie do
biblioteki. Łucja, bibliotekarka, podczas wspólnego picia kawy w pokoju nauczycielskim
powiedziała niedawno: „Mogłabym sobie ustawiać kalendarz i zegarek według tego
twojego Andrzeja z drugiej „b”. W tym roku wtorki i piątki, zawsze o tej samej
godzinie. Jak kiedyś nie przyjdzie, to będę wiedziała, że nastąpił koniec
świata. Tylko już mi się książki dla niego kończą”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może powinnaś spróbować
poderwać go w bibliotece, Małgosiu, pomyślała Beata z rozbawieniem, gdy szła do
pokoju nauczycielskiego po swoje rzeczy. Na zagubioną czytelniczkę. Albo lepiej
na krytyczną czytelniczkę, krytykującą wszystko, co jemu się podoba. Andrzej
lubi dyskutować o książkach, miałabyś niezły punkt zaczepienia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Taki podryw działa na
nas, filologów, dodała, gdy już wyszła ze szkoły. Oj, działa. Jak na nią
tydzień temu. Fajny facet ten Konrad, zagadał, gdy w bibliotece miejskiej
grzebała w kryminałach. Skończyli w pobliskiej kawiarni, przerzucając się
uwagami o książkach, filmach i aktorach starego kina. Dziś to już trzecia
randka, tym razem kino, a potem kolacja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Fajny ten początek roku
szkolnego. Fajny ten październik. W ogóle fajne to życie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pani mu powie, żeby
poszedł – prosiła Małgosia. Opierała się obiema rękami o biurko nauczycielskie
i, pochylona do przodu, wpatrywała się w Beatę błagalnym wzrokiem. – Pani mu
powie. Jak pani mu powie, to on to zrobi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No – potwierdziła
stojąca obok Anita. – Jak pani Andrzejowi powie, że ma iść, to on pójdzie. Jak
Gośka go poprosi, to on jej znowu powie, że „wykluczone” – tu Anita całkiem
nieźle podrobiła ton, którym Andrzej potrafił wypowiedzieć to słowo – i
czołgiem go nie ruszymy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No powie mu pani –
zajęczała ponownie Małgosia. – Proszę, proszę, proszę, niech mu pani powie, że
ma iść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po jaką cholerę ja się
dałam w to wrobić?, pomyślała Beata z rozpaczą. Niech szlag trafi jedenastego
listopada i tę całą uroczystość, do ciężkiej cholery.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na jedenastego listopada
organizowano w mieście sporą uroczystość, w której miało wziąć udział wojsko, a
także przedstawiciele policji i straży pożarnej. I, między innymi, również
szkoły. Ponieważ w poprzednim roku najbezczelniej w świecie, jak mówił
dyrektor, utworzono drugie liceum, naruszające dotychczasową hegemonię jedynki,
dyrektor w ramach zepchnięcia konkurencji na boczny tor wcisnął się do komitetu
organizacyjnego i naobiecywał cudów na kiju w wykonaniu swoich uczniów.
Zrobienie cudów na kiju zrzucił na wychowawców. A żeby nie było im w życiu za
nudno i za prosto – poinformował ich o tym na dwa tygodnie przed całą imprezą,
choć komitet organizacyjny ustalił te kwestie już pod koniec sierpnia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja tego chuja zabiję –
powiedziała Michalina po poniedziałkowej nadprogramowej radzie pedagogicznej
poświęconej całej sprawie. – Co on, kurwa, myśli, że w dwa tygodnie
zorganizujemy dzieciaki, program i siebie? Jak się wkurwię, to sobie dupę
pomaluję na biało i czerwono i tak mu tam publicznie pokażę, dwukolorowe
pośladki z pozdrowieniami dla starego. Będzie miał swój „atrakcyjny akcent
patriotyczny”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jednak po pierwszym
ataku wściekłości jakoś się uspokoiły, usiadły wraz z kilkoma innymi bardziej
ogarniętymi wychowawcami i przystąpiły do planowania. We wtorek rano Beata wkroczyła
na trzeciej lekcji do swojej klasy i postawiła sprawę jasno: jest sytuacja
wyjątkowa. W poniedziałek jedenastego listopada ma być wielka impreza, niestety
informację przekazano nam dopiero wczoraj – uśmiechy, śmiechy, prychnięcia i
ciche „A, no jasne, jak zwykle” wskazywały, że dzieciaki doskonale wiedziały,
komu się to zawdzięcza – i teraz, żeby mi nie urwano łba, muszę mieć waszą
pomoc. Wiersze, piosenki, jakiś materiał do prezentacji, ludzie do niesienia
kwiatów i takie tam. Pomocy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra – Małgosia
natychmiast się zerwała, podbiegła do tablicy i chwyciła kredę. – Ja jestem w
samorządzie szkolnym, psze pani, ogarniemy! Ja przygotuję wiersz!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zapisała „Małgosia –
wiersz”, potem doszły jeszcze wiersze Mateusza, Izy i Marty. Anita długo
obgryzała jeden paznokieć, wreszcie powiedziała ponuro:</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mogę zaśpiewać. – Uniosła głowę i dodała jeszcze bardziej ponuro: – Tylko ze
względu na panią. Proszę się nie przyzwyczajać, później nie będę występować jak
małpa w cyrku na każdej imprezie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki, Anito – odparła
Beata, wzruszona. Anita opuściła głowę i zaczęła obgryzać drugi paznokieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na tablicy pojawiło się:
„Anita – piosenka, jakaś patriotyczna”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej, ty też
zaśpiewasz? – zapytała Małgosia wesoło. Andrzej, który właśnie podniósł rękę,
spojrzał na Małgosię tak, jakby zasugerowała, że on lubi sobie czasem wbić igłę
w oko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedział z
czymś, co brzmiało jak niesmak. – Mogę przygotować tę prezentację o jedenastym
listopada. Tekst, jakieś zdjęcia archiwalne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Super! – Małgosia
zapisała to na tablicy i zaraz usłyszała:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powiedziałem „przygotować”,
a nie „przygotować i odczytać”. Nie będę niczego odczytywał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dlaczego? – zdziwiła
się Magda. – Ty fajnie prezentujesz. Odczytaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wykluczone –
oświadczył Andrzej tonem, który wyraźnie sygnalizował, że nie zmieni zdania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do odczytywania zgłosił
Wojtek. Poprawka pojawiła się na tablicy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do składania kwiatów
Małgosia od razu wpisała siebie – i Andrzeja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wymaż mnie – zażądał
Andrzej. – Wpisz Wojtka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie będę stał z
kwiatami – obraził się Wojtek. – Trzeba wtedy stać przez całą uroczystość, nie
ma mowy. Nie zamierzam się męczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ze mną byś stał –
zwróciła mu uwagę Małgosia. Wojtek spojrzał i uśmiechnął się złośliwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przecież za fajna
jesteś, żeby ze mną stać – przygryzł. Małgosia, najwyraźniej urażona, wzruszyła
ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jakaś historia
nieudanego podrywu?, zaciekawiła się Beata, ale natychmiast wróciła myślami do
ważniejszej kwestii. Do kwiatów nie było chętnego chłopaka. Trudno, to jeszcze
trzeba przemyśleć. Może ktoś z innej klasy, tam też organizują działania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale to ja jestem
przewodniczącą samorządu szkolnego – zwróciła uwagę Małgosia. – I to z naszej
klasy powinno być najwięcej fajnych działań.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pomyślimy – zapewniła
Beata. – Na spokojnie. Na razie musimy jak najszybciej przygotować to, co już
ustaliliśmy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dzieciaki działały
sprawnie, bardzo sprawnie. Teksty zostały wybrane, kolejność ustalona, szkic
prezentacji przygotowany. Po weekendzie Anita zaśpiewała przed klasą „Rotę” i „Czerwone
maki na Monte Cassino”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pomyślałam, że się
pani ucieszy, jak będą dwie piosenki – mruknęła, zanim uciekła do ławki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zaśpiewała pięknie.
Wiersze też poszły ładnie. Andrzej pokazał ksera zdjęć, które przygotował do
wydruku, i gotowy tekst prezentacji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do tego momentu było
dobrze. Ale po przejrzeniu tekstu Wojtek oświadczył, że on jednak nie wystąpi,
nie udźwignie tyle tekstu, nie da rady, nie chce, przeprasza, może pozamiatać
po imprezie albo coś, ale po prostu nie przeczyta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wytrzymam tyle
czasu i tekstu przed tabunem ludzi – jęknął, patrząc na Beatę z rozpaczą. –
Przepraszam, ale myślałem, że to będzie kilka zdań, a ten zrobił wykład na pięć
kilometrów. Ja nie chcę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata ucięła małą burzę,
która wybuchła po tym oświadczeniu, krótkim: „Na dziś wystarczy, jutro to
uporządkujemy” i wygoniła na przerwę całą klasę. Zostały Małgosia i Anita.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No więc powinien to
wygłosić Andrzej – oświadczyła Małgosia twardo. – I Andrzej powinien ze mną
składać kwiaty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sumie najbardziej by
pasował – dodała Anita. – Najlepiej będzie wyglądał w garniturze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Właśnie – zgodziła się
szybko Małgosia. – Jest najwyższy w klasie i najlepiej będzie wyglądał, nie
przyniesie nam wstydu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I zaczęło się to: „Pani
mu powie, że ma iść, pani mu powie, pani posłucha, pani mu powie”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra – spasowała
Beata. Dziewczyny właściwie miały rację. – Pogadam z nim. Ale wy – uniosła
ostrzegawczo wskazujący palec – ani słowa, ani Andrzejowi, ani nikomu innemu,
jasne? Buzie na kłódkę, dopóki nie powiem, co z tego wyszło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne. – Anita
pokiwała głową. – To do widzenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy zamknęły się za nią
drzwi, Małgosia popatrzyła na Beatę uważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Namówi go pani, prawda?
– zapytała prosząco. – On sobie z tym najlepiej poradzi. No i naprawdę super
będzie wyglądał w garniturze. Widziała pani, jakie on ma mięśnie? – dodała z
łobuzerskim uśmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, Małgosiu, nie
widziałam – odpowiedziała Beata, rozbawiona.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ja widziałam. Jak
mieliśmy ostatnio połączony WF. Jest na czym oko zawiesić, może mi pani
wierzyć. – Mrugnęła porozumiewawczo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata roześmiała się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zobaczymy, co mi się
uda zrobić. A teraz sio na przerwę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Liczę na panią! –
zawołała Małgosia, chwyciła plecak i wyszła z klasy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na następnej lekcji
Beata poprosiła Wandę od geografii, by zerknęła do trzeciej „a”, bo ona musi na
chwilę ich zostawić i coś załatwić. „No wiesz, na jedenastego listopada”,
dorzuciła, na co Wanda pokiwała współczująco głową i obiecała dopilnować, żeby
trzecia „a” nie świrowała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata zajrzała do swojej
klasy, która właśnie miała fizykę, wyjaśniła Haleckiemu, że potrzebuje na
chwilę Andrzeja, zignorowała „No i co, Weredecki, znowu się podpadło, co?”,
którym Halecki uraczył wywołanego, i zabrała Andrzeja do biblioteki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co ja znowu zrobiłem?
– zapytał Andrzej ze zdumieniem, gdy szli korytarzem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic nie zrobiłeś, nie
martw się – uspokoiła. – Ja mam do ciebie sprawę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Łucja powitała ich
uśmiechem i stwierdziła, że skoro ktoś będzie w bibliotece, to ona sobie skoczy
szybko na papierosa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam do ciebie ogromną
prośbę – wyjaśniła Beata, gdy usiedli przy stoliku w kąciku czytelniczym. – Bo
mam sytuację awaryjną jak diabli. Wojtek nie chce czytać prezentacji. Nikt inny
też nie chce czytać. I brakuje nam chłopaka do pary składającej kwiaty. Ty
poradzisz sobie z prezentacją i z kwiatami. Zgodzisz się?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przez chwilę
milczał, patrzył na stolik, palcami przesuwał po jego brzegu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie chcę – powiedział
w końcu stanowczo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dlaczego? – zapytała,
bardziej zdziwiona niż zmartwiona. – Przecież ta prezentacja jest jak wstęp do
oświecenia, coś twojego, co ty przygotowałeś, a nie klepanie z pamięci po
wkuciu. A kwiaty to proste, po prostu bierzesz i kładziesz. Czemu nie chcesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rzucił jej krótkie spojrzenie
i znów wbił wzrok w stolik.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mój ojciec tam będzie
– odezwał się wreszcie. – Nie chcę przed nim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zawziętość i niechęć w
jego głosie były aż namacalne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rzeczywiście, pomyślała
Beata, przecież przedstawiciele policji też tam będą. A jego ojciec jest
komendantem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wstydzisz się
występować przed ojcem? – zapytała łagodnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wstydzę się –
powiedział Andrzej twardo i spojrzał wyjątkowo nieprzyjemnie. – Nie chcę. To
różnica.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Fakt, to była różnica.
Różnica, która kazała się zastanowić, czy jednak w tym „kawał gnoja” Michaliny
na temat komendanta Weredeckiego nie było ziarna prawdy. Choć z drugiej strony
była mama Andrzeja, tak ciepło i dobrze mówiąca o mężu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie ma co dyskutować,
pomyślała Beata. Nie przekonam go.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No trudno –
powiedziała z westchnieniem. – W porządku, masz prawo nie chcieć. Szkoda.
Poszukam kogoś innego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przez dłuższą
chwilę siedział w milczeniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To narobi pani
problemów? – zapytał wreszcie, nie podnosząc głowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No wiesz, łatwo nie
będzie – odpowiedziała szczerze. – Do uroczystości został tydzień, a jak
pominiemy weekend, to pięć dni z dzisiejszym. A najpóźniej w środę musimy
zrobić próbę wszystkich klas. I kto chciał się zgłosić, już się zgłosił i coś
przygotował, więc raczej trudno będzie dodatkowo coś komuś wrzucić. Najwyżej ja
przeczytam twoją prezentację, a kwiaty Małgosia złoży sama. Dyrektor może
pomarudzi, ale da się przeżyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał w bok,
uderzył parę razy palcami o blat stolika.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobra – odezwał się
wreszcie cicho, nie odrywając wzroku od regału czy podłogi. – Niech będzie.
Ogarnę to wystąpienie i kwiaty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Była tak zaskoczona, że
nawet nic nie powiedziała, gdy wstał i zarzucił plecak na ramię. Dopiero gdy ruszył
do wyjścia, zawołała za nim:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej, dziękuję!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zatrzymał się, obejrzał,
ale znów patrzył gdzieś obok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie chcę, żeby miała
pani przeze mnie problemy – mruknął. – Nie narobię pani obciachu w
poniedziałek, obiecuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tego to jestem pewna –
odparła z uśmiechem, którego już chyba nie widział, bo odwrócił się i szybko
wyszedł z biblioteki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ponieważ jedenasty
listopada wypadał w poniedziałek, wszyscy mieli wolne, choć teoretycznie
dostali od dyrektora nakaz stawienia się przy pomniku upamiętniającym ofiary II
wojny światowej. Beata podejrzewała, że i tak pojawią się tylko osoby
zaangażowane w udział w uroczystości, reszta – i uczniowie, i nauczyciele –
zignorują to polecenie. Ale przynajmniej można spokojnie dojechać, bez robienia
klasowej wycieczki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata umówiła się na
wspólny dojazd do miejsca uroczystości z Anitą. Pozostałe osoby z drugiej „b”
jechały same, ale Anita w piątek wyjaśniła:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Rodzice mnie samej nie
chcą puścić, a ja nie chcę jechać z nimi, bo oni już odpałów dostają, że
śpiewam. Jak pojadę z panią, to mnie puszczą i przyjadą osobno. Mogę się pod
panią przyczepić?</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata nie miała nic przeciwko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spotkały się na
przystanku trochę po ósmej. Uroczystość zaczynała się o dziesiątej, ale
dyrektor zapowiedział: „Obowiązuje państwa obecność od dziewiątej, przecież to
wszystko trzeba jeszcze przećwiczyć, sprawdzić i ja się nie będę denerwował, że
któryś z tych małych kretynów wsiadł do złego autobusu!”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No to lepiej być chwilę
przed dziewiątą, jak się znało życie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita już czekała na
przystanku, pomachała ręką i poprawiła szalik.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Szkoda, że jest ładna
pogoda – mruknęła na powitanie. – Nie odwołają tego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I dobrze. Chcę znowu
usłyszeć, jak śpiewasz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Taaa, wszystkie trzy
bzdety.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita na środowej próbie
poza dwiema wcześniej zaprezentowanymi piosenkami zaśpiewała też „Warszawiankę”.
Na zaskoczoną minę Beaty wyjaśniła: „Bo mama znowu oglądała przedwczoraj </span><span style="color: #202122; line-height: 150%;">»</span><span style="color: black; line-height: 150%;">Noce i dnie</span><span style="color: #202122; line-height: 150%;">«</span><span style="color: black; line-height: 150%;"> i pomyślałam, że to
ładne. I mówiła pani, że w retoryce antycznej musiały być trzy argumenty, żeby
było przekonująco, no to ma pani trzy piosenki, niech się pani cieszy”. Po czym
Anita, zaczerwieniona, zignorowała brawa koleżanek i wyszła szybko z auli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Teraz też się trochę
zaczerwieniła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Autobus się pewnie
spóźni – mruknęła. – One się w weekendy zawsze spóźniają. Życie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– My mamy zapas czasu.
Ale mam nadzieję, że inni uczniowie się nie spóźnią – zmartwiła się Beata.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gośka nie, ona jest
zawsze punktualnie. I jedzie z Izką, to jej dopilnuje. – Anita wsadziła ręce do
kieszeni. – Mateusz pewnie z mamą będzie. Marta to nie wiem, ale pewnie ze
swoim chłopakiem. Andrzej przyjedzie z rodzicami, wiem, bo pytałam go w piątek,
czy się chce do nas doczepić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata pokiwała głową.
Powinno być dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Fajnie, że pani go
namówiła – odezwała się po chwili Anita, patrząc w kierunku, z którego niebawem
powinien nadjechać autobus. – Znaczy ja byłam pewna, że jak pani go poprosi, to
on się zgodzi. On panią lubi. – Odwróciła głowę i spojrzała na Beatę uważnie. –
Znaczy my wszyscy panią lubimy. Przy pani człowiek czuje się jak człowiek. –
Znów obejrzała się w drugą stronę. – Ale Andrzej mało kogo lubi. Ja zresztą
też.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Milczały chwilę. Obok
przeszło parę osób, jakaś starsza para, kobieta z owczarkiem niemieckim na
smyczy. Anita zrobiła parę kroków w tę i z powrotem, po czym podeszła do Beaty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A pani pewnie
zauważyła, że Andrzej się Gośce podoba? – zapytała z wyraźnym zaciekawieniem. –
Już chyba cała klasa widzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Plotkara – wytknęła
jej rozbawiona Beata.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– E, nie. – Anita
uśmiechnęła się lekko. – Gośka sama przyznaje, jak się ją zapyta. Znaczy jak ja
czy Iza ją zapytamy, bo z Hanką już wcale nie gada. W każdym razie jak pani
powiedziała, że Andrzej się zgodził na kwiaty i prezentację, to Gośka od razu
poleciała radośnie go pytać, jaki będzie miał kolor garnituru, żeby dobrać do
tego pasującą sukienkę. – Roześmiała się. – Żeby pani minę Andrzeja widziała.
Powiedział, że normalny, czarny, i że ma mu dać czytać. To Gośka dalej, a jaką
koszulę, a jaki krawat. Jak już z krawatem wyskoczyła, to Andrzej na nią
spojrzał taki wkurzony i powiedział: „Kolor gaci też chcesz?”, i wstał z tej
ławki, na której siedział z książką, i sobie poszedł. A Gośka taka czerwona się
na te gacie zrobiła, że masakra.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata nie wytrzymała,
roześmiała się. Anita, najwyraźniej zadowolona z efektu, kontynuowała, bawiąc
się kolorowymi frędzlami beżowego szalika.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, a na próbie, jak
Andrzej czytał tę swoją prezentację, to Gośka go pożerała wzrokiem. Na WF-ie,
jak mamy razem z chłopakami, też go pożera. Ja tylko czekam, aż „niechcący” –
głos Anity sugerował olbrzymi cudzysłów – wejdzie chłopakom do szatni, gdy się
przebierają.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata pokręciła głową,
ubawiona.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Obiecaj, że ją przed
tym powstrzymasz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A nie wiem – mruknęła
Anita z uśmiechem. – Niektórych też bym chętnie obejrzała bez ciuchów. Andrzeja
na pewno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Też ci się podoba?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita spochmurniała i
wzruszyła ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, wie pani, tak za
bardzo to o tym nie myślę. Ja nie mam szans u takich jak on czy ten chłopak
Marty. No są przystojni, widzę to i fajnie na nich popatrzeć, ale tak nic
więcej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Anito, chłopakom się
podobają różne dziewczyny, nie tylko te, które wyglądają jak Małgosia –
zwróciła jej łagodnie uwagę Beata. Dziewczyna uśmiechnęła się kwaśno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uwierzę, jak zobaczę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zobaczysz, kochanie,
zobaczysz, pomyślała Beata. Tylko za kilka lat. Jak chłopacy trochę podrosną, w
głowach, ogarną się, zaczną szukać partnerek, a nie tylko fajnych lasek. Tylko
nie powiem ci tego teraz, bo i tak nie uwierzysz i uznasz, że dorośli jak
zwykle gadają bzdury.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wie pani, ja w sumie
Gośkę lubię – odezwała się po chwili Anita. – Miła jest, taka z energią i
pomysłami. Tylko czasem męcząca. Bo za wszelką cenę musi być, jak ona chce. Ale
lubię ją. Nie traktowała mnie nigdy jak czegoś gorszego, bo jestem gruba. A
inne dziewczyny to różnie, Hanka to się lubi podśmiewać, Agata parę razy na
początku też. I chłopacy, nie wszyscy, ale niektórzy to potrafią tak człowieka
pojechać, że się nie chce iść do budy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na Anitę dobrze działało
milczenie połączone z uważnym patrzeniem. Więc Beata starała się nie
komentować, nie wtrącać, nie przerywać. Autobus miał jeszcze kilka minut na
przyjazd, a dziewczyna wyraźnie chciała pogadać. Więc niech mówi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I nauczyciele czasem
też – dodała Anita, spoglądając na nią przepraszająco. – Pani Ania, ta z zeszłego
roku, ona się ciągle przyczepiała, że ja jem na lekcji. O, a wie pani – dodała,
naraz rozbawiona – raz, jak tak weszła i spojrzała na mnie, i powiedziała z
taką pretensją: „Boże, ty znowu jesz?”, to Andrzej nagle się odzywa: „Może jest
głodna”, tak na całą klasę. I wszyscy się zaczęli śmiać. A pani Ania wywaliła
Andrzeja z klasy do pani pedagog, że pyskuje, i wpisała mu uwagę do dziennika.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie wypadało powiedzieć
uczennicy, co się myśli o jej byłej wychowawczyni. A szkoda.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A moja mama to się
wkurzyła, jak jej to opowiedziałam – dodała Anita. – Poszła wtedy do szkoły,
nakrzyczała na panią Anię, na panią pedagog też, kazała im się odczepić od
mojego jedzenia i kazała przy sobie, na swoich oczach, skreślić uwagę Andrzeja
w dzienniku. Mama Andrzeja też wtedy przyszła, bo chciała panią Anię
przeprosić, a moja mama tak na nią patrzy i krzyczy: „Za co pani chce
przepraszać, za to, że pani syn ma więcej zrozumienia dla chorej dziewczyny niż
ich nauczycielka?!”. Straszna chryja była – zakończyła z satysfakcją.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata była w stanie
wyobrazić sobie tę „chryję”. Nic dziwnego, że w zeszłym roku Anka z takim jadem
mówiła o Anicie. I nie tylko o niej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Autobus nie nadjeżdżał.
Ludzie na przystanku zaczęli podchodzić do rozkładu jazdy i patrzeć to na
tabliczkę, to na zegarki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Spóźni się –
stwierdziła Anita tonem starego wyjadacza. – Nie ma się co spinać. I tak
zdążymy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodź, pospacerujemy
trochę – zaproponowała Beata. – Zimno mi się robi, jak ciągle stoję w miejscu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita pokiwała głową i wolnym
krokiem ruszyły przed siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzeja też lubię –
odezwała się dziewczyna po chwili. – Nigdy mi nie dokuczał tym jedzeniem czy
grubym tyłkiem. O, wie pani, na początku zeszłego roku jeden chłopak z
pierwszej „c” się do mnie przyczepił, zaczął mnie różnie nazywać, to Andrzej,
bo stali obok z Marcinem, to Andrzej mówi nagle, żeby się ode mnie odwalił. No
to tamten na Andrzeja, że taki kurdupel ma mu nie podskakiwać, no i się zaczęli
szarpać. We trzech, bo Marcin się zaraz przyłączył i tamten sobie szybko
poszedł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zawróciły w stronę
przystanku. Nadal ani śladu autobusu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, ale rok temu to
Andrzej był niższy ode mnie. A teraz, na początku września, jak przyszły te
bachorki do pierwszych klas, to znowu jakiś się do mnie przyczepił, wie pani.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita opowiadała to
tonem obojętnej, bezosobowej relacji, jakby zupełnie jej cała sprawa nie
dotyczyła. Musiała się przyzwyczaić, pomyślała Beata ze współczuciem, musiała
się przez te wszystkie lata przyzwyczaić, że jest obiektem żartów i
przypominania, jak bardzo nie pasuje do standardowych kanonów urody. Jakie to
jest koszmarne, że musiała się do tego przyzwyczaić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja tak siedzę na ławce
na parterze, tam w rogu – kontynuowała Anita – i wie pani, coś sobie rysuję.
Jak to na przerwie. A Andrzej siedział za mną, za ławką, na podłodze, z
książką. Tak go tylko kątem oka zauważyłam, jak siadałam. On się tam czasem
chowa, tak jak ja. Już tak parę razy siedzieliśmy, on przynajmniej trzyma gębę
na kłódkę i nie pyta co chwila: „A co rysujesz, a pokaż, a czemu nie chcesz
pokazać?”. No i tak siedzimy. – Znów zawróciły. – I podchodzi taki jeden, z
pierwszej, wiem, że z pierwszej, bo nowa twarz, nie widziałam jej w zeszłym
roku. I zaczyna mnie wyśmiewać. Pokazałam mu środkowy palec – tu Anita rzuciła
w stronę Beaty przepraszające spojrzenie – i wie pani, mówię, żeby spadał. A on
dalej. I Andrzej się nagle za mną odzywa, żeby spadał, tylko tak trochę
ostrzej. A tamten dalej, i do Andrzeja, że co, księżniczkę sobie znalazłeś i
będziesz bronił, coś takiego. I że jak mu, znaczy Andrzejowi, coś nie pasuje,
to zaraz może w mordę dostać i odechce mu się bronienia smoków.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita przystanęła,
rozwiązała szalik. Beata poprawiła torebkę na ramieniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co? – zapytała z
zaciekawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No i Andrzej wstał –
odparła Anita tonem zdradzającym sporą satysfakcję. – Wstaje, podchodzi do
tamtego i mówi: „No, dawaj”. A tamten aż zbladł, jak sobie porównał różnicę
wzrostu i budowy. Coś tam wymruczał i zwiał w podskokach. – Roześmiała się. –
To był piękny widok, mówię pani.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wierzę. Miło z jego
strony, że się tak zachował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale nie, najlepsze
dopiero przed nami – oświadczyła Anita, machając rękami w różowo-błękitnych
rękawiczkach. – Bo wie pani, ja mu mówię, że dzięki, a on tak na mnie patrzy,
jakby mi też chciał przyłożyć, i mówi… Ale muszę użyć brzydkich słów –
zastrzegła szybko. – Mogę? To będzie cytat.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobra – zgodziła
się Beata, starając się o bardzo niechętny ton, choć miała ochotę usłyszeć
oryginalną wersję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No więc on mi mówi: „Jak
się znowu do ciebie dopieprzy, to nie siedź jak ofiara, tylko powiedz, że to
nie twoja wina, że ma tak małego fiuta, że wszyscy chłopacy w szatni się z
niego śmieją za plecami, a od dowalania się do czyichś większych rozmiarów fiut
i tak mu nie urośnie”. I poszedł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata przygryzła usta.
Śmiech byłby tak cholernie niepedagogiczny…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I wie pani co? – Anita
spojrzała na nią uważnie. – Ja to zrobiłam. Kilka dni później ten z pierwszej
znów się do mnie doczepił, jak szłam korytarzem, był z kolegami i zaczął po
mnie jechać. I ja to powiedziałam, to, co mi Andrzej powiedział, słowo w słowo
powtórzyłam. Żeby pani widziała, jak jego koledzy, tego z pierwszej, wyli ze
śmiechu i jaki on był czerwony, jak burak – zakończyła z satysfakcją. – Teraz
to obchodzi mnie na korytarzach z daleka. – Poprawiła mankiet kurtki. – No.
Więc ja Andrzeja lubię. Jest taki mruk, ale ja też. Ale wobec mnie był zawsze w
porządku. – Nagle spojrzała z wyraźnym zaniepokojeniem. – Ale on nie będzie
miał u pani kłopotów za to, co powiedziałam, że powiedział? Nie chciałam go
wkopać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie będzie miał
kłopotów – obiecała Beata. – Dziś jest oficjalnie dzień wolny, mnie tu
oficjalnie nie ma i niczego nie słyszałam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita uśmiechnęła się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To fajnie. Bo serio,
nie chciałabym, żeby przeze mnie podpadł. A wie pani – dodała nagle, gdy
ruszyły znów w stronę przystanku – tak dotąd myślałam, że w sumie nie wiem,
czemu on rok temu się za mną wstawił. A teraz mi się przypomniało z
podstawówki. Bo chodziłam z nim do podstawówki, tylko byliśmy w innych klasach.
I raz na przerwie, to było w szóstej, jakiś chłopak z siódmej się do niego
przyczepił, zaczęli się szarpać. A ja tak patrzę i myślałam, że to w ogóle
jakiś dzieciak z czwartej czy piątej, bo taki mały był, znaczy Andrzej, no i
zaczęłam tamtego odpychać, że co dziecko bijesz, debilu, zaraz cię moim wielkim
brzuchem zmiażdżę. No i tamten w końcu go zostawił. A Andrzej patrzy na mnie
taki obrażony i mówi: „Sam bym sobie poradził”. To mu pokazałam środkowy palec
i sobie poszłam. – Spojrzała na Beatę z namysłem. – Ale może on to pamiętał,
znaczy teraz, w liceum. Bo on jest pamiętliwy. Gośka tak mówi. Wie pani, w
zeszłym roku Gośka go parę razy tak niefajnie pojechała, razem z Hanką, i jak
potem coś miłego zaczęła mówić, to on jej to wypomniał, aż jej się przykro
zrobiło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jemu wcześniej pewnie
też się przykro zrobiło – mruknęła Beata.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, na pewno –
zgodziła się Anita. – Gośka z Hanką lubiły tak we dwie się podśmiewać z
chłopaków. Wojtka też Gośka tak niefajnie pojechała, jak ją do kina chciał
zaprosić. Znaczy ja rozumiem, że on jej się nie podoba i mogła nie chcieć z nim
iść, ale mogła to trochę inaczej powiedzieć. O, autobus.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rzeczywiście, autobus –
spóźniony, jak zapowiadała Anita – wreszcie nadjechał. Wsiadły, usiadły obok
siebie na wolnych miejscach z tyłu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Hance też się Andrzej
podoba – rzuciła nagle Anita, patrząc przez okno. – I teraz przez to mają z
Gośką kolejny powód do nielubienia się. Iza jest dla Gośki OK, bo Izie się
podoba taki Maciek z trzeciej „b”, więc Iza nie wchodzi Gośce w paradę. Hance
się podoba jeszcze chłopak Marty, ale on w ogóle na nią nie zwraca uwagi, jest
w Martę zapatrzony. A Wojtkowi, jak go Gośka tak pojechała, to się chyba
kompletnie odwidziała i teraz zaczął kręcić z taką Kingą z pierwszej „a”, tą z
takimi rudymi włosami, ona na przerwach często się z Wojtkiem dzieli kanapkami
ostatnio.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty jesteś jak jeden
wielki skarbiec informacji – mruknęła Beata z podziwem. – Chyba bardzo uważnie
obserwujesz ludzi wokół.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No – zgodziła się
Anita i zerknęła na nią ze smutnym uśmiechem. – Wie pani, jak mało kto na
ciebie patrzy, to tobie łatwo patrzeć uważnie na innych, bo nie zauważają, że
się ich obserwuje. A ja lubię obserwować ludzi – dodała i znów odwróciła się w
stronę okna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata w zamyśleniu
przyglądała się drzewom i budynkom, które mijał autobus.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Normalnie tak o tym
nie opowiadam każdemu – odezwała się po chwili Anita, ponownie zwracając się ku
Beacie. – Ale czasem mam komuś ochotę powiedzieć, co widzę. Tylko nie mam za
bardzo komu. Bo Gośka to zaraz rozpaple każdemu. A Iza sama lubi dużo mówić i
nie daje innym dojść do głosu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może Andrzejowi? –
podsunęła Beata z rozbawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sumie – mruknęła
Anita z namysłem. – Chociaż on chyba sam sporo obserwuje. I też mało mówi.
Chyba że Marcinowi, z Marcinem najwięcej gada. I chyba najbardziej go lubi albo
w ogóle tylko jego lubi, w sensie w klasie. O, wie pani – dodała z rozbawieniem
– Izka ostatnio powiedziała, że Marcin to powinien być dziewczyną, to wtedy
Andrzej by się z nim po maturze ożenił i byłby szczęśliwy, bo do końca życia
nie musiałby się już do nikogo innego odzywać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata nie wytrzymała,
przyłączyła się do śmiechu Anity.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Coś w tym jest –
zgodziła się. – Wysiadamy zaraz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra. – Anita wstała
i ruszyła za nią do wyjścia. – Ale wie pani, Goście się to bardzo nie
spodobało, co Iza powiedziała. Stwierdziła, że Andrzeja trzeba „rozruszać”.
Cokolwiek to znaczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Autobus zatrzymał się z
cichym piskiem. Wysiadły, poprawiły kurtki i szaliki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale ja tego „rozruszania”
to nie widzę – dodała Anita. – Jak Gośka będzie próbowała go „rozruszać”, to
Andrzej zwieje przed nią w podskokach moim zdaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Niewykluczone, pomyślała
Beata, gdy ruszyły w stronę pomnika.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Iza i Gosia już czekały
w ustalonym miejscu, Mateusz, Marta i jej chłopak nadchodzili z drugiej strony.
Marta pomachała ręką; za drugą rękę trzymał ją Rafał. Mateusz coś opowiadał,
czasem dotykał lewego lub prawego ucha, jakby chciał się upewnić, że aparat
wciąż tam jest. Parę kroków za nimi szedł Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, mówiłam –
powiedziała Gosia cicho, szturchając Izę w łokieć. – Dobrze wygląda w
garniturze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej miał rozpiętą
kurtkę; widać było marynarkę i koszulę, i rzeczywiście wyglądał dobrze. Chłopak
Marty też, ale chłopaka Marty Gosia nawet nie obdarzyła spojrzeniem, mimo
rzuconego w powietrze „No cześć wam”, od razu zajęła się swoim faworytem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No cześć –
powiedziała, zupełnie innym tonem niż przed chwilą do pozostałych. – No, bardzo
ładnie. Ale krawat masz krzywo, daj, poprawię ci.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Krawat nie był krzywo.
Krawat był czarny, dobrze zawiązany i wisiał prosto. Niezła jesteś, Gosiu,
pomyślała Beata z rozbawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zostaw – powiedział
Andrzej z wyraźną irytacją, chwycił Gosię za nadgarstek i stanowczo odsunął jej
dłoń od siebie. – Jest prosto, sam go wiązałem i wiem. Pilnuj własnych ciuchów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No może jednak nie
jesteś taka dobra, Gosiu. Chyba go trochę przytłaczasz, uznała Beata. Ale z
ciebie, człowieku, to jest jednak słoń w składzie porcelany, dodała pod adresem
Andrzeja, który zignorował urażone „Przecież chciałam tylko pomóc!” Małgosi i
rozejrzał się wokół.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czekamy jeszcze na
kogoś? – zapytała Marta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Marcin miał być –
mruknął Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A po co Marcin? –
zdziwiła się Iza. – On nie występuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, ale powiedział,
że przyjdzie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Oj tam, nie
potrzebujemy Marcina – oświadczyła Małgosia wesoło i poprawiła sobie włosy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może ty nie – burknął
Andrzej, patrząc na nią z niechęcią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A, no tak, ty go
potrzebujesz – odparowała Małgosia, chyba trochę już wyprowadzona z równowagi.
Spojrzała na Izę, przeniosła wzrok na Andrzeja i oświadczyła nieco jadowicie: –
Wiesz co, my tak doszłyśmy do wniosku, że powinieneś się z Marcinem ożenić, to
mógłbyś do końca życia już się do nikogo więcej nie odzywać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita parsknęła cichym
śmiechem, Iza zachichotała. Beatę zatkało; to było jednak dość… obraźliwe, w
takiej formie, tak rzucone prosto w twarz i publicznie. Ale jeśli Gosia
spodziewała się jakiegoś zakłopotania, tłumaczenia czy obrażonej reakcji ze
strony zaatakowanego, to się zawiodła – Andrzej spojrzał na nią spokojnie,
niemal z zaciekawieniem, uśmiechnął się lekko i powiedział:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niezła myśl. Rozważę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mina Anity mówiła, że
dziewczyna się świetnie bawi. Mina Gosi sugerowała coś zupełnie odwrotnego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dosyć wzajemnych
uprzejmości – ucięła Beata. – Idziemy na próbę. Andrzej, idziemy, Marcin nas
znajdzie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Próba poszła dobrze.
Dopracowali jeszcze tempo wchodzenia i wychodzenia osób z kolejnych klas,
sprawdzili sprzęt, przestawili parę krzeseł. Gotowe. I jeszcze trochę czasu w
zapasie. Goście dopiero zaczynali się schodzić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cześć, jestem –
odezwał się Marcin, podchodząc do grupki z drugiej „b”, która stanęła z boku,
by złapać oddech po próbie. Podał rękę Andrzejowi i wyjaśnił: – Zaspałem,
przepraszam. Ale jestem. Jeszcze sporo osób z naszej klasy idzie – dodał,
patrząc na Beatę. – Nie wystawimy pani, niech się pani nie martwi, będzie
frekwencja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki. – Beata
uśmiechnęła się. Kochane dzieciaki, można na nie liczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gośka – mruknęła za
jej plecami Iza. – Zobacz, pojawiła się wreszcie pani Weredecka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziewczyny –
powiedziała ostro Beata, oglądając się; złośliwy chichot Izy i Gosi z miejsca
ucichł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Goście dalej
nadchodzili. Beata zauważyła sporo rodziców ze swojej klasy. O, rodzice Anity,
którzy właśnie pomachali córce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jezu, tata i mama
znowu mi robią wiochę – jęknęła cicho Anita. – Ja nie mogę. Tata mi od tygodnia
gada te swoje hasła motywujące, które tak lubi, wie pani, „jesteś tym, w co
wierzysz”, „myśl jak zwycięzca” i inne takie, załamać się można. Dlatego nie
chciałam z nimi tu jechać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jakie to straszne mieć
szesnaście lat, pomyślała Beata współczująco. Rodzice chcą zrobić dla ciebie
coś dobrego, a ty jesteś zła, bo robią ci obciach. Jak to dobrze, że szesnaście
lat człowiek ma tylko raz w życiu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odwróciła się i
spojrzała na swoje dzieciaki. Galowe sukienki. Garnitury. Porządnie uczesani,
dziewczyny delikatnie podmalowane, nic, co wywołałoby potem pretensje starego.
Trochę podenerwowani, przynajmniej niektórzy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty, Andrzej – odezwała
się Anita. – Masz jakiś liść za kołnierzykiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej uniósł rękę do
szyi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, w lewo –
podpowiedziała Anita. – Ty, pochyl się, to ci wyjmę, bo tak to będziesz do
świąt szukał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej się pochylił,
Anita wyjęła liść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Spoko. Ej, ludzie,
weźcie sobie sprawdźcie, czy wam też nie powlatywały – poradziła. – Spod tych
drzew co chwila spadają.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jesień, pomyślała Beata.
Ostatnie liście wciąż spadają.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale, swoją drogą, jakim
pełnym urazy spojrzeniem Małgosia obdarzyła przed chwilą tę dwójkę – Anitę,
która wyjęła Andrzejowi liść zza kołnierza i Andrzeja, który bez sprzeciwu na
to pozwolił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobra, na miejsca i
pełne skupienie – zarządziła Beata. – Za kilka minut zaczynamy. Jak się gdzieś
pomylicie, to pamiętajcie, nie poprawiać, lecieć dalej, nikt nie będzie
wiedział, że cokolwiek jest nie tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jezu, ale mam tremę –
mruknęła Marta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trema to moje drugie
imię – przyłączyła się Iza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Będzie fajnie –
zapewniła Małgosia. – Będziemy najlepsi!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kilka minut później, gdy
sekretarz komitetu organizacyjnego witał gości, Beata wzięła głęboki oddech,
powtórzyła w myślach kilka razy: „Będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze”
i… przez całą uroczystość wstrzymywała oddech, pewna, że zaraz coś jednak się
schrzani.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale się nie schrzaniło.
Poszło dobrze. Bardzo dobrze. A jej klasa naprawdę wymiatała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może jestem stronnicza,
pomyślała Beata, gdy wyprowadzano sztandar. Ale jednak druga „b” podniosła
poprzeczkę, że hej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wiersze wyszły świetnie.
O tym, że Iza zgubiła dwie linijki, a Mateusz powtórzył jedną, wiedzieli tylko
oni. Ale się dzieciaki nie zatrzymały, nie poprawiały, to grunt.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Deklamacja Gosi wywołała
gromkie brawa. Gosia dygnęła niczym bohaterka dziewiętnastowiecznej powieści.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita podczas śpiewania
cały czas twardo patrzyła tylko na Beatę. Tak się umówiły – żeby Anita się nie
rozpraszała, nie stresowała i nie musiała myśleć, gdzie patrzeć. Patrzyła na
Beatę i śpiewała, pięknie i z uczuciem, i nie szarpała skraju bluzki ani paska
od spódnicy, tak jak robiła to na próbie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej na próbie
przeczytał swoją prezentację dość na odwal, sucho i monotonnie, z zegarkiem w
ręku, by kontrolować, ile mu to zajmie. Na pytanie, czemu czyta, jakby mieli go
zaraz powiesić, uśmiechnął się lekko i stwierdził, że na próbach nie chce mu się
wysilać. Wysili się w poniedziałek. No i rzeczywiście – teraz się wysilił.
Więcej mówił, niż czytał, wpadł w ten sposób opowiadania, który nieraz
uruchamiał mu się na lekcjach, choćby na wprowadzeniu do oświecenia. Nawet
dyrektor, który na informację „Andrzej Weredecki ma prezentację” zareagował w
zeszłym tygodniu kwaśnym „No tylko jego mi tu brakowało”, a dziś, gdy Andrzej
stanął przy mównicy, patrzył podejrzliwie – teraz słuchał z wyraźnym
zaciekawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy Anita wyszła po raz
trzeci, dostała brawa, zanim zaczęła śpiewać. A po zakończeniu „Warszawianki”
siedząca obok Michalina mruknęła:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Beata, daj chusteczkę.
Ja się przez tę małą poryczałam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie tylko ty, pomyślała
Beata z satysfakcją, zerkając na niektórych gości. No widzisz, Anito,
rozwaliłaś system. I to bez figury modelki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po zakończeniu
oficjalnej części zebrała swoją grupkę w jednym miejscu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jestem z was tak
ogromnie dumna, że brak mi słów – oświadczyła. – I ogromnie, ogromnie dziękuję,
że się tego podjęliście. Było super, jesteście wspaniali i po prostu jestem z
was dumna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pomyliłam się –
mruknęła Iza przepraszająco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, ja też – dodał
Mateusz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I jak widzicie, nie ma
to żadnego znaczenia – podsumowała Beata radośnie. – Było wspaniale. Byliście
wspaniali, wszyscy razem i każde z was z osobna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Anita była boska –
wtrąciła Małgosia. – Pani pedagog się rozbeczała na „Warszawiance”, widziała
pani? Pan Halecki też pociągał nosem, ale pewnie się nie przyzna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata uściskała ich,
zanim zaczęli się rozchodzić. Izę, która odpowiedziała mocnym uściskiem. Anitę,
której rodzice się dołączyli i znów „robili wiochę”, chwaląc córkę. Mateusza,
który mruknął: „Ale się cieszę, że się odważyłem”. Martę, która miała łzy w
oczach, „To przez te piosenki Anity, tak pięknie je zaśpiewała”. Małgosię,
która po przytulankach jakoś nie spieszyła się z odejściem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodź tu – zażądała
Beata, patrząc na Andrzeja. – Ty też sobie zasłużyłeś, nie uciekniesz
przeznaczeniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dał się uścisnąć, ale
szybko się odsunął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze, że jest pani
zadowolona – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jestem przeszczęśliwa
– zapewniła Beata i odwróciła się, bo poczuła na ramieniu dłoń. Za nią stała
pani Weredecka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mogę panią na chwilę
poprosić? – zapytała pani Weredecka. – Mąż chciałby panią poznać, a jeszcze tam
rozmawia ze znajomymi z pracy. Podejdzie pani z nami?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata była ciekawa tego
męża łamanego na ojca łamanego na „skończonego gnoja”, więc chętnie się
zgodziła. Pani Weredecka wzięła ją pod ramię. Tuż za nimi szedł Andrzej – i
szła Małgosia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ty co? – usłyszała
za swoimi plecami Beata. Andrzej był najwyraźniej niezadowolony. – Po co za
nami idziesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo ja też chcę poznać
pana komendanta – odparła Małgosia bardzo zadowolonym tonem. – Mogę, prawda,
proszę pani? – zapytała, zbliżając się do pani Weredeckiej, która natychmiast
zapewniła, że oczywiście, oczywiście.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jak cię wyrzucą
drzwiami, Małgosiu, to ty wejdziesz oknem, pomyślała Beata z rozbawieniem. A
jak zamurują okno, wciśniesz się kominem albo przez kontakt.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wśród zaproszonych gości
było kilku wyższych oficjeli z wojska i policji, sądząc po mundurach i po tym,
jak skakali wokół nich inni ludzie. Pani Weredecka podeszła do jednego z
umundurowanych mężczyzn i powiedziała:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Władziu, pozwól na
moment, to jest wychowawczyni Jędrka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mężczyzna, który
odwrócił się, podszedł parę kroków i spojrzał na Beatę, był wysoki, mocno
zbudowany, z nieco pobrużdżoną twarzą. Szpakowata, gęsta czupryna, dość krótko
ścięta. Jasnoniebieskie oczy, krzaczaste czarne brwi, wąskie usta, prosty nos.
Ile mógł mieć lat? Wyglądał na pięćdziesiąt kilka, może sześćdziesiąt. Miał w
sobie to coś, co Beacie zawsze się kojarzyło z mundurowymi – jakąś surową,
przyczajoną siłę. Wyglądał trochę groźnie. Można sobie wyobrazić, że gdy się
złościł, budził lęk.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W gruncie rzeczy gdyby
nie wiedziała, kim jest, i tak by odgadła. Podobieństwo do Andrzeja – a raczej
podobieństwo Andrzeja do niego – było uderzające, mimo różnicy lat.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trzeba chwycić byka za
rogi, pomyślała Beata i wyciągnęła rękę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzień dobry. Beata
Wojciechowska, uczę pana syna polskiego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ujął jej dłoń. Uścisk
miał mocny, spojrzenie bardzo uważne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Władysław Weredecki –
przedstawił się, pochylił, pocałował ją w rękę i dodał, prostując się: – Miło
mi wreszcie panią poznać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata miała mieszane
uczucia co do całowania w rękę. Momentami wydawało się to takie przestarzałe,
śmieszne, protekcjonalne; niekiedy bywało obrzydliwe – na przykłady gdy stary
całował w rękę żeńską część kadry w czasie Dnia Kobiet, wszystkie dziewczyny zaraz
sobie dyskretnie wycierały dłonie w ubranie. Czasem jednak było to całkiem
przyjemne doświadczenie – jak teraz, bo komendant zrobił to jakoś tak ładnie i
nienachalnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Żona dużo o pani
opowiada – powiedział. – Bo ten – wskazał głową na stojącego obok Andrzeja – to
w domu prawie nic nie mówi. O tym, że będzie dziś występował, też słowem nie
pisnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej miał pochmurną
minę. Trzymał ręce w kieszeniach kurtki, patrzył gdzieś w bok, ale teraz, na
słowa komendanta, rzucił ojcu raczej niechętne spojrzenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic nie wiedzieliśmy –
potwierdziła pani Weredecka. – Mówił tylko, że klasy mają przyjść i że na
galowo. – Wyciągnęła rękę i pogłaskała syna po ramieniu. – Może sobie pani
wyobrazić, jakie to było zaskoczenie i duma, gdy nagle patrzymy, a tu Jędrek wychodzi
i zaczyna występować. Pięknie mówiłeś, Jędrek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wcale nie
wydawał się zadowolony z komplementu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niech mama da spokój –
powiedział cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sam to wszystko
przygotował – wtrąciła Beata. – Pomysł, zdjęcia, tekst.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To już wiadomo, czemu
siedziałeś tak po nocach – stwierdził pan Weredecki i spojrzał na Beatę. –
Myślałem, że jakąś pałę dostał i wkuwa, żeby poprawić, zanim się dowiemy. Ale
ty lubisz tak wszystko w sobie kisić, co, Jędrek? – dodał z rozbawieniem. – Ale
przynajmniej miał człowiek miłą niespodziankę. No, chodźcie tu oboje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ujął Beatę pod ramię,
drugą ręką wziął za ramię Andrzeja i podprowadził ich do drupki mundurowych.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Panowie – odezwał się
– pozwólcie, to jest pani profesor Beata Wojciechowska. To jej uczniowie
występowali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Część uczniów –
poprawiła szybko Beata, ale nikt nie zwrócił na to uwagi. Mundurowi zaczęli
podawać rękę, niektórzy też całować w dłoń, przedstawiać się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wylądowałam wśród
VIP-ów, pomyślała Beata z mieszaniną rozbawienia i lekkiej dumy. Kierownik
posterunku w Białym Borze, kierownik posterunku w Bornem Sulinowie, jakiś
generał w stanie spoczynku, komendant straży pożarnej, paru innych, których
nazwisk i stopni Beata nie była w stanie spamiętać. No, mam nadzieję, że stary
patrzy, jak bryluję wśród wysoko postawionych mundurowych, może to mu napędzi
stracha i na najbliższej radzie nie będzie się tak głupio mnie czepiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A to jest mój syn –
powiedział komendant Weredecki; w jego głosie drgnęło coś czułego i dumnego. –
Andrzej. No chodź tu, Jędrek, pokaż się panom, jak wyrosłeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Położył Andrzejowi rękę
na karku i przyciągnął. Andrzej był wyraźnie niezadowolony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To twój syn tak ładnie
mówił? – zapytał z podziwem ten generał w stanie spoczynku, splatając dłonie na
pokaźnym brzuchu opiętym mundurem. – No, dziecko, ładnie było, bardzo ładnie.
Pani komendantowej też pogratulować takiego chłopaka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jesteśmy z niego
bardzo dumni – zapewniła pani Weredecka, ujmując syna pod ramię. Promieniała. W
przeciwieństwie do Andrzeja, który miał taką minę, jakby chciał jak najszybciej
stąd pójść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Duże ci się
chłopaczysko zrobiło – dorzucił kierownik posterunku z Bornego Sulinowa. – Jak
ostatnio go widziałem, to jeszcze taki karzełek był. – Uniósł rękę na wysokość
swoich bioder. Pozostali się roześmiali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To jest jedna z tych
gorszych rzeczy w byciu nastolatkiem, pomyślała Beata współczująco, zerkając na
jeszcze bardziej ponurego Andrzeja. Wszyscy widzą, że się zmieniasz i z reguły
nie zapomną ci o tym przypomnieć. Dla niej samej uwagi mamy „a wtedy to taka
mała byłaś” miały wzruszający posmak – teraz. Dziesięć lat temu doprowadzały do
szału.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po kilku komentarzach z
serii „jak te dzieci rosną” i „człowiek się starzeje od samego patrzenia, jak
się pozmieniali w ciągu roku” nastąpiła krótka cisza, w której najwyraźniej
Małgosia zobaczyła swoją szansę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Proszę pani, a ja? –
spytała, przysuwając się do pani Werdeckiej. – Przedstawi mnie pani?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Oj, kochanie,
przepraszam. – Mama Andrzeja ujęła ją za rękę. – A jak ty się nazywasz,
przypomnij mi?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ładnie powiedziane „Nie
mam pojęcia, kim jesteś”, pomyślała Beata.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Małgorzata Jankowska –
odparła dziewczyna poważnym tonem. – Jestem koleżanką Andrzeja z klasy i
przewodniczącą samorządu szkolnego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pani Weredecka
przedstawiła Małgosię towarzystwu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Faceci to jednak zawsze
będą faceci, uznała Beata, obserwując z rozbawieniem mundurowych. Na jej widok
zrobili coś podobnego, ale na widok szesnastoletniej dziewczyny, szczupłej, w
obcisłej biało-czarnej sukience, z rozpuszczonymi blond włosami – zrobili to
znacznie bardziej. Prostowane plecy, wciągane brzuchy, szerokie uśmiechy.
Małgosia była w swoim żywiole, ściskała podawane sobie dłonie i uroczo dygała.
Wszyscy na nią patrzyli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wszyscy poza Andrzejem,
który na wejście Gosi zrobił minę „rany boskie”, a teraz patrzył gdzieś w bok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To będzie bardzo trudny
podbój, Gosiu, stwierdziła Beata ze współczuciem – po części skierowanym do
Gosi, a po części do Andrzeja. Sama nie wiedziała, komu w tym momencie
współczuje bardziej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po wymianie jeszcze paru
uprzejmości jeden z mundurowych – jakiś pułkownik? – rzucił: „No, panowie,
trzeba zbierać żony i na obiad” i wszyscy zaczęli się rozchodzić. Komendant
Weredecki spojrzał na Beatę i zapytał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdzie pani profesor
mieszka?</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zabawne było to „profesor”. Teoretycznie stary naciskał, żeby uczniowie tak się
zwracali do nauczycieli, ale nikt tego nie przestrzegał, chyba że w rozmowach
ze starym właśnie. Beata podała swój adres.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To odwieziemy panią –
oświadczył pan Weredecki i spojrzał na żonę. – Prawda, Jadzia? To nawet po
drodze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Proszę nie robić sobie
kłopotu – zaczęła Beata, ale pani Weredecka natychmiast przerwała:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale to żaden kłopot,
oczywiście, że panią odwieziemy. Taki miała pani intensywny dzień i taką
odpowiedzialność. Pewnie już chce pani odpocząć. Prawda, Jędrek, podwieziemy
twoją wychowawczynię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne – mruknął
Andrzej, ale tym razem w jego spojrzeniu pojawiło się coś życzliwego. –
Autobusy teraz rzadko jeżdżą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ojej, mogę się też
zabrać? – zapytała Małgosia błagalnie. – One rzeczywiście strasznie rzadko
jeżdżą, a mnie już tak nogi w tych szpilkach bolą!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na poparcie swoich słów
uniosła nieco nogę. Bardzo zgrabną nogę w cielistych rajstopach i pantoflu z
niezbyt wysokim obcasem. Kilku oficjeli, którzy jeszcze nie odeszli, przyjrzało
się tej nodze z wielkim uznaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej nogę Gosi
zignorował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trzeba było wziąć buty
na zmianę – mruknął nieżyczliwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Też coś, buty na
zmianę – ofuknęła go pani Weredecka. – Tylko mężczyzna może coś takiego
wymyślić. Śliczne buty, Małgosiu. A gdzie ty, kochanie, mieszkasz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Małgosia podała adres.
Cóż, to było w nieco innym kierunku niż mieszkanie Beaty. Ciekawe, co teraz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Władziu, podwieziemy
też koleżankę Andrzeja? – poprosiła pani Weredecka. – Tak ładnie dziewczyna
recytowała, a teraz ma się tak męczyć?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pan Weredecki spojrzał
na Małgosię, która posłała mu swój piękny uśmiech, odsłaniający białe zęby i
odrobinę górne dziąsła. Potem spojrzał na syna, który zaczął przypominać chmurę
gradową, i sam się uśmiechnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Podwieziemy –
zdecydował. – Do obiadu mamy jeszcze sporo czasu. Chodźcie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Małgosia najwyraźniej
miała niezły zmysł strategiczny, bo gdy ruszyli do samochodu, szła pomiędzy
rodzicami Andrzeja i coś opowiadała. Beata zrównała się z idącym za nimi
Andrzejem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Masz na twarzy
wypisane „Chcę stąd uciec” – powiedziała cicho, z rozbawieniem. Zerknął na nią
i uśmiechnął się lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak widać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bardzo widać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy doszli do
ciemnozielonego samochodu, pan Weredecki spojrzał na żonę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jadzia, usiądziesz z
tyłu? Panią profesor chyba posadzimy z przodu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pewnie, pewnie –
zgodziła się pani Weredecka. – A my sobie w trójkę usiądziemy z tyłu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Sądząc po minie
Andrzeja, właśnie sobie uświadomił, co go czeka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może ja usiądę z
przodu? – zaproponował szybko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant wbił w niego
surowe spojrzenie i równie surowym tonem odparł:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co, ty sobie
będziesz wygodnie siedział z przodu, a dorosła kobieta będzie się ściskać z
tyłu? Siadasz z tyłu, Jędrek, bez dyskusji. Pani profesor siądzie z przodu –
zakomenderował i otworzył jej drzwi od strony pasażera.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodź, chodź –
podchwyciła pani Weredecka. – Wsiadaj, a ty, Małgosiu, z tamtej strony,
weźmiemy Jędrka w środek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To był dość komiczny
widok: uradowana tym pomysłem Małgosia, przybity tym pomysłem Andrzej i
wyraźnie zadowolona z własnego konceptu pani Weredecka. Beata wsiadła, zapięła
pas i rzuciła okiem we wsteczne lusterko. Małgosia i Andrzej wyglądali razem
naprawdę ładnie. I mieli naprawdę całkowicie różne humory.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To najpierw odwieziemy
młodą damę – zdecydował pan Weredecki, uruchamiając silnik. – Jeśli pani pozwoli
– dorzucił, spoglądając na Beatę. – To stąd bardziej po drodze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata się zgodziła i
przez całą drogę spoglądała w lusterko, by obserwować sytuację na tylnym
siedzeniu. Małgosia rozmawiała z panią Weredecką; opowiadała o przygotowaniach
do uroczystości i zachwycała się wystąpieniem Andrzeja. Sądząc po minie jego
matki, idealnie trafiła z tematem rozmowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej patrzył uparcie
przed siebie. Kiedy mama poklepała go po kolanie, nie zareagował. Chwilę
później Małgosia pochyliła się ku pani Weredeckiej, z miłym „Przepraszam, może
pani powtórzyć?”, i oparła się dłonią o kolano Andrzeja; to zostało przyjęte
zupełnie inaczej, Andrzej stanowczym ruchem zsunął jej rękę ze swojej nogi. Był
wyraźnie zirytowany. W pewnej chwili napotkał wzrok Beaty w tylnym lusterku;
skrzywił usta w czymś, co przypominało zrezygnowany uśmiech, uniósł brwi i
pokręcił głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W tym momencie Beata
uznała, że jego żałuje bardziej. Chłopak się wyraźnie męczy z tym okazywanym
przez Małgosię zainteresowaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy podjechali pod blok
Gosi, pani Weredecka oświadczyła:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wysiadamy, Jędrek, ty
też, odprowadzimy Małgosię do klatki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej westchnął, ale
nie zaprotestował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– „Jędrek”, to fajne –
powiedziała Małgosia, odpinając pas. – Mogę tak do ciebie mówić?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na nią
ponuro.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odparł twardo i
wysiadł za swoją mamą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Widzi pani – mruknął
pan Weredecki, gdy Małgosia też wysiadła. – Taki z niego jeszcze słoń w
składzie porcelany.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata spojrzała przez
okno. Andrzej znów był w środku, mama trzymała go pod rękę z jednej strony,
Gosia szła obok z drugiej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Taki trochę z niego
dzikus – odezwał się po krótkiej chwili pan Weredecki. – Czasem myślę, że
najchętniej to by się gdzieś z książkami schował i przez miesiąc do nikogo nie
odzywał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie każdy lubi tłumy
ludzi – powiedziała Beata spokojnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, nie każdy –
zgodził się komendant. – Ja w sumie też nie. Ale też się tak zupełnie od ludzi
odcinać nie można.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tamta trójka stanęła
przed jedną z klatek schodowych i rozmawiała. To znaczy mama Andrzeja i
Małgosia rozmawiały. Andrzej wyglądał pomiędzy nimi jak ponury wykrzyknik.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cieszę się, że panią
poznałem – podjął komendant. – Żona ciągle o pani wspomina i chwali. Jędrek w
sumie też. – Tak – potwierdził z lekkim uśmiechem, gdy Beata, zdziwiona,
spojrzała na niego. – Nie tak wprost, sam z siebie, z niego się zrobił w
ostatnich latach taki mruk, że wołami trzeba wyciągać informacje. Ale żona
potrafi, siada z nim i jakimiś swoimi sposobami wyciąga, kawałek po kawałku, co
w szkole, co na lekcjach. I potem mi opowiada. Jędrek bardzo panią lubi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja też go lubię –
odparła Beata.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cieszę się. – Pan
Weredecki spojrzał przed siebie. – To jest dobry chłopak, wie pani. Mądry, sam
przecież widzę. Tylko taki dzikus. Albo sam, albo z Marcinem, dobrze chociaż
jeszcze, że ma tego Marcina, bo inaczej by pewnie cięgiem sam w pokoju siedział
i tylko czytał. Ja nie mówię, że to złe, że czyta – dodał szybko, odwracając
się w kierunku Beaty. – Tylko ile można czytać, pożyć trochę też trzeba.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej jest bardzo
oczytany – zwróciła uwagę Beata. – I bardzo inteligentny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – zgodził się pan
Weredecki i przeniósł wzrok na kierownicę. – Widzę. Choćby po dzisiejszym.
Powiem pani, że w szoku byłem. Ten dzikus słowem nie wspomniał, że ma jakieś
wystąpienie. Jak zobaczyłem, że wchodzi na tę mównicę, to się w pierwszej
chwili aż przestraszyłem, że jakiś głupi dowcip chce zrobić – przyznał z
zakłopotaniem. – A potem patrzę i słucham, a ten mówi, i to tak od siebie mówi,
a nie, że tępo czyta z kartki. Ładnie mówił. Mój poprzedni zwierzchnik,
poprzedni komendant powiatowy, pani go nie widziała, bo po zakończeniu musiał
szybko wracać do domu, on mnie szturcha w ramię i mówi: „Władek, to twój syn?
Jak on ładnie mówi”. Dumny byłem, jak go tak słuchałem. – Spojrzał znów na
Beatę. – I mówi pani, że sam to przygotował?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zupełnie sam –
zapewniła. – Mnie przyniósł do zaakceptowania gotowy materiał, niczego nie
musieliśmy poprawiać ani zmieniać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant pokiwał głową
z lekkim uśmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cieszę się –
powiedział spokojnie, ale w jego głosie ponownie pojawiła się ta nuta, którą
dało się wychwycić wcześniej podczas prezentacji przed mundurowymi. – To jest w
ogóle dobry chłopak, ale wie pani, w tym wieku… to chłopaki potrafią mieć różne
głupie rzeczy głowach. – Pokiwał głową i przeniósł znowu wzrok na kierownicę. –
Dziewczyny to pewnie inaczej, ale nastoletnich chłopaków trzeba czasem trzymać twardą
ręką, żeby problemów nie było.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata zerknęła na niego
z mieszaniną zdziwienia i zaciekawienia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I trzyma go pan tak
twardą ręką? – Nie mogła się powstrzymać od tego pytania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant wzruszył
ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek zna zasady –
mruknął. – Wie, gdzie są granice. Czasem próbuje je przekraczać, jak każdy
chłopak w jego wieku. A ja pilnuję, żeby nie przekroczył ich tak, by miał potem
żałować, on czy my, ja i żona.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Biorąc pod uwagę jego
zawód, pomyślała Beata, i pewne uwagi Andrzeja, to jednak musi być dość surowe
pilnowanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale się tam rozpaplali
– powiedział pan Weredecki z rozbawieniem, pochylając się trochę nad kierownicą
i patrząc w okno po stronie Beaty. – Żonie się chyba ta koleżanka Jędrka
spodobała. – Wyprostował się i popatrzył na Beatę. – Chciałem też podziękować,
że mu, Jędrkowi, tak pani te książki pożycza. Zawsze wiem, które są od pani, bo
trzyma je osobno na regale i nigdy ich nie czyta przy jedzeniu. – Westchnął i
pokręcił głową. – Nie mogę go oduczyć tego czytania przy jedzeniu, gdzieś tam
ciągle na kolanie trzyma książkę. Jak uzależniony. Ale – wzruszył ramionami –
lepiej to niż coś innego. To mu się przynajmniej w szkole przyda.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej stał z rękami w
kieszeniach kurtki. Małgosia z panią Weredecką ciągle rozmawiały, śmiały się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Lubię mu pożyczać
książki – przyznała Beata. – Potrafi zagłębić się w sens i ma wiele ciekawych
spostrzeżeń.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pan Weredecki pokiwał
głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, nie jest głupi –
zgodził się. – Umie myśleć. Tylko to jeszcze w sumie straszny dzieciak. Niech
pani spojrzy, teraz wygląda, jakby był ciężko obrażony, bo go dwie baby
zamęczają.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez chwilę siedzieli w
milczeniu, patrząc na tamtą trójkę. Małgosia żywo gestykulowała, mama Andrzeja
uśmiechała się i coś mówiła, Andrzej kręcił głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pani profesor –
odezwał się naraz komendant innym głosem, poważniej i jakby… ostrożniej. –
Jeszcze jedno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzała na niego ze
zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Słucham.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant rzucił jej
uważne spojrzenie i znów wbił wzrok w szybę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdyby się kiedyś
zdarzyło… rozumie pani, kiedyś… że wasz dyrektor będzie się niestosownie
zachowywał, coś mówił czy robił… Rozumie pani. To proszę powiedzieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata otworzyła szeroko
oczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja wiem, kobiety nie
lubią o tym mówić, bo się wstydzą. – Komendant nie odrywał oczu od szyby. –
Zwłaszcza mężczyznom nie lubią. Ale pani nie musi mnie mówić, niech pani
porozmawia z moją żoną. Kobietom między sobą jest o takich rzeczach łatwiej.
Pani powie mojej żonie, ona mnie powie, ja załatwię sprawę. Nie musi pani
nigdzie nic zgłaszać, jeśli się pani wstydzi czy coś. To pójdzie nieoficjalną
drogą, przeze mnie, pani będzie zupełnie poza tym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sugeruje pan… –
zaczęła, ale przerwał jej spokojnie:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie sugeruję. Mówię
tylko. Nie, że się zdarzy, ale że… no, bywa. Wie pani – dopiero teraz na nią
spojrzał – Zbyszek to nie jest zły człowiek, tylko czasem taki… bezmyślny. Jego
coś bawi i myśli, że dla kobiety to też jest zabawne. Czasem coś powie, co nie
powinien, albo coś zrobi, a też nie powinien. I potem taka dziewczyna się męczy
i dręczy, a on po prostu powinien wyraźnie raz dostać po łapach, tak
ostrzegawczo, i byłby spokój.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dopiero po chwili Beata
zorientowała się, że „Zbyszek” oznacza dyrektora. I pewne elementy ułożyły się
wyraźniej: Michalina, ostrzegająca, że stary miewa czasem „wędrujące rączki”.
Pani pedagog, którą dyrektor parę razy klepnął w pośladek podczas jakiejś
rozmowy w gabinecie przy innych nauczycielach. „Żarcik taki”. Mało subtelne
spojrzenia rzucane przez starego w dekolty nauczycielek. Równie mało subtelne
obcinanie wzrokiem pośladków i nóg młodszych kobiet.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Obleśny dziad” – hasło,
które miało się w głowie od początku pracy w tej szkole, teraz stało się
jeszcze wyraźniejsze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Więc gdyby cokolwiek
się wydarzyło, to proszę z moją żoną porozmawiać – podsumował komendant. – A ja
już będę wiedział, co zrobić, żeby uporządkować sytuację.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję – powiedziała
Beata. Komendant spojrzał na nią i uśmiechnął się lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cieszę się, że panią
poznałem – powtórzył. – I że ten mój mały dzikus ma taką wychowawczynię. –
Rzucił okiem w kierunku okna. – No wreszcie skończyli. Niech pani spojrzy –
dodał z rozbawieniem – Jędrek ma taką minę, jakby go przez wyżymaczkę
przepuścili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej szedł z mamą do
samochodu, rzeczywiście z miną człowieka, którego coś porządnie wymęczyło. Gdy
oboje wsiedli, pan Weredecki rzucił przez ramię:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co, nagadały się
dziewczyny? Myśleliśmy, że już nigdy nie wrócicie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ta Małgosia to urocza
dziewczyna – powiedziała pani Weredecka ciepło. – I tak ładnie opowiada. I
śliczna jak obrazek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No co, Jędrek, a ty co
powiesz? – drążył jego ojciec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gośka za dużo gada –
mruknął Andrzej z niechęcią. – Nadaje jak radio, bez opamiętania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pan Weredecki roześmiał
się, kręcąc głową, i uruchomił silnik. Pani Weredecka uśmiechnęła się i ujęła
syna za rękę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może Anita miała rację,
pomyślała Beata. Z tego „rozruszania” chyba nic nie będzie. Gosia Andrzeja
przytłacza swoją żywiołowością i ekstrawertyzmem. Ona jest na zewnątrz, on – do
wewnątrz. Ani jedno, ani drugie nie jest lepsze czy gorsze, po prostu postawione
obok siebie – zupełnie nie mogą się spotkać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pani Weredecka odezwała
się z tyłu parę razy – pytała Beatę o wrażenia po roku mieszkania w Białym
Borze, o plany na święta, o plany na resztę dnia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A my mamy ten
oficjalny obiad męża – powiedziała, gdy Beata na pytanie o popołudnie
wyjaśniła, że ma zamiar posiedzieć w fotelu z książką i się polenić. – O
której, o czternastej, prawda, Władziu?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No właśnie. Tylko
panią odwieziemy i zaraz jedziemy. Tam są zawsze znajomi męża z pracy, bardzo
mili ludzie, z żonami, czasem z dziećmi. Taki uroczysty obiad służbowy z okazji
święta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To wysadzicie mnie
gdzieś po drodze – odezwał się Andrzej. – Mogę wysiąść z panią Beatą i wrócę do
domu na piechotę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale ty jedziesz z
nami, Jędrek – zwróciła mu uwagę jego mama.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak to „jadę”? – W
głosie Andrzeja zabrzmiało bardzo nieprzyjemne zaskoczenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No jedziesz, jedziesz
– potwierdziła. – Całą rodziną jedziemy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W zeszłym roku nie
jechałem – stwierdził obronnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo w zeszłym roku
byłeś dzieciuchem i nie było co cię ciągać – odezwał się pan Weredecki z pewnym
rozbawieniem. – A teraz zrobił się z ciebie kawał chłopa, do tego
pogwiazdorzyłeś sobie na tej mównicy, to chcemy cię pokazać i się tobą
pochwalić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No właśnie – zgodziła
się pani Weredecka i ujęła dłoń Andrzeja w obie ręce. – I tak elegancko
wyglądasz w tym garniturze, widzisz, dobrze, że się uparłam na rozpoczęcie
roku, żeby kupić nowy i trochę większy, teraz już jest w sam raz. Miło mi
będzie pokazać znajomym taty, jakiego mam przystojnego, dużego syna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja się umówiłem z
Marcinem – powiedział Andrzej; nawet nie starał się ukryć irytacji. – Na
trzecią. Nie chcę nigdzie iść na żaden obiad.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek, bez dyskusji.
– Głos komendanta był surowy. – Jedziesz z nami. Marcin sobie bez ciebie
poradzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale ja nie chcę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek – powtórzył
jego ojciec; tym razem ton był twardy i zdecydowanie nieprzyjemny. –
Powiedziałem wyraźnie, bez dyskusji. Dociera?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">We wstecznym lusterku
widać było, jak Andrzej odwraca głowę w bok, do okna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dociera – burknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Czyli tak wygląda to „trzymanie
twardą ręką”, pomyślała Beata i zerknęła znów we wsteczne lusterko. Na twarzy
Andrzeja widać było powstrzymywaną złość. Biedny dzieciak. Można zrozumieć, że
wolał spotkanie z przyjacielem niż nudny obiad z gromadą służbowych znajomych
ojca. Zwłaszcza że pierwszą część wolnego dnia miał już i tak zabraną przez
szkolne obowiązki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tego tonu to się można
przestraszyć. Zerknęła na komendanta, który, niewzruszony, prowadził samochód.
On nawet nie musi krzyczeć. Powie coś tym tonem, spojrzy groźnie – i już się
człowiekowi robi nieprzyjemnie. Zwłaszcza gdy tym człowiekiem jest
szesnastoletni syn.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie wiem, czy go lubię,
przyznała Beata sama przed sobą, znów zerkając na kierowcę. Jest uprzejmy, kulturalny,
taki z szacunkiem, ale nie podoba mi się jego sposób załatwiania spraw z
własnym synem. Mógł to powiedzieć inaczej, milej, mniej tak… tak „ja tu
rządzę”. Mój tata by tak nie powiedział; wyjaśniłby, że to ważne, że zależy im
z mamą, żebym z nimi poszła, że coś tam, ale nie takie „ma być tak, jak
powiedziałem i nie masz prawa do dyskusji, nawet do wyrażenia niezadowolenia”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pani Weredecka właśnie
mówiła Andrzejowi łagodnie, żeby się nie martwił, może zadzwonić do Marcina do
domu z restauracji, tata poprosi, żeby mu pozwolili skorzystać z telefonu.
Nawet jeśli Marcina jeszcze w domu nie ma, to jego babcia zawsze jest i
odbierze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej dalej milczał,
dalej wyglądał na wściekłego i dalej uparcie patrzył przez okno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek, matka do
ciebie mówi – odezwał się pan Weredecki ostro, aż Beata się wzdrygnęła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na
fotel kierowcy zdecydowanie nieprzyjaźnie, potem z łagodniejszym wyrazem twarzy
spojrzał na swoją mamę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze, mamo,
zadzwonię – powiedział spokojnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata podchwyciła
wymianę spojrzeń we wstecznym lusterku: pan Weredecki spojrzał na Andrzeja,
chyba zadowolony; Andrzej odwzajemnił spojrzenie, z ponurą miną, po czym znów
odwrócił głowę w stronę okna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie, nie lubię go,
zdecydowała Beata. Jako człowiek wydaje się całkiem sympatyczny, ale jako
ojciec… no nie podoba mi się to zachowanie, zwyczajnie mi się nie podoba. Z
Andrzejem trzeba trochę inaczej, a takim „rób po mojemu i morda w kubeł” to nic
dobrego się nie zyska.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Atmosfera była
zdecydowanie popsuta, więc po chwili Beata z ulgą wysiadła pod swoim blokiem.
Podziękowała za podwiezienie, wysiadła, przyjęła jeszcze serdeczny uścisk pani
Weredeckiej, która postanowiła się przenieść na przednie siedzenie, i posłała
Andrzejowi współczujący uśmiech. Andrzej w odpowiedzi wzruszył tylko z
rezygnacją ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nieźle jak na jeden
dzień, stwierdziła Beata, wchodząc na swoje drugie piętro. Aż za dużo wrażeń.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No to teraz prysznic,
żeby się odświeżyć, jakaś lekka przekąska, fotel i książka, a o osiemnastej
Konrad przyjdzie na kolację. Ona gotuje, on przynosi wino i film. I, sądząc po
poprzednich wspólnych kolacjach, film sobie poczeka – może nawet do weekendu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Grudzień w szkole zawsze
był zwariowany, nie zawsze w pozytywnym sensie. Najpierw mała awantura u
dyrektora, bo kilkoro nauczycieli chciało na pierwszego grudnia zrobić wystawę
i pogadankę z okazji Światowego Dnia AIDS; dyrektor po usłyszeniu tego zaczął
krzyczeć, że w jego szkole o żadnych zboczeniach i podobnych mówić się nie
będzie. Ani Kaśka od biologii, ani pani pedagog, ani dwójka historyków, ani
obie polonistki, ani nawet Halecki, jeden z ulubieńców starego, który – ku
zaskoczeniu wszystkich – bardzo tę propozycję „Szkolnego Dnia Wiedzy o AIDS”
poparł, nie zdołali przekonać dyrektora, że to nie żadne „mówienie o
zboczeniach”, tylko mówienie o chorobie, która każdego może dotknąć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pan dyrektor też się
może zarazić AIDS – nie wytrzymała w końcu Kaśka. – Wystarczy zakażona
strzykawka czy nawet udzielenie pomocy komuś zakażonemu, jeśli dojdzie do
kontaktu z krwią przez uszkodzoną skórę. To nie są żadne „zboczenia”, to jest
realny i dotyczący nas wszystkich problem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dyrektor wbił w nią tak
oburzone spojrzenie, że gdyby chodziło o coś innego, byłoby to wręcz komiczne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja sobie wypraszam –
powiedział wyniośle – takie insynuacje z pani strony. Ja jestem porządny
człowiek, żadnymi zboczeniami się nie zakażę. I żaden przyzwoity mężczyzna czy
kobieta nie potrzebuje się takimi świństwami martwić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, ma pan dyrektor
rację – powiedziała Kaśka jadowicie. – Wystarczy być przyzwoitym człowiekiem i
po problemie. Na raka też przecież żaden przyzwoity człowiek by nie zachorował.
– Po czym chwyciła torebkę i wyszła z gabinetu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zapadła cisza. Dyrektor
wyglądał, jakby miał dostać apopleksji. Jego żona zmarła na raka, jakieś sześć
czy siedem lat temu, jak kojarzyła Beata z opowieści innych nauczycieli. Słowa
Kaśki to był mocny cios, cios poniżej pasa – i, jak później obie z Michaliną
stwierdziły w drodze do autobusu – zasłużony. Stary sam się o to prosił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W każdym razie Szkolny
Dzień Wiedzy o AIDS poszedł się czochrać o płotek, podsumowała wtedy Michalina.
I pewnie będzie się tam czochrał, dopóki stary będzie dyrem. Czyli tak do końca
świata.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Potem były mikołajki i
klasowe prezenty, z losowaniem osoby, której się prezent robi, i klasową
imprezą z ciastami. W sumie sama impreza była całkiem miła, ale Beata przez dwa
tygodnie od losowania do mikołajek dostawała raport z oblężenia od Anity.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pani nie wie, co się
odwala – oświadczyła Anita, gdy podeszła do Beaty na trzeciej przerwie we
wtorek. Beata miała dyżur na korytarzu na parterze i krążyła w tę i z powrotem,
pilnując uczniów i jedząc kanapkę. – Znaczy wyprawia, przepraszam. Przez to
losowanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mów, Anito, moje ty
niewyczerpane źródło plotek, dodała w myślach. Bez ciebie nie wiedziałabym o
większości rzeczy, które się dzieją poza lekcjami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No bo Gośka wymyśliła,
że to ona da prezent Andrzejowi – wyjaśniła Anita konspiracyjnym szeptem, na
tyle głośnym, by przebił się przez gwar korytarza. – I że Andrzej ma robić
prezent dla niej. I teraz krąży po wszystkich w klasie i sonduje, kto wylosował
ją i kto wylosował Andrzeja, żeby zrobić zamiany. I kombinuje, jak to wszystko
zachować w tajemnicy, bo pamięta pani, zasada była, że nie ma wymianek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata pamiętała.
Przełknęła kanapkę i spojrzała na Anitę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To się nie skończy
dobrze – mruknęła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No. – Anita pokiwała
głową. – Zwłaszcza że jak Andrzej będzie musiał robić prezent dla Gośki, to
pewnie kupi jej knebel.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W czwartek Anita
podeszła na przerwie obiadowej do Beaty, która kończyła w stołówce obiad,
oddała pożyczoną książkę i szepnęła:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Stało się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gośka doprowadziła do
tych wymianek, ma już Andrzeja i jakoś wymusiła na Agacie, która ją wylosowała,
żeby się Agata zamieniła z Kamilem na osoby, a Kamil z Andrzejem, bo uznała, że
tak będzie „zręczniej”. Ja nie wiem, jak ona to zrobiła, ale jej się udało. I
teraz wszyscy są strasznie wkurzeni, zwłaszcza Andrzej, bo Kamil go wczoraj
namawiał, namawiał, namawiał, aż w końcu Marcin jęknął, żeby Andrzej się
zlitował i wziął tę kartkę z imieniem Gośki, bo ile można słuchać tego
Kamilowego wycia. – Anita obejrzała się, przysunęła i dodała: – Marcin to tak
śmiesznie powiedział, stali wtedy przy boisku, ja tam obok siedziałam na ławce
i rysowałam, i Marcin mówi: „Jezu, Andrzej, zlituj się, weź już tę kartkę i się
z nim zamień, bo nam spokoju nie da i będzie się za nami wlókł do domu i tak
wył”. No i Andrzej w końcu się poddał, ale widać było, że jest wkurzony. Ja się
aż boję pomyśleć, co on jej kupi – zakończyła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Muszę z Gośką pogadać,
żeby trochę przystopowała, uznała Beata ponuro.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rozmowa z Gosią jednak
niewiele dała, Gosia z uroczym uśmiechem powiedziała tylko: „No ma pani rację,
przesadziłam, ale teraz to już za późno, żeby odkręcać, prawda?” i zapewniła,
że już więcej nie będzie nic kombinować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A z Andrzejem nie ma
pani racji – dodała w odniesieniu do uwagi o nadmiernym, wybacz, Małgosiu,
osaczaniu kogoś. – Faceci potrzebują trochę zachęty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Naprawdę uważasz, że
Andrzej potrzebuje „trochę zachęty”? – spytała Beata sceptycznie. – To nie jest
chłopak, który nie wie, czego chce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No tak – zgodziła się
Małgosia – ale on po prostu może jeszcze nie wiedzieć, że czegoś chce. Wie
pani, ja lubię tę jego tajemniczość i dystans – dodała rozmarzonym tonem. – Ale
jego trzeba trochę rozruszać. I ja go rozruszam. Jeszcze pani zobaczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W tym momencie uderzyła
Beatę myśl: to zupełnie nie ma szans. To między tą dwójką. Już nie chodzi o to,
że tak się od siebie różnią – przy większych różnicach ludzie potrafili tworzyć
dobre związki. Ale tu był poważniejszy problem: jedno nie widziało drugiego.
Konkretnie – Małgosia nie widziała Andrzeja. Nie widziała go jako Andrzeja;
widziała go jako przystojnego, wysokiego, dobrze zbudowanego chłopaka, który
jej się spodobał, chłopaka, którego sposób zachowania – małomówność,
utrzymywanie dystansu, spory introwertyzm – odczytywała jako fascynującą „tajemniczość”,
taki „mroczny seksapil”, którego smak Beata pamiętała z własnego licealnego
okresu, przecież jej też się tacy chłopacy wtedy szczególnie podobali; widziała
go jako żywe, klasowe wcielenie tego, co pewnie znała z różnych filmów, ten typ
początkowo nieco negatywnego i niemiłego, ale atrakcyjnego bohatera, który pod
koniec okazuje się jednak pozytywny, choć oczywiście tak „mrocznie pozytywny”,
zakochuje się w głównej bohaterce i wraz z napisami końcowymi pozostawia
sygnał: wystarczy odpowiednia kobieta i z każdego kaktusa wyjdzie troskliwy
miś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zakochałaś się w swoim
wyobrażeniu, Małgosiu, pomyślała Beata współczująco. Andrzej ci się podoba z
wyglądu, więc dorobiłaś sobie do niego osobowość, która by ci odpowiadała.
Trochę tego, co jest w nim – ta małomówność i zamknięcie w sobie na początku
wyglądają pociągająco, tak inaczej niż otwarty zachwyt, jaki okazuje ci część
kolegów w szkole. Ale na dłuższą metę byś z tym nie wytrzymała, wcale by ci to
nie pasowało – dlatego chcesz go „rozruszać”, żeby zaczął się zachowywać tak,
jak chciałabyś, żeby się zachowywał. Tylko wobec ciebie, oczywiście.
Chciałabyś, żeby na zewnątrz, dla wszystkich wokół, zachował to swoje
zdystansowanie i „tajemniczość”; ale wobec ciebie powinien stać się
romantycznym kochankiem, skaczącym wokół ciebie, reagującym na twoje gesty i
wykonującym takie same. Jednym słowem, chciałabyś dwóch zupełnie różnych ludzi
w jednym. A to się udaje tylko w filmach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nawet gdyby coś z tego
wyszło, nawet gdyby to było obustronne – myślała dalej Beata, już w pokoju
nauczycielskim, przy kawie i kanapce – to byłby bardzo nieszczęśliwy związek.
Męczylibyście się ze sobą koszmarnie. Ty ciągle byś chciała, by on był taki,
jak jest, a jednocześnie zupełnie inny, a on by się męczył z tym, jaka ty
jesteś i jaki on nie umie być. Więc to w sumie lepiej, że on w ogóle wydaje się
tobą niezainteresowany, przynajmniej oszczędzi to wam obojgu męki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bo Andrzej raczej to
widzi, uznała, gdy dwie lekcje później obserwowała swoją klasę podczas pisania
sprawdzianu. Może nie uświadamia sobie wyraźnie, ale czuje, że nadają z
Małgosią na zupełnie innych falach. </span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, stwierdziła Beata
kilkanaście minut później, gdy Andrzej oddawał jej swoją kartkę – w tym rzecz.
On widzi i wie, a przynajmniej się domyśla, że ty byś go nie przyjęła taki,
jakim jest, że ty byś go chciała zmienić, przerobić pod siebie, pod to, jaki
według ciebie powinien być. Nie umiesz, Małgosiu, wejść na poziom Marcina,
który tak wyraźnie i całkowicie akceptuje Andrzeja ze wszystkimi jego
specyficznymi i nawet denerwującymi zachowaniami, Marcina, który w najgorszym
wypadku po prostu pokręci z rezygnacją głową i stwierdzi: „Andrzej tak ma”.
Właśnie dlatego Andrzej trzyma się tak bardzo z Marcinem i tylko z Marcinem, dlatego
ta przyjaźń jest tak głęboka i trwała. Bo Marcin widzi Andrzeja takim, jakim
Andrzej jest – i takim właśnie go akceptuje, przyjmuje. Nie oczekuje zmian,
przeróbek, dostosowań. Po prostu: Andrzej jest taki, jaki jest, a Marcin bierze
go takim, jaki jest. I Andrzej z pewnością jakoś to czuje. I dlatego trzyma się
właśnie Marcina, właśnie z Marcinem. Z nim rozmawia, z nim spędza czas, z nim
milczy. Bo z nim czuje się akceptowany i w porządku taki, jak jest.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To tak bardzo nie ma
szans, uznała Beata, odbierając kartkę od Małgosi, że to w sumie lepiej dla was
obojga. Tylko ty jeszcze o tym nie wiesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W sumie szkoda,
pomyślała, gdy kartkę oddawał Marcin – szkoda, że Marcin nie jest dziewczyną.
Rzeczywiście szkoda. Wtedy wszystko samo by się rozwiązało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Klasowe mikołajki były
całkiem udane, dzieciaki przyniosły sporo ciast i sałatek. Ławki ustawiono w
kwadrat, porozkładano kolorowe obrusy i stroiki ze świeczkami. Beata z
zainteresowaniem obserwowała reakcje poszczególnych osób na prezenty. Marta,
wyraźnie zadowolona z długich, kolorowych kolczyków. Jacek, lekko uśmiechnięty,
gdy wypakował kasetę magnetofonową. Kamil, trochę zaskoczony na widok książki.
Kasia, z namysłem oglądająca porcelanową figurkę tancerki. Marcin, kiwający
głową nad portfelem. Agata, śmiejąca się na widok książki. Andrzej, unoszący
trochę brwi, gdy z opakowania wyłonił się duży, gruby notes. Anita, lekko
uśmiechnięta, zapinająca na szyi łańcuszek z koniczynką. Małgosia, z zachwyconą
miną oglądająca zestaw kosmetyków.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata z przyjemnością
obejrzała swój prezent, od całej klasy – wielką, podświetlaną kulę śnieżną, na
drewnianym stojaku. Lubiła takie świąteczne ozdoby. Przyglądała się też
reakcjom dzieciaków, ich minom, wędrowaniu pomiędzy krzesłami; słuchała rozmów,
śmiechów, przyjaznych dogryzań.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Obserwowała, jak Iza z
Agatą i Wojtkiem coś sobie w trójkę opowiadają i chichoczą. Anita szkicowała w
zeszycie, rzucając co jakiś czas okiem na innych. Małgosia właśnie przysiadła
się do Andrzeja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I jak ci się podoba
prezent? – spytała, okręcając kosmyk włosów wokół palca. Spojrzał na nią tak,
jakby rozważał, jak odpowiedzieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Podoba mi się – odparł
w końcu krótko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, tak myślałam –
oświadczyła; podparła łokieć na brzegu stołu i przesunęła dłonią po szyi. –
Zauważyłam, że lubisz takie rzeczy. I twoja mama mi wspominała, jak wracaliśmy
jedenastego listopada.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przez chwilę
patrzył bez słowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję – powiedział
wreszcie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja też dziękuję. –
Małgosia obdarzyła go pięknym uśmiechem. – Ten zestaw jest cudowny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Skąd wiesz, od kogo
jest? – spytał, najwyraźniej podejrzliwe. A Małgosia najwyraźniej się
zorientowała, że powiedziała za dużo, bo trochę się zaczerwieniła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Och, no wiesz, tak
gadałam ze wszystkimi, kogo mają, i jakoś się zorientowałam – wyjaśniła z
lekkim zakłopotaniem. – Sam wybierałeś?</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Odsunął się odrobinę, bo ona się przysunęła. – Moja mama wybierała.
Nie znam się na tym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jeżeli Małgosia była
rozczarowana, doskonale to ukryła; uśmiechnęła się ponownie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie szkodzi, liczy się
intencja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył
ramionami, mruknął „Yhym” i wstał; przesiadł się kilka krzeseł dalej, obok
Agaty. Małgosia się skrzywiła, potem lekko uśmiechnęła, odwróciła się do
siedzącej obok Izy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zwiał ci – mruknęła
Iza. Małgosia pokręciła głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Oswajam go – rzuciła z
rozbawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Siedząca trzy krzesła
dalej Anita spojrzała na nie bez słowa, potem przeniosła wzrok na Beatę, która
znajdowała się naprzeciwko dziewczyn, i uśmiechnęła się porozumiewawczo. No
tak. Małgosia była zdeterminowana.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A po mikołajkach była
szkolna uroczystość z okazji Bożego Narodzenia. Uroczystość przygotowywał
samorząd szkolny, uczniowie z pierwszych i drugich klas robili krótkie
przedstawienie, ci z trzeciej zajęli się urządzaniem sali. Maturzyści
najwyraźniej uważali, że są już za starzy i za bardzo zapracowani
przygotowaniami do matury, by się zniżać do takich imprez. Małgosia to wszystko
zrelacjonowała Beacie na lekcji wychowawczej, a po lekcji podeszła do biurka
nauczycielskiego i dodała:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam do pani prośbę. Bo
ja całą uroczystość prowadzę, wie pani, jako przewodnicząca samorządu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beacie już parę razy
przeszło przez myśl, że Małgosia to „przewodnicząca samorządu szkolnego”
traktuje niczym część swojej osobowości. Trochę to było zabawne, czasem
urzekające, a chwilami – męczące.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No i w sumie to
powinny prowadzić dwie osoby – kontynuowała Małgosia. – Wie pani, w parze
ładniej, dziewczyna i chłopak. I uważam, że Andrzej powinien ze mną prowadzić.
Ale jak mu to powiedziałam, to mi oświadczył po swojemu to „Wykluczone”, i tak
za każdym razem przez cały tydzień, gdy z nim rozmawiałam. Więc chcę poprosić,
żeby pani mu powiedziała, że ma ze mną wystąpić, jak wtedy w listopadzie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja mu nie
powiedziałam, że ma wystąpić, tylko go poprosiłam – poprawiła Beata.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bez różnicy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No nie, Gosiu, jest
różnica – zwróciła uwagę. – Mogę go teraz też poprosić, ale nie będę naciskać.
A mam wrażenie, że jemu na razie tych imprezowych wystąpień wystarczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No ale niech go pani
poprosi. Niech go pani przekona – naciskała Małgosia. – Będę pani taaakaaa
wdzięczna! – Rozłożyła szeroko ręce w ramach pokazania, jak wielka będzie jej
wdzięczność.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tym razem jednak rozmowa
z Andrzejem nie przyniosła oczekiwanego przez Gosię skutku. Zapytany, po
lekcjach, o świąteczną uroczystość, Andrzej powiedział krótko, choć uprzejmie,
że nie ma mowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I nie zmienię zdania –
zapowiedział stanowczo. – To nie jest coś takiego, jak w listopadzie, że może
mieć pani przez to problemy. To wymysł Gośki, bo ma taką zachciankę. A ja nie
zamierzam spełniać w kółko jej zachcianek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Stał przy biurku,
naprzeciwko niej, patrzył na blat.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie zamierzam na
ciebie naciskać – powiedziała Beata łagodnie. – Zgadzam się, to nie jest taka
sama sytuacja jak ostatnio. Ale wiesz, ładnie by to wyglądało, gdybyście razem
prowadzili uroczystość. Wiem, że Małgosia bywa nieco… – zawahała się –
apodyktyczna, ale ma dobre pomysły. I – dorzuciła z lekkim uśmiechem – chyba
cię lubi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spodziewała się kilku
reakcji, ale na pewno nie takiej – bo Andrzej spojrzał na nią ponuro i z wyraźnym
niesmakiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gośka mnie nie lubi –
odparł sucho. – Gośce zacząłem się podobać. – Nie było w tym żadnej dumy,
zadowolenia, nawet rozbawienia; ot, proste i pozbawione emocji stwierdzenie
faktu. – Dopóki byłem niski i nieciekawy dla niej, bezpardonowo traktowała mnie
po chamsku. Teraz, jak ja się zmieniłem z wyglądu, ona zmieniła zachowanie.
Gdybym dalej wyglądał tak jak na początku pierwszej klasy, ona dalej by się
zachowywała tak jak wtedy. – Spojrzał na Beatę spod ściągniętych brwi. – A
teraz wydaje jej się, że obecna przymilność anuluje wszystkie jej chamskie
teksty z zeszłego roku. I to jest cholerna hipokryzja z jej strony. Przepraszam
za słowo – dodał, bez uśmiechu – ale to i tak najłagodniejsze, jakie mi
przyszło do głowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita miała rację,
pomyślała Beata, on jest pamiętliwy. Bardzo pamiętliwy. Pamiętliwy, gdy ktoś
był wobec niego w porządku i pamiętliwy – możliwe, że jeszcze bardziej – gdy
ktoś był nie w porządku. A Gosia bywała nie w porządku, to Beata pamiętała
całkiem nieźle, nie tylko w odniesieniu do Andrzeja; bywała nie w porządku
wobec kolegów, którzy okazywali jej zainteresowanie, a którzy jej samej nie
interesowali, wtedy potrafiła być złośliwa, kąśliwa, wręcz niekiedy paskudna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Więc jeśli ktoś mi
mówi przez prawie całą pierwszą klasę – podjął Andrzej, i tym razem w jego
głosie zabrzmiało coś jadowitego – żebym, cytuję, „spierdalał”, to teraz niech
mnie nie namawia do wspólnego prowadzenia uroczystości, bo „przecież tak fajnie
mi idą wystąpienia publiczne”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata pamiętała jedno
takie „spierdalaj”, do którego nawiązywał. Jakoś w listopadzie, w grudniu? Pod
koniec zeszłego roku kalendarzowego w każdym razie. Siedziała na jednej z ławek
na korytarzu, miała wolną przerwę, ale nie chciało jej się iść do pokoju
nauczycielskiego, więc schowała się z kanapkami w korytarzowej wnęce, właśnie
na tej ławce. Chwilę później obok, przy parapecie, stanęły Gosia z Hanką –
wtedy jeszcze były z Hanką najlepszymi przyjaciółkami – podeszło jeszcze parę
osób z „b”, zaczęli o czymś rozmawiać. Nie pamiętała, o czym, nie za dobrze
zresztą wszystko słyszała; ale nagle Andrzej coś powiedział, nie zgodził się z
jakimś zdaniem Gosi czy Hanki. Nie zgodził się tak zwyczajnie, bez ataku, po
prostu uważał inaczej. I wtedy Hanka oświadczyła głośno: „Jesteś głupim dupkiem
i gówno nas twoje zdanie obchodzi”. Gosia dorzuciła, wyraźnie rozbawiona: „No,
gówno nas obchodzi, dupku, możesz spierdalać”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie mieli pojęcia, że
Beata siedzi obok – inaczej przecież nie używaliby takich słów i nie
wypowiadali ich z taką wyraźną przyjemnością, wynikającą z łamania zakazów
szkoły i dorosłych. Nie widzieli jej też; ale Beata ze swojego kąta częściowo
widziała ich. Złośliwy uśmiech Hanki. Roześmiana twarz Gosi. Pochmurna mina
Andrzeja. I ramię Marcina, obejmujące przyjaciela, oraz jego napastliwy głos: „Same
sobie spierdalajcie, idiotki. Hanka, ty lepiej swoich syfów na czole
przypilnuj. Chodź, nie będziemy z debilkami przerwy marnować”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej i Marcin
odeszli, ktoś się roześmiał, Hanka wyciągnęła z plecaka lusterko i zaczęła
oglądać swoje czoło. Cios był celny, miała cały czas problem z trądzikiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata siedziała wtedy w
swoim kącie aż do dzwonka; nie czuła się zbyt w porządku pod względem
pedagogicznym – chyba powinna jakoś zareagować, i to już wcześniej? Ale jak?
Opieprzyć ich, pouczyć, i co, co niby się od tego zmieni? Po prostu następnym
razem sprawdzą, czy nauczyciel ich nie słyszy. Odzywka Marcina była paskudna,
ale stanowiła jedynie reakcję obronną na zachowanie Gosi i Hanki; i nawet nie
miała charakteru samoobrony, tylko wstawienia się za przyjacielem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gosia z kolei, jak
później stwierdziła Beata, bywała zbyt podatna na cudze zachowania. Dopóki
przyjaźniła się z Hanką, powielała jej ataki na innych; odkąd się od Hanki
oddaliła i zaczęła się przyjaźnić z Izą, jej sposób traktowania ludzi
zdecydowanie się poprawił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A Marcin zrobił to, co
zawsze robił, gdy ktoś się przyczepiał do Andrzeja: wstawiał się za nim. Tak,
jak umiał. Ale nigdy, nawet wtedy, gdy sam przez to obrywał, nie stanął po
stronie tych, którzy jego przyjaciela atakowali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A Andrzej, pomyślała
teraz Beata, patrząc na swojego ucznia, na jego zawzięty wyraz twarzy – Andrzej
sobie wszystko zapamiętywał. Cholera, jaki on musi być pamiętliwy. I ciekawe –
uderzyła ją nagle ta myśl – jak bardzo pamiętliwy jest wobec własnego ojca, skoro
tak dobrze pamięta przykrość wyrządzoną mu przez zwykłą klasową koleżankę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bo musiało mu być wtedy
przykro. Tego akurat była pewna. Musiało mu być przykro i wtedy, i przy wielu
innych okazjach, gdy ktoś tak się wobec niego zachowywał. Nie okazywał tego,
reagował zwykle bardzo powściągliwie – ale komu nie byłoby przykro z powodu
takiego traktowania?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku, rozumiem –
powiedziała spokojnie. – Naprawdę. I nie namawiam cię ani nic.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję – mruknął i
trochę się rozchmurzył. – Powie pani Gośce, że nic z tego, czy ja jej mam
powiedzieć?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja jej powiem –
odparła Beata szybko. – Bo jak ty jej powiesz, to będzie miała traumę przez
resztę roku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Roześmiał się krótko,
zerknął na nią i znów przeniósł wzrok na biurko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Fajnie, że nie próbuje
pani wmawiać ludziom, że nie mają prawa czegoś widzieć w jakiś sposób albo
muszą widzieć w inny – powiedział powoli. – Wiele osób tak robi. Czasami nawet
moja mama – dodał z wyraźną niechęcią. – Nie może zrozumieć, jak ja się mogę
Gośką nie zachwycać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może jest przekonana,
że Gosia ci się podoba – podsunęła Beata z lekkim rozbawieniem. – Tylko że się
nie chcesz do tego przyznać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gośka mi się nie
podoba – odparł obojętnie. Wyprostował się, poprawił plecak na ramieniu;
patrzył gdzieś przez okno, nad głową Beaty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, to raczej można
zauważyć – zgodziła się. – To znaczy z mojej perspektywy. Ale wiesz co – dodała
z uśmiechem – mam dziś ochotę na ploty i ciągnięcie za język, więc cię
pociągnę. – Spojrzał na nią, z wyraźnym zdziwieniem. A co tam, zapyta. – Możesz
uznać, że się wtrącam w nie swoje sprawy, i pewnie będziesz miał rację, ale
jestem zwyczajnie ciekawa. Podoba ci się któraś dziewczyna w klasie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Miała kilka swoich
cichych typów, z Anitą na czele. Oczywiście mogła się mylić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej patrzył na nią
uważnie, jakby namyślał się nad odpowiedzią. Wreszcie, z lekkim uśmiechem na
ustach, odpowiedział:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. Nie podoba mi się
żadna dziewczyna w klasie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W sumie szkoda, z Anitą
pewnie by się nieźle dogadywali. Albo z Magdą lub Kasią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A w szkole? – drążyła,
bo skoro odpowiadał, to aż szkoda byłoby nie drążyć dalej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Głos był
stanowczy i spokojny. – W szkole też nie podoba mi się żadna dziewczyna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Coś w ostatnich słowach
zabrzmiało tak, jakby był w tym pewien podstekst. I coś było w spojrzeniu
Andrzeja – uważnym, wręcz oczekującym – coś takiego, że przez chwilę Beata
miała wrażenie: on czeka na właściwe pytanie. Właściwie zadane. Tylko jakie to
miałoby być pytanie, jak zadane?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie odrywał od niej
oczu. Zdecydowanie czekał, jakby na moment, gdy ona złapie odpowiedni trop.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">O cholera, pomyślała
Beata z nagłą paniką, a jeżeli Michalina miała rację?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Parę dni po listopadowej
uroczystości, gdy poszły razem do kawiarni i omawiały ostatnie wydarzenia, a
Beata chwaliła swoich uczniów i padło imię Andrzeja, Michalina wystrzeliła: „A
może on się w tobie podkochuje?”. Beata parsknęła śmiechem, ale Michalina
uczepiła się tej myśli: „Ciągle pożycza od ciebie książki. Ciągle z tobą
rozmawia. Podjął się tej prezentacji listopadowej, bo ty go poprosiłaś. Moim
zdaniem chłopak się w tobie zabujał”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wtedy, przy kawie i
serniku, łatwo to było wyśmiać i podważyć. Teraz, z tym uważnym, oczekującym
spojrzeniem Andrzeja – stawało się to trudniejsze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Czasami Beata pozwalała
sobie na różne dzikie myśli i pomysły, zupełnie niepowstrzymywane przez
poczucie realizmu, odpowiedzialności, wszelkich „wypada / nie wypada” i tak
dalej. We wrześniu i październiku zeszłego roku w ramach tej swojej „myślowej
dzikiej kolejki górskiej”, jak to kiedyś określiła jej mama, opracowała cztery
całkiem niezłe scenariusze zamordowania dyrektora, tak by zatrzeć wszelkie
ślady i jednocześnie zadać staremu jak najwięcej bólu. To były bardzo przyjemne
wyobrażenia, idealne na rady pedagogiczne. Na studiach przez parę miesięcy
wyobrażała sobie rzucenie wszystkiego i udanie się w podróż dookoła Europy wraz
z koleżanką z grupy, która ją do tego namawiała. Fakt, pomysł umarł śmiercią
naturalną, gdy okazało się, że jednak obie zdały gramatykę historyczną, ale był
miłym wsparciem do czasu poznania wyników egzaminu pisemnego. A w listopadzie,
po rozmowie z Michaliną, parę dni bawiła się myślą o takim rozwoju wypadków:
zakochany w niej uczeń, cicha adoracja z perspektywy ostatniej ławki podczas
lekcji, muśnięcie palców podczas podawania sobie książek, odprowadzanie
wzrokiem podczas przerw na korytarzu. Ale to była krótka zabawa, pozbawiona
jakiegoś istotnego znaczenia, i Beata zdecydowanie nie chciałaby w jakikolwiek
sposób jej urzeczywistniać. Rany boskie, przecież to był szesnastoletni
chłopak, o dekadę od niej młodszy, z racji wieku, w którym był – dla niej w
gruncie rzeczy dzieciak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poza tym Michalina
zwyczajnie wymyślała głupoty, i tyle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale uważne, oczekujące
spojrzenie w tym momencie wręcz na niej ciążyło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, nie teraz, to
kiedyś się znajdzie jakaś dziewczyna, która ci się spodoba – rzuciła wesoło, by
rozładować sytuację. – Nie ma co się spieszyć na siłę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na twarzy Andrzeja
pojawiło się coś, co wyglądało na rozczarowanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pójdę już – mruknął,
znów poprawił plecak na ramieniu. – W każdym razie nie będę z Gośką
niczego prowadził. Dziękuję, że pani to rozumie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wyszedł, Beata nie
mogła się uwolnić od wrażenia, że w jakiś sposób go zawiodła. Jakby było gdzieś
właściwe pytanie, które mogła zadać i dotrzeć do Andrzeja lepiej – ale nie
umiała tego pytania dostrzec, wyczuć, znaleźć. Szkoda.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uroczystość przebiegła ładnie,
Gosia w końcu dobrała sobie do wspólnego prowadzenia chłopaka z trzeciej „c”.
Spektakl świąteczny wypadł dobrze, choć był dość banalny. A wszyscy –
nauczyciele, uczniowie, dyrekcja – wyraźnie zmęczeni ostatnimi tygodniami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W końcu nadeszła świąteczna
przerwa. Wigilia i pierwszy dzień świąt u rodziców, drugi dzień świąt z
Konradem, parę dni samej, w cudownym odprężeniu, sylwester z Konradem i potem
jeszcze parę dni wolnego. Wspaniały plan. Tylko jeszcze te wszystkie
przygotowania, porządki, zakupy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na zakupy do
największego sklepu spożywczego w mieście Beata wybrała się w piątek. Do świąt
zostało pięć dni. Ludzi było sporo, wszędzie zapakowane po brzegi wózki,
pozastawiane półki, ciągnące się kolejki. Przedgwiazdkowy koszmar zakupowy,
który miał w sobie jakiś dziwaczny urok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Urok urokiem, pomyślała
Beata, gdy już dotarła do kasy ze swoim wózkiem, ale już mam dość. Boże, ile ci
ludzie przede mną mają, kasowanie ich zajmie wieki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dobre kilkanaście minut
później z ulgą wsadziła ostatnie skasowane przez kasjerkę produkty z powrotem
do koszyka i stanęła z boku, by spokojnie wszystko spakować do toreb. Gdy już
spakowała, z irytacją stwierdziła, że przesadziła. Kupiła za dużo – jak mama
przez wszystkie lata domowych świąt. A obiecywała sobie, że nie będzie na
święta tak świrować jak mama. I co? I rok temu kupiła za dużo, i teraz kupiła
za dużo. Rok temu przynajmniej była na zakupach z Michaliną i wróciły jej
samochodem. Teraz – pozostaje tylko taksówka, bo za diabła nie chce tego
taszczyć do autobusu. Tylko że przed sklepem taksówek nie było. Może daliby jej
zadzwonić po taryfę ze sklepu?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z rozważań logistycznych
wyrwało ją „Dzień dobry” wypowiedziane znajomym głosem i zaraz potem kolejne „Dzień
dobry”, i głos, który również kojarzyła. Obejrzała się – przed nią stał pan
Weredecki. I Andrzej. I ich wypchany torbami koszyk.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przedświąteczne
zakupy? – zapytał domyślnie pan Weredecki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– My też. Żona mnie
wysłała po „parę ostatnich rzeczy” – te słowa wypowiedział z wyraźną kpiną – i
dostałem całą listę. Wziąłem Jędrka, żeby samemu się z tym nie użerać. Ma pani
jak wrócić do domu?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez moment Beata miała
ochotę unieść się dumą i oświadczyć, że jasne, bez problemu, poradzi sobie –
ale natychmiast przywołała się do porządku. Nie ma co udawać, że się nie
potrzebuje pomocy, gdy się jej potrzebuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie mam jak –
przyznała szczerze. – Właśnie się zorientowałam, że zrobiłam za wielkie zakupy
i powrót autobusem będzie trudny. Myśli pan, że pozwoliliby mi zadzwonić ze
sklepu po taksówkę? Kogo mogłabym o to zapytać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Komendant uśmiechnął się
lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Podwieziemy panią –
powiedział. – Jędrek, weź pani koszyk.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata próbowała
zaprotestować, ale Andrzej już chwycił jej wózek i zaczął pchać, a jego ojciec popychał
swój. Poszła za nimi, najwyraźniej nie było sensu dyskutować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wszystkie torby zostały
upchnięte w bagażniku. Pan Weredecki przerwał podziękowania Beaty krótkim: „Nie
ma o czym mówić, żaden problem, proszę wsiadać”, Andrzej otworzył jej przednie
drzwi od strony pasażera. Chwilę później ruszyli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata z ulgą rozparła
się na fotelu. Ale fart. Podwózka z tymi wszystkimi torbami pod sam dom.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Widzi pani – odezwał
się komendant, gdy już powymieniali uwagi o planach na święta i Nowy Rok – jak
zawsze przed świętami takie wariactwo. Żona już była na jednych zakupach, dwa
dni temu, zabrała mnie do noszenia toreb i wożenia. A dzisiaj mówi, ledwo
wróciłem z pracy, że jeszcze „paru rzeczy” brakuje, i daje mi długą listę.
Zawsze tak jest. A on – ruchem głowy wskazał na siedzącego z tyłu Andrzeja –
niezadowolony, bo mu kazałem książkę zostawić i się ruszyć z pokoju, żeby mi
pomógł. Jeszcze sobie całe święta posiedzi z nosem w książkach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Znowu za dużo
wszystkiego kupiliście – mruknął Andrzej, patrząc w okno od strony kierowcy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak zawsze – odparł
filozoficznie jego ojciec. – Twoja mama lubi mieć zapasy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bez sensu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeżeli twoja mama chce
mieć zapasy, to będzie miała zapasy – uciął. Było w tym stanowczym stwierdzeniu
coś ciepłego, czułego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył ramionami,
mruknął „Dobra” i dalej patrzył w okno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy dojechali na
miejsce, wysiedli wszyscy. Pan Weredecki podał Beacie rękę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wesołych świąt, pani
profesor – powiedział życzliwie. – Jędrek wniesie pani te torby. Nie, bez
dyskusji – przerwał, gdy Beata próbowała zaprotestować. – Nie będzie pani sama
tego targać, a młody chłopak siedzieć wygodnie na tyłku w samochodzie. Jędrek,
słyszysz? Rusz się, weź torby.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przecież biorę –
mruknął Andrzej, który już stał przy bagażniku i wyjmował stamtąd zakupy. – Nie
trzeba, dam sobie radę – dodał, gdy Beata podeszła i chciała wziąć jedną z
toreb.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To ciężkie – zwróciła
uwagę. Andrzej zerknął na nią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poradzę sobie –
powtórzył z lekkim uśmiechem. – Może pani otworzyć mi drzwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wniósł te torby na
drugie piętro, postawił w przedpokoju; przyjął propozycję czegoś do picia,
zdjął buty i, ponownie z torbami w rękach, wszedł za Beatą do pokoju, który był
połączony z małą kuchnią. Rozglądał się z zaciekawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcesz przejrzeć
półki? – zapytała z rozbawieniem. – Śmiało, sama też tak zawsze robię u innych.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przeszedł się po
pokoju, gdy rozpakowywała zakupy. Oglądał uważnie książki na regałach,
przyglądał się mieszkaniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Fajnie tu pani ma –
odezwał się wreszcie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, tu jest bardzo
fajnie – zgodziła się. – Ogromnie lubię to mieszkanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Naprawdę jej się
pofarciło z tym wynajmem. Mieszkanie nie było duże, ale bardzo wygodne: spory
przedpokój, przestronny pokój, niewielka, ale funkcjonalna kuchnia, ładna
łazienka. W przedpokoju pod jedną ze ścian udało się ustawić kilka regałów na
książki, pod drugą – olbrzymią szafę, na kurtki, buty i takie rzeczy jak
odkurzacz czy deska do prasowania, to wszystko świetnie tam wchodziło. W
łazience kafelki przypominały wprawdzie modę z PRL-u w – domu rodzinnym Beaty
były takie same kafelki, dopóki mama trzy lata temu nie zażyczyła sobie
gruntownej zmiany i tata całe wakacje układał nowe, duże kafle tworzące
liściaste wzory – ale to była jednak własna łazienka, tylko dla niej, bez
konieczności dzielenia jej z kilkoma innymi dziewczynami jak w akademiku. No i
była wanna, idealnie na zimowe wieczory, gdy człowiek chciał się odprężyć w
gorącej kąpieli. W kuchni lodówka, piekarnik i szafki zostały bardzo sprytnie
wpasowane w niewielką przestrzeń pomieszczenia, była nawet narożna szafka na garnki
z dwupoziomową, metalową obrotową półką. No i sam pokój – najlepsza część
mieszkania. Kwadratowy, z dwoma dużymi oknami, pomiędzy którymi mieścił się
jeden z regałów. Pod jednym z okien stał ciemnoniebieski fotel z podnóżkiem i
mały stolik kawowy, pod drugim – długie biurko do pracy i fotel na kółkach. Po
drugiej stronie pokoju Beata zrobiła część sypialnianą – łóżko, szafka nocna,
szafa na ubrania. Właścicielka zostawiła też mały telewizor, który mieścił się
na regale naprzeciwko łóżka, więc w leniwe weekendy można było coś obejrzeć pod
kołdrą. Resztę pokoju wypełniły kolejne regały na książki; część już tu była,
kilka tanich i prostych do złożenia Beata kupiła w ciągu pierwszych miesięcy
swojego życia w Białym Borze. Dzięki temu mogła zabrać z rodzinnego domu
wszystkie książki, które chciała mieć przy sobie, a także kupować nowe. Na
razie się mieściły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To pani własne? –
zapytał Andrzej, przeglądając jedną z książek z regału między oknami. – Czy
wynajmowane?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wynajmowane. Nie stać
mnie jeszcze na własne – wyjaśniła spokojnie, podeszła i podała mu szklankę z
sokiem pomarańczowym. – Ale i tak jestem szczęśliwa, że je znalazłam. Okolica
jest spokojna, dobre połączenia i właścicielka nie zawraca mi głowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odłożył książkę na
miejsce, wziął szklankę i znów się rozejrzał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powiesiła go pani –
stwierdził i upił trochę soku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata powędrowała za
jego spojrzeniem. Nad łóżkiem wisiał wachlarz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, nie chciałam go
chować na zimę – wyjaśniła. – Ślicznie tam wygląda, a w lecie mogę go zdjąć i
znowu używać. Właścicielka na szczęście nie ma problemów, żebym powiesiła na
ścianach kilka rzeczy, zakazuje tylko zwierzaków i palenia papierosów w
mieszkaniu. W ogóle bardzo ci za ten wachlarz dziękuję – dodała, patrząc na niego
z uśmiechem. – To miłe, że o mnie pomyślałeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wachlarz dostała w
pierwszej połowie sierpnia od pani Weredeckiej, która pewnego dnia zadzwoniła i
zaprosiła ją na kawę. Spotkały się w kawiarni, trochę porozmawiały o wakacjach,
pani Weredecka opowiedziała o wyjeździe do Włoch – była zachwycona i wdzięczna
mężowi za taki wspaniały urlop – a potem wyciągnęła z torebki jakiś przedmiot
opakowany w papier prezentowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przywieźliśmy dla pani
małą pamiątkę z Cefalù – powiedziała z uśmiechem. – To był pomysł Jędrka, a
wybieraliśmy razem. Tylko wie pani, on się trochę wstydził, to obiecałam, że ja
to pani dam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wachlarz był piękny, w
upalne dni doskonale się przydawał, a teraz zdobił ścianę i przypominał, że
krótkie, ciemne, zimne dni grudnia kiedyś przeminą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze, że się pani
podoba – mruknął Andrzej, patrząc na szklankę. Po chwili spojrzał na kubek w
jej rękach i zapytał z rozbawieniem: – Nadal pani udaje, że nie widzi pani
błędu w zapisie imienia?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata zerknęła na napis
na kubku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zauważyłeś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uśmiechnął się lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tal. Ale dziewczyny
kazały mi milczeć i twierdziły, że nikt nie zauważy. Ładnie pani udawała, że
też nie zauważa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Roześmiała się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;"> – Najpierw nie
miałam serca o tym wspominać, a potem uznałam, że podoba mi się taka przeróbka,
jest oryginalnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poważnie? – Spojrzał
na nią z dość sceptyczną miną i wzruszył ramionami. – Jak pani uważa. – Znów
upił trochę soku, popatrzył na fotel, na stolik do kawy. – Jak się go pani
czyta?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata powędrowała
wzrokiem do leżącego na kawowym stoliku „Państwa” Platona. Przy wprowadzeniu do
oświecenia przy temacie utopii Andrzej dość szczegółowo odwoływał się do tego
tekstu, potem też powracał do niego, gdy omawiali „Kandyda”. Beatę pozytywnie
zaskoczył fakt, że w wakacje przeczytał całe „Państwo”, a do tego zdobył własny
egzemplarz. Sama czytała fragmenty, jakoś nigdy nie miała zbyt wiele zapału i
chęci, by przebrnąć akurat przez ten tekst. Gdy o tym rozmawiali parę tygodni
temu, przyznała: ma trochę poczucie winy, a trochę kompleks, że „Państwo” nadal
zna tylko w kawałkach. Andrzej wtedy zaproponował: to może tym razem zrobią
odwrotnie, on jej pożyczy książkę, i na drugi dzień przyniósł oba tomy. Wydawał
się zadowolony z tego, że teraz to on ma coś, co Beatę interesuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powoli – przyznała. –
Na razie jestem na trzeciej księdze i trochę się momentami męczę. Platońska
wizja państwa jest koszmarnie… – Zawahała się, szukając odpowiedniego słowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Totalitarna? –
podsunął i spojrzał na nią uważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, to chyba
najlepsze określenie, mimo wszystko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jakby nie było tam ludzi,
tylko trybiki w maszynie – podjął, znów przenosząc wzrok na szklankę. – To mi
najbardziej zapadło w pamięć po przeczytaniu całości: to nie jest projekt dla
ludzi, nie dla ludzi takich, jakimi są i zawsze będą, bez względu na
wychowanie. Chyba że zrobi się im kompletne pranie mózgu – dodał, ponownie
patrząc w kierunku stolika – i poodcina wszelkie emocje. Co w sumie może by
ułatwiało życie i pozwalało na stworzenie takiego państwa, ale zabiłoby
literaturę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pod względem polityki
i budowy państwa Platon jest zdecydowanie teoretykiem, a nie praktykiem –
zgodziła się Beata. – Zresztą to jest coś, co mnie od samego początku do niego
trochę zniechęcało: wyrzucenie z państwa poetów i poezji jako kłamstwa to dla
mnie blokowanie tej wielostronnej opowieści o świecie, który nigdy nie jest
monolitem. Ale mówienie, że świat nie jest monolitem, ociera się już o
relatywizm, a w przestrzeni Platońskich idei nie ma miejsca na relatywizm. A
tylko relatywizm, tylko to „to zależy” pozwala ludziom być różnymi i jednocześnie
żyć obok siebie i ze sobą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pokiwał głową.
Przez chwilę pili sok w milczeniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zastanawiało mnie
jeszcze jedno – odezwał się nagle Andrzej. – Ale nie u Platona, tylko u
tłumacza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Podszedł do stolika,
postawił kubek i wziął jeden z tomów do ręki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tutaj – powiedział po
przewróceniu kilku kartek. – Proszę posłuchać: „A jeśli idzie o sprawy serca,
to Platon nie reagował na uroki dziewcząt i nie kochał żadnej kobiety. I to się
też odbiło w jego myślach o tym, jak urządzić w przyszłym społeczeństwie
stosunki kobiet i mężczyzn. Myśli oschle i pedantycznie. Homoseksualista w roli
organizatora małżeństw i romansów. Interesowali go zawsze chłopcy najzdolniejsi
i ludzie najbardziej wybitni a dobrze wychowani. We wszystkich innych widział
tylko żywy materiał, z którego przy pomocy żelaznej ręki można i należy
formować porządny dom lub porządne państwo; nie pytając ich o to, czy tego
chcą, czy nie i czy im w tym dobrze, czy źle”**. Zwróciła pani na to uwagę? –
Rzucił jej krótkie spojrzenie i wrócił wzrokiem do książki. – To brzmi tak,
jakby według Witwickiego bycie homoseksualistą oznaczało brak jakichkolwiek
uczuć. Jak się nie kocha kobiet, to nie można kochać już nikogo, nie ma się
żadnych uczuć ani relacji, więc można kompletnie na zimno i bezosobowo budować
świat, bo przecież nic się nie czuje i nie umie się nawet wyobrazić sobie
takich uczuć. – Zamknął książkę i znów uniósł wzrok. – I co pani na to?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Masz rację –
przyznała. – A zerknij, który to był rok, pierwsze wydanie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zajrzał na stronę
redakcyjną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tysiąc dziewięćset
pięćdziesiąty ósmy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No to masz odpowiedź,
przynajmniej częściowo – stwierdziła. – Takie czasy, takie widzenie pewnych
spraw.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W gruncie rzeczy More
w „Utopii” też buduje świat z bardzo zamordystyczną wizją relacji między ludźmi
– podjął Andrzej. – Ale był żonaty, więc jego preferencji nikt nie wyciąga jako
argumentu przeciwko niemu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To trochę jak z
kobietami – zauważyła. – Jeśli nieżonaty autor coś pisze o relacjach
damsko-męskich czy o którejś płci, jego kawalerski stan rzadko bywa
przywoływany jako argument przeciwko niemu. Jeśli to jest autorka, o wiele
częściej krytycy czy recenzenci pozwalają sobie na uwagi: „bo nie ma męża, bo
nie ma dzieci”, tak jakby stan cywilny był jakimś wyznacznikiem pisarskiego
prawa lub braku prawa do pisania o czymś. W ogóle popatrz, jak w literaturze
przejawiają się kwestie płci, nie tylko na poziomie bohaterów, ale też
narratora i samego autora.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pokiwał głową i
odłożył oba tomy na stolik.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale to ciekawe, że
zwróciłeś na to uwagę – dodała Beata. – Pamiętam, nawet to podkreśliłeś i
postawiłeś przy tym duży znak zapytania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. – Pokiwał głową,
patrząc na szklankę. – To było takie… idiotyczne. Nie zastanawiać się nad kwestią
wychowania, pochodzenia, poglądów, doświadczeń, zepchnąć je w kąt i stwierdzić:
Platon był homoseksualistą, więc wiemy, co odpowiada za jego koszmarną wizję
państwa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tłumacz sam pewnie nie
znał nikogo takiego, pewnie opierał się na stereotypach, które gdzieś usłyszał
i na własnej wyobraźni – zasugerowała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Albo jej braku –
dodał, dopił sok i podjął: – Za to kompletnie mu umyka, że Platon praktycznie
kasuje pożądanie, w ogóle ludzką seksualność, bez względu na jej kierunek. U
niego seksualność jest czymś, co ogranicza, niszczy i poniża człowieka. I nie
sądzę, żeby jego orientacja miała tu jakiekolwiek znaczenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Myślę, że nie –
zgodziła się Beata. – Przecież potem podobne podejście do ludzkiej seksualności
wykazuje wielu autorów, i to nie tylko w średniowieczu, choć najpierw
przychodzi mi automatycznie do głowy właśnie średniowiecze. I zobacz, różnie to
tłumaczą: bogami, wyższością pracy umysłowej nad ciałem, wyższością płci nad
płcią, ale efekt zawsze jest ten sam: ludzka seksualność to zło. I nawet po
Freudzie i całym przełomie, który uruchamia w dwudziestym wieku psychologia, my
nadal jesteśmy naznaczeni takim dualistycznym widzeniem świata i człowieka,
dzieleniem go na gorsze i lepsze, na materię i ducha. Ja zdecydowanie wolę
widzieć człowieka jako całość, fizyczno-psychiczną, bez wprowadzania linii
demarkacyjnych.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Więc raczej nie
przyklasnęłaby pani Witwickiemu – mruknął, wpatrując się w pustą szklankę, i
stuknął w nią parę razy palcami lewej ręki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Beata odstawiła
swój kubek na biurko. – Zdecydowanie nie. Nie znam takich ludzi, o jakich
wspomina przy tej uwadze o Platonie, ale na litość boską, to są dalej po prostu
ludzie, ze wszystkimi emocjami, problemami i potrzebami jak każdy człowiek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej uniósł głowę,
spojrzał na nią uważnie; miała wrażenie, że chce coś powiedzieć, ale się waha.
Po chwili uśmiechnął się lekko, właściwie nawet trudno to nazwać uśmiechem, to
było takie słabe uniesienie kącików ust, ześlizgnął się spojrzeniem na biurko i
wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Muszę iść – powiedział.
– Ojciec na mnie czeka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wyciągnęła rękę, wzięła
od niego szklankę i odstawiła wraz z kubkiem do zlewu. Idąc za nim do
przedpokoju, nie mogła się uwolnić od uczucia podobnego do tego sprzed
parunastu dni: że balansowali przez krótki moment na granicy czegoś, co mogło
zostać wypowiedziane i co odsłoniłoby Andrzeja trochę bardziej, ale w ostatniej
chwili się cofnęli. Andrzej się cofnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trudno, widocznie nie
chciał. Jego prawo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czekaj – przypomniała
sobie, gdy założył buty i sięgnął po kurtkę. – Mam coś, co ci się może
spodobać. To się dobrze czyta bez przerywania, więc świąteczna przerwa jest w
sam raz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Podeszła do środkowego
regału w przedpokoju i z drugiej półki od góry zdjęła „Grę w klasy”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To jest w gruncie
rzeczy coś, co się powinno przeczytać przed dwudziestką – stwierdziła. – A na
pewno przed dwudziestym piątym rokiem życia. Wtedy zachwyca. Później… no, sam
zobaczysz, jeśli za dziesięć czy piętnaście lat będziesz chciał sobie zrobić
powtórkę. To Cortázar, Cortázar w ogóle jest specyficzny, albo się nim człowiek
zachwyci, albo go odrzuci, jakoś sobie nie wyobrażam odbioru pośredniego. Ma
dużo dobrych tekstów, ale uważam, że powinno się zacząć od „Gry w klasy”, to
jest taki cios w niektóre elementy, do których przeciętny czytelnik jest
przyzwyczajony. Zobaczysz, jaki ma pomysł na narrację, w założeniu tę powieść
można czytać w kilku kolejnościach. Zresztą Cortázar sam to wyjaśnia we
wstępie. To jeszcze egzemplarz kupiony przez mojego tatę, wspólnie się nim
zaczytywaliśmy, gdy byłam w twoim wieku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Miała spory sentyment do
tego tomu; wydanie z sześćdziesiątego ósmego, już mocno podniszczone, sczytane,
ciemnoróżowa okładka w paru miejscach podklejona, brzegi postrzępione, kartki
pożółkłe. Tata, który kiedyś zdjął ten tom z półki i powiedział: „Becia, to
jest coś, co warto przeczytać, jest bardzo inne i bardzo… no, po prostu
powinnaś to przeczytać, jak chcesz kiedyś coś poważniej robić z książkami”.
Tata, dyskutujący z nią o Madze, Horaciu, Talicie, o poszczególnych częściach
tej powieści i o mieszaniu kolejności czytanych rozdziałów. Mama, śmiejąca się:
„Twój tata poderwał mnie na tę powieść, </span><span style="color: #202122; line-height: 150%;">»</span><span style="color: black; line-height: 150%;">Gra w klasy</span><span style="color: #202122; line-height: 150%;">«</span><span style="color: black; line-height: 150%;"> była wtedy bardzo
modna, ale strasznie trudno ją było zdobyć, a on miał własny egzemplarz. I
powiedział, że mi pożyczy, ale jeśli pójdę z nim na kawę. No więc poszłam,
pożyczył mi, a potem już się tak dalej potoczyło”. „Tak”, dodawał wtedy zawsze
tata, „i dlatego twoja mama za mnie wyszła: bo miałem własnego Cortázara.
Uznała, że mam dobry posag”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W każdym razie
przeczytaj i sam się przekonaj, czy to twoje klimaty. – Podała mu książkę.
Andrzej zapiął kurtkę, zawiązał szalik, wziął Cortázara i uśmiechnął się, tym
razem tak porządnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję – powiedział.
– To wesołych świąt.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wesołych świąt. Dzięki
za przytarganie zakupów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokiwał głową, dalej z
uśmiechem, założył wyciągnięte z kieszeni rękawiczki i wyszedł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ciekawe, pomyślała
Beata, zamykając za nim drzwi, czy złapie klimat „Gry”. Zobaczymy w styczniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Święta były pełne
obżarstwa, lenistwa i prezentów. Beata siedziała z rodzicami i dalszymi
krewnymi w Nowogardzie, opychała się wszystkim, co pojawiało się na stole,
czytała na kanapie, słuchała ulubionych kolęd. Potem, już w Białym Borze,
całowała się z Konradem, gdy siedzieli przed choinką u niej w mieszkaniu i
otwierali prezenty, wylegiwała się długo w łóżku, oglądała powtórki ulubionych
filmów. Sylwestra spędziła u znajomych Konrada, na domowej imprezie, w czasie
której gadali, tańczyli, pili wino przywiezione przez gospodarzy z Chorwacji i
wymyślali sobie noworoczne postanowienia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pokaż swoje –
powiedział Konrad, zaglądając jej przez ramię. Siedzieli przytuleni do siebie
na kanapie. – Ej, to trzecie jest głupie, skreśl.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A w życiu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Skreślaj. – Wyrwał jej
długopis z ręki i zamazał „Schudnę minimum pięć kilo”. – Nic nie schudniesz,
jesteś w sam raz, ja nie chcę kościotrupa przytulać. Wpisz tu zamiast tego coś
sensownego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na przykład? –
Spojrzała na niego z uśmiechem. Miło było tak zwyczajnie i po prost czuć się
przy kimś dobrze we własnym ciele.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na przykład: „Będę
codziennie mówić Konradowi, że jest najwspanialszy pod słońcem”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To chyba raczej
postanowienie z korzyścią pod ciebie – zakpiła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja takie też mam w
postanowieniach. O, zobacz. – Pokazał jej swoją kartkę i wskazał palcem ostatni
punkt. – „Będę codziennie mówił Beacie, że jest najwspanialsza pod słońcem”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Phi, wpisane na końcu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra, zmieniam
kolejność. – Przekreślił numerację pierwszego i ostatniego punktu, po czym
zapisał ją na odwrót. – Teraz lepiej?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Lepiej. No to
zaczynaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Popatrzył na nią z
przebiegłą miną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dopiero od pierwszego
stycznia. Brakuje jeszcze pół godziny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zrób próbę –
zachęciła, siadając na kanapie ze skrzyżowanymi nogami. – No, dawaj, ocenię,
czy dobrze wychodzi, czy musisz poprawić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale z ciebie belfer –
mruknął, przysunął się i pochylił nieco. – No to słuchaj. Beata jest
najwspanialsza pod słońcem… – przysunął się bliżej i dodał ciszej: – i bardzo
ją kocham.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Padło między nimi już
sporo czułych i poważnych słów, ale te konkretne powiedział po raz pierwszy.
Jego ciemnoniebieskie oczy, jasnobrązowe, krótko przycięte włosy, kwadratowa
twarz, zabawnie zadarty nos, kilka piegów pod oczami – to wszystko było tak
znane, tak bliskie, tak ważne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja też cię kocham –
powiedziała równie cicho. Konrad wsunął jej rękę we włosy, drugą położył na
kolanie, pochylił się i pocałował ją mocno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pół godziny później całą
grupą, w kurtkach, szalikach i czapkach, stali przed blokiem z butelkami w
rękach. Konrad obejmował Beatę w pasie, Beata trzymała szampana, schodzili się
sąsiedzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uwaga! – krzyknęła
Gabryśka, gospodyni imprezy. – Zaczynamy odliczać, Kazik, dawaj!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziesięć! – Wykrzyknął
jej mąż, patrząc na zegarek. – Dziewięć! Osiem!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Siedem! – Przyłączyło
się kilka osób. – Sześć!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To był świetny rok,
pomyślała Beata.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pięć! – Teraz już
odliczała cała grupa, wszyscy, którzy wyszli z bloku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Praca, którą uwielbiam,
facet, którego kocham, miasto, w którym świetnie się czuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cztery! Trzy!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chyba nie może być
lepiej. Chyba może być tylko lepiej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dwa!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Oby kolejny rok był
przynajmniej taki jak ten.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeden!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mieszanina krzyków,
pisków i wybuchów odkorkowywanych butelek szampana. Muzyka rozlegająca się z
wielu otwartych okien. Uściski, pocałunki, szampan pity bezpośrednio z
podawanych sobie butelek. Konrad, całujący ją długo, tak, że aż wszystko wokół
na moment znikało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Szczęśliwego
dziewięćdziesiątego siódmego – szepnął jej do ucha.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Szczęśliwego
dziewięćdziesiątego siódmego – odpowiedziała, chociaż pewnie nie mógł jej
usłyszeć, i przytuliła się mocniej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Szczęśliwego
dziewięćdziesiątego siódmego! – wykrzyknęła po chwili Gabryśka i objęła ich
oboje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To będzie bardzo
szczęśliwy dziewięćdziesiąty siódmy, obiecała sobie Beata, wdychając zapach
wody kolońskiej Konrada. To będzie najszczęśliwszy dziewięćdziesiąty siódmy ze
wszystkich dziewięćdziesiątych siódmych. To po prostu będzie dobry rok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><span style="color: black; line-height: 150%;">PRZYPISY:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><span style="color: black; line-height: 150%;">* Charles Baudelaire, „Do
czytelnika”, w: Charles Baudelaire, „Kwiaty zła”, przeł. </span><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">A. Lange, A. M-ski,
https://wolnelektury.pl/media/book/pdf/baudelaire-kwiaty-zla.pdf.</span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><span style="color: black; line-height: 150%;">** Władysław Witwicki, „Wstęp”,
[w:] Platon, „Państwo”, przekł., wstęp i objaśnienia W. Witwicki, Warszawa
2010, s. 11–12.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">fot. <u><a href="https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/okragla-przezroczysta-pilka-na-lisciach-klonu-1547815/" target="_blank">Pexels</a></u></span></span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-13218282305558204012023-08-18T09:00:00.027+02:002023-10-28T10:51:13.464+02:00PLAŻA W CEFALÙ. ROZDZIAŁ IV: DOTKNIĘCIA<p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjW550fWPX5A0rLhCmW6I_TH-L9UwMvRB4aKRBy35Lz2LjmMXesaQvvBnG8nPgHIB0D_K1H0i-1Kgu3-BlwM7LK033ZYlVBY1lTj8x_qkKt9GvAmkLwH25M8ZIhc96Zg6Bor99OBfCFITCkYF2A0CbCpzHEpF9u-HNA6IijaTDLSy5T8M2l40blAvHmUSmM/s1920/Cefalu%20-%20r.%20IV.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1280" data-original-width="1920" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjW550fWPX5A0rLhCmW6I_TH-L9UwMvRB4aKRBy35Lz2LjmMXesaQvvBnG8nPgHIB0D_K1H0i-1Kgu3-BlwM7LK033ZYlVBY1lTj8x_qkKt9GvAmkLwH25M8ZIhc96Zg6Bor99OBfCFITCkYF2A0CbCpzHEpF9u-HNA6IijaTDLSy5T8M2l40blAvHmUSmM/w640-h426/Cefalu%20-%20r.%20IV.jpg" width="640" /></a></span></div><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br /></span><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">Ten rozdział zajął mi
trzy dni. Aż sama siebie zaskoczyłam.<span></span></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Plaża” została oficjalnie zakończona. To ogromnie miłe uczucie, zamykać jakiś kilkuczęściowy tekst.<span></span></span></span></p><a name='more'></a><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><o:p></o:p></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">PLAŻA W CEFALÙ<o:p></o:p></span></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">ROZDZIAŁ IV: DOTKNIĘCIA</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Przede wszystkim proszę
zwrócić uwagę na dotyk jako element komunikacji niewerbalnej: on nigdy nie
istnieje w próżni. Zawsze jest naznaczony – kulturowo, religijnie, obyczajowo.
Pomimo różnic kulturowych, religijnych i obyczajowych – pewne aspekty się powtarzają.
Po pierwsze, bez pozwolenia to silniejszy dotyka słabszego, nie odwrotnie.
Dorośli dotykają dzieci, przełożeni – podwładnych, dominujący – zdominowanych.
Jeśli odwołają się państwo do własnych, osobistych doświadczeń życiowych, z
pewnością znajdą państwo wiele sytuacji, które to potwierdzą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Miałem na myśli
odwołanie się we wspomnieniach, a jeśli w rozmowie, to po zajęciach. Nie teraz,
nie z koleżanką czy kolegą z drugiego końca sali ani nie poprzez scrollowanie
Facebooka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">(Gabryśka schowała w
panice telefon. Ona serio myślała, że on nie widzi, jak ona grzebie w
telefonie? On wszystko widzi).</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Po drugie, dotyk i ciało
tworzą grę, którą można by określić jako „włączanie – wykluczanie”. Pewnych
części ciała wolno dotykać, pewnych nie. Pewne części mogą być dotykane przez
każdego – w naszej współczesnej kulturze przykładem jest podanie ręki. Pewne
części – tylko przez niektórych: najbliższe osoby, lekarzy. Pewne części, w
ujęciu przykładowo religijnym, w ogóle nie powinny być dotykane. I tu warto
zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt, mianowicie własny dotyk. Po jednej
stronie mają państwo elementy akceptowane, w tym autoadaptatory, jak choćby
owijanie sobie kosmyka włosów wokół palca, albo takie ruchy jak pocieranie
ramion dłońmi – czasem wykorzystywane jako forma uspokojenia się czy
rozładowania stresu, czasem w celu zapewnienia sobie komfortu, tu akurat przez
rozgrzanie ciała. Po drugiej stronie mają państwo elementy nieakceptowane,
pomijane, naznaczone odium, jak masturbacja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">(Profesor Weredecki
zabija wzrokiem Tadka, który właśnie zaczął się głupio śmiać <3).</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Wydawało mi się, że są
państwo na tyle duzi, by nie chichotać na słowo „masturbacja” niczym
trzynastolatki na zajęciach z wychowania do życia w rodzinie. Ale oczywiście
mogłem się mylić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">(Ale cisza zapadła.
Nastka siedzi przed nim w pierwszym rzędzie i ma minę jak zając, który wpatruje
się w kobrę, widzę to pod tym kątem).</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Jednym słowem, dotyk
nigdy nie jest wolny od kontekstów, nigdy nie jest niewinny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">(Tadek parsknął
śmiechem. Boże, nie chciałabym być teraz w jego skórze).</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Osoby niepełnoletnie
intelektualnie prosiłbym o wyjście z sali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">(Kocham jego teksty.
Kocham je zapisywać i potem czytać. Kiedyś wydam cały ich zbiór, pod tytułem „Andrzeja
Weredeckiego jazdy po studentach, czyli riposta na każdy dzień” i stanę się
bogata).</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">(Tadek przeprosił i
teraz milczy. Jest czerwony jak burak).</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">(Nastka dalej gapi się
na profesora jak zahipnotyzowana. W życiu nie usiadłabym tak jak ona, w
pierwszej ławce, tak centralnie naprzeciwko niego).</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">(Kurde, zgubiłam się. Coś
mówi o dotyku w narracji, fuuuck. W każdym razie ogólnie: dotyk w literaturze
często jest skonwencjonalizowany).</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Niech się państwo teraz
zastanowią, jakie funkcje najczęściej pełni dotyk w literaturze. Chciałbym,
żeby zauważyli państwo trzy funkcje, które stanowią swoisty trójkąt tematyczny.
Jestem ciekaw, czy zdołają je państwo wskazać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">(Powiedział to takim
tonem, jakby chciał powiedzieć: „Jestem ciekaw, czy te dwie szare komórki w
państwa mózgach czasem się ze sobą zderzają”. Ale w sumie po wygłupach Tadka to
mu się nie dziwię).</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">(Ale cisza).</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">(Ale on ma minę, gdy my
tak milczymy. Dobrze, że piszę na tablecie, nie słychać. I że Artur mnie
zasłania).</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">(Chyba jest cholernie
zniesmaczony, bo w ogóle na nas teraz nie patrzy. Chociaż w sumie rzadko na nas
patrzy).</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Podpowiem państwu
pierwszy, najłatwiejszy bok tego trójkąta: dotyk erotyczny, seksualny. W
gruncie rzeczy najrzadszy, a przynajmniej najbardziej spychany na bok przez
długi czas.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">(Cisza. Profesor
wzdycha).</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Drugi: dotyk, który
można określić jako leczniczy, naprawczy, zbawiający. Czy ktoś ma pomysł na
trzeci?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">(Nie odzywaj się, Wiki,
nie odzywaj się, nie rób z siebie debila…)</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">(Odezwałam się. Nie
zrobiłam z siebie debila. Pochwalił mnie. I spojrzał. Chyba przebił mi wzrokiem
głowę na wylot. To już wolę, żeby patrzył na ścianę, jak wcześniej).</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, dotyk niszczący,
karzący, prowadzący do dominacji. (Ja powiedziałam: dotyk, który niszczy i
którego się boimy).</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">(Powiedział, że
najwyraźniej potrafię spojrzeć na literaturę nieco głębiej niż na poziomie
kałuży blurba na tylnej okładce).</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">(Nie myślałam, że zna
słowo „blurb”, a tym bardziej że go używa).</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">(Pochwalił mnie. Boże,
Weredecki mnie pochwalił! Będę rozdawać autografy w grupie).</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Literatura należy do
komunikacji werbalnej, ale w swojej istocie zajmuje się również aspektami z
komunikacji niewerbalnej. Na przykład dotykiem. I temu właśnie będziemy się na
tych zajęciach przyglądać: trzem formom dotyku, o których opowiada olbrzymia
część literatury oraz sposobom, w jakie narracja ten dotyk przedstawia, opisuje
– i przemilcza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><i>(Dobra, raz się żyje.
Idę do niego na seminarium magisterskie. Boję się go jak cholera, ale idę.
Najwyżej jak wejdę do jego gabinetu i na mnie spojrzy, to dostanę zawału i umrę
szczęśliwa. Jak ten facet opowiada o literaturze, to odpływam).</i></span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-size: medium;">Fragment notatek
Wiktorii Błaszczyk z wykładu monograficznego „Dotyk w narracji XX i XXI wieku”,
pierwszy rok filologii polskiej drugiego stopnia, semestr zimowy 2023/2024.</span></span><span style="font-size: x-large; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dzień po wyjeździe Zosi
i jej rodziców był znów „dniem plaży”, jak to nazywała mama; cały czas na
plaży, bez żadnych wycieczek, z przerwami tylko na posiłki i kręcenie się
trochę po mieście. Po porannym pływaniu poszli na śniadanie do małej
restauracji wybranej przez mamę. Andrzej zignorował kilka uwag ojca o „braku
miłego damskiego towarzystwa”, zignorował też propozycję mamy: „Może zagadaj do
którejś sympatycznej dziewczyny na plaży”, w ogóle starał się rodziców
ignorować, bo najwyraźniej od rana postanowili mu działać na nerwy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bez Zosi było po prostu
swobodniej, czy naprawdę tego nie rozumieli? Przecież sami też się cieszyli, że
już nie muszą uwzględniać w swoim planie dnia pana Wieśka. Ale widocznie
dla nich były inne prawa, dla niego inne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jednak spotkanie z Zosią
i to wszystko, co się wokół tego zadziało, miało swoje dobre strony – pokazało
coś, czego wcześniej najwyraźniej nie był świadom. Właściwie dwie rzeczy. Po
pierwsze, wyjaśniło to, co zaczął dostrzegać w ostatnich tygodniach w szkole, w
klasie: nieco inne zachowania niektórych dziewczyn, zmiany w sposobie
rozmawiania, nawet krytykowania. Szczególnie w przypadku Gośki i Hanki, choć
paru innych, jak Iza, Agata czy Magda, też. Ale zwłaszcza Gośka i Hanka, które
dotąd najbardziej i najchętniej się go czepiały. Hanka zrobiła się mniej
agresywna. Gośka zrobiła się przymilna. Jak choćby wtedy, przy tej sytuacji z
kubkiem dla pani Beaty; zgodził się nic nie mówić na temat błędnego zapisu
imienia „Betty”, Anita schowała kubek do pudełka, wszyscy wyszli z klasy,
Andrzej ruszył korytarzem w kierunku szkolnej biblioteki i usłyszał za sobą „Andrzej,
zaczekaj!”. Obejrzał się; Gośka podeszła do niego szybkim krokiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To co, nic nie powiesz
pani Beacie? – zapytała, uśmiechając się szeroko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przecież już
powiedziałem, że nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ani pozostałym w
klasie? – dopytywała, podchodząc bliżej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Też mówiłem, że nie –
odpowiedział ze zniecierpliwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">– To fajnie. – Uniosła
głowę, założyła kosmyk włosów za ucho i znów się uśmiechnęła. – Straszny
jesteś, zawsze wszystko zauważysz, wiesz?<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem – mruknął.
Właściwie mógł na tym skończyć, ale przypomniał mu się tamten moment z
pierwszego semestru, gdy obie z Hanką tak paskudnie na niego wsiadły, zupełnie
bez powodu, i to ich „weź spierdalaj, dupku”. Ludzie nie lubią, gdy przypomina
im się ich własne słowa, jeśli te słowa ukazują ich w niezbyt przyjemnym
świetle, to było coś, co od pewnego czasu coraz wyraźniej zauważał. Ciekawe,
jaką minę zrobi Gośka, gdy wróci do niej to, co sama mówiła. – Jestem dupkiem i
mam spierdalać. Więc spierdalam. Cześć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zanim się odwrócił,
zdążył zauważyć jej minę. Zakłopotanie, niezadowolenie, zaskoczenie. No
popatrz, niespodzianka, człowiek pamięta, co mu po chamsku powiedziałaś,
pomyślał z rozbawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nawet nie chodziło o to,
że jakoś się tym szczególnie przejął – choć fakt, miłe to nie było. O coś się
sprzeczali, coś powiedział, powiedział po prostu, co myśli – i usłyszał to: „Głupi
jesteś, odwal się, weź spierdalaj, dupku”. Po czymś takim odechciewało się
mówić ludziom, co się myśli. Wystarczy być odrobinę innego zdania i już są
pretensje, awantury, ataki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ej, Andrzej, weź nie
bądź taki – usłyszał na korytarzu głos Gośki za swoimi plecami. – No
przepraszam, rany, co ty taki pamiętliwy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zignorował ją i wszedł
do biblioteki. Pamiętliwy, dobre sobie. Najpierw kogoś jedziesz, a potem jesteś
wielce zdziwiona, że ktoś o tym pamięta, pomyślał, przechodząc między regałami
z książkami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wtedy uznał, że Gośka po
prostu chciała znów pokazać, jaka jest fajna – często tak robiła w klasie. Ale
teraz, gdy sobie przypomniał jej spojrzenie, uśmiech, głos – miał wrażenie, że
odnajduje kolejne i kolejne podobieństwa do spojrzenia, uśmiechu, głosu Zosi. A
przecież to nie był jedyny moment, gdy Gośka, wcześniej taka na niego cięta,
zaczęła być miła, przyjazna, nawet jakby go broniła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Czyli o to chodziło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rzeczywiście jestem
ślepy i głupi, pomyślał, dopijając sok. Mama poszła do toalety, ojciec spojrzał
na rachunek i włożył kilka banknotów do małej drewnianej skrzyneczki, w której
ten rachunek podano.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, Jędrek, rusz się –
powiedział ojciec. – Przestań się tak modlić do tej szklanki. Nie bądź taki
ponury, ładnych dziewczyn tu nie brakuje. Tylko musisz wyściubić nos z tych
swoich książek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Szkoda było komentować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale sytuacja z Zosią
miała jeszcze jedną zaletę, pomyślał, gdy mijali kolejne uliczki w drodze na
plażę: pokazała, że istnieje możliwość sprawdzenia własnych odczuć, wrażeń,
przekonań. Może tylko częściowo, tylko po jednej stronie – ale można. Z Zosią i
tak by tego nie sprawdził; była córką znajomych rodziców, to zbyt bliskie i
zbyt niewygodne. A poza tym – no tak, poza tym zwyczajnie ją polubił; była
sympatyczna, słuchała, co się do niej mówi, nie wymuszała mówienia na zasadzie „a
weź coś powiedz”, tylko zadawała konkretne pytania, można z nią było popływać,
pospacerować, pooglądać miasto. Miała jakieś sensowne zainteresowania, o
których umiała opowiedzieć. Była spokojna, a nie tak namolna jak na przykład
Gośka. Nie czuł się przygnieciony jej obecnością. Więc potraktowanie jej jako
materiału do sprawdzenia pewnych własnych odczuć byłoby po prostu jakoś nie w
porządku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Niemniej to już wiedział
– istniała możliwość sprawdzenia tych odczuć, przynajmniej w części. To dobrze,
to bardzo dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gorzej, że nie miał
pomysłu, jak z tej możliwości skorzystać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, nie miał pomysłu.
Przez część przedpołudnia i wczesnego popołudnia przyglądał się dziewczynom na
plaży i zastanawiał się, co właściwie miałby zrobić. Wyskoczyć, jak Wojtek do
Gośki na Dzień Kobiet, z tekstem: „Ej, fajna jesteś, chcesz iść ze mną do kina?”.
Gośka tylko parsknęła śmiechem i powiedziała głośno: „No za fajna jestem na
kino z tobą!”. Wojtek się zaczerwienił i burknął: „Głupia krowa”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trochę inaczej to
wyglądało z tym chłopakiem z trzeciej „a”, który we wrześniu, gdy pierwsza i
trzecia klasa miała łączone zastępstwo z chemii, usiadł obok Marty i
opowiedział jej jakiś dowcip, z którego Marta się cicho zaśmiała. Dowcip był
beznadziejny, tak na marginesie. Ale Marta śmiała się chyba szczerze. Potem
sama coś opowiedziała, za cicho, by dało się usłyszeć, i ten chłopak się
roześmiał. Potem pochylili się nad podręcznikiem do chemii i rozmawiali już
półgłosem, całe zastępstwo. Gdy rozległ się dzwonek, ten z trzeciej wstał,
uśmiechnął się do Marty i zapytał: „Gdzie będziesz na długiej przerwie?”. Marta
coś odpowiedziała, znów cicho. „To cię znajdę, co?”, odezwał się ten z
trzeciej. I rzeczywiście, na początku przerwy obiadowej już czekał przed ich
klasą, a Marta uśmiechnęła się na jego widok tak radośnie, że Gośka trąciła
Hankę w ramię i coś jej powiedziała do ucha, a potem obie wybuchnęły
głupkowatym śmiechem. </span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jeszcze inaczej
zachowywał się Damian z pierwszej „c”, który kiedyś na przerwie podrywał Agatę.
Obserwowanie i słuchanie go przypominało trochę czytanie o niektórych
bohaterach Balzaca, którzy potrafili brylować we francuskich salonach. Facet
zdecydowanie umiał gadać. Nawet zagadać. Agata chłonęła każde jego słowo, każdy
komplement i każdy żart. A potem zrobiła się jak przekłuty balonik, gdy po
przerwie Izka odwróciła się do niej w ławce i powiedziała: „Ty, ale wiesz, że
Damian to tak każdą kołuje? Wczoraj tak zarywał Martynę z <span style="font-family: inherit;"><span id="docs-internal-guid-7b91919c-7fff-60b6-76db-fe9f2e42f251"><span style="color: #202122; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">»</span></span>a<span id="docs-internal-guid-7b62d6f0-7fff-73c5-747e-ea460a73f5f2"><span style="color: #202122; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">«</span></span></span>”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No nie, pomyślał
Andrzej, wchodząc po raz piąty tego dnia do wody. Tak nie umiem. W żaden z tych
sposobów. Nie będę z siebie robił idioty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Człowiek jest tak
cholernie bezradny, gdy się trzeba użerać z ludźmi. Brakuje konkretów. W czasie
pływania, jak teraz, konkret jest prosty i jasny: ruch rąk, ruch nóg,
skoordynowane fizyczne działanie, by płynąć, by nie utonąć, by utrzymać się na
wodzie i mieć z tego przyjemność. W czasie czytania: gromadzenie informacji,
śledzenie narracji, zaglądanie wraz z narratorem bohaterom do głowy, by ułożyć,
uporządkować, rozgryźć historię. Nawet w czasie masturbacji: pewne obrazy w
głowie, pewien dotyk na ciele i zachwycające, odprężające rozładowanie
napięcia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale gdy przychodziło do
ludzi – jakby się szło kompletnie na oślep. Nie widząc, nie słysząc, nie
czując, gdzie, jak, po co się idzie. A potem zderzenie, bo coś się zrobiło nie
tak – i pretensje, awantury, obrazy majestatu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Popłynąłbym tam,
pomyślał, gdy dopłynął do tego nabrzeża, czy tego molo, na którym wczoraj
siedział z Zosią. Chwycił ręką jeden z wystających kamieni, wziął kilka
głębszych oddechów i popatrzył w kierunku horyzontu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, popłynąłby poza tę
granicę ojca, w głąb morza, jak najdalej, jak najbardziej sam. Tylko on, woda,
cisza i spokój. Odcinające od myślenia zmęczenie ciała, kolejne ruchy rąk i
nóg, na których należy się skupić, brak granic, brak ograniczeń, brak cudzej
kontroli. Jak to ciągnęło, tamta przestrzeń.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Można by nie wracać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To też było kuszące.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Niechętnie odwrócił
głowę w stronę plaży. Lepiej nie ryzykować. Wściekłość ojca potrafiłaby
wszędzie człowieka dogonić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Podpłynął kawałek do
płytszej części, zanurzył się, wynurzył. </span><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">Trochę lepiej.</span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">– Where you lost your girlfriend? – usłyszał.</span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dziewczyna, która o to
zapytała, stała w wodzie po szyję, dość blisko. Musiała podejść lub podpłynąć,
gdy nurkował. Miała trójkątną twarz, trochę opaloną, jasnobrązowe oczy i
jasnobrązowe włosy z niebieskimi pasemkami. Uśmiechała się tak mocno, że w
kącikach oczu robiły jej się lekkie zmarszczki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zamienili kilka zdań i
wyszli razem z wody, dalej rozmawiając. Miała na imię Natasza, była Czeszką,
przyjechała z rodzicami tylko na dwa dni, bo jutro już jadą do Palermo, na
resztę zaplanowanego tu wyjazdu. Widziała go wczoraj z tamtą dziewczyną, to
jego dziewczyna?, nie?, fajnie, no ale widziała go i jak dziś zobaczyła samego,
to pomyślała, że zagada. Fajnie pływa. Daleko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Natasza mówiła po
angielsku dużo i szybko, chociaż chyba trochę niegramatycznie. Zresztą nie był
pewien. Przez te kilka dni we Włoszech zorientował się, że jego własny
angielski jest zdecydowanie słaby. Trzeba by to jakoś ogarnąć w drugiej klasie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na szczęście poza
angielskim mieli jeszcze mieszankę polsko-czeską, którą dawało się uzupełnić
rozmowę w tych miejscach, w których brakowało im angielskich słów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nice you don’t have
girlfriend – oświadczyła Natasza, gdy szli brzegiem morza. Potem dodała po
czesku coś, z czego wychwycił „zabawa”. I coś, czego nie zrozumiał, więc szturchnęła
go lekko w ramię i powtórzyła: – Want to have girlfriend for today?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Only for today? –
zapytał z rozbawieniem. Uśmiechnęła się znów szeroko. Miała całkiem ładne zęby,
choć jeden z górnych zachodził lekko na drugi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">– Yeah, only for today. Tomorrow we off. I like have
some fun. You can take me for ice-cream.</span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rozłączyli się na
chwilę, żeby wziąć ubrania. Na chuście leżała mama, opalała się. Na słowa „Idę
na lody” rzuciła tylko: „Dobrze, uważaj na siebie”. Ojca było widać daleko w
głębi morza, pływał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Natasza uśmiechała się
znów szeroko, gdy Andrzej podchodził. Wyciągnęła rękę i ujęła jego dłoń.
Paznokcie miała pomalowane na różne kolory, lakier trochę schodził.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dużo mówiła, tą
angielsko-czeską mieszaniną, do której się powoli przyzwyczajał. Nie wszystko
rozumiał, zresztą ona chyba też nie rozumiała dokładnie tego, co odpowiadał
mieszanką angielsko-polską. Ale wydawało się, że dobrze się bawi. Gdy usiedli z
lodami na ławce, spojrzała na niego uważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrej – wymawiała
jego imię po czesku – how old are you?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sixteen. – Za trzy
miesiące, dorzucił odruchowo w myślach. Ale w sumie jakie znaczenie miały te
trzy miesiące.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Natasza była wyraźnie
zdziwiona.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– You look like more. </span><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">Seventeen, eighteen – stwierdziła. – I’m seventeen. </span><span style="color: black; line-height: 150%;">Kid – dorzuciła i znów szturchnęła go lekko w ramię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie miał pomysłu, co jej
na to odpowiedzieć, więc milczał. Najwyraźniej zrozumiała to po swojemu, bo
przysunęła się trochę, położyła mu rękę na kolanie i dodała ciszej:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">– Don’t worry, I still have fun with you. </span><span style="color: black; line-height: 150%;">No problem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jej ręka przesunęła się
trochę w górę i w dół jego uda. Potem klepnęła mocno w kolano.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No stupid ideas –
zastrzegła Natasza i mrugnęła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Była dość zabawna, na
tyle, na ile byli w stanie się zrozumieć. Trzymała go cały czas za rękę podczas
spaceru po ulicach. Trochę za często go szturchała. Czasami zachowywała się
tak, jakby sobie z niego kpiła, choć nie czuło się w tym złośliwości, raczej
rozbawienie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wrócili na plażę,
przytrzymała go za łokieć. Musiała iść na obiad, rodzice czekają. Ale chętnie
spotka się z nim jeszcze raz, tak o czwartej, będzie OK? Tu przy molo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy się zgodził i już
chciał odejść, przytrzymała go ponownie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Come here –
powiedziała, wskazując palcem, by się pochylił, po czym pociągnęła go lekko za
koszulkę, wspięła się na palce i szybko pocałowała w usta. – You’re so shy,
it’s sweet. See you. – Puściła, pomachała ręką, odwróciła się i ruszyła przed
siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To nie było
nieprzyjemne, raczej takie… nijakie. Może dlatego, że tak z zaskoczenia. Nie
należało na podstawie tego jednego pocałunku wydawać ostatecznego sądu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rodzice, już ubrani,
właśnie składali chustę. Mama prosiła ojca, by szybko wybrał lokal, jest
głodna. Ojciec pokiwał głową, spojrzał na Andrzeja i zapytał nagle:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ciebie gdzie wywiało
na tyle czasu, Jędrek?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Byłem na spacerze –
mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na spacerze –
powtórzył ojciec. – I jak było na tym spacerze?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku. – Ojciec
najwyraźniej dostał echolalii. – I komu to dzisiaj na tym spacerze łamałeś
serce?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ton głosu sugerował, że
ojciec nieźle się bawi. Spojrzenie – że kpi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idziemy na ten obiad
czy nie? – zapytał Andrzej z irytacją.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec się roześmiał,
mama fuknęła „Władek, daj Jędrkowi spokój” i w końcu ruszyli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">O czwartej Natasza
czekała już przy molo. Od razu wzięła go za rękę i pociągnęła za sobą. Znów
poszli na spacer, tym razem małymi, bocznymi uliczkami. Pokręcili się trochę,
wrócili na plażę, przeszli za molo. Natasza trochę opowiadała, trochę pytała,
trochę się śmiała. Co jakiś czas przystawała, przesuwała dłonią po jego
ramieniu, przyciągała za koszulkę, całowała krótko w usta lub szyję, znów się
śmiała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nadal było to nijakie,
ale czekał i obserwował, co z tego wyjdzie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Doszli do łódek, które
stały w bocznej, dość pustej części plaży. Natasza radośnie wbiegła między nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Come, there is nobody!
– zawołała. – No people, no parents, no brothers!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No tak, miała młodszego
brata, który ją denerwował i którego miała już dość. Brat został z rodzicami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy Andrzej podszedł,
pociągnęła go za sobą na piasek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nobody see us here –
powiedziała, opierając się plecami o bok łodzi. Rzeczywiście, te kilka łodzi
wokół całkiem nieźle ich skrywało. Przynajmniej tak się wydawało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Siedzieli tak chwilę bez
słowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– You’re so… –
zastanawiała się przez moment, po czym powiedziała coś, co zabrzmiało jak „zdworzeli”.
Gdy spojrzał na nią ze zdziwieniem, uśmiechnęła się przepraszająco. – You know,
I dont’ remember word, like nice and shy together. Don’t you wanna kiss me but
like really kiss?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zanim zdążył cokolwiek
odpowiedzieć, usiadła mu na kolanach, położyła ręce na ramionach i pochyliła
się lekko. Tak, tym razem pocałowała go porządnie, mocno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I to nadal było nijakie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Objął ją, najwyraźniej
na to czekała, bo wtedy przytuliła się mocniej. Położyła sobie jego rękę na
udzie, potem się roześmiała i sama ściągnęła sukienkę. Miała na sobie kostium
kąpielowy, ten sam, w którym wcześniej pływała, dwuczęściowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Hey, don’t be so shy –
powiedziała mu cicho do ucha.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie rozumiała. Ale jak
miała rozumieć. To nie była kwestia nieśmiałości, po prostu zupełnie się w tym
nie odnajdywał. Jej pocałunki były takie… no, dawało się to jeszcze znieść.
Napierające na klatkę piersiową piersi w pomarańczowym staniku nie pobudzały.
Jej dłonie wsuwające się pod jego koszulkę, jego dłonie, które położyła sobie
na lewym biodrze i na prawej piersi, z której zsunęła materiał kostiumu
kąpielowego – to wszystko było po prostu niekomfortowe. </span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy poczuł dłoń Nataszy
na rozporku spodni, uznał, że ma dość. To nie to, absolutnie nie to. Kobiece
ciało to zdecydowanie nie to. Nie działa, nie pobudza, nie przyciąga.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W zasadzie to w tym
momencie, z niemal nagą Nataszą na kolanach, z rękami na jej ciele i z jej
rękami na własnej skórze – miał wrażenie, że się dusi. To przygniatało,
odpychało, męczyło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pytanie tylko, jak się z
tego wydostać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie miał pomysłu. Ale
gdy Natasza rozpięła mu zamek od spodni, po prostu stanowczo ją odsunął. Dalej
nie ma mowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Miała trochę zaskoczoną,
trochę niezadowoloną i wyraźnie urażoną minę, gdy tą nieszczęsną
angielsko-polską mieszanką wyjaśniał, że nie czuje się dobrze i że musi już
iść. Poprawiła kostium, założyła sukienkę, wstała. W drodze powrotnej szła bez
słowa, trochę odsunięta, dość szybkim krokiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I see my parents –
powiedziała, gdy minęli molo. – Bye.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Natasza. – Tym razem
to on ją przytrzymał za ramię. – I’m sorry.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odwróciła się, chyba
trochę zaskoczona, popatrzyła przez chwilę, jakby z namysłem, i nagle
uśmiechnęła się lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">– Oh, fuck it, it was fun still – stwierdziła. –
You’re nice. Just you’re still a kid. But you know how kiss now – dodała i
mrugnęła. – Bye, big kid!</span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ruszyła w stronę kilku
dużych parasoli, odwróciła się, pomachała mu ręką i poszła dalej. Po kilkunastu
krokach znów się odwróciła, cmoknęła w powietrzu, zaśmiała się i po chwili
zniknęła za parasolami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wrócił na tę
część plaży, gdzie byli rodzice, z uczuciem sporej ulgi. Rozebrał się,
zignorował rozbawione „No i jak tam spacery, Jędrek?” siedzącego na chuście
ojca, mruknął tylko „W porządku, idę popływać” – i wszedł do morza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dopiero wtedy, gdy
chłodna woda objęła ciało, tak nieinwazyjnie i uspokajająco, można było całą
sytuację spokojnie przemyśleć. W gruncie rzeczy, pomijając chwilową kłopotliwą
sytuację, gdy przerwał i gdy się potem żegnał z Nataszą – to było dobre. Dobre
nie samo w sobie – samo w sobie było zdecydowanie nieprzyjemne, wywołujące
dyskomfort, odpychające nawet teraz, gdy się to wspominało; ale było dobre jako
sprawdzenie, jako to bezpośrednie przekonanie się, czy rzeczywiście, na pewno,
na żywo jest tak, jak myślał, czuł, podejrzewał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, na pierwszą część
pytania miał odpowiedź: kobiece ciało nie. To absolutnie nie to.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeszcze tylko dwa dni
– powiedziała mama z żalem. – Jak to szybko mija.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Skończyli właśnie
śniadanie. Ojciec pokiwał głową i stwierdził, że nie ma co o tym myśleć, trzeba
się nacieszyć tymi dwoma dniami. Już żadnych więcej wycieczek, te Syrakuzy
wczoraj bardzo go zmęczyły. Dziś i jutro tylko plaża, trochę spacerów po
mieście i lenistwo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A niektórzy może znów
pójdą z jakimiś dziewczynami na spacer – dorzucił ojciec, gdy wstawali od
stołu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Władek – powiedziała
mama karcąco. – Daj chłopakowi spokój.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec się cicho
zaśmiał. Andrzej zignorował ich oboje. Te durne uwagi nie miały już znaczenia.
Wiedział to, czego potrzebował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No dobrze, może tylko
pod jednym względem, ale jednak się upewnił. W zasadzie to równanie było o tyle
proste, że zanegowanie jednej części oznaczało potwierdzenie drugiej. Powinno
wystarczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Powinno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdzieś jednak powracała
myśl, że chciałby to mieć potwierdzone w pełni. W tym drugim przypadku też. A
poza tym chciałby, tak zwyczajnie i po prostu, dotknąć tak innego chłopaka,
poczuć jego dotyk – tak zwyczajnie i po prostu, jak przedwczoraj z Nataszą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale w przeciwieństwie do
sprawdzenia tego z dziewczyną – sprawdzenie tego z chłopakiem wydawało się
niewykonalne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zawsze jednak – coś już
wiedział na pewno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co się tak znowu
wleczesz, Jędrek? – rzucił ojciec przez ramię, gdy szli do apartamentu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przecież idę –
odpowiedział Andrzej ze znużeniem. – Czemu tata znowu się mnie czepia?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja się nie czepiam. –
Ojciec uśmiechnął się dziwnie. – Ja tylko sprawdzam, czy się za tobą cały harem
nie ciągnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bardzo zabawne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po obiedzie rodzice
poszli od razu na plażę, a Andrzej uznał, że przejdzie się trochę po pobliskich
uliczkach. Zajrzał do paru sklepów z pamiątkami, głównie po to, by popatrzeć,
poza tym w niektórych pomieszczeniach były wiatraki. Tak jak w tym, do którego
właśnie wszedł. Udając, że ogląda przedmioty na półkach, przesuwał się powoli
wraz z ruchem wiatraka. Fajnie chłodziło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W pewnym momencie
zderzył się z kimś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sorry – powiedział,
oglądając się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Scusi – odezwał się w tej
samej chwili chłopak obok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej kiwnął głową,
odsunął się trochę. Chłopak coś powiedział po włosku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I don’t understand –
przerwał Andrzej. Chłopak uśmiechnął się lekko i przeszedł na angielski.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wymienili kilka
banalnych uwag – skąd jesteś, ile czasu tu jesteś, co kupujesz. Po paru
zdaniach chłopak wyciągnął rękę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– By the way, I’m Emilio
– przedstawił się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej.</span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">– An… what? – Emilio roześmiał się. – Sounds like a
blow with the hand.</span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej nie do końca
zrozumiał, o co mu chodzi, ale domyślił się, w czym problem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">– It’s like Andrew in English.</span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Oh, I see. – Emilio
uśmiechnął się, chyba z ulgą. – In Italian it’s Andrea. </span><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">It suits you. You can be Andrea for me if you like.</span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przeróbki własnego imienia
były akurat tym, co Andrzeja zawsze irytowało, ale wzruszył tylko ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– OK.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dopiero w tym momencie
się zorientował, że ten chłopak wciąż trzyma jego dłoń.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sorry – powiedział
Emilio z lekkim uśmiechem, wędrując za jego spojrzeniem, i zabrał rękę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– It’s OK.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Emilio spojrzał na
niego, znów uśmiechnięty, i zaproponował, żeby się przejść i może coś zjeść
albo wypić, albo pooglądać. Andrzej pokiwał głową i ruszył za nim w którąś z
bocznych uliczek. Nie chciało mu się jeść ani pić, miał już powoli dosyć
oglądania kolejnych wystaw w kolejnych sklepach, ale ten chłopak mu się
podobał. Prawie tego samego wzrostu, szczupły, z ciemnymi włosami, oczami i
cerą – ten „prawdziwie włoski typ urody”, jak to skomentowała mama pierwszego
dnia, gdy zobaczyła kilku podobnych do Emilia chłopaków na plaży – w krótkich
dżinsach i koszulce bez rękawów, przyciągał wzrok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Emilio dobrze mówił po
angielsku – za dobrze, chwilami trudno było za nim nadążyć. Trochę jak z
Nataszą, tylko tu nie miało się wsparcia w postaci własnego języka. Ale jakoś
sobie radzili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Emilio mieszkał we
Florencji, na Sycylię przyjechał do dziadków. Byli całkiem w porządku, nie
przeszkadzali, gdy człowiek chciał mieć trochę rozrywki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– You know what I mean –
rzucił z porozumiewawczym uśmiechem, gdy przechodzili z jednej ciasnej uliczki
do drugiej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej uśmiechnął się
niepewnie. Nie, nie wiedział, to można różnie rozumieć. Ale nawet nie umiałby
tego porządnie powiedzieć po angielsku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Doszli tymi uliczkami do
plaży.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Do you swim? – zapytał
Emilio.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yes.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yeah. – Spojrzał na
niego i uśmiechnął się. – You look like a good swimmer. Wanna swim together?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Perspektywa zobaczenia
Emilia praktycznie bez ciuchów była kusząca, więc Andrzej odparł tylko „Sure” i
poszedł za nim. Rozebrali się szybko, rzucili ubrania na piasek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– As I thought –
powiedział Emilio, patrząc na niego uważnie. – You really look good… I mean,
like a good swimmer.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Weszli do wody,
przepłynęli kawałek. Emilio zanurzył się parę razy, wynurzył, wypluł wodę i
roześmiał się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">– You’re not talkative – stwierdził, gdy podpłynął
bliżej. – You better swim than talk.</span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">– Bad English – mruknął Andrzej.</span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Not so bad – odparł
Emilio. – Oh, I can stay here, good. – Byli na granicy głębokości, tu jeszcze,
gdy się stało, woda sięgała do szyi. </span><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak podszedł parę kroków. – I can understand you. Actually, Andrea, how
old are you?</span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sixteen.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Za trzy miesiące.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Don’t look like
sixteen. – Emilio uśmiechnął się i podszedł jeszcze dwa czy trzy kroki. – More
like seventeen or eighteen. I’m eighteen. Do I look like eighteen?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A skąd ja mam wiedzieć?,
pomyślał Andrzej z irytacją.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I don’t know.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– You don’t know –
powtórzył Emilio i zrobił jeszcze ze dwa kroki w wodzie. – OK. So what do you
know?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To pytanie było
kompletnie bez sensu. Andrzej już miał zapytać, o co właściwie chodzi, ale w
tym momencie poczuł palce przesuwające się po jego ręce pod wodą. Po ręce, po
ramieniu, po klatce piersiowej, po brzuchu. Po biodrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Should I stop? –
zapytał Emilio cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nawet nie musiał się
zastanawiać nad odpowiedzią. Zdecydowanie nie chciał, by to zostało przerwane.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– OK. – Emilio nie
odrywał od niego wzroku. – Finally something you know.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale zaraz potem
przerwał. I roześmiał się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– You should see your
face – powiedział z wyraźnym zadowoleniem. – Sweet. Come, I know better places.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wyszli z morza, założyli
ubrania i ruszyli z powrotem w stronę uliczek. Emilio szedł pierwszy, o parę
kroków wyprzedzał. Andrzej rzucił tylko okiem w kierunku tej części plaży,
gdzie byli rodzice. Dostrzegł tego nieszczęsnego krokodyla, niesionego do wody.
No dobrze, czyli tam są, nie wpadnie teraz na nich.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Emilio najwyraźniej
wiedział, gdzie iść, bo się nie zatrzymywał, tylko od czasu do czasu oglądał
się przez ramię. Doszli do jakiejś małej uliczki, w której kilka sklepików
ściskało się obok siebie; weszli do jednego z nich, Emilio przywitał się ze
starszą kobietą, która stała za ladą, coś wyjaśniał, wskazał głową na Andrzeja.
Kobieta uśmiechnęła się, coś odpowiedziała. Po chwili chłopak podszedł i
pokazał ręką na drzwi z boku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To było pomieszczenie
gospodarcze, małe, ciasne i zagracone. Kartony, po części rozpakowane, czajnik
i kilka kubków, parę opakowań herbaty, dość poobijany zlew, kilka niezbyt
czystych ręczników, stos papierów, mała lodówka. Na suficie wisiała goła
żarówka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Emilio wyjaśnił, że to
tył – może chodziło mu o zaplecze? – a sklep należy do jego ciotki. Jednej z
jego ciotek. Bo ciotek i wujków ma tu sporo. Powiedział jej, że chcą się napić
i coś zjeść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– So now we are alone –
dodał i przekręcił klucz w drzwiach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej opierał się
plecami o ten kawałek ściany, który nie był zawalony kartonami ani zastawiony
innymi rzeczami. Emilio podszedł, ujął w dłonie jego nadgarstki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I like the way you don’t
talk – powiedział z uśmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej nie miał
pojęcia, o co chodzi. Ale to nie miało znaczenia – nie w tej chwili, nie teraz,
gdy Emilio go całował, przytrzymując jednocześnie za ręce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To było zupełnie inne
wrażenie niż z Nataszą. Ten chłopak działał na niego od początku, nawet gdy był
w ubraniu. A teraz – teraz po prostu nie chciało się przerywać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Emilio jednak przerwał,
odsunął się nieco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Don’t move –
zastrzegł, gdy Andrzej próbował uwolnić ręce. – I will start. Just stay and
relax.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Lewą dłonią wciąż
przytrzymywał nadgarstek Andrzeja. Prawą wsunął mu pod koszulkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, to był zupełnie
inny dotyk niż dwa dni wcześniej z Nataszą. Działał od razu. Palce przesuwające
się po skórze, chwilami lekko drapiące, w taki przyjemny, pobudzający sposób. </span><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">Zsuwające się na brzuch.</span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">– Don’t close your eyes, Andrea – powiedział Emilio
cicho. – I want you to look at me.</span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej otworzył oczy.
Chłopak uśmiechnął się lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Good boy – mruknął i
powoli rozpiął mu spodnie. Materiał zsunął się na podłogę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dłoń znów przesuwała się
po brzuchu – i po biodrze. Po udzie. Przy skraju kąpielówek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– You’re so fucking hot
– odezwał się Emilio. Oddychał dość ciężko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej w pierwszej
chwili nie wiedział, o co chodzi z tym „jest ci gorąco”. Ale gdy stwierdzenie „you’re
so hot” zostało powtórzone jeszcze dwa razy, z tym uważnym spojrzeniem i
ciężkim oddechem, zrozumiał, że sens jest trochę inny. Właściwie – zdecydowanie
inny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Palce wsunęły się pod
materiał kąpielówek. Andrzej odchylił głowę do tyłu i zorientował się, że sam
ciężko oddycha; wyrwał mu się cichy jęk. Emilio przysunął się; jego gorący
oddech uderzał w skórę, a szeptane do ucha słowa dodatkowo pobudzały.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Emilio! – rozległ się
krzyk zza drzwi i zaraz za imieniem wystrzeliła cała litania włoskich słów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Emilio warknął po włosku
coś, co najprawdopodobniej było przekleństwem, dorzucił „Fuck!”, zabrał ręce,
odsunął się nieco i powiedział przepraszająco:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">– Sorry, my aunt always wants something… and she
always chooses the worst moment. We can’t stay here. Sorry, really, I’m so
fucking sorry.</span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– It’s not your fault –
mruknął Andrzej i założył spodnie, a potem koszulkę. Nadal z trudem łapał
oddech. W sumie lepszego potwierdzenia już nie potrzebował. Ale, kurwa, że ta
ciotka Emilia nie mogła poczekać jeszcze paru minut…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Hey, wait. – Chłopak
znów się zbliżył, położył Andrzejowi ręce na ramionach. – We can meet later. If
you wanna more.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jasne, że chciał więcej.
Umówili się na wieczór – na późny wieczór, raczej już noc, dwudziestą trzecią,
przy molo, tam, gdzie wcześniej pływali. Będzie cicho, pusto, tłumaczył Emilio,
on weźmie koc. Będzie fajnie. Nikt im nie przerwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Za drzwiami znów
rozległy się okrzyki po włosku, wyraźnie zniecierpliwione.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I have to go –
powiedział chłopak z irytacją. Zanim jednak otworzył drzwi, chwycił Andrzeja za
kark, przyciągnął, pocałował krótko w usta. – See you at night. Promise you
come.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej obiecał.
Zdecydowanie zamierzał przyjść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Emilio odprowadził go do
drzwi sklepu, rzucił w progu „See you!” i wrócił do środka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przeszedł parę kroków
i wziął głęboki oddech. Dobrze, że szorty były dość luźne, bo zapanowanie nad
sobą po czymś takim wcale nie przychodziło łatwo. Chyba lepiej byłoby gdzieś
usiąść i poczekać, aż się ochłonie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I wtedy usłyszał głos,
który go natychmiast zmroził.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odwrócił się. Kilka
metrów przed nim stał ojciec. Najwyraźniej niezadowolony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co tata tu robi? –
zapytał Andrzej z niepokojem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mama chciała pokręcić
się po sklepach. – Ojciec podszedł. Trzymał ręce w kieszeniach, minę miał
ponurą. – Co ty wyprawiasz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic – odparł obronnym
tonem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic? – powtórzył
ojciec groźnie. – A tamten chłopak to co? Co ty z nim kombinowałeś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zestawienie tych dwóch
elementów – tego, co się działo na zapleczu z Emiliem i wkurzonego ojca tutaj –
sprawiło, że Andrzejowi przez moment zrobiło się niedobrze ze strachu. Kurwa,
przecież nie mógł się zorientować. Nie mógł się domyślić. Nie mógł nic
zobaczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gadaliśmy – wyjaśnił
szybko. – I pływaliśmy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec wpatrywał się w
niego z taką miną, jakby zamierzał wydusić zeznania. Pod wpływem tego wzroku
Andrzej poczuł, że się czerwieni. Cholera. Ale przecież nie mógł wiedzieć, nie
mógł…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gadaliście i
pływaliście – powtórzył ojciec zimno. – I dlatego jesteś purpurowy na gębie.
Jędrek, czy ty mnie masz za idiotę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To nie było pytanie
retoryczne, tego Andrzej zdążył się już dawno temu nauczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, tato – wymruczał,
starając się wytrzymać wzrok ojca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Najwyraźniej jednak
tak – powiedział ojciec, nie zmieniając tonu. – Mów, co wy tam kombinowaliście,
Jędrek, dla własnego dobra. Co on ci proponował? Papierosy, alkohol? Jakieś
prochy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej popatrzył na
ojca z zaskoczeniem. To takie rzeczy ojciec miał na myśli… Alkohol, narkotyki.
Dobra. Spokojnie. Nie ma powodu do paniki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niczego mi nie
proponował – odpowiedział spokojniej. – Tak sobie gadaliśmy i się
wygłupialiśmy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak sobie mnie pocałował
i wsadził mi rękę w gacie, uzupełnił w myślach. I to był jeden z najlepszych
elementów całego wyjazdu. Może nawet najlepszy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gadaliście i się
wygłupialiście – powtórzył znów ojciec. – Jędrek, nie będę się z tobą
awanturował, bo nie chcę psuć mamie końcówki wyjazdu, ale wbij sobie do tego
nastoletniego łba, gówniarzu, że za długo żyję i za długo pracuję, żeby
nie wiedzieć, kiedy ktoś mnie okłamuje. I wiem, że ty teraz kłamiesz. Jeżeli
coś tam u niego brałeś, to jesteś debil patentowany. Jeżeli coś brałeś od niego
i masz to przy sobie, to lepiej to gdzieś po drodze wyrzuć, tak żebym nie
widział, bo jak to znajdę w apartamencie czy na lotnisku, to spuszczę ci takie
lanie, o jakim ci się nie śniło. A jeżeli dopiero planujesz coś od niego wziąć
– dodał, podszedł i chwycił Andrzeja mocno za podbródek – to pamiętaj, że mam
cię na oku, gówniarzu. Wszystko widzę. Jak sobie dwa dni temu z dziewuchą
chodziłeś na przytulanki, nic nie mówiłem, dorastasz, to normalne. Ale jak mi
teraz wyskakujesz z jakimś innym gówniarzem na jakieś prochy czy chlanie, to
nie będę siedział z założonymi rękami i czekał, aż się jakimś syfem załatwisz.
Dociera to do ciebie? No, dociera? – warknął głośniej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Parę osób przechodzących
obok obejrzało się ze zdziwieniem, może z zaniepokojeniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dociera – burknął
Andrzej ze złością. Poczuł, że znów się czerwieni. Szarpnął się i odsunął od
ojca. – Nic nie brałem i nie zamierzam, niech tata się uspokoi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec przez chwilę
patrzył na niego bez słowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kłamiesz, Jędrek –
powiedział wreszcie, rzeczywiście spokojniej. – A nie umiesz kłamać. I to
widać. – Pokręcił głową. – Rusz tyłek – dodał i odwrócił się. – Idziemy na
kolację. Przed mamą trzymaj gębę na kłódkę, żeby się nie martwiła. – Obejrzał
się przez ramię. – Ja sobie z tobą sam poradzę, gówniarzu – dorzucił, a potem
szybkim krokiem wyszedł z uliczki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pierdol się, pomyślał
Andrzej wściekle. Pierdolony, kurewski, milicyjny chuju. Gówno mi możesz
zrobić. Gówno wiesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W restauracji mama
niczego nie zauważyła. Ojciec był spokojny, miły dla mamy, do Andrzeja prawie
się nie odzywał, a jeśli już, to tak, jakby się nic nie wydarzyło. Tylko od
czasu do czasu czuło się na sobie jego uważne, podejrzliwe, niepokojące
spojrzenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jedno się podczas
kolacji wyjaśniło. Krokodyl.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdzie jest torba z
krokodylem? – zapytał Andrzej w pewnym momencie, patrząc na torebkę i torby,
które mama położyła na wolnym krześle. Coś się nie zgadzało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie braliśmy przecież
dzisiaj krokodyla – przypomniała mu, wstając. – Gdzieś ma dziurkę, powietrze mu
ucieka. Chyba już będzie do wyrzucenia. Idę do toalety, zaraz wrócę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rzeczywiście, coś
wczoraj wspominała. Czyli ten krokodyl, którego widział na plaży, musiał
należeć do kogoś innego. To by wyjaśniało, skąd ojciec wziął się nagle w miejscu,
w którym nie powinno go być, skoro siedział na plaży.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co cię nagle stara
zabawka tak obchodzi? – zapytał ojciec surowo, gdy mama odeszła od stołu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak pytam – mruknął
Andrzej, odwracając wzrok. Już się w ogóle nie można odezwać. – Żeby podtrzymać
rozmowę – dorzucił. Ale to nie był dobry pomysł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty i podtrzymywanie
rozmowy. – Ojciec patrzył tak, jakby chciał człowieka przewiercić na wylot. –
Niezły dowcip. Najlepszy, jaki kiedykolwiek od ciebie usłyszałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszam, że się
odezwałem – burknął Andrzej, zirytowany. – Już się w ogóle nie będę odzywał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To jest bardzo dobry
pomysł – oświadczył ojciec twardo. – Zamknij się i nie odzywaj się przez resztę
dnia, smarkaczu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Proszę bardzo, pomyślał
Andrzej, rozwścieczony. Pierdol się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Żeby być punktualnie,
należało wyjść najpóźniej za dziesięć jedenasta. O dwudziestej drugiej w
apartamencie już było cicho. O dwudziestej drugiej trzydzieści Andrzej był
gotów i nasłuchiwał. Za dwadzieścia jedenasta wyszedł cicho z pokoju i założył
buty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zastanawiał się nad
kwestią drzwi wejściowych. Klucz był jeden, tkwił w zamku. Zamknąć i zabrać
klucz ze sobą czy zostawić otwarte? Jeśli zostawi otwarte, ktoś może wejść.
Poza tym któreś z rodziców może w nocy wstać, pójść do kuchni, po drodze
odruchowo sprawdzić drzwi – i je zamknąć w przekonaniu, że po prostu wcześniej
zapomnieli o tym. Jeśli natomiast zamknie i zabierze klucz, a oni z jakiegoś
powodu będą musieli wyjść…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trudno, zostawi otwarte.
Nie powinni wstawać w nocy. I nic się nie powinno wydarzyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jeszcze tylko kurtka, bo
w nocy było chłodniej, poza tym może się przydać. I jak najciszej otworzyć, a
potem zamknąć drzwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ostrożnie przekręcił
klucz w zamku. No, i już.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rozległo się
pstryknięcie i przedpokój zalało górne światło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ty dokąd?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej odwrócił się
gwałtownie, wciągając głośno powietrze. Ojciec stał w progu salonu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdzie się wybierasz? –
powtórzył ojciec. Mówił cicho, spokojnie, ale jakimś wyjątkowo nieprzyjemnym
tonem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nigdzie – mruknął. –
Tak się przejść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O północy? – Ojciec
trzymał ręce w kieszeniach spodni. Nadal był ubrany. Nie kładł się czy co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dopiero dochodzi
jedenasta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przestań mi wciskać
bzdury, Jędrek – powiedział cicho. – Odpowiadaj na pytania albo porozmawiamy
inaczej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej znał to „porozmawiamy
inaczej”. Wiedział, jak to „porozmawiamy inaczej” może się skończyć. I zgadzał
się, że tego „porozmawiamy inaczej” lepiej uniknąć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idę się spotkać z
kolegą – powiedział niechętnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Z kolegą – powtórzył
ojciec. – Tym, z którym cię dziś widziałem?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie było sensu
zaprzeczać. Ojciec był jak cholerny radar pod tym względem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No to zdejmuj buty i
kurtkę – zarządził ojciec. – Nigdzie nie idziesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W tym momencie Andrzej
uznał, że ma gdzieś wcześniejsze ostrzeżenia. To już było przegięcie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niby czemu? – zapytał
ze złością. – O co tacie znowu chodzi? Chcę wyjść na trochę, trochę później, bo
teraz jest chłodniej, z kolegą, który zna miasto. W czym problem?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zmień ton, Jędrek –
poradził ojciec cichym głosem. – Dobrze ci radzę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, to „dobrze ci
radzę” też się znało. Lepiej się było trochę wycofać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przecież tylko mówię –
powiedział obronnie. – To nie Biały Bór, o tej porze w mieście wciąż są ludzie
na ulicach, są otwarte restauracje, przecież nic się złego nie stanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ty sobie znalazłeś
kolegę do chodzenia po mieście o tej porze. – Ojciec wciąż stał bez ruchu,
tylko patrzył. – I nagle o północy spacerków się zachciało. Naprawdę myślisz,
że w to uwierzę? Pytam jeszcze raz, co wy sobie we dwóch kombinujecie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic – mruknął Andrzej,
ale sam czuł, że nie brzmi przekonująco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec podszedł do niego
powoli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak myślałem, że coś
będziesz cwaniakował – powiedział spokojnie. – I tak pomyślałem, że poczekam,
zobaczę, co będzie. Słychać cię trochę, jak się kręciłeś po pokoju.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To tłumaczyło, skąd się
wziął w salonie i dlaczego nadal był ubrany.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A teraz mnie
posłuchaj, gówniarzu – podjął ojciec. Jedną ręką chwycił Andrzeja za ramię,
drugą za podbródek. Bolało. Mocno ściskał. – Nigdzie nie idziesz. Cokolwiek
sobie planowałeś, palenie, chlanie czy ćpanie, możesz zapomnieć. A jak po
powrocie do domu też zaczną ci po głowie chodzić durne pomysły, to pamiętaj, co
mówiłem: mam cię na oku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co tata… – zaczął
Andrzej i próbował się odsunąć, ale ojciec trzymał go tak, że nie dało się
uwolnić. – Przecież ja nic nie robię – powiedział nerwowo. – Nic nie biorę, nie
piję, nie palę, nic nie kombinuję. Czemu tata się tak do mnie przyczepił? Chcę
wyjść na trochę, i tyle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Musiało minąć już z
dziesięć minut. Zostało dziesięć i będzie spóźniony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcesz wyjść –
powtórzył znów ojciec, tym razem z wyraźną kpiną. – Ależ oczywiście. A ja ci
oczywiście wierzę. Pójdziesz sobie na spacerek, pobawisz się z nowym kolegą,
potem grzecznie wrócisz i pójdziesz spać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – mruknął. Nawet
już nie próbował brzmieć przekonująco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czy ty naprawdę
myślisz, że ja nie pamiętam, co strzela człowiekowi do głowy, jak ma piętnaście
lat? – zapytał ojciec nagle spokojniej, łagodniej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Szesnaście – poprawił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Za trzy miesiące –
uzupełnił ojciec, w tym momencie wyraźnie rozbawiony. – Niech ci będzie. To w
sumie bez różnicy. I myślisz, że nie pamiętam, co wtedy potrafią wyprawiać
nastoletnie chłopaki?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic nie wyprawiam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiesz, ile tylko w tym
roku chłopaki zgarnęli mi takich dzieciaków jak ty, pijanych albo naćpanych? –
zapytał ojciec cicho. – Jeden tak się schlał, że spadł ze schodów i rozbił
sobie głowę, naprawdę parszywie. A trzech bawiło się jakimś gównem w
strzykawkach tak, że potem skakali z okna. Z siódmego piętra. Uwierz, że trudno
się zeskrobuje człowieka z chodnika po skoku z takiej wysokości.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej się wzdrygnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No właśnie – podjął
ojciec, najwyraźniej usatysfakcjonowany efektem, jaki wywołał. – No właśnie.
Więc możesz być pewien, że dopilnuję, żeby tobie takie głupie pomysły nie
przyszły do tego durnego łba. A jak przyjdą, to żeby tam pozostały i nigdzie
dalej się nie wydostały. Rozumiesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spróbował
dyskretnie zerknąć na zegarek na nadgarstku. Za trzy jedenasta. Emilio chyba
zaczeka trochę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Spieszysz się, Jędrek?
– zapytał ojciec tak uprzejmym tonem, że wywołało to kolejne wzdrygnięcie. –
Kolega czeka? No to sobie poczeka. Zdejmuj buty i kurtkę i wracaj do swojego
pokoju.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – powiedział
Andrzej wściekle i szarpnął się, ale ojciec przytrzymał mocniej. – Wychodzę.
Nic nie kombinuję, po prostu chcę się spotkać z kolegą. Niech mnie tata
przestanie traktować jak te swoje patologie z pracy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Robię wszystko, żebyś
się do tych patologii nawet nie zbliżył – warknął ojciec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No i co, zbliżam się?
– odwarknął Andrzej. – Co ja niby robię? Uczę się, robię, co mi każecie,
najgorsze, co się zdarzy, to że powiem coś, co wam się nie spodoba. Nie może mi
tata raz odpuścić?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec pochylił się.
Nadal był wyższy, ale ta różnica nie była już tak duża jak rok temu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – powiedział
cicho. W jego tonie zabrzmiało coś, czego nie dawało się określić. Wsunął
Andrzejowi rękę we włosy i lekko szarpnął. – Nie odpuszczę ci. Wystarczy raz
odpuścić i gówniarz w twoim wieku zrobi coś, czego będzie żałował do końca życia.
Albo jego rodzice. Więc nie będziesz mi tu oświadczał „Wychodzę”, jakbyś miał
cokolwiek do gadania. Zdejmiesz buty i kurtkę, wrócisz do swojego pokoju,
położysz się i nie wyjdziesz stamtąd do rana. Rozumiesz mnie? Rób, co mówię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – wycedził Andrzej
przez zaciśnięte zęby i poczuł, że traci nad sobą panowanie. – Daj mi do
cholery spokój.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Twarz ojca stężała.
Dłoń, która dotąd zaciskała się na ramieniu, teraz uderzyła dość boleśnie w
policzek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co za „ty”, gówniarzu?
– warknął ojciec. – Nie jestem twoim kolegą z podwórka. Uważaj, jak się do
rodziców odzywasz. I przeklnij mi jeszcze raz, jak do mnie mówisz, a strzelę
cię po pysku tak, że się okręcisz wokół własnej osi. Dotarło?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – odburknął,
spoglądając w bok. Musiało być już po jedenastej. Emilio może nadal tam czeka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze. – Ojciec
opuścił obie ręce. – Buty do szafki, kurtka na wieszak, ty do pokoju.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dawno nie czuło się
takiego upokorzenia jak teraz, gdy pod okiem ojca trzeba było zdjąć buty,
odwiesić kurtkę, przejść do drzwi – tych od pokoju zamiast tych wejściowych.
Andrzej stanął przy łóżku z rękami w kieszeniach spodni i zapytał wyzywająco:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co? Teraz jest tata
zadowolony?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec zatrzymał się w
progu, z jedną ręką na framudze drzwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie pyskuj –
powiedział spokojnie. – Możesz być ciężko obrażony, ale wbij sobie to do głowy:
nie pozwolę, żebyś przez własną głupotę zniszczył sobie życie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej patrzył na niego
ponuro.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A żeby ci znów coś
durnego nie przyszło do głowy – dodał ojciec i wyciągnął klucz z zamka po
wewnętrznej stronie pokoju – to zrobimy w ten sposób. – Włożył klucz do zamka
po zewnętrznej stronie. – Łazienkę masz swoją, więc nie musisz do rana stąd
wychodzić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co tata chce zrobić? –
zapytał Andrzej z niedowierzaniem, bo choć sytuacja stawała się oczywista, to
była tak absurdalna, że aż nie chciało się w nią uwierzyć. – Chce mnie tata
zamknąć na klucz jak w klatce?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec spojrzał jakoś
dziwnie, jakby ze smutkiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dla twojego
własnego dobra, Jędrek – odparł. – Nie podoba mi się to rozwiązanie, ale nie
mam do ciebie w tej chwili zaufania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No przecież ukradkiem
nie wyjdę! – zdenerwował się Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie? – Ojciec spojrzał
na niego z uniesionymi brwiami. – A przed chwilą to co niby próbowałeś zrobić?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej poczuł, że twarz
znów go pali. Przez moment patrzyli na siebie w milczeniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No właśnie –
podsumował ojciec i pokiwał głową. – Masz przynajmniej tyle przyzwoitości, żeby
się zaczerwienić. Kładź się spać. Mamie nic nie powiemy, nie pozwolę, żebyś jej
zepsuł ostatni dzień wycieczki. A jutro będę cię miał na oku, pamiętaj.
Dobranoc.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zamknął za sobą cicho
drzwi. Szczęk przekręcanego klucza zabrzmiał wręcz szyderczo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej jeszcze przez
dłuższy moment wpatrywał się z niedowierzaniem w te zamknięte drzwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kurwa! – powiedział
wreszcie głośno, wyciągając ręce z kieszeni, kopnął mocno nogę łóżka i usiadł
na materacu. To było po prostu chore.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzał na zegarek.
Było prawie piętnaście po jedenastej. Emilio pewnie nadal czeka, poczeka może
jeszcze z kwadrans, dwadzieścia minut, potem wróci do siebie. Kurwa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kurwa – powtórzył
Andrzej cicho. Oparł łokcie na kolanach, pochylił głowę, zakrył twarz dłońmi i
przez kilka chwil oddychał głęboko. – Kurwa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No po prostu wierzyć
się, kurwa, nie chce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dochodziła północ.
Andrzej rozmasował sobie skronie, wziął głęboki wdech, powoli wypuścił
powietrze i się wyprostował. Trzeba to było ogarnąć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po kolei. Po jednej
sprawie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Emilio już pewnie dawno
poszedł do domu, więc zajmowanie się tym tematem nie miało sensu. Ta kwestia z
głowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec. Ojciec jak
zawsze musiał postawić na swoim. Głupi chuj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale przynajmniej nie
wiedział, o co naprawdę chodziło. Niech sobie myśli, że papierosy, alkohol,
narkotyki. Niech sobie szuka, tu i w domu. Powodzenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A skoro już przy tym
temacie, to trzeba schować gdzieś Vidala po powrocie do domu. Może na razie
lepiej wynieść go z domu. Może dać Marcinowi na przechowanie, po zapakowaniu w
coś. Marcin był w porządku, jeśli się mu powie, że ma nie otwierać, to nie
otworzy. Dać na przechowanie na jakiś czas, parę dni, może tygodni, dopóki ojcu
nie przejdzie ta obecna faza. Tak na wszelki wypadek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A za to w twarz to ci
kiedyś oddam, pomyślał Andrzej mściwie. Wprawdzie trudno to było nazwać
uderzeniem, raczej mocnym, bardzo mocnym klepnięciem w policzek, ale jednak.
Kiedyś odda. Jest coraz silniejszy, za którymś razem ojciec nie zdoła go tak
przytrzymać. To była ta dodatkowa, pewnie nieprzewidziana przez ojca zaleta
wszystkich ćwiczeń i treningów: człowiek robił się silniejszy. I w którymś momencie
nastąpi zrównanie sił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Podsumowując: awantura z
ojcem była, ale nie tak koszmarna, jak mogłaby być, zdarzały się gorsze. Ojciec
nie wie, o co naprawdę chodzi, więc nie ma zagrożenia. Za kilka dni atmosfera
się uspokoi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Najgorsze, co zaszło, to
spieprzenie tego nocnego spotkania. Świetna okazja, która sama przyszła,
została utracona. I to wkurwiało najbardziej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale – Andrzej wstał,
przeciągnął się, mocno pochylił, tak by dotknąć podłogi całymi dłońmi,
wyprostował się i odetchnął głęboko – ale to, co się wydarzyło wcześniej, w
wodzie i, szczególnie, na zapleczu – to zdecydowanie było dobre. Świetne.
Zachwycające.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I wreszcie udało się
sprawdzić także drugą możliwość, drugą część całego równania. I wreszcie miało
się potwierdzenie, takie kompletne, stuprocentowe potwierdzenie. Z jednej
strony Natasza, która negowała wszystko, jeśli chodzi o dziewczyny – z drugiej
strony Emilio, który potwierdzał wszystko, jeśli chodzi o chłopaków.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Niczego więcej już nie
potrzebował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chociaż szkoda,
pomyślał, wchodząc do łazienki – szkoda, że sam tak tego chłopaka nie dotknął.
Był tak skupiony na własnych wrażeniach, tak pobudzony cudzymi dłońmi
przesuwającymi się po jego skórze, że nawet nie pomyślał, nawet w tamtych
chwilach nie miał potrzeby, by odpowiedzieć podobnym dotykiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No trudno. I tak dostał
to, czego szukał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rozebrał się. Chłodny
prysznic po tym wszystkim dobrze zrobi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na ścianie, pod którą
znajdowała się kabina prysznicowa, zawieszono też lustro. To lustro od samego
początku denerwowało. Było duże, sięgało od podłogi prawie do sufitu. Po
cholerę umieszczać tak wielkie lustro w łazience? Człowiek nie mógł swobodnie
przejść z jednej części pomieszczenia do drugiej, by nie zahaczyć o nie
wzrokiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Od pierwszego dnia
Andrzej starał się unikać patrzenia w to lustro. Nie potrzebował dodatkowego
przypominania o dyskomforcie, jaki wywoływało w nim własne, zmieniające się,
trudne do kontrolowania i i chwilami niemal obce ciało. Miał tego wystarczająco
dwadzieścia cztery godziny na dobę i bez lustra na pół ściany.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale teraz, gdy właśnie
odkładał na wolną półkę zdjęte ubranie, spojrzał niechcący na lustro – i tym
razem nie odwrócił od razu głowy. Coś się zmieniło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No, na pewno się
zmieniło, i to sporo, biorąc pod uwagę, jak dawno tak się nie oglądał. W ten
sposób, tak w pełni i uważnie, to chyba nawet nigdy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To już nie było to, co
wywoływało dotąd uczucie „pomiędzy”. To ciało wydawało się… może nie tyle
kompletne, ile bardziej określone. Męskie, a nie chłopięce. Uporządkowane, a
nie chaotyczne. Pewne, a nie zdradliwe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Więc jednak kompletne.
Może ta kompletność nie została jeszcze w pełni zamknięta, ale już było ją
czuć. Widać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To było ciało, które
można było zaakceptować, w którym można było się dobrze poczuć, które można
było polubić. Które można było uznać za swoje – za siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dziwne, trochę zabawne,
trochę zaskakujące – i zdecydowanie przyjemne uczucie: pełni samego siebie, zjednoczenia
w całość zamiast dotychczasowych pokawałkowań, pewności i stabilności. To już
nie był wróg, coś obcego, czego należało się obawiać, wstydzić, czemu nie wolno
ufać. To było coś, co dawało się oswoić, obdarzyć zaufaniem, mogło nawet dać
się ze sobą – zaprzyjaźnić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Musiał przyznać, że to,
co widzi w lustrze, zwyczajnie mu się podoba. I zaczyna się z tym widokiem – z
tą świadomością własnego ciała, tego ciała – czuć dobrze. Swobodnie.
Kompletnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No i teraz łatwiej było
zrozumieć zachowanie zarówno Nataszy, jak i Emilia. Zrozumieć – i w tym drugim
przypadku się nim cieszyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przesunął dłonią
po klatce piersiowej i brzuchu. Niżej. Tak jak tamta dłoń, po południu, na
zapleczu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„You really look good”,
powiedział Emilio, zanim weszli do wody. Jego dotyk pod wodą. Jego dłoń
wsuwająca się pod koszulkę, rozpinająca spodnie, odchylająca krawędź
kąpielówek. Druga dłoń, trzymająca za nadgarstek, gładząca skórę. Usta na szyi;
mocny, intensywny pocałunek; muśnięcie warg w ucho. Gorący, przyjemnie parzący w
obojczyki oddech. Słowa, powracające w głowie tak głośno, jakby się je znów
słyszało. „You’re so fucking hot”. „So hot”. „So big”. „So hard”, szepnął mu do
ucha, gdy dłoń była już pod kąpielówkami. </span><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">„Look at me, I want you to look at me”. </span><span style="color: black; line-height: 150%;">Uważnie wpatrujące się w niego ciemne oczy. Lekki uśmiech na ustach. „I
would fuck you as hard as possible”, powiedział Emilio cicho, bardzo cicho,
pomiędzy kolejnymi pocałunkami w szyję. „God, Andrea, you’re so hot”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To się miało skończyć
tej nocy inaczej, na pewno nie – ponownie – we własnych rękach. Ale trudno.
Wrażenia i tak były dziesiątki, setki, może i tysiące razy lepsze niż
kiedykolwiek wcześniej. Tym razem nie sięgał do wyobrażeń czy podchwyconych w
ciągu dnia obrazów, które potem musiał rozbudować i uzupełniać; tym razem mógł
skorzystać z czegoś prawdziwego, namacalnego, realnego – i tak świeżego, tak
bliskiego, tak własnego. Wspomnienia wrażeń z plaży i z zaplecza – szczególnie
z zaplecza, cholera, o tak, tak bardzo, intensywnie, zachwycająco z tego
zaplecza – niesamowicie podniecały. I doskonale pamiętał, niemal wciąż czuł na
ciele tamten dotyk, tamtą rękę, tamten ruch palców.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Możliwe, pomyślał, gdy
już wszedł pod prysznic i odkręcił wodę, że na zapleczu z Emiliem znalazł
element, który był potrzebny, by to poczucie kompletności i swobody się
pojawiło. Ten dotyk, ten cudzy dotyk, który tak pasował do jego ciała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spływająca po skórze
woda była dość chłodna, ale i tak zdawała się parzyć. Oparł czoło o kafelki i
głęboko odetchnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale szkoda, naprawdę
szkoda, że nie wykorzystał tamtej sytuacji do końca i nie odpowiedział na dotyk
Emilia podobnym. Chłopak był ładnie zbudowany. Jego ciało pod własnymi dłońmi –
to pewnie byłoby równie podniecające.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trudno. Najważniejsze,
czego potrzebował, dostał. Miał potwierdzenie. A przy okazji fenomenalny pakiet
wrażeń i wspomnień do przywoływania wieczorami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bus na lotnisko mieli o
szesnastej, więc przedpołudnie i wczesne popołudnie mogli jeszcze spędzić na
plaży. Przy śniadaniu ojciec milczał; odzywał się do mamy albo tak ogólnie, „Co
wybieracie?”, „Chcecie coś jeszcze?”. Parę razy spojrzał, w taki sposób, że
Andrzej szybko odwracał wzrok i przezornie nic nie mówił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co wy tacy mrukliwi
dzisiaj? – zapytała w którymś momencie mama.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Upał mnie męczy –
mruknął ojciec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mnie też – podchwycił
Andrzej. Upał w Cefalù był zawsze dobrą wymówką.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy rozłożyli się z
rzeczami na plaży, mama poszła pozbierać muszle. Ojciec chwycił Andrzeja za
łokieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pamiętaj, co ci
wczoraj mówiłem – powiedział cicho. – Mam cię na oku, gówniarzu. Jesteś albo w
wodzie, albo tu na chuście, żadnego szwendania się gdzieś samemu czy z kolegą.
Jak cię z jakimś nowym kolegą zobaczę, to jego pogonię, a tobą się zajmę
osobno. Dociera?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Znów patrzył w ten
paskudny, wywołujący obawy sposób.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dociera – mruknął Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze. – Głos ojca
był twardy. – I dziś obejdziesz się też bez dziewczyn. Albo morze, albo te
twoje książki tu na chuście, przy mnie i przy mamie. Pływasz lub siedzisz na
dupsku. Jak mi choćby na chwilę znikniesz z oczu, to pożałujesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Puścił łokieć i mocno
klepnął Andrzeja w ramię. Zabolało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A teraz idź do wody –
zarządził. – Jak pływasz, nie robisz głupot.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pierdol się, pomyślał
Andrzej, idąc boso po piasku. Najlepszego i tak mi nie odbierzesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rozglądał się trochę, i
na plaży, i w morzu, ale nigdzie nie zauważył Emilia. No, znalezienie jednego
chłopaka w takim tłumie ludzi było mało prawdopodobne, zwłaszcza gdy nie można
się ruszyć poza wytyczone granice. Poza tym nawet gdyby go znalazł – co miałby
zrobić? Ojciec obserwował, tego można było być pewnym, tak jak tego, że
dostrzegłby wszystko. Nigdzie by się więc we dwóch nie poszło. Nic nie dałoby
się wspólnie zrobić. A wyjaśnienie, czemu się nie przyszło w nocy, mimo umowy?
Co powiedzieć, „Ojciec mi zabronił, ojciec mnie przyłapał, jak wychodziłem, i
zamknął mnie w pokoju na klucz?”. Pomijając już nawet fakt, że zwyczajnie wstyd
się do tego przyznać – co te słowa by dały, zmieniły, poprawiły? Nic.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poza tym, pomyślał
Andrzej, przepływając drugą rundę stałej trasy, ojciec pewnie przyleciałby do
nich, zanim zdołaliby powiedzieć sobie „Cześć”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie było sensu się tym
zajmować ani przejmować. I nie byłoby sensu ryzykować, nawet gdyby Emilio się
gdzieś tu pojawił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale mimo wszystko
szkoda. Tej straconej okazji. </span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez resztę pobytu na
plaży Andrzej pływał, trochę poleżał z książką na chuście, znów wrócił do wody.
Cały czas czuł na sobie uważne, podejrzliwe spojrzenie ojca. A niech się gapi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po trzynastej wrócili do
apartamentu, spakowali się do końca i poszli na obiad. Ojciec był w nieco
lepszym humorze, ale dalej patrzył tak, jakby tylko czekał na jakiś błąd.
Później pospacerowali jeszcze po głównej ulicy – ojciec co chwila oglądał się
przez ramię, wreszcie zarządził: „Nie wlecz się tak, Jędrek, idź przed nami, bo
już mnie drażni to twoje powłóczenie nogami jak stary dziad”. Andrzej pokręcił
głową, wyprzedził rodziców i szedł przed nimi, z rękami w kieszeniach. Miał to
gdzieś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bus przyjechał
punktualnie. Gdy ruszał, mama robiła jeszcze ostatnie zdjęcia przez okno.
Ojciec obejrzał się przez fotele tylko raz, nic nie powiedział, usiadł z
powrotem normalnie i przez całą drogę milczał. Przynajmniej człowiek miał
święty spokój.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdybyś wiedział,
pomyślał Andrzej, uśmiechając się złośliwie. Nałożył słuchawki i włączył
walkmana. „Don’t stop me now” Queen rozbrzmiało pierwszymi uderzeniami pianina
i głosu Mercury’ego. Gdybyś wiedział. Ale nie wiesz i nie będziesz wiedział, i
gówno możesz mi zrobić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Cefalù żegnało ich przez
okna busa budynkami, które zdążyły już się stać znajome.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Podróże powrotne były
mniejszym bałaganem niż wyjazdy z domu, ale nadal były bałaganem. Najpierw,
jeszcze w Cefalù, mama kilkanaście razy obeszła każde pomieszczenie, by się
upewnić, że niczego nie zapomnieli. Dwa razy wypakowała wszystkie walizki i
zapakowała je ponownie; przed trzecią taką akcją powstrzymał ją ojciec słowami:
„Jadzia, jeśli zaraz nie wyjdziemy, to się spóźnimy”. To nie była prawda, mieli
jeszcze sporo czasu, ale na mamę hasło „bo się spóźnimy” zawsze działało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Potem, na lotnisku w
Palermo, to wszystkie kontrole celne, rozpakowywanie i zapakowywanie; obce
dłonie obmacujące człowieka, tak jakby szesnastoletni chłopak był takim wielkim
zagrożeniem i przemycał nie wiadomo co; tłumy ludzi, kolejne i kolejne sklepy,
tablice z odlotami i przylotami, walizki, plecaki, bramki odlotów, nieustająca
wielojęzyczna wrzawa i narastające zmęczenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trochę spokoju
powróciło, gdy usiedli w jednym z bistr już po odprawie celnej. Wprawdzie nadal
hałas i tłumy, ale przynajmniej tu, przy stoliku, nie było się co chwila
popychanym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ty dokąd? – zapytał
ojciec ostro, gdy Andrzej wstał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Do toalety. Chce mnie
tata zaprowadzić za rączkę, żebym się nie zgubił?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może trochę prowokował,
ale miał już dość przepraszania, że oddycha.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wracaj jak najszybciej
– powiedział ojciec tym swoim paskudnym, rozkazującym tonem. – Nie szlajaj mi
się po lotnisku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej uśmiechnął się
złośliwie i zasalutował. Mama szepnęła karcąco: „Jędrek”, ojciec pokręcił głową
i mruknął: „Nie bądź taki dowcipny, smarkaczu”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Właściwie to, co się
potem wydarzyło, było winą ojca. Wyłącznie winą ojca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No dobrze, w większości.
Prędzej czy później pewnie i tak by to zrobił – ale właśnie przez ojca, przez
jego wczorajsze i dzisiejsze zagrywki, zrobił to teraz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W drodze powrotnej z
toalety poszedł najpierw w stronę przeciwną do bistra, w którym siedzieli
rodzice. Sklepik, do którego wszedł, był mały, wypełniony pamiątkami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„You look like
eighteen”. No, zobaczymy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cigarettes – rzucił
sprzedawcy tak obojętnym tonem, na jaki mógł się zdobyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Facet nawet na niego nie
spojrzał, zapytał tylko, które, podał wskazaną paczkę, przyjął banknot, wydał
resztę i wrócił do przeglądania rozłożonej na ladzie gazety.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I to by było na tyle,
jeśli chodzi o pytanie, czy uda się kupić papierosy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kilka kroków za
sklepikiem Andrzej upchnął papierosy na dnie plecaka, w jednej z wewnętrznych
kieszeni, jeszcze obłożone chusteczkami i batonami. Bezpiecznie. Wziął głęboki
oddech, zarzucił plecak na ramię i spokojnym krokiem ruszył w kierunku bistra.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Papierosy kusiły już od
jakiegoś czasu. Zapach dymu, gdy ojciec palił, był zdecydowanie przyjemny.
Chciało się przynajmniej spróbować. Ale gdzieś po drodze pojawiała się blokada,
obawa, niepokój – łamanie zakazów ojca z reguły źle się kończyło. W ogóle
wychodzenie poza ramy naznaczone przez ojca, przez rodziców, szkołę, otoczenie
z reguły źle się kończyło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Aż do wczoraj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wczorajsze popołudnie na
zapleczu było zdecydowanie rozwaleniem ram, tego pudełka, w które wszyscy
próbowali go upchnąć. Rozwaleniem zachwycającym, pozwalającym w pełni
odetchnąć, dającym takie poczucie własnej kompletności i wolności, że wszystko
w człowieku wyło, by to powtórzyć. W tamten sposób. W każdy sposób.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mam ochotę w końcu
zapalić, pomyślał Andrzej kilka minut temu, idąc do toalety. No to zapali.
Oczywiście nie teraz, nie na lotnisku – nawet nie wiedział, gdzie tu były
strefy dla palących – i nie w czasie podróży z rodzicami. W domu, na spokojnie.
Może z Marcinem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale papierosy miał. I
kupił je pod nosem ojca. Nieźle. Naprawdę nieźle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Coś taki zadowolony? –
zapytał ojciec sucho, gdy Andrzej usiadł z powrotem przy stoliku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bo mam w plecaku paczkę
papierosów, wczoraj pieprzyłem się z innym chłopakiem, a jutro zapalę, myśląc o
tym, jaki byłbyś wkurwiony, gdybyś mnie zobaczył z petem w ustach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszam, tato, że
mam dobry humor – odpowiedział z kpiącym uśmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec pokręcił głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zmień ton, Jędrek –
rzucił ostrzegawczo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przestańcie – wtrąciła
się mama. – Wszyscy jesteśmy zmęczeni i działamy sobie na nerwy. Macie być
cicho i się nie kłócić. Ty pij kawę, ty sobie poczytaj i obaj ani słowa więcej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec znów pokręcił
głową, ale już nic nie powiedział i dopił kawę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dobrze było wrócić do
domu. Włochy były ciekawe, morze świetne, tamto popołudnie na zapleczu
genialne, ale mimo wszystko dobrze znów być we własnym pokoju, wśród własnych
rzeczy i sam na sam z własnymi myślami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Albo, jak teraz, być z
Marcinem, w lesie, po którym jeździli przez ostatnie parę godzin rowerami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale mnie dupa boli od
tego siodełka – jęknął Marcin, usiadł na ziemi, oparł się plecami o drzewo i
wyciągnął przed siebie nogi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej usiadł obok, w
podobnej pozycji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To jak było we
Włoszech? – spytał Marcin po chwili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Już pytałeś. Mówiłem,
że fajnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No zajebiście się
rozgadałeś na ten temat – prychnął. – Na polskim jak masz coś powiedzieć, to
się produkujesz pół lekcji, a jak cię człowiek pyta o coś, co nie jest
książkami, to potrafisz tylko: „fajnie”, „do dupy”, „w porządku”. Konkretnie
jak było?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Fajnie – powtórzył. –
Bardzo gorąco. Świetna woda, dobrze się pływało. Byliśmy w kilku innych
miastach. Strasznie dużo ludzi wszędzie. Dobre jedzenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I ty masz sześć z
polskiego – mruknął Marcin. – Pewnie jakbym cię teraz zapytał o jakiegoś
włoskiego pisarza, to walnąłbyś mi godzinny wykład. Beznadziejny jesteś, serio.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszam. –
Wzruszył ramionami. Marcin spojrzał na niego i szturchnął lekko w ramię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie no, spoko, żartuję
tylko – powiedział łagodnie. – Przecież zawsze taki jesteś. Przez całą
podstawówkę się przyzwyczaiłem. – Milczał chwilę, po czym zapytał: – Jakieś
fajne laski poznałeś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Coś dziwnego było w jego
tonie – coś, czego nie umiało się określić, nawet zrozumieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic specjalnego –
odparł Andrzej. To w sumie była prawda, ani Zosia, ani Natasza nie były czymś
specjalnym – w przeciwieństwie do Emilia. Ale o chłopaków Marcin nie pytał,
więc człowiek nie mijał się z prawdą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pewnie tabunami za
tobą leciały – zasugerował Marcin.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcin się roześmiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, nic. – Pokręcił
głową. – Rozwalasz mnie czasem. No dobra, to co robiłeś poza pływaniem?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czytałem. – Zignorował
„No jasne, a co ty byś robił innego” i uzupełnił: – Chodziłem po mieście,
zwiedzałem. Czasem z mamą. Mama nakupowała całą stertę pamiątek. O właśnie –
przypomniał sobie i sięgnął do kieszeni. – Masz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcin zerwał ozdobny
papier, wyciągnął z niego scyzoryk, gwizdnął i zaczął rozkładać kolejne ostrza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kurde, świetny! –
ucieszył się. – I jeszcze takie ma. Ekstra. Dzięki. – Spojrzał na Andrzeja z
szerokim uśmiechem. – Super jest, serio. To od twojej mamy czy od ciebie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ode mnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uśmiech Marcina się
zmienił, stał się jakiś… jakby spokojniejszy, a jednocześnie pełniejszy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki – powtórzył
ciszej. – Fajnie, że o mnie pomyślałeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez moment Andrzej
miał ochotę chwycić go za kark i pocałować. Jeśli wcześniej pojawiały się tylko
wrażenia, teraz istniała już pewność: ten chłopak na niego diabelnie działał.
Jak Emilio. Nawet bardziej niż Emilio.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odwrócił głowę w bok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie skalecz się –
burknął. – Nie będę za tobą latał z plastrami, bo jesteś pierdołą, która się
sama potnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wal się – odparował
Marcin. – A jak jeszcze raz władujesz nas w czasie jazdy w takie pokrzywy jak
ostatnio, to ci ten scyzoryk w dupę wsadzę, lojalnie uprzedzam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Roześmiali się, potem
przez chwilę siedzieli w milczeniu. Marcin napił się wody z butelki, którą miał
w plecaku, podał Andrzejowi i nagle odezwał się:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale wiesz co,
zmieniłeś się jakoś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co? – Spojrzał na
niego ze zdziwieniem, odstawiając butelkę na bok. – W sensie, że jak?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem – przyznał
Marcin z zakłopotaniem. – Nie umiem określić. Tak jakoś. Jak na ciebie patrzę
od rana, to serio mam wrażenie, że jesteś jakiś trochę inny. Taki… jakby
starszy. Nie w sensie wyglądu, tak jakoś… jakby w sobie. – Wzruszył ramionami i
uśmiechnął się lekko. – No mówię, nie wiem, nie umiem określić. Po prostu
zrobiłeś się taki jakiś… jakby trochę inny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Możliwe, pomyślał
Andrzej, spoglądając na wystający znad ziemi fragment bunkra kilka metrów przed
nimi. Możliwe, że jak się człowiek wreszcie poczuł kompletny, a nie tak
poszatkowany, pokawałkowany sam w sobie, to na zewnątrz też wydaje się inny.
Może to pogubienie w samym sobie widać i może widać też poukładanie w sobie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A może to po prostu
kwestia zwykłych fizycznych zmian, które wciąż przechodzili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może jeszcze trochę
urosłem – mruknął. – Spodnie, które na początku czerwca były dobre, teraz są na
mnie za krótkie, mama mi wygraża wielkimi zakupami na początek roku szkolnego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może – powiedział
Marcin niezbyt przekonanym głosem. – Znaczy urosnąć mogłeś, kurwa, przestań
już, już mnie przerosłeś, głupi dupku. – Znów go szturchnął w ramię. – Ale nie
wiem, mam wrażenie, że to coś innego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Opaliłem się –
podsunął Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, to też, widzę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Plecy mam prawie
spalone.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mocno? – zainteresował
się Marcin. – Pokaż.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ściągnął koszulkę i
odwrócił się do niego tyłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O kurwa – powiedział
Marcin. – No, naprawdę jesteś zjarany. Nie piecze cię?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trochę – przyznał.
Syknął, gdy poczuł na plecach dłoń Marcina.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sorry. Tu ci skóra
trochę schodzi. To boli?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W pierwszej chwili.
Trochę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, w pierwszej chwili
trochę zabolało, akurat w tym miejscu, które Marcin dotknął, skóra zareagowała
na słońce dość kiepsko. Ciekawe, że na ramionach, częściej wystawionych na
słońce, było w porządku, a w okolicach krzyża tak źle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale zaraz potem wrażenie
się zmieniło. Już nie ból – przyjemność. Przyjemność wywoływana przez te
przesuwające się po skórze palce, ten dotyk przypominający dotyk Emilia wtedy,
na zapleczu…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No – rozległ się cichy
głos Marcina i w tym samym momencie dotyk został przerwany. – Zjarałeś się
ostro.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem – mruknął,
założył koszulkę i z powrotem oparł się plecami o drzewo. – W sumie mam coś
jeszcze – dodał po chwili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przysunął plecak i
wyciągnął z niego paczkę papierosów oraz zapałki. W domu było pełno zapałek,
mama nie zauważy, że brakuje jednego pudełka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty masz pety? – W
głosie Marcina zabrzmiała mieszanina zachwytu, podziwu i zgrozy. – Wziąłeś
ojcu?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. Kupiłem w
Palermo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja pierniczę, ale z
ciebie elegancik – roześmiał się. – „Kupiłem w Palermo”. Jestem taki
wszechświatowy, że papierosy kupuję we Włoszech. A zapałki na zadupiu u nas,
widzę po opakowaniu. Sprzedali ci w ogóle? – zapytał poważniej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nawet mnie facet nie
pytał o dowód. W sumie nawet na mnie nie spojrzał. Chcesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No chcę – zgodził się
Marcin. – Daj jednego, spróbuję. Paliłeś już?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W ogóle czy tych?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W ogóle i tych.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja też w ogóle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zerwał folię,
otworzył pudełko i podsunął otwarte Marcinowi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki. – Marcin
wyciągnął jednego i nagle się uśmiechnął. – Ty, specjalnie czekałeś z ich
otwarciem na mnie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył
ramionami i też wyjął papierosa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To jakiś problem?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – zapewnił Marcin,
nadal z uśmiechem. – To wzruszające. Że czekałeś na mnie, żeby rozdziewiczyć
swoje pierwsze pety.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zamknij się, bo ci
gębę niechcący przypalę – warknął Andrzej, podsuwając zapaloną zapałkę do jego
papierosa. Marcin roześmiał się i powoli się zaciągnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zapalił swojego
papierosa, też się zaciągnął – i obaj niemal jednocześnie zakaszleli. Dym gryzł
w gardło, w nos, w oczy. Przyjemnie gryzł. Pozostawiał na języku specyficzny,
dobry smak. Jakoś tak… odprężał od środka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zły nie jest – odezwał
się Marcin po dłuższej chwili. – Jak już się człowiek przyzwyczai, to nawet
fajny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Papieros był dobry.
Naprawdę dobry.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wypalili do końca,
zapalili jeszcze po jednym, zduszone niedopałki przysypali ziemią. Znów usiedli
w milczeniu. Zapach dymu wciąż unosił się w powietrzu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pogramy jutro? –
zaproponował Marcin po chwili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W kosza?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No. Na boisku przed
budą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może być.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O piątej?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A wcześniej co robisz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcę poczytać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Będziesz cały dzień
czytał? – zapytał Marcin z niesmakiem, patrząc na niego krytycznie. – Kurde,
Andrzej, są wakacje, weź sobie odpuść. Chodź pojedziemy rano nad jezioro. –
Uśmiechnął się nagle z rozbawieniem. – Zobaczę, czy dupę też sobie tak
zjarałeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej roześmiał się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem, nie
oglądałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To ja ci powiem –
obiecał. – To co, jedziemy?</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra. Ale wezmę książkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A bierz – powiedział
Marcin z rezygnacją i wstał. – Najwyżej ci ją wrzucę do wody, jak mnie
wkurwisz. I papierosy też weź, fajne są. I rusz się, jedziemy dalej. Teraz ja
wybieram trasę, mam dosyć tych pokrzyw, które ty wiecznie znajdujesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej też wstał,
przeciągnął się, podniósł rower. I wtedy mu się przypomniało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Marcin.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przyniosę coś jutro…
Przechowasz mi przez parę dni?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcin właśnie wsiadł na
rower; zamarł, z prawą nogą na pedale, i popatrzył ze zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty, no jasne… A co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Książkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcin zmarszczył brwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne. Ale czemu, co
się porobiło?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ojciec sobie ubzdurał
w tych Włoszech, że coś biorę albo zamierzam brać – wyjaśnił Andrzej
niechętnie. – Z kimś pogadałem, a on, wiesz, dostał nagle odpałów. I tak…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Myślisz, że ci pokój
przeszuka? – zapytał Marcin z niedowierzaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem. Może. Może
dostać jakiejś jazdy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kurwa – mruknął
Marcin. – Pojebane. Ale twój stary może mieć takie pomysły z pracy. Dobra,
spoko, przechowam. A co z tą książką nie tak, że nie chcesz, żeby ją znalazł? –
zapytał podejrzliwie. – Co tam jest? Jakieś porno? – dorzucił z uśmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. Po prostu… nie
chcę, żeby ją znalazł. I tyle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcin przez chwilę
patrzył na niego w milczeniu, z rękami na kierownicy roweru.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra – powiedział
wreszcie spokojnie. – To przynieś rano, od razu ją schowamy. Wsadzę do szuflady
z podręcznikami, tam mi babcia nigdy nie zagląda, jak układa mi ciuchy czy
wyciera kurze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki. – Zawahał się.
– Tylko…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">– Tylko co?<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Będzie zapakowana –
wyjaśnił Andrzej. – Nie rozpakowuj jej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcin znów spojrzał
uważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra. Nie rozpakuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Obiecaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcin pochylił się,
oparł się łokciami o kierownicę i popatrzył z taką miną, jakby miał przed sobą
wyjątkowo dziwny okaz czegoś, czego nie rozpoznawał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czy ja ci wyglądam na
głupiego chuja, który będzie ci grzebał w rzeczach? – zapytał spokojnie. –
Kurwa, Andrzej, jesteś moim przyjacielem. Jak mi dasz zapakowaną, to będzie
leżała zapakowana i palcem jej nie tknę. A jak mi nie wierzysz, to spierdalaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na
swoją kierownicę. Kilka grudek ziemi przykleiło się po prawej stronie. Starł je
palcami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wierzę ci –
powiedział. – Dzięki. Przyniosę jutro. – Uniósł głowę. – Jedziemy dalej?</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcin uśmiechnął się lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czasem to mam cię
ochotę kopnąć – powiedział; jego życzliwy ton nie pasował do słów. – Jedziemy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W czasie jazdy przez las
można było obserwować Marcina, jego napięte plecy, unoszące się czasem nad
siodełkiem pośladki, szybko pedałujące nogi. Miły widok. W połączeniu ze
wspomnieniem dotyku jego palców na własnych plecach – jeszcze milszy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I znów powróciła ta
myśl, która utrzymywała się od tamtej nocy gdzieś w głowie: szkoda, że zabrakło
tego ostatniego elementu, własnych rąk na ciele drugiego chłopaka, własnego
dotknięcia w ten sposób. Bo tu już nie ma jak tego zrobić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Szkoda.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale mimo wszystko,
pomyślał, gdy wyprzedzał Marcina pomiędzy drzewami – przecież już wie. Już ma
pewność. Taką wspaniałą, kompletną pewność samego siebie. I ma samego siebie
uporządkowanego, pod względem tych elementów, które przez ostatnie lata tak
męczyły, dzieliły na kawałki, wywoływały zagubienie. I jest wolny. No, może
jeszcze nie tak w pełni, nie tak, jak można być – ale w końcu o tę wolność
przynajmniej się otarł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To uczucie pojawiło się
już w czasie ostatniego dnia w Cefalù, podczas pływania. Granica na morzu, ta
granica wyznaczona przez ojca, która dotąd przez wszystkie dni kusiła
zakazanym, drwiła z wymuszonego posłuszeństwa, obiecywała uwolnienie i
uniezależnienie – przestała istnieć. Andrzej płynął przy tej granicy i nie czuł
już chęci, by popłynąć choć odrobinę dalej, głębiej. Patrzył na tę granicę z
plaży i z wody – i nie odnajdywał już w sobie wrażenia, że coś go tam ciągnie.
Widział to miejsce, do którego ojciec pozwalał mu wypływać – i tyle, po prostu
tyle, żadnej złości, żadnej tęsknoty, żadnej pokusy. Jakby cała sprawa straciła
– nawet nie tyle wartość, ile po prostu rację bytu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mam w dupie twoje
granice, pomyślał wtedy Andrzej, wychodząc z wody i podchodząc do obserwującego
go na chuście ojca. Najważniejszych rzeczy nie możesz mi zakazać. Nie zdołasz.
Nie masz o nich pojęcia ani nie masz nad nimi władzy. Nie ułożysz mi życia, nie
zmusisz mnie do myślenia według swoich zasad, nie ugnieciesz mnie jak
plasteliny po swojemu. Więc w dupie mam twoją granicę na morzu, twoje zamykanie
drzwi na klucz i twoje groźby lania. Rozwaliłem te wasze pieprzone ramy raz i
rozwalę je znowu. I znowu, i znowu, i znowu. Aż kompletnie runą. I już mnie nie
dosięgniesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdzie ty, kurwa, tak
pędzisz?! – krzyknął Marcin za jego plecami. – Weź zwolnij!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">– W życiu! – odkrzyknął
Andrzej. – Nie będę zwalniał!<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, tego też już był
pewien. Nie będzie zwalniał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">fot. <u><a href="https://cefalu.it/en/magazine-en/an-oasis-of-tranquillity-the-santambrogio-beach-in-cefalu/">CEFALU.IT</a></u></span></span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-23420176744976066412023-08-04T09:00:00.013+02:002023-09-01T21:13:08.487+02:00PLAŻA W CEFALÙ. ROZDZIAŁ III: OCZEKIWANIA<p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5nfI2lkpOfWNdMSnP9G7N2Tjj2r_jw36u0AHmYrZJbBiNWVV6adjh13-eewXUYByoA89ekoxcmdTZaxGaHTWoO2_zveGOcvCiXHxy2jfFYdiOpiF4SbVZkf3jLPQyfw73OwJCOjlxCSxH69ST8osehsG2-WlewULLfCc6LeqHXt492eRlh-3G7hOflFvC/s1100/Cefalu%20-%20r.%20III.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="733" data-original-width="1100" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5nfI2lkpOfWNdMSnP9G7N2Tjj2r_jw36u0AHmYrZJbBiNWVV6adjh13-eewXUYByoA89ekoxcmdTZaxGaHTWoO2_zveGOcvCiXHxy2jfFYdiOpiF4SbVZkf3jLPQyfw73OwJCOjlxCSxH69ST8osehsG2-WlewULLfCc6LeqHXt492eRlh-3G7hOflFvC/w640-h426/Cefalu%20-%20r.%20III.jpg" width="640" /></a></span></div><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br /></span><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">Teraz wróciłam do „Betty”,
żeby też ją jak najszybciej ukończyć. Inna sprawa, że „Betty” też się rozrasta.</span></span></p><a name='more'></a><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><o:p></o:p></span></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">PLAŻA W CEFALÙ<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">ROZDZIAŁ III:
OCZEKIWANIA</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak byłem
nastolatkiem, to strasznie mnie wkurzało, że wszyscy mnie porównywali do moich
braci. Do Tomka, bo starszy, więc powinienem brać z niego przykład. I do Pawła,
bo młodszy, więc powinienem być dla niego przykładem. Tomkowi powinienem
ustępować, bo jest starszy i mądrzejszy. Pawłowi, bo jest młodszy i głupszy.
Jak zrobiłem coś głupiego, to Tomkowi robiłem obciach jako przygłupi młodszy
brat, a Pawłowi dawałem zły przykład jako przygłupi starszy brat. Koszmarne to
było. A ciebie co wtedy wkurzało?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Oczekiwania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sensie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ogólnie, po prostu
oczekiwania. Oczekiwania ludzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale oczekiwania, że
co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Właśnie w tym rzecz,
że nie wiedziałem. Czułem, widziałem, czasami dostawałem dość wyraźny sygnał,
że ktoś czegoś ode mnie oczekuje, rodzice, ich znajomi, rówieśnicy,
nauczyciele, po prostu ludzie wokół. Tylko z reguły nikt nie był łaskaw prosto
i konkretnie powiedzieć, czego oczekuje. Miałem się domyślić. Zazwyczaj się nie
domyślałem i do oczekiwań dochodziły pretensje albo obraza. Wykańczało mnie to.
Czemu tak patrzysz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Obawiam się, kochanie,
że ty nadal z zasady nie domyślasz się, czego ludzie od ciebie oczekują.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem. Tylko teraz już
mnie to nie męczy. Chyba przestałem zwracać na to uwagę. Co cię tak bawi?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Po prostu przypomniało
mi się, jak tłumaczyłem Weronice, że tobie trzeba mówić prosto i konkretnie, a
nie wysyłać sygnały, aluzje i tak dalej. Weronikę strasznie to zirytowało, ona
uwielbia sygnały, aluzje i tak dalej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zauważyłem. Twoja
siostra bywa męcząca z tym owijaniem w bawełnę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ja?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty mówisz prosto i
konkretnie. Jeśli czegoś chcesz, to mówisz, że tego chcesz, nie bawisz się w te
idiotyczne „domyśl się, o co mi chodzi”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki. To będzie
jeszcze fajniejszy komplement, jeśli dorzucisz coś miłego i osobistego, w
stylu: „Krystian, jesteś cudowny i uwielbiam z tobą rozmawiać” albo „Jesteś
wyjątkowy i wspaniale mi się z tobą gada”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie był komplement,
tylko stwierdzenie faktu. Naprawdę potrzebujesz do tego mieszanki emocjonalnego
ekshibicjonizmu i epitetów jak z tandetnego romansu?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><i>– Kurde, Andrzej,
kochanie, jesteś naprawdę beznadziejny w te klocki. Dobrze, że tak naprawdę
wcale czegoś takiego nie oczekiwałem.</i></span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-size: medium;">Prywatna rozmowa, źródło
nieznane, prawdopodobnie połowa 2018 roku.</span></span><span style="font-size: x-large; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Obiad z rodziną pana
Wieśka to było wyjątkowo nieprzyjemne doświadczenie. Choć nie, to
niesprawiedliwe stwierdzenie, bo sama rodzina – żona i córka – były w porządku.
To pan Wiesiek był wrzodem na dupie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na pana Wieśka natknęli
się tego dnia – trzeciego dnia pobytu w Cefalù – gdy szli po południu na obiad do
wybranego przez ojca lokalu. Nagle wśród gwaru głównie włoskich i angielskich
głosów rozległo się głośnie „Władek, to ty?!”; ojciec się obejrzał, zrobił
dziwną, chyba dość niezadowoloną minę, ale po chwili ją zmienił, uśmiechnął się
uprzejmie i pomachał ręką.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiesiek tu jest –
powiedział cicho do mamy. Mama się skrzywiła, po czym zaraz też się miło
uśmiechnęła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wy tutaj? – zawołała,
gdy troje obcych ludzi do nich podeszło. – Co za niespodzianka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sama śmietanka
towarzyska u tych makaroniarzy! – wykrzyknął radośnie niewysoki, dość tęgi
mężczyzna, machając rękami. – Władek, chłopie, co wy tu robicie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Podali sobie z ojcem
dłonie, mama i kobieta obok pana Wieśka uścisnęły się i ucałowały w powietrzu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pamiętasz mojego syna
– mruknął ojciec, kładąc Andrzejowi rękę na ramieniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne, że pamiętam –
oświadczył pan Wiesiek. – Ale jak go ostatnio widziałem, to taki szczyl był, do
biodra mi ledwo sięgał. A ty mnie w ogóle pamiętasz, smarkaczu? Jestem wujek
Wiesiek, pamiętasz mnie? Jak ci tam było, Jędrek?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej – poprawił,
darując sobie odpowiedź na wcześniejsze pytanie. Nie pamiętał go. Najwyraźniej
na szczęście.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– „Andrzej”. – Pan
Wiesiek wybuchnął nieprzyjemnym, protekcjonalnym śmiechem. – A to dobre. No, na
„Andrzeja” to ty sobie jeszcze musisz dorosnąć, gnojku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Sam jesteś gnojek,
pomyślał Andrzej ze złością. Pan Wiesiek szturchnął go w bok pięścią i klepnął
dość mocno w ramię. Gdyby można było oddać na zasadzie oko za oko, leżałby na
ziemi i skręcał się z bólu. Ale nie było można. Więc Andrzej odsunął się nieco,
by znaleźć się poza zasięgiem tego nieproszonego dotyku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale ci gówniarz wyrósł
– odezwał się pan Wiesiek do ojca. – Strasznie te bachory rosną. Moja też.
Pamiętacie tę moją smarkulę? Zocha, pokaż się, jakie z ciebie teraz
dziewuszysko. To jest Zocha – dodał, patrząc na Andrzeja. – Tylko pamiętaj,
gówniarzu, ręce przy sobie! – Znów wybuchnął nieprzyjemnym, drażniącym
śmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dziewczyna, którą
niezbyt delikatnie popchnął w plecy, by podeszła bliżej, była niewysoka, może z
metr sześćdziesiąt, metr sześćdziesiąt pięć, dość szczupła, o nieco trójkątnej,
delikatnej twarzy i jasnozielonych oczach. Jasnobrązowe włosy miała związane w
dwie kitki po bokach głowy. Spory biust, widoczny dzięki krótkiej, białej
koszulce bez rękawów i ze sporym dekoltem, nieco komicznie kontrastował z
wąskimi biodrami i chudymi nogami wyłaniającymi się z szaro-różowej, sięgającej
połowy ud plisowanej spódnicy. Wyglądała jak ktoś „pomiędzy”. Większość jego
rówieśników, ta myśl nachodziła Andrzeja w ostatnich czasach dość często,
większość jego rówieśników wyglądała właśnie tak: „pomiędzy”. Pomiędzy tym,
czym byli a tym, czym dopiero mieli być. Tak samo jak on. Może dlatego tak się
dziwnie i nieraz obco człowiek czuł we własnym ciele.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzień dobry, Zosiu –
powiedziała mama ciepło. – Jak ty urosłaś, masz piękne włosy!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Te słowa najwyraźniej
dziewczynę ośmieliły, bo uśmiechnęła się, przywitała. Ojciec podał jej rękę i
powiedział tylko, że dawno się nie widzieli, ładnie się opaliła, jak jej się
podobają Włochy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Podobają się,
podobają! – wtrącił się natychmiast pan Wiesiek. – A zwłaszcza Włosi! Strzela
dziewucha ciągle oczami na boki i zakłada coraz krótsze kiecki, nie, Zocha?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zosia, tatusiu –
odpowiedziała dziewczyna cicho, lekko zaczerwieniona.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty patrz, Władek –
głos pana Wieśka znów był pełen kpiny. – Gówniarzom się zachciewa koncertu
życzeń, jak się wolno do nich zwracać!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec to zignorował. W
ogóle od początku zachowywał się trochę tak, jakby starał się nie podchodzić do
pana Wieśka za blisko – nie w sensie fizycznym, raczej takim… komunikacyjnym.
Po uwadze o koncercie życzeń zapytał, gdzie tamci się wybierają. Okazało się,
że na obiad – i pan Wiesiek natychmiast oświadczył, że skoro tak się fartownie
spotkali, to muszą zjeść razem. Rodzice przyjęli tę propozycję ze spokojem,
trochę tak, jakby już odgórnie pogodzili się z taką perspektywą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Idąc za nimi, Andrzej z
irytacją pomyślał, że przecież mogli powiedzieć coś w stylu: my idziemy
pozwiedzać, idziemy na plażę, idziemy do apartamentu. Mogli spławić tego
odrażającego, namolnego dziada. Ale nie, sami się podłożyli słowami „O, my też
właśnie idziemy na obiad”, jakby chcieli sprowokować to „To musimy zjeść
razem!” tamtego dupka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Idąca obok niego
dziewczyna przez chwilę milczała, po czym zapytała cicho:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To jak mam do ciebie
mówić, „Jędrek” czy „Andrzej”?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– „Andrzej” – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– OK. Ja też wolę „Zosia”,
ale tatuś ciągle do mnie mówi „Zocha”, chociaż wie, że tego nie lubię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Cóż, to pasowało do tego
przysadzistego dupka, który przed nimi szedł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ile masz lat?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Szesnaście. – Po
krótkiej chwili dodał dla porządku: – Za trzy miesiące.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O, ty też jesteś z
końcówki roku – ucieszyła się. – Ja jestem z października, mam urodziny
jedenastego października, a ty?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Drugiego listopada.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jesteś Skorpionem! –
Zosia znów wydawała się uradowana. – Ja jestem Wagą. Wierzysz w znaki zodiaku?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No tak, chłopacy
rzadko w to wierzą – powiedziała spokojniej. – Ja w sumie też tak nie do końca,
ale to jest fajne. To skończyłeś teraz pierwszą liceum? Ja też!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Najwyraźniej po tej
wymianie zdań Zosia uwolniła się od początkowego skrępowania i zaczęła
opowiadać o swojej szkole, koleżankach, kolegach. Gdy doszli do restauracji i
zajęli stolik, usiadła obok niego i wspólnie próbowali rozszyfrować angielską
wersję menu, nie zawsze skutecznie. Angielski, jak się okazało, mieli na
podobnie nieszczególnym poziomie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To byłby całkiem znośny
obiad, gdyby nie pan Wiesiek. Ten facet najwyraźniej miał potrzebę bycia duszą
towarzystwa, a jednocześnie nie miał do tego żadnych predyspozycji, więc w
ramach „zabawiania znajomych” komentował wszystko i wszystkich w mało zabawny,
mocno nieprzyjemny i chwilami wręcz prostacki sposób. Tak się odnosił do żony:
pani Katarzyna, zwana przez niego „Kachą”, czego chyba też nie lubiła, sądząc
po jej minie, musiała wysłuchiwać uwag dotyczących wydatków, czepiania się o
porządki i skoków wagi. Tak się odnosił do Zosi: komentował jej wygląd, jej
przyjaźnie, jej strach podczas lotu samolotem. Tak się próbował odnosić do ojca
Andrzeja, ale tu już przy pierwszym podejściu napotkał krótką i twardą ripostę,
na którą zareagował śmiechem, „A ty jak zawsze bez poczucia humoru”, i już się
go więcej nie czepiał. Mamę zostawił zupełnie w spokoju. Może podskórnie
przeczuwał to, czego Andrzej z każdą minutą wspólnego obiadu był coraz bardziej
pewien – że gdyby spróbował odezwać się do mamy tak, jak odzywał się do własnej
żony, ojciec starłby go na pył?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Skończyli drugie danie.
Pan Wiesiek spojrzał na córkę i znów rzucił jakąś głupawą uwagę, tym razem o
jej biuście i spojrzeniach kelnerów. Zosia zgarbiła się trochę, zaczerwieniła,
mruknęła: „Daj spokój, tatusiu”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ku własnemu zaskoczeniu
Andrzej poczuł, że robi mu się jej żal.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcesz iść na lody? –
zapytał cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – odszepnęła i
spojrzała z wdzięcznością.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tato – odezwał się
Andrzej głośniej – my się z Zosią przejdziemy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdzie? – Ojciec
spojrzał uważnie, chyba zaskoczony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No… na lody –
odpowiedział. – I tak… dookoła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec nagle się
uśmiechnął, trochę dziwnie – jakby był zadowolony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co, Wiesiek? –
powiedział, nie patrząc na kolegę. – Niech się dzieciaki trochę pokręcą bez
dorosłych.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pewnie, pospacerujcie
sobie – wtrąciła pani Katarzyna. – Zosiu…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty, młody – wpadł jej
w słowo pan Wiesiek – tylko pamiętaj, łapy przy sobie! – Pogroził mu palcem i
wybuchnął tym swoim kretyńskim śmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zdążył już wstać
od stołu, właśnie zasuwał za sobą krzesło; widząc i słysząc tę reakcję,
znieruchomiał i spojrzał na pana Wieśka. Spojrzał, nic więcej. Patrzenie bez
słowa, jak zauważył w ostatnich miesiącach, potrafiło zadziałać lepiej niż
złość, kpina czy groźba. Niepokoiło. Wytrącało z równowagi. Blokowało dalsze
durne uwagi. Widział to po niektórych nauczycielach – fizyk, biologica, czasem
nawet dyrektor, wtedy zawsze kończyło się pretensjami albo wpisami do
dziennika, że źle się zachowuje. Albo że pyskuje, fizyk w tym przodował. „Jak
ja panu pyskuję, skoro się nie odzywam?”, zapytał Andrzej za pierwszym razem i
zaliczył wtedy kolejną uwagę za pyskowanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak ty „bezczelnie i
pyskująco patrzysz”? – zapytała parę dni później pani Beata, cytując uwagę z
dziennika. Znów byli w kąciku czytelniczym w bibliotece. Znów dlatego, że
podpadł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem – wzruszył
ramionami. – Po prostu na niego patrzyłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Rany, Andrzej –
westchnęła pani Beata. – Boję się, że będziesz miał w życiu strasznie pod
górkę, bo nie potrafisz udawać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;"> Może i nie
potrafił. Ale też nie chciał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W każdym razie teraz
tylko popatrzył na pana Wieśka, bez słowa. Nie odrywał od niego wzroku. To
działało, naprawdę działało: pan Wiesiek po chwili przestał się głupio śmiać,
najwyraźniej poczuł się trochę niewygodnie, rzucił okiem w obie strony, wreszcie
mruknął:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobra, nie gapcie
się tak, dzieciaki, idźcie sobie, tylko się zachowujcie przyzwoicie – i wrócił
do grzebania widelcem w resztkach swojego makaronu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodź – powiedział
Andrzej do Zosi i niemal w tej samej chwili podchwycił spojrzenie ojca. Dziwne
spojrzenie. Znów – jakby zadowolone.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek – usłyszał, gdy
już mieli odejść od stołu. Obejrzał się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Słucham.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uważaj na Zosię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec miał poważną
minę, ale nie tak odpychającą czy groźną jak wcześniej podczas rozmowy o
granicy, do której wolno pływać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec pokiwał głową,
dalej poważny; mama uśmiechnęła się i życzyła im miłego spaceru. Pani Katarzyna
też się uśmiechnęła. Pan Wiesiek znów pogroził uniesionym palcem, z durnym
uśmieszkiem, ale już się nie odezwał. Zawsze coś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez pierwsze kilka
chwil spaceru Zosia milczała. Andrzej zerknął na nią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idę za szybko? –
zapytał, jednocześnie zwalniając.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trochę – przyznała z
zakłopotaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, sorry, to ja się
wlokę zawsze jak ślimak – roześmiała się cicho. – Tatuś zawsze narzeka, że się
ciągnę za nimi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie skomentował. Kolejne
parę minut szli dalej w milczeniu, ale już w wolniejszym tempie, więc Zosia
oddychała lżej i chyba się nieco odprężyła. W którymś momencie zaczęła
opowiadać o swojej szkole, koleżankach z klasy, ulubionych nauczycielach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A jakie są twoje
koleżanki z klasy? – zapytała nagle. – Fajne?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Różnie – mruknął,
wzruszając ramionami. – Ogólnie znośne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Iza i Hanka, które lubiły
się go czepiać, gdy tylko się odezwał. Gośka, kiedyś czepiająca się wraz z
nimi, ostatnio jakaś irytująco przymilna. Anita, zwykle naburmuszona i
zrzędliwa, ale przynajmniej bez tego fałszu, jaki miała w sobie Hanka. Marta,
Magda i Kaśka, te się nie narzucały ani nie czepiały; zajmowały się swoimi
sprawami i dawały człowiekowi spokój. Agata, która raz mu przyłożyła w głowę
piłką od siatkówki, gdy mieli łączony WF, i potem cały tydzień chodziła za nim
i przepraszała, bo to było niechcący, źle wycelowała i w ogóle tak jej
strasznie przykro, aż w końcu nie wytrzymał i powiedział, że chyba widzi, że
nic mu nie jest, więc może by wreszcie skończyła z tą histerią?, no i wtedy się
obraziła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, ogólnie były
znośne. Chłopacy zresztą też. Nic szczególnego, ale dało się przeżyć od
poniedziałku do piątku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A masz jakąś ulubioną
osobę w swojej klasie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kumpla z ławki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Aha. – Zosia zawahała
się, po czym podjęła: – A w szkole?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak samo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Aha… Ale w sensie, że
dziewczynę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. Chcesz zwykłe
lody czy brioszkę? – zapytał, wskazując ręką na lodziarnię, do której się
zbliżali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zosia, wytrącona z pytań
o szkołę, po krótkim zastanowieniu wybrała brioszkę. Wydawała się trochę
zakłopotana, a może zdziwiona, trudno powiedzieć – i wtedy, gdy otworzył drzwi
i puścił ją przodem, i wtedy, gdy zapłacił za ich lody, i wtedy, gdy zapytał,
czy chce usiąść przy stoliku przed lokalem, czy chce dalej iść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Możemy pochodzić –
powiedziała, patrząc na swoją bułkę z lodami w środku. – Dzięki… miły jesteś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ruszyli więc dalej, w
brioszkami w rękach. Zosia wygrzebywała łyżeczką po odrobinie lodów z bułki,
potem odgryzała po małym kawałku samej bułki, rzucała jakieś komentarze na
temat mijanych budynków. Nie było to irytujące, nie gadała bez przerwy, czasem
tylko mówiła bardzo cicho, aż trudno ją było zrozumieć. Gdy zjedli, wyciągnęła
z przewieszonego przez ramię małego plecaka paczkę chusteczek, by mogli wytrzeć
ręce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie chce mi się
jeszcze wracać – oświadczyła po chwili, chowając paczkę z powrotem do przedniej
kieszeni brązowego plecaka. – Przejdziemy się jeszcze?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W gruncie rzeczy też nie
miał ochoty wracać do restauracji, siedzieć na krześle i wysłuchiwać głupot
pana Wieśka. Poza tym, paradoksalnie, w ruchu mniej się czuło ten upał niż w
czasie siedzenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Skręcali w mniejsze,
boczne uliczki, oglądali przedmioty wystawiane na wystawach małych sklepów i na
straganach. W niektórych miejscach dosięgał ich chłodny powiew wiatraków
ustawionych w mijanych pomieszczeniach. W którymś momencie Zosia się potknęła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale ze mnie gapa –
powiedziała przepraszająco, gdy Andrzej przytrzymał ją za ramię. – Ale ta
kostka jest beznadziejna. Nie na moje buty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rzeczywiście, drobny
bruk, którym wyłożono część uliczek, chyba nie był zbyt wygodny, gdy chodziło
się po nim w sandałach na wprawdzie niskim, ale dość cienkim obcasie.
Propozycja, by w takim razie wzięła go pod ramię, będzie bezpieczniej, gdyby
znów straciła równowagę, została przyjęta nieco dziwnie: Zosia się
zaczerwieniła, jednocześnie chwyciła Andrzeja za łokieć i parę razy zapytała,
czy to na pewno mu nie przeszkadza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie proponowałbym,
gdyby mi przeszkadzało – uciął. – Patrz pod nogi, żebyś sobie nie skręciła
kostki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze – mruknęła i
ujęła go pod ramię trochę mocniej. I trzymała dalej nawet wtedy, gdy już wyszli
na normalny chodnik. Nie chciał być nieuprzejmy, więc nie zasugerował, że teraz
może puścić. Może przy tych butach, w których szła, tak jej było wygodniej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wracali, Zosia się
rozgadała: opowiadała o Bydgoszczy, w której mieszkała, znów o swojej szkole, o
lekcjach tańca towarzyskiego, na które chodziła pod koniec podstawówki, o
ulubionych przedmiotach, ostatnio oglądanych filmach, wrażeniach z obecnej
podróży. Też była pierwszy raz we Włoszech. Sycylia jest piękna. Chciałaby się
nauczyć kiedyś włoskiego, już zapamiętała kilkanaście słów. Ogromnie lubi
pływać. Chciałaby sobie kiedyś zrobić tatuaż na nodze, jakiś taki cienki,
ozdobny motyw, może kwiaty, może liście. Chciałaby zrobić prawo jazdy, gdy
skończy osiemnastkę, chociaż jej tatuś w kółko powtarza, że baba za kierownicą
to przepis na katastrofę. Ma w domu królika, ma na imię Caro, przez „c”, teraz
królik jest pod opieką cioci, siostry mamy, śliczny jest, taki brązowy, z
białym ogonkiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Słuchanie jej słów nie
męczyło; Zosia najwyraźniej nie oczekiwała jakichś bardziej rozbudowanych i
żywszych reakcji, wystarczyło czasem proste „Aha” czy „No i?”. Nie nudziła, w
gruncie rzeczy ten słowotok był dość sympatyczny. Zosia wydawała się
sympatyczna. I nie wymuszała na człowieku wygłaszania epopei na własny temat, a
jeśli już chciała jakiejś informacji, zadawała konkretne pytania, jak choćby o
to, co Andrzej lubi robić w wolnym czasie. A kiedy usłyszała, że lubi czytać
książki, zaczęła mówić o książkach, które sama ostatnio czytała i które jej się
podobały.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O, widzę rodziców –
powiedziała, gdy dochodzili do restauracji, i szybko puściła jego ramię.
Rzeczywiście, przed wejściem do lokalu widać było całą czwórkę: ojciec i mama
stali blisko siebie, naprzeciwko nich pan Wiesiek coś opowiadał, machając mocno
rękami, a pani Katarzyna, nieco odsunięta, rozglądała się wokół.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, i gdzieś ty mi się
włóczył z moją córką? – huknął pan Wiesiek, gdy tylko podeszli. – Zocha,
grzeczny był? Rączki mu nie wędrowały?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Daj im spokój –
syknęła pani Katarzyna. – Zosia, nie zgrzałaś się?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odparła Zosia,
trochę zaczerwieniona.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdzie byliście? –
wtrącił się ojciec. Andrzej popatrzył na niego i wzruszył lekko ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na lodach –
odpowiedział; nie był pewien, jak rozumieć to uważne spojrzenie, którym został
obrzucony. – I pochodziliśmy po różnych uliczkach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Fajnie było –
dorzuciła Zosia. – Andrzej jest bardzo miły. – Zaczerwieniła się jeszcze
mocniej, a pan Wiesiek wybuchnął jeszcze durniejszym niż dotąd śmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej z ulgą przyjął
decyzję mamy, że czas wracać do apartamentu i odpocząć, i trochę się
przygotować, bo jutro z rana wyjeżdżają zwiedzać inne miasto, więc trzeba
wcześnie wstać. Pan Wiesiek wydawał się zawiedziony, ale zaraz rzucił, że po
ich powrocie koniecznie muszą się spotkać, może na plaży, no i jakiś obiad czy
kolacja razem, nie, Władek?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jaki ten człowiek jest
paskudny – powiedziała mama cicho, gdy już znaleźli się daleko od pana Wieśka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem – mruknął ojciec.
– Ale słyszałaś, co mówił, są tu jeszcze tylko trzy dni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Całe szczęście. Jak on
tej małej ciągle dokucza… Taka miła, delikatna dziewczynka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec wzruszył
ramionami, a potem obejrzał się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ty co tak się
wleczesz za nami, Jędrek? – zapytał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gorąco jest – mruknął
Andrzej. – Po co szliście z nimi na obiad i umawiacie się na jutro, skoro go
nie lubicie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec znów wzruszył
ramionami, spojrzał na mamę i bez słowa szedł dalej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W apartamencie przywitał
ich szum i powiew uruchomionej klimatyzacji. Mama oświadczyła, że jest
wykończona i na razie chce tylko sobie poleżeć w tym cudownym chłodzie i w
ciszy, najlepiej w sypialni, kanapki na jutrzejszy wyjazd zrobi później. Ojciec
pokiwał głową, wziął szklankę z sokiem, usiadł w salonie na fotelu przy
otwartych drzwiach balkonowych i zapalił. Teoretycznie w apartamencie nie wolno
było palić, ale ojciec miał jakieś prywatne ustalenia z tym swoim znajomym
właścicielem i w salonie palił bez skrępowania, choć zawsze otwierał w tym
czasie balkon. Andrzej rozejrzał się po pokoju, znalazł książkę, którą tu rano
w pośpiechu zostawił na komodzie, zresztą wraz z ołówkiem, i ruszył do wyjścia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ty dokąd? – dobiegł
go głos ojca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idę poczytać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdzie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– U siebie, a gdzie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Znowu się będziesz
zamykał w pokoju z książką jak jakiś żółw w skorupie? – warknął ojciec. Andrzej
odwrócił się i spojrzał na niego z niechęcią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Znowu tacie
przeszkadza, że czytam?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie przeszkadza mi, że
czytasz – powiedział ojciec tonem, który jakoś nieszczególnie się zgadzał ze
słowami. – Tylko że się ciągle z tymi książkami chowasz, jakby ci ludzie
przeszkadzali. Nie możesz tu usiąść z rodzicami i przy nas poczytać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mama przecież poszła
do sypialni – odparł Andrzej ze zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Coś dziwnego przemknęło
po twarzy ojca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ja to co jestem,
dywan? – burknął. – Siadaj na dupsku tu na kanapie i sobie czytaj, a nie znowu
się będziesz zamykał sam w pokoju jak jakiś dzikus.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej nie miał na to
szczególnej ochoty, ale po minie ojca widział, że lepiej zastosować się do
polecenia. Wzruszył ramionami, położył się na kanapie plecami do fotela i
balkonu, otworzył książkę na zaznaczonym zakładką miejscu i zaczął czytać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co czytasz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No i się zaczęło. Jeden
z powodów, dla których lepiej się czytało w samotności. Co czytasz, dlaczego to
czytasz, po co ci to, skąd masz, czemu robisz taką minę przy czytaniu…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Książkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek – głos ojca
miał w sobie jakąś ostrzegawczą nutę – takie głupie żarciki to sobie zostaw dla
kolegów. Ja cię pytam, co czytasz, a nie, czy to książka, to przecież widzę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To trzeba było zapytać,
jaką książkę czytam, a nie „co czytam”, pomyślał Andrzej z irytacją. Ale
powiedzenie tego głośno pewnie wywołałoby niezłą awanturę z serii „pyskujesz”.
Ludzie niesamowicie drażnią, najpierw zadają mało konkretne pytania, a potem są
wielce obrażeni, że odpowiada im się w tych samych klimatach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– „Państwo” Platona –
mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To do szkoły?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie, to nie do szkoły.
To dlatego, że dopiero dwa tygodnie temu ta nieduża księgarnia, która
znajdowała się na skraju rynku w Białym Borze, wreszcie sprowadziła „Państwo”.
Właściciel księgarni, starszy pan, który trochę kiepsko słyszał, sprzedawał
głównie lektury szkolne, romanse i kryminały, ale był gotów zamówić dostawę
czegoś „na specjalne życzenie klienta”, jak to określał. Tylko że to zawsze trwało.
„Państwa” nie było w bibliotece szkolnej ani miejskiej, pani Beata też nie
miała własnego, a mówiła, że bez tego dialogu nie da się ani w pełni zobaczyć
koncepcji Platona, ani zrozumieć renesansowych i późniejszych dyskusji wokół
doskonałego państwa. „A to trudna rzecz, młody człowieku”, powiedział
właściciel księgarni parę miesięcy temu, zapisując zamówienie na kartce. „Nie
za młody jesteś na takie poważne rzeczy?”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Za każdym razem, gdy
Andrzej słyszał, że może jest „za młody na jakąś książkę”, miał ochotę uderzyć
pięścią w ścianę. Albo przynajmniej coś ostro odpowiedzieć. Ale starszy pan był
ogólnie dość miły, do tego odkładał nieraz pod ladę pozycje, na które miało się
ochotę, ale akurat było się bez pieniędzy, więc trudno, trzeba było zignorować
to „za młody” i po prostu potwierdzić, że tak, właśnie to się zamawia. I
przyjąć „Ale to potrwa, chłopcze, to potrwa”. Tak, to zawsze trwało.
Właścicielowi księgarni nigdy się nie spieszyło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Platon jednak w końcu
przyszedł, w dwutomowym wydaniu Wydawnictwa Alfa, w twardej okładce z niebieską
obwolutą, z tym charakterystycznym zapachem nowości unoszącym się z kartek.
Zaraz po przyniesieniu zakupu do domu Andrzej podpisał oba tomy – od prawie
dwóch lat podpisywał wszystkie swoje książki; Marcin się z tego podśmiewał, „Jakby
ktoś miał ci je ukraść”, mówił, gdy przeglądał coś na jego regale, ale Marcin
po prostu nie rozumiał, nie miał pojęcia, jak przyjemny jest ten moment, gdy na
pierwszej stronie wpisuje się swoje imię i nazwisko i dany tom staje się już
naprawdę własny, naznaczony posiadaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Fakt, Vidala Andrzej nie
podpisał. Trochę się obawiał, choć sam za dobrze nie wiedział, czego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W każdym razie Platon
został podpisany i odłożony na bok, bo z uwagi na gabaryty nadawał się do
zabrania do Włoch. Dwa grube tomy, do tego bardziej wymagająca treść, tego się
nie przeczyta tak błyskawicznie, więc nie zostanie się w połowie wyjazdu bez
czegoś do czytania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, do szkoły –
potwierdził, żeby ojciec dał mu spokój. Nie będzie tłumaczył, że chce lepiej
zrozumieć renesansowe i oświeceniowe utopie. I tym bardziej nie będzie
tłumaczył, że teraz czeka na „Utopię” More’a, też zamówioną w księgarni, bo w
bibliotekach jej nie ma. W ogóle nie miał zamiaru nic tłumaczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Masz wakacje – odezwał
się ojciec po chwili. – Musisz czytać lektury do szkoły?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jakby się uparł, by
zepsuć człowiekowi przyjemność.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie muszę – mruknął. –
Chcę. Miał mi tata dać czytać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze, dobrze –
odparł ojciec. – Czytaj sobie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale, oczywiście, to nie
mogło być takie proste.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale czemu ty po tej
książce coś mażesz? – zapytał ojciec po chwili z oburzeniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wziął głęboki
wdech, policzył do pięciu i wypuścił powietrze z ust.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo to moja książka –
odpowiedział. – I nie mażę, tylko zaznaczam ołówkiem coś ważnego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No nie wiem – odezwał
się ojciec. – Po książkach nie powinno się bazgrolić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na szczęście po tej
wielkiej mądrości na dłuższą chwilę zapadła cisza. Andrzej doczytał do końca
księgę trzecią, przewrócił się na bok, twarzą do balkonu i zerknął na ojca –
ten dalej palił w fotelu, w jednej ręce trzymał papierosa, w drugiej
popielniczkę, powoli wydmuchiwał dym, ze wzrokiem utkwionym gdzieś w ścianie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kto to jest, ten pan
Wiesiek? – zapytał Andrzej, bo nagle całe popołudnie, a zwłaszcza rozmowa
rodziców w drodze powrotnej, do niego wróciły. Ojciec jakby się ocknął,
przeniósł wzrok ze ściany na kanapę i wzruszył lekko ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dawny znajomy –
powiedział. – Z pracy. Pracowaliśmy kiedyś razem, jeszcze w Grabowie, zanim
mnie przenieśli do Białego Boru. I taki luźny kontakt został. Jak byłeś
mniejszy, to parę razy gdzieś się spotkaliśmy. Raz cię nosił na barana, chyba
ze trzy lata wtedy miałeś. Ale pewnie nie pamiętasz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Andrzej
zastanowił się chwilę, po czym stwierdził: – Ale tata go nie lubi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec popatrzył uważnie,
uniósł papierosa do ust, potem opuścił na popielniczkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. Niezbyt go lubię
– przyznał wreszcie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To czemu go tata dziś
nie spławił? I po co umówiliście się z nim na jutro?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec znów wzruszył
ramionami, odwrócił głowę w stronę balkonu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie jest zły facet
– powiedział. – Jest taki… głupio zabawny, ma te swoje durne powiedzonka i tak
dalej, ale ogólnie nie jest zły. Parę razy mi pomógł. Jest zastępcą naczelnika
wydziału kryminalnego na komendzie w Bydgoszczy, ma sporo przydatnych znajomości,
to bywa pomocne, jak ja u siebie potrzebuję jakiejś pomocy. Wiesiek zna wielu
ludzi. I chętnie pomaga, nie trzeba go dwa razy prosić. Nigdy mi nie odmówił,
jak miałem coś ważnego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I to o to chodzi? –
spytał Andrzej z niesmakiem. – Jest tata dla niego miły i znosi jego kretyńskie
zachowania, bo facet jest przydatny?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec powoli odwrócił
głowę w jego kierunku. Miał dziwną minę, jakąś taką… surową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, Jędrek, to o to
chodzi – powiedział twardo. – O to, że warto mieć wokół siebie przydatnych
ludzi. Jak będziesz dorosły, to zobaczysz, że świat nie jest taki czarno-biały,
jak to się zawsze smarkaczom wydaje, tylko w różnych szarościach i czasem
trzeba się ugryźć w język albo nawet uśmiechać wbrew sobie, żeby było dobrze. I
pamiętaj, żadnego twojego pyskowania do Wieśka sobie nie życzę, jasne?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne – mruknął. –
Przecież nie pyskowałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, słowami nie. –
Ojciec nagle się uśmiechnął. – Ale jak spojrzysz, Jędrek, to czasami jakbyś
podwójnie napyskował. Uważaj z tymi swoimi spojrzeniami, żebyś kiedyś za nie w
zęby od kogoś nie dostał. Ale pewnie byś oddał z nawiązką – dodał ciszej,
spoglądając na zgniatany w popielniczce niedopałek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-size: large;"><span style="color: black; font-family: inherit; line-height: 150%;">W tonie ojca, gdy
wypowiada te ostatnie zdania, nie było słychać złości ani niezadowolenia –
raczej coś podobnego do rozbawienia. Chyba właśnie dlatego Andrzejowi wyrwało
się na głos to, co od paru chwil myślał:<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To w sumie z taty
strony hipokryzja. To zachowanie wobec pana Wieśka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec przez chwilę milczał;
wyjął nowego papierosa z paczki, zapalił, zaciągnął się, wydmuchał dym. Potem
spojrzał na Andrzeja i uśmiechnął się lekko, ni to z rozbawieniem, ni to z
rezygnacją.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzieciak jeszcze z
ciebie – powiedział dziwnie łagodnym jak na siebie tonem. – Jak się ma
piętnaście lat, można sobie tak uważać. Poczekaj jeszcze piętnaście lat, wtedy
pogadamy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Obejdzie się, pomyślał
Andrzej z niechęcią i ponownie otworzył książkę. Czego jak czego, ale takiego
życia, z udawaniem sympatii wobec osób, które by się najchętniej posłało
kopniakiem jak najdalej od siebie, na pewno nie chciał. Ani teraz, ani za
piętnaście czy pięćdziesiąt lat.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez dłuższą chwilę
znów panowała cisza. Sokrates właśnie definiował „panowanie nad sobą”, gdy
ojciec znów się odezwał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek, kto płacił za
lody?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co? – zapytał Andrzej
z roztargnieniem, bo przeskok z domu Polemarcha, w którym rozgrywał się cały
dialog, do lodów w Cefalù był trochę zbyt nagły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie „co”, tylko pytam,
kto płacił za te lody, na które poszliście z Zosią – powtórzył ojciec nieco
zirytowanym głosem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja – odpowiedział
Andrzej i uniósł wzrok znad książki. – A co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Za swoje i za jej? –
upewnił się ojciec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze. – Ojciec
pokiwał głową, jakby uspokojony. – Chłopak powinien płacić, tłumaczyłem ci to
kiedyś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No właśnie. – Nagle
kiwanie głową ustało, ojciec spojrzał uważnie i odezwał się ostrzej: – Tylko
pamiętaj, Jędrek, co ci jeszcze mówiłem: to, że płacisz za dziewczynę, nie daje
ci żadnego prawa… no, do czegokolwiek. Żeby ci nigdy do łba nie przyszło, że
jak stawiasz dziewczynie lody, kino czy cokolwiek, to to ci daje jakiekolwiek
prawo do oczekiwania z jej strony czegokolwiek. Czegokolwiek – powtórzył z
naciskiem. – Dociera to do ciebie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej popatrzył na
ojca z niedowierzaniem. Serio?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przecież wiem –
burknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pamiętasz, co ci parę
miesięcy temu mówiłem? – drążył ojciec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie no, litości,
pomyślał Andrzej. Tak, pamiętał tę nieszczęsną rozmowę, czy raczej próbę
rozmowy, czy co to w ogóle było, gdy ojcu najpierw się zachciało nieudolnego
objaśniania antykoncepcji – to było żenujące – a potem topornego uświadamiania,
że „nie” u dziewczyny znaczy zawsze „nie”. Tak, to wszystko było żenujące,
ojciec w czasie tej rozmowy wyglądał tak, jakby chciał być w każdym możliwym
miejscu, tylko nie w ich dużym pokoju, a Andrzej powtarzał w kółko „Mieliśmy to
na zajęciach z pedagog”, z nadzieją, że ta męka zaraz się skończy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pamiętam – zapewnił
teraz i zasłonił się książką. – Niech mi tata da spokój, nie zniosę powtórki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Taaak… – mruknął
ojciec. Najwyraźniej też nie miał ochoty na powtórkę. – No, to pamiętaj,
Jędrek. Bo jak ci kiedykolwiek przyjdzie do głowy, że jest inaczej, to ci nogi
z dupy powyrywam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Znowu mnie tata
traktuje jak debila – nie wytrzymał Andrzej. Po tych słowach zerknął na ojca,
żeby sprawdzić, czy jednak nie przegiął. Z ojcem nigdy nie wiadomo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odparł ojciec,
ze wzrokiem skierowanym w stronę balkonu i z papierosem uniesionym w prawej
ręce. – Nie traktuję cię jak debila. Upewniam się, że rozumiesz to, co ważne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nic już więcej nie dodał
– siedział w milczeniu, patrząc w bok, zaciągał się, wydmuchiwał dym, uderzał
czubkiem papierosa o popielniczkę na kolanach. Andrzej pokręcił głową i wrócił
do książki. Zrozumienie Platońskiej koncepcji idealnego państwa było
zdecydowanie łatwiejsze niż zrozumienie własnego ojca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W ogóle literaturę
rozumiało się łatwiej niż ludzi. W literaturze było więcej sensu, więcej
porządku i więcej logiki. Ludzie wokół to był chaos, oczekiwania, w które się
nigdy nie umiało utrafić i pretensje, których się z reguły nie dawało pojąć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-size: large;"><span style="color: black; font-family: inherit; line-height: 150%;">„Ale to jakieś miejsce
trudne, drogi nie ma i ciemno tu trochę. Ciemności nieprzeniknione. Ale jednak
trzeba iść”*, mówił właśnie Sokrates.</span></span></p><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">
</span><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I tak dzień w dzień,
pomyślał Andrzej, podkreślając te zdania i stawiając przy nich krzyżyk.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z wycieczki do Taorminy wrócili
po szesnastej, bo zjedli tam obiad. Zostawili zakupione pamiątki w apartamencie
i poszli na plażę. Wprawdzie byli też na plaży w Taorminie, ale wynieśli się
stamtąd po jakiejś godzinie, te kamienie na lądzie i w morzu były koszmarne.
Plaża w Cefalù przywitała ich gorącym, drobnym piaskiem, który delikatnie
otulał stopy i przebijającym spod wody równym, piaszczystym dnem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I panem Wieśkiem, który
stał przy wielkim plażowym parasolu, machał rękami i krzyczał: „Władek, tu
jesteśmy!”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trzeba z nimi posiedzieć
– mruknął ojciec. Mama tylko pokiwała głową i ruszyła wraz z nim w kierunku
kolorowych pelikanów na parasolu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No nareszcie
dotarliście! – powiedział pan Wiesiek, gdy rozkładali swoje rzeczy obok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Potem cały czas gadał, a
ojciec, siedząc na chuście, tylko przytakiwał, od czasu do czasu coś wtrącał.
Mama usiadła obok pani Katarzyny i zaczęły cicho rozmawiać. Zosia, która
właśnie podeszła, uśmiechnęła się lekko i cicho przywitała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O, Zocha to cały dzień
oczy wypatrywała, gdzie to twoje chłopaczysko się podziewa – wyjaśnił pan
Wiesiek ojcu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zosia się speszyła i
usiadła obok swojej matki. Mama Andrzeja znów pochwaliła jej włosy i
zaproponowała upięcie ich w kok, żeby łatwiej się pływało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zdjął koszulkę i
szorty – i znalazł się w centrum zainteresowania pana Wieśka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zobacz, Kaśka –
powiedział ten irytujący facet i wystrzelił palcem tak, jakby wskazywał jakiś
okaz. – Też kiedyś miałem taki płaski brzuch.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bardzo kiedyś –
mruknęła pani Katarzyna, nawet nie podnosząc głowy. Wraz z mamą kończyły upinać
włosy Zosi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty, Władek – pana
Wieśka najwyraźniej nic nie było w stanie zrazić – gdzie ten twój smarkacz
sobie takie mięśnie wyrobił? Ganiasz go dookoła chałupy trzy razy dziennie? –
Roześmiał się tak, jakby opowiedział świetny dowcip.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek trenuje judo –
odpowiedział ojciec spokojnie. Wzrok miał wbity w gazetę, którą kupił jeszcze
przed wyjazdem i którą już przeczytał na lotnisku w Berlinie. Andrzej
podejrzewał, że dziś na plażę przyniósł ją jako zasłonę dymną. – I ogólnie
uprawia sporo sportu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idę popływać – wtrącił
Andrzej, zanim pan Wiesiek zdążył wyskoczyć z kolejną rewelacją.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja też! – powiedziała
Zosia i szybko zerwała się na nogi. – Dziękuję za koczek, ciociu, jest super!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty sobie ten kostium
popraw, cały tyłek ci widać! – wydarł się radośnie pan Wiesiek na pół plaży.
Zosia, spłoszona, natychmiast obiema rękami zaczęła przesuwać tył
jednoczęściowego kostiumu tak, by bardziej zakrywał pośladki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej miał dość. Pan
Wiesiek był tylko kulminacją, ale to się działo od dłuższego czasu: te uwagi,
komentarze, klepnięcia, szturchnięcia, te zachowania części dorosłych, jakby
czyjeś ciało, to zmieniające się, chwilami bardziej obce niż własne, niekiedy
zdradliwe i zawodzące ciało – stanowiło jakieś dobro wspólne, własność
powszechną, którą można dotykać, oceniać, wyśmiewać, komentować, porównywać,
oglądać jak na wystawie, obmacywać jak towar na półce, omawiać jak planowany
zakup. Ciekawe, jakby poczuł się pan Wiesiek, gdyby ktoś wskazał na jego spory,
obwisły brzuch, wylewający się z kąpielówek, i powiedział coś w rodzaju: „Uf,
na szczęście takiego nie mam” albo „Kurde, obym nigdy z takim nie skończył”?
Albo gdyby to jego ciągle szturchano, klepano, podśmiewano się z tego, jak
wygląda w tych nieszczęsnych, chyba przyciasnych kąpielówkach? Prędzej powinien
się zainteresować tym, jak bardzo jego wielki, tłusty tyłek wystaje spod
materiału niż tym, czy kawałek kostiumu Zosi przesunął się w tę albo inną
stronę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy weszli do wody,
Zosia się odprężyła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdzie będziesz pływał?
– zapytała, a gdy wskazał jej trasę, którą zwykle przepływał, stwierdziła: – Ja
się tak daleko boję, to ja sobie tutaj popływam na razie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zostawił ją więc w tej
płytszej części i zrobił kilka rund w pobliżu wyznaczonej przez ojca granicy.
Gdy wracał, Zosia podpłynęła kawałek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale ty dobrze pływasz
– stwierdziła z zachwytem. – Ja umiem tylko żabką i na plecach. Ojej – dodała z
nagłym przestrachem – ja tu już chyba nie sięgam dna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Sądząc po jej minie,
była bliska paniki, więc chwycił ją za rękę i powiedział, że podpłyną razem
tam, gdzie czuła dno. Po kilku chwilach, gdy już się znaleźli w odpowiednim
miejscu, Zosia głęboko odetchnęła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszam –
powiedziała, śmiejąc się z zakłopotaniem. – Straszna panikara ze mnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie szkodzi. –
Wzruszył ramionami. – Jeśli nauczysz się crawlem, może poczujesz się pewniej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, chciałabym –
zgodziła się i wbiła w niego takie spojrzenie, jakby na coś czekała. </span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może mu się zdawało. W
każdym razie gdy stwierdził, że idzie się napić, oświadczyła, że też na razie
wyjdzie z wody.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Krążyli między morzem a
plażą kilkukrotnie przez resztę popołudnia. Mama z panią Katarzyną też poszły
popływać, z tym nieszczęsnym dmuchanym krokodylem, z którego się zaśmiewały do
łez. Gdy wróciły, ojciec zdecydował, że teraz on zrobi kilka rund. Tylko pan
Wiesiek leżał twardo na ręczniku i powtarzał, że on się stąd nie rusza, jemu tu
dobrze, poza tym są ładne widoki. Sądząc po tym, jak się ciągle oglądał za
przechodzącymi dziewczynami, nie chodziło mu o morze czy budynki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wczesnym wieczorem
poszli całą szóstką na kolację. Panu Wieśkowi zachciało się jakichś wspominek z
poprzednich miejsc pracy, więc rozmawiał głównie z ojcem i można było zjeść w
spokoju. Co prawda kilka kolejnych durnych komentarzy się trafiło, ale tym
razem pan Wiesiek celował przede wszystkim w swoją żonę. Pani Katarzyna
zachowywała się tak, jakby większości tych idiotycznych uwag w ogóle nie
słyszała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może się przejdziemy?
– zaproponowała Zosia cicho, gdy skończyli jeść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pan Wiesiek wybierał
deser, ojciec i mama mieli ochotę na wino, pani Katarzyna puściła mimo uszu „Kacha,
ty z tym deserem to uważaj, nie mam tyle kasy na nadbagaż!” swojego męża i też
przeglądała menu. Informacja „My się przejdziemy” została przyjęta bez
problemu; mama się uśmiechnęła, pani Katarzyna też, ojciec rzucił znowu: „Uważaj
na Zosię, Jędrek”. Pan Wiesiek, wciąż wpatrzony w menu, najwyraźniej z
opóźnieniem zrozumiał, co się dzieje, bo kpiące „Ale ci Don Juan rośnie,
Władek, żadnej nie przepuści” dotarło do Andrzeja, gdy już odchodzili z Zosią
od stolika.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">O tej porze na ulicach
było już trochę chłodniej. Kupili brioszki w najbliższej lodziarni i wolnym
krokiem ruszyli w kierunku głównej ulicy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Twój tata jest fajny –
powiedziała nagle Zosia. – Bardzo miły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W pierwszej chwili miał
ochotę zaprzeczyć. „Fajny” i „miły” to nie były określenia pasujące do ojca.
Ale w sumie, pomyślał, jeśli się porówna ojca z panem Wieśkiem, to rzeczywiście
plusy są po stronie ojca. Pod każdym względem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec był uprzejmy
wobec mamy. Nie przerywał jej, nie rzucał głupich uwag pod jej adresem, nie
wyśmiewał. Nigdy tego nie robił i w gruncie rzeczy wcześniej Andrzejowi nie
przyszło do głowy, że jest to coś istotnego czy ważnego – po prostu tak było.
Ale teraz, gdy się to zestawiało z zachowaniem pana Wieśka, i jeszcze
przywoływało się niektóre zdania kolegów ze szkoły, z treningów – cała sprawa
wyglądała nieco inaczej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wobec Zosi ojciec też
był zdecydowanie uprzejmiejszy niż pan Wiesiek. Zapytał ją przy kolacji o kilka
rzeczy – nic szczególnego, takie banalne pytania, jak jej się podoba miasto,
jak woda, czy kupiła sobie jakąś ładną pamiątkę – ale to były spokojne,
życzliwe pytania, a odpowiedzi zostały przyjęte kiwnięciem głowy i prostym „A
to dobrze, że jesteś zadowolona, a to ładne, pewnie się cieszysz”. Zosia
najwyraźniej była ujęta takim traktowaniem, bo uśmiechała się do jego ojca cały
czas i często prosiła: „Wujku, możesz mi podać to czy tamto?”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No i – niezbyt chętnie,
ale to Andrzej też musiał przyznać – przy ludziach ojciec zachowywał się w
porządku również wobec niego. Nie dogryzał, nie komentował, nie wchodził w ten
cały klimat „pośmiejmy się z gówniarzy” pana Wieśka. Wszelkie uwagi i
niezadowolenie zostawiał na rozmowę w cztery oczy. Zawsze tak było. Z dwojga
złego lepsze to niż idiotyczna gadanina, którą musiała znosić Zosia, pewnie
dzień w dzień.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bywa w porządku –
mruknął zatem Andrzej, bo to stwierdzenie wydało mu się najbardziej
odpowiadające prawdzie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bardzo mi się podoba,
jak rozmawia z twoją mamą – dodała Zosia. – I jak na nią patrzy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nic dziwnego, pomyślał.
Gdy sobie porównujesz z tym, jak twój ojciec rozmawia z twoją matką…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chciałabym, żeby tatuś
częściej tak patrzył na mamę – odezwała się Zosia po krótkiej chwili ciszej. –
Na przykład na plaży.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No tak, na plaży.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na plaży, gdy parę razy
wyszli z morza, dawało się podchwycić fragmenty rozmów między ojcem a panem
Wieśkiem. Zwłaszcza tamten jeden fragment. Ojciec siedział z gazetą, jadł jedno
z ciastek, które kupili z mamą wcześniej, pan Wiesiek leżał obok, gapił się na
przechodzące dziewczyny i co chwila rzucał jakiś komentarz o pośladkach,
piersiach albo nogach kolejnej plażowiczki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ty się na którą tak
zagapiłeś, Władek? – zapytał nagle z rozbawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na tę w niebieskim
kostiumie i z dmuchanym krokodylem w rękach – odparł ojciec spokojnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– E – powiedział pan
Wiesiek z wyraźnym zawodem, patrząc we wskazanym kierunku, tam, gdzie mama i
pani Katarzyna stały po kolana w wodzie. – Przecież to twoja żona.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem. – W głosie ojca
zabrzmiało zadowolenie. – Najładniejsza dziewczyna na całej plaży.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– E, pantoflarz –
prychnął pan Wiesiek. – Po tylu latach żona to już tylko pół kobiety.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec nie odpowiedział,
dalej patrzył na mamę i jadł ciastko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zosia chowała wtedy do
plecaka butelkę z sokiem. Wstała, spojrzała na siedzącego do niej plecami pana
Wieśka dziwnie, chyba ze smutkiem, potem uniosła głowę, rzuciła okiem na
Andrzeja, uśmiechnęła się z wyraźnym przymusem i ruszyła w kierunku wody.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tatuś naprawdę tak nie
myśli, tylko się wygłupia – powiedziała cicho, gdy pierwsze fale dotarły do ich
stóp.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej nie
odpowiedział. Podejrzewał, że pan Wiesiek jak najbardziej tak myśli. I że Zosia
prawdopodobnie też o tym wie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Teraz, gdy szli główną
ulicą, znów wolał się nie odzywać. Nie przychodziło mu do głowy nic, co mogłoby
jej poprawić humor i jednocześnie nie byłoby kłamstwem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na szczęście Zosia po
chwili sama zmieniła temat i zapytała, co chciałby robić po liceum, po maturze,
po studiach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To nie do końca była
prawda. Nie miał pomysłu na nic konkretnego, ale wiedział, że to się powinno
łączyć z książkami, z czytaniem. Cokolwiek, nieważne, co – ale coś, co pozwala
czytać, rozmawiać o książkach, pisać o książkach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja bym chciała zostać
weterynarzem – oświadczyła Zosia, patrząc na mijane sklepiki. – Ale nie takim
zwykłym, wiesz, że masz gabinet i ludzie przychodzą z psami, kotami czy
papugami. Chciałabym być takim od egzotycznych zwierząt i wyjechać gdzieś, do
Afryki, i zajmować się zagrożonymi gatunkami, dzikimi zwierzętami, z jakąś
fundacją albo coś. Myślisz, że to głupie? – Uniosła głowę i spojrzała na niego
z niepokojem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, dlaczego? –
Wzruszył ramionami. – Fajny pomysł. Jeśli to lubisz i jesteś w tym dobra, to
dlaczego ma być głupie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uwielbiam zwierzęta. –
Uśmiechnęła się. – I z biologii i chemii jestem najlepsza w klasie, prawie
najlepsza w szkole. Muszę angielski podciągnąć, ostatnio zaczęłam się uczyć
angielskich nazw poszczególnych narządów wewnętrznych i innych, wiesz, tętnica,
śledziona, nazwy kości. Ale muszę to regularnie wkuwać. Tylko tatuś się śmieje,
jak o tym czasem mówię – dodała z wyraźnym żalem. – Mówi, że to takie
nastoletnie fanaberie i babskie głupoty, jak wyjdę za mąż, to nie będę miała czasu
na bzdety.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To przestań mu o tym
mówić – odparł Andrzej szorstko. – I rób tak, jak chcesz. Co cię obchodzi, co
twój ojciec o tym myśli?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzała na niego,
wzruszyła ramionami, z taką miną, jakby nie wiedziała, co powiedzieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No może – mruknęła po
chwili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A co mówi twoja mama?
– zapytał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A, zawsze to samo –
odparła Zosia, odwracając głowę w kierunku mijanego sklepu z pamiątkami. –
Żebym się nie przejmowała tatą, bo on się wygłupia. Ale on to mówi tak, jakby
się nie wygłupiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I dlatego, pomyślał
Andrzej, mówienie rodzicom o istotnych dla człowieka rzeczach jest bez sensu.
Rodzicom, nauczycielom, w ogóle innym ludziom. Albo wykpią, albo będą się
wymądrzać, albo popsują całą przyjemność, albo zamęczą tym „po co, na co,
czemu”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Usiądziemy tam? – zaproponowała
Zosia, wskazując ławkę w cieniu. Usiedli, dojedli brioszki, przyglądali się
tłumom ludzi wędrującym w obie strony po głównej ulicy. – Tata mówił – odezwała
się po chwili Zosia – że twój tata mówił, że ty bardzo dużo czytasz. Mówiłeś
wczoraj, że lubisz, ale twój tata mu mówił, że wręcz pożerasz książki, wręcz
jedną dziennie. Serio tyle czytasz? Co teraz czytasz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wydawała się szczerze
zainteresowana, więc opowiedział jej o tej części „Państwa”, którą dotąd
przeczytał, o znaczeniu Platona dla późniejszych epok, o koncepcjach utopijnych
krain doskonałych, o ich wyraźnym, gdy się wczytać, potencjale totalitarnym,
który potem bez szczególnego zdziwienia odnajduje się w antyutopiach. Jak w „Roku
1984”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Moja polonistka
mówiła, że warto przeczytać „My” Zamiatina – przypomniał sobie. – Jeszcze zanim
sięgnę po „Nowy wspaniały świat” Huxleya, bo Zamiatin jest o około dekadę
wcześniejszy, tylko niesłusznie zapomniany.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie znam tego –
powiedziała Zosia. – Ale fajnie opowiadasz o książkach. Opowiedz coś jeszcze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zabrzmiało to trochę
zabawnie, jakby składała zamówienie w pizzerii, ale nie miał nic przeciwko.
Pani Beata tuż przed wakacjami zaraziła go, jak sama to określała, francuską
powieścią dziewiętnastego wieku, miał wciąż w domu pożyczone od niej „Nowele
wybrane” Maupassanta, liczący prawie osiemset stron tom, który czytał po
kawałku, nowela po noweli. „Maupassant jest jak stare wino, trzeba się nim
delektować, a nie chlapnąć sobie w całości na jednym posiedzeniu”, uprzedziła,
i miała rację, więc dawkował sobie ten tom, jedna lub dwie nowele na dzień,
pomiędzy innymi czytanymi tekstami, jedno lub dwa dziennie spotkania z tym
życzliwo-zgryźliwym spojrzeniem na świat, bolesną ironią, wygrzebywaniem
paskudnych drobin z pozornie wspaniałych ludzi i odkrywaniem pięknych elementów
tam, gdzie według potocznego społecznego przekonania nie ma niczego
wartościowego. Maupassant czasem bolał, nieraz bawił, za każdym razem zdawał
się ustawiać widzenie świata pod odrobinę innym kątem. Tam, gdzie Balzac był
brutalny i dosadny, Maupassant pozostawał subtelny, w lekkim niedopowiedzeniu,
z uśmiechem przepełnionym nie tyle triumfem, ile rezygnacją.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Opowiadanie Zosi o
nowelach Maupassanta okazało się całkiem przyjemne. Na pewno przyjemniejsze niż
opowiadanie Marcinowi, który wprawdzie na początku lipca słuchał cierpliwie,
ale miał taką minę, jakby czekał, kiedy będzie można zmienić temat. W końcu
Andrzejowi się odechciało; przerwał, zaproponował, by przejechać się jeszcze
raz po lesie i gdy już jechali, ścigając się do wyznaczonego drzewa, uznał, że
rozmawianie z Marcinem o przeczytanych książkach nie ma sensu. Po wakacjach
porozmawia o Maupassancie z panią Beatą, ona przynajmniej będzie
zainteresowana.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale Zosia, miał
wrażenie, też była zainteresowana, więc mówił dalej. Przerwał dopiero, gdy
doszli z powrotem do restauracji. Rodzice jego i Zosi znów czekali przed
wejściem, pogrążeni w rozmowie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak wasz spacer, udał
się? – zapytała mama z uśmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O tak – zapewniła
Zosia. – Andrzej niesamowicie opowiada o książkach!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O patrz, to teraz się
dziewczyny wyrywa na oczytanie, a nie na mięśnie – zaśmiał się pan Wiesiek,
szturchając ojca w bok. – No, Zocha, a ty cokolwiek z tego jego opowiadania o
książkach zrozumiałaś czy za mądre to dla ciebie było?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zosia zrobiła się
czerwona.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zrozumiała –
powiedział Andrzej z irytacją. Miał wrażenie, że lada moment straci nad sobą
panowanie, ten facet był cholernie wkurzający.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O widzisz, i to jest
gentelman – wtrąciła się pani Katarzyna dość ostro. – Mógłbyś się poduczyć. I
odczep się już od dzieciaków. Zosiu, wracamy, zobaczycie się jutro. Wy jutro
znów gdzieś jedziecie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, jutro lenimy się
na plaży – odpowiedziała mama. – To spotkamy się po śniadaniu. Miłego wieczoru!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kilka minut później, gdy
już odeszli kawałek od Zosi i jej rodziców, ojciec zwolnił kroku i zrównał się
z Andrzejem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Znowu się wleczesz –
mruknął. Mama, która znajdowała się parę metrów przed nimi, obejrzała się,
uśmiechnęła się i szła dalej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gorąco jest –
odmruknął Andrzej. Miał ochotę iść sam, i co to za problem? Przecież trzymał
się blisko, nigdzie nie znikał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No tak – odezwał się
ojciec, chyba z rozbawieniem. – W twoim wieku to już wstyd iść z rodzicami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To nie był wstyd. To był
dyskomfort. Ojciec jak zwykle nic nie rozumiał. Poza tym Andrzej miał ochotę
pobyć trochę sam. Tego ojciec też by nie pojął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie było sensu
komentować, wyjaśniać, zaprzeczać. Niech sobie myśli, co chce. I niech da
człowiekowi spokój.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ładnie, że się tak za
Zosią wstawiłeś – powiedział nagle ojciec. – Wiesiek czasem bywa dla tej małej
za złośliwy. A to miła dziewczyna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No. – Ojciec wyciągnął
rękę i poklepał go dość mocno po plecach. – W każdym razie nie muszę się za
ciebie wstydzić przed ludźmi. Ładnie się wobec niej zachowujesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie jestem twoim workiem
treningowym, pomyślał Andrzej ze złością, gdy poczuł kolejne klepnięcie.
Odsunął się trochę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No i co tak znowu
uciekasz? – burknął ojciec, położył mu rękę na karku i przyciągnął. – Naprawdę,
Jędrek, z ciebie to jest kawał dzikusa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo to boli – syknął
Andrzej i znów się odsunął. – Niech mnie tata przestanie szarpać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja cię nie szarpię –
odpowiedział ojciec, wyraźnie urażony, ale w końcu zabrał rękę. – Strasznie
trudno się z tobą dogadać, dziecko, naprawdę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokręcił głową,
przyspieszył kroku i zrównał się z mamą. Nareszcie spokój.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chyba zaczął się już
przyzwyczajać do temperatury w Cefalù, bo gdy wyszli z apartamentu, pierwsza
myśl nie brzmiała, jak w poprzednich dniach, „Ale upał”, choć było tak samo
gorąco. Po śniadaniu – tym razem lokal wybrał ojciec – ruszyli na plażę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędruś – odezwała się
mama, która zwolniła kroku i właśnie wzięła go pod rękę. Ojciec szedł przed
nimi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, wiem, wlokę się –
mruknął Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, nie to –
powiedziała łagodnie. – Słuchaj… Bądź miły dla Zosi, to taka sympatyczna
dziewczynka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzał na nią ze
zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przecież nie jestem
niemiły – zwrócił jej uwagę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem – zapewniła mama.
– Jesteś bardzo miły. Będziemy dzisiaj cały dzień razem, oni jutro wyjeżdżają,
a ona jest naprawdę sympatyczna i grzeczna. Zajmij się nią jeszcze dzisiaj,
żeby miała dobry ostatni dzień we Włoszech.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chyba lepiej było nie
dopytywać, o co w zasadzie chodzi. Był dla Zosi uprzejmy, czego się obawiali,
że nagle zacznie się zachowywać wobec niej po chamsku?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ona cię polubiła –
dodała mama, uniosła głowę i nagle uśmiechnęła się dziwnie, jakoś tak… jakby
porozumiewawczo. Czegokolwiek to porozumienie miało dotyczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Z mamą za rączkę to
można, co? – rozległ się nagle głos ojca, który też zwolnił kroku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mama nie szarpie –
odburknął Andrzej, ale odsunął dłoń mamy i sam zwolnił jeszcze bardziej.
Rodzice z obu stron człowieka to już za wiele. – Idźcie przodem, przecież ja
nie mam pięciu lat.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tylko piętnaście –
roześmiał się ojciec. – Jesteś taaaki dorosły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Szesnaście – poprawił.
– Za trzy miesiące.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I skrupulatny jak
księgowy – dorzucił ojciec, biorąc mamę za rękę. – Zobacz, Jadzia, koniecznie
chce już te szesnaście, ale kłamać nie będzie, zawsze doda, że „za trzy
miesiące”. Urząd Skarbowy będzie go uwielbiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Daj małemu spokój –
napomniała mama łagodnie. – Jędrek jest po prostu dokładny. Chodźcie już,
gorąco się zrobiło, chcę się ochłodzić w wodzie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na plaży byli pierwsi,
zdążyli rozłożyć chustę i inne rzeczy, nim zjawił się pan Wiesiek z rodziną i
parasolem w pelikany. I wszystko potoczyło się tak, jak wcześniej: mama z panią
Kasią szły popływać, czy raczej popluskać się, potem poszły gdzieś na drobne
zakupy, ojciec trochę siedział z panem Wieśkiem, trochę sam pływał, pan Wiesiek
leżał, komentował przechodzące dziewczyny i próbował być za wszelką cenę
zabawny. Próbował. Efekt tych prób również nie różnił się od efektu z
poprzednich dni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po pierwszej dłuższej
rundzie pływania Andrzej wrócił do Zosi, która nadal wolała pływać w płytszej
części morza, wyszli z wody i usiedli na ręczniku, który dała im pani
Katarzyna, ale usadowili się z dala od rodziców. Słońce prażyło w plecy.
Niewysoki, ładnie zbudowany chłopak przeszedł obok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mogę cię o coś
zapytać? – odezwała się Zosia. Wsunęła palce stóp w piasek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Słucham.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czemu ty tak dziwnie
mówisz do swoich rodziców?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Oderwał wzrok od tamtego
chłopaka, który właśnie wchodził do wody, i spojrzał na Zosię ze zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W jakim sensie „dziwnie”?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No… – Zosia
uśmiechnęła się nerwowo – to znaczy nie dziwnie, tylko tak… no, tak inaczej.
Tak w trzeciej osobie. Tak „niech mama powie” albo „czy tata widział”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył
ramionami. Nigdy się nad tym nie zastanawiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak po prostu –
mruknął. – Zawsze tak mówiłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No właśnie, zawsze. Może
kiedyś, gdy był o wiele młodszy, było jakoś inaczej, coś kojarzył, choć słabo –
ale potem był ojciec, było tłumaczenie, w jaki sposób należy się zwracać do
rodziców, i było… cóż, w zasadzie zawsze było tak, jak teraz. Zawsze tak mówił.
Owszem, już dawno zauważył, że u kolegów jest inaczej, tylko – co go to
obchodziło?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja nie krytykuję –
zapewniła Zosia. – Tylko tak… byłam ciekawa. Bo takiej formy dotąd nie
słyszałam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tata mnie tak nauczył.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Aha. W sumie fajnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Diabli wiedzą, co miało
w tym być „fajnego”, ale niech jej będzie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Siedzieli przez chwilę w
milczeniu. Zosia zgarnęła piasek na stopy, tak że teraz całe były zakryte.
Wysoki chłopak, bardzo mocno opalony, wyszedł z wody i przeciągnął się. Miał
ładne, długie, smukłe nogi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej – odezwała się
Zosia – czy ty jesteś romantyczny?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Popatrzył na nią, znów
zaskoczony pytaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedział
stanowczo. – Romantyzm to idiotyczna epoka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co? – Na twarzy Zosi
widać było spore zdziwienie. Zaczął jej wyjaśniać swoją opinię. Większość
lektur z romantyzmu, w tym te nadobowiązkowe, miał już przeczytane, a
początkowe złe zdanie o tej epoce narastało wraz z każdym poznawanym tekstem,
więc było sporo rzeczy, na które należało zwrócić uwagę, i tak go to wciągnęło,
że zgrabne nogi i tyłek tamtego chłopaka w ogóle przestały się liczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zosia słuchała w
milczeniu, czasem kiwała głową, ale minę miała trudną do rozgryzienia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nudzę cię? – spytał w
pewnej chwili podejrzliwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – oświadczyła
stanowczo. – Nie, mów, ja tylko… tych lektur jeszcze nie czytałam. Ale fajnie
mówisz, nie przerywaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W porządku, skoro jej to
nie nudziło, mówił dalej. Gdy skończył, Zosia znów pokiwała głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No tak – powiedziała
cicho. – Pewnie masz rację. Idziemy jeszcze popływać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do obiadu pływali dalej.
Po obiedzie znów się urwali z restauracji, poszli na spacer, Zosia opowiadała o
swoich przyjaciółkach ze szkoły i z lekcji tańca. Czasami milkła, rzucała mu
szybkie spojrzenie, jakby na coś czekała, ale po chwili wracała do przerwanego
wątku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Potem wrócili całą
szóstką na plażę. O tej porze piasek już mniej parzył, a słońce mniej
roztapiało. Popływali, trochę razem, trochę osobno. Później Zosia poprosiła,
żeby poszli na to molo, czy nabrzeże, nieważne, tam z boku, tam, gdzie na zgiętym
ramieniu cypla są ławki. Więc poszli, usiedli na jednej z ławek i patrzyli na
morze. Z tej perspektywy plaża, leżący na niej ludzie i rozstawione parasole
oraz leżaki wydawały się nieco odległe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zimno trochę –
powiedziała nagle Zosia i potarła ramiona dłońmi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na nią,
zaskoczony. Nie panował już taki upał jak parę godzin wcześniej, ale nadal było
bardzo ciepło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcesz wrócić po swoją
sukienkę? – zaproponował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zosia zerknęła na niego
tak, jakby ten pomysł jej się nie spodobał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, już jest OK –
odpowiedziała i oparła łokcie na kolanach, a podbródek na splecionych dłoniach.
– Piękny widok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie podoba ci się? –
Zwróciła ku niemu głowę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie to. –
Zastanowił się. – Jest ładnie. Po prostu… No ładnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jest pięknie – oświadczyła
stanowczo i znów spojrzała na morze. – I romantycznie – dodała ciszej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przyglądał się tej
części morza, gdzie kończyła się granica wyznaczona przez ojca. Znowu poczuł
ochotę, by tę granicę przekroczyć, by wypłynąć poza nią, by popłynąć dalej,
płynąć przed siebie, bez zatrzymywania się, bez końca. Kusząca myśl, uwodząca –
i absolutnie niewarta konsekwencji, jakie by za sobą pociągnęła. Ale miło było
przez chwilę wyobrazić sobie, że – możliwa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej… – Głos Zosi
wyrwał z tego zamyślenia, więc odwrócił się w jej stronę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Słucham?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Masz rzęsę na policzku
– powiedziała z lekkim uśmiechem. – Nie, czekaj, weź rękę, ja ci to zdejmę.
Zamknij oczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dotyk jej palców na
twarzy był trochę… niekomfortowy. Może dlatego, że łaskotał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Już? – Otworzył oczy i
odsunął się nieco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Już – odparła Zosia i
zsunęła rękę na jego szyję, a potem na ramię. – Masz długie rzęsy jak na
chłopaka. I ładne. – Znów uniosła dłoń i odgarnęła mu włosy. I znów przesunęła
palcami po jego twarzy. – Ale się opaliłeś. Skóra ci trochę zaczyna schodzić z
nosa. Mnie też. I brwi masz ładne, takie czarne, chciałabym takie mieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Za dużo się tego
zrobiło, za dużo tego dotyku jej palców na jego twarzy, do tego jeszcze się
trochę przysunęła i patrzyła mu w oczy, jakby znów na coś czekała. Za dużo, za
duszno, za bardzo. Ujął nadgarstek Zosi, odsunął od siebie jej rękę i sam się
trochę odsunął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki – powiedział
stanowczo. – Chcesz jeszcze popływać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez chwilę patrzyła na
niego w milczeniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A wiesz, że ja jutro
wyjeżdżam? – zapytała wreszcie cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem. Dlatego pytam,
czy chcesz jeszcze przed kolacją popływać, później już nie będzie kiedy. My
jutro jedziemy na cały dzień do Mesyny, mówiłaś, że wy też się gdzieś
wybieracie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tym razem przez chwilę
wyglądała tak, jak Iza z klasy, gdy była bliska rozpłakania się. Podobne
skrzywienie ust, podobne szybkie mruganie, podobne uciekające w bok spojrzenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze – odezwała się
w końcu, nadal cicho. – Możemy jeszcze popływać. Tylko nie za daleko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do kolacji przepłynęli
kilka razy w obie strony. W czasie kolacji Zosia była przygaszona i milcząca;
na propozycję spaceru trochę się ożywiła, ale później znów głównie milczała.
Całkiem dobrze się spacerowało w takiej ciszy. Gdy wrócili do restauracji, ich
rodzice właśnie płacili rachunki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Musicie się jutro z
nami pożegnać! – oświadczył stanowczo pan Wiesiek, gdy wyszli z lokalu. – O
której wracacie z tej swojej, gdzie wy tam znów jutro jedziecie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Do Mesyny – odparł
ojciec. – O której macie bus?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O siedemnastej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Do tego czasu wrócimy
– zapewnił ojciec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tatusiu, a może my też
byśmy jutro pojechali do Mesyny zamiast do tej Enny? – zapytała Zosia takim
głosem, jakby znów była bliska płaczu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A daj mi spokój. – Pan
Wiesiek machnął ręką, jakby się od niej odganiał. – Bilety już kupione, nie
będę całego planu wywracał do góry nogami. Chłopaków masz wszędzie pełno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zosia, idziemy, trzeba
się położyć – wtrąciła się pani Katarzyna i objęła córkę ramieniem. – To do
zobaczenia jutro po południu, kochani. No chodź, Zosia, chodź.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy odchodzili, Zosia
trzy razy się obejrzała, przy trzecim pomachała im ręką.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec wyciągnął z
kieszeni spodni papierosa, zapalił i spojrzał na mamę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To co, Jadzia, my też
wracamy? Jutro trzeba wcześnie wstać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – zgodziła się
mama. – W sumie mogliby jednak z nami pojechać…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A daj spokój. – Tym
razem to ojciec machnął niecierpliwie ręką, tą bez papierosa. – Wystarczy mi go
już na jeden wyjazd. – Nagle odwrócił się i spojrzał na Andrzeja z wyczuwalną
kpiną. – A to twoja wina, Jędrek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co? – zapytał Andrzej
ze zdumieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Fajnie się siedziało
na molo? – zapytał ojciec takim tonem, jakby się świetnie bawił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Normalnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O – powiedział ojciec
z wyraźnie udawanym zdziwieniem. – To to jest dla ciebie „normalnie”? No, Jędrek,
niezły jesteś. Bo wiesz – dorzucił, unosząc papieros do ust – z naszej chusty
całkiem dobrze was tam było widać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co z tego?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec zaciągnął się i
pokręcił głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może jestem stary, ale
nie jestem ślepy – rzucił z rozbawieniem, podszedł do mamy i ruszyli razem w
lewo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej poszedł za nimi.
Nadal nie rozumiał, o co ojcu chodziło. Chociaż to pewnie nie miało znaczenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z Mesyny wrócili o wpół
do piątej. Miasto było interesujące, nachodzili się tyle, że ojciec marudził w
busie: „Ale mnie przegoniliście po tych zabytkach, ledwo mogę oddech złapać”.
Mama kupiła wielki słomkowy kapelusz, czarno-niebieski, i przeglądała się
najpierw w wystawach sklepów, a potem w szybie pojazdu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy dotarli do miejsca,
w którym mieli się spotkać z panem Wieśkiem, mały bus już tam stał. Przypominał
raczej spory osobowy samochód. Kilka osób siedziało w środku, inne pakowały
walizki. Pan Wiesiek zobaczył ich, pomachał ręką i coś powiedział, chyba wołał
żonę i córkę, bo te po chwili pojawiły się obok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama i ojciec stanęli
wraz z panem Wieśkiem i panią Katarzyną z boku, żeby nie przeszkadzać pakującym
się, i zaczęli rozmawiać półgłosem. Zosia zaproponowała, by się kawałek
przejść, niedaleko, więc Andrzej ruszył za nią wolnym krokiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie idźcie za daleko,
niedługo ruszamy! – krzyknęła za nimi pani Katarzyna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tylko kawałek! –
odkrzyknęła Zosia. Potem chwilę milczała, a gdy stanęli w cieniu jednego z
budynków, uniosła głowę i uśmiechnęła się lekko. – Jak Mesyna?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ciekawa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Aha… Enna też ładna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rozejrzała się w obie
strony i podeszła nieco bliżej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Fajnie było cię poznać
– powiedziała cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ciebie też.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wyciągnęła rękę i
dotknęła palcami jego nadgarstka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Możesz do mnie
napisać, jeśli chcesz – zaproponowała. – Twój tata ma nasz adres.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie miał pojęcia, po co
miałby do niej pisać. Nawet chciał zapytać, skąd jej przyszedł do głowy taki
pomysł, ale w twarzy Zosi było coś dziwnego, więc uznał, że lepiej się nie
odzywać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Świetnie się z tobą
rozmawia – dodała. – Umiesz wspaniale słuchać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na to też nie było
odpowiedniego komentarza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pani Katarzyna
krzyknęła, że muszą wsiadać. Zosia obejrzała się przez ramię, spojrzała znów na
niego, uśmiechnęła się blado.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To muszę iść. Będę o
tobie pamiętać. Ty o mnie też pamiętaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wydawała się na coś
czekać, więc podał jej rękę. Uścisnęła ją, ale zrobiła się jeszcze smutniejsza.
Możliwe, że też nie lubiła tego podróżniczego bałaganu. Albo była zmęczona po
całym dniu w busach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrej podróży –
powiedział. Pokiwała głową, mruknęła „Dziękuję, dobrych dni tutaj” i podeszła
do swoich rodziców.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kilka minut później bus
ruszył, odprowadzany machaniem tych, którzy odjeżdżali i tych, którzy zostali.
Gdy zniknął za zakrętem, mama poprosiła:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chłopaki, wracajmy do
mieszkania, ja już nie mam dzisiaj siły więcej gdziekolwiek chodzić. Zjemy
sobie jakąś lekką kolację z tego, co mamy w lodówce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec od razu się
zgodził, Andrzej też nie miał nic przeciwko. Trochę za dużo ludzi przez
ostatnie dni. Chętnie zamknąłby się na parę godzin w pokoju i odetchnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wrócili do
apartamentu, mama szybko zrobiła kanapki, ale zażądała, by zjeść je wspólnie w
salonie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nigdzie z tym
jedzeniem nie uciekasz – zastrzegła, podając Andrzejowi talerz. – Siadasz na kanapie
z nami i nie ma dyskusji. Weź jeszcze sok, karton jest w lodówce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie było sensu
dyskutować, mama miała stanowczą minę, jak rzadko kiedy. Usiadł więc na
kanapie, mama obok, ojciec znów wyciągnął się w fotelu, z nogami opartymi o
drewniany stojak na gazety. Przez chwilę jedli w milczeniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No to możesz być z
siebie dumny, Jędrek – odezwał się nagle ojciec. – Nieźle narozrabiałeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej, zdumiony,
uniósł głowę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co ja niby zrobiłem? –
zapytał z irytacją. Ojciec ciągle się musiał o coś czepiać. Chociaż w tej
chwili mówił dość dziwnym tonem, zupełnie innym niż na przykład na początku
pierwszej klasy liceum, gdy człowiekowi wyrwało się w domu „O kurwa”, a ojciec
niemal podskoczył, spojrzał po swojemu i warknął: „Gratuluję, właśnie
dorównałeś patologii, którą na co dzień ładujemy do radiowozów. Idź do dużego
pokoju. Nie dyskutuj ze mną, nie obchodzi mnie, czy twoi koledzy też tak mówią.
Ty nie będziesz. Jak nie umiesz tego zrozumieć przez głowę, to zrozumiesz przez
dupsko”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, teraz to był
zupełnie inny ton. I zupełnie inne spojrzenie. Ale mimo to na moment, na krótki
moment pojawił się niepokój, ten niepokój, który powracał za każdym razem, gdy
ojciec się złościł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale w tej chwili ojciec
się nie złościł. Ojciec się śmiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zobacz, Jadzia, jakie
niewiniątko – powiedział, gdy trochę się uspokoił, i ugryzł kolejny kawałek
kanapki. – On nie wie, co zrobił. To ja ci powiem, co zrobiłeś, łobuzie.
Złamałeś dziewczynie serce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej patrzył na znów
śmiejącego się ojca z niesmakiem. Ktoś tu najwyraźniej zaraził się durnym
poczuciem humoru od pana Wieśka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzał na mamę. Ona
też się uśmiechała, jakby rozbawiona, i kręciła głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic nie zrobiłem –
burknął. To niestety wywołało kolejny atak śmiechu, tym razem obojga rodziców.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O to właśnie chodzi,
Jędrek – oświadczył ojciec po chwili, pochylając się ku niemu. – O to właśnie
chodzi. Nic nie zrobiłeś. Nic. A biedna dziewczyna czekała, żebyś coś zrobił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzejowi zabrakło
słów. Sytuacja stawała się naprawdę idiotyczna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No i co tak patrzysz,
gapo? – prychnął ojciec, dokończył kanapkę i podjął: – Ty wiesz, co się wczoraj
u Wieśka działo? Wszystko nam teraz przed wyjazdem opowiedzieli. Zosia pół
wieczoru przeryczała swojej mamie w rękaw, że tyle cały dzień pływaliście,
chodziliście, rozmawialiście i siedzieliście razem, a ty nic. Gadałeś o tych
swoich książkach, ale żeby dziewczynę objąć, coś miłego jej powiedzieć,
pocałować, to ci do tego zaczytanego łba nie przyszło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec najwyraźniej miał
niezły ubaw. Wypił pół szklanki soku i znów się rozgadał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A dzisiaj Wieśka mało
szlag w tej Ennie nie trafił, bo Zosia wlokła się za nimi z miną cierpiętnicy,
ciągle marudziła, że w Mesynie pewnie byłoby ładniej i ciekawiej, a przy
obiedzie paplała tylko: „Andrzej powiedział to, Andrzej czytał tamto, Andrzej
uważał tak”. Wiesiek mi teraz oświadczył, że przez najbliższy rok pewnie kopnie
w tyłek każdego faceta o imieniu Andrzej, tak ma po jednym dniu dosyć słuchania
o tobie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale właściwie to mogli
to zachować dla siebie – odezwała się nagle mama, już bez uśmiechu. – Zosia to
wszystko powiedziała Kasi w sekrecie, jak córka mamie. Kasia niepotrzebnie
powtarzała Wieśkowi. A Wiesiek jest nie w porządku, że tak to wszystko opowiada
innym, prywatne sprawy własnej córki, jakby to był świetny materiał dla żartów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No może – zgodził się
ojciec i trochę się uciszył. – Może tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez chwilę jedli w
milczeniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale tak swoją drogą –
odezwał się ojciec, odstawiając na stolik pusty talerz – to się z ciebie zrobił
niezły casanowa, Jędrek. Tu za dziewczynę zapłacił, tu jej otworzył drzwi, tam
podał rękę, tam coś poopowiadał i już ją sobie okręcił wokół małego palca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">O to chodziło?, pomyślał
Andrzej z niedowierzaniem. Bo się było uprzejmym?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale w sumie to nadal
straszny z ciebie dzieciak, choć tak urosłeś – dodał ojciec. – Taki wielki, a
taka gapa. Mogłeś chociaż cmoknąć dziewczynę na tym molo, to nie byłaby dzisiaj
taka smutna. A ty chyba nawet nie zauważyłeś, że ta mała wpatruje się w ciebie
maślanymi oczami i chłonie każde twoje słowo jak gąbka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Znów się roześmiał.
Andrzej sięgnął po sok. Nawet nie było warto komentować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Daj spokój, Władek –
powiedziała nagle mama, chyba trochę niezadowolona. – Co ty go będziesz
namawiał do jakiegoś obściskiwania się z dziewczynami na siłę? Może mu się nie
podobała. Jest bardzo miła i grzeczna, ale co to, jedyna dziewczyna wokół?
Smarkata jeszcze bardzo. I nogi ma nieco krzywe…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec klepnął się
otwartą dłonią w kolano.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No masz – powiedział,
najwyraźniej jeszcze bardziej rozbawiony niż przed chwilą. – Widzisz, Jędrek,
mama się wreszcie zdradziła. Niby wszystko ładnie pięknie, ale żadna dziewucha
nie będzie dość dobra dla jej synka. A to dopiero pierwsza dziewczyna na
horyzoncie. Potem będzie tylko gorzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wcale nie –
odpowiedziała mama urażonym tonem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale z ciebie będzie
wredna teściowa – dokuczał jej ojciec. – Każdą dziewczynę wymierzysz na
wszystkie strony, odpytasz, obejrzysz pod lupą i będzie zaraz: „Nie, nie dość
doskonała, mój synek zasługuje na lepszą”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama zaczęła zapewniać,
że to nieprawda, na co ojciec uparcie powtarzał, że oczywiście, że prawda,
przecież mama dopiero się rozkręca, za rok czy dwa to dopiero kolejne
dziewczyny będą z furkotem wylatywać z domu przez ogród prosto za bramę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej odstawił talerz
i kubek, wstał, rzucił „Dobranoc” i wyszedł z salonu. Miał ich obojga
zdecydowanie dość. Do pokoju odprowadzał go śmiech ojca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W pokoju było cicho,
klimatyzacja przyjemnie chłodziła, poduszka za plecami ułożyła się idealnie już
za pierwszym razem – dobrze się w takich warunkach czytało. Ale niedługo. Po
kilkunastu minutach rozległo się delikatne pukanie i do pokoju weszła mama.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czytasz sobie? –
zapytała, jakby nie widziała, co robi, usiadła na skraju łóżka, wyciągnęła rękę
i pogłaskała go po twarzy. – Opaliłeś się, skóra ci trochę schodzi z nosa.
Posmaruję cię jutro kremem przed wyjściem z domu, żebyś mi się cały nie spalił.
Podobała ci się dzisiejsza wycieczka?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – odpowiedział i
wrócił do książki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A powiedz… – Mama
podparła się jedną ręką o łóżko, drugą przesuwała po jego głowie. – Nie jest ci
smutno, że Zosia już wyjechała?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzał na nią ze
zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama uśmiechnęła się
trochę tak, jakby nie dowierzała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To miła i ładna
dziewczyna – powiedziała łagodnie – ale wiesz, nie jedyna na świecie. Tu jest
dużo ładnych dziewczyn. Zagadaj do którejś, nie musisz cały czas z nami na
plaży siedzieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie siedzę – zwrócił
jej uwagę. – Głównie pływam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, pływasz – powtórzyła
mama cicho. Jej ręka znieruchomiała. – Dobrze pływasz. Tylko nie wypływaj za
daleko, dobrze? To niebezpieczne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Miał ochotę
odpowiedzieć, że ojciec już mu wyznaczył granice, w ramach których wolno mu
żyć, myśleć i oddychać – ale w głosie, w twarzy mamy pojawiło się coś dziwnego,
przypominającego skurcz bólu, więc uznał, że lepiej się nie odzywać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie będę pływał za
daleko – obiecał tylko. Mamie to najwyraźniej wystarczyło, bo się odprężyła,
znów uśmiechnęła, pochyliła i pocałowała go w policzek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale ty rośniesz –
odezwała się cicho i zrobiła to, co robiła kiedyś, gdy był mały: oparła swoje
czoło o jego czoło, wsunęła mu obie ręce we włosy i zakołysała się lekko. – Mój
duży mały synek. Mój duży chłopiec. Rok temu jeszcze byłeś takim szkrabem, a teraz
takie chłopaczysko wyrosło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mamo… – Odwrócił głowę
trochę w bok. – Niech mama da spokój, ja nie jestem małym dzieckiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie chodziło o to, że
dotyk mamy był nieprzyjemny. Po prostu tego znów było za dużo – tej narzucanej
przez innych bliskości fizycznej, wchodzenia zbyt mocno w czyjąś, jego,
przestrzeń, tego wydzielania z jego ciała kawałków do szturchnięcia,
dotknięcia, klepnięcia i tak dalej. W ostatnich miesiącach to się nasilało, a
jednocześnie narastała potrzeba odsunięcia się, zapewnienia sobie odrobiny
przestrzeni, tak, właśnie przestrzeni, w której człowiek czułby się swobodnie i
komfortowo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dla mnie zawsze
będziesz dzieckiem – odparła mama czule, pocałowała go ponownie w policzek i
wstała. – No dobrze, czytaj sobie. I nie martw się. Tu jest dużo dziewczyn, na
pewno nie będzie ci smutno bez Zosi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odprowadził ją wzrokiem
do drzwi. Czemu sobie wbiła do głowy, że z powodu nieobecności Zosi miałoby mu
być przykro? Zosia była miła, owszem, ale w gruncie rzeczy bez niej będzie
swobodniej. Trochę już go zmęczyło to dostosowywanie do niej tempa kroku podczas
spaceru, czasu pływania, miejsc, w których siedzieli. Myśl, że znów, jak w
pierwszych dniach, będzie sam i – pomijając rodziców – dostosuje cały rozkład
dnia tylko pod siebie, wywoływała ogromne zadowolenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tylko mamie nie dałoby
się tego wytłumaczyć. Przecież już kilka razy, gdy po jakichś jej uwagach „Ty
tak znowu sam, czemu siedzisz sam, zaproś Marcina, zrób coś z kolegami, idź z
przyjaciółmi, zamiast tak sam siedzieć” mówił wyraźnie: „Lubię być sam” – mama
patrzyła ze zmartwieniem, kręciła głową, narzekała, że taki dzikus i pustelnik
z niego rośnie, „samemu to żadna przyjemność, samemu to smutno, samemu w życiu
to najgorzej”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Naprawdę lubił być sam.
Co w tym złego?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poprawił poduszkę za
plecami, oparł książkę na zrolowanym kocu i wrócił do czytania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie można było mieć
chwili spokoju. Jak nie jedno, to drugie. Ojciec przyszedł do pokoju właśnie
wtedy, gdy Andrzej kończył robić pompki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Te wieczorne ćwiczenia,
które wykonywał kilka razy w tygodniu, były jak pływanie – czymś, czego nauczył
go ojciec. Pod koniec piątej klasy podstawówki, jakoś w okolicach majówki,
ojciec zawołał go do dużego pokoju. To, co powiedział, nie było za miłe – niski
jesteś i drobny, takie chuchro, każdy większy chłopak może zrobić sobie z
ciebie worek treningowy. Ale też dość sensowne – siła i sprawność są ważniejsze
od wzrostu, a siły nie zyskuje się tak z dnia na dzień. Jak się sam nie
będziesz umiał obronić, jak ktoś cię będzie chciał uderzyć, to lądujesz na
przegranej pozycji. Nie licz, że ktoś pomoże, obroni, wyręczy. Teraz są
rodzice, ale nie zawsze będą, w szkole, po szkole, na podwórku, kiedyś w
dorosłym życiu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Masz liczyć na siebie,
a nie na innych, Jędrek”. Tak to dokładnie brzmiało. „Masz być mężczyzną, a nie
beksą, która czeka, aż rodzice wszystko załatwią i pomogą. Żeby ci do głowy nie
przyszło lać kolegów dla zabawy albo dla korzyści, bo wtedy ja sobie z tobą
porozmawiam. Ale jak ciebie któryś zacznie lać, bo uzna, że takiemu
kurdupelkowi to może coś zabrać albo się poznęcać, to musisz się umieć bronić,
a nie czekać, aż mamusia przybiegnie i pogoni tego, kto sobie z ciebie robi
worek treningowy. Rozumiesz?”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rozumiał. Obserwował
uważnie te ćwiczenia, które mu ojciec pokazywał, potem pod jego okiem powtórzył
je parę razy. Pompki, przysiady, skłony, inne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Liczy się regularność”,
dorzucił w którymś momencie ojciec. „Lepiej często po trochu niż co jakiś czas
wielką ilość, bo to nic nie da. I w ćwiczeniach, i we wszystkim. Zawsze się
liczy regularność, wbij to sobie do głowy, dzieciaku. Wybierz sobie jakąś porę w
ciągu dnia i rób wtedy chociaż trochę jak najczęściej. Ja kiedyś zaczynałem tak
dzień. Teraz wolę dłużej pospać, to ćwiczę wieczorami”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Fakt, w sypialni
rodziców był w kącie rozłożony koc, na którym czasem widziało się ojca
ćwiczącego. Mama czasem przymykała drzwi od sypialni, „Tata ćwiczy, poczekaj z
tym moment”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Te ćwiczenia weszły w
nawyk, i to szybko. W gruncie rzeczy Andrzej zaczął mieć wrażenie, że czegoś mu
brakuje, jeśli z jakiegoś powodu odpuszczał sobie tę wieczorną dawkę ruchu. W
ostatnim roku próbował przestawić się na ćwiczenia rano – nie miał ochoty robić
wszystkiego jak ojciec – ale niestety też wolał dłużej pospać. Rano wolno się
rozkręcał. A poranny WF we wtorki to była porażka, zresztą nie tylko dla niego,
dla wszystkich, z wuefistą włącznie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W szóstej klasie ojciec
zarządził wspólne bieganie po lesie. „Wspólne bieganie”, dobre sobie. Ojciec
pędził, a człowiek bezskutecznie próbował go dogonić. Ale samo bieganie było
fajne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Tu masz coś fajnego”,
powiedział ojciec, wręczając mu prezent na czternaste urodziny. „W sam raz dla
dorastającego chłopaka. Przyda ci się bardziej niż te twoje książki, książek
masz już wystarczająco”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uwaga była durna, ale
prezent rzeczywiście fajny. Zestaw ciężarków, pięć par o różnym ciężarze.
Ojciec sobie kupił podobny zestaw, tylko o większych wagach. Pokazał, jak z
nimi ćwiczyć, jak podnosić, żeby sobie nie naderwać mięśni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„A jak już te będą dla
ciebie za lekkie, to pożyczę ci moje”, powiedział ojciec z zadowoleniem. „Tylko
żebyś nie myślał, że jak nabierzesz trochę siły, to możesz latać po szkole i
bić słabszych, bo przypomnę ci wtedy, że zawsze się znajdzie ktoś silniejszy od
ciebie, kto też ci może spuścić lanie”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W tym już słychać było
ostrzeżenie. Tak jakby, pomijając zwykłe koleżeńskie bójki na korytarzu,
Andrzej całe przerwy spędzał na przerabianiu kolegów na mielone…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Musiał przyznać, że to
wszystko się przydawało. Zwłaszcza na początku liceum, gdy wciąż był dość
niski, a chłopacy ze starszych klas parę razy próbowali pokazać, głównie w
czasie gry na boisku, kto ma ostatnie słowo. No więc niekoniecznie oni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poza tym te ćwiczenia
dawały poczucie jakiegoś minimum kontroli – nad własnym ciałem, nad sobą, nad
swoim życiem. Tak jak judo. Jak pływanie. Jak jazda na rowerze. Konkretne
działanie, nad którym miało się kontrolę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z czytaniem było w
pewnym sensie podobnie. Kontrola, bo można ogarnąć; koniec końców, gdy doczyta
się do ostatniej strony, wszystko się uporządkuje i da zrozumieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ludzie na żywo to
chaos i kompletny bezsens – powiedział parę tygodni temu pani Beacie, gdy
rozmawiali o „Ojcu Goriot” i „Eugenii Grandet” Balzaca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale to z tych ludzi na
żywo biorą się takie rzeczy jak powieści Balzaca – zwróciła mu uwagę. – Zobacz,
to jest ta niesamowita siła literatury: największy życiowy chaos potrafi
przerobić na historię, która zaczyna mieć sens.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Coś w tym było.
Zdecydowanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W czasie ćwiczeń fajna
też była możliwość zawieszenia myślenia, taki odpoczynek dla głowy. Fizyczne
zmęczenie odcinało od wszystkich myśli, wrażeń, niepokojów i wewnętrznych
chaosów. Tak jak teraz: kolejne pompki i coraz silniejszy ból w ramionach,
coraz większe napięcie w klatce piersiowej i coraz trudniejszy do złapania
oddech. I kolejny raz. I kolejny. I kolejny…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I wtedy właśnie rozległo
się pukanie do drzwi i wszedł ojciec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No cóż, przynajmniej
pukał. Tego pukania do drzwi nauczyła go mama, prawie dwa lata temu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To już jest
nastolatek, zaraz pójdzie do liceum, nie powinieneś mu wchodzić do pokoju jak
do kurnika – tłumaczyła mama. Siedziała wtedy z ojcem w kuchni, przy późnej
kolacji; Andrzej właśnie wyszedł po kąpieli z łazienki i stanął w przedpokoju,
zaciekawiony, o co chodzi. – Jakby był dziewczynką, to już dawno byś pukał, bo
dziewczynka narobiłaby parę razy pisku, że wchodzisz, jak ona się przebiera
albo coś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale to nie jest
dziewczynka – burknął ojciec. – To jest chłopak, czego ma się wstydzić przed
ojcem?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To jest nastolatek,
potrzebuje trochę prywatności – odpowiedziała mama łagodnie. – Władziu, no
pomyśl, chciałbyś, żeby ktoś ci tak wchodził? Jemu dawno wbiłeś do głowy, że
bez pukania do nas nie wolno. To teraz czas też w drugą stronę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec jeszcze trochę
marudził, że we własnym domu ma pukać i dzieciakom to się dzisiaj w głowach
przewraca – ale pukać zaczął, choć z reguły nie czekał na „Proszę”; uderzał
lekko w drzwi dwa lub trzy razy i wchodził. Mimo wszystko – pukał, zawsze coś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">Za pierwszym razem, gdy
tak wszedł po zapukaniu, oświadczył:<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Twoja mama uważa, że
jesteś już taki strasznie duży i ważny, że trzeba do ciebie pukać. Za rok
pewnie będziemy się musieli umawiać do ciebie listownie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mama traktuje mnie jak
człowieka – mruknął Andrzej. Ojcu się wyraźnie ta uwaga nie spodobała, bo się
skrzywił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na człowieka to ty
jeszcze musisz dorosnąć – powiedział. – I jak tak chcesz być traktowany jak
człowiek, to może śmieci z kuchni wyrzuć. To jest coś, co ludzie robią, a nie
czekają, aż mamusia za nich wyrzuci.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W końcu jednak ojciec
się przyzwyczaił i przestał komentować. Teraz wszedł i usiadł na brzegu łóżka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ile jeszcze? – spytał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Siedem… naście –
sapnął Andrzej, unosząc się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze, to skończ,
poczekam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Siedemnaście pompek
później Andrzej wziął głęboki oddech, usiadł na kocu, który sobie wcześniej
rozłożył, oparł łokcie na kolanach i spojrzał na ojca wyczekująco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ile robisz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sto dziesięć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sporo. – Ojciec
pokiwał z uznaniem głową. – Ja robię sto pięćdziesiąt – dorzucił takim tonem,
jakby znów chciał zaznaczyć, że jest lepszy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej nie skomentował.
Do stu pięćdziesięciu zamierzał dojść do końca tego roku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czemu tata przyszedł?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A co, to mama może
przychodzić do ciebie, a ja nie? – prychnął ojciec. – Czy masz dzienny
limit na odwiedziny rodziców w twoim pokoju?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył
ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak pytam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ja tak przyszedłem –
odmruknął ojciec i sięgnął po leżącą na łóżku książkę. – Zobaczyć, co robisz,
czy może coś innego niż tylko siedzenie z nosem w książce. – Przewertował
Platona. – Dziwaczne te imiona.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Greckie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I tak dziwne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To starożytna Grecja –
powiedział, starając się zapanować nad zniecierpliwieniem. – Takie wtedy mieli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Taaa… – Ojciec
przerzucił jeszcze kilka kartek i zamknął książkę. – No to jak tam u ciebie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Głupie pytanie. Przecież
widział go cały dzień, skąd to „jak tam u ciebie?”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Normalnie. Przecież
tata widzi mnie cały czas. Co ma być?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No wiesz. – Ojciec
odłożył książkę i spojrzał na niego. – Po tym dzisiejszym pytam. Trzy dni byłeś
w centrum babskiej uwagi, teraz Zosia pojechała. Wszystko dobrze?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No nie, teraz on. Może
trzeba by wywiesić na drzwiach kartkę z napisem „Nic mi się w życiu nie
zmieniło ani nie zawaliło po wyjeździe Zosi, którą znam od trzech dni i której
obecność lub nieobecność w żaden sposób na mnie nie wpływa”? Ciekawe, czy to by
podziałało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie, prawdopodobnie nie.
Mama zaglądałaby co godzina z pytaniem: „Jędruś, ale jesteś pewien tego, co
napisałeś? Na pewno jesteś pewien?”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze – odparł zatem
krótko. – Coście się tak tej Zosi uczepili?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A wiesz. – Ojciec
wzruszył lekko ramionami. – W sumie to bardziej mama. Ale tak sobie pomyślałem…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wykonał taki ruch, jakby
chciał sięgnąć po papierosa, ale chyba przypomniał sobie, że poza salonem nie
powinien palić, i wyciągnął z kieszeni spodni pustą rękę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, tak sobie
pomyślałem – podjął po krótkiej chwili – że Zosia jak Zosia, ale tu w ogóle
jest sporo dziewuch, które cię pożerają wzrokiem. – Uśmiechnął się lekko. –
Właściwie to jak cię tak obserwowałem z Zosią, to dopiero do mnie dotarło, jak
ty ostatnio wyrosłeś i jaki facet się już z ciebie robi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kurwa, znowu się
zaczyna, pomyślał Andrzej z irytacją. I z pewną złośliwą satysfakcją, bo
przynajmniej tyle miał człowiek wolności – we własnej głowie. Niech mu ojciec
spróbuje spuścić lanie za to „kurwa” w myślach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zosia pewnie tego nie
widziała, bo była w ciebie wpatrzona jak w obrazek, i ty pewnie też nie, bo
jeszcze głupi i ślepy jesteś jak dzieciak w tych sprawach – stwierdził ojciec –
ale my z mamą widzieliśmy. I Wiesiek mi wczoraj w pewnym momencie też zwrócił
uwagę, „Ty zobacz”, mówi, „jak za tym twoim smarkaczem dziewczyny się oglądają,
zaraz sobie któraś szyję zwichnie”. I rzeczywiście, z kilkanaście się oglądało.
Ale te dziewuchy to teraz wstydu nie mają – dodał, kręcąc głową. – Oglądają się
za chłopakami jak chłopaki normalnie za nimi. Za moich czasów to było nie do
pomyślenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej nie skomentował.
Hasła z serii „za moich czasów” pojawiały się często, zwłaszcza na fizyce. „Za
moich czasów uczniowie tak nie pyskowali”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W każdym razie –
odezwał się ojciec i tym razem wyciągnął z kieszeni spodni paczkę papierosów, a
z paczki jednego papierosa, ale go nie zapalił – zapamiętaj sobie, żeby
najpierw myśleć, a dopiero potem… no, cokolwiek robić. Rozumiesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – mruknął Andrzej
dla świętego spokoju. Podejrzewał, że rozumie, ale wolał się nad tym za bardzo
nie zastanawiać. Zastanawianie się nad tymi kwestiami w obecności ojca byłoby
zbyt żenujące.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze. – Ojciec
parę razy obrócił w palcach papierosa. – Może… – Zawahał się, uniósł głowę i
spojrzał jakoś tak… z zakłopotaniem? – Może… coś ci kupić, tak na wszelki
wypadek?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co? – zapytał Andrzej
ze zdumieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No wiesz… – Ojciec
wzruszył ramionami, spojrzał na papierosa, ponownie uniósł wzrok i kiwnął jakoś
śmiesznie głową. – W aptece.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez moment Andrzej
chciał zapytać „Niby co?”, ale akurat gdy otworzył usta, zrozumiał. I chyba się
zaczerwienił, bo poczuł falę gorąca uderzającą w twarz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie trzeba – warknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jedyna pociecha, że
ojciec też się zaczerwienił i patrzył już tylko na papierosa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No jak chcesz. Jakbyś
zmienił zdanie…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niech mi tata da
spokój – przerwał. Jeszcze trochę i będzie powtórka z tamtej rozmowy parę
miesięcy temu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze, dobrze –
wymruczał ojciec, wstał i schował paczkę do kieszeni. W dłoni pozostał mu
wyjęty wcześniej papieros. – Tak tylko mówię. Myj się i spać. Nie czytaj po
nocy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobranoc.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobranoc.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec podszedł do
drzwi, otworzył je i odwrócił się lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powiem ci, że dopiero
teraz do mnie dociera, że ty masz prawie szesnaście lat – powiedział cicho. –
Nie wiem, kiedy to minęło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokręcił głową, wyszedł
z pokoju i zamknął za sobą delikatnie drzwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej siedział na
kocu, obejmując rękami nogi, wpatrywał się w te drzwi i próbował sobie ułożyć
to wszystko w głowie. No niestety, wniosek był jeden. Rodzice są dziwni.
Zwłaszcza ojciec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po prysznicu i
wyłączeniu w pokoju górnego światła, żeby nie prowokować kolejnej wizyty
rodziców w pokoju, tym razem z serii „Jędrek, zgaś to światło i idź spać,
przestań czytać po nocy!”, Andrzej włączył lampkę na nocnym stoliku, ułożył
wygodnie poduszkę za plecami i otworzył Platona na końcówce siódmej księgi. Nie
mógł się jednak skupić; rozważania o mniemaniach i dialektyce przesuwały się
przed oczami, ale nie trafiały do świadomości.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To było wykańczające. Te
wszystkie oczekiwania. Rodziców, Zosi, znajomych rodziców. Nauczycieli w
szkole, ludzi z klasy. Oczekiwania, że będzie w dany sposób reagował, że będzie
w dany sposób coś postrzegał, że będzie w dany sposób myślał i czuł. Że będzie
się domyślał. Że odgadnie. Że się automatycznie dopasuje i wpasuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Oczekiwania, że
przewidzi oczekiwania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Położył zamknięty tom na
nogach. Klimatyzacja chłodziła intensywnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Każdy czegoś chce,
pomyślał z irytacją. Ojciec, co chwila czegoś innego. Mama, chyba żeby ciągle
miał sześć lat i żeby mogła go niańczyć. Fizyk, żeby traktować go jak
skrzyżowanie boga i Einsteina. Dyrektor, żeby bać się przy nim oddychać.
Anglista, żeby sami się nauczyli angielskiego i żeby on się na lekcjach nie
musiał wysilać. Dziewczyny w klasie, żeby im wiecznie przytakiwać. Chłopaki w
klasie, żeby Gośka czy Hanka zwróciły na nich uwagę. Biologica, żeby na
sprawdzianach pisać słowo w słowo to, co było w podręczniku, bo jeśli własnymi
słowami, to „nie nauczyłeś się porządnie”. Bibliotekarka w miejskiej
bibliotece, żeby nie zawracać jej głowy pytaniami o książki, których nie ma w
księgozbiorze, „mało masz książek na półkach, co ty znowu wymyślasz?”. Pan
Wiesiek, żeby się śmiać z jego durnych wypowiedzi. Zosia, ta też ustawiła sobie
człowieka w roli, której się miało domyślić i teraz jest wielkie przeżywanie,
że się nie domyśliło. Pomijając już nawet to, że nic by z tego nie wyszło –
kolejna osoba, która nie powie wprost i konkretnie, czego chce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Jesteś głupi i ślepy
jak dzieciak w tych sprawach”, tak to skwitował dziś ojciec. Możliwe. I nie
tylko „w tych sprawach”. Coraz częściej miał wrażenie, że jest głupi i ślepy
tak ogólnie, co chwila zderza się z czymś, czego nie rozumie, nie dostrzega i
nie podziela. I na co nie umie, nie chce i nie zamierza odpowiadać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odłożył Platona na
stolik i wyłączył światło. Klimatyzacja szumiała; to był jednostajny, spokojny
odgłos, do którego już się zdążyło przyzwyczaić i przy którym dobrze się
zasypiało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jakie to jest
wkurwiające, pomyślał, poprawiając poduszkę pod głową. To wszystko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, jakie to jest
wkurwiające, tak się ciągle użerać z cudzymi oczekiwaniami, zwłaszcza gdy
własne oczekiwania, pragnienia, potrzeby trzeba tak bardzo chować, trzymać w
ryzach, kontrolować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ludzie są męczący.
Fajnie byłoby móc spędzić chociaż parę dni bez ludzi, tak zupełnie bez ludzi, samemu,
we własnym tempie, na własnych zasadach, z własnymi myślami. Bez pretensji, bez
oczekiwań, bez całego tego codziennego chaosu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jeszcze cztery dni i
będą w domu. Z jednej strony fajnie, to będzie powrót do znanej i
uporządkowanej normalności, codzienności. Z drugiej strony – ta myśl uderzyła
go właśnie w tym momencie – ta normalność, codzienność od pewnego czasu wydaje
się dusić. Tak, dusić, ograniczać, zgniatać, tak dziwnie zgniatać, od środka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wypłynąć poza granicę na
morzu. Byłoby fajnie. Przekroczyć jakąś narzuconą przez innych granicę, uwolnić
się, zrobić po swojemu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie ma szans, ale byłoby
fajnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przypisy:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><span style="color: black; line-height: 150%;">* Platon, „Państwo”, przekł. W. Witwicki, IV, 432 D.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">fot. <u><a href="https://www.lookphotos.com/en/images/71321424-Cefalu-city-skyline-with-beach-at-night-Sicily-Italy" target="_blank">lookphotos</a></u></span></span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></p></span><p></p></span></span><p></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-51103986535645890062023-07-28T09:00:00.031+02:002023-09-01T20:54:23.471+02:00PLAŻA W CEFALÙ. ROZDZIAŁ II: CIAŁO, CIAŁA, CIAŁU<p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHHncBA-b0EcgaWnn6NKB2qQsyuYSpDRQwnITPNAC2ZZtqOdV3tSke6m8JTcIqg-s2AJZg0JYkOTcCsKs0eugZR2EOcCJn1SJdxrA0HHLumaEVwnl7AvjWdcSTuHQFBXAG3BnIhTGfjC5qsPG1zkoULDPZ58zCuHRXtuIB_5e9E6KnQOEgS0FURio3wefS/s3000/Cefal%C3%B9%20-%202.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1588" data-original-width="3000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHHncBA-b0EcgaWnn6NKB2qQsyuYSpDRQwnITPNAC2ZZtqOdV3tSke6m8JTcIqg-s2AJZg0JYkOTcCsKs0eugZR2EOcCJn1SJdxrA0HHLumaEVwnl7AvjWdcSTuHQFBXAG3BnIhTGfjC5qsPG1zkoULDPZ58zCuHRXtuIB_5e9E6KnQOEgS0FURio3wefS/s16000/Cefal%C3%B9%20-%202.jpg" /></a></span></div><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br /></span><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No i lipiec zamykam
czterema tekstami. „Plażę” mam już całą skończoną i zastanawiam się, czy wrzucać trzeci i czwarty rozdział w pierwszych dwóch tygodniach sierpnia, czy co drugi tydzień, żeby po prostu wypełnić nimi w miarę harmonijnie nowy miesiąc.</span></span></p><a name='more'></a><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><o:p></o:p></span></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">PLAŻA W CEFALÙ<o:p></o:p></span></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">ROZDZIAŁ II: CIAŁO, CIAŁA, CIAŁU</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Ciało stanowi element niewygodny – w narracji i poza narracją. Ilekroć
zostaje wprowadzone – jako motyw, temat, bohater – potrzebuje
usprawiedliwienia, pewnego obrobienia (by pasowało, by aż tak nie raziło, by
nie było właśnie – paradoksalnie – zbyt cielesne), ucywilizowania. Zwróćmy
uwagę na to, co jest w ciele dopuszczalne, gdy o nim mowa: wzrost, kolor,
niektóre jego części i kończyny, twarz, fryzura, czasem waga. Niedoskonałości –
tak, jeśli bohater jest zły, ma śmieszyć lub budzić współczucie (ale bez przesady,
przecież nie będziemy jakimiś naturalistami). A inne elementy? Są zbyt
nieeleganckie, zbyt obrzydliwe, zbyt „niepotrzebne”. Dla narracji nie istnieją.
Czytelnik oddycha z ulgą.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale literatura nie opiera się na uldze.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-size: medium;">Andrzej Weredecki,
„Ciało bez narratora”, w: „Niewygody narracyjne”, red. G. Świeńdo, A.
Weredecki, B. Zielewska, Szczecin 2011.</span></span><span style="font-size: x-large; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Własne ciało człowieka
zdradza. To była myśl, która pojawiła się pierwszy raz w siódmej klasie
podstawówki i od tamtego czasu ciągle powracała. Plamy na prześcieradle po
przebudzeniu, po męczących i jednocześnie przyjemnych snach, w których mieszały
się twarze, sylwetki i wrażenia. Włosy na tych partiach skóry, na których dotąd
ich nie było. Zmiany głosu, te idiotyczne, piskliwe dźwięki, które się czasem wydobywały
z gardła zupełnie znienacka. Uczucie podniecenia w najmniej odpowiednich
momentach i paniczne starania, by nad tym zapanować. Wzrastanie, ten nagły skok
o tyle centymetrów, zupełnie niespodziewanie, na początku pierwszej klasy był
jednym z najniższych chłopaków, a teraz zaczął ich przerastać. Dłuższe ręce,
dłuższe nogi, czasem wydawało się, że te kończyny cholera wie gdzie się kończą
i jak nad nimi zapanować. I to pragnienie sprawdzenia, upewnienia się, czy
dobrze mu się wydaje, czy to, co w głowie pojawia się jako obrazy, a w ciele
jako dreszcz, uczucie głodu gdzieś w środku – czy to jest słuszne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Własne ciało człowieka
zdradza, wiedział to już od paru lat. Nie można mu ufać. Trzeba nad nim
panować. Cały czas być przygotowanym na kolejny moment zdrady.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Więc był przygotowany.
Po cichu zmieniał pościel na swoim łóżku, tę brudną pakował do pralki i
dokładał jakieś ręczniki. Mama bez komentarza puszczała rano pranie. Nie
wiedział, czy się czegoś domyślała, i wolał nie wiedzieć. W każdym razie
problematyczna pościel znikała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez resztę podstawówki
i prawie całą pierwszą klasę liceum starał się nie patrzeć na siebie w lustrze
ani pod prysznicem. Zbyt kłopotliwe. Długie spodnie, koszulki i bluzy z długim
rękawem w ciągu dnia – i po krzyku. W lecie już się tak nie dawało, ale w lecie
wszystko wydawało się nieco łatwiejsze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na głos nie było żadnej
rady. Mógłby nie mówić, zresztą w najgorszym okresie starał się unikać
odpowiadania na lekcjach, ale nic z tego. Jedyna pociecha, że inni chłopacy też
popiskiwali w durny sposób. Nie wszyscy, ale niektórzy jednak tak. Czasem
starał się mówić przy takiej jakby zaciśniętej krtani, trochę napiętej, żeby
obniżyć głos. I czasem pomagało. A czasem nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tafla lodu. Lodowata
woda. Długi, ostry szpikulec wbijający się w dłoń, rozrywający skórę, żyły,
mięśnie, kruszący kość. Ściana, ceglana ściana, wysoka i szeroka, bez końca i
początku. Śnieg, gruby, ciężki śnieg, oblepiający człowieka tak, że nie można
złapać tchu. Te wyobrażenia pomagały, gdy w czasie lekcji albo w innej sytuacji
dopadało go to nieszczęsne, niespodziewane podniecenie, przez które nie można
było normalnie wstać z ławki. Te wyobrażenia działały, uspokajały, pozwalały
zapanować nad sobą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Judo. Judo zdecydowanie
poprawiało koordynację. Dzięki treningom, na które zaczął chodzić od połowy
ósmej klasy, dawało się odzyskać wrażenie jedności tego ciała, wszystkich
kończyn, przynajmniej na chwilę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I tylko na sprawdzenie
własnych odczuć nie miał pomysłu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pierwsze takie chwile –
to chyba właśnie była siódma klasa. A może szósta? Trudno powiedzieć, przecież
w tym okresie ogólnie chłopacy spędzali czas głównie ze sobą, a dziewczyny ze
sobą. Ale już w szóstej pojawiały się jakieś pary, jakieś „Chodzę z Julitą”,
„Magdzie się Kamil podoba”, rzucane na przerwach, pisane na ścianach w
toalecie, sugerowane w czasie klasowych walentynek. Kompletnie tego nie
zauważał. W siódmej jednak, podczas szkolnej dyskoteki, na którą mama kazała mu
pójść – zawsze się upierała, że ma chodzić na takie rzeczy – siedział w kącie
korytarza z kilkoma chłopakami, jedli chipsy, rozmawiano o jakimś meczu, o
sprawdzianie z matematyki, obok przeszły dwie dziewczyny, jeden z chłopaków
skomentował, że Ance majtki spod tej sukienki widać, drugi położył się na
podłodze, żeby zobaczyć, czy rzeczywiście – a Andrzeja nagle uderzyła myśl:
chłopacy wyglądają fajniej niż dziewczyny. Tylko tyle. Taka całkowicie prosta
myśl, która pojawiła się zupełnie naturalnie, jakby odruchowo, i wcale nie
przeszkadzała. Trochę tak, jakby to już wiedział, czuł wcześniej, tylko nigdy
dotąd nie ujął w słowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Od tamtego momentu ta
myśl powracała, coraz częściej i wyraźniej. Niektórzy chłopacy ze szkoły.
Niektórzy z treningów. Niektórzy z podwórka. Najpierw to było czysto wizualne,
po prostu na dziewczyny nie chciało się tak patrzeć, na chłopaków chciało.
Później filmy. Ogólnie mało oglądał telewizji, jakoś go nie ciągnęło, chociaż
tylu kolegów z klasy ciągle coś oglądało, a szlaban na telewizor był dla nich
jedną z gorszych kar. Andrzeja filmy z reguły nudziły, trudno było utrzymać koncentrację
na tym, co się pojawiało na ekranie, i nieraz miał wrażenie, że nie do końca
nadąża za tym, co się dzieje. W powieściach to było takie proste, wyraźne,
uporządkowane; to, co się działo, miało sens i dawało się zrozumieć. Bardziej
niż w filmach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chyba nawet bardziej niż
w życiu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale jednak w ósmej
klasie filmy się przydawały. Zwłaszcza takie bardziej dla dorosłych, z nieco
odważniejszymi scenami, oglądane zwykle trochę „na nielegalu”, jak to któryś z
chłopaków określił, właśnie z innymi chłopakami, pod nieobecność rodziców, za
ich plecami. Kilka imprez urodzinowych, na które poszedł – to już nie były
takie przyjęcia urodzinowe, jak we wcześniejszych latach, gdy zapraszano
wszystkie dzieciaki z podwórka czy klasy, i dziewczyny, i chłopaków; dziewczyny
na swoje przyjęcia zapraszały już tylko inne koleżanki, a chłopacy – innych
kolegów. Najpierw były prezenty, ciasta, potem zabawy, czasem coś w grali,
czasem się trochę pobili, potem oglądali coś, na co rodzice pozwalali, a gdy
dorośli znikali – przełączali na film sensacyjny, na horror albo…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Albo na tamten film u
Kamila, w czasie nocowania. Kamil miał piętnaste urodziny akurat w ferie, po
pierwszym semestrze ósmej klasy. Namówił rodziców, żeby pozwolili mu zrobić
nocowanie dla kolegów. Rodzice się zgodzili, sami gdzieś poszli, zostawili całą
ich siódemkę pod opieką starszej siostry Kamila, która w okolicach dwudziestej
drugiej wyszła na randkę ze swoim chłopakiem. „Morda w kubeł przed starymi”,
ostrzegła Kamila. „Jak ty mnie wkopiesz, to też będziesz miał przesrane”.
Obiecali, że będą grzeczni i tak dalej, niech idzie. Gdy tylko zamknęła za sobą
drzwi, Kamil pobiegł do kuchni, wrócił z butelką piwa, powiedział: „Stary ma w
lodówce ich tyle, że nie zauważy braku jednej” i puścił w ruch. Upili po trochu
wszyscy. Takie sobie było, Andrzej oddał butelkę chłopakowi obok i z niesmakiem
wytarł usta. Pozostali udawali, że super, ale jakoś po pierwszej rundzie
próbowania nikt nie sięgał więcej po to piwo. Następnie Kamil oświadczył z
dumą, że stary ma też pornosy na wideo, a on wie, gdzie są są schowane. Poszedł
do pokoju rodziców i po chwili przyniósł jedną kasetę. Usiedli całą grupą przed
telewizorem, przy wyłączonym świetle, uruchomili wideo. Tak, to rzeczywiście
był pornos.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Właśnie wtedy, gdy na
ekranie przewijały się nagie ciała, męskie i damskie, w różnych układach, z
reguły dość monotonnych, ale za to bardzo szczegółowych, przy akompaniamencie
komentarzy kolegów – częściowo zachwyconych, częściowo takich śmiesznie
udających brak zawstydzenia i dorosłe „och, żadna nowość”, komentarzach w stylu
„Ale ma cycki”, „Ty, jak on ją od tyłu” czy „Ale ona ma tam kudły” – właśnie
wtedy tak mocno i wyraziście uświadamiał sobie, że to nagie kobiece ciało
zupełnie do niego nie przemawia. Za to – przemawia męskie. I że, najwyraźniej
jako jedyny, podczas oglądania tego pornosa śledzi wzrokiem nagich aktorów, a
nie nagie aktorki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Film został przerwany
dość gwałtownie i w popłochu, bo usłyszeli zgrzyt klucza w drzwiach
wejściowych. Siostra Kamila wróciła szybciej, niż zapowiadała, za to ze swoim
chłopakiem, i po rzuceniu: „Na gówniarzy nie zwracaj uwagi, a ty z tymi
głupkami mi nie przeszkadzaj” zamknęła się z nim w swoim pokoju. Nastrój
swobody prysł, Kamil po cichu odniósł kasetę na miejsce, puścili sobie dalej
jakąś strzelaninę, którą wcześniej oglądali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej się wtedy na
resztę wspólnego oglądania wyłączył. Te obrazy powracały. Powracały jeszcze
silniej następnego wieczoru, już w domu, pod prysznicem, i to był pierwszy
moment, gdy znalazł rozładowanie tego narastającego chwilami napięcia,
rozładowanie w połączeniu świadomych wyobrażeń i ruchów własnych dłoni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bo wyobrażenia, obrazy,
pojawiały się i wcześniej: w snach, wieczorami przed zaśnięciem, niekiedy w
ciągu dnia. Najpierw były dość zmieszane, takie kłębowiska kawałków ciał obu
płci, trudno było wyodrębnić z tego coś konkretnego. Ale od tamtego dnia
wyobrażenia i obrazy stawały się coraz klarowniejsze i ujednolicone. Jakiś
chłopak z treningu. Jakiś aktor z filmu oglądanego z rodzicami. Nauczyciel
angielskiego teraz, w pierwszej liceum, w sumie beznadziejny, prawie nic nie
robili i było nudno, ale fajnie wyglądał. Marcin. Tak, w ostatnich miesiącach
coraz częściej w tych wyobrażeniach pojawiał się Marcin.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I Vidal.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Nie oglądaj się w
stronę Sodomy” Vidala znalazł kwietniu zeszłego roku w miejskiej bibliotece. Od
dawna nie korzystał z części regałów oznaczonych tabliczką „Dla dzieci i
młodzieży”, bo to, co było tam ciekawego, już przeczytał, a inne rzeczy były
kompletnie nieinteresujące; wędrował więc wśród półek z części „Dla dorosłych”
i ciągle znajdował coś wciągającego. Vidala wyciągnął tak po prostu, z kilkoma
innymi autorami na „V”; przerzucił kartki, podchwycił jeden fragment, drugi…
Wstrzymał oddech, rozejrzał się. W bibliotece było pusto. Okładka książki nie
zdradzała za bardzo treści – ot, powyginana dziwnie męska sylwetka. Z tyłu
żadnego opisu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A jednak podczas
wypożyczania z napięciem czekał na jakąś reakcję bibliotekarki. Zauważy,
domyśli się, coś powie? Będzie afera? Ale nie, ona bez większego
zainteresowania wyciągała karty biblioteczne z kolejnych książek, w sumie z
sześciu, Vidal był w środku, z niego też wyjęła kartę, potem z pozostałych, i
wszystkie wsadziła do kieszonki indywidualnej karty bibliotecznej czytelnika.
„Na miesiąc”, powiedziała, przesunęła książki w jego stronę i wróciła do
przeglądania gazety, którą miała rozłożoną na biurku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wyniósł Vidala bez
problemu. Odetchnął dopiero po wyjściu z biblioteki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poszedł wtedy z tą
książką na Wał Pomorski, nie miał odwagi czytać jej w domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wcześniej czytał
„Pamiętniki Fanny Hill” – przyniósł to jeden z chłopaków, na początku ósmej
klasy, z księgozbioru dziadka, i czytali jeden po drugim, z zakazem zdejmowania
okładki z szarego papieru, która zasłaniała półnagą kobietę z oryginalnej ilustracji
– i to było zupełnie inne wrażenie. Sama historia niezła, ale to, czym
zachwycali się koledzy – dość szczegółowe i liczne sceny erotyczne – nudziło.
Poza jednym fragmentem, gdy podczas balu przebierańców któryś z uczestników,
jakiś arystokrata, bierze Fanny, w stroju pasterskim, za chłopaka – i jak z
chłopakiem próbuje uprawiać seks. To był fragment, do którego chciało się
ciągle powracać, bo tylko w nim odnajdywało się coś bardziej ekscytującego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Natomiast Vidal… Vidala
chciało się czytać w kółko. Może sceny erotyczne nie były tak szczegółowe, ale
za to wywoływały prawdziwy dreszcz, uruchamiały kolejne obrazy, powracały
wieczorami, całe partie tekstu, słowo po słowie albo wrażenie po wrażeniu. Jim
Willard ze swoim przyjacielem ze szkoły, spleciony w uścisku, który początkowo
był koleżeńskim siłowaniem się, a skończył się pierwszym seksem; Jim w
kolejnych momentach życia, z kolejnymi mężczyznami, czasem pretensjonalnymi,
jak ten aktor, czasem diabelnie pociągającymi, jak tamten dziennikarz, którego
aktor nie cierpiał. Jim w wojsku, idiotyczna sytuacja z kolegą z oddziału,
usługi seksualne za korzyści „służbowe”. Jim w zakończeniu, i to zakończenie,
które irytowało i pozostawiało posmak zupełnego bezsensu, więc się wracało do
wcześniejszych rozdziałów, scen, słów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Myśl, że Vidala trzeba
oddać, była zwyczajnie przykra. Jasne, można przedłużyć, ale ile razy? Można
wypożyczyć ponownie, ale skąd pewność, że nie wypożyczy ktoś inny albo że przy
następnym wypożyczeniu też pójdzie tak łatwo? A jeśli bibliotekarka się
zainteresuje, czemu ta sama książka wypożyczana jest przez tę samą osobę znowu
i znowu, i znowu? Albo ktoś inny wypożyczy i zgubi? Można też udać, że samemu
się zgubiło, ale znów – a jeśli bibliotekarka zwróci uwagę, o czym jest
zgubiona powieść?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przy kolejnej wizycie w
bibliotece Andrzej oddał dwie książki, poszedł poszukać czegoś nowego, wrócił
do biurka bibliotekarki – i zorientował się, że jest sam. Bibliotekarka wyszła.
Często wychodziła na papierosa o tej porze – było koło drugiej, mało kto w czwartki
o drugiej po południu tu zaglądał, więc często zostawiała Andrzeja samego i
wychodziła przed budynek zapalić. Andrzej kończył wtedy o trzynastej
trzydzieści, jedyny dzień w tygodniu, gdy lekcje trwały tak krótko, i lubił
zaraz po szkole przychodzić do biblioteki, mieć całe pomieszczenie praktycznie
tylko dla siebie. Na początku jeszcze bibliotekarka mówiła: „Ty, mały, wychodzę
na chwilę, nie rozrabiaj mi tu”; potem już chyba się przyzwyczaiła do jego
obecności, bo wychodziła bez słowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jego karta czytelnika
leżała na biurku. Wziął ją do ręki i obejrzał. Teoretycznie w kolejnych
kratkach bibliotekarka powinna wpisywać numery identyfikacyjne wypożyczanych
książek, wraz z datami wypożyczenia i oddania, ale u niego już od dawna tego
nie robiła. „Musiałabym ci co chwila zakładać nową kartę, gdybym miała to
wszystko wpisywać”, powiedziała, gdy był w siódmej klasie. „Ciągle tu
przyłazisz i ciągle tyle bierzesz, naprawdę to czytasz czy tylko tak się
popisujesz? Dobrze, dobrze, nie rób takiej obrażonej miny. Wsadzę tylko karty z
książek do kieszonki i wystarczy, nie będę co chwila wpisywać, przepisywać i
marnować papieru na nowe karty czytelnicze dla ciebie. Nic ci od tego nie
ubędzie, zabieraj ten swój stos, pewnie za tydzień oddasz mi go z powrotem”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Vidal zatem, podobnie
jak pozostałe wypożyczone pozycje, nie był wpisany do karty czytelniczej. Tylko
karta identyfikacyjna książki tkwiła w kieszonce, wraz z pozostałymi trzema.
Tylko karta identyfikacyjna. Jedyny ślad, że to właśnie Andrzej wypożyczył tę
powieść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jedyny ślad. Jedna mała
kartka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez dłuższą chwilę
wpatrywał się w swoją kartę czytelniczą i wystające z jej kieszonki karty
książek. W głowie powracała ta myśl: tylko jedna mała kartka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Powoli wyciągnął ją z
karty czytelniczej. Zgiął na pół. Schował do tylnej kieszeni spodni. Odłożył
kartę czytelniczą z powrotem tak, jak leżała. Widać, nie widać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bibliotekarka wróciła po
kilku minutach, coś mruknęła, „O, ty już”, usiadła za biurkiem, wyjęła z
książek karty, schowała do kieszonki karty czytelniczej. Nawet nie spojrzała na
tę kieszonkę, nie zwróciła uwagi na to, ile już tam jest kart, nie zauważyła,
że jednej brakuje. Jej ruchy były naznaczone taką obojętnością, jakby pakowała
mięso w spożywczym. Właściwie sprzedawczyni z mięsnego była bardziej zaangażowana,
tuż przed owinięciem zakupu pokazywała go jeszcze raz mamie i pytała: „No niech
pani zobaczy, ładny kawałek, prawda? Pakujemy?”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wziął wypożyczone
książki, wyszedł z biblioteki; karta Vidala w tylnej kieszeni spodni wręcz
paliła, miał wrażenie, że gdy się odwrócił plecami do bibliotekarki, było ją
widać przez materiał. Powstrzymał się, by jej nie wyjąć zaraz po zamknięciu za
sobą drzwi budynku. Poszedł z książkami na Wał; dopiero tam wyciągnął z
kieszeni kartę, wyjął też zapałki, które po drodze kupił, i podpalił ją.
Żadnych śladów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Vidal był jego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trzymał „Sodomę” pod
materacem łóżka. Rodzice nie grzebali mu w pokoju – nasłuchał się trochę w
klasie historii o zaglądaniu do szuflad, o przeglądaniu zeszytów i innych
notatek, kilka dziewczyn opowiadało sobie ze złością i żalem, jak matki im
czytają pamiętniki, a paru chłopaków – jak ojcowie robią „rewizję” w
poszukiwaniu zakazanych rzeczy. Nie, jego rodzice nigdy czegoś takiego nie
zrobili. Ale jednak bał się, że gdzieś ten Vidal wpadnie im w ręce, tak zupełnie
przypadkiem, przez zwykłą złośliwość losu, więc go chował. Najpierw za innymi
książkami na półce – ale to mogło się łatwo wydać. Potem pod ubraniami, ale
uznał, że to wyjątkowo durne miejsce, przecież mama ciągle mu składa i układa
ciuchy. Wreszcie – pod materacem. Materac był gruby i ciężki, mama zmieniała
prześcieradła bez wyciągania go z ramy łóżka, drewniany szkielet, na którym
materac się opierał, miał bardzo grube deski, idealne miejsce. „Odkąd chowam
pamiętnik pod materacem łóżka, stara nie może go znaleźć”, powiedziała z
wyraźną satysfakcją jedna z dziewczyn z ósmej klasy w czasie przerwy obiadowej;
podchwycił to, przechodząc z Marcinem na boisko, i pomyślał wtedy: to może być
dobre rozwiązanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nieraz późnym wieczorem,
gdy miał pewność, że rodzice już śpią, wyciągał Vidala i czytał ponownie
ulubione fragmenty. Zostawały w głowie, gdy szedł potem cicho do łazienki,
odkręcał wodę w umywalce, by na wszelki wypadek zagłuszyć dźwięki, stawał nad
ubikacją i zsuwał spodnie od piżamy. Tak, Vidal pozostawał w głowie bardzo
mocno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale przez ostatnie
tygodnie coraz wyraźniej uderzała nowa myśl: chciałby się upewnić. Wyobrażenia,
obrazy, słowa – to jedno. Doświadczenie tego w rzeczywistości, dotknięcie w ten
sposób drugiego człowieka, zrobienie czegoś naprawdę – to byłaby pewność.
Chciałby ją mieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie chodziło o to, że
miałby problem z przyjęciem potwierdzenia tego. Nie, w gruncie rzeczy od samego
początku nie widział w tym problemu. Tak było, tak miał. Fakt, w pierwszym
okresie czuł się z tym dość osamotniony – żaden inny chłopak tak nie reagował.
Ale z drugiej strony – skąd miało się to wiedzieć? On sam też przecież nie
mówił głośno: „Ej, Karol z ósmej wygląda fajniej niż Anka z siódmej”. Poza tym
powoli zaczął odnajdywać w powieściach, a nawet w niektórych filmach podobne
reakcje. Wolał książki; było to najczęściej subtelne i raczej sygnalizowane niż
pokazywane wprost, ale przynajmniej bez takiej kpiny i pretensjonalności jak
właśnie w filmach, na które trafił. Pod koniec ósmej klasy znalazł też artykuł
w jednym z czasopism mamy. Mama regularnie kupowała kilka tytułów, w tym
„Claudię”, i czytywała je w niedzielę po śniadaniu; co jakiś czas oddawała
stare egzemplarze na makulaturę. Akurat w maju mieli przynieść na plastykę
trochę gazet, żeby robić kolaże, więc mama dała mu cały stos „Claudii” i innych
czasopism. Andrzej przejrzał najpierw wszystkie numery – ojciec się podśmiewał,
że czego zadrukowanego by mu nie dać, musi to przeczytać, jakby to było takie
zabawne, co w tym złego, że człowiek chciał czytać, choćby sprawdzić, czy jest
coś ciekawego? – i w jednej z „Claudii” trafił na artykuł „Mój syn kocha
inaczej”. To był zbiór kilku historii, dość łzawo opisanych, o matkach
homoseksualistów, ich wielkich zawodach, bo „syn nigdy nie da mi wnuka” i
rozterkach „no chyba nie zaproszę jego chłopaka na święta, prawda?”. Przeczytał
to trzy razy, ostrożnie wydarł z czasopisma i schował do Vidala. Vidal był
świetny, ale Stany Zjednoczone w latach czterdziestych to zdecydowanie zbyt
daleko od Polski, od Białego Boru z lat dziewięćdziesiątych. Ten artykuł był
znacznie bliżej codzienności, którą się znało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I chyba właśnie dopiero
wtedy, przez ten artykuł, uświadomił sobie, że cała sytuacja rzeczywiście jest
problemem. Nie dla niego. Dla innych.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Więc w cholerę z innymi.
Nie potrzebował ich. Mógł być sam ze swoimi myślami, wyobrażeniami,
pragnieniami. Nie potrzebował się tym dzielić. Poza tym gdzieś byli tacy sami
ludzie, ta myśl pocieszała i sprawiała, że nie czuło się aż takiego
osamotnienia. Wiedział już, rozumiał, skąd to wrażenie „chłopacy, nie
dziewczyny”, dzięki książkom mógł je osadzić w kontekście czegoś poza samym
sobą – to wystarczało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do niedawna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No właśnie, do niedawna.
Koniec kwietnia, początek maja tego roku – wtedy pojawiła się pierwsza myśl, że
chciałby się upewnić. Bo czegoś brakowało, takiego ostatecznego potwierdzenia,
takiej kropki nad „i”. Ta potrzeba narastała, coraz silniej dawała o sobie
znać. Dotknąć w ten sposób i chłopaka, i dziewczyny. Żeby porównać. Żeby
sprawdzić. Żeby mieć pewność, taką absolutną, rozjaśniającą samego siebie
pewność. Dotknąć, sprawdzić, wiedzieć. Tylko nie miał pojęcia, jak to zrobić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A tu, na włoskiej plaży,
w samym środku upalnego lata, to pragnienie dawało o sobie znać z coraz
większą, bolesną wręcz siłą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Plaża w Cefalù
rzeczywiście była świetna: miękki, drobny piasek, twarde dno, morze
rozciągające się bez końca. Woda przejrzysta, ciepła, ale zdecydowanie
chłodniejsza od powietrza na plaży; piasek pod stopami aż parzył, a kilkanaście
kroków później uderzała w skórę fala zimna, łagodząca i odprężająca mięśnie.
Nawet smak tej wody był inny niż nad polskim morzem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama nie umiała pływać.
Wchodziła do wody do pasa, czasem do ramion, kręciła się bez celu, śmiała się,
niekiedy na nich chlapała. Nieraz ojciec chwytał ją w pasie i okręcał wokół
siebie, mama piszczała, ojciec się śmiał. Andrzej odsuwał się trochę, starał
się na nich nie patrzeć. Rodzice potrafili robić człowiekowi okropny obciach.
Ojciec namawiał mamę, że nauczy ją pływać, ona znów piszczała, uciekała trochę,
znów się okręcali w wodzie. Porażka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale najgorszy był
krokodyl. Mieli takiego dmuchanego krokodyla, Andrzej pamiętał go jeszcze z
połowy podstawówki, i owszem, wtedy krokodyl był całkiem fajny, nieźle się na
nim pływało czy nim bawiło. Ale wyrósł z tego krokodyla już dawno temu. A
rodzice dalej uparcie go zabierali, ojciec zaraz po rozłożeniu chusty plażowej,
którą kupili chwilę wcześniej na targu, wyciągnął z torby tego krokodyla i
nadmuchał. „Jędrek, chcesz sobie z nim popływać?”, zapytał takim tonem, jakby
to był świetny dowcip. Andrzej udał, że nie słyszy. Krokodyla wzięła mama,
trochę z nim pływała, trzymała się głowy zabawki i machała nogami. Weszli z tym
badziewiem do wody, ojciec zaczął się wydurniać, krokodyl nagle chciał mamę
zjeść, potem chciał się sam utopić, potem błagał, żeby go pogłaskać po brzuchu.
Kiedyś też się tak wygłupiali, parę lat temu, ale wówczas nie budziło to
takiego zażenowania. Andrzej zostawił ich i poszedł popływać trochę dalej.
Naprawdę, rodzice robili czasem człowiekowi koszmarny obciach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec świetnie pływał.
Lubił przepłynąć kilka długich, dalekich rund, potem wyjść na brzeg, poleżeć na
piasku obok mamy, znów wejść do wody i popływać. Co jakiś czas szedł gdzieś na
bok, żeby zapalić, wracał, znów się zanurzał w morzu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To właśnie ojciec
nauczył Andrzeja pływać. Kiedy to było, na początku podstawówki, może jeszcze
nieco wcześniej? Andrzej pamiętał tylko niektóre momenty: ojciec tłumaczący, że
nie ma się czego bać, chłopaki nie mogą się bać, to tylko woda, w najgorszym
razie człowiek się jej napije; ojciec trzymający go obiema rękami pod brzuchem
i pod klatką piersiową, dyrygujący, która teraz noga, która ręka; ojciec
stojący nagle tak daleko, już bez podtrzymywania, oddala się coraz bardziej i
bardziej, z każdym kolejnym ruchem rąk i nóg, i krzyczy: „Właśnie tak, Jędrek,
i mocno machaj!”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec wyjaśniający mu
parę lat później, gdy wydało się, że w paru chłopaków pływali tam, gdzie był
zakaz – że jeżeli zrobi to jeszcze raz, to będzie żałował, że w ogóle
kiedykolwiek wlazł do wody. Wyjaśniający to najpierw słowami, z tym groźnym,
wywołującym dreszcz spojrzeniem – a potem wyjaśniający to pasem, „w dupę ci
wbiję trochę rozumu, skoro w głowę nie wchodzi”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej popatrzył na
ojca, który właśnie ochlapywał mamę wodą i próbował uniknąć ciosów ogonem
krokodyla. Dupek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po lewej i prawej
stronie w głąb morza ciągnęło się pasmo lądu, z małymi, wyglądającymi jak
kolorowe klocki domkami, nad którymi miejscami górowały skały. Sprawiało to
wrażenie, że ląd obejmuje część wody, jakby ją do siebie zagarniał; z jednej
strony kawałek lądu skręcał nawet w bok, niczym zgięte ramię. W oddali kusił
horyzont – morze, morze bez końca. Było w tym coś przesiąkniętego spokojem,
ciszą i wolnością. I zakazem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pierwszego dnia na plaży
ojciec ujął Andrzeja za ramię i wyciągnął drugą rękę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Widzisz, jak się z obu
stron te cyple kończą? – zapytał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Umiesz sobie zrobić w
głowie taką jakby linię czy kreskę, która je łączy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, a co? – Spojrzał
na ojca ze zdziwieniem. Stali na piasku, już na tej mokrej części, którą
obmywały kolejne fale.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A to – powiedział
ojciec twardo i popatrzył tym wzrokiem, który niekiedy wzbudzał większe obawy
niż wyciągany ze spodni pas – że tam jest twoja granica. Do tamtego miejsca
możesz pływać. Tam i ani centymetra dalej. Rozumiesz mnie, Jędrek? Wypłyniesz
kawałek dalej i koniec zabawy. Dupę ci spiorę tak, że do następnych wakacji nie
usiądziesz. I przez resztę pobytu tutaj będziesz tkwił na piasku i nawet palca
nie zanurzysz w morzu. Dociera do ciebie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wiedział, że
ojciec mówi poważnie. Zawsze mówił poważnie. Na którymś wyjeździe w połowie
podstawówki było takie lanie za złamanie ustalonych przez ojca zasad. I była
kara, zakaz korzystania z jednej z głównych atrakcji, co zepsuło całą
przyjemność wyjazdu, nawet mama w końcu prosiła, żeby ojciec odpuścił, ale
ojciec nie dał się zmiękczyć. „Smarkacz zapamięta, że jak coś mówię, to tak ma
być”, oświadczył wtedy mamie. „Albo będzie się słuchał, albo będzie beczał, sam
wybiera”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dociera – mruknął
zatem, bo ojciec patrzył wyczekująco. – Dalej nie pływam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No. – To „No” ojca
było jak zawsze paskudne, takie zadowolone z siebie „I znowu jest po mojemu”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale tata przesadza –
dorzucił Andrzej po chwili cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co? – Ojciec spojrzał
na niego nieprzyjemnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No przesadza tata –
podjął obronnie. – Przecież ja dobrze pływam. A dopiero w połowie tej
odległości woda mi sięga do szyi, przecież tu jest dość płytko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek – zapytał
ojciec niepokojąco spokojnym tonem – czego z tego, co przed chwilą
powiedziałem, nie zrozumiałeś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej znał ten ton.
Lepiej się było wycofać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wszystko zrozumiałem –
odburknął, odwracając głowę w bok. – I przecież powiedziałem, że dalej nie
popłynę. Po prostu tacie mówię, że dobrze pływam, więc w razie czego sobie
poradzę…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zamknij się, głupi
smarkaczu – warknął ojciec. – Ostatnio mi z Trzesiecka chłopaki wyławiali dwóch
takich w twoim wieku, co to „dobrze pływali” i „sobie poradzą”. Gówniarze się
potopili błyskawicznie, wystarczył jakiś skurcz u jednego i zaplątanie się w
jakieś świństwo u drugiego. – Zacisnął dłoń na ramieniu Andrzeja, aż zabolało,
i szarpnął lekko. – Spójrz na mnie, Jędrek. Nie uciekaj mi wzrokiem, tylko
spójrz. Chcesz wiedzieć, jak wygląda utopiony piętnastolatek?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – mruknął Andrzej.
Miał ochotę znów odwrócić głowę, bo ojciec świdrował go wzrokiem, ale wiedział,
że lepiej tego nie robić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja też nie chciałem –
wycedził ojciec przez zęby. – Ale niestety zobaczyłem. Dwóch policjantów mi się
porzygało, jak ich wyciągali. Twarde sztuki i normalnie nic ich nie ruszy, ale jak
zobaczyli utopione dzieciaki, to nie wytrzymali. I uwierz, jeśli nie chciałbyś
widzieć tych utopionych chłopaków, to jeszcze bardziej nie chciałbyś widzieć
twarzy ich rodziców, gdy ich o tym informowaliśmy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pamiętał, że w
maju była w Szczecinku jakaś historia z dwoma chłopakami, którzy zerwali się ze szkoły,
poszli popływać w Jeziorze Trzesieckim i tam się utopili. Ojciec przez kilka
dni siedział na komendzie do późna, wracał w bardzo złym humorze, długo palił
wieczorami w ogrodzie. Raz zajrzał do pokoju Andrzeja, akurat gdy Andrzej
wkuwał do sprawdzianu z biologii. Stanął w drzwiach i przez chwilę patrzył bez
słowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co? – zapytał wtedy
Andrzej podejrzliwie, odsuwając podręcznik.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co robisz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uczę się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To widzę. Czego?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Biologii. Budowy
komórek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sprawdzian masz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Umiesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na razie część.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jutro ten sprawdzian?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Za dwa dni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Aha – mruknął. –
Rozkładasz sobie naukę. Dobrze. – Znów pokiwał głową. – To ucz się, dziecko.
Nie siedź do późna, żebyś się wyspał do szkoły. – I zamknął za sobą cicho
drzwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wtedy nic o tej sprawie
w domu nie mówił, a teraz z tym wyskakuje…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przecież powiedziałem,
że rozumiem – powtórzył zatem Andrzej, bo chciał się już uwolnić od tego
uścisku i, szczególnie, od tego spojrzenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze – odparł
ojciec trochę spokojniej. – Bo tam jeszcze w razie czego zdążę dopłynąć – dodał
po krótkiej chwili. – Dalej to nie mam pewności.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej nie skomentował.
Też sobie wymyślił…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I pamiętaj – dorzucił
ojciec, puszczając jego ramię.– Jak pojedziemy na inne plaże i tam ci pokażę,
gdzie masz granicę, zasada jest ta sama. Jasne?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To idź, popływaj
sobie. – Klepnął go w plecy. – Ciągle w domu siedzisz w tych swoich książkach,
dobrze ci zrobi trochę ruchu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tego też nie było sensu
komentować. Ojciec ciągle robił uwagi w rodzaju „wiecznie czytasz. w kółko
siedzisz w książkach, cały czas tylko jesteś przyklejony do tych swoich
powieści”. No tak, ojciec niczego nie czytał, tylko gazety. Nie umiał zrozumieć
czegoś, co przekraczało jego wąski horyzont myślowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pływał
codziennie. Rano przed śniadaniem – wtedy na plaży było dość pusto. Pomiędzy
posiłkami, gdy wrócili ze zwiedzania miasta. Popołudniami w te dni, gdy wracali
z wycieczek po innych miejscowościach. Gdy nigdzie nie jechali, pobyt na plaży
pochłaniał większość wolnego czasu. Wieczorami, po kolacji, już nie pływali,
ale czasem szli na plażę, rodzice gdzieś siadali, on wchodził do wody po kolana
i przechodził kawałek w tę i z powrotem. Pływało się świetnie; nie wychodził z
wody, dopóki miał siłę, a potem, gdy już ogarniało go naprawdę ogromne
zmęczenie, wracał na tę plażową chustę, która tak się mamie podobała, że kupiła
dwie, czerwoną i niebieską, i zabierała na zmianę raz jedną, raz drugą; kładł
się, niemal padał, na brzuch, czuł pod materiałem parzący piasek, brał z torby
książkę i czytał, zasypiał, budził się i znów czytał. Wbrew wcześniejszym obawom
książki nie skończyły się za szybko – tego pływania, chodzenia, zwiedzania,
jeżdżenia było tyle, że czas na czytanie musiało się wręcz wyszukiwać. W sumie
było to nawet przyjemne – na trochę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tego dnia nigdzie nie
jechali. Po śniadaniu pozwiedzali kolejną część Cefalù, przyszli na plażę, mama
wyciągnęła się na chuście i oświadczyła, że teraz się będzie opalać. Zaraz
potem poderwała się i zarządziła smarowanie kremem z filtrem, po czym
wysmarowała im obu plecy i ramiona; ojciec siedział z pełną rezygnacji miną,
kręcił głową, mruczał: „Jadzia, przesadzasz”, a gdy tylko mama skończyła,
zerwał się i poszedł szybko do wody. Andrzej uciekł z chusty chwilę po nim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Morze było wspaniale
chłodne. Andrzej przepłynął na rozgrzewkę kawałek, zanurzył się, wynurzył i
przetarł twarz rękami. Jak chłodno, jak dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co, zmyłeś z siebie
już cały krem mamy? – usłyszał. Obejrzał się; ojciec właśnie podpłynął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Oby – mruknął. Ojciec
uśmiechnął się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, ja też oby.
Chcesz się pościgać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zerknął na
niego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra. To tam, do tego
molo. – Wskazał ręką na ten zagięty kawałek cypla, na którym znajdowały się
ławki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie molo –
sprostował Andrzej. – Raczej takie… nabrzeże. Chyba.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nieważne. Może być?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Meta znajdowała się
niezły kawałek od nich, do tego po skosie. I na granicy wyznaczonej przez ojca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra. – W głosie ojca
zabrzmiało zadowolenie. – To na trzy. Raz… dwa… trzy!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec płynął
najszybciej, jak potrafił. Zawsze tak robił. Nigdy nie dawał forów, nigdy nie
dostosowywał się do możliwości przeciwnika. Nigdy. Mama czasem mówiła: „Zwolnij
trochę, daj mu się trochę wyprzedzić, daj czasem małemu wygrać, przecież to
jeszcze dziecko”. A ojciec uparcie powtarzał: „Tak to się smarkacz nigdy nie
nauczy, że trzeba sobie zapracować na coś, czego się chce. Tak to się
przyzwyczai, że ma podane na talerzu. Zrobi się roszczeniowy i leniwy. Nigdy
nic w życiu nie osiągnie, jak od małego mu się będzie ułatwiać i ustępować.
Chłopak musi wiedzieć, że w życiu nie ma nic za darmo i bez pracy. Niech się
wysili, to kiedyś naprawdę będzie miał radochę z wygrania ze mną”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wreszcie go
dogonił i teraz płynęli niemal równolegle. Chwilami nieco ojca wyprzedzał,
chwilami ojciec wyprzedzał jego. Jeszcze trochę do mety.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W zeszłym roku, gdy się
tak ścigali w czasie majówki, w Kołobrzegu, ojciec wygrał. Ale różnica w czasie
była znacznie krótsza niż dwa, trzy lata temu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chwilami trudno się
łapało oddech, ale za nic by teraz nie zwolnił, by porządniej chwycić
powietrze. Coraz bliżej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Jeszcze musisz trochę
podrosnąć, żeby mnie dogonić”, powiedział ojciec w Kołobrzegu, gdy wyszli z
wody. Poklepał go wtedy po policzku i uśmiechnął się, tak jakby się dobrze
bawił. „Jeszcze dzieciak z ciebie, Jędrek”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dzieciak. Zobaczymy.
Zostało kilkanaście metrów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Dzieciak z ciebie”,
powiedział ojciec dwa lata temu, gdy ścigali się w lesie. Ojciec bardzo szybko
biegał. Dobiegł do drzewa, które było metą, stanął, podparł się pod boki i
czekał, a gdy Andrzej dobiegł, prawie już bez tchu – ojciec się roześmiał.
„Dzieciak z ciebie, nogi masz jeszcze krótkie. Jak trochę urośniesz, to
zobaczymy, kto będzie pierwszy”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dwie ręce uderzyły
jednocześnie o krawędź tego nabrzeża czy cyplu. Jego ręka. I ojca ręka. Jakaś
starsza pani, siedząca na jednej z ławek, uniosła głowę i trochę się wychyliła,
jakby chciała lepiej zobaczyć, co się dzieje. Andrzej chwycił większy kamień
wystający z boku obiema rękami, podciągnął się nieco i wziął kilka głębokich
oddechów. Ojciec obok zrobił to samo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, Jędrek –
powiedział dziwnym tonem. Minę też miał dziwną. – Powiem ci, że teraz to się
porządnie zmęczyłem, żeby dotrzymać ci tempa. Nieźle. Remis.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Puścił kamienie,
zanurzył się, wynurzył, znów chwycił jedną ręką kamień, tym razem ten, na
którym Andrzej opierał dłonie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nieźle – powtórzył. –
Kto wie, czy za rok mnie nie przegonisz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co tata wtedy zrobi?
– zapytał Andrzej wyzywająco. Ojciec popatrzył uważnie i uśmiechnął się jakoś
tak… jakby też wyzywająco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przegoń mnie, to
zobaczysz, dzieciaku – powiedział, odepchnął się mocno od kamieni i powoli
odpłynął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej obserwował go
przez chwilę – ojciec kierował się do brzegu, pewnie zamierzał posiedzieć teraz
z mamą – po czym też się odepchnął i popłynął prosto, wzdłuż tej naznaczonej
przez ojca granicy. Nie potrzebował odpoczynku. Mógł zrobić jeszcze jedną czy
dwie runy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I tak, za rok będzie
pierwszy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Plaża składała się z
trzech elementów: piasku, wody i ciał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ciała były wszędzie.
Różne kształty, wielkości, kolory. Różna intensywność – raz na piasku więcej, a
w wodzie mniej, innym razem odwrotnie. Różny sposób poruszania się – dzieci
biegały, chlapały, czasem krzyczały, ich piskliwe, namolne głosy aż odpychały; dorośli
wydawali się niekiedy nieruchomi jak zmęczone morsy, leżeli ręcznik przy
ręczniku, chusta przy chuście, wyciągnięci na słońcu, ale zawsze czujni, zawsze
gotowi zepsuć zabawę przez uniesienie głowy i ostre „Nie idź tam, wracaj tu,
zostaw to!”. Najbardziej ruchliwe były ciała rówieśników: gromady dziewczyn i
chłopaków, w jego wieku, nieco młodszych i nieco starszych, kręciły się w
wodzie, na plaży, po nabrzeżu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej czasem siadał na
chuście albo gdzieś z boku, na piasku, by odpocząć, coś wypić – i obserwować.
Obserwowanie ludzi było całkiem niezłą rozrywką, pod warunkiem, że ci ludzie
nie wymuszali interakcji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ciała dziewczyn, ciała
chłopaków. Te pierwsze – ładniejsze i brzydsze, szersze i węższe, wyższe i
niższe; nie odpychały, ale i nie przyciągały. Po prostu ludzkie ciała, bardziej
niż na co dzień odkryte.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Te drugie – te drugie
niekiedy przykuwały wzrok i przyciągały uwagę tak mocno, tak intensywnie, że
trudno było odwrócić głowę. Parę razy potrzebowało się nawet wspomnienia tej
tafli lodu czy szpikulca – na moment, tylko na moment, panowanie nad sobą miał
już nieźle wyćwiczone, ale jednak chwilami…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, pomyślał, patrząc,
jak jakiś wysoki chłopak ściąga koszulkę, zostaje w samych kąpielówkach i
przeciąga się, mocno pochyla, chwyta dłońmi kostki. To jest właśnie to.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To jest właśnie to, co
wróci wieczorem, pod prysznicem, może pod kołdrą, co pozostanie w głowie jako
kolejny z tych obrazów, które tak mocno poruszają. W zasadzie nie ma
wątpliwości. Ale jednak – jednak fajnie byłoby się tak ostateczne upewnić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Obserwowanie ludzi miało
jeszcze jedną zaletę: nie wywoływało awantur. W przeciwieństwie do rozmów. Od
jakiegoś czasu Andrzej coraz częściej odnosił wrażenie, że czego by nie
powiedział – będzie źle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie umiesz w
dyplomację – oświadczyła pani Beata na początku drugiego semestru, gdy podpadł
dziewczynom w klasie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– „Dyplomacją” nazywa
pani kłamanie, żeby ludziom było przyjemniej? – zapytał kwaśno. Gośka wtedy
wsiadła na niego z Hanką, Izka dołożyła swoje wraz z Weroniką. Poszło w sumie o
jakiś drobiazg, powiedział, co o tym myśli i nagle stał się klasowym wrogiem
publicznym numer jeden. Pani Beata opanowała sytuację i uspokoiła ich
wszystkich, potem pogadała z dziewczynami, a potem poprosiła, by po lekcjach
wpadł do biblioteki, usiadła z nim w kąciku czytelniczym i… Nie, nie ciosała
kołków na głowie, tego właśnie nie robiła. Po prostu mówiła. Rozmawiała.
Tłumaczyła. I – słuchała. Naprawdę słuchała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To jedna z definicji
dyplomacji – zgodziła się wtedy z lekkim uśmiechem. – Czasem się przydaje.
Chroni skórę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czyli albo mówić to,
czego się nie myśli, albo nie mówić tego, co się myśli – podsumował. – I jedno,
i drugie bez sensu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie zawsze, nawet nie
jakoś często – odparła łagodnie. – Ale czasem tak. Na przykład teraz. Albo –
dorzuciła z nieco złośliwym uśmiechem – na fizyce. Nie mówię, że masz kłamać.
Mówię, że czasem lepiej po prostu coś przemilczeć albo asekurować się
stwierdzeniem typu: „Nie wiem, nie mam zdania, nie zastanawiałem się nad tym”
niż walić prawdę prosto w twarz. Wiesz, ludzie nie lubią prawdy. Nie chodzi mi
o taką wielką i ważną prawdę, bo tu nie ma się co zastanawiać, nawet jeśli jest
bolesna. Ale mówię o takich małych, codziennych prawdach, bez których doskonale
byśmy sobie poradzili i których wcale nie chcemy mieć pchanych przed oczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chwilami miał wrażenie,
że się w tym gubi. I dochodził do wniosku, że rzeczywiście lepiej się nie
odzywać. Milczenie było bezpieczniejsze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przed obiadem mama
zaciągnęła go do sklepu z pamiątkami, który właśnie mijali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodź, będziesz
tłumaczył – powiedziała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Te tłumaczenia nie miały
za bardzo sensu. Sprzedawcy w lokalnych sklepikach z reguły nie mówili po
angielsku, a jeśli już, to bardzo kiepsko. Andrzej zresztą – coraz wyraźniej to
sobie uświadamiał – też mówił kiepsko. Może i nic dziwnego, skoro w szkole na
angielskim przepisywali ciągle coś z tablicy, nauczyciel opowiadał o swoich
wyjazdach do Anglii i Irlandii, potem coś oglądali, wprawdzie w oryginale, ale
mała kto zwracał uwagę na ekran telewizora, czasem rozwiązywali krzyżówki.
Największą pracą było wyuczenie się na pamięć jakiegoś tekstu raz w semestrze i
wypowiedzenie go z pamięci.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale w porządku, tutaj
mieszanina angielskich i włoskich słów oraz trochę gestykulacji i dawało się
zrobić zakupy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zauważył w
jednym z koszyków z drobiazgami scyzoryk, taki wielofunkcyjny, z różnymi
ostrzami; miał drewnianą rękojeść, z wygrawerowanym zarysem jednego z zabytków
i napisem „Cefalù”. Ładny był.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bierzesz dwa? –
zdziwiła się mama.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Drugi dla Marcina –
mruknął, zakłopotany. Jak to jest, że akurat wtedy, gdy byłoby lepiej, żeby nie
patrzyli – rodzice zawsze muszą spojrzeć?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O, to miło – ucieszyła
się mama. – Jaki z ciebie dobry kolega.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie powiedziałaby tego,
gdyby wiedziała, co mu chodzi po głowie, gdy patrzy na Marcina.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A zobacz, jakie to
ładne – dodała mama i uniosła rozłożony wachlarz. – I jak miło chłodzi. –
Pomachała nim; powiew powietrza rzeczywiście przyjemnie uderzał w twarz. –
Wezmę sobie ten, ma śliczne kolory.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wachlarz był spory,
czarno-fioletowy, z przypominającym koronkę wykończeniem na brzegach. Na
materiale znajdowało się pięć obrazków: na środku uproszczona mapa Sycylii,
obok kobieca głowa z trzema nogami – ten symbol, który spotykało się tu co parę
kroków – a po prawej i po lewej stronie po dwa zabytki z dwóch innych miast.
Trapani. Palermo. Cefalù. Agrigento.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W domu nie mamy klimatyzacji,
to będę się wachlować – podsumowała mama z zadowoleniem. – No powiedz, nie jest
ładny?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ładny – zgodził się. –
Może…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co „może”?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, nic – mruknął,
zakłopotany, bo sam nie wiedział, dlaczego nagle mu to przyszło do głowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, co tam sobie
pomyślałeś? – zapytała mama łagodnie i ujęła go pod rękę. – No, Jędrek,
powiedz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic. – Wzruszył
ramionami. – Tak tylko… Pani Beacie też by się taki spodobał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama najpierw spojrzała
ze zdziwieniem, a potem się uśmiechnęła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na pewno – uznała. –
To co, weźmiemy też dla niej? Na pewno będzie jej miło. Mam wybrać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze, to czekaj… –
Rozłożyła kilkanaście wachlarzy, które dopiero co chwilę wcześniej odłożyła, i
zaczęła uważnie oglądać. – A jakie kolory ona lubi?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przypomniał sobie kubek,
który podarowali polonistce całą klasą. Kubek ze źle zapisanym imieniem
aktorki. Kolejny moment, gdy rada „Ugryź się czasem w język” byłaby dobra,
gdyby zdążył się do niej zastosować. „Weź się odwal”, powiedziała Iza ze
złością, gdy zwrócił im uwagę, „ty to się zawsze musisz do czegoś dopieprzyć”.
„Morda w kubeł”, dorzuciła Anita. „Spieprzaj, nikt cię nie pytał o zdanie”,
dodał Wojtek. Bzdura, dopiero co pytali o zdanie, „I co wy na to?”, zapytała
Gośka z dumą, pokazując kubek kilku osobom, które zostały po matematyce w
klasie, „Jak wam się podoba?”. Więc zwrócił uwagę, że Bette Davis zapisuje się
przez „e”, a nie „y”. Tamta trójka go pogoniła, Gośka zareagowała trochę
spokojniej. „Ej, dajcie mu spokój”, powiedziała i uśmiechnęła się lekko. „Andrzej,
weź nic nie mów pani, dobra? I reszcie klasy. To w końcu nic wielkiego, nikt
nie zauważy”. Był innego zdania, ale widocznie chcieli w to wierzyć, więc tylko
wzruszył ramionami i mruknął, że dobra, nic nie powie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czarny i niebieski.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O, to weźmiemy ten. –
Mama wybrała jeden z wachlarzy. – Jest taki jak mój, tylko z niebieskim zamiast
fioletowym. Śliczny. Na pewno się ucieszy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wyszli ze sklepu,
znów wzięła go pod rękę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak ty urosłeś –
odezwała się nagle cicho. – Teraz z tobą to już mogę chodzić nie za rączkę jak
z małym chłopcem, tylko pod rękę jak z dorosłym mężczyzną. Kiedy ty tak
urosłeś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ostatnio często robiła
takie uwagi. Ojciec nieraz też. To było denerwujące i takie… namolne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ludzie rosną –
skwitował tylko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty na pewno – zgodziła
się. – Wystrzeliłeś jak sosna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Szli przez chwilę w
milczeniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pani Beata się
ucieszy, gdy zobaczy ten wachlarz – podjęła mama. – Chcesz jej go dać na
rozpoczęcie roku czy jeszcze jakoś w wakacje?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzał na nią z
zakłopotaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Myślałem, że ty byś go
dała… – mruknął. – Ja jej dałem kwiaty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nawet to było trochę…
kłopotliwe właśnie. Strasznie dużo rzeczy było ostatnio kłopotliwych. Kwiaty
przechowała mu mama, trzymała je przez całą uroczystość zakończenia roku i
później, a na czas spotkania rodziców z wychowawczynią pozostawiła je na ławce
przed salą; dopiero gdy wszyscy wyszli, wziął te lilie, powiedział mamie, że za
chwilę przyjdzie, spotkają się przed budynkiem, i poczekał na panią Beatę.
Jakoś głupio byłoby siedzieć z tym bukietem w klasie, może jeszcze wręczać go
przy wszystkich, pod obstrzałem spojrzeń. To jego sprawa, a nie innych, czy i
co daje nauczycielce. Poza tym chciał jej podziękować, tak na spokojnie, a nie
wśród gadania, ściskania i łez innych osób.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama zerknęła na niego i
uśmiechnęła się lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze, ja jej to dam
– zgodziła się. – Może tak będzie zręczniej, wachlarz to takie babskie. O,
zobacz, tata tam jest. – Wskazała przed siebie. Ojciec stał przy jakimś lokalu.
– Ciekawe, co wybrał, ale jestem głodna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z mamą nieraz było
prościej niż z innymi ludźmi. Potrafiła przyjąć rzeczy takimi, jakie były, bez
dopytywania, pouczania i narzekania. Pani Beata zachowywała się podobnie, tylko
nieraz jeszcze mówiła coś, co bawiło albo zapadało w pamięć. Albo, tak jakoś nieinwazyjnie,
sugerowało: „Słucham cię”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Niekiedy w czasie tych
wyjazdów rodzice wychodzili gdzieś późnym wieczorem, już tylko sami. W zasadzie
podczas każdego wyjazdu był moment, gdy ojciec oświadczał: „Jadzia, teraz
idziemy na randkę, Jędrek sobie posiedzi, nic mu nie będzie”. Gdy Andrzej był
młodszy, zostawał pod opieką jakiegoś innego dorosłego, czasem kogoś z
personelu, czasem jakiejś nastolatki, która zgodziła się go popilnować. Gdy
skończył dwanaście lat, ojciec stwierdził: „Dzieciak jest już na tyle duży, by
mógł posiedzieć sam, przecież ma trochę oleju w głowie”. Samemu siedziało się
zdecydowanie lepiej niż z obcymi ludźmi. Można było poczytać, coś sobie
wyobrażać bez ciągłych pytań „Ej, o czym myślisz, mały?”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Teraz, gdy leżał na
łóżku z książką, rozległo się pukanie i do pokoju zajrzała mama.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędruś, to my z tatą
wychodzimy – powiedziała z lekkim rumieńcem na twarzy. Zawsze się rumieniła,
gdy pojawiał się temat „randek z ojcem”. – No wiesz, tata zabiera mnie na
randkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Posiedzisz sobie sam?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie będzie ci przykro?
– zapytała łagodnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedział
cierpliwie. Zawsze tak pytała. – Idźcie. Nic mi nie będzie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama miała na sobie
jedną z tych nowych letnich sukienek, które kupiła na targu, namówiona przez
ojca. Sukienka była zielono-niebieska, mama rozpuściła włosy i wyglądała
naprawdę ładnie. Ojciec stanął za nią; założył długie spodnie i trochę
elegantszą koszulę z krótkim rękawem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Daj spokój, Jadzia –
powiedział, obejmując mamę ramieniem. – Jędrek nie jest małym dzieckiem, żeby
miał płakać, bo zostanie trochę sam. Tylko nam tu jakichś dziewczyn nie
sprowadzaj – dorzucił ze śmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bardzo zabawne. Andrzej
wzruszył ramionami i zasłonił się czytaną książką.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rodzice wyszli po kilku
minutach. Zamknął za nimi wejściowe drzwi, wypił w kuchni szklankę soku,
odczekał jeszcze kilka chwil, by upewnić się, że nie wrócą, bo mama czegoś
zapomniała; potem poszedł do swojego pokoju, te drzwi też zamknął, po krótkim
wahaniu przekręcił także klucz w zamku – tak na wszelki wypadek – wziął z
szafki nocnej pudełko chusteczek i położył się na łóżku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z reguły prysznic był
najwygodniejszy i najbezpieczniejszy; ale teraz szkoda byłoby zrezygnować z
bardziej komfortowej sytuacji. Obrazy, które przez cały dzień się gromadziły i narastały,
i nad którymi trzeba było panować, wreszcie mogły się swobodnie uaktywnić, w
głowie, niemal przed oczami. Tamten przeciągający się na plaży chłopak,
schylony, dosięgający dłońmi kostek, stojący w mocnym rozkroku, w mocno
przylegających do ciała kąpielówkach. Inny, w kolejce w lodziarni, tuż obok,
niemal ocierający się ramieniem o ramię. Kolejny, rozbierający się do naga i
przebierający się kilka metrów obok ich chusty, zupełnie bez skrępowania, jakby
był sam. Marcin, ściągający koszulkę, gdy pojechali nad jezioro, ściągający
szorty, wchodzący w kąpielówkach do wody, z głośnym „Ja pierdzielę, jaka zimna,
nareszcie trochę chłodu!”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Obrazy, które się tak
płynnie, przyjemnie zlewały z ruchem dłoni, gdy zsuwało się z bioder materiał,
gdy przesuwało się palcami po skórze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A później już była tylko
ulga, ogromna ulga w całym ciele, trochę zużytych chusteczek i głębokie
westchnienie. I obrazy, które nadal krążyły po głowie, ale bez wywoływania tego
wcześniejszego dreszczu. Na jakiś czas.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rodzice wrócili, gdy już
spał; obudziło go dość mocne trzaśnięcie drzwi i przytłumiony okrzyk mamy:
„Władek, bo dziecko obudzisz!”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A tam, pewnie śpi jak
kamień po całym dniu w morzu – odpowiedział ojciec. Drzwi od pokoju były
nierówne, między nimi a podłogą znajdowały się szpary, więc łatwo się słyszało
głosy z przedpokoju.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zajrzę do niego, czy
wszystko w porządku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ciii, gdzie ty
idziesz. – W głosie ojca zabrzmiała czułość i rozbawienie. – Zostaw dzieciaka,
śpi i nic mu nie trzeba. Chodź tutaj, Jadzia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Sądząc po szmerach i
śmiechach mamy, przytulali się albo całowali. Potem rozległy się kroki, coraz
ciche, i cichy zgrzyt zamykanych drzwi od ich pokoju. Andrzej nakrył głowę
cienką kołdrą. Przypomniał sobie słowa jednego z chłopaków z treningów, sprzed
paru miesięcy. „Chyba słyszałem wczoraj starych, jak uprawiają seks”,
powiedział tamten z mieszaniną zgrozy i obrzydzenia, po czym wykonał taki ruch,
jakby miał zwymiotować. W gruncie rzeczy można zrozumieć. Żenująca była sama
myśl o czymś takim – a jednocześnie trudno byłoby udawać, że się nie widzi
pewnych zachowań rodziców, sugerujących, że pod tym względem wciąż są ze sobą
blisko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zdecydowanie jednak
lepiej wypierać taki pomysł z głowy, bo było to naprawdę… tak, krępujące. Jak
niemal wszystko w ostatnich latach, zwłaszcza w ostatnich miesiącach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chociaż, oczywiście,
lepsza taka żenada, niż gdyby ojciec miał się uganiać za innymi kobietami,
pomyślał po chwili. Jak ojcowie paru chłopaków i dziewczyn z podstawówki. Tak,
to zdecydowanie lepsze. Co nie zmienia faktu, że żenujące.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jeszcze kilka dni,
pomyślał sennie. Kilka dni i do domu, do tego, co się zna i w czym się
komfortowo czuje. Jasne, morze jest świetne, wyjazd w sumie fajny. Ale mimo
wszystko – brakuje tej znanej przestrzeni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I trochę już męczy to
coraz gwałtowniejsze pragnienie, by się upewnić, by sprawdzić – tak ostatecznie
i na dobre – tu, w tym tłumie ciał, które otaczały, pobudzały, zapadały w
pamięć. Jeszcze nigdy dotąd to pragnienie nie było tak wyraźne, tak dręczące,
tak – ucieleśnione.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><span style="color: black; line-height: 150%;">fot. </span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span><span style="text-align: left;"><u><a href="https://www.sicily.co.uk/things_to_do/cefalu-beach/" target="_blank">Sicily.co.uk</a></u></span></span></p></span><p></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-51450926910746820342023-07-21T09:00:00.027+02:002023-09-01T20:44:05.957+02:00PLAŻA W CEFALÙ. ROZDZIAŁ I: WSZYSTKIE BAŁAGANY ŚWIATA<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggyfS-IPPRV3bTHaV4am8z4DqHzP7EQWUyvdk7A52KDAdcH6XhCGlnrh5KK9XSL7rk9XVMP6BZXxabRJHR-LTwIHQPGQcXLiqsII7L5vkyCxm_TtMDlUx4MffCLz45nlRozRsDbXW3J90qYSNBg8zMeSLfTm3OGWae-fG8AYiOzm_JDKE9Id_pR2ZGhI4C/s794/Cefal%C3%B9%20-%201.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="529" data-original-width="794" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggyfS-IPPRV3bTHaV4am8z4DqHzP7EQWUyvdk7A52KDAdcH6XhCGlnrh5KK9XSL7rk9XVMP6BZXxabRJHR-LTwIHQPGQcXLiqsII7L5vkyCxm_TtMDlUx4MffCLz45nlRozRsDbXW3J90qYSNBg8zMeSLfTm3OGWae-fG8AYiOzm_JDKE9Id_pR2ZGhI4C/w640-h426/Cefal%C3%B9%20-%201.jpg" width="640" /></a></div><br /><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br /></span></div></div><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To, co znajduje się w
tym tekście – a właściwie epizod, który pojawi się dopiero w jego ostatniej
części – po raz pierwszy ujawniło się podczas pisania planu do „Albumu” o
Władysławie. Potem mignęło ogólnikowo w pierwszym rozdziale „Betty od polskiego”
– i chwilę później ewoluowało do całego tekstu. I również, jak „Betty”,
początkowo miał to być ekskurs. Po czym w trakcie pisania rozrósł się do
czterech rozdziałów.<span></span></span></span></p><a name='more'></a><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chwilami, gdy moje myśli
przystają przy jakimś bardzo trzecioplanowym czy epizodycznym bohaterze albo
wydarzeniu, aż zaczynam prosić: „Tylko nie wyskakuj teraz z własnym tekstem, ja
nie wyrabiam, daj najpierw skończyć to, co już rozgrzebane”. Ale oni, one nie
słuchają. „Betty” wepchnęła się w kolejkę „Powrotów”, a „Plaża” wepchnęła się w
kolejkę „Betty”, w środek pisanej właśnie sceny z rozdziału drugiego, i zanim
się obejrzałam, miałam już dwa rozdziały nowego tekstu ukończone.<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na marginesie: ogromnie lubię
tytuł tego rozdziału.<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">PLAŻA W CEFALÙ</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">ROZDZIAŁ I: WSZYSTKIE
BAŁAGANY ŚWIATA</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zauważyliście, że mitologizujemy i idealizujemy okres nastoletni? Gdy
byłam w liceum, zawsze ktoś z dorosłych mi mówił: „Najpiękniejsze lata życia,
chciałbym znów mieć piętnaście, szesnaście lat”. A ja wtedy myślałam: „Co za
debilne gadanie”. I nadal tak myślę, nie chciałabym być znów nastolatką. A wy?
Olka, chciałabyś?</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem, może trochę. Czasami tak myślę, jak już mnie ilość roboty
wykańcza. Ale nie, tak ogólnie to nie. Masz rację, Agata, nie chciałabym.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Olek, a ty?</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nieszczególnie.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej, a ty? Andrzej?</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">– Przepraszam, wyłączyłem się. O co pytałaś?<o:p></o:p></span></span></i></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">– Czy chciałbyś mieć znowu piętnaście, szesnaście lat?<o:p></o:p></span></span></i></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nigdy w życiu.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: black; font-size: medium; line-height: 150%;">Rozmowa zasłyszana w
czasie wieczornego spotkania integracyjnego podczas konferencji „Płeć i
seksualność”, Pobierowo 2010, źródło nieznane.</span><span style="font-size: x-large; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie chodziło o to, że
był niewdzięczny, nie doceniał, co się dla niego robi i miał w życiu za dobrze,
aż mu się w dupie poprzewracało, jak stwierdził ojciec. Ani nie o to, że nie
miał ochoty zobaczyć Włoch, czym się martwiła mama. Po prostu te wyjazdy były
męczące. Po prostu te wyjazdy to był bajzel, prawdziwy bajzel. Mama przez dwa
tygodnie robiła listy, co muszą zabrać, kupowała, przygotowywała, pakowała,
wypakowywała, było jej pełno w całym domu, chowała rzeczy, zakrywała meble
pokrowcami, martwiła się, co będzie, jeśli ktoś się włamie, jeśli czegoś
zapomną, jeśli bus się spóźni, jeśli samolot odleci za szybko, jeśli to, jeśli
tamto…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec był
spokojniejszy, nie wariował tak przed wyjazdem. Chociaż tyle. Czasem stawał
koło mamy i mówił: „I po co ty tak panikujesz, przecież tam wszystko będzie,
przecież chłopaki ode mnie z komisariatu będą tu zaglądać, przecież w
najgorszym razie coś się kupi, wynajmie, zadzwoni…”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale mama nie umiała
wyjeżdżać na spokojnie. Uspokajała się na chwilę, po czym wszystko wracało do
normy. I na przykład w zeszłym roku wybebeszyła wieczorem przed wyjazdem
wszystkie walizki, bo uznała, że są źle spakowane, spakowała je od nowa, po
czym okazało się, że tym razem to, co wcześniej się dobrze mieściło – nie
mieści się w ogóle. Więc znowu wszystko z walizek wyleciało i pakowanie
rozpoczęło się po raz trzeci. Zwariować można.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie lubił tych wyjazdów
również dlatego, że rozbijały codzienną rutynę wakacyjną. Pół dnia z książką,
pół dnia z Marcinem na dworze, na rowerach, nad jeziorem, na boisku – to było
fajne, znane, spokojne, człowiek wiedział, czego się spodziewać. A przy
wyjazdach wszystko stawało do góry nogami – nowe miejsca, nowi ludzie, rozbity
rytm dnia i nocy, tłumy na dworcach, uczucie bycia gdzieś na chwilę, brak
własnej, znanej przestrzeni. To naprawdę męczyło. Kiedyś, gdy był młodszy, może
jeszcze nie tak bardzo, ale w ostatnich latach zaczęło coraz bardziej ciążyć. I
owszem, trochę później, gdy już się człowiek przyzwyczaił, oswoił z tymi
zmianami, zaczynało się robić fajnie – ale, w tym właśnie rzecz, zaraz potem
nadchodził powrót, znów wszystko do góry nogami, znów się trzeba przyzwyczajać
do zmiany.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej westchnął i
położył na podłodze kilkanaście książek, które właśnie zdjął z różnych półek
regału. Trzeba wybrać. To będzie koszmarna robota.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W tym roku o planach
wakacyjnych dowiedział się w połowie czerwca. Przy sobotnim śniadaniu mama
spojrzała na ojca, uśmiechnęła się porozumiewawczo, po czym oświadczyła:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek, nie zgadniesz,
gdzie w tym roku jedziemy na wakacje! Do Włoch!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – potwierdził
ojciec. – Twojej mamie zamarzyło się romantycznych wakacji we Włoszech. No to
będą Włochy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W głosie ojca brzmiało
coś czułego, co się nieraz pojawiało, gdy rozmawiał z mamą. Czasem nawet wtedy,
gdy tylko o niej mówił. W tych momentach ojciec nie wydawał się takim paskudnym
dupkiem ani nie budził takich obaw, jak to zwykle bywało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rzeczywiście, to mamie
zamarzyły się Włochy. Zupełnie inny kierunek niż ich dotychczasowe wyjazdy. Bo
jeździli dość często, może nawet bardzo często – gdy porównywał swoje wakacje i
ferie z tymi, o których w szkole opowiadali rówieśnicy, dochodził do wniosku,
że zdecydowanie jeździł często. Każde wakacje, każde ferie zimowe, nieraz
długie weekendy – to były wyjazdy z rodzicami. Głównie po Polsce – nad morze, w
góry, do większych miast, do jakichś małych miasteczek. Ale w drugiej połowie
podstawówki zaczęli też wyjeżdżać za granicę, głównie do krajów dawnego bloku komunistycznego.
Czechy, Litwa, Bułgaria, Słowacja. Ojciec lubił te kraje, bo tam się bez
problemu mógł dogadać po rosyjsku. Włochy oznaczały ruszenie po raz pierwszy w
zupełnie inną część Europy, a także w zupełnie inny krąg językowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Więc Włochy. Sycylia. A
konkretnie Cefalù, „podobno taka śliczna miejscowość nad morzem, jak się to
morze nazywało, Władek?, a tak, Tyrreńskie, Morze Tyrreńskie”, wyjaśniła
radośnie mama. Kolega taty z pracy ma znajomego, który tam prowadzi hotel, no,
nie taki normalny hotel, ma apartamenty do wynajęcia, i właśnie taki
samodzielny apartament dostaną, jak własne mieszkanie, będzie o wiele
przyjemniej niż w hotelach…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama nie lubiła hoteli,
to się dawało zauważyć. Kiedyś stwierdziła, że czuje się w nich tak obco i
anonimowo, i trochę głupio.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tata załatwił nam ten
apartament na dziesięć dni – zakończyła mama z zachwytem. – Nigdy nie myślałam,
że pojadę do Włoch. I tam jest podobno piękna plaża, będziecie sobie z tatą
pływać, ile dusza zapragnie. Będziemy chodzić, zwiedzać, pojedziemy sobie na
jakąś wycieczkę…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama mówiła dalej, a
Andrzej się zastanawiał. Bajzel przy wyjeździe, bajzel przy powrocie. Dziesięć
dni z dala od tego, co znał i z czym się dobrze czuł. Dziesięć dni bez Marcina
– uderzało go ostatnio, jak lubi towarzystwo Marcina, patrzenie na niego,
siedzenie z nim ramię w ramię w lesie, gdy obserwowali w ciszy wiewiórkę na
drzewie, albo ściganie się na rowerach, aż nie mogli złapać oddechu. I jak
często to właśnie wspomnienie Marcina wraca wieczorami, pod prysznicem albo w łóżku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale głównie ten bajzel
podczas wyjazdu, nerwy, jakby to był koniec świata i jakby wszystko się miało
zawalić, gdyby na przykład zapomnieli szamponu czy skarpetek na zmianę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wtedy właśnie zapytał,
czy rodzice nie mogliby pojechać sami. On może zostać w domu. Mama się
zmartwiła, ojciec opieprzył go z góry na dół, no i wyszło jak zwykle: lepiej
się nie odzywać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ugryź się czasem w
język, dla własnego komfortu – poradziła mu pani Beata w kwietniu, gdy znów
dostał uwagę za pyskowanie na fizyce. – Wiem, że nie pyskujesz. Ale czasem
mówisz tak szczerze i wprost, że wiele osób uważa to właśnie za pyskowanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To ich problem –
burknął wtedy. Pani Beata spojrzała tak, jak czasem na niego patrzyła – jakby
ze zrozumieniem i współczuciem jednocześnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeśli ty dostajesz
uwagę do dziennika, to jest to też twój problem – wyjaśniła łagodnie. – I mój.
Potraktuj to jako koleżeńską radę: jeżeli już parę razy widzisz, jak ktoś
reaguje na twój sposób mówienia, to albo zmień sposób mówienia, albo nie mów.
Nie, nie zawsze, nie rób takiej miny. Na razie, póki jesteś w liceum. Pan
Halecki uważa, że pyskujesz, więc po prostu nie odpowiadaj na jego uwagi.
Będzie bezpieczniej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Do dupy takie życie, w
którym wiecznie trzeba milczeć, żeby było bezpiecznie – nie wytrzymał. –
Przepraszam za słowo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie przepraszaj, tylko
znajdź synonim, za który nie trzeba przepraszać. – Znał to stwierdzenie na
pamięć, cała klasa znała. Wymienił siedem propozycji synonimów, pani Beata
uśmiechnęła się z aprobatą, po czym podjęła: – Andrzej, zrób sobie w głowie
listę ludzi w szkole, przy których lepiej, żebyś gryzł się w język. Pan
dyrektor jest na pierwszym miejscu. Na drugim pan Halecki. Resztę listy
uzupełnisz sobie sam. I trzymaj się tej listy do matury. Jasne?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co pani tak na tym
zależy? – zapytał kwaśno, bo pomysł wcale mu się nie podobał. – Najwyżej
dostanę kolejne uwagi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pani Beata nigdy nie
dawała się sprowokować. Ani się nie obrażała. Lubił to w niej. I mówiła szczerze
– to lubił jeszcze bardziej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zależy mi, bo cię
lubię – wyjaśniła spokojnie. – I nie chcę, żebyś obrywał po głowie za to, że
masz tę głowę taką niereformowalną. Co też lubię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie zawsze ją rozumiał.
Ale zawsze miał wrażenie, że ona akurat nie ma pretensji o to, że jest taki, a
nie inny. Obiecał, że zrobi tę listę i będzie się jej trzymał. Przynajmniej
będzie próbował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Teraz więc mruknął:
„Dobrze, dobrze, przepraszam, jedziemy, fajnie”, choć wcale nie miał wrażenia,
że fajnie, ale przynajmniej rodzice się uspokoili. Potem, gdy powracał temat
wyjazdu, nie komentował. Metoda pani Beaty rzeczywiście ułatwiała życie,
przynajmniej na zewnątrz, bo w środku, w głowie, wcale nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po cichu miał nadzieję,
że gdy ojciec zobaczy jego świadectwo, zdenerwuje się i oświadczy: za karę
nigdzie nie jedziesz. Ale ojciec – czasem stety, czasem niestety – podchodził
do ocen w szkole bardzo rozsądnie. Gdy w dniu zakończenia roku szkolnego wrócił
do domu późnym wieczorem – miał być na tym zakończeniu, ale coś się w pracy porobiło
i musiał dłużej zostać, to się nierzadko zdarzało, zwłaszcza odkąd był
komendantem w Szczecinku – usiadł w kuchni, zjadł kolację, zapalił i
powiedział:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, Jędrek, pokaż
świadectwo. Zobaczymy, jak ta pierwsza klasa poszła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przyniósł
świadectwo, usiadł obok, bo ojciec wskazał mu ręką krzesło, i patrzył na
unoszący się dym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No – odezwał się
ojciec po kilku minutach oglądania świadectwa z obu stron. – Ładnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie ma czerwonego
paska – rzucił Andrzej z nadzieją.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A tam – odparł ojciec.
– Jak pójdziesz do pracy, nikt ci na czerwony pasek na świadectwie nie będzie
patrzył. A oceny są przyzwoite. Nie masz żadnej dwói, to najważniejsze. –
Ojciec ciągle nie mógł się odzwyczaić od stawiania znaku równości między oceną dopuszczającą
a niedostateczną. Dwójka i jedynka były w jego przekonaniu tym samym. – O,
zobacz – zwrócił się do mamy, która właśnie podawała mu kawę. – Zobacz, Jadzia.
Pięć z angielskiego, cztery z matematyki. Trzy z chemii, no, ja też chemii nie
rozumiem. I z geografii. No to trochę nieładnie, ale geografia dzisiaj to
więcej niż mapa, więc tam. Z biologii trzy, z fizyki trzy, z WF-u sześć. No, te
twoje dżuda się przydają. Z przysposobienia obronnego pięć. Bardzo dobrze. Co
tam robicie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Owijamy się bandażami
i nosimy rannych na plecach – mruknął Andrzej z niesmakiem. – Mieliśmy się
uczyć strzelania, ale dyrektor się nie zgodził.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wasz dyrektor to… –
zaczął ojciec, ale urwał. – Zresztą. Historia, pięć, bardzo ładnie. O, muzyka,
trzy. A czemu trzy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie umiem śpiewać –
powiedział obronnie. – Zwłaszcza jak mamy śpiewać bez podkładu muzycznego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Głupota – zgodził się
ojciec. – Ale za co ty masz szóstkę z polskiego?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Za czytanie – burknął.
– I pisanie. I odpowiadanie na lekcji. Pani Beata jako jedyna nie ma problemu,
gdy się z nią nie zgadzam i gdy wyjaśniam, dlaczego się nie zgadzam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec uniósł głowę i
spojrzał na mamę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ta ich wychowawczyni
to wyjątkowy traf w tej szkole – stwierdził.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To jest kochana
dziewczyna – zgodziła się mama. – Idę wrzucić pranie. A zobacz, Jędrek ma
wzorowe!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak? – zdziwił się
ojciec i spojrzał na świadectwo. – A rzeczywiście. Za co ty masz wzorowe
zachowanie, łobuzie? – roześmiał się. – Ta wasza wychowawczyni to ma do was za
dobre serce. Ale to dobrze, że docenia to twoje nałogowe czytanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odłożył świadectwo,
zdusił papierosa w popielniczce, upił trochę kawy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No – odezwał się po
chwili. – Ładne świadectwo. Najważniejsze, że zdałeś bez problemu i że żadnych
dwój nie ma. A pokaż te nagrody, co to mama mówiła, że dostałeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przyniósł obie
książki. Ojciec przewertował je, pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– „Za frekwencję” –
przeczytał dedykację w pierwszej. – Nagroda za to, że się dzieciaki ze szkoły
nie zrywają i nie chodzą na wagary? Ale dobrze, niech będzie, przynajmniej
człowiek wie, że nie musi się wstydzić dziecka. A to za ten twój konkurs judo?
– Wziął drugą. – No, ładna. Chociaż bardziej mi się podoba ten puchar, który
wtedy dostałeś. A powiedz mi… – Uniósł głowę i wbił w Andrzeja to swoje
nieprzyjemne, wywołujące niepewność spojrzenie. – Co ty dyrektorowi
napyskowałeś, jak ci wręczał tę nagrodę? Nie rób takiej miny, spotkałem waszego
dyrektora na stacji benzynowej, gdy wracałem, i od razu mi się poskarżył.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co mu tata
powiedział? – spytał Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie twoja sprawa,
smarkaczu, co mu powiedziałem – warknął ojciec. – Ja się ciebie pytam, co ty
jemu powiedziałeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej niechętnie
streścił wymianę zdań, która miała miejsce podczas wręczania nagrody za
pierwsze miejsce w judo. Ojciec przez chwilę miał taką minę, jakby się chciał
roześmiać, ale zaraz spoważniał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Żeby mi to było
ostatni raz – powiedział surowo. – Rozumiesz? Nie będzie mi piętnastoletni
smarkacz pyskował dorosłym. Dyrektor to dyrektor, masz go szanować. I jak nie
masz nic mądrego do powiedzenia, to trzymaj gębę na kłódkę. Rozumiesz, Jędrek?
– powtórzył ostro, chwycił Andrzeja za podbródek i zmusił do spojrzenia na
siebie. – Pytam, czy rozumiesz. Dzieci i ryby głosu nie mają, to wcale nie jest
taka głupia zasada. Będziesz dorosły, to sobie będziesz pyskował, komu będziesz
chciał. Ale póki jesteś dzieckiem, a jesteś, to masz robić, co mówię. I do
starszych będziesz z szacunkiem. A jak nie umiesz, to ja cię tego szacunku
nauczę – dodał groźnie. – Jak będzie trzeba, to i po pysku oberwiesz, póki się
nie nauczysz. Dotarło?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej się wzdrygnął.
Po twarzy nigdy dotąd nie dostał, ale sądząc po minie ojca, nie było to
niemożliwe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dotarło – mruknął i
próbował się odsunąć, ale dłoń dalej mocno się zaciskała na jego twarzy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mówię poważnie, Jędrek
– powiedział ojciec cichszym i jeszcze bardziej nieprzyjemnym tonem. – Mój syn
nie będzie pyskował starszym jak jakaś patologia, którą mam na co dzień w
pracy. I chcę, żebyś to sobie zapamiętał na całe życie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pokiwał głową,
na tyle, na ile uścisk na brodzie na to pozwalał. Ojciec wpatrywał się w niego
jeszcze przez moment tym wzrokiem, którym potrafił człowieka sparaliżować;
wreszcie odetchnął głęboko, zabrał rękę i wziął kubek z kawą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobrze – odezwał
się spokojnie, dopił kawę i odstawił pusty kubek. – Głupi nie jesteś, to sobie
zapamiętasz, co powiedziałem. A świadectwo ładne. Jestem z ciebie dumny. –
Wsadził prawą rękę do kieszeni spodni i wyciągnął nieco zmiętą kopertę. – Masz
tu nagrodę. Uznaliśmy z mamą, że w twoim wieku to już nie ma ci co kupować
prezentów, bo pewnie nie trafimy, lepiej dać ci pieniądze, to sam sobie kupisz,
co będziesz chciał. – Położył kopertę na stole. – Ale rowery dostaniecie z
Marcinem, o to się nie martw, obiecywałem, to będą. A to jest tak dodatkowo.
Naprawdę jestem z ciebie dumny. Ładnie się spisałeś. Tylko – dodał z uśmiechem
– nie wydaj wszystkiego na te swoje książki, tak jak zwykle robisz z
kieszonkowym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To po co mi tata daje
pieniądze, skoro nie mogę ich wydać, jak chcę? – zapytał Andrzej z irytacją. No
i to był moment, gdy jednak należało zastosować radę pani Beaty, bo ojciec się
wkurzył.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasna cholera, Jędrek!
– powiedział ze złością i uderzył mocno pięścią w stół. – I to jest właśnie to,
o czym, kurde, mówię! Ugryź się w ten swój za długi jęzor, jak nie masz nic
mądrego do powiedzenia! Pyskujesz, a potem wielkie zdziwienie, że dostajesz
uwagę albo lanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na dźwięk ostatniego
słowa Andrzej przygryzł usta. Przez moment miał ochotę cisnąć ojcu tą kopertą w
twarz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobrze, dobrze –
mruknął ojciec po chwili, znacznie spokojniej. – Jaki ty jesteś czasami trudny,
dziecko, to nie masz pojęcia. – Spojrzał na Andrzeja i uśmiechnął się nagle. –
Taki jeszcze z ciebie głupkowaty gówniarz, chociaż tak wyrosłeś. No nic,
jeszcze zmądrzejesz. – Uniósł rękę i lekko poklepał Andrzeja po policzku. – A
na razie idź, masz wakacje, naciesz się nimi. Naprawdę jestem z ciebie dumny,
ty pyskaty smarkaczu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wstał, wziął
kopertę, mruknął „Dziękuję” i poszedł do swojego pokoju. Wtedy dopiero zajrzał
do koperty. Dwieście złotych. Odruchowo przeliczył to na stare nominały – był
do nich wciąż przyzwyczajony, mama zresztą też, po półtora roku od zmiany
waluty nadal obliczała zakupy i rachunki według starych złotych. Stare dwa
miliony. Ojciec się szarpnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No cóż, trzeba ojcu
przyznać, że nie był skąpy. Wręcz przeciwnie. Mamie ciągle dawał pieniądze i
mówił: „Kup sobie coś nowego, Jadzia, przecież ja wiem, jak tam kobiety lubią
te nowe szmatki”. Dwa lata temu na rocznicę ślubu podarował mamie futro z
karakułów. Mama się krępowała, mówiła, że szkoda takich pieniędzy, że gdzie ona
w takich futrach jak jakaś wielka pani będzie chodzić po mieście, że nie
trzeba, ale ojciec uciął krótko, że jego żona jest wielka pani i będzie sobie
chodzić jak wielka pani, koniec dyskusji, w futrze wygląda jak gwiazda filmowa
i ma się jeszcze raz przejść po przedpokoju, o właśnie tak, no pięknie wygląda,
pięknie. W ogóle dawał mamie prezenty często i chętnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I nie tylko mamie, to
Andrzej musiał szczerze stwierdzić. Płacił za treningi judo, za stroje na
treningi, za wyjazd treningowy w czasie ferii zimowych, a niewiele osób
pojechało, bo było dość drogo, w szatni po zajęciach kilkunastu chłopaków
powtarzało te opinie usłyszane w domach. Ojciec tylko spojrzał na kosztorys,
który trener przygotował dla rodziców, spojrzał na Andrzeja, zapytał krótko:
„Jędrek, chcesz jechać?”, a gdy Andrzej zgodnie z prawdą powiedział, że chce –
ojciec odparł: „To jutro pojadę zapłacić. Zobacz z mamą, czy ci tam czegoś nie
trzeba dokupić na ten wyjazd. Masz być grzeczny i słuchać trenera, bo inaczej
nigdzie więcej nie pojedziesz”. I tyle. Dawał co tydzień kieszonkowe, i to nie
jakieś tam grosze, poza tym podnosił to kieszonkowe co roku. Obiecał w kwietniu,
że za porządne świadectwo będzie w czerwcu nowy rower, i dotrzymał słowa –
rower, dokładnie taki, jaki Andrzej chciał, czekał pierwszego dnia wakacji w
garażu obok samochodu rodziców. Trzy lata temu, gdy Andrzej składał sobie z
kieszonkowego na rolki, a ojciec się o tym dowiedział, to się nawet zezłościł.
„Kieszonkowe to masz na te swoje jakieś głupoty, lody, kino, książki czy inne,
a nie na potrzebne rzeczy”, oświadczył z gniewem, zabrał Andrzeja do sklepu
sportowego i kazał sobie pokazać, które to mają być rolki. „Masz”, powiedział,
wpychając mu do rąk pudełko z rolkami, „i żebyś mi więcej z takimi numerami nie
wyskakiwał. Mój syn nie musi ściubić groszy, żeby mieć coś, co mają inne
dzieciaki”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej chwilami odnosił
wrażenie, że ojca nie da się zrozumieć. Z jednej strony tyle gadał o
odpowiedzialności i tak dalej, z drugiej – gdy człowiek sobie coś zaplanował i
chciał to zrobić po swojemu, ojciec się nagle irytował i okazywało się, że
jednak ma być według jego wizji. Nie, naprawdę nie da się go zrozumieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W każdym razie wyjazd do
Włoch nie został anulowany, przeciwnie – ojciec zajął się załatwianiem biletów,
wynajmem „apartamentu”, ustaleniami ze znajomym znajomego, ubezpieczeniem na
wyjazd i ustalaniem „patroli kontrolnych” policjantów z komisariatu w Białym
Borze, którzy podczas każdego wyjazdu komendanta przynajmniej raz dziennie
przejeżdżali oznaczonym samochodem obok jego domu. Mama robiła listy rzeczy do
zabrania, do kupienia, do zwiedzenia, ciągnęła Andrzeja do sklepów, martwiła
się zapowiadanymi włoskimi temperaturami i cieszyła się, że zobaczy „taki
niesamowity kraj”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzejowi pozostało
niewiele do zrobienia. Chodził z mamą na zakupy, przymierzał rzeczy, które
chciała mu kupić – fakt, że wciąż wyrastał z dotychczasowych ubrań, więc i tak
potrzebował nowych – jeździł z Marcinem na rowerze i po prostu z rezygnacją czekał
na „dzień zero”, czyli dzień wyjazdu, inaczej – dzień koszmarnego bajzlu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A, i próbował wybrać,
które książki wziąć na wyjazd.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dziesięć dni to sporo,
za dużo na jedną książkę, nawet grubą. Najlepiej byłoby wziąć kilka. Tylko
których? Nastrój czytelniczy potrafił się niekiedy zmienić z chwili na chwilę.
„Nie zabierz całego regału”, ostrzegł ojciec. „Bo będziesz biegł za samolotem”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wreszcie
zdecydował się na kilka pozycji. Książki pożyczone od pani Beaty odpadały, tu
mama zastrzegła od razu: „Nie możesz zabierać na wyjazd cudzych książek. Jak
zgubisz swoje, to twój problem, ale jak zgubisz cudze, to wstyd i naruszenie
zaufania”. Coś w tym było, więc trudno. Przez chwilę czuł pokusę, by wziąć też
Vidala, ale w końcu uznał, że to zbytnie ryzyko, mama za bardzo lubiła
przepakowywać jego walizkę w tę i z powrotem. Wsunął więc „Nie oglądaj się w
stronę Sodomy” ponownie pod materac łóżka, spojrzał na zegar i wstał. Za pół
godziny mieli się spotkać z Marcinem pod kioskiem, pojeździć. Zjadł
przygotowane przez mamę kanapki, przebrał się, wyprowadził z garażu rower i
ruszył, unosząc się lekko na siodełku, by przyspieszyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Widok nadjeżdżającego
Marcina – roześmianego, machającego z daleka ręką, zdyszanego – wywołał to
wrażenie, które już od jakiegoś czasu powracało i i stawało się coraz
wyraźniejsze, choć jeszcze jakby trochę za mgłą. Chłopacy, nie dziewczyny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Miał rację: wyjazdy to
straszny bajzel. Koszmarny wręcz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pakowanie, do ostatniej
niemal chwili przepakowywanie, naciskanie mamy, by na bus do Berlina wyjść
godzinę przed czasem, bo „a nuż odjedzie wcześniej, bez nas”. Potem trochę
spokoju w busie. Mama siedziała z ojcem, Andrzej za nimi. Jechali w nocy,
większość drogi przespał. Potem lotnisko. Nadawanie bagażu. Kontrola celna
bagażu podręcznego, wyrzucanie z walizek wszystkiego, co się wcześniej tak
porządnie zapakowało, i pakowanie od nowa, byle jak i w pośpiechu. Andrzej
zignorował poganianie ojca, ułożył rzeczy w plecaku, tak jak powinny być, i
dopiero wtedy ruszył dalej. Teraz już tylko czekanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Czekanie na samolot było
strasznie nudne, głównie dlatego, że ojciec upierał się, by trzymali się razem,
bo jeszcze się zgubią, a potem marudził: „Czy ty musisz wiecznie siedzieć z
nosem w książce, porozmawiaj z rodzicami”. Zjedli śniadanie w jednym z bistr.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jaki ten niemiecki
jest brzydki – mruknęła mama znad kawy. – Ładna ta dziewczyna przy bufecie, ale
jak zaczyna mówić po niemiecku, to tak ją to pobrzydza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pomyślał, że
przeciwnie, jest w niemieckim coś ładnego. Podobały mu się gardłowy dźwięk i
szorstkość tego języka. Ale nie skomentował, nie miał ochoty na rozmowę, wciąż
był senny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama robiła zdjęcia. Jak
zawsze. Robiła zdjęcia, gdy jedli, robiła zdjęcia, gdy oglądali coś w sklepach
wolnocłowych, robiła zdjęcia, gdy już siedzieli przed swoją bramką i czekali na
wpuszczenie do samolotu. Andrzeja irytowało to pstrykanie, w ogóle nie lubił,
gdy robiono mu zdjęcia. Zdjęcia klasowe w szkole to zawsze była paskudna
sprawa. Ale wytrzymywał, bo mama cieszyła się z tych zdjęć i biegała wokół nich
z aparatem, jakby kilka ujęć na lotnisku miało być taką pamiątką. Ojciec też
chyba za tym nie przepadał, kręcił tylko głową i czasem mruczał do mamy:
„Gorzej z tobą niż z dzieckiem, Jadzia”. Ale uśmiechał się przy tym lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W samolocie rodzice znów
siedzieli w rzędzie przed nim, we dwoje. Mama trochę się bała latania, więc
ojciec w czasie startów i lądowań zawsze ją trzymał za rękę. Mama nawet nie
chciała siedzieć przy oknie, żeby „nie widzieć, jak bardzo nie ma pod nami
ziemi”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej siedział przy
oknie. Obok niego usiadł jakiś starszy mężczyzna, z gazetą. Start był przyjemny
– to krótkie wrażenie, że człowiek się unosi, a właściwie głowa unosi się
niezależnie od reszty ciała, całe ciało robi się dziwnie lekkie i zawieszone w
przestrzeni, to naprawdę było dość zabawne. Potem co jakiś czas uszy się
odtykały, choć wcześniej wcale się nie czuło, żeby się zatkały. Mama skarżyła
się, że jej uszy zatykają się okropnie, aż głowa boli. Ojciec zasnął. Andrzej
wyciągnął z plecaka walkmana, założył słuchawki i włączył „Made in Heaven”. Ta
kaseta Queen była jeszcze w dobry stanie, w przeciwieństwie do „A Kind of
Magic”, która już kilka razy wkręciła się w magnetofon. Za pierwszym razem, to
się stało jakoś w siódmej klasie, Andrzej otworzył kieszeń na kasety, spojrzał
na plątaninę w środku i poszedł zapytać ojca, czy to już jest do wyrzucenia.
Spodziewał się opieprzu, ale ojciec tylko popatrzył, westchnął, że tak się
czasem robi, jak kaseta jest stara, a ta jest stara, i kazał przynieść jakąś
długą kredkę. Ostrożnie wyciągnęli taśmę spomiędzy wałków, trochę pomagając
sobie czubkiem kredki, potem tę taśmę wyprostowali – „Dobrze, że się nie
przerwała”, powiedział ojciec, „jak się kiedyś przerwie, to trzeba będzie
poszarpany kawałek odciąć i resztę skleić taśmą, ale wtedy piosenka ci trochę
przeskoczy, niestety” – potem ojciec wsadził tył kredki pomiędzy ząbki od
jednej ze szpul i pokazał, jak można łatwo, szybko i bez męczenia palców
nawinąć taśmę z powrotem. I kaseta znów działała, choć co jakiś czas znów się
zaplątywała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Walkmana dostał na
zakończenie ósmej klasy. Zabierał go często, gdy szli gdzieś z Marcinem –
siadali, słuchali razem muzyki, musieli się trochę do siebie przysunąć i
pochylić, żeby móc słuchać każdy z jednej słuchawki, i to były zdecydowanie
przyjemne momenty, gdy się opierali o siebie ramionami, głowa Marcina była
blisko, czuło się zapach jego skóry, czasem jego rękę na własnym kolanie, gdy
Marcin szturchał, „Weź cofnij, chcę tego posłuchać jeszcze raz”. Tak jak trzy
dni temu, przed wyjazdem, gdy pojechali na rowerach do lasu, usiedli na pniu
zwalonego drzewa, słuchali jakiejś składanki, którą Marcin wziął od swojego
ojca, i cofali ciągle, by posłuchać jednej piosenki Genesis, naprawdę fajnej.
Marcin oparł się ramieniem o ramię Andrzeja, obracał w dłoniach pudełko od
kasety.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gównianie, że tyle cię
nie będzie – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Znaczy fajnie masz, że
wyjeżdżasz na wakacje – dodał. – Tylko gównianie, że cię nie będzie. Nie będę
miał z kim jeździć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Masz innych kolegów,
nie rób z siebie takiej opuszczonej panienki – burknął Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale z tobą lubię
najbardziej – odpowiedział Marcin cicho. – Jeździć i w ogóle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie wiedział, co na to
odpowiedzieć. Też lubił z nim jeździć i tak dalej. W zasadzie tylko z Marcinem
lubił spędzać czas, jeśli już miał go spędzać z kimś. Kiedyś tak nie było,
kiedyś tych kolegów wokół było więcej – ale od paru lat coraz bardziej nie miał
ochoty na większe towarzystwo. Wystarczyło, że dzień w dzień trzeba było w
szkole znosić tłumy ludzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Coś gwałtownie uderzyło
i Andrzej poderwał głowę. Musiał przysnąć. Kaseta się skończyła. Samolot
właśnie lądował. Ojciec znów trzymał mamę za rękę, pomiędzy fotelami widać było
ich splecione dłonie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Welcome to
Rome-Fiumicino airport”, wychwycił z głośników. To teraz prawie trzy godziny
przerwy i samolot z Rzymu na Sycylię. Potem jakiś bus. I gdzieś, w końcu, dotrą
do tego Cefalù.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przełożył kasetę i
włączył. Ojciec, na szczęście, nie upierał się nigdy, by wysiadali za wszelką
cenę pierwsi, więc nie trzeba się będzie gnieść w tym tłumie, który już się
zaczął zrywać z foteli, chociaż stewardesy powtarzały, by na razie pozostać na
miejscach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama była Cefalù
zachwycona. Ojcu też się podobało. Andrzej miał mieszane uczucia, choć w sumie
raczej pozytywne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Apartament był bardzo
wygodny – takie normalne mieszkanie, trzy pokoje, dwie sypialnie i salon, spora
kuchnia. I fajna sprawa – każdy pokój miał własną małą łazienkę. I
klimatyzację. Coś wspaniałego, to chłodzące powietrze, sypiali z włączoną
klimatyzacją.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bo było gorąco. Okropnie
gorąco. Wprawdzie nie tak potwornie duszno, jak byłoby w domu przy takiej
temperaturze, powietrze tu było inne – ale jednak czuło się te ponad
trzydzieści stopni. Najbardziej w zamkniętych pomieszczeniach. Więc tak,
klimatyzacja okazywała się prawdziwym ratunkiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Sporo zwiedzali.
Wyglądało to tak, jak zawsze: mama wyszukiwała i wybierała, gdzie chce iść, co
zobaczyć, Andrzej czasem proponował coś, co mu po drodze wpadło w oko, a ojciec
bez słowa człapał za nimi, wolniejszym krokiem, paląc i mówiąc czasem: „Hej
tam, poczekajcie”. Niekiedy siadał na ławce przed jakimś zabytkiem i
proponował, by pokręcili się tam sami, on sobie tu poczeka. Mama chciała
zobaczyć wszystko, wszędzie zrobić zdjęcia. I koniecznie zdjęcia razem. Ojciec
robił im te zdjęcia, potem mama przejmowała aparat i upierała się przy
zdjęciach z serii „ojciec i syn”, a potem się złościła, bo „Wy obaj to tacy
najeżeni do tych zdjęć jesteście, jakbym fotografowała parę obrażonych
nosorożców!”. Nieraz zaczepiała jakichś obcych ludzi z prośbą, by zrobiono im
wspólne, rodzinne zdjęcie. Mama nie znała żadnego języka obcego, po rosyjsku
potrafiła wypowiedzieć zaledwie parę prostych zdań, ale na migi dogadywała się
z ludźmi bardzo sprawnie. Wciskała jakiemuś człowiekowi aparat, chwytała jedną
ręką ramię ojca, drugą – ramię Andrzeja, przyciągała ich do siebie, kazała się
uśmiechać – na zdjęciach było potem widać, jak bardzo to „No uśmiechnijcie mi
się ładnie, chłopaki!” nie wychodziło – i tak ich trzymała przez kilka chwil.
Wreszcie puszczała; ojciec natychmiast wyciągał papierosa, Andrzej odsuwał się,
żeby przypadkiem nie załapać się na powtórkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Fakt, zabytki w Cefalù
były interesujące. Poza tym pojechali w kilka innych miejsc – busy dla turystów
tworzyły całkiem niezłe połączenia, więc jeden dzień spędzili w Castelbuono,
jeden w Palermo, jeden w Mesynie, jeden w Taorminie, a za piątym razem Andrzej
przeforsował Syrakuzy, które wprawdzie były o wiele dalej, no ale – Syrakuzy.
Platon i Dion z Syrakuz, o których pani Beata tak interesująco opowiadała,
wciąż tkwili mu w głowie, więc chciał zobaczyć to miasto, skoro już przetrwał
cały bajzel podróży. Ojciec najpierw marudził, że to daleko, pięć godzin będą
jechać w jedną stronę, czy to naprawdę warte zmarnowania tyle czasu? Andrzej w końcu
wzruszył ramionami, bo nie miał ochoty dłużej się prosić o wielką łaskę, i
mruknął: „Nie to nie”. Ojciec wtedy popatrzył na niego, wyciągnął papierosa,
zapalił i zapytał spokojniejszym tonem:<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bardzo chcesz tam
jechać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzeja przez moment
kusiło, by odpowiedzieć, że wcale nie ma ochoty nigdzie jechać, ma w dupie
Syrakuzy, całe te Włochy i to „a po co, a po co” ojca, obejdzie się bez tego
wszystkiego. Ale naprawdę chciał pojechać. Poza tym nie chciał robić mamie
przykrości przez sprowokowanie awantury. I przypomniały mu się słowa pani
Beaty, z którejś lekcji, gdy mówiła, że czasem mieć ostatnie słowo to jak
strzelić sobie w kolano z bazooki. Miewała zabawne porównania, bardzo
plastyczne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zachował więc tamte
wszystkie uwagi dla siebie i odpowiedział krótko, nie patrząc na ojca:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bardzo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec zaciągnął się
mocno, wydmuchał powoli dym, popatrzył na mamę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No to jedźmy –
zdecydował. – Co, Jadzia? Pojedziemy, skoro chłopakowi tak zależy. Niech ma te
swoje Syrakuzy, jak go to uszczęśliwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama zareagowała bardzo
entuzjastycznie i poszła do kuchni przygotowywać kanapki na podróż na następny
dzień. Zostali z ojcem w salonie sami. Ojciec dalej palił i patrzył tak, jakby
na coś czekał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dziękowanie ojcu było
kłopotliwe. W ogóle rozmowy z ojcem robiły się ostatnio kłopotliwe. Właściwie
coraz więcej rzeczy, spraw i sytuacji stawało się kłopotliwych.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję – mruknął
Andrzej, odwracając wzrok, i ruszył do drzwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek. – Głos ojca
zatrzymał go w progu. Andrzej odwrócił się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Słucham.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uśmiechnij się, dzieciaku
– powiedział ojciec takim tonem, jakby wpadł na doskonały pomysł. – Jesteś na
wakacjach. Poza tym piętnaście lat kiedyś się skończy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym – mruknął i
wyszedł z pokoju. Bardzo zabawne. Poza tym miał prawie szesnaście lat.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Syrakuzy robiły ogromne
wrażenie. Mama pstrykała co chwila zdjęcia, ojciec mruczał „Jakie te uliczki są
ciasne”, ale w jego głosie dało się słyszeć podziw. Fontannę z mitologicznymi
postaciami obeszli kilkukrotnie dookoła, obejrzeli ruiny świątyni Apolla, a gdy
się okazało, że zakotwiczone w pobliżu łódki są dla turystów, ojciec
stwierdził, że w takim razie wykupuje wycieczkę, popłyną sobie po tych włoskich
wodach. Co prawda ojciec znał tylko rosyjski, ale jakoś się dogadał z
człowiekiem, który stał obok łodzi i obsługiwał klientów. Mama trochę
panikowała, ta woda taka głęboka, ale ojciec posadził ją na ławce obok siebie,
objął i powiedział:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie becz mi tu,
Jadzia, ja cię trzymam. Zobaczysz sobie ładne widoki. Jędrek, żeby ci do łba
nie wpadł jakiś durny pomysł skakania z łodzi do wody.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej, który usiadł na
ławce naprzeciwko, trochę z dala od rodziców, wzruszył tylko ramionami. Męczące
było to traktowanie przez ojca tak, jakby się było idiotą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rejs, to trzeba
przyznać, okazał się świetny. Opłynęli chyba całe Syrakuzy, wpłynęli do środka
dwóch jaskiń, które znajdowały się pod częścią wybrzeża. Przewodnik na łodzi
mówił coś po włosku i po angielsku – niestety z tego angielskiego niewiele
dawało się wyłapać. W jaskini mama chciała wstać i porobić zdjęcia, ale ojciec
ostrzegł: „Jak tak będziesz skakać z tym aparatem, to na pewno wypadniesz”,
więc szybko usiadła z powrotem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przymknął oczy;
tu słońce nie męczyło tak mocno, krople morskiej wody, wzbijane przez łódkę,
uderzały przyjemnie w twarz. Dawało się zapomnieć na moment o wszystkich
myślach kłębiących się w głowie, o całym tym dyskomforcie, który w ostatnich
dwóch latach tak narastał i narastał od środka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy rejs się skończył i
wysiedli z łódki, znów stanęli przed ruinami świątyni. Mama zaczęła podpytywać,
o Apolla, więc Andrzej najpierw jej wyjaśnił kilka rzeczy z mitologii, potem –
ponieważ dopytywała dalej i tak bardzo chciała, żeby jeszcze mówił – powiedział
jej o Archimedesie i Teokrycie, którzy tu mieszkali, o Platonie i jego
przyjaźni z Dionem z Syrakuz, potem z Platona odruchowo skręcił w Arystotelesa,
który miał zdecydowanie bardziej zdroworozsądkowe podejście do badania
rzeczywistości, potem, przez jakieś nieokreślone skojarzenie, które w
literaturze tak często się zdarzało, przeskoczył do podboju Grecji przez Rzym,
a potem – zauważył, że ojciec też słucha. Tak, ojciec, który wcześniej trochę
się sam kręcił w tę i z powrotem wokół ruin, w którymś momencie stanął obok,
oparł się o barierkę odgradzającą turystów od zabytku i słuchał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, i co dalej? –
zapytał, gdy Andrzej umilkł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic – mruknął Andrzej.
– Już mi się nie chce gadać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec wyglądał na
zawiedzionego. Dobrze mu tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To był sposób, by mu
czasem odpłacić pięknym za nadobne, czasem się na nim zemścić. Za te lania, za
pouczanie, za ciągłe czepianie się o wszystko, za lęk, który często wywoływał,
nawet samym spojrzeniem albo tonem głosu, za traktowanie, jakby się było debilem.
Milczenie. Odmówienie kontaktu. Zablokowanie podstawowej funkcji języka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To jest właściwie
najważniejsza, pierwsza, główna funkcja języka – tłumaczyła pani Beata, gdy z
okazji pierwszego dnia wiosny poszli całą klasą na wycieczkę nad Łobez i
siedzieli w kółku, wokół ogniska, a ona uznała, że trafia się świetna okazja,
by porozmawiać o tym, po co człowiekowi język. – Człowiek mówi, by tworzyć
relacje, związki, społeczności. Bez tego wszystkie pozostałe funkcje albo nie
będą możliwe, albo będą niekompletne, zubożone, uszkodzone. Najgorsze, co można
człowiekowi zrobić, to odmówić mu kontaktu, rozmowy, prawa do mówienia i prawa
do tego, by do niego mówiono. Gdy ludzie przestają do siebie mówić, relacja
umiera, nieważne, czy chodzi o pojedynczych ludzi, czy o całe grupy. Skazywanie
drugiego człowieka na wasze milczenie jest takim relacyjnym morderstwem. To
najgorsza kara, na jaką można kogoś skazać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pamiętał, jak uderzyły
go wtedy jej słowa. Milczenie jako kara – milczenie jako zemsta. Milczenie,
odmawianie rozmowy, jako sposób na okazanie pogardy, wyższości, niezależności.
Przedstawiła im to na przykładzie kilku powieści i opowiadań, paru filmów,
niektórych wydarzeń z historii. I zostawiła go z tą myślą: nie mówić oznacza
czasem wygrywać. Zamiast mówić do kogoś, można do niego – milczeć. I to bywa
gorsze niż najgorsze słowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Więc spróbował – raz,
drugi. Milkł, gdy w czasie jego rozmów z mamą ojciec wchodził do kuchni czy
pokoju. To była czasem kara za konkretne rzeczy – zachowania, słowa ojca – a
czasem tak robił po prostu, niekiedy tylko po to, by sprawdzić efekt. I to
działało – widać było, że ojcu sprawia to przykrość.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale ojciec nie był
łatwym przeciwnikiem; z reguły udawał, że tego nie zauważa albo że go to nie
rusza. Tak jak teraz: zacisnął usta, odwrócił na moment głowę, po czym
powiedział, że czas iść na plażę, bo potem to już późny obiad i bus powrotny.
Więc poszli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Plaża w Syrakuzach była
wyjątkowo dziwna: tworzyły ją wielkie kamienie, i w części plażowej, i w
wodzie. Mama usiadła ostrożnie na ręczniku rozłożonym na najmniejszych
kamieniach, jakie zdołała znaleźć, i tylko kręciła głową. Ojciec wszedł do wody
do połowy łydek, stwierdził, że nie będzie jak jakaś małpa skakać po
kamieniach, po czym wyszedł z morza i usiadł obok mamy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie poślizgnij się na
tym – powiedział z niezadowoleniem. – Strasznie śliskie te kamienie. Może
lepiej nie wchodź.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic mi nie będzie –
mruknął Andrzej i wszedł do wody. Fakt, trudno się chodziło, zwłaszcza na
brzegu, bo potem już było łatwiej. Trochę przeszedł, trochę przepłynął kawałek,
dotarł do kilku większych kamieni, następnie do olbrzymiej skały, na której
szczycie siedziała w słońcu grupa ludzi. Kusiło go, by popłynąć dalej, znacznie
dalej, ale kilka chwil wcześniej usłyszał: „Do tej skały i ani kroku dalej,
Jędrek”. Pamiętał rozmowę z ojcem pierwszego dnia na plaży w Cefalù i nie miał
najmniejszego zamiaru ryzykować złamania zakazu. Przepłynął zatem w tę i z
powrotem kilkanaście razy, a gdy zauważył, że mama macha ręką, szybko wyszedł z
wody.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Plaża tutaj jest
beznadziejna – oświadczył ojciec. – Gorsza była tylko w tej, jak to się
nazywało, Taorminie. U nas jest najlepsza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Parę dni na Sycylii i
ojciec już nazywał plażę w Cefalù „ich plażą”. Komiczne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama założyła sukienkę
na kostium, oni obaj wciągnęli krótkie spodenki na kąpielówki i koszulki bez
rękawów. Ojciec w tym letnio-plażowym stroju wydawał się dziwny, zupełnie nie
pasował do tego, do czego się było przyzwyczajonym. Ale wystarczyło, że się
odezwał, a wszystko wracało do normy. Niestety.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No to idziemy jeść –
zarządził, gdy opuścili plażę. Wyciągnął papierosa, spojrzał na Andrzeja i
nagle się uśmiechnął. – Jędrek, to twoje te Syrakuzy, to ty wybierasz lokal.
Tylko szybko, dzieciaku, ja już głodny jestem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Należało przyznać, że
pod tym względem ojciec był bardzo w porządku – i wobec mamy, i wobec Andrzeja.
Po pierwsze, zawsze się upierał, by w czasie wyjazdów jeść na mieście, nawet
jeśli byli w jakiejś małej miejscowości albo mieli do użytku kuchnię. „Nie po
to cię na wakacje zabieram, żebyś cały dzień przy garach stała”, mówił, gdy
mama czasem protestowała. „Cały rok w kuchni harujesz, też ci się odpoczynek
należy”. A gdy mama zwracała uwagę, że przecież to kosztuje, ojciec się
irytował. „Ja nie po to jak wół haruję, żeby moja żona i dzieciak nie mogli na
wakacje zjeść czegoś w restauracji”, burczał. „Zostaw natychmiast ten garnek,
Jadzia, ja rozumiem, że coś zrobisz rano do przegryzienia, jak nie ma czasu
gdzieś iść, ale teraz się nie wydurniaj. Ubieraj się i na obiad idziemy, teraz
wokół ciebie niech ktoś skacze i podaje”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po drugie, nie narzucał
zawsze własnych pomysłów, dawał im prawo do decydowania. Gdy Andrzej był
młodszy, lokale rodzice wybierali na zmianę, raz ojciec miejsce na śniadanie, a
mama na obiad, kolejnego dnia odwrotnie. Dwa lata temu, podczas wyjazdu na
Słowację, ojciec popatrzył pierwszego wieczoru na Andrzeja i oświadczył nagle:
„Czternaście lat to już nie taki smarkacz. Dziś ty możesz wybrać, gdzie jemy
kolację”. Te słowa wywołały dziwne, trochę kłopotliwe, gdy się je wspominało, uczucie
– jakby nagle stało się bardziej dorosłym. I potem już zasada, że wybierają po
kolei, wszyscy troje, utrzymała się przy każdym wyjeździe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Teraz w gruncie rzeczy
powinna być kolej ojca. Andrzej nie był do końca pewny, czy czuje zadowolenie,
że ojciec oddał mu swoją „rundę lokalową”, czy niechęć, bo ojciec znów musiał
udowodnić, że ma ostatnie słowo i to on decyduje – nawet o tym, kto będzie
decydował. Ale niech tam. Poprowadził rodziców do miejsca, które w drodze na
plażę wpadło mu w oko, i tam zjedli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po trzecie, jeśli chodzi
o ojca „bycie w porządku”, to że nie miał pretensji, jeśli lokal okazał się
średnio udany. Dwa dni temu mama taki wybrała, jedzenie nie było za dobre. Gdy
wyszli, mama powiedziała ojcu, jak jej ogromnie przykro, że tak kiepsko trafili,
a wydawało jej się, że taki fajny punkt… Ojciec tylko mamę objął i mruknął: „Co
się przejmujesz, Jadzia, te restauracje to zawsze jest loteria. Przynajmniej
wiemy, że tu więcej nie przychodzimy. Chodźcie, kupimy sobie pizzę w tamtym
małym lokalu za rogiem, żeby zajeść te tutaj świństwa”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po czwarte, ojciec nie
żałował pieniędzy. Nie wypominał, ile musiał zapłacić, ani za posiłek, ani za
inne rzeczy. W zeszłym roku któryś z chłopaków z treningów opowiadał w szatni,
jaka była awantura w domu: „Najpierw stary zabrał mamę na rocznicę ślubu do
restauracji, a jak wrócili, to on zaczął wypominać, ile musiał za tę kolację
zabulić, a mama się wkurwiła, że zawsze jej tylko każdy grosz wylicza, nawet w
takim dniu, no i poszła taka chryja, że masakra. Starzy są popieprzeni”. Ojciec
tak nie robił, nigdy. Zachowywał się raczej tak, jakby się cieszył, że tyle
pieniędzy wydaje. Dawał też spore napiwki. Na Słowacji śniadania jedli
większość czasu w tym samym miejscu, bo tak im smakowały, i tam już kelnerki
ojca rozpoznawały, skakały wokół niego z wielkimi uśmiechami, te starsze
rozmawiały z nim po rosyjsku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej coraz bardziej
dochodził do wniosku, że nie rozumie stosunku ojca do pieniędzy. Z jednej
strony ojciec tych pieniędzy bardzo pilnował: paru fachowcom, którzy coś w domu
naprawiali czy robili, powiedział twardo, że takich kwot za takie proste prace
płacić nie będzie, chyba na łeb upadli, jeśli myślą, że będą go skubać jak kurę
na święta; samochód zwykle naprawiał po kosztach u znajomych mechaników
ściąganych przez kolegów z policji; i na przykład taki był zadowolony, że ten
apartament w Cefalù mają po znajomości, więc znacznie taniej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A co ty sobie myślisz,
że ja lubię pieniądze w błoto wyrzucać? – powiedział ostro, gdy Andrzej, zaraz
pierwszego dnia po przyjeździe, mu to wytknął. – Co ty niby będziesz robił w
tym apartamencie poza spaniem i myciem się? Nic. Cały czas będziesz ganiał po
plaży albo po mieście, albo będziemy na wycieczkach. To po cholerę ja mam
płacić majątek za nocleg, bo to jakiś wielki hotel? Basenu potrzebujesz, jak
masz plażę i morze pod nosem? Jedzenia hotelowego, jak możesz codziennie jeść
gdzieś w lokalnych restauracjach? Czy pokojówki, jak i tak matka po tobie
sprząta? Tu są porządne warunki, i to wystarczy. Poza tym mama nie lubi hoteli
– dodał łagodniej. – A ja wolę mieć więcej pieniędzy dla was, żebyście sobie
pokupowali pamiątki czy co tam chcecie. Ty myślisz, że ja ci pieniędzy żałuję?
– dorzucił ostrzej. – Albo mamie? Smarkaczu głupi, ręce sobie po łokcie urabiam
dla was i tylko dla was. I dlatego na byle co nie będę pieniędzy wyrzucał, żeby
na wasze przyjemności było.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z drugiej strony – no
właśnie, nie żałował im tych pieniędzy. Ani w domu, ani na wyjazdach. Sobie
kupował mało, w ogóle często twierdził, że jemu nic nie trzeba, ale ich
popychał w kierunku sklepów z pamiątkami, lokalnych targowisk, i mówił:
„Połaźcie tam sobie, kupcie sobie coś, Jadzia, tam są takie sukienki różne,
tobie w tej niebieskiej to ładnie by było”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wtedy, pierwszego
wieczoru, starli się w sprawie pieniędzy z jeszcze jednego powodu. Ojciec wyjął
z portfela kopertę. Miał taki wielki portfel, bardziej wręcz saszetkę, jak
sportowcy, w której nosił mały portfel, z pieniędzmi „bieżącymi”, i nieraz
poopisywane koperty z podzielonymi według jakiejś własnej koncepcji banknotami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Masz tu – powiedział,
podając kopertę. – To na jutro. Podzieliłem to wakacyjne kieszonkowe dla ciebie
na każdy dzień, żebyś od razu wszystkiego na głupoty nie wydał, i co wieczór
dostaniesz na następny dzień. I pilnuj, żeby nie zgubić. Majątek to nie jest,
ale jak zgubisz, to sam sobie będziesz winien. Więc patrz, co robisz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W tym momencie Andrzej
nie wytrzymał. Był zmęczony po całym dniu podróży, wykończony tym wyjazdowym
bajzlem, tymi tłumami ludzi wszędzie, kontrolami celnymi, czekaniem na jeden
samolot, potem na drugi, upałem i przyzwyczajaniem się do nowych pomieszczeń, a
tu jeszcze to…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może mnie tata
przestać traktować jak debila? – zapytał wściekle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mierzyli się przez
chwilę wzrokiem. Andrzej starał się wytrzymać spojrzenie ojca, choć
podejrzewał, że właśnie przegiął i zaraz będzie niezła awantura. Albo gorzej.
Ale ojciec, który dotąd patrzył spod zmarszczonych brwi, nagle się rozchmurzył.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie uważam cię za
debila, Jędrek – powiedział łagodnie. – Po prostu ciągle jeszcze widzę w tobie
dzieciaka, a ty już dorastasz. Masz rację. Trzymaj. – Wyjął z saszetki więcej
kopert. – Tu jest całość dla ciebie na wyjazd. Wszystko już zamieniłem na liry,
nie będziemy jak głupki ganiać po kantorach. – Podał mu koperty i przytrzymał
jego ręce w swoich dłoniach. – Masz całość i sobie nią zarządzaj po swojemu.
Jak coś schrzanisz, to już twoja odpowiedzialność. Ale ty mądry chłopak jesteś
– dodał po krótkiej chwili. – Tylko trochę dzikus. Dasz sobie radę. – Uniósł
jedną rękę i rozczochrał Andrzejowi włosy. – Ale ty urosłeś, dzieciaku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I jedno, i drugie było
nieprzyjemne – to klepanie po twarzy, po głowie, po plecach i te uwagi o
wzroście, o fizycznych zmianach. Nie chodziło też o same pieniądze, chodziło o
całokształt. Ale do ojca to najwidoczniej nie docierało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, Andrzej coraz
częściej dochodził do wniosku, że nie rozumie ojca – nie tylko ze względu na
jego podejście do pieniędzy. W zasadzie ze względu na wszystko. Ojciec robił
się coraz bardziej denerwujący, a jednocześnie – coraz bardziej niezrozumiały.
I miewał dziwne zagrania, przez które człowiek już w ogóle nie wiedział, co
myśleć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No co, Jędrek,
zadowolony jesteś z tych swoich Syrakuz? – zapytał ojciec, gdy już jedli obiad.
Lokal okazał się dobry, jedzenie smaczne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – mruknął Andrzej.
Patrzył głównie w talerz, ale właśnie podchwycił wzrok ojca. Jakby wyczekujący.
– Dziękuję, tato – domruczał, znów spuszczając oczy na swoje danie. Nie miał
ochoty oglądać zadowolonej z siebie miny tamtego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kelner przyniósł wino,
nalał trochę rodzicom do kieliszków i postawił butelkę na stole.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek – odezwał się
nagle ojciec. – Chcesz spróbować? – Głową wskazał na butelkę wina.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej popatrzył na
niego ze zdziwieniem, a potem uśmiechnął się złośliwie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na początku liceum i
przed wyjazdem na ferie wygłosił mi tata kazanie o alkoholu i że mi tata nogi z
dupy powyrywa, jak sięgnę choćby po głupie piwo, a teraz sam mi tata proponuje
picie? – spytał. Miał nadzieję, że ojciec się zmiesza z powodu własnej
niekonsekwencji – ale ojciec pozostał poważny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wolę, żebyś spróbował
przy mnie i czegoś porządnego, a nie z kolegami w krzakach i jakiegoś świństwa,
po którym się jeszcze pochorujesz – wyjaśnił spokojnie. – Alkohol jest dla
ludzi. Tylko trzeba myśleć, jak się go pije. Daj kieliszek. Jadzia, nie
panikuj, tylko trochę mu naleję, ale niech chłopak sobie spróbuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wino było dobre. Gest
ojca w sumie całkiem w porządku. I to właśnie był ten problem: nigdy się nie
wiedziało, czego się po ojcu spodziewać. I o co mu w ogóle chodzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To może da mi tata
jeszcze spróbować papierosów? – zasugerował Andrzej kilka chwil później, gdy
ojciec właśnie zapalił. Nie do końca mówił poważnie, to był w zasadzie bardziej
żart. Ale ojciec nie znał się na żartach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek – warknął,
uniósł wolną rękę i pogroził mu palcem. – Bez durnych dowcipów. Jak cię zobaczę
z papierosem, to możesz być pewien, że nie będę się z tobą cackał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No właśnie. Ojca nie
dawało się zrozumieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">fot. <u><a href="https://www.etsy.com/pl/listing/783308160/aerial-view-of-the-beach-town-of-cefalu" target="_blank">Etsy</a></u></span></span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-42736487751821173102023-07-14T09:00:00.023+02:002023-08-06T17:33:46.046+02:00BETTY OD POLSKIEGO. KLASA PIERWSZA „B”: Z PAMIĘTNIKA MŁODEJ BELFERKI<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPtW9wpdDauooPZRHASy3KlX92p6hpMgWhUeqw_j2JFShSAoOoVE-luV07dAphG_Df8F9D0-7shTz8BEI-a_tZZkCkx6Uo_Jk6W2MxC9A92su0MegjyqwmGTgoHuuJkHxtwpYq2Jcc0yy1LsXX9Tu_NRz4nNCqedQCveyg_j-oPUNmim2wmlZIYXv3TWqW/s5196/Betty%20-%201.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3592" data-original-width="5196" height="442" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPtW9wpdDauooPZRHASy3KlX92p6hpMgWhUeqw_j2JFShSAoOoVE-luV07dAphG_Df8F9D0-7shTz8BEI-a_tZZkCkx6Uo_Jk6W2MxC9A92su0MegjyqwmGTgoHuuJkHxtwpYq2Jcc0yy1LsXX9Tu_NRz4nNCqedQCveyg_j-oPUNmim2wmlZIYXv3TWqW/w640-h442/Betty%20-%201.jpg" width="640" /></a></span></div><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><br /></span></span><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jakiś czas temu zaczęłam
pisać kolejną część „Albumu”, o ojcu Andrzeja. Z tego najpierw wykształcił się
ten tekst, a potem, z nich obu – kolejny. „Betty” miała być ekskursem, ale
szybko zaczęła się rozrastać tak, że ostatecznie będzie miała cztery rozdziały
(a być może nawet pięć). Polubiłam Beatę i mam nadzieję, że zdobędzie też sympatię
osób, które to przeczytają.<span></span></span></span></p><a name='more'></a><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;"> <o:p></o:p></span></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">BETTY OD POLSKIEGO</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">KLASA PIERWSZA „B”: Z PAMIĘTNIKA MŁODEJ
BELFERKI</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br style="mso-special-character: line-break;" />
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><br style="mso-special-character: line-break;" />
<!--[endif]--><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Prawidłowa definicja nauczyciela powinna brzmieć tak: nauczyciel to
człowiek, który sprawia, że uczeń czuje się człowiekiem.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: black; font-size: medium; line-height: 150%;">Agnieszka
Wisłok-Karecka, „Etyka jako odruch pedagogiczny”, „Refleksje. Zachodniopomorski
Dwumiesięcznik Oświatowy”, nr 1/2018.</span><span style="font-size: x-large; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jeszcze w szkole
podstawowej – w piątej, może w szóstej klasie – Beata przeczytała „Wczorajszą
młodość”. Nie pamiętała autorki tej powieści, ale pamiętała okładkę: duży liść,
liść klonu, w jesiennych barwach, zieleń, czerwień, żółć. I pamiętała
bohaterkę: Ewę, świeżo upieczoną nauczycielkę, która z jednej strony odkrywała
blaski i cienie pracy w szkole, z drugiej zaś – zderzała się z rzeczywistością,
ludźmi, wyzwaniami. To była książka, do której chciało się wracać,
kilkakrotnie. Pierwszy raz przeszło wtedy Beacie przez głowę, że bycie
nauczycielką to coś więcej niż chodzenie z dziennikiem pod ręką, wywoływanie do
tablicy i wstawianie ocen, czyli to wszystko, co znało się z zabaw z
koleżankami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W czasie liceum i na
studiach próbowała odnaleźć tę książkę w bibliotekach. Jakoś nigdy się nie
udało. Może źle zapamiętała tytuł?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na ostatnim roku
studiów, gdy zaczynała się już rozglądać za pracą, Beata pomyślała: napiszę
własną wersję. Taką współczesną. Tamto działo się niewiele lat po wojnie, może
to były lata pięćdziesiąte, sześćdziesiąte? Ale teraz czas na nową wersję, z
końca lat dziewięćdziesiątych i później.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mogę to zatytułować „Z
pamiętnika młodej belferki”, uznała, gdy w któryś czwartek czekała na
seminarium. Drewniana ławka przed gabinetem Zakładu Literatury XIX Wieku była
strasznie niewygodna i przez to jakoś łatwo wymyślało się na niej ciekawe
rzeczy. Jak tylko zacznę pracę w jakiejś szkole, będę robić codziennie notatki,
a potem zbiorę to w całość i zrobię z tego powieść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tylko – to było
marzenie, na które z kolei pewnie wpłynęła miłość do „Ani z Zielonego Wzgórza”,
też z podstawówki – to powinna być szkoła w jakimś niedużym miasteczku albo na
wsi. Gdzieś, gdzie ludzie się dobrze znają, są w dobrych relacjach, wzajemnie
się wspierają…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy więc tuż przed
obroną znalazła informację, że liceum numer jeden w Białym Borze szuka
polonistki, ogromnie się ucieszyła. Rozmowa kwalifikacyjna poszła dobrze,
chociaż dyrektor wydał się trochę… śliski, ale w sumie nie warto się
przejmować. Biały Bór był uroczy. Szkoła duża i ładna. Pensja… no,
nauczycielska pensja wyglądała, jak wyglądała, w sumie bardziej nie wyglądała,
ale przecież Beata wiedziała, na co się pisze. Poza tym będą nadgodziny. Poza
tym i tak musiała zrobić staż. Poza tym – po prostu chciała dostać tę pracę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Pamiętnik młodej
belferki” rozpoczął się od zderzenia ideałów z rzeczywistością. Pensja wymagała
uważnego planowania wydatków, choć wynajęte mieszkanie – kawalerka z aneksem
kuchennym – strasznie drogie nie było. Ludzie w Białym Borze byli jak ludzie w
każdym innym miejscu, nie odnalazło się tu żadnej mitycznej wspólnoty z
powieści Montgomery. Dyrektor był naprawdę śliski, czepialski, traktował młodszych
nauczycieli protekcjonalnie, czasem pogardliwie, a poza tym wrażenie z
pierwszej rozmowy się potwierdziło: gdy mówił do kobiet, patrzył im na cycki.
Beata już parę razy miała ochotę mu powiedzieć: „Panie dyrektorze, oczy mam
piętro wyżej”, ale chciała spokojnie skończyć staż i potem dalej spokojnie
pracować, więc się gryzła w język.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W sumie to byłam naiwną,
rozidealizowaną idiotką, stwierdziła Beata w pewnym momencie. To jest życie, a
nie „Ania z Avonlea”. Jasne, szkoda, ale kurde, ogarnij się, Becia, przestań
przeżywać, że ideał sięgnął bruku, jechanie Norwidem niewiele daje, gdy szef
wkurwia, a mimo to pracę się kocha.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ogarnij się, Becia,
walić dyra, dodatkowa niezła kasa jest z korków, mieszkanie miłe, właścicielka,
od której się je wynajmuje, jeszcze milsza, bo jak czynsz jest na czas, to się
praktycznie nie pokazuje i nie odzywa, część ludzi w pokoju nauczycielskim jest
fajna, a dzieciaki są kochane.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To przede wszystkim.
Dzieciaki były kochane. Jasne, miały swoje za uszami, ale i tak były super.
Zwłaszcza jej klasa, pierwsza „b”, do której wchodziła zawsze z takim uczuciem:
„No, wreszcie jestem u siebie!”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pierwszą „b” dostała w
spadku, a raczej w awaryjnym zastępstwie-następstwie. Pierwsze klasy prowadziła
pierwotnie inna polonistka, pracująca w szkole już od kilku lat, Beata dostała
drugie i jedną trzecią, kolejna polonistka miała pozostałe. Anka, ucząca
pierwsze klasy, w listopadzie poinformowała, że idzie na zwolnienie lekarskie z
powodu ciąży, a potem pójdzie na macierzyński. Dyrektor się wściekł, zwołał
pozostałe polonistki, zużył dobre pół godziny na pomstowanie na kobiety, ciąże,
zwolnienia lekarskie i inne, a potem powiedział: macie się między sobą, drogie
panie, podzielić tymi klasami. Dużo ich nie ma, więc dacie radę. I któraś ma
wziąć wychowawstwo w pierwszej „b” za zaciążoną. Jutro ma być na biurku
informacja, jak to sobie podzieliły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata spojrzała na
Michalinę, która za plecami szefa zrobiła minę znaną już z rad pedagogicznych:
skrzywiła zabawnie nos, przewróciła oczami i wysunęła z ust czubek języka. Mina
ta trwała kilka sekund i zawsze śmieszyła. Potem poszły do pobliskiej kawiarni,
zamówiły ciasto, herbatę i przeprowadziły naradę wojenną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sumie to ja się tego
spodziewałam – oświadczyła Michalina, jedząc sernik. – Anka już od ponad roku
była taka sfrustrowana i wypalona. Trochę przez starego. – „Starym” za plecami
dyrektora nazywała go połowa nauczycieli. Diabli wiedzą, jak nazywali go
uczniowie. – Bo kawał skurwysyna z niego, chociaż miewa dobre momenty. A trochę
przez rodziców. Zobaczysz, w pracy w szkole rodzice są najgorsi. Z dyrem da się
wytrzymać, z dzieciakami da się dogadać, ale rodzice są pierdolnięci. –
Pokiwała głową i sięgnęła po herbatę. – Nie wszyscy, jasne. Ale wystarczy jeden
na klasę i już dupa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I dlatego Anka była
sfrustrowana i wypalona? – zapytała Beata, by nakierować koleżankę na pierwotny
temat.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No. Już w zeszłym roku
mówiła, że ma ochotę to wszystko rzucić w cholerę. I wiesz, tak między nami –
Michalina przysunęła się trochę do stolika i lekko pochyliła – to już od
zeszłego roku Anka starała się zajść w ciążę. Powiedziała, że jak zajdzie w ciążę,
to od razu bierze L4, potem macierzyński, dwa lata ma spokój od szkoły, a potem
pomyśli, co dalej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bardzo dojrzały powód,
by zrobić sobie dziecko, pomyślała Beata kwaśno, ale nie przerywała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chyba się trochę
wypaliła – dodała Michalina. – Więc może i lepiej, że zrobi sobie przerwę.
Dzieciaki też to czują, jak uczysz na siłę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na pewno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobra, to dzielimy.
– Michalina upiła kolejny łyk herbaty i odstawiła dość głośno filiżankę. – Mam
taką propozycję nie do odrzucenia: ponieważ jesteś nowa i robisz staż, nie
będziemy cię mordować godzinami, więc ja wezmę dwie pierwsze klasy, a ty
weźmiesz jedną. Ale pod warunkiem, że ty weźmiesz „b” i wychowawstwo w niej. Bo
ja „b” nie chcę za żadne skarby.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dlaczego? – zdziwiła
się Beata.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo tam jest Weredecki
– wyjaśniła Michalina z jadowitą słodyczą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kto?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Weredecki. Syn
komendanta. Ja z synalkiem komendanta policji nie chcę mieć do czynienia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata zastanowiła się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Komendant nazywa się
jakoś inaczej, na „S” – zaprotestowała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, nie. – Michalina
energicznie pokręciła głową. – Solski jest u nas, na posterunku policji, jest
kierownikiem posterunku. Weredecki był nim wcześniej, a teraz jest komendantem
powiatowym w Szczecinku. Czyli jeszcze gorzej, bo jest nad Solskim u nas i nad
tymi w Barwicach i w Bornem Sulinowie. Paskudny jest, gorszy od starego.
Zresztą się ze starym kumpluje. – Zjadła kolejny kawałek ciasta. – Ja się z nim
nie zderzyłam – dodała po chwili – ale moja przyjaciółka pracuje w przedszkolu
i miała w grupie tego jego syna. I miała przez gówniarza straszną awanturę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jaką? – Beata też się
pochyliła. Jej tiramisu było za słodkie i za kluchowate, więc odsunęła talerzyk
na bok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zwróciła jego matce
uwagę, że uczą dzieciaka tekstów z książek na pamięć, cholera wie, po co, żeby
się popisać czy jak. Ta matka twierdziła, że nie, że dzieciak sam czyta. A to
był czterolatek, to wiesz, nikt się raczej nie spodziewa, że czterolatek będzie
czytał, i to nie po literce czy sylabie, tylko tak normalnie. Więc Hanka, ta
moja przyjaciółka, mówi matce: nie no, proszę pani, przecież dzieciak w tym
wieku nie czyta, niech go państwo nie uczą na pamięć czytanek i innych, bo to
bez sensu, po co on siedzi i udaje, że czyta? A tamta dalej, że nie i
nieprawda. No i się trochę pokłóciły. – Podparła brodę na dłoni. – A na drugi
dzień po smarkacza przychodzi nie matka, tylko ojciec, Weredecki, jeszcze wtedy
był właśnie kierownikiem posterunku. I wyskakuje z mordą na Hankę, że jak ona
śmie, że jego żona nie kłamie, że on sobie wyprasza, że niczego na pamięć
dzieciaka nie uczą i w ogóle nawrzeszczał na nią koszmarnie. A potem zaczął
dawać dzieciakowi książkę, gazetę, coś tam jeszcze i kazał czytać. No i w końcu
wyszło, że rzeczywiście, dzieciak umie sprawnie czytać. Ale wiesz, zrobił wokół
tego taką wielką awanturę, jakby się nie wiadomo co stało. A po czterolatku
raczej nikt normalny się nie spodziewa umiejętności czytania, więc Hanka miała
prawo zakładać, że coś jest nie tak. No – zakończyła i wyprostowała się. – I ja
po czymś takim nie chcę tego gówniarza uczyć, nie potrzebuję mieć co chwila na
głowie komendanta policji wydzierającego się na mnie, bo nie postawiłam jego
synalkowi piątki czy na coś zwróciłam uwagę. Więc ty dostaniesz „b”, a ja wezmę
„a” i „c”. Tam też są różne egzemplarze, ale przynajmniej bez ojca z policji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Miło przynajmniej, że
mnie uprzedzasz – mruknęła Beata. – Bo rozumiem, że nie mam nic do powiedzenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sorry, jestem starsza
stażem i stopniem – odpowiedziała Michalina z zadowoleniem. – Zresztą za
wychowawstwo będziesz miała dodatek. Gówniany, ale zawsze coś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy sprawa została
zaakceptowana przez dyrektora, Beata spotkała się z Anką na „przekazanie
obowiązków” w wersji oficjalnej i na bezpardonowe obrabianie dupy wszystkim
uczniom w wersji nieoficjalnej. Usiadły w kuchni u Anki w mieszkaniu, z dziennikiem,
którego teoretycznie nie powinny wynosić ze szkoły, ale Anka powiedziała przez
telefon: „A co się przejmujesz, kto cię sprawdzi, weź dziennik, będzie łatwiej.
Stary ciągle wynosi dzienniki w piątki do domu, żeby nadrobić różne rzeczy i
poczytać uwagi o uczniach, żeby poniedziałki móc zacząć od awantur”. Usiadły
więc przy stole w kuchni, rozłożyły dziennik i Anka zaczęła przesuwać palcem po
liście obecności, zalewając Beatę informacjami, uwagami i ostrzeżeniami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kaśka Adamek –
przeczytała pierwsze nazwisko. – Gówno umie, pewnie obleje pierwszą klasę.
Siedzi jak trep, nic nie mówi, gapi się na tablicę i trzeba jej mówić, żeby
przepisywała. Magda Azorska. Matkę ma pieprzniętą i taką trochę dziwkowatą,
zwróć uwagę, jak ta baba się ubiera. – Kilka kolejnych nazwisk zostało
zaopatrzonych w podobne uwagi. – Gośka Jankowska. – W głosie Anki pojawiła się
jeszcze wyraźniejsza niechęć. – Panna prymuska doskonała. Uważa, że wszystko
wie, wszystko umie i jest najpiękniejsza. Jest gospodarzem klasy i nigdy nie zapomni
ci o tym przypomnieć. – Po paru następnych Anka przerwała, upiła trochę herbaty
i podjęła: – Marcin Klimowicz. Matka mu parę lat temu umarła, więc trzeba się z
nim cackać, bo taki biedny i delikatny, jak mi tłumaczył ojciec. Straszny
dupoliz. Kamil Kmieciak. Tu ojciec wypiął się na rodzinę, więc syn robi z
siebie klasowego debila i jeśli jest pytanie, którego lepiej nie zadawać, on je
zada.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z każdym kolejnym
wyczytanym i skomentowanym uczniem Beata dochodziła do wniosku, że albo dostała
jakieś patologiczne pole minowe zamiast klasy, albo Anka naprawdę potrzebuje
urlopu od pracy w szkole.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Marta Szalecka. – Anka
pokręciła głową. – Ta pewnie pierwsza zajdzie w ciążę z jakimś chłopakiem ze
starszej klasy, ciągle wokół nich się kręci na przerwach i kręci dupą. Mateusz
Tymiński. Jeśli chcesz, żeby zrobił coś w piątek, powiedz mu to w poniedziałek,
może do piątku zrozumie, co powiedziałaś. Jak dla mnie jest upośledzony. Anita
Walewska. No tu to się żaden Napoleon nie trafi, to dziewuszysko to kaszalot, i
ciągle żre, któregoś dnia nie zmieści się w drzwiach szkoły. Andrzej Weredecki.
O, tu to będą cyrki. – Anka uniosła głowę i uśmiechnęła się z wyraźną
złośliwością. – Michalina ci mówiła, że jego ojciec jest milicjantem? Znaczy
teraz policjantem, ale to tak naprawdę taki stary komuchowski milicjant, mówiła
ci?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ogólnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Spokojnie, szczegółowo
jeszcze się przekonasz. – Uśmiech Anki zrobił się jeszcze paskudniejszy. –
Matka to taka głupia wiejska baba, która ma świra na punkcie swojego synka i
ciągle mi wmawia, jaki to on jest mądry, dobry, grzeczny i w ogóle, tylko
wstrętni nauczyciele go nie rozumieją i nie doceniają. Ojca jeszcze na żywo nie
spotkałam, ale znam Hankę, która uczyła małego Weredeckiego, mówiła, że to
kawał gnoja. Ojciec, nie syn. Syn jest po prostu zarozumiałym, aroganckim
bachorem, i wiecznie jest na coś obrażony. – Prychnęła kpiąco, odczytała i
skomentowała kolejne trzy nazwiska. – No i Jacek Zięba, tu będziesz miała
wiecznie dziadków na głowie, bo matka choruje, a ojciec ciągle musi ją gdzieś wozić
po lekarzach. I to tyle. – Zamknęła dziennik z wyraźną satysfakcją. –
Dwadzieścia dziewięć koszmarków na cztery długie lata. Nie zazdroszczę ci.
Jakieś pytania?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata miała sporo pytań
dotyczących zadań wychowawcy, dokumentacji, procedur, terminarza szkolnego. Ale
pytanie, które chodziło jej po głowie od samego początku tej wizyty i z każdą
chwilą coraz bardziej dręczyło, zadała dopiero w drzwiach, gdy wychodziła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czy ty w ogóle kiedyś
lubiłaś pracować w szkole?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anka spojrzała na nią i
uniosła brwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Szczerze? Nie. Robiłam
specjalność nauczycielską tak na zapas, wiesz, jak coś w życiu nie wyjdzie, to
w razie czego zawsze jest jakiś zawód w ręku. No i rzeczywiście nie wyszło, i
wylądowałam tutaj. Najpierw było znośnie, ale w ostatnich latach zrobiło się
koszmarnie, mam dość tej roboty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To widać – nie
wytrzymała Beata. – Dzięki za rozmowę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Teraz to się boję, w co
się władowałam, pomyślała, gdy wracała do mieszkania. Ale nie może być tak źle.
Anka przedstawiła to wszystko tak tendencyjnie, że aż się wierzyć nie chce,
nawet nie w połowę – w nic, w nic z tego nie chce się wierzyć. Muszę to sobie
oczyścić w głowie, nie mogę wejść do tej klasy z wizją Anki, bo to będzie
porażka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poprosiła więc dyrektora
o możliwość zorganizowania oficjalnego spotkania z rodzicami uczniów pierwszej
„b”, takiego „przekazującego” wychowawstwo, zanim w ogóle wejdzie do tej klasy.
Dyrektor trochę kręcił nosem, że po co takie wymysły, przejmuje pani wychowawstwo
i wchodzi, i nic nikomu do tego, ale tu Beatę poparła pani pedagog. Dyrektor
ustąpił i w przedostatnim tygodniu listopada zebranie się odbyło. Dyrektor
przedstawił Beatę i wyszedł z sali. Anka wyjaśniła krótko sytuację, zakończyła
słowami „A to jest nowa wychowawczyni państwa dzieci” i też wyszła. Beata
została sama z prawie czterdziestką rodziców i opiekunów. Wpatrywali się w nią
z oczekiwaniem, niepokojem, uśmiechem, ściągniętymi brwiami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Domyślam się, że są
państwo zaniepokojeni tą zmianą – powiedziała spokojnie. – Na pewno nie mam
takiego doświadczenia jak pani Ania. – Zignorowała kilka prychnięć z lewej i
prawej strony. – Ale obiecuję, że dam z siebie wszystko. Z państwa dziećmi
spotkam się po raz pierwszy dopiero jutro, ale chciałam, żeby mnie państwo
mogli poznać trochę wcześniej. I tak sobie pomyślałam, że po prostu mogą mnie
państwo zapytać, o co chcą, albo powiedzieć mi o swoich dzieciach coś, co
uważają państwo za ważne, czy na forum, czy w cztery oczy. Na tablicy zapisałam
mój numer telefonu, więc mogą państwo do mnie dzwonić, gdy będą państwo chcieli
o swoich dzieciach pogadać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jakaś kobieta podniosła
rękę i wstała. Miała na sobie jasnozielone spodnie, sweter w szkocką kratę,
włosy ufarbowane na wiśniowy kolor i dość mocny makijaż.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Azorska – przedstawiła
się. – Ja mam prośbę, żeby moją Magdę posadzić z powrotem z Kasią. Dziewczyny
kilka razy trochę rozmawiały, jasne, nie powinny, ale Magda zna Kasię od połowy
podstawówki, a innych dzieci nie zna i się wstydzi. To jest naprawdę nie w porządku,
przesadzać ich co kilka lekcji raz do tego, raz do tego. Magda się wstydzi, jak
siedzi z kimś, kogo nie zna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uruchomiło to niezłą
lawinę głosów. Beata nie próbowała się przez nie przebić, po prostu
przeczekała. Pomysł Anki, by za rozmowy czy jakiekolwiek „podpadnięcie”
przesadzać uczniów do innych ławek i robić co parę lekcji rotację – i jeszcze
wymuszać utrzymanie tych przesadzań na pozostałych lekcjach – sama uważała za
dość nietrafiony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pani się w końcu
odezwie? – krzyknął jakiś mężczyzna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – odparowała
natychmiast wesoło. – Gdy tylko mi państwo na to pozwolą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Większość rodziców się
roześmiała i w tym momencie atmosfera zdecydowanie się rozluźniła. Wcześniejsza
propozycja indywidualnych rozmów została podchwycona. Rodzice z pierwszej „b” całkiem
sprawnie ustalili między sobą, kto po kim wchodzi, i nagle Beata została sama z
panią Azorską.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja chcę tylko
powiedzieć – oświadczyła pani Azorska, stojąc przed Beatą z rękami w
kieszeniach spodni – że moja Magda nie jest ani głupia, ani nieuprzejma. Ona
jest wstydliwa. Ja wiem, że musi sobie z tym radzić i nie można wszystkiego do
niej naginać, ale proszę się z niej nie śmiać, jak cicho mówi czy nie patrzy na
panią przy odpowiedzi. Jak się przyzwyczai, to się tak nie będzie wstydzić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kasia jest nieśmiała –
wyjaśniała chwilę później pani Adamek. – Jak siedzą z Magdą, to się trochę
wspierają. Kasia czasem potrzebuje chwili, żeby odpowiedzieć, bo się właśnie
wstydzi. I najlepiej się uczy, jak słucha. Dlatego czasem jest ten problem z przepisywaniem
z tablicy, bo ona woli posłuchać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trochę te rozmowy
trwały, ale poszły całkiem sprawnie: wchodzili, mówili o czymś konkretnym,
wychodzili. Z każdą kolejną osobą Beata dochodziła do wniosku, że wrzesień i
październik z Anką jako wychowawczynią nieźle zalazł za skórę całej pierwszej
„b”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Małgosia jest taka
trochę postrzelona i zawsze chce się do wszystkiego przyłączyć. Marcin bywa
nieco gapowaty, ale to dobry chłopak. Kamil tak błaznuje, bo nie chce stracić
sympatii kolegów. Jacek czasem będzie opuszczał lekcje, bo chce pobyć z mamą,
to leczenie naprawde jest koszmarną sprawą, dzieciak tak często jest sam, tylko
z dziadkami. Anita ma cukrzycę, ma zawsze przy sobie leki i czasem musi zjeść
coś na lekcji, bo musi jeść o stałych porach. Weronika ma problemy z
ortografią, ale wie, że musi nad tym pracować. Agata czasem palnie coś, zanim
pomyśli, ale zawsze przeprosi, jak jej się powie, że przegięła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek to dobry
chłopak – powiedziała pani Weredecka z łagodnym uśmiechem. Siedziała
naprzeciwko Beaty, splecione dłonie trzymała na ławce i patrzyła bardzo
życzliwie. Miała ładną, owalną twarz, z dużymi, ciemnoniebieskimi oczami i
pięknie wykrojonymi, pełnymi ustami. Brązowe włosy upięła w kok. Nie nosiła
kolczyków ani klipsów w uszach, za to na szyi miała cienki srebrny łańcuszek z
zawieszką w kształcie róży, a na prawej dłoni pierścionek i obrączkę. Była
elegancko ubrana, narzucone na ramiona futro wyglądało na karakułowe. Ale
zachowywała się tak, jakby nie miała na sobie rzeczy wartych chyba więcej niż cała
pensja Beaty. – Pewnie każdy tak pani powie o swoim dziecku, pani nie musi w to
wierzyć, ale pani zobaczy. To naprawdę dobry chłopak, i mądry. Ma swoje za
uszami, jasne, kto nie ma. Ale jeśli coś zrobi nie tak, to nie specjalnie. I
jest trochę nieśmiały, potrzebuje się przyzwyczaić do ludzi, więc ja też bym
prosiła, żeby mógł znowu siedzieć z Marcinem, bo znają się z Marcinem od
piaskownicy. I Jędrek bardzo lubi czytać. Czasem to nie wiem, czy aż nie za
bardzo, tak się potrafi zaczytać. Jest jeszcze trochę taki… mały dzikus –
dodała i roześmiała się cicho. Miała miły, delikatny śmiech. – Wie pani, taki,
co to najpierw coś palnie, a potem dopiero pomyśli. Ale nie ma nic złego na
myśli. Najlepiej mu mówić tak konkretnie, co jest dobrze, a co źle i jak ma to
naprawić, co robić albo czego nie robić. I – pani Weredecka nagle spoważniała –
proszę nie słuchać tego gadania niektórych, że mój mąż ustawia nauczycieli. Raz
dość stanowczo zareagował, to się teraz ciągnie, że ich ustawia. On się nie
będzie wtrącał, a już na pewno nie będzie chciał, żeby Jędrka traktować jakoś
ulgowo. Pójdę już. – Podniosła się. – Tam jeszcze spora grupka na panią czeka.
– Podeszła do drzwi i odwróciła się do Beaty. – Tak sobie myślę, że może to
dobrze, że jest ta zmiana – powiedziała ciszej. – Pani jest trochę inna niż
pani Ania. Nie chcę nic złego mówić, ale pani Ania… chyba nie za bardzo tę
pracę lubiła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Więc to jest ta gromada
parszywych rodziców tych parszywych dzieciaków z pierwszej „b”, pomyślała
Beata, gdy ostatni rodzic wyszedł. Jak na początek całkiem nieźle. Jutro
porówna uwagi Anki z dzisiejszymi wrażeniami i z samymi dzieciakami na żywo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dwie środowe lekcje
polskiego stały się zatem lekcją zapoznawczą. Beata weszła do klasy z uczuciem,
że ma większą tremę niż na początku września, gdy zaczynała pracę. To już nie
tylko klasa do uczenia polskiego – teraz to jej klasa, jej wychowawstwo, do
tego tak w środku semestru, i jeszcze te różne przekazy, może to jednak nie był
dobry pomysł, że się zgodziła wziąć pierwszą „b”, może jednak tyle negatywnych
uwag, słów i ostrzeżeń należało potraktować poważnie, może…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Klasa powitała ją
niezbyt głośnym „Dzień dobry” i uważnym spojrzeniem dwudziestu kilku par oczu.
Dzieciaki wyglądały normalnie, jak dzieciaki. Chłopak na końcu rzędu przy oknie
żuł gumę. Dwie dziewczyny siedzące w pierwszej ławce przy biurku nauczycielskim
szeptały do siebie. Jeden z chłopaków z ostatniej ławki pod ścianą czytał
książkę, drugi szturchał go właśnie w ramię. Dość tęga dziewczyna w połowie
środkowego rzędu kończyła w pośpiechu kanapkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata przywitała się, po
raz drugi w tym tygodniu przedstawiła siebie i całą sytuację, otworzyła
dziennik i powiedziała:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcę was trochę
poznać, więc teraz sobie zrobimy takie zajęcia wstępne. Wyczytam każdego i
poproszę, żeby wyczytana osoba wstała i powiedziała o sobie kilka słów. Jeśli
ktoś nie będzie miał pomysłu, to podrzucę pytania. Pewnie wszystkich was od
razu nie zapamiętam z imienia, ale obiecuję, że postaram się jak najszybciej to
zrobić. I możecie mi od razu powiedzieć, jak wolicie, żeby się do was zwracać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kasia Adamek, wyczytana
jako pierwsza, wstała i wpatrywała się w ławkę bez słowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kasiu, jaki przedmiot
lubisz? – zapytała Beata łagodnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Historię – wymruczała
Kasia, dalej z oczami wbitymi w ławkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Też lubię historię.
Mogę mówić „Kasia” czy wolisz „Katarzyna”?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– „Kasia” jest OK –
wymruczała Kasia, trochę zaczerwieniona, i usiadła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Magda też potrzebowała
wsparcia pytaniami, ale za to uniosła głowę i uśmiechnęła się lekko do Beaty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja mam na imię Magda,
nie „Magdalena” – dorzuciła na zakończenie sama z siebie. – To są dwa różne
imiona.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Będę pamiętać –
obiecała Beata i najwyraźniej zasłużyła na drugi, nieco szerszy uśmiech Magdy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Małgorzata Jankowska,
wyczytana kilka osób później, zerwała się energicznie z trzeciej ławki przy
oknie i uśmiechnęła się całą twarzą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja jestem gospodarzem
klasy – pochwaliła się. – A Hanka tutaj jest moim zastępcą, ale to sama powie.
Proszę pani, a my możemy siedzieć tak jak teraz, tak normalnie, czy znowu będą
akcje z przesadzaniem nas jak smutne paprotki?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Sądząc po reakcji
pozostałych, Małgorzata pytała w imieniu całej klasy. Beata roześmiała się, te
„smutne paprotki” były urocze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Możecie siedzieć tak,
jak chcecie – odpowiedziała – ale w życiu zawsze jest coś za coś. Jeśli wy
siedzicie tak, jak wam jest komfortowo, to dbacie też o to, żeby mnie i innym
nauczycielom na lekcjach komfortowo się z wami pracowało. Możemy się tak umówić?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No super! –
wykrzyknęła Małgorzata. – A do mnie może pani mówić, jak chce, tylko nie
„Gocha”, bo nienawidzę. I kocham polski. Piszę własne opowiadania! Jak panią
polubię, to pani pokażę, ale teraz ma pani okres testowy u nas.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wy u mnie też,
Małgosiu – odparowała natychmiast Beata. Część klasy zaczęła się śmiać –
Małgosia również.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chyba nie będzie tak
źle, pomyślała Beata i przeszła do kolejnej osoby.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Karolina lubiła
matematykę i angielski. Hania prosiła, by się nie zwracać do niej nazwiskiem
ani numerem w dzienniku, bo wtedy się czuje jak przedmiot. Iza pochwaliła się,
że w wakacje była w Berlinie z rodzicami. Marcin stwierdził, że on ogólnie
szkoły nie lubi, bez obrazy, ale za to lubi ludzi w szkole. Kamil, siedzący w
ostatniej ławce w środkowym rzędzie, wstał i zapytał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A wie pani, czym się
różni wróbelek od niżu? Wróbelek ma nóżkę bardziej niż!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak obok niego
parsknął śmiechem, kilka innych osób też, parę zrobiło minę „Znowu?”. Beata
uśmiechnęła się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Słyszałam ten dowcip
już w podstawówce. Dobrze, że znasz klasykę – powiedziała z rozbawieniem. Kamil
zrobił niepewną minę, a po chwili też się uśmiechnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marta Szalecka, która
miała „kręcić dupą przy starszych klasach”, była niewysoka, nosiła okrągłe
okulary i mówiła cichym głosem. Lubiła polski, angielski i biologię. Ale
najbardziej angielski. Co kilka słów odgarniała przydługą grzywkę sprzed oczu i
uśmiechała się lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mateusz Tymiński był
wysoki, pulchny i najwyraźniej przestraszony. Dwa razy poprosił o powtórzenie
pytania. Mówił bardzo głośno i wolno. I z sensem, tylko tak, jakby sprawdzał po
omacku, co właściwie mówi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Anita Walewska, wstając,
obciągnęła i tak szeroką, długą bluzę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja tam nic nie mam
ciekawego do powiedzenia – mruknęła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Anita pięknie rysuje!
– krzyknęła Małgosia. Anita rzuciła jej mało życzliwe spojrzenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak sobie bazgrzę –
powiedziała obronnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pokaż pani zeszyt z
rysunkami! – zażądała Małgosia. – Ten, co mi raz pokazywałaś. Daj! – Zerwała
się z ławki, najwyraźniej zachwycona pomysłem. – Ja pokażę!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Małgosiu – wtrąciła
się szybko Beata, widząc minę Anity – zrobimy tak, jak z twoimi opowiadaniami.
Anita mi pokaże, jeśli zdam wasz test.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Małgosia przystopowała i
usiadła z powrotem. Anita spojrzała na Beatę, a może raczej na jej ramię, już
mniej najeżona, i pokiwała głową, po czym usiadła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wojtek Weltrowski oświadczył, że lubi piłkę nożną, fizykę i filmy sensacyjne, a w „b” wylądował,
bo się nie dostał do mat-fizu w „c”. Ale w sumie przeżyje. Tylko lektury są za
grube. Ale za to dziewczyny ładne – tu wyraźnie spojrzał na Małgosię, która
potrząsnęła jasnymi włosami i powiedziała niby to do Hanki: „Nie dla psa
kiełbasa, nie?”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej Weredecki –
wyczytała Beata i rozejrzała się. Niewiele osób już zostało, a była ciekawa
tego „synalka komendanta”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak, którego na początku
pierwszej lekcji Marcin szturchał, już od dłuższego czasu nie czytał, tylko
patrzył na tablicę, czasem w stronę nauczycielskiego biurka. Teraz wstał i
spoglądał w milczeniu dalej na biurko. Był niewysoki, miał gęstą, czarną
czuprynę, która opadała mu na oczy, i niezbyt przyjemną minę, jakby siedział tu
za karę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To jak się najlepiej
do ciebie zwracać? – zapytała Beata zachęcająco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ma pani moje imię
zapisane w dzienniku – odpowiedział. Kilka osób się roześmiało. Beata
postanowiła to zignorować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Racja, mam –
powiedziała spokojnie. – Czyli to mamy z głowy. Co lubisz robić?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czytać książki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czyli lubisz lekcje
polskiego? – upewniła się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Andrzej
spojrzał na nią ponuro. – Lekcje polskiego nie mają nic wspólnego z czytaniem
książek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Spróbuję was
przekonać, że jest zupełnie inaczej – obiecała Beata. Wolała się nie
zastanawiać, na ile to stwierdzenie jest obciążone klimatem lekcji prowadzonych
przez Ankę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył
ramionami i usiadł. Kolejne cztery osoby były bardziej przystępne, choć Jacek
Zięba wyglądał na niewyspanego i smutnego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No widzicie,
przetrwaliśmy – powiedziała Beata wesoło, gdy skończyli. – I nawet na przerwę
nie zwialiście. – Rzeczywiście, teraz to dopiero do niej dotarło: zignorowali
dziesięciominutową przerwę pomiędzy pierwszym a drugim polskim. – Cieszę się,
trochę się już pewniej wśród was czuję. To teraz sobie ruszymy dalej z tematem.
– Udała, że nie słyszy żałosnych jęków. – Widzę po tematach, że zaczęliście
„Antygonę”, no to jedziemy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Okazało się jednak, że
przez kilka następnych lekcji trzeba było zrobić gruntowne powtórzenie i
uzupełnienie z Biblii i antyku. Anka najwyraźniej leciała po łebkach i byle
tylko musnąć zagadnienie. Ponieważ antyk był jedną z ulubionych epok Beaty,
powrót do mitologii i Homera stanowił czystą przyjemność. W następny
poniedziałek przyniosła „Mity” Gravesa i przeczytała kilka przykładów różnych
wersji tego samego mitu. Gdy po dzwonku na przerwę większość uczniów wyszła,
Andrzej podszedł do niej z zeszytem w dłoni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mogę przepisać tytuł i
autora? – zapytał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne – odpowiedziała
Beata z uśmiechem. Zaczęła się już przyzwyczajać do niektórych zachowań:
Małgosia często komentowała pod nosem jakieś fragmenty lekcji albo coś
wtrącała, miło i sympatycznie, po prostu tak miała, nie mogła się powstrzymać;
Mateusz nie reagował, jeśli się do niego nie podeszło i i nie zapytało o coś
głośno; Andrzej rzadko patrzył w oczy i miał trochę nieprzyjemną minę. Tak jak
teraz: pokiwał tylko głową, zapisał pod notatkami z lekcji autora i tytuł
książki, zamknął zeszyt i mruknął: „Dziękuję”, po czym odwrócił się na pięcie i
podszedł do czekającego przy drzwiach Marcina.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Do widzenia! – Marcin
pomachał jej ręką, klepnął Andrzeja w ramię i wyszli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po kilku tygodniach
Beata wchodziła już do pierwszej „b” z uczuciem „jestem w domu”. To była fajna
klasa, naprawdę fajne dzieciaki, i rodzice też całkiem mili, zwłaszcza
niektórzy. </span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do końca pierwszego
semestru udało się zrobić trochę porządków, wprowadzić nieco zmian, dokonać
paru ulepszeń. Tata Jacka przyznał, że indywidualne nauczanie będzie na razie
dla chłopca lepszym rozwiązaniem – Jacek niech przychodzi do szkoły, gdy może,
żeby posiedzieć w klasie z rówieśnikami, ale uczyć się ma na indywidualnych
spotkaniach z nauczycielami. Mateusz został zabrany przez mamę na badanie słuchu
i gdy zaczął nosić aparat, a do tego dał się namówić na siedzenie z przodu, w
ławce przed Anitą, problemy z rozumieniem informacji i poleceń nagle się
skończyły. Mama Mateusza pożaliła się tylko: „Czemu mi nikt wcześniej nie
zwrócił na to uwagi? On się nigdy nie przyznawał, że źle słyszy”. Małgosia, po
paru przyjacielskich rozmowach na przerwach, nieco opanowała swoją żywiołowość
w stosunku do mniej entuzjastycznie nastawionych do wszystkiego osób. Andrzej
przestał czytać pod ławką na innych lekcjach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mamy problem –
powiedziała mu Beata na początku stycznia, gdy zobaczyła w dzienniku sześć uwag
z pięciu różnych lekcji na ten sam temat. Poprosiła Andrzeja, żeby podszedł do
niej po zajęciach, zabrała go do pustej o tej porze biblioteki, posadziła
naprzeciwko siebie w kąciku czytelniczym i starała się ująć to jak
najkonkretniej. Praca z licealistami to było ciągłe poszukiwanie właściwych
kodów komunikacyjnych. Magda potrzebowała zawsze na początku paru zdań
zapewniających o tym, że się ją lubi i że wszystko jest w porządku. Kamila
dobrze było podejść żartem. Andrzej na wszelkie sygnały z serii „jesteś miłym
chłopakiem i dobrze ci idzie” reagował niechętnym „W czym rzecz?”. Biblioteka
szkolna stanowiła dobre miejsce na takie rozmowy – z reguły pusta, mniej oficjalna
niż klasa szkolna czy pokój nauczycielski, z tym dość kameralnym kącikiem
czytelniczym w rogu pomieszczenia, przy dużym oknie. – W tym tygodniu w
dzienniku masz uwagi za czytanie książki pod ławką podczas fizyki, matematyki,
chemii, biologii i geografii.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej siedział z
rękami skrzyżowanymi na piersi, patrzył gdzieś w bok. Nie wyglądał na
obrażonego – ale Beata mogła zrozumieć, dlaczego u niektórych nauczycieli
wywoływał takie właśnie skojarzenie. Rzadko patrzył w oczy, rzadko się
uśmiechał. Właściwie tylko w towarzystwie Marcina dawało się zobaczyć innego
Andrzeja, nieraz uśmiechniętego, raz czy dwa nawet roześmianego, gdy grali na
boisku, rozmawiali w kącie, coś razem robili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nudzą mnie tamte
lekcje – odezwał się, wzruszając ramionami. Za to też mógł podpadać, za to
wzruszanie ramionami, bo robił to dość często. Ale Beata miała coraz silniejsze
wrażenie, że to nie jest wyraz obojętności czy nieuprzejmość, raczej takie…
stwierdzenie faktu. Albo bezradności. Nudzą go tamte lekcje, i co ma zrobić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Rozumiem, ciebie nudzą
tamte lekcje – powiedziała spokojnie. – A nauczycieli z tamtych lekcji złości,
jak czytasz pod ławką. W ogóle jak czytasz w czasie lekcji książki. I wtedy
runda jest taka: oni się złoszczą, wstawiają ci uwagi, ja te uwagi muszę ogarnąć
i się martwię, potem ja ci muszę nagadać, ty musisz słuchać mojego zrzędzenia i
wszyscy cierpią. Zwłaszcza ty musisz cierpieć, siedząc tu ze mną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wreszcie na nią
spojrzał, nawet się lekko uśmiechnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie cierpię, siedząc z
panią – poprawił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I vice versa –
odparła, też z uśmiechem. – Ale moglibyśmy gadać o czymś ciekawszym niż twoje
uwagi z zachowania. Więc teraz chcę, żebyś zrobił tak: zaczyna się jakaś
lekcja, chowasz książkę do plecaka i nie wyjmujesz do przerwy. Tylko
podręczniki i zeszyty na ławce. I tego się trzymasz twardo od dzwonka do
dzwonka. Literaturę piękną wyciągasz dopiero na przerwach. W ten sposób inni
nauczyciele się nie złoszczą, ty nie masz uwag w dzienniku, a ja się nie
martwię. Możemy przyjąć taki układ?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kiepski ten układ –
mruknął. – Przerwy są krótsze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chłopie, lepszego
układu nikt ci w szkole nie zaproponuje – oświadczyła Beata stanowczo. – Ty się
ciesz, że jeszcze nie każą ci do tego dopłacać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej nagle się
roześmiał – krótko, z oczami utkwionymi w ławce, ale się roześmiał. Potem
uniósł wzrok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra – powiedział. –
Postaram się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cieszę się. To teraz
uciekaj, pewnie Marcin na ciebie czeka i się martwi, że przerobiłam cię na
mielone.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Znów na nią spojrzał;
nie uśmiechnął się, ale miał w twarzy coś zdecydowanie miłego. Pożegnał się i
wyszedł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata oparła się o tył
krzesła i westchnęła. W tym tygodniu to była szósta rozmowa z serii „akcje
wychowawcze”. Między Małgosią i Hanką pojawiły się ostatnio jakieś zgrzyty i
dziewczyny zaczęły nieładnie dzielić między sobą klasę, trzeba było trzech
spotkań, by im wyprostować sytuację i ogarnąć ten cyrk. Kamila dyrektor
przyłapał na paleniu za boiskiem. Iza na obiadowej wyszła do spożywczego dwie
ulice dalej, mimo zakazu wychodzenia ze szkoły podczas przerw. A teraz Andrzej
i jego uwagi, zwłaszcza „Weredecki znowu czyta jakieś powieścidła na
fizyce!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!”, zapisane kulfonami fizyka, Haleckiego, i
opatrzone dwudziestoma trzema wykrzyknikami, Beata policzyła je trzy razy, nie
dowierzając własnym oczom. W gruncie rzeczy u Haleckiego była obok jeszcze
druga uwaga: „I pyskuje nauczycielowi!!!!!!”, tym razem zmieściło się już tylko
sześć wykrzykników. Zapytany o to pyskowanie, Andrzej odparł: „Powiedziałem po
prostu, że to nie są powieścidła, tylko Platon. Sama pani mówiła, że Platona
powinno się dobrze znać, żeby zrozumieć część zagadnień ze średniowiecza”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale nie na fizyce,
jęknęła Beata w duchu. Te uwagi powtarzały się dość często w ostatnich
tygodniach i dziś uznała, że musi chłopaka ogarnąć, zanim zrobi się z tego
większa afera. Pozostawało mieć nadzieję, że Andrzej zrozumiał i dotrzyma
słowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A to dopiero środa,
pomyślała Beata. Jeszcze dwa dni możliwych katastrof, zanim nadejdzie weekend,
a potem znów pięć dni, w czasie których może wydarzyć się wszystko. Strach się
bać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jednak gdy wychodziła ze
szkoły, humor trochę jej się poprawił. Na ławce przed szkołą siedziały Magda z
Kasią, pewnie czekały na mamę jednej z nich, bo panie Adamek i Azorska
odbierały dziewczyny na zmianę. Magda pomachała Beacie ręką, Kasia się
uśmiechnęła. Do ferii brakowało trzech tygodni. Pogoda była ładna, całkiem
ciepło jak na styczeń.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Praca w szkole to jest
po prostu to, pomyślała Beata w drodze do domu. Zrezygnowała z autobusu, wolała
się przejść. Biały Bór okazał się uroczy jesienią, urzekał w zimie. Dzieciaki
były świetne. Pokazywanie im, co się działo w literaturze, stanowiło wspaniałą
zabawę. Bycie wychowawcą miało swoje cienie, ale blaski okazywały się znacznie
wyraźniejsze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Z pamiętnika młodej
belferki” powinno się zaczynać tak: pewnego dnia Becia przyjechała do Białego
Boru, przejęła pierwszą „b”, zakochała się w swojej pracy i uczyła polskiego
długo i szczęśliwie. Oczywiście Becia była strasznie naiwną, napakowaną
ideałami i tak dalej dwudziestopięcioletnią smarkulą, ale przynajmniej dobrze
się w życiu bawiła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, stwierdziła Beata,
gdy po wejściu do mieszkania zrzuciła buty, przebrała się w domowe ciuchy i
z gorącą herbatą, mleczną czekoladą oraz książką usiadła w fotelu przy
oknie. Becia świetnie się w życiu bawi. I zamierza się tak świetnie bawić przez
wiele lat.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To był dobry rok, taki
dobry, niesamowity rok, stwierdziła Beata w dniu zakończenia roku szkolnego.
Uwielbiam tę pracę. Uwielbiam tę szkołę. Uwielbiam te dzieciaki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W takie dni jak dziś
dawało się zapomnieć nawet o dyrektorze. Dyrektor to był naprawdę kawał dupka i
chama, a do tego niezły manipulator; gdy czegoś chciał, potrafił stworzyć
atmosferę „jest pani taka wspaniała, niezastąpiona i tylko na panią można
liczyć”, a pięć minut później, gdy już dostał to, czego chciał, mieszał
człowieka z błotem za każdy drobiazg. Jeśli się pomylił, nigdy nie przeprosił.
Za to, co poszło dobrze, prawie nigdy nie dziękował. Młodszych nauczycieli
traktował nieraz jak przygłupów, do tego nauczycielkom naprawdę gapił się na
piersi albo pośladki. I często rzucał komentarze w stylu „Taka ładna
dziewczyna, a tyle marudzi”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Taki stary, obleśny
dziad, a marudzi jeszcze bardziej, myślała wtedy Beata. Sporo nauczycieli
musiało mieć podobne myśli, sądząc po ich minach na radach pedagogicznych.
Zastępca dyrektora był milszy, ale ciężko przestraszony i z zasady tylko
przytakiwał dyrektorowi, po czym leciał do pokoju nauczycielskiego, by łagodzić
nastroje. Pani pedagog ogólnie wydawała się sympatyczna i ogarnięta, ale była
jakąś krewną starego, więc też mu nie podskakiwała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Szkoda, że w pokoju
nauczycielskim były podziały. Do tego wniosku doszły już kilka miesięcy temu
wraz z Michaliną. Duża część kadry trzymała się razem, ale paru nauczycieli –
głównie tych starszych stażem, zwłaszcza zbliżających się do emerytury –
zajmowało stanowisko „prodyrowe”. A może po prostu nie chcieli mieć problemów
pod koniec pracy zawodowej? Ale chemica to lubiła dyrowi donosić, o czym się w
pokoju nauczycielskim rozmawia, więc gdy tylko zbliżała się do którejś grupki,
rozmowy natychmiast cichły lub przeskakiwały na tematy zupełnie niewinne, typu:
pogoda, promocja w spożywczym, ostatni odcinek „Porucznika Columbo”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uczniowie to najlepsza
część tego całego burdelu – powiedziała Michalina, gdy we wtorek i środę
wypisywały świadectwa dla swoich klas. – Ja mam zawsze dwa momenty, gdy nie mam
ochoty tym wszystkim pierdolnąć: na rozpoczęcie roku, gdy widzę te wszystkie
moje gęby po raz pierwszy po dwóch miesiącach przerwy, i na zakończenie roku,
gdy widzę je ostatni raz przed dwoma miesiącami przerwy. Pomiędzy jest różnie.
Ale i tak uczniowie to najlepsza część tego całego burdelu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Beata się z nią
zgadzała. Choć rodzice też nie byli tacy źli. Zwłaszcza rodzice w jej klasie. W
najgorszym razie – nie przeszkadzali. Ale często pomagali, jak wtedy, gdy
trzeba było odnowić szkolne sale i dyrektor cwaniaczył, żeby zrzucić tę robotę
na radę rodziców. Przyszli ojcowie Wojtka, Kamila i Małgosi, z farbą załatwioną
przez mamę Hani, i w jedno popołudnie odmalowali pięknie salę. Mamy Andrzeja,
Anity i Mateusza przyniosły kwiaty, mama Andrzeja uszyła jeszcze śliczne
firanki, a tata Anity podarował dwa obrazy, które ostatnio namalował „dla
wprawy”. Mama Magdy wraz z mamą Kasi powiesiły trzy tablice korkowe, które
załatwił dziadek Jacka. Klasa pierwszej „b” zrobiła się bardzo klimatyczna. Na
tablicach zawisła gazetka klasowa, regularnie wymieniana przez Małgosię, z
karykaturami i komiksami Anity. Storczyki i paprotki na parapetach kwitły jak
szalone. Firanki okazały się błogosławieństwem, gdy nadeszły ciepłe dni i w
innych salach słońce raziło w oczy, a w pierwszej „b” musiało pogodzić się z
przegraną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poza zebraniami rodzice
czasem przychodzili, częściej dzwonili. Mama Kamila zadzwoniła, żeby
podziękować, że „opieprzyła pani gówniarza za te papierosy od góry do dołu, ale
broniła go pani przed dyrektorem, już ja dopilnuję, żeby mu więcej żadne pety w
głowie nie postały”; czasem też dzwoniła i uprzedzała: „Kamil jutro będzie nie
w sosie, ojciec miał go dzisiaj odwiedzić, ale jak zwykle coś było ważniejsze,
bo po co odwiedzać własnego syna, chociaż w sądzie to się awanturował, że chce
przejąć pełną opiekę, bo ja się nie umiem dzieckiem zajmować. Nie zwracajcie
uwagi na jego wygłupy, on dzisiaj ciągle ryczy w pokoju”. Tata Izy zadzwonił,
żeby zapytać, czemu ta cholerna Hanka czepia się jego dziecka, i uspokoił się,
gdy Beata zapewniła, że porządkuje sprawę z Hanką, Gosią i ich zachowaniem
wobec niektórych osób. Mamy Magdy i Kasi dzwoniły albo przychodził na zmianę.
Trzymały się razem, tak samo jak ich córki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– My jesteśmy
marynarskie żony, wie pani – wyjaśniła raz pani Azorska. – Jagoda i ja rodziłyśmy,
gdy nasze chłopaki były na morzu, zmagałyśmy się z pierwszymi zębami małych,
gdy oni byli na morzu, użerałyśmy się z przedszkolem i ospami, gdy oni byli na
morzu. Niech pani nigdy nie wychodzi za marynarza, ostrzegam. Mój mąż jest
kochany, Jagody mąż to cudowny facet, ale ja się czuję żoną tylko ze trzy
miesiące w roku. Musimy się trzymać razem, bo kto mi albo jej pomoże, jak męża
nie ma?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To się na dziewczynach
trochę odbija – uzupełniła innego dnia pani Adamek. – Kasia co rejs najpierw
się przyzwyczaja, że taty nie ma, a potem, że tata jest. Jak była młodsza, to
po jego powrocie aż się go bała, jak obcego człowieka. Raz Włodek wziął ją
gdzieś do parku i była budka z lodami, Kasia strasznie chciała lody, ale nic
nie powiedziała, potem wrócili, ja wchodzę do pokoju, a ona chlipie w kącie.
Pytam, czemu, a ona, że bo loda chciała, takie dobre lody tam były, z jej
ulubionej budki. Pytam, to czemu tacie nie powiedziałaś, przecież by ci i trzy
lody kupił. A ona mówi: „Bo się wstydziłam. Bo tata jest taki obcy, jak wraca z
rejsu”. Aż mnie w sercu ścisnęło, mówię pani. A jak Włodkowi to powiedziałam,
to taki smutny kilka dni chodził. I dziewczyny widzą, jak my się razem
trzymamy, to też się razem trzymają, bo się rozumieją. Magda wie, jak to jest,
gdy tata dzwoni na urodziny albo Boże Narodzenie ze statku i jak wtedy Kasi
jest smutno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama Andrzeja zadzwoniła
na początku czerwca i uprzedziła, że syna jutro nie będzie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– On ma czasem takie
straszne bóle głowy – wyjaśniła. – Właśnie o tej porze roku, jak temperatura i
ciśnienie skaczą. Takie migrenowe. Dlatego go dzisiaj nie było, obudził się z
tym rano i nie mógł wstać, tak mu głowę rozsadzało. Przepraszam, że dzwonię
dopiero teraz, ale cały dzień z nim siedziałam, taki był biedny, nawet nic nie
jadł. Jutro go jeszcze nie puszczę do szkoły, jest osłabiony, dopiero teraz
niedawno wreszcie się uspokoiło na tyle, że może otworzyć oczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne, niech dojdzie
do siebie – powiedziała Beata współczująco. – Ale może przydałoby się pójść z
tym do lekarza?...</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A, lekarze, wie pani –
w głosie pani Weredeckiej zabrzmiała niechęć. – Byłam już, to mi powiedzieli,
że to pewnie migrena i przez temperaturę, tyle to i ja wiem. Ja mam czasem
takie wrażenie, że lekarze to albo nic, albo wynajdują w ludziach choroby.
Robię Jędrkowi okłady z lodu, daję tabletkę i daję mu spokojnie poleżeć, ile
potrzebuje, i to wystarcza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No nie wiem, pomyślała
Beata, ale zachowała tę uwagę dla siebie. Ją też przez cały dzień pobolewała
głowa, więc nie miała ochoty na spory.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I tak przy okazji
dziękuję, że mu pani książki pożycza – dorzuciła pani Weredecka. – On bardzo o
nie dba. W ogóle dba o książki. A te pożyczone od pani to połyka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie ma sprawy –
odparła Beata, uradowana tymi słowami. – Cieszę się, że ma z tego przyjemność.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Książki zaczęła Andrzejowi
pożyczać od początku drugiego semestru. Często podchodził po lekcji i pytał o
tytuł lub autora, o którym wspominała jako o kontekście do lektur. Na początku
powiedziała: „Może najpierw przeczytaj wszystkie lektury z listy na ten rok, to
dobry pierwszy krok”, ale spojrzał na nią ze zdziwieniem i mruknął: „Już
przeczytałem”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No dobra, pomyślała
Beata, nieco zaskoczona. Podała mu parę nazwisk, parę tytułów, a parę dni
później usłyszała zirytowane podsumowanie poszukiwań Andrzeja: „Większości tych
książek nigdzie u nas nie ma. Tak, w bibliotece publicznej też nie ma”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wtedy pożyczyła mu
pierwszą z wcześniej zasugerowanych pozycji. Tym razem zaskoczony był Andrzej –
miło zaskoczony. Chyba trochę zakłopotany. I zadowolony, zaraz na następnej
przerwie zobaczyła go siedzącego na korytarzu z tą właśnie książką.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">On, Anita, Jacek,
Małgosia i Iza – to była taka czytelnicza piątka, której Beata zaczęła pożyczać
książki. Andrzejowi najwięcej, bo on najszybciej czytał. Na początku Beata
zastanawiała się, czy przeczytał naprawdę, czy oddał tak prędko, bo chciał
zrobić wrażenie albo jednak nie chciało mu się tego czytać – ale z rozmowów na
temat refleksji po lekturze widać było, że dobrze zna treść, rozumie, pamięta.
Poza tym chyba nie było książki, której nie chciałoby mu się czytać – mógł ją
późnieju skrytykować od góry do dołu, ale najpierw przeczytał od deski do
deski. I zdecydowanie nie szukał sposobów na zrobienie wrażenia, wręcz
przeciwnie – wydawało się, że nawet nie umie się o to postarać. Albo nie chce.
Albo nie potrzebuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A teraz ich przez całe
wakacje nie zobaczę, pomyślała Beata podczas piątkowej uroczystości. Mój
pierwszy belferski koniec roku szkolnego. Moje dzieciaki przez dwa miesiące
będą dorastać beze mnie, ciekawe, ilu z nich nie poznam we wrześniu. Oby
niczego głupiego w wakacje sobie nie porobili. Oby ojciec Kamila nie nawalił z
tym obiecywanym wspólnym wyjazdem w góry. Oby mama Jacka dobrze przeszła
chemię. Mam nadzieję, że Magda i Kasia nacieszą się ojcami w lipcu i sierpniu,
zanim ci znowu popłyną w rejs. Niech Gośka z Hanką się w końcu ogarną,
przyjaźnią się albo nie przyjaźnią, ale niech trochę ochłoną przez wakacje i
przestaną załatwiać swoje spory poprzez tworzenie klik w klasie. Niech Marta
nie ścina włosów, takie ma piękne, gdybym miała takie włosy, w życiu bym ich
nie ścięła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z przyjemnością wręczała
swojej klasie nagrody. Małgosia dostała za frekwencję i wysoką średnią. Anita
za frekwencję i trzecie miejsce w powiatowym konkursie plastycznym. Beata
namawiała ją trzy tygodnie, aż w końcu Anita powiedziała: „No dobra, dla pani
to zrobię, ale niech pani nikomu w klasie nie mówi, bo będą się śmiali”.
Bzdura, nie śmiali się, bili brawo, gdy przyszły wyniki. „Czemu trzecie,
powinna mieć pierwsze!”, krzyknęła Małgosia, „komisja jest ślepa!”. Za frekwencję
w ogóle było sporo nagród, pierwsza „b” ładnie chodziła do szkoły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dyrektor, który
towarzyszył wychowawcom podczas wręczania, przy ściskaniu ręki nagrodzonym
pytał każdego: „Lubisz chodzić do szkoły?”. Durne pytanie, co niby mieli mu
odpowiedzieć? Ale przy niektórych dzieciakach Beata nie wiedziała, czy się
śmiać, czy syczeć: „Ugryź się w język!”. Anita, na przykład, mruknęła: „Czy ja
wyglądam na kogoś, kto się cieszy?”. Hanka oświadczyła głośno: „A to dobre
pytanie, opinie są podzielone”. Andrzej popatrzył na dyrektora uważnie i
zaproponował cicho, nieco złośliwym tonem: „Może pan mojego ojca zapyta?”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dupy wam spiorę w
klasie, obiecała sobie Beata. Zero instynktu samozachowawczego, do cholery.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przy nagrodach za
osiągnięcia dyrektor na szczęście już zrezygnował z zadawania pytań, na które
nie da się odpowiedzieć szczerze. Za to, niestety, komentował; niestety, bo
próbował być zabawny. Anicie powiedział: „To już wiemy, kto następnym razem
odmaluje sale w szkole”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może dyrekcja –
rozległ się cichy głos z tyłu, gdzie siedzieli rodzice, i po sali przeszedł
równie cichy śmiech. Stary udał, że nie usłyszał, ale po minie było widać, że
słyszał aż za dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marta, odbierająca
nagrodę za wygraną w szkolnym konkursie z biologii, musiała znieść żarcik:
„Biologia i dziewczyny to fajne połączenie”. Siedząca w drugim rzędzie
Michalina uderzyła się teatralnie ręką w czoło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zajął pierwsze
miejsce w międzyszkolnym konkursie judo, więc dyrektor znów się popisał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tylko żebyś mi tu na
kolegach w szkole nie trenował, bo ja nie uznaję tych wszystkich mordobić, w
konkursach czy bez konkursów. Straszna głupota, nagradzać za pranie się po
gębach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Michalina wysunęła lekko
język i zrobiła zeza. Beata obserwowała przyjaciółkę kątem oka i właśnie
myślała, że parsknie śmiechem, gdy zmroziła ją odpowiedź Andrzeja,
wypowiedziana zirytowanym głosem:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To po co mi pan daje
tę nagrodę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jasna cholera, Andrzej,
ty baranie, pomyślała Beata z przerażeniem. Ja ci ten jęzor na supeł zawiążę w
przyszłym roku. Ty jeszcze powinieneś dostać nagrodę za pierwsze miejsce w
kategorii „zero instynktu samozachowawczego”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dobrze, że nie mówił za
głośno, chyba nikt poza pierwszymi rzędami nie usłyszał. A w pierwszych rzędach
siedzieli nauczyciele, którzy mieli wyraźny ubaw. Nieważne, czy lubili
Andrzeja, czy nie – odpyskowanie staremu zawsze mile widziane, jak powtarzała
Michalina.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie pyskuj – syknął
cicho dyrektor, wepchnął mu książkę w ręce i ruchem głowy dał do zrozumienia:
zjeżdżaj mi stąd. Andrzej chyba chciał coś dodać, ale na szczęście spojrzał na
Beatę i prawidłowo odczytał z jej twarzy: „Zamknij się i spadaj na miejsce”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odetchnęła z ulgą, gdy
nagrody dla pierwszej „b” się skończyły. Po uroczystości wyściskała się z
uczniami z innych klas, przyjęła kwiaty i czekoladki, a potem poszła do swojej
sali i stanęła przed swoimi dzieciakami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pierwsza rzecz –
oświadczyła stanowczo. – Gdy dyrektor coś mówi, to choćbyście mieli na końcu
języka ripostę życia, gryziecie się w ten język. Dociera? Dla własnego
bezpieczeństwa. Zwłaszcza grupa szczególnie utalentowana w mówieniu tego, czego
lepiej nie mówić. Tak, Anita, Hanka i Andrzej, wy dziś wygraliście w
przedbiegach. Nie róbcie tego, nigdy więcej tego nie róbcie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo co? – wymruczała
Anita.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo was proszę –
odparła Beata łagodnie. – I się o was martwię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Sądząc po ich minach,
chyba w końcu do nich dotarło, do wszystkich.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobra – powiedziała
Beata po krótkiej chwili weselszym tonem. – Ochrzan był, teraz czas na
czułości. Rozdam pozostałe świadectwa. I chcę wam powiedzieć, że jestem dumna z
was wszystkich, z każdego. Z czerwonym paskiem czy bez, wszyscy dziś
wygraliście. Wszyscy przechodzą do drugiej klasy i wszyscy mają dwa miesiące
spokoju od budy!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rozległy się oklaski i
śmiechy. Rozdała świadectwa, życzyła im dobrych, słonecznych, bezpiecznych,
radosnych, długich i w ogóle wakacji, kazała obiecać, że będą na siebie uważać
i wrócą w jednym kawałku. Gdy skończyła, Małgosia i Iza podeszły do niej z
wielkim bukietem i torbą prezentową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To jest od nas –
powiedziała Małgosia. – Uwielbiamy panią i też ma pani do nas wrócić w jednym
kawałku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I nie zajść w ciążę, i
nas nie zostawić – dodał Kamil z końca sali. Kilka osób parsknęło śmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękujemy, że pani
jest – uzupełniła Iza, po czym się rozbeczała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ściskanie, przytulanie,
parę łez. Beata też musiała wytrzeć oczy. Następnie rozpakowała prezent i
poczuła, że te zdradzieckie łzy znów płyną. Zawsze była płaczliwa, gdy dopadło
ją wzruszenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dostała wielką
bombonierkę, piękną apaszkę i kubek. Nie jakiś tam zwykły kubek – był duży,
półlitrowy, w środku czarny, na zewnątrz błękitny, z wielkimi czarnymi
literami. Napis głosił: „Pani Betty od polskiego jest najlepsza!”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kubek był robiony na
zamówienie, u znajomego taty Anity, jak się okazało. Z pani ulubionymi
kolorami. I z imieniem pani ulubionej aktorki, pani jest naszą Bette Davis.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Małgosia wypowiedziała
to wszystko na jednym oddechu. Wtedy właśnie Beata poczuła na policzkach
spływające łzy. Pamiętali, że lubi wielkie kubki, do których mieści się dużo,
dużo kawy, jak najwięcej kawy. Pamiętali, jakie kolory lubi najbardziej – a
myślała, że Anita kilka tygodni temu pytała o to z czystej, takiej artystycznej
ciekawości. Pamiętali, jak tuż przed feriami zimowymi, gdy nikomu nic się już
nie chciało robić na lekcjach, puściła im fragment „Wszystkiego o Evie” i
opowiadała o Bette Davis, swojej ukochanej aktorce. „Pani też jest jak
aktorka”, stwierdziła wtedy Marta. „Odgrywa nam pani lektury na lekcjach”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Fakt, trochę odgrywała.
Nie wszyscy czytali wszystko, w gruncie rzeczy nawet nie powinna się dziwić –
dla dzieciaków w ich wieku sporo lektur, zwłaszcza z dawnych epok, było po
prostu nudnych. Jak im wmusić „Pamiętniki” Paska? Lepiej pokazać, jak wyglądały
sarmackie imprezy i pogrzeby, stół jako katafalk i szczotka jako koń, z którego
zwalał się na ziemię „sobowtór” zmarłego, wystarczyły. Jak uświadomić tragizm
„Trenów”? Trochę udawania zrozpaczonego rodzica, wygrażającego na zmianę
Cyceronowi, Bogu i śmierci, jakoś pomogło. Jak wbić im mity do głowy? Jednoosobowa
jednoaktówka pod tytułem „trzy boginie robią chryję, która dostanie złote
jabłko” zadziałała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kubek był piękny, a
dzieciaki wyraźnie z siebie zadowolone. Beata nie miała serca zwrócić im uwagi,
że źle zapisały imię Davis – powinno mieć na końcu „e”, nie „y”. Ale jakie to
miało w gruncie rzeczy znaczenie? Bette Davis była jedyną w swoim rodzaju
aktorką. W takim razie ona, Beata, też będzie jedyną w swoim rodzaju – Betty od
polskiego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zów uściski, niemal całą
klasą, życzenia dobrych wakacji, upomnienia „Uważajcie na siebie!”, gratulacje,
trochę łez. Potem weszli rodzice. Zgodnie ze szkolnym zwyczajem, o którym już
uprzedziła ją Michalina, rodzice czekali przed klasami, aż wychowawcy załatwią
rozdanie świadectw i formalne pożegnanie, dopiero potem sami przychodzili się
pożegnać i podziękować. „Albo opierdzielić cię jeszcze raz na dobry początek
wakacji”, dodała Michalina. „Nigdy nie wiesz. Ale nie wejdą, dopóki dzieciaki
nie dadzą im sygnału. Dyr tak lata temu zarządził. W sumie to całkiem niezłe”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Teraz Małgosia wyjrzała
przez drzwi, krzyknęła: „Mamo, już można!” i po chwili rodzice weszli. Nie
wszyscy się pojawili, ale stawili się sporą grupką. Na czele stały mamy Magdy,
Kasi, Andrzeja i Małgosi, z tatą Anity w środku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękujemy, że cały
rok wytrzymała pani z naszymi bachorkami – powiedziała pani Azorska,
odgarniając z twarzy kosmyki jasnoblond, rudych i czarnych włosów. Co zebranie
przychodziła w innej fryzurze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I z nami – dorzuciła
pani Weredecka. – Że nas pani jeszcze nie pogoniła widłami za telefony o każdej
porze dnia i nocy, to jest pani święta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A tu – dodał pan
Walewski scenicznym szeptem – jest coś, czego dzieciakom nie wypada dawać
nauczycielowi. Ale każdy nauczyciel powinien mieć taki zapas w domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W torebce prezentowej,
którą jej wręczył, znajdowały się: kolejna wielka bombonierka, butelka
czerwonego i butelka białego wina. To nie były zwykłe wina ze spożywczka, tylko
jakieś lepsze. Zagraniczne. Pani Adamek, ściskając ją, szepnęła: „Marynarze się
czasem przydają. Nasze chłopaki miały w czasie ostatniego rejsu zadanie bojowe,
jak pani wypije, to pani powie, czy dobrze je wypełnili”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pani Weredecka
przytuliła ją mocno i długo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję, że ma pani
tyle serca i cierpliwości do mojego małego dzikusa – powiedziała cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Stojący za nią tata
Jacka pocałował Beatę bez słowa w rękę i szybko wyszedł z klasy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama Mateusza uścisnęła
ją, ucałowała trzy razy w każdy policzek i pokręciła głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzieciaki panią
kochają – oświadczyła stanowczo. – Tylko niech im pani nie da sobie wejść na
głowę. Niech pani odpoczywa, nikt w tej klasie tak nie zasłużył na wakacje jak
pani.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W końcu wszyscy wyszli.
Jeszcze kilka gratulacji, życzeń, słów pożegnania – i w sali zrobiło się pusto.
Beata wzięła z biurka dziennik – chciała go ostatni raz przejrzeć, tak na
wszelki wypadek, zanim odda dyrowi do archiwum. Dyr podobno przed radą plenarną
sprawdzał wszystkie dzienniki przez cały weekend, po czym na radzie robił
awanturę o wszystko, czego nie powinno tam być: wrzucone luzem zwolnienia,
kartki z notatkami, zapiski ołówkiem. Lepiej przejrzeć po raz ósmy niż potem
słuchać jego nieprzyjemnych uwag.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">O, miała rację, że
przejrzała. Między stronami dziennika ukryła się kartka z zeszytu, zapisana
pismem Anki. „20 września, od dziś uczniowie 1 B siedzą tak” i spis nazwisk z
oznaczeniem, która ławka w którym rzędzie. I uwaga na końcu: „Proszę pilnować,
by tego przestrzegali na wszystkich lekcjach”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jesteś pieprznięta,
Anka, pomyślała Beata z niesmakiem. W sumie to szkoda mi twojego dziecka, jeśli
je też będziesz tak tresować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z mściwą satysfakcją
podarła kartkę na małe kawałeczki, wrzuciła je do śmietnika i rozejrzała się po
klasie. Okna zamknięte. Ławki i krzesła ustawione równo. Ostatnia gazetka
klasowa ściągnięta z korkowej tablicy. Kwiaty z parapetu zabrane – zgodnie z
zarządzeniem dyra kwiaty ze wszystkich klas na czas wakacji znosiło się do
pomieszczenia gospodarczego, dużego, dobrze oświetlonego, przy którym
sprzątaczki miały swój kąt. Ułatwiało to podlewanie. Pomysł był sensowny –
trzeba dyrowi przyznać, że miewał dobre pomysły. Tylko należało opisać i
przenieść doniczki. W poniedziałek, przed radą klasyfikacyjną, na prośbę Beaty
dzieciaki same to ogarnęły: Anita wykonała nieduże, ładne kartki z napisem „Ten
kwiat należy do 1 B! Prosimy podlewać!”, Iza z Małgosią oraz Hanka z Martą
poprzyklejały te kartki do wszystkich doniczek taśmą klejącą, a Kamil, Mateusz,
Andrzej i Magda zanieśli wszystkie kwiaty do pomieszczenia gospodarczego i
ustawili w równych rzędach, tak by łatwo się można dostać do poszczególnych
roślin. Teraz parapety były puste. Cała sala była pusta, trochę bezosobowa,
zupełnie jakby przez cały rok nie wypełniało jej dwadzieścia dziewięć
nastoletnich osobowości.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Czas do domu, pomyślała
Beata. Jeszcze tylko w poniedziałek plenarna i dwa miesiące laby.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wyszła z sali i z
zaskoczeniem zauważyła stojącego przy oknie po drugiej stronie korytarza
Andrzeja. Spoglądał w zamyśleniu na podłogę, ale gdy zamknęła drzwi, uniósł
głowę, wyprostował się i podszedł. Urósł przez ostatnie miesiące, już był
wyższy od Beaty. A przecież jeszcze w styczniu, w lutym, gdy z nim rozmawiała,
pochylała głowę. Teraz musiała ją nieco zadzierać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ty czemu jeszcze nie
w domu albo nie na dworze? – zapytała wesoło. – Uciekaj, masz wakacje. Twoja
mama już poszła?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czeka na mnie przed
szkołą – mruknął. – To dla pani.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Podał jej nieduży
bukiet. To były lilie, białe, z fiołkowymi brzegami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję, są piękne –
ucieszyła się. No tak, cały czas się człowiek tych uczniów uczy. Gdy kilkanaście
minut wcześniej kątem oka zauważyła, że Andrzej wychodzi z klasy tak bez
osobistego pożegnania, zrobiło jej się trochę przykro. Mógł chociaż coś
powiedzieć. A ten się wyniósł bez słowa, gdy pozostałe dzieciaki jeszcze ją
ściskały. Ale przecież nie powinna się dziwić: Małgosia uwielbiała wielkie
akcje na forum i przed wszystkimi, Iza wolała z mniejszej grupce lub z kimś
bardziej przebojowym u boku, Andrzej wolał sam. Tak jak teraz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję za pożyczanie
książek – powiedział spokojnie. – I… tak ogólnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Miała ochotę go
uścisnąć, ale odniosła wrażenie, że nie czułby się z tym dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja też dziękuję –
odparła ciepło. – A jak mi jeszcze raz strzelisz dyrektorowi coś takiego jak
dzisiaj, to ci wyrwę język i zakopię na rozstajnych drogach, jasne?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne. – Spojrzał na
nią, uśmiechnął się lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrych wakacji.
Uciekaj, niech mama nie czeka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pokiwał głową, nadal ze
śladem uśmiechu na ustach, odwrócił się i poszedł w kierunku schodów. Beata
jeszcze raz zajrzała do sali – tak na ostatni wszelki wypadek – zaniosła
dziennik do pokoju nauczycielskiego, zebrała kwiaty i prezenty, po czym,
objuczona jak wielbłąd, wyszła ze szkoły. Pogoda była piękna. Na dziedzińcu
spotkała jeszcze trochę uczniów i rodziców. Zauważyła Kasię i Małgosię, z
mamami – dwaj mężczyźni przy nich to musieli być ojcowie, nieźle opaleni,
prosto z rejsów. Hania wsiadała do samochodu z tatą. Andrzej był już dość
daleko, szedł pod rękę z mamą, która najwyraźniej coś opowiadała i
gestykulowała wolną dłonią. Wojtek odpinał od stojaka rower, którym od maja
przyjeżdżał do szkoły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dobrych wakacji,
dzieciaki, pomyślała Beata czule. Moje kochane dzieciaki. Uważajcie na siebie.
Kurczę, już za wami tęsknię. Jaki to był dobry rok, jak ja lubię tę pracę, jak
ja lubię to miasto.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rok szkolny tysiąc
dziewięćset dziewięćdziesiąt pięć – tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąt sześć
należało uznać za zakończony. I za udany.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Melancholijna myśl, że
przez całe wakacje nie zobaczy „tych swoich dzieciaków”, okazała się nie do
końca zgodna z prawdą. Biały Bór nie był duży, łatwo się spotykało znajomych.
Wpadała na uczniów, na ich rodziców, na innych nauczycieli – w sklepach, w
parku, na ulicy. Czasem zamieniali kilka słów, czasem tylko się sobie kłaniali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Lubiła ten klimat małego
miasta, w którym zna się choćby z widzenia większość ludzi. Właśnie coś takiego
jej się marzyło od połowy studiów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Raz, na początku lipca,
gdy szła nad Łobez, przejechał obok niej rowerzysta. „Dzień dobry” zmieszało
się z pędem powietrza. Chwilę później minął ją drugi rower – tu kierowca szybko
się zatrzymał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzień dobry! –
powiedział Marcin z szerokim uśmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dostali z Andrzejem nowe
rowery w nagrodę za świadectwa, jak się okazało. Andrzeja był czarny, Marcina
granatowy, ojcowie razem wybierali. Więc teraz jeździli po całym Białym Borze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ten głupek tak
pędzi, że się go nie da dogonić – poskarżył się Marcin. – I jak on wybiera
trasę, to ciągle lądujemy w jakichś pokrzywach. Pani spojrzy, jakie ja mam
nogi. – Pokazał na zaczerwienione łydki. – Wczoraj tak wjechaliśmy, bo Andrzej
się uparł, że tam się na pewno da przejechać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zdążył już
zawrócić i podjechał do nich. Zsiadł z roweru, powtórzył „Dzień dobry” i
spojrzał na Marcina krytycznie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdzieś cię jedna mała
pokrzywa dotknęła i już histeryzujesz – stwierdził.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Następnym razem
wepchnę cię w tę „jedną małą pokrzywę” – zagroził Marcin.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Byli w krótkich
spodenkach, w koszulkach bez rękawów, zgrzani, zaczerwienieni, trochę opaleni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jedziecie gdzieś na
wakacje? – zapytała z zaciekawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja nie – odparł Marcin
z żalem. – Tata powiedział, że w tym roku nie damy rady. On niedługo jedzie –
dodał, wskazując głową na Andrzeja. – Do Włoch! Fajnie ma, zazdroszczę. – W
głosie chłopaka brzmiała jednak życzliwość, a nie zazdrość.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Do Włoch, ale super –
ucieszyła się Beata, patrząc na Andrzeja, który jakoś nie wyglądał na
zachwyconego. – Gdzie dokładnie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie pamiętam –
powiedział obojętnie. – Gdzieś nad morze. Rodzice wybierają.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie cieszysz się? –
zapytała z zaskoczeniem. Wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wolałbym zostać w
domu. Wyjazdy to jeden wielki bajzel.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zamień się – wtrącił
Marcin. – Ty zostaniesz u mnie, a ja pojadę z twoimi rodzicami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może być – mruknął
Andrzej, najwyraźniej poważnie. Marcin się roześmiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bawcie się dobrze,
obaj – powiedziała Beata.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A pani gdzieś jedzie?
– spytał Marcin.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, pod koniec lipca,
do rodziny w Nowogardzie. A na razie idę na jezioro. Pa, chłopaki, uważajcie na
tych rowerach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ich „Do widzenia”
zmieszało się ze zgrzytem rowerów i powietrzem znów przecinanym przez dwóch rozpędzających
się piętnastolatków. Ponownie ją minęli, Andrzej z lewej, Marcin z prawej
strony. Pedałowali jak szaleni. Powietrze było gorące. Beata poprawiła okulary
przeciwsłoneczne i postanowiła, że gdy tylko dojdzie do najbliższej lodziarni,
kupi sobie lody. Cztery gałki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dobry rok szkolny, dobre
wakacje, dobre lato. Dobre życie. Becia, nie, sorry, Betty od polskiego – ma
dobre życie, dobrą pracę, dobry urlop.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rany, jaki fajny dzień.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">fot. <u><a href="https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/dziennik-i-kawa-na-wlochatym-dywanie-3645103/" target="_blank">Pexels</a></u></span></span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-78886603611697812642023-07-07T09:00:00.028+02:002023-11-30T21:58:12.093+01:00POWROTY DO DOMU. ROZDZIAŁ IX: O CZYM SIĘ ŁATWIEJ ROZMAWIA PO ZMROKU. CZĘŚĆ CZWARTA<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghanbKnrsjveC22tp94oAqgaS9Wez1fHY_DRYIzZ41sNsJ2cTVA7UZS-VrmFsG3VmOHFwXCFrBzaHxZUfMRIGxzoinWbal8-VlCOeUHZWTX6YonhRBtyn2aBK3EzoJSmJMa8ktcDPGVgL0b5e0BLWd7YUiDXW5tp0ROZCmITwhMKTotsciipN5qphDByLT/s3786/Powroty-IX.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2437" data-original-width="3786" height="412" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghanbKnrsjveC22tp94oAqgaS9Wez1fHY_DRYIzZ41sNsJ2cTVA7UZS-VrmFsG3VmOHFwXCFrBzaHxZUfMRIGxzoinWbal8-VlCOeUHZWTX6YonhRBtyn2aBK3EzoJSmJMa8ktcDPGVgL0b5e0BLWd7YUiDXW5tp0ROZCmITwhMKTotsciipN5qphDByLT/w640-h412/Powroty-IX.jpg" width="640" /></a></span></div><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br /></span><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mnożą mi się pomysły i
teksty, mnoży się też zawartość poszczególnych tekstów. Pierwotnie „O czym się
łatwiej rozmawia po zmroku” miało być jednym rozdziałem, ale rozrosło się tak,
że wyszły cztery części. Gdyby miało pozostać jedną częścią, liczyłoby sto sześćdziesiąt
stron…<span></span></span></span></p><a name='more'></a><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><o:p></o:p></span></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dzielenie tekstów na
kawałki sprzyja higienie pisania; być może czytania też. I na pewno
publikowania – zamiast wielkich porcji raz na jakiś czas lepiej mniejsze
porcje, a częściej. Wrzucanie czegoś na blog co dwa tygodnie jest bardzo przyjemne.
Może w czasie wakacji uda mi się wrzucać nawet częściej. Na razie, przez to mnożenie się pomysłów i tekstów, planuję zamieszać nowy materiał w każdy piątek lipca. Zobaczymy, jakie będą efekty.<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">POWROTY DO DOMU</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">ROZDZIAŁ IX: O CZYM SIĘ
ŁATWIEJ ROZMAWIA PO ZMROKU. CZĘŚĆ CZWARTA</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Można bronić tezy, że najważniejsza myśl w historii kultury brzmi: „mogę
się mylić”.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bartosz Brożek, Michał
Heller, Jerzy Stelmach, </span></span><span style="font-family: inherit; text-indent: 35.45pt;">„Szkice z filozofii głupoty”, Kraków 2021, s. 138.</span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Te bóle głowy pojawiały
się rzadko – najwyżej parę razy w roku, wczesną wiosną i w lecie. Pierwsze
Andrzej pamiętał z połowy podstawówki; w piątej czy szóstej klasie mama, przerażona,
zabrała go do lekarza, który stwierdził: „To migrenowe takie, pewnie przez
zmianę pogody, jak się robi gorąco i skacze ciśnienie. Dzieciak z tego
wyrośnie”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie wyrósł. Do lekarza
też już z tym więcej nie chodził. Mama wyszła wtedy z przychodni trochę zła,
„Że migrenowe i że jak jest gorąco, to ci sama mogłam powiedzieć”, mruczała,
gdy wracali do domu. W kolejnym roku, gdy przy pierwszej fali upałów znów go
ten ból dopadł, po prostu robiła mu zimne okłady na czoło, podawała tabletki
przeciwbólowe i zasłaniała okna w pokoju.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nauczył się te bóle
ignorować, zapominać o nich, dopóki się nie pojawiały. W końcu – co to było,
kilka godzin, parę dni w roku. Umiał już rozpoznawać sygnały zapowiadające ich
nadejście: nieprzyjemne napięcie w karku, trudność w zebraniu myśli, czasami
lekkie rozmazywanie się obrazu. A potem pojawiał się ból, narastający,
pulsujący, rozpoczynał się gdzieś za okiem i szybko rozprzestrzeniał się na
całą prawą stronę głowy. Zazwyczaj wszystko się zaczynało wczesnym popołudniem,
czasem pod wieczór – pamiętał tylko jeden raz, gdy obudził się z tym z samego
rana, w pierwszej klasie liceum, była końcówka roku szkolnego, zaczęły się
wielkie upały, ojciec marudził, że pewnie wymyśla, żeby nie iść już do szkoły,
a on przyciskał do głowy obie ręce, bo miał wrażenie, że zaraz mu rozsadzi oko
i część twarzy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W tę środę wrócił do
domu zaraz po zajęciach, koło wpół do jedenastej, i od razu wziął prysznic, bo
temperatura przekroczyła już dwadzieścia pięć stopni. Poldek, który zaczynał
dopiero o trzynastej trzydzieści, właśnie rozwieszał pranie w składziku.
Zdążyli wypić kawę, zapalić, Poldek coś doczytywał na zajęcia, Andrzej zaczął
robić notatki do recenzji książki, którą niedawno dostał z „Pograniczy”; minęło
południe i wtedy się zaczęło. Najpierw kark. Za chwilę wrażenie, że gubi własne
myśli. Potem uczucie, że przestaje wyraźnie widzieć notes i zapisaną stronę. I
wreszcie ukłucie, to rozpoznawalne, paskudne ukłucie tuż za okiem, nad okiem,
wokół oka. A potem to już była chwila – rozwiercająca od środka fala
nieustępującego, pulsującego bólu, od którego chwilami robiło się niedobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mama nam przysyła
życzenia z okazji Dnia Dziecka – rozległ się głos Poldka. – I pyta, czy chcemy
w pią… O kurde, co jest?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Podszedł, kucnął przy
biurku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej, co jest? –
zapytał z niepokojem, kładąc mu rękę na kolanie. – To jest znowu to, co wtedy,
w zeszłym roku?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cholera. Tabletkę?
Mamy chyba Ibuprom i aspirynę…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ibuprom – syknął. – I
zasłoń okna. I ciszej, nie wrzeszcz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne – powiedział
Poldek bardzo cicho, ale i tak za głośno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie wrzeszczał,
oczywiście, że nie wrzeszczał. Po prostu w tym momencie każdy dźwięk był
koszmarny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek wyszedł. Andrzej
jeszcze przez chwilę siedział wsparty łokciami o skraj biurka, ściskał głowę
rękami i starał się zapanować nad tą początkową falą mdłości. Tabletka. Łóżko.
Ciemność. Cisza. Potrzebował tylko tego, aż tego. Parę godzin wyjętych z życia,
w zasadzie całą resztę tego dnia szlag trafił. Dobrze, że jutro nie ma na ósmą.
I dobrze, że dziś nie miał więcej zajęć, bo nie dałby rady. Cholera, jak to
bolało. Jakby chciało rozłupać głowę na pół.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przyniosłem ci
tabletki – rozległ się szept Poldka, koszmarnie głośny, wwiercający się w to
wwiercanie się w oko. To nie była jego wina.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wziął dwie
tabletki, wypił cały kubek wody, który Poldek mu podał, i z trudem wstał.
Poldek zasłaniał już okna. Droga do łóżka, te kilka kroków, to była koszmarnie
długa podróż, a chłód pościeli uspokoił tylko na moment.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Potem już nie za bardzo
mógł stwierdzić, co się dzieje. Mdłości przeszły, za to ból się wzmógł.
Chwilami miał wrażenie, że oko nie wytrzyma, takiego rozsadzania i pulsowania
nie wytrzymałby żaden organ, za moment zwyczajnie eksploduje, może wtedy
przynajmniej przestanie tak boleć. Ciężko się oddychało, każdy wdech i wydech
poruszał głową niczym statkiem rozkołysanym na szalejącym morzu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zostawiłem ci wodę,
tabletki i telefon na mojej szafce – rozległ się ten szepto-krzyk Poldka. –
Okna zasłonięte i zamknięte. Coś jeszcze chcesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zostaw mnie –
powiedział Andrzej z trudem. Leżał plecami do drzwi, w połowie łóżka, twarzą do
niebieskiej ściany, i chciał tylko ciszy, ciszy i ciemności, i albo zasnąć,
albo żeby wreszcie przestało boleć. Zaciskanie dłoni na głowie niewiele
pomagało, chociaż może minimalnie przytrzymywało to pulsowanie. – Idź sobie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mogę zostać… – zaczął
Poldek, znów o kilka poziomów za głośno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idź sobie – powtórzył
ze złością. – Idź, do cholery, daj mi spokój.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Złoszczenie się na
Poldka za coś, co nie było jego winą i przy czym tak starał się pomóc, było nie
w porządku. Ale oddychanie bolało, słuchanie tym bardziej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idę. – Poldek dotknął
delikatnie jego ramienia; dotyk też drażnił. – Trzymaj się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pewnie próbował zamknąć
drzwi najciszej, jak potrafił. Nie jego wina, że tak huknęły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej starał się oddychać
tak powoli i tak płytko, jak tylko mógł. Dwie tabletki powinny niebawem trochę
to uspokoić, wtedy można wziąć kolejne. Kiedyś wziął cztery albo pięć
jednocześnie, przekonany, że to szybciej i lepiej pomoże – i skończył w
toalecie, wymiotując, bo żołądek jednak nie zniósł takiej dawki za jednym
razem. Więc po dwie, z przerwami. W ciszy. Bez światła. Bez ruchu, możliwie jak
najbardziej bez ruchu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na studiach zaliczył
tych ataków raptem kilka. Na pierwszym roku w połowie marca – współlokator z
akademika kpił wtedy: „O, kac przyjebał, a nie główka boli”, kpił tak głośno i
długo, zamknął się dopiero, gdy Andrzej, już na skraju wytrzymałości, rzucił w
niego słownikiem poprawnej polszczyzny. Tysiącstronicowe tomiszcze chybiło
celu, ale było blisko. „Ty jesteś jakiś pojebany, kurwa, od początku widziałem,
że jesteś pojebany!”, wściekł się tamten i wreszcie wyszedł z pokoju, ale
trzasnął przy tym drzwiami tak, że ból tylko się nasilił. Na drugim roku to był
przełom maja i czerwca, akurat odwiedził rodziców, mama nic nie mówiła,
podchwycił za to z przedpokoju pytanie ojca „On dalej tak ma?”. Na trzecim roku
– i w marcu, i na koniec czerwca. Za którymś razem do jego pokoju wszedł
Mateusz, z narzekaniem, że Radek tak głośno uprawia seks ze swoją obecną
„panną”, że nie da się wytrzymać, w całym mieszkaniu słychać. „Zjeżdżaj”,
jęknął wtedy Andrzej, nakrywając się kołdrą, „błagam cię, Mateusz, zjeżdżaj.
Zamknij się i zjeżdżaj”. „Chory jesteś?”, zmartwił się Mateusz i zaczął
dopytywać, a może gdzieś zadzwonić, a może tabletkę, a może… „Zlituj się,
spieprzaj stąd”, powtórzył Andrzej z udręką. Facet był miły, ale namolny. I nie
rozumiał prostych poleceń. Na czwartym roku raz w marcu, dwa razy w czerwcu, za
pierwszym razem w czerwcu Iza upierała się, że zadzwoni po karetkę. „Daj mi
spokój”, powiedział wtedy tak głośno, że oko i głowa eksplodowały chyba
trzykrotnie. „Zostaw mnie, po prostu zamknij się i wyjdź”. Na drugi dzień
przeprosił ją i wyjaśnił. Przy kolejnych atakach już wiedziała, że tabletki i
woda tak, wyłączone światło tak, odzywanie się – nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na piątym roku – znów
raz w marcu i raz w czerwcu. W połowie czerwca, nie poszedł przez to na
zajęcia. Temperatura skakała jak szalona, ciśnienie też, i tego dnia ból
przyszedł bardzo szybko, z pominięciem sygnałów ostrzegawczych – a może były
tak krótkie, że nie zdążył ich nawet zauważyć. Poldek wpadł wtedy na stancję
późnym popołudniem i wyraźnie się wystraszył. Ale przynajmniej umiał słuchać,
przyniósł, co trzeba, siedział w kącie pokoju bez słowa, tylko czasem pytał cicho:
„Żyjesz?”. Na drugi dzień powiedział: „Było mi cię tak cholernie żal. I
najgorsze, że nic nie mogłem zrobić”. „Wystarczyło, że przyniosłeś mi tabletki,
zasłoniłeś okno i nie gadałeś”, odburknął wtedy Andrzej. Zawsze po tych atakach
czuł się skrępowany. Brak utraty kontroli i zależność od cudzej pomocy były
paskudne. Ale od Poldka, tak jak od Izy i od mamy, dało się to przyjąć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Teraz wreszcie
minimalnie się uspokoiło. Oko już nie skakało tak, jakby chciało wyskoczyć z
oczodołu. Wziął kolejne tabletki, położył się i przycisnął czubek głowy do
ściany. To czasem pomagało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Potem musiał zasnąć.
Śnił mu się Poldek, coś mówiący, coś podający, potem mama, robiąca na drutach
bezsensownie długi sweter, i bibliotekarka z filii na placu Lotników,
upierająca się, że zgubił książkę, którą wypożyczał ktoś inny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Otworzył oczy. Było
ciemno, tylko mały snop światła padał z boku. Było słychać jakieś ciche
skrzypienie. Było słychać szelest papieru.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej? – rozległ się
cichy głos. – Jest trochę lepiej?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Podniósł się powoli. Kręciło
mu się nieco w głowie. Ale z tamtego bólu został tylko słaby, tępy ślad. Wziął
głęboki oddech.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – odpowiedział
wreszcie. Oparł łokcie na udach i na moment zacisnął dłonie na czole. –
Cholera. Która godzina?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dochodzi dwudziesta
pierwsza – odparł Poldek cicho. Andrzej uniósł głowę. Poldek siedział w kącie
przy oknie, na bujanym fotelu, który dostali parę miesięcy temu od pani Julii,
z książką w ręku, z włączoną obok stojącą lampą. Nie kołysał się. Patrzył
uważnie, na jego twarzy widać było niepokój. – Strasznie się męczyłeś. Naprawdę
się parę razy zastanawiałem, czy jednak nie dzwonić po lekarza czy coś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie ma sensu –
mruknął. – To samo przechodzi, po tabletkach i chwili spokoju. – Przetarł
dłonią twarz. Był spocony, czuł to, ale sama myśl o wstaniu odpychała. – Śniłeś
mi się – dodał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Raczej nie. – Poldek
pochylił się nieco w fotelu. – Obudziłeś się dwa razy. Dałem ci kolejne
tabletki, a potem trzymałem ci worek z lodem przy oku, twierdziłeś, że tak
mniej boli. Zerwałem się z zajęć – dodał. – Wróciłem po pierwszym wykładzie.
Skręcało mnie z niepokoju, nie mogłem wytrzymać z myślą, że leżysz tu sam i
możesz czegoś potrzebować, a ja sobie siedzę na zajęciach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idiota – warknął
Andrzej ze złością. – Nie możesz sobie marnować studiów, bo mnie łeb rozbolał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie zmarnowałem –
odpowiedział Poldek spokojnie. – Wyluzuj, jest koniec roku, większość rzeczy
mam już zaliczoną albo zaraz zaliczę. Jedno zerwanie się mi nie zaszkodzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Są jakieś priorytety –
powiedział z irytacją. Poldek odłożył książkę na podłogę i wstał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Masz rację, Andrzej,
są priorytety – oświadczył dobitnie. – I wyobraź sobie, że moim priorytetem
jesteś ty. Więc przestań mnie wkurwiać, połóż się, zrobię ci herbatę malinową z
cytryną, to ci w zeszłym roku dobrze zrobiło po tym wszystkim, i kładź się
spać. Masz jakieś uwagi? Znaczy radzę, żebyś nie miał – dodał szybko. – Ale z
grzeczności pytam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chyba rzeczywiście nie
miało sensu z nim dyskutować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chciałbym się umyć –
mruknął. – Jestem cały mokry.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A masz siłę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – przyznał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie ma o czym mówić
– stwierdził Poldek. – Leż i nie waż się ruszyć spoza łóżka. – Podszedł do
drzwi. – Zrobię herbatę. Chcesz na noc jeszcze jedną tabletkę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. Na wszelki
wypadek</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zaraz przyniosę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po chwili Andrzej zdołał
jednak wstać i pójść do toalety. Gdy zobaczył swoje odbicie w lustrze,
zrozumiał wcześniejszą zmartwioną minę Poldka. Był blady, miał popęknane
naczynka w oczach i wciąż dość ciężko oddychał. Nie dał rady wziąć prysznica,
nadal każdy krok sporo kosztował i męczył. Do łóżka wrócił powoli,
przytrzymując się ręką ściany. Tego etapu nie znosił niemal równie mocno, jak
samego ataku – to poczucie bezradności, bezsilności, braku kontroli nad samym
sobą potwornie męczyło i denerwowało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy już leżał w łóżku,
Poldek przyniósł herbatę, tabletkę i wodę do popicia jej, poszedł się umyć, coś
jeszcze zrobił przy Pankracym. Wreszcie wyłączył światło, wsunął się ostrożnie
pod kołdrę i zapytał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mogę spać obok czy
wolisz, żebym poszedł do składzika?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zostań. Ale daj mi
spać po twojej stronie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie ma sprawy. Leż,
jak leżysz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tu jest ciszej –
wyjaśnił. – Wiem, że to głupio brzmi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Leż sobie – powtórzył
Poldek łagodnie i przesunął delikatnie palcami po jego ramieniu. – Nie brzmi
głupio. Biedactwo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki, że wróciłeś –
mruknął Andrzej po chwili. Leżał na plecach, z kołdrą nasuniętą aż po szyję, bo
po tych atakach zawsze robiło mu się zimno. – Chociaż naprawdę nie musiałeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale chciałem –
odpowiedział Poldek cicho. – Wiesz, ja też chcę o ciebie zadbać, gdy tego
potrzebujesz. Takie rzeczy działają w obie strony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dłoń Poldka objęła jego
dłoń. Było cicho i ciemno. Było spokojnie, akceptująco i czule.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I już nie bolało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na początku lipca Ulka
urządziła u siebie imprezę na cześć zakończenia czwartego roku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Obiecuję, że po
trzecim piwie będę pił tylko wodę – oświadczył Poldek, gdy namawiał Andrzeja do
pójścia razem. – I nie opowiem żadnych sucharów. Możesz mnie nawet kopnąć, jak
zacznę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może jednak idź sam –
zaproponował Andrzej. Sprawdzał kolokwia z poetyki i miał kiepski humor. Było
gorąco. Temperatura powyżej dwudziestu pięciu stopni wykańczała. Chodzili po
domu w krótkich spodenkach albo w bieliźnie, przegrzani; małe wiatraki
rozstawione w każdym pomieszczeniu pomagały, ale i tak było za gorąco. – To
twoi przyjaciele i koledzy z roku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ty jesteś moim
chłopakiem – przypomniał mu Poldek, przysunął sobie krzesło i usiadł z boku
biurka. – Połowa przyjemności polega na wspólnym wychodzeniu. No chodź, proszę
cię, nie będziemy siedzieć długo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zawsze tak obiecywał, a
potem zawsze chciał siedzieć do samego końca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ulka powiedziała
zresztą, że bez ciebie mam nie przychodzić – dodał z szerokim uśmiechem. –
Mówi, że w twoim towarzystwie aż czuje, jak jej wzrasta poziom inteligencji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jego przyjaciele mieli
taką samą jak on skłonność do hiperbolizowania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I po prostu lubię, jak
jesteś przy mnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A Poldek miał wyjątkową
zdolność do postawienia na swoim w taki sposób, że człowiekowi jeszcze robiło
się od tego miło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze – mruknął
Andrzej i odłożył na bok kolejne sprawdzone kolokwium. – Ale po trzecim piwie
koniec. I nie siedzimy do oporu. Trzy godziny, wystarczy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cztery.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Następne kolokwium
zapowiadało się trochę lepiej niż dotychczasowe osiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku, cztery. I
do domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– OK – ucieszył się
Poldek. – To napiszę Ulce, że będziemy. Miłego sprawdzania. – Pocałował go w
policzek i wyszedł z pokoju.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I tak w drugą sobotę
lipca wylądowali u Ulki na końcu świata, jak to określała, czyli po drugiej
stronie Szczecina, w Dąbiu, w mieszkaniu na pierwszym piętrze znajdującym się w
długim, niskim bloku na Goleniowskiej. Mieszkanie było nieduże, Ulka mieszkała
z rodzicami, którzy się przezornie wynieśli do znajomych i obiecali nie wracać
aż do rana, dopóki „ten filozoficzny syf nie zostanie posprzątany, moja mama
chyba myśli, że my tu będziemy tankować do oporu i rzygać do celu”, stwierdziła
kwaśno gospodyni. Ludzi było sporo, niemal cała grupa Poldka i trochę osób z
innych grup. Ze trzydzieści osób, może więcej. Poldek kiedyś uprzedzał, że Ulka
lubi „duże spędy ludzi”, ale to nie był duży spęd, to było niemal Zgromadzenie
Narodowe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej usiadł w rogu
kanapy ustawionej niedaleko balkonu. Poldek kręcił się po mieszkaniu, pomagał
coś nosić i rozlewać alkohol, rozmawiał, żartował. Był w swoim żywiole. Ta myśl
uderzyła Andrzeja bardzo wyraźnie: żywiołem Poldka są ludzie. Ludzie, po prostu
ludzie, jak sam kiedyś przyznał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Masz tu zajebistego
drinka – powiedziała Ulka, która właśnie podeszła ze szklanką w ręku. – Dziś
zaczynamy od smakołyków. Gin, tonik, kawałek pomarańczy, kawałek limonki, kilka
malin i trzy kostki lodu. A lód robiłam z wody z cytryną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To jakiś przepis? –
spytał, biorąc od niej szklankę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – roześmiała się.
– To takie dzikie eksperymenty, wrzucam, co mam w lodówce i co mi przyjdzie do
głowy. Poldkowi smakuje. O właśnie. – Rzuciła się na kanapę, na wolne miejsce
pomiędzy nim a dwiema innymi osobami. – Skoro o Poldku mowa. Chcemy się całą
grupą zrzucić na minimalną krajową i wynająć cię na jeden miesiąc do
przypilnowania każdego z nas przy pisaniu magisterki. Tak po jednym dniu roboczym
na osobę, podobno wystarczy. Jak ty to zrobiłeś, że on prawie z dnia na dzień
napisał pierwszy rozdział i ma już szczegółowy plan drugiego rozdziału oddany?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">O szczegółowy plan
drugiego rozdziału Andrzej przycisnął Poldka w czerwcu. Poldek marudził, wykręcał
się, warczał, żeby dać mu spokój, ale sprawa została postawiona jasno: wakacje
to dobry czas, by poczytać teksty potrzebne do kolejnych rozdziałów, a żeby to
czytanie miało sens, trzeba wiedzieć, co czytać, a żeby wiedzieć, co czytać,
trzeba mieć pełną wizję kolejnego rozdziału. „Więc siadaj na dupie i napisz
szczegółowy plan drugiego rozdziału”, zakończył Andrzej twardo. „Napisz, pokaż
promotorce, przedyskutujcie jeszcze teraz i dam ci spokój do września”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek ustąpił, napisał,
zaniósł promotorce, wrócił z paroma poprawkami i akceptacją.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Reszta ludzi na
seminarium prawie spadła z krzeseł – zrelacjonował w poniedziałkowy wieczór po
zajęciach. – A Fajka na mnie patrzy takimi wielkimi oczami i pyta: „Panie
Poldku, pan na poważnie? Ojej, cudownie. To ten pana przyjaciel tak pana znów
przypilnował?”. Ja jej mówię, że tak, a ona z takim zachwytem: „To musi być
prawdziwa przyjaźń”. Więc jej odpowiadam zgodnie z prawdą: „To nie przyjaźń, to
sadyzm”. Jesteś sadystą – podsumował. – Ja ci oczywiście jestem wdzięczny, ale
jesteś po prostu sadystą. I to, jak widzę, cholernie z siebie zadowolonym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Fakt, Andrzej był
zadowolony. Z Poldka, nie z siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No? – upomniała się
Ulka. – Jak to zrobiłeś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Odrobina perswazji –
wyjaśnił i upił trochę drinka. – Niezłe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W razie czego mogę
zostać barmanką – roześmiała się Ulka. – To co, dasz się wynająć? Obiecam
Poldkowi, że babska część grupy będzie trzymać ręce przy sobie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To są usługi
spersonalizowane – odparł z rozbawieniem. – Tylko dla Poldka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ulka zrobiła komicznie zrozpaczoną
minę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Szkoda. – Wstała. –
Ale jakbyś chciał dorobić, to jeszcze przez cały przyszły rok akademicki
jesteśmy chętni na wynajem. Czy tam leasing. Jak będziesz chciał kolejnego, to
mów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ludzie się kręcili,
rozmawiali, pili. Andrzej wziął książkę z jednego z regałów i czytał. Ulka była
miłośniczką Agathy Christie, podobnie jak Poldek, a pożyczone od niej niedawno
„Zabójstwo Rogera Ackroyda” okazało się naprawdę wciągające, więc może
„Dziesięciu Murzynków” też będzie dobre.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Swoją drogą, niektórzy
ludzie nie potrafili zostawić innych w spokoju. W którymś momencie jakiś
chłopak stanął przed nim z butelką piwa w dłoni i zaczął marudzić: „Ej, tu się
bawi, a nie czyta!”. Andrzej spojrzał na niego niechętnie – w czym problem,
każdy się bawi po swojemu – ale zanim zdążył odpowiedzieć, zjawił się Poldek,
klepnął kolegę w ramię i powiedział: „Dobra, daj mu czytać, w kuchni szukają
chętnych do nowego drinka”. Facet natychmiast się ulotnił. Poldek uśmiechnął
się lekko, mrugnął i też gdzieś poszedł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie chodziło o to, że
Andrzej się „nie bawił”. Chodziło o to, że przy tak dużej liczbie ludzi
zwyczajnie szybko się męczył, a czytanie i od czasu do czasu spoglądanie na
nich, obserwowanie, co się dzieje, i ponowne wracanie do książki dawało
znacznie więcej przyjemności, niż gdyby miał na siłę ze wszystkimi rozmawiać o
niczym i kręcić się bez celu po pomieszczeniach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na marginesie,
„Dziesięciu Murzynków” okazało się bardzo wciągające.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na papierosa trzeba było
wychodzić na balkon, Ulka uprzedziła, że jej rodzice nie tolerują palenia w
pokojach. „Doceńmy naszą właścicielkę”, oświadczył wtedy Poldek, „zaraz przy
oglądaniu mieszkania powiedziała, że palić w środku można, nie możemy tylko
wiercić dziur w ścianach, żeby coś zawiesić”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wyszedł więc raz na
balkon, książkę zostawił na kanapie, by nikt go nie podsiadł. Zabawne, jak
bardzo te drobne oznaczenia terytorialne z reguły działają – gdy wrócił, kanapa
była zajęta w pełni, poza jego miejscem. Po jakimś czasie Poldek poszedł z
dwiema szklankami, kucnął i podał jedną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Teraz Ulka miesza
wermut z różnymi dziwnymi rzeczami – uprzedził. – Ta jest dla ciebie, bez
oliwek, bo nie lubisz. Tak, wrzuca oliwki do drinka – dodał, gdy Andrzej
spojrzał na niego ze zdumieniem. – Zobacz. – Uniósł swoją szklankę, w której
rzeczywiście pływały zielone i ciemne oliwki. – Ale smakuje nawet fajnie.
Spróbuj. Powiedziałem, żeby do ciebie nie zbliżała się z tymi oliwkami nawet w
zakręconym słoiku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki – mruknął, upił
trochę i stwierdził: – Ujdzie. Nieco za słodkie, ale da się wypić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Fajne jest. – Poldek
położył mu rękę na kolanie, w drugiej trzymał szklankę i popijał kolejne łyki.
Dalej kucał, rozglądał się wokół.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcesz usiąść?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Pokręcił głową.
– Nie wcisnę się już tam. Zresztą jest ok. Zresztą zaraz idę. Wytrzymujesz? –
spytał ciszej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam książkę. – Andrzej
uniósł tomik Christie. Poldek roześmiał się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne, jak masz
książkę, przetrwasz wszystko. A to jest super. W życiu nie zgadniesz, kto
zabił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek nadal trzymał
dłoń na jego kolanie, parę razy przesunął nią nieco w górę i w dół. Może się
trochę zapomniał – nie wszyscy z zaproszonych przez Ulkę ludzi o nich
wiedzieli, dla części gości byli po prostu kumplami, którzy wspólnie wynajmują
mieszkanie. Może miał to w nosie – sam niedawno powiedział, że „Jak ktoś się
przypadkiem zorientuje, to nie będę przepraszał, ani za oddychanie, ani za
orientację, ani za kolor oczu”. Może zrobił to świadomie – po tamtej imprezie
imieninowej stwierdził: „Lubię się tak czasem do ciebie przytulić albo wziąć za
rękę przy ludziach, fajnie móc to zrobić bez żadnych obaw”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– E – odezwał się ten
sam chłopak, który wcześniej marudził „Nie czytamy, bawimy się”, a teraz znów
stanął obok. – Co się tak do siebie czulicie, jakbyście byli jacyś tego? –
„Jacyś tego” zostało wypowiedziane na granicy kpiny i obrzydzenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek przygryzł dolną
wargę. Nie zabrał ręki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A co? – zapytał
Andrzej spokojnie i przykrył dłonią dłoń Poldka. – Szukasz sobie faceta i
sprawdzasz, który z nas jest wolny?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chłopak zrobił
zdecydowanie głupią minę, coś wymruczał i rzucił niepewne spojrzenie na nich, a
potem na inne osoby na kanapie – miał pecha, siedział tam Wojtek, który był na
imieninach Poldka, i jakieś dwie dziewczyny, które najwyraźniej albo też
wiedziały, albo nie miały z tym problemu. Cała trójka parsknęła śmiechem.
Chłopak wzruszył ramionami i się zmył.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dupki są wszędzie –
rzucił Wojtek i uśmiechnął się do Andrzeja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A najfajniejsi faceci
są z reguły zajęci – dodała jedna z dziewczyn, z wymalowanymi na trzy kolory
powiekami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ten na pewno jest
zajęty – zgodził się Poldek. Poklepał Andrzeja po kolanie, uśmiechnął się
lekko, porozumiewawczo, i wstał. – Będę w kuchni albo w drugim pokoju, albo
gdzieś tam. Żadnych sucharów. – Położył palec na ustach, mrugnął i poszedł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z czterech godzin zrobił
się więcej, co było do przewidzenia. Część gości już wyszła. Andrzej skończył
„Dziesięciu Murzynków” – zakończenie rzeczywiście zaskoczyło – wziął „Rosemary
znaczy pamięć”, dwa razy wyszedł na balkon na papierosa, wypił kolejnego
drinka, zjadł kilka kawałków pizzy – Ulka na dwudziestą trzecią zamówiła cały
stos pizz gigantów z pobliskiej pizzerii. Pudełka z pizzami zostały wniesione
do dużego pokoju, porozdawane, ludzie krążyli pomiędzy nimi i wybierali. Poldek
usiadł na podłodze obok Andrzeja i uniósł triumfalnie jedno pudełko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bez oliwek, bez owoców
morza, dużo mięsa, sera i pieczarek – poinformował. – Widzisz, jaki ze mnie
dobry chłopak? – Odchylił głowę w tył. – Dopilnowałem, żeby mój domowy sadysta
miał taką pizzę, jaką lubi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wstawiłeś się –
mruknął Andrzej z rozbawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tylko odrobinę. I
nadal nie przekroczyłem trzech piw.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo wlewasz w siebie
tylko drinki Ulki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I nie opowiedziałem
jeszcze ani jednego suchara.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, to na pewno jest
osiągnięcie – przyznał. Poldek roześmiał się. Opierał się plecami o krawędź
kanapy, ramieniem i policzkiem o nogę Andrzeja. Nadal miał odchyloną głowę.
Piwne oczy błyszczały. Ciemnoblond – a może rzeczywiście jasnobrązowe? – włosy
były nieco przydługie, Poldek chodził do fryzjera równie chętnie, jak do
dentysty, czyli możliwie jak najrzadziej. – Daj tę pizzę, zanim wystygnie. Może
jednak chcesz usiąść?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odparł Poldek,
uśmiechając się szeroko. – Znalazłem sobie idealne miejsce. Idealne miejsce,
idealne studia, idealnego faceta. – Uniósł otwarte pudełko obiema dłońmi.
Andrzej wziął kawałek pizzy. – Jestem szczęśliwy. Ej! – krzyknął Poldek,
odkładając pudełko na podłogę. – Ludzie! Jestem szczęśliwy!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo co? – odkrzyknęła
Ulka, która stała na środku pokoju z drinkiem w jednej ręce, pizzą w drugiej i
kilkoma osobami wokół siebie. – Bo masz wypieszczony pierwszy rozdział, masz
plan drugiego rozdziału, Fajka cię uwielbia i chce oprawić w ramki, masz
zaliczone seminarium i spokój na całe wakacje i masz faceta, który wygląda jak
moje mokre sny porno? – Poldek pokiwał gwałtownie głową, więc Ulka, głosem
zdradzającym, że jest co najmniej równie wstawiona, a może i bardziej,
oświadczyła radośnie: – Spierdalaj!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wybuchnęli śmiechem –
ona, Poldek, kilka osób dookoła. Poldek znów odchylił głowę do tyłu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jestem bardzo
szczęśliwy – powtórzył cicho, patrząc Andrzejowi w oczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I bardzo wstawiony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tylko troszeczkę.
Pizza OK?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jest dobra.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No widzisz – wymruczał
do siebie Poldek zadowolonym głosem i też wziął kawałek pizzy do rąk. – Ja
wiem, co mój facet lubi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy większość pizz
została zjedzona, a reszta zaniesiona do kuchni, Ulka zaczęła robić telefonem
zdjęcia. Poldek wcisnął się między Andrzeja a róg kanapy ze stanowczym „Ej, ja
nie mam z tobą żadnego zdjęcia!”, zabrał książkę, którą Andrzej próbował się
zasłonić, zażądał: „Uśmiechnij się ładnie do Uli, będziemy mieli pamiątkę na
stare lata”, uniósł w ręku butelkę piwa, potem ją odstawił, oparł głowę na
ramieniu Andrzeja i objął jego rękę obiema dłońmi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeszcze jedno –
zażądał. – Tamto wrzucę na MySpace, to będzie prywatne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kurde – jęknęła Ulka z
żalem. – Na MySpace mogłam zrobić fotę tej sterty pizz, gdy przyjechały.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek i Ulka założyli
sobie MySpace na początku roku. Andrzej nie miał pojęcia, co ich kręciło w tym
portalu społecznościowym, w zamieszczaniu tam zdjęć, informacji o słuchanej
muzyce czy oglądanych filmach i publikowaniu jakichś luźnych przemyśleń. Poldek
twierdził, że świetnie się bawi. Wrzucał głównie zdjęcia żółwia. Ale – to było
jedno z tych jego typowych zachowań – nie namawiał, by ktoś inny też sobie założył
konto.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po pizzy znów były
drinki i rozmowy, ale ludzie wyraźnie się już zmęczyli. Kilka osób się
pożegnało, zostało ich może z piętnaście. Rozmowa w którymś momencie zeszła na
horrory i nagle Ulka oświadczyła:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A moja ciocia ma
nawiedzony dom! – Zachęcana, by powiedziała coś więcej, podjęła: – To jest w
Trzygłowie, w takiej wiosce w powiecie gryfickim. Ma tam taki duży dom, który
wynajmuje na różne wydarzenia. Fajny jest, ładny, duży. Ale podobno są tam
duchy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kilka osób zaczęło się
domagać dowodów, opowieści, historii.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To tak. – Ulka usiadła
przy ścianie, z poduszką za plecami. – Podobno czasem w nocy słychać różne
dźwięki z łazienek. Tam jest dużo pokoi, to jest cały wielki budynek, po
drugiej stronie jest mniejszy, a pomiędzy nimi jest taki gospodarczy, którego
ciągle nie mogą wyremontować, bo coś się dzieje, i to podobno tam jest źródło
tego wszystkiego. Więc w nocy coś w łazienkach spada, czasem słychać jakieś
głosy, parę razy coś się zepsuło, coś komuś spadło, ktoś spadł ze schodów, ktoś
się rozchorował, ktoś miał koszmary. Raz jakaś dziewczyna zajrzała przez
okienko w piwnicy tego budynku gospodarczego i coś zobaczyła, nie chciała
powiedzieć, co, ale już się w ogóle do tego budynku nie zbliżała. Ja tam byłam
tylko ileś lat temu, jako dzieciak, ale pamiętam, że była taka trochę dziwna
atmosfera.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Część słuchających
zaczęła kpić, niektórzy stwierdzili, że chętnie by sprawdzili osobiście.
Zaczęli dyskutować o możliwości wspólnego wyjazdu do Trzygłowa, o wywoływaniu
duchów i o doświadczeniach, które mogłyby lub nie mogłyby zostać uznane za
paranormalne. Andrzej wrócił do książki. Poldek siedział wyprostowany, z głową
zwróconą w stronę balkonu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co jest? – zapytał
Andrzej po chwili, bo w tym znieruchomieniu było coś dziwnego. Poldek obejrzał
się; miał poważną twarz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie bawią mnie takie
rzeczy – powiedział cicho i z powrotem odwrócił głowę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcesz wracać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – mruknął, nie
ruszając się z miejsca. – Możemy wracać. I tak jesteśmy dłużej, niż się
umawialiśmy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wychodzili, Ulka
radośnie zgodziła się pożyczyć „Rosemary znaczy pamięć” i dorzuciła jeszcze
„Próbę niewinności”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zarażanie Christie to
sens mojego życia – oświadczyła. – Szkoda, że już idziecie. Andrzej, pomyśl o
tym wynajmie, ja też muszę napisać magisterkę w terminie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek schodził po
schodach powoli, zamyślony. Zapytany, co się dzieje, zatrzymał się i spojrzał
na stojącego trzy schody niżej Andrzeja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie lubię rozmów o
duchach – wyjaśnił. Przeniósł wzrok z poręczy, na której trzymał rękę, na okno
na klatce schodowej. – I przepraszam, mieliśmy wyjść wcześniej. I mam nadzieję,
że się nie gniewasz, że tak się do ciebie kleiłem przez całą imprezę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A tak naprawdę o co
chodzi? – zapytał Andrzej spokojnie. Poldek przez chwilę milczał, wreszcie
spojrzał na niego – poważnym, chyba nieco smutnym wzrokiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie lubię rozmów o
duchach – powtórzył i ruszył schodami w dół. Nie chciał powiedzieć nic więcej –
ani w taksówce, ani w domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ostatnie formalności
związane z zakupem samochodu zostały dopełnione na początku sierpnia. Cały
zakup poszedł szybko i sprawnie, aż chwilami wydawało się to nierzeczywiste.
Ale pani Pola miała rację.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Porozmawiajcie z
Kaziem”, poradziła, gdy podczas śniadania po Eurowizji wspomnieli o planowanym
zakupie samochodu. „Kazio zna ludzi, którzy znają ludzi. Może coś podpowie,
kogoś wam podsunie, tak jak z mieszkaniem”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rzeczywiście, pan Kazio
znał co najmniej kilkanaście osób, które właśnie sprzedawały lub planowały
sprzedać samochód. Ponieważ dzięki kopercie od mamy Andrzeja mieli znacznie
większą swobodę cenową, interesujące samochody znalazły się szybko. Po
obejrzeniu kilku, sprawdzeniu danych technicznych, jazdach próbnych i rozmowach
z właścicielami zdecydowali się na volkswagena passata z dwutysięcznego, z
przyzwoitym przebiegiem, nadal aktualnym OC, w bardzo dobrym stanie i z
klimatyzacją.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak ci się jeździ? –
spytał Andrzej, gdy podczas jazdy próbnej zamienili się miejscami, Poldek
usiadł za kierownicą i zrobił parę kółek po pustym parkingu przy Netto.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze. Biegi fajnie
wchodzą. W tamtym mitsubishi miałem wrażenie, że ciągle walczę ze skrzynią.
Fordem też się dobrze jechało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ford ma większy
przebieg. I nie ma klimatyzacji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I jest tańszy o trzy
koła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I nie ma klimatyzacji
– powtórzył Andrzej. – Czujesz, jak tu jest?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czuję – przyznał
Poldek. – Moglibyśmy się tu przeprowadzić na wakacje. Mogę mieszkać w
samochodzie, klima jest boska.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W końcu zapadła decyzja
– volkswagen. Co prawda Poldek trochę murczał, że „To twoja kasa, ty kupujesz,
ty decydujesz, nie chcę naciskać”, ale Andrzej się zdenerwował i szybko to
uciął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– My kupujemy, a nie ja
– powiedział ze złością, gdy któregoś lipcowego wieczoru omawiali wrażenia po
sprawdzeniu wszystkich ofert. – Razem, do cholery, i razem będziemy nim
jeździć, to naprawdę nie ma znaczenia, kto konkretnie płaci.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek siedział w
bujanym fotelu i kołysał się lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Serio? Założę się, że
gdybym to ja wykładał kasę, mówiłbyś inaczej – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poldek…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze, dobrze! –
zawołał, unosząc ręce. – OK, ja chcę stanowczo volkswagena, jest świetny.
Mitsubishi jest do dupy, ford nie ma klimy, opel jest za stary, a ten drugi
volkswagen, ten czerwony, jakoś się źle prowadzi, nie wiem, dlaczego.
Pozostałych nawet dobrze nie pamiętam. I podoba mi się kolor, ciemnoniebieski
jest ładny. Chcę passata, głosuję za passatem, a w ogóle to masz mi pozwolić
dołożyć chociaż tysiąc, bo inaczej będę się czuł jak pasożyt.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy samochód został już
kupiony i formalności załatwione, zaczęli jeździć dwa lub trzy razy w tygodniu,
w zależności od zmian Poldka w pizzerii, do różnych miejscowości. Poldek, który
zrobił prawo jazdy na pierwszym roku studiów, ale od tego czasu jeździł tylko
czasem samochodem pana Kazia w ramach „przejażdżek z wujem”, teraz przypominał
sobie wszystko i ćwiczył manewry na różnych wiejskich drogach. Andrzej lubił
jechać po autostradzie – czasem trochę się zapominał i nadmiernie przyspieszał,
wtedy Poldek trącał go ręką i mówił: „Ej, zwolnij”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zatrzymywali się w
różnych miejscowościach, szli na obiad, na kawę, na spacer. Poldek robił
zdjęcia, które potem chciał wrzucić na MySpace – tylko że po powrocie z reguły
o tym zapominał. Czasem coś zwiedzali, jak Zamek Drahim w Starym Drawsku,
Latarnię Morską w Niechorzu i wieżę widokową w Widuchowej. Obejrzeli mamuta
sekwoję w Brwicach, Klikający Kamień w Rościnie i Cedyński Park Krajobrazowy,
pod Gryfinem przeszli się Krzywym Lasem, a potem Poldek znalazł informację, że
w Zatoni Dolnej jest Dolina Miłości.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie ma bata, muszę tam
z tobą pojechać – oświadczył stanowczo. – Mogę być tandetny, sentymentalny i
banalny, ale z facetem mojego życia chcę pojechać w takie miejsce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Więc pojechali. Park jak
park, dość zaniedbany, dużo drzew, mało tablic informacyjnych, nie wszystkie
wynotowane przez Poldka punkty udało się znaleźć. Przy Wzgórzu Pamięci zjedli
„koszyk piknikowy”, jak to uparcie nazywał Poldek, chociaż kanapki, sałatkę,
napoje i ciasto nieśli w plecakach. Usiedli przy kamiennym Stole Pokoleń,
zjedli, zapalili, Poldek porobił kolejne zdjęcia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Lubię te nasze
wycieczki – powiedział w pewnym momencie czule. – W ogóle lubię spędzać z tobą
czas.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wracali z Zatoni
Dolnej, Poldek prowadził. W pewnym momencie skręcił do lasu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tu w głębi jest
Wzgórze Uciech – poinformował, gdy stanęli, i wyłączył silnik. – Nie rób takiej
miny, poważnie, to się tak nazywa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co w związku z tym?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A to – odparł,
odpinając pas – że w samochodzie jeszcze tego nigdy nie robiłem. A tu jest
doskonałe miejsce na pierwszy raz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Później, gdy już mijali
Nowe Czarnowo, Poldek odezwał się:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale z ciebie to jest
jednak nieczuły drań.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czemu? – spytał
Andrzej, wydmuchując dym przez otwarte do połowy okno. – Wydawałeś się
zadowolony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo byłem zadowolony –
poprawił Poldek. – Byłem zachwycony. W łóżku z tobą zawsze jestem zachwycony. –
Zmienił biegi. – Nie, ja mówię o tej dolinie. I w ogóle o naszych wyprawach. Wydajesz
się taki totalnie obojętny na piękno przyrody. Patrzysz, ok, drzewa, jezioro,
krzaki, niebo, no ładne, ładne, daj papierosa. – Roześmiał się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie czuję tego –
przyznał Andrzej po krótkim zastanowieniu. – W zasadzie jest tak, jak mówisz,
widzę, że jest, jest nawet ładne, i wystarczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To może to nie ma
sensu? – spytał Poldek ciszej, zerkając na niego zza kierownicy. – Te
wycieczki? W sensie, wiesz, nie chcę cię zmuszać. Nie musisz jeździć ze mną na
siłę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na
przesuwające się za oknem drzewa. Naprawdę nic specjalnego. Zgniótł papierosa w
samochodowej popielniczce i spojrzał na Poldka. Zupełnie inna sytuacja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie jeżdżę na siłę –
odpowiedział. – Fakt, te różne lasy, drzewa i głazy niewiele mnie ruszają. Ale
ja też lubię spędzać z tobą czas.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek uśmiechnął się,
rzucił mu szybkie spojrzenie, wziął łagodny zakręt.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cieszę się –
powiedział. – Nie masz pojęcia, jak się cieszę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Resztę drogi jechali w
milczeniu. To było to typowe milczenie z Poldkiem – spokojne, wspólne, bliskie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W ostatni piątek
sierpnia Andrzej pojechał do rodziców – po raz pierwszy samochodem. Droga
zajęła nieco ponad dwie godziny; wyjechał trochę po trzeciej po południu, gdy
już temperatura spadła, więc w Białym Borze był koło szóstej. Prowadziło się
dobrze, wygodnie, a klimatyzacja była błogosławieństwem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rodzicom samochód bardzo
się spodobał. Mama pochwaliła kolor, ojciec otworzył maskę i postał przed nią
kilka minut z taką miną, jakby fachowym okiem oceniał, chociaż w gruncie rzeczy
niewiele się na tym znał, przez lata przy jakichkolwiek problemach z własnym
autem wołał zawsze podwładnych z posterunku, żeby ściągnęli jakiegoś znajomego
mechanika.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra maszyna –
oświadczył wreszcie, zamknął maskę i pokiwał głową. – Rozsądny z ciebie
chłopak, nie dałeś sobie wcisnąć byle czego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej darował sobie
uwagę, że to stwierdzenie nie jest niczym poparte, ojciec ani nie widział
innych rozważanych samochodów, ani nie sprawdzał stanu technicznego tego
konkretnego, ani nie znał zestawienia cen. Niech mówi, co chce, skoro tak go to
cieszy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Późnym wieczorem mama
się uparła, żeby ojciec wstawił ich audi do garażu, a volkswagena zaparkowali w
ogrodzie z przodu domu, tam, gdzie jest wykoszona trawa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Po co? – jęknął
ojciec. – Ty wiesz, jaka potem w garażu robi się duchota w tym samochodzie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Po co? – przyłączył
się Andrzej. – Stoi przy bramie, tam się wygodnie parkuje, w ogrodzie co chwila
jest jakiś kopiec kreta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama się uparła, mają
przestawić i już. Bo ludzie są różni, teraz wakacje, tyle rozpuszczonych
nastolatków się kręci, a niech któryś weźmie i porysuje, bo mu durny pomysł
przyjdzie do głowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak żyję, najgorsze,
co się na tej ulicy trafiło, to latające dookoła gacie Ujazdowskiej spod
dwudziestego pierwszego, jak jej przy jakiejś wichurze pranie ze sznura zerwało
– mruczał ojciec, zakładając buty. Wyszedł, wprowadził audi do garażu, wrócił i
powiedział z ciężkim westchnieniem: – Już. Idź przeparkować, Jędrek, bo nam
mama żyć nie da.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Coś długo ojcu zajęło
– mruknął Andrzej kpiąco, bo dało się wyczuć świeży zapach papierosów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec spojrzał na niego
uważnie i uśmiechnął się porozumiewawczo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ładny księżyc jest.
Może też będziesz chciał sobie obejrzeć, jak przeparkujesz. Ja wieczorami
bardzo lubię sobie wyjść do ogrodu i popatrzeć na księżyc.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pokręcił głową z
rozbawieniem i poszedł po kluczyki. Gdy wprowadził samochód do ogrodu, wyszedł
przed bramę, żeby spokojnie zapalić. Od kwietnia, odkąd wspólnie palili na
Wale, zaczęli się z ojcem wzajemnie kryć przed mamą, gdy chcieli zapalić. To
była ulga, móc w czasie tego weekendu u rodziców spokojnie sięgnąć po papierosa
ze świadomością, że w razie potrzeby ojciec powie mamie: „A, pewnie Jędrek
poszedł się przejść po starych kątach, nie musisz zaraz iść go szukać po całym
ogrodzie”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej? To serio ty?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Stanął przed nim jakiś
chłopak. Wyglądał nawet znajomo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No co ty, starych
znajomych nie poznajesz? – powiedział trochę ze śmiechem, a trochę z wyrzutem.
W tym momencie Andrzej zorientował się, kogo przed sobą ma. Marcin.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poznaję. Cześć. –
Podał mu rękę. Marcin roześmiał się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty jak zawsze taki
wylewny, że aż się człowiek wzrusza. Fajnie cię widzieć. Daj jednego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zapalił, oparł się
ramieniem o płot.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Odwiedzasz rodziców?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja też, mam urlop i
przyjechałem do taty na trochę. – Zaciągnął się. – Mam urlop – powtórzył. –
Byłem pół roku na rejsie na kontenerowcu, przesiedziałem w maszynowni więcej
godzin niż na pokładzie, ale było super. Teraz mam wolne do początku września.
Siedzę na co dzień w Gdyni, ale tak sobie pomyślałem, że tata jest tu sam i
tyle mnie nie widział, to przyjechałem na parę dni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rozgadał się. Zawsze się
rozgadywał. Teraz opowiadał o statkach, o swoim rejsie, o pracy w maszynowi, o
tym, jak po kilku tygodniach patrzenia na te same twarze i słuchania tych
samych narzekań ma się ochotę wyrzucić kolegę z koi za burtę. O Gdyni, którą
uwielbia oraz o Gdańsku i Sopocie, Trójmiasto jest boskie. O znajomych,
przyjaciołach, wyjazdach w góry.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trochę te opowieści
trwały, zapalili kolejne papierosy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobra, ja się
naprodukowałem, teraz ty – oświadczył Marcin. – Co u ciebie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcin przez chwilę stał
z uniesionym w ręce papierosem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie no – powiedział z
niedowierzaniem. – Serio? Ja ci opowiedziałem pół życia od matury, a ty mi za
to dajesz to „w porządku” i koniec? Wysil się trochę. Co robisz, gdzie
mieszkasz, gdzie pracujesz, jak żyjesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej westchnął. Nie
prosił się przecież o to „pół życia od matury”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mieszkam w Szczecinie.
Pracuję na uczelni. Robię doktorat, prowadzę zajęcia, piszę artykuły. Jest w
porządku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To już coś – mruknął
Marcin z uśmiechem. – Chociaż strasznie oszczędnie. Masz kogoś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na
niego ze zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co cię to obchodzi?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No wiesz, jestem
ciekaw – wyjaśnił, najwyraźniej rozbawiony. – Jestem ciekaw, jak się układają
prywatne sprawy u mojego byłego chłopaka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie byłem twoim
chłopakiem – sprostował Andrzej spokojnie. Marcin pokręcił głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może w twojej wersji –
odparł łagodnie. – W mojej byłeś. Byłeś moim chłopakiem, byłeś moją pierwszą
miłością i byłeś facetem, który złamał mi serce, i nawet tego nie zauważył. I
wiesz – dodał, strzepnął popiół na ziemię, oparł się plecami o płot i spojrzał
w niebo – jakbym był wredną świnią, to miałbym teraz nadzieję, że tobie też
ktoś tak złamał albo złamie serce, żebyś zobaczył, jak to jest. W sumie na początku
to właśnie tego ci życzyłem. Ale już mi dawno przeszło. – Zaciągnął się mocno,
wydmuchał dym w górę. – Więc teraz mam tak po prostu nadzieję, że u ciebie też
jest dobrze. Bo u mnie jest. Chyba jest. – Znów się zaciągnął, potem przez
chwilę milczał. – Poznałem kogoś niedawno. W sumie ledwo wróciłem z rejsu,
poszedłem sobie w Gdańsku do muzeum na jakąś wystawę, o pierwszej wojnie
światowej, pomyślałem, że sobie obejrzę statki wojenne. Stanąłem przy którymś,
obok mnie stanął jakiś chłopak, coś notował, zaczęliśmy gadać i w sumie zrobił
mi niezły wykład o marynarce wojennej z tamtego okresu. I wiesz, czasem pojawia
się coś takiego, że w sumie wiesz, że coś jest na rzeczy, chociaż nikt niczego
głośno nie dał do zrozumienia. – Podparł dłonią łokieć ręki, w której trzymał
papierosa. – I to było właśnie coś takiego: on kończy, patrzy na mnie i mówi,
że pewnie mnie zanudził, w ramach przeprosin może mi postawić piwo. A ja tak
myślę, a pieprzyć to, zaryzykuję, w najgorszym wypadku każde mi spierdalać, i
mówię: „Jak mi postawisz kolację, to mogę posłuchać o marynarce wojennej z
kolejnej wojny”. I postawił mi kolację. I rzeczywiście nawijał o tej drugiej
wojnie dość długo, ale fajnie. – Rzucił niedopałek na ziemię i przygniótł
butem, po czym uniósł głowę i uśmiechnął się. – Jak się rozgada, to naprawdę
nie może skończyć. I wtedy w tej restauracji, w której siedzieliśmy, nagle się
zreflektował, że od dłuższego czasu tylko on gada, patrzy na mnie i mówi:
„Sorry, powiedz, jak już mam się zamknąć, bo chyba masz już dość”. Więc mu
mówię: „Krzysiek, fajnie gadasz i dobrze się ciebie słucha, ale ja prosty
marynarz jestem i w tej chwili mam po prostu ochotę cię pocałować, więc albo
proś o rachunek, albo dalej zagłębiaj się w niszczyciele typu Grom, jeśli mam
trzymać łapy przy sobie”. W życiu nie widziałem, żeby ktoś tak prędko dopadł
kelnera i wymusił na nim przyniesienie rachunku. – Roześmiał się, splótł dłonie
i założył je za głowę. Ręce miał mocno opalone, twarz i szyję też. – Fajny
facet. Kończy historię. Kocha Gdańsk na zabój i czasem się sprzeczamy, bo dla
mnie Gdynia jest numerem jeden. Ale on mnie oprowadza po swoich miejscach w
Gdańsku, ja mu pokazuję moje w Gdyni i potem wspólnie stwierdzamy, że ten drugi
ma trochę racji. Jest naprawdę fajny. Chyba trochę po przejściach, coś mi na
początku takiego powiedział, że się niedawno mocno przejechał na takim
związku-niezwiązku i wolałby się tak z miejsca i mocno nie angażować, bo drugi
raz w ciągu jednego roku się przejechać to za dużo szczęścia. Więc idziemy
powoli. Ale rozkręcę go. Tylko wiesz – dodał, spoglądając w bok – trochę się
martwię, co będzie, jak teraz znowu wypłynę. Niby to jest jasne, że mam taką
pracę, on to rozumie i takie tam, ale jednak w praktyce to różnie bywa. Więc
zobaczymy, ten rejs będzie takim testem, czy jest sens dalej w to iść. Ale mam
nadzieję, że się uda. – Zwrócił głowę w stronę Andrzeja. – Bo cholernie mi na
nim zależy. A on mi ostatnio, jak o tym gadaliśmy, powiedział coś takiego, że
będzie czekał, bo umie czekać. Tylko musi wiedzieć, że ma na co czekać. Więc
dałem mu słowo, że ma. I że jak wrócę, to jedyne, co się zmieni, to pora roku i
stan mojej opalenizny, bo mnie na statku spala na węgiel. O widzisz – wyciągnął
przed siebie rękę – jeszcze trochę i będę wyglądał jak te laski, które przegięły
z solarium.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– One są pomarańczowe –
zwrócił mu uwagę Andrzej. – Ty się zrobiłeś brązowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, jak gorzka
czekolada, zdaniem mojego taty – roześmiał się Marcin. – No dobra, to teraz ty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co „ja”?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Teraz ty się trochę
pospowiadaj – wyjaśnił i szturchnął go łokciem w ramię. – Masz kogoś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej dopalił
papierosa, rzucił go na ziemię i przydeptał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To moja sprawa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A tak, jasne –
podchwycił Marcin kpiąco. – „To twoja prywatna sprawa”, kurwa, jak ja to dobrze
pamiętam z liceum. Ale zluzuj trochę, ja ci opowiedziałem sporo, wypadałoby
odpowiedzieć choć w przybliżeniu tym samym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja się o historię
twojego życia i związków nie prosiłem – mruknął Andrzej. Marcin przez chwilę
patrzył niego uważnie, w milczeniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – powiedział
wreszcie spokojnie. – Rzeczywiście, nie prosiłeś się. I w sumie niewiele się
zmieniłeś, przynajmniej pod pewnymi względami. Ale ze względu na stare czasy,
nieważne, co o nich myślisz, zrób mi tę uprzejmość i po prostu powiedz jedno:
masz kogoś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam – odpowiedział
znużonym głosem. – Teraz dasz mi spokój?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcin uśmiechnął się
łagodnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zaraz, jeszcze tylko
uzupełnienie do tego. Jesteś z nim szczęśliwy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Naprawdę tak cię to
interesuje? – spytał kpiąco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, tak mnie to
interesuje – odparł Marcin poważnie. – I tak, domyślam się, że ciebie moje
sprawy i moje bycie lub niebycie szczęśliwym nie interesują. Ale mam to w
dupie. Zadałem proste pytanie i chcę usłyszeć prostą odpowiedź, „tak” albo
„nie”. Jesteś z nim szczęśliwy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przyglądał mu
się przez krótką chwilę. W gruncie rzeczy sam nie wiedział, dlaczego nagle
perspektywa odpowiedzenia na to pytanie przestała przeszkadzać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. Jestem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Marcin znów się
uśmiechnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No widzisz, nie
bolało. Cieszę się. Serio – dodał, gdy Andrzej prychnął lekko. – Cieszę się, że
facet, który był kiedyś dla mnie tak cholernie ważny, jest szczęśliwy. –
Odepchnął się od płotu. – Będę spadał. Obiecałem tacie, że obejrzymy sobie
jakiś kryminał, jak wrócę, wyszedłem w sumie tylko na krótki spacer po starych
kątach i jakoś tak zahaczyłem o twój dom. Trzymaj się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrego rejsu. –
Andrzej uścisnął podaną dłoń. Marcin ponownie się uśmiechnął, odwrócił, ruszył
wolnym krokiem przed siebie, potem się jeszcze obejrzał, pomachał ręką i w
końcu zniknął w ciemności.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pozbierał
niedopałki z trawnika – mama była wyczulona na takie rzeczy i zawsze się
złościła, jeśli znajdowała resztki papierosów wokół domu, pomstowała wtedy na
niewychowaną młodzież mieszkającą po sąsiedzku – wyrzucił je do śmietnika przy
płocie i wrócił do domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To spotkanie nie miało
jakiegoś znaczenia. Ale, w gruncie rzeczy – nie było też nieprzyjemne. Po
prostu trochę bez sensu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W niedzielę rano
pojechali z ojcem stałą trasą. Po części odruchowo – chyba po prostu
przyzwyczaili się do takiego zagospodarowania niedzieli, ojciec już przy
śniadaniu spytał: „Ale jedziemy jak zwykle, co?” – a po części specjalnie, bo
to była jedyna okazja, by spokojnie porozmawiać o mamie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cicho chodzi – mruknął
ojciec, gdy jechali Dworcową. – Biegi dobrze wchodzą?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dojechali do Wału, weszli
na wzniesienie za schronem. Andrzej wyciągnął papierosy i zapytał z irytacją:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I nadal ojciec nic nie
zrobił?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec zapalił papierosa
z wyraźnie zasmuconą miną. Dobrze wiedział, o co chodzi. Odbyli już tę rozmowę
w maju, potem w czerwcu, potem w lipcu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co ja ci mam
powiedzieć? – mruknął. – Mama albo mnie przegania, albo się obraża, ile razy
powiem przy niej „lekarz” czy „badania”. Ciebie przecież też nie chce słuchać –
dodał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej musiał uczciwie
przyznać, że ojciec miał rację. Mama obu ich goniła na wszystkie strony, gdy
tylko poruszali tę kwestię. Nawet namowy i prośby nic nie dały. Nawet gdy w
lipcu posadził mamę u siebie w pokoju na łóżku, uklęknął przed nią, ujął za
ręce i powiedział zdesperowanym tonem: „Mamo, na litość boską, niech mnie mama
raz w życiu posłucha i pójdzie do tego cholernego lekarza, bo już nie
wytrzymam. Niech mama zrobi to dla mnie”. Usłyszał tylko, że nie powinien się
tak wyrażać, a poza tym przesadza, a poza tym nic jej nie jest, a poza tym
dobrze, pójdzie, ale na jesieni, teraz za gorąco i najzdrowszemu skacze
ciśnienie od takiej pogody. A poza tym zmówili się z ojcem, by jej zawracać
głowę głupotami. A poza tym niech tak nie klęczy na podłodze, spodnie sobie
poniszczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I taka to była z mamą
rozmowa o jej zdrowiu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem. Mnie też nie
słucha. – Zaciągnął się. – Nie wiem, co mam robić. Przecież widać, że coś się
dzieje, ciągle jej się kręci w głowie, co chwila musi przysiadać i łapać
oddech.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gorąco jest – mruknął
ojciec. – Przy tej pogodzie…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niech mi ojciec da
spokój z pogodą – żachnął się Andrzej. – To się zaczęło już wcześniej, upały co
najwyżej wzmogły objawy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez chwilę palili w
milczeniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W październiku
przyjedzie taki mój dawny znajomy z milicji – odezwał się wreszcie ojciec. – Z
policji. Parę razy współpracowaliśmy. Jest lekarzem. Na emeryturze, ale jest.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czasem mnie odwiedza,
czasem ja jego. Teraz wpadnie do nas na kilka dni. – Ojciec strzepnął popiół na
ziemię. – To go poproszę, żeby mamę jakoś po cichu zbadał, żeby ją może
podpytał i się zorientował, co jej jest, i mi powiedział.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Etyka lekarska mu na
to pozwala? – zdziwił się Andrzej. Ojciec wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Etyka lekarska sobie,
a życie sobie. Jak go poproszę, to na pewno nie odmówi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No tak. – Uniósł
papierosa do ust. – Ojciec zawsze miał te swoje znajomości i kontakty z pracy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nadal mam – poprawił
ojciec. – Może nie takie, jak dawniej, ale mam. Chociaż ostatnio, jak patrzę na
tych wszystkich młodych na posterunku, to czuję, jak bardzo już jestem na
emeryturze. I jak już jestem poza tym wszystkim. – Rzucił niedopalonego
papierosa na ziemię i przydeptał. – I to jest, powiem ci, trochę straszne, jak
człowiek tyle lat był w samym centrum wydarzeń, działań, decyzji, a teraz już
się kompletnie nie liczy. Miłe te chłopaki, nie dam złego słowa na nich
powiedzieć, zawsze grzecznie salutują i „panie komendancie to, panie
komendancie tamto”, jakbym dalej był w czynnej służbie, ale to już nie to.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wsadził ręce do kieszeni
i spojrzał gdzieś w bok. Dopiero teraz do Andrzeja dotarło, że ojciec jest stary.
Siedemdziesiąt jeden lat – niby wiedział, ale jakoś wcześniej nie miał tego tak
wyraźnie przed oczami. Ojciec był trochę przygarbiony, mocno posiwiały, z
pobrużdżoną zmarszczkam twarzą, z opadającymi, ciężkimi powiekiami, z żylastymi
dłońmi, z plamami na skórze, z pogarszającym się wzrokiem – do czytania,
prowadzenia i oglądania telewizji musiał zakładać okulary – poruszał się
wolniej, z trudem wchodził po schodach, dużo pokasływał. Tak, był stary.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Brakuje ojcu pracy. –
To nie było pytanie, lecz stwierdzenie faktu. Ojciec pokiwał głową, nadal
wpatrzony w coś między drzewami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bardzo – przyznał. –
Tam się człowiek czuł naprawdę potrzebny. I naprawdę kimś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pamiętał okres,
gdy ojciec był kierownikiem posterunku policji w Białym Borze – i później, gdy
awansował, gdy został komendantem powiatowym policji w Szczecinku. Doszedł
wtedy do stopnia inspektora. Codziennie rano wyjeżdżał z Białego Boru do
Szczecinka, samochodem zajmowało mu to niecałe pół godziny w jedną stronę,
wracał późnym popołudniem, chyba że coś się działo i musiał zostać dłużej.
Wracał, odwieszał czapkę, zdejmował mundur, całował mamę na powitanie, zaglądał
do pokoju ze słowami: „Jędrek, może byś ojcu </span><span style="color: #202122; line-height: 150%;">»d</span><span style="color: black; line-height: 150%;">zień dobry</span><span style="color: #202122; line-height: 150%;">«</span><span style="color: black; line-height: 150%;"> powiedział?, łobuzie?”, szedł umyć ręce,
siadał do stołu, sięgał po gazetę, włączał telewizor. Mało mówił o pracy, ale
czasem o czymś opowiadał, choć Andrzej z reguły prawie tego nie słuchał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze, żebyś miał
taką pracę – odezwał się ojciec – żeby ci na stare lata pozostała. Albo żebyś
poza pracą jeszcze coś miał. Ja w sumie nie miałem, przez długie lata nic nie
miałem. Teraz mam mamę i ciebie. Ale ty masz już swoje życie, to normalne.
Została mi mama. Na szczęście. – Zawahał się, spojrzał na Andrzeja. – Jędrek…
ja wiem, że ty nie lubisz rozmawiać o swoich sprawach, ale… – Urwał, pokręcił
głową, znów spojrzał w bok. – Nie, nic, nieważne – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej nie zwrócił na
to uwagi. Powróciła znów pewna myśl, która pojawiła się po raz pierwszy pod
koniec kwietnia, po tamtej wieczornej rozmowie z Poldkiem; myśl, a raczej świadomość,
dość niekomfortowa i nieprzyjemna. Trzeba się było z tym prędzej czy później
zmierzyć, choć zdecydowanie nie miał ochoty. Może lepiej teraz – przynajmniej
miałby to już za sobą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zapalił nowego papierosa
– obaj już przestali zwracać sobie wzajemnie uwagę, że ten drugi za dużo pali –
wydmuchał powoli dym i wreszcie zapytał, patrząc nieco ponad ramieniem ojca,
nie bezpośrednio na jego twarz:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wtedy też ojciec
wykorzystał te znajomości? Gdy byłem w trzeciej klasie, przy tej całej
awanturze o bijatykę w szkole?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec uniósł głowę;
minę miał zaskoczoną, jakby w pierwszej chwili nie wiedział, o co dokładnie
chodzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – odpowiedział
powoli. – Wykorzystałem wtedy kilka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No tak. – Andrzej
spojrzał na trzymanego w palcach papierosa. – Tak w zasadzie to przyszło mi
ostatnio do głowy, że powinienem był ojcu za to podziękować… mimo wszystko.
Więc dziękuję. Choć w sumie chronił ojciec przede wszystkim swoją opinię, ale
jednak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, ta świadomość
zaczęła bardzo niewygodnie dawać o sobie znać w ostatnich miesiącach, trochę
tak, jakby uwierała. Może przez to, że opowiedział całą historię Poldkowi –
wreszcie opowiedział ją na głos, sam sobie, i sam siebie usłyszał, a przez to
zobaczył całą sprawę wyraźniej, głębiej? Narracja jako sposób budowania
świadomości o wydarzeniu, budowania kolejnych wersji historii – chyba jeszcze
nigdy wcześniej nie uderzyła go ta kwestia równie mocno. O ile wyraźniej widać
to na przykładzie z własnego życia niż na tekście literackim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bo przecież mogło się
skończyć inaczej, zupełnie inaczej, o wiele gorzej, gorzej dla niego. Zupełnie
wtedy o tym nie myślał; widział przed sobą jedynie cel, do którego dążył, i
przeszkody do pokonania. Konsekwencje? Awantura w szkole, awantura w domu.
Awantura, tak ogólnie i pobieżnie, bez uwzględnienia szczegółów i możliwych
komplikacji. Dopiero od paru miesięcy te możliwe komplikacje zaczęły mu się w
głowie klarować, w nieprzyjemny i wzbudzający dreszcz niepokoju sposób. A
skończyło się przecież tak banalnie, tak niegroźnie: stopień ze sprawowania na
koniec roku obniżony do poprawnego, zakaz brania udziału w konkursach judo do
wakacji włącznie, nakaz chodzenia do ostatnich dni czerwca raz w tygodniu do
pani pedagog na „rozmowę konsultacyjną”. I tyle. Plus unikająca go szerokim
łukiem część uczniów z innych klas, plus inna część, która nagle tak się
chciała zakolegować, plus podejrzliwe spojrzenia osób z jego klasy. Plus kilka
prób nawiązania rozmowy ze strony wychowawczyni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Obniżenie sprawowania
przyjął z wzruszeniem ramionami, zablokowanie konkursów też, bo i tak nie
zamierzał się już na nie rozdrabniać. Byłoby gorzej, gdyby zabroniono mu
udziału w treningach, choć i to by przebolał. Do pedagogicy przychodził
punktualnie i równie punktualnie wychodził; gdy tylko wybijała we wtorki
szesnasta, zrywał się z pełnym złośliwej satysfakcji stwierdzeniem: „Już
czwarta, nie będę pani zabierał więcej czasu”. To była kpina, te „konsultacje”:
ona z fałszywą troską pytała za każdym razem, czy „dalej ma problemy z gniewem
i agresją”, a on z uprzejmym uśmiechem odpowiadał, że skąd, nie ma żadnych
problemów, wszystko jest najlepsze na tym najlepszym ze światów. Ona patrzyła
podejrzliwie, najwyraźniej nie rozpoznawała cytatu z „Kandyda”. Mierzyli się
wzrokiem między kolejnymi pytaniami i odpowiedziami, ona próbowała drążyć i zachęcać,
by pozwierzał się ze swoich myśli, marzeń, problemów i lęków, a on raz za razem
oświadczał, że myśli obecnie tylko o maturze, marzy tylko o zdaniu matury, jego
problemem jest tylko kolejny dział matematyki do opanowania, a z lęków
przychodzi mu do głowy tylko lęk, że na maturze z matematyki będą logarytmy, bo
średnio je rozumie. Pedagogica chyba zaczęła dostrzegać ścianę, jaka się między
nimi znajdowała, bo pod koniec roku już tylko rzucała z rezygnacją pierwsze
pytanie, potem wygłaszała jakąś umoralniającą gadkę o panowaniu nad emocjami, o
budowaniu dobrych relacji z ludźmi i o konstruktywnych sposobach rozwiązywania
konfliktów, po czym machałą ręką, gdy wybijała czwarta, i mówiła: „Dobrze, idź
już, idź”. Podejrzewał, że poczuła większą ulgę niż on, gdy te „konsultacje”
ostatecznie się zakończyły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ludzi ze szkoły
ignorował, tych z klasy też. Nie byli mu już do niczego potrzebni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wychowawczyni za to było
mu trochę szkoda. Rozmawiali dalej o książkach, o polonistyce – studiowała w
Szczecinie, podsuwała mu wiele artykułów pisanych przez szczecińskich
literaturoznawców – ale gdy tylko próbowała skierować rozmowę na tamto
wydarzenie czy w ogóle na niego samego, Andrzej natychmiast przerywał, zmieniał
temat, mówił, że musi już iść. Jej też nie potrzebował – nie pod tym względem.
A ona chwilami wydawała się zawiedziona, zmartwiona.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W każdym razie – cała
historia skończyła się zdecydowanie bezboleśnie. A mogła inaczej. I, niestety –
podziękowanie za to, że nie zakończyła się inaczej, należało się ojcu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co ty mi za głupoty
pieprzysz? – odezwał się ojciec, wyraźnie rozzłoszczony. – Chroniłem twoją
dupę, a nie swoją opinię, głupi smarkaczu! – Miał ściągnięte brwi, mocno
zmarszczone czoło, wolną rękę zacisnął w pięść. – Czy ty masz w ogóle pojęcie,
jak to się mogło skończyć? Sprawą sądową, kuratorem, nawet poprawczakiem! I
takim syfem w papierach, że wstydziłbyś się potem gdziekolwiek pokazać. –
Cisnął niedopalonego papierosa na ziemię i zdeptał obcasem tak mocno, jakby
próbował zdeptać tamte zagrożenia. – Te twoje obniżone sprawowanie i chodzenie
do pedagoga to były drobiazgi w porównaniu z tym, czym mogłeś oberwać po tym
swoim bezmyślnym, nastoletnim łbie. Kurwa, Jędrek – wyciągnął gwałtownie
kolejnego papierosa z paczki – w niektórych zawodach trzeba dawać świadectwo
niekaralności, wiesz o tym? Gówno byś miał, a nie świadectwo niekaralności,
jakby to poszło dalej. – Trzymał papierosa między wskazującym a środkowym
palcem prawej ręki i próbował zapalić zapałkę, ale trzy kolejne się ułamały,
tak mocno nimi pocierał o pudełko. – I już nie mówię, co mogłoby być w
poprawczaku, bo uwierz, tego nawet nie chcesz wiedzieć. Kurwa! – Rzucił na
ziemię czwartą i piątą złamaną zapałkę. – Ty durny gówniarzu. – Spojrzał na
niego ostro. – Byłem śmiertelnie przerażony tym, co cię może przez to spotkać,
a ty mi tu pieprzysz o „chronieniu mojej opinii”. Gówno mnie moja opinia
obchodziła, ty mnie obchodziłeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Był wyraźnie wzburzony,
wręcz wściekły; zrobił się czerwony na twarzy, oddychał ciężko, brwi miał tak
mocno ściągnięte, że nachodziły na oczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chce ojciec ognia? –
spytał Andrzej cicho. Ten wybuch był… nawet nie zaskakujący, był szokujący.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec wziął dwa
głębokie wdechy, spojrzał w bok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcę – powiedział
spokojniejszym głosem. Wyciągnął rękę z papierosem, gdy Andrzej podszedł z
zapalniczką; uniósł zapalonego papierosa do ust i zaciągnął się powoli. –
Poczekaj. – Przytrzymał Andrzeja za ramię, gdy ten chciał się cofnąć. – Musisz
zrozumieć. Byłem na ciebie wściekły, ale przede wszystkim się o ciebie bałem. I
byłem gotów zrobić wszystko, żeby cię ochronić. Dociera to w końcu do ciebie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pokiwał powoli
głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Właściwie… – zapytał
po chwili, nie odrywając wzroku od twarzy ojca – co ojciec dokładnie zrobił, że
to się tak łatwo skończyło?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec popatrzył mu w
oczy i uśmiechnął się dziwnie – trochę kpiąco, trochę złośliwie, trochę…
pogardliwie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek, ludzie zawsze
mają coś za uszami – wyjaśnił. W jego głosie pobrzmiewało rozbawienie. – Zawsze
coś chowają, do czegoś się nie chcą przyznać, o czymś mówią nieprawdę. Lata
pracy w policji pokazały mi naprawdę wiele paskudnych ludzkich stron. –
Zaciągnął się, dmuchnął dymem w bok. – A w takim małym miasteczku jeszcze
trudniej ukryć różne sprawy. I jak się umie patrzeć i słuchać, i ma jeszcze
trochę władzy, to się je wszystkie wcześniej czy później odkryje. – Trzymał
dalej dłoń na ramieniu Andrzeja, choć już nie zaciskał jej tak mocno, jak na
początku. – Zobacz. Tamten gnojek. Jakaś drobna próba kradzieży w sklepie,
uciszona przez ojca, który posmarował, gdzie trzeba. Kilka bójek, poza szkołą.
Jakieś nagabywanie dziewczyn na ulicy, jedna się poskarżyła rodzicom, ci poszli
na posterunek, znów jakoś uciszone, ale smród został. Złe zachowanie w szkole.
– Uniósł dłoń z papierosem i wykonał taki ruch, jakby odsłaniał kolejną zasłonę
z nowym zagadnieniem. – I ty, tu wszystko przemawiało na twoją korzyść: dobre
oceny, dobre zachowanie, żadnych zatargów z prawem, konkursy sportowe, te twoje
wypracowania na konkursy, co to je wasza polonistka robiła, najgorsze, co
miałeś na sumieniu, to spóźnianie się z oddaniem książek do biblioteki. Na
tamtego mogłem wyciągnąć sporo na minus, na ciebie sporo na plus. Wychowawczyni
za ciebie poręczała, twój trener poręczał, bibliotekarka szkolna to chciała
sama iść i nawrzucać tamtemu, że się do ciebie z pięściami pchał. I rodzina –
dodał ojciec, po czym znów się zaciągnął. – Zawsze jest rodzina. A tatusia twój
„kolega” miał takiego nieco problemowego, o paru rzeczach też wiedziałem. Może
nic szczególnie na bakier z prawem, ale zawsze nie wyglądało ładnie i wolałoby
się tego publicznie nie pokazywać. I dyrektor. – Ojciec roześmiał się krótko. –
Ten twój dyrektor to był dopiero kawał skurczybyka, chociaż dupoliz. O nim też
parę rzeczy się wiedziało, w poprzednim systemie wcale nie był aniołkiem, jak
lubił udawać. Nie ruszałem go, dobrze czasem mieć pod ręką takich jak on, tego
też mnie praca nauczyła. Więc wziąłem to wszystko, poszedłem do tatusia,
poszedłem do dyrektora, trochę postraszyłem, trochę pogroziłem, trochę
obiecałem. Zmiękli. Zwłaszcza tatuś zmiękł. I tamten gówniarz też się przestał
rzucać, jak mu rodzice trochę naprostowali światopogląd.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A gdyby tych „paru
rzeczy” nie było? – zapytał Andrzej, patrząc na niego uważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie było? – W głosie
ojca pojawiła się nieprzyjemna nuta. – Jędrek, to nie ma znaczenia. Zawsze coś
jest. Albo może być. Poprzedni system nauczył mnie wyraźnie: na człowieka
zawsze da się coś znaleźć. A jak się nie znajdzie, da się coś wymyślić. Nie
twierdzę, że zawsze się z tym zgadzałem i zawsze mi to odpowiadało. Ale praca
to praca, człowiek wykonywał rozkazy. – Wzruszył ramionami, zaciągnął się
ponownie. – A tutaj… tutaj po prostu coś by się znalazło. Cokolwiek.
Kogokolwiek. – Strzepnął popiół na trawę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie było jednak
ryzykowne? Gdyby coś poszło nie tak, mógłby ojciec pewnie stracić pracę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdyby coś poszło nie
tak, mógłbym stracić ciebie – przerwał ojciec i znów zacisnął rękę na jego
ramieniu, aż zabolało. – Dociera to do ciebie? – Na jego twarzy pojawiła się
mieszanina smutku i złości. – Naprawdę ostro go pobiłeś. Bardzo. Jakby wam inne
dzieciaki nie przerwały, mogło być jeszcze gorzej. Durniu skończony, mogłeś go
zabić, rozumiesz to?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, rozumiał to –
rozumiał to już wtedy. Tylko wtedy czuł wręcz żal, że mu przerwali, że nie mógł
dokończyć. Przez moment, jedynie przez moment – ale jednak czuł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odsunął się nieco. Ręka
zaciskająca się na jego ramieniu opadła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A gdybym go zabił? –
zapytał spokojnie, nieco prowokująco. – To co by ojciec zrobił?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec patrzył na niego
przez chwilę z uniesionym papierosem w dłoni. W twarzy miał jakąś zawziętą
determinację, która mogła przerazić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To sterroryzowałbym
całe miasto – odpowiedział takim tonem, jakby podsumowywał plan działania. –
Wyciągnąłbym wszystkie brudy, jakie znalazłbym na każdego. Przekonałbym,
przekupił albo wymusił na wszystkich w tej twojej szkole, żeby zeznali, że
zrobiłeś to w obronie własnej. Że to tobie groziło takie niebezpieczeństwo i
tylko się broniłeś. Zresztą – wzruszył ramionami – paru sędziów też znałem. I
znałem ludzi, którzy znali ludzi. I wszystko to bym wykorzystał. – Zrobił krok
do przodu, uniósł drugą rękę i położył ją Andrzejowi na karku. Miał szorstką
dłoń. – Rozumiesz to, Jędrek?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Rozumiem, że bez
wahania złamałby ojciec prawo – mruknął Andrzej. To było kłopotliwe, ta
bliskość, ten dotyk, te słowa. Kłopotliwe – a jednocześnie, w jakiś dziwny
sposób, wcale nie takie odpychające.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – potwierdził
ojciec spokojnie. – Dla ciebie i dla mamy złamałbym każde prawo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spuścił wzrok na
trzymanego w ręku papierosa. Dopalał się. Cisnął go na ziemię i przydeptał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek – odezwał się
ojciec po chwili cicho. – Powiedz mi tylko coś. Zrobiłeś to specjalnie… czy tak
ogólnie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie rozumiem – odparł,
unosząc głowę. – Jak „ogólnie”?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec westchnął, też
upuścił swój niedopałek i zgniótł butem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak rozmawiałem z
twoim trenerem – zaczął powoli – to on mi powiedział coś takiego, że w
ostatnich tygodniach sporo ćwiczyłeś… no, chwytów czy uderzeń spoza tego
standardu, który przerabialiście. Że prosiłeś go, żeby z tobą poćwiczył parę
rzeczy dodatkowo. Takich… dość poważnych rzeczy, chwytów czy tam czego. –
Patrzył uważnie, jakby sondował twarz Andrzeja. – Powiedział mi to w sekrecie,
obiecał, że nikomu innemu nie powie. Sam z siebie obiecał, nie musiałem go
nawet prosić – uśmiechnął się lekko. – Ale powiedział, bo się zaniepokoił i
uznał, że lepiej, żebym wiedział. I dlatego wiem, że to wcale nie było tak, jak
mówili w szkole, że się pokłóciliście i bójka wyszła tak sama z siebie. Ty to
sobie zaplanowałeś. – W głosie ojca zabrzmiało coś pomiędzy smutkiem a zgrozą.
– Ty to sobie dokładnie, szczegółowo zaplanowałeś i równie dokładnie,
szczegółowo się przygotowałeś. Jak myśliwy na polowaniu. I wiem, że nie poszło
o to, że tamten smarkacz mnie obrażał – dodał z krzywym uśmiechem. – Wiem, że
to by cię nie obeszło. Poszło o coś innego. Nie, nie musisz mówić, o co – dodał
szybko, gdy Andrzej próbował się odsunąć, i przytrzymał go drugą ręką za ramię.
– Nie musisz. Powiedz mi tylko, czy to było coś konkretnego i związanego z tym
właśnie chłopakiem, czy… czy tak po prostu miałeś ochotę kogoś pobić, nieważne,
kogo i za co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej odwrócił głowę w
bok. Nie miał ochoty odpowiadać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek, proszę cię –
powtórzył ojciec z naciskiem. – Tylko to jedno. Czy to było coś konkretnego,
jakiś prawdziwy powód, czy tak… no, tak ogólnie? Tylko to mi powiedz, o nic
więcej nie będę pytał, obiecuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I da mi już ojciec z
tym spokój?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na
niego. Błaganie w twarzy ojca było aż nazbyt widoczne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Było coś konkretnego –
powiedział wreszcie spokojnie. – Bardzo konkretnego i dotyczącego tylko tego
kretyna. I tak, zaplanowałem to sobie od początku do końca. I nie żałuję –
dodał wyzywająco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty głupi gówniarzu. –
Te słowa, mimo formy, zostały wypowiedziane dziwnie czułym tonem. Ojciec rzadko
mówił do niego w taki sposób. – Ale to dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co „dobrze”?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ulga w głosie ojca była
jeszcze dziwniejsza niż czułość.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bałem się, że zrobiłeś
to tak… dla zabawy, dla przyjemności – wyjaśnił ojciec po chwili. Nadal trzymał
Andrzeja za ramię jedną ręką, drugą wsunął mu we włosy. – Że robisz się… jak
Franek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kto?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mój brat – wyjaśnił
ojciec. Opuścił dłonie, odsunął się trochę, wyciągnął paczkę papierosów z
kieszeni. – Mój brat. Ten najstarszy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiedziałem, że
ojciec ma brata.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Miałem – poprawił. –
Dwóch. Obu starszych. Franka i Antka, jednego o szesnaście lat, drugiego o
dwanaście. Właściwie gdzieś tam były jeszcze dwie siostry i jeszcze jeden brat,
pomiędzy nimi a mną, ale pomarli za małego, to nawet ich imion nie pamiętam. Ja
byłem ostatni. – Zapalił papierosa. – Antek był miły. Dobry, grzeczny,
spokojny, zawsze pomocny. Jak się ojciec zaprawił za mocno i nie wracał na noc,
to Antek z mamą chodził go szukać. Ale Franek… – Zaciągnął się mocno. – Z
Frankiem zawsze było coś nie tak, od małego podobno. – Przez chwilę wpatrywał
się w unoszący się w powietrzu dym. – Lubił dręczyć małe zwierzęta, młodsze
dzieci z sąsiedztwa. Matka go za to nieraz ścierką po głowie przejechała,
ojciec parę razy mu spuścił lanie, ale więcej pił, niż wychowywał, więc co to
dało… A potem przyszła wojna. – Zaciągnął się ponownie. – Twojej mamie
powiedziałem, jak się spotkaliśmy, że Franek zginął we wrześniu trzydziestego
dziewiątego, jak Niemcy weszli. Ale to nieprawda. – Opuścił głowę; wpatrywał
się w trawę przy swoich stopach. – Ale wstyd mi było powiedzieć jej prawdę,
przez wiele lat się wstydziłem. Bo Frankowi się te Niemcy spodobali. –
Przygarbił się nieco. – I spodobało mu się, że tak Żydów nie lubią. Spodobało
mu się, że jest jakaś grupa, którą można dręczyć i nikt mu za to nic nie zrobi.
I że można zarobić. – W głosie ojca zabrzmiała pogarda. – I zaczął Niemcom
wydawać ukrywających się Żydów, jak gdzieś ich znalazł. A Żydom kazał sobie
płacić za milczenie, a jak już zapłacili, zaraz leciał do Niemców, żeby im
donieść i też skasować nagrodę. A potem szedł gdzieś pić. To miał wspólnego z
ojcem, że wódkę za bardzo lubił. Matka była zrozpaczona – dodał po chwili
ciszej. – To się szybko rozeszło, co Franek robi, i to był dla matki taki
wstyd. Zwłaszcza że Antek jak tylko mógł, poszedł do Armii Krajowej, działał w
podziemiu, a ten… Szmalcownik, tak na niego mówili. Raz przyszedł do domu, dał
matce pieniądze. – Ojciec zaciągnął się znów mocno, wydmuchał powoli dym, przez
chwilę milczał. – Te od Żydów albo od Niemców, albo od jednych i drugich.
Przyszedł, dał jej zwitek banknotów, z takim zarozumiałym: „Masz, matka,
zobacz, jak dbam o ciebie i o brata”. A ona chwyciła te banknoty, podarła na
jego oczach na kawałki, a potem chwyciła za krzesło i zaczęła go tym krzesłem
okładać. – Roześmiał się, pokręcił głową. – Mała była i chuda, ale jak się
wściekła, to jak trzy wielkie chłopy, tak potrafiła wrzeszczeć i lać. I
rozwaliła na nim to krzesło, a naklęła się tak, że nigdy wcześniej ani później
takiej wiązanki nie słyszałem. Może by go nawet zatłukła, gdyby nie zdołał uciec,
przez okno w kuchni. Potem już więcej nie przychodził.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dziwnie było słuchać
opowieści ojca o jego własnej przeszłości. Jakby się przekroczyło pewne
dotychczasowe granice i nie za bardzo się wiedziało, w którym kierunku zrobić
kolejny krok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co się z nim stało?
– zapytał Andrzej. Ojciec przez chwilę milczał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Podziemie zaczęło
wydawać na takich wyroki – podjął wreszcie. – I na Franka też wydali. Antek raz
przyszedł do domu, blady i smutny, i powiedział tylko, że na Franka był wyrok i
wyrok wykonano, i że matka już się nie musi wstydzić. A potem poszedł do kuchni
i przez całą noc pił, pierwszy raz w życiu widziałem go wtedy z wódką w ręce. A
nasza matka całą noc płakała. – Uniósł głowę i spojrzał na Andrzeja. – Nie ze
smutku, żebyś zrozumiał. Z ulgi. – Pokręcił głową, przeniósł wzrok na
papierosa. – A jakiś czas później Antka zgarnęli Ruscy i wsadzili do łagrów. I
już stamtąd nie wrócił. I wtedy płakała tak naprawdę, z rozpaczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Milczeli przez dłuższą
chwilę. Ojciec dopalił papierosa, wyjął kolejnego. Andrzej, z rękami w
kieszeniach spodni, przyglądał się pobliskim drzewom.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I dlatego się
martwiłem – odezwał się nagle ojciec. – Że może… że to coś się takiego w tobie
odezwało, jak u Franka. Że bicie, znęcanie się nad innymi zaczęło ci sprawiać
przyjemność. Że zaczniesz robić to częściej, bardziej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedział
Andrzej, nie odwracając głowy. – To był jeden raz. Teraz rozwiązuję to inaczej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Stali tak bez słowa
dłuższy czas. Ojciec dopalił papierosa, przeszedł się kawałek w tę i z powrotem,
wyciągnął następnego i podszedł do Andrzeja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Daj jeszcze ognia –
poprosił. – Nie chce mi się walczyć z zapałkami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przytrzymał jego rękę i
obejrzał zapalniczkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ładna – stwierdził. –
Dostałeś od kogoś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – mruknął Andrzej
i szybko ją schował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec przyglądał mu się
przez krótki moment w milczeniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek… jak już tak
rozmawiamy – odezwał się niepewnie – to powiedz mi jeszcze jedno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co tym razem? – spytał
Andrzej z rezygnacją. Ojcu zdecydowanie zebrało się dziś na rozmowy, i to
takie, które wymęczały psychicznie. Rozwalały dotychczasowy porządek wokół. W
czasie ostatnich miesięcy to narastało, powoli, natomiast teraz zrobiła się z
tego jakaś lawina.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem, że mamę
przeganiasz, gdy o to pyta – powiedział ojciec łagodnie. – Ale mama od razu
chciałabym wszystkich szczegółów, jeszcze najlepiej zdjęć, życiorysów i listy
krewnych. Ale mnie wystarczy tylko proste „tak” albo „nie”. Masz kogoś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Aha, czyli sierpniowa
wizyta w Białym Borze upłynie pod znakiem „opowieści o związkach”. Najpierw
Marcin, teraz ojciec. Jakby się zmówili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To są moje sprawy –
warknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Twoje – zgodził się
ojciec spokojnie – ale twoich rodziców one obchodzą. Bo ty jesteś naszą sprawą.
Słuchaj… – Zaciągnął się, wydmuchał powoli dym w górę, po czym spojrzał na
Andrzeja z czymś, co przypominało troskę. – Ty jesteś taki „ja sam, ja sam”,
„sam sobie wystarczam” i „sam sobie poradzę”, zawsze taki byłeś. I w sumie
dobrze, mężczyzna powinien sam sobie radzić. Ale człowiek potrzebuje ludzi.
Potrzebuje kogoś bliskiego – dodał łagodniej. – Kogoś, komu może zaufać, przy
kim się czuje bezpiecznie, kto… no, po prostu jest. Nie tak ogólnie jest, tylko
jest właśnie dla ciebie, przede wszystkim dla ciebie. Człowiek nie da rady sam.
– Odwrócił głowę w bok i dodał, jakby bardziej sam do siebie: – Jak człowiek
jest taki sam i nikogo nie ma, to czasem zaczyna robić głupie rzeczy. Czasem ze
złości, czasem ze strachu. Czasem ze zwykłej głupoty. I dlatego pytam. –
Spojrzał znów na Andrzeja. – Nie o żadne szczegóły, nie musisz mówić. Są różne
sytuacje, układy, sprawy… i teraz pewne rzeczy są łatwiejsze, ludzie mniej
patrzą innym na ręce. Więc nie pytam, kto i tak dalej. Tylko tak ogólnie
chciałbym wiedzieć. Że w ogóle masz kogoś takiego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Po co? – spytał
Andrzej niechętnie. Ojciec wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Żeby wiedzieć. Żebym
po prostu wiedział, że u ciebie… no, jest dobrze. Że nie jesteś sam. Że jak tam
w Szczecinie coś się dzieje, to masz kogoś, kto cię wesprze albo chociaż będzie
obok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez dłuższą chwilę
Andrzej milczał. Ten weekend robił się naprawdę przytłaczający.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku – odezwał
się wreszcie, nie patrząc na ojca. – Jest ktoś. I to jest wszystko, co ojcu
powiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cieszę się. – W głosie
ojca dało się słyszeć znów to coś czułego, co przez lata tak rzadko się
pojawiało. – Naprawdę się cieszę. Nic mamie nie powiem, słowo, mama by zaraz
wzięła cię na spowiedź powszechną. Ale cieszę się. – Rzucił papierosa na trawę,
zgniótł butem, a potem kucnął i zaczął zbierać niedopałki wokół. Andrzej wyjął
woreczek śniadaniowy, który ze sobą zabierali, pochylił się i zebrał pozostałe.
– Swoją drogą – dodał ojciec, gdy wstali – to musi być wyjątkowa kobieta, skoro
wytrzymuje z takim egzemplarzem jak ty. – Uśmiechnął się porozumiewawczo. – Jak
twoja matka ze mną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pomyślał o
Poldku, słuchającym w ciszy, w mroku pokoju, opowiadanych historii. Bez
przerywania, bez komentowania, bez oceniania. Słuchającym zawsze z uwagą, ze
zrozumieniem, z akceptacją. Patrzącym uważnie, jakby chciał się wwiercić
człowiekowi w sam środek mózgu, a jednocześnie – bez jakiegoś nachalnego
wtrącania się w nie swoje sprawy. O Poldku, który zdecydowanie był wyjątkowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Możliwe – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ruszyli w kierunku
bunkra, ale po kilkunastu krokach ojciec, który szedł nieco z tyłu, odezwał
się:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To trwa z półtora
roku, co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przystanął i
obejrzał się. Był tak zaskoczony, że zanim zdołał się powstrzymać, zapytał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Skąd ojciec wie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec też stanął,
uśmiechnął się z zadowoleniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Lata wprawy w
obserwowaniu ludzi – powiedział rozbawionym tonem. – To w którymś momencie
przechodzi w nawyk. Zrobiłeś się trochę inny… taki mniej najeżony na wszystko.
Jakbyś się odprężył, tak w sobie. No i przede wszystkim często zaglądasz do
komórki, o wiele częściej niż kiedyś. I wiesz – ojciec nieco złośliwie skrzywił
usta – ogólnie dobrze panujesz nad wyrazem twarzy, ale uwierz, jak czasem jakiś
SMS do ciebie przychodzi i go czytasz, to tak cię łatwo rozszyfrować, Jędrek,
po twojej minie, że trzeba być mamą, żeby nie dodać dwa do dwóch. – Roześmiał
się, poklepał Andrzeja po ramieniu i ruszył przodem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej poszedł powoli
za nim. Sama myśl o byciu obserwowanym przez ojca budziła zakłopotanie; tym
bardziej myśl o wnioskach, jakie ojciec z tych obserwacji wyciągał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale trzeba ojcu
przyznać, że umiał dotrzymać słowa. Do końca dnia więcej już do tego tematu nie
wrócił, nie robił też żadnych aluzji, ani przy mamie, ani sam na sam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W każdym razie, pomyślał
Andrzej, gdy późnym popołudniem wsiadał do samochodu, z bagażnikiem wypchanym
niemal po brzegi zapasami od mamy – w każdym razie zapowiada się kolejna wieczorna
rozmowa z Poldkiem przy zgaszonym świetle. Bo chyba musi to sobie uporządkować,
na głos, opowiedzieć sam sobie, żeby zobaczyć wyraźniej, konkretniej,
sensowniej. W towarzystwie kogoś, kto potrafi milczeć i pozwala człowiekowi
usłyszeć własne myśli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Całe wakacje było
gorąco. Poldek znosił to lepiej, lubił wysokie temperatury; ale dla Andrzeja
więcej niż dwadzieścia pięć stopni to był ukrop, zresztą dwadzieścia pięć
stopni też go męczyło. Pili wodę z lodówki z kostkami lodu, brali chłodne
prysznice parę razy w ciągu dnia, spali nago, przy uchylonym balkonie i
włączonym wiatraku. Poldek stwierdził, że nawet stóp nie musi przykrywać, gdy
zasypia, a to znak, że naprawdę jest upał, bo normalnie w czasie snu stopy
zawsze mu marzną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pozytywną stroną były sezonowe
owoce. Już w czerwcu pojawiły się truskawki i maliny, w lipcu czereśnie miały
rozsądniejszą cenę, poza tym młode marchewki, świeży zielony groszek, jeżyny.
Poldek układał te owoce i warzywa, pokrojone na kawałki, w miseczkach, tworząc
tak ładne kompozycje, że aż szkoda było je niszczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy w poprzednim roku, w
lipcu, pierwsze takie miseczki pojawiły się na stole kuchennym na Ratajczaka,
Andrzej szczerze się zdziwił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Myślałem, że nie
możesz jeść truskawek – powiedział.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie mogę – zgodził się
Poldek, który właśnie pił wodę mineralną prosto z butelki. – Ale mama może i ty
możesz. Ja zresztą niektóre rzeczy mogę, czereśnie, marchewki i zielony groszek
są OK. Truskawki odpadają kompletnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To po co kupiłeś
truskawki?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo mama lubi –
wyjaśnił. – I ty lubisz. Widziałem, jak jeszcze w czerwcu pożarliście z Izą za
jednym zamachem całą kobiałkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trochę to nie w
porządku wobec ciebie – mruknął Andrzej, wyciągając z miseczki największą
truskawkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Że będziemy się nimi
przy tobie opychać, gdy ty nie możesz ich jeść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Daj spokój – roześmiał
się Poldek i wypił jeszcze trochę wody. – Nie może być tak, że jak ja czegoś
nie mogę, to wszyscy wokół mają się dostosować i też nie mogą tego jeść. Nie
chciałbym tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Miseczki wypełnione
owocami pojawiały się zatem przez całe poprzednie wakacje; od czerwca tego roku
znów zagościły na stole, tym razem na Małopolskiej. Poldek z wyraźną uciechą za
każdym razem układał zawartość inaczej, czasem według kolorów, czasem kierowany
jakąś inną, nie do końca jasną myślą przewodnią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W ostatnią środę
sierpnia Andrzej siedział na łóżku, nago, z książką rozłożoną między
skrzyżowanymi nogami i czekał, aż ustawiony na środku pokoju duży wiatrak,
który niedawno dokupili, porządnie go schłodzi. Leżący obok lewej stopy telefon
pokazywał temperaturę, w którą wolało się nie wierzyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Hej – powiedział
Poldek i usiadł za nim. – Mam coś fajnego. Tylko się nie odwracaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej w pierwszej
chwili syknął, gdy poczuł lodowaty dotyk na plecach. Ale to było miłe. I zimne,
zachwycająco zimne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co to?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kostki lodu – odparł
Poldek zadowolonym głosem. – Wsadziłem najpierw do woreczka śniadaniowego, żeby
nie przeciekały, a potem owinąłem cienkim materiałem. I teraz mamy mobilną
klimę. Fajnie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wspaniale. – Pochylił
się do przodu i westchnął głęboko. – Możesz tak do nocy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek roześmiał się;
przesuwał tymi kostkami lodu po całych plecach, karku i ramionach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak sobie pomyślałem,
że się roztapiasz – odezwał się po chwili współczująco. – Gorzej znosisz te
upały niż ja. Więc chciałem cię trochę ochłodzić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Możemy zrobić kilka
takich zestawów i włożyć do łóżka – mruknął Andrzej. – Taka odwrotność
termoforu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie jest zły pomysł
– przyznał Poldek. – A, zrobiłem też miseczkę owoców i warzyw, zaraz przyniosę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Siedź na miejscu.
Przynajmniej dopóki lód się nie stopi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek znów się
roześmiał, ale został na łóżku i nie przerywał tego ochładzania. Ciszę naruszył
dopiero dźwięk SMS-a. Andrzej wziął swój telefon, przeczytał wiadomość i z
zaskoczeniem powiedział:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ulka do mnie pisze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O. – Dłoń Poldka
znieruchomiała, głos zabrzmiał nieco dziwnie. – A co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– „Cześć, jedziecie do
tego Trzygłowa czy nie? Daj znać, bo Poldek mi nie odpisuje od kilku dni, a
muszę uprzedzić ciocię, ilu ludzi przywożę”. O co chodzi?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odwrócił się. Poldek
milczał, patrzył na kołdrę, przerzucał w dłoniach woreczek z kostkami lodu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O co chodzi? –
powtórzył Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O ten wyjazd –
odpowiedział w końcu z wyraźną niechęcią. – Do tego „nawiedzonego domu” ciotki
Uli. Pisała mi o tym w zeszłym tygodniu. Parę razy, czy chcemy jechać i tak
dalej. Właściwie to bardziej nawet, kiedy chcemy jechać, bo były dwa terminy do
wyboru.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek uniósł głowę;
wyglądał na zmartwionego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I ja nie chcę jechać –
powiedział cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No to w czym problem?
– zdziwił się Andrzej. – Napisz, że nie jedziemy, i tyle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, tylko… – zawahał
się. – Widzisz, bo to strasznie głupi powód. I w sumie jest mi głupio, że nie
chcę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O co chodzi? – Andrzej
przyjrzał mu się i nagle zaskoczył. – Czekaj, nie mówi mi, że wierzysz w duchy
i podobne bzdury?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek wzruszył
ramionami, spojrzał w bok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powiedzmy, że trochę –
wymruczał. – Wiem, że to głupie. Ale jakoś… ciągle za mną to chodzi, te Ulki
opowieści o nawiedzonych budynkach i tak dalej. I nie chcę jechać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Rany boskie, Leopold –
powiedział Andrzej z ciężkim westchnieniem. Podparł się ręką o kołdrę. – Umiesz
utrudniać sobie życie. Skoro nie chcesz jechać, to napisz, że nie chcesz, nie
możesz, masz inne plany, cokolwiek. I po krzyku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ty chcesz jechać? –
spytał Poldek niepewnie. Andrzej prychnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jest mi wszystko
jedno. Mogę pojechać, jeśli chcesz, ale nie jest mi to w żaden sposób potrzebne
do szczęścia. Ale jeżeli masz chodzić z taką miną jak teraz – dodał – to
pieprzyć taki wyjazd. Mam napisać Ulce, że nie jedziemy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Poldek pokręcił
głową i wstał. Miał na sobie tylko szare szorty. – Sam do niej napiszę, w końcu
i tak powinienem, bo ją od paru dni olewałem. Masz tu ten lód, na razie sam się
ochładzaj. Zaraz wrócę, napiszę do niej i przyniosę owoce. Albo lepiej
zadzwonię – dorzucił, gdy już był w drzwiach. – Zaraz wrócę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Te kostki lodu w cienkim
materiale były naprawdę świetnym pomysłem. Przyłożone do szyi, do klatki
piersiowej i do zgięć łokci – przynosiły ogromną ulgę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek wrócił po
dłuższej chwili, z kolejnym woreczkiem lodu i dużą miską owoców i warzyw.
Usiadł obok, po swojej stronie łóżka, ustawił miskę obok telefonu i włożył
Andrzejowi woreczek do rąk.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No więc – zaczął z
zakłopotaniem – mała zmiana planów. Jedziemy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej popatrzył na
niego ze zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co się stało?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sumie nic takiego –
mruknął, skubiąc palcami poszewkę kołdry. – Ula strasznie marudziła, żebyśmy
przyjechali, że będzie fajnie i takie tam, i pomyślałem… No wiesz, że w sumie
jestem głupi. – Wzruszył ramionami. – Że nie mogę tak nakręcać tych moich
schiz, bo coś mi się kiedyś wydawało. I może to dobry moment, żeby się
przełamać i podejść do tego jakoś zdroworozsądkowo. – Uniósł głowę, uśmiechnął
się przepraszająco. – I z tobą to będzie na pewno łatwiejsze, w razie potrzeby
od razu ustawisz mnie do pionu. Więc wiesz – dodał, już z weselszą miną – jakby
co, opieprz mnie za głupie odpały i naprostuj, żebym nie robił z siebie idioty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poldek…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jedziemy w ten weekend
– przerwał. – Drugi – czwarty. W piątek po południu wyjazd, w niedzielę
wieczorem powrót. Akurat dobry termin, ja w piątek kończę w pizzeri o
piętnastej i nie ma mnie w grafiku na sobotę i niedzielę, ty w kolejny weekend
chcesz jechać do rodziców, a potem chcesz się zaszczepić, potem będzie sesja
poprawkowa i przygotowania do nowego roku akademickiego, więc już nie będzie
czasu. Czyli idealnie – podsumował tonem, który nie do końca pasował do tych
słów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poldek, zamknij się na
chwilę – poprosił Andrzej, przykładając woreczek do szyi. – Możesz mi
powiedzieć, o co tak dokładnie chodzi? </span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek znów wbił wzrok w
kołdrę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mówiłem ci – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ogólnie – wytknął. – O
co chodzi z tym „coś mi się kiedyś wydawało”?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek chwilę milczał, w
końcu westchnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powiem ci kiedy
indziej – obiecał. – Może jak wrócimy z tego Trzygłowa. Teraz jakoś… nie chcę
się na nowo nakręcać. Ale powiem, słowo – dodał, spoglądając na Andrzeja z
poważną miną. – Tylko nie teraz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak wolisz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie było sensu naciskać.
Zresztą Poldek nigdy nie naciskał, gdy nie chciało się o czymś mówić, więc
należało mu odpłacić tym samym. Ale przez resztę dnia chodził po domu z trochę
dziwnym wyrazem twarzy. Andrzej w końcu nie wytrzymał i przy kolacji, stawiając
przed Poldkiem jego herbatę z szałwii o wstrętnym zapachu, powiedział:</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeśli po przyjeździe do Trzygłowa też będziesz miał taką minę, to z miejsca
pakuję cię z powrotem do samochodu i wracamy do domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek uniósł głowę i
wreszcie się uśmiechnął – lekko, bo lekko, ale jednak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki – powiedział
cicho i pogłaskał go po ręce. – Trzymam cię za słowo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><br /></span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Droga ze Szczecina do
Trzygłowa trwała niecałe półtorej godziny. Wyruszyli o siedemnastej, by uniknąć
najgorszych korków, spod domu Ulki, która pożyczyła samochód od rodziców i
jechała pierwsza. Wraz z nią zabrali się się Wojtek ze swoją dziewczyną i
Magda. W drugim samochodzie, z Renatą, jechali Daniel i Patrycja. Andrzej z
Poldkiem zamykali ten „filozoficzny konwój”, jak to określiła Daria, dziewczyna
Wojtka, która przy powitaniach powiedziała do Andrzeja: „Boże, jak to dobrze,
że ty też nie jesteś z filozofii, bo już się zaczynałam czuć jak odmieniec”.
Rzeczywiście, poza nimi pozostała szóstka to byli ludzie z roku Poldka, poza
Patrycją wszyscy nawet z tej samej grupy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Będzie super! –
zapewniła Ulka, zanim wsiedli. – Możemy sobie wieczorem powywoływać duchy, jak
będziecie chcieli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek wyraźnie się
wzdrygnął, ale nic nie powiedział. W drodze prawie cały czas milczał; palił,
przyglądał się widokom, raz wystawił dłoń przez otwarte okno i mruknął z
rozbawieniem „Fajnie wieje”, parę razy przełączył stację w radiu. Dopiero gdy
minęli Wilczyniec, odezwał się:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale wiesz, w sumie to
się cieszę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sensie? – mruknął
Andrzej. Starał się nie wyprzedzać samochodu Renaty, chociaż go korciło, po tej
drodze ekspresowej naprawdę dałoby się jechać szybciej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Z tego wyjazdu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jednak?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jednak – przyznał
Poldek i zdusił papierosa w samochodowej popielniczce. – Jadę z tobą,
lokalizacja podobno fajna, koszty umowne, grupa ludzi, których lubię i przy
których nie muszę się kryć, więc spokojnie śpimy w jednym pokoju i jednym
łóżku, i nie muszę się martwić, że jak się zachowamy głośniej, to będzie jakaś
niefajna sytuacja. Trochę sobie o tym Trzygłowie poczytałem – dodał po krótkiej
chwili i zamknął okno. – Tam są dwa jeziora, nazywają się Trzygłowskie Pierwsze
i Trzygłowskie Drugie, oryginalnie jak diabli – roześmiał się. – Jest jakiś
neobarokowy pałac i dęby Trzygłowa. I na wjeździe do wsi powinien być pomnik
Trzygłowa, zwolnij tam, chciałbym go zobaczyć. – Położył Andrzejowi dłoń na
kolanie. – Może być fajnie. Znaczy będzie fajnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Sądząc po głosie, chyba
się wreszcie odprężył. Za Karczewem przysnął, z głową na ręce, której łokieć
oparł o drzwi. Obudził się tuż przed Baszewicami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Miałem cię budzić –
powiedział Andrzej. – Za kilka minut dojedziemy. Wypatruj swojego pomnika.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym – mruknął Poldek,
jeszcze nieco sennie, poprawił się w fotelu i przetarł dłońmi twarz. – O, jest!
– wykrzyknął po chwili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rzeczywiście, przy
drodze stał pomnik – wysoki, drewniany pal, zakończony trzema głowami, a raczej
uproszczonymi twarzami mężczyzny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ciekawy – stwierdził
Poldek. – Chciałbym go zobaczyć z bliska.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Teraz? Mam zawrócić?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, przy okazji. Może
tu jutro podejdziemy. Zrobisz mi przy nim zdjęcie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kolejne do kolekcji
tych, których ostatecznie nie wrzucasz na MySpace?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Odczep się –
odpowiedział z rozbawieniem. – To wrzucę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kilka minut później
zatrzymali się przed wysokim, długim ogrodzeniem. Samochody Ulki i Renaty już
tam stały, ludzie zaczęli wysiadać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Widzicie, jak tu
fajnie? – krzyknęła Ulka, która stała przy bramie z dużym pękiem kluczy. – I
wszystko dla nas, zero innych gości!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Za bramą widać było dwa
duże, zadbane budynki, położone naprzeciwko siebie; miały jasną elewację, duże
okna, błyszczącą bordową dachówkę. Budynek pomiędzy nimi musiał być
gospodarczym; wyglądał jak ubogi krewny tamtych dwóch – ze starą, przybrudzoną
elewacją, folią ochronną na częściowo rozebranym dachu, pękniętymi szybami w
kilku oknach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ten pośrodku wygląda
jak jakiś bunkier – stwierdził Wojtek, gdy stanął obok Ulki. – Ty w ogóle masz
do tego klucz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam wszystkie –
odpowiedziała. – Tylko są nieopisane. Ale zaraz trafię na ten właściwy. A ten
jak bunkier to ten nawiedzony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wygląda na taki –
zgodziła się Patrycja. – Aż mam ciarki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No wreszcie! –
ucieszyła się Ulka, gdy wreszcie trafiła na odpowiedni klucz i przekręciła w
zamku. Pchnięta brama zaczęła się wolno, z cichym zgrzytem, przesuwać wzdłuż
ogrodzenia. – No to witajcie w Trzygłowie, w Zajeździe pod Trzema Głowami!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez cały ten czas
Poldek stał bez słowa przy masce samochodu, obserwując budynki z coraz
dziwniejszą miną; oddychał głęboko, wzrok miał wbity przed siebie. Andrzej
podszedł do ogrodzenia i przyglądał się otoczeniu, ale parę razy obejrzał się z
zaniepokojeniem. Tamten dobry nastrój z podróży wyraźnie prysnął. Wydawało się,
że Poldek w napięciu na coś czeka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra, ludzie,
wjeżdżamy i się rozpakowujemy, a potem wszystko wam pokażę – zarządziła Ulka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zaraz, daj chwilę odetchnąć
po tym siedzeniu za kółkiem – poskarżyła się Renata i przeciągnęła się mocno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek wreszcie się
ruszył; podszedł do Andrzeja i zażądał ostro:</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Daj mi kluczyki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Było to tak zaskakujące
i niepasujące do jego normalnego zachowania, że Andrzej bez namysłu wyciągnął
kluczyki z kieszeni spodni i podał. Poldek chwycił je gwałtownie i warknął:</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wracamy do domu. Natychmiast. – Po czym odwrócił się na pięcie, szybko wrócił
do samochodu, wsiadł i uruchomił silnik.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co jest? – zapytała
Ulka ze zdumieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem – mruknął
Andrzej, podszedł do auta, otworzył drzwi od strony kierowcy i powtórzył
pytanie Ulki: – Co jest?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wsiadaj – powiedział
Poldek przez zaciśnięte zęby. – Już. Wracamy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Patrzył na kierownicę,
na której kurczowo zaciskał dłonie. Wyglądał tak, jakby ledwo nad sobą panował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poldek… co się dzieje?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek wreszcie na niego
spojrzał. Na jego twarzy napięcie mieszało się z czymś, czego nie dawało się
rozszyfrować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej, proszę cię –
odezwał się po chwili zupełnie innym, niemal błagalnym tonem. – Wsiadaj. Chcę
wrócić do domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej miał mu ochotę
powiedzieć, że skończonym idiotyzmem jest wracać do domu, ledwo się
przyjechało. Bo co, bo jeden budynek paskudnie wygląda? Bo się znowu nakręcił,
nie wiadomo czym? Bo… bo w sumie co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale Poldek – tego
Andrzej był pewny – w odwrotnej sytuacji nawet by nie pytał, po prostu zrobiłby
to, o co go poproszono. I przecież Andrzej sam obiecywał: „Jeśli będziesz miał
taką minę po przyjeździe, zabiorę cię z powrotem do domu”. A poza tym to
nerwowe zaciskanie rąk, zdeterminowany wzrok, prośba w głosie – to było tak
dziwne, tak niepodobne do wszystkiego, co się znało…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Położył Poldkowi dłoń na
ramieniu. Pod palcami czuł napięte mięśnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powiem im tylko, że
wracamy, i wsiadam – obiecał. Poldek pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wchodź tam! –
krzyknął, gdy Andrzej podszedł do stojącej przed bramą grupki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co się stało? –
zapytała Ulka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poldek chce wracać –
wyjaśnił Andrzej spokojnie, zignorował zlewające się w jedno pytania „Ale
czemu, co się stało, o co chodzi?” pozostałych osób i dodał: – Przepraszam cię,
Ulu, będziemy się zbierać. Miłego weekendu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale czekaj! – Ulka
chwyciła go za ramię. – O co mu chodzi?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Była naprawdę zdziwiona,
zmartwiona, chyba też trochę urażona. Miała do tego prawo. Ale Poldek też miał
swoje prawa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem –
odpowiedział Andrzej spokojnie. – Ale on chce wracać, a mnie to wystarczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobra – mruknęła
Ulka po krótkiej chwili i puściła jego rękę. – Traficie z powrotem sami?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No to… – Wzruszyła
bezradnie ramionami. – No to cześć. Dajcie znać, jak dojedziecie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kurwa, szkoda –
dorzuciła z żalem. – Tracicie zajebistą zabawę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Miłego weekendu –
powtórzył, kiwnął głową pozostałym i podszedł do samochodu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy tylko wsiadł, Poldek
odpalił silnik, wykręcił i gwałtownie ruszył. Nawet nie pomachał swoim kolegom
na pożegnanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To była zdecydowanie
niekomfortowa jazda: Poldek milczał, chwilami gwałtowniej oddychał, zaciskał
dłonie na kierownicy, jakby miał ją zaraz zgubić, i kiepsko trzymał się drogi,
parokrotnie zjeżdżał na przeciwległy pas, jakby nie widział ciągłej. Przy
Karczewie Andrzej miał dość.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zatrzymaj się –
powiedział stanowczo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wracamy – warknął
Poldek, nie odrywając wzroku od drogi. Przed nimi jechał chłopak na rowerze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze, zatrzymaj się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wracamy – powtórzył
Poldek, wyminął rowerzystę zbyt szerokim łukiem i o mało nie otarł się bokiem o
jadący z naprzeciwka samochód.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kurwa, Podlek! –
powiedział Andrzej ostro. – Natychmiast zjeżdżaj na pobocze!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wreszcie posłuchał. Gdy
tylko się zatrzymali, Andrzej wysiadł, obszedł samochód, otworzył gwałtownie
drzwi od strony kierowcy i zażądał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przesiadaj się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek nadal trzymał
kierownicę w kurczowo zaciśniętych dłoniach; spojrzał z ponurą miną i po raz
kolejny powtórzył, zaciętym, bliskim rozpaczy głosem:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wracamy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej oparł rękę o
dach samochodu, pochylił się i westchnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wracamy – zapewnił
łagodniejszym tonem. – Jedziemy prosto do domu. Ale nie będziesz prowadził w
takim stanie. Ledwo widzisz, gdzie i jak jedziesz, nie zamierzam czekać, aż
wpieprzysz nas na drzewo albo na inny samochód. Przesiądź się, ja poprowadzę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek popatrzył na
swoje dłonie, puścił w końcu kierownicę, pokiwał głową, powoli odpiął pas i
wysiadł. Gdy podszedł do drzwi od strony pasażera, uniósł głowę i wydawało się,
że chce coś powiedzieć – ale w ostatniej chwili się rozmyślił, wsiadł, zamknął
delikatnie drzwi, zapiął pas.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej z ulgą usiadł za
kierownicą i ruszył. Za Płotami włączył radio, ale Poldek poprosił cicho, żeby
wyłączyć, więc radio znów zamilkło. Przed Olchowem zatrzymali się na moment –
Andrzej chciał jeszcze raz spojrzeć na mapę. Gdy dojechali do Żółwiej Błoci,
Poldek odezwał się:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pewnie uważasz, że
jestem skończonym idiotą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na
niego. Poldek siedział odwrócony bokiem, z czołem opartym o szybę; wyglądał
trochę tak, jakby nie miał na nic siły ani ochoty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedział
Andrzej spokojnie. – Po prostu nie rozumiem. Ale chciałeś wracać, więc wracamy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki – powiedział
Poldek cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Za Domastryjewem
zatrzymali się przy McDonaldzie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jestem głodny –
wyjaśnił Andrzej, gdy Poldek uniósł głowę i popatrzył na niego ze zdziwieniem.
– Wezmę tylko coś i jedziemy dalej. Chcesz coś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – mruknął Poldek.
– Albo tak – dodał, gdy Andrzej już wysiadał. – Małe frytki. I Fantę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zjedli na parkingu,
siedząc w samochodzie – Poldek nie chciał się z niego ruszać – zapalili, potem
Andrzej wyrzucił wszystkie torby i papiery do śmietnika, poszedł do toalety, a
gdy wrócił, Poldek już siedział z zapiętym pasem i wyczekującą miną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pół godziny później byli
w Szczecinie. Minęła dwudziesta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po powrocie do domu
Poldek wziął długi prysznic, położył się na łóżku, owinął się kołdrą i się nie
odzywał. Andrzej najpierw wypakował rzeczy z walizki – zalegająca
nierozpakowana walizka była dość irytująca – wysłał Ulce wiadomość, że są w
domu i wszystko w porządku, odczytał jej „To fajnie, że trafiliście, ale
szkoda, że pojechaliście” i zignorował dosłane chwilę później pytanie „Ale O CO
WłAŚCIWIE chodzi?”, zakończone kilkunastoma znakami zapytania i wykrzyknikami
oraz kilkoma emotikonami; po prysznicu wypił herbatę, zapalił w kuchni,
wreszcie położył się obok Poldka. Temperatura we wrześniu już nie wykańczała,
więc wprawdzie dalej spali przy uchylonych oknach, ale bez włączonego wiatraka,
choć często nadal nago. Andrzej przesunął dłonią po udzie leżącego na boku
chłopaka i pocałował go w szyję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie mam ochoty –
mruknął Poldek. Zmęczenie w jego głosie mieszało się z jakimś smutkiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A rozmawiać masz
ochotę? – spytał Andrzej, nie odsuwając się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. Nie teraz. Jutro.
Albo później. Przepraszam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie przepraszaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Głupio mi – powiedział
Poldek cicho i mocniej przyciągnął do siebie kołdrę. – Chyba spierdoliłem
wszystkim wyjazd. A w każdym razie Ulce zrobiłem przykrość. Ale nie mogliśmy
tam zostać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dlaczego nie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Po prostu nie – powtórzył
uparcie. – Bardzo była zła? Jak się z nią żegnałeś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Raczej zaskoczona –
odparł Andrzej. – I zmartwiona.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek westchnął ciężko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pewnie jestem idiotą –
stwierdził ponuro. – Powiedz tak szczerze, uważasz mnie za idiotę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Już ci mówiłem, że
nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I nie jesteś zły, że
tak z miejsca wróciliśmy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Serio? – W głosie
Poldka słychać było niedowierzanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Serio – powiedział
Andrzej cierpliwie. – Nie rozumiem, o co ci chodziło. Cała sytuacja jest dla
mnie bezsensowna i dziwna. Ale chciałeś wrócić, więc było jasne, że wracamy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Takie to dla ciebie
proste? – prychnął Poldek, jakby chciał sprowokować do sprzeczki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kolejne westchnienie nie
wydawało się już tak ciężkie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zrobisz coś dla mnie?
– odezwał się Poldek po chwili milczenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przytul mnie –
poprosił cicho. – Tak mocno. Jak najmocniej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Prośba była dziwna – nie
z powodu treści, lecz tonu, trudnego do określenia, trochę niepokojącego przez
tę nutę ni to lęku, ni to błagania. To nie był Poldek – nie ten Poldek, którego
się znało na co dzień i którego się rozumiało. To był znów tamten Poldek sprzed
paru godzin, powtarzający zawzięcie „Wracamy”, zaciskający dłonie na
kierownicy, patrzący przed siebie nieobecnym wzrokiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Teraz – objęty tak
mocno, jak chciał, w ciemności i ciszy piątkowej nocy – chyba się wreszcie
zaczął uspokajać: nie miał już tak napiętych ramion i pleców, oddychał wolniej,
nie trzymał kurczowo kołdry.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Możesz tak zostać,
dopóki nie zasnę? – odezwał się nagle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki. Za wszystko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Leżeli tak – bez ruchu i
bez słowa – bardzo długo, ale Poldek wciąż nie zasypiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W sobotę rano padał
lekki deszcz, co Andrzej przyjął z ulgą – powinno to złagodzić panującą od
paru dni duchotę i ciężkie powietrze w mieście. Czekając, aż patelnia się
rozgrzeje, układał w głowie najważniejsze punkty do ogarnięcia tego dnia.
Skończyć książkę. Pojechać do mamy Poldka po żółwia, którego w czwartek po południu
zawieźli tam na przechowanie. Na szczęście akwarium mieści się na tylnym
siedzeniu. Odpisać Edith, skoro już jest się w domu i ma się dostęp do
Internetu, nie ma sensu czekać do poniedziałku, jak wcześniej planował.
Opracować kolejny czas i dział słów z niemieckiego. I zrobić jakieś zakupy, bo
w sumie niewiele mają w lodówce na resztę weekendu. To, co mogło być niedzielną
kolacją, zaraz trafi na stół jako sobotnie śniadanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek stanął w drzwiach
kuchni, oparł się o framugę i rozejrzał się nieco nieprzytomnym wzrokiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cześć – powiedział.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Już wstałeś? – zdziwił
się Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dochodzi jedenasta –
mruknął, siadając przy stole. – Wystarczy tego spania. Ale długo nie mogłem
zasnąć. – Oparł łokcie na blacie, pochylił głowę i objął ją dłońmi. – I w sumie
kiepsko spałem. Budziłem się parę razy. Nie obudziłem cię w którymś momencie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze… – Uniósł
głowę. – Co ty robisz? – spytał bardziej przytomnym głosem. – Naleśniki?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. – Andrzej
przerzucił rozlane na patelni ciasto na drugą stronę. – W gruncie rzeczy nie
mamy w lodówce niczego na inne śniadanie. Poza tym pomyślałem, że to ci trochę
poprawi nastrój.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Twoje naleśniki? –
Poldek roześmiał się. – Zawsze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To jeszcze potrwa –
uprzedził. – Może się na razie połóż.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Poldek przysunął
drugie krzesło i ułożył na nim stopy. – Wolę tu sobie posiedzieć i popatrzeć,
jak mój facet smaży mi naleśniki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Naleśniki, usmażone na
słoninie, więc nie tak tłuste jak przy oleju, z mąki orkiszowej, więc dla
Poldka bezpiecznej, i z powidłami jabłkowymi, których mama Andrzeja co roku w
lecie robiła kilkadziesiąt słoików – wylądowały wreszcie na stole. Poldek
przyniósł sobie nowy numer „Charakterów”, Andrzej zaczął „Samotny Dom”
Christie, który Ulka pożyczyła im przed wyjazdem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jakie to jest dobre –
mruknął Poldek, nakładając sobie kolejne dwa naleśniki. – Gdzie ty się
nauczyłeś robić takie pyszne naleśniki?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Od mojej mamy – odparł
Andrzej, przekładając kartkę. – Na początku pierwszego roku poprosiłem raz,
żeby mi pokazała krok po kroku, jak to się robi. No wiesz – uniósł wzrok znad
książki i uśmiechnął się lekko – próbowałem ogarnąć swój kompletny brak
ogarnięcia w tych sprawach. A naleśniki wydawały się proste. Tylko moja mama –
dodał kwaśno – w ramach wprowadzenia najpierw mi powiedziała: „Znajdź sobie
jakąś miłą dziewczynę, to ci będzie robić naleśniki”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek roześmiał się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Moja matka jest
chodzącą kwintesencją seksizmu – dodał Andrzej z rezygnacją. – Podejrzewam
chwilami, że tym hasłem „znajdź sobie miłą dziewczynę” jest gotowa rozwiązywać
każdy problem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Musisz się pogodzić z
rzeczywistością – stwierdził Poldek, przełknął kolejny kawałek naleśnika i
podjął: – Znalazłeś sobie może i dość miłego chłopaka, ale ja niestety
naleśników robić nie umiem. – Ale – dodał, sięgając po herbatę – robię przyzwoitą
jarzynową. I jajecznicę. I placki ziemniaczane.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie szukałem kucharza
– mruknął Andrzej, rozbawiony tą wyliczanką. Poldek roześmiał się i pokręcił
głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem – powiedział. W
jego oczach pojawiło się coś czułego. – Nie szukałeś niczego szczególnego. No i
dostałeś, co masz. Reklamacji nie uwzględniamy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jedz – poradził
Andrzej. – Jakoś nie rozważam reklamacji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chwilę później rozległ
się dźwięk SMS-a. Andrzej dopił kawę, sięgnął po telefon, odczytał wiadomość i
spojrzał na Poldka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ula napisała –
powiedział powoli. Poldek uniósł głowę; miał zaniepokojoną minę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– „Cześć, jak u Was?” –
odczytał. – „U nas do dupy, właśnie się zbieramy do wyjazdu. Wojtek zleciał ze
schodów i skręcił albo złamał nogę, nie wiadomo, wieziemy go do szpitala.
Patrycję od wczoraj boli strasznie głowa, zeżarła wszystkie tabletki i dalej
gówno, a Magda ciągle twierdzi, że coś w nocy słyszała i że chce do domu
natychmiast. Chujowo się porobiło, fajny weekend szlag trafił. Może dobrze, że
pojechaliście. Powiedz Poldkowi, że nie mam pretensji, w sumie zaczynam
żałować, że nie pojechaliśmy z wami, bo wszyscy mają spierdolony nastrój”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzał na Poldka
wyczekująco – w gruncie rzeczy sam dobrze nie wiedział, czego wyczekuje, może
wyjaśnień, jakiegoś konkretnego stwierdzenia? Ale Poldek tylko odłożył sztućce
na brzegi talerza i przez chwilę patrzył gdzieś w bok bez słowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może powinienem się
wczoraj upierać, żeby oni też od razu wracali – odezwał się wreszcie cicho. –
Ale jakoś… to mi się nie wydawało konieczne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale żebyśmy my
natychmiast wracali, wydawało ci się konieczne? – spytał Andrzej. – Dlaczego?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek wzruszył
ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak jakoś – mruknął i
położył sztućce na niedojedzonym naleśniku. – Nie mam już ochoty. Mogę potem
pozmywać. – Wstał i wyszedł z kuchni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez resztę dnia był
bez humoru. Pozmywał, rozwiesił pranie, które Andrzej wcześniej nastawił,
oświadczył, że nie ma ochoty jechać do swojej mamy po Pankracego – żółw może
posiedzieć na Ratajczaka do niedzieli, tak jak było planowane – do sklepu też
nie chce iść, jest mu wszystko jedno, co zjedzą na kolację i jutro, na wino też
nie ma ochoty, w ogóle nie ma na nic ochoty, czy Andrzej może go zostawić w
spokoju?; zamknął się z książką w składziku i leżał tam, na wąskiej kanapie,
przez resztę dnia, nawet nie wypił przyniesionej herbaty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W gruncie rzeczy Andrzej
miał kilka razy ochotę potrząsnąć Poldkiem i powiedzieć, by się w końcu ogarnął
i skończył z tymi cyrkami; ale te „cyrki” były tak dziwne i do Poldka
niepodobne, że chyba lepiej było go zostawić w spokoju.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W każdym razie sobota
minęła w dość kiepskiej atmosferze. Andrzej zrobił szybkie zakupy, wmusił w
Poldka obiado-kolację i zachował dla siebie informację o kolejnym SMS-ie Uli,
donoszącym, że noga Wojtka jednak jest złamana, a Patrycja przez pół drogi
rzygała przedawkowanymi tabletkami przeciwbólowymi – zresztą, jak się okazało,
niepotrzebnie, bo przy jedzeniu Poldek mu ten sam SMS odczytał ze swojego
telefonu, a potem zapytał podejrzliwie: „Do ciebie też napisała?”, po czym, gdy
otrzymał potwierdzenie, stwierdził na poły kpiąco, na poły prowokująco: „Aha, i
uznałeś, że dla mojego zdrowia psychicznego przemilczysz ten drobny fakt?”, w
ogóle zachowywał się wtedy tak, jakby chciał sprowokować kłótnię. Potem wziął
prysznic, wyszedł z łazienki trochę spokojniejszy, rzucił: „Przepraszam,
zachowuję się dziś jak kompletny złamas” i znów się zakopał w łóżku pod kołdrą.
Tym razem nie miał ochoty nie tylko na seks, lecz również na jakąkolwiek
bliskość. „Zostaw mnie”, poprosił, gdy Andrzej go objął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pozostawało mieć nadzieję,
że niedziela będzie lepsza.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Najpierw poczuł zapach
dymu z papierosów, jeszcze zanim otworzył oczy. W pokoju było ciemno, ale gdy
się uniósł na łokciu, zauważył zarys otwartych drzwi balkonowych. I sylwetkę
siedzącego przy nich Poldka, wspartego o framugę, z papierosem w dłoni,
zwróconego plecami do pokoju. Spojrzał na telefon – siedemnaście po trzeciej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czemu nie śpisz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek odwrócił się;
rozżarzony czubek papierosa rozświetlił nieco ciemność.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kiepsko spałem –
odezwał się cicho. – Co jakiś czas się budziłem, a potem już w ogóle nie mogłem
zasnąć. W końcu uznałem, że nie ma sensu tak leżeć i czekać, bo jest tylko
gorzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wstał, wziął z
biurka swoje papierosy, podszedł do Poldka i usiadł na balkonie, przy drugiej
krawędzi balkonowych drzwi. Sztuczna trawa, którą wyłożyli na początku lata
posadzkę balkonu, trochę kłuła przez materiał bokserek, w których spał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Lepiej siedzieć na
poduszce – odezwał się Poldek. – Inaczej ta trawa drapie w tyłek, nawet przez
gacie. Masz, wziąłem ze składzika dwie, dam ci jedną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z poduszką było
zdecydowanie lepiej. Andrzej zapalił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zobacz, ile gwiazd –
powiedział Poldek i postawił popielniczkę pomiędzy nimi. – Całe niebo aż
błyszczy. Nie pamiętam nigdy, czy to zapowiada ładną pogodę, czy brzydką.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Też nie wiem – mruknął
Andrzej. Fakt, widać było wiele gwiazd. A w ich świetle można było zauważyć, że
balustrada balkonu się łuszczy. Trzeba by ją odmalować przed jesienią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez dłuższą chwilę
siedzieli w milczeniu i palili. Poldek, oparty o ścianę, z uniesioną głową,
wpatrywał się w te swoje gwiazdy i wolnym ruchem unosił papierosa do ust.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie rozumiem, co się z
tobą dzieje – powiedział wreszcie Andrzej, bo już miał dosyć tej ciszy. Też
opierał się o ścianę i patrzył przed siebie. Głównie na te złuszczone fragmenty
balustrady, które dawały się zauważyć przy tak słabym świetle i zaczynały go
irytować. W poniedziałek trzeba podjechać do jakiegoś sklepu po farbę. – I nie
wiem, co mam zrobić, żeby było dobrze. Jakbym się poruszał na oślep.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek strzepnął popiół do
popielniczki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszam –
odpowiedział cicho. – Nie pomyślałem o tym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie przepraszaj, tylko
mi powiedz, co mam robić. Albo czego nie robić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej… – Poldek
położył mu rękę na ramieniu. Głos miał łagodny, czuły. – Prawda jest taka, że
niczego ci nie muszę mówić. Sam wiedziałeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niby co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W tej słabo
rozświetlanej ciemności twarz Poldka była jednak całkiem nieźle widoczna. A
przynajmniej jego delikatny uśmiech i uważne spojrzenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Z miejsca wsiadłeś,
jak powiedziałem, że chcę wracać – wyjaśnił. – Nie próbowałeś mnie namawiać,
przekonywać czy pouczać. Ani razu nie dałeś mi do zrozumienia, że uważasz mnie
za kretyna czy histeryka, czy cokolwiek. A jak wczoraj chciałem, żebyś mnie
zostawił samego, to po prostu zająłeś się swoimi rzeczami i nie zaglądałeś co
chwila do składzika z pytaniem, czy już mi przestało odpierdalać. Jestem ci za
to ogromnie wdzięczny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył
ramionami. To była jedna z tych dziwnych, dość kłopotliwych sytuacji, gdy
słyszał słowa wdzięczności za coś, co ani nie było jego świadomym działaniem,
ani zasługą, ani w gruncie rzeczy na żadną wdzięczność nie zasługiwało, bo
wynikało po prostu z tego, że nie miał pojęcia ani pomysłu, co sensownego
zrobić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powiedziałeś, że
chcesz wracać, to wróciliśmy – mruknął. – Niby co miałem robić, upierać się,
żebyśmy zostali, jak byłeś w takim stanie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty serio nie
rozumiesz, dlaczego jestem ci wdzięczny, co? – zapytał Poldek z czymś, co
brzmiało jak rozbawienie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek roześmiał się i
znów uniósł papierosa do ust.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie szkodzi. I tak
jestem ci wdzięczny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wypalił papierosa do
końca, zdusił go w popielniczce i oparł głowę o ścianę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Naprawdę mam wyrzuty
sumienia, że nie namawiałem pozostałych, żeby wrócili z nami – odezwał się po
chwili cicho. – Ale mówiłem ci już, że to mi się nie wydawało tak ważne. Ale
czułem, że my się stamtąd musimy zabrać jak najszybciej, za wszelką cenę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej odsunął
papierosa od ust, wydmuchał dym i spojrzał na Poldka, który znów wpatrywał się
w niebo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powiesz mi w końcu, o
co chodzi? – spytał. – To naprawdę denerwuje, gdy nie wiem, o co chodzi. Mogę
nie rozumieć, ale chcę wiedzieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek wreszcie na niego
spojrzał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A obiecasz mi, że jak
ci powiem, to mnie nie wyśmiejesz, nie uznasz za debila ani nie stwierdzisz, że
z takim popaprańcem nie chcesz mieć jednak do czynienia? – zapytał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W innej sytuacji Andrzej
powiedziałby mu, żeby przestał pieprzyć głupoty i przeszedł do sedna. Ale w
głosie Poldka było coś dziwnego – niepokój, wręcz lęk – i napięcie – i może
nawet błaganie?; w każdym razie coś tak dziwnego, że stało się jasne: nie da
się tego uspokoić, uporządkować w zwykły sposób.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej odwrócił wzrok,
znów spojrzał na balustradę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kocham cię –
powiedział spokojnie, może nieco cichszym niż dotąd głosem. – Więc chyba jasne,
że możesz mówić wszystko. </span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poczuł jego palce
przesuwające się po ramieniu i szyi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Rany, Andrzej –
szepnął Poldek. – Wiesz, że mówisz mi to drugi raz w ciągu niemal półtora roku?
A szczerze, nie myślałem, że jeszcze kiedyś usłyszę to od ciebie tak wprost po
tamtym pierwszym razie w październiku. Dzięki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył
ramionami, bo niby co miał mu na to odpowiedzieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra – odezwał się
Poldek po chwili. Sięgnął po kolejnego papierosa, zapalił, odłożył zapałki i
paczkę na bok. – To miejmy to już za sobą. I żeby było jasne, nie obrażę się,
jeśli uznasz, że to wszystko są bzdury i w to nie wierzysz. Tylko po prostu się
ze mnie nie śmiej. Nie, wiem! – dodał szybko, głośniej, gdy Andrzej spojrzał na
niego z irytacją. – Wiem, nie będziesz mnie wyśmiewał. Tak tylko mówię. Bo w
sumie nie wiem, jak zacząć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Od początku? –
zasugerował Andrzej. Poldek z niezrozumiałych powodów się roześmiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra – mruknął. –
Niech będzie „od początku”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zaciągnął się, wydmuchał
dym, uniósł głowę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobra – powtórzył.
– To tak. Mój dziadek umarł, jak miałem trzynaście lat. Umarł w szpitalu, jakoś
w nocy. Obudziłem się tamtej nocy, miałem wtedy jeszcze łóżko w kuchni, i
widziałem, jak przechodzi przez tę kuchnię, w tę i z powrotem, i wychodzi do przedpokoju.
Zdziwiłem się, bo przecież był w szpitalu, zresztą miał wylew, więc nawet nie
mógł się ruszać, a tu jest w domu i normalnie chodzi. Więc wstałem, poszedłem
za nim, a on przeszedł przez przedpokój, zawrócił i znów ruszył przed siebie,
wyraźnie do kuchni. I jakoś tak dziwnie szedł czy wyglądał, że się
przestraszyłem, uciekłem do łóżka i nakryłem się kołdrą. A jak po jakimś czasie
wyjrzałem spod niej, to było ciemno i cicho. Wtedy sobie uświadomiłem, że
wcześniej było o wiele jaśniej, skoro widziałem dziadka, ale przecież światło w
kuchni i przedpokoju było cały czas wyłączone.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zaciągnął się powoli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdy byłem w drugiej
liceum, umarła babcia – podjął. – W domu. Za dnia. Zabrali ją ludzie z zakładu
pogrzebowego. Mama długo płakała u siebie, siedziałem z nią, potem zasnęła, ja
się poszedłem umyć i potem poszedłem do kuchni, bo chciało mi się pić. – Urwał
na moment. – I ją w tej kuchni zobaczyłem. Babcię. Stała przy doniczkach na
parapecie, miała tam swoje warzywa, rzeżuchę i inne, które ciągle hodowała.
Stała plecami do drzwi, ale gdy wszedłem, obejrzała się. Spojrzała na mnie i
znów się odwróciła do kwiatów. – Ugiął nogi w kolanach, oparł na nich łokcie i
uniósł dłoń z papierosem. – A ja się z miejsca wycofałem, starałem się nawet
nie oddychać. Wróciłem do mamy, zamknąłem drzwi, usiadłem przy niej i miałem
tylko nadzieję, że nic nie przyjdzie do tego pokoju. Zostawiłem na noc włączoną
lampkę, bo się zwyczajnie bałem wyłączyć światło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przyglądał się
bez słowa dłoni Poldka, która papierosem w powietrzu kreśliła jakieś kształty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mama w obu przypadkach
stwierdziła, że to mi się śniło – odezwał się Poldek po krótkiej chwili. – Za
pierwszym razem jej uwierzyłem, chociaż to było diabelnie realistyczne. Ale OK,
może mi się śniło. Ale za drugim razem już nie byłem tego pewien. Bo jak
wróciłem z kuchni do pokoju mamy, to zastawiłem drzwi krzesłem, wiesz, tak
podstawiłem je pod klamkę, jak w filmach. W sumie bez sensu, bo co to niby
miało dać, ale jakoś lepiej się z tym czułem. I rano to krzesło dalej było pod
drzwiami. A nigdy nie lunatykowałem, więc… – Wzruszył ramionami. – Zresztą
dobra, może mi się w obu przypadkach śniło, może się wtedy obudziłem, byłem
półprzytomny, postawiłem to krzesło, nieświadomy czy niedobudzony, i wróciłem
dalej spać. Może, nie wiem. Zresztą wolałem myśleć, że to sen. Wtedy to się
jeszcze dało tak tłumaczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odłożył niedopalonego
papierosa do popielniczki, objął kolana ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale potem była trzecia
klasa – powiedział z wyczuwalną niechęcią. – I wtedy wszystko było za dnia, i
to mi się zdecydowanie nie śniło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez dłuższą chwilę
milczał. Andrzej zapalił nowego papierosa i czekał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przyszedłem któregoś
dnia do szkoły – podjął wreszcie Poldek. Pochylił się trochę i patrzył
przed siebie. – To był normalny dzień, trochę lekcji, które lubiłem, trochę
takich, których nie lubiłem, ale nic strasznego, żadnej pracy klasowej czy
klasówki, miałem odrobione lekcje, nie było nic, przed czym chciałbym uciekać
czy czym się mogłem denerwować. Wszedłem do szkoły, zostawiłem kurtkę w szatni,
usiadłem na korytarzu z paroma kolegami i koleżankami z klasy, gadaliśmy o
czymś. Zaczynaliśmy o ósmej pięćdziesiąt, ale byliśmy wcześniej, jeszcze z
kwadransa brakowało do przerwy. – Odchylił się i oparł plecami o ścianę. – Ale
od momentu, gdy usiadłem, dopadło mnie i zaczęło we mnie narastać takie dziwne
uczucie… przerażenia. Miałeś kiedyś coś takiego? – spytał, nie odwracając
głowy. – Coś takiego, że czujesz w sobie najpierw niepokój, a potem właśnie
przerażenie, i nie wiesz, z czego to się wzięło, dlaczego i tak dalej, ale to
po prostu jest i robi się coraz gorsze? Miałeś tak kiedyś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja wcześniej też nie.
Ale wtedy właśnie miałem. To narastało i narastało, jak jakaś lawina, aż
zacząłem się rozglądać, bo nie wiedziałem, o co chodzi. I dopadło mnie takie
uczucie, że muszę stamtąd jak najszybciej wyjść, muszę jak najszybciej wrócić
do domu, za wszelką cenę, bo jeśli zostanę, to coś się stanie. To nie było nic
konkretnego – dodał – tylko po prostu taka wewnętrzna panika, coraz większa i
gorsza, i coraz silniejsze przekonanie, że muszę wracać do domu i koniec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej strzepnął popiół
do popielniczki. Poldek mówił spokojnie, ale w jego głosie pojawiło się coś, co
trochę przypominało piątkowe „Wracamy”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No i w którymś
momencie nie wytrzymałem – powiedział Poldek. – Wziąłem plecak, zabrałem kurtkę
z szatni i jak najszybciej wróciłem do domu. Ludzie z klasy patrzyli na mnie ze
zdziwieniem, bo nie rozumieli, co mi nagle odbiło. A ja zaraz po wyjściu ze
szkoły po prostu zacząłem biec do domu, jakbym miał coraz mniej czasu. –
Westchnął. – Dobiegłem do domu, otwierałem drzwi w takim pośpiechu i panice,
jakby się za mną paliło, zamknąłem je za sobą na wszystkie zamki, usiadłem na
podłodze i nagle poczułem, jak to wszystko ze mnie schodzi. Cała ta panika, ten
lęk, robią się coraz słabsze, wygaszają się. Byłem w domu i czułem się coraz
bezpieczniej. Tylko na myśl o tym, że miałbym wyjść z domu, tamto wszystko
wracało. Więc się jeszcze na wszelki wypadek schowałem w swoim pokoju,
wpakowałem się do łóżka, nakryłem kołdrą i tak przez parę godzin leżałem bez
ruchu. Nawet zasnąć nie mogłem, tylko leżałem i miałem nadzieję, że ten dzień
się jak najszybciej skończy. Jak mama wróciła, powiedziałem jej wszystko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic, stwierdziła, że
może po prostu miałem jakiś taki szkolny atak paniki, może ze zmęczenia, może
przez coś innego. Powiedziała, żebym się nie przejmował, napisze mi
usprawiedliwienie, człowiek nie zawsze się zachowuje racjonalnie. Chyba nie do
końca uwierzyła w to, co jej mówiłem, w to poczucie, że muszę wrócić do domu,
bo inaczej stanie się coś strasznego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A coś się stało?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odparł Poldek,
obracając ku niemu głowę. – Właśnie na tym cała sprawa polega, że nie stało się
absolutnie nic. – Jego ton był nieco kpiący. – Trudno z tym dyskutować, nie? Nic
się nie stało, więc skąd pomysł, że coś miało czy mogło się stać. I skąd
pomysł, że nic się nie stało, bo wróciłem do domu. – Odwrócił znów wzrok. – Ale
wtedy naprawdę byłem przekonany, że jeśli nie wrócę, jeśli zostanę w szkole, to
się coś stanie. Nie wiem, czy mnie, czy komuś, ale to chyba raczej dotyczyło
mnie, bo tak mnie to dopadło. I dopiero w domu to mi przeszło, a jak myślałem o
wyjściu z domu, to powracało. – Pokręcił głową. – A na drugi dzień, jak się
obudziłem, to nie było nic. Poszedłem do szkoły i nic, cały dzień było
normalnie, nawet śladu po tamtym. Więc mówiłem sobie, że pewnie rzeczywiście
coś mi odbiło, może nie chciało mi się siedzieć w szkole, może się gorzej
poczułem, nie wiem, cokolwiek, po prostu miałem jakiś odpał i tyle. – Oparł policzek
na prawej dłoni; w tym momencie jego twarz była już zupełnie niewidoczna. – Ale
tak w gruncie rzeczy ciągle pamiętałem tamto uczucie i wiedziałem, że to było
coś innego. Tylko nie chciałem już o tym myśleć, do tego wracać. Koszmarne to
było, nie chciałem nigdy więcej czegoś takiego czuć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wyprostował się,
wyciągnął papierosa z paczki i zapalił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I nie czułem – podjął
po chwili. – Przez parę lat nie czułem. Tylko miałem wstręt do wszelkich rozmów
o duchach, do horrorów i tak dalej. Za bardzo mi się przez to przypominały
tamte rzeczy. Ale powtórki z takiego ataku paniki więcej nie miałem. Aż do
przedwczoraj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez kilka minut palił
w milczeniu. W końcu sięgnął po popielniczkę, strzepnął do niej popiół i
pokiwał głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No właśnie –
powiedział ciszej. – Do przedwczoraj. Nie nastawiałem się na nic, serio.
Myślałem, że będzie fajnie. I przy okazji spacyfikuję moje stare schizy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Obracał popielniczkę w
dłoniach, z papierosem pomiędzy środkowym i serdecznym palcem lewej ręki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale jak tylko
wysiedliśmy i zobaczyłem tamten budynek, zacząłem się bać – odezwał się po
chwili, nieco głośniej. – Nie mogłem oderwać od niego oczu, chociaż coraz
bardziej nie chciałem na niego patrzeć. I dopadło mnie to samo, co wtedy w
trzeciej klasie: taka narastająca panika, coraz większy strach. – Uniósł
papierosa do ust, zaciągnął się lekko. – Wiem, że to głupio brzmi, ale tak to
wyglądało: nie mogłem przestać patrzeć na ten cholerny budynek, czułem coraz
większe przerażenie i coraz bardziej byłem przekonany, że trzeba stamtąd jak
najszybciej uciekać. – Odstawił popielniczkę z powrotem na sztuczną trawę
pomiędzy nimi. – I wiesz – mruknął, przesuwając palcami po brzegu popielniczki,
z wbitym w nią wzrokiem – jak się nad tym potem zastanawiałem, to nie wiem, czy
bardziej chodziło o mnie, czy o ciebie. Bo jak poszedłeś się pożegnać z Ulką i
zobaczyłem, jak idziesz w tamtym kierunku, w kierunku tej otwartej bramy, to
ogarnęło mnie jeszcze większe przerażenie. Dlatego się tak wydarłem, żebyś tam
nie wchodził. – Uniósł głowę. – Bo dopadło mnie wtedy takie koszmarne uczucie,
że jak zrobisz choćby krok za bramę, to już będzie za późno na odwrót. Nie
wiem, dlaczego, ale to było potwornie realistyczne, to uczucie. I w ogóle całe
to przerażenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej popatrzył na
niego. Poldek uśmiechnął się lekko, przepraszająco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No i to tyle –
zakończył. Oparł się ponownie o ścianę i uniósł w ręku papierosa, ale się nie
zaciągnął. – Dostałem drugiego w życiu durnego ataku paniki i zwiałem, bo tak
się bałem. I zostawiłem przyjaciół, chujowo się z tym teraz czuję, ale miałem
wtedy naprawdę wrażenie, że to wszystko dotyczy mnie i ciebie, nikogo innego. I
tylko to mnie wtedy interesowało, żebyśmy się obaj jak najszybciej stamtąd
zabrali. – Wreszcie przyłożył papierosa do ust i przez chwilę milczał. – I co?
– zapytał wreszcie rzeczowym tonem. – Co myślisz? Jestem po prostu głupi czy
powinienem iść do jakiegoś psychiatry?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To brzmiało znów jak
jakaś kiepska prowokacja, w sumie nie wiadomo, po co i do czego, więc Andrzej
ją po prostu zignorował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wierzę w takie
rzeczy – odpowiedział spokojnie. Nie miał już ochoty na papierosa, ale trzymał
w dłoniach paczkę i zaczął przesuwać wskazującym palcem papierosy z prawej
strony do lewej, po trzy. – W duchy, przeczucia i całą resztę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Domyślam się – mruknął
Poldek sucho. – Ale…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zamknij się na chwilę
– przerwał mu, nie odrywając wzroku od papierosów. Były trzy papierosowe trójki
i dwa papierosy samotnie. Jeśli doliczyć do tego paczkę jako taką, kolejna
trójka zamknięta. Ślady dawnej zabawy z dzieciństwa, gdy wszystko musiało być
„strójkowane”, jak to określała mama. Zabawy, która czasem przypominała się w
zupełnie bezsensownych momentach i męczyła, dopóki znów wszystko się nie
uporządkowało w trójki. – Nie wierzę w to. Ale nie twierdzę, że wiem i rozumiem
wszystko. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem. Ale nigdy też nie złamałem
nogi ani nie zostałem okradziony, co nie znaczy, że ludzie nie mogą złamać nogi
albo zostać okradzeni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co dalej? – zapytał
Poldek po chwili. Andrzej spojrzał na niego ze zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak „co dalej”? –
Wzruszył ramionami. – Nic. Skończyłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek uśmiechnął się
łagodnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kiepsko dziś u mnie z
czytaniem między wierszami – powiedział cicho. – Możesz być bardziej dosłowny?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej znów spojrzał na
paczkę w dłoniach i zaczął przesuwać papierosy w drugą stronę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodzi mi o to, że nie
zamierzam stwierdzać, czy coś ci się przywidziało, czy nie – wyjaśnił
spokojnie. – Z mojego doświadczenia by wynikało, że ci się przywidziało,
przyśniło, coś takiego. Ale to jest tylko moje doświadczenie. Nie wyjdę poza
nie. – Ostatni papieros znów znalazł się po prawej stronie paczki. – A
jednocześnie nie powinienem zakładać, że istnieje tylko ono i ignorować inne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Więc?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Więc nie wiem. –
Wzruszył ramionami. – Nie wiem i nie zamierzam tego… oceniać, klasyfikować, jak
wolisz. Po prostu teraz już wiem, o co ci chodziło i dlaczego, to mi wystarczy.
A reszta… – Odłożył paczkę obok popielniczki i spojrzał na Poldka, który wciąż
się w niego uważnie wpatrywał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, co „reszta”?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Reszta to to, że
chciałeś wracać. Więc wróciliśmy. Koniec końców żadna poważna tragedia się nie
wydarzyła, więc nie ma się czym przejmować. A skoro nie możesz zasnąć i musisz
przesiadywać po nocy na balkonie, to dobrze przynajmniej, że wziąłeś poduszkę
pod tyłek, bo ta trawa rzeczywiście kłuje. I mógłbyś założyć skarpetki, bo jak
ci stopy przemarzną, to znowu coś złapiesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek roześmiał się
cicho, wziął popielniczkę i paczkę papierosów, przełożył je z balkonu na
podłogę w pokoju, przysunął się wraz z poduszką, oparł głowę na ramieniu
Andrzeja i ujął jego lewą rękę w swoje dłonie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Już się nawet nie
czuję takim idiotą – mruknął. – Cieszę się, że mogłem ci to powiedzieć. Bo w
sumie poza mamą nikomu o tym nigdy nie mówiłem, ale mama zawsze trzymała się
wersji, że coś mi się przyśniło, przywidziało i koniec. Fajnie móc o tym
opowiedzieć… tak bez klasyfikowania, jak to określiłeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Siedzieli przez dłuższą
chwilę w milczeniu. Zrobiło się trochę ciemniej, możliwe, że chmury zakryły
część gwiazd. Palce Poldka przesuwały się delikatnie po ręce Andrzeja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiesz, co szczególnie
w tobie lubię? – odezwał się wreszcie Poldek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To był ten typ pytań, na
które nigdy nie wiadomo, co odpowiedzieć. I czy to jest w ogóle pytanie na
poważnie, sugerujące, żeby człowiek się zastanowił i przedstawił swoją wersję,
czy na wesoło, więc można odpowiedzieć coś niekoniecznie rzeczowego, czy
jeszcze jakoś inaczej i lepiej się w ogóle nie odzywać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zakładam, że nie
chodzi ci teraz o seks, rozmowy o książkach i wspólne palenie o różnych porach
doby – zaryzykował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek się roześmiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. Chociaż to
oczywiście też. Ale w tej chwili chodzi mi o coś innego. Umiesz słuchać. I nie
oceniać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pokręcił głową.
Ktoś tu miał zwyczaj widzieć w innych ludziach swoje własne zalety.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedział
spokojnie. – To ty umiesz słuchać i umiesz nie oceniać. Ja nie umiem mówić. I
nauczyłem się nie opatrywać etykietką „głupie” wszystkiego, czego nie rozumiem
albo co się kompletnie różni od tego, co rozumiem. Przynajmniej próbuję –
dodał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, próbował. A gdy
czasem przypominały mu się niektóre sytuacje, sprawy, wydarzenia z ostatnich
paru lat – widział też, jak często te próby okazywały się nieudane. Z Poldkiem
było łatwiej, jakoś przy nim człowiek mniej się potykał o samego siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nieprawda – szepnął
Poldek. – Umiesz. Po prostu robisz to po swojemu. Kocham to twoje „po twojemu”.
Kocham cię. Nie spinaj się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie spinam się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Spinasz się, przecież
czuję. – Puścił jego dłoń i objął go ramieniem za szyję. – Kanciku – mruknął mu
w ucho z rozbawieniem. – Trudno, po tym moim dzisiejszym negliżu psychicznym
jak z kiepskiego horroru musisz wytrzymać jeszcze i ten negliż emocjonalny jak
z kiepskiego romansidła. Kocham cię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pocałunek w ucho był
przyjemny. Dłoń Poldka, gładząca szyję, delikatna i ciepła. Słowa, ciche i
czułe, nie wywoływały już takiego dyskomfortu jak na początku – choć nadal
pozostawiały pewne zakłopotanie. Przecież wiedział, obaj o tym wiedzieli, nie
było potrzeby w kółko tej informacji powtarzać. Ale Poldek najwidoczniej tego
potrzebował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przytul mnie – poprosił
Poldek po chwili. Andrzej objął go ramieniem i przyciągnął do siebie. Włosy
Poldka łaskotały trochę w szyję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie jest ci zimno?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. Chcę tak jeszcze
posiedzieć. Schodzi ze mnie to wszystko z piątku i wczoraj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek westchnął
głęboko, ujął w dłonie drugą rękę Andrzeja i znów westchnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Fajnie tak. A tobie
nie jest zimno?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Siedzieli przez kilka
minut w milczeniu. Chmury musiały się przesunąć, bo znów pojawiło się więcej
gwiazd.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej – odezwał się
nagle Poldek dziwnym, jakby rozbawionym głosem – to kiedy w najbliższym czasie
znów mi tak z własnej inicjatywy powiesz, że mnie kochasz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W tym momencie Andrzej
sam poczuł, że ma napięte mięśnie barków i pleców. Poldek obejrzał się przez
ramię i uśmiechnął się lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszam –
powiedział czule. – Jakoś się nie mogłem powstrzymać, żeby nie zadać tego
pytania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Naprawdę potrzebujesz,
żeby powtarzać ci oczywiste rzeczy? – zapytał Andrzej z irytacją.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czasem – przyznał
Poldek, nadal uśmiechnięty. – A ty uważasz, że jak już raz powiedziałeś, że
jakoś jest, to jasne, że tak ciągle jest, skoro nie mówisz, że coś się
zmieniło?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – mruknął. – To
jest chyba dosyć logiczne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek roześmiał się,
odsunął, przełożył poduszkę, rozciągnął się na sztucznej trawie, położył mu
głowę na udach i pogłaskał po kolanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czasem mnie rozbrajasz
– stwierdził. – Spoko, nie będę cię cisnął. Jak sam to jeszcze kiedyś powiesz,
to super. A jak nie, to masz rację, i tak wiem. I to nie tylko dlatego, że mi
to powiedziałeś wprost. Rozumiesz, o co mi chodzi?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem – przyznał. –
Chyba tak. Ale nie jestem pewien.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kiedyś ci to wszystko
szczegółowo wypunktuję – oświadczył Poldek. – Ale już nie dziś, nie mam siły
więcej myśleć. Ale kiedyś zrobię ci tak szczegółowe wyjaśnienia, z masą
uzasadnień, że aż cię to przygniecie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może lepiej nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie chcesz o sobie
posłuchać? – zdziwił się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nieszczególnie. Chyba
że masz coś konkretnego, co ci nie pasuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A jeśli pasuje?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To powiedz, co ci
pasuje, będę wiedział, żeby tak dalej robić. Tylko konkretnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A zwykle nie mówię
konkretnie? – Poldek obrócił nieco głowę i popatrzył z zaskoczeniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czasami nie – przyznał
Andrzej. – Czasami wchodzisz w te wszystkie… „czuję, nie czuję” i nie zawsze
umiem wyłapać w tym konkret.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Postaram się zapamiętać
– obiecał Poldek i z powrotem położył mu głowę na nogach. – Czasem mi ucieka,
że z tobą trzeba rozmawiać trochę inaczej niż z mamą, Ulką czy Wojtkiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej patrzył na niego
przez chwilę z zastanowieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przeszkadza ci to? –
zapytał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odparł Poldek
łagodnie. – Przeciwnie, lubię to u ciebie. Po prostu czasem zapominam. Ale
dobrze mi z tym, jak się z tobą rozmawia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W gruncie rzeczy Andrzej
nie wiedział, co miałby zrobić, gdyby Poldek odpowiedział „tak”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie umiem inaczej. –
Właściwie to była myśl, ale zanim się zorientował, wypowiedział ją na głos.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek odwrócił się tak,
że teraz leżał na plecach, z twarzą zwróconą do Andrzeja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zauważyłem –
powiedział spokojnie. Minę miał poważną, ale w głosie coś czułego. – Serio, już
dawno zauważyłem, prawie na samym początku. To było widać, jak reagujesz na to,
co i jak ludzie do ciebie mówią, zwłaszcza ci bliżsi. – Podłożył sobie jedną
rękę pod głowę. – Najlepiej reagowałeś na Adama, on zawsze najłatwiej i
najszybciej do ciebie trafiał, bo u niego było krótko, konkretnie i po jednej
sprawie naraz. Więc starałem się iść jego tropem. Dość dobrze na Izę, przy niej
widziałem, że można ci mówić wprost, że coś nie pasuje, nie obrażasz się, ale
nie mogą być domysły i sugestie, bo masz wtedy taką minę, jakby ktoś mówił do
ciebie po chińsku. A najgorzej było z Karoliną, bo ona mówiła głównie na
emocjach, wrażeniach i nie lubiła tak bezpośrednio, tylko próbowała eufemizmami
i trochę dookoła, a ty w końcu zawsze to ucinałeś z irytacją: „Konkretnie,
Karo, co ty chcesz, o co chodzi, fakty, zlituj się, fakty”. – Roześmiał się
krótko. – Biedna Karolina, pamiętam minę, jaką po tych słowach parę razy
zrobiła. I na to wchodziła zawsze Iza i tłumaczyła z Karoliny na twoje, a potem
z twojego na Karolinę. A Adam siedział, patrzył na was i tylko czasem się
wtrącał, żeby załagodzić, jak już się trochę robiła napięta sytuacja. No więc
zrozumiałem, że w klimatach Karoliny nie należy mówić, bo cię zamęczę –
zakończył i uśmiechnął się. – I wiesz, to jest w sumie dosyć proste, jak się to
parę razy zobaczy, przemyśli i samemu zastosuje. Nawet moja mama już się trochę
nauczyła – dodał z rozbawieniem. – Chociaż ona jest bardziej jak Karolina, więc
już na więcej nie licz. Ej, co jest? – zapytał po chwili. – Tak zamilkłeś. Coś
nie tak?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czuję się jak po
wiwisekcji – mruknął Andrzej. – Nie myślałem, że musiałeś się tak
nagimnastykowac, żeby dało się ze mną rozmawiać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie gimnastyka –
odparł Poldek spokojnie. – To po prostu zmiana sposobu. Twój jest po prostu
taki mniej typowy. Nie gorszy, żeby było jasne, po prostu trochę inny i
rzadszy. Ale fajny. Naprawdę go polubiłem. Od samego początku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez chwilę znów
milczeli. Poldek patrzył na niebo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W każdym razie cieszę
się, że chciało ci się w ogóle próbować – mruknął wreszcie Andrzej. Poldek
przeniósł wzrok na niego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bardzo mi się chciało
– odpowiedział. – Od początku mnie zafascynowałeś. Spodobałeś mi się, to swoją
drogą, ale tak mnie zwyczajnie zafascynowałeś, chyba już wtedy, gdy taki
wkurzony podszedłeś do mnie w bibliotece z tym „Potrzebuję książki, którą
masz”, a potem jeszcze bardziej wkurzony odszedłeś. Pomyślałem wtedy, co za
rąbnięty facet, ani cześć, ani uśmiechu, przecież jakby uprzejmie poprosił albo
zażartował, tobym mu tych Babilończyków dał. Ale też nie mogłem z czystym
sumieniem uznać, że jesteś nieuprzejmym dupkiem. Byłeś po prostu taki… taki
skupiony na tym, że ty czegoś potrzebujesz i po to przychodzisz, a jak nie
możesz tego dostać, to się odwracasz na pięcie i odchodzisz, nawet nie
spróbujesz pogadać. Takie „nie, to nie, idę stąd”. I po prostu musiałem za tobą
pójść i dać ci tę książkę, żeby zobaczyć, jak zareagujesz. A ty się nawet nie
uśmiechnąłeś, tylko ją chwyciłeś i zacząłeś wertować, to Iza odwaliła za ciebie
całą sprawę z uprzejmościami, podziękowaniami i tak dalej. – Roześmiał się. –
Ale jak już przed budynkiem ze mną zapaliłeś, byłeś znacznie bardziej
komunikatywny, tak jakbyś przeszedł z jednego trybu na drugi, wtedy tylko
książka, teraz jest miejsce i czas na rozmowę. I okazało się, że nie tylko dobrze
wyglądasz – dodał z rozbawieniem – ale i fajnie gadasz. I masz niezłe poczucie
humoru, potrafisz być naprawdę złośliwy, jak wtedy, gdy opowiadałeś o
praktykach w szkole, jak już cię Iza pociągnęła porządnie za język w bufecie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie ciągnęła mnie za
język – zaprotestował Andrzej. Gładził palcami policzek Poldka, który w tym
momencie prychnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ciągnęła cię, uwierz.
Twoja pierwsza wersja opowieści o praktykach składała się z dwóch zdań: „To
była mordęga i straszny hałas. Małe dzieci są męczące i niczego nie rozumieją,
a nastolatki są irytujące i myślą, że wszystko wiedzą”. – Wybuchnął śmiechem. –
To było piękne, taki wyrok bez możliwości apelacji, żal mi się wtedy zrobiło
tych wszystkich uczniów, którzy mieli z tobą do czynienia. A potem Iza zaczęła
cię prowadzić konkretnymi pytaniami i uwagami, i okazało się, że masz sporo
sensownych spostrzeżeń na temat edukacji, zwłaszcza w szkole średniej, aż się
tak pozytywnie zdziwiłem. Fakt, widać było, że to zdecydowanie nie twoje
klimaty, ale przestało mieć to wtedy taki posmak „uczniowie w szkole to
debile”. Ale pamiętam twoją minę, jak Karolina oświadczyła, że małe dzieci są
kochane, a jak się na przerwie do niej przytulały, to to było takie słodkie. –
Znów się roześmiał. – Zrobiłeś taką minę, jakby ci powiedziała, że fajnie sobie
czasem rozciąć gardło nożem kuchennym i pogrzebać jego czubkiem w tętnicy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chyba przesadzasz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – zapewnił. – Jak
już robisz niezadowoloną minę, to ona jest bardzo niezadowolona, uwierz. –
Odwrócił się na bok, plecami do balustrady, i położył Andrzejowi dłoń na
brzuchu. – No, i tak to mniej więcej wyglądało, jak cię ogarniałem. To było
naprawdę fajne, tak patrzeć i sprawdzać, jak się z tobą lepiej rozmawia. A jak
już załapałem, to coraz bardziej mi się podobało. – Uniósł wzrok i uśmiechnął
się. – A jak cię pierwszy raz zobaczyłem nago, to uznałem, że za takie widoki
zdecydowanie warto było się poduczyć innego języka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej też się
uśmiechnął. Przesunął palcami po szyi i ramieniu Poldka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W twoim ujęciu to
momentami brzmi jak niezła zabawa – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo to była zabawa, i
to świetna – odparł Poldek. – Cały czas jest. Chociaż fakt, bywały trudniejsze
momenty, gdy się musiałem gryźć w język, jak wtedy, gdy przed wyjściem
sprawdzałeś wszystko w mieszkaniu i zamykałeś po swojemu drzwi. Teraz już się
przyzwyczaiłem, ale jak za pierwszym razem zobaczyłem, jak ty robisz obchód po
całym mieszkaniu, sprawdzasz wszystkie okna, kurki od kuchenki i krany, to mnie
zatkało. – Położył mu dłoń na udzie. – Pamiętam, że zacząłem coś wtedy mówić, a
Iza mnie szturchnęła dość boleśnie w żebra i syknęła, żebym się nie odzywał, bo
jak ci się przerwie, to zaczniesz wszystko sprawdzać od początku. I albo mam
się zamknąć, albo wyjść i poczekać na schodach, tego się nie przerywa, to
trzeba przetrwać, bo ty inaczej nie wyjdziesz. A jak zamykałeś drzwi i trzy
razy sprawdzałeś po kolei wszystkie zamki, to Iza tylko na mnie spojrzała,
przejechała palcem po gardle i dalej mnie mordowała ostrzegawczo wzrokiem,
dopóki nie skończyłeś i nie szarpnąłeś trzy razy za klamkę. Potem ci się na
jakiś czas to trochę uspokoiło, ale jak się tu wprowadziliśmy, to w pierwszych
tygodniach znów robiłeś szczegółowy obchód i sprawdzałeś po trzy razy wszystkie
zamki, zawsze w tej samej kolejności. Na Ratajczaka zresztą też tak na początku
robiłeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zauważyłeś? – mruknął
Andrzej z zakłopotaniem. Był przekonany, że od jakiegoś czasu panuje nad tym na
tyle, by nie rzucało się w oczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trudno nie zauważyć –
odpowiedział Poldek łagodnie. – Ej, nie przejmuj się – dodał, uniósł się
trochę, pocałował go w brzuch i ponownie położył się na plecach. – Masz lekką
obsesję natręctw, i tyle. Nic strasznego. Wiele osób tak ma. Ja w sumie chyba
też trochę mam, zawsze po schowaniu portfela do plecaka jeszcze raz go otwieram
i sprawdzam, czy portfel tam na pewno jest. A moja mama jak się wróci po coś do
mieszkania, to zawsze musi usiąść i policzyć do dziesięciu, zawsze w tym samym
miejscu w przedpokoju, na siedzisku przy półce z butami. Zawsze tak miałeś z
drzwiami i resztą?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na
balustradę. Była o wiele lepiej widoczna – zrobiło się znacznie jaśniej.
Musiało być po czwartej, może nawet bliżej piątej. Farba naprawdę mocno się
złuszczyła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedział. –
Nie z drzwiami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A z czym? Chyba że nie
chcesz mówić – zastrzegł Poldek. – Nie chcę cię naciskać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, w porządku –
odparł. – W sumie… sam mówiłeś, „negliż psychiczny”, więc niech będzie. Po
prostu nie zastanawiałem się nad tym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bałagan cię drażni –
podpowiedział Poldek. – Szczególnie ten na biurku. To już dawno zauważyłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak. Na biurku chyba
od wielu lat.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I musisz mieć zawsze
długopisy i notatniki po tej samej stronie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak? – zdziwił się
Andrzej. – Może.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zawsze. Jak postawię
pojemnik z długopisami gdzie indziej, to zawsze go stawiasz z powrotem po
swojej prawej stronie, przy krawędzi, a przy nim notesy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uważnie obserwujesz –
mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo fajnie się ciebie
obserwuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Coś jeszcze?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek uśmiechnął się
przebiegle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Skarpetki i gacie –
oświadczył z rozbawieniem. – Masz taki specyficzny sposób składania ich. I
układasz zawsze według kolorów, od najciemniejszego do najjaśniejszego. Zresztą
koszule w szafie wieszasz tak samo. O twoim prasowaniu już nie mówię, czaisz
się z tym żelazkiem na najmniejsze zagniecenie na ciuchach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej uśmiechnął się
lekko. Poldek patrzył na niego z wyczekiwaniem – ale to nie było męczące,
narzucające czy wymuszające coś wyczekiwanie. To było wyczekiwanie, na które
miało się ochotę odpowiedzieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przez drugą połowę
liceum zapisywałem, ile stron przeczytałem. Codziennie. Przez to starałem się zawsze
skończyć równo z końcem danej strony, bo potem nie byłem pewien, jak liczyć,
żeby te połówki czy ćwiartki kolejnych rozpoczętych stron się zgadzały. Nie
wiem, czy to pasuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może – mruknął Poldek.
Jego uniesiona lewa dłoń przesuwała się z brzucha po klatce piersiowej, na
szyję i ramiona, a potem znów zsuwała się wzdłuż ciała. To było przyjemne, taki
delikatny, powolny dotyk. – Co jeszcze?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trudno to wychwycić.
Właściwie nie zauważałem tego do tych cholernych drzwi. A z drzwiami i
sprawdzaniem wszystkiego przed wyjściem zaczęło się, odkąd wyjechałem na
studia. – Położył jedną rękę na głowie Poldka, drugą na jego biodrze i spojrzał
na coraz lepiej widoczne w oddali budynki. – Może dlatego, że wcześniej z
reguły mama zawsze była w domu, rzadko kiedy przy wychodzeniu do szkoły
musiałem zamykać drzwi. W akademiku sprawdzałem okna, bo chłopak, z którym
mieszkałem, potrafił je zostawić otwarte przy deszczu. Na stancjach nie miałem
zaufania do pozostałych osób, czy zakręciły wodę albo wyłączyły kuchenkę. Nie
umiem tego określić, po prostu gdzieś po drodze zacząłem to wszystko sprawdzać,
według kolejności, która mi się wydawała logiczna. Ale potem rzeczywiście
zauważyłem, że jeśli ktoś mi przerwie, to nie jestem już pewien tego, co
sprawdziłem i muszę zaczynać od nowa. Iza to pierwsza zrozumiała – dodał. –
Wcześniej od paru współlokatorów usłyszałem, że chyba jestem pierdolnięty z tym
sprawdzaniem i zamykaniem. Oczywiście musieli mi to powiedzieć właśnie wtedy,
gdy sprawdzałem albo zamykałem, i wszystko się zaczynało od nowa. Iza na
początku zapytała mnie, czy zawsze robię taki obchód jak inspekcja pracy i
zamykam drzwi, jakbyśmy mieli w mieszkaniu sztabki złota. Ale zapytała o to,
gdy już schodziliśmy po schodach, a nie wtedy, gdy zamykałem drzwi. A później nigdy
nie przerywała. Chyba że się spieszyliśmy i było mało czasu, wtedy zabierała mi
klucze, mówiła: „Ty już wychodź i czekaj pod klatką, ja zamykam” i zamykała po
swojemu. Jeśli nie wychodziłem ostatni i nie patrzyłem na to zamykanie drzwi,
nie potrzebowałem obchodu. – Wzruszył ramionami. – To rzeczywiście czasem się
nasila, a czasem zanika. Nie wiem, od czego to zależy. Ale bywa trochę…
kłopotliwe, gdy ktoś zauważy. Na uczelni z drzwiami od gabinetu mam to samo –
przyznał. – Świeńdo ostatnio wyjrzał ze swojego pokoju, gdy wychodziłem, i
powiedział, że był pewien, że to ja, bo nikt inny tak nie szarpie klamki, jakby
chciał wyszarpać ze studenta prawidłową odpowiedź na egzaminie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Klamkę od drzwi
samochodu też zawsze szarpiesz – dorzucił Poldek. – Też zawsze trzy razy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem – mruknął z
niechęcią. – Tego się nie daje tak po prostu przestać robić. Próbowałem parę
razy, zawsze miałem wtedy wrażenie, że źle zamknąłem. I ostatecznie wracałem,
zamykałem tak jak zawsze i dopiero wtedy wiedziałem, że jest zamknięte.</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek ujął w obie ręce dłoń, którą Andrzej trzymał na jego biodrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czyli obaj mamy swoje
fazy – podsumował spokojnie. – Ty masz drzwi i obchody mieszkania, ja mam
straszne przeczucia i zjawy. Da się przeżyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pokiwał głową.
Siedzieli przez dłuższą chwilę w milczeniu. Robiło się coraz jaśniej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zobacz – odezwał się
nagle Poldek, spoglądając w kierunku balustrady. – Wschód słońca. Nasz pierwszy
wspólny wschód słońca – dodał. – Piękny. Niesamowite są ta czerwień i żółć, i
ten bladoróżowy pomiędzy nimi. I przebijające w tym wszystkim słońce. I całość
na tle takiego bladego błękitu. Muszę spróbować to kiedyś namalować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek przez chwilę
jeszcze wpatrywał się w niebo, po czym przeniósł wzrok na Andrzeja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na co tak patrzysz z
taką niezadowoloną miną? – spytał ze zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na balustradę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A co z nią?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zobacz. – Ręką, którą
dotąd trzymał na głowie Poldka, wskazał na pręty. – Farba schodzi. Z tych
trzech, z tych dwóch, z poręczy od spodu też się złuszcza. Nie zauważyłem
wcześniej. Z wierzchu poręczy też już pewnie odłazi. – Opuścił dłoń na sztuczną
trawę. – Trzeba w poniedziałek podjechać po lakier, pościerać te odłażące
kawałki i przejechać porządnie całość.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Serio? – W głosie
Poldka słychać było spore rozbawienie. – Ja się zachwycam pięknym wschodem
słońca, a ty się skupiasz na odłażącej farbie z barierki? Olej barierkę,
popatrz na niebo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Popatrzył, a Poldek
wybuchnął śmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra, masz na twarzy
wypisane, że nie wiesz, na jaką cholerę ci to niebo i wschód słońca, gdy farba
na barierce odłazi – stwierdził. – OK, pojedziemy w poniedziałek po lakier.
Rozczulający jesteś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dlaczego? – zapytał
Andrzej ze zdziwieniem. Poldek pokręcił głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak po prostu –
powiedział łagodnie, gładząc jego rękę od nadgarstka do łokcia. – Ale przynajmniej
zaliczyliśmy pierwszy wspólny wschód słońca. Zobaczysz, za dwadzieścia lat to
będziemy pamiętać, a nie tę nieszczęsną barierkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pewnie miał rację.
Andrzej popatrzył na niego – Poldek uśmiechał się tak, że miało się wrażenie,
jakby ten uśmiech obejmował nawet oczy – odgarnął mu wolną ręką kilka kosmyków
włosów z czoła i uniósł głowę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pal diabli balustradę.
Poldek miał rację, te przenikające się kolory na niebie wyglądały naprawdę
ładnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span><span style="font-family: inherit; font-size: x-large; text-indent: 35.45pt;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">fot. <u><a href="https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/fotografia-z-selektywnym-ustawieniem-ostrosci-wlaczonego-czarnego-metalu-oprawionego-w-oprawe-kinkietu-414144/" target="_blank">Pexels</a></u></span></span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-21194789385779527972023-06-23T09:00:00.008+02:002023-09-12T00:57:22.819+02:00POWROTY DO DOMU. ROZDZIAŁ VIII: O CZYM SIĘ ŁATWIEJ ROZMAWIA PO ZMROKU. CZĘŚĆ TRZECIA<p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6qAS8nB67a2IHl2xEtEA2wSIMBelML3-ZDAvfucN9b1yfmTMXea23iZ5rzFG_CtQAtuRNOUO5gDzV8cSYOyDTry6NlyrBB3Vlx0yjRYwdgCcrJW_vs8wCnmBVpqumt5ii4BWayri-Jy-0VKTaPCZbUNE3gxZf-x6MeFHfZYDYWlKpq32R1M6SqjgYlA/s3458/Powtory-VIII.jpg" style="font-family: inherit; font-size: x-large; margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2594" data-original-width="3458" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6qAS8nB67a2IHl2xEtEA2wSIMBelML3-ZDAvfucN9b1yfmTMXea23iZ5rzFG_CtQAtuRNOUO5gDzV8cSYOyDTry6NlyrBB3Vlx0yjRYwdgCcrJW_vs8wCnmBVpqumt5ii4BWayri-Jy-0VKTaPCZbUNE3gxZf-x6MeFHfZYDYWlKpq32R1M6SqjgYlA/w640-h480/Powtory-VIII.jpg" width="640" /></a></p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br /></span><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">Czerwiec też z więcej
niż jednym tekstem. Tak mnie to zwyczajnie, banalnie cieszy – i mam nadzieję,
że nie tylko mnie.<span></span></span></span></p><a name='more'></a><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><o:p></o:p></span></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">POWROTY DO DOMU</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">ROZDZIAŁ VIII: O CZYM
SIĘ ŁATWIEJ ROZMAWIA PO ZMROKU. CZĘŚĆ TRZECIA</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Można patrzeć, ale można też naprawdę zobaczyć.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-size: medium;">Kio Stark, „Znajomi
nieznajomi”, przeł. A. Rogozińska, Warszawa 2019, s. 70.</span></span><span style="font-size: x-large; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek jednak wyrobił
się przed Eurowizją – skończył rozdział w piątek tuż przed północą. Skończyłby
nawet w czwartek, gdyby nie to, że w środę załatwił się pomidorami. Wrócił
wtedy z zajęć dziwnie zaczerwieniony i zaraz po wejściu przyznał, że jak
skończony dureń zjadł z Ulką na spółkę jej sałatkę przed ostatnim wykładem, bo
nie chciało mu się iść po coś do sklepów naprzeciwko uczelni, a Ulka sałatki
zrobiła za dużo i szukała kogoś, kto jej pomoże to opchnąć, i niestety dopiero
pod koniec wspólnego opychania się zaświeciła mu się czerwona lampka i zapytał,
czy to przypadkiem nie jest z pomidorami. No i niestety tak, to przypadkiem
było z pomidorami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cały wykład czułem,
jak mnie coraz bardziej swędzi – poskarżył się. – I jak mnie zaczyna boleć
żołądek. I zaraz będzie naprawdę niefajnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty cholerny idioto –
powiedział Andrzej z niedowierzaniem. – Przecież ciebie nie można upilnować. Co
teraz, jedziemy do szpitala?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie no, bez przesady –
uspokoił, rzucając plecak pod wieszak z kurtkami. – Po prostu się trochę
pomęczę, podrapię… mam wapno, muszę wziąć. I herbatę rumiankową. Muszę się po
prostu przemęczyć jeszcze parę godzin i przeczekać, to przejdzie. Na szczęście
tych pomidorów nie było jakoś strasznie dużo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Miał zaczerwienioną
twarz oraz wysypkę, po lewej stronie szyi aż do obojczyków, na dłoniach i
trochę na plecach. Andrzej zrobił mu tę herbatę rumiankową, rozpuścił wapno,
kilkukrotnie dość dosadnie przypomniał, że ktoś tu jest bezmyślnym idiotą,
który nie umie o siebie zadbać, a poza tym niech się przestanie drapać, a potem
stał pod drzwiami łazienki, gdy Poldek wymiotował, i dzwonił do jego matki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co za baran –
stwierdziła pani Pola na poły zmartwionym, na poły zirytowanym głosem. –
Ostatni raz tak bezmyślnie coś zeżarł w wakacje po pierwszym roku, to było coś
gorzej niż pomidory, ale byłam wtedy wkurzona na niego. Dobrze, że wymiotuje,
szybciej się tego pozbędzie. Zrób mu na szyję okłady z rumianku, pomaga mu. I
niech się nie drapie, od tego jest tylko gorzej. Posmaruj mu ręce i plecy
maścią, chyba macie Fenistil.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na pewno nie
powinniśmy jechać do szpitala? – zapytał Andrzej ponownie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, spokojnie, to nie
jest nic groźnego, po prostu się pomęczy. Baran. Niech się jak najszybciej
położy do łóżka. Jutro może być trochę osłabiony. Nie martw się, będzie OK.
Powiedz mu, że myślałam, że na tej filozofii nauczą go myśleć, ale chyba się
jednak przeliczyłam… Jakby co, to dzwoń.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek wyszedł z
łazienki blady, z zaczerwienionymi oczami, z wysypką już na całej szyi. Wypił
kolejną herbatę i wapno, dał się wysmarować maścią, przyjął do wiadomości, że
jeśli będzie się drapał, Andrzej zwyczajnie zwiąże mu ręce, że jest
nieodpowiedzialnym kretynem i że, do ciężkiej cholery, prawie
dwudziestotrzyletni facet naprawdę powinien już umieć patrzeć, czy nie żre
czegoś dla siebie szkodliwego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie krzycz już – poprosił,
choć Andrzej wcale nie krzyczał, tylko rzeczowo mówił. – Wiem, ty masz rację,
mama ma rację, ja jestem głupi, gardło mnie boli po tym rzyganiu. Ale
przynajmniej żołądek przestaje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Położył się w łóżku na
boku, owinął się prawie całą kołdrą i dodał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziś nie dam rady
pisać. Nie złość się, jutro nadrobię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Najpierw dojdź do
siebie – mruknął Andrzej. – Rozdział zaczeka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie no, skończę do
soboty – zapewnił słabym głosem. – Nie chcę stracić imprezy przez szlaban.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Daj spokój. – Andrzej
wyłączył górne światło. – Przecież pójdziesz, nie będę się nad tobą znęcał z
powodu jednej czy dwóch brakujących stron.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki – dobiegło spod
kołdry. – Ale chciałem, żebyś poszedł ze mną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pójdę, pójdę –
powiedział uspokajająco. – Prześpij się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W czwartek rano Poldek
nadal się kiepsko czuł, przede wszystkim był mocno osłabiony, więc oświadczył,
że olewa zajęcia. Nie ma sensu, żeby szedł tylko po to, by męczyć się i
odliczać minuty do końca. Andrzej się z tym zgadzał; rozważał też, czy nie
przenieść jakoś własnych ćwiczeń, ale tu Poldek stanowczo się sprzeciwił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie będziesz odwoływał
zajęć, bo ja jestem kretynem – powiedział stanowczo spod kołdry. – Idź
normalnie do pracy. Ja po prostu muszę pospać i napakować się jeszcze lekami.
Spadaj na uczelnię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W końcu Andrzej poszedł,
a gdy wrócił, zastał już Poldka w lepszym stanie, bez wysypki, wypoczętego i
przy laptopie, tłukącego zawzięcie w klawiaturę. Na drugi dzień Poldek pojechał
na zajęcia, wrócił do domu w dobrym humorze, zaraz po obiedzie usiadł do
pisania, a kilka minut przed północą oświadczył z niedowierzaniem:<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Skończyłem to
cholerstwo!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zgodnie z upomnieniem
zapisał sobie plik na własnej poczcie, na płycie CD-RW i na wszelki wypadek
wysłał go też na pocztę Andrzeja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W niedzielę jeszcze to
przejrzę, może coś poprawię, a w poniedziałek wydrukuję w ksero na uczelni i
oddam promotorce już cały pierwszy rozdział – powiedział z zadowoleniem po
wyłączeniu laptopa. – W sumie tyle już przegadaliśmy te kawałki, które jej
przynosiłem, że większość i tak jest klepnięta. I nie chcę już więcej o tym
cholerstwie słyszeć do października!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej widział to nieco
inaczej, ale na razie mu darował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gratulacje –
powiedział więc tylko. – Masz wolny weekend.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam Eurowizję –
przypomniał Poldek pełnym satysfakcji tonem. – Znaczy my mamy. Mówiłem, że się
wyrobię! Ale tylko dzięki twojemu zamordyzmowi – dodał. – Jestem ci cholernie
wdzięczny i mam was obu, ciebie i tego rozdziału, cholernie dość. Do końca
semestru o magisterce nie chcę słyszeć, a od ciebie przyjmuję jedynie ponaglenia,
by zdejmować spodnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku – mruknął
Andrzej z rozbawieniem. – Żałuję tylko, że nie zobaczę w poniedziałek miny
twojej promotorki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ona już się trochę
przyzwyczaiła – odparł Poldek, podchodząc do akwarium. – Pankracy, jutro
sprzątamy. Ostatnio mnie zapytała, co się stało, że dostałem takiego
przyspieszenia. – Pogłaskał skorupę żółwia. – Powiedziałem jej, że przyjaciel
mnie pilnuje i mobilizuje, więc stwierdziła, że mam dobrego przyjaciela i żebym
się go trzymał. – Spojrzał na Andrzeja przez ramię. – Więc niestety oficjalnie
proszę, żebyś mnie od października pilnował dalej z kolejnymi rozdziałami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chętnie – powiedział
Andrzej i ściągnął podkoszulek, w którym zamierzał spać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Właśnie takiej
odpowiedzi się obawiałem – zdradził Poldek Pankracemu, po czym znów się
obejrzał. – Ej, czekaj, ty się rozbierasz? Robisz mi striptiz czy ci za gorąco
do spania?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zależy, jak długo
zamierzasz się kleić do żółwia – odparł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jakiego żółwia? –
zapytał Poldek, wyciągając rękę z akwarium. – Ja tu nie widzę żadnego żółwia.
Ja tu widzę tylko na pół rozebranego faceta z tak wyrzeźbionym brzuchem, że w
sumie miałbym kompleksy, gdyby to nie był mój facet.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy Poldek podszedł,
Andrzej przyciągnął go bez słowa i wszystkie inne kwestie – żółw, magisterka,
pomidory czy Eurowizja – przestały istnieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W sobotę Poldek wrócił z
pizzerii koło siedemnastej i od razu zabrał się za czyszczenie akwarium. Robił
to zawsze sam, uważnie, sprawnie i starannie, nie chciał pomocy; Pankracy w tym
czasie czekał w transporterze. Po usunięciu starej ściółki i wymyciu wszystkich
ścian środkiem dezynfekującym Poldek układał nową ściółkę, wkładał całe
żółwiowe wyposażenie, ustawiał lampę grzewczą i lampę UVB, wkładał napełnione
jedzeniem i wodą miski, po czym wyjmował Pankracego z transportera i delikatnie
umieszczał go w akwarium.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra – powiedział z
zadowoleniem po umyciu rąk. – Pankracy ma świeżą chałupę, mogę teraz z czystym
sumieniem zarwać noc na Eurowizję. Wygląda na zadowolonego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał znad
książki na wędrującą między miskami skorupę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Spróbowałby być
niezadowolony – mruknął. – Zawsze może sobie sam to akwarium sprzątać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Terrarium – poprawił
Poldek. Ciągle poprawiał, a Andrzej ciągle mówił „akwarium”, bo „terrarium”
kojarzyło mu się wyłącznie z pająkami i wężami. – Zbieramy się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na Ratajczaka dojechali
autobusem kilkanaście minut przed dwudziestą. Pani Pola otworzyła i natychmiast
wróciła do kuchni, bo jeszcze miała opóźnione ciasto w piekarniku. Andrzej
poszedł za nią, żeby w czymś pomóc, ale go wygoniła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Usiądźcie w pokoju i
mi się tu nie kręćcie – powiedziała. – Wszystko jest gotowe, tylko to cholerne
ciasto za późno wstawiłam. Przynieśliście wino i chipsy? To na stole są miski i
kieliszki, wysyp, nalej i wynocha mi stąd.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zabrał więc torbę z
rzeczami do dużego pokoju, gdzie już czekał włączony, chociaż wyciszony
telewizor. Poldek siedział przed pianinem i przeglądał nuty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Będziesz grał? –
zapytał Andrzej, otwierając pierwszą paczkę chipsów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A chcesz? – Poldek
zerknął na niego z lekkim, nieco zakłopotanym uśmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobra – mruknął,
odłożył nuty do stojącego przy pianinie pudła i wyjął inne. – Ale coś z tego,
tamto to Bach, a Bach mi nigdy dobrze nie szedł. Tu są fajne etiudy. Tylko
pamiętaj, że gram kiepsko i rzadko – dorzucił, ustawił nuty na pulpicie i
przegrał osobno każdą rękę. – No dobra, spróbujemy razem. Ignoruj błędy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek rzeczywiście grał
rzadko – ale wcale nie <span style="text-indent: 47.2667px;">„</span>kiepsko<span style="text-indent: 47.2667px;">”</span>. Dotąd Andrzej słyszał go tylko trzy razy:
pierwszy raz, gdy pan Kazio poprosił o zagranie czegoś, a potem jeszcze dwa,
gdy Poldek podczas wizyt wymykał się z kuchni i po chwili z pokoju dobiegały
dźwięki pianina. Możliwe, że się niekiedy mylił – czasem coś parę razy
powtarzał, z niezadowolonym „Kurde, skopałem” – jednak to w niczym nie
przeszkadzało. Słuchało się go przyjemnie i dobrze. Poza tym miło się go
obserwowało w trakcie grania: siedział skupiony, lekko pochylony nad
klawiaturą, przenosił wzrok z klawiszy na nuty i z powrotem, a w jego długich,
smukłych palcach wykonujących nieraz dość skomplikowane akrobacje, w płynnych,
czasem delikatnych, czasem gwałtowniejszych ruchach dłoni – było coś
fascynującego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Teraz zagrał powoli, z
kilkoma przerwami, by zsynchronizować pracę obu rąk. Potem zagrał ponownie –
już bez przestojów, ze zróżnicowanym tempem. Po zakończeniu odwrócił się trochę
i stwierdził:<o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chyba nawet nie było
tak źle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Podobało mi się –
odparł Andrzej spokojnie i wreszcie wsypał otwartą wcześniej paczkę do miski.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kiedyś byłem lepszy –
powiedział Poldek z uśmiechem. – Nawet całkiem dobry. Graliśmy czasem z mamą na
cztery ręce, to jest dopiero akcja. Ale potem sobie odpuściłem i teraz to już
tylko taka grafomania klawiszowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zagraj coś jeszcze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Serio? – zdziwił się
Poldek. – No dobra. Czekaj, znajdę coś fajnego…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Drugi utwór też brzmiał
dobrze. Andrzej podszedł, stanął z boku pianina i z zainteresowaniem obserwował
tę zaskakującą wędrówkę palców po białych i czarnych klawiszach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I jak wrażenia? –
zapytał Poldek po ostatnim akordzie. – Masz taką minę, jakbyś próbował coś
rozgryźć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Podobało mi się –
odpowiedział. – Szczerze mówiąc, jest coś fascynującego w tym, jak ze sterty
kompletnie dla mnie nieczytelnych znaków potrafisz zbudować całą melodię, i to
jeszcze z taką koordynacją obu rąk.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A może chcesz się
nauczyć? – zaproponował Poldek wesoło. – Chodź, siadaj, pokażę ci.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Już to raz
przerabialiśmy – przypomniał mu Andrzej z rozbawieniem. – I dobrze wiesz, że
jestem nutowym analfabetą, kompletnie tego nie czuję ani nie umiem złapać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O rany, tak – jęknął
Poldek. – Pamiętam. Skatowałeś biedne „Wlazł kotek na płotek”, i to tylko prawą
ręką.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No właśnie. Lepiej ty
jeszcze coś zagraj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeszcze? Dobra… –
Ponownie przerzucił nuty, odłożył, wyciągnął inny zeszyt i roześmiał się. – O,
a z tych jeszcze się w podstawówce uczyłem. Ale czekaj, tu był taki fajny długi
utwór… – Przewertował je szybko i po chwili z zadowoleniem postawił na
pulpicie. – O właśnie to. „Smutna piosenka”. Ładna jest. Czasem się bawiłem w
granie tego kilka razy z rzędu, w różnym tempie. I ma w drugiej połowie świetne
akordy, tak czasem waliłem w klawisze, że mama krzyczała, że przeze mnie
pianino się szybciej rozstroi i trzeba będzie znowu dzwonić po stroiciela.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przegrał szybko prawą
rękę, potem lewą i zaczął grać całość. Rzeczywiście, to było ładne i
rzeczywiście, w którymś momencie melodia nasiliła się i zwielokrotniła;
chwilami wydawało się, że między kolejnymi dźwiękami nie było przerwy, jedne
palce pozostawały na klawiszach, gdy kolejne już niemal uderzały w inne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pani Pola stanęła obok i
też słuchała w milczeniu, dopóki Poldek nie skończył.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak ja cię dawno nie
słyszałam grającego, mały – powiedziała ciepło. – Ale w sumie też ostatnio
zupełnie nie siadałam do pianina. Ładnie było, musisz częściej grać, gdy
przychodzicie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jestem za – zgodził
się Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek roześmiał się i
pokręcił głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dajcie spokój, to taka
amatorszczyzna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co z tego? – rzuciła
pani Pola, podchodząc do stołu. – To ładna amatorszczyzna. I miła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej pomógł jej
otworzyć resztę chipsów i otworzył dwie butelki wina. Pani Pola piła tylko
białe, dla nich było czerwone. Poldek w tym czasie zagrał tę swoją „Smutną
piosenkę” jeszcze dwa razy, w dwóch zupełnie różnych tempach i z zupełnie
odmiennym naciskiem. Zabawne, jak inaczej brzmiał ten sam utwór, gdy zmieniało
się takie elementy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale wiecie –
oświadczył po ostatnim akordzie – ja naprawdę jestem totalnym grafomanem. Na
piśmie, na płótnie i na klawiaturze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I dobrze – odparła
pani Pola, która zdążyła już się rozsiąść na kanapie z kieliszkiem w dłoni. –
Ładne grafomanienie sprawia przyjemność. I tobie, i ludziom wokół ciebie. I
światu potrzeba więcej radosnych grafomanów. Prawda, Kanciku?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wziął swój
kieliszek ze stołu i spojrzał na znów wertującego nuty Poldka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie grafomania –
stwierdził spokojnie. – To po prostu amatorszczyzna na dobrym poziomie i bez
jakichkolwiek pretensji. Zagraj jeszcze coś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie miał pojęcia,
dlaczego pani Pola się roześmiała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Siadaj tutaj, Andrzej
– powiedziała ciepło, klepiąc dłonią w kanapę. – Jesteś nie do podrobienia,
serio. Polek, graj. Tylko już coś innego, bo tymi akordami zakatujesz tego
biednego staruszka. On się już i tak znowu rozstraja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O, jest „Walczyk” –
ucieszył się Poldek. – Dobra, to też było ładne. Ale „de” w basowym
rzeczywiście trochę trzeszczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zagrał. Było to ładne,
choć poprzedni utwór bardziej się Andrzejowi podobał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wystarczy na dziś –
ogłosił Poldek po zakończeniu. Schował nuty i zamknął klapę pianina, po czym
wstał i się przeciągnął. – Jak ciasto?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jeszcze chwila.
Minutnik zadzwoni – odpowiedziała pani Pola. – Chcesz do szarlotki trochę
pomidorów?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej parsknął
śmiechem, a Poldek zrobił obrażoną minę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dajcie mi spokój –
burknął, siadając w jednym z dwóch foteli przed telewizorem. – Raz człowiek
popełni błąd i będą się go wiecznie czepiać…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przed dwudziestą
pierwszą zdążyli wyciągnąć szarlotkę, wyłożyć ją na paterę i zrobić herbatę.
Poldek znów usiadł na fotelu, pani Pola na drugim, dźwięk w telewizorze został
włączony, górne światło wyłączone. Pokój rozświetlały tylko lampa przy kanapie
i ekran telewizyjny. Andrzej ułożył się na kanapie z „Biblioteką XXI wieku”
Lema.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty będziesz czytał? W
czasie Eurowizji? – spytała pani Pola ze zgrozą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja tu jestem tylko dla
towarzystwa – powiedział obronnie. – I ciasta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek i jego mama się
roześmiali.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niech sobie czyta. – W
głosie Poldka dało się usłyszeć pobłażliwość. – Na pewno w którymś momencie się
wciągnie. Masz naładowany telefon? – zwrócił się do matki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pewnie, równe sto
procent. I nawet mam notes, będę sobie zapisywać wrażenia! Też chcesz kartkę i
długopis?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zachowywali się jak
dwójka dzieciaków czekających na film albo pokaz magii. Było w tym coś
sympatycznego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Finał Eurowizji zaczął
się od ukraińskiego wystąpienia, które pani Pola skomentowała pełnym zawodu:
„Wolałam jej zeszłoroczną piosenkę, była bardziej klimatyczna i chyba trochę po
ukraińsku”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To naprawdę trwa już
pięćdziesiąt lat? – spytał Andrzej z zaskoczeniem, unosząc wzrok znad książki
po pierwszych słowach prowadzących.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – odparł Poldek
surowo, wychylając się z fotela w jego kierunku. – A ty masz czelność nazywać
to „badziewiem”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Z szacunkiem do
klasyki! – zawołała pani Pola i uniosła kieliszek ku telewizorowi. – Tylko
szkoda, że nas nie ma w finale.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Koniec końców cała ta
eurowizyjna impreza nie była taka zła. Muzyka różna, głównie taka sobie, ale
komentarze wymieniane przez Poldka i jego mamę nieźle bawiły. Do tego świetne
ciasto, dobre wino, no i cała kanapa dla siebie, bo tamci musieli siedzieć
blisko telewizora.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Finał zaczęły Węgry.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak super, że śpiewają
po węgiersku! – ucieszył się Poldek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak super, że jej
urwali jedną nogawkę spodni – mruknęła pani Pola pod adresem piosenkarki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Następna była Wielka
Brytania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Piosenka z machaniem
zadkiem – skwitowała pani Pola.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trochę takie dla
licealistek – dorzucił Poldek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Malta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na nią mogłabym
zagłosować – oświadczyła pani Pola.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rumunia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Piosenka miłosna na
placu budowy – roześmiał się Poldek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Norwegia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam takie wrażenie, że
kostiumem idzie trochę we wczesnego Freddiego Mercury’ego – mruknęła pani Pola.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sumie… – Poldek
brzmiał niepewnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie profanujcie Queen
– zirytował się Andrzej, bo to, co było na ekranie, nawet nie leżało obok
Mercury’ego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O, oglądasz? –
zaciekawiła się pani Pola, więc Andrzej szybko zakrył się książką ze stanowczym
„Nie”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Turcja zebrała pozytywne
reakcje za śpiewanie w ojczystym języku i klimat, za to Mołdawię pani Pola
podsumowała pełnym niesmaku:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak gromada
nastolatków wypuszczonych bez nadzoru.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale babcia z perkusją
niezła – roześmiał się Poldek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Albania była „ładna, ale
banalna”. Cypr za to…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Boże, jak ten facet
się rusza – westchnęła pani Pola, gdy piosenkarz skakał po scenie jak wściekła
wesz. – Mógłby zdjąć koszulkę, nie obraziłabym się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mamo… – zganił Poldek.
– To było seksistowskie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I bardzo dobrze. Dolej
mi, Polek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Hiszpania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale to było fajne! –
ucieszyła się pani Pola. – Kolorowe, zwariowane i po hiszpańsku. Mają na razie
mój głos, idą nad Maltę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ta w niebieskim
wyglądała trochę jak moja nauczyciela z pierwszej klasy w podstawówce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A, rzeczywiście.
Dlatego połowa matek z twojej klasy tak jej nie znosiła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Izrael.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak ja bym chciała
mieć taką figurę i taką kieckę…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ładne to było, takie w
klimatach lat osiemdziesiątych.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Serbia i Czarnogóra
wywołały obopólny aplauz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Boże, sześciu młodych,
przystojnych facetów! – jęknęła pani Pola z zachwytem i coś gwałtownie pokreśliła
w notesie. – Głosuję na nich. Ten w białej marynarce jest śliczny. Chcę go. Ale
ten w czarnej w sumie też. Biorę obu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie możesz głosować na
zespół, bo jest sześć fajnych męskich dup – upomniał ją Poldek surowo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Możesz powtórzyć
końcówkę tego zdania? – wtrącił się Andrzej równie surowo. Poldek rzucił mu
przepraszające spojrzenie, a jego mama dostała ataku śmiechu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mówiłem z perspektywy
mamy…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – podchwyciła pani
Pola – to była moja perspektywa. Moja piękna, sześciodupna perspektywa. Oni są śliczni,
mają mój głos.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dużo facetów
wystawiają w tym roku! – stwierdziła pani Pola z zadowoleniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Świński blondyn w
hawajskiej koszuli – podsumował Poldek z niesmakiem. – Odpada.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wy głosujecie na
najlepszą piosenkę czy na najładniejszego piosenkarza? – nie wytrzymał Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Szukamy idealnej
równowagi – odparła pani Pola z godnością.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Szwecja przyniosła
jeszcze gorsze rewelacje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To by mogła być
piosenka otwierająca dobre porno – mruknął Poldek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Lubię, jak faceci na
scenie mają takie obcisłe spodnie – dorzuciła pani Pola. – Miło popatrzeć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie założyłbym takich.
W życiu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Oczywiście, że nie, ja
cię porządnie wychowałam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Macedonia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jest słodki –
oświadczyła pani Pola, gdy piosenkarz w różowej marynarce produkował się w
najlepsze. – Ale ci z Serbii dalej u mnie prowadzą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ta piosenka to głównie
samo „la, la, la” – mruknął Poldek. – Ja na razie jestem między Serbią i
Szwecją.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ukraina została
całkowicie skreślona pod względem artystycznym, choć doceniona pod względem
politycznym. Niemcy wywołały zdziwione „O, jednak są kobiety” pani Poli i
„Niezłe” Poldka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chorwacja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uwielbiam, gdy
śpiewają w ojczystych językach – powiedziała pani Pola, kołysząc się w rytm
muzyki. – I znów całkiem ładny facet śpiewa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– On mi trochę
przypomina Jerzego Zelnika – stwierdził Poldek. – Ale nie w „Faraonie”, w
którymś z późniejszych filmów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Grecja: „Ładna,
melodyjna, ale nic specjalnego” według pani Poli i „Szkoda, że nie po grecku”
według Poldka. Rosja tak samo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Bośnia i Hercegowina.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Prawie Abba! –
ucieszyła się pani Pola.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mają mój głos w tej
chwili – oświadczył Poldek i coś sobie zanotował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trzy Britney Spears –
mruknął Andrzej z niesmakiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty podobno czytasz –
upomniała pani Pola. – Jeśli nie czytasz i oglądasz, będziesz musiał głosować,
więc lepiej uważaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Szwajcaria.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jakie to było proste i
dobre – zdziwił się Poldek. – Skreślam Bośnię i Hercegowinę, głosuję na nią.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Gdybym ja założyła
biały garnitur, po dwóch minutach bym się czymś wyświniła – poskarżyła się pani
Pola.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Łotwa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Fajne chłopaki. – Pani
Pola westchnęła. – I ładna piosenka. Ale nie mieli tego pazura, który miała
Serbia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Po prostu nie machali
ci tyłkami przed oczami – mruknął Poldek kwaśno. – Daję im drugie miejsce,
zaraz po Szwajcarii.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale ta ich piosenka to
taka z pokazywaniem, jak w podstawówce…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Francja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Francuski jest piękny,
ale tu się chyba składał tylko z tego „szaka, szaka” – uznała pani Pola. – Ale
dziewczyna śliczna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nadal wolę Szwajcarię
– oświadczył Poldek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A potem ruszyło
głosowanie, zaczęto przypominać wszystkie piosenki, Drzewieccy zaś zaczęli się
wykłócać, na kogo oddać głos.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie możesz głosować na
zespół, bo ci się faceci podobają – upierał się Poldek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mogę! – złościła się
pani Pola. – Śpiewali też ładnie. Nie głosuję, bo mieli fajne ciała, to tylko
dodatkowy atut!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jakby wyglądali jak ci
z Ukrainy, w ogóle byś ich nie uwzględniała!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Boże, Poldek, nie bądź
taki sztywniak! – Pani Pola chwyciła swoją komórkę. – I nie ma co tracić czasu,
ja już wysyłam, na Serbię i Czarnogórę. – Zaczęła zawzięcie stukać w klawisze
telefonu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja mam dylemat –
przyznał Poldek. – Szwajcaria albo Łotwa. Andrzej, kogo wolałeś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja nie oglądam –
przypomniał zza Lema.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A tam, nie oglądasz.
Szwajcaria czy Łotwa? No, szybciej, zostały cztery minuty!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej westchnął i
powiedział zrezygnowanym głosem:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Szwajcaria.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Racja, lepsza była –
przyznał Poldek i wysłał SMS.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sumie bardziej mi
chodziło o parytety – mruknął Andrzej z rozbawieniem. – Jeden głos na facetów,
jeden na kobiety.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty też zagłosuj –
zażądała pani Pola.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mowy nie ma, nie dam
się w to wciągnąć – odpowiedział stanowczo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie bądź taki,
zagłosuj – poprosił Poldek. Andrzej opuścił książkę, popatrzył na niego,
wyciągnął telefon z kieszeni spodni i podał mu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Masz. Wyślij sobie, na
kogo chcesz, skoro tak ci zależy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Super – ucieszył się
Poldek i zaczął pisać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na Serbię, na Serbię!
– namawiała pani Pola.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chrzanić Serbię,
wysyłam na Łotwę – uciął. – No, poszło. W ten sposób mam czyste sumienie, na
obie piosenki poszło po głosie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak się skończą te
artystyczne nudne zapychacze – powiedziała pani Pola po chwili – to ruszy
zliczanie głosów, to mój drugi ulubiony moment, zaraz po samych piosenkach. Kto
chce herbatę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja zrobię. – Andrzej
wstał. – Oglądajcie sobie te… twory muzykopodobne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ty w ogóle czego
słuchasz? – Pani Pola wychyliła się przez oparcie fotela jak dzieciak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Queen, metalu i
Wagnera – podpowiedział Poldek z rozbawieniem. – Najlepiej wszystkiego
jednocześnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ogólnie rocka, nie
tylko Queen – poprawił Andrzej, stojąc w drzwiach. – Rock to klasyka. Wagner
też. A metalu bardziej ty słuchasz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja słucham prawie
wszystkiego – stwierdził Poldek z rozbrajającym uśmiechem. – Leć po tę herbatę,
zaraz będą podawać wyniki w każdym kraju!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej poszedł
spokojnie do kuchni. Przegapienie podawania poszczególnych wyników wydawało się
całkiem kuszącą perspektywą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wrócił z herbatami
do pokoju, Poldek i jego mama już się emocjonowali pierwszymi punktami. W
zasadzie zawsze, gdy byli razem, czymś się emocjonowali; przypominali momentami
raczej parę dobrych przyjaciół niż matkę i syna. To wrażenie towarzyszyło
Andrzejowi od samego początku, nawet gdy o pani Poli tylko słyszał, jeszcze
przed poznaniem jej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Matkę Poldka poznał pod
koniec kwietnia zeszłego roku. Poldek mówił o niej często, tak przy okazji, bo
razem robili mnóstwo rzeczy – malowali, chodzili na wystawy, oglądali filmy,
wściekali się na głupotę polityków, czytali kryminały. Nie było to nachalne,
nie miało posmaku „mamusia mi każe”, brzmiało raczej jak wariacja stwierdzeń
„Idę z Ulką do kina” czy „Kamil napisał, żebym wpadł na piwo”. Nie
przeszkadzało. Może trochę dziwiło, zwłaszcza na początku – zdecydowanie
różniło się od tego, co Andrzej kojarzył z relacją z matką na podstawie
własnego doświadczenia. Tam, gdzie jego mama przygotowywała posiłki, dopytywała,
czy dołożyć i załadowywała walizkę słoikami wypełnionymi jedzeniem – mama
Poldka mówiła: „Mały, dziś ty rusz dupsko i zrób obiad, ja robiłam wczoraj”.
Tam, gdzie jego mama słuchała uważnie, z wyraźnym podziwem i dumą – mama Poldka
potrafiła stwierdzić: „Polek, ale już mam dość wałkowania tego, zmieńmy temat”.
Tam, gdzie jego mama czyściła, sprzątała i układała, upierając się, że nie
trzeba jej pomóc – mama Poldka ciskała coś w kąt ze słowami: „Nie chce mi się
tego ogarniać, jak wam coś nie pasuje, to sobie sami sprzątajcie. Idę na balkon
poczytać. Nie przeszkadzajcie, chyba że zrobicie kawę”. Szczególnie dało się to
zaobserwować podczas wspólnego mieszkania w czasie wakacji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Było coś sympatycznego w
tym luzie i swojskości. Coś bardzo pasującego do samego Poldka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W połowie kwietnia
tamtego roku Poldek raz przyszedł, usiadł na łóżku w pokoju Andrzeja, wziął
głęboki oddech i nagle wypalił jednym tchem:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Słuchaj, to tylko na
razie taka luźna propozycja, więc bez nacisków, ale chciałbym, żeby moja mama
cię poznała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej właśnie ustawiał
na krześle przed łóżkiem laptopa, bo mieli obejrzeć film, który Poldek
przyniósł na płycie. Przerwał podłączanie ładowarki do przedłużacza – kontakty
w tym pokoju były tak idiotycznie rozmieszczone, że ciągle potrzebował przedłużacza
– i spojrzał na swojego chłopaka ze szczerym zaskoczeniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poważnie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poważnie. – Poldek
uśmiechnął się lekko. – Wiesz… mama wie o tobie. To znaczy wie, że kogoś mam,
że ciebie mam, i że to jest ogromnie ważne. I ostatnio zaczęła mi ciosać kołki
na głowie, że ma dosyć słuchania co chwila „Andrzej to, Andrzej tamto”,
chciałaby wreszcie tego Andrzeja zobaczyć, bo ile można słuchać o facecie,
którego się na oczy nie widziało. – Usiadł bardziej pod ścianą, ugiął nogi w
kolanach i objął je ramionami. – Powiedziała mi ostatnio coś takiego: „Chcę
sobie obejrzeć faceta, dla którego tak kompletnie straciłeś głowę, że nawet
próbujesz sprzątać w swoim pokoju, bo on nie lubi bałaganu”. – Roześmiał się. –
I ma rację, bo kompletnie straciłem – dodał ciszej. – Zostaw już tego laptopa,
film może poczekać, tęskniłem za tobą przez cały dzień. Chodź do mnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Film włączyli dopiero,
gdy skończyli się kochać. Oglądali w milczeniu, leżąc na łóżku obok siebie,
nago, Andrzej obejmował Poldka w pasie i opierał się podbródkiem o jego ramię.
„Samotny dom” z Davidem Suchetem, który Poldek tak zachwalał, okazał się
rzeczywiście dobrym kryminałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co? – zapytał
Poldek, gdy pojawiły się napisy końcowe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobre – przyznał. –
Podobało mi się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Będziesz chciał
obejrzeć ze mną jeszcze jakiś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Możemy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To przyniosę „Zło,
które żyje pod słońcem” – zapowiedział Poldek z zadowoleniem. – Ale pokażę ci
obie wersje, starą z Ustinovem i nową z Suchetem. Obie są dobre, ale wolę z
Suchetem, Suchet jest w ogóle urodzony do roli Poirota, uwielbiamy go z mamą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To przypomniało sprawę z
początku spotkania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To z twoją mamą… to na
poważnie? – spytał Andrzej po chwili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – odpowiedział
Poldek spokojnie i obejrzał się lekko przez ramię. – Ej, ale na luzie. To taka
propozycja, jak będziesz miał ochotę, to wtedy. Nie naciskam, po prostu…
chciałbym, żebyście się spotkali. Wiesz – dodał, odwracając się z powrotem
plecami – my z mamą tak w sumie mamy tylko siebie. Znaczy mamy przy sobie całą
gromadę fajnych ludzi, mam świetny zestaw cioć i wujków, ale tak na zasadzie
najbliższej rodziny mam tylko ją. Chyba że alimenty od ojca, który ma mnie w
dupie, też liczymy jako rodzinę – dodał gorzko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ojcowie to chujowy
temat – mruknął mu Andrzej w szyję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bardzo chujowy –
zgodził się Poldek z wyraźną wdzięcznością.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez chwilę leżeli w
milczeniu. Andrzej przesunął dłonią po jego brzuchu i biodrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zależy ci na tym
pokazaniu mnie swojej mamie jak okaz w zoo? – zapytał wreszcie. Poldek
roześmiał się cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bardzo. Chciałbym…
chciałbym mieć was tak w komplecie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A jak mnie nie polubi?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przejmujesz się tym? –
zdziwił się Poldek i znów się lekko obejrzał przez ramię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja nie – przyznał
Andrzej spokojnie. – Ale ty się tym pewnie przejmiesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek znów się
roześmiał i opadł z powrotem na poduszkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ta twoja szczerość
jest rozbrajająca – powiedział. – Nie przypominam sobie, żebyś kiedyś
powiedział jakieś grzecznościowe kłamstwo. Robisz to czasem?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chyba nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No właśnie. – Położył
dłoń na jego dłoni. – Ale mama cię polubi, jestem pewien. Powiedziała, że już
cię lubi, skoro przez ciebie chodzę po domu z takim kretyńskim uśmiechem i już
nie marudzę, kiedy trzeba wyrzucić śmieci. O właśnie – dodał i roześmiał się. –
Ostatnio, jak mi się nie chciało ich wyrzucać, to mi strzeliła taki tekst: „Ten
twój Andrzej pewnie wyrzuca śmieci bez marudzenia i bez przypominania”, od razu
się wtedy zamknąłem, wziąłem worek i poszedłem go wywalić. Widzisz, jaką mam
wredną matkę, już jest po twojej stronie – zakończył z zadowoleniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przez dłuższą
chwilę milczał. Nieszczególnie miał ochotę na to spotkanie – w gruncie rzeczy
nieszczególnie miał ochotę na wprowadzanie innych ludzi w to, co go łączyło z
Poldkiem. To było jego, tylko jego, i nikogo poza Poldkiem do tego nie
potrzebował. Nawet Iza, która o nich wiedziała i która chyba podejrzewała, że
znacznie wykroczyli poza początkowe „friends with benefits” – sama to niedawno
zasygnalizowała, któregoś poranka, gdy Andrzej robił kawę dla siebie i dla
śpiącego jeszcze w jego pokoju Poldka, stanęła obok, wyjęła z szafki swój kubek
i powiedziała: „Ktoś tu się chyba w kimś zabujał… Ale spoko, nie wtrącam się,
moim zdaniem jesteście razem super” – nawet Iza nie przekraczała pewnych
granic, poza które nie było potrzeby wpuszczać innych ludzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z drugiej strony –
Poldkowi na tym zależało, najwyraźniej bardzo mu na tym zależało. Jedno
spotkanie da się wytrzymać. Jeśli będzie znośnie, wytrzyma się kolejne. Jeśli
będzie kiepsko, sam Poldek pewnie nie będzie naciskał. Poza tym, w gruncie
rzeczy, ciekawie byłoby zobaczyć osobę, która wychowała Poldka na takiego,
jakim był.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To ustal ze swoją
mamą, jaki termin wam odpowiada – odezwał się wreszcie. – Dostosuję się. Tylko
nie czwartki, mam ćwiczenia do wieczora i potem już naprawdę nic mi się nie
chce, jak nas Awieńczyk na genderze w kulturze popularnej wymagluje na
wszystkie strony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Serio? – Poldek
przewrócił się na plecy i spojrzał na niego uważnie. – W sensie, już teraz? Na
przykład w przyszłym tygodniu?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może być.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kurde… Dzięki. –
Uśmiechnął się i objął Andrzeja za szyję. – Nie myślałem, że zgodzisz się tak
od razu i tak na już. Naprawdę nie musisz, może się najpierw z tym oswój?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wolałbym mieć to już
za sobą – mruknął Andrzej. Poldek wybuchnął śmiechem, uniósł się i pocałował go
delikatnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Szybko, zdecydowanie i
bez znieczulenia, co? – mruknął mu w usta. – To takie w twoim stylu. – Opadł na
łóżko i przesunął palcami po policzku Andrzeja. – Ale spoko, będzie dobrze.
Mama cię polubi. Ty pewnie też ją polubisz. Będziecie mogli mi wspólnie
dokuczać, że jestem takim nieogarem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spotkanie zostało
ustalone na piątek w przedostatnim tygodniu kwietnia. Poldek przyszedł po niego
– twierdził, że to w ramach „wsparcia duchowego, mentalnej eskorty i zwykłego
dopilnowania, żeby ktoś tu w ostatniej chwili nie nawiał przed spotkaniem z
teściową”. Na widok Andrzeja stanął w przedpokoju i zapytał podejrzliwie:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty serio tak idziesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A co? – zdziwił się
Andrzej i uniósł rękę do szyi. – Jest krzywo?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odparł Poldek z
czymś na kształt zgrozy w głosie. – Jest prosto. I jest krawat. I marynarka. I masz
bardzo ładną koszulę, dobrze ci w niebieskim, ale w niej i w tych chinosach,
czy jak się te spodnie nazywają, wyglądasz, jakbyś szedł na spotkanie o pracę
albo coś. Strasznie oficjalnie. Moja mama się przerazi, pomyśli, że przyszedłeś
z banku sprawdzać naszą zdolność kredytową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył
ramionami, poszedł do kuchni po kwiaty, a gdy wrócił, Poldek z wrażenia o mało
nie upuścił telefonu, który właśnie chował do plecaka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kurde, teraz to
przesadziłeś – oświadczył rozbawionym głosem. – Krawat, marynarka i kwiaty.
Moja mama będzie cię chciała adoptować w moje miejsce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O co ci chodzi? –
zirytował się Andrzej. – Ubrałem się tak, jak się normalnie ubieram na
oficjalne okazje. A ta jest oficjalna. Idę do kogoś po raz pierwszy, więc coś
przynoszę. Nie znam twojej matki i nie wiem, co lubi, więc wziąłem kwiaty, bo
są najbezpieczniejsze, moja matka zawsze się z kwiatów cieszy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek popatrzył na
niego uważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Spokojnie, ja tylko
tak żartuję… Kurde, Andrzej, ty się denerwujesz? – spytał nagle ze zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – przyznał
niechętnie. – Od wczoraj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek uśmiechnął się
ciepło, podszedł i ujął w obie ręce klapy marynarki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niepotrzebnie –
powiedział łagodnie. – Będzie dobrze, obiecuję. Mama upiekła szarlotkę, a nie
piecze szarlotki dla niechcianych gości.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przyciągnął go lekko do
siebie i delikatnie pocałował. W zamku rozległ się zgrzyt klucza. Iza weszła z
głośnym „No część”, zatrzasnęła nogą drzwi, rzuciła torbę koło stojaka na buty.
Poldek odsunął się trochę i poprawił Andrzejowi krawat.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ledwo stoję –
oświadczyła Iza, rozpinając kurtkę. – A wy co? – dodała, patrząc uważnie. – Coś
się dzieje? Kto komu daje kwiaty i czemu?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek spojrzał na nią,
na Andrzeja i zapytał z porozumiewawczym uśmiechem:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mogę jej powiedzieć?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może to już był czas, by
zacząć się godzić z tym, że pewnych spraw nie da się zachować tylko dla siebie.
Może Poldek tego potrzebował. Może po prostu Iza w tym nie przeszkadzała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mów – zgodził się
spokojnie. Iza miała coraz bardziej podejrzliwą minę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Andrzej idzie dziś
poznać moją mamę – wyjaśnił Poldek radośnie. – I właśnie go skręca ze stresu,
więc chce zrobić dobre wejście krawatem, marynarką i wielkim bukietem… co to za
kwiat tak w ogóle?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Lilie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– OK, czyli wielkim
bukietem biało-różowych lilii. Moja mama padnie z wrażenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O kurde, poznajesz
teściową! – Iza wybuchnęła śmiechem. – Powodzenia, mam nadzieję, że przeżyjesz.
Czekaj – dodała i odwiesiła kurtkę na wieszak na ścianie – to wy tak…
oficjalnie razem, trulow i takie tam?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I takie tam – zgodził
się Poldek wesoło, biorąc Andrzeja za rękę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Fajnie. – Założyła
kapcie. – To spadajcie. – Rzuciła Andrzejowi rozbawione, chyba trochę złośliwe
spojrzenie. – Mówiłam, że ktoś tu się zabujał – dodała ciszej, gdy przechodziła
obok niego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ignoruj – poradził
Andrzej, widząc pytające spojrzenie Poldka. Iza roześmiała się i zamknęła drzwi
od swojego pokoju. – Idziemy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek uścisnął jego
dłoń.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Będzie fajnie –
zapewnił. – Nie denerwuj się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama Poldka przywitała
ich z wesołym uśmiechem, choć Andrzej od samego początku czuł na sobie jej
uważne spojrzenie. I od razu zrozumiał, skąd się wziął ten przewiercający
człowieka wzrok u jej syna. Poldek jednak potrafił popatrzeć znacznie gorzej –
aż miało się wrażenie, że jest się kompletnie obnażonym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dzień dobry –
powiedziała mama Poldka, gdy tylko weszli do mieszkania na Ratajczaka. –
Wchodźcie, pokaż mi się, od paru tygodni w kółko słyszę twoje imię odmieniane
przez wszystkie przypadki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uściskała ich na
powitanie. Obu. Andrzej poddał się temu uściskowi nieprzyjemnie zaskoczony. Nie
lubił tego – uświadamiał sobie w ostatnich latach coraz bardziej, że nie lubi
nieproszonego i nieoczekiwanego kontaktu fizycznego z innymi ludźmi. Co innego
seks, co innego kontakt, który sam inicjował, co innego uściski matki – ale
takie ściskanie, przytulanie, obejmowanie przez przypadkowe osoby zwyczajnie go
drażniło. Karolina tak się lubiła przytulić, gdy coś ją wzruszało, Iza robiła
to na powitania i pożegnania, znosił to cierpliwie, ale w miarę możliwości
starał się unikać. Adam, na szczęście, preferował uścisk dłoni czy klepnięcie w
ramię. Mama to była mama. Kontakt fizyczny z Poldkiem, nawet taki pozbawiony
podtekstu seksualnego, to zupełnie inna sprawa. Reszta ludzi naprawdę mogłaby
się ograniczyć do podania dłoni, zamiast rzucać się na niego z wyciągniętymi
rękami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odsunął się wtedy od
pani Poli może trochę za szybko – rzuciła mu zdziwione spojrzenie, ale szybko
przeniosła uwagę na podane kwiaty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Piękne – powiedziała z
wyraźnym zadowoleniem. – Patrz, mały, ucz się, jak się traktuje mamusię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Też dostajesz ode mnie
kwiaty – odparł Poldek urażonym tonem, zdejmując buty. – Na Dzień Matki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale nie takie wielkie
– odparowała pani Pola. – Zobaczymy, czy w tym roku to przebijesz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek prychnął. Andrzej
zdjął kurtkę i w tym momencie znów znalazł się w polu zainteresowania
gospodyni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale się wystroiłeś. –
Pani Pola gwizdnęła. – Trzeba mnie było uprzedzić, założyłabym kieckę
wieczorową, którą noszę na wystawy. Długo stałeś przed lustrem?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Szczerze mówiąc,
kompletnie nie miał pojęcia, co jej odpowiedzieć. Więc nic nie powiedział.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Daj mu spokój –
wtrącił się Poldek. – On jest elegancki, nie to, co my.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rzeczywiście, nie
wyglądali elegancko. Poldek miał na sobie szare dżinsy i zielono-granatową
koszulkę z logo jakiegoś zespołu metalowego; jego mama założyła jasnoniebieskie
spodnie z dziwnego, wygniecionego materiału, wielokolorową bluzkę z długim,
rozszerzanym rękawem, duży wisiorek, w uszach miała duże złote kółka, do tego
ciemnoblond włosy związała nisko nad szyją w dwie kitki, a na lewej ręce nosiła
bransoletkę ze sporych, jasnoróżowych kamieni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie wyglądali elegancko.
Wyglądali młodzieżowo, nieco niepoważnie i po prostu swobodnie. Poza tym gdy
Poldek zakładał dżinsy, widać było, jaki ma świetny tyłek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Elegancki i
zaprasowany na kancik – podchwyciła pani Pola.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Problemem był rozkład
sił. W innej sytuacji – gdyby to była Iza, Karolina albo, tym bardziej, ktoś
zupełnie obcy, kto nie miał znaczenia – po prostu by krótko uciął te uwagi.
Może niezbyt uprzejmie i przyjaźnie, za to zdecydowanie. Ale to była matka Poldka,
osoba tak dla Poldka ważna, z którą, przynajmniej w założeniu, miało się jakoś
utrzymywać kontakt – więc gryzł się w język. Chociaż miał ochotę powiedzieć,
żeby się odczepiła od niego, od jego ubrania i od jego miny, bo do tego też
zrobiła uwagę, „No ale człowieku, nie stój z taką ponurą miną, wchodź do
kuchni, siadaj i uśmiechnij się wreszcie, to nie boli!”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Potem zrozumiał, że
próbowała go w ten sposób ośmielić. Niestety wybrała kiepską metodę, tylko go
tym irytowała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Obiad zjedli w kuchni;
pani Pola dała sobie pomóc przy przygotowaniach, i to dość chętnie, tylko
ciągle coś komentowała. Poza tym dokuczała Poldkowi, a Poldek dokuczał jej, i
chwilami Andrzej miał ochotę wyjść z pomieszczenia i poczekać, aż skończą, bo
robili się męczący.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przy jedzeniu początkowo
było całkiem znośnie: Poldek opowiadał o zajęciach, koleżankach i kolegach z
roku, wrażeniach ze wspólnego oglądania kryminałów z Suchetem, rozterkach
dotyczących wyboru promotora magisterki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sumie – powiedział w
pewnej chwili, grzebiąc widelcem w warzywach na talerzu – to zaczynam mieć
takie wrażenie, że ja się na te studia trochę nie nadaję. Nie umiem tak używać
fachowego, filozoficznego języka, znaczy może bym umiał, bo rozumieć go
rozumiem, ale jak mam sam tak mówić, to nie umiem w to wskoczyć, czuję się
idiotycznie i jakbym udawał. I automatycznie wychodzi mi taka wypowiedź
zwykłym, prostym językiem, tyle w niej fachowości, co kot napłakał. I czasem
zwyczajnie aż mi głupio się odezwać. I jak pójdę na seminarium do Fajkowskiej,
to pewnie będzie fajnie, ale boję się, że jak mnie tak posłucha, to w któryś
momencie powie: „Ale może niech pan wróci jeszcze raz na pierwszy rok i nauczy
się terminologii, zamiast tak prostacko ją przerabiać na zwykłe słowa”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uśmiechnął się z
zakłopotaniem. Pani Pola wyciągnęła rękę – siedziała naprzeciwko nich, na
krześle, plecami do kuchenki i zlewu – i szturchnęła palcami dłoń syna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mały, nie przeżywaj
tego tak – powiedziała ciepło. – Na pewno niczego takiego nie będzie. I na
pewno umiesz używać tego języka, i na pewno go używasz, tylko się nie
doceniasz. Prawda? – rzuciła w stronę Andrzeja, najwyraźniej licząc na
poparcie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poldek rzeczywiście go
nie używa – odpowiedział Andrzej spokojnie, nie przerywając walki z kotletem,
który był trochę przypalony i ciężko się kroił. – I rzeczywiście go rozumie. To
zdecydowanie lepsze niż bezrefleksyjne i pretensjonalne używanie fachowej
terminologii, z której połowy się nie rozumie, a połowę się kojarzy, tylko że
źle. – Kotlet dał się wreszcie przekroić na kilka kawałków. – Poza tym potrafi
sformułować skomplikowane kwestie w sposób jasny, prosty i pozbawiony zbędnych
ozdobników, a to jest nieraz największy problem fachowego żargonu. – Oparł
sztućce na bokach talerza i spojrzał na Poldka. – Więc jeśli twoja potencjalna
promotorka jest rozsądna i otwarta na różne współczesne zagadnienia, jak
twierdzisz, i nie buduje sobie całej naukowej osobowości na tym, że potrafi
korzystać ze słownika wyrazów obcych, to przestań jęczeć bez sensu i do niej
idź. A jeśli całą kwintesencją jej profesury jest mówienie tak, żeby jak
najmniej osób mogło zrozumieć, i traktowanie tego jako najwyższego dowodu
naukowej jakości, to znajdź sobie innego promotora, bo szkoda na nią twojego
czasu i tego, co potrafisz powiedzieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Miał wrażenie, że pod
koniec wypowiedzi dało się słyszeć w jego głosie rozdrażnienie. Poldek
zdecydowanie nie doceniał sam siebie, choć z zupełnie innego powodu, niż
sugerowała jego matka. To momentami denerwowało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy skończył, wpatrywali
się w niego przez chwilę w milczeniu; pani Pola miała taką minę, jakby nie
potrafiła zdecydować, jak chce zareagować. Poldek uśmiechnął się lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki – powiedział z
mieszaniną rozbawienia i czułości. – Poczułem się przez ciebie… genialny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie jesteś genialny –
odparł Andrzej z irytacją. Hiperbole Poldka bywały nieco bezsensowne. – Jesteś
konkretny, wyczulony na kwintesencję problemu i potrafisz to dokładnie,
rzeczowo pokazać bez popadania w pseudointelektualną masturbację
profesjolektem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek uśmiechnął się
dziwnie, jakby próbował powstrzymać chęć roześmiania się. Pani Pola nie
próbowała – parsknęła śmiechem prosto w szklankę, z której właśnie piła sok.
Zakrztusiła się lekko, pokręciła głową i pomachała ręką, gdy Poldek rzucił
„Klepnąć cię?”, opanowała się szybko, wytarła usta i szklankę serwetką, po czym
spojrzała na Andrzeja z pełną niedowierzania miną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powtórz to –
powiedziała. – Błagam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Po co? – zdziwił się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powtórz, to odpuszczę
ci jedzenie tego kotleta – oświadczyła. – Przypaliły się, widzę, sama też go
ledwo rozkroiłam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej właśnie
przełknął kawałek. Nie było złe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Smakuje lepiej, niż
wygląda – zapewnił. Pani Pola znowu zrobiła dziwną minę i pokręciła głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Potem było gorzej, bo
zaczęła go wypytywać o wszystko. To, że mówiła do niego po imieniu –
zapowiedziała to od razu przy powitaniu, „Nie będę ci panować ani nic takiego”
– nie przeszkadzało, ale chciała też, by on do niej mówił po imieniu. Nie mógł
się przemóc, wydawało się to takie… niewygodne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Opowiedz mi o sobie –
zażądała w którymś momencie. – Polek sporo o tobie mówi, ale głównie w
klimatach „Andrzej jest taki wspaniały”…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wcale nie – przerwał
Poldek urażonym głosem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I nic konkretnego z
tego nie wynika, poza tym, że jesteś taki wspaniały – zakończyła pani Pola,
ignorując syna. – No to dawaj, opowiedz o sobie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To był ten typ pytań,
których szczerze nie lubił. Ogólne, o niczym i o wszystkim jednocześnie. Nie
wiadomo, jak na nie odpowiedzieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Studiuję filologię
polską – powiedział. – Kończę w tej chwili piąty rozdział pracy magisterskiej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pani Pola wpatrywała się
w niego przez chwilę uważnie, a potem zapytała z niedowierzaniem:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co, to ma już być
wszystko?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek roześmiał się
cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Lubię literaturę
iberoamerykańską – dodał Andrzej. – Zwłaszcza Cortázara. Chociaż gdy ostatnio
powtórzyłem „Grę w klasy”, miałem wrażenie, jakbym z niej wyrósł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To mi niesamowicie
dużo o tobie mówi. – Pani Pola uniosła brwi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mamo, daj spokój –
poprosił Poldek. – Andrzej nie jest taką gadułą jak my.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Widzę – mruknęła. – A
słuchaj… – Podparła podbródek na ręce i spytała tonem niewinnego
zainteresowania: – Czy ty zawsze jesteś taki sztywny, jakby ci ktoś kij w tyłek
wetknął?</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzeja zamurowało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mamo, serio, daj
spokój – powtórzył Poldek. – Kije są już passé.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na
Poldka z zaskoczeniem. To ma być w końcu głupie pytanie, pretensja czy kiepski
żart?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Oni tymczasem się
roześmiali, a potem pani Pola dorzuciła:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I taki jesteś
równiutko zaprasowany w kancik. Taki Pan Kancik.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I znów się roześmiała.
Andrzej uśmiechnął się z przymusem. Zdecydowanie zaczynał mieć dość tej sytuacji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra, mamo, naprawdę
wystarczy – odezwał się nagle Poldek innym tonem, głośniej i bardziej
stanowczo. – Zostaw mi go już w spokoju.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiesz co, mały –
odparła pani Pola, patrząc na niego z dziwnym uśmiechem – tak sobie myślę, że
powinieneś skoczyć do spożywczego. Po wino, herbatę albo coś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co? – Poldek był
wyraźnie zdumiony. I to dość nieprzyjemnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mówię serio –
wyjaśniła jego matka spokojnie. – Idź coś kupić do spożywczaka. Nie spiesz się.
Zostaw nas samych i daj chwilę pogadać bez twojego ciągłego wtrącania się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No chyba żartujesz –
prychnął. – Mam was zostawić?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, masz nas zostawić
– zgodziła się nieco kpiącym głosem. – Nie martw się, nie rozszarpię ci go na
kawałki. No już, spadaj. Pieniądze są w miseczce na pianinie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek wstał z ociąganiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zaraz wrócę –
powiedział, rzucając Andrzejowi przepraszające spojrzenie. – Chyba że może
pójdziesz ze mną…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idź – przerwał mu. –
Poradzę sobie. – Spojrzał na panią Polę, która podpierała podbródek na
splecionych dłoniach i dalej miała na ustach ten dziwny uśmiech.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Otóż to – powiedziała.
– Kancik sobie poradzi. Spadaj, Polek, i nie spiesz się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zaraz wrócę – ostrzegł
Poldek. Odwrócił się jeszcze w drzwiach kuchni, pokręcił głową z
bezradno-przepraszającym wyrazem twarzy, zniknął w przedpokoju, a po chwili
rozległ się lekki trzask zamykanych drzwi wejściowych.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobrze – odezwała
się po krótkiej chwili pani Pola, nie zmieniając pozycji. Wpatrywała się
uważnie, jakby chciała przewiercić człowieka wzrokiem. – To teraz sobie
pogadamy na poważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Słucham.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Palisz? – Zaskoczyła
go tym pytaniem. – Polek mówił, że palisz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Palę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To całe szczęście –
stwierdziła, wstała, podeszła do szafek kuchennych, wyciągnęła z jednej paczkę
papierosów, zapałki i popielniczkę, po czym wróciła do stołu i położyła cały
ten zestaw na środku, pomiędzy sałatką a ogórkami. – Całe szczęście –
powtórzyła, siadając. – Polek jakiś czas temu poznał całkiem fajnego chłopaka,
miły był i w ogóle, ale nie palił. – Wyjęła papierosa, Andrzej podał jej ogień.
– O, dzięki. No więc nie palił i nie lubił papierosów, za każdym razem, gdy tu
wpadał, tak się męczyłam, żeby przy nim nie zapalić. Polek też. – Zaciągnęła
się głęboko, wydmuchała dym i dodała: – Częstuj się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie lubię mentolowych
– odparł, wyciągnął swoją paczkę z kieszeni marynarki i zapalił. Pani Pola
przechyliła głowę na bok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chyba nie uraziłam cię
tym wspomnieniem o byłym chłopaku Poldka? – spytała nagle z wyczuwalnym
niepokojem. – To nie było… no, nie tak poważne, nie masz powodów do zazdrości.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Popatrzył na nią ze
zdziwieniem, bo coś takiego nie przyszłoby mu do głowy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie interesuje mnie
jego przeszłość pod tym względem – odpowiedział spokojnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Aha… – mruknęła pani
Pola i znów się zaciągnęła. – W sumie słusznie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Więc o czym chciała
pani ze mną rozmawiać pod jego nieobecność?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uniosła brwi i
uśmiechnęła się z wyraźnym rozbawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sam się ustawiasz pod
ścianą? Dobra. – Strzepnęła popiół do popielniczki. – No to na początek
chciałam ci powiedzieć, że kwiaty są piękne. – Zerknęła na lilie, które stały
na stole po jej prawej stronie i zasłaniały część okna. – Po drugie, że
doceniam, że przyszedłeś w pierwsze odwiedziny tak elegancko opakowany. A po
trzecie, że poznałam już wcześniej kilku chłopaków Poldka, wszyscy byli dla
mnie przemili, słodcy i prawili komplementy na wszystkie strony, Poldkowi
zresztą też, ale żaden nie powiedział mu nigdy tak diabelnie poważnego,
wartościowego i rozbudowanego komplementu na temat jego inteligencji, i to w
taki sposób, jakby go opieprzał, jak ty. – Zaciągnęła się ponownie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie był komplement
– sprostował Andrzej, odsuwając papierosa od ust. – To była prawda.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pani Pola roześmiała się
cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No i tym sposobem
przechodzimy do punktu czwartego – podjęła. – Naprawdę jesteś sztywny, jakbyś
miał kij w tyłku, siedzisz jak mruk i masz taką minę, jakbyś wcale nie chciał,
żeby ktokolwiek cię polubił. I w sumie bym w to wszystko uwierzyła, tylko że
mój syn nie jest łatwowiernym idiotą, który poleci na przystojnego dupka, więc
musisz mieć w sobie coś fajnego. Więc mi to pokaż. – Oparła się o krzesło,
rozłożyła ręce na boki, przy okazji strzepując popiół na podłogę, i powtórzyła,
trochę zniecierpliwionym głosem: – No, dawaj, pokazuj, dlaczego Polek w kółko o
tobie gada, jakbyś był ósmym cudem świata. Bo ja na razie widzę coś zupełnie przeciwnego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Na jej twarzy
rozbawienie mieszało się z czymś, co wyglądało na niedowierzanie. Andrzej
poczuł się bezradny. Co niby miał jej powiedzieć? Mogłaby zadawać pytania,
konkretne pytania, a nie to „opowiedz o sobie” czy podobne. I mogłaby się tak
nie wwiercać w niego wzrokiem. I w ogóle naprawdę miał w tym momencie ochotę
wyjść. Tylko myśl o Poldku, o tym, że jemu ta cała sytuacja sprawiłaby
przykrość, trzymała człowieka na miejscu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No więc? – Pani Pola
patrzyła z oczekiwaniem. Wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem, co mam pani
powiedzieć – przyznał z rezygnacją. Cała ta wizyta była bez sensu i należało
się z tym pogodzić. – Nie umiem tak rozmawiać. Nie wiem, czego pani ode mnie
oczekuje, nie jestem kafelkami w Castoramie, żeby się reklamować na sprzedaż.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zdecydowanie nie
umiesz się sprzedać – roześmiała się pani Pola. – Dobrze chociaż, że o tym
wiesz. No ale – podjęła i pochyliła się ku popielniczce – coś ten mój syn musi
w tobie widzieć, prawda? Więc co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Proszę zapytać o to
Poldka – mruknął. – Nie umiem czytać w myślach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rzuciła mu dziwne, chyba
kpiące spojrzenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A w drugą stronę? –
zapytała, zgniatając niedopałek. – Co ty widzisz w Poldku?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie zadaje
kłopotliwych pytań – odparował, zanim zdążył się zastanowić, czy to nie zabrzmi
nieco nieuprzejmie. – A jeśli już je zada, nie wymusza odpowiedzi wbrew woli
rozmówcy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ręka pani Poli zamarła
nad popielniczką.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niezła szpilka –
stwierdziła z uznaniem. – Przyjęte. Ale to chyba nie wszystko, prawda? Coś
więcej?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Coś więcej to moja
prywatna sprawa. – Zaczynało go to już denerwować. Najprawdopodobniej właśnie
zupełnie położył tę wizytę, ale nie miał już do tej kobiety siły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pani Pola wzięła nowego
papierosa wraz z zapałkami, odchyliła się na krześle, zapaliła, odłożyła
zapałki na stół i zaciągnęła się głęboko. Nie spuszczała przy tym z niego
wzroku. Minę miała dziwną, jakby coś rozważała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra – odezwała się
wreszcie, o wiele łagodniejszym tonem. – Widzę, że ty naprawdę jesteś
beznadziejny w takich towarzyskich rozmowach. I że się męczysz. To w sumie czemu
tu jeszcze siedzisz? Czemu w ogóle przyszedłeś? – To nie zabrzmiało
oskarżycielsko, raczej jak zwykłe, bezinteresowne zaciekawienie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zgniótł niedopałek w
popielniczce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poldkowi na tym
zależało – odpowiedział spokojnie i wyjął drugiego papierosa z paczki. – Więc
jak miałem mu odmówić. – Przytrzymał papierosa w zębach, zapalił, odłożył
zapałki i wyjął go z ust. – Przepraszam. – Spojrzał na panią Polę, która wciąż
wpatrywała się w niego uważnie. – Nie chciałem być dla pani nieuprzejmy. Po
prostu naprawdę nie umiem tak rozmawiać, jak wy ze sobą rozmawiacie. I na pewno
nie umiem rozmawiać z ludźmi tak, jak rozmawia z nimi Poldek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, najwyraźniej nie
umiesz – zgodziła się pani Pola, kiwając głową. W jej głosie pojawiło się coś
ciepłego. – A jak rozmawiasz ze swoją mamą?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Więc jak? – drążyła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zwyczajnie. – Wzruszył
ramionami, zaciągnął się. – Pyta mnie o studia, o znajomych, o Szczecin –
podjął po krótkiej chwili. – Czy jem, czy się ciepło ubieram, czy się wysypiam.
Czy w tym roku na zimę ma mi zrobić na drutach czarny sweter, czy niebieski –
dodał z rozbawieniem. Pani Pola też się uśmiechnęła. – Takie codzienne rzeczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wie o tobie? –
zapytała. – W sensie…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem, w jakim sensie.
Nie, nie wie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czemu?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trzeba przyznać, że to
też nie brzmiało oskarżycielsko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie sądzę, żeby
zrozumiała – odpowiedział spokojnie, patrząc na kwiaty w wazonie. – I wolałbym
jej niepotrzebnie nie stawiać w sytuacji, w której musiałaby się czuć
niekomfortowo z taką wiedzą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– OK. – Pani Pola znów
pokiwała głową. – Każdy to robi na swoich zasadach. Ale musisz mieć fajną mamę.
Ładnie cię wychowała, skoro jesteś taki porządnicki i od razu bierzesz się do
pomocy w kuchni, zamiast siedzieć na dupsku jak jaśnie pan i czekać, aż cię
obsłużą – dodała z uznaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przeciwnie – odparł. –
Moja mama zawsze skacze wokół mnie i mojego ojca, jakby samodzielne zrobienie
sobie kanapki czy wyprasowanie koszuli miało nas zabić. Parę lat temu zaczęło
mi to przeszkadzać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Palili przez chwilę w
milczeniu. Pani Pola wciąż na niego patrzyła, ale nie było to już tak namolnie
przewiercające spojrzenie jak wcześniej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A twój tata? –
zapytała wreszcie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej poczuł, że
odruchowo napina mięśnie pleców i mocniej zaciska palce na papierosie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wolałbym nie rozmawiać
o moim ojcu – powiedział, chyba ostrzej, niż zamierzał, bo pani Pola spojrzała
na niego z zaskoczeniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A – mruknęła. – Czyli
ty też masz jakieś „daddy issues”. Dobrze, trzymam się od tego tematu z daleka.
Ale przynajmniej zrozumiesz Polka, on też ma… dość specyficzną sytuację, jeśli
chodzi o ojca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co wiesz? W sensie, co
dokładnie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na nią
ze zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chyba… chyba wszystko
– odpowiedział z wahaniem. – Wydaje mi się… Poldek mi to raczej bardzo
dokładnie opowiedział.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O. – Pani Poli
najwyraźniej pierwszy raz tego dnia zabrakło słów. Zaciągnęła się parę razy,
spojrzała na Andrzeja uważnie, pochyliła się, by sięgnąć do popielniczki, i
wyjaśniła: – Polek nie lubi o tym mówić. Bardzo nie lubi. Z reguły unika tego
tematu, jak tylko może, nawet gdy ktoś go wyraźnie o to pyta, stara się wtedy
pytającego zbyć, zmienić temat albo wymigać się jakimś żartem. – Odchyliła się
ponownie na oparcie krzesła i uniosła rękę z papierosem na wysokość oczu. – Ale
skoro tobie powiedział, i to dokładnie, jak mówisz… to musi ci ufać. –
Spojrzała na niego znów tak, jakby robiła wiwisekcję. – Musi ci bardzo ufać i
musi się bardzo dobrze przy tobie czuć. – Pokiwała głową, przyłożyła papierosa
do ust i zaciągnęła się lekko. – Więc, Kanciku – podjęła po krótkiej chwili –
musi być w tobie coś więcej niż totalne beztalencie towarzyskie i kij w tyłku.
Teraz zaczynam w to wierzyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Znów nie wiedział, co
jej odpowiedzieć – ale tym razem miał wrażenie, że ten brak odpowiedzi nie
został źle odebrany.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dopalili papierosy, pani
Pola wyjęła szarlotkę z lodówki i zaczęła przygotowywać herbatę; stanowczo przy
tym zabroniła sobie pomagać, „Siedź na tyłku, Kanciku, teraz będę udawała
doskonałą gospodynię”. Gdy nastawiła czajnik, rozległ się szczęk klucza w
drzwiach. Poldek szybko wkroczył do kuchni, z reklamówką w dłoni i podejrzliwą
miną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co się dzieje? –
zapytał surowo, patrząc na nich uważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic się nie dzieje –
odpowiedziała pani Pola wesoło. – Porozmawialiśmy sobie, a teraz robię herbatę,
dla ciebie jaśminowa czy rumiankowa?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Rumiankowa – mruknął.
– Na pewno wszystko w porządku?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W porządku – zapewnił
Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No przecież widzisz,
że twój chłopak dalej żyje i dalej ma wszystkie części ciała na swoim miejscu –
prychnęła pani Pola. – Idź umyć łapska i chodź na ciasto. I daj tę torbę,
zobaczymy, co kupiłeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek kupił dwie
butelki wina, czerwonego i białego, jakieś ciastka i dwupak ręcznika
papierowego. Wyłożył to na blat kuchenny, poszedł umyć ręce, wrócił do kuchni,
usiadł obok Andrzeja na kanapie i spojrzał na niego uważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Na pewno OK? – zapytał
cicho, przesuwając dłonią po jego ramieniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Słyszę tę aluzję, że
jestem wredną teściową – oświadczyła głośno pani Pola, stawiając ciasto na
stole. – Za karę dostaniesz najmniejszy kawałek ciasta, wstrętny dzieciaku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wszystko w porządku,
nie panikuj – uspokoił go Andrzej, choć w gruncie rzeczy sam nie był tego do
końca pewien.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zjedli pierwszą porcję
szarlotki; była świetna, więc chętnie przyjął dokładkę. Wtedy pani Pola
przypuściła kolejny atak, choć, trzeba przyznać, już mniej męczący.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobra, Kanciku, to
teraz opowiedz coś o tej swojej magisterce, może pójdzie ci to lepiej niż
mówienie o sobie – zaproponowała wesoło. – Polek mi mówił, że piszesz bardzo
dużo, bardzo mądrze i bardzo szybko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I walisz w klawiaturę,
aż biurko chodzi – dorzucił Poldek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poważnie? – zdziwił
się Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poważnie. Ja nie wiem,
jak ci ten laptop wytrzymuje, musi być pancerny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No to mów –
przypomniała się pani Pola. – Jestem ciekawa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wyglądało na to, że
rzeczywiście jest zainteresowana, więc opowiedział. Po drodze – przez jej
dodatkowe pytania i uwagi Poldka – opowiedział też o tych czterech
konferencjach, w których w ciągu ostatnich dwóch lat brał udział, namówiony
przez promotorkę, o recenzjach, które napisał do „Pograniczy”, i o planowanym,
w zasadzie już ustalonym zatrudnieniu na uczelni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No proszę –
powiedziała pani Pola, gdy skończył. – Czyli jednak umiesz się rozgadać. I to
bardzo fajnie. Bardzo mi się podobało, zwłaszcza o twojej magisterce, tak to
opowiedziałeś, że miałam wrażenie, że wszystko rozumiem. Możesz w nagrodę
dostać jeszcze jeden kawałek ciasta, jeśli masz na nie miejsce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Miał miejsce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wciśniesz to jeszcze w
siebie? – zapytał Poldek ze zgrozą, gdy jego matka ukroiła duży kawałek
szarlotki. – Ja już nie mogę na nie patrzeć. Gdzie ty to mieścisz i jakim cudem
sam się jeszcze mieścisz w drzwiach?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej spojrzał na
niego ze zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodzę na siłownię –
przypomniał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A – mruknęła pani
Pola. – A tak się zastanawiałam, jak taki mól książkowy, jakim podobno jesteś,
wygląda tak, jak wyglądasz. Polek, może też się wybierzesz na siłownię, nie
zaszkodzi ci. – Uśmiechnęła się z rozbawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wystarczy mi ciągłego
biegania ze śmieciami przez wszystkie piętra w tę i we w tę – odparł Poldek
urażonym głosem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy już wychodzili,
dostali na drogę pojemnik z resztą ciasta. Pani Pola wyściskała Poldka,
Andrzejowi podała rękę. Musiał mieć zdziwioną minę, bo wyjaśniła rozbawionym
głosem:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chyba jesteś trochę
niedotykalski, to już cię nie będę zgniatać jak worek ziemniaków. – Pocałowała
jeszcze Poldka w policzek i dodała: – Fajnie, że wpadliście. Rozumiem, mały, że
ty już dzisiaj do domu nie wracasz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – potwierdził
Poldek. – Masz wolną chatę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I super – stwierdziła.
– No to punktualnych autobusów, dzieciaki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wrócili na stancję na
Parkowej późno, koło dwudziestej drugiej. Poldek rzucił swój plecak koło biurka
i zapytał z uśmiechem:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I jak wrażenia?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej rozwiązał
krawat, zwinął go i włożył do szuflady.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem – powiedział
szczerze, podchodząc do Poldka. Położył mu rękę na karku i przesunął palcami po
skórze. – Chyba to jednak skopałem. Nie gniewaj się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek spojrzał na niego
ze zdziwieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niczego nie skopałeś.
– Przyciągnął go do siebie za klapy marynarki. – A nawet gdyby – dodał łagodnie
– to się nie przejmuj. To mnie się masz podobać, nie moim znajomym czy nawet
mojej mamie. A mnie się podobasz bez względu na wszystko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zdążyli wylądować na
podłodze bez części ubrań, gdy z telefonu Poldka rozległ się dźwięk
przychodzącej wiadomości. I po chwili kolejny. I kolejny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co jest? – mruknął
Poldek. – Czekaj, weź mnie puść, może to Ulka, może nam znowu odwołali w
poniedziałek poranny wykład.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wstał, wygrzebał komórkę
z plecaka, zaczął czytać i nagle się roześmiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Odwołany? – spytał
Andrzej. Siedział na podłodze, bez spodni i w rozpiętej koszuli, z rękami
wspartymi na ugiętych kolanach, i patrzył, jak Poldek uśmiecha się wciąż do
telefonu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, to nie Ulka –
odparł Poldek. Podszedł, zdejmując po drodze do końca dżinsy, ukląkł przy
stopach Andrzeja i wyjaśnił: – Mama napisała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co? – zapytał sceptycznie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A posłuchaj. – Poldek
znów się uśmiechnął. – Najpierw napisała: „Fajnie było, mam nadzieję, że twój
Kancik jakoś się trzyma po spotkaniu z teściową. Nie żryjcie na noc szarlotki”.
Potem dosłała to: „On naprawdę jest strasznie spięty, powiedz mu, żeby się
trochę rozpiął. Ale inteligentny facet, dobrze się go słuchało, gdy już w końcu
zaczął mówić. I powiedz mu, że się nie gniewam, będzie wiedział, o co chodzi”.
O co chodzi? – spytał podejrzliwie. – Coś było, gdy byłem w sklepie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mówiłem ci, skopałem –
mruknął Andrzej z zakłopotaniem. – Nie umiem rozmawiać tak, jak twoja mama
oczekiwała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek uśmiechnął się
łagodnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czasami mam wrażenie,
że jesteś taki totalnie bezradny z ludźmi, gdy nie chodzi o twoje studia i
książki – powiedział czule. – Nie martw się. O, i słuchaj, to ostatnia
wiadomość: „Podoba mi się, jak na ciebie patrzy. Niech sobie będzie mrukiem,
tylko niech tak dalej patrzy. Przyprowadź go za tydzień znowu. Tylko bez
krawata. Jak przyjdzie w krawacie, nie dostanie ciasta”. – Roześmiał się. –
Widzisz? Mama cię polubiła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej trochę w to
wątpił, ale nie chciał psuć Poldkowi humoru. Później jednak, przy kolejnych
wizytach, doszedł do wniosku, że pani Pola musiała pisać szczerze; i ona, i
Poldek raczej nie potrafili udawać sympatii, a w jej zachowaniu było sporo
takiej zwykłej życzliwości. Po paru spotkaniach poczuł się w jej towarzystwie
swobodniej, przyzwyczaił się też do sposobu, w jaki ona i Poldek ze sobą
rozmawiali. W którymś momencie zorientował się, że te odwiedziny na Ratajczaka
sprawiają mu przyjemność.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jednak następnego dnia
po tej pierwszej wizycie miał bardzo mieszane uczucia. Gdy rano robił w kuchni
kawę dla siebie i Poldka, Iza wkroczyła w szlafroku, ziewając rozdzierająco,
oświadczyła, że siedziała do nocy i walczyła z drugim rozdziałem magisterki,
nienawidzi świata, swojej promotorki, swojego tematu pracy i swoich paznokci,
bo znów jej się dwa parszywie złamały, i też chce kawę. Oparła się o ścianę
przy kuchence i nagle zapytała:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A jak tam spotkanie z
teściową? O kurde – zmartwiła się, gdy rzucił jej niechętne spojrzenie. – Aż
tak źle?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Raczej kiepsko –
mruknął i nasypał kawy do jej kubka. – Z mojej winy, żeby było jasne. Chyba nie
umiem prowadzić takich towarzyskich rozmów o niczym i o wszystkim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, jesteś w tym
beznadziejny – zgodziła się Iza. – Pamiętam na początku czwartego roku.
Masakra.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzał na nią uważnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Aż tak?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uwierz – powiedziała z
rozbawieniem. – Najpierw myślałam, że jesteś nadętym dupkiem. I uznałam, że cię
wymagluję na wszystkie strony, bo sobie zasłużyłeś. A potem nagle widzę, kurde,
fajnie się z tobą rozmawia, tylko jak nie o książkach i całej reszcie wokół, to
trzeba cię niemal prowadzić za rękę. Zostaw mi trochę miejsca na mleko –
uprzedziła, gdy zaczął zalewać kawę. – No a potem Adam mi mówi: „Ty, lubię
gościa, nie ględzi, jak nie ma o czym”. I tak jakoś się nagle okazało, że ja
też cię polubiłam, a potem polubiła cię Karolina, chociaż ona miała z tobą
najwięcej kłopotu, na początku ciągle narzekała, że taki zimny jesteś. Ale
wiesz, Karo jest przytulaśnym misiem – dodała ze śmiechem i wzięła swój kubek w
obie ręce. – No i w końcu stałeś się naturalnym elementem naszej paczki, już
teraz nie umiem sobie wyobrazić nas bez ciebie. Ale trzeba ci dać czas. – Upiła
pierwszy łyk kawy. – O rany, jaka dobra. A jak zaraz dam mleko, to będzie
przepyszna. – Podeszła do lodówki, wyjęła karton i dolała trochę mleka, po czym
wymieszała palcem, sycząc, że parzy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Są łyżeczki –
przypomniał jej Andrzej i podał jedną.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– E, już wymieszałam –
stwierdziła beztrosko i oblizała palec. – No, w każdym razie tak, ty do rozmów
towarzyskich jesteś do kitu. Ciebie trzeba pytać o konkrety i fakty, inaczej
masz taką minę, jakby świat cię wkurwił. – Upiła trochę kawy. – Boże, jakie
dobre. Jakie to dobre. O, a pamiętasz zeszłe wakacje? – zapytała, siadając przy
stole. Andrzej postawił pozostałe kubki z kawą przy swoim krześle i też usiadł.
– Jak się schlaliśmy u mnie, Karo się tak narąbała, że wylewała dookoła mohito,
i nagle zażądała, żebyśmy sobie nawzajem opowiadali, za co się wzajemnie
kochamy? – Roześmiała się. – I my wszyscy popłynęliśmy tak totalnie uczuciowo,
takimi emocjami i w ogóle, ja was kocham za to, Karo nas kocha za to, Adam nas
kocha za to, a potem przyszła twoja kolej i nagle słyszę: ty to robisz dobrze,
tobie to dobrze wychodzi, a ty jesteś dobry w tym. – Znów się roześmiała. –
Kurde, Andrzej, to byłeś taki cały ty. A biedna Karolina siedzi z taką
zawiedzioną miną, jakbyś wywalił dziecku loda z ręki, i jęczy: ale uczucia,
uczucia, Andrzej, ja chciałam uczucia! A ty na nią patrzysz i masz na twarzy
takie: jakie, kurwa, uczucia, co to jest? – Pochyliła się z kubkiem nad stołem
i śmiała się tak, jakby to był doskonały dowcip. Nagle uniosła głowę i zapytała
z przebiegłym uśmiechem: – Ej, ale ty masz uczucia, prawda?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mam – odpowiedział,
patrząc na nią krytycznie. – Ale to nie znaczy, że mam o nich opowiadać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Iza parsknęła śmiechem i
podniosła kubek z kawą tak, jakby chciała wygłosić toast.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No mówiłam, cały ty –
stwierdziła z rozczuleniem. – Nie martw się tak tą teściową. Moja, znaczy matka
Tomka, zawsze była dla mnie taka słodka, jak przychodziłam, a potem się
okazywało, że jak mnie nie ma, to tak mi obrabia dupę przed wszystkimi, z
Tomkiem włącznie, że masakra. – Skrzywiła się. – To już lepiej z góry wiedzieć,
że jest do kitu, przynajmniej się człowiek nie czuje potem jak naiwny debil. –
Wstała i wzięła kubek. – Dzięki za kawę. Idę ją wypić w łóżku, potrzebuję się
trochę polenić dzisiaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zaniósł kawy dla
siebie i Poldka do swojego pokoju. Poldek już się obudził, leżał zagrzebany pod
kołdrą, z telefonem w ręku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O, kawa! – ucieszył
się i usiadł. – Super. Dzięki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wziął kubek i przesunął
się trochę. Andrzej usiadł na brzegu łóżka z drugim kubkiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mama do mnie niedawno
napisała – odezwał się Poldek po chwili. – Słuchaj: „Po namyśle stwierdzam, że
niech Kancik przyjdzie jednak w krawacie, jeśli lepiej się z tym czuje. I tak
dostanie ciasto”. Dasz mi papierosa?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Najpierw kawa i seks,
potem papieros – odparł Andrzej. Kwestię wiadomości od pani Poli pozostawił bez
komentarza, choć pomyślał, że może jednak nie będzie tak źle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszam, jasne,
priorytety – zgodził się Poldek ochoczo. – A, i mama jeszcze mi dosłała PS, że
fajnie, że wreszcie sobie znalazłem faceta, na którego i jej miło popatrzeć –
dorzucił z uśmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może, pomyślał wtedy
Andrzej, naprawdę nie będzie tak źle.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Teraz, po ponad roku,
musiał przyznać, że było dobrze – pod każdym względem lepiej, niż się
spodziewał. Wprawdzie pani Pola cały czas rozmawiała z nim po swojemu, niekiedy
miała znów potrzebę ściskania i przytulania, często dokuczała i kpiła – ale
chyba już się po prostu do tego przyzwyczaił. Poczuł się przy niej na tyle
swobodnie, by te złośliwości nieraz odbijać. A ona najwyraźniej przestała
postrzegać jego milczenie oraz sposób formułowania odpowiedzi jako niechęć czy
coś wymierzonego przeciwko niej albo Poldkowi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dzięki temu teraz, gdy
wrócił do pokoju z herbatą, mógł znów spokojnie czytać, podczas gdy oni
przeżywali każdy punkt przyznawany przez kolejne kraje poszczególnym zespołom.
Mógł spędzić z nimi ten późny wieczór, z książką, ignorując Eurowizję, którą
oni sobie w najlepsze oglądali. I mógł patrzeć z rozbawieniem na Poldka,
komentującego, kołyszącego się czasem w rytm muzyki, śmiejącego się z panią
Polą i złoszczącego się, że jego faworyci dostali mało punktów, zwłaszcza
Szwajcaria, a wygrała Grecja, która była „taka banalnie fajna i o niczym”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– E, zawiedziona jestem
– oświadczyła pani Pola, rozlewając resztki wina do kieliszków. – Miałam
nadzieję, że wygrają jakieś etniczne klimaty. </span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Miałaś nadzieję, że
wygra Serbia i będziesz mogła się znowu pogapić na tych sześciu facetów –
wytknął jej Poldek. – Mocne to wino.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie wino jest
mocne, mały, tylko ty masz słaby łeb – odparowała. – Po mamusi zresztą. Ja już
się trochę wstawiłam chyba. A to twoja wina – dodała, spoglądając na Andrzeja.
– Bo ty tak wolno pijesz, że ciągle myślę, że masz znowu pełny kieliszek i
trzeba cię dogonić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Każda wymówka jest
dobra, żeby sobie dolać – mruknął Andrzej. Pani Pola się roześmiała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak ja się cieszę, że
ty się wreszcie rozpinasz przy mnie – powiedziała ciepło. Dopiła swoje wino i
podniosła się z fotela. – Chodź, pomożesz mi to sprzątnąć. Poldka nie chcę do
pomocy, ma już taki wzrok, że widzę, że jest wstawiony i potłucze mi talerze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic nie potłukę –
odpowiedział Poldek obrażonym głosem, którego brzmienie zdradzało, że
rzeczywiście trochę się wstawił. – Kanapa wolna – ucieszył się, gdy Andrzej
wstał. – Odstawił swój kieliszek, już pusty, i szybko, choć niezbyt zgrabnie
przeniósł się na zwolnione miejsce. – Ale fajnie. – Przysunął sobie poduszkę
pod głowę. – Zaraz wam pomogę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Lepiej nie – mruknęła
pani Pola w przedpokoju. Przy okazji sama potknęła się w rozrzucone kapcie i
pantofle. – Kurde, dobrze, że nie upuściłam. Co za kretyn to tu postawił?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pani, pomyślał Andrzej,
ale uznał, że lepiej ugryźć się w język.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A czekaj, cholera, ja
to tam postawiłam – przypomniała sobie, gdy weszli do kuchni. Obejrzała się
przez ramię i rzuciła: – I pewnie miałeś to na końcu języka, co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale tego nie powiedziałem
– zaznaczył obronnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pani Pola odstawiła
naczynia do zlewu, śmiejąc się i kręcąc głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wyrabiasz się
towarzysko – stwierdziła, odebrała od niego resztę naczyń i niezbyt delikatnie
postawiła na tych już upchniętych w zlewie. – Dobra, zmywanie jutro. Nie no,
zmywanie jutro, powiedziałam! – krzyknęła, gdy Andrzej podwinął rękawy i
odkręcił kran. – Jesteś gościem, nie zmywasz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Albo się pani odsunie,
albo panią pochlapię – ostrzegł, więc zrobiła trzy kroki w tył.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Brudne naczynia nie
gryzą – powiedziała takim tonem, jakby zdradzała mu wielką tajemnicę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mnie gryzą – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra. – Uniosła ręce.
– Jak mają cię gryźć, to sobie zmywaj… – Podeszła do parapetu, wzięła z niego
paczkę papierosów, zapaliła jednego, przysunęła sobie krzesło i usiadła pod
oknem. – Zmywaj sobie, zmywaj – powtórzyła. – W sumie zmywający facet to bardzo
miły widok, i dla oka, i dla ducha.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pozmywał, opłukał zlew,
wytarł blat dookoła papierowym ręcznikiem. Śmietnik, do którego próbował ten
ręcznik wrzucić, był pełen. Taka kwintesencja mieszkania na Ratajczaka: wesoły
i ignorowany bajzel. Wymienił worek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tylko nie leź z nim
teraz po nocy do śmietników – poprosiła pani Pola, strzepując popiół do
trzymanej w ręku popielniczki. – Serio. Wystaw go na balkon, jutro wywalimy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wyrzucimy po drodze –
zaproponował. – Będziemy się już zbierać. Poldek odpływa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poldek już odpłynął –
odparła, podkreślając drugie słowo. – Przenocujcie, możecie sobie rozłożyć
kanapę w dużym pokoju. Dochodzi pierwsza, co się będziecie po nocy tłuc. Pankracy
ma żarcie i wodę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ma, Poldek mu przed
wyjściem sprzątał całe akwarium.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O widzisz, czyli żółw
zadbany – ucieszyła się. – To zostańcie. Zjemy sobie jutro razem śniadanie. No
co? – dodała z rozbawioną miną, gdy się zastanawiał. – Przecież już się mnie
nie boisz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzał na nią i
uśmiechnął się lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wtedy też się pani nie
bałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – zgodziła się. –
Nie, rzeczywiście, ty się nie bałeś. Ty się cholernie męczyłeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trochę – przyznał,
przesuwając pojemnik z płynem do naczyń, żeby stał równo przy ścianie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale już się nie
męczysz? – zapytała, rozwiewając dłonią świeżo wydmuchany dym sprzed twarzy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedział
spokojnie. – Nie wytrzymałbym z panią pod jednym dachem przez trzy miesiące
wakacji, gdybym się męczył – dodał z uśmiechem. Pani Pola się roześmiała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, zdecydowanie nie.
– Zamyśliła się na moment, więc wziął worek ze śmieciami i wyniósł na balkon. W
dużym pokoju Poldek spał; pochrapywał cicho, jak zawsze, gdy zasypiał po
większej ilości alkoholu. Andrzej przykrył go kocem, wziął z ławy swoje
papierosy i wrócił do kuchni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poldek zasnął. –
Zapalił papierosa i podszedł do pani Poli. – Więc rzeczywiście zostaniemy, nie
chcę go budzić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I słusznie. – Podała
mu popielniczkę, w której dopiero co zgniotła niedopałek. – Mam wasze stare szczoteczki
do zębów, widzisz, miałam rację, jak mówiłam, żebyście na wszelki wypadek je
zostawili, i jakieś ciuchy na zmianę też. Chcesz wziąć prysznic? Polka już
chyba nie będziemy gonić do mycia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Brał prysznic zaraz po
powrocie z pizzerii. Ja chętnie skorzystam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tylko nie patrz
osądzająco na łazienkę! – dodała z komicznie przerażoną miną. – To już nie ten
poziom idealnej czystości na połysk jak wtedy, gdy tu mieszkałeś i sam ją
sprzątałeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie będę – obiecał z
uśmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dobrze wiedział, że
łazienka już dawno wróciła do swojego pierwotnego stanu, z pędzlami na
umywalce, z byle jak rozstawionymi kosmetykami na wannie i na pralce, z niezbyt
dokładnie wytartym lustrem. Dało się przeżyć, póki było się gościem. Chociaż
fakt, że dwie godziny temu nie wytrzymał, gdy akurat był w łazience, i wytarł
to lustro porządnie. Płyn do luster i szyb, stojący zwykle koło ubikacji,
prawdopodobnie był tym samym, którego używali jeszcze w wakacje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A, czekaj – dodała
pani Pola i wstała. – Bo przez te emocje Eurowizji zapomniałam kompletnie. –
Zabrała mu popielniczkę i papierosa, odstawiła na parapet i powiedziała
stanowczo: – Wiem, że nie lubisz, ale musisz teraz wytrzymać. Będzie tulenie. –
Podeszła z wyciągniętymi rękami i objęła go mocno w pasie. – Dziękuję, dziękuję,
dziękuję, że tak przypilnowałeś Poldka przy magisterce i że dzięki tobie
skończył już pierwszy rozdział. Kochany jesteś, że pilnujesz jego spraw, gdy on
sam nie umie się upilnować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To nie było niemiłe, ten
jej uścisk, nie tak jak kiedyś. Po prostu… trochę niekomfortowe. Takie
nadmierne wejście w jego przestrzeń, do wytrzymania przez chwilę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie ma sprawy –
mruknął i poklepał ją po ramionach. – Z kolejnymi pójdzie mu łatwiej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale miej nadal na
niego oko – poprosiła pani Pola i odsunęła się trochę. – Rany, biedaku, znowu
się spiąłeś. Czułam. – Wsadziła ręce do kieszeni dżinsów i zapytała z
zaciekawieniem: – A tak w ogóle to chodzi bardziej o to, że jestem mamą Poldka,
że jestem kobietą czy że w ogóle nie lubisz przytulanek?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ogólnie – przyznał. –
Jakoś tak… – Wzruszył ramionami, bo nawet nie wiedział, jak to dokładnie
wyjaśnić. – Po prostu nie przepadam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale Poldka chyba
czasem przytulasz? – spytała podstępnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O tym nie będę z panią
rozmawiał – uciął stanowczo. Roześmiała się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Rok temu bym się może poczuła
urażona – powiedziała z rozbawieniem. Odwróciła się, wzięła z parapetu
popielniczkę i podała mu papierosa. – Serio, miałabym takie „No jak możesz nie
opowiadać z zachwytem, że przytulanie mojego syna to największe szczęście
twojego życia!”. Daj mi jednego twojego, dobre są. Pamiętam, jak ci ostatnio
wypaliłam połowę. Chyba się na nie przerzucę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Podał jej paczkę,
przypalił papierosa. Zaciągnęła się lekko, dmuchnęła dymem w bok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, więc rok temu bym
uznała, że znowu kij w tyłku i nie doceniasz swojego szczęścia. – Wolną rękę
znów wsadziła do kieszeni spodni. – Ale chyba już cię trochę lepiej ogarniam.
No i fakt, że sporo tego kija z siebie wyciągnąłeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uśmiechnął się i uniósł
papierosa do ust.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I powiem ci, że tak
cię zwyczajnie polubiłam – dodała nagle pani Pola poważniej. – Niezależnie od
tego w lipcu, bo za to cię zwyczajnie pokochałam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Możemy do tego nie
wracać? – poprosił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uwierz, wcale nie mam
ochoty – mruknęła, zaciągnęła się mocno, wydmuchała dym i obejrzała się w
stronę okna. – O, zobacz, jaki księżyc – dodała nagle. – Jaki śmieszny rogalik.
Wyłącz światło, co? I chodź tu – poprosiła, gdy wyłączył. – Zobacz, jaki
śmieszny rogalik – powtórzyła, gdy podszedł do okna. – Jak taki chudy nawias.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez chwilę stali w
milczeniu, paląc i strzepując popiół do popielniczki na parapecie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W ogóle – odezwała się
nagle pani Pola – to chciałam ci powiedzieć, że naprawdę cię lubię. Jesteś
trochę dziwak, ale sympatyczny. Nie twierdzę, że cię tak zupełnie rozumiem i że
nie mam czasami przy tobie takiego „Co on znowu odstawia?”, ale już mnie to nie
irytuje. I widzę, jaki Poldek jest z tobą szczęśliwy. – Spoglądała dalej na
księżyc; rękę z papierosem oparła o parapet. – I tak czasem myślę o tym z
lipca, i robi mi się niedobrze z przerażenia. I potem myślę, że tu byłeś, że
zapanowałeś nad tym wszystkim, że Poldek był z tobą bezpieczny i że wszystko
się dobrze skończyło. Dzięki tobie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niech pani przestanie
– poprosił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To była ta sama
sytuacja, która się zdarzała z Poldkiem. Mówili zbyt przytłaczająco, zbyt mocno,
zbyt głęboko. Trudno to było udźwignąć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie przestanę. Bez
ciebie…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiedziałem, co
robić – przerwał jej ze złością. Patrzył na ten cholerny księżyc, co ludzie
widzą w kawałku skały na niebie?, i naprawdę miał już dość, zwłaszcza miał dość
tego budowania wokół siebie klimatu wielkiego bohaterstwa. – Rozumie pani? Nie
wiedziałem, byłem przerażony i przez moment nie mogłem się ruszyć, do cholery.
I bez dyspozytorki z pogotowia nic bym nie zrobił. – Gwałtownie zgniótł
papierosa w popielniczce. – Więc niech pani już przestanie. Nie zrobiłem
niczego sensownego, niech pani przestanie mnie traktować tak, jakbym dokonał
cudu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pani Pola delikatnie
odłożyła swojego papierosa na brzeg popielniczki, po czym ujęła Andrzeja za
rękę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dla mnie dokonałeś –
powiedziała bardzo cicho. – Zadzwoniłeś, sprowadziłeś mu tę kartkę, byłeś przy
nim cały czas. To przede wszystkim, Andrzej. Cały czas przy nim byłeś. Nawet
gdyby… przynajmniej wiedziałabym, że nie był sam – dodała jeszcze ciszej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zacisnął dłoń na jej
palcach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chciałbym już więcej
do tego nie wracać – poprosił spokojnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Już nie będę –
obiecała. – Tylko dzisiaj, ostatni raz. Kocham cię za to, dzieciaku, i jestem
tak ogromnie szczęśliwa, że pojawiłeś się w życiu Poldka. I mam nadzieję, że
będziecie razem bardzo szczęśliwi przez całą resztę życia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trzymała jego rękę
jeszcze przez chwilę. W końcu puściła, westchnęła głęboko, zdusiła niedopałek w
popielniczce i powiedziała łagodnie:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Weź sobie prysznic i
się kładź. Cieszę się, że obejrzałeś z nami tę Eurowizję, nawet jeśli jej
prawie nie oglądałeś. Dobranoc, mały.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To określenie byłoby
nawet zabawne, gdyby nie ogromna czułość, z jaką je wypowiedziała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobranoc – powiedział
cicho i wyszedł z kuchni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy już się umył i
wrócił do dużego pokoju, Poldek spał bardzo mocno, plecami zwrócony do ławy.
Szkoda było go budzić, by rozłożyć kanapę, więc Andrzej po prostu położył się
obok. Należało liczyć na to, że gdy zaśnie, nie spadnie na podłogę. Poprawił
koc – nawet w ciepłe noce Poldek w czasie snu marzł, musiał mieć porządnie
przykryte stopy – objął śpiącego chłopaka i zamknął oczy. Było ciemno, cicho,
tylko zza drzwi dobiegały jeszcze kroki kręcącej się po mieszkaniu pani Poli.
Oddech Poldka, spokojny i głęboki, był tym dźwiękiem, który od ponad roku
kojarzył się Andrzejowi z czymś stabilnym, dobrym i potrzebnym.</span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">fot. <u><a href="https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/kosmos-ciemny-ksiezyc-krater-149988/" target="_blank">Pexels</a></u></span></span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-32662513215810632022023-06-08T09:00:00.019+02:002023-09-16T20:37:05.758+02:00POWROTY DO DOMU. ROZDZIAŁ VII: O CZYM SIĘ ŁATWIEJ ROZMAWIA PO ZMROKU. CZĘŚĆ DRUGA<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"></span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3QXSSBdHScUYPuOw9OVnVfCG5My8o3h-YoUzTBah6EZSx59xKpeT0_V326cDIef6yXqe_mH0pdzcDT9qKvWl4T9cvFCEgOVO_3qen5H-UBoVlYAW9q_JBasIlWC_r_1iUyZ1_BUman-ZU9MZa77AdI26H747KtQCwqnRfzq5ClQ28XwulMU4MHtAfTw/s4608/Powtory-VII.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3QXSSBdHScUYPuOw9OVnVfCG5My8o3h-YoUzTBah6EZSx59xKpeT0_V326cDIef6yXqe_mH0pdzcDT9qKvWl4T9cvFCEgOVO_3qen5H-UBoVlYAW9q_JBasIlWC_r_1iUyZ1_BUman-ZU9MZa77AdI26H747KtQCwqnRfzq5ClQ28XwulMU4MHtAfTw/w640-h480/Powtory-VII.jpg" width="640" /></a></div><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br /></span><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">Jeśli dobrze pójdzie,
rozdział ósmy też będzie w czerwcu. I mam taką szaloną myśl: może w tym roku
uda mi się skończyć „Powroty”?<span></span></span></span></p><a name='more'></a><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><o:p></o:p></span></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">POWROTY DO DOMU</span></span></p><p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">ROZDZIAŁ
VII: O CZYM SIĘ ŁATWIEJ ROZMAWIA PO ZMROKU. CZĘŚĆ DRUGA</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br style="mso-special-character: line-break;" />
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><br style="mso-special-character: line-break;" />
<!--[endif]--><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Twe najlżejsze spojrzenie z łatwością mnie odemknie</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">choć zamknąłem się w siebie jak w pięść</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">Ty mnie zawsze płatek po płatku otwierasz jak wiosna</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">która (zręcznie i tajemniczo) otwiera różę pierwszą […]</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;"> </span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">(nie wiem, co z Tobie tkwi, że mnie zamknąć potrafi</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">i otworzyć, tylko jakiś szczegół we mnie czyni to zrozumiałym</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span style="color: black; line-height: 150%;">odgłos Twoich oczu jest głębszy niż wszystkie kwiaty) […]</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-size: medium;">e.e. cummings, „gdzieś, gdzie jeszcze nigdy nie byłem, na szczęście poza”</span></span><span style="font-size: x-large; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><b><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></b></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z konferencji w
Warszawie Andrzej wrócił do domu w czwartek po południu. Sama konferencja
trwała od poniedziałku do wtorku, ale środę jeszcze spędził w bibliotece
uniwersyteckiej. Trzeba było skorzystać z okazji, bo samodzielne skserowanie
potrzebnych artykułów i fragmentów książek poszło znacznie szybciej niż
zamawianie konkretnych tomów przez wypożyczenia międzybiblioteczne; poza tym
mógł przejrzeć szereg innych pozycji i znaleźć jeszcze kilka nieoczekiwanych
tytułów, które okazały się przydatne albo chociaż interesujące.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Konferencje i artykuły
na ten rok miał już w dużej części zaplanowane, i pod względem tematów, i
terminów. Promotorka czasem śmiała się: „Panie Andrzeju, pan jest jak
skrzyżowanie rakiety z organizerem”. Uśmiechał się wtedy do niej z pewnym
zakłopotaniem, bo w gruncie rzeczy nie rozumiał, co w tym takiego zabawnego.
Lubił mieć zaplanowaną pracę, lubił wiedzieć z wyprzedzeniem i konkretnymi
datami, co i kiedy ma robić, a że chciał dużo pisać, dużo publikować i dużo
występować na konferencjach – co w tym dziwnego?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale ja to rozumiem –
powiedziała mu kiedyś profesor Zielewska, na seminarium doktoranckim, które
sobie organizowali ze dwa razy w miesiącu. – Tylko że pan jest tak
zdeterminowany i tak… bo ja wiem, jak to określić, taki całkowicie tym
pochłonięty, że aż mnie to rozczula. I cieszy, żeby było jasne, i cieszy. Na
dziesięć osób planujących zrobienie doktoratu połowa odpada po pierwszym roku,
a z drugiej połowy połowa pasuje po otwarciu przewodu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Siedzieli wtedy przy jej
biurku, paląc papierosy. Profesor Zielewska, średniego wzrostu, bardzo chuda, z
krótką, jasnobrązową czupryną, nosiła grube szkła w kwadratowych,
czarno-czerwonych oprawkach i nieco przyduże marynarki, narzucane na kolorowe
bluzki. Paliła zachłannie i byle jak, nie kończyła porządnie jednego papierosa,
zgniatała go w popielniczce i niemal jednocześnie zapalała drugiego. Potrafiła
tak w czasie dyskusji zużyć z pół paczki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja nie zrezygnuję –
oświadczył wtedy Andrzej stanowczo. Promotorka pokiwała głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wątpię. Widziałam
już w czasie seminarium magisterskiego, jak pan pracuje. – Zaciągnęła się,
wydmuchała dym i dodała: – Bo pan mi kiedy przyniósł ostateczną wersję
magisterki, już taką tylko do podpisania? W połowie maja, pod koniec maja?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pod koniec.
Dwudziestego siódmego – odparł.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I nawet dokładną datę
pan pamięta! – Profesor Zielewska roześmiała się, jakby to był doskonały
dowcip. – No nic, niech pan pracuje dalej po swojemu. Teoretycznie ma pan na
zrobienie doktoratu osiem lat, ale coś czuję, że nie będzie pan tyle czekał.
Zwłaszcza że już teraz ma pan temat, konkretny temat, a nie jakiś ogólny
zakres.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, miał temat –
wstępnie zarysowany w początkowych miesiącach, ale z każdym tygodniem coraz
bardziej wyrazisty. Do otwarcia przewodu potrzebował konferencji i publikacji,
zresztą w ogóle do dorobku tego potrzebował. W części czasopism na
opublikowanie czekało się krócej, w innych dłużej, monografie pokonferencyjne
też pojawiały się po jakimś czasie, więc sporo rzeczy, które już napisał,
powinny ukazać się drukiem dopiero w nowym roku akademickim. Na co miał więc
niby czekać, na ostatnią chwilę, żeby w nerwach i z wściekłością na siebie
próbować opublikować cokolwiek i gdziekolwiek?</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poza tym zwyczajnie to lubił. Lubił pisać – przekładać na zapisane słowa
wszystkie myśli, refleksje, spostrzeżenia dotyczące literatury. Lubił
występować na konferencjach – przedstawiać efekty swojej pracy, zadawać pytania
innym uczestnikom i odpowiadać na ich pytania, dyskutować podczas paneli
dyskusyjnych, podczas rozmów w przerwach, podczas obiadów i kolacje po sesjach.
Jak teraz, w Warszawie. Wprawdzie nie przepadał za tymi wszystkimi „spotkaniami
integracyjnymi”, ale posiłki były częścią pakietu konferencyjnego, więc i tak
jedli razem, a poza tym zdawał sobie sprawę, że nawiązanie kontaktów z ludźmi z
innych uczelni może się przydać. Natomiast odpuszczał sobie jakieś wieczorne
towarzyskie wypady na miasto, bo czasem pojawiały się i takie propozycje. Bez
przesady, nie po to przyjechał. Imprezy, alkohol i ludzi „dla towarzystwa” miał
w domu. Jeżeli spacer po mieście, to samotnie, czasem trafił się dobry
antykwariat lub niezła księgarnia. Warszawy co prawda jako miasta nie lubił,
ale Krakowskie Przedmieście miało sporo dobrych punktów, więc i w poniedziałek,
i we wtorek tam zajrzał. W środę natomiast siedział w bibliotece do oporu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Do domu wrócił z
pięcioma książkami z księgarni i czterema z antykwariatów, z dużą stertą kser,
a także z wizytówką i telefonem sympatycznej angielskiej literaturoznawczyni, z
którą przegadał większość czasu przy posiłkach. Wysiłek włożony w liceum i na studiach
w naukę języka opłacił się – mógł nie tylko napisać artykuł i wystąpić z
prezentacją po angielsku, lecz również i swobodnie rozmawiać z kilkunastoma
zagranicznymi gośćmi. To była pierwsza międzynarodowa konferencja, w której
uczestniczył, i musiał przyznać, że jednak miał obawy, czy podoła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To inaczej wygląda,
gdy na co dzień używasz obcego języka – wyjaśnił Poldkowi po powrocie. Przed
wyjazdem wolał zatrzymać te obawy dla siebie, teraz już mógł o tym mówić. – W
życiu, w pracy. Ja nie używam. No, tyle, że od początku studiów pilnowałem,
żeby raz w miesiącu czytać w oryginale jakiś tekst, ale swobodna rozmowa, bez
wcześniejszego przygotowania sobie wypowiedzi, jak przy prelekcji, to zupełnie
inna sprawa. Ale jednak poszło dobrze – zakończył z zadowoleniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek uśmiechnął się.
Siedzieli przy ni to obiedzie, ni to kolacji, już po obejrzeniu przywiezionych
książek. Dobrze było wrócić do domu, jeść w spokoju, tylko we dwóch, mieć wokół
siebie znajome, własne rzeczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zazdroszczę – przyznał
Poldek. – Znaczy niby mój angielski jest OK, maturę w końcu zdałem na pięć,
pogadać na luzie może bym pogadał, ale na pewno nie napisałbym artykułu od
zera. Tak szczerze to najpierw myślałem, że napiszesz normalnie i dasz do
tłumaczenia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, ale po skończeniu
dałem znajomej z anglistyki do sprawdzenia – przyznał. – Wolałem się upewnić,
czy nie zrobiłem jakiegoś idiotyzmu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej odłożył sztućce
na pusty talerz i sięgnął po herbatę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zrobiła mi jakieś
poprawki, ale powiedziała, że to takie głównie redakcyjno-stylistyczne, a
całość jest w porządku. Więc teraz będę miał na koncie pierwszy artykuł po angielsku –
podsumował z zadowoleniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jestem z ciebie dumny
– oświadczył Poldek i stuknął lekko swoim kubkiem w jego kubek. – I ty ze mnie
też możesz być, wyprodukowałem pod twoją nieobecność w sumie trzy kolejne
strony tego cholerstwa, które oficjalnie nazywamy moją magisterką. Do
dwudziestego pierwszego skończę – dodał stanowczo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Oby – mruknął Andrzej
z rozbawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W przedostatnią sobotę
maja miał być finał Eurowizji, jak Poldek poinformował go radośnie już w czasie
majówki. Finał, który co roku z mamą ogląda. No i w tym roku oczywiście też, i
Andrzej musi koniecznie dołączyć, robią sobie zawsze z mamą masę żarcia, dobre
wino i oglądają aż do końca, choćby padali z nóg.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przypominam ci, że
masz szlaban na imprezy – wytknął mu wtedy Andrzej bezlitośnie. – Jeśli nie
skończysz pierwszego rozdziału do tego czasu, możesz zapomnieć o tym muzycznym
badziewiu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie jest badziewie,
tylko świetna zabawa – powiedział Poldek z urazą. – No i chyba sobie jaja
robisz…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powiedziałem wyraźnie:
szlaban do skończenia pierwszego rozdziału – odparł ze złośliwym uśmiechem. –
Więc jeśli tak ci zależy, to lepiej przyspiesz pisanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W gruncie rzeczy tylko
go straszył; przecież nie odebrałby mu tej domowej tradycji, nawet jeśli była
głupawa. Ale na wspaniałomyślne „No dobra, szlaban chwilowo zawieszony” będzie
jeszcze czas. A na razie Poldek wziął sobie tamtą rozmowę do serca i
rzeczywiście trochę przyspieszył. Do tego z Warszawy Andrzej przywiózł mu ksera
trzech artykułów, których nie było w Szczecinie, więc miał przydatny materiał
do dalszej pracy. Może do dwudziestego pierwszego nie skończy, ale będzie już
blisko końca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dwa czy trzy dni po
tamtej rozmowie Poldek podszedł do niego z telefonem w ręku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Proszę bardzo –
powiedział z irytacją – potwierdź mojej mamie, że rzeczywiście dałeś mi szlaban
na imprezy i w niedzielę nie możemy do niej przyjść.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przejął telefon i ruchem
głowy wskazał Poldkowi biurko. Poldek popatrzył ponuro i wrócił do swojego
laptopa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzień dobry, pani
Polu. – Andrzej uśmiechnął się z rozbawieniem, słysząc jej „Co to za szlabany,
Kanciku?”. – Poldek ma szlaban na imprezy i podobne, dopóki nie skończy
pierwszego rozdziału magisterki. Przez dwa miesiące nie ruszył palcem, więc
teraz nadrabia. Jak nadrobi, szlaban się skończy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek rzucił mu
mordercze spojrzenie przez ramię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pani Pola zareagowała na
szczęście dość rozsądnie, bo zgodziła się, że zaliczenie seminarium i pisanie
magisterki są ważniejsze niż w sumie zupełnie pozbawione powodu spotkanie na
ciasto i kawę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale na Eurowizję
przyjdziecie? – upewniła się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem, czy
przyjdziemy na Eurowizję – odpowiedział Andrzej specjalnie głośno i dobitnie. –
Wszystko zależy od Poldka. Gdyby od lutego siedział nad rozdziałem, tak jak
było ustalone z promotorką, nie byłoby sprawy. A tak ma to, co sam sobie
zafundował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek, bez odwracania
się, uniósł lewą rękę i pokazał mu środkowy palec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I jest przez to
strasznie obrażony na mnie i na cały świat – dodał Andrzej, z trudem
powstrzymując śmiech. – Jakbym mieszkał z piętnastolatkiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek uniósł też prawą
rękę, z tym samym gestem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wtrącam się w to –
oświadczyła pani Pola, chichocząc. – W sumie to dzięki, że go pilnujesz. Ale
straszny jesteś. Na Eurowizję musisz mi go puścić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy się pożegnali,
Andrzej położył telefon na biurku i popatrzył na Poldka, który znów pisał, z
zaciętym wyrazem twarzy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Możesz być na mnie
wściekły – powiedział spokojnie – ale nie pozwolę ci zawalić czegoś, co jest
ważne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek pisał jeszcze
przez moment, po czym opuścił ręce na kolana i oparł się o krzesło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem. – W jego głosie
słychać było zmęczenie. – I serio, jestem ci wdzięczny. Wkurwiony jestem
głównie na siebie, bo rzeczywiście zawaliłem tamte dwa miesiące, a teraz muszę
nadganiać. – Spojrzał na Andrzeja i uśmiechnął się lekko. – Zrób mi jakąś
kanapkę i herbatę, może być z hibiskusa. Będę tłukł do końca tej strony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dostał kanapki, dostał
herbatę, dostał papierosa, napisał resztę strony i nawet dwa zdania kolejnej. W
niedzielę po pracy wrócił, wziął prysznic, zjedli, trochę poczytał Christie i
jeden z tomów „Mikołajka”, a potem, już nawet bez poganiania, usiadł przed
laptopem i pisał. Nawet słowem nie pisnął, że wolałby w tym czasie siedzieć u
mamy i opychać się szarlotką.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kto wie, może
rzeczywiście skończy rozdział do dwudziestego pierwszego maja.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W semestrze letnim plan
zajęć był zdecydowanie lepszy niż w zimowym. Pensum magistra teoretycznie
wynosiło trzysta sześćdziesiąt godzin, ale Andrzej dostał w sumie czterysta
pięćdziesiąt, bo grup było sporo, a do tego jeden z profesorów wyjechał na
stypendium, więc jego godziny trzeba było załatać innymi osobami. „No i na
magistrów spada najwięcej”, wyjaśniła profesor Zielewska z przepraszającym
uśmiechem. „Czyli na pana”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W zimie miał więc
dwieście czterdzieści godzin i osiem grup, w lecie już tylko dwieście dziesięć
godzin i siedem grup: pięć na trzecim roku, z teorii literatury – te grupy już
znał, prowadził je od października – oraz dwie nowe, na pierwszy roku, z
poetyki. Zajęcia w poniedziałki od jedenastej trzydzieści do piętnastej, wtorki
wolne, w środy od ósmej do dziesiątej, w czwartki od trzynastej trzydzieści do
osiemnastej trzydzieści, plus jeszcze przed zajęciami półtorej godziny
konsultacji narzuconych odgórnie na całej polonistyce, piątki od dziesiątej do
jedenastej trzydzieści.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Taki plan dawał dużo
swobody i czasu – na czytanie, pisanie, na siłownię w poniedziałki po
zajęciach, na przesiadywanie w bibliotece. Andrzej nieraz wychodził we wtorki
wraz z Poldkiem, który miał wtedy na ósmą; na placu Rodła Poldek wsiadał do
któregokolwiek tramwaju, poza jedynką i piątką, i dojeżdżał do placu
Kościuszki, skąd łapał sześćdziesiąt jeden albo osiemdziesiąt jeden i już
autobusem docierał niemal pod wejście Wydziału Humanistycznego na Krakowskiej.
Andrzej natomiast wsiadał do piątki i wysiadał zaledwie kilkadziesiąt metrów od
Biblioteki Głównej US na Tarczyńskiego. Spędzał tam z sześć, siedem godzin; do
czternastej lub piętnastej było z reguły cicho, spokojnie i mało ludzi.
Niekiedy zamiast na Tarczyńskiego jechał do Książnicy; tam wprawdzie pojawiało
się od rana więcej osób, zwłaszcza studentów medycyny, ale dawało się bez
problemu wytrzymać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W piątki wolał zostać w
domu. Coś było w piątku jako takim szczególnego, już od czasów liceum – ta
świadomość, że to piątek i zaraz weekend. Nawet później, od studiów, gdy na
weekend nie czekało się jak na uwolnienie od licealnej nudnej rutyny – ba,
nawet teraz myśl „piątek” sprawiała, że czuło się pewne odprężenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po zajęciach załatwiał
więc zakupy, wpadał do którejś biblioteki i wracał do domu. Dziś zamiast
biblioteki odwiedził księgarnię językową koło Świata Książki na Śląskiej, kupił
kilka najpotrzebniejszych rzeczy w Społem niedaleko Małopolskiej i dotarł do
mieszkania przed czternastą. Poldek kończył o piętnastej, dojeżdżał w okolicach
szesnastej, więc jeszcze miało się trochę czasu na przejrzenie nowych nabytków
i spokojne przemyślenie pomysłu z konferencji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po obiedzie usiedli z
obu stron biurka; Poldek, jak sam mówił, potrzebował „rozgrzewki”, by zacząć
pisać, więc przez pierwsze minuty przeglądał poprzednie strony i zaglądał do
leżących przy lewej ręce notatek. Nagle zapytał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co ty masz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niemiecki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Po co ci niemiecki? –
zdziwił się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej westchnął i
uniósł głowę znad rozłożonych książek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo jak tak sobie na
konferencji pogadałem z tą całą Edith z Anglii i z paroma innymi osobami, to
się okazało, że jest sporo ciekawych materiałów, takich, które by mi się mogły
przydać, dostępnych głównie po niemiecku. I wychodzi na to, że ten niemiecki by
mi się przydał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek uśmiechnął się z
niedowierzaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co, chcesz się teraz
tego niemieckiego nauczyć?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A co mam zrobić,
czekać z założonymi rękami, aż to przetłumaczą?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobra, ale… chcesz
się go tak sam uczyć?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Spróbuję – odparł.
Oparł łokcie na blacie biurka, splótł dłonie i wsparł na nich podbródek. –
Teoretycznie rok łaciny powinien być dobrym punktem wyjścia do uczenia się
języków romańskich i germańskich. Przejrzałem to sobie wstępnie, na razie
wydaje się do ogarnięcia. – Odchylił się i oparł plecami o krzesło. – Trochę
porobię sam, potem może poszukam kursu. Nie mam ochoty zaczynać od samego
początku z jakąś grupą ludzi i dostosowywać się do ich tempa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– OK – mruknął Poldek i
sięgnął po papierosa. – Powodzenia. Kurde. Miałem niemiecki w ogólniaku, ale to
była masakra i nic z niego nie pamiętam, poza jakimś „der, die, das”, cokolwiek
to było.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Rodzajniki określone.
– Andrzej uśmiechnął się z rozbawieniem. – Tyle już zdążyłem przyswoić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra. – Poldek
zaciągnął się, wydmuchał dym i westchnął ciężko. – To ty sobie przyswajaj
dalej, ja mam tu poważną robotę, a nie rozrywki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez jakiś czas
pracowali – Poldek stukał w klawiaturę raz szybciej, raz wolniej, czasem coś
mruczał z papierosem w zębach, czasem unosił głowę, spoglądał w sufit i po
cichu przeklinał, strzepywał popiół do popielniczki, zduszał tam niedopałek, po
pewnym czasie sięgał znów do paczki. Andrzej w nowym dużym notesie rozpisywał
sobie podstawy gramatyki niemieckiej; na razie zupełnie omijał słówka, mimo że
w obu samouczkach, które znalazł, było ich sporo – wolał najpierw zrozumieć
większą partię zasad językowych, dlatego skupił się bardziej na repetytorium
gramatycznym. Słówka były do wkucia; gramatyka była do zrozumienia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale wiesz co? –
powiedział nagle Poldek, przerywając pisanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Hm? – Spojrzał na
niego. Poldek miał dziwną minę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Trzeba jednak być
tobą, żeby od stwierdzenia: „Jest masa potrzebnych mi tekstów po niemiecku”
przejść jednym ruchem do: „A to luz, nauczę się niemieckiego, sam, a co”. –
Pokręcił głową. – Jestem pełen podziwu, serio.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poczekaj z tym
podziwem, aż będę w stanie cokolwiek powiedzieć albo przeczytać – odparł z
rozbawieniem. – I w sumie co tu podziwiać, jest mi potrzebny, to co mam robić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Patrzyli na siebie przez
chwilę bez słowa; Poldek w końcu uśmiechnął się, znów pokręcił głową i
powiedział:</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Serio, trzeba być tobą. – Po czym wrócił do pisania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej nie skomentował,
bo i w gruncie rzeczy nie za bardzo rozumiał, o co Poldkowi chodzi. Problem był
jasny i dawał się konkretnie rozwiązać, o czym tu dalej dyskutować?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy już późnym wieczorem
leżeli w łóżku, na boku, spleceni rękami i nogami, Poldek zapytał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak będzie po
niemiecku: „boski seks, który mnie wykończył”?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej roześmiał mu się
w kark.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie mam pojęcia, ale
obiecuję, że jutro sprawdzę. Tylko nie gwarantuję pełnej poprawności, oni mają
trzy formy odmieniania przymiotników w zależności od rodzajników…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Oszczędź mi – jęknął.
– Z liceum pamiętam tylko, że kułem na pamięć jakieś krótkie baśnie do
wyklepania, żeby zaliczyć na trzy na semestr. Klepałem i nic nie rozumiałem.
Chyba mieliśmy kiepską niemczycę albo ja z niemca byłem tępakiem, bo serio
przez cztery lata nie złapałem totalnie nic.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Leżeli przez chwilę w
milczeniu; wreszcie Poldek, nie odwracając się, mruknął:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sumie to mam durne
pytanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Hm?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale naprawdę durne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jest. Cholernie.
Durne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mimo że górne światło
było wyłączone i świeciła się tylko nocna lampka na szafce za plecami Andrzeja,
dało się zauważyć, że policzek Poldka zrobił się trochę czerwony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mów. – To już się
robiło intrygujące. – Najwyżej odpowiedź też będzie durna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty… – Poldek się zawahał,
odetchnął głęboko i szybko podjął: – Nie, w sumie to mam dwa, i to pierwsze nie
jest takie durne. Kiedy się zorientowałeś, że wolisz facetów?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przez chwilę
milczał, zaskoczony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A jakie to ma
znaczenie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek spojrzał na niego
przez ramię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jestem ciekaw –
wyjaśnił. – No i jakieś ma, prawda? W sensie, potem musisz siebie i wszystko
wokół poukładać od początku, ze świadomością, że nie pasujesz. – Ponownie
położył głowę na poduszce. – Ja się zorientowałem na początku drugiej klasy
liceum, jak się zakumplowałem z chłopakiem z trzeciej i najpierw było fajnie,
gadanie, oglądanie, granie w coś, a potem na imprezie andrzejkowej w budzie
zaczęliśmy się całować i myślałem, że nie zdołam wstać z podłogi, na której
siedzieliśmy, tak było gorąco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej uśmiechnął się i
przytulił się mocniej do jego pleców.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I wróciłem do domu z
takim „kurwa, co ja powiem mamie?” – podjął Poldek cicho. – Bo w pierwszej
klasie całowałem się z dwiema dziewczynami i to było takie totalnie nic, były
ładne, miłe i fajne, ale zero wrażeń. A z nim było tak, że serio jakby mi się
mózg wyłączył. I z jednej strony chciałem powiedzieć mamie, bo nie wyobrażałem
sobie, że miałaby czegoś takiego o mnie nie wiedzieć, a z drugiej jak stałem
przed nią i myślałem: „Teraz jej powiem, zaraz jej powiem”, to miałem wrażenie,
że się z nerwów porzygam. Bałem się – dodał jeszcze ciszej. – Mówiłem ci kiedyś
zresztą. Tak się cholernie bałem, że… no wiesz, że uzna, że jestem nienormalny,
że się mnie brzydzi, że mnie znienawidzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie w stylu twojej
mamy – mruknął Andrzej uspokajająco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A skąd to miałem wtedy
wiedzieć? – odparł Poldek. Zabrał dłoń z ręki Andrzeja i poprawił sobie
poduszkę pod głową. – Miałem szesnaście lat, to był mój pierwszy coming out i
to przed własną matką, skąd miałem wiedzieć, jak to się skończy? Przez chwilę
miałem nawet taką wizję, że mnie wywala z domu i będę spać na klatce schodowej.
– Parsknął niezbyt wesołym śmiechem. – Ale z drugiej strony naprawdę nie
umiałem sobie wyobrazić, że coś tak ważnego będę przed nią chował, jakbym
zrobił coś złego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Milczeli przez chwilę.
Andrzej przesuwał dłonią po udzie Poldka, który wreszcie podjął, już weselszym
tonem:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale skończyło się OK,
mama jest cudowna. Czasami tak sobie o tym myślę i dociera do mnie, że jest naprawdę
wspaniała, to było o początku takie: „aha, OK, taki jesteś, nie ma sprawy”. Ale
to był naprawdę przerażający moment – dodał. – Wtedy, gdy już, już miałem
powiedzieć i w tym pierwszym momencie, gdy powiedziałem. W życiu bym wtedy nie
uwierzył, że kilka lat później usłyszę od niej: „Zaproś swojego chłopaka na
wakacje, żeby z nami przemieszkał, co mi masz tak z tęsknoty usychać, zrobisz
się marudny i wkurzający i tylko mi lato zepsujesz”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Roześmiali się obaj,
Poldek w poduszkę, Andrzej w ramię Poldka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I tak zostałeś
przechowany na Ratajczaka przez trzy miesiące, na życzenie mamy – podsumował
Poldek po chwili. – To teraz twoja kolej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przez moment
milczał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W gruncie rzeczy nie
ma o czym mówić – stwierdził wreszcie. – Nie umiem tego uchwycić, gdzieś między
końcem podstawówki a początkiem liceum coś mi się zaczęło klarować. I to nie
było jakieś wielkie objawienie, po prostu takie… „e, nie, dziewczyny nie,
chłopacy tak”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Daj spokój – prychnął
Poldek niedowierzająco. – Serio?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Serio. – Próbował się
cofnąć pamięcią do tamtych lat, do jakiegoś konkretnego momentu, ale nie mógł
nic uchwycić. – Naprawdę, nie było żadnego szczególnego wydarzenia czy czegoś.
Raczej tak, jakbym cały czas miał to przed oczami, tylko niewyraźnie, i wtedy
właśnie się zaczęło robić coraz wyraźniejsze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może i tak bywa –
mruknął Poldek. – Miałeś wtedy kogoś?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Podobali mi się różni
chłopacy ze szkoły. W tym kolega z klasy. Dobry kolega. – Wspomnienie Marcina,
od dawna tak wyblakłe i bez znaczenia, na moment powróciło. – W drugiej klasie
zorientowałem się, że też mu się podobam, więc zaczęliśmy ze sobą sypiać. W
trzeciej klasie mi się znudził i uciąłem to. A potem poczekałem do rozpoczęcia
studiów, żeby sobie popsuć reputację, zgodnie z opinią twojego wuja – dokończył
kpiąco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek się nie
roześmiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W twoim ujęciu brzmi
to strasznie… instrumentalnie. On ci się podobał, ty jemu też, więc sypialiście
ze sobą, potem przestał ci się podobać i koniec. Nie byłeś zakochany?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedział
szczerze. – Byłem napalony. Podniecał mnie, był dostępny, lubiłem go, nie
potrzebowałem niczego więcej. I nie obiecywałem niczego więcej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Coś mi to przypomina –
mruknął Poldek. – Z początku znajomości, pamiętasz to twoje „nie rób sobie
nadinterpretcji, bo tu nie ma czego nadinterpretowywać”? Kurwa, miłe to nie
było. Ale było szczerze – dodał po chwili. – Pomyślałem sobie wtedy, że albo
musisz być skończonym chujem, albo naprawdę mieć sporo takiej wewnętrznej
uczciwości, skoro nie próbujesz się pokazywać w lepszym świetle i udawać, jaki
to ty jesteś miły, uczuciowy i tak dalej. Pieprzysz, co się nawinie, i nie
dorabiasz sobie do tego jakichś ckliwych usprawiedliwień, tylko stawiasz sprawę
jasno, nawet jeśli przez to ryzykujesz, że ci jakiś facet strzeli focha i
wyjdzie, trzaskając drzwiami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Miałem dosyć udawania
przez liceum – odpowiedział Andrzej spokojnie. – Od końcówki trzeciej klasy
obiecywałem sobie, że jak już się wyrwę z domu, z budy, z tego miasta, że jak
już pójdę na studia i będę panem samego siebie, nie będę się bawił w żadne udawanie,
upiększanie rzeczywistości, będę po prostu robił, co chcę, jak chcę i z kim
chcę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I po to ci był ten
wielki harem z Inferno, który tak przeżywa Boguś? – zapytał Poldek z wyraźnym
rozbawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej uśmiechnął się
lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Powiedzmy. Był, bo nie
miałem ochoty się ograniczać, za to miałem ochotę na dużo seksu, dużo facetów i
zero zobowiązań.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak sobie na początku
myślałem, że jesteś przeciwnikiem stałych związków – przyznał Poldek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie jestem
przeciwnikiem – odparł Andrzej po chwili zastanowienia. – Tylko nie
potrzebowałem ich. Nie widziałem ich sensu, dla siebie. W sumie nie za bardzo
rozumiałem, po co ludzie tak się za nimi uganiają. Dobrze mi było z tym
układem: podryw – seks – pożegnanie. Przez dłuższy czas to mi w zupełności
wystarczało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Więc co się zmieniło?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie wiem – stwierdził
spokojnie. Ręka, na której dotąd leżał, ścierpła, więc ułożył się inaczej, tak
by móc ją rozprostować. Drugą rękę wciąż trzymał na nodze Poldka. – Może to
była jakaś forma przesytu, może zacząłem potrzebować ludzi też trochę inaczej,
jako znajomych, do pogadania, do wyjścia gdzieś razem. A potem ty mi zwinąłeś
sprzed nosa epos babiloński i jesteśmy tutaj – dokończył z rozbawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek wybuchnął
śmiechem w poduszkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czyli to moja wina –
podsumował. – No jasne. Ej, a tak szczerze, żałujesz tego haremu? Żałowałeś
kiedykolwiek?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odparł ze
zdziwieniem. – Niby czemu? Miałem ochotę na wielu facetów, to miałem, dlaczego
mam tego teraz żałować?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, ja nie w tym
sensie – mruknął Poldek, spoglądając na niego przez ramię z wyraźnym uśmiechem.
– To mi akurat nie przyszło do głowy. Pytam w sensie, czy żałujesz, że już nie
masz tego haremu facetów, tylko jednego faceta, i to akurat tego, którego
musisz pilnować przy pisaniu magisterki? Nie żałujesz, że zrobiłeś taką
zamianę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej patrzył na niego
przez moment w milczeniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mówiłem ci kiedyś, że
nie żałuję żadnej swojej życiowej decyzji – odpowiedział wreszcie twardo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek nie odpowiedział,
uśmiechnął się tylko jeszcze raz, lekko, jakby z czułością, i z powrotem opadł
na poduszkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobra, to teraz w
sumie mógłbym zadać to cholernie durne pytanie – mruknął po chwili. – Chociaż w
zasadzie już znam odpowiedź, że nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zadaj je – zachęcił
Andrzej. – Chcę wiedzieć, co to za durne pytanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek wziął głęboki
oddech.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– OK, ale uprzedzałem,
że jest durne. Byłeś kiedyś w stałym związku? Nie mówię o tym w liceum, tylko
później, na studiach. No… przed nami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przez moment
milczał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Byłem – odpowiedział
wreszcie spokojnie. – Raz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek uniósł głowę, a
potem szybko przewrócił się na plecy. Pomimo ciemności, słabo rozpraszanej
nocną lampką, zaskoczenie i zaciekawienie na jego twarzy były całkiem nieźle
widoczne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra, teraz to
przeżyłem szok – oświadczył. – I ci nie daruję, sorry. Mów. Chcę szczegóły, nie
umiem sobie tego wyobrazić. Co ten facet musiał zrobić i kim być, że jednak mu
się coś takiego z tobą udało?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W jego głosie poza
zaciekawieniem brzmiało też niedowierzanie. I chyba coś jeszcze, czego jednak
nie dawało się rozpoznać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej milczał przez
dłuższą chwilę, potem się krótko roześmiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Naprawdę chcesz o tym
słuchać? – zapytał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcę – odparł Poldek
poważnie. – Chciałbym cię naprawdę tak porządnie poznać, ale wielu rzeczy o
tobie jeszcze nie wiem. A to wydaje się… no, ważne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może i było ważne –
mruknął Andrzej. – W pewnym sensie. – Usiadł, oparł się plecami o poduszkę,
przyciągnął trochę kołdrę i zarzucił ją na nogi swoje i Poldka. – Poznałem go w
połowie pierwszego roku, też w Inferno, zaczepił mnie i poszliśmy do niego. A
po paru dniach znowu mnie w tym klubie znalazł. Był atrakcyjny, dobry w łóżku i
palił, więc było fajnie. Był mną mocno zainteresowany, chyba od samego
początku, a mnie się zaczęło podobać takie częstsze pieprzenie się z tą samą
osobą, więc przychodziłem, chociaż przez dłuższy czas chodziłem jednocześnie na
nowe podrywy. Bo miałem ochotę. A on się o to strasznie wkurzał. – Uśmiechnął
się lekko; przypomniał sobie, jaką minę robił Remigiusz, ile razy pojawiała się
choćby aluzja do innych facetów. – Był też ode mnie o dwadzieścia lat starszy –
dodał, zerkając na Poldka, który w tym momencie uniósł w zaskoczeniu brwi. –
Nie czuło się tego, chyba że wyjeżdżał z jakimiś akcjami wychowawczymi z serii
„nie masz kolegów”. A wyjeżdżał z tym dość często, bardziej się przejmował
takimi sprawami niż ja. O – dodał, sięgając po papierosy, zapalniczkę i
popielniczkę, które leżały na nocnej szafce – i zawsze marudził, gdy paliłem w
łóżku. Chyba się bał, że puszczę nas obu z dymem. – Podsunął Poldkowi paczkę,
ale ponieważ ten pokręcił głową, Andrzej zapalił papierosa tylko sobie. – To
był miły facet – podjął. – Miły, zabawny, dobry w łóżku. Troskliwy, aż chwilami
nadopiekuńczy, co mnie wkurzało. Ale na początku studiów niemal wszystko mnie
wkurzało. – Zaciągnął się głęboko, wydmuchał powoli dym i popatrzył na
zasłonięte okna. – Pierwsze miesiące pierwszego roku były najgorsze. Masa ludzi
na roku, wśród których kompletnie ginąłem, byłem po prostu jednym z wielu,
kolejna osoba z nazwiskiem na „W”, więc ostatnia grupa ćwiczeniowa, to
wszystko, co musi pan wiedzieć, dopóki pan czegoś nie obleje. – Ugiął nogi w
kolanach i oparł na nich ręce. – Szczecin, bo do Krakowa się nie dostałem. –
Zerknął na Poldka, który milczał, tylko ułożył się teraz na boku twarzą do
mówiącego. – To jest jedna z tych rzeczy, o których nikomu nie powiedziałem.
Składałem papiery na UJ, było dla mnie jasne, że tam jest moje miejsce. I nie
do pomyślenia, że mógłbym się nie dostać. A jednak. – Ponownie uniósł papierosa
do ust. – Egzaminy poszły mi dobrze – podjął po krótkiej chwili – ale innym
też, a ludzi na jedno miejsce było sporo. I wtedy zaliczyłem naprawdę paskudne
zderzenie z rzeczywistością: byli ludzie równie dobrzy jak ja. I byli ludzie
lepsi ode mnie. I zwyczajnie miałem za mało punktów, o sześć za mało, by się
dostać. A tyle punktów, ile miałem, miało też czterdzieści siedem innych osób.
O jeden punkt więcej ode mnie miało trzydzieści sześć, a o jeden mniej –
czterdzieści dwie. Musiało mnie mocno trzepnąć, skoro do dziś to pamiętam –
dodał z rozbawieniem i ponownie się zaciągnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A skąd Szczecin? –
spytał Poldek cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Awaryjnie – wyjaśnił
spokojnie. – Szczecińską polonistykę kojarzyłem dobrze przez parę nazwisk, paru
autorów artykułów, które do egzaminów czytałem. Nie pamiętam już, czy to mama
mi ciągle wbijała do głowy, żebym składał na dwie uczelnie albo dwa kierunki,
skoro tak można, czy mnie coś tknęło, że lepiej mimo wszystko mieć taki plan
awaryjny, w każdym razie złożyłem też tam. I tam się bez problemu dostałem. –
Strzepnął popiół do leżącej pomiędzy nimi popielniczki. – Ale byłem wściekły.
Rodzicom nie mówiłem, gdzie dokładnie zdaję, nie mówiłem nikomu, więc po prostu
temat Krakowa oficjalnie nigdy nie istniał. Ale przez cały pierwszy rok miałem
takie poczucie porażki, niby jestem na wymarzonym kierunku, ale nie w
wymarzonej uczelni. Więc uznałem, że pokażę im wszystkim, tylko nie pytaj,
jakim „im”, po prostu jakimś „im”, pokażę im, że jestem od wszystkich lepszy.
Najlepszy. Lepszy od tych tutaj w Szczecinie, lepszych od innych, tych
przyjętych, w Krakowie. Najlepszy w czasie ćwiczeń, w czasie zaliczeń, w czasie
egzaminów. I to się rzeczywiście udawało, zerówki, zwolnienia z niektórych
egzaminów, dobre oceny. – Zaciągnął się. Poldek milczał, przesuwał palcem
prawej dłoni po popielniczce. – Przez pierwsze miesiące miałem nawet taką myśl,
że zdam dobrze pierwszy rok i się przeniosę do Krakowa, mogło się udać. –
Spojrzał na rozżarzony czubek papierosa. – Ale wtedy zaczęło się zmieniać. Moja
promotorka mnie zauważyła w czasie ćwiczeń, pożyczyła mi parę książek, potem
zaproponowała napisanie recenzji jednej z nich do „Pograniczy”. Napisałem,
opublikowali mi to. Potem dostałem drugą książkę, też do recenzji. Wiesz, to
były takie studenckie recenzje, nie taki poziom, jak wykładowców, ale
praktykowali to, dawali niektórym studentom do recenzji a to powieść, a to
publikację naukową. Tylko zwykle mierzyli w osoby co najmniej na trzecim roku.
Ale Zielewska powiedziała, że ręczy za mnie głową, i przepuścili tekst
pierwszaka. – Uśmiechnął się do siebie na to wspomnienie. – Nie masz pojęcia,
co poczułem, gdy pierwszy raz zobaczyłem swoje nazwisko wydrukowane w
czasopiśmie literackim, w czasopiśmie pod redakcją moich własnych wykładowców.
Byłem tam. Byłem czymś więcej niż jednym ze stu sześćdziesięciu nazwisk, które
może będą tu za rok, a może nie. Byłem obecny w „Pograniczach”, byłem rozpoznawany
przez kilku wykładowców z nazwiska, byłem tym, któremu można pożyczyć książki z
zakładowego księgozbioru. Nie zniknąłem, nie przegrałem. – Zdusił niedopałek w
popielniczce i spojrzał na Poldka. – Od tej pierwszej publikacji Kraków bardzo
szybko wyleciał mi z głowy. Tutaj zacząłem już coś osiągać, i to w momencie,
gdy większość moich znajomych z roku zastanawiała się tylko, czy zda łacinę albo
egzamin z gramatyki opisowej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Byłeś szczęśliwy –
powiedział Poldek cicho. Andrzej uśmiechnął się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, byłem szczęśliwy.
– Ponownie oparł się o poduszkę i położył splecione dłonie na kolanach. – Wtedy
w końcu naprawdę zacząłem się czuć na tych studiach szczęśliwy. I zacząłem
lubić Szczecin, nie wiem, czy jakoś tak niezależnie, czy właśnie z powodu
studiów. Ale zacząłem. Wcześniej mnie to miasto strasznie wkurzało, było takie…
w kawałkach, jak jakaś byle jak pozszywana narzuta. A potem nagle zaczęło mi
się to podobać, taki nieoczywisty zestaw skrawków, które teoretycznie do siebie
nie pasują, ale jednak tworzą coś interesującego. I okazało się, że im bardziej
człowiek się w te skrawki wpatruje, zagłębia, tym się robi ciekawiej. –
Poprawił poduszkę, by mieć jej kawałek też za głową. – Wiesz, kiedy na czyjeś
pytanie, czemu akurat tutaj, odpowiadam „Bo wybrałem Szczecin”, zawsze myślę w
kontekście „po pierwszym roku”. Takie małe niedopowiedzenie, które zmienia
sytuację – dodał z rozbawieniem. – Ale w sumie to prawda, w ostatecznym
rozrachunku to ja wybrałem Szczecin. Natomiast wcześniej byłem naprawdę
wiecznie wkurzony. Na tę sprawę ze studiami. Na to miasto, bo to nie był
Kraków. Na codzienność i na siebie, bo okazało się, że jestem beznadziejnie
przygotowany do samodzielności, wtedy dopiero wyszło, jak matka wokół mnie
skakała, nie umiałem ani zrobić prania, ani czegoś ugotować, ani nie byłem
przyzwyczajony, że muszę sam wokół siebie jakoś ogarniać otoczenie. Akademik to
była na początku niezła szkoła życia, czułem się momentami jak kretyn. Ale
umiałem obserwować i się uczyć – dodał po chwili. – I byłem wkurzony na rodziców.
Na to, że muszę co jakiś czas do nich jeździć i się wybijać z tego rytmu „duże
miasto i studia”. Że ich potrzebowałem, to znaczy matki. Że jeszcze parę razy
musiałem się zetrzeć z ojcem, żeby mu uświadomić, gdzie są granice. Na matkę
byłem wtedy jeszcze wciąż dość zły za to, że w tej jednej konkretnej kwestii
zawsze ustępowała ojcu – dorzucił. – Potem, między drugim a trzecim rokiem, już
mi przeszło, ale wcześniej ciągle miałem jej to za złe i czasem lubiłem
powiedzieć ojcu coś tak, żeby i ją zabolało. Chcesz słuchać dalej? – spytał
kpiąco, głównie by przerwać to milczenie ze strony Poldka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcę – odparł Poldek
spokojnie, stanowczo, patrząc na niego uważnie. – Bardzo chcę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył
ramionami i spojrzał na zaciągnięte zasłony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Więc tak to wyglądało
– podjął. – Remigiusz wkroczył w to w momencie, gdy już się trochę zacząłem
ogarniać pod względem codziennego życia i już ustawiłem nieco rozkład sił na
uczelni, to znaczy przestałem być takim jednym z wielu i przynajmniej na
poziomie grupy wykładowcy mnie rozpoznawali, na zasadzie: „O, Weredecki, ten ma
zawsze coś sensownego do powiedzenia i jest przygotowany”. Ale to nadal był
dopiero początek i nadal ciągle mnie nosiło. I naprawdę ostatnią rzeczą, jakiej
wtedy potrzebowałem, były jakieś romansowe historie. Ale Remigiusz wpakował mi
się w życie z jakimś takim… bo ja wiem, codziennym spokojem. Ładem. Troską.
Lubił wokół mnie skakać, a to było wygodne i ułatwiające życie. Lubił mnie
wozić. Nauczył mnie obsługi komputera i jazdy samochodem, potem na kursie
wszystko to już miałem opanowane. Przejmował się, czy zjadłem, czy dobrze się
czuję, czy mam zajęcia na ósmą i mnie podrzucić, żebym się nie tłukł autobusem.
Przed sesją, chyba wtedy, namówił mnie, żebym u niego przemieszkał, bo będę
miał lepsze warunki do nauki, i tak w końcu zostałem u niego aż do grudnia.
Wywoził mnie na siłę na jakieś wiejskie wycieczki, żebym się dotlenił. –
Skrzywił się na to wspomnienie. – Plus tego był taki, że ćwiczyłem manewry na
jakichś dzikich drogach. Ogólnie naprawdę ułatwił mi życie przez letni semestr,
w razie potrzeby mogłem się kompletnie wyłączyć i skupić na nauce. To było
miłe, ta troska. Chociaż raczej nie za bardzo mu okazywałem wdzięczność. Za to
chętnie i łatwo pokazywałem mu moje wkurzenie, nawet jeśli nie było jego winą –
dorzucił szczerze. – W sumie facet miał do mnie momentami świętą cierpliwość.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kochałeś go?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Głos Poldka był cichy i
łagodny. Twarz Poldka, tylko częściowo widoczna w świetle lampki – uważna i
wyczekująca. Andrzej popatrzył na niego, uśmiechnął się lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – odpowiedział
spokojnie. – Nie kochałem go. Lubiłem go. – Spojrzał w kierunku okna. –
Naprawdę go polubiłem. Nieźle się z nim gadało, o ile nie miał tych akcji
wychowawczych. W łóżku było świetnie. Ta troska o mnie była wygodna, miła, taka…
dobra. Był inteligentny, był ogarnięty, był sympatyczny. To mi wystarczało. –
Wyprostował prawą nogę, kolano lewej na nowo objął dłońmi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I co się stało?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jemu to nie
wystarczało. – Wyciągnął z paczki nowego papierosa. – W wakacje mi nagle
oświadczył, że się we mnie zakochał. I potem zaczęło się takie… nie wiem, jak
to określić, takie jego dążenie za wszelką cenę do tego, żebym ja się określił
i żeby zrobić z tego takie oficjalne, jednoznaczne „razem”. – Zapalił, przez
chwilę obracał zapalniczkę w dłoniach. – Upierał się, żebym poznawał jego
znajomych. Jego siostrę. Żebym wygłaszał całe prelekcje na temat tego, co
czuję, co do niego czuję. Wymyślił sobie, że kupimy nowe mieszkanie, rozumiesz,
„my”, on, ja i moje stypendium, którego jeszcze nawet nie miałem. Większe
mieszkanie, żeby w kolejnych latach książki mi się mieściły. Ciągał mnie po
tych mieszkaniach do oglądania i się wściekał, że się tym nie entuzjazmuję. A
potem wymyślił sobie wspólne święta u jego siostry, w innym mieście, jako para.
I chyba to mi w końcu otworzyło oczy, że zaszliśmy za daleko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zaciągnął się mocno,
potem powoli wydmuchał dym. Wspomnienia niektórych rozmów, wrażeń, niepokojów
nadal miały dość wyrazisty smak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie chciałem go jakoś
bezdusznie wykorzystać – podjął ciszej. – Naprawdę go polubiłem. I naprawdę
było fajnie. Ale w pewnym momencie… zacząłem się dusić. Nie umiem tego
wyjaśnić, po prostu chwytało mnie momentami takie uczucie, jakby coś mnie
przygniatało, jakbym nie mógł w pełni oddychać. To nie było cały czas, to były
właśnie momenty, dlatego na początku je ignorowałem, a potem uznawałem za taką
chwilową irytację, nic szczególnego, wiadomo, że na chwilę każdy może cię
wkurzyć czy każdego możesz mieć przez dzień dość. Ale to wracało, coraz
częściej i coraz mocniej. – Zaciągnął się ponownie. – Drażnił mnie z tym
wymuszaniem poznawania jego znajomych, właśnie wtedy, gdy ludzie wokół poza
wykładowcami tylko mnie wkurzali. Z tą swoją siostrą, gdy ja sobie próbowałem
uporządkować jakoś sprawę z matką. Z tym wspólnym kupowaniem mieszkania, gdy ja
się dopiero odnalazłem w mieście. I gdy zastanawiałem się, co jeszcze mogę
zrobić, żeby się bardziej pokazać na studiach, a ten mi ględził, gdzie postawię
książki w „naszym” mieszkaniu za dziesięć lat. I z tymi świętami. Nigdy nie
lubiłem świąt, nie lubiłem tej całej otoczki, lubiłem tylko mieć wtedy wolne,
spokój i czas na czytanie. Ale uparł się i w końcu pomyślałem: „Dobra, co mi
zależy, niech mu będzie, skoro tak się o to rzuca, co mi szkodzi”. – Uderzył
papierosem w popielniczkę i znów uniósł go do ust. – Tak szczerze, momentami
miałem poczucie winy. Takie niefajne, niezbyt wyraźne, do którego sam przed
sobą niechętnie się przyznawałem. Że nie umiem docenić, a przecież tyle dla
mnie robi. Że bywam paskudny. Że jemu tak niewiele wystarczyłoby do szczęścia,
a ja jestem najwidoczniej głupim dupkiem i nie chcę mu tego dać. I dlatego
zgodziłem się na ten wspólny wyjazd na święta, chociaż naprawdę nie chciałem,
pokłóciliśmy się o to ostro, tak ostro, że aż się dziwię, że mi wtedy nie
przyłożył. I przegiąłem nieźle, sam to widziałem, widziałem już w momencie, gdy
przeginałem, ale miałem wtedy przez chwilę wrażenie, że normalnie łapię oddech.
A potem zrobiło mi się głupio, przeprosiłem, zgodziłem się pojechać. –
Wyciągnął przed siebie rękę z papierosem; rozżarzony czubek ponownie zabawnie
rozświetlał skórę. – I wtedy zrobiło się koszmarnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dlaczego?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zerknął na Poldka, potem
znów przeniósł wzrok na czubek papierosa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo wtedy to wrażenie
duszenia się zaczęło bardzo mocno narastać. Im bardziej zbliżał się dzień
wyjazdu, tym było gorzej. Przyłapałem się w pewnym momencie na tym, że siedzę w
bibliotece i nie mam ochoty wracać do mieszkania albo wracam, zagrzebuję się w
notatkach i książkach i tylko mam nadzieję, że on nie wyskoczy zaraz z kolejnym
opowiadaniem, jak to będzie fajnie na święta. I miałem coraz większe poczucie
takiego dyskomfortu, że chyba coś jest ze mną nie tak, skoro im bardziej on się
cieszy, tym bardziej ja jestem zły. Nie miałem pojęcia, o co chodzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pamiętał kilka wieczorów
spędzonych z papierosem przy oknie. To wrażenie, że coś nie pasuje, tylko nie
umie się określić, co. I tę myśl, która się raz pojawiła, tak nagle i mocno:
ubrać się, zabrać najpotrzebniejsze rzeczy i zwyczajnie wyjść. W ciemność, w
noc, przed siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I w końcu dotarło do
mnie, że po prostu wpakowałem się w coś, czego nie chcę – podjął, zaciągnął się
o raz ostatni i, nie odrywając wzroku od zasłon, zdusił niedopałek w
popielniczce. – Lubię go i tyle. Nie czuję tego, czego on by chciał i nie będę
się zmuszał do udawania, że jest inaczej albo że może być inaczej. Nie chcę
tego poznawania jego znajomych, tego wspólnego mieszkania, tego wyjazdu „razem”
na święta. I nie chcę tkwić w takim ciągłym „czekam, kiedy się zdeklarujesz” z
jego strony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzał na Poldka,
który leżał dalej na boku, z jedną ręką pod głową, drugą dalej przy
popielniczce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sumie to było trochę
dziwne. – Andrzej rozmasował sobie kark i poprawił poduszkę. – Wyjechałem z domu
z przekonaniem, że teraz już się nigdy nie dam wpakować w coś, czego nie chcę,
że nigdy już nie będę żył i robił wbrew sobie, niezgodnie ze sobą,
podporządkowywał się cudzym oczekiwaniom. I prawie rok później widzę, że siedzę
w samym środku takiej sytuacji i jeszcze próbuję nie widzieć, jak bardzo mi ona
nie pasuje. – Odchylił głowę w tył tak, że dotknął ściany. – Nie powiem, żebym
był dumny z tego, jak to załatwiłem. Bo zwiałem. Kupiłem sobie jednego dnia
bilet na pociąg do domu i na drugi dzień, ledwo wrócił z pracy, rzuciłem mu w
twarz, że zmieniłem zdanie, jadę do rodziców. Odwiózł mnie na dworzec… myślałem,
że po drodze na coś wjedzie albo naprawdę zrobi jakąś koszmarną awanturę. Bo
był wściekły. I jednocześnie przez całą drogę próbował mnie przekonać, że
przecież możemy to jeszcze przegadać, zmienić plany, zrobić w święta coś
innego. A ja chciałem tylko wsiąść do pociągu i być jak najdalej, nie czułem
się wtedy na siłach z nim konfrontować. Nagadałem mu wtedy, jeszcze w
mieszkaniu, różnych bzdur na temat tego, jak postrzegałem tę naszą znajomość,
byłem gotów powiedzieć cokolwiek, żeby tylko to skończyć. Ale znowu przegiąłem,
tym razem tak kompletnie, aż stracił nad sobą panowanie i dał mi w twarz. –
Zerknął na Poldka i uśmiechnął się krzywo. – W innej sytuacji bym oddał, i to z
nawiązką. Ale wtedy to przyjąłem, to było takie „dobra, zasłużyłem i wiem o
tym, chcę już wyjść”. No i w końcu pojechałem do rodziców na święta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uszczęśliwiona mina
mamy. Krótki, mocny uścisk dłoni ojca. Choinka, ta nieszczęsna choinka
wielkości małego słonia, którą mama co roku kazała ustawiać w salonie, z całą
masą bombek, łańcuchów i lampek. Obiad świąteczny, po którym człowiek ledwo
mógł wstać od stołu. Spokój i cisza własnego pokoju, w którym można było się
zamknąć i pomyśleć. Albo właśnie nie myśleć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I dopiero tam, tak
bardziej z dystansu, dotarło do mnie, że sprawa jest tak naprawdę bardzo
prosta. Lubię go i nic więcej. Nie ma w tym niczego więcej. I nie ma miejsca na
kompromisy. A ja tkwię w fałszywej sytuacji i nie jest mi z tym dobrze. Z samym
sobą w tej sytuacji nie jest mi dobrze. – Wyprostował się ponownie, wziął
popielniczkę z łóżka i odstawił na szafkę. – To chyba najbardziej mnie
uderzyło: że sam ze sobą czuję się w tym źle i fałszywie. Jestem ciągle na tej
gorszej pozycji, bo ciągle nie odpowiadam tym, czego on ode mnie oczekuje. I
albo mogę udawać, że odpowiadam lub w końcu odpowiem, albo postawić sprawę
jasno: że nie ma czym odpowiadać, bo po prostu niczego więcej poza tym zwykłym
lubieniem nie będzie. I nie ma w tym żadnej mojej winy, jego zresztą też, po
prostu każdy oczekiwał czegoś innego. Zresztą – dodał po chwili – ja cały czas
mówiłem szczerze, jak to wszystko widzę. Ale on chyba słyszał tylko te
fragmenty, które mu pasowały. A może ja nie umiałem tego powiedzieć
wystarczająco wyraźnie i konkretnie. Nie wiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Widzieliście się potem
jeszcze? – zapytał Poldek po dłuższej chwili ciszy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, zaraz po nowym
roku – odparł, nie patrząc na niego. – Pojechałem oddać mu klucze. Wcześniej,
póki był u siostry, zabrałem swoje rzeczy na stancję u znajomego. Może to było
szczeniackie zagranie, takie pakowanie się i zabieranie rzeczy pod jego
nieobecność, ale uznałem, że dopiero gdy zobaczy, że pozabierałem rzeczy,
dotrze do niego, że mówiłem poważnie. – Zamilkł na moment. – Przeprosiłem go za
to, co mu wcześniej nagadałem, żeby nie było – dodał. – Nie mam nic przeciwko
temu, żeby ktoś mnie uważał za głupiego złamasa, gdy chcę być głupim złamasem,
ale wtedy to było takie działanie na oślep, świadomie nie w porządku wobec niego.
Pożegnaliśmy się nawet spokojnie, szczerze mówiąc, obawiałem się jakichś
wielkich scen czy kolejnej awantury. Ale on najwidoczniej też już to sobie
trochę przemyślał i ułożył. Przynajmniej tak to wyglądało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek milczał.
Przyciągnął trochę kołdrę i okrył się po ramiona, ale milczał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Po paru tygodniach
złapałem się na takim wrażeniu, że jest mi lżej – dorzucił Andrzej, spoglądając
na niego. – Po prostu tak… normalnie i bez poczucia, że ktoś ciągle oczekuje
ode mnie czegoś, czego ja nie chcę, czego nawet dobrze nie rozumiem. Bo nie
rozumiałem – przyznał. – Na poziomie rozumowym OK, rozumiałem, o co mu chodzi,
ale na poziomie emocji… to było kompletnie poza mną. Nie czułem tego, nie
chciałem tego, nie potrzebowałem tego. I byłem tak cholernie zmęczony
siedzeniem w samym środku tego „ja czuję, czy ty czujesz, czemu nie czujesz,
kiedy poczujesz”. Poszedłem któregoś wieczoru do klubu, zaczepiłem kogoś, kto
mi się spodobał, przeleciałem go, wróciłem na stancję, koniec. Dostałem to, na
co miałem ochotę, a potem mogłem wrócić do swoich spraw i nie musiałem się
szarpać z czymś, co tak zupełnie do mnie nie przemawiało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale to chyba była
dobra znajomość – mruknął Poldek. Andrzej uśmiechnął się lekko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Była. Zdecydowanie
była. Dopiero po pewnym czasie zacząłem myśleć o niej pod tym kątem. Tak jak
mówiłem, to był sympatyczny, troskliwy, cierpliwy facet, z którym zwyczajnie
dobrze się spędzało czas. Później chwilami powracały do mnie pewne jego słowa,
te o braku bliższych ludzi wokół, i aż mnie parę razy wkurwiło, jak bardzo miał
rację. – Roześmiał się na wspomnienie siebie na trzecim roku, tamtej
kompletnej bezradności i poczucia braku umiejętności, gdy przychodziło do
budowania sobie „kółka towarzyskiego”. – Ale wcześniej ci ludzie wokół nie
sprawiali mi przyjemności, więc jaki niby byłby sens bawić się w jakieś
wymuszone znajomości? Naprawdę mnie denerwuje i odrzuca to częste przekonanie,
że trzeba coś robić, mieć, „bo tak”, bo „wszyscy tak robią”. – Splótł ręce na
karku i ponownie oparł głowę o ścianę. – I tak właściwie, gdy już tak to
rozgrzebujemy, to chyba powinienem uznać, że on trochę mnie jednak… wychował,
to niestety będzie odpowiednie słowo – dodał z rozbawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sensie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W sensie do takiego
bycia z kimś. Z ludźmi ogólnie. Mój współlokator z akademika mnie nie cierpiał,
wprawdzie z wzajemnością, ale podejrzewam, że więcej w tym było mojej zasługi
niż jego. Potem już się całkiem nieźle dogadywałem z ludźmi na stancjach, nawet
z tymi bardziej wkurzającymi. Nauczyłem się też zaciskać czasem zęby i gryźć
się w język, i nie pchać innym przed oczy, jak bardzo ich uważam za idiotów,
nawet jeśli uważałem ich za idiotów, ale wyartykułowanie tego nie było
niezbędne. – Zastanowił się przez moment. – I chyba nauczył mnie trochę
większego zwracania w łóżku uwagi na drugą osobę. I tego, żeby nie szarżować, a
najwyraźniej zdarzało mi się. I tego, że wolniejsze tempo i więcej czułości też
bywa fajne, a przytulenie się do siebie od czasu do czasu nie gryzie. –
Spojrzał na Poldka i uśmiechnął się z rozbawieniem. – Jednym słowem, jakkolwiek
nie podoba mi się to, że muszę to powiedzieć, sporo mu zawdzięczam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek pozostał poważny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie żałowałeś nigdy
tamtego rozstania?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. – Wyciągnął ręce
przed siebie i przeciągnął się. – Kurde, trochę mnie kark boli, za dużo
ostatnio siedzę nad laptopem. Nie, nie żałowałem. Czasem myślałem, że szkoda,
że nie umiałem tego zakończyć nieco… lepiej, bez takich numerów jak z tą nagłą
zmianą planów. Ale samego rozstania nie żałowałem. – Ponownie wsparł dłonie na
kolanie. – Poldek, zrozum, dusiłem się w tym. Dopiero u rodziców podczas świąt
to tak porządnie do mnie dotarło, właśnie to, że mam coraz bardziej wrażenie,
że się duszę. To nie była jego wina, raczej moja, bo dawałem się coraz bardziej
wciągać w coś, o czym wiedziałem, że nie jest dla mnie, ale po prostu
pozwalałem, żeby jeszcze chwilę potrwało, bo ogólnie było fajnie. Nigdy później
nie wpakowałem się w taką sytuację. Potrafiłem od razu się zorientować, że się
na nią zanosi, i od razu postawić sprawę jasno albo uciąć znajomość, jeśli
dalej się zanosiło. I umiałem już stwierdzić, czego w takich znajomościach nie
chcę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie chciałeś związku?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nawet nie to –
powiedział z namysłem. – Nie chciałem sytuacji, w której tkwiłbym wbrew sobie,
wbrew temu, co mi odpowiada i wbrew temu, jak chcę żyć. Nie chodziło o to, że
zbudowałem sobie jakąś jedyną odpowiadającą mi wizję, po prostu nie chciałem
niczego, co odbierałbym jako niezgodne z tym, co mi w danym momencie pasuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A potem?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To znaczy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No… po nim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Inni faceci. Dłuższe i
krótsze znajomości, dużo i często, od trzeciego roku mniej, wtedy coraz
bardziej szukałem znajomości w kierunku tego, co ostatecznie znalazłem z Izą,
Karoliną i Adamem. Nie twierdzę, że zrobiłem się ascetą – dodał z rozbawieniem –
ale w porównaniu z pierwszym czy drugim rokiem na czwartym zdecydowanie
zwolniłem. A potem… – Spojrzał na Poldka i uśmiechnął się lekko. – A potem
zabrałeś mi książkę, której potrzebowałem, podałeś mi ogień, spodobałeś mi się
i wylądowaliśmy w łóżku. Zakładałem, że będzie z tego fajny, koleżeński seks.
Ciekawa rozmowa, wspólne palenie, udany seks, czego chcieć więcej – rzucił
nieco kpiąco.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek nie podchwycił
tego tonu. Leżał dalej na boku, spokojny, patrzył uważnie, jakby się nad czymś
zastanawiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie powinieneś
ponownie zapytać „A potem”? – zasugerował Andrzej z pełną świadomością, że
prowokuje sytuację.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek ściągnął lekko
brwi, jakby się wahał, po czym odezwał się cicho:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A potem?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Właściwie Andrzej nie do
końca rozumiał, dlaczego chciał go do tego pytania sprowokować – ale chciał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A potem się zakochałem
– odpowiedział powoli. Odwrócił wzrok w kierunku okna i dodał: – Pierwszy raz w
życiu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek wygrzebał się
spod kołdry, usiadł, podciągnął nogi, objął je rękami i i wsparł podbródek na
przedramionach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W gruncie rzeczy –
powiedział cicho po krótkiej chwili – to było tak naprawdę to moje cholernie
durne pytanie. Czy byłeś kiedyś, wcześniej, zakochany. Byłem ciekaw… i jakoś
nie umiałem sobie tego wyobrazić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej uśmiechnął się,
raczej do siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie ty jeden. Za to ja
umiem sobie wyobrazić ciebie zakochanego – stwierdził z rozbawieniem. – I to
niejeden raz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Parę razy – przyznał
Poldek spokojnie. – Ale to nigdy dotąd nie było… tak głęboko, intensywnie i na
zawsze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej odwrócił się do
szafki nocnej, wyłączył lampkę, położył się i przesunął dłonią po jego plecach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodź tu – powiedział.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek bez słowa położył
się obok. W ciemności nie było widać jego twarzy, ale pod palcami dawało się
wyczuć lekki uśmiech.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie sądziłem, że komuś
o tym opowiem – mruknął Andrzej po chwili.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Żałujesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie. Po prostu co
jakiś czas uderza mnie, jak w sumie łatwo jest mówić ci o czymś, o czym wcale
nie jest łatwo mówić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek wsunął mu dłoń we
włosy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Skoro o mówieniu
niełatwych rzeczy mowa… Pamiętasz, jak kiedyś przyszedłem do ciebie tak bez
zapowiedzi? Trochę przed tą marcową rozmową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W lutym – zgodził się
Andrzej. – Pod koniec. Kończyłem trzeci rozdział magisterki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Yhym. Jakoś tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I zachowywałeś się tak
dziwnie, że nie wiedziałem, czy tobą potrząsnąć, czy cię kopnąć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek roześmiał się
cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bardzo możliwe. Bo
wiesz, wtedy właśnie, kilka dni wcześniej, dotarło do mnie, że się w tobie
zakochałem. Chociaż nie, już wcześniej zacząłem sobie z tego zdawać sprawę,
tylko wtedy dotarło do mnie tak wyraźnie i zacząłem czuć, że nie uciągnę dalej
tego twojego „tu nie ma czego interpretować”. Poszedłem sobie wtedy na spacer i
nagle patrzę, jestem pod twoim blokiem, aż mi się śmiać chciało, że jestem taki
banalny. – Zsunął dłoń na jego szyję. – No i pomyślałem: a pieprzyć to, jak już
jestem, to wejdę i mu powiem. A potem, jak już wszedłem, uznałem, że nie dam
rady, nawet nie wiem, co powiedzieć. Więc siedziałem u ciebie na łóżku,
patrzyłem, jak piszesz, i tak do mnie docierało: kurde, ale się wpakowałem.
Byłeś taki skupiony na tym pisaniu, taki odcięty od świata, tylko się czasem do
siebie uśmiechałeś, musiało ci wtedy wyjątkowo dobrze wyjść jakieś zdanie czy
akapit, zawsze tak robisz, jak jesteś z jakiegoś kawałka szczególnie zadowolony,
uśmiechasz się do siebie, kiwasz głową, czasem jeszcze mruczysz pod nosem:
„Aha” albo „Yhym, yhym”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poważnie? – zdziwił
się Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Poważnie – w głosie
Poldka zabrzmiało czułe rozbawienie. – Przecież od ponad roku obserwuję cię
przy pisaniu, wiem już, że coś skasujesz, zanim jeszcze to zrobisz, wiem po
tym, jak marszczysz nos i wciągasz powietrze przez zęby, albo że jesteś bardzo
zadowolony z jakiegoś fragmentu, bo kiwasz głową i sobie mruczysz. I wtedy
właśnie tak ze dwa razy sobie pokiwałeś z uśmiechem – podjął – raz zamruczałeś,
miałem wtedy ochotę podejść i cię pocałować. A potem w którymś momencie
przerwałeś i patrzyłeś bez słowa na ścianę, tak się zawiesiłeś, czasem jak na
ciebie wtedy patrzę, to mam wrażenie, że aż widzę, jak ci się w głowie układają
kolejne partie tekstu albo myśli. A ja tam siedziałem, obserwowałem cię i
myślałem: nie dam tak długo rady. Nie dam rady udawać, że to tylko koleżeński
seks. Ale przecież sam mówiłeś, że „tu nie ma czego interpretować”. A potem ty
mi strzeliłeś tą informacją, że już się nie spotykasz z innymi, i wtedy
poczułem się kompletnie skołowany. Serio, wyszedłem z większym mętlikiem w
głowie, niż gdy przyszedłem. – Opuścił rękę na poduszkę. – Próbowałem to
ogarnąć, raz z tej strony, raz z innej, a potem w marcu uznałem, że trudno,
będzie, jak będzie, mam dość takiej huśtawki we własnej głowie. Dlatego ci
wtedy napisałem, że chcę pogadać. Szczerze mówiąc – dodał po krótkiej chwili –
spodziewałem się po tobie różnych rzeczy, od kpiącego „mówiłem, bez nadinterpretacji”
po współczujące „no co ja ci poradzę”, ale na pewno nie tego, że usłyszę „nie
tylko ty”. – Położył Andrzejowi dłoń na karku i zaczął przesuwać delikatnie
palcami o skórze. – Serio, to był jeden z największych szoków w moim życiu, ty
mówiący „zależy mi”. Wtedy to do ciebie dotarło czy też ci się coś już zaczęło
wcześniej klarować? – zapytał z zaciekawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej milczał przez
moment.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pamiętasz ten wieczór,
gdy Iza płakała przez tego debila, który ją rzucił? – odezwał się wreszcie. –
Ty jej się władowałeś z czekoladą do pokoju i skończyliśmy z całonocnym
maratonem Woody’ego Allena.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pamiętam, i co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wtedy to sobie
uświadomiłem. Tamtej nocy, a właściwie już nad ranem, gdy wróciliśmy do mojego
pokoju i rozwaliłeś mi się na łóżku tak, że musiałem wyciągać spod ciebie
kołdrę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czekaj – powiedział
Poldek zaskoczonym tonem – pamiętam… Pamiętam, że przez wszystkie filmy co
jakiś czas tak dziwnie na mnie patrzyłeś nad głową Izy, myślałem, że jesteś
wkurzony, że tak ci wywróciłem do góry nogami plany na wieczór.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie byłem wkurzony.
Zastanawiałem się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek parsknął
śmiechem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Szczerze, czasem, gdy
się nad czymś zastanawiasz, potrafisz zrobić taką minę, jakbyś chciał kogoś
kopnąć – powiedział z rozbawieniem. – Ale… to było tuż przed walentynkami, nie?
Tak kojarzę, Iza miała wtedy właśnie dlatego ten napad doła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czyli… – podjął
powoli. – Czyli z miesiąc przed naszą rozmową na Błoniach. I… co ty w sumie
zamierzałeś, skoro już cię tak oświeciło?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic – odpowiedział
Andrzej z lekkim zdziwieniem. – A co miałem zamierzać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ręka przesuwająca się
dotąd po jego karku zamarła bez ruchu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Czekaj, czekaj –
powiedział Poldek niedowierzającym tonem. – Ja to próbuję ogarnąć.
Zorientowałeś się, że się we mnie zakochałeś… i nic? W sensie, nie rozważałeś
żadnej rozmowy, nic mi powiedzieć, żadnego sprawdzenia, czy to może być
obustronne? Tylko tak „o, czyli jest w ten sposób, dobra, idziemy dalej”?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – zgodził się
Andrzej spokojnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dlaczego? – Tym razem
w głosie Poldka brzmiało zdumienie… i chyba trochę zgrozy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie miałem potrzeby –
powiedział zgodnie z prawdą. – Uporządkowałem to sobie w głowie, zrozumiałem, o
co chodzi, ty byłeś obok, wszystko normalnie funkcjonowało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja pierdolę – odezwał
się Poldek po chwili, takim tonem, jakby odkrył coś przerażającego. – Teraz
właśnie do mnie dotarło, że jakbym się nie zdecydował postawić wszystkiego na
jedną kartę wtedy w marcu, to do dziś moglibyśmy się tak bujać: ja zdołowany,
że się zakochałem bez wzajemności w facecie, który traktuje mnie tylko jak
fajnego kumpla do pieprzenia, i ty zadowolony z siebie, bo ty wiesz, co czujesz
i nawet ci do łba nie przyjdzie, że może ktoś inny też chciałby to wiedzieć. –
Zacisnął mu rękę na karku tak mocno, że Andrzej aż syknął. – Boli, co? I dobrze
ci tak, że boli. Kurwa, Andrzej, o takich rzeczach się mówi! O uczuciach się
mówi! – Rozluźnił uścisk i dodał łagodniej: – Naprawdę bywasz dziwny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przecież teraz mówię –
mruknął obronnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek przysunął się i
objął go w pasie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem – powiedział
cicho, z ustami przy jego szyi. – Wiem. Przepraszam, wkurzyłem się, bo tamten
okres był naprawdę paskudny i cholernie się biłem z myślami, a tu się okazuje,
że nie było powodu, tylko ktoś nie był uprzejmy się tym faktem podzielić. –
Pocałował go za uchem i dodał łagodnie: – I wiem, że mówisz, coraz częściej i
więcej mi mówisz o sobie. Nie masz pojęcia, jak się z tego cieszę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej objął Poldka
mocno. Znany zapach skóry i włosów, znajomy kształt ciała, intensywna, ale
zupełnie nieprzytłaczająca bliskość. Możliwe, że nawet to będzie umiał mu
kiedyś powiedzieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Naprawdę bywasz dziwny
– powtórzył nagle Poldek. – I kocham cię z tymi twoimi wszystkimi dziwactwami.
I tak się ogromnie cieszę, gdy mówisz mi rzeczy, których dotąd nikomu nie
mówiłeś. Czasem żałuję, że nie mogę wtedy dokładnie widzieć twojej twarzy, ale
jak wolisz tak, to nie ma sprawy. Ale jak nie masz ochoty o czymś mówić, to
mnie zwyczajnie pogoń, żebym się odczepił, dobra? – dodał, przesuwając dłonią
po jego biodrze. – Nie chcę, żebyś się kiedykolwiek poczuł… jak wtedy z tamtym
facetem, przytłoczony czy przyduszony, zmuszany do mówienia o czymś, o czym nie
chcesz mówić. OK? Możesz mi to obiecać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Obiecuję – odparł uspokajająco.
– Nie panikuj, nie czuję się tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To dobrze. – W głosie
Poldka dało się wychwycić ulgę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Naprawdę coś do siebie
pomrukuję w czasie pisania? – zapytał Andrzej po chwili, wciąż nie dowierzając.
Poldek roześmiał mu się w szyję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Naprawdę. To jest
urocze – zapewnił. – Jak marszczysz nos z niezadowolenia, też wyglądasz uroczo,
ale zadowolone mruczenie wygrywa. Lubię wtedy na ciebie patrzeć, rozczulające
to jest.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Raczej idiotyczne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – zaprzeczył
Poldek, głaszcząc go delikatnie po plecach. – Nie widzisz się w tych momentach,
więc nie masz prawa głosu. To jest urocze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie było sensu się
spierać. Skoro Poldek tak chciał to postrzegać – niech mu będzie. I może tym
lepiej, że pewne rozmowy odbywały się po ciemku, więc człowiek nie zawsze się
tak kompletnie – a tym bardziej nieświadomie – obnażał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Inna sprawa, że ani
zamierzonego, ani niezamierzonego obnażenia się przed Poldkiem – Andrzej nie
żałował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">for. <a href="https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/wlaczona-szara-lampa-stolowa-1643280/" target="_blank">Pexels</a></span></span><span lang="EN-GB" style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-ansi-language: EN-GB; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1855425775755595071.post-21450993978691224962023-05-27T09:00:00.018+02:002023-09-15T07:35:12.147+02:00POWROTY DO DOMU. ROZDZIAŁ VI: O CZYM SIĘ ŁATWIEJ ROZMAWIA PO ZMROKU. CZĘŚĆ PIERWSZA<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjV0M6mZLQNTuTXmEXSb8uRCc9Cf-lvP8tB9JIrbpQ04sFw67OTZACq066kARd6qxK12RvSA1vXztuYeW9-tH77GRO3GqqxgwzIVUdffhTD7qwRgaCQPZr4vaDwQcCzQV98VD6uyOr2LRv39lEWqSWkDOsmbYBKut5-iFTCuBP7O8dBdArz677ZOY7StA/s4608/Powroty-VI.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjV0M6mZLQNTuTXmEXSb8uRCc9Cf-lvP8tB9JIrbpQ04sFw67OTZACq066kARd6qxK12RvSA1vXztuYeW9-tH77GRO3GqqxgwzIVUdffhTD7qwRgaCQPZr4vaDwQcCzQV98VD6uyOr2LRv39lEWqSWkDOsmbYBKut5-iFTCuBP7O8dBdArz677ZOY7StA/w640-h480/Powroty-VI.jpg" width="640" /></a></div><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;">Mam gotowy ten rozdział,
mam gotowy siódmy, piszę ósmy. Mam dużą część patchworku pisarskiego Andrzeja.
Mam napoczęty tekst o ojcu Andrzeja. Jednym słowem: mam Andrzejofazę…<span></span></span></span></p><a name='more'></a><p></p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><o:p></o:p></span><p></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">POWROTY DO DOMU</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">ROZDZIAŁ VI: O CZYM SIĘ ŁATWIEJ ROZMAWIA
<br />PO ZMROKU. </span><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">CZĘŚĆ PIERWSZA</span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">I see the lonely road that leads so far away,</span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">I see the distant lights that left behind the day.</span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><i><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;">But what I see is so much more than I can say</span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></i></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;"><i>And I see you in midnight blue.</i></span><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p align="right" class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: right; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit;"><span lang="EN-GB" style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-size: medium;">Electric Light Orchestra, „<a href="https://www.youtube.com/watch?v=u0-jpuhSb1o&list=PLppnF5gP3B3Fm-ooII7-8tvac40a5BQKc&index=56" target="_blank">Midnight Blue</a>”</span></span><span lang="EN-GB" style="font-size: x-large; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span lang="EN-GB" style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">O samochodzie rozmawiali
w gruncie rzeczy już od końcówki stycznia; na początku to były tylko takie
luźne uwagi, „Przydałby się samochód” czy „Fajnie byłoby się móc gdzieś
przejechać, jak będzie ciepło”. W marcu wrócili do tematu trochę poważniej, ale
szybko odpuścili – Andrzej musiał skończyć na czas artykuł, Poldek krążył wokół
pierwszego rozdziału magisterki, najwyraźniej starając się znaleźć kolejne
powody, by go dalej nie pisać. Jednak na początku kwietnia, parę dni po
podwójnej imprezie imieninowej, Andrzej posadził Poldka w kuchni i przystąpił
do realizacji trzech punktów, które miał na to popołudnie zaplanowane. Najpierw
opieprzył go w tę i z powrotem za absolutne i doskonałe nic, które Poldek
zrobił od lutego przy magisterce i za które dopiero co zaliczył u promotorki
łagodne napomnienie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Rusz tę leniwą dupę,
usiądź i skończ ten rozdział – podsumował z irytacją Andrzej. – Poprzepisywałeś
sobie cytaty, pospisywałeś hasła, najwyższy czas, by zrobić z tego coś więcej
niż burdel w pliku. Samo się nie napisze, dociera to do ciebie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek siedział na razie
cicho, kiwał głową i miał przynajmniej tyle przyzwoitości, by nie próbować
dyskutować. Sądząc po minie, było mu trochę głupio. Sądząc po dotychczasowych
efektach pracy nad magisterką, było mu za mało głupio.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Masz szlaban na
imprezy, dopóki nie skończysz teoretycznego rozdziału – dodał Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No bez jaj – parsknął
Poldek. – Nie jestem dzieckiem. Nie traktuj mnie…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zamknij się –
poradził. – Dwa miesiące się migasz, chwytasz się każdej bzdury, żeby tylko nie
pisać, zaraz się skończy letni semestr, a ty dalej będziesz miał syf w pliku i
zero magisterki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To powinieneś
zobaczyć, jakie zero mają inni na seminarium… – zaczął Poldek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W dupie mam twoich
innych – uciął Andrzej ostro. – Ty mnie obchodzisz. Ty i to zero, które na
razie zrobiłeś. Masz szlaban na imprezy, te u twojej mamy też się tu zaliczają,
masz codziennie usiąść na tyłku przed komputerem i napisać minimum pół strony,
a najpierw masz zrobić porządek z tą wieżą Babel, którą wyprodukowałeś na
biurku przez stertę książek, które podobno tak ci są potrzebne do magisterki,
ale żadnej nawet nie otworzyłeś. Przyniosłeś je dziewięć dni temu i od
dziewięciu dni tak leżą. Liczyłem. Byłem ciekaw, jak długo będziesz je omijał,
przekonany, że samo wypożyczenie książek z biblioteki załatwi za ciebie sprawę
napisania pierwszego rozdziału.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra, dobra – wtrącił
Poldek urażonym tonem. – Zaraz to posprzątam. Co cię tak wzięło na lekcje
wychowawcze, studenci są za grzeczni na zajęciach i musisz sobie odbić na mnie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To była tania
prowokacja, więc Andrzej nie skomentował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Rany, nie patrz już
tak groźnie – poprosił Poldek po chwili. – I usiądź, przytłacza mnie, jak tak
nade mną stoisz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">O to chodziło, więc nie
usiadł, tylko pochylił się nad nim; jedną rękę oparł na stole, drugą na brzegu
krzesła Poldka i podsumował twardo:</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Żadnych imprez do końca pierwszego rozdziału. Na uczelnię, do domu i do
pisania. Będę kontrolował co wieczór zawartość pliku z tym pierwszym
rozdziałem, więc nie myśl, że się wymigasz. Dotarło?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek odchylił się
nieco do tyłu i próbował zrobić obrażoną minę, ale mu nie wyszło; po chwili
roześmiał się cicho i pokręcił głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra, dobra. Zajęcia,
dom, pisanie. Zero życia. Dotarło – zapewnił. – Możemy już skończyć? Naprawdę
bywasz straszny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To się nazywa troska –
syknął Andrzej, odsuwając się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, wiem, rozumiem,
doceniam – odparł Poldek szybko. – Troszczę się, więc zmuszam do pisania
magisterki, łapię. Możemy już przerobić te pozostałe dwa punkty, którymi
chciałeś mnie dziś katować? Miejmy już to z głowy, całościowy opierdol i spać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej usiadł na swoim
miejscu i przysunął sobie herbatę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pozostałe nie są takie
straszne – powiedział.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uwierzę, jak zobaczę –
mruknął Poldek w kubek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Samochód.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co „samochód”? A,
czekaj, w sensie…</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No właśnie. – Andrzej westchnął i wyciągnął z leżącej na środku stołu paczki
papierosa. – „W sensie”. Od dwóch miesięcy przerabiamy to tak „w sensie”,
fajnie byłoby mieć, fajnie byłoby kupić, fajnie sobie pogadać, że byłoby
fajnie. Może w końcu jakieś konkrety?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No w sumie… –
wymruczał Poldek i też sięgnął po papierosa. – Znaczy wiesz, ja jestem za,
tylko kasa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Z kasą się jakoś da
ogarnąć. – Strzepnął trochę popiołu do popielniczki obok papierosów. –
Przeglądałem przez ostatnie dni oferty samochodów, używane z przyzwoitym
przebiegiem mają całkiem znośne ceny, da się odłożyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przeglądałeś? –
zdziwił się Poldek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak, przeglądałem –
odparł Andrzej z naciskiem, patrząc na niego krytycznie. – Wiesz, tak to się
zaczyna, najpierw się robi rozpoznanie, potem się porównuje dostępne opcje z
własnymi możliwościami, na koniec podejmuje się decyzję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek zaciągnął się
głęboko, powoli wypuścił dym z ust i uśmiechnął się jakoś dziwnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zawsze mnie zadziwia,
jak ty potrafisz sobie to wszystko rozplanować i przeprowadzić metodycznie,
krok po kroku – powiedział po chwili. – Zadziwia i urzeka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W jego tonie i
spojrzeniu było coś ciepłego – to coś, co najłatwiej dawało się przyjąć
wieczorem, w łóżku, przy stłumionym świetle; natomiast w środku dnia, w innych
miejscach, przy pełnym oświetleniu to coś wywoływało… chyba zakłopotanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mnie zadziwi i
urzeknie, gdy w końcu się ogarniesz i zaczniesz pisać magisterkę – mruknął
Andrzej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek ponownie się
zaciągnął, ponownie z tym swoim dziwnym uśmiechem. Podparł rękę, w której
trzymał papierosa, o stół, wydmuchał dym i przechylił nieco głowę na bok.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ogarnę się, obiecuję –
powiedział cicho. – Dzięki, że się o mnie troszczysz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zdusił papierosa
w popielniczce. Zdecydowanie wystarczyło już tego gadania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Punkt trzeci –
poinformował, na co Poldek skrzywił się komicznie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiedziałem, że przed
przeznaczeniem się nie ucieknie. – Westchnął i strzepnął popiół. – No dobra,
słucham. Były już opierdol i lekcja życia, co będzie teraz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Seks – wyjaśnił
uprzejmie. – Wyskakuj z ciuchów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek parsknął śmiechem
i popatrzył z niedowierzaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ej, ale serio? Tak to
sobie zaplanowałeś, plan dnia na środę, po obiedzie najpierw go opieprzę za
niepisanie magisterki, potem go pouczę, jak się szuka samochodu, a na
zakończenie go przelecę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – odpowiedział
Andrzej zgodnie z prawdą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek roześmiał się
głośno. Śmiał się, zgniatając papierosa w popielniczce, śmiał się, wstając,
śmiał się, podchodząc do drugiego końca stołu. Ale kiedy stanął przed
Andrzejem, już się tylko lekko uśmiechał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobra – powiedział
cicho i ściągnął koszulkę przez głowę. – Nie będę psuł twoich misternych
planów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I dobrze. – Andrzej
objął go w pasie, przyciągnął i rozpiął guzik dżinsów. – A jak skończymy,
siadasz pisać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ej – warknął Poldek i
uderzył go lekko w ramię. – Jak nie chcesz zafundować mi nagłej impotencji, to
nie wyskakuj z takimi rzeczami w takim momencie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Niepotrzebnie się
przejmował, w niczym mu to „wyskoczenie z takimi rzeczami” nie zaszkodziło. Za
to później trochę się wkurzył, bo gdy skończyli, Andrzej zgodnie z zapowiedzią
posadził go przed komputerem w pokoju i nie chciał słuchać żadnego „Ale to od
jutra zacznę!”. Od jutra, jasne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I w ten sposób szóstego
kwietnia Poldek wreszcie naprawdę zaczął pisać pierwszy rozdział magisterki.
Wymęczył jakoś te pół strony, co kilka minut rzucając albo ponure spojrzenie,
albo równie ponurą uwagę pod adresem Andrzeja, potem zatrzasnął laptopa z pełnym
irytacji: „Mam dosyć, mam na dzisiaj, cholera, dosyć, spróbuj mi tylko coś
powiedzieć!” i poszedł się umyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy już jednak leżeli w
łóżku, przy zgaszonym świetle, Poldek szturchnął Andrzeja stopą w stopę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sorry, że tak
marudziłem – powiedział z zakłopotaniem. – Naprawdę strasznie mi się nie
chciało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem – mruknął
Andrzej. – Od stycznia widzę, jak ci się nie chce.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo się jakoś nie
mogłem za to zabrać – przyznał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki. – Poldek
obrócił się na bok. Panującą w pokoju ciemność minimalnie rozcinało światło
latarni za nie do końca zasłoniętym oknem, więc jego twarz była ledwo widoczna.
– Że mnie przymusiłeś. Nie zwracaj uwagi, gdy znów będę marudził, przypilnuj
mnie tak jeszcze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Masz to jak w banku –
obiecał Andrzej z rozbawieniem i pogłaskał go po policzku. – Będziesz mnie
jeszcze przeklinał na wszystkie strony, ale dopilnuję, żebyś napisał całą
magisterkę w terminie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pod palcami poczuł
uśmiech Poldka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W sobotni poranek zaraz
po przebudzeniu Andrzeja dopadło uczucie, że coś jest nie tak. Nie te zapachy,
nie te ściany, nie ten kąt, pod którym wpada słońce do pokoju. I jakoś za
pusto, brakuje oddechu drugiej osoby, tego ciepła wyczuwalnego od leżącego obok
ciała. Dopiero po dłuższej chwili, gdy się przeciągnął i przewrócił na bok,
dotarła do niego przyczyna tego wrażenia. Przecież był u rodziców, w swoim
starym pokoju, wśród przedmiotów, które wciąż miały taki licealno-nastoletni
smak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Łóżko, to łóżko, które
dostał, gdy miał czternaście czy piętnaście lat, wtedy mama zarządziła wielką
wymianę mebli w jego pokoju. „Jesteś już nastolatkiem, idziesz do liceum,
musisz mieć porządne meble dorastającego chłopaka, a nie dziecka!”, oświadczyła
radośnie. Andrzej spojrzał wówczas na ojca, oczekując jakiegoś sprzeciwu czy
choćby komentarza, wręcz czekał, już miał na końcu języka gotową odpowiedź,
pogardliwe „Niech się tata nie martwi, nie zależy mi”, chociaż w sumie trochę
mu zależało. Ale ojciec tylko się uśmiechnął i powiedział: „Pewnie, Jadzia, kup
dzieciakowi jakieś ładne meble. Liceum to już nie podstawówka. Zaraz zacznie
dziewuchy sprowadzać, to co się ma wstydzić, że ma pokój jak dla dzieciucha”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak, to było zaraz po
zakończeniu podstawówki, gdy już został przyjęty do ogólniaka. Mama zaciągnęła
go po kolei do wszystkich sklepów z meblami, entuzjazmowała się tym chyba nawet
bardziej niż on sam. Parę razy wygłupiali się w dziale dziecięcym, udawali, że
wybierają jakieś meble z dinozaurami, samochodami, superbohaterami. Mama w
którymś momencie usiadła na łóżku z baldachimem, rozejrzała się po aranżacji
„pokoju dziewczęcego” i powiedziała nieco tęsknie: „Jak ja byłam mała, to
takich pięknych rzeczy nie było”. Andrzej miał wtedy przez moment ochotę
zapytać, jakie miała rzeczy, gdy była mała albo w jego wieku, ale w twarzy mamy
pojawił się jakiś dziwny smutek, którego wcale nie chciało się pogłębiać. Ani
poznawać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama zresztą szybko się
otrząsnęła, wstała i zarządziła dalsze oglądanie aranżacji. W końcu znaleźli
meble, które naprawdę się Andrzejowi spodobały – z ciemnego drewna, proste, może
nawet nieco surowe.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Ciężkie trochę”,
powiedziała mama, gdy później przyszli całą trójką, by sfinalizować zakup.
„Smutne takie. Nie będą za smutne, Jędrek?”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec, ku zaskoczeniu
Andrzeja, poparł ten wybór. „Nie smutne, tylko męskie”, tak to jakoś ujął. „Ma
dzieciak dobry gust, za kilka lat nie będzie się ich wstydził”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W gruncie rzeczy opinia
ojca średnio Andrzeja ucieszyła. Wolałby, by te jego meble były jakimś punktem
niezgody, rozdzielenia, wyraźnego zarysowania odrębności. Chyba nawet – tak, w
sumie, jeśli spojrzeć na różne sytuacje, to by się zgadzało – często szukał
takich miejsc, tematów, spraw, w których mógłby się wyraźne osadzić w kontrze
do ojca. Z meblami akurat nie wyszło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Swoją drogą, do tych
mebli średnio pasowały firanki i zasłony – wprawdzie pod kolor mebli, ale całe
w kwiatki i koronki. I chwosty do podwiązywania. Chyba byli w Białym Borze
ostatnim domem, w którym stosowano chwosty do zasłon. Ale firanki i zasłony w
całym domu szyła mama, a ojciec kiedyś, na sugestię Andrzeja, taką zupełnie
luźną, że w sumie można by coś bardziej nowoczesnego, uciął ostro: „Twoja matka
je uszyła własnymi rękami i będą wisieć. Jak umrę, to sobie możesz wszystko
powymieniać. Ale póki żyję, co matka uszyła, zostaje”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Więcej do tego nie
wracali. Rzeczy uszyte, ugotowane czy w ogóle wybrane przez mamę do domu ojciec
traktował zawsze jak świętość, nienaruszalną i niepodważalną. To była jedna z
tych rzadkich sytuacji, gdy Andrzej, chociaż wbrew sobie, czuł do niego
minimalną sympatię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poza firankami i
zasłonami pomysłem mamy były kwiaty – kwiaty w doniczkach, różne, porozstawiane
na każdym parapecie, tak jakby zaraz za oknem nie było ogrodu. Andrzej
obchodził te kwiaty z daleka. Ojciec zresztą też, obaj nie mieli ani ręki do
kwiatów, ani specjalnej potrzeby kontaktu z nimi. Podlewanie, przesadzanie i
całą resztę załatwiała mama. Te trzy kwiaty, które miał w swoim pokoju – jakieś
zielone liście, coś fiołkopodobnego i storczyk, bo to akurat rozpoznawał –
Andrzej pamiętał jeszcze z czasów licealnych. Dobrze się trzymały. Nic
dziwnego. „Ty byś umiała zasadzić las na pustyni”, mówił czasem ojciec mamie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">I jeszcze mamy pomysłem
były dywaniki przed łóżkami. Andrzej miał tak u siebie, inny, większy, leżał u
rodziców, a trzeci, największy, przed kanapą w salonie. Mama te dywaniki robiła
sama, na szydełku, w różnych kolorach. I zawsze ręcznie prała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej sięgnął po
leżącą na stoliku przy łóżku komórkę. Za czternaście dziewiąta. I SMS od
Poldka, sprzed pół godziny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Wszystkiego
najksiążkowszego w Dniu Książki! Tęsknię. I tak, będę pisał po pracy te
cholerne pół strony mgr :/ :/ :/ Przyślę Ci zdjęcie dopisanych zdań, jeśli
chcesz”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej uśmiechnął się
lekko. W piątek przed wyjazdem trochę Poldka podręczył przypominaniem o pisaniu
pracy i zapowiedzią rozliczenia stanu pliku z pierwszym rozdziałem w niedzielę
wieczorem. Poldek już się najwyraźniej nauczył, że nie warto dyskutować, bo
tylko kiwał głową, aż w końcu zasugerował z irytacją, by ktoś tu spieprzał na
pociąg, bo już człowieka szlag trafia od tej tresury.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale tresura, jak widać,
działała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Jasne, że chcę zdjęcie.
Najlepszego w Dniu Książki”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wysłał, odłożył komórkę
i wstał. Tak à propos książek, skoro już spędzał Światowy Dzień Książki u
rodziców, można trochę pogrzebać w starych zbiorach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przegląd zawartości
regałów w dawnym pokoju wywoływał pewien sentyment, choć bardziej uświadamiał,
jak już się było daleko od licealnych czasów. Książki, które cenił, które
chciał nadal mieć w swoim życiu, wywiózł już do Szczecina. Tu pozostały głównie
szkolne nagrody, serie przygodówek, którymi się zaczytywał pod koniec
podstawówki, zapełnione segregatory ze „Świata Wiedzy” i „Życia Świata”, trochę
szkolnych lektur. O, i pięć tomików „Mikołajka”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wyciągnął
„Rekreacje Mikołajka” i przewertował. Na stronie tytułowej widniała dedykacja.
„Andrzejkowi na udane wakacje! Uśmiechów każdego dnia! Kochająca ciocia Wisia”.
Uśmiechnął się lekko. Pamiętał ciotkę Wisię, tę najbliższą – chyba w ogóle
jedyną? – przyjaciółkę mamy, która tak często ich odwiedzała, gdy był mały.
Przynosiła z reguły jakąś książkę w prezencie, cały czas coś opowiadała,
żartowała sobie z ojca – który robił się wtedy jeszcze bardziej ponury i
zamknięty w sobie – wyciągała mamę na spacer, na kawę, do kina. Umarła jakieś
dziesięć lat temu, tak głupio, bezsensownie; wywróciła się raz w swoim domu,
uderzyła o coś głową, zignorowała, bo przecież nic się nie stało – a po paru
dniach okazało się, że wcale nie takie „nic”, tylko że okazało się za późno, i
ciotka zmarła wkrótce po trafieniu do szpitala. Mama po pogrzebie płakała
jeszcze przez parę dni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wsunął tomik pomiędzy
pozostałe i zawahał się. Sam już nie zamierzał tego czytać, ale znając Poldkowe
upodobanie do rzeczy niepoważnych, dziecinnych i rozrywkowych… Wyciągnął
„Rekreacje” ponownie i otworzył na przypadkowej stronie. Nie, nie ma już tej
magii, która sprawiała, że w dzieciństwie czytał te historyjki z latarką pod
kołdrą. Ale Poldkowi może się spodobać. Wziął wszystkie pięć tomików i odłożył
na biurko.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chyba dopiero w tym
momencie uderzyło go, jak bardzo mama niczego w tym pokoju nie zmieniła. Te
same firanki, kwiaty, dywanik – w porządku, to było całkiem zrozumiałe. Ale z
regałów nie zniknęła żadna książka, nawet te dla dzieci, te z pierwszych klas
podstawówki i zerówki, stały tam twardo i dumnie. Ubrania, których już nie
nosił, wciąż leżały, równo poskładane, w szafie przy drzwiach. W szufladach
biurka znajdowało się kilka częściowo zapełnionych zeszytów – z polskiego, z
historii, ten wielki notatnik, w którym opracowywał sobie powtórkę wszystkich
epok w czwartej klasie, i drugi notatnik, w którym przez trzecią i czwartą
klasę zapisywał, ile stron której książki przeczytał danego dnia. A na biurku –
ten duży, metalowy organizer, cały czas zapełniony długopisami, flamastrami i
ołówkami, dwa notesy A5, jeden częściowo zapisany, drugi czysty, i nawet – no
nie, naprawdę? – jego kartkówka z fizyki, z trzeciej klasy, wsunięta pod
biurkową czarną lampkę. Andrzej wziął kartkę do ręki, obejrzał z obu stron i
pokręcił głową z rozbawieniem. Nawet już za bardzo nie kojarzył, o co chodziło
w tych wzorach. Zresztą wtedy też średnio kojarzył, nic dziwnego, że dostał
tróję na szynach. W sumie dziwne, że dostał tak dużo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wyszedł z pokoju z tą
kartkówką w ręku. Mama, tak jak zwykle, już była na nogach, kręciła się po
kuchni, nucąc pod nosem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O, wstałeś już? –
powiedziała na poły ucieszonym, na poły zmartwionym tonem. – Jędruś, ale po co,
pośpij sobie w wolny dzień.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wyspałem się –
zapewnił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A tam, wyspałeś się,
wyspałeś się – przedrzeźniała go. – Już ja wiem, jak wy obaj lubicie pospać, ty
i twój tata. Odkąd jest na emeryturze, przed dziesiątą nie wstanie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie jestem ojcem –
odparł z irytacją. Mama roześmiała się i pokręciłą głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nawet nie masz
pojęcia, jak jesteście do siebie podobni – stwierdziła; tylko czułość w jej
głosie powstrzymała Andrzeja przed rzuceniem czegoś ostrzejszego w odpowiedzi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niech mi mama wytłumaczy jedno –
zmienił temat i uniósł w dłoni kartkówkę. – Co moja nieszczęsna trója na
szynach z fizyki robi na biurku?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– O, a to tata ostatnio
znalazł, jak porządkował jakieś papiery – wyjaśniła z uśmiechem i otworzyła
lodówkę. – Przynosi mi to i mówi: „Zobacz, sprawdzian Jędrka z fizyki, ta nasza
mądrala nawypisywała tu takie bzdury, że mu nauczyciel przy ocenie dopisał: »W
piekle jest osobne miejsce dla ludzi, którzy tak krzywdzą jakieś tam prawo jak
ty«”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Coulomba – mruknął,
zerkając na kartkę. – Cokolwiek to jest.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No, siadaj – pogoniła
mama i postawiła na stole słoik z powidłami. – W zeszłym tygodniu smażyłam,
siadaj, dam ci zaraz chleb. Herbatę chcesz czy kawę?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Herbatę. Zrobię. –
Odłożył kartkę na stół i chciał podejść do czajnika, ale mama przytrzymała go i
lekko popchnęła w kierunku krzesła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Żadne „zrobię”,
siadaj. Jesteś w domu, ja ci zrobię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie mam dwóch lewych
rąk – zirytował się Andrzej. – I nie jestem dzieckiem, potrafię zrobić herbatę
czy kanapkę. Albo i porządny obiad.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jesteś w domu –
powtórzyła mama stanowczo. – No Jędrek, daj spokój, na co dzień sobie rób
obiady i inne, ale jak jesteś w domu, to chcę cię trochę porozpieszczać. Tak
rzadko przyjeżdżasz, daj się nacieszyć tym, że jesteś i że mogę wokół ciebie
poskakać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie było sensu
dyskutować. Usiadł. Mama się rozpromieniła i wyciągnęła z chlebaka duży
bochenek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mamo – odezwał się
Andrzej po chwili, gdy położyła przed nim odkrojoną piętkę – nie przyjeżdżam
rzadko. Jestem co miesiąc.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Oj, Jędrek. –
Pokręciła głową. – Przecież wiem. No, jedz, ukroiłam ci grubą, to z tego
chleba, który najbardziej lubisz, wzięłam rano w piekarni dwa największe
bochenki specjalnie dla ciebie. Pamiętam, jak mi zawsze krążyłeś przed
śniadaniem wokół chlebaka, bo ty chcesz na sucho grubą piętkę. – Położyła mu
rękę na głowie i zaczęła głaskać, jakby znów miał dziesięć lat. – Wiem, że
jesteś co miesiąc. I cieszę się, że przyjeżdżasz. I wiem, że masz tam w
Szczecinie swoje sprawy, pracę, przyjaciół i w ogóle życie. Tylko wiesz, dla
mnie nigdy nie będzie za często. Ani dla taty. Jak już zaczyna się ten tydzień,
że masz przyjechać na weekend, to ja od poniedziałku odliczam dni, a tata
ciągle mnie upomina: „Zrób na obiad w sobotę te kluski, co Jędrek tak lubi”.
Tata bardzo za tobą tęskni – dodała po chwili trochę ciszej. – Czasami znajduję
go w twoim pokoju, jak siedzi na łóżku i przegląda którąś twoją książkę.
Przedwczoraj, jak weszłam, to tak na mnie spojrzał i zapytał, kiedy ty nam tak
wyrosłeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej nie skomentował.
Myśl o ojcu w jego pokoju, z jego rzeczami, nie była przyjemna. Ugryzł kolejny
kawałek piętki. Mama wróciła do krojenia chleba, zalała herbatę, usiadła,
posmarowała kromki powidłami, grubo, opowiedziała, co u sąsiadów, tych z lewej,
co to mieli tego wielkiego owczarka, pamiętasz, Jędrek, jak się z nim bawiłeś
przez płot, jak byłeś mały?, i tych z prawej, tam się rozwodzą, uwierzysz,
ludzie w tym wieku?, i jeszcze u tych za tymi z prawej, ich córka niedługo
kończy studia, śliczna dziewczyna, naprawdę…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej z ulgą przyjął
zakończenie sprawy „ślicznej córki sąsiadów” tylko na tej uwadze. Mama czasem
wpadała w nastrój swatki i trudno powiedzieć, czy było to bardziej irytujące,
czy bardziej komiczne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Potem już wszystko
odbyło się dość typowo: ojciec wstał, przyszedł do kuchni jeszcze w piżamie,
dał się mamie obsługiwać, jakby sam nie umiał ruszyć tyłka i ukroić sobie
chleba czy zaparzyć kawy; później rozsiadł się z gazetą przed telewizorem, mama
obok niego, z drutami, bo po śniadaniu lubiła tak odpocząć, zanim ruszała do
kolejnej tury porządków i gotowania. Andrzej wziął książkę, którą przywiózł z
domu, i położył się u siebie; było jeszcze za zimno, by korzystać z huśtawki
lub leżaka w ogrodzie. Mama parę razy zajrzała do niego, uparła się, że
przyniesie mu herbatę i kawałek ciasta, potem zajrzała znowu i położyła
kartkówkę z fizyki na biurku, ze słowami: „Niech tu leży, ja się tak
wzruszyłam, jak zobaczyłam ten twój sprawdzian sprzed lat”. Wreszcie koło
pierwszej weszła, już w wyjściowym ubraniu, i zarządziła:</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wstawaj, Jędrek, pójdziemy na spacer!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Odłożył książkę,
przebrał się i poszedł z nią na ten spacer. To się od jakichś dwóch lat zrobiło
stałym punktem jego weekendowych wizyt: o ile tylko pogoda pozwalała, mama
wyciągała go w sobotnie popołudnie na wędrówkę po Białym Borze. Nie chodzili w
żadne szczególne miejsce – ot, kręcili się po znanych ulicach, po okolicach,
które kiedyś stanowiły element ich codzienności, po zakątkach pamiętanych z
któregoś okresu życia. Czasem spotykali znajomych rodziców, mama przystawała,
mówiła z dumą: „A pamiętasz Andrzeja? Skończył studia, teraz pracuje na
uczelni, robi karierę naukową! Tak, te dzieci tak strasznie szybko dorastają,
człowiek się nie obejrzy, a one już są dorosłe”. Andrzej uśmiechał się uprzejmie,
z nadzieją, że rozmowa skończy się jak najszybciej, a potem oddychał z ulgą,
gdy mama ruszała dalej. Czasem stawali w jakimś miejscu i wymieniali się
wspomnieniami, skojarzeniami – zwykle inicjowała to mama, ale niekiedy to
Andrzej ją przytrzymywał i mówił: „O, pamiętam, jak tutaj ciotka Wisia lepiła
ze mną bałwana”. Czasem po prostu szli przed siebie, mama coś opowiadała,
trzymając go pod rękę i co parę chwil upewniając się, czy nie jest mu zimno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wracali, jak teraz,
zmęczeni, trochę zziębnięci, głodni, w dobrym humorze. Mama oczywiście
natychmiast ruszała do kuchni, żeby zrobić obiad, a wszelkie propozycje i próby
pomocy Andrzeja odrzucała ze stanowczym: „Nie będą mi się tu chłopy po kuchni
kręcić, idź posiedzieć z ojcem, jak się ożenisz, to będziesz mógł w kuchni
swojej żonie pomagać, a nie mnie! Sio, Władek, zabieraj mi Jędrka stąd!”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Czekał więc na obiad,
siedząc z ojcem w salonie. Ojciec przeglądał gazetę albo oglądał telewizję,
Andrzej czytał. Ojciec co jakiś czas rzucał pytania w rodzaju „Co tam w pracy?”
albo „Jak Szczecin?”, na które Andrzej udzielał krótkich, ogólnikowych odpowiedzi.
Potem znów zapadało milczenie, przerywane tylko dźwiękiem telewizora, który
mruczał nawet wtedy, gdy ojciec czytał gazetę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W czasie obiadu mama za
wszelką cenę próbowała namówić Andrzeja, by zjadł jeszcze trochę, jeszcze
trochę, no jeszcze trochę. Ojciec przerywał te namowy: „Jadzia, daj spokój,
przecież jak chłopak mówi, że już nie może, no to już nie może”, mama kręciła
głową z głębokim westchnieniem, a po kilku chwilach wszystko powtarzało się od
początku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po obiedzie trzeba było
trochę posiedzieć, mama się zawsze upierała, żeby nie uciekał do pokoju, żeby
został z nimi, jak się chce położyć, to przecież może na kanapie. Andrzej więc
się kładł, z książką, mama siedziała na jednym fotelu, znów z drutami, ojciec
na drugim, z gazetą i telewizorem. Rodzice mieli zresztą swoją turę oglądania
programów po obiedzie, jeden serial, drugi serial, jakiś program informacyjny,
znów serial. Na szczęście nie nastawiali zbyt głośno, można się było od tego
odciąć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Siedzieli tak do
kolacji. Po kolacji Andrzej już się nie dawał zbyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Albo da mi mama sobie
pomóc przy zmywaniu, albo niczego jutro nie zabiorę z tych mamy zapasów –
ostrzegał. To działało, mógł przynajmniej pozmywać, bo wycierać mama wolała
sama. Ojciec, oczywiście, dalej siedział twardo przed telewizorem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Właśnie w kuchni, w te
sobotnie wieczory podczas wizyt, najczęściej opowiadał mamie o bieżących
sprawach na uczelni. Zajęcia, konferencja, artykuł – słuchała tego z
zainteresowaniem, choć podejrzewał, że nie zawsze nadążała. Najbardziej chyba
lubiła opowieści o ludziach, więc starał się coś o tych ludziach wokół siebie
powiedzieć, choć temat tej najważniejszej osoby – pozostawionej w Szczecinie z
magisterką, żółwiem i papierosami – jak najbardziej pomijał. Poldek nie był
tematem do opowiadania komukolwiek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W którymś momencie mama
rzuciła uwagę z serii „Kiedy ty tak dorosłeś”; robiła je często, przynajmniej
ze dwa razy na każdą wizytę, a na przypomnienie, ile Andrzej ma lat, reagowała
taką miną, jakby miał pięć i upierał się, że jest dorosły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To mów, co jeszcze u
ciebie – odezwała się po chwili ponownie. – O dziewczyny już nie pytam, bo
znowu pewnie powiesz, że nie ma żadnej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A mama znowu będzie mnie ciągała po koleżankach i ich niezamężnych
córkach – stwierdził z mieszaniną rozbawienia i irytacji.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jej „Nie” przyniosło ulgę, bo oznaczało, że niedziela minie bez wędrówek po
kolejnych znajomych „z córkami na wydaniu”; zaliczył już parę takich wizyt i
miał ich szczerze dość, ale zaciskał zęby, bo mamie najwyraźniej sprawiało
przyjemność oprowadzanie go po ludziach niczym tresowanego słonia. Niech
będzie, raz w miesiącu wytrzyma, skoro tak ją to cieszyło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Twój ojciec też się
późno ożenił i jakoś nie żałował – dorzuciła mama. Andrzej miał ochotę
oświadczyć, że pewnie nie o wszystkich w tym domu da się to powiedzieć, ale
zdołał się powstrzymać i ograniczył się do krótkiego:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A mama?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Twój ojciec był największym szczęściem, jakie mogło mnie spotkać –
odpowiedziała. – Największym, dopóki nie dał mi ciebie. Twój ojciec to taki
dobry, troskliwy człowiek… przecież musisz to widzieć, teraz, gdy sam jesteś
dorosły.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wyglądało na to, że o tym szczęściu mówi szczerze. W gruncie rzeczy w
pierwszej chwili miał ochotę zakpić, ale nagle uderzyła go myśl: w sumie, co ja
wiem. Jeżeli jej było tak dobrze – to wystarczy. I to odpowiedział, ignorując
zupełnie ostatnie zdanie, które mama wygłosiła tonem na poły upominającym, na
poły proszącym. Nie miał na to innej odpowiedzi niż taka, która by ją zraniła,
więc lepiej było to w ogóle przemilczeć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zostawił więc temat ojca i zaczął opowiadać, tak jak właśnie poprosiła, co
u niego „tak na co dzień”. Snucie historii o tym „na co dzień” nie było takie
trudne – mówił o mieście,o filmach i spektaklach, o sąsiadach; ludziolubność
Poldka się w tych momentach przydawała, mógł wykorzystywać zasłyszane i
przyniesione przezeń opowieści.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama w którymś momencie zapytała o Poldka: czy się dogadują. I jak ten
chłopak ma na imię. Używania imienia Poldka Andrzej unikał tak samo, jak w
ogóle mówienia o nim. Pewne sprawy były po prostu nieopowiadalne, więc wolał
uciąć albo zmienić temat. Fakt, że z pośpiechu zmienił go na taki, który i tak
się z Poldkiem wiązał – wspomniał, że rozważają kupienie na spółkę samochodu.
To wywołało szereg pytań, aż się trochę zdziwił – mama nigdy nie interesowała
się samochodami. Ale przynajmniej już nie wracała do wypytywania o
„współlokatora”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Jednak znacznie większe zdziwienie poczuł, gdy wieczorem weszła do jego
pokoju – miała jakąś taką zdeterminowaną minę. Usiadła na łóżku, więc odwrócił
się od biurka tak, by ją widzieć. I nagle usłyszał „Ja ci dam na samochód”.
Roześmiał się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mamo – powiedział z
rozbawieniem. – Mama nie ma pojęcia, ile dziś kosztuje dobry samochód. To są
naprawdę spore pieniądze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wziął od niej kopertę,
ubawiony jej stanowczym „Może wystarczy”; gdy jednak zobaczył, ile w tej
kopercie jest, od razu spoważniał. Mama wymigała się od pytania, skąd tyle ma,
ale znał odpowiedź.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mama to od ojca wzięła
– stwierdził, nie kryjąc irytacji, i podał jej kopertę z powrotem. – Nie chcę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tym razem i mama trochę się zdenerwowała, sądząc po wyrazie jej twarzy i po
tonie. Jednak zapewnienie „To nie od ojca, to ode mnie” zwyczajnie nie miało
sensu. Spierali się jeszcze chwilę, aż mama nagle oświadczyła: „Ja je
zarobiłam”. W tym momencie Andrzej naprawdę osłupiał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak „zarobiłam”? – zapytał ze szczerym zdumieniem. – Gdzie, kiedy niby?
Przecież mama całe życie w domu była.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Sam czuł, jak to głupio,
wręcz bezczelnie zabrzmiało, i już chciał się poprawić, przeprosić – ale mama w
tym momencie się roześmiała, jakby to była najzabawniejsza rzecz, którą mógł
wygłosić. A potem zaczęła mówić.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Słuchając o tym, jak od
lat, od niemal dwudziestu pięciu lat po kryjomu coś ciągle szyła sąsiadkom, po
niższych cenach niż u krawcowej, i jak gromadziła te grosze, w ukryciu przed
ojcem, w milczeniu, bez choćby jednej, najsłabszej sugestii na ten temat –
poczuł się naprawdę zakłopotany. Teraz pewne rzeczy stawały się jaśniejsze –
skąd miała zawsze jakieś drobniaki, którymi wzbogacała jego kieszonkowe, skąd
się brały te dodatkowe pieniądze, które wciskała mu do ręki albo wsuwała do
portfela, gdy jeszcze był na studiach. I skąd się wzięła obecna, wypchana
banknotami koperta.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ciekawe, swoją drogą, co
powiedziałby ojciec, gdyby wiedział, że jego żona tuż pod jego nosem – pod
nosem komendanta policji – w najlepsze pracowała na czarno, oszukiwała urząd
skarbowy i gromadziła nieopodatkowane dochody. Pewnie wściekłby się, ale tylko
o to, że zrobiła coś bez jego wiedzy i zgody.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zresztą to było teraz
najmniej ważne. Spojrzał ponownie na kopertę, a potem na mamę. Nie miał
pojęcia, w jaki sposób jej to wyjaśnić – to, jak się głupio poczuł, gdy
uświadomił sobie, ile przez te lata po cichu dla niego robiła; jak nie w
porządku, gdy przypomniał sobie, ile razy w liceum z wielką łaską pozwalał, by
mu dorzuciła pieniądze na lody, na książki, na kino; jak idiotycznie, gdy
pomyślał, ile razy mówił: „Moja mama nie pracuje”. I jak bezradnie, gdy
uświadomił sobie, że nie potrafi się za to odwdzięczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie mógł wziąć tych
pieniędzy. Zwyczajnie nie mógł. Jednak na to stwierdzenie mama zrobiła
niezadowoloną minę, a na prośbę, by zawartość koperty wykorzystała na zrobienie
sobie porządnych badań – zwyczajnie się rozzłościła. Rzadko widział ją
rozzłoszczoną, tak naprawdę złą, i rzadko słyszał w jej głosie tak ostre nuty
jak teraz, gdy mówiła: „A odczep ty mi się z lekarzami i badaniami!”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Inna sprawa, że zawsze
na sugestię pójścia do lekarza mama reagowała tak, jakby ją właśnie wyjątkowo
paskudnie obrażono. Zwłaszcza w ostatnich latach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A potem jeszcze rzuciła
te uwagi: „Myślałam, że będę zbierać na twój ślub” i „Jak będziesz jeszcze
potrzebował, to powiedz, jeszcze ci dam, dam ci wszystko”. Jak miał z nią
dyskutować?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Usiadł obok niej na
łóżku i przez chwilę milczał. No naprawdę, jak miał się z nią spierać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może uda mi się namówić
w końcu ojca, żeby on ją namówił na badania, pomyślał. Może jak wezmę te
pieniądze i będzie się cieszyć, że ufundowała mi samochód, da się ojcu łatwiej
przekonać. Jutro, jutro w samochodzie muszę z nim porozmawiać, muszę go
przycisnąć, żeby wreszcie ją zaciągnął do lekarzy, żeby dopilnował, by zrobiła
badania. Niech raz w życiu zrobi coś pożytecznego i jej dopilnuje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dziękuję – powiedział w końcu cicho. – Nie miałem pojęcia, że mama tak
ciągle…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Tak ciągle o nim myśli.
Tak ciągle wszystko robi dla niego, pod niego, przez niego. Tak ciągle się
zaharowuje, w domu i przy maszynie, żeby tylko miał wszystko, żeby miał nawet
więcej, niż myślał. Tak ciągle „Andrzej dwadzieścia cztery na siedem, od
dwudziestu pięciu lat”. Tak ciągle, tak bardzo i tak bez słowa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wziął jej ręce w swoje.
Miała drobne, żylaste dłonie, z suchą skórą, z krótko obciętymi paznokciami;
mały pieprzyk na lewym przegubie, zadrapanie na prawym. Zmęczone, spracowane
dłonie pięćdziesięcioparoletniej kobiety. Dłonie, którymi go głaskała
uspokajająco, gdy był mały i tak idiotycznie bał się burzy; którymi opatrywała
mu wszystkie skaleczenia zebrane podczas gier z kolegami, jazd na rowerze,
upadków w czasie biegów; którymi wypracowywała kolejne i kolejne pieniądze, a
potem wsuwała mu je do kieszeni z niemalże przepraszającym „Jędrek, masz tu
jeszcze, idź do kina, kup sobie te twoje książki, weź jakąś miłą koleżankę na
kawę”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może byłoby łatwiej,
gdyby umiał jej to wszystko powiedzieć. Że dopiero teraz widzi pewne rzeczy. Że
naprawdę jest wdzięczny. Że to, co w tej chwili czuje, jest tak diabelnie
niekomfortową mieszaniną zakłopotania, bólu i poczucia niemożliwości
odwdzięczenia się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pochylił się i pocałował
jej dłonie. Miał nadzieję, że zrozumie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po chwili mama położyła
mu jedną rękę na głowie i zaczęła głaskać – zupełnie jakby miał o dwadzieścia
lat mniej. Może zawsze będzie miał dla niej o dwadzieścia lat mniej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Słuchając jej słów –
tych próśb, by jeździł ostrożnie, tych ostrzeżeń, że tyle teraz na drodze
wariatów, tych napomnień, by sam nie popisywał się za kierownicą – przytulony
do niej, z tą przedziwną mieszaniną wrażeń, może rzeczywiście miał przez chwilę
te dwadzieścia lat mniej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W niedzielę rano Andrzej
odczytał jeszcze raz wieczorny SMS od Poldka. „Masz, jest dowód, PISAŁEM.
Napisałem prawie całą stronę”. I zdjęcie. To raczej były niecałe trzy czwarte
strony, ale niech mu będzie, grunt, że pisał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Brawo”, brzmiała
wieczorna odpowiedź Andrzeja. „Szlaban czyni cuda”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Wal się”, odpisał
Poldek, bardzo dojrzale, bardzo wdzięcznie i bardzo uprzejmie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ale przed snem dosłał
jeszcze: „Myślę o Tobie do poduszki”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„Ja o Tobie też”. O
wiele łatwiej było to napisać niż powiedzieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W niedziele ojciec
wstawał nieco wcześniej, więc chwilę po dziewiątej siedzieli już we dwóch w
samochodzie. Mama pomachała im ręką i wróciła do domu. Andrzej ostrożnie
wyjechał z podjazdu i ruszył Człuchowską, tą główną częścią ulicy, nie jej
śmiesznymi odnogami, w kierunku Dworcowej. Mieli ustaloną trasę: najpierw przez
Dworcową właśnie, z boku budynek liceum, przez rondo w Słupską, trzeci zjazd, i
cały czas prosto, gdzieś po drodze migał komisariat, chwilę potem Urząd
Miejski, potem pizzeria, podstawówka i kościół, Słupska przechodziła w Tamkę,
mijali rynek, wjeżdżali w Szczecinecką i dojeżdżali w okolice Wału Pomorskiego.
Potem zawracali, skręcali w Bobolicką, mijali cmentarz żydowski i jechali
dalej, aż za Nadleśnictwo Miastko. Następnie z powrotem aż do ronda, tym razem
w Kwiatową i do cmentarza parafialnego, w Sosnową i dalej, w kolejną część
Kwiatowej, i znów aż do Słupskiej, a potem cały czas prosto Topolową, parafia
greckokatolicka po stronie ojca, i dalej, i przez Brzeźnicką ponownie do
Dworcowej, i w Człuchowską, i pod dom. Czasem Andrzej skręcał w jakieś boczne
uliczki, głównie żeby poćwiczyć parkowanie tyłem i wycofywanie. Niekiedy
nachodziła go ochota na zmiany, więc odwracał kolejność ulic, jechał gdzieś na
skróty, szukał zupełnie nowej ścieżki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Te niedzielne jazdy
stały się drugim obok sobotnich spacerów stałym elementem jego wizyt. Pod
koniec drugiego roku zrobił prawo jazdy – poszło całkiem łatwo, teorię zdał od
razu, egzamin praktyczny przy drugim podejściu. Gdy tylko pojawił się w domu z
odpowiednimi dokumentami, mama oświadczyła radośnie: „To teraz powinieneś
regularnie ćwiczyć, żeby nie wyjść z wprawy!”, po czym stanowczo dodała: „Ale
samego cię za kierownicę nie puszczę! Jadę z tobą”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Niestety mama jako
pasażer siedzący obok kierowcy to była… po prostu męka. Co chwila rzucała:
„Uważaj na pasach, chyba ktoś chce wejść”, „Tam z boku idzie kobieta, może
będzie tu chciała przejść”, „Widzisz ten samochód naprzeciwko? Zwolnij, zjedź
na bok, otrzesz się o niego”. Każdego pieszego podejrzewała o zamiar wskoczenia
na środek ulicy, każdego rowerzystę – o pragnienie wjechania przed maskę, a już
najstraszniejsi byli ci, którzy wcale nie zamierzali się zbliżać do pasów, bo
oni na pewno zaraz się rzucą pod koła. Andrzej wielokrotnie pytał: „Gdzie, jaki
pieszy?”, po czym zaciskał zęby, żeby nie powiedzieć głośno, że gówno go
obchodzi pieszy, który właśnie wychodzi ze sklepu oddalonego o kilkanaście
metrów od pasów, od których z kolei ich samochód dzieliło metrów kilkadziesiąt.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy wrócili z tej
pierwszej jazdy, Andrzej zgasił silnik, oparł dłonie na kierownicy, a czoło na
dłoniach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Boże, mamo –
powiedział z mieszaniną rozpaczy i rozbawienia, spoglądając na nią. –
Koszmarnie się z mamą jeździ.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mama wyglądała na
zakłopotaną. W domu powitał ich ojciec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jak tam jazda z drugim
pilotem? – zapytał z dziwnym uśmiechem. Andrzej musiał nie zapanować nad
wyrazem twarzy, bo ojciec się głośno roześmiał, a mama ofuknęła ich obu,
„Głupie żarty głupich chłopów”, i poszła robić kolację.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To było w sobotę. W
niedzielę na słowa mamy „No, Jędrek, rusz się, dziś też sobie pojeździsz”
Andrzej oświadczył, że nie ma ochoty.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale nie ze mną –
powiedziała mama uspokajająco. Na jej ustach pojawił się zakłopotany uśmiech. –
Wiem, panikara jestem, twój tata ciągle narzeka, że w kółko go instruuję, gdy
prowadzi. On się przyzwyczaił, ale ty pewnie potrzebujesz więcej ciszy za
kierownicą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Sam mogę jeździć –
zaczął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Żadne sam – przerwała
mama stanowczo. – Nie puszczę cię samego. Będziesz jeździł z ojcem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Uznał to za wyjątkowo
idiotyczny pomysł, ale mama się uparła. Alternatywa była prosta: albo będzie
jeździł z ojcem, albo ona na weekend chowa kluczyki od samochodu i koniec
rozmowy. Trzeba więc było ustąpić, nie chciał wyjść z wprawy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ku szczeremu zaskoczeniu
Andrzeja jazda z ojcem jako pasażerem okazała się wyjątkowo bezproblemowa.
Ojciec niemal cały czas milczał. Czasem rzucał jakieś luźne uwagi, na przykład:
„Tu kiedyś lody sprzedawali, jak byłeś w zerówce” albo „Znowu rozkopali na tym
zakręcie, nigdy nie skończą tej nawierzchni”. Rzadko mówił coś w związku z
samym prowadzeniem samochodu, praktycznie nie wtrącał się w to, co Andrzej
robił za kierownicą. Parę razy, gdy silnik zgasł gdzieś podczas wykręcania,
mruknął: „Spokojnie, sprzęgło”, kiedy indziej doradził zredukowanie biegów z
trójki na dwójkę. Patrzył przed siebie albo w boczną szybę, milczał, niekiedy
kiwał głową sam do siebie. Był zdecydowanie lepszym „opiekunem” ćwiczeniowych
jazd niż mama.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Twoja matka za bardzo
się zawsze martwi – powiedział za pierwszym razem. – Ja się już nauczyłem
wyłączać słuch za kółkiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy Andrzej był na
trzecim roku, podczas którejś wizyty, w styczniu czy w lutym, wyjechali w
niedzielny poranek, zrobili część trasy, dotarli do ronda, minęli pierwszy
zjazd – i nagle samochód za nimi przyspieszył, wyprzedził i zajechał z lewej,
zupełnie tak, jakby zamierzał staranować. Andrzej zauważył go w ostatniej
chwili, kątem oka; niemal bez zastanowienia, bez jednej świadomej myśli,
gwałtownie skręcił w prawo i wjechał na pas trawy przy rondzie. Zdołał utrzymać
kierownicę i zapanować nad kołami, a potem przyhamować tak, by nie przeskoczyli
przez ten wąski trawnik na Miastecką i nie wpakowali się pod jadące tam
samochody.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Hamowanie było dość
ostre, obaj z ojcem polecieli do przodu; pasy szarpnęły boleśnie do tyłu. Przez
chwilę siedzieli w milczeniu; Andrzej dalej kurczowo trzymał kierownicę,
oddychał krótko, gwałtownie; oddech ojca był chrapliwy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W końcu obaj się
uspokoili; ojciec rzucił pod nosem „Co za pierdolnięty debil”, Andrzej odchylił
się, oparł o zagłówek fotela, przymknął oczy i starał się opanować oddech.
Dopiero do niego docierało, jak w sumie niewiele brakowało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nagle poczuł na ramieniu
rękę ojca. Otworzył oczy i spojrzał na niego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Masz dobry refleks,
Jędrek – powiedział ojciec spokojnie. Nie, nie z podziwem – raczej… jakby
stwierdzał to, czego się spodziewał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej nie
odpowiedział. Pokręcił tylko głową – nie miał nawet słów na określenie tamtego
kierowcy, całej tej sytuacji sprzed kilku minut. Uruchomił ponownie samochód,
zjechał na Miastecką, skręcił w Kwiatową, wjechał ponownie na rondo i zjechał w
trzeci zjazd, na Słupską, w dalszą drogę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez resztę tamtej
jazdy obaj nie powracali do wydarzenia na rondzie. Dopiero gdy wrócili do domu
i Andrzej zaparkował na podjeździe, ojciec, odpiąwszy pas, powiedział cicho:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie mów o tym mamie.
Nie będzie mogła spać po nocach. Ostatecznie nic się nie stało.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jasne – mruknął. Wcale
nie zamierzał jej mówić. Nie tylko nie spałaby po nocach; za każdym razem, gdy
wsiadałby za kierownicę, wyobrażałaby sobie wszelkie możliwe wypadki. Może
nawet nie zgodziłaby się więcej na żadne jazdy, nieważne, pod czyją opieką. Ale
przede wszystkim zamartwiałaby się bez końca, ciągle by się bała, że zaraz taki
incydent się powtórzy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec nigdy nie wrócił
do tamtej sytuacji, nie zrobił nawet najsłabszej aluzji. Chociaż nie, nie do
końca: czasem, gdy mama przy niedzielnym obiedzie poruszała temat
bezpieczeństwa na drodze, pouczała Andrzeja, jak powinien uważać podczas jazdy,
ojciec w którymś momencie się wtrącał:</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jadźka, daj mu spokój,
chłopak bardzo dobrze jeździ. Dobrze i odpowiedzialnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Parę razy Andrzej
podchwycił spojrzenie ojca nad stołem. Zadowolone? Porozumiewawcze? Dumne?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Nie obchodziło go to.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dziś pojechali
tradycyjną trasą, najpierw Dworcowa, potem rondo, Słupska i do Wału. Pogoda
była ładna, na ulicach niewiele samochodów, paru rowerzystów na chodnikach.
Andrzej przypomniał sobie niedzielne ulice Szczecina – może nie zapchane, ale
jednak o wiele bardziej zatłoczone niż te białoborskie. Tam się będzie inaczej
jeździło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dojechał do Wału
Pomorskiego – do tej części ze schronem dla armaty. Nigdy nie jeździł w drugą
stronę, za jezioro Ławiczkę, do fortyfikacji Wału; tamta część była zbyt mocno
powiązana z okresem licealnym, z samotnymi wycieczkami, gdy już nie mógł znieść
ludzi wokół siebie, gdy chciał pobyć tak zupełnie sam, uwolniony choćby na
moment od świata. Tam chodził kiedyś, wtedy, dawniej – w poprzedniej
rzeczywistości, do której już nie chciał wracać. I nie chciał odnajdywać śladów
tego dawnego siebie w tamtych miejscach. Nie chciał, nie potrzebował, nie
zamierzał. Tamto się skończyło, wreszcie, na dobre i na zawsze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zaparkował przy tablicy
informacyjnej i odpiął pas.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wysiadamy? – zdziwił
się ojciec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chcę się przejść –
powiedział Andrzej. – I mam z ojcem do pogadania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec nie skomentował,
po prostu też wysiadł. Przeszli się kawałek bez słowa – minęli schron, weszli
na wzniesienie, wzdłuż drzew. Nagle ojciec się zatrzymał i wskazał na coś ręką.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tam się bawiliśmy
kiedyś w chowanego. Pamiętasz? – Spojrzał na Andrzeja i uśmiechnął się lekko. –
Twoja matka nigdy nie umiała się dobrze schować. Zawsze ją od razu zauważałem,
ale udawałem, że nie widzę, mijałem ją, a ona chichotała jak mała dziewucha. A
jak ty szukałeś, to była za każdym razem taka zachwycona, że od razu ją
znajdowałeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej nie uśmiechnął
się. Owszem, pamiętał to. I co z tego?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A mnie zawsze się
musiałeś naszukać – dodał ojciec z zadowoleniem, rozglądając się wokół. – Twoja
matka powtarzała, że powinienem ci to ułatwiać, jakoś podpowiadać, gdzie
jestem. A ja jej tłumaczyłem, że tak się chłopaka nie wychowa, wszystko mu
podsuwając i ułatwiając. Rozumiesz? – Znów spojrzał na Andrzeja, tym razem z
jakimś wyczekiwaniem, oczekiwaniem? – Chłopak musi dostać porządną szkołę, żeby
wyszedł na ludzi. Trochę się pomęczyć. Czasem zobaczyć, że nie ma tak łatwo,
lekko i od razu. Inaczej – ojciec odwrócił wzrok gdzieś w bok – inaczej potem
wyrasta z dzieciaka taki głupi, bezmyślny bydlak, który dużo napsuje, zanim
pójdzie po rozum do głowy. Albo który wszystko sobie zepsuje, wszystko
zmarnuje, i potem będzie miał zniszczone życie i do wszystkich pretensje.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Była to jak na niego
bardzo długa wypowiedź, i dziwnie osobista. I zupełnie zbędna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może mi ojciec daruje
wykład na temat swoich metod wychowawczych – uciął Andrzej sucho. – Osiemnaście
lat mi je ojciec prezentował, w praktyce. Wystarczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Chodzi mi o to… –
zaczął ojciec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie obchodzi mnie, o
co ojcu chodzi – przerwał ostro. – Są ważniejsze rzeczy, chcę z ojcem
porozmawiać o mamie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A… – mruknął ojciec i
naraz zrobił się taki jakiś… oklapnięty. Jakby uszło z niego powietrze. Wyjął z
kieszeni spodni paczkę papierosów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niech mi ojciec da
jednego. – Andrzej wyciągnął rękę, a na widok miny tamtego parsknął śmiechem. –
Tak, nie wszystkie metody wychowawcze ojca zadziałały. Paliłem, palę i będę
palić. I teraz muszę zapalić, od piątkowego wieczoru nie paliłem i już mnie
trochę nosi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec wyraźnie się
wahał. Miał dziwny wyraz twarzy, ni to zirytowany, ni to zrezygnowany, ni to…
ubawiony?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Naprawdę, trochę już za
dużo znaków zapytania jak na jeden weekend.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Masz. – Paczka
wreszcie została wyciągnięta w kierunku Andrzeja. – Jednego. I nie przyznawaj
się matce, że znów palisz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Oczywiście –
powiedział Andrzej nieco kpiąco. – Tak samo jak ojciec nie przyznaje się, że
poza tymi narzuconymi przez mamę maksymalnie dwoma papierosami dziennie popala
ojciec dodatkowe ileś w ogrodzie, chowając się między jabłoniami jak dzieciak.
Myślał ojciec, że tego nie widać? – Uniósł zapalonego papierosa do ust.
Nareszcie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mama nie widzi –
mruknął ojciec, z papierosem w zębach. – To wystarczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tak – zgodził się
Andrzej. – To wystarczy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Palili przez chwilę w
milczeniu. Papierosy ojca nie były zbyt smaczne, ale lepsze takie niż żadne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No dobrze, do rzeczy –
podjął Andrzej po kilku minutach. – Mama nadal nie była na żadnych badaniach,
prawda? – Zabrzmiał oskarżycielsko, słyszał to, i dobrze, właśnie tak zamierzał
zabrzmieć. Ojciec miał minę winowajcy. Też dobrze. – Proszę ojca od kilku
miesięcy, a efekt jest taki, jakbym gadał do ściany. Mnie mama nie chce
słuchać, zawsze odgania, poza tym, do cholery, ja tu nie jestem cały czas! –
Zaciągnął się ponownie i ze złością wydmuchał dym. – Siedzi ojciec na
emeryturze, całymi dniami gapi się w telewizor albo pali w ogrodzie, ale tego,
co ważne, w ogóle ojciec nie umie załatwić! Czy ja mam rzucić wszystko i tu
siedzieć do oporu, żeby mama wreszcie poszła do lekarza?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mama jakiś czas temu
była u lekarza – odezwał się ojciec takim tonem, jakby próbował się
usprawiedliwić. – U tej nowej lekarki. Jakieś tabletki jej przepisała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Tabletki – wycedził
Andrzej. – Super. Tego właśnie mamie trzeba, kolejnych tabletek, których nawet
nie widzę w domu. Chyba że przeciwbólowe, które połyka garściami. Jak sobie
rozwali wątrobę, to pewnie też będzie brała na to przeciwbólowe?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec palił ze
spuszczoną głową.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jędrek, to nie jest
łatwe – mruknął i spojrzał na niego. – Ty nie wiesz, jaka mama jest uparta, jak
chodzi o jej zdrowie. Ciebie przegania, mnie też przegania.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej rzucił
niedopalonego papierosa na ziemię i przygniótł butem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Jakoś nigdy nie miał
ojciec problemów z wymuszaniem na innych, by robili to, co ojciec chce – warknął.
Ojciec znów na niego spojrzał… i roześmiał się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Twoja matka jest
wyjątkiem – powiedział tonem, którego Andrzej nigdy u niego nie słyszał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Chociaż nie, może czasem
słyszał. Urodziny mamy. „Jadzia, wszystkiego najlepszego”. Późne wieczory, gdy
mama jeszcze się krzątała po domu. „Jadziunia, chodź już do łóżka”. Powroty
mamy z tych nielicznych wycieczek do Szczecinka. „Jadźka, dobrze, że jesteś już
w domu”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Twoja mama zawsze mnie
sobie okręcała wokół małego palca – dorzucił ojciec. – A ja się zawsze dawałem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">No, nie zawsze, pomyślał
Andrzej. Jak się brał do bicia, matka nie miała nic do gadania. Ale wchodzenie
w ten temat teraz byłoby bez sensu. W ogóle wchodzenie w ten temat było bez
sensu, tu wszystko już dawno zrozumiał i wiedział, co o ojcu myśleć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ma ojciec mamę zmusić,
żeby poszła do lekarza – zażądał. – Żeby zrobiła badania, wszystkie możliwe,
porządnie i jak najszybciej. Czy ojciec mnie rozumie? – dodał ze złością. – Bo
ja już naprawdę nie wiem, jak mam z wami rozmawiać. Niech mi ojciec da jeszcze
jednego, bo zaraz mnie szlag trafi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Ojciec bez słowa podał
mu paczkę, zapałki, a potem przez chwilę przypatrywał się w milczeniu, jak
Andrzej się zaciąga i wydmuchuje dym.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie złość się, Jędrek
– powiedział wreszcie dziwnie łagodnie i też zapalił drugiego papierosa. –
Porozmawiam z mamą. Pójdzie na te różne badania. Obiecuję, załatwię to.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uwierzę, jak zobaczę –
odburknął Andrzej. Ten ton i to spojrzenie były o wiele bardziej irytujące, niż
gdyby ojciec się kłócił i próbował udowodnić, że to on ma rację. </span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez dłuższą chwilę
palili w milczeniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ty czegoś nie
potrzebujesz? – odezwał się ojciec nagle. – No wiesz – podjął, gdy Andrzej
spojrzał na niego z zaskoczeniem – jakichś pieniędzy… czy coś. Wiem, że mama ci
ciągle coś tam wciska, ale ile ona może mieć z tych resztek z zakupów. Mówię
jej, żeby z banku brała dla ciebie, ale w sumie nie wiem, czy to robi. Jak
potrzebujesz, to mów. Wiem, że masz pracę i w ogóle, ale przecież od rodziców
to nie wstyd. Jednego cię mamy, to komu mamy, jak nie tobie… – Wzruszył
ramionami, urwał i spojrzał z wyczekiwaniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Trochę to przypominało
wczorajszą rozmowę z mamą – ale tylko trochę, tylko pod względem sensu. Pod
względem wrażeń było zupełnie inaczej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niczego od ojca nie
potrzebuję – oświadczył Andrzej twardo. Rozczarowanie na twarzy rozmówcy było i
tak słabym wynagrodzeniem za niesmak, jaki poczuł. Ponownie rzucił
niedopalonego papierosa, wdeptał w ziemię i ruszył w kierunku samochodu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Niech się ojciec
pospieszy, czekam w aucie – rzucił bez oglądania się za siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W dalszą drogę ruszyli
już w ciszy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To jest jakaś paranoja,
pomyślał Andrzej, gdy dojeżdżali ponownie do ronda. Co to miało być, dzisiaj,
wczoraj, w zeszłym miesiącu, podczas paru poprzednich wizyt? Zachciało mu się
na stare lata jakiegoś „ojciec i syn” czy kurwa co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To nawet byłoby
komiczne, gdyby nie było tak niesmaczne. Głupie. Zbędne. Otóż to, przede
wszystkim – zbędne. Zupełnie, kompletnie i niepodważalnie zbędne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Najlepiej ignorować.
Ignorowany, ojciec szybko się wycofywał z tych swoich dziwacznych prób…
właściwie czego? Zakumplowania się? Zapomnienia o tym, co i jak było kiedyś?
Traktowania się tak, jakby byli sobie bliscy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Niedoczekanie twoje,
pomyślał Andrzej mściwie. Trzeba mnie było traktować jak człowieka dziesięć,
piętnaście, dwadzieścia lat temu. Teraz się do mnie nie zbliżaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zwolnij, Jędrek –
usłyszał zaniepokojony głos ojca. Dopiero w tym momencie dotarło do niego, że
jedzie ponad dwadzieścia kilometrów szybciej, niż powinien. I że właśnie w
najlepsze dalej dociska pedał gazu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zwolnił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W domu ojciec na
szczęście już nie próbował tych dziwnych, wywołujących irytację i zakłopotanie
zagrywek. Mama zagoniła ich do mycia rąk, do stołu, bo drugie śniadanie, teraz
już takie porządne, po jeździe, potem trzeba trochę odpocząć, potem szykowanie
rzeczy do spakowania i spakowanie, Władek, odłóż gazetę, Jędrek, dołożyć ci
jeszcze?</span></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Koło południa, gdy Andrzej ponownie przeglądał książki na regałach, mama weszła
do jego pokoju z drutami w ręku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Odwróć się – zażądała.
– Chyba plecy zrobiłam za długie, muszę zobaczyć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej stanął do niej
tyłem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie – powiedziała z
niezadowoleniem. – Usiądź, tak to nic porządnie nie zobaczę. Za wielki jesteś.
Obaj z ojcem jesteście takie wielkie chłopy, trzeba do was podskakiwać jak
wściekły zając.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Roześmiał się i usiadł
na brzegu łóżka. Mama przyłożyła mu do pleców materiał i coś do siebie
mruczała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mamo, jest kwiecień –
przypomniał. – Zanim mama to skończy, będzie lato. Nie będę tego nosił.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Będziesz nosił w zimie
– odparła. – Tu jeszcze dotąd spruję. Odwróć się teraz do mnie. O, widzisz –
dodała z zadowoleniem, przykładając robótkę do jego szyi. – Jak ci ten
ciemnoniebieski pasuje. Tu ci jeszcze chciałam taki jasny szlaczek zrobić, ale
ty wolisz jednokolorowe, to będzie tylko tak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej ujął jej ręce i
odsunął nieco od siebie to, co kiedyś miało stać się swetrem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mamo, naprawdę nie
musi mama ciągle mi czegoś dziergać – powiedział łagodnie. – Kupuję ubrania w
sklepach.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale swetry w sklepach
to tylko jakaś chińska tandeta – odparła stanowczo. – W zimie nie ma jak
domowej roboty sweter z porządnej włóczki. To mi Kraśniewska odłożyła,
pamiętasz, miała kiedyś sklepik tam na rogu twojej podstawówki. No co, nie
lubisz moich swetrów?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Lubię – odpowiedział
zgodnie z prawdą. – Ale nie chcę, żeby się mama męczyła i męczyła sobie oczy.
Powinna mama odpoczywać, a nie ślęczeć nad drutami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A tam – roześmiała
się. – Oglądam sobie serial i robię, nawet nie muszę za bardzo patrzeć. To
idzie odruchowo. I nie lubię tak z pustymi rękami siedzieć. Zrobię ci do zimy
jeszcze jeden. Chcesz czarny czy zielony? Mam taką ładną włóczkę, taka
butelkowa zieleń. I czarna też ładna, ale może za smutna. No – pogoniła –
wybieraj, bo inaczej sama zdecyduję i wtedy już będzie za późno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Co miał zrobić. Nie dało
się z nią dyskutować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wolę czarny –
powiedział z rezygnacją.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Będzie ci ładnie w
czarnym – zgodziła się z zadowoleniem. Zwinęła robótkę i zerknęła na biurko. –
O, znalazłeś sobie coś z dzieciństwa?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Stare „Mikołajki” –
powiedział, podchodząc wraz z nią do leżących na blacie pięciu tomików. –
Zabiorę na razie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A pewnie, pewnie. –
Wzięła jeden tomik po drugim i zaczęła wertować. – Czasem tak miło sobie coś
przypomnieć z dzieciństwa. O, a ten dostałeś od Wisi. – Jej głos lekko drgnął.
– Biedna Wisia, tak cię lubiła. Pamiętasz? Zawsze przynosiła ci książki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pamiętam.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Biedna Wiśka –
westchnęła mama i odłożyła „Rekreacje Mikołajka”. – Boże, ile to już lat. A
wiesz – dodała i rzuciła mu przebiegłe spojrzenie – tak sobie myślę, kiedyś te
wszystkie twoje książki z dzieciństwa będą dla twoich dzieci. Może jeszcze ja
im zdążę je poczytać?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mamo – zaczął Andrzej
z ciężkim westchnieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nic już nie mówię, nic
nie mówię! – Zamachała rękami. – Już, nie drążę, zrobisz po swojemu i w swoim
tempie. O – dodała, podnosząc „Mikołajek ma kłopoty”. – A to to ty sam mi
czytałeś, gdy mieliście codziennie w domu ćwiczyć czytanie na głos. Tak ładnie
czytałeś, tak płynnie i w takim wielkim skupieniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej przyglądał się
jej, gdy przerzucała kartki. Czasem, tylko czasem, i tylko w czasie pobytu
tutaj, bawił się myślą, że mógłby jej powiedzieć prawdę. Jak by zareagowała?
Niezrozumieniem, to przede wszystkim. Zdziwieniem. Nawet raczej zdumieniem,
zdumieniem, że tak można, że są tacy ludzie. Co wiedziała o świecie, spędziła
tu tyle lat, chyba całe życie. Co wiedziała o ludziach, o ich odmiennościach?
Była taka prosta w widzeniu świata, taka prostolinijna – nie wiedziała, jak
bardzo ludzie potrafią być podli, przerażeni, wściekli, smutni, samotni. Tym
bardziej nie wiedziała, jak mogą się różnić w sposób, który nie robił żadnej
krzywdy, a wywoływał taką agresję w części społeczeństwa.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Smutkiem. Tak, byłaby
smutna, głęboko zawiedziona, gdyby zrozumiała, że nie ma mowy o żadnej żonie, o
żadnych dzieciach, o żadnych wnukach. Po co dawać jej świadomość, która
przyniesie tylko żal?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Może też byłaby zła, na
siebie, że źle go wychowała albo coś w tym stylu. Bo nie zrozumiałaby, że
wychowanie nie ma tu żadnego znaczenia, że jest równie obojętne dla jego
orientacji, jak dla jego koloru oczu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zakłopotaniem, to
również, bo nie miałaby pojęcia, co zrobić z tematem Poldka. Współlokator,
przyjaciel, chłopak, kochanek, partner – żadne z tych określeń nie oddawało w
pełni tego, czym, kim był Poldek. Żadne osobno – wszystkie razem zresztą też
nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Czasem jednak nachodziła
go myśl, że mama by Poldka polubiła. Że – gdyby zdołała wyjść na chwilę poza
swoje ograniczenia poznawcze, zawód, smutek i zakłopotanie – byłaby w stanie
zobaczyć Poldka we właściwym świetle i zrozumieć, choć trochę zrozumieć, ile Poldek
dla niego znaczył. A może nawet umiałaby to zrozumieć w pełni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Natomiast ojciec… Sama
myśl o ojcu mającym w jakikolwiek sposób do czynienia z Poldkiem sprawiała, że
człowiekowi podskakiwało ciśnienie. Gdyby ojciec się do Poldka zbliżył –
bezpośrednio albo słownie – Andrzej rozszarpałby go gołymi rękami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mamę należało
oszczędzać, chronić. Ojca należało trzymać z daleka. Proste.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No nic. – Mama
odłożyła książkę. – Trzeba spakować ci rzeczy na drogę. Chodź, pomożesz.
Zrobiłam znów kluski i ciasto na tej mące, co chciałeś. Mam w spiżarce cały jej
zapas, żeby nie było nagle, że nie ma i muszę zrobić na pszennej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki, mamo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kwestia alergii
pokarmowej Poldka zaczęła do Andrzeja porządnie docierać dopiero od wakacji,
gdy mieszkali razem na Ratajczaka. Wcześniej po prostu Poldek nie zamawiał
czegoś w kawiarni, nie jadł czegoś na imprezie, odsuwał coś z talerza ze
słowami „Tego nie mogę”. Na Ratajczaka robiło się już wspólne zakupy. Odkąd
mieszkali we dwóch na Małopolskiej, nie było też pani Poli, która w razie czego
wspierała w pilnowaniu tych spraw. Czytanie składu produktów, zwracanie uwagi
na rodzaj mąki, omijanie pewnych konkretnych rzeczy w sklepie – musiało wejść w
nawyk.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Wówczas pierwsze powroty
z Białego Boru znów przywołały tę kwestię. Poldek, ku obopólnemu zawodowi, nie
mógł skorzystać z przywiezionych zapasów. „To z pszenną, nie?”, zapytał raz z
wyraźnym żalem, gdy wypakowali jakieś ciasto. „Trudno, historia mojego życia”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przy następnej wizycie u
rodziców Andrzej poprosił mamę o zmianę mąki na orkiszową. Bo po pszennej
ostatnio źle się czuje. I gdyby się dało pomijać niektóre inne rzeczy, na
przykład krowie mleko, bo też jakoś tak niezbyt…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">„O tak, teraz tyle
świństw dodają do różnych rzeczy”, zgodziła się mama natychmiast. Pewnie,
zmieni mąkę, zmieni mleko, usunie pomidory. Po co ma go boleć żołądek albo ma
mieć zgagę, jak można użyć zamiennika i będzie dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To chyba był listopad.
Po powrocie do domu Andrzej wyjaśnił Poldkowi krótko sytuację, po czym poszedł
wziąć kąpiel. Gdy po kilkunastu minutach Poldek wszedł do łazienki z
papierosami, miał dziwną minę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dzięki – powiedział
wtedy, siadając na brzegu wanny. – Kurde, serio, nie musiałeś.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Palił przez chwilę w
milczeniu, patrząc w bok, na umywalkę, a potem spojrzał na Andrzeja, który
obserwował go z papierosem w dłoni.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Robisz czasem takie
rzeczy, tak zupełnie mimochodem i jakby nigdy nic, że to mnie wzrusza – odezwał
się wreszcie cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie rozbecz się z tego
wzruszenia – burknął Andrzej, bo nie wiedział za bardzo, co zrobić z
zakłopotaniem, jakie go po tych słowach ogarnęło.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie rozbeczę się –
zapewnił Poldek z lekkim, niezrozumiałym uśmiechem. – Jak już się wynurzysz z
tej wanny, to ci ładnie podziękuję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Teraz więc, pakując
posłusznie do walizki kolejne i kolejne słoiki oraz pojemniki, Andrzej mógł z
zadowoleniem myśleć, że zawiezie to do Szczecina nie tylko dla siebie. Inna
sprawa, że mama jak zwykle przesadzała.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może już wystarczy? –
zaprotestował na widok kolejnego słoika. – Rany boskie, mamo, jakbym jechał na
wojnę albo do krajów trzeciego świata.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Cicho bądź i pakuj –
ucięła mama.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale Jędrek ma rację,
przesadzasz – odezwał się stojący w progu kuchni ojciec.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ty mi się też nie
wymądrzaj – fuknęła. – Dwie mądrale, macie żołądki bez dna, ale teraz będą
jęczeć, że za dużo. Nie ma „za dużo”, po prostu źle to układasz, odsuń się,
żaden chłop nie potrafi porządnie spakować walizki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej się poddał.
Pozwolił mamie spakować rzeczy tak, jak uważała, pozwolił przerobić walizkę na
mobilny minispożywczak, pozwolił się pouczyć, co należy zjeść najpierw, bo się
najłatwiej psuje. Mama zawsze w niedzielne popołudnie markotniała, bo zaraz
wyjeżdżał, gorszy humor próbowała pokryć wymuszoną radością, ze średnim
skutkiem, a to wpychanie mu jedzenia zdecydowanie poprawiało jej nastrój. Skoro
więc miała dzięki temu lepiej znieść fakt, że przez miesiąc znów go nie zobaczy
– niech będzie, nie odbierze jej tego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pociąg miał o osiemnastej
cztery, ale mama, która zawsze się bała, że się spóźnią, uparła się, by na
dworcu byli już o wpół do szóstej. Wyszli więc z domu dwadzieścia po piątej;
dojazd samochodem zajmował parę minut, bo nie było mowy, żeby Jędrek zrobił
dwudziestominutowy spacer, gdzie, z tą walizką, a poza tym co to za pomysł, że
własnego syna nie odwiozą na pociąg, zawsze powtarzał się ten sam zestaw
argumentów. Ojciec zaparkował przed dworcem; było niemal pusto, dwa inne
samochody na parkingu i z dziesięć osób w poczekalni. Usiedli na wolnej ławce.
Ojciec milczał i patrzył przed siebie. Mama też milczała, co jakiś czas
poprawiała Andrzejowi coś przy kurtce albo dotykała jego dłoni. W te niedzielne
wieczory na dworcu była zawsze taka cicha i zamyślona.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy zapowiedziano pociąg,
wyszli na peron. Świst lokomotywy i huk uderzających w tory kół zaczynały się
zbliżać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Uważaj na siebie –
powiedziała mama, gdy się nachylił, żeby ją pocałować. Wsunęła mu dłonie we
włosy. – Jedz, wysypiaj się, ubieraj się ciepło, żebyś się nie przeziębił. Nie
pracuj po nocach. Jak będziesz czegoś potrzebował, to dzwoń. I napisz tego
SMS-a, gdy już dojedziesz do Szczecina.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Objął ją mocno.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zakładaj skarpetki do
spania – dorzuciła. – To jeszcze wczesna wiosna, noce są zimne, żebyś się nie
rozchorował.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nich się mama nie martwi –
uspokoił. – Będę uważał i tak dalej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I jedz – powtórzyła. –
Strasznie chudy jesteś. Za dużo pracujesz, jedz i wysypiaj się, dziecko. I
uważaj – dodała znacząco, zerkając na aktówkę, do której parę godzin wcześniej
schował kopertę z pieniędzmi. – Nie śpij w pociągu, nigdy nie wiadomo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pa, Jędrek. – Ojciec
wyciągnął rękę. Ograniczali się do uścisku dłoni, co Andrzej uważał i tak za
spore ustępstwo ze swojej strony. Ustępstwo, którego pewnie tamten w ogóle
sobie nie uświadamiał. – Słuchaj mamy, dbaj o siebie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A ojciec niech dba o
mamę – przypomniał mu sucho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Będę – zapewnił
ojciec, ignorując jej „Co wy tam się na mnie zmawiacie?”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Pociąg wjechał na peron.
Andrzej uśmiechnął się do mamy, kiwnął krótko głową ojcu i ruszył szukać
swojego wagonu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy pociąg już ruszył,
gdy zniknęła z oczu i mama, i jej uniesiona na pożegnanie ręka, i ostatnie
części dworca, i zaraz potem sam Biały Bór – zostało już tylko czekanie na
moment, gdy będzie się w domu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">***</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Z Białego Boru do Szczecina
nie było bezpośrednich połączeń; pociągiem o osiemnastej dojeżdżał w pół
godziny do Szczecinka, w ciągu dziesięciu minut musiał przejść z peronu
drugiego na trzeci i wsiąść do kolejnego pociągu Przewozów Regionalnych. O
dwudziestej pierwszej trzydzieści wysiadał w Szczecinie. Czasem, zwłaszcza w
zimie, korzystał z wcześniejszego połączenia, tuż przed piętnastą – wtedy
docierał do domu chwilę po dziewiętnastej. Ale niedziela mijała wówczas w
nerwowym przyspieszeniu, żeby ze wszystkim zdążyć, więc wolał późniejszy
pociąg.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">W Szczecinie tego dnia
było nieco chłodniej niż w Białym Borze, wiał mocniejszy wiatr. Po wyjściu z
pociągu Andrzej zapiął się pod szyję, wszedł szybko do budynku dworca i
zadzwonił po taksówkę. Tym razem nie miał ochoty czekać na tramwaj. Wysłał
jeszcze SMS do mamy – proste „Dotarłem, wszystko w porządku, dobranoc”. Mama
odpisywała z reguły szeregiem emotiknów i wypełnionymi wykrzyknikami zdaniami
„Dbaj o siebie! Jedz porządnie! Śpij dobrze!”. I pięć, osiem aldo dwanaście
serduszek w różnych kolorach. Czasem wychodziła jej serduszkowa tęcza, co
Andrzej przyjmował z lekkim rozbawieniem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek otworzył drzwi,
przejął walizkę i wszystko potoczyło się znanym trybem. Rozpakowywanie walizki.
Kąpiel. Papierosy. Rozmowa. Seks, przy biurku w pokoju; Poldek najpierw z dumą
zaprezentował kolejną stronę – tym razem naprawdę całą stronę – którą od
południa wystukał, a potem zamknął laptopa, odsunął go na bok i usiadł na
brzegu biurka ze stanowczym: „Weekend pisania i weekend celibatu, należy mi się
porządna nagroda”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Dopiero znacznie
później, gdy już Poldek leżał w łóżku z książką – z „Mikołajkiem”, oczywiście,
że na widok tych tomików zareagował zachwytem – zwrócony trochę w stronę
włączonej nocnej lampki, Andrzej wyciągnął z aktówki kopertę i położył na
kołdrze.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zobacz.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek zajrzał i
gwizdnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja pierniczę… Skąd
tyle masz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej usiadł obok
niego, na kołdrze, i oparł się plecami o poduszkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Okazuje się, że moja
matka od ćwierć wieku prowadzi nieoficjalną jednoosobową działalność
gospodarczą – mruknął. – Obszywa pół miasta i gromadzi cichcem forsę. I teraz z
tą forsą wyskakuje, żebym kupił samochód, zupełnie jakby mi dawała na fryzjera.
To był naprawdę wariacki weekend – dodał, kręcąc głową. – Jestem skołowany.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek odłożył książkę
na nocną szafkę, klosz lampki przekrzywił, tak że światło od strony łóżka
trochę się rozproszyło, i usiadł przy Andrzeju.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dlaczego? – zapytał
cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Kiedyś, w pierwszych
miesiącach szczególnie, wręcz niepokojące było to, jak łatwo się Poldkowi o
różnych sprawach opowiadało. Z każdą kolejną rozmową to mówienie stawało się
łatwiejsze – i tym dziwniejsze. Zwłaszcza wieczorem lub w nocy, przy zgaszonym
świetle, w takim chwilowym zawieszeniu rzeczywistości.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Opowiedział mu więc
teraz o całej wczorajszej sytuacji: o tym „Ja ci dam na samochód” mamy, o tej
kopercie i całej historii, jaka się wokół tego zbudowała, o tych docierających
do świadomości różnych drobnych faktach, które wreszcie układały się w jakąś
sensowną, wyjaśnialną całość. Oczywiście, że przez te wszystkie lata widział
matkę często przy maszynie. Oczywiście, że co chwila dostawał od niej jakieś
pieniądze. Oczywiście, że nigdy nie połączył jednego z drugim.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">O mieszaninie
zakłopotania – zawstydzenia? – i wdzięczności. O jakimś nieprzyjemnym poczuciu
winy i dyskomfortu, gdy zestawił to, co matka robiła dla niego, z tym, jak sam
brał bez wahania, bez zastanowienia, bez potrzeby odwdzięczenia się. O
wrażeniu, że nawet nie umiał jej odpowiednio podziękować.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie umiem o takich
rzeczach mówić – stwierdził wreszcie. – Wyłączysz tę lampkę? Razi mnie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek bez słowa
wyłączył. Ciekawe, na ile się domyślał, że po prostu ciemność była łatwiejsza.
Wprawdzie zza okna wpadało trochę światła, ale niewiele, widać było jedynie
kontury przedmiotów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie umiem – powtórzył.
– Z tobą jest łatwiej, ty się nie domagasz słów.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A twoja mama się
domaga? – spytał Poldek łagodnie. – Bo tak mam wrażenie z tego, co mówisz, że
nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej zastanowił się
przez chwilę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, chyba
rzeczywiście nie – przyznał. – Ale w sumie nie wiem, może czeka, aż ja wreszcie
coś powiem…</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Wydaje mi się –
odezwał się Poldek po krótkiej chwili – że zna cię na tyle dobrze, by wiedzieć,
jak ty okazujesz uczucia. Poza tym… sorry, nie gniewaj się, ale jak tak
opowiadasz czasem o swoim ojcu, to wy chyba zachowujecie się pod tym względem
trochę podobnie. Mówiłem, nie gniewaj się – dodał szybko, gdy Andrzej spojrzał
na niego ostro. – Nie widzę dokładnie, ale domyślam się, jaką masz teraz minę.
Nie miałem nic złego na myśli.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie jestem moim ojcem
– warknął Andrzej. – I nie jestem do niego, kurwa, podobny.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszam, nie o to
mi chodziło – powiedział Poldek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Siedzieli przez moment w
milczeniu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– W każdym razie –
podjął Andrzej – to było takie… naprawdę nie wiem, jak to określić, mam takie
wrażenie, jakbym nie był wobec niej w porządku.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To czasem przytłacza –
zgodził się Poldek. – Gdy sobie uświadamiasz, ile ktoś dla ciebie robi. Tylko
że matki takie są, nie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Może – mruknął. – A ja
jej nawet nie umiem wygonić do lekarza. Ojciec też. O właśnie – dodał kwaśno –
ten mi też dziś zafundował takie „o co chodzi”.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Mówienie o ojcu było
trudniejsze, nieprzyjemne i z reguły niepotrzebne. Ale czasem mówił, jak sobie
właśnie uświadomił po poprzedniej uwadze Poldka; mówił, gdzieś obok mówienia o
matce, o wizytach w Białym Borze, o innych rzeczach. Gdzieś, może nie do końca
świadomie i celowo, mówił o ojcu. A przecież wcale nie chciał o nim mówić,
zazwyczaj.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Zazwyczaj, bo teraz
jakoś potrzebował wyrzucić z siebie całą tę kuriozalną sytuację na Wale. No,
może nie całą, ale jej ogólny zarys.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Po zakończonej opowieści
Poldek milczał naprawdę długo.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Słuchaj… – odezwał się
wreszcie o wiele ciszej, jakby ostrożnie – nie złość się, nie musisz mówić, jak
nie chcesz… Ale co jest właściwie nie tak między twoim ojcem a tobą?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej poczuł, że
zaciska zęby na to pytanie. I pięści.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Bo wiesz – dodał
Poldek, dalej cicho, jakby bał się coś naruszyć zbyt głośnym głosem –
powiedziałeś tylko kiedyś, za pierwszym razem, jak mówiłeś o swoim ojcu, że to
głupi chuj i nie chcesz o nim mówić, myśleć ani nic. Więc nigdy nie
dopytywałem. Ale jak czasem o nim wspominasz, to mimo wszystko… nie wygląda na
takiego głupiego chuja. I nie rozumiem. A chciałbym rozumieć – dorzucił jeszcze
ciszej. – Chciałbym ciebie lepiej rozumieć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rzeczywiście, poza
tamtym wstępnym zakreśleniem ram, w których chce rozmawiać o ojcu, Andrzej
niczego więcej nie wyjaśniał. Zresztą co miał mówić, co wyjaśniać, o czym
rozmawiać? To, co było, zostało zamknięte. Jaki sens przerabiać to ponownie?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">A jednak w takim
układzie Poldek siłą rzeczy pewnych kwestii nie rozumiał. Nie znał. I dlatego
tak beztrosko rzucał uwagi o podobieństwie, które były jak kopniak.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przepraszam… – zaczął
Poldek.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Zamknij się –
powiedział Andrzej sucho. – Daj mi chwilę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek zamilkł.
Siedzieli obok siebie, w pogłębiającej się ciemności, bez ruchu, bez dotykania
się choćby ramionami; Poldek oddychał spokojnie, trochę się podciągnął i
usiadł, jedną nogę ugiął w kolanie i objął rękami. Właściwie najwygodniejszym
rozwiązaniem byłoby pchnąć Poldka na plecy, wsunąć mu dłonie pod ciuchy i zająć
czymś innym niż ta rozmowa. Ale Andrzej czuł, że to byłaby ucieczka od tematu –
a co więcej, czuł, że wcale nie chciał uciekać. Tym razem nie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Mój ojciec miał bardzo
prostą metodę wychowawczą – odezwał się wreszcie. – Bicie. Nie bicie od czasu
do czasu, tylko regularne, za każde przewinienie, które w jego prywatnym
kodeksie było naruszeniem porządku świata. I nie bicie ręką czy przez ciuchy,
czy parę razy w złości i koniec. Tylko pasem, na gołe ciało, konkretnie na gołą
dupę, z całym cyrkiem w postaci zdejmowania spodni i gaci, najpierw przez
kolano, potem, gdy byłem starszy, przy stole. Zimno, metodycznie, precyzyjnie.
Dopóki nie doprowadził człowieka do granic wytrzymałości z bólu, do łez, do
takiego upokorzenia, że nie chciało się później na siebie patrzeć. A po
wszystkim należało ładnie przeprosić i obiecać, że więcej się nie będzie.
Grzecznie podciągnąć portki na piekący z bólu tyłek. I posłusznie wrócić do
swojego pokoju.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Czuł na sobie spojrzenie
Poldka. Słyszał jego gwałtowne wciągnięcie powietrza, gdy wypowiadał pierwsze
zdania. I na moment wróciły tamte myśli, tamte odczucia, tamte obrazy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Kiedyś dostałem lanie
za bawienie się jego czapką od munduru – podjął. Gdzieś, gdzieś głęboko był w
stanie przypomnieć sobie jakąś część dawnego strachu, choć teraz miał wrażenie,
że ogląda to z drugiej strony, z dystansu, jak przez szybę. – Raz za spóźnienie,
bo za długo siedziałem z kolegami na boisku i zwyczajnie straciłem poczucie
czasu. Za wybicie piłką okna sąsiada. Za jakąś bójkę w podstawówce, poszło o
jakąś zabawkę i praliśmy się na korytarzu w kilkunastu, aż się dyrekcja
zleciała. Za palenie papierosów. Za pyskowanie. Za grzebanie w szufladach z
jego papierami. – To wszystko nadal było jakby obok niego, w oddaleniu, nie do
końca rzeczywiste. – Za utopienie w jeziorze jednego z nowych butów, już nawet
nie pamiętam, czemu myśmy rzucali butami do jeziora, to było chyba w szóstej
czy siódmej klasie. W czterech rzucaliśmy, i w czterech wróciliśmy do domu w
jednym bucie każdy. Nie chodziło o kwestię finansową, tylko o to, że nie
szanuję rzeczy. I miałem zapamiętać, jak się kończy nieszanowanie rzeczy. Za
przeklinanie, jak mi się na początku liceum wymsknęło przy nim „kurwa”. I
wiesz, co najlepiej z tych jego „lekcji wychowawczych” pamiętam? – Zwrócił się
twarzą do Poldka, który wpatrywał się w niego bez słowa. – Strach. I ból, bo
miał ciężką rękę i nigdy nie próbował złagodzić uderzenia. – Ponownie odwrócił
głowę, bo choć nie widział miny Poldka, nie widział jego oczu, i tak miał
wrażenie, że jest prześwidrowywany wzrokiem na wylot. – I upokorzenie, im byłem
starszy, tym większe. I nienawiść, też coraz większą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Przez chwilę ciszę
przerywały tylko ich dwa oddechy – Poldka szybszy, głębszy.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A potem w którymś
momencie odkryłem, że im bardziej potrafię zapanować nad sobą, wytrzymywać to
jego lanie, tym bardziej go wkurzam i niepokoję – dodał Andrzej i aż się lekko
uśmiechnął. – To była taka forma zemsty, bezsensownej, ale jednak wtedy jakoś
poprawiającej nastrój. Do czasu, oczywiście, aż już traciłem to panowanie nad
sobą.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– On… nadal tak robi? –
zapytał Poldek z wyraźną zgrozą w głosie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej parsknął śmiechem
i zerknął na niego.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Naprawdę myślisz, że
jeździłbym tam co miesiąc, gdybym za każdym razem musiał się zastanawiać, czy
mając połowę dwudziestki na karku, znów oberwę? – zakpił. – Nie. – Spojrzał na
odsłonięte okno. Niebo było ciemne, ale dało się dostrzec trochę gwiazd. – W
trzeciej liceum zmieniliśmy ustawienia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To znaczy?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej znów się
uśmiechnął. Ugiął nogi w kolanach, oparł na nich ręce i pochylił się trochę do
przodu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Pobiłem się z pewnym
chłopakiem ze starszej klasy – powiedział. – A właściwie nie „z”, po prostu ja
go pobiłem, on się zdążył raz czy dwa zamachnąć, o porządnym biciu się miał
zerowe pojęcie. Za to świetnie potrafił wyzywać gejów od najgorszego gówna.
Obiecałem sobie, że zrobię mu za to z mordy jesień średniowiecza. I zrobiłem. I
uwierz – dorzucił, nie odwracając głowy w kierunku Poldka – do dziś nie żałuję.
Jego kumple musieli mnie w kilku od niego odciągać. Może i dobrze, bo
kompletnie przestałem się kontrolować. Nigdy wcześniej nie myślałem, że
fizyczna agresja może dać tyle radości.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Krew na dłoniach. Zapach
potu i strachu, cudzego strachu, w nozdrzach. Ciało, skóra, mięśnie, uderzane,
kopane, przygniatane. Przerażenie w oczach, w cudzych oczach. Jęki bólu, cudze
jęki bólu. Ślina zmieszana z krwią i wypluwany ząb, też cudze. Przerażająco
zachwycające uczucie braku jakichkolwiek ograniczeń, jakiejkolwiek kontroli nad
własnymi rękami, nogami, nad całym sobą. Oddech, którego nie mógł złapać, gdy
czterech czy pięciu kumpli tamtego w końcu go zdołało odciągnąć, przytrzymać,
choć też nie na długo, bo siłą rozpędu im również parę razy przyłożył. Ten
moment, kiedy stał i patrzył na efekt swojej wściekłości, na debila z czwartej
klasy, otoczonego przez przerażonych kumpli, i słyszał za plecami krzyki paru
nadbiegających nauczycieli. Ten moment, gdy miał wrażenie takiego kompletnego
zwycięstwa, takiej obezwładniającej satysfakcji. I chwilę później rozbawienie:
poczuł na ramieniu mocny uścisk, spojrzał na stojącego przed nim dyrektora – a
w oczach, w twarzy, może w uśmiechu, którego nie był w stanie powstrzymać,
musiał mieć coś paskudnego, bo dyrektor aż się cofnął. Może było widać, że
wcale nie miał ochoty kończyć tej jatki?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej odetchnął
głęboko, oparł się znów plecami o poduszkę i wyprostował nogi.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ale najlepsze było
dopiero przede mną – podjął. Poldek milczał, chyba przez chwilę nawet
wstrzymywał oddech. – Bo gdy wróciliśmy do domu, oczywiście najpierw była w
szkole wielka afera, wzywanie karetki, rodziców i wszyscy postawieni na
baczność. Więc gdy wróciliśmy do domu, ojciec od razu chwycił za pas i zaczął
swoją metodą wyjaśniać mi, jaki to był zły pomysł, spuścić „koledze” wpierdol
tak, że karetka go na sygnale musiała zabierać. A był tak wkurwiony, że pewnie
gdyby poszło po jego myśli, też bym potrzebował karetki. Ale nie poszło. – O
tak, nie poszło. Sam czuł, jak mocno w jego głosie brzmiała mściwa satysfakcja.
– Uderzył mnie parę razy, a potem coś we mnie pękło, tak na dobre, ten cały
dotychczasowy strach i resztę szlag trafił, była już tylko moja wściekłość,
znacznie gorsza niż jego. – Pamiętał tę fizyczną wręcz przyjemność, gdy uderzał
ojca po raz pierwszy. I kolejny. I kolejny. – Pobiliśmy się. Rzuciłem się na
niego i zaczęliśmy się okładać, dopóki matka się nie wtrąciła. Potem na niego
nawrzeszczałem. I powiedziałem mu jasno: jeśli jeszcze kiedykolwiek tknie mnie
choćby palcem, zabiję go. – Umilkł na krótką chwilę. – Mówiłem szczerze,
Poldek. Byłem gotów to zrobić. I nadal jestem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek milczał.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– I to w zasadzie koniec
rodzinnej historyjki – podjął Andrzej. – Do mojej matury obchodziliśmy się w
miarę możliwości z daleka. Parę razy o coś na mnie nakrzyczał, ja uprzejmie
wysłuchałem i wróciłem robić swoje, ale nie zdradzał żadnej ochoty na
sięgnięcie po swoją tradycyjną metodę wychowawczą. Jak wyjechałem na studia i
tylko co jakiś czas przyjeżdżałem, to się w ogóle zaczęło uspokajać, choć z
początku próbował mnie jeszcze ustawiać. Ale przez ostatni rok czy nawet
więcej, prawie dwa lata, to już są jakieś cyrki, on się zaczyna zachowywać
chwilami tak, jakby sobie kumpla znalazł. Czasami mam ochotę wybuchnąć mu
śmiechem w twarz, a czasem, jak dzisiaj, dopada mnie tylko takie „Pojebało go?”
i nawet nie wiem, co zrobić czy powiedzieć, to jest takie durne.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– A twoja mama? –
zapytał Poldek cicho po kolejnej chwili milczenia. – Pozwalała na to?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wzruszył
ramionami.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Moja matka chyba
uważała, że ojciec jest od wychowywania, a ona od dbania. Żeby było jasne –
dodał ostrzej, odwracając się do Poldka – nie bił matki. Nigdy jej palcem nie
tknął. To ona zawsze na niego pokrzykuje, rozstawia go po kątach i nim
dyryguje. Ojciec wokół niej chodzi i zawsze chodził na palcach, traktował jak
świętość. Kiedyś mnie opieprzył, bo ośmieliłem się powiedzieć, że mamy
staroświeckie firanki. Ale te firanki szyła mama, więc nikt, ze mną włącznie,
nie miał prawa ich krytykować. Gdyby matka chciała rozsypać śmieci na środku
salonu, bo tak jej się podoba, ojciec pewnie też by się upierał, że tak ma
zostać, skoro ona chce. – Roześmiał się krótko. – Serio, to są jedyne momenty,
gdy widzę w nim człowieka. Ale szybko mi to przechodzi. – Popatrzył znów na
okno. – W każdym razie mama zawsze miała ostatnie słowo, chyba że chodziło o to
„wychowywanie” mnie, tu ojciec postawił jej od początku granicę: on wychowuje,
czyli leje, ona się nie wtrąca, dopóki on ze mną nie skończy. Potem mogła mnie
pocieszać, przytulać i tak dalej, ale dopóki lał, nie było tam dla niej
miejsca.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Spojrzał na skrytego w
mroku Poldka.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– No co? – zapytał
kpiąco. – Przestraszony czy zniesmaczony? Mam spierdalać czy się leczyć?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poczuł jego dłoń na
swojej.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Przykro mi –
powiedział Poldek cicho, łagodnie, ciepło. Andrzej odsunął rękę i odwrócił
głowę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie potrzebuję twojego
współczucia – warknął. – Nie potrzebuję żadnego współczucia.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– To nie współczucie –
odpowiedział Poldek i znów przysunął swoją dłoń. – Po prostu mi przykro. I
dziękuję… że pozwoliłeś mi to usłyszeć.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">To stwierdzenie
zabrzmiało dziwnie. I dziwnie sensownie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie lubię do tego
wracać – odezwał się Andrzej po chwili spokojniej. – Nie lubię o tym myśleć i
przypominać sobie tego wszystkiego. I więcej nie chcę do tego wracać, o tym
rozmawiać, nie chcę słyszeć żadnej aluzji do tego. Opowiedziałem ci raz i
wystarczy, wkuriwę się, jeśli będziesz kiedykolwiek próbował to poruszyć.
Rozumiesz?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Rozumiem.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej wziął kopertę,
która dotąd wciąż leżała na kołdrze, odłożył na swoją nocną szafkę i ułożył
inaczej poduszkę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Idziemy spać –
zarządził. – Ty masz rano zajęcia, ja mam artykuł na konferencję.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Gdy już leżeli, Poldek
przysunął się i objął go w pasie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobranoc – mruknął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Dobranoc. – Andrzej
przesunął dłonią po jego plecach i nagle roześmiał się cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Co?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie, nic, to głupie –
powiedział, ale miał wrażenie, że Poldek czeka, więc podjął: – Przypominało mi
się przez to wszystko, jak kiedyś, jeszcze na pierwszym roku, poderwałem w
Inferno jakiegoś chłopaka, poszliśmy do niego i ledwo zdążyłem zdjąć buty, on
podlatuje do mnie z jakimś pejczem, wpycha mi go do rąk i mówi, że lubi takie
klimaty, więc na początku mógłbym mu tym parę razy dać w tyłek. Nic nie
powiedziałem, oddałem mu ten pejcz, założyłem buty z powrotem i wyszedłem,
chyba się nawet nie pożegnałem. Pamiętam, że wyszedłem taki wkurzony i
zniesmaczony, a nawet dobrze nie rozumiałem, dlaczego. Dopiero po jakimś czasie
dotarło do mnie, że kompletnie mi się to nie łączy, seks i bicie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Nie dziwię się –
odezwał się Poldek cicho.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Śpij. – Andrzej
przyciągnął go do siebie. – Jutro seminarium, będziesz mógł się pochwalić
kolejnymi pięcioma stronami pierwszego rozdziału.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Prawie sześcioma –
poprawił sennie. – Promotorka znów będzie w szoku. Dzięki tobie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">– Ja cię tylko
sterroryzowałem – odparł z zadowoleniem. – Ty wykonałeś całą czarną robotę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Poldek wymruczał „Yhym”,
ziewnął i przytulił się mocniej. Po kilku chwilach zasnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Andrzej jeszcze przez
jakiś czas leżał z otwartymi oczami, w tej ciemności rozbijanej nieco słabym
światłem zza okna. Pankracy tuptał po akwarium. Poldek spał, oddychał
spokojnie, głęboko; w którymś momencie przerzucił jedną nogę przez nogi
Andrzeja, skopując przy tym z nich obu trochę kołdry.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><span style="color: black; line-height: 150%;">Rano, przy dziennym
świetle, poza łóżkiem, będzie można pomijać tę rozmowę milczeniem. Teraz, w
unieważniającym i chowającym wszystko mroku, w zawieszającej codzienność
bliskości, można czuć dziwne zadowolenie, że ta rozmowa się odbyła.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="line-height: 150%;"><o:p><span style="font-family: inherit; font-size: large;"> </span></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;"><span style="color: black; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit; font-size: medium;">fot. <u><a href="https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/zamknij-sie-z-niebieska-farba-323933/" target="_blank">Pexels</a></u></span></span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></p>Musivumhttp://www.blogger.com/profile/09513603125423990757noreply@blogger.com0